WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

A man can be destroyed, but not defeated
Awatar użytkownika
40
190

weteran

-

-

Post

– Mogłem do tego przykładać większą wagę do twoich potrzeb i żałuję, że tego nie robiłem, Calliope. Naprawdę żałuję. Nie naprawię tego, co zjebałem w przeszłości, czasu nie cofnę, mogę tylko starać się być lepszy dla naszego syna – westchnął ciężko, bo naprawdę chciał być lepszy dla małego i miał nadzieję, że mu się to uda w jakiś sposób osiągnąć, nawet jeśli nie był do końca pewien, jak w tym momencie to zrobić.
– Dlatego chciałbym tylko, żebyś wysyłała mi zdjęcia – nie będę się wtrącał w wizyty u lekarza – westchnął cicho, bo domyślał się, że Murphy by go zajebał. Tak czy siak, kiedy powiedziała, że jej zdanie się nie zmienia, westchnął ciężko. – Nie żyję, ale mogę ożyć – wzruszył ramionami, bo był gotów się oddać w ręce sądu, jeśli miało to ułatwić kontakt z dzieckiem. – Nie zniknę, Callie – westchnął cicho, a potem usłyszał strzały i momentalnie się podniósł by osłonić ją i odgrodzić od drzwi. Od razu przekręcił klucz i spojrzał na nią.
– Do łazienki, musisz się schować w łazience, Callie – powiedział spokojnie. – Macie jakąś broń w pokoju? – wiedział, czym zajmował się Billy i liczył na to, że coś tutaj schował.

autor

-

I've never fallen from quite this high, falling into your ocean eyes.
Awatar użytkownika
30
162

Prowadząca The Late Night Show

King5 TV

fremont

Post

Nie skomentowała jego słów. Nie chciała się dalej bawić w te słowne przepychanki, bo dla niej i tak to niczego nie miało zmienić.
- Rozważę to - chociaż wcale nie zamierzała tego robić. - Bardzo tego chciałam kilka miesięcy temu. Teraz wolałabym, żebyś został martwy - powiedziała cicho i chociaż wiedziała, że to brutalne, to musiała to powiedzieć. Musiała być taka, w nadziei na to, że to zadziała. Fakt faktem, jej życie byłoby prostsze gdyby zginął a nie martwego tylko udawał. Potem się już nie odzywała bo cała ta sytuacja ją cholernie zestresowała.
- Telefon. Oddaj mi telefon, muszę zadzwonić do Billa - wyciągnęła do niego rękę, która drżała z nerwów. Spojrzała na niego jak na debila, gdy powiedział o broni. - Myślisz, że mnie to interesuje gdzie chowa broń? Nie wiem, kurwa, pod łóżkiem. Za szafką. To nie moja sprawa, nigdy w to nie wnikam gdzie i czy ją ma! - podniosla w tym momencie nawet głos, bo to pytanie było głupie. Callie wolała nie myśleć o tym, że Bill gdziekolwiek z bronią latał. - TELEFON! - powtórzyła, nawet go lekko dłońmi w klatkę piersiową uderzając. Bill, Ellie, Isaak… wszyscy byli w sali. Potrzebowała do nich zadzwonić. Szczególnie, gdy na korytarzu oprócz strzałów zaczęło być słychać krzyki.
- Wow - jęknęła, opadając na łóżko bo nagle poczuła skurcz, o wiele mocniejszy niż wszystkie przedtem. A potem kolejny. I kolejny. - Joey, coś jest nie tak - powiedziała cicho, zupełnie zmieniając ton i patrząc na niego z lekką paniką.

autor

-

A man can be destroyed, but not defeated
Awatar użytkownika
40
190

weteran

-

-

Post

– Dziękuję – odparł tylko na słowa, że to rozważy, bo naprawdę doceniał. Cholernie. Kiedy jednak oświadczyła, że wolałaby, żeby został martwy, westchnął. Zabolało, ale w pewnym sensie też rozumiał – bo wjebał się z buciorami w jej życie i nie zamierzał z niego spierdolić. Kiedy powiedziała o telefonie, faktycznie go oddał, ale spojrzał na nią sceptycznie.
– Nie dzwoń do nikogo, jeśli się ukrył, to telefon go zdradzi, Calliope – odparł, patrząc jej w oczy, bo faktycznie tak było. – Wycisz też swój, nie chcemy, żeby ktokolwiek teraz nas znalazł – wyszeptał cicho, patrząc jej w oczy. – Powinnaś wnikać, w jego branży powinnaś wiedzieć, gdzie są pistolety - dodał sceptycznym tonem, ale nie zamierzał się z nią kłócić. Rozumiał, ale zaraz potem opadła na łóżko, a on do niej dopadł.
– Co się dzieje, skarbie? Jak mogę pomóc? Oddychaj – złapał ją za dłoń, momentalnie znajdując się obok niej i mając nadzieję, że jego obecność chociaż odrobinę jej pomoże.

autor

-

I've never fallen from quite this high, falling into your ocean eyes.
Awatar użytkownika
30
162

