WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://www.edgewaterhotel.com/wp-conte ... /div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Życie w rozjazdach nie było obce Jasonowi. Od kilku długich lat, jeszcze za życia swojego ojca co najmniej dwa razy do roku zmuszony był odwiedzić każdy postawiony w większych amerykańskich miastach hotel, nad którymi obecnie czuwał jako szef wszystkich szefów. Koniec roku był napiętym okresem. Wymagał skupienia i poświęcenia ogromnej ilości na to, by dopiąć na ostatni guzik papierkową robotę oraz rozplanować z pracownikami to, jak dany hotel będzie funkcjonował wraz z nowym rokiem. Chociaż wiele aspektów pracy pozostawało bez zmian, to były takie, w których wprowadzenie ich stawało się koniecznością. W bardziej rozchwytywanych lokacjach pozwalał sobie na drobne podniesienie cen. Wiedząc, że ludzie i tak będą wracać, dostrzegał w tym szansę na to, by zarobki były lepsze niż do tej pory. Na razie takie podejście w pełni się sprawdzało, zwłaszcza że cena przekładała się na jakość obsługi i komfort gości, a to na ogólnie dostępne oceny i opinie, które napędzały nowych klientów.
Był usatysfakcjonowany rozwojem całej sieci i potrafił to przyznać głośno.
Czuł też wewnętrzną dumę z tego, że udało mu się osiągnąć tak wiele, chociaż na swój sposób został rzucony na głęboką wodę. Bycie asystentem ojca, nijak miało się do przejęcia stanowiska szefa, ale zmarłym się nie odmawiało i należało spełniać ich ostatnią wolę, więc Whitaker podjął się tego wyzwania, robiąc wszystko, by spełnić się w tej roli i nie dopuścić do tego, żeby biznes latami budowany przez jego ojca stał się przeszłością jak on sam.
Powrót do Seattle w świątecznym okresie nie był najlepszą opcją, zważywszy na to, jak wielu ludzi podróżowało do swoich bliskich i znajomych, tworząc niekomfortowy dla niego tłok na lotniskach. Po wylądowaniu w Seattle przedzierał się przez tłumy, kierując wprost na parking, gdzie od dwóch tygodni czekał zaparkowany tam Bentley, który był największą słabością Jasona. Po wpakowaniu walizki do bagażnika i zajęciu miejsca kierowcy wyjechał na ulice miasta z zamiarem dotarcia do hotelu. Był to ostatni, w którym musiał uporządkować wszystkie sprawy, ale podchodził do tego na luzie, dzięki świadomości, że w końcu był w domu.
Tak. To właśnie Seattle od ośmiu lat było jego domem i nie chciał tego zmieniać, czując się w tym mieście lepiej, niż w którymkolwiek z tych, w jakich miał okazję dotychczas mieszkać.
Przekażcie Wilson, że za pół godziny ma być w barze – rzucił do pracowników recepcji, nie racząc ich spojrzeniem i udał się windą na najwyższe piętro. W pierwszej kolejności zajrzał do swojego gabinetu, do którego nie miał wstępu żaden pracownik. Było to dla niego miejsce niemal święte, a jeśli miał ważną sprawę do obgadania z podwładnymi, to wówczas wybierał lobby, bądź bar, gdzie można było się zaszyć przy stoliku i porozmawiać na spokojnie. Pobieżnie przejrzał dokumenty zalegające na jego biurku, które spłynęły pocztą w ostatnich dniach. Te związane ze sprawami ważnymi pozostawił na wierzchu, te mniej istotne upchnął zaś w jednej z szuflad. Po wykonaniu dwóch telefonów i przeprowadzeniu rozmów, które rozciągnęły się nieco w czasie, spóźniony o kwadrans pojawił się w barze, wzrokiem odnajdując Hannelore Wilson. W typowy dla siebie sposób, nie pozwolił, by jego twarz wyrażała jakiekolwiek emocje. Zaciśnięta szczęka, obojętne, może nawet chłodne spojrzenie i brak cienia najmniejszego uśmiechu, były pierwszym i jedynym, co kobieta mogła ujrzeć, gdy uniosła głowę.
Przepraszam za spóźnienie, panno Wilson – odezwał się, wyciągając dłoń na powitanie i po chwili siedział już przy stoliku, a kelnerka przyniosła mu szklankę whiskey. Podziękował nieznacznym skinieniem głowy i wbił wzrok w menadżerkę. – Nie mieliśmy okazji porozmawiać o pani awansie, ale wicedyrektor przekazał mi, że nie miała pani żadnych zastrzeżeń do umowy – podjął główny temat spotkania. – Mam nadzieję, że w tej kwestii nic się nie zmieniło i będziemy mogli porozmawiać o tym, jak radzi sobie pani na nowym stanowisku? Czy wszystko, co potrzebne do wywiązania się z obowiązków zostało dostarczone? – dopytał, pocierając palcami pokrytą dwudniowym zarostem brodę. Nie zamierzał pytać o przebieg szkolenia, jego efekty i to, jakie obowiązki zostały na nią zrzucone w pierwszych tygodniach pracy. To nie było tak ważne, kiedy o wszystkim na bieżąco go informowano. Zamiast tego wolał kontrolować swoich pracowników wyższego szczebla, by mieć pewność, że nie pominęli żadnej drobnostki, wprowadzając swoją koleżankę w nowe stanowisko pracy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

1.

Nowe wyzwania, niemożliwe do przewidzenia zadania, obowiązki, które prowokowały w jej codzienności powiew świeżości - Hannelore Wilson żyła wszystkim tym, co odpowiadało jej ambicjom i dzięki czemu mogła stawać się jeszcze lepsza w tym, co robiła. Zamiłowanie do rywalizacji miała we krwi, nawet jeżeli w dotychczasowym życiu nigdy nie musiała brać udziału w skomplikowanych konkursach oraz zawodach. Była jedynaczką, dlatego w domu wszystko należało się jej, a bystrość jej umysłu i pracowitość stały się połączeniem, dzięki któremu w szkole średniej i podczas studiów nie miała sobie równych. Nie inaczej było w przypadku rozpoczęcia dorosłego życia i pracy zawodowej, która od pewnego czasu była siłą napędową w jej codziennym życiu.
Hannelore nie miała nic przeciwko temu, by przychodzić do hotelu wcześniej w celu rozplanowania całego dnia ani tym bardziej, by opuszczać budynek na długo po wszystkich innych pracownikach, tym samym upewniając się, że wszystko było przygotowane i dopięty na ostatni guzik. Ceniła dobrą organizację, a trzymanie ręki na pulsie - choć wiązało się z nieustanną presją - sprawiało, że czuła się dużo pewniej na terenie, który od niedawna stał się dla niej nowy; nie tylko ze względu na nowe stanowisko, ale również inne kadrowe zmiany, z którymi nie zdążyła się jeszcze skonfrontować.
