WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dziwiło go nieco milczenie ex - niemal jak milczenie owiec. Podejrzane. Spodziewał się, że będzie co chwilę wypisywać co z małą, czy wszystko okej, albo dzwonić zmartwiona, a zamiast tego telefon milczał. Prócz tych wyżej wspomnianych smsów, które nijak miały się do tego, że miał pod opieką ich córkę. Może faktycznie nie widział jej dwa miesiące i faktycznie dość sporo się zmieniła, ale potrafił zająć się własnym dzieckiem. Minnie musiała mu ufać, skoro w to wierzyła i tak zaufała... W sumie znała go nie od wczoraj, musiała wiedzieć, że nieodpowiedzialny był tylko sam, a jeśli chodziło o dbanie o dzieci, zawsze uważał. Zwalniał, gdy miał je na pokładzie samochodu, upewniał się kilka razy, czy na pewno nie duszą podawanym jedzeniem i wielokrotnie sprawdzał, czy wszystko jest okej. W sumie Nefi była już dość duża, nie bał się biorąc jej na ręce, że może coś zrobić tej kruszynce. Nawet dało się z nią już "pogadać", co Asmo robił dość często. Cieszył się, że jednak Minnie zdecydowała się przylecieć i mógł spędzić z córka tyle czasu, nawet jeżeli to było trochę tak, jakby uczył się jej na nowo.
Miał nadzieję, że dzisiejsza sytuacja nie wpłynie jakoś negatywnie na jego opinię w oczach Minnie. Może już była spieprzona po całości, ale zawsze mogło być gorzej, zawsze mogła stwierdzić, że nadal jest nieodpowiedzialnym dupkiem i nie spędzi tu kolejnego dnia. Trochę się tego obawiał, ale nie miał wyjścia, przecież nie zabierze Nefi ze sobą do biurowca, nie na takie spotkanie. Cholernie chciałby móc powiedzieć Minnie prawdę, ale to nie był ani czas ani miejsce na takie rozmowy, szczególnie, że tego pierwszego miał teraz bardzo mało.
Niemal wpadła na niego wychodząc zza zakrętu... była taka mała. I seksowna. Przeleciał po niej wzrokiem z delikatnym uśmiechem, jakby nagle zapominając, że nie ma czasu. Teraz dokładnie mógł przyjrzeć się jej nowej sylwetce, tu jej ubyło, a tam jakby przybyło? Coś się zmieniło, to pewne, ale nie wiedział jeszcze do końca co. Dużo ćwiczyła, jej ciało było jędrniejsze i takie.... Asmo, spotkanie. Szybko przeniósł wzrok na twarz Minnie.
- Po prostu nie mogę jej tam zabrać. - Świetnie. Właśnie tego obawiał się jadąc do niej kilka godzin wcześniej niż zapowiedział i to jeszcze w takim pośpiechu. Pocałował w polik dziewczynkę i oddał ją matce, poprawiając marynarkę, oraz płaszcz. Przyglądał się Minnie jak rozpakowuje Nefi z tych wszystkich warstw, a na jej słowa pokręcił tylko głową.
- Nie robiłbym tak, gdyby to nie było ważne. Minnie, przestań mnie w końcu atakować, to się robi powoli irytujące. - Zmarszczył brwi. Próbował być dla niej miły, próbował rzucać wszystkie te uwagi mimo uszu, ale powoli zaczynało działać mu to na nerwy. Rozumiał, że jest na niego zła, jednak prosił ją o przywiezienie Nefi do Seattle i prosił ją, by pozwalała mu zabierać córkę. To chyba coś znaczyło?
- Nie ma 'ważniejsze", czy mniej ważne, po prostu potrzebuję kilku godzin na załatwienie pewnych spraw... - Wycelował w nią palcem, patrząc prosto w oczy hardo. Opuścił po chwili rękę i zapiął rękawiczki.
- Odpuść. - Podniósł wzrok z dłoni na jej oczy. - Spotkamy się jutro, dobrze?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Była głupia, sądząc, że Asmo, będzie miał, chociaż tydzień wolnego, aby poświęcić go dla Nefi. Skąd jej to w ogóle przyszło do głowy? Nie porzuci swojego nowego życia, dla dziecka. Zabrał ją na noc, na pół dnia i teraz, musiał zająć się sobą. Pokręciła z niedowierzaniem głową, gdy tylko do niej to dotarło.
Sama, troszkę dłużej, zatrzymała wzrok na mężczyźnie, kiedy tylko rozebrała Nefi. Miał jakieś spotkanie? Imprezę? Nie, na to drugie, było stanowczo za wcześnie. Randkę? Nawet dla niej się tak nie ubierał. Zmarszczyła delikatnie nosek, starając się o tym nie myśleć, ale to było od niej silniejsze. Wyglądał tak przystojnie. Dlaczego, musiała mieć taką słabość, gdy widziała go w garniturze? Dobrze, że nie przyszedł tutaj w mundurze, bo pewnie ugięłyby się pod nią nogi i tyle, byłoby z jej złości na niego.
- Zawsze, masz same ważne sprawy. Nie atakuję Cię, chciałeś spędzić czas z Nefi, przywozisz ją prawie z samego rana, bo masz coś ważniejszego - pokręciła głową, starając się mówić spokojnie i patrzyła na blondyna z córeczką na rękach. Nefi mocno się do niej wtuliła, jakby przez ten czas, naprawdę, bardzo się stęskniła. Niech się cieszy, że Minnie, nie wpadła jeszcze na pomysł, że wyjdzie i wróci do Los Angeles dużo wcześniej. Jej głupia naiwność, chciała dać mu te 14 dni, teraz już dużo mniej.
- Chcesz ją jutro zabrać w ciągu dnia? Spakuje Ci jej rzeczy, żeby była gotowa, jak po nią przyjdziesz - oczywiście, że sądziła, że chce się spotkać tylko z małą. Siebie, nie brała pod uwagę. Pewnie nawet, spakowałaby mu wszystko i gdyby tylko przyszedł oddałaby mu dziecko. - Chyba, że znów coś Ci wyskoczy, to wystarczy, że napiszesz mi smsa - uśmiechnęła się nawet do byłego, zbyt uprzejmie, może troszkę złośliwie. - Nie będę Cię zatrzymywała, skoro się tak się spieszysz - po tych słowach, spojrzała się na córeczkę, która obserwowała ich, tuląc się cały czas w ramiona mamy. - Pożegnaj się Kochanie z tatą - tym razem, zwróciła się do dziecka, które wyciągnęło rączkę i pomachało w kierunku Asmo.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Bardzo chciał zorganizować sobie więcej czasu. Pragnął spędzić go z Nefi i Minnie, szczególnie, że dwa tygodnie to w cale nie tak długo, jak się mogło wydawać. Niestety miał teraz ciężko okres w swojej firmie i jeśli chciał to jakoś dociągnąć, musiał poświęcić jej dość sporo uwagi. Jego wspólnik zajmował się większością spotkać, ale to na Asmo leżały sprawy organizacyjne. Dlatego miał nadzieję, że trafi w końcu na jakąś rozsądną kandydatkę, która chociaż po części odciąży go z obowiązków. Tak w sumie miał plan, wtedy miałby więcej czasu na osobiste sprawy. Przez ostatnie dwa miesiące w cale tak tego nie czuł, nie potrzebował nigdzie wychodzić, no może poza kilkoma imprezami. Wstawał, ogarniał sprawy związane z firmą, kładł się spać. Teraz? Musiał to wszystko jakoś logistycznie zorganizować, żeby mieć czas i dla Nefi i Minnie i na całą masę telefonów.
Który znów nie przestawał dzwonić.
- Tak chciałem... - Zerknął z konsternacją na telefon i odrzucił połączenie. - To znaczy dalej chcę, ale po prostu to nie jest dobra chwila. - Dlaczego tak ciężko było zrozumieć jej, że to nie jego widzimisię? Gdyby to nie było aż tak ważne, zapewne oddałby jej córeczkę dopiero wieczorem, ale było.
- Nie, myślałem bardziej o .... - Ten cholerny telefon znów zaczął dzwonić. Asmo wiedział, że jeśli nie odbierze, nie da mu spokoju. Dlatego w końcu przesunął po zielonej słuchawce palcem i chwycił rączkę córeczki, którą wymachiwała w jego kierunku.
- Musiałem coś jeszcze załatwić. Dam ci znać jak jej poszło... tak, też mam nadzieję, że będzie dobra... Okej, do później. - Wymienił szybko kilka zdań ze wspólnikiem i rozłączył się, całując córeczkę w rączkę. Uśmiechnął się do niej ciepło.
