WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Dobrze. - Zgodziłby się w tym momencie na wszystkie jej prośby, warunki i groźby. Asmo miał tylko jeden cel - odzyskać ją i sprawić, żeby znów na jej ślicznej buźce widniał uśmiech. Nie sądził, że tak szybko się to wszystko potoczy, to stało się tak nagle i niespodziewanie. Jak wszystko w ich życiu, może właśnie tak miało być? Tak naprawdę ich związek cały taki był - idealny, aż któreś z nich tego nie zjebało, a później próbowało naprawić z pomocą losu, który zawsze był dla nich przychylny. Przecież to przypadek wepchał ich sobie w jeden samolot, a później spotykał na lotnisku i mieście kilka razy, to przypadek zdecydował, że się spotkali, zakochali, poczęli Nefi, a teraz mogli zacząć na nowo życie. Pięć miesięcy to naprawdę długo, na przemyślenia, na poukładanie pewnych spraw, chociaż to był czas dla niego, bo przecież Minnie dalej nie znała...
Przecież ona nie znała prawy, a wpadła mu tęsknie w ramiona i pozwoliła się do siebie zbliżyć, wtedy w jego apartamencie i dzisiaj po raz kolejny, dając mu szanse. Może mu do końca nie wybaczyła, ale mimo tego, co uważała, ze jej zrobił, pozwoliła mu znów się o nią postarać. Była taka dobra i kochana... zawsze to powtarzał.
- Nie ma takiej opcji. - Zaciągnął jej bluzę z powrotem i jakby wszystko wróciło nagle do normy. Ale jak?! Szedł do drzwi z zadowolonym uśmieszkiem na ustach, na których wciąż czuł smak swojej ukochanej. Zapłacił, może za dużo niż powinien, ale chodził z głową w chmurach, dosłownie, biorąc pod uwagę czym się zajmował. Przez ten krótki odcinek, który pokonał do drzwi i z powrotem jego głowę zdążyło napaść tysiące różnych myśli - co jeśli to tylko chwilowe, a jutro stwierdzi, że to błąd? Ostatnio mówiła, że to błąd. Przestań Asmo, nie wiedziała, na czym stoi... teraz wie, tak łatwo dała mi drugą szanse. Bo wie. Ale za łatwo. Ale ona jest dobra i rozumie. Musi poznać prawdę. Nie teraz. Wkrótce. Boże Minnie, jaka ty jesteś piękna. Postawił przed nią pudełko i rozpiął mankiety koszuli, podwijając rękawy do łokci. Zaśmiał się, bo kiedy skończył ta już sięgała po kolejny kawałek.
- Jedz ko... kalorie się dzisiaj nie liczą. Z resztą, tobie to się nawet ich trochę przyda. Smacznego Minnie. - Udał, że to zwykłe przejęzyczenie, bo zbyt szybko mówił, a tak naprawdę mało brakowało, by powiedział do niej "kochanie". Poczuł się przy niej tak dobrze... tak, jakby nic z ostatnich pięciu miesięcy nie miało miejsca. Musiał jednak pamiętać, żeby się nie spieszyć i dać jej tyle czasu ile potrzebuje. Sięgnął po pierwszy kawałek, siadając obok byłej narzeczonej... kim właściwie była dla niego teraz?
Obydwoje zachowywali się, jakby nie widzieli jedzenia od conajmniej wczorajszego dnia. Zajęci pochłanianiem pizzy, chyba zapomnieli co się przed chwilą działo. Asmo nie krył swojego rozbawienia, gdy skończyli i oparł się zaraz obok niej, choć jemu taka porcja nie starczyła - sam zjadłby jedną taką, gdyby mógł. Nie przemyślał tego. Oblizał wargi, patrząc na nią z szerokim uśmiechem, tak szczerym, jak dawno u siebie nie widział.
- Co? - Nagle wstała, a jej pytanie zbiło go z tropu, choć może bardziej zaskoczyło? Uniósł brwi i spojrzał na jej dłoń, mówiła poważnie? Minnie zaskakiwała go dzisiaj na każdym kroku, nie był przygotowany na... właściwie na cokolwiek, co się dzisiaj działo, począwszy od szczerej rozmowy, poprzez te wszystkie pytania do tego, co zaproponowała teraz.
- Mówisz poważnie? - I co się głupio jeszcze kurwa pyta?! Chwytaj tą rękę! Ujął ją delikatnie i wstał, górując nad nią. Była taka malutka, drobniutka, krucha... nie mógł jej kolejny raz zawieść ani skrzywdzić. Zaufała mu, po raz kolejny oddała mu wszystko, a on postanowił już nigdy tego nie spierdolić.
- Nawet nie wiesz jak długo na to czekałem. - Wyznał szczerze, bo czekał, odkąd ostatni raz miał taką możliwość. Odgarnął jej włosy za ucho, patrząc za tym gestem, zaś drugiej nie wyplątywał z uścisku Minnie. - Dziękuję. Za wszystko. [/b] - Szepnął, patrząc znów w piękny błękit jej oczu. Takich ufnych... Nachylił się i złożył na jej ustach krótki pocałunek, bardzo subtelny, ale z uczuciem jakie do niej darzył. - Tylko zejdę po walizkę. - Naprawdę potrzebował wziąć prysznic i się przebrać. Pogłaskał ją po policzku i zarzucił płaszcz, schodząc szybko na dół. Tak, miał rzeczy w razie czego, nauczył się tego przecież przez lata latania. Nigdy nie wiesz, czy samolot, którym masz wracać, faktycznie poleci. Na całe szczęście wciąż miał to przyzwyczajenie.
Nie proponował jej wspólnego prysznica, choć tak bardzo chciał to zrobić. Powoli. Chociaż, czy rozwaga w ich przypadku się sprawdzała? Nieważne, na razie trzeba tak. Przebrał się w szary dres i czarny t-shirt, wychodząc z łazienki z wciąż wilgotnymi włosami, które lekko się kręciły.