Krążąca po hotelowych korytarzach informacja o powrocie nowego szefa nie robiła na Wilson tak dużego wrażenia jak faktycznie powinna, choć kłamstwem byłoby stwierdzenie, że nie czuła ciekawości związanej z tym, kim miał być jej nowy przełożony. Whitaker Senior dał się poznać jako przełożony niezwykle konkretny, ale również kompetentny i sprawiedliwy, dzięki czemu współpraca z nim była przyjemnością. Wątpiła, że jego następca był w stanie chociaż doskoczyć do tej poprzeczki, a przeczucie to przybrało na sile, kiedy do baru została zaproszona pocztą pantoflową.
Siedząc na barowym stołku, pochylała się nad swoim notesem - oprawiony zielonym materiałem zeszyt zawierał wszystkie najważniejsze dla jej pracy informacje, a tworzenie kolejnych zapisków zawsze sprawiało jej taką samą przyjemność, dlatego w pierwszym momencie nie zdecydowała się na to, by podnieść wzrok znad kartek.
- Chyba nie zdaje sobie pan sprawy z tego, jak dużo mogłam zrobić w ciągu ostatnich piętnastu minut - skwitowała, stawiając przysłowiową kropkę nad i i zamykając notes. Dopiero wtedy zdecydowała się na skrzyżowanie swojego spojrzenia z tym męskim i niemal parsknęła śmiechem na myśl o tym, że ich miny musiały prezentować się bardzo podobnie.
Nienawidziła spóźnień i bezsensownego marnowania czasu, szczególnie że sama na miejscu spotkania pojawiła się co do minuty o umówionej - a raczej ustalonej przez mężczyznę - porze.
- Hotel działa na najwyższych obrotach, obłożenie na czas świąt jest tak duże, że musieliśmy odmawiać kolejnych rezerwacji, a przyjęcie sylwestrowe jest już prawie gotowe. Na pańską akceptację czeka już tylko menu, ponieważ dyrektor twierdzi, że czekolada jest passé - skwitowała, unosząc brew, jak gdyby w niemy sposób chciała dopytać, czy mogli zająć się tym od razu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jason, chociaż nigdy nie dawał tego po sobie poznać, orientował się we wszystkim i doskonale wiedział kto, jakim był pracownikiem. Znał wszystkich, analizował wady i zalety każdego pracownika z osobna, co przekładało się na późniejsze podwyżki, awanse, a nawet zwolnienia. W jego hotelach wszystko musiało biec zgodnie z planem, a obsługa musiała zostać utrzymana na najwyższym poziomie. Wiedział, że jeśli chciał, by wszystko pozostało takim, jakim było do tej pory, nie mógł sobie pozwolić na popełnienie najmniejszego błędu. Stanowiska dobierał starannie, awanse musiały być przemyślane pod każdym kątem, a podwyżki oferował tylko tym osobom, które wiedział, że nie spoczną na laurach, gdy ich konto będzie każdego miesiąca zasilane większą sumką.
Hannelore Wilson nie była żadnym wyjątkiem. Miał ją na oku od początku ich współpracy - śledził jej każdy ruch, analizował każdy popełniony błąd, ale również odnotowywał w głowie każdą sytuację, w której kobieta przysłużyła się funkcjonowaniu hotelu. Cenił sobie ludzi takich jak ona. Pełnych ambicji, zdeterminowanych i oddanych swojej pracy. To zaś przełożyło się na jej awans, na który zdaniem Whitakera w pełni zasłużyła. Chociaż dyrektor nie był za tym, by awansować właśnie ją, Jason pozostawał nieugięty. Był przekonany, że zaoferowanie kobiecie tego stanowiska, było dobrą decyzją. Spośród wszystkich kandydatek i kandydatów, to w niej dostrzegał menadżera idealnego.
Jej zachowanie i słowa, które padły z kobiecych ust, dawały mu do zrozumienia, że nie popełnił błędu, bo tak jak i on chciała, żeby wszystko chodziło jak w zegarku.
Proszę mi wierzyć, że doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Jednakże jestem zdania, że dobry pracownik potrafi wykorzystać każde okoliczności do tego, by wywiązać się ze swoich obowiązków. Potraktujmy to jako spontaniczny test, który jak śmiem zakładać, udało się pani w jakimś stopniu zdać? – odparł, skinieniem głowy wskazując na jej notes, w którym coś ambitnie notowała, gdy on sam przemierzał bar, by do niej dołączyć. Nie zgrywał się. Był w tym wszystkim całkowicie poważny i naprawdę mogła to traktować jako swoisty test swoich umiejętności, szczególnie tych wymagających użycia logiki.
Co ciekawe, on sam również nienawidził spóźnień, ale działało to tylko w jedną stronę. On mógł się spóźnić, o ile miał ku temu istotne przesłanki, ale jeżeli spóźniał się ktoś inny, a sam był tą osobą, która musiała czekać, poziom odczuwanej przez Jasona irytacji wzrastał w zastraszającym tempie.
Był jednak też człowiekiem, który nie lubił zbyt długo roztrząsać jednego tematu, dlatego przejście do konkretów przyjął z zadowoleniem i zamienił się słuch, marszcząc czoło w charakterystyczny dla siebie sposób, kiedy Wilson wspomniała o czekoladzie i kręcącym nosem dyrektorze.
Czego, do cholery, chce od czekolady? – zapytał, słowa te kierując nie do niej, lecz do samego siebie. Jego zdaniem czekolada wcale nie była passé, gdy mówiono o kulach z delikatnym musem, polewanych płynną, rozgrzaną czekoladą. Nie chciało mu się jednak szukać dyrektora i wnikać w to, co mężczyźnie nie pasowało w tym konkretnym przysmaku. Zamiast tego ponownie zrównał spojrzenie z tym kobiecym. – Wyróżnia się pani pośród wszystkich pracowników chłodnym podejściem do wszystkiego, a zarazem pomysłowością. Zapytam więc, czym sugeruje pani zastąpić czekoladę? Jakiś wymyślny deser? A może coś prostego, jak owocowe desery? – dodał po chwili milczenia, w której trakcie uważnie przyglądał się kobiecie. Jeżeli tylko zdołałaby podsunąć mu taką opcję, na którą byłby skłonny przystać, by w ostatniej chwili zmieniać menu na noc sylwestrową, to mogli od razu ruszyć do kuchni, aby poinformować pracowników o wprowadzeniu tej (nie)koniecznej zmiany.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Hannelore zdawała się nie przywiązywać zbyt dużej wagi do tego, jak postrzegało ją otoczenie. Dużo bardziej wolała bronić się czynami i dobrze podjętymi decyzjami niż tym, by sprawiać dobre pozory, które w ostatecznym rozrachunku nie miały wiele wspólnego z rzeczywistością. Pracowitość i ambicje były dla niej ważniejsze niż pokazanie się w towarzystwie, nawet jeżeli w dzisiejszych czasach każda branża rządziła się swoimi prawami. I choć Wilson była boleśnie świadoma siły koneksji i znajomości, to jednak uważała, że sposób prowadzenia hotelu był najlepszą wizytówką nie tylko dla samego właściciela, ale również wszystkich jego podwładnych.
