WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Osobiście zawsze bawiło mnie to, że podczas grania na miejskich pbfach, wszyscy młodzi zawsze chodzą do jednego liceum mimo że w takim Seattle jest ile? Trzydzieści? Czterdzieści? WIęcej? Uroki świata pisanego. No, ale nie przedłużając.
Minęło trochę dni od urodzin Stelli, pewnie Taylor z Lily widzieli się parę razy, na pewno częściej niż kiedyś, gdy ich wspólne spotkania były przypadkowe a nawet jeżeli nie to dużo rzadsze. I Maysowi bardzo odpowiadała ta zmiana. Raz zaprosił Lily do jakiejś knajpki na obiad, na wesołe miasteczko było jeszcze za zimno choć powoli wiosna zaczynała przejmować kontrolę w mieście. Dzieciaki zdążyły też wrócić na zajęcia po tym tzw spring break gdy wszyscy bawili się na Florydzie. Dzisiejszą niespodzianką były odwiedziny Maysa w swojej starej szkole, chciał po prostu zrobić Lily niespodziankę. Przerwa na lunch w amerykańskich szkołach jest długa, toteż tuż przed jej rozpoczęciem posłał Crane smsa, żeby poszła na trybuny stadionu gdzie na jednej z nich siedział Mays właśnie. Na jednym z krzesełek obok siebie leżały dwa pudełka z jakimś żarciem... tutaj zgaduję, że ten zdążył się już zorientować co lubi Crane. Coś azjatyckiego? Może sushi? Hamburgery czy pizza zdają się być odrobinę passe. No i miał też bukiet kwiatów. nie, nie róż, bo to jednak poważna deklaracja, ale jakaś kolorowa kombinacja, mocno wiosenna. Siedział, pogwizdywał i wypatrywał swej lubej. Miał nadzieję, że przyjdzie!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

~16~

W ostatnim czasie Lily mocno przywykła do częstszej obecności Taylora w swoim życiu. Całkiem podobały jej się te mniej lub bardziej poważne randki, a jeszcze bardziej cieszył ją fakt, iż Mays wydawał się być z nich tak samo zadowolony jak ona. Nie miała więc poczucia, że coś na nim wymusza, choć początkowo bała się, że tak będzie. Co więcej, zazwyczaj to on inicjował ich spotkania, więc widocznie sam ich chciał. Z rzeczy, które dawały jej spokój ducha, warto wspomnieć również o świadomości, że Tay nie spotykał się z innymi kobietami – a przynajmniej miała nadzieję, że naprawdę tak było.
Nie spodziewała się odwiedzin chłopaka w szkole, więc gdy dostała od niego wiadomość, przez chwilę myślała, że ją wkręcał. Nie byłaby jednak sobą, gdyby tego nie sprawdziła, więc w przerwie poszła na boisko, a widok Maysa na trybunach wywołał u niej automatyczny uśmiech. Doczłapała się do niego, usiadła obok (ale nie na jedzeniu, po drugiej stronie) i dała mu buziaka.
Cześć. Aż tak się za mną stęskniłeś? – zapytała lekko rozbawiona. Odgarnęła delikatnie rozwiewane przez wiatr włosy i zerknęła na jedzenie, które przyniósł Taylor. W sumie była głodna, bo rano nie zdążyła zjeść śniadania, więc generalnie idealnie trafił. Mimo to nie zabrała się za jedzenie, bo chwilowo była bardziej zainteresowana jego osobą. Co prawda, widzieli się wczoraj, ale zdążyła się za nim stęsknić. Wiadomo, że nicnierobienie z Taylorem było o wiele fajniejsze niż siedzenie w szkole. Zwłaszcza, że Lily była już na ostatniej prostej liceum i coraz bardziej jej się dłużyło.
Niestety będę musiała jeszcze wrócić na lekcje, ale możemy iść wieczorem do kina. Ale tym razem naprawdę będziemy oglądać film, bo jest taki fajny, który chciałam zobaczyć – zastrzegła i pochyliła się, żeby sięgnąć po jedno z pudełek, nie mam pojęcia z czym, ale na pewno było to coś, co lubiła.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Mays błysnął uśmiechem. Przebiegłym. Cwanym.
