WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://www.edgewaterhotel.com/wp-conte ... /div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#3 +18
Spoiler
Dosyć prędko udało im się złapać taksówkę. W piątkowe wieczory było ich pod dostatkiem, w końcu nie tylko Leonardo przyjechał samochodem poimprezować, a potem wypił drinka. Erik wpakował się pierwszy na kanapę taksówki i podał adres hotelu, a kiedy Włoch usadowił się obok - dłoń młodego od razu powędrowała na jego kolano, a on sam oczywiście udawał, że to wcale nie on, chociaż na ustach błąkał mu się ten figlarny uśmiech, niczym dzieciak, który zaraz miał coś zbroić.
Kiedy dojechali na miejsce, Erik zapłacił za kurs, po czym wysiadł z samochodu i poczekał na chodniku na swojego towarzysza. Bez zbędnych ceregieli złapał go za rękę i pociągnął w stronę recepcji, trzymając już dowód w gotowości. Podsunął go pani recepcjonistce, uprzejmie prosząc o pokój dla dwóch osób. Zaznaczył przy tym, że będą potrzebować podwójnego łóżka, puszczając jej oko. Normalnie zagadałby ją, skomplementował i ładnie się pouśmiechał, ale trochę spieszyło mu się do pokoju, więc uregulował stawkę za noc, podziękował za kartę do pokoju i oboje ruszyli na piętro.
Odblokował drzwi, po czym pierwszy wpadł do pokoju, zrzucił buty i od razu wskoczył na łóżko, po czym złapał za słuchawkę hotelowego telefonu i wykręcił numer do obsługi.
Zamówię ci coś - rzucił, posyłając mu szeroki uśmiech. Dzwonienie na obsługę i zamawianie różnych pierdół - czy to drinków, czy jedzenia - było jedną z jego ulubionych rzeczy. Sama idea siedzenia w hotelu i zamawiania czegokolwiek tylko chciał, bez potrzeby wychodzenia z pomieszczenia była czymś niesamowitym. Zamówił więc dwa drinki, bo wciąż miał ochotę na alkohol, a noc jeszcze młoda. Ba, wyjątkowo krótko zabawili w klubie tym razem.
No to teraz czekamy. - mruknął, po czym usiadł na łóżku i wyciągnął z kieszeni portfel, a z niego małą torebeczkę z kokainą, uśmiechając się diabelsko. - A skoro już czekamy to czemu mamy się nudzić. - dodał zaraz, po czym zabrał się za formowanie kresek swoją złotą kartą kredytową. Czy raczej, kartą jego ojca, ale mniejsza o to. Tak już te bogate dzieci miały.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

+18
Spoiler
Leo zwykle starał się wybierać dobre, kilkugwiazdkowe hotele - niekoniecznie liczyło się dla niego to, żeby były jakieś bardzo bogate i w ogóle, ale musiały mieć możliwość zamawiania obsługi hotelowej, serwować przepyszne drinki i całkiem nieźle karmić; tak, doskonale wiedział o słabości Erika i bardzo chętnie spełniał wszelkie jego zachcianki. Nie należał do biednych, wręcz można powiedzieć, że dysponował sporą gotówką i bardzo chętnie wydawał ją na swojego młodego kochanka.
- Nie wiem co zamówiłeś, ale zdaję się na ciebie - wywrócił oczami, układając się na boku obok chłopaka i posłał mu ciepły uśmiech. Przyglądał się Erikowi, nie będąc jakoś bardzo zapalony do zażywania narkotyków, ale w sumie też nie miał zbyt wiele przeciw temu. Erik co jakiś czas częstował go jakimiś pysznościami, a Leo bardzo rzadko definitywnie odmawiał. Nie uważał jednak, że zakrawa to o uzależnienie, bo przecież wciągał coś albo łykał jedynie sporadycznie, w towarzystwie Erika; a Erikowi ufał i wierzył, że trefnym towarem by go nie poczęstował.
Przysunął się do niego, widząc, jak ten rozdziela towar przy pomocy karty. Usiadł na łóżku, tuż za plecami chłopaka i objął go w pasie, przytulając się do nich i delikatnie całując go w kark. Starał się mu nie przeszkadzać, niech chłopak skończy sobie w spokoju dzielić kreski, a później zająłby się nim nieco bardziej... intensywnie.
- Lubię na ciebie patrzeć, gdy rozdzielasz ten uszczęśliwiający proszek... robisz to w tak seksownym skupieniu... - wymruczał mu do ucha i musnął delikatnie jego płatek koniuszkiem swojego języka.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

+18
Spoiler
W tym przypadku dobrali się idealnie - Erik pochodził z bogatej rodziny i miał to szczęście, że nawet w dorosłym życiu nie musiał liczyć pieniędzy tak, by wystarczyło mu do wypłaty. Te były nieregularne i tak, bo właściwie nigdy nie podjął się pracy ze stałym grafikiem, zbyt cenił sobie wolność. A zresztą, nielimitowany dostęp do karty kredytowej ojca i miesięczny przelew na czynsz, rachunki i jedzenie tylko ułatwiały mu rozwiązły tryb życia. Tym samym też nie miał żadnego problemu z wydawaniem kasy na alkohol, hotele czy narkotyki na ich piątkowe spotkania, nie zamierzając się nawet kłócić, kiedy Leo decydował się uregulować rachunek. Lubił, kiedy się za niego płaci, ale też nie wykorzystywał tego. Gdyby tylko chciał, to raczej nie miałby problemu ze znalezieniem sugar daddy’ego, ale wolał być jednak uzależniony od pieniędzy rodziców, którzy nie interesowali się zbytnio tym, co robi. No i cóż, miał też swój hajs.
Tommy’s Margarita. Uwielbiam, chociaż trochę zbyt łatwo się je pije. - zaśmiał się, już myślami odlatując do słodkiego smaku jednego ze swoich ulubionych drinków. Owszem, były bardzo dobre, ale nie raz skończył przez nie porobiony do granic możliwości. Trochę słodkie, trochę kwaśne, a tequila przecież uszczęśliwia! Tym razem nie zamierzał jednak się upijać, szczególnie że miał już pod ręką inne środki, mające urozmaicić im ten wieczór.
Swoją drogą, jak już było wspomniane, to on sam lubił sobie przyćpać, ale znał limity i starał się robić to rozsądnie, a przede wszystkim bezpiecznie. No i nigdy nie nalegał, by ktoś coś z nim brał czy wciągał. Miał odpowiedni kontakt, któremu mógł ufać w sprawie prochów i raczej nie brał nic od kogoś innego. A na pewno nie częstowałby tym swojego kochanka.
Zadrżał mimowolnie, kiedy poczuł ramiona Leo wokół siebie i uśmiechnął się, zrzucając nadmiar proszku z powrotem do przezroczystej torebeczki. Schował ją z powrotem do portfela.
Mhmm... Ja ogólnie na ciebie lubię patrzeć. - mruknął, a wzdłuż kręgosłupa przeszedł go przyjemny dreszcz. Oparł się plecami o klatkę Leonarda, by być bliżej niego. Oj, jak bardzo chciał tej bliskości... ale najpierw trzeba się było zająć tymi kreskami, nie po to takie ładne wyrzeźbił tą kartą. Wyciągnął więc banknot z portfela i zwinął go, po czym podał mężczyźnie. - Częstuj się. - posłał mu uśmiech i przesunął się, by dać mu dostęp do gładkiego blatu szafki nocnej.
No i akurat rozległo się pukanie do drzwi, więc zostawił D’Amico z kokainą i poszedł odebrać drinki, przy okazji też wręczając kamerdynerowi napiwek. No magia, samo przychodzi do drzwi.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Obrazek
» l o o k «
Mijane samochody rozmywały się bardziej niczym obraz w filmie niżeli rzeczywisty obraz. Prędkość była nieważna, przejechane czerwone światła również. Dobrze, że hotel, w którym zatrzymała się Minnie znajdował się w tej samej dzielnicy, co jego apartamentowiec. Triumph dojechał do domu tkwiąc nieustannie w szoku po tym, co stało się jeszcze przed chwilą. Trzymał przez chwilę ręce na kierownicy, nawet jeżeli stał już w garażu od dobrych kilkunastu minut. W aucie wciąż pachniało słodkim zapachem ukochanej, napawał się nim z przymkniętymi oczami, zastanawiając nad swoimi szansami. Po zachowaniu Minnie mógł jedynie strzelać w mizerne 2/10, chociaż może nawet to zawyżał? Opadł czołem o kierownicę, trąbiąc na cały garaż - raz, drugi trzeci.