- Możesz spokojnie spać. - Spotkał Minnie w korytarzu i podszedł do niej, chwytając oburącz jej drobne dłonie. Przysunął je sobie do ust i ucałował, raz jedną, raz drugą, patrząc przy tym w ukochany błękit. - Jakby nasza mała księżniczka się budziła, wstanę do niej. Odpocznij dzisiaj. - Okazywał jej wdzięczność? To jego kolejne starania? A może po prostu chciał, żeby się wyspała, a on i tak miał zajmować się Nefi podczas ich pobytu w Seattle... właśnie. Nie, to nie temat na teraz. - Chodź. - Splątał pewnie ich palce ze sobą i zaprowadził do sypialni... sypialnia. Spojrzał na stojące nieopodal łóżeczko córki, która słodko spała i uśmiechnął się na ten widok. Jego wzrok jednak padł jeszcze na coś jeszcze bardzo ciekawego - żyrafa, która leżała na łóżku Minnie.
- Zdejmij proszę swojego kochanka z pościeli. - Szeptał do Minnie z widocznym rozbawieniem, aby nie rozbudzić Nefi i podszedł do łóżeczka, patrząc na śpiącą twarz córeczki.
- Mówiłem, że ją odzyskam. - Powiedział bardzo cicho, tak, że Minnie nie powinna tego usłyszeć. Chciał ją pocałować w główkę, ale wolał nie ryzykować jej płytkiego śni i wrócił do Minnie. Nagle atmosfera zgęstniała, gdy stanął przed nią przy łóżku. Ujął ją oburącz w talii, takiej wąskiej i drobnej... Czuł jak rośnie napięcie, nagle zrobiło się bardzo cicho, głucho. Przysunął się, zahipnotyzowany jej spojrzeniem, a oczy, w które patrzył w ciemności wyglądały jak dwa piękne księżyce.
- Mam wrażenie, że to piękny sen i jak pójdziemy spać, rano znów obudzę się w swoim łóżku, a poduszka znów będzie pusta. Obiecaj, że tak nie będzie. - Mówił bardzo cicho, nie chcąc obudzić córki, a tak poza tym, budowało to napięcie między nimi jeszcze bardziej. Było tak... intymnie. Chciałbym kochać się z tobą tej nocy, tak długo, że obydwoje zasnęlibyśmy z wycieńczenia. Całowałbym każdy skrawek twojego ciała, czcząc je, jakbyś była moja Boginią. Moją... Minnie, jak ja za tobą tęskniłem. Jednak wiedział, że do tego nie dojdzie.
Na ta chwilę?
Wystarczy, że zaśnie i obudzi się przy jego boku.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ryzyko było bardzo duże. Ktoś inny mógłby powiedzieć, że Minnie, była naiwną gówniarą, wierząc we wszystkie słowa Asmo. Ale, jak mogłaby nie być, skoro nadal go kochała? Gdyby spotkali się za rok, może byłoby inaczej, jej uczucia by powoli się wygasały, a nie teraz. To wszystko, nadal było świeże. A uczucia? Były silniejsze od tych wszystkich krzywd, które jej wyrządził.
Tak, chciała spędzić z nim noc. Jednak inaczej niż zazwyczaj. Na pewno dużo inaczej, niż mieliby szansę na spędzenie jej w jego apartamencie. Po prostu chciała się wtulić w jego ramiona i zasnąć szczęśliwa, jak nie miała okazji od pięciu miesięcy.
Walizka? No tak, wracał z podróży, nawet tej jednodniowej! Patrzyła jeszcze, jak wychodzi, mając nadzieje, że wróci i naprawdę była szczęśliwa. W końcu coś się zaczęło układać, nawet jeśli, nie padły jeszcze jakieś duże i poważne słowa pomiędzy nimi. Niech się cieszą chwilą, którą mają dla siebie. Kiedy Asmo zniknął, sprzątnęła puste opakowanie po pizzy, sama prysznic biorąc jeszcze wcześniej, zaraz po zaśnięciu Nefi. Musiała się jednak przebrać, ale to zaraz. Najpierw, przyszykowała mleko dla córki, gdy ta obudzi się w środku nocy i pewnie postawiła w jakimś specjalnym podgrzewaczu, aby nie straciło temperatury. A gdy brał prysznic, zdjęła z siebie bluzę, zakładając koszulkę. Ups, znowu jego. Ale naprawdę, nie chciała teraz szukać jakiejś piżamy, która byłaby bardziej odpowiednia na ten moment. Mieli iść tylko spać.
Przygryzła wargę, jak zobaczyła, że wychodzi z łazienki i to jeszcze w szarych spodniach dresowych. Na co dzień, wolała go, jak ubierał się inaczej, ale te spodnie? W dziwny sposób dobrze na nią działały. Mimowolnie, na jej twarzy pojawił się zadowolony uśmiech, kiedy do niej podchodził.
- Na pewno? Mleko dla niej, będzie przy łóżeczku, pewnie i tak się obudzę - tego, była jeszcze bardziej pewna. Spali z Nefi w jednej sypialni, nie było możliwości, aby nie usłyszała jej płaczu. Za bardzo była na tym punkcie już przewrażliwiona. Splotła ich palce razem, kiedy szli już do sypialni, gdzie panował półmrok, świeciła się tylko jedna, mała lampka.
- Mówiłam Ci, że on leży tutaj dla małej - mówiła dość cichutko, chociaż starała się nie roześmiać. Puściła dłoń mężczyzny i podeszła do łóżka, skąd zabrała żyrafę. Mhm, akurat leżała po stronie, na której spała i widać było, że spała do niej przytulona, przed jego przyjściem. Postawiła maskotkę na podłodze. Dzisiejszej nocy, nie spędzi w tym łóżku. Objęła Asmo dłońmi za szyję, zmniejszając jeszcze bardziej ich odległość. Wsunęła palce w jego mokre włosy, starając się, aby jej myśli nie zaszły za daleko. Tak bardzo, niewiele brakowało. Słowa, które do niej mówił, były dla niej tak przyjemne, rozczulały jej serduszko. Jak mogłaby go nie kochać?