- Chcę aby wszystkie twoje koleżanki się na mnie gapiły, że masz takiej przystojnego studenta jako chłopaka - poruszył jeszcze do tego wszystkiego zabawnie brwiami, a ton był śmiertelnie poważny. Zupełnie jakby to był właśnie najważniejszy, o ile nie jedyny, powód jego wizyty tutaj. Jedzenie? Tylko po to, aby zwiększyć ów efekt dobrego wrażenia. Z Lily, na siedzeniu obok, rozsiadł się na tych ławkach. Nogi do przodu, lekko się opuścił i gdyby zsunął się jeszcze odrobinę to bardziej by leżał niźli siedział. Pozycja typowego luzaka, a jak.
- Możesz uciec z ostatnich lekcji przecież - wzruszył ramionami jakby to było oczywiste. Ten trzeci semestr przecież dopiero się zaczął, toteż żaden problem dla niego, ale on to już myślał bardziej studenckim podejściem do zadań i uczelnianych obowiązków. To nic, że był w tym miejscu co ona jakieś dwa lata temu - Moja droga, bardzo kiepsko mnie przekonujesz - powiedział patrząc na nią i gdy Lily pochyliła się by zabrać jedzenie to on sięgnął w bok i torebkę(?), tackę(?) z jedzeniem ułożył sobie na kolanach. Postawmy na sushi. Niewielkie porcje, w sam raz do skubania, od biedy można jeść rękoma, a sos sojowy i wasabi są w sumie opcjonalne. Tak jak i imbir. No i dookoła nie było wciąż zbyt ciepło, ekspresem nie przestanie być świeże - Iść do kina, czy na film? Wolę zdecydowanie bardziej chodzić z tobą do kina niż na film - puścił jej tutaj oczko i wpakował sobie do ust jakiś kawałek japońskiego żarcia, leniwie przeżuwał obserwując dziewczynę - A po kinie co dalej? Romantyczny spacer? Przejażdżka promem? Czy będę musiał cię odstawić do domu przed 21 aby się ojciec nie stresował? - tak, trochę sobie kpił, ale mimo tego jego ramię otoczyło barki Lily.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Spojrzała na niego z lekkim pobłażaniem. Prawdę mówiąc, nie zdziwiłaby się zbytnio, gdyby rzeczywiście taki był powód jego wizyty w Ballard. Wiedziała, że Taylor lubił być w centrum uwagi, a jeśli była to uwaga ładnych kobiet, to tym bardziej. Lily miała sporo ładnych koleżanek, ale niekoniecznie chciała, by jej chłopak się nimi interesował. Bo z Tayem nigdy nie wiadomo.
Sprytne. A kiedy przedstawisz mnie swoim przystojnym kolegom-studentom? – zapytała, unosząc brwi. Kilku pewnie kojarzyła, skoro bywała z Maysem na imprezach, ale chyba nie potrafiłaby nawet wymienić ich imion. Nie wydawali jej się zbyt fajni, a status studentów niestety nie czynił ich mądrzejszymi od dzbanów, z jakimi Li miała do czynienia na co dzień w liceum.
No mogę, ale na ostatniej lekcji mam sprawdzian i nie chcę później musieć go zaliczać w inny dzień, po godzinach – wyjaśniła. Im bliżej końca szkoły, tym mniej chciało jej się w niej siedzieć. Traciła zapał do nauki z każdym dniem i nie umiała nad tym zapanować. Teraz, gdy spędzała więcej czasu z Taylorem, miała do roboty ciekawsze rzeczy niż rozwiązywanie zadań z matematyki.
Ja cię nie przekonuję, ja ci oznajmiam, że idziemy do kina. To znaczy, na film i NIE KOMBINUJ, bo naprawdę chcę to obejrzeć – odparła, wyciągając z kieszeni telefon. Wklepała w wyszukiwarkę tytuł i pokazała mu opis filmu, na który chciała dzisiaj iść. Podczas gdy Tay czytał, ona wzięła się za jedzenie. Palcami, bo nie chciała błaźnić się, udając, że umie obsługiwać pałeczki. Jakby się postarała, to pewnie by jej wyszło, ale miała przed sobą jeszcze kilka godzin w szkole i fajnie byłoby się nie upaćkać.