- Asmo ty głupi chuju! - Musiał przestać. Wdech i wydech. Może uda mu się coś zjeść, odpisze na kilka maili, wykona kilka telefonów i wykona podejście #2.
Pamiętaj. Nie bądź pizdą, to jest najważniejsze. Chwytał właśnie torbę z zakupami, przeglądając się w lustrze. Nie. Musi się przebrać. Zrobił to szybko i już chwilę po 17 był pod hotelem Minnie. Gdybyś mi tylko pozwoliła ty uparta gówniaro, mogłabyś spać w Hiltonie, a nie tu. Wiedział, że walka z nią to jak walka z wiatrakami. Była równie uparta co on, uśmiechnął się na tą myśl i wysiadł z auta, chwytając w dłoń dużą, różową torbę. Pasowała mu idealnie, prawda? Nie wstydził się, róż to tylko kolor, a on był przecież ojcem małej dziewczynki. Księżniczki.
Stanął przed pokojem Minnie i znów wziął głębszy wdech. Jak tak dalej pójdzie, to zacznie się hiperwentylować... Musi zachować daleko idący spokój. Zapukał.
Dlaczego to musiało tak długo trwać? Ta chwila wydawała się wiecznością, Asmo czekał pod drzwiami na hotelowym korytarzu jak na skazanie, jakby czekała go śmierć- śmierć 160 cm w kapeluszu ze słodką, niewinną twarzą i najseksowniejszym ciałem na świecie. Tak? Umierać mógłby choćby codziennie. On już to wiedział, pewien był, że nie może stracić tej dziewczyny i choć miałby stanąć na głowie i chodzić na uszach, będzie kurwa chodził na uszach. Byle ją odzyskać. Wiedział, że babeczki, które trzymał na wyprostowanej przed sobą dłoni w białym pudełku i z czerwoną kokardką nic się tu nie zdadzą. Nie odzyska kobiety jebanymi babeczkami, ale przynajmniej sprawi jej przyjemność. Może nie teraz, może teraz się wścieknie, ale jak znał Minnie, to pewnie jak tylko wyjdzie zje jedną, albo dwie. Zamówił je specjalnie dla niej... nie bez powodu miały taki, a nie inny wygląd i smak. Ulubiony smak jego byłej narzeczonej.
- Cześć, Minnie. - Jego mała Minnie Mouse... jego? Nie była jego, to czemu tak o niej pomyślał, gdy otworzyła drzwi? Pudełko z ciastkami wjechało pierwsze, podsunął je pod jej nos z uśmiechem pod swoim, a w jego oczach mogła dostrzec szczerość i coś jeszcze dziwnego. Dlatego się tak cieszył? Serce waliło mu jak młotem, był przerażony, ale był też szczęśliwy. Znów ją widział i zaraz znów zobaczy swoją córkę.
Tak cholernie za nimi tęsknił... Chyba pierwszy szok minął.
- To dla ciebie... a to nie dla ciebie. - Wepchnął jej pudełko z babeczkami w dłonie i od razu schował dużą torbę za plecami, wchodząc do środka, szukając wzrokiem Nefi.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

02.

Minnie, zastanawiała się, jak da radę przetrwać te dwa tygodnie, zwłaszcza że pierwsze spotkanie było dla niej tak ciężkie. Nieważne, że udawała, że jest inaczej. Może to tylko kwestia czasu, a Asmo znów zacznie zachowywać się jak dupek i będzie ją jeszcze bardziej denerwować. Mogła mieć taką nadzieję, a do tego czasu, musiała udawać, że kompletnie nic do niego nie czuje i raz na zawsze, zamknęła ich rozdział. Musi, robiła to dla Nefi.
Nie pozwoliła, aby zapłacił za ich hotel, w którym się zatrzymały. Sama nastolatka wolałaby, aby był lepszy, przecież było ją na to stać, a raczej jej rodziców... Jednak niekoniecznie chciała im się tłumaczyć ze swojego pobytu w Seattle. Po prostu dłużej pozostała w Nowym Yorku, załatwiając do końca formalności ze sprzedażą domu. Wiedziała, jakie nastawienie mają do jej byłego narzeczonego i w dużej mierze to właśnie oni, namawiali ją, aby pozbawiła Asmo wszelkich praw i zerwała raz na zawsze kontakty. Łatwo było powiedzieć, a w jej przypadku gorzej zrobić, gdy nadal kochała tego dupka.
Po dotarciu do hotelu nakarmiła córkę, która niedługo później poszła spać, a sama w końcu się przebrała, wyglądając bardzo zwyczajnie i rozpakowała ich rzeczy, skoro mają być tutaj aż czternaście dni. Na pewno? Nadal, miała wrażenie, że ich pobyt się skróci. Najchętniej, wyjechałaby za dwa, góra trzy dni. Już tak dobrze jej szło życie bez Asmo, bez wiadomości od niego, telefonów, spotkań. Tęskniła cały czas, ale musiała dalej żyć. A teraz, to wszystko znów powracało. Chwilami, była na siebie wściekła, że posłuchała Ele i zdecydowała się tutaj przylecieć. Zdążyła zerknąć na dłuższy moment na Instagram, gdy usłyszała jak jej maleństwo się budzi. Resztę dnia? Spędziła już tylko z nią. Włączyła w telewizji bajki i siedziała z nią na kanapie, starając się przekonać, aby powiedziała mama.
- Kochanie, to nie jest trudne. Na pewno potrafisz. Powiedz mama - tłumaczyła swojej córce, patrząc w jej niebieskie oczy i ciepło się do niej uśmiechając.
- Ma.... ta! Ta..ta! - mała klasnęła w rączki i zwróciła już większą uwagę na zabawki, które były już wszędzie porozrzucane. Starsza z blondynek, jedynie pokręciła głową, całując ją w czoło i cichutko westchnęła. Nie była zła na swoją córkę. Tylko dlaczego? Spędzała z nią każdy dzień, a jej pierwsze słowo to tata, na dodatek nie widziała go dwa miesiące. Córeczka tatusia, kolejna... Pokręciła szybko głową, nie mogła tak myśleć.
- Też za nim tęskniłam - odgarnęła kosmyki blond włosów za ucho i zsadziła córkę z kanapy, gdy chciała na niej ustać. Przy niej, mogła być szczera, na szczęście, jest jeszcze za malutka, aby przekazać to dalej.
Nie wiedziała, czy Asmo na pewno do nich przyjdzie, czy tak tylko powiedział. Starała się o tym nie myśleć ani o tym, jak teraz wygląda jego życie. Wystarczyło, że widziała, jakie zdjęcia dodawał. Dlatego, gdy usłyszała pukanie do drzwi, troszkę była zaskoczona. Spojrzała jeszcze na córkę, która grzecznie siedziała na kocu, który rozłożyła i odłożyła telefon na stolik. Już po chwili, otwierała drzwi, ponownie tego dnia widząc swojego byłego narzeczonego. Kolejny raz musiała być obojętna wobec niego, jej wyraz twarzy nic nie wyrażał, nawet się nie uśmiechnęła.
- Jednak przyszedłeś - miłe powitanie, ale tylko to w tym momencie wydawało jej się odpowiednie i spojrzała na opakowanie z babeczkami. - Nie musiałeś. Dziękuję - są przeurocze, Asmo! Tak bardzo dziękuję! szkoda, że nie miała odwagi, aby to powiedzieć. Zamiast tego, swój wzrok skupiła na babeczkach, delikatnie się uśmiechając.