- Obiecuję - przytaknęła delikatnie głową. - Nie obudzisz się w swoim łóżku i nie wygonię Cię za drzwi z samego rana - nie będę się starała być zołzą, jaką byłam do tej pory. Ustała na palcach i delikatnie, musnęła jego usta swoimi. Bardzo, chciałaby iść dalej, ale czuła jakąś wewnętrzną blokadę, co przecież, nie było do niej podobne, nie do Minnie. - Pewnie miałeś nadzieję, zobaczyć mnie w jakiejś ładniejszej piżamce, ale dzisiaj muszę Cię rozczarować. Musisz sobie zasłużyć - szeptała dość cicho, aby nie obudzić śpiącej córeczki. Jak będzie grzeczny, pomyśli znów o swoich seksownych kompletach. Za to, uśmiechnęła się zadziornie, nie odrywając swojego spojrzenia.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Na pewno. Wyśpij się. - Nawet jeżeli przebudzi ją płacz dziewczynki, będzie mogła przełożyć się na drugi bok i od razu zasnąć, zamiast wstawać i rozbudzać się. Asmo wiedział już jak to jest. Przywykł już do nieprzespanych nocy, może nie przez dziecko, ale jak miał ostatnio Nefi na noc i tak czuł się rano bardziej wyspany niż jak od rana do nocy siedział nad pracą.
- Okej. - Mogła usłyszeć jeszcze na tłumaczenia o żyrafie, ale było to bardziej takie "tak, na pewno", oblane sarkazmem i rozbawieniem. To właściwie było bardzo urocze. Jak to, że chodziła w jego bluzach i koszulkach... Ta dziewczyna to sama słodycz, komu nie zmiękczyłaby serca? Skoro nawet jemu potrafiła...
Reagował na każdy jej dotyk, a po karku przeszedł dreszcz. Lubił, gdy tak robiła, gdy wplątywała palce w jego kręcone włosy, które teraz były nieco dłuższe niż zazwyczaj. Nie spuszczał z niej wzroku, bardzo intensywnego i stęsknionego wzroku, który gdyby mógł, rozebrałby ją w chwilę. Jednak z tym muszą się wstrzymać, doskonale o tym wiedział. Nic już nie odpowiedział, oddając ten krótki, ale przyjemny pocałunek. Miał wrażenie, że obydwoje nie mogą oprzeć się przed robieniem tego.
- Lubię wyzwania. - Już dawno nie mogła widzieć na jego twarzy tego łobuzerskiego uśmieszku, kosmatego spojrzenia i wyrazu twarzy, który momentami bywał niebezpieczny, ale w sposób, jaki Minnie uwielbiała. Zasłuży. Może nie od razu, ale zasłuży i był tego pewien, jak tego, że samolot lata dzięki skrzydłom. Pomasował kciukiem polik Minnie, chwilę przed tym jak schylił się, biorąc ją pod kolana na ręce. Mężczyźni przenosili swoje kobiety przez próg domu, a on robił to ze swoją ukochaną przez próg łóżka. Jak zwykle, wszystko po swojemu. Uśmiechał się do niej, cicho śmiejąc, kiedy wchodził na kolanach na hotelowe łóżko, na które opadła najpierw tyłkiem, lekko i wtedy Asmo nachylił się, złączając ich usta - ponownie - w pocałunku. Bardzo subtelnym i intymnym, niespiesznym, głębokim, przekazując jej wszelkie uczucia i tęsknotę. Całował ją, kładąc całe jej drobne ciało na materacu i zagórował nad nią, opierając jedną ręką obok jej głowy, a drugą głaskał jej policzek, szyję, odgarniając napotkane kosmyki włosów.
- Nawet w tej koszulce jesteś nieziemsko pociągająca. - Szepnął, odrywając się od jej ust, a na jego wciąż widniał ten sam kosmaty uśmieszek. Przesunął kciukiem po jej wargach i nosku, po czym odsunął kołdrę, by mogli pod nią wejść. Okrył ukochaną i przysunął do niej, kładąc się obok niej na boku, ale przodem, by móc podziwiać jej twarz, skąpaną w nikłym świetle małej lampki w rogu.
- Dobranoc, Minnie. - Jak on pragnął to powiedzieć... Lustrował jej twarz, jakby miała mu zaraz zniknąć, a on chciał nauczyć się każdego jej szczegółu. Już się nie uśmiechał, patrzył na nią z miłością, chłonąc tą chwilę jak gąbka. Oparł się czołem o jej, otaczając ją ramieniem i przysuwając jej drobne ciało do swojego, a drugą dłonią obejmował jej policzek.
- Śpij dobrze myszko. - Szepnął już niemal niesłyszalnie, ale nie potrafił zasnąć. Leżał, przytulając ją do siebie i rozkoszując ta chwilą, jakby miała się zaraz skończyć, a kiedy ona zasnęła, on przyglądał się jej spokojnej twarzy przez długi czas. Ile go minęło? Tak dużo, że Nefi zdążyła się obudzić, a on wstał delikatnie z łóżka, okrywając Minie kołdrą delikatnie i podszedł do łóżeczka, w którym ich córka zaczęła się już kręcić niespokojnie i mruczeć, wybudzając ze snu. Nie zdążyła zapłakać, więc nie powinna obudzić Minnie. Asmo wziął dziecko na ręce i przytulił do siebie, uspokajając. To działało na nią magicznie. Sprawdził, czy chce jeść, ale zjadła tylko troszkę, więc utulił ją znów do snu i sam mógł wrócić do Minnie, którą ujął jak poprzednio, z tą różnicą, że teraz i on sam zasnął.