Zmrużywszy powieki, raz jeszcze przyjrzała się swojemu przełożonemu, by w końcowym rozrachunku sięgnąć po czekającą na nią na blacie baru filiżankę z kawą. Niewielki łyk pozostawił na podniebieniu przyjemne ciepło i doskonale znajomy posmak, którego sama obecność wystarczyła, by Hannelore zaczęło się myśleć nieco sprawniej. Ostatnie tygodnie były wyścigiem z czasem i licznymi problemami, wszak dostawcy i współorganizatorzy świątecznych przyjęć zdawali się mieć w wielkim poważaniu dobre imię tego hotelu, toteż liczne zmiany wprowadzane były bardzo chaotycznie i niemal na ostatnią chwilę, na szczęście jednak z pozytywnym skutkiem. Dziś Wilson mogła z dumą ogłosić, że miejsce to było gotowe na gwiazdkę i wszystkie inne elementy zbliżających się świąt.
- Obawiam się, że wybrał sobie pan naprawdę kiepski czas na testy - podsumowała krótko, świadomie nie brnąc w temat, wszak do przedyskutowania mieli dużo istotniejsze kwestie. I o ile ona mogła czekać na barowym stołku, o tyle wszystkie te sprawy już niekoniecznie, skoro przyszły tydzień zapowiadał się równie intensywnie co ten już trwający. Powiedzenie, że czas to pieniądz nie było w tym przypadku żadną przesadą.
Dodatkowo budzącym sporą irytację brunetki elementem był dyrektor hotelu, który w dużej mierze utrudniał, a nie ułatwiał jej pracę, w efekcie czego całokształt nie prezentował się i nie chodził jak dobrze naoliwiona maszyna, a zaledwie marny prototyp skonstruowany w przydomowym garażu.
Hannelore westchnęła, a wywrócenie oczami okazało się gestem mimowolnym i zupełnie niekontrolowanym.
- Jestem zdania, że czekolada, szczególnie ta najlepsza, zawsze się obroni, a dyrektor Carter dziwnym trafem upodobał sobie dezorganizowanie wszystkiego - podsumowała, zaraz potem dając sobie kilka dodatkowych sekund na przewertowanie notesu w celu odnalezienia kartek, na których zapisała rzeczy związane z zabawą sylwestrową. - Zamówiliśmy praliny z pięcioma różnymi nadzieniami, czarne i złote makaroniki w nawiązaniu do wystroju sali, o północy zaserwujemy tort szwarcwaldzki. Pozostaje już tylko kwestia fontanny z czekoladą. Jestem zdania, że powinna się pojawić, tak samo jak pianki i owoce jednocześnie - skwitowała, odnajdując odpowiednią stronę i podsuwając notes pod niemal sam nos swojego szefa, by mógł raz jeszcze, ale tym razem dokładniej zapoznać się z tym, co ona przedstawiła w sposób raczej pobieżny.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Skorzystałem z okoliczności zaoferowanych przez życie – skwitował, wywracając oczami, co było silniejsze od niego. Czas na test faktycznie nie był najlepszy, bo wszyscy chodzili poddenerwowani w związku z tym, jak napięty okres to był i jak wiele obowiązków spadło na głowę każdego z osobna. Nie miał jednak większego wpływu na to, że ten kwadrans uciekł mu między palcami, właśnie przez sprawy związane z tym, czym wszyscy się zajmowali, a mianowicie nadchodzącym balem noworocznym.
Bywały dni, kiedy zastanawiał się nad tym, czy nie olać tego typu imprez. Życie bez nich byłoby dużo spokojniejsze, a on nie musiałby zachodzić w głowę, jak uszczęśliwić ludzi, którzy tak chętnie się na nich pojawiali. Potem jednak przypominał sobie, jak wiele zysku to wszystko przynosiło i brnął w to dalej, każdego roku starając się wnieść w organizację coś nowego, by nikt nie poczuł się znudzony. W końcu zadowoleni goście przekładali się na grubość portfela. A nikt nie wróciłby do hotelu, gdyby widział, że rok w rok organizacja wszelkich urozmaiceń przebiegała dokładnie w ten sam sposób. Ludzie lubili nowości i wszelkie urozmaicenia.
Czyżby negowała pani to, jak pracuje dyrektor Carter i stawiała własną opinię ponad tę jego? – zapytał, pozwalając na to, by kącik ust drgnął, a brew powędrowała ku górze, w geście zaskoczenia, bezpośrednio związanym z tym, z jaką łatwością Wilson skrytykowała zachowanie swojego przełożonego. Na jej szczęście, Jason podzielał to nastawienie, chociaż nie zamierzał się nad tą kwestią rozwodzić. Cenił sobie szczerość, a że ich nastawienie się ze sobą pokrywało, to nie planował zmieniać tematu i robić jej wywodów w kwestii tego, jak powinna się zachowywać względem osób, które dzięki swojemu stanowisku były ponad nią. Tym razem był skłonny przymknąć oko.
Słuchając o tym, co do tej pory zostało zamówione, popijał swoją whiskey, mogąc tym samym sprawiać wrażenie kogoś, kto w ogóle nie był zainteresowany tymi zamówieniami. W rzeczywistości chłonął każde jej słowo i pokiwał głową, kiedy notes znalazł się pod jego nosem. Rzucił okiem na całą listę rzeczy i sięgnął po długopis.
Malinowe zamienimy na marcepanowo czekoladowe – rzucił pod nosem, kiedy odznaczał „ptaszkami” kolejne pozycje, które w stu procentach akceptował. Wspomniany smak pralin przekreślił i dopisał własną propozycję, by Hannelore mogła się zająć szybką zmianą zamówienia, kiedy wróci do swoich obowiązków. – Czarne makaroniki mogą być z dodatkiem jadalnego srebra. Będą dobrze kontrastować z tymi złotymi – stwierdził, nie odrywając wzroku od notesu. – Proszę zamówić homary. W tym roku mamy do dyspozycji większy budżet, więc nie oszczędzajmy na kubkach smakowych gości. Jeśli chodzi o fontannę z czekoladą, również proszę ją zamówić. Porozmawiam z Carterem i wybiję mu z głowy to passé – podsumował, kładąc nacisk na ostatnie słowo i dopisując fontannę do listy. Czekolada była obowiązkowym punktem, z którego nie zamierzał rezygnować. Wszystko inne spotkało się z jego aprobatą, a notes wrócił do Wilson tuż po tym, jak dopisał wspomniane homary oraz kilka egzotycznych owoców, których sprowadzenie mogło stanowić problem, ale chyba nie dla kogoś tak pewnego siebie, jak siedząca obok niego kobieta.