- Nefi jest w pokoju, ogląda bajkę, albo dalej się bawi - zostawiła ją dosłownie na minutkę, a gdy tylko wchodzili do pokoju, który był salonem, ich mała córeczka stała na swoich nóżkach, a na jej twarzy pojawił się szczery uśmiech.
- TATA! - głos Nefi rozniósł się po pomieszczeniu, a dziewczynka stawiała kolejne, troszkę nieporadne kroki w stronę swojego taty.
Teraz, Minnie mogła mu się przyjrzeć dokładniej. Przebrał się, to zauważyła od razu, na lotnisku wyglądał inaczej. Może później umówił się na randkę, na kolację? Nie powinno ją to interesować. Miała jedynie nadzieję, że jego kolejna kochanka/dziewczynka nie będzie się opiekować Nefi. Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, wcześniej jeszcze odkładając pudełko z babeczkami.
- Nefi znów się cieszy na Twój widok... Po takim czasie sądziłam, że zapomni, jak wyglądasz - dlaczego, czuła dziwne skrępowanie, będąc teraz przy Asmo? Wiedziała, że musi, postępować odwrotnie niż by chciała. Nie musiało być to takie trudne, prawda? To dlaczego, tak bardzo się stresowała?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Check lista przedlotowa Asmodeusa Triumpha:
1. Przed uruchomieniem silników, sprawdź, czy wszystko działa poprawnie (czy nie ma brakujących elementów)
2. Zrób przegląd przedlotowy (czy twój plan jest cały i kompletny)
3. Seat Belts FASTEN (wszystkie sprawy muszą być domknięte)
4. Battery and Alternator ON (najważniejsze jest nastawienie - bojowe)
5. Mixture FULL RICH (na odwagę)
6. Engine START (pierwsza część planu - start!)
TAKEOFF! - Ale czy na pewno warunki były sprzyjające?
W jego planie było wiele luk. Nie wziął pod uwagę między innymi czynników zewnętrznych (czyt. rodziców Minnie), a miały one na nią na pewno dość duży wpływ. Asmo wysyłał byłej narzeczonej pieniądze, ale czy to jej wystarczało? Musiała być w pewien sposób zależna od rodziców, którzy przecież od samego początku mówili jej, że to nie wyjdzie, nigdy nie lubili Triumpha. Nie dziwił im się i zapewne słuchała teraz jak to oni mieli rację i jak to ona teraz zjebała sobie życie. Jeszcze im pokaże... tylko najpierw wystartuje, bo na chwilę obecną rozbieg był kurewsko długi i z nachyleniem w górę, zamiast w dół. Tylko kto robił mu pod górkę? Minnie? Czy jej głosy znajomych i rodziny? Nie miał pojęcia co o tym wszystkim sądzić, ale wiedział jedno - na pewno wszyscy nakładli jej do głowy. Wiedział, że to na pewno w jakiś sposób utrudni mu działanie, a jego plan będzie wymagał kilku korekt, ale dla niej? Dla niej złożyłby całego B777 techniką IKEA.
Zmotywował się. Wczoraj? Rozmawiał sam ze sobą chodząc nerwowo po pokoju przez bite dwie godziny, ćwiczył co ma jej powiedzieć, kiedy i ile, aby nie zarzucać wszystkim na raz. Ćwiczył całe zdania i przemówienia, jakby miało do nich dość, a przecież nie dojdzie. Nastawiał się jak do rozmów wojennych, a przecież do tego nie dało się przygotować. Zrozumiał, gdy zobaczył ją na lotnisku, a jego plany i ułożone idealnie formułki w głowie przestały istnieć. Nie mógł niczego dzisiaj załatwić, a kursor pojawiał się i znikał na rozpoczętym mailu. W jego głowie była Minnie i Nefi i to, jak bardzo spierdolił na samym początku. Obiecał sobie również brak planu, nie mógł planować odzyskania swojej ukochanej jak lotu, do tego nie dało się przygotować, nie dało się dopiąć wszystkiego tip top, bo ona była nieprzewidywalna, jej ruchy i słowa.
Ale był zdeterminowany.
Dlatego właśnie mogła widzieć przed sobą innego człowieka niż tego, którego widziała na lotnisku. Ten? Już miał nigdy nie wrócić. Pierwsze emocje opadły i pewnego rodzaju szok. Dwa miesiące, to niby niewiele, ale wydawały się wiecznością, teraz to poczuł. Nefi była inna i Minnie była inna... zmieniły się prawie nie do poznania. On też się zmienił, miał wrażenie, że stał się spokojniejszy, a może to tylko kwestia tego, że zmienił otoczenie? Całe środowisko? Nie miał pojęcia.
- Dlaczego miałbym nie przyjść? Po to was tu ściągnąłem... - Tak, właśnie po to - tylko i wyłącznie po to. Po cóż innego miałby je tu ściągać? Nie, nie był opryskliwy i sarkastyczny, jak zawsze. Jego głos był ciepły i przyjemny, tak samo jak delikatny uśmiech, nienachalny, ale ciągle zdystansowany. Powoli... Musiał o tym pamiętać.
- Nie ma za co. Jadłaś? Jak nie jadłaś, to nie ma babeczek. - Ta zasada obowiązywała u nich od zawsze. Uśmiechnął się do niej, chwilę utrzymując wzrok na jej twarzy, czy na niego patrzyła, czy nie i minął ją w końcu w przejściu.
- Okej... Mam coś dla niej. Chodź. - Zdjął płaszcz i buty, cały czas nie pokazując zawartości torby Minnie. Poszedł do pomieszczenia, które wskazała, a ten widok zmiękczył (znów) jego serce. Od razu postawił zakupy na ziemię, patrząc z miłością na swoją córeczkę, która jak tylko go zobaczyła, biegła w jego stronę. Była już taka duża i samodzielna... ukucnął w połowie drogi i pozwolił, by w niego wpadła. Przytulił ją, śmiejąc się z radości... dawno nie był taki szczęśliwy.
Problemy znów nie istniały.
- No cześć księżniczko. - Pocałował ją w główkę, słuchając słów Minnie. - Tak, też mnie to dziwi... - Postanowił, że nie będzie przejmował się docinkami Minnie, a jej uwagi potraktuje zwyczajnie, jak po prostu czyste fakty, którymi w sumie były jej słowa. Nie mógł dać się wyprowadzić z równowagi, czy po prostu ulec prowokacji. Musiał być spokojny, inaczej niczego nie osiągnie.
- Trochę tak, jakby cały czas miała ze mną jakiś kontakt... - Usiadł na podłodze i usadził małą na udzie, sięgając po jakąś zabawkę. - Minnie... - Zaczął nieco niepewnie, patrząc na nią ze zmarszczonymi brwiami. - Czy ty pokazywałaś jej moje zdjęcia? Albo mówiłaś o mnie? - Nie był głupi. To, że był nieporadny emocjonalnie, to już inna kwestia. Ale jego mózg analizował dość szybko.
Kompletnie zapomniał o torbie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tak, nastolatka była zależna od rodziców. Miała też własny rozum i podejmowała sama decyzję, które różnie wpływały na jej życie. Dlatego, gdyby tylko chciała, przestałaby brać ich zdanie pod uwagę i żyłaby tak jak wcześniej. Jednak tutaj, nie chodziło o nią, a o Nefi. Według nich, swoje życie już spieprzyła, nie odzyska młodości, zawsze już będzie matką i będzie musiała brać odpowiedzialność za córkę. A przyszłość dziecka, była najważniejsza. Czy potrafiłaby im się przeciwstawić? Na pewno tak, gdyby miała tylko dobre argumenty i mężczyznę za sobą. Teraz, została sama z dzieckiem, niewiele mogła zrobić, musiała myśleć o ich przyszłości.
Wzruszyła delikatnie ramionami na słowa Asmo. Chciała go nawet poprawić, że ściągnął tutaj Nefi, a ona, była tylko dlatego, że tak małe dziecko, nie mogłoby samo podróżować. Nie było innego powodu, dla którego Minnie powinna tutaj się zjawić. Nadal, za bardzo pamiętała wszystkie jego słowa sprzed dwóch, trzech, czterech miesięcy. Te, które najbardziej raniły jej serce i nie dawały nadziei, że kiedyś się jeszcze zejdą, bądź że mężczyzna coś do niej czuł. Była dla niego tylko zabawką, którą po dwóch latach się znudził.