- Do jutra kochanie. - Pożegnał się z nią i jeszcze przeniósł na krótko wzrok na Minnie.
- Odezwę się wieczorem co do tego jutra, okej? Przepraszam. - Za co przepraszał? Za to, że nie ma dzisiaj czasu dla Nefi? Czy za to, że tka nagle wpadł? W sumie to za jedno i drugie...
Wyszedł w pośpiechu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Telefon Asmo zaczął ją irytować. Musiała się powstrzymać, aby nic nie powiedzieć. Naprawdę, wybrał sobie taką laskę, która co chwile do niego dzwoni, jak nie odbiera? To nawet Minnie, nigdy tak nie robiła. Dziwiło ją to, że pozwolił sobie na takie coś... Weszła mu pewnie na głowę i teraz, są tego skutki. Jednak już teraz ją to nie powinno interesować.
- Nie możesz jej powiedzieć, że chcesz tylko odwieźć córkę i już do niej wracasz? - na jej idealnej, młodej twarzy, pojawił się grymas niezadowolenia. Nie wiedziała, a może nie chciała myśleć, że jej były, chce spędzić dzień nie tylko z Nefi, ale też i z nią. Bo po miałaby iść z nimi? Według niej tylko by im przeszkadzała, a tak naprawdę, nie chciała znów cierpieć. Ich wspólny widok ją bolał, przywracał najpiękniejsze wspomnienia, które już nigdy nie wrócą. Nie potrafiła, ani nie chciała o nich zapomnieć. Wolała wciaż o nich pamiętać, nawet jeśli chwilami, były bardzo bolesne.
Zacisnęła mocniej usta, chcąc nie chcąc przysłuchując się rozmowie Asmo z kim? Dlaczego znów ją to interesowało? Może przez te smsy, które wymieniali dzień wcześniej. Przesadziła, nie powinna tego robić, ale zrobiła. Poprawiła sobie Nefi na rękach, która robiła się coraz cięższa, a i tak uwielbiała być na rękach.
- Mhm. Jak coś Ci wypadnie jutro, nie przejmuj się nami. Nefi, przywyknie do Twojej nieobecności - nawet na moment, nie odwróciła wzroku od blondyna. Patrzyła się jeszcze jak wychodzi, a już po krótkiej chwili, została znów sama z córką.

/ zt x 2

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

07.

Próbowała nie myśleć, o tym, co wydarzyło się w mieszkaniu Asmo. Co z tego, że ostatnio, mocniej jej zabiło serce na jego widok? Nie zapomni o swoich uczuciach. Nieważne, jak bardzo by chciała, było to niewykonalne, jeszcze jak patrzyła na ich córkę, tak podobną nie tylko do niej, ale i do swojego taty. Była ich mieszanką i żadne z nich, nie mogłoby się wyprzeć, że nie jest ich dzieckiem.
Starała się nie myśleć o byłym narzeczonym, ale było to trudniejsze, niż mogłoby się jej wydawać. Na dodatek ten prezent, który od niego dostała... Naszyjnik ze śnieżynką był przeuroczy. Na początku, miała zamiar schować go ponownie do pudełka i nie otwierać, dopóki nie wróci do LA. Jednak nie potrafiła i dość szybko, pojawił się na jej szyi. Lubiła prezenty, a zwłaszcza te od Asmo. Co nie znaczy, że nagle jak przyjedzie do Nefi, to rzuci mu się w ramiona, jakby nigdy, nic się nie stało. Gdyby schował ten mundur, tamten wieczór, na pewno, skończyłby się inaczej, teraz już nawet, nie powinna się nad tym zastanawiać. Może to był znak, że nie powinni się do siebie zbliżać?
Cały ten dzień, miała dla siebie i dla Nefi, kiedy Asmo był w San Francisco. I od rana, coś się działo. Mała obudziła się dużo wcześniej niż zazwyczaj i od rana, dawała jej nieźle w kość. Była wybredna co do jedzenia, przez co w ostatniej chwili, uchroniła się przed dostaniem papką, a na spacerze, za nic nie chciała siedzieć w wózku, tylko być na rękach. Nie chciała powtórki z NY, kiedy gdy tylko, nie widziała swojego taty zbyt długo, budził się w niej demon. Na szczęście, po spacerze, troszkę się uspokoiła, zwłaszcza gdy włączyła jej bajki i wspólnie pobawiły się zabawkami, które oczywiście, musiały przy sobie mieć. Ostatnio, nawet nie zwracała większej uwagi, na spojrzenia innych osób, które zapewne sądziły, że idzie z siostrą.
Skłamałaby mówiąc, że ten dzień należał do lekkich, bo wcale taki nie był. Nefi, nie poszła nawet na drzemkę, dzięki czemu, gdy tylko ją nakarmiła i wykąpała, usnęła jej prawie w mgnieniu oka na rękach. Jak spała, była taka niewinna i urocza, niczym aniołek. Pocałowała ją w czółko, odkładając do jej łóżeczka i dobrze okryła. Raczej, wątpiła, że Asmo jeszcze ich odwiedzi. Było za późno, wiedział, o której mała chodzi spać. Dlatego, nie czekając na niego, przebrała się w jedną z jego bluz, które zostawił jeszcze, gdy się wyprowadzał i położyła się na łóżku. Włączyła sobie po cichutku jakiś film i nie wiedząc nawet kiedy usnęła, wtulona w żyrafę Nefi.
Obudziło ją dopiero pukanie do drzwi. Pierwsza jej myśl, to, że było już rano. Nie... Do tej pory, jej księżniczka już by się zdążyła dwa razy obudzić, a za oknem, nadal było ciemno. Przeciągnęła się na łóżku i powoli z niego wstała, obciągając bluzę, którą miała na sobie, aby zakryła jej tyłek. Po drodze jeszcze dość szybko, poprawiła włosy, aby nie wyglądać, jakby przed chwilą się obudziła i otworzyła drzwi.
- Miałeś być wcześniej - odezwała się, gdy tylko zobaczyła za drzwiami Asmo. Odsunęła się, aby mógł wejść do środka i zamknęła za nim drzwi. Kiedy ona, w końcu, nauczy się z nim normalnie witać? Mogłaby powiedzieć "cześć" ale nie... Nadal, udawała, że jest na niego wściekła, nawet jeśli już po części jej przeszło. - Nefi zasnęła z jakąś godzinę temu. Mogłeś napisać wcześniej, byś nie musiał przyjeżdżać - mhm... Minnie również, mogła napisać, a nie mieć nadzieje, że i tak przyjedzie, albo całkiem o nich zapomni. Jak widać, żadne z nich tego nie zrobiło. Na dodatek, stała przed nim w jego bluzie, mając na sobie tylko ją i majtki. Może, zapomniał, że należała do niego? Minęło przecież już pięć miesięcy od czasu, gdy Asmo się wyprowadził.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Obrazek
» l o o k «
Pomimo, że dwa tygodnie, na które umówił się z Minnie miał mieć wolne, a wspólnik Asmo powinien zająć się wszystkim, co rusz wyskakiwały mu różne rzeczy. To rekrutacja asystentki, to jakieś telefony, maile, albo tak jak teraz, niespodziewany wyjazd. Musieli być we dwóch, w końcu chodziło o jeden z kontraktów podpisanych już jakiś czas temu. Triumph nie mógł nie pojawić się na tym spotkaniu, więc napisał do Minnie smsa i wsiadł z rana w samolot do San Francisco. Trochę im się zeszło, przez co nie zdążyli na wcześniejszy samolot powrotny, ledwo wyrabiając się na ten ostatni. Triumph nawet nie zdążył się przebrać, ale to nic, bo spotkanie przebiegło bardzo owocnie. Był jednak troszkę zmęczony, więc przysnął w samolocie zaraz po wypiciu lampki szampana. Lot na szczęście nie był długi, a może niestety? Asmo nie zdążył ani zmienić ubrań na te, które miał w walizce, ani napisać do Minnie. Było już dość późno, ale przecież obiecał przyjechać, więc szybko wsiadł w swój samochód, który zostawił na lotnisku i ruszył w stronę hotelu, w którym zatrzymała się Minnie z jego córką. Dziewczynka zapewnię już spała, ale może obudzi się jak jeszcze będzie? Z resztą... nie oszukujmy się, Asmo chciał zobaczyć nie tylko młodszą za swoich dziewczynek. Musiał przestać nazywać tak Minnie w myślach, po ostatnich wydarzeniach wątpił, żeby sobie tego życzyła. Chociaż krótka wymiana smsów była obiecująca, a jego byłej narzeczonej spodobał się drobny prezent, który kupił w przeprosinach. To jednak nie wystarczy, musiał zrobić coś więcej. Czy działało na kobiety coś bardziej, niż kwiaty na przeprosiny? Asmo stanął po drodze na awaryjnych przed jedną z tych fancy kwiaciarni i wybrał odpowiedni bukiet. Kolor czarny zawsze im towarzyszył, nawet kiedy dawali sobie prezenty. To już była chyba ich tradycja? Odjechał z piskiem opon, żeby jak najszybciej znaleźć się w hotelu Minnie i już po niedługiej chwili stał pod drzwiami do jej apartamentu z zawieszoną w górze ręką. Głęboki wdech i wydech, może nie będzie bardzo zła? Mógł napisać, że przyjedzie później, dać jakiś znak... Asmo jak zwykle spierdoli jakiś szczegół. Chował bukiet za sobą, nawet jeśli był duży, on był jeszcze większy i w końcu odważył się zapukać. Może nie urwie mi jaj, przeszło mu przez myśl, gdy słyszał jej kroki.