Chodźmy. Chcę skontrolować apartamenty czekające na gości. Przy okazji wyjaśnię, na co zwracać uwagę, gdy będzie pani nadzorować służbę – dodał, dopijając alkohol do końca i podniósł się z krzesła nie chcąc marnować czasu. Czekało ich jeszcze wiele pracy, a on chciał wybrnąć z niej jak najszybciej, by móc w końcu spędzić wieczór we własnym domu i odpocząć po dwóch tygodniach życia w niekończących się rozjazdach, które dały mu niezły wycisk. – Jak się pani czuje na nowym stanowisku? – zapytał jeszcze, gdy przekroczyli próg baru i skierowali się w stronę wind.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nieznaczne zmrużenie powiek, spod których zmierzyła przełożonego niekoniecznie łaskawym spojrzeniem zdawało się być jedyną reakcją na wystosowany w jej kierunku zarzut. Hannelore ceniła sobie szczerość, nawet jeżeli tej jednej wartości nie zdołała wynieść z domu. Alice nie należała co prawda do osób kłamliwych, ale często zatajała niewygodną dla siebie prawdę, co prowokowało różnorakie, nie zawsze możliwe do przewidzenia konsekwencje.
Wilson wolała unikać tego typu sytuacji, jednak w jej przypadku szala przechylała się w zupełnie inną stronę - pozwalała sobie na szczerość dużo częściej niż było to konieczne, czego najlepszym dowodem była obecna rozmowa.
- Jest dobrym dyrektorem - podjęła na początek, choć można było odnieść wrażenie, że owy komplement jest jedynie próbą uspokojenia sytuacji i pokazania się z nieco łagodniejszej strony. - Nie oznacza to jednak, że w każdej kwestii pozostaje nieomylny - dodała po krótkiej pauzie, zaraz potem ściągając brwi ku sobie, jak gdyby zastanawiała się, czy kontynuowanie tematu ma w ogóle sens. Na przekór wszystkiemu uznała, że zdecydowanie ma. - Odrzucenie propozycji z czekoladą uważam za to za zwyczajną ignorancję i głupi wymysł, dzięki któremu chciał postawić na swoim - podsumowała ostatecznie, a nieznaczne wzruszenie ramionami miało pokazać, że była skłonna powtórzyć te słowa również samemu zainteresowanemu. Ambicje i błędne przekonania jednego człowieka nie mogły zaważyć ani na powodzeniu zbliżającego się przyjęcia, ani na sposobie, w jaki postrzegany był hotel na arenie nie tylko krajowej, ale i międzynarodowej, skoro wśród gości niezwykle często pojawiały się osoby z poza Ameryki.
- W porządku. - Przytakując na wszystkie propozycje i decyzje, nie zamierzała uwzględniać ewentualnych trudności w zorganizowaniu niektórych elementów. Dla Hannelore nie istniało bowiem pojęcie niemożliwe, co w jakimś stopniu przemawiało za tym, że była odpowiednią osobą na odpowiednim miejscu. - Zajmę się tym po naszej rozmowie - dodała, by blondyn nie miał wątpliwości, że wszystkie te sprawy traktowała równie priorytetowo.
Bez słowa dopiła swoją kawę i również zsunęła się z barowego stołka. Chwyciwszy w dłonie notes, ruszyła za Whitakerem, nie będąc zaskoczoną, że obrana przez niego trasa prowadziła prosto do windy.
- Pozwoliłam sobie zasugerować dyrektorowi Carterowi, że pokojówki i personel sprzątający powinni mieć oddzielnego przełożonego. Skoro w restauracji mamy szefa kuchni, wśród tych osób również powinien być ktoś decyzyjny. Nie twierdzę, że nie znam się na środkach czystości lub nie potrafię skontrolować poprawności pościelenia łóżka, ale czasami pojawiają się sprawy pilniejsze niż zaglądanie pod łóżka w poszukiwaniu okruszków - skwitowała, przystając w windzie. Nie wychylała się, jeżeli chodzi o wybór piętra, tę decyzję pozostawiając do pojęcia stojącemu tuż obok mężczyźnie.
- Dobrze. Dziękuję - rzuciła lakonicznie, gdy swoje spojrzenie skupiła na pulpicie z numerami pięter.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Szczerość, nawet ta najbrutalniejsza, wielokrotnie była lepsza od kłamstwa. Jason cenił sobie stawianie spraw jasno, sam mówił wprost co myślał o danej sytuacji czy też osobie, jednocześnie tego samego oczekując od innych. Wilson mogła wyjść w oczach wielu osób na nieco przemądrzałą i zbyt odważną, skoro potrafiła skrytykować kogoś, kto był ponad nią, ale dla Jasona nie miało to znaczenia. On był gotów wysłuchać tego, co miała do powiedzenia, choć nie mógł zagwarantować, że się z nią zgodzi. Niemniej, zamienił się w słuch i kiwał głową z kolejnymi słowami wydobywającymi się z kobiecych ust.
Podsumowując, czekoladowa fontanna pokazała nam, że dyrektor Carter jest głupim ignorantem... – mruknął. Podchodził do tego żartobliwie, ale wyraz jego twarzy w najmniejszy stopniu nie zdradzał tego, jak Wilson rozbawiła go tym podsumowaniem swojego przełożonego. Mało kto, będąc na jej miejscu, odważyłby się na takie podsumowanie i krytykowanie tego, w jaki sposób Carter podchodził do niektórych kwestii, ale Hannelore zarobiła sobie tą szczerością spory plus w oczach Whitakera. – Tak między nami, lepiej, żeby nie obchodziła się pani z tą opinią wśród pracowników. Niech to zostanie między nami, zwłaszcza, że podzielam to zdanie i muszę przyznać, że nie tylko w tej kwestii Carter wykazuje się ignorancją – dodał i puścił jej oczko, mające być jednoznacznym sygnałem dającym do zrozumienia, że temat powinni zakończyć tu i teraz, żeby nie wywołać wilka z lasu.
Mhm... A wydatki na przeszkolenie takiej osoby i dodatkowe wypłaty spadną na...? – Spojrzał na kobietę z zainteresowaniem. O ile doceniał inicjatywę, o tyle wolał, żeby takie kwestie były ustalane bezpośrednio z nim a nie Carterem, będącym siłą rzeczy jednym z wielu jego podwładnych. I to wcale nie tak, że nie ufał dyrektorowi i temu, jakich wyborów dokonywał, ale pewnymi kwestiami wolał zajmować się sam i tyczyło się to między innymi tego, ile osób i na jakich warunkach zostanie zatrudnionych w tym, jak i każdym innym hotelu. – Na mnie – dodał, zanim kobieta zdążyła cokolwiek odpowiedzieć. – Niemniej, podoba mi się ten pomysł, choć nie mogę powiedzieć, że chodzi tylko o okruszki pod łóżkiem, o czym zaraz się pani przekona. Ponadto, jeśli uważa pani, że mamy w swoich szeregach kogoś, kogo można by awansować na koordynatora pokojówek i sprzątaczek, to proszę o dane tej osoby po nowym roku. Rozważę wszystkie propozycje – podsumował, wchodząc do windy i przez moment, zastanawiając się nad tym, od którego piętra zacząć obchód. Mógł wybrać to niższe, gdzie poza mniejszymi pokojami znajdowało się pomieszczenie służbowe, na wypadek konieczności zmycia głowy kilku pokojówkom, ale ostatecznie postawił na to wyższe, bo apartamenty musiały być nieskazitelnie czyste, a nie chciał marnować czasu na błądzenie po innych pomieszczeniach, gdyż tego dnia wcale nie czuł, by miał go jakoś bardzo dużo.