- Nieważne, czy jadłam. Nie oddam Ci tych babeczek, zapomnij, są moje - po tych słowach, jeszcze mocniej przycisnęła do siebie opakowanie ze słodkościami. Tak mało brakowało, a pewnie zobaczyłby jej wypięty język. W tej jednej chwili, poczuła, jakby się nic nie zmieniło, ale zaraz znów, wszystko miała wrócić do normalności.
Widok Asmo i Nefi razem był najpiękniejszym widokiem, jaki mogła sobie wyobrazić. Przez te miesiące, tak bardzo jej tego brakowało. Teraz, znów ich widziała i czuła, dziwne szczęście, które się tak nagle pojawiło. Była szczęśliwa, bo jej córeczka miała ojca, który, nawet jeśli na chwilę, znów sobie o niej przypomniał. I chyba również, cieszyła się szczęściem Asmo. Widziała przecież po jego zachowaniu, wyrazie twarzy, za długo go znała, aby umknęły jej takie szczegóły.
Uniosła pytająco brwi, ale nic nie powiedziała. Jak on podchodził do tego tak spokojnie? Przecież, powinien zacząć się z nią kłócić jak zawsze i pokazać, że wcale nie ma racji. Chwilami, przestawała go poznawać, gdy był taki opanowany i cierpliwy. Ktoś na pewno miał na niego dobry wpływ. Szkoda, że nigdy się to nie udało Minnie.
- Nie miała z Tobą kontaktu od dwóch miesięcy, kiedy postanowiłeś zniknąć z jej życia - dość szybko odpowiedziała i usiadła w dość bezpiecznej odległości na podłodze, opierając się plecami o kanapę. Dłonie, mogła zająć jakąś maskotką Nefi, która leżała obok jej uda i cichutko westchnęła. Patrzyła się na dwójkę, najważniejszych dla siebie osób i przez moment, nie wiedziała co odpowiedzieć. Skłamać? Kurdę, Asmo nie był głupi, wręcz przeciwnie, był cholernie inteligentny. - Zwariowałeś? Myślisz, że miałam jakieś Twoje zdjęcie w telefonie? - oczywiście, że miała. Wszystkie przerzucone do chmury, ich wspólne zdjęcia, filmiki, wszystko. Kogo chciała okłamać? Nadal, nie usunęła niektórych zdjęć z instagrama, bo nie potrafiła tego zrobić i nie chciała. Przywoływały najlepsze wspomnienia. - Okej, raz, może dwa razy. Po Twoim zniknięciu widziałam, że Nefi na Ciebie czeka. Była niespokojna, smutna, płakała. Uspokoiła się na chwilę, gdy Cię zobaczyła. Tak samo było na spacerze, zwłaszcza gdy usłyszała samolot, bądź zobaczyła go lecącego. Nic innego, wtedy się nie liczyło. To dziwne, chwilami mam wrażenie, że powinnam zajść w ciążę, kiedy gdzieś wspólnie lecieliśmy, to by wiele wyjaśniało - na moment się uśmiechnęła, bardzo delikatnie, patrząc na Asmo i na Nefi. Nie wiedziała, na kim dłużej utrzymać swój wzrok, więc niespiesznie przeniosła go na twarz blondyna. - Z czasem, przestała na Ciebie czekać. Nie płakała, a ja jej nic więcej nie mówiłam. Musiała się przyzwyczaić, że w jej życiu, obecna będzie tylko mama. Takie dzieci, szybko zapamiętują i tak samo szybko zapominają. W samolocie wspomniałam jej, że spotka tatę, ale to wszystko - mówiła, bardzo dużo, nieraz wspominając Asmo. I nawet, jeśli chciała świadomie zerwać ich kontakt na zawsze, nie chciała, aby jej córka o nim zapomniała. Był przecież wspaniałym ojcem, dopóki nie zniknął. Zwłaszcza w obecnym momencie, gdy mała księżniczka, tak ufnie wtulała się w jego klatkę piersiową.
Może lepiej będzie, jak zostawi go samego z dzieckiem? Nie, jeszcze nie dzisiaj. Chciała się nacieszyć i zapamiętać ten widok na zawsze.
- Skoro, chcesz ją zabrać jutro na noc, może zostaniesz, dopóki nie uśnie? Mógłbyś spróbować utulić ją do snu - wiedziała, że mogło być ciężko. Nowe miejsce, inna pora dnia. Chodziło tylko, o dobro jej córki, bo Minnie nadal ciężko jej się przy nim siedziało, a tak bardzo, nie chciała ich zostawiać.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pokręcił głową w rozbawieniu. Zachowywali się jakby nic nie miało miejsca, jakby ostatnie pięć miesięcy były tylko jakimś złym snem, a nie rzeczywistością, bardziej realną, niż mogli teraz odczuwać. Chciał jej odpowiedzieć, ale nie wiedział na ile jeszcze może sobie pozwolić. Normalnie? Zapewne zabrałby jej babeczki i powiedział, że odstanie jak będzie grzeczną dziewczynką i ładnie zje obiadek, ale w tej sytuacji musiał się powstrzymać. Tęsknił za takimi beztroskimi momentami z Minnie, ta dziewczyna jak nikt inny potrafił sprawić, że Asmo czuł się jak mały chłopiec, albo bardziej nastolatek, który przeżywa swoją pierwszą prawdziwą miłość. W sumie tak było, z tą różnicą, że nie miał 18 lat, a doliczony VAT i to w konkretnej ilości.
Myślał, że będzie bardziej spięty, ale ich obecność jak zawsze wpłynęła na niego kojąco i rozluźniająco. Zapomniał przez chwilę, jak wygląda cała sytuacja i po prostu siedział z małą na tej cholernej podłodze beztrosko, pragnąc by ta chwila trwała. Spodziewał się, że Minnie wyjdzie? Może przez chwilę miał w głowie taką myśl, ale teraz widział, że nie spieszno jej ich zostawiać samych. Ale dlaczego? Z jednej strony wiedział jak dobre serduszko ma ta gówniara, a z drugiej musiała go cholernie nienawidzić, za to co zrobił przez ostatnie dwa miesiące. Czasami rzuciła jakąś zgryźliwością, ale mniej niż się tego spodziewał. Nawet jeżeli była dobrym człowiekiem, wciąż pamiętał o jej ciemnej stronie charakteru - mała, wredna jędza czasem z niej wychodziła. Tak jak teraz, gdy po raz kolejny podkreślała mu, że nie był przy Nefi dwa miesiące. Wiedział o tym i normalnie pewnie zacząłby ją opierdalać za powtarzanie się, ale teraz ? Rzucił tą uwagę mimo uszu, patrząc jak siada blisko jego... nich. Wątpił, żeby chciała być teraz blisko niego. Doskonale pamiętał wszystkie te słowa, które wypowiadał jeszcze w ny. Nie był dla niej łaskawy i teraz żałował każdej jednej przykrości, jaką jej sprawił. Słów już nie cofnie, ale Minnie? I tak była bardzo spokojna jak na to co jej zrobił.
- Spodziewam się, że wszystko wyleciało z prędkością mach 6, ale przecież nie zablokowałaś moich social mediów. - Zauważył, ale nie była to kąśliwa uwaga. Nefi wtulała się w jego pierś, a on próbował zabawić ją jakimś miśkiem, ale nieudolnie. Ona miała ważniejsze rzeczy do roboty, co cholernie rozmiękczało teraz Asmodeusa. Jak miał nie zachować spokoju? Ta mała była urocza. Jak mama. Która w końcu odpuściła. Słuchał z delikatnym uśmiechem na ustach, nie odwracając wzroku od jej ślicznej twarzy, gdy mówiła. Zaśmiał się cicho i krótko pod nosem na wzmiankę o zachodzeniu w ciąże w samolocie... tak, to byłoby do nich bardzo podobne. Spuścił jednak wzrok, może nieco zawstydzony swoim zachowaniem, o którym właśnie wspominała i spojrzał na swoje maleństwo, które jak na zawołanie spojrzało na niego w górę. Była taka mądra...