- Cześć Minnie. - Odpowiedział na jej uwagę, co odpowiedzią na nią faktycznie nie było. Wszedł do pomieszczenia i niemal od razu odwrócił się w jej stronę, wyjmując zza pleców kwiaty.
- Trochę mi się przedłużyło i nie zdążyłem na wcześniejszy samolot. Proszę, chociaż tak ci to wynagrodzę. - Wręczył jej bukiet i zdjął z ramion płaszcz, koloru garnituru, odwieszając go na wieszak. Kiedy się od niego odwracał zobaczył w co ubrana jest Minnie. Zlustrował ją spojrzeniem, nie kryjąc delikatnego uśmieszku pod nosem, bo może nie spodziewał się tego widoku, ale podobał mu się.
- Ładna bluza. - Nie potrafił powstrzymać się przed tą... uwagą? Zdjął buty i ruszył w stronę salonu.
- Dawno zasnęła? Może przebudzi się jakoś niedługo, jak myślisz? - Rozpiął marynarkę, przyglądając się młodej buźce ukochanej. Była zaspana, taka śliczna, kochał ją w tym wydaniu. W sumie, to kochał ją w każdym, ale ten rozmiękczał go za każdym razem. Urocza.
- Nie martw się, ja też nie zdążyłem się przebrać. - Rzucił dla rozluźnienia atmosfery, widząc, jak skołatana jest swoim wyglądem. Ciekawe jak często chodzi w moich rzeczach. A myślałem, że wyrzuciła je na śmietnik, albo oddała biednym.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Czas mijał jej aż za szybko. Jeszcze nie tak dawno, przylatywała do Seattle, a teraz? Już za kilka dni, miała wracać do gorącego Los Angeles, do swoich rodziców, zostawiając Asmo. O ile, na początku, nie mogła się tego doczekać. Tak teraz, z każdą chwilą, nie chciała myśleć o powrocie, a niestety, nie miała innego wyboru.
Zdziwiło ją, że przyjechał tak późno. Okej, nie było późno, trochę po 19, ale dla ich małej córeczki, była to już pora spania. Zazwyczaj o tej godzinie już spała i nawet Asmo, musiał już to wiedzieć.
Może wcale nie przyjechał do Nefi? Chciałaby tak myśleć, ale nie chciała dawać sobie złudnych nadziei, które tak szybko mogłyby zostać zniszczone, a przez to, nie chciała przechodzić kolejny raz. Zmarszczyła delikatnie nosek, podziwiając za każdym razem jego spokój. Ona? Próbowała być zołzą, być złośliwą w stosunku do niego. A Asmo? Jakby całkiem to ignorował i niczym się nie przejmował. Dlaczego to robił? O to, już nie mogła akurat się spytać. Zacisnęła na moment swoje usta, starając się nie zwracać uwagi, jak wygląda.
- Mi nie musisz tego wynagradzać, to Nefi na Ciebie czekała, ale usnęła. Dziękuję - odebrała od niego bukiet róż, które prawie do siebie przytuliła, bo były tak duże. I jeszcze, tak pięknie pachniały. To nie był najważniejszy widok. Przeniosła swój wzrok na mężczyznę i w momencie, odebrało jej mowę. Tak, uwielbiała go w mundurze, ale teraz jak wyglądał... Patrzyła rozszerzonymi oczkami, aż na moment jej się usta otworzyły, zanim zorientowała się, że powinna je zamknąć, a serce dużo szybciej znów zaczęło bić. Czemu, musiał być tak cholernie przystojny? Poszła za nim, chociaż powinna iść pierwsza, ale to mało ważne. Dobrze, że Nefi była w ich sypialni i nie pomyślał, aby tam wejść.
- Ym... Dziękuję. Zostawiłeś ją, jak się wyprowadzałeś. Nawet nie wiedziałam, że zabrałam ją do siebie. Położyłam się na moment i troszkę zmarzłam - dlaczego, za każdym razem mu się tłumaczyła? I tak wiedział, że należy do niego. Kogo chciała okłamać? Wzięła jeden z wazonów, do którego wstawiła kwiaty i postawiła na jakiejś komodzie.
- Nefi? Nie wiem... Pewnie koło 24, 1 w nocy. Jak chcesz, to możesz poczekać, ale to jeszcze mnóstwo czasu - odwróciła się w końcu stronę byłego narzeczonego i delikatnie się uśmiechnęła. Najchętniej? Poprosiłaby go, aby został, ale wiedziała, że nie może. Nie po tym wszystkim. A u niej, też raczej, nie miałby gdzie przenocować. Obciągnęła bluzę, jeszcze bardziej do dołu, mając wrażenie, że odkrywa za dużo niż powinna, jakby Asmo, nie widział jej nago.
- Przyjechałeś prosto z lotniska? - zmarszczyła delikatnie nosek, nie kryjąc swojego zaskoczenia. - Niepotrzebnie się tak spieszyłeś, Twoja córka usnęła wcześniej - zmniejszyła ich odległość i usiadła na samym brzegu kanapy. Zdziwiło ją, że od razu przyjechał, skoro wiedział, jaka jest sytuacja. - Może chcesz się czegoś napić? Albo jesteś głodny? - przygryzła delikatnie wargę, starając się byc jak najbardziej obojętna. Chociaż, nie mogła oderwać wzroku. Patrzyła, jak pociągająco wyglądał w tym garniturze, przez co jedynie mocniej zacisnęła swoje uda. Może jednak, powinna iść się przebrać? Spojrzała na swoje uda, aby po chwili, znów ich spojrzenie się spotkało.
Musiałeś przyjechać tak ubrany?!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zachowywanie spokoju w trudnych sytuacjach Asmo miał opanowane z racji na swój zawód. Musiał być cierpliwy i próbował to w końcu przenieść na życie osobiste. Skoro w kokpicie mu się to udawało, to dlaczego miało nie wyjść i na płaszczyźnie życiowej? Triumph tylko z zewnątrz wyglądał na takiego opanowanego, a w środku aż się w nim gotowało, od nadmiaru emocji i wszystkich tych niewypowiedzianych słów, które cisnęły mu się na uta. Tak wiele chciał jej powiedzieć, ale musiał się wstrzymać. Jak tak dalej pójdzie nie zdąży przed jej wyjazdem... gdyby nie ten pieprzony mundur ostatnim razem może poszłoby szybciej? Było minęło, nie może tego już rozpamiętywać i jakoś ruszyć do przodu. Dzisiaj? Widział ku temu idealną możliwość.
Nieco posmutniał, liczył, że jednak zobaczy swojego szkraba, ale w sumie... na pewno ją zobaczy. Nefi potrafiła budzić się dość szybko po wieczornym zaśnięciu, liczył, że tym razem będzie tak samo. Nic już nie powiedział, czując na sobie wzrok Minnie. Pamiętał, jak działał na nią jego mundur i garnitur w sumie też. Może nie wyszło tak do końca źle, że został w tych służbowych ciuchach? Czuł się trochę jak korposzczur w zwykłych garniturach, więc załatwił sobie kilka unikatowych do rozmów jak te dzisiaj.
- Nie musisz mi się tłumaczyć Minnie. Najważniejsze, że jest ci w niej ciepło i wygodnie. - Rzucił rozbawiony jej wyjaśnieniami, wsuwając dłoń w kieszeń po telefon. Wyciszył go i położył gdzieś na boku. Nie będzie im przeszkadzał, wibracje też miał wyłączone.