Tylko tyle? Liczyłem na większy entuzjazm – stwierdził i po raz pierwszy szczerze się zaśmiał. Było to dość zaskakujące, bo dotychczas niemal każda osoba, którą awansował, nie umiała zapanować nad dumą, która mieszała się z radością. Hannelore Wilson, zdawała się zaś podchodzić do tego, jak do czegoś zwyczajnego, co nie wzbudzało w niej większych emocji.
Może to dobrze?[/b] – Pomyślał sobie, wciskając przycisk najwyższego piętra, gdzie mieściły się najbardziej luksusowe apartamenty, dla osób gotowych wydać krocie, by mieć nie tylko doskonały widok na zatokę, ale również miasto.
Po opuszczeniu windy skierował swoje kroki w stronę drzwi do największego apartamentu. Przyłożył swoją uniwersalną kartę i gdy drzwi ustąpiły, przepuścił Hannelore przodem. Pomieszczenie na pierwszy rzut oka prezentowało się idealnie, ale on z doświadczenia wiedział, że uchybień trzeba było szukać w miejscach, na które nikt w pierwszym odruchu nie zwróciłby większej uwagi.
Przejdźmy na ty. To całe paniowanie robi się męczące – podjął wchodząc do przestronnego salonu. – Jak myślisz, poza kontrolą tego, jak wyglądają dywany pod łóżkiem, na co jeszcze powinniśmy zwrócić uwagę? – zapytał, krzyżując ramiona na klatce piersiowej i wbił w kobietę wyczekujące spojrzenie. To ona była menadżerem i na tę chwilę odpowiadała za to, jak wszystko funkcjonowało, a że zatrudnienie koordynatora służby pięter nie było jeszcze przesądzone, obowiązek dopilnowania by było czysto, również spoczywał na Wilson.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Uproszczenie, na jakie pokusił się przełożony, nie do końca było tym, co Hannelore faktycznie miała na myśli, ale na koniec dnia nie zamierzała się spierać, fakt szef - ponoć - miał zawsze rację.
Niewątpliwie spotkało ją szczęście, że w tej jednej kwestii Whitaker wykazywał się podobnym zdaniem i nastawieniem do jej własnego. Każdy inny właściciel tego typu przybytku mógłby ją uznać za niespełna rozumu lub, co chyba gorsze, zwyczajnie przemądrzałą. Wilson nie zamierzała jednak udawać, że wszystko było w porządku, a wymysły bezpośrednio stojącego tuż nad nią dyrektora za każdym razem spotykały się z jej aprobatą. Doceniała jego wiedzę i doświadczenie, szanowała profesjonalizm, ale jednocześnie sceptycznie podchodziła do tego, jak bardzo trzymał się utartych schematów i jak bardzo zamknięty bywał na nowości, które w dzisiejszych czasach były nieodłącznym elementem pozwalającym utrzymać się biznesowi na powierzchni.
- Nie zamierzam z nikim plotkować o innych. W przypadku naszej rozmowy również tego nie planowałam - skwitowała, a nieznaczne wzruszenie ramionami miało być jednoznacznym sygnałem do zakończenia tego konkretnego wątku ich dialogu. Jej również zależało na względnie normalnej i swobodnej atmosferze wśród personelu, o ile wspomniana swoboda nie wykraczałaby poza przyjęte normy - zarówno te hotelowe, jak i wszystkie inne. Nie chciała również, by plotki i pogłoski wpłynęły na pracę całego zespołu, toteż niektóre uwagi wolała zachować jedynie dla siebie, nawet jeżeli lista zarzutów wobec niektórych była zdecydowanie dłuższa.
- Nie rozumiem? Uważam, że taką osobę powinniśmy wybrać spośród obecnych już pracowników. Potraktujmy to jak kolejny awans - wyjaśniła, zerkając na mężczyznę kątem oka. Nie była w stanie tak do końca określić powodów jego zmartwień i wystosowanych zarzutów, skoro zmiany w kadrach były czymś zupełnie normalnym. W przypadku osób już zatrudnionych w hotelu sprawa była dużo prostsza niż względem kogoś z zewnątrz. - W porządku. Dostanie pan listę kandydatów - skwitowała, podczas spaceru do windy notując w swoim zeszycie również i tę kwestię. Nie zamierzała zwlekać, choć była świadoma, że po drodze czekało na nią jeszcze kilka innych wyzwań.
- Cieszy mnie taka forma docenienia mojej dotychczasowej pracy, ale nie zamierzam udawać przesadnie skromnej i wmawiać wszystkim dookoła oraz sobie, że nie zasłużyłam - wyznała bez cienia skrępowania. Szczerość i bezpośredniość - pewnie odziedziczona po matce - raz jeszcze o sobie przypomniały, ale Hannelore nie wydawała się jakkolwiek tym poruszona.
Przekraczając próg jednego z apartamentów, rozejrzała się dookoła. Na pierwszy rzut oka wszystko prezentowało się bardzo schludnie i sprawiało wrażenie dopracowanego, ale również Wilson wiedziała, że diabeł tkwił w szczegółach.
- Ja nie myślę - odparła i jak gdyby nigdy nic podjęła się dalszego spaceru po wszystkich innych pomieszczeniach, w każdym z nich spędzając co najmniej kilka minut, które poświęcała na dokładne przyjrzenie się nie tylko temu, co znajdowało się na wierzchu, ale również elementom, na które nikt w normalnych okolicznościach nie zwróciłby zbyt dużej uwagi.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jason w oczach pracowników był sztywniakiem, bo tego chciał, ale bywało, że chciał się pokazać z tej bardziej przyjaznej strony, gdzie druga osoba mogła sobie pozwolić na więcej. Niosło to za sobą wiele korzyści, ale żeby tak się stało, musiał czuć, że rozmawiał z kimś, kto miał głowę na karku.
A plotkowaliśmy? Mnie nic o tym nie wiadomo – zagaił, uśmiechając się do niej nieco psotnie i równie psotny błysk, mogła dostrzec w męskim spojrzeniu. To może nie było fair, że rozmawiali o innych za ich plecami w takim, a nie innym tonie, ale Jason cenił sobie tę rozmowę i szczerość oraz otwartość, jaką kierowała się Hannelore w rozmowie, bo lubił otaczać się osobami, którym mógł zaufać i z którymi mógł porozmawiać o wszystkim. Takie osoby były jego oczami i uszami. Miał więc nadzieję, że Wilson podzielała jego zdanie i była skłonna przyznać, że nie było żadnych plotek, a co najwyżej czysto zawodowa rozmowa dotycząca interesów.