- Dziękuję. - Rzucił niespodziewanie, wciskając małej pluszaka w rączki, a ta zaczęła go zgniatać i wymachiwać nim zadowolona. Triumph nie mógł nadziwić się, jaka urocza i wyrośnięta już była. - Że nie pozwoliłaś jej mimo wszystko zapomnieć. - Przeniósł spojrzenie z powrotem na nastolatkę i posłał jej wdzięczny uśmiech, w końcu łapiąc bezpośredni kontakt wzrokowy. Mógłby patrzeć w jej oczy całymi dniami, widział w nich tyle dobra...
- Myślę, że to dobry pomysł. - Zgodził się na propozycję Minnie, nie mogąc oderwać od niej spojrzenia i nagle zrobiło się tak cicho, atmosfera zgęstniała... mała włożyła chyba sobie pluszaka do buzi, a Asmo znów nie potrafił trzeźwo myśleć. Bliskość Minnie rozpierdalała go na milion kawałków, a pozbieranie ich do kupy było ciężkie. Torba/ Zamrugał, odchrząknął i posadził Nefi na kocyku, sięgając po pakunek.
- Wiem, że ma mnóstwo rzeczy. - Zaczął, siadając na poprzednim miejscu. Jego i Minnie dzieliła teraz ich córeczka, która wyglądała na wniebowziętą z powodu ich obecności. Triumph nie spodziewał się, że tak szybko dojdzie do takiej sytuacji, bał się, że Minnie w ogóle nie będzie chciała z nim rozmawiać, a ona tak dużo już mu dzisiaj powiedziała.
- Ale chcę żeby miała coś ode mnie... Pomyślałem, że skoro nie jesteś przyzwyczajona do zimna, a w końcu mamy zimę, to przyda się temu łobuzowi taki prezent. - Był dziwnie zadowolony z siebie, gdy wyciągał z torby pierwszą rzecz. Kurteczka miała guziczki z myszką Miki i te uszka... kiedy ją zobaczył, wiedział, że Nefi musi ją mieć. Rozłożył kurteczkę i pokazał ją Minnie, zanim podał córeczce w rączki.
- Mini Minnie... Myślę, że bardzo jej się podoba. - Mogła usłyszeć śmiech Asmo spowodowany reakcją Nefi, która zaczęła przytulać do siebie płaszczyk, jakby był misiem.
- Niedługo też jej pierwsze święta... - Mówiąc to trochę posmutniał, ale wyciągnął szybko pudełeczko z czerwoną kokardką i podał je Minnie. W środku mogła znaleźć zestaw trochę świąteczny, a trochę po prostu pasujący do nich. Minnie Mouse, ten motyw tak bardzo pasował mu do Nefi. Mała kopia mamusi. - I ostatnia rzecz. - Obiecał, wyciągając z torby misia - Żeby zawsze miała tatę blisko. - Podał pluszaka w rączki dziewczynki, patrząc na nią z miłością. Już nieważne, czy uda mu się odzyskać rodzinę i miś będzie służył Nefi jako taki zastępczy tatuś na jego pobytach, czy jak będzie w pracy. Nawet jeśli nie... przynajmniej będzie miała go zawsze blisko. Nie pytał Minnie o zdanie. Był ojcem Nefi, nawet jeżeli czasami trochę nawalił, ale przynajmniej starał się to jakoś naprawić.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dopiero po chwili, dotarło do niej, co powiedziała i poczuła się troszkę zmieszana. Nie powinna, wspominać swojej ciąży, ich związku, na pewno nie chciał o tym pamiętać, ani rozmawiać. Pobawił się i powstała z tego Nefi, której nie planowali. Na pewno, ruszył ze swoim życiem do przodu, a nie cały czas rozpamiętywa przeszłość. Minnie, też już tak nie mogła myśleć.
Chciała odpowiedzieć, że nigdy nie pozwoli ich córce, zapomnieć o Asmo, ale jedynie wzruszyła delikatnie ramionami. Przeczesała dłonią włosy do tyłu, aby opadły jej na plecy i przez krótki moment, sama wpatrywała się w niebieskie oczy pilota. Nie doszukiwała się w nich już żadnych uczuć, starała się o niczym nie myśleć, zanim nie spuściła wzroku. To było za bardzo raniące. Gdyby go nie nawidziła, wszystko, byłoby dużo łatwiejsze. Zostawiłaby ich samych, zajęłaby się swoimi sprawami. A tak, nie potrafiła. Chciała ich zapamiętać na jak najdłużej. Jeszcze tylko dwie godziny... Jutro? Sam spędzi czas z Nefi, na pewno, nie będzie się napraszała, bądź nalegała, aby była wraz z nimi. Już teraz, była pewna, że nie będzie chciał jej widzieć. Przecież, miał spędzić czas z córką, a nie z byłą narzeczoną. Będzie musiała sobie zaplanować pół dnia, może zwiedzi Seattle? Kompletnie, nie miała jeszcze pomysłu.
Cisza, która się pojawiła, była przez moment irytująca. Nie potrafiła znaleźć odpowiednich słów, aby ją przerwać, dlatego również milczała. Zmarszczyła nosek, patrząc jak sadza Nefi pomiędzy nimi.
Wychodzi? A nie... Jednak nie. Patrzyła za Asmo, jak bierze dużą różową torbę, a później siada. Poprawiła za to córce włoski, głaskając ją po główce i oparła się bardziej plecami, prostując przed sobą nogi. Widziała małą taką szczęśliwą już nieraz, starała się dla niej jak najlepiej, ale ta dzisiejsza sytuacja? Nie dało się porównać do niczego innego.
- Ja nie jestem przyzwyczajona, to prawda. Jest.... Bardzo ładna, ale Nefi ma już rzeczy na zimę. Wiem, że szybko rośnie, ale za dwa tygodnie, wracamy do Los Angeles, nie potrzebny był ten prezent - chociaż musiała przyznać, że był uroczy! Jak mogłaby się złościć? A te uszka? Oboje, lubili ją tak ubierać i nic się nie zmieniło. Imię ich córki było bardziej związane z Asmo, ale ubranka, to już typowa Minnie. Uśmiechnęła się delikatnie, patrząc jak dziewczynka przytula płaszczyk. - Na pewno jej się podoba i chyba, zadecydowała za mnie. Mała myszka - wiedziała, że jak na coś się uprze, nie odpuści. Dlatego jutro, zrobi jej taki płacz, jeśli nie ubierze jej w nowy płaszczyk, że nie chciała nawet myśleć. Za często ulegała córce, była rozpieszczona, ale nic nie mogła poradzić.
Kiedy wspomniał o świętach, przez jej ciało, przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Ostatnie dwa lata, spędzali święta wspólnie. Te przecież, też miały takie być, jednak już z Nefi, może z jej babcią. Będą całkiem inne i nastolatka, nie chciała nawet o nich myśleć. Odebrała od niego prezent, otwierając go i uśmiechnęła się uroczo na widok ubranka. Skąd znał, jakie miał kupić? Zgadywał?
- Będzie prześlicznie wyglądała na świętach - odłożyła pudełko za siebie, na kanapę i uśmiechnęła się do swojej córeczki. Powoli, wyciągając z jej rączek płaszczyk, który też odłożyła. Nie na długo, bo przy pierwszym spacerze, będzie go jej zakładała. A na widok misia? Zacisnęła mocniej swoje usta, nic nie mówiąc. Za to Nefi, wyciągnęła rączki, mocno go przytulając. Sama Minnie, by takiego chciała! - Kolejny pluszak do podróżowania. Widziałeś już, że nie rozstaje się z maskotkami w wózku, wszędzie muszę zabierać jej żyrafę od Ciebie, a teraz jeszcze ten miś - nie, nie mówiła tego ze złością. Po prostu tak była prawda, a jak znała swoją córkę, nie puści tego misia nawet na chwilę. Okej, to ona spała z żyrafą, do której się przytulała i nawet tutaj w Seattle miała ją ze sobą. Zamiast w łóżeczku Nefi, leżała na łóżku, na którym miała spać nastolatka.