Obudziły go pierwsze promienie słońca. Nie spał za długo, ale przywykł do tego. Obrazy z poprzedniego dnia zaczęły do niego wracać, to prawda, czy fikcja? Uchylił powieki, ale zamiast pustej poduszki, jego oczom ukazała się słodko śpiąca miłość jego życia. Miała taką dziewczęcą, delikatną i słodką buźkę. Tęsknił za tym widokiem i cieszył się, że może go znowu mieć. Niech to trwa już zawsze. Nigdy nie był w życiu niczego tak pewien, jak tej małej kochanej złośnicy. Nawet latania. Żebyś ty wiedziała, jak bardzo cię kocham... Musiał jej to pokazać, udowodnić, znów miała poczuć się dobrze w swoim ciele i u jego boku. Uśmiechnął się delikatnie, przyglądając jej przez dłuższy moment i snując w głowie plany, wizje, które może nigdy się nie ziszczą, ale o których marzył.
- Dzień dobry. - Zachrypł zaspanym głosem, gdy dostrzegł, że się budzi. Pocałował ją w czubek nosa, głaszcząc po policzku i plecach, a dłoń na nich suwała w bezpiecznych jedynie miejscach. Pocałował też jej policzek i drugi, brodę. - Ale jesteś słodka. - Miękło mu serce na widok budzącej się rozkosznie Minnie. Nie mógł się oprzeć i pocałował ją, choć było to bardziej cmoknięcie - jedno, drugie, kolejne.
To dalej sen? Dawno nie był taki szczęśliwy... to wszystko działo się naprawdę. Tylko tego tym razem nie spierdol Asmo.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tęskniła za tą jego pewnością siebie, za tym łobuzerskim uśmiechem, niekiedy zbyt pewnym siebie, ale i tak, zmiękczał jej serce, a nogi się pod nią uginały. Bardzo dobrze wiedziała, że prędzej czy później, zbliżą się na tyle, że zapomną o wszystkim. Tak jak i jej piżamki. Kolejna noc? Była pewna, że zobaczy ją całkiem inaczej, bardziej jak Minnie, którą znał, a nie tą niepewną siebie, małą dziewczynkę.
Zareagowała cichym śmiechem, kiedy wziął ją na ręce. Sądziła, że po prostu, oboje się położą, a nie zostanie zaniesiona do łóżka. Jednak i tak, nie potrafiła przestać patrzeć na Asmo. Jak i również, nie na długo, odsuwała swoje usta od niego. Była spragniona jego pocałunków, dotyku. Poczuła tylko, jak kładzie ją na łóżku, a następnie znów mogła zatracić się w pocałunkach. Pięć miesięcy, to stanowczo za długo. Na szczęście, nie zapomniała, jak się całuje, A przy każdym kolejnym, dłuższym złączeniu się ich ust, jakby chciała przekazać, jak bardzo za nim tęskniła i jak go jej brakowało w tym czasie. Nie potrzebne były nawet słowa. Zachowywali się jak dwójka nastolatków, która bała się pójść o krok dalej. Nawet blondynka, która zawsze była taka chętna i niecierpliwa, teraz trzymała grzecznie rączki przy sobie.
- Mówisz tak, bo ta koszulka należała do Ciebie? - mruknęła cichutko, na moment przymykając oczy. Na pewno, nie powiedziałby tak, gdyby należała ona do innego mężczyzny, ale tego, nawet nie musiał się martwić. Dłuższa chwila, a pewnie rozchyliłaby swoje wargi, gdy tak sunął po nich kciukiem, ale zabrał go w odpowiednim momencie, a Minnie, spojrzała na niego tym samym, zakochanym wzrokiem. Skąd nagle w niej taka zmiana? Jeszcze kilka godzin temu, nie chciała z nim rozmawiać, gdy pukał do jej drzwi, a teraz nie mogła się przestać na niego patrzeć. Troszkę zrezygnowana, bo na pewno, nie zawiedziona, weszła grzecznie pod kołdrę, aby zaraz położyć się na boku i wtulić się w ramiona Asmo. Wsunęła swoją drobną dłoń pod koszulkę, aby móc poczuć dotyk jego skóry.
- Dobranoc, Asmo - starała się mówić dość cicho, aby tylko on ją usłyszał i gdy mocniej przylgnęła do jego ciała, prawie w momencie zamknęła oczka. Pomiędzy nimi nie było żadnej wolnej przestrzeni, a jej, tak bardzo brakowało takich wieczorów i nocy. Usnęła w momencie. W końcu była bezpieczna, spokojna, miała przy sobie mężczyznę, który był dla niej całym światem, Nefi spała w łóżeczku. Nic więcej, nie mogłaby chcieć. Pewnie nawet, nic jej się nie śniło, a najbardziej zadziwiające dla niej było to, że nie słyszała płaczu córki. Pierwszy raz od dawna spała tak dobrze. Nie słysząc, kiedy wstaje, a gdy przez sen, sprawdzała, czy śpi obok, cały czas był, nie natknęła się na puste miejsce. Był przy niej, nie zniknął, ani sobie tego nie wyobraziła.
Powoli się budziła z tak pięknego snu, a może to rzeczywistość? Nie, nie chciała otwierać jeszcze oczu, starając się jeszcze usnąć, ale na próżno. Rozchyliła powoli oczka i ujrzała obok siebie Asmo. Znów byli w tej samej pozycji, w jakiej zasnęli. Troszkę głośniej niż powinna zamruczała na jego zaspany głos.
- Dzień dobry. Tęskniłam za takimi porankami. Mogłabym się znów do nich przyzwyczaić - zamruczała cicho, jeszcze się powoli rozbudzając. - Nefi jeszcze śpi? Nie budziła się w nocy? - stanowczo, potrzebowała chwili przerwy od dziecka, bądź opiekunki. Delikatnie odwzajemniała jego pocałunki, układając dłoń na policzku mężczyzny. W innym wypadku powiedziałaby coś w stylu "rodzice mają chwilę dla siebie", popchnęłaby go na plecy, a sama by nad nim zagórowała. A teraz? Jedynie pogłębiła kolejny pocałunek, nie pozwalając, aby się od niej odsunął zbyt szybko. Objęła go nogą w biodrach, jeszcze bardziej do niego przylegając.