Tu się zgodzę. Myślałem, że sugerujesz kogoś z zewnątrz – przyznał. Taka opcja by u niego nie przeszła. Pracowników dobierał sobie starannie, a nawiązywanie współpracy z zewnętrzną firmą sprzątającą, która przysyłałaby do hotelu kogoś wystarczająco wykwalifikowanego do tego, by nadzorować cały zespół, nie mieściło się w granicach opcji, na które był skłonny przystać. Miał swoje zasady, zdanie i sposoby szkolenia pracowników. Nie chciał, żeby ktoś, kto miał odmienne podejście, zaczął mieszać w hotelu wprowadzając własne zasady.
Jesteś bardzo pewna siebie. To spory plus na tym stanowisku. Szkoda, że dyrektor jest pieprzonym szowinistą i na to miejsce miał dwóch innych kandydatów, jego zdaniem bardziej odpowiednich na to stanowisko – westchnął. To jaka pewność siebie biła od Wilson, robiło na Jasonie wrażenie i pozwalało utwierdzać się w przekonaniu, iż postąpił słusznie gdy tak twardo obstawał przy swoim. On zaś nie zwracał uwagi na płeć a na ambicje, które cenił sobie bardzo, to też Hannelore nie musiała bawić się w sztuczną skromność.
Nie myślisz? – powtórzył, stojąc w miejscu i przyglądając się intensywnie kobiecej sylwetce. Kącik ust drgał mu w rozbawieniu, ale zwalczył chęć roześmiania się i przywołał na pierwszy plan, doskonale znaną wszystkim powagę. – Nie myśleć, rzecz ludzka. Mnie też się zdarza, aczkolwiek z doświadczenia wiem, że czasami warto użyć głowy – dodał. Zdawał sobie sprawę z tego, że zapewne nie to miała na myśli, ale nie mógł sobie odmówić zagrania jej na nosie. – A tak na poważnie, zobacz… – podjął i podszedł do łóżka, by przesunąć palcami po drewnie tworzącym zagłówek. Zaraz po tym pokazał kobiecie swoją dłoń. – Będę potrzebował nazwiska pokojówki, która pracowała tu w ostatnich dniach. Jestem pewny, że taką samą warstwę kurzu znajdziemy na szafie i kaloryferach. Te miejsca są często pomijane, bo wydaje się, że goście w ogóle nie zwracają na nie uwagi. Potem okazuje się, że ich prywatne rzeczy są brudne, a kurz obudził reakcję alergiczną, kiedy takie łóżko zostało wykorzystane do miłosnych igraszek, a dajmy na to panna młoda, była uczulona na kurz i roztocza – wyjaśnił. Praca w hotelu należała do jednych z ciekawszych. Obcowanie z rozmaitymi ludźmi raz budziło irytację, innym razem rozbawienie. Faktem było jednak to, że każdy gość tworzył własną historię dla tego miejsca, a Jason wiele z nich zapamiętał przez ich absurdalność.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- To ty zasugerowałeś, żebym trzymała swoją opinię dla siebie - skwitowała, a nieznaczne wzruszenie ramionami miało być jednoznacznym sygnałem, że nie przywiązywała do tej uwagi zbyt dużej wagi. Z drugiej jednak strony nie była idiotką. Długie lata spędzone na pracy w hotelach nauczyły ją swego rodzaju powściągliwości lub przynajmniej układania słów we frazy, które na pierwszy rzut oka brzmiały jedynie jak subtelne uwagi co do cudzych zachowań i działań, nie zaś staranne wbijanie szpilek, który miały trafić i zaboleć tam, gdzie działało to najmocniej.
- To już chyba bez znaczenia, skoro decyzja zapadła i, co najważniejsze, należała do ciebie, nie do niego? - zagaiła, z trudem powstrzymując się przed pełnym dezaprobaty prychnięciem. Hannelore była gotowa porzucić temat dyrektora i jego dziwnych pomysłów, ale uzyskana w toku dialogu informacja skutecznie sprowokowała ją do kolejnych słów. Być może faktycznie nie powinna była wyrażać tak daleko idącej krytyki wobec swojego bezpośredniego przełożonego, ale to, czym uraczył ją Jason, w żaden sposób nie sprawiło, że do dyrektora hotelu zapałała sympatią większą niż było to konieczne na stopie czysto zawodowej.
- Nie to miałam... - podjęła, z trudem panując nad rozbawieniem, jakie dość niespodziewanie ją ogarnęło, kiedy zrozumiała, jak niefortunnie musiała zabrzmieć. Ciche parsknięcie śmiechem nie kojarzyło się z profesjonalizmem, ale Hannelore nie potrafiła pozbyć się wrażenia, że Jason i tego nie miałby jej za złe. To z kolei pozwalało wierzyć, że ich współpraca faktycznie mogłaby rozwinąć się w całkiem niezłym kierunku, o ile tylko blondyn nie zmieniłby frontu i nie postanowił się nagle zbratać z mężczyzną, który bynajmniej nie cieszył się dobrą sławą wśród innych pracowników hotelu.
- To jakaś spóźniona forma szkolenia? - mruknęła, przyglądając się kolejnym krokom przełożonego. Zaprezentowane przez niego elementy nie robiły na niej wrażenia, wszak wszystkie wymienione przez niego miejsca i zagrożenia czyhające na gości, były zaledwie kroplą w morzu ewentualnych potrzeb. - Na lustrze możemy znaleźć też smugi, a w odpływie wanny mogą pojawić się reszty włosów. Szukanie niedopatrzeń pod łóżkiem to spore uogólnienie, a ja mam całą listę miejsc, do których należy zajrzeć i na której odhaczam kolejne pozycje wraz z wizytą w każdym pokoju. Możemy iść dalej? - zagaiła, w międzyczasie notując numer apartamentu, w którym znajdowali się obecnie, ponieważ istotnie - osoba odpowiedzialna za sprzątanie powinna była otrzymać reprymendę za tak daleko idące zaniedbanie obowiązków. - Między innymi dlatego uważam, że powinna się tym zajmować odpowiednia osoba. Nie możemy codziennie biegać po pokojach i sprawdzać, czy na ramie łóżka nie leżą roztocza, skoro w międzyczasie są tutaj spotkania i imprezy - dodała, kierując się w stronę drzwi, których klamka niespodziewanie nie chciała ustąpić ani pod wpływem siły jej rąk - a przecież od wewnątrz wszystko otwierało się bez większych problemów - ani przy pomocy karty.
- Chyba mamy większy problem - mruknęła w dezaprobacie dla obecnej sytuacji.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Biorąc pod uwagę to, że chcę, żebyś ściśle współpracowała ze mną i konsultowała każdy aspekt funkcjonowania hotelu bezpośrednio ze mną, to tak, nie ma to znaczenia – zgodził się. On szowinistyczną świnią nie był i wierzył w to, że kobiety mogły stanąć na wysokości zadania, tak jak i mężczyźni. Ba. Czasami pozwalał sobie wierzyć, że były w wielu aspektach o wiele lepiej zorganizowane i angażowały się dużo mocniej, by pokazać swoją siłę, inteligencję i spryt. Wilson mogła być więc pewną tego, że nie miało jej zabraknąć rozmaitych wyzwań, którym mogłaby stawiać czoła, jednocześnie rozwijając się na nowym stanowisku, żeby zyskać szansę na kolejne po jakimś czasie.