Nie no… Jak mnie odprowadzasz, to mogę wracać późno. A jak będziesz grzeczny w kinie, to wymyślimy coś lepszego niż nudny, romantyczny spacer – zaśmiała się, bo choć doceniała różne urocze gesty ze strony Taylora, to jednak nie była zbytnio romantyczną duszą. I chyba Mays się z tego cieszył, bo nie musiał wymyślać kolacji przy świecach – sushi na trybunach było okej.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Nie mam przystojnych kolegów - uznał, że uciął ten temat błyskotliwą odpowiedzią - A studenci... grozi za to prokurator, to prawie jak pedofilia - wzruszył jeszcze ramionami i zapomnijmy tutaj o tym, że Taylor sam był studentem i sam łapał się pod ten wyimaginowany paragraf, bo stan Waszyngton, jako jeden z tych bardziej wyzwolonych, miał nader liberalne podejście do wieku inicjacji seksualnej jak na kraj U S i A. Przewrócił jeszcze oczami gdy postawiła na pierwszym miejscu naukę. Ah, żeby też on miał takie zaparcie do treningów, może kariera sportowa ni ebyłaby wyimaginowana?
- Eee.... - jakże elokwentnie mruknął wpatrując się najpierw w telefon, a potem biorąc go do ręki. - Mhmm... - dodał i przeczytał, co było do przeczytania. Jaj mu nie urwało, ale z drugiej strony miał okazję ogladać gorsze filmy w towarzystwie Lily - No nic, zobaczymy co wygram grając w skrzynkę odbiorczą na dwóch playerów - mruknął lekko się bokiem przekręcając do dziewczyny - Albo może znajdę jakieś seksi fotki, których nie widziałem do tej pory? - zerknął na Lily przez ramię i też zgarnął coś do jedzenia. W sumie posiadówka była nader... zwyczajna. Tylko do czasu, bo wielki wybuch śmiechu Taylora poniósł się po stadionie.
- Zaraz... twój ojciec uważa mnie za odpowiedzialnego? Odpowiedzialnego chłopaka, przy którym jego córka jest bezpieczna? Serio? - chciał się upewnić, czy dobrze zrozumiał - Lily, czy w twoich opowieściach o mnie... no, czy to nie skończy się jakimś postawieniem pominka na mą cześć? - dalej był rozbawiony i oddał jej ten telefon. Poza tym, choć miał w dłoni kolejny kawałek sushi, to jednak się pochylił i krótko dziewczynę pocałował. I Mays chyba nie zdawał sobie psrawy z tego, że wygrał los na loterii bo Lily wystarczał horror w łóżku by świetnie się bawić, bez tych klasycznych bredni, na których straci się ochotę na dobrą zabawę nim ta się na dobre zacznie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W odpowiedzi przewróciła tylko oczami, nie zamierzając uświadamiać mu, że sam był studentem i umawiał się z licealistką. Różnica wieku między nimi była jednak naprawdę niewielka – byli jak rówieśnicy, więc generalnie nie robili nic złego. A to, że zaczęli się spotykać, gdy Lily miała szesnaście lat? Cóż, w świetle prawa chyba nadal było okej. Poza tym, lada moment będą dorośli i nikt nie będzie mógł im niczego zakazywać. Choć oboje chyba wychodzili z założenia, że już teraz nikt nie mógł tego robić.
Widziałeś wszystkie nudesy, jakie mam – zaśmiała się. Paradoksalnie to właśnie Taylorowi ufała najbardziej ze wszystkich chłopaków, z którymi kiedykolwiek się spotykała. Jeśli miała komuś wysyłać rozbierane zdjęcia, to tylko jemu, ale pewnie i tak nie zdarzało się jej to zbyt często. I tak Mays często widywał ją w negliżu, więc może zdjęcia były zbędne?
Zastanowiła się przez moment nad jego słowami. Nie do końca wiedziała, co jej ojciec uważał o Tayu, bo nie rozmawiali zbyt często na jego temat. Pan Crane był po prostu spokojniejszy, gdy wiedział, że jego córka nie szlaja się sama nocą po mieście. Na korzyść chłopaka na pewno działał też fakt, że jednak pochodził ze znajomej rodziny i Lionel w jakimś sensie go kojarzył, mniej lub bardziej mgliście. Wiadomo, dziś Taylor nie był już małym chłopcem, ale wrażenie, jakie zrobił za dzieciaka, mogło dzisiaj procentować.
Nie o to chodzi. Moi rodzice nie lubią, gdy po zmroku wracam sama. Wiesz, mordercy, gwałciciele i porywacze. Sam fakt, że mnie odprowadzasz, działa na twoją korzyść, a o całej reszcie wolą chyba nie myśleć – wzruszyła ramionami.