- Pierwsza to faktycznie trochę późno... pewnie będziesz chciała się położyć i sama też odpocząć? Jak wam minął ten dzień, robiłyście coś ciekawego? - Zapytał widocznie zaciekawiony, zastanawiając co robiły całymi dniami, gdy akurat nie zabierał Nefi do siebie, albo nie spotykał z nimi. Miał trochę inne plany na dzisiaj, chciał je zagra≥ć na miasto, na spacer, coś zobaczyć, zjeść, może porobiliby coś ciekawego. Zamiast tego niestety wpadł kiedy dziecko już spało, a Minnie... jakoś wątpił, by chciała go tu dłużej dzisiaj widzieć. Chociaż jeszcze go nie wyrzuciła, a jej wzrok był głęboki. O dziwo.
- Dokładnie. Próbowałem dostać się tu jak najszybciej, myślałem, że wyrobię się przed jej snem. - Westchnął zawiedziony, a na jej pytanie jakby automatycznie zrobił się głodny. W samolocie nie jadł, bo spał, a ostatni posiłek to lunch w San Franciso. Mógł o tym w sumie pomyśleć jak jechał z lotniska... Zmarszczył barwi.
- Faktycznie jestem. - Uśmiechnął się do niej kącikowo. - Może coś zamówimy? Masz ochotę na sushi? Albo... pizzę? Zgrzeszysz? - Patrzył na nią jak diabeł, zachęcający do zrobienia czegoś niedobrego. Dostrzegł, jak rzuca spojrzenie na swoje uda, które ściskała w znany mu sposób. Może jeszcze nie wszystko stracone? Chociaż to, ze pociągał ją jego wygląd nic nie znaczyło. Obydwoje chcieli czegoś więcej niż jednorazowego seksu.
Nagle jego spojrzenie padło na szyję, wokół której owijał się srebrny łańcuszek. To ten, który wysłał jej pocztą? Ruszył w stronę nastolatki, widocznie zaintrygowany i nie potrafił oderwać spojrzenia od jej smukłej szyi. Zatrzymał się przy jej nagich udach i choć miał ochotę ich dotknąć, nie zrobił tego. Sięgnął prawą dłonią do łańcuszka, który wciągnął bardzo delikatnie i subtelnie spod jej - jego bluzy, odkrywając, że tak, to był prezent od niego. Podniósł spojrzenie na oceaniczne oczy Minnie, tonąc w nich z rozkoszą. W palcach wciąż trzymał srebrny płatek śniegu i zwilżył wargi językiem, bo nagle wydały mu się jakieś suche.
- Miałem racje. Pasuje ci do oczu. - Pozwolił metalowi wyślizgnąć się z jego palców, ale dłoń pozostała dokładnie tym samym miejscu. - Krępujesz się? - Zadarł brew. Był tak blisko, że mógł poczuć ciepło jej ciała i zapach skóry, taki świeży i młody, pociągający. To zadziwiające, że pachniała słońcem i latem. - Może wolisz się przebrać? - Spytał już dużo ciszej, a jego wzrok nie odrywał się od jej pięknych oczu, w które mógłby patrzeć całymi dniami.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kontrast, pomiędzy nimi w tym momencie, był jeszcze bardziej widoczny. Ona, niziutka blondyneczka, w jego bluzie, która była dla niej tyle za duża, bez grama makijażu i Asmo... Idealny mężczyzna, ubrany w drogi garnitur, pachnący jej ulubionymi perfumami. Jak ona uwielbiała, gdy było widać pomiędzy nimi tę różnicę wieku. Dla innych mogło być to chore, co dla Minnie, było tak bardzo podniecające. Tak wiele rzeczy, chciałaby teraz móc zrobić, a wiedziała, że nie może, bądź nie powinna. Gdzieś z tyłu głowy, pojawiła się myśl, a raczej pytanie, dlaczego leciał do San Francisco, na dodatek tak ubrany. To na pewno było interesujące, ale w tym momencie, jakoś nie było najważniejsze, jak mogłaby się wcześniej spodziewać. Jego widok, namieszał jej jeszcze bardziej w głowie niż powinien. O bluzie, mógł zapomnieć, że jeszcze mu ją odda. Za bardzo przypominała jej Asmo i lubiła się do niej przytulać bądź zasypiać w niej.
Nefi - najbardziej bezpieczny temat, który mógł być poruszany pomiędzy nimi.
- Zaproponowałabym Ci, że mógłbyś zostać, ale mam wolną tylko tę kanapę, która nie wydaje się zbyt wygodna - wzruszyła delikatnie ramionami. - Przespałam się tę godzinkę, kiedy mała usnęła. Pokazywała dzisiaj swoje humorki, rano się obudziła i była strasznie marudna. Byłyśmy na spacerze, ale tylko po najbliższej okolicy, a później typowo, włączyłam bajki, pobawiłyśmy się i uszykowałam ją do spania - tak, mniej więcej, wyglądał każdy dzień Minnie od ostatniego czasu. Chwilami był monotonny, taki sam, ale Nefi bywała niekiedy nieobliczalna i potrafiła mieć swoje humorki. Tak samo, jak i ich spacery, kompletnie nie znała Seattle, nie chciała się zgubić i martwić, zanim przyjedzie po nich taksówka. Wybierała bezpieczne opcje, właśnie w taką pogodę jak teraz.
Jak ona dawno nie jadła pizzy! Od czasu ich rozstania? Nie zjadła ani razu. Sushi, kilka razy, uwielbiała je, ale teraz? Mając wybór, pomiędzy tymi daniami, wybór był prosty. Chociaż... A jak znów przytyje? Tyle dbała o swoją idealną figurę. Mógł widzieć, jak na jej twarzy, pojawiło się małe zakłopotanie. Okej, spali to jutro na siłowni wszystko.
- Namawiasz mnie do złego.... Ale możemy zamówić pizzę? Jeszcze chwila i zapomnę, jaki miała smak. Taką jak zawsze, koniecznie z podwójnym serem - na jej twarzy, na chwilę pojawił się delikatny uśmiech, taki niewinny, jak zawsze, gdy o coś prosiła. A jej głos, był taki ciepły i spokojny. Dużo normalniejszy, niż w chwili, gdy otwierała mu drzwi wejściowe. Musiała się nieźle ugryźć w język, bo z Asmo, zgrzeszyłaby na pewno, dużo więcej i inaczej.
Kolejny raz zaskoczył ją tego wieczoru. Kiedy zmniejszył odległość pomiędzy nimi. Sama nastolatka zadarła głowę, delikatnie do góry, aby móc na niego patrzeć. Jej zapach, tak przyjemnie mieszał jej w głowie, wstrzymała na chwilę swój oddech, a dłonie ułożyła grzecznie na udach. Tak niewiele brakowało, aby ściągnęła z niego marynarkę, rozwiązała krawat, a później rozpinałaby każdy jeden guzik po kolei. Może nawet, związałaby mu ręce tym krawatem? O, to była dobra myśl... Albo odwrotnie. Dawno, już nikt jej nie zdominował, dawno nikt jej nawet nie dotykał, nie pozwalała na to. Przez co, przygryzła delikatnie swoją wargę, zatracając się w marzeniach.
- Dziękuję. Jest bardzo ładny - skoro, wysłał jej go. Dlaczego, miałaby go nie nosić? Zwłaszcza teraz, w tym okresie? Był idealny. A to, że w tym momencie schowany był pod bluzą... Gdyby przyjechał wcześniej, zobaczyłby ją na pewno w innej wersji. Zmarszczyła delikatnie nosek i pokręciła przecząco głową. Odważnie za to, patrzyła się w niebieskie oczy Asmo. Czuła się, jakby była na randce, a wcale nie powinna się tak czuć! - Nie - zdążyła jedynie powiedzieć i kolejny raz pokręciła głową. Odgarniając kosmyk włosów za ucho. - Dlaczego? Widziałeś mnie nieraz w swoich koszulach, a nawet bez nich. Nagle, miałabym się krępować, bądź wstydzić? - ponownie, zagryzła wargę. Jeszcze ta różnica wzrostu, kiedy siedziała na kanapie, a on stał przy niej. Naprawdę, musiała podnosić swoją głowę, bo gdyby tylko ją spuściła, miałaby za idealny widok, a wtedy działaby instynktownie.
Tak bardzo, chciałaby zapomnieć o mundurze tej stewy w jego łazience, ale nadal słyszała jego słowa, że jemu na niej zależy.