Możemy to tak nazwać. Wcześniej nie miałem okazji go przeprowadzić, a wydaje mi się, że nikt nie stanął na wysokości zadania i twoje szkolenie kręciło się wokół wymaganego minimum – stwierdził, ale nie sądził, by komukolwiek chciało się fatygować i poruszać w trakcie szkolenia tematy teoretycznie błahe, a w praktyce takie, których zaniedbanie mogłoby wpłynąć negatywnie na dotychczasowy, naprawdę dobry PR hotelu. – Powinnaś być mi wdzięczna. Dzięki temu nie będziesz za często lądować na moim dywaniku – dodał po chwili, uśmiechając się zadziornie. Hannelore zapoznała się ze szczegółami, na które on zwracał uwagę, a za tym szła świadomość, że musiała zwracać na to szczególną uwagę, do czasu, kiedy służbą pięter nie zajmie się inna, zatrudniona przez niego osoba. Jeszcze przez chwilę łudził się, że ją oświecił i zdradził coś istotnego, ale gdy zasypała go listą innych miejsc i niedociągnięć porządkowych, jakie mogły je dotknąć, zrozumiał, że to nie miało sensu.
Oczywiście, przecież nie wyglądasz na tak głupią, żebym musiał ci to tłumaczyć. Westchnął pod nosem i machnął ręką.
Tak, chodźmy. Nic tu po nas, skoro tobie nie muszę nic więcej tłumaczyć – zgodził się, zerkając na nią z nieskrywaną satysfakcją. Takich ludzi potrzebował w zespole, szczególnie na stanowiskach menadżerskich i kierowniczych. Rozejrzawszy się raz jeszcze, chociaż dość pobieżnie po pomieszczeniu, był gotowy opuścić pokój i pozwolić na to, by Wilson zajęła się swoimi sprawami. On sam zamierzał zaś wrócić do domu i w końcu odpocząć tego dnia, jak i kolejnego, żeby nowy tydzień zacząć z nową porcją energii.
Jaki znowu problem? – zapytał, odwracając się w stronę Hannelore i przechylił nieznacznie głowę, patrząc na to, jak siłowała się przez moment z drzwiami. – Co jest, do jasnej cholery? Spacer po pokoju cię zmęczył? – prychnął, podchodząc bliżej. Żarty z jej braku siły, były dla niego lepszą perspektywą, niż dopuszczenie do siebie myśli, że coś się popsuło. – Przesuń się – dodał i sięgnął po swoją kartę. Przyłożył ją do czytnika, ale czerwone światełko nie było tym sygnałem, który chciał zobaczyć. Powtórzył czynność. Raz. Drugi. Trzeci. Tyle samo razy szarpnął za klamkę i uderzył w drzwi pięścią, gdy te nie ustąpiły, jak gdyby to miało w czymś pomóc.
Zadzwonię do... – podjął, przeszukując kieszenie garnituru. – Masz telefon? –To nie było pytanie, które chciała usłyszeć i nie było też to, które chciał zadać, ale szybko uświadomił sobie, że jego komórka leżała w gabinecie, na biurku, dokładnie tam, gdzie zostawił ją po przeprowadzeniu ostatniej rozmowy, kiedy w pośpiechu kierował się do baru na spóźnione spotkanie. – Albo notes. Napiszemy kartkę i przeciśniemy jakoś pod drzwiami. Ktoś w końcu tu przyjdzie i nas wypuści – dodał, zawieszając wzrok na notesie Wilson. Plan brzmiał kiepsko, zważywszy na to, że nikt nie kręcił się nieustannie po piętrach, ale dawał minimalne szanse na wydostanie się z pokoju.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Powinnam być wdzięczna? - powtórzyła za nim, z trudem panując nad nieco mniej odpowiednią do sytuacji reakcją, jaką mogło być na szczęście powstrzymane parsknięcie śmiechem. - Nie wydaje mi się. Nie będę lądować na dywaniku, bo wiem, co i jak mam robić - dodała, nie mając pojęcia, czy tego typu uwaga nie podkopała by dotychczas zdobytego w jego oczach uznania.
O swoim przełożonym Hannelore zdążyła wysłuchać wielu różnych historii, ale żadnej z nich nie dawała wiary. Wychodziła z założenia, że przekazywane pocztą pantoflową informacje mogły być mylne lub celowo zniekształcone na potrzeby osoby je przekazującej, toteż Wilson zdecydowała się na podjęcie ryzyka, jakim było zorientowanie się w sytuacji na własną rękę. Dotychczas nie istniały aspekty, które mogłaby dyrektorowi zarzucić, ale jednocześnie nie zapominała, że jego obecność w hotelu w ostatnich tygodniach była raczej znikoma, toteż nie mieli zbyt wielu okazji do tego, by albo się porozumieć, albo doprowadzić do konfliktu.
- Wypraszam sobie takie szowinistyczne uwagi - burknęła tym razem zupełnie poważnie, posyłając mężczyźnie przepełnione niezadowoleniem spojrzenie. - Ale proszę. Skoro jesteś silnym, sprytnym facetem, sam spróbuj. Życzę powodzenia - dodała, odsuwając się od drzwi w celu zrobienia Jasonowi miejsca na to, by mógł popisać się swoimi umiejętnościami.
Przez moment sądziła, że takowe faktycznie mogłyby się objawić, ale kłamstwem byłoby stwierdzenie, że nie czuła satysfakcji, gdy i jego próby otworzenia drzwi pokoju spełzły na niczym. Nawet nie próbowała ukryć przepełnionego kpiną uśmiechu, choć i ten gest nie trwał długo, wszak świadomość sytuacji, w jakiej się znaleźli, skutecznie psuła humor.
- Nie - odparła, tym razem celowo rezygnując ze złośliwości. Szykując się na spotkanie z nim, sądziła, że rezygnacja z zabrania komórki była dobrym pomysłem. Nie chciała, by ktoś im przeszkadzał. Gdyby wiedziała, że sama rozmowa będzie trwała tak krótko, na pewno zdecydowałaby się na inne kroki.
Było jednak za późno, a ona nie zamierzała tłumaczyć się ze swojego dobrego wychowania.
- Ktoś. W końcu. Ciekawe kto i kiedy - westchnęła, podchodząc do pobliskiej komody w celu wyrwania z notesu kartki i zanotowania na niej krótkiej prośby o pomoc. Szczęściem w nieszczęściu było jedynie to, że długopis był nieodłącznym elementem jej organizera. - Mam nadzieję, że to nie potrwa długo - skwitowała, wciskając wiadomość pod drzwi.