- Na święta, będziemy już w Los Angeles, te dwa tygodnie, które tutaj spędzimy, na pewno sprawią, że znów ta mała księżniczka się do Ciebie przyzwyczai, ale nie możemy zostać dłużej. Muszę poukładać swoje sprawy, przeprowadzka, studia, praca, opiekunka dla Nefi. Przez kilka, kolejnych miesięcy na pewno jej nie zobaczysz. Nie wiem, może następny raz w wakacje się dopiero zobaczycie? - kogo chciała okłamywać? Siebie, czy dawać złudną nadzieję Asmo? Jeśli wszystko zrobi, tak jak tego chce, już nigdy nie zobaczy córki. A jednak, gdy o tym myślała, poczuła nieprzyjemny skurcz w żołądku. To było okropne zachowanie z jej strony, ale nie było już odwrotu. - Mam nadzieję, że tym razem Ty to zrozumiesz i nie będziesz naciskał na wcześniejsze spotkanie. A wolałam, powiedzieć Ci o tym wcześniej - na moment, spojrzała na mężczyznę, a w jej oczach, jakby na chwilę pojawił się smutek. Zamrugała powiekami i przeniosła wzrok na Nefi, która wyciągała w jej stronę misia. - Tak, Kochanie. Jest śliczny, położymy go dzisiaj do Twojego łóżeczka - posadziła córkę na swoich kolanach, która powoli przecierała swoje zmęczona oczka rączkami.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wielka niewiadoma wisiała nad tą dwóją, a tylko przez ich milczenie. Obydwoje nie wiedzieli co tak naprawdę działo się w środku tego drugiego i nawet na myśl nie przyszło im zgadywać. Asmo pewien był, że jego plan sprzed kilku miesięcy zadziałał, może nie tak skutecznie, żeby go nienawidziła, ale chyba na tyle, żeby powoli przestawała go kochać, spoglądając na oczy. Widział, że jest przygaszona, nie była tą samą, wesołą Minnie, którą znał od kilku lat. To dość oczywiste, że była - pozwolił myśleć nastolatce, że nigdy jej nie kochał, że to tylko gra, kolejna z jego chorych zabaw. Prawda była zupełnie inna, ta dziewczyna była całym jego życiem, kochał ją na swój własny pokręcony sposób i wciąż uczył nad tym panować. Nie mówił jej o tym, ale jeszcze w nowym jorku dostał prezent na terapię i mocno się nad tym zastanawiał, jednak rezygnując. Po przeprowadzce do Seattle jednak musiał się z tym zmierzyć, bo w pojedynkę przegrałby z natłokiem problemów. Może to też go trochę wyciszyło? Musiał nad sobą panować, miał wiele problemów, które gdyby zostawił same sobie, zapewne by go zniszczyły. Nigdy nie chciał o tym myśleć, ale teraz musiał. Miał zbyt wiele do stracenia. Minnie, Nefi, jego linie lotnicze. Musiał to wszystko w końcu poukładać jak trzeba.
- Wiem, że wracacie. - Choć postaram się, żeby było inaczej. - Tak wiec to tylko na teraz... nawet jeśli tylko na dwa tygodnie. Nie mogłem się powstrzymać. - Wyjaśnił, unikając znów kontaktu wzrokowego z byłą narzeczoną. Rzeczy dla Nefi? Pomagała mu wybierać pracownica sklepu, której powiedział o wieku córki i tym, czego dla niej szuka. Sam na pewno nigdy nie trafiłby w odpowiedni rozmiar, a już na pewno dział. Nie mógł przestać się uśmiechać, patrząc na córeczkę, która nie dość, że była najpiękniejszym dzieckiem na świecie, to jeszcze była jego i ... Minnie. Jej częścią. Nie powiedział już nic na temat świąt, bo był to cholernie wrażliwy temat, dla ich obojga. Tylko żeby ona wiedziała, jak on się ich bał... nie chciał zostać sam. Wylecą i co? Przerażała go ta myśl. Minnie przynajmniej miała Nefi, a on? Co najwyżej butelkę alkoholu, to będzie jego towarzystwo jak znów spierdoli. Dwa tygodnie. To bardzo mało czasu aby odzyskać kogoś po czymś takim. Przynajmniej wiedział, że jej nie zdradził. Nie tak naprawdę.
- Pluszaków nigdy za wiele. - Nie skomentował kwestii żyrafy. Przecież jeszcze kiedy byli w ny, Minnie wysłała mu pijana smsa jak lży z nią w łóżku. Nie uszło również jego uwadze, gdy wchodził do pokoju, że żyrafa w cale nie leżała w łóżeczku Nefi, a w tym dużym, na którym spała Minnie. Pomyślał, że może ją przełożyła, bo nie chciało mu się wierzyć, że z nią śpi. To by znaczyło jedno... Nie nakręcaj się Asmo. Musiał pamiętać o daleko idącym spokoju.
Jak? Jak miał to zrobić, kiedy ona mówiła o takich rzeczach? Z sekundy na sekundę jego wyraz twarzy zmieniał się. Ze spokojnego i rozczulonego na niezrozumiały, zmieszany, podirytowany, aby na końcu zauważyła w nim złość. Złość, czy wściekłość.
- Słucham?! - Uniósł się, czując jak wzbiera się w nim jakiegoś rodzaju amok, połączony z dziwnym bólem, rozczarowaniem, smutkiem i cierpieniem. Wstał, odchodząc od niej o krok i odwrócił się tyłem, przymykając oczy. Wziął głęboki wdech, na chwilę chowając twarz w dłoniach i myślał o tym co właśni powiedziała. Nie mogła.
- Nie. - Powiedział stanowczo i odwrócił się w jej stronę niespiesznie. Próbował uspokoić w sobie złość, biorąc kolejny głęboki wdech. Nie mógł się denerwować, nawet jeżeli wrzało w nim po jej słowach. Mogła dostrzec jak zaciska pięści.
- Minnie... - Zaczął powoli, przenosząc na nią wzrok. Była teraz taka malutka. Nie dość, że tak dużo schudła, była niska, to jeszcze teraz siedząc na kocyku z jego córeczką wyglądała tak niewinnie - w przeciwieństwie do tego, co wypowiadały jej usta. Usiadł, na przeciwko niej, składając ręce ze sobą i uniósł je do ust, chowając je za palcami.
- Wiem, że zjebałem, okej? - Zaczął w końcu, odsłaniając twarz i wbijał w nią skruszone spojrzenie. - Próbuję to naprawić. Dlatego chciałem, żebyś tu z nią przyleciała. Tęskniłem, bardzo. Nefi jest tak samo moją córką jak i twoją. Nie wyjaśnię ci jeszcze wszystkiego, ale tym razem mnie posłuchaj, dobrze? Kocham ją, tak samo jak ty i nie wyobrażam sobie, żeby moje relacje z Nefi tak wyglądały. Chcesz, żebym widywał ją raz na pół roku? Tak wiele mnie ominęło, a to były tylko dwa miesiące. Nie pozwolę na to więcej, chcę być przy niej. Chcę być na jej roczku, widywać się z nią w tych ważnych jak i zwyczajnych chwilach, nawet jeśli ma to oznaczać latanie do LA na każdym wolnym. Nie rób tego, proszę. Nie zawiodę jej już, obiecuję. - Znów drżała mu dłoń, szybko zacisnął na niej tą drugą i wziął kolejny głęboki oddech, spoglądając na dziewczynkę.
- Ona jest dla mnie wszystkim. Potrzebuje mnie. - Ty też. Nie miał zamiaru ukrywać przed Minnie emocji. Już nie. Był cholernie zdesperowany, ale jak miał zareagować? Złością? Szantażem? To by tylko pogorszyło sprawę, a on przecież chciał je odzyskać... Najpierw musiał przekonać Minnie, że nie jest w cale tak, jak myśli.