- Dlaczego... Dlaczego przyjechałeś? - spytała troszkę ciszej, odruchowo, przysuwając twarz do jego dłoni i wtulając w nią swój policzek. Potrzebowała tego dotyku. Nawet nie wiedziała jak bardzo. - Wiedziałeś, że Nefi śpi - starała się spokojnie oddychać, cały czas, nie odrywając swojego wzroku z oczu Asmodeusa. - Nie przyjechałeś do niej? - musiała znać tą odpwoiedź. Tylko, co ona zmieni? Minnie już i tak, miała niezły bałagan w tej swojej blond główce.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Podążył wzrokiem po kanapie, gdy o niej wspomniała. Faktycznie nie była ona zbyt duża, na pewno musiałby się na niej kulić. Jednak wizja spędzenia nocy w jednym mieszkaniu z Minnie i Nefi wydawała się bardzo kusząca, bez względu na warunki. Może rano zamówiłby śniadanie w serwisie i mogliby w końcu razem zjeść? Zająłby się małą, a Minnie miałaby trochę czasu dla siebie. Uśmiechnął się do tych myśli.
- Dziękuję za propozycję, rozważę w zależności od rozwoju sytuacji. - Jakiej sytuacji, jakiego rozwoju? Myśli jedno, słowa drugie i choć miałby ochotę na bardzo dogłębny rozwój, to zadowoliłby się choćby takim, gdzie Minnie nie wyrzuca go z mieszkania, a on może przespać się na tej za małej kanapie.
Przytakiwał jej głową, bo nie znalazł odpowiednich słów, a może po prostu nie chciał pytać o niektóre sprawy. Musiał pamiętać, że wciąż byli tylko byłym narzeczeństwem, a nie parą, więc nie miał prawa wnikać w szczegóły, choć tak bardzo go to teraz kusiło. Zamiast tego dość sprawnie przeszli do tematu jedzenia, a on miał nadzieję, że skusi się na ta pizzę. Również dawno nie jadł, jakoś nie było ku temu okazji. Asmo też dbał o siebie, a z racji ograniczonego ostatnio ruchu bardziej patrzył na to, co jadł.
- W końcu na imię mi Asmodeus. - Przypomniał jej rozbawiony i przesunął wzrokiem po jej ciele, gdy mówiła, że nie pamięta już smaku pizzy. - O tym jeszcze pogadamy. - Czy to była groźba? Czy to stary Asmo, który siedział w nim i kuł go pod żebrami, namawiając do bycia surowym i złym? Minnie schudła, bardzo i choć lubił szczupłe kobiety, to wszędzie były granice. Wciąż przekonany był, że to właśnie o to chodziło, nie wpadłby na to, że położyła się pod nożem i to jeszcze w tak ryzykowny sposób.
Jak ty. Uśmiechnął się jedynie w odpowiedzi, milcząc już na ten temat, bo nie mógł być też zbyt nachalny. O czym on pierdolił? Dominował ją, znowu, stał nad nią jak kat, jakby tylko czekając na jej błąd - błąd, który kosztować mógł ją moralne straty zapewne.
- Ty mi powiedz. - Zachrypł cichym barytonem, bo choć to co mówiła, miało sens, nie znajdowało w ogóle pokrycia z jej ruchami. Przygryzanie wargi, oh Lucyferze, miej mnie w opiece! i ściskanie ze sobą ud tak bardzo mnie tym do siebie zwabiłaś. Lubił patrzeć jak się spina, jak nie wie co ze sobą zrobić, gdy był blisko. Wciąż na ciebie działam mała, prawda? Ta świadomość go napędzała.
Pytanie nastolatki nieco wybiło go z tego niebezpiecznego transu, który jeszcze chwila, a zmusiłby go do nieporządanych przez nią działań. Nawet jeśli wtuliła w jego dłoń swój miękki polik i tak został sprowadzony na ziemię. Milczał chwilę po tym jak skończyła mówić i przyglądał się jej w widocznym zastanowieniu, kciukiem masując miękką i jędrną skórę dziewczyny. Posłał jej delikatny uśmiech i zostawił ją z tymi pytaniami, niechętnie dość odsuwając od niej, lecz jego dłoń spoczywała na młodym poliku do ostatniej chwili. Sięgnął po telefon, wybierając jakiś numer. Musiała zdziwić się, jak zaczął zamiatać pizzę, naprawdę o tym teraz myślał? A może unikał niewygodnych pytań? Skończył składać zamówienie i ściągnął bez słowa marynarkę, zawieszając ją na fotelu nieopodal i też krawat rozwiązał, zrzucając go z szyi, z której odpiął dwa guziki koszuli niespiesznie. Nie patrzył na Minnie, jego wzrok błądził po pomieszczeniu, w widocznej zadumie. Nad czym tak myślał? Rozważał za i przeciw ewentualnym informacjom, które miał jeszcze w sobie kryć. Ruszył w stronę kanapy, na której oparciu siedziała i usiadł, tuż obok ów oparcia, dopiero teraz podnosząc na nią swój wzrok. Sięgnął do drobnej dłoni nastolatki, którą przyciągnął do swoich ust i ucałował po wierzchni, wbijając spojrzenie w jej błękitne jak ocean oczy.
- Chciałem cię zobaczyć, tak. - W końcu rozwiał jej wątpliwości i wtulił czołem w drobną dłoń kobiety. Rozkoszował się jej zapachem, przymykając przy tym oczy. - Bo nie kłamałem mówiąc, że tęskniłem i za tobą, a nie tylko naszą córką. - W końcu ich spojrzenie znów miało okazję się spotkać, a kącik ust Asmodeusa powędrował ku górze, marszcząc przy tym jego polik specyficznie. - Nie mogę przestać myśleć o tym, co mi wtedy powiedziałaś, tam w kuchni. Uważam, że zasługujesz, by w końcu wiedzieć, że mylisz się, moja myszko. Nigdy nie byłaś i nie będziesz moją zabawką. Nigdy też niczego przed tobą nie udawałem, pomijając jedynie momenty w nowym jorku, w których musiałem, jednak teraz tego nie robię. Inne kobiety? Nigdy nie miały dla mnie żadnego znaczenia i nie dawały ukojenia. Jakby mogły, skoro wciąż byłaś i jesteś ty? - Spuścił wzrok na jej dłoń, którą wciąż ujmował, a na której niegdyś widniał pierścionek. Westchnął, czy powiedział za dużo? - Wiem, że już dłużej mi nie ufasz, możesz nie wierzyć tym słowom. - Puścił drobną dłoń, a swoją przeniósł na bluzę, na jej brzuch i żebra, dotykając ją przez materiał i patrzył za tym ruchem. - Ale martwię się o ciebie i widzę co robisz. Nie możesz się głodzić, bardzo schudłaś i zmieniłaś się, widzę twoje zmiany w urodzie. Nie przesadź, Minnie. - Tu spojrzał jej w oczy błagalnie. - Nie możesz zrobić sobie krzywdy. Nie dla siebie, nie dla mnie, dla Nefi. - Przypomniał jej, nie dotykając już dłużej w żaden sposób. Spojrzał przed siebie. - Dlatego dzisiaj zjemy pizzę, a jutro hamburgery. - Uśmiechnął się szerzej.
Mam za długi język kurwa.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie rozumiała, dlaczego jej nie odpowiedział. Atmosfera była taka gęsta, tak niewiele brakowało, a skończyłoby się to w jedną z dwóch możliwych wyjść. Skończyliby bez ubrań albo kazałaby mu wyjść. Nie brała innej odpowiedzi pod uwagę. Patrzyła jak odchodzi, jak sięga po telefon. Przez chwilę, pomyślała, że chce wyjść, ale nie... Tylko dzwonił i zamawiał pizzę. Cichutko westchnęła, siedząc w tej ciszy. Chyba pierwszy raz, od kiedy się ponownie spotkali, ta cisza, nie była taka krępująca, a bardziej normalna? Co nie znaczy, że jak skończy rozmawiać, to Minnie zapomni o to, o co go pytała. Nie, ma jej powiedzieć prawdę. W innym wypadku, do czasu powrotu, zdąży zwariować! A tego, naprawdę nie chciała. Chciała go pospieszyć, aby zamiast się rozbierać, zaczął mówić. To ona, chciała rozwiązać ten krawat, a teraz patrzyła jak go odkłada na bok. Biała koszulka, tak dobrze na nim leżała. Nie, musiała przestać, zachwycać się swoim byłym narzeczonym.