Prowadząca The Late Night Show

King5 TV

fremont

Post

- To co? Mam tutaj po prostu siedzieć? Z tobą? Zajebiste rozwiązanie. Boże, wiedziałam, że przynosisz tylko pecha! - krzyknęła na niego, ale nie do końca dlatego że była zła, tylko dlatego że się zaczęła denerwować. O swoich najbliższych i o te skurcze, które stopniowo zaczynały się nasilać. Posłusznie jednak telefon wyciszyła i odłożyła na łóżko. Wywróciła oczami. - Ale nie wnikam, bo tak jest lepiej dla wszystkich. Im mniej wiem, tym lepiej śpię - skwitowała, słowami które jej matka używała niemal od zawsze. Callie nie chciała wiedzieć, bo myślenie o Billu który używa tej broni było… złe. Nie odepchnęła jednak jego dłoni, tylko mocno ścisnęła.
- Nie wiem, te skurcze… - aż się jej oczy załzawiły. Oprócz tego, że bolało to po prostu domyslała się, że w 27 tygodniu ciąży takie skurcze nie zwiastowały nic dobrego. Szczególnie w takiej częstotliwości. Położyła dłoń na brzuchu. - Musisz zadzwonić po lekarza. Chyba rodzę. - ale nie puściła jego dłoni, tylko przyciągnęła go bliżej siebie, bo w tym momencie potrzebowała cholernie bliskości i wsparcia. - Boże, to za wcześnie. Dziesięć tygodni za wcześnie… - próbowała unormować oddech, ale po prostu się rozpłakała. Jak miała wyjść teraz z tego pokoju i jechać do lekarza? Nie tak sobie wyobrażała ten dzień. I na pewno nie tak wcześnie…

autor

-

A man can be destroyed, but not defeated
Awatar użytkownika
40
190

weteran

-

-

Post

– To akurat nie jest moja wina, ja nie obracam się w towarzystwie, które do kolacji nosi broń – mruknął cicho, bo taka prawda. To akurat była wina jej męża i oboje o tym musieli wiedzieć. Odetchnął głęboko i spojrzał jej w oczy.
– Teraz jest dla wszystkich chujowo – mruknął cicho, łapiąc ją za dłoń mocniej. – Jak masz wpisanego lekarza? – spytał, podsuwając jej telefon pod nos, by załapało FaceId i dość szybko znalazł numerk do ginekologa, mimo to, że było znacznie za wcześnie, to nie mieli wyjścia.
– Lekarz jest na linii – powiedział cicho, słysząc dobijanie się do pokoju.
- Callie? To ja, Billy. Wchodzę – oświadczył, wchodząc do środka i blokując drzwi od razu na łancuch. Widząc Callie na łóżku i Joe przy tym łóżku, spojrzał nieco zdezorientowany, ale zaraz dopadł do swojej żony, z tym debilem planując się rozprawić później.
– Co się dzieje? Calls, czy ty rodzisz? – spytał szczerze przerażony, bo kurwa, za wcześnie. Zdecydowanie za wcześnie.

autor

-

I've never fallen from quite this high, falling into your ocean eyes.
Awatar użytkownika
30
162

Prowadząca The Late Night Show

King5 TV

fremont

Post

- PRZESTAŃ - ostatnie czego w tym momencie potrzebowała, to krytyka wobec Billa. Nie brała pod uwagę tego, że to może być ktokolwiek ze świata Billa i Isaak. Może to po prostu jakiś psychol?
- Deborah… kurwa, nie wiem, ja pierdole. Ginekolog to ginekolog. Poszukaj! - i w tym momencie naprawdę żałowała, że nie pozwoliła Billowi przyjść tutaj ze sobą. On by wiedział. Nie musiałaby się denerwować, wszystko załatwił i mogłaby spokojnie oddychać. Bo teraz oddychanie szło jej napawdę ciężko. - Powiedz jej, że rodzę i że mamy problem - wymamrotała nerwowo, bo na pewno ona z lekarką rozmawiać w tym momencie nie zamierzała. Gdy usłyszała głos Billa, odetchnęła z ulgą. Od razu puściła dłoń Joe i wyciągnęła ręce do męża.
- Chyba… chyba tak. To nie dobrze, Billy. Mickey jest za mały, nie mogę teraz rodzić.. - mamrotała, a kolejny skurcz sprawił, że aż się wygięła w łuk, - Nic ci nie jest? Co to za strzały? Gdzie Isaak i Ellie? - zapytała, wyciągając dłoń do jego policzka, a potem przeniosła wzrok na Joe. - Za ile ktoś może tu być? Nawet jeśli muszę rodzić, to potrzebujemy kogoś na miejscu - poród z dwoma tatusiami i to za wcześnie. Idealna sprawa.

autor

-

A man can be destroyed, but not defeated
Awatar użytkownika
40
190

weteran

-

-

Post

– Służby już jadą, niedługo tu będą, więc zaraz cię przetransportujemy do szpitala. Teddy był z Elaine, więc jest na pewno bezpieczna, a Isaaka nie widziałem, nie wiem gdzie jest[/b] – przyznał zupełnie szczerze, bo nie wiedział, ale wiedział, że już jadą. Westchnął ciężko i kiedy się wygięła w łuk, pogłaskał ją po dłoni.
– Niebawem będzie po wszystkim a ty będziesz w szpitalu – zapewnił ją, z oddali słysząc już syreny policyjne i ambulanse….


ztx2

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „The Edgewater Hotel”