- Musisz dzisiaj wracać do siebie? - wyszeptała cicho, pomiędzy pocałunkami. Jak to dziwnie brzmiało, nigdy tak nie mówiła, może na samym początku. Odsunęła się w końcu, kładąc się na plecach i odgarnęła włosy do tyłu. Zachowywała się jak napalona nastolatka, która by tak bardzo chciała, ale też się boi. To chore i niepodobne do Minnie. A na dodatek, wciąż miała w głowie, że zostało jej coraz mniej do powrotu do Los Angeles. Co będzie, jak wyleci? Jak jednak jej nie zatrzyma przy sobie? - Może... Może, moglibyśmy spędzić ten dzień w trójkę? Albo przynajmniej zjesz z nami śniadanie? Jest dość wcześnie - podniosła się na łokciu. Pamiętała ich wczorajszą rozmowę, nie miała wątpliwości, że dobrze zrobiła, ale nie ułożyła sobie tego w głowie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Mogłaby?
On też by mógł. Coś było nie tak, było za dobrze, jak długo? A może właśnie w końcu na to zasłużyli? Obydwoje przecież tego chcieli i obydwoje przetrwali (kolejną) próbę. Asmo wciąż zaspany, uśmiechnął się do niej w odpowiedzi. Tak mała, ja też. To czemu tego nie powiedział? Nagle coś się zmieniło? W zasadzie... to nic. Było idealnie, a on po prostu rozkoszował się jej bliskością, zapachem i składaniem kolejnych pocałunków po całej twarzy nastolatki.
- Raz. - Odpowiedział krótko pomiędzy kolejnymi pocałunkami. Może ich córka coś przeczuwała? Może chciała dać im chwilę dla siebie? A może to obecność obojga jednocześnie tak na nią zadziałało? Jakikolwiek nie był powód jej grzeczności i dobrego snu, nie powinni nawet narzekać.
Fakt, że zachowywali się jak nieśmiała para nastolatków nie był ani trochę dziwny. Nie spieszyli się, choć zapewne z różnych powodów. On chciał dać jej trochę czasu, a ona? Właśnie... to było do niej niepodobne, szczególnie, że tak łatwo się od niego odsunęła, choć jeszcze przed chwilą chłonęła go dotykiem. Nie odpowiedział jej od razu, bo nie chciał zepsuć poranka. Przecież... kurwa, przecież on nie mógł, nieważna jak bardzo tego chciał. Wystarczy jeden telefon Asmo... - Patrzył na nią rozczulony i sam również podniósł się wyżej, do pół siadu, odwracając w jej stronę i sięgnął ręką do niesfornych kosmyków które opadały jej na polik. Odgarnął, jednym ruchem wszystkie za jej ucho i przy okazji pogłaskał jej polik. Nie. Nie mogę... To ważny czas dla firmy.
- Spędzę z wami cały poranek mała, z ogromną przyjemnością. - Zaczął spokojnie, ale widać było, że znów coś jest nie tak. Westchnął. - I choć bardzo bym chciał, nawet nie wiesz jak bardzo, spędzić z wami cały dzień, to naprawdę nie mogę. Chcę. Ale nie mogę. Nie przewidziałem... takiego obrotu spraw. - Dla rozluźnienia sytuacji zaśmiał się cicho, wsuwając jej cały polik na swoją dłoń. Kochał ją dotykać i dotykał ją jakby nie była prawdziwa...
- Jesteś nieobliczalna. Uwielbiam to w tobie. - Dodał jeszcze, nachylając, by znów ją ucałować i wtedy Nefi dała o sobie znać. Jak zawsze w porę.
Pomógł ukochanej przy córeczce, żeby ta mogła w końcu poświęcić sobie trochę więcej czasu na porannej toalecie i w międzyczasie zamówił śniadanie z hotelowego bufetu do pokoju. Akurat zdążył wszystko przygotować, posadził córeczkę, która też była już gotowa do śniadania i mogli miło spędzić ten czas. Nie poruszali więcej trudnych tematów, to był naprawdę miły poranek. Na pozór niczym nie różnił się od tych, które mieli jeszcze kilka miesięcy temu - ale Asmo często rzucał im zakochane spojrzenia. Nie potrafił nacieszyć się chwilą.
- Może uda mi się do wieczora pozałatwiać to, co mam do załatwienia... Ale nie mogę obiecać. Przepraszam. Obiecuję, że odezwę się jak tylko wszystko ogarnę. - Mówił narzucając na siebie płaszcz po tym jak jeszcze spędzili trochę czasu na porannych bajkach i zabawach z córką, którą teraz trzymała na rękach jego ukochana.
- Papa kochanie. - Chwycił za drobną rączkę córeczki, którą pocałował. - Minnie... ja jeszcze raz chciałem ci za wszystko podziękować. Za wczoraj, za dzisiaj. - Mówił, chwytając ją za kark i całując w czoło. - Za wszystko. Jesteś wspaniała. Napiszę. - Czuł potrzebę podkreślana tego, żeby zaraz nie zaczęła mieć jakiś wątpliwości. Pocałował ją, ostatni raz tego dnia. Chyba trochę za długo, bo poczuł uderzenie córeczki, na co zaśmiał się, odrywając od ust Minnie. Rzucił jej długie spojrzenie, nieco krótsze Nefi i zniknął.
Warto wspomnieć, że od samego rana wibrował mu telefon - maile, smsy, powiadomienia. Jednak dopiero wychodząc z hotelowej windy zaczął wszystko odczytywać.