Nie zabrała ręki, patrzyła za jego ruchem, czując znów przyjemne ciepło, kiedy ją dotykał. Zacisnęła mocniej tylko swoje wargi, nie odwracając spojrzenia i starała się słuchać słów Asmo. To wszystko, nie mieściło jej się w głowie. Jak mógł za nią tęsknić? Przecież, kazał jej myśleć inaczej... Jak to wszystko mogło być teraz prawdą? Dlaczego, okłamywał ją i pozwolił patrzeć jak cierpi? Kolejne pytania i jeszcze więcej, które zostawały bez odpowiedzi. Na jej twarzy, pojawiło się zakłopotanie, jakby chciała to wszystko zrozumieć, ale było tego za dużo. Zapomniał, że Minnie była tylko nastolatką? Czasem, potrzebowała chwili, aby wszystko przemyśleć.
Jednak teraz, już bardziej rozumiała jego zachowanie, tę całą zmianę, dlaczego uważała, że jest chory. Chciał ją przeprosić? Czy naprawić z nią kontakt?
- Dlaczego, przez tyle czasu mnie okłamywałeś? Patrzyłeś jak cierpię, kiedy wypowiadałeś kolejne słowa? Mówiłeś, że nigdy dla Ciebie nic nie znaczyłam, że tylko byłeś ze mną ze względu na seks i nic więcej, że nigdy Ci na mnie nie zależało. Pozwoliłeś, abym czuła się niewystarczającą dobra, brzydka, abym przepłakała tyle nocy za Tobą. Co miałeś w tym wszystkim za cel? Chciałeś zobaczyć, czy po pięciu miesiącach, nadal będę Cię kochała? Dlaczego nas zostawiłeś, zamiast o nas walczyć - przy tych słowach, załamał jej się głos, aż za bardzo. Powstrzymała też łzy, które czuła, jak zbliżają się do wypłynięcia, ale nie pozwoliła na to. - Czemu, kazałeś mi czekać pięć długich miesięcy? Nie odzywałeś się przez dwa, a później chciałeś nas zobaczyć tutaj. Wiedziałeś, jak później, będzie mi się ciężko pozbierać. Po co to zrobiłeś? Aby naprawić z nami kontakt? Nie wiem Asmo, nie wiem, czego tak naprawdę chcesz, pogubiłam się w tym wszystkim - na moment zasłoniła twarz w dłoniach i cichutko westchnęła. Dopiero po chwili, ponownie na niego spojrzała. Zawiódł ją, bardzo. Doprowadził do płaczu, zranił jak nikt inny w całym jej życiu. A pomimo to, nadal go kochała.
- Jak miałam się nie zmienić? Skoro, jedyny mężczyzna, który był dla mnie ważny, wolał pieprzyć się z gorszą wersją mnie. Nie wiesz, jak wtedy się czułam. Nie mogłam spojrzeć w lustro, gdzie widziałam same wady, nie mogłam jeść, ani spać. Czułam się brzydka, za niska, za gruba. Już, brakuje mi tylko wzrostu, do tych wszystkich Twoich stewek. Według Ciebie, teraz w końcu jestem idealna? - zignorowała całkiem te słowa o pizzy i hamburgerach. Musieli dokończyć tę rozmowę, czy tego chciał, czy nie. Minnie, chciała mieć to w końcu za sobą i wiedzieć, co dalej robić ze swoim życiem. Wyczułby pod skórą, wszystkie jej kości i żebra, oprócz tych, których już nie ma. A to wszystko po co? Aby poczuć się znów ładniejsza, aby Asmo, mógł na nią spojrzeć inaczej niż do tej pory. - To dla Ciebie, chciałam być idealna, a nigdy nie byłam - cichutko westchnęła, patrząc na niego swoim smutnym wzrokiem. Było to silniejsze od niej. - I nigdy... nigdy Cię nie znienawidziłam, chociaż bardzo tego chciałeś - nawiązała do ich niejednej rozmowy jeszcze w NY, kiedy zachowywał się jak skończony kutas.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To był powód, dla którego Asmo nie chciał zaczynać dziś tego tematu. To był również powód, dla którego postanowił dawkować jej informacje, a nie zalewać wszystkim na raz. Doskonale pamiętał, że jest tylko nastolatką, choć czuł jakby była dużo starsza - jej dojrzałość momentami przewyższała kobiety z jego środowiska, choć niekiedy bywała taka... beztroska. Tak, czy inaczej nie mógł powiedzieć wszystkiego, a już to, co powiedział dzisiaj go martwiło, dużo, za dużo. Nie wiedział, czego może się spodziewać. Wybuchnie? Złością? Płaczem? Może nie, może zrozumie? Czuł cholerną niepewność, a ta chwila odkąd skończył, dokąd zaczęła mówić, jakby ciągnęła się właśnie w nieskończoność.
Co usłyszy?
Wrócił spojrzeniem na Minnie, w której kryło się tyle żalu, ile jeszcze nie miał okazji w niej obserwować. Wszystkie te pytania, słowa, wszystkie te rzeczy, które mu mówiła, było to cholernie raniące. Wiedział, że ją skrzywdził, ale tak bardzo nie chciał słuchać szczegółów. Patrzył na nią odważnie tylko chwilę, krótką, po której spuścił wzrok, bo cholernie głupio było mu za to co zrobił, za to jak musiała cierpieć. Nie mógł znaleźć odpowiednich słów, ale ona znajdowała ich coraz więcej i więcej, a on słuchał pokornie, patrząc na jej smukłe palce, trzymane gdzieś na nagich udach.
Jak mogłaś się tak czuć? Jesteś taka piękna Minnie... To nie tak, to wszystko nie tak! Musiałem udawać, musiałem to robić żebyś mnie znienawidziła, ale kiedy dowiedziałem się, że to wszystko nieprawda, że nigdy cię nie zdradziłem, tak naprawdę... och kochanie, ty nie wiesz. Nie mogę ci tego wszystkiego jeszcze powiedzieć, ale co mam ci powiedzieć? Ten cholerny mętlik, nie mów już proszę, to kurwa boli. Wybacz, ciii, już przestań, zapomnijmy o tym i pozwól mi naprawić. Kurwa, jak mam to naprawić, nie powinienem nawet próbować po tym co przeze mnie przeszłaś, ale kurwa nie umiem.
Myśli Asmodeusa były chaotyczne i sam nie potrafił się już w nich odnaleźć. Ścisnęło go serce jeszcze mocniej, o ile mocniej jeszcze się dało, kiedy mówiła, że to dla niego chciała być idealna. Skończyła mówić, a w niego wciąż trafiały małe żyletki, echem odbijając się słowami Minnie w głowie i wżynając w serce, jakby poczucie winy było jeszcze zbyt małe. Nie wiedział, co ma jej teraz powiedzieć, nie spodziewał się takiego wybuchu żalu i tych wszystkich słów, pytań. Wziął głęboki wdech, ale ciągle milczał, nawet nie miał odwagi podnieść na nią swojego wzroku.
- Jesteś i zawsze byłaś idealna. - Zaczął w końcu cicho i odważył się spojrzeć w górę. W jej oczach widział żal i ból, nie mógł a to patrzeć. - Chodź tu mała. - Sięgnął po nią, by wpadła mu na kolana i wtedy przytulił ją do siebie mocno, jak małe dziecko i pocałował w czubek głowy, gdzie wtopił swój polik w jej włosy i napawał jej zapachem, bliskością, oddychając nią i żyjąc nią. Zbierał słowa i zdania, ale żadne mu nie pasowały. Po tym wszystkim nie było takich odpowiednich, które przyniosły by jej ukojenie.
- Chciałem cię tylko chronić. - Szepnął w końcu cicho, masując jej drobne ciało dłońmi, taka mała, tak chudzinka... Minnie, co ty zrobiłaś? - Uważałem, że zasługujesz na kogoś lepszego, jesteś taka dobra i kochana, a ja? Nie umiałem dłużej patrzeć ci w oczy, a tym bardziej sobie. To, co później mówiłem to były zwykłe kłamstwa, tak łatwo w nie uwierzyłaś. Przez cały ten czas chciałem, tak, masz rację, chciałem żebyś mnie znienawidziła, bo tak miało być ci łatwiej. Zasługujesz na wszystko co najlepsze Minnie, ty i Nefi, obydwie, a ja tym nie byłem. Tak myślałem, że nie jestem. - Odsunął głowę nieco w tył, by móc spojrzeć na nią z góry i ujął jej polik w dłoń, zmuszając, by spojrzała w jego oczy z bliska. - Przepraszam. Za wszystko. Wiem, że to ci niczego nie wynagrodzi, nic tego nie zrobi, ale przepraszam. Źle wtedy zrobiłem, w ny, od samego początku źle robiłem. Potrzebowałem czasu żeby to zrozumieć, jakoś to sobie wszystko poukładać w głowie. - Postanowił jeszcze chwilę przemilczeć prawdę o wydarzeniach ze Szwajcarii, bo nie chciał jej brać na litość. Nie o to chodziło. - Nawet nie proszę cię, żebyś mi wybaczyła i nawet nie wiesz jak cholernie mi przykro, że musiałaś tak cierpieć, przechodzić przez to wszystko. Nigdy nie chciałem cię zranić, przecież to dzięki tobie w końcu byłem szczęśliwy. - Mówił coraz ciszej, błagając ją w myślach, by się od niego nie odsuwała. -Nie ma znaczenia, czego ja chcę. - Nawiązał do jej poprzednich słów, nadal mówiąc bardzo cicho. - Liczy się tylko to, czego chcesz ty. Czego chcesz, Minnie? Gdyby to wszystko zależało tylko od ciebie... - Byłaby w stanie wrócić do tego co niegdyś mieli? Gdyby to od niego zależało, już pakowałby jej rzeczy i przewiózł do siebie, a te, które wysyłała do LA, cofnąłby tutaj.