- Zostaw to, co było za nami. Niepotrzebnie powiedziałem i zrobiłem pewne rzeczy. Dużo się zmieniło. - Mówił zagadkowo, ale więcej na razie nie mógł powiedzieć. Szukał u niej zrozumienia spojrzeniem. Błądził po jej twarzy, jakby próbował znaleźć tam odpowiedzi... co zobaczy?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Najgorsze w nich było to, że znów, nie potrafili ze sobą rozmawiać. Już było tak dobrze, rozmawiali o wszystkim i ponownie, wrócili do początku. Ta nieumiejętność, kiedyś ich zgubi. Gdyby tylko porozmawiali, wyjaśnili sobie wszystko... Cóż, to byłoby zbyt proste w ich przypadku.
Miała tylko nadzieję, że nie zwrócił, ani nie zwróci uwagę na maskotkę na łóżku. Nie o wszystkim musiał wiedzieć, jak i o uczuciach nastolatki względem niego. Była przekonana, że to i tak, niczego by nie zmieniło. Nie po tym wszystkim.
Uniosła głowę, patrząc jak Asmo wstaje i instynktownie, mocniej przytuliła do siebie Nefi, która siedziała jej na kolanach z misiem od taty. W końcu! Pierwszy raz, od kiedy się spotkali, był na nią zły. Chwilami, zaczynał ją niepokoić ten jego spokój, nie poznawała go z tej strony. Wystarczyło tylko powiedzieć, że nie będzie miał kontaktu z córką. Jakby się dowiedział prawdy.... pewnie by wybuchł i rozpętałoby się piekło. Dlatego, nie mogła tego zrobić, nie przy córce. Nie chciała się przy niej kłócić ani unosić głosu.
- Tak, Asmo. Już zdecydowałam - nie mogła mu ulec, a wiedziała, że tak mało by wystarczyło, aby zmieniła zdanie. Chyba też dlatego, nie potrafiła spojrzeć w jego oczy, rozpadłaby się w momencie i nie potrafiłaby więcej kłamać. Obserwowała mężczyznę, jak chodzi po salonie, a następnie siada naprzeciw nich. Podciągnęła nogi bliżej siebie, aby nie mieli żadnej możliwości kontaktu, bądź dotknięcia się. Słuchała jak mówił i nawet przez moment mu nie przerwała. Uspokoiła tylko córkę, która zrobiła się troszkę niespokojna na jej kolanach, jakby czuła, że coś ma się wydarzyć.
- Cieszę się, że to wiesz. Nie znikam Ci z Nefi bez słowa, jak Ty to zrobiłeś. Zniknąłeś na dwa miesiące, nie dając nawet znaku życia. Uprzedzam Cię, że nie będziesz jej widział. Dwa miesiące, pół roku, co to jest za różnica? Dla Ciebie, pewnie już żadna. Oh, teraz przypomniało Ci się, że tęskniłeś za córką? Proszę Cię, Asmo... Doceń chociaż to, że przyleciałyśmy tutaj na dwa tygodnie, a później daj nam spokój -starała się mówić tak, aby głos jej nie zadrżał, co było takie trudne. Przecież chciała, aby ją przytulił, a nie tylko Nefi. - Dla mnie też jest ważna, najważniejsza. Dlatego chcę dla niej jak najlepiej. Zrozum to w końcu. Nie mogę pozwolić, abyś pojawiał się i znikał z jej życia, kiedy Tobie się podoba - najpierw zsadziła córkę ze swoich kolan, a następnie sama się podniosła z podłogi. Stawanie, chwilami jeszcze sprawiało jej troszkę bólu.
- Dopóki, nie zobaczę, że się zmieniło, nigdy w to nie uwierzę. Pamiętasz? Nie słowa, a czyny - podała Nefi rękę, za którą dziewczynka chwyciła. - Musi iść spać. Przebiorę ją w piżamkę, a Ty możesz ją utulić, jeśli nadal chcesz - spojrzała się na siedzącego Asmo i bez zastanowienia się, udała się w stronę ich sypialni. Córkę, posadziła na łóżku, a sama wyjęła jej piżamkę, w którą ją przebrała. Po kilku może kilkunastu minutach dziecko, było gotowe do spania. Wykąpana, przebrana, z czystym pampersem, gotowa na swojego tatę. Położyła jej jeszcze misia do łóżeczka i cichutko westchnęła. Żyrafy jej nie odda, nie ma takiej opcji.
- Uważaj na nią - odezwała się ciszej, podając mu Nefi na ręce.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie stawiała mu się, nie w taki sposób. Bardziej go to zdziwiło, czy zdenerwowało? Musiał panować nad agresją, musiał, bo przecież niedługo czekają go różnego rodzaju spotkania i nie może po prostu zacząć krzyczeć. Dziwne. W pracy nigdy na nikogo nie podniósł głosu, w kokpicie był spokojny i bardzo opanowany, a w życiu codziennym? Wystarczyła taka jedna gówniara i wyprowadzał się z równowagi w mgnieniu oka. Jak teraz. Naprawdę musiał mocno się trzymać, by powiedzieć jej to wszystko spokojnie. W końcu wojna miała zakończyć się tu i teraz, a nie rozpoczynać kolejny etap... tego chciała? Zawsze była trudna, zazwyczaj działała na nią jego stanowczość i podniesiony głos, ale czy w tym wypadku byłoby to rozsądne rozwiązanie? Wątpił. Wyjebałaby go za drzwi szybciej niż zdążyłby powiedzieć choćby słowo.
Ściskał mocno pieści jedna w drugiej słuchając jak mówi, jakby w ogóle nie docierało do niej co właśnie powiedział. Pamiętał, że jest uparta, poza tym, załatwienie czegoś takiego jedną rozmową? Pracował na taką a nie inną opinię przez jakiś czas i to tak po prostu nie zniknie. Miała prawo tak sądzić, nawet jeśli właśnie się przed nią płaszczył. Do czego to doszło? Westchnął, odwracając wzrok. Nic nie zdziała, nieważne ile argumentów by użył, ona widziała go w świetle, w którym przedstawił się pięć miesięcy temu.
- Czyli pojawianie się i znikanie raz na pół roku jest według ciebie dla niej lepsze? Kiedy już nawet nie będzie pamiętała kim jestem. Świetnie. - Znów dźwignął się na nogi, znów dość nerwowo. Skrzyżował ramiona na piersi i patrzył jak i ona wstaje z dość chłodną już miną. Nie wyobrażał sobie tego, o czym mu mówiła i nie mógł do tego przede wszystkim dopuścić. W takich momentach zaczynał w nią wątpić... był jeszcze sens to ratować? Skoro chciała ograniczać mu czas z Nefi, a jeszcze jakiś czas temu napierdalała na jego byłą żonę - która nigdy nie robiła mu problemów po rozstaniu. Jak to świadczyło o Minnie?
Nie. Nie powinien w ogóle tak myśleć.
- Bez słów same czyny nie wystarczą. Nie ściągałbym was tu, gdybym nie ... - Westchnął, to nie miało sensu. Jakby mówił do ściany. - Poczekam. - Obydwoje musieli trochę ochłonąć po tej rozmowie. W sumie to bardziej Asmo. Chodził, siadał, chodził, siadał, patrzył przez okno. Trochę go tym wszystkim zmartwiła, a co jeśli jego plan nie wypali? Nie, nie mógł tak myśleć również. Wszystko się uda, musi.
Chyba, że przestała go kochać. To całkiem możliwe. Z rozmyślań wyrwał go głos Minnie. Spojrzał na nią ewidentnie wyrwany z zadumy i przyjął na ręce dziecko.
- Jest w dobrych rękach. - Nie powinna mieć co do tego żadnych wątpliwości. Asmo nie pozwoliłby skrzywdzić żadnego ze swoich dzieci.