//zt x2

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

— > z ogrodu Botanicznego.

Jason czuł się tak samo beznadziejnie jak wyglądał. Jakby tego było mało, odczuwał dodatkowe skutki uboczne w postaci zakwasów, a to wszystko przez to, iż przegiął w tańcu. Ciągnęło go w niektórych miejscach i ledwo się ruszał. Niby wszelkie pozycje, nawet takie trudniejsze zupełnie nie były dla niego wyzwaniem, ale wczoraj po prostu... zbyt długo cisnął, a na dokładkę sięgnął po coś, czego w życiu nie robił i takie tego bolesne efekty. Był już totalnie sfrustrowany i przybity, chciałby móc zrobić więcej, a odnosi nieustanne wrażenie, że czego by się nie podjął i tak poniesie porażkę. Albo co gorsza wszystko jeszcze bardziej rozpierdoli. Dlatego był tak cholernie rozdarty i nie miał pojęcia, jak się do tego w ogóle zabrać. Jedyne co chodziło mu chwilowo po głowie było napisanie Walentynki, która mogłaby mu dużo pomóc cokolwiek rozjaśnić. A przynajmniej... taką miał nadzieję. Musiał jedynie podpytać o kilka rad najbliższych osób, bo w innym wypadku chyba by się tego nijak nie podjął. Można więc powiedzieć, iż Jeremy poszedł na pierwszy ogień.
W każdym razie wracając do ich dzisiejszego spotkania. Skoro sam o nie poprosił, nie chciał go nagle przekładać ani z niego rezygnować. Nieważny był jego stan i tak w najbliższym czasie nic by się z nim nie poprawiło... zatem co za różnica? I tak nie zdążyłby mu dać znać, że się spóźni... na danie jakiegokolwiek znaku z rana też nie było co liczyć, skoro jak padł na ryj w pokoju do tańca, tak został w nim do następnego dnia. Bardzo starał się jakimś cudem zdążyć, a niestety poległ. Trudno się mówi, jego przyjaciel odpowiednio go ukarze i będą kwita. Na drugi raz nie popełni tego samego błędu i tyle w temacie. Nie ma co się dziwić obojętności Kima... czuł taką bezsilność i bezradność jak nigdy, stąd zachowywał się tak a nie inaczej. Och nie, więcej awantur im tu nie potrzeba... i tak coraz więcej zgrzytów miał ze swym ochroniarzem, a to i tak już wystarczająco go dobiło. Gdyby tak długo nie odrzucał w sobie tej części, iż faceci go podniecają, a może właściwie mocniej niż kobiety... to Snyder również byłby totalnie w jego typie. Teoretycznie w charakterach różniło ich wiele, lecz jak to się mówi, przeciwieństwa się przyciągają i w sumie mogłoby to być dość interesujące połączenie. Jednak tak czy siak chyba nie potrafiłby spojrzeć na niego w taki sposób, w jaki patrzy na Jareda. Sam fakt, iż dopuścił do siebie, że kocha tego konkretnego mężczyznę go jakby zaślepiał i istotnie nie widział aktualnie świata poza nim ani nikogo innego nie brał pod uwagę. Do dupków też nie należał, bez dwóch zdań. Krótko mówiąc: zakochany do nieprzytomności jełop. Obaj najwyraźniej nie pomyśleli w różnych sprawach i Jason nie wychodzi na aż takiego najgorszego debila świata. To się obaj dobrali, nie? Głupi i głupszy!
Nie skomentował wypowiedzi przyjaciela, jedynie przytaknął głową na znak, iż się z nim całkowicie zgadza i w sumie to już słowa były tu zbędne. Na niektóre rzeczy nic się nie poradzi i trzeba z tym jakoś żyć, a zarazem to przecierpieć. Do niektórych jednostek też nic nie dotrze, można by było nawijać w nieskończoność, a i tak to się na nic nie zda, bo się odbije jak od jakiejś ściany.
Odrobinkę dreszcze go przeszły widząc to, jak intensywnie młodszy z nich wpatrywał mu się w oczy. Niemniej nie odwrócił wzroku, nie chciałby wyjść na aż takiego mięczaka.
Owoce morza brzmią zachęcająco. Może być i ta restauracja, jestem za. — nie chciało mu się specjalnie rozmyślać nad wyborem lokacji, zresztą i tak nie miał tu nic do gadania. Na co by nie padło i tak by się zgodził. Nie przepadał wprawdzie za homarami, ale za to krewetki mógłby wpierdalać hurtem, także nie musiał przecież brać tego samego co jego towarzysz. — Cóż... mnie też się zdarza robić szalone rzeczy, brzmi mi to znajomo... ale z doświadczenia wiem, że lepiej nie kusić losu. — dodał po krótkiej chwili, kręcąc noskiem i ciężko wzdychając na samego siebie i swoją niekiedy lekkomyślność w dokonywanych niekiedy decyzjach. Odkąd przestał negować, że czuje coś do Junga... takie sytuacje odbywały się decydowanie za często. Nie byłoby tego, gdyby miał gwarancję, że obiekt westchnień odwzajemnia jego miłość, a tak... trudno się dziwić, że Jason tak świruje.
Jak widać... Owszem, będzie wtedy łatwiej. — przyznał przytakując lekko tym nierozgarniętym łbem, przemilczawszy to ostatnie, choć roześmiał się z rozbawieniem pokazując tym samym, że jednak poprawiło mu to nieco humor. Tym razem nie krzywił się, a bez jęczenia dał mu się poczochrać po włosach, które i tak latały na wszystkie możliwe strony. Oczywiście jak to kawosz, musiało paść na mieszankę z kofeiną, bo sobie zamówił taką z czekoladą, a co. Reszta ich spaceru odbyła się w znacznie przyjemniejszej atmosferze, co jawnie rozluźniło napiętego blondasa i pomimo ciągnących go wciąż dokuczliwie mięśni, nie zwracał na to najmniejszej uwagi i nie było tego na szczęście widać po jego twarzy. Odpicował się, gdyż musiał jakkolwiek zakryć niedoskonałości, a i tak nie do końca mu się to udało.
Finalnie dotarli do restauracji, w której spałaszowali swoje ulubione dania czy tam takie, na które mieli ochotę. Kim uregulował rachunek i pozostał im ostatni przystanek. Czyli hotel. Zamówił taksówkę tym razem i tam podjechali, coby było szybciej. Jak się okazało był ostatni pokój, do tego z jednym wielkim łóżkiem. Jak pech to pech, ale już niech będzie. Nie chciałoby mu się latać po mieście i szukać innych wolnych. Machnął na to ręką, opłacił jedną noc i wraz z Jerem udali się pod otrzymany numerek. Po wejściu do środka, usiadł na rogu wyrka, a kąciki jego ust uległy skrzywieniu, tworząc minę cierpiętnika.
To dawaj ten alkohol, muszę się napić zanim wywalę z siebie co mnie gnębi, koniecznie. — zaczął przełykając głośno ślinę. Czekał na reakcję kumpla, a także... ostatnią karę, ponieważ dalej nie wiedział, co jako trzecie dla niego przyszykował.
Obrazek

autor

I'm yours to keep and I'm yours to loose, you know I'm not a bad girl but I do bad things with you.
Awatar użytkownika
30
175

pisarka harlekinów

gdzie wena ją dopadnie

broadmoor

Post

| fit

Weekend z Teddym był czymś, czego naprawdę potrzebowała. Uwielbiała spędzać z nim czas, do tego stopnia, że nawet nie zwróciła uwagi, że okres jej się dość mocno zaczął spóźniać, chociaż zazwyczaj miała jak w zegarku. Kiedy więc dzisiaj się zorientowała, zaczęła lekko panikować. Mimo, że cieszyła się imprezą, tuż przed nią kupiła w aptece test ciążowy i teraz miała go w kopertówce razem z telefonem. Niezaprzeczalnie wyglądała zjawiskowo, gdy pojawili się w restauracji, przepięknie przystrojonej, z muzyką, parkietem i wszystkim, o czym w zasadzie marzyła, a co bała się będzie zbyt huczną imprezą. Wyściskała Calls, wyściskała też Billa i Teda. Nie widziała Isaaka, ale może to i lepiej. Wymknęła się więc do pokoju, konkretnie do swojej łazienki, gdzie nasikała na patyk i czekała, czekała, czekała.
Negatywny, błagam. Negatywny - powtarzała w myślach i aż jęknęła gdy na teście pojawił się napis PREGNANT. Jasne, czuła się gotowa, ale nie na samotne macierzyństwo. Zresztą, nawet nie była pewna, czy ojcem był Ted, czy Isaak, bo w zasadzie puściła się z nimi praktycznie dzień po dniu. Kurwa.
- Kurwa, kurwa, kurwa - westchnęła ciężko, czując że zaczyna panikować, ale... Nie mogła. Była zawsze aborcja, ewentualnie... Jakoś sobie poradzi, bo przecież ani Ted ani Isaak by jej nie zostawili z tym samej. Chciała przynajmniej w to wierzyć.
I kiedy lamentowała patrząc na test, do łazienki zaczął pukać nikt inny jak Isaak, któremu musiał ktoś powiedzieć, gdzie była. Otworzyła drzwi i westchnęła.
- Musimy porozmawiać - oświadczyła, patrząć na niego zupełnie poważnie, chociaż było widać, że jest roztrzęsiona. Na pewno na razie pewnie nie widział testu, który był na umywalce.