I już nigdy nie wypuściłby jej ze swoich rąk.
Nigdy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Sama, nie wiedziała, że tak wybuchnie. Przecież, nie tak mieli spędzili ten wieczór, wszystko wyszło tak spontanicznie. Mieli zjeść pizzę, porozmawiać o nic nieznaczących rzeczach i miała zamknąć za nim drzwi. A rozmawiali, na chyba najbardziej poważny temat, jaki ich czekał. Tym razem, wiedziała, że nie może uciekać. Jeśli tylko to zrobi, kolejnej szansy może już nie mieć, jak i również, nie chciała dłużej się zastanawiać, co się wydarzyło i dlaczego, właśnie tak postąpił.
To prawda, zranił ją strasznie. Ale to nic, nie potrafiło zmienić jej uczuć do Asmodeusa. Inni mogli mówić jej różne rzeczy, namawiać do najgorszego, kazać zapomnieć, ale to nastolatka, doskonale wiedziała, co czuje. Nawet w chwili, gdy miała wrażenie, że to już wszystko skończone, nie umiała myśleć inaczej.
Zamrugała powiekami, powstrzymując łzy i pozwoliła, aby pociągnął ją na swoje kolana. Wtuliła się w jego klatkę piersiową, a dłońmi, mocno trzymała jego koszulkę, jakby się bała, że zaraz może ją zostawić. Posadzić obok na kanapie, wyjść, zniknąć. Nie chciała tego. Nawet jeśli tego nie wiedział, jedyne czego potrzebowała teraz to tej bliskości. Poczuła jak jedna łza spływa jej po policzku i jeszcze mocniej się przytuliła, niczym Nefi, która tak się do niego wtulała. Oddychała spokojnie, napawając się swoim ulubionym zapachem. Nie przeszkadzała jej nawet ta cisza, która znów się pomiędzy nimi pojawiła. Nie, tak teraz było dobrze, nie będzie go pospieszała, aby cokolwiek mówił.
W pierwszym momencie wywróciła oczami. Jak ona bardzo, tego nie lubiła! Przed kim chciał ją chronić? Przed samym sobą? Tyle razy, co mu mówiła... Pokręciła tylko z niedowierzaniem głową. Nigdy, nie sądziła, że jeszcze kiedykolwiek usłyszy takie słowa z ust Asmo. W marzeniach, wyobraźni - tak, ale nie na żywo. Tak jak ta sytuacja, wydawała jej się taka nierealna.
To wszystko było kłamstwem Minnie. Nigdy by Cię tak nie potraktował... Chciał dobrze. Próbowała sama się do tego przekonać? jakaś jej część, naprawdę wierzyła w te wszystkie słowa i zapewnienia mężczyzny. Nawet na moment mu nie przerwała. Zmuszona jego dotykiem, uniosła głowę do góry, kiedy ich spojrzenie się spotkało. Wiedziała, że nie mógłby jej okłamywać, patrząc prosto w oczy. Nie Asmo... A tak łatwo, uwierzyła w te wszystkie, wcześniejsze słowa. To też było dobre wyjaśnienie, potrzebował czasu, nawet nastolatka potrafiła to zrozumieć. Cichutko westchnęła, nadal milcząc.
Pierwsze co zrobiła po chwilowej ciszy, to puściła jedną dłoń, którą zaciskała na jego koszuli i uderzyła go w policzek. Nie, nie było to mocne, starała się zrobić to, jak najdelikatniej się dało, aby nie zostawić żadnego śladu, ale też, aby to poczuł.
- To za to, że pozwoliłeś sobie tak myśleć. Jak mogłeś sądzić, że zasługuję na kogoś lepszego? Nigdy, nigdy nie dawałam Ci powodów, abyś tak myślał. Chciałam, abyś o nas walczył o mnie i o Nefi, a Ty się poddałeś. To Ty, byłeś dla nas najlepszy, nikogo innego nie chciałam - dlaczego, mówiła to w czasie przeszłym? Może nadal się bała, że ją skrzywdzi. - A Ty karmiłeś mnie tymi wszystkimi kłamstwami. Pięć miesięcy, aż tyle potrzebowałeś, aby przejrzeć na oczy? Zachowałeś się jak skończony dupek, ale... dziękuję, że nas tutaj ściągnąłeś - dupek, ale jej dupek, o którym nie potrafiła zapomnieć.
Nie, to nie znaczy, że Minnie tak nagle puści wszystko w niepamięć i będzie żyła, jakby nic się nie stało. To było dużo bardziej skomplikowane i sama, nie potrafiła jeszcze tego zrozumieć, ale wiedziała już, że to wszystko było kłamstwami, w które nigdy nie powinna wierzyć.
- Jak mogłeś, pozwolić to zepsuć? Zraniłeś mnie... Nigdy, nie powinnam Ci nawet uwierzyć znów w te wszystkie słowa, które mówisz - nie powinna, a przecież wierzyła. Chciała, aby były prawdą. Mógł zauważyć, jak jej twarz, delikatnie się rozluźnia, jednak nadal, zaciskała dłoń na jego koszuli. Przez krótki moment milczała. Jak miała to powiedzieć? Wiedział, czego chciała. Od prawie dwóch lat, kiedy tylko pojawiły się uczucia, chciała tylko jednego. Przyszłości z nim. Była już tak blisko, mieli ją, zanim wszystkiego nie zepsuł. Zagryzła wargę, czując jak się stresuje i cichutko wypuściła powietrze.
- Chce dobra Nefi - brawo Minnie. Faktycznie powiedziałeś, czego chcesz. - Abyś był obecny w jej życiu, widział jak dorasta, jak się zmienia, aby byś był dla niej najlepszym ojcem, jakiego mogła sobie tylko wymarzyć - przerwała na moment, przyglądając się jego twarzy. Wiedziała, że nie to miał na myśli, gdy zadawał jej to pytanie, ale musiała zacząć troszkę od końca. - Chcę być szczęśliwa, abyś Ty też był. Chciałabym cofnąć czas, wrócić do tego, co mieliśmy, do naszej rodziny, ale tego nie mogę zrobić. W takim razie mogę Cię tylko poprosić, abyś już nigdy więcej, nie próbował mnie przed sobą chronić i już nigdy, nie wypuścił mnie ze swoich ramion. Mógłbyś to dla mnie zrobić? Jeśli tylko byś tego chciał, zatrzymaj mnie przy sobie.... - ostatnie zdanie, wypowiedziała troszkę ciszej, chyba się speszyła. Palcami, delikatnie przesunęła po jego policzku, w tym momencie odwracając swój wzrok. Chciała się budzić przy nim każdego poranka, jeśli nie będzie na pobycie i zasypiać obok. To byłoby jednak zbyt oczywiste, aby wypowiedzieć na głos. I może, nie była to odpowiednia chwila, chociaż tak bardzo, chciała to powiedzieć na głos. Znów milczała, w niecierpliwieniu oczekując na jego odpowiedź. A jeśli się wygłupiła? Nie chciał tego samego co ona? Przecież, nie chciała przelotnej znajomości, tylko czegoś dużo poważniejszego. A to, mogła mieć tylko z nim.