Usypianie Nefi nie było już takie proste jak kiedyś. Dziewczynka ewidentnie chciała spędzić z nim więcej czasu i walczyła ze snem, ale on walczył. Zauważył, że gdy do niej mówił, nużyła się do snu, więc zaczął po prostu opowiadać jej jakieś głupoty, o małym samolocie, któremu starsi bracia nie pozwalali spać w hangarze. Skąd mu się to w ogóle wzięło? Nieważne, mógłby mówić o sile nośnej, a dziewczynka i tak by zasnęła. To chyba po prostu jego głos. Ułożył ją w łóżeczku, okrył, podsunął pluszaki i ucałował w główkę, z której odgarnął długie już blond włoski. Chwilę się jej jeszcze przyjrzał, z rozczulonym uśmiechem pod nosem.
- Nie pozwolę jej na to kochanie. Obiecuję. - Szepnął ostatni raz spoglądając na jej słodką, śpiącą buźkę i wyszedł z sypialni, cicho przymykając drzwi. Zastał Minnie w salonie, ale nie usiadł. Miał do niej żal, gdyby został chwilę dłużej, padłoby zbyt wiele słów.
- Pójdę już... muszę trochę ochłonąć po tym co mi powiedziałaś. Chyba obydwoje musimy. - Rzucił bardziej do siebie niż do niej i zaczął ubierać płaszcz.
- Wiesz Minnie.. - Odwrócił się w jej stronę z kluczykami w dłoni. - Mimo wszystko, dobrze jest was znowu widzieć. - To było dla niego teraz trudne, ale uśmiechnął się do niej, całkiem szczerze. - Mam nadzieję, że babeczki ci posmakują.. - Zawiesił na niej po raz ostatni wzrok i wyszedł.
Zadała mu dzisiaj cios poniżej pasa i choć miał krótką wątpliwość, to go nie zniechęci. Wręcz przeciwnie.
Naprawdę miał o co walczyć.

//zt x2

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Obrazek
» l o o k «
Ostatnią dobę Asmodeus Triumph spędził sam na sam z córeczką i szczerze? Myślał, że będzie to dużo łatwiejsze niż było w rzeczywistości. Nefi była dużo bardziej wymagająca, niż jeszcze przed kilkoma miesiącami. Dużo gaworzyła, zwracała swoją uwagę, grymasiła, miała swoje "lubię" i "nie lubię". Ciężko było momentami ją do czegoś zmusić, czy przekonać, a usypianie? Był bliski wykonaniu telefonu do jej matki, ale powstrzymał się. Nie pierwszej nocy, nie po tym co mu powiedziała... Właśnie. Z jednej strony chciała ograniczyć mu widywania z Nefi, a z drugiej zaś wymieniała z nim bardzo ciekawe smsy. Co on miał sobie myśleć? Siedział zrezygnowany przy łóżeczku Nefi, bo takowe przecież posiadał w swoim mieszkaniu, przygotowany na jej wizyty i zastanawiał się nad całym poprzednim dniem i jeszcze poprzednim. Czas uciekał, a on właściwie niczego nie zrobił, może jutro?
Z samego rana, po dość ciężkiej nocy sprawdził pocztę. Do firmy napływały kolejne CV, a on nie miał człowieka, który by mu to jakoś uporządkował. Dlatego najpierw ogarnął Nefi, a później kolejne i kolejne maile.
O kurwa, dzisiaj kolejne spotkanie. Zdecydowanie musiał w końcu ogarnąć kogoś do pomocy. W sumie to właśnie ta rozmowa miała być przeprowadzona z potencjalną kandydatką. Kolejną. Dlatego Asmo napisał Minnie krótkiego smsa "będę wcześniej" i zabrał ze sobą Nefi do łazienki. Ogarnianie się z jedenasto miesięcznym dzieckiem, które już łazi po całym pomieszczeniu i w sumie broi było cholernym wyzwaniem, ale podołał. Zajęło mu to nieco więcej czasu niż zazwyczaj, ale w końcu wziął córeczkę "pod pachę" i szybciutko pognał pod hotel byłej narzeczonej. A tak naprawdę to miał dla dziewczynki wózek, no gdzie...
Nawet nie pukał, nacisnął klamkę, było otwarte. Wparował do środka jak przeciąg i zaczął układać wszystkie rzeczy córki na pobliskiej szafce.
- Minnie! - Zawołał, rozpinając małą z wózka i wziął ją jeszcze na chwilę na ręce. - Słuchaj jestem wcześniej, mam coś ważnego do załatwienia... przepraszam, że tak nagle, ale kompletnie wyleciało mi to z głowy. - Co z tego, że miał zapisane spotkanie w kalendarzu w telefonie, laptopie i nawet takim naściennym. Zaczął dzwonić telefon.
- Minnie!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

04.

Kilkukrotnie w ciągu ostatnich godzin, przychodziło jej do głowy, aby napisać, bądź zadzwonić do Asmo z pytaniem, jak sobie radzi. Zwłaszcza wieczorem, ale nie zrobiła tego. Zamiast tego, wymieniła z byłym narzeczonym kilka smsów, których w ogóle nie powinna wysyłać, a już na pewno do niego. Troszkę się zapomniała i po kilku minutach, już żałowała, że tak szybko zapomniała o złości na nim i zachowywała się, jakby nigdy, nic się niestała, uśmiechając się jak głupia, do wyświetlacza telefonu.
Asmo spędzał czas z ich córką, a Minnie, starała się, chociaż poznać najbliższą okolicę. W końcu miała być tutaj jeszcze kilkanaście dni, musi przynajmniej wiedzieć, co, gdzie się znajduje, chociaż pogoda, ani trochę jej nie pasowała. Na kolejny spacer, zabierze razem. Nefi, kiedy tylko wróci od taty. Dobrze z jej zwiedzania nic nie wyszło, za to miała kolejne rzeczy dla córki, które jej kupiła. Nie chciała konkurować ze swoim byłym, a po prostu musiała czymś zająć swój cały wolny czas, którego miała aż za dużo.
W końcu!
W końcu nastał dzień, że jej córeczka wróci. Nie liczyło się to, że nastolatka w końcu mogła się wyspać i tak budziła się w nocy z paniką, że jest zbyt cicho. Nie wiedziała, o której przyjedzie, telefon podłączyła pod ładowarkę, a następnie zamówiła śniadanie, zjadając je w piżamie. Dopiero później, przebrała się i zeszła na parter, gdzie znajdowała się siłownia. Ostatnio aż za bardzo przesadzała z dbaniem o siebie i to pod każdym względem. Wmawiała sobie, że robi to dla siebie, a jednak, gdy odczytała wiadomość od Asmo, że ładnie wyglądała, poczuła się dużo lepiej.
Po ponad godzinie ponownie była w pokoju, zapominając nawet o zamknięciu drzwi. Rozpuściła włosy, które miała związane w kucyka i udała się wprost do łazienki. Właśnie, miała zdejmować z siebie bluzkę, gdy usłyszała, jak drzwi się otwierają, a następnie głos jej byłego narzeczonego. Zmarszczyła delikatnie nosek, miał być przecież później. Pokręciła głową, wychodząc z pomieszczenia i napotykając się wprost na Asmo.
- Nie krzycz, słyszę Cię - wyciągnęła ręce w kierunku Nefi, która na jej widok od razu się ucieszyła. Widać było, że dziewczynka się za nią stęskniła. Sama nastolatka wywróciła teatralnie oczami. - Jak zawsze, wszystko jest ważniejsze od własnego dziecka - mruknęła troszkę zawiedziona, przytulając do siebie dziecko i całując ją w główkę. Rozebrała ją z kurteczki i z bucików. Jak mogła pomyśleć, że nagle, Asmo zmieni swoje życie i będzie chciał spędzać czas z córką, zamiast z poznanymi dupami? - I tak, bardzo się poświęciłeś, spędzając z nią aż tyle czasu. Już Ci się znudziła rola odpowiedzialnego tatusia? - czemu, nie potrafiła ugryźć się w język! Przez smsy, była wszystko łatwiejsze, a stojąc teraz przed Asmo, znów miała mieszane uczucia.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „The Edgewater Hotel”