autor

-

Feel lucky when I lay next to you You fuck me like there's something to prove One day baby I'll come through You won't have to ask me to stay
Awatar użytkownika
30
185

współwłaściciel klubu ze striptizem

Little Darlings

broadmoor

Post

Nie widziała go, bo się spóźnił. Nie zdążył kupić prezentu dzień wcześniej, więc zrobił to centralnie przed imprezą, ale finalnie po prostu zeszło mu się ze wszystkim tak, że dotarł spóźniony. Złapał Calls i zapytał czy widziała Ellie, a ta stwierdziła, że widziała Elaine idącą do pokoju - więc podreptał w to miejsce. Nie mógł jej złapać od tamtego dnia, w którym się widzieli u niej. Ciągle gdy przychodził to jej nie było, nie zbyt odbierała również telefon, tylko raz czy dwa odpisała mu zdawkowo na smsa toteż uznał, że pora pogadać. Był gotów na ten związek. Chciał jej to powiedzieć dzisiaj, w jej urodziny. Wszedł do jej pokoju, zobaczył że drzwi od łazienki są zamknięte więc uporczywie w niej walił.
- Tak, zdecydowanie musimy porozmawiac - powiedział, marszcząc czoło. Ale o czym ona chciała w takim razie rozmawiać? Taka roztrzęsiona?
- Ej, coś się stało? Cała się trzęsiesz, Ells - podszedł bliżej niej, łapiąc ją za ramiona i po nich delikatnie pomasował. - Przepraszam, że się spóźniłem, ale odbierałem prezent dla ciebie - dodał, jakby pomyślał że przez to była taka nieszczęśliwa. Narcyz :lol:

autor

-

I'm yours to keep and I'm yours to loose, you know I'm not a bad girl but I do bad things with you.
Awatar użytkownika
30
175

pisarka harlekinów

gdzie wena ją dopadnie

broadmoor

Post

Faktycznie, nie miała zbytnio czasu na spotkania z Isaakiem i odbieranie telefonu, bo po weekendzie z Teddym głównie siedziała i pisała – a kiedy nie pisała, była w wydawnictwie i tak w kółko. Nie wynikało to z unikania Isaaka, absolutnie. Po prostu… Potrzebowała się wyżyć emocjonalnie, bo napięcie między nią a Teddym stawało się nie do zniesienia i musiała to gdzieś przelać – a w przelewaniu na papier była naprawdę dobra.
– Huh? – spojrzała na niego, bo jasne, wiedziała, że ona chciała porozmawiać, ale on? O czym on chciał rozmawiać? Mimo to, wiedziała, że cokolwiek by to nie było, musiała mu powiedzieć pierwsza.
– Bo… Ja… – ukryła twarz w dłoniach, walcząc ze łzami. Brała te cholerne tabletki, jakim cudem nie zadziałały? – Spóźniłeś się? Och, to nic – machnęła dłonią, bo ten prezent był kwestią drugorzędną. Elaine nigdy nie imponowały pieniądze czy prezenty, więc sama jego obecność jej wystarczała.
– Isaak, ja… Jestem w ciąży – niemal wyszeptała te słowa, patrząc mu w oczy, będąc na skraju płaczu. Ramiona jej się trzęsły, bo… Namieszała. I doskonale o tym wiedziała, nawet jeśli wcale nie miała takich intencji.

autor

-

Feel lucky when I lay next to you You fuck me like there's something to prove One day baby I'll come through You won't have to ask me to stay
Awatar użytkownika
30
185

współwłaściciel klubu ze striptizem

Little Darlings

broadmoor

Post

Chciał jej nawet zacząć powoli wyjaśniać o co mu chodziło, ale jej zachowanie zupełnie zbiło go z tropu. Dlaczego się tak zachowywała? Coś złego zrobił? Przecież… dopiero przyszedł. Aż zaczął mieć wyrzuty sumienia, bo już się gubił kiedy robił coś dobrze a kiedy źle ostatnio, serio.
- Ty co? - zapytał nim dokończyła, wchodząc jej w pewnym sensie w słowo, ale gdy dokończyła, Isaak otworzył szeroko oczy i tylko na nią patrzył. Nie odsunął się, dalej głaskał ją po ramionach ale jego twarz cała zesztywniała. Jak to, kurwa, w ciąży? Ewidentnie zamurowało.
- Ale… wow, to nowina - opuścił ręce i przeszedł się po pokoju. - Mogę być… potencjalnym ojcem? Czy nie? - nie wiedział. Wcześniej była też przecież z Carlosem, a dla niego dość istotna to informacja była. Bo jeśli był…. to nie wiedział. Nie lubił nawet dzieci. A teraz miał zostać ojcem? Przecież… masakra. - Ale myslałaś nad aborcją? No wiesz, to normalne w tych czasach. Masa kobiet ją robi - powiedział, zanim zdążył pomyśleć. Bo przecież nie będzie chciała tego dziecka, nie?

autor

-

I'm yours to keep and I'm yours to loose, you know I'm not a bad girl but I do bad things with you.
Awatar użytkownika
30
175

pisarka harlekinów

gdzie wena ją dopadnie

broadmoor

Post

W zasadzie to nie chodziło absolutnie o niego. Nie zrobił niczego złego, dlatego Ellie na niego w żaden sposób nie naskakiwała, po prostu sama tak mocno się tym zestresowała, że nie wiedziała, jak mózgowo sobie z tym poradzić. Odetchnęła głęboko, gdy wszedł jej w słowo, ale widziała jego reakcję i już w tym momencie doskonale wiedziała – będzie ciężko. Kiedy się od niej odsunął, spojrzała na niego, obejmując się ramionami.
– Gdybyś potencjalnie nie mógł być ojcem, to bym ci o tym raczej nie mówiła, nie sądzisz? – spojrzała mu w oczy. Zacisnęła usta. Doskonale wiedziała, kogo miał potencjalnie jeszcze na myśli, ale wiedziała doskonale, że to nie Carlos potencjalnie mógł być ojcem numer dwa. Nie zamierzała jednak mówić o tym Isaakowi, nie teraz. A potem powiedział o aborcji.
– Ja… Dopiero co się dowiedziałam, nie myślałam jeszcze nad niczym – powiedziała, zaciskając palce na swoich ramionach jeszcze mocniej. – Gdyby było nasze, chciałbyś żebym zrobiła aborcję? – spytała najspokojniej jak mogła, patrząc mu w oczy. Jasne, wiedziała, że nie był gotowy na związek, ale… Chyba spodziewała się nieco innej reakcji. Zapewnienia, że jej pomoże, a nie pytań o potencjalną aborcję.