Mozolnym krokiem wróciła do głównego pomieszczenia ogromnego apartamentu, na miejsce oczekiwania celowo wybierając fotel tuż przy ogromnym oknie, z którego miała tak dobry widok na okolicę nieopodal hotelu i to nie od strony miasta, a tej bardziej urokliwej części, jaką były rozległe wody i otaczające je wzgórza.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

A nie? Wciąż mogłaś walczyć o awans, na który przy dobrych wiatrach miałabyś szansę za jakiś rok, może dwa lata – zauważył. Jeśli ktoś już takowy dostał, trzymał się swojego stanowiska przez wspomniany przez niego okres, by ładnie wyglądało to w dokumentach, gdyby taka osoba postanowiła szukać zatrudnienia w innym miejscu. – Szkoda. To mogłoby być ciekawe doświadczenie – mruknął do siebie pod samym nosem. Możliwość zmierzenia się w takiej sytuacji z menadżerką mogłaby być miłą odmianą, kiedy dała się poznać jako ktoś, kogo był w stanie traktować jak równego sobą. Jason miał do tej pory (nie)przyjemność mierzyć się tylko z tymi, którzy potulnie przepraszali, drżąc o swoje stanowisko. A on wbrew pozorom nie był wcale taki stanowczy. Robił z siebie tego groźnego, od którego zależało być albo nie być na danym stanowisku, ale w ostateczności wolał dać drugą szansę.
No już, nie bądź taka wrażliwa. Żartowałem – odparł, wywracając oczami, kiedy napotkał jej pełne zadowolenia spojrzenie. W takiej sytuacji wolał szybko wszystko sprostować. Nie wiedzieli, kiedy uda im się wyjść z pokoju, a spędzanie minut lub co gorsza godzin w napiętej atmosferze, nie było szczytem jego marzeń na ten dzień. Właściwie to swoje marzenia już pogrzebał, bo chociaż nie mówił tego na głos, szczerze wątpił w to, że ktoś pojawi się na tym piętrze w najbliższym czasie. Gdyby zatrzasnęli się na niższych, gdzie ruch był większy, być może wystarczyłyby krzyki i uderzenia pięści w nieustępujące drzwi, ale tutaj… Byli w kropce i mogli liczyć jedynie na odrobinę szczęścia.
Odbij piłeczkę. Widzę, że masz na to ochotę – prychnął, zdając sobie sprawę z tego, że był zbyt pewny siebie, a poległ w starciu z drzwiami. Nie lubił odnosić porażek, a tę sytuację za taką porażkę uważał, przez co i jego nastrój nieco podupadł, a w myślach już żegnał się ze spokojnym wieczorem spędzonym na kanapie w towarzystwie butelki…
Rozejrzał się na samą myśl o alkoholu i odnalazł wzrokiem barek. Gdy Hannelore pisała karteczkę i przeciskała ją przez drzwi, on dziękował wszystkim siłom wyższym za to, że barek był pełny. Nie brakowało schłodzonej wody, alkoholu i kilku przekąsek. Wypełnił dwie szklanki ulubionym trunkiem i podszedł do Wilson podając jej jedną z nich.
W takich okolicznościach, możemy chyba nagiąć regulamin i wypić za to, żeby ktoś jednak przeszedł tym piętrem? – zasugerował, ale nie wiedział, co innego im pozostało. – Poza tym, alkohol rozluźnia. Możemy się bliżej poznać. Niekoniecznie od tej zawodowej strony – dodał, wspierając się ramieniem o ścianę tuż przy oknie. Nie naciskał jednak, bo zdawał sobie sprawę z tego, że sytuacja była beznadziejna, a kobieta mogła nie mieć ochoty na luźne pogawędki. Dawał jej wolny wybór, on był gotów przystać na każdą opcję, nawet jeśli siedzenie w ciszy miało sprawić, że czas ciągnąłby się w nieskończoność.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Ty za to w międzyczasie użerałbyś się z niekompetentnymi menadżerami wybranymi przez dyrektora hotelu. Nie wiem, kto byłby na tym bardziej stratny, ale pokuszę się o stwierdzenie, że jednak ty - wyjaśniła pokrótce, z trudem panując nad gestem, jakim było nieznaczne uniesienie się kącików jej warg. Nie sądziła, że Jason mógłby się okazać tak wdzięcznym towarzystwem do dyskusji i że wszelkiej maści przekomarzanki mogłyby przybrać całkiem przyjemną formę spędzania czasu. Była miło zaskoczona, ale nie zamierzała okazywać nadmiernego entuzjazmu, wszak ten w takich chwilach często był konfrontowany z rzeczywistością. Ta z kolei bywała niezwykle brutalna.
- Mogłabym cię pozwać - zagroziła z grymasem odmalowanym na twarzy. Chociaż ton jej głosu nie sugerował całkowitej powagi, a nawet więcej - przebijało się przez niego rozbawienie związane z jej własnym oburzeniem i reakcją mężczyzny - to jednak wolała już teraz postawić jasne i wyraźne granice, dzięki którym ich rozmowy przebiegałyby w sposób daleki od sprzeczek i zupełnie zbędnych kłótni, które w ich przypadku mogłyby nieść znaczącą szkodę dla gości, współpracowników i całego hotelu.
- Mam, ale tego nie zrobię. Poczekam na odpowiedni moment, żeby móc wykazać się równie szowinistycznym poczuciem humoru - podsumowała, wzruszając ramionami na znak obojętnego podejścia do tej konkretnej kwestii. Nie bywała mściwa i zdecydowanie nie zamierzała stosować zagrywek z grona tych poniżej pasa, ale Jason wcale nie musiał o tym wiedzieć. Frajdą samą w sobie było trzymanie go w lekkiej niepewności i cierpliwe obserwowanie, jak czekał na atak, który równie dobrze mógłby nie nadejść nigdy.
Hannelore kątem oka obserwowała kolejne poczynania swojego przełożonego, jednocześnie świadomie rezygnując z jakichkolwiek uwag.
Nie kryła jedynie zaskoczenia, kiedy postanowił uraczyć ją przeznaczonym dla gości alkoholem. Szklankę wzięła od niego pewnie, jednak jej zawartości przyjrzała się z dozą wątpliwości.
- To kolejna forma testu? - dopytała, odstawiając szkło na blat stolika. Nie sprawiała wrażenia chętnej do degustacji czy wzniesienia jakiegokolwiek toastu, dlatego bardziej niż na alkoholu wolała skupić się na rozmowie. - Sugerujesz, że potrzebuję rozluźnienia? A może to ty stresujesz się moim towarzystwem? - zagaiła, spoglądając na swojego przełożonego z charakterystycznym dla niej błyskiem w oku. - I co oznacza bliższe poznanie się? Chcesz zagrać w dwadzieścia pytań czy po prostu mnie rozebrać? - dodała jak gdyby nigdy nic; jak gdyby zupełnie nie przejmowała się tym, że rozmawiała ze swoim szefem i że cały wydźwięk obecnie prowadzonego dialogu niósł ze sobą niekoniecznie przyzwoitą nutę, na którą prawdopodobnie wcale nie powinni byli się decydować.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „The Edgewater Hotel”