Kocham Cię, Asmo. Tak bardzo Cię kocham, pomimo tego wszystkiego.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Często niespodziewane i spontaniczne rozmowy przyniosą więcej korzyści niż te, które planuje się od dawna. Triumph jadąc dzisiaj do byłej narzeczonej nie przypuszczał, że ich rozmowa zejdzie na takie tory, że powiedzą sobie aż tyle, przecież plan był zupełnie inny. Rozmowa trwała, a on nie mógł przewidzieć jej końca, tak bardzo bojąc się, że może to być ich ostatnia. Co jeśli będzie musiał wyjść, a ona jutro wsiądzie w samolot do LA? Powinien rozważyć każde słowo, a nie wypowiadać je pod wpływem emocji, a może właśnie tak miało być? Powiedział jej wiele, ona też w końcu wydusiła co jej na sercu leżało i to do samego Asmodeusa, który może i widział, że jego była narzeczona ciepli, ale nie miał do końca pojęcia przez jakie piekło przeszła. To wszystko, o czym opowiadała mocno wryło się w jego pamięci i długo będzie to rozpamiętywać. Czuł się okropnie, że przez niego Minnie tak straciła poczucie własnej wartości, a przecież znaczyła tak wiele - dla niego.
Pozwolił jej o tym zapomnieć, pozwolił jej myśleć, że jest inaczej, a teraz próbował odwrócić to raz na zawsze i już nigdy nie popełnić tego błędu. Człowiek całe życie się na nich uczy, szkoda, że w tym wypadku kosztem kogoś innego - jego Małej Mi.
Trzymał ją w ramionach, jakby miał być to ich ostatni raz, skąd mógł wiedzieć, że nie będzie? Ona była ostatnią cząstką jego człowieczeństwa, nie mógł jej stracić. Wiele ryzykował swoimi wyznaniami, przecież ona mogła mu nie wierzyć, to byłoby bardzo uzasadnione. Jednak... jakie miał wyjście? To wszystko rozwinęło się tak nagle i niespodziewanie, a jedyną stabilną rzeczą w tym pokoju były ściany.
To koniec. Przeszło mu przez myśl, kiedy tylko poczuł piekące uderzenie na policzku. Nie uwierzyła ci... to koniec. Zamknął oczy i nie poruszył się, nie rozluźnił uścisku, nie zrobił kompletnie niczego, czekając na jej słowa. Jednak nie takich się spodziewał. Otworzył oczy zaskoczony, patrząc na nią z widocznym zdziwieniem, a jego czoło zmarszczyło się. Co? Najpierw go opieprzała, a później dziękowała za sprowadzenie ich tutaj? Chyba zaczynał powoli gubić się w tym wszystkim.
- Wiem. Przepraszam. - Powtórzył, a jego oczy zabłądziły na twarzy Minnie, bo nie potrafił dłużej patrzyć w ukochany błękit nastolatki. Nadal ciężko było mu wytrzymać to spojrzenie, bo widział w nim cały ten żal i ból, który w sobie miała, a nie było gorszego widoku jak cierpienie ukochanej. Teraz to rozumiał, choć kiedyś wyśmiewał.
- Nie musisz mnie o to prosić, zawsze przy niej będę. - To jedno nigdy nie podlegało dyskusji. Nefi to cząstka Minnie, kochał ją, była wszystkim co zostało mu po życiu, które było dla niego takie szczęśliwe. A może nie? Może była jeszcze nadzieja? Gdyby była, nie prosiłaby go, by był przy córce. Nigdy mi nie wybaczy. Ta smutna myśl przeszła mu po głowie, a on poczuł się jakby właśnie stracił sens wszystkiego.
"Chciałabym cofnąć czas, wrócić do tego, co mieliśmy, do naszej rodziny, ale tego nie mogę zrobić." Czy czuł kiedykolwiek taką pustkę? To była najdłuższa sekunda jego życia, dopóki nie zaczęła mowić dalej. Podniósł z powrotem wzrok na jej oczy zaskoczony, unosząc brwi. Zastygł w osłupieniu z lekko uchylonymi ustami, jakby już miał coś powiedzieć, ale nie wiedział co. Zamrugał, zastanawiając się, czy naprawdę to powiedziała... To tyle? To było takie proste? Wystarczyło, ze powie jej kilka słów, a ona da mu szansę? Nie wierzył, że to wszystko od tak, musiała mieć jakieś "ale".
- Jeśli tylko dasz mi szansę, skorzystam z niej. - Wydusił w końcu z siebie te kilka cichych słów, czując palący dotyk smukłych palcy Minnie na swoim policzku. Uśmiechnął się, przymykając oczy i rozkoszował się tym dotykiem, tą chwilą, która była jakby snem.
- I już nigdy nie wypuszczę... - Dodał i było to jak impuls, kiedy ścisnął pewniej jej polik, przysuwając do siebie jednym, pewnym ruchem, aby złączyć ich usta w pocałunku. Dużo śmielszym niż ten ostatnio, lecz tak samo tęsknym i namiętnym. Nieco bardziej łapczywym, Triumph zapomniał o oddechu, o całym świecie, wszystko mogłoby nie istnieć, tylko on i ona...
...i ten cholerny dzwonek do drzwi. Czy naprawdę za każdym razem musiał im ktoś przerwać?
Cholerna pizza.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Miała bardzo mieszane uczucia. Rozum mówił jedno, a serce tak naprawdę całkiem coś innego. I tym razem, jak cały czas przy Asmo, posłuchała się tego drugiego. Wiedziała, że gdyby tego nie zrobiła, nie wybaczyłaby sobie do końca życia. Teraz, mieli okazję, aby to wszystko naprawić. Tak, nadal miała pełno obaw, jak to będzie. Pięć miesięcy, to naprawdę sporo czasu, oboje mogli się zmienić. Warto było jednak ponieść ryzyko, aby znów mogła poczuć się szczęśliwa.
Na pewno, będzie zazdrosna, jak będzie wylatywał na pobyty, widywał te wszystkie stewy, na które nie mogła patrzeć. Nie chciała nawet myślec, jakie kobiety bzykał, podczas ich rozstania. Starała się przynajmniej o tym nie myśleć. Wspomnienie o Nefi miało też swoje drugie znaczenie. Teraz wiedziała, że nie może odebrać mu praw do niej, nie umiałaby. Jej rodzice na pewno się o to wściekną na nią, ale nie miało to dla niej żadnego znaczenia.
Nic nie odpowiedziała, patrząc na Asmo, bez żadnego słowa. A jednak delikatnie się uśmiechnęła, powoli w końcu poluzowała uścisk swojej dłoni.
- Kolejnej szansy, już nigdy więcej nie dostaniesz. Zepsuj coś, a wrócę do Los Angeles, pierwszym samolotem razem z Nefi - oj nie, nie będzie miał wcale z nią łatwo. Tak jak i tych słów była bardzo pewna. Ostatni raz mu wybaczyła i nigdy więcej. Zapewne, czekała ich jeszcze rozmowa na temat jego zdrady, ale to już nie teraz. Prawie od razu odwzajemniła jego pocałunek, całkowicie się w nim zatracając.
Czy to się naprawdę działo? Czy to był tylko jakiś sen? Jeśli sen, chciała w nim trwać jak najdłużej. Dopiero na ziemię, sprowadził ją dzwonek do drzwi. Odsunęła się powoli i zsunęła się z jego kolan, siadając na kanapie obok.
- Idziesz po pizzę. Chyba że facet za drzwiami, ma zobaczyć więcej, niż powinien - uśmiechnęła się troszkę zadziornie i jakby na potwierdzenie tych słów, podsunęła bluzę do góry, odsłaniając większą część uda. Wiedziała, że pójdzie, dlatego dumna z siebie, czekała aż wróci z jedzeniem. A gdy tylko poczuła zapach pizzy, zorientowała się jak bardzo była głodna. Poczekała, aż otworzy karton i prawie od razu, zabrała jeden kawałek, odgryzając od razu.
- Jaka pyszna! Nie pamiętam, kiedy jadłam ją ostatni raz - mruknęła cicho, przymykając oczy. Dość szybko, zjadła jeden kawałek i nawet drugi. Zgrzeszyła, ale czy nie sam im to proponował? Już dawno, nie czuła się tak bardzo swobodnie. Nadal było jeszcze chwilami niezręcznie, ale pewnie oboje, zajęli się jedzeniem, a nie rozmową. Wytarła usta chusteczką i dłonie, opadając plecami na oparcie kanapy.
Zrobić to, czy nie? Uniosła swoją głowę, aby spojrzeć na Asmo i chwilkę milczała. Nie, zrobi coś całkiem innego. Kiedy pudełko od pizzy, było już puste, bądź prawie puste, a oni oboje byli najedzeni, wstała z kanapy, wyciągając dłoń w jego stronę.
- Zostaniesz na noc? - zagryzła delikatnie wargę. - Chodź, nie będziesz musiał spać na kanapie. Chce się w końcu obudzić obok Ciebie - mówiła to, cały czas patrząc wprost w niebieskie oczy pilota i uroczo się uśmiechnęła. Podświadomie wiedziała, że jej nie odmówi.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „The Edgewater Hotel”