autor

-

Feel lucky when I lay next to you You fuck me like there's something to prove One day baby I'll come through You won't have to ask me to stay
Awatar użytkownika
30
185

współwłaściciel klubu ze striptizem

Little Darlings

broadmoor

Post

- No nie wiem, może po prostu chciałaś się wyżalić, a zobaczyłaś mnie pierwszego… - wzruszył ramionami. Nie wiedział. Nie znał się na ciążach, zawsze mocno pilnował zabezpieczenia się, bo najzwyczajniej w świecie ojcem być nigdy nie chciał. Dzieci ograniczały swobodę, a jak wiemy Isaak się po prostu tego bał.
- No właściwie tak… masz rację. - nie stał już taki zesztywniały, ale widać było w jego oczach to, że ta informacja cholernie go zmiażdżyła emocjonalnie. Na tyle, że zupełnie nie myslał nad tym, co mówił. Słysząc zatem jej pytanie, zmarszczył czoło.
- Jeśli bardzo byś chciała je zostawić, to okej, ostatecznie to twoja decyzja, ale aborcja też zawsze jest opcją - wzruszył ramionami. Zupełnie zapomniał również o tym, o czym chciał porozmawiać bo w tym momencie temat ich relacji zszedł w jego głowie gdzieś na dalszy plan. Usiadł na łóżku, lustrując ją uważnie wzrokiem.
- Kurde, nie spodziewałem się tego - mruknał sam do siebie, całkowicie zagubiony w tym wszystkim.

autor

-

I'm yours to keep and I'm yours to loose, you know I'm not a bad girl but I do bad things with you.
Awatar użytkownika
30
175

pisarka harlekinów

gdzie wena ją dopadnie

broadmoor

Post

– Okej, rozumiem – powiedziała tylko dość sucho i podeszła do toaletki. Odetchnęła głęboko, patrząc w swoje odbicie i przez chwilę mieliła temat w głowie. Wiedziała, że bał się zobowiązań, ograniczenia swobody, więc czego właściwie się spodziewała? Że się ucieszy? Nie, ale zdecydowanie nie chciała też usłyszeć propozycji aborcji. Jeśli bardzo byś chciała je zostawić to okej…. Poczuła, że jej ramiona się trząsą, a w lustrze dostrzegła łzy, które zaczęły pojawiać się w jej oczach. Wzniosła wzrok do góry, odpędzając łzy i oddychając głęboko.
– Rozumiem – jej ton był w tym momencie dość chłodny, zdystansowany, jakby w ciągu kilku sekund kompletnie się odcięła. Trochę tak było. Jak wtedy, gdy zastała go z kimś innym w łóżku.
– Chciałeś o czymś porozmawiać – powiedziała, odwracając się w końcu i splatając dłonie na wysokości piersi. – W takim razie mów, bo powinnam wracać do gości – dodała, nawet na niego nie patrząc.

autor

-

Feel lucky when I lay next to you You fuck me like there's something to prove One day baby I'll come through You won't have to ask me to stay
Awatar użytkownika
30
185

współwłaściciel klubu ze striptizem

Little Darlings

broadmoor

Post

Patrzył na nią, gdy usiadła przy toaletce i widział jej minę. Wiedział też, że spierdolił właśnie akcje, ale… taki już był. W stresowych sytuacjach po prostu gadał czasami rzeczy, których majac trzeźwy i spokojny umysł nigdy by nie powiedział.
- Pomyśl o tym, czego byś chciała ja… dostosuje się do twojej decyzji, Ellie - powiedział cicho, wstając z łóżka i chciał ją dotknąc, ale ten zimny ton zupełnie go zmylił teraz.
- To… może poczekać. Porozmawiajmy o tym, gdy już będziesz wiedziała jaką decyzję chcesz podjąć. Wystarczy stresów jak na jeden wieczór - wzruszył ramionami. Sięgnąl do kieszeni marynarki wewnętrznej i wyciągnał z niej małe pudełeczko. Kupił jej… uwaga, uwaga - kolczyki. Idiota, ale co poradzimy?
- Zanim wrócimy na salę… - podszedł do niej i złapał ją za dłoń, do której włożył pudełko. - Wszystkiego najlepszego, Ellie - spojrzał jej w oczy,próbując przebić się przez ten chłód i zobaczyć w nich cokolwiek miłego, ale wiedział, że na ten moment znowu była zła. Znał ten wzrok.

autor

-

I'm yours to keep and I'm yours to loose, you know I'm not a bad girl but I do bad things with you.
Awatar użytkownika
30
175

pisarka harlekinów

gdzie wena ją dopadnie

broadmoor

Post

Nie spierdolił – powiedział, co myślał, a Elaine w zasadzie chyba wolała, gdy ktoś mówił jej prosto z mostu takie rzeczy. Wiedziała po prostu na czym stała. Odetchnęła głęboko i pokiwała głową. Wiedziała, że się dostosuje, ale wiedziała też, że nie będzie najszczęśliwszy na świecie jeśli postanowi zatrzymać dziecko.
– Jeśli jest twoje, a ty nie czujesz się gotowy, to niczego nie będę od ciebie chciała, Isaak. Niezależnie od tego, co postanowię – oświadczyła spokojnie, patrząc mu w oczy. Skoro powiedział, że tamto mogło poczekać i że wystarczy stresów, skinęła głową na znak, że rozumiała. Kiedy jednak wyciągnął pudełeczko i wręczył jej ten prezent, uśmiechnęła się lekko, ale gdy zobaczyła kolczyki szlag ją wewnętrznie trafił. Najmniej zobowiązujący prezent na świecie. Oczywiście.
– Dziękuję. Są piękne, Isaak – uśmiechnęła się blado, ale dość ciepło, mimo, że ten uśmiech nie sięgnął jej oczu. Przesunęła po diamentach palcami i odstawiła pudełeczko na toaletkę. I w zasadzie w jej oczach nie było złości. Tylko rozczarowanie. I tak sobie pomyślała, że w jego przypadku do rozczarowań po prostu powinna się przyzwyczaić.
- Baw się dobrze, złapiemy się może potem - powiedziała spokojnie i pewnie wyszła z pokoju, zostawiając go samego.

ztx2

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „The Edgewater Hotel”