Gdy ją pocałował, zatrzymała się przy jego ustach chwilę dłużej. Zdecydowanie wolałaby spędzić resztę dnia z nim niż w klasie, ale cóż, najpierw obowiązki, później przyjemności.
Nie opowiadam o tobie ojcu, bo wolę go nie denerwować. Cały czas uważa, że związki w naszym wieku to nic innego, jak szalejące hormony – westchnęła. Poniekąd miał rację, ale przecież uważali, więc nie było się o co martwić, tak?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Co? Masz ich tak mało? Co z Ciebie za nastolatka... - oburzał się Mays na te rewelacje, że tak mało nudesów. W zasadzie, to mimo swej całej luźnej i nieodpowiedzialnej natury taka odpowiedź Lily bardzo mu pasowała. Każde zdjęcie kiedyś wypłynie i choć daleki był do jakichkolwiek deklaracji czy poważnych zobowiązań, to świadomość że gdzieś po świecie krążą jej nagie zdjęcia... nie było to zbyt fajne i przyjemne. Ot, zazdrość. Zazdrość, która odzywała się coraz bardziej, odkąd coraz częściej Crane bywała stałym punktem jego dnia, odkąd obejmowanie, przytulanie, czy głupie chodzenie za rękę stało się czymś tak pospolitym i powszechnym, że trudno było sobie wyobrazić dzień bez tych małych pierdółek
- To wszystko brzmi jakbym był rycerzem na lśniącym rumaku w białej zbroi... nie, zaraz, to idzie odwrotnie, nie? - chichot pod nosem - Może ojciec podgląda przez okno czy się nie obściskujemy pod wejściem do klatki? Kiedyś słyszałem taki dowcip, jak niepoatrznie amant-lowelas opiera się o domofon... - ot taka dygresja, gdy myśli Taylora poszybowały w jakimś bliżej nieokreślonym kierunku. Mówił zresztą podjadając i choć będąc na stadionie niespecjalnie pilnował, czy usta ma akurat pełne czy puste, szło go bez problemu zrozumieć. Zadbał jednakowoż o to, aby podczas pocałunku było czyściutko i puściutko - A Ty to co sądzisz? To szalejące hormony? Coś więcej? - zapytał pozostając z twarzą nieopodal twarzy Lily, a wycofując się puścił jej oczko - Rozmawiałaś z Laurą o nas?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Lily również nie spieszyło się do deklaracji, wyznań miłości czy podniosłych obietnic. Z drugiej jednak strony, lepiej czuła się w ich relacji teraz, gdy wiedziała, że spotykają się tylko ze sobą nawzajem. Brak zobowiązań w pewnym sensie był fajny, ale nie umiała zliczyć, ile razy była zazdrosna, gdy Taylor nie miał dla niej czasu i mówił jej wprost, że jest umówiony z inną. Starała się nie okazywać w takich momentach swojej zazdrości, ale nie było to łatwe. Dziś, przynajmniej na razie, problem został wyeliminowany i szczerze miała nadzieję, że już nie wróci.
Przywykła również do niemal codziennych spotkań, a jeśli nie spotkań, to rozmów przez telefon. I choć Mays czasem nadal działał jej na nerwy, to nie wyobrażała sobie, by miało go zabraknąć w jej życiu. Nie chciała tego.
No ja jestem prawie pewna, że obserwuje nas przez okno, bo zawsze długo się żegnamy i pyta, czy nie zmarzłam, jak tyle tam staliśmy – zaśmiała się wesoło. – No a teraz nie tylko tata będzie mnie pilnował, bo dowiedziałam się, że mam starszego brata. Szok, co?
Zamilkła na chwilę, wbijając wzrok w jedzenie. Cieszyła się, że w jej życiu pojawił się Zane. Zawsze chciała mieć rodzeństwo i to marzenie niespodziewanie się spełniło, więc jak najbardziej jej to odpowiadało, ale nie odnalazła się jeszcze w nowej sytuacji.
Poznałam zimą w barze takiego chłopaka, grał ze swoim zespołem. Wymieniliśmy się numerami, ale jakoś więcej się nie spotkaliśmy. No i jakiś czas temu przyszedł do ojca i powiedział, że jest jego nieślubnym synem, a jego mama nie żyje – objaśniła mu dość pokrętnie. – Nieźle, co? Mam starszego brata, który jest muzykiem. No a wracając do tematu… Po pierwsze, nie wydaje mi się, że chodzi jedynie o hormony, a po drugie, Laura nie ma nic przeciwko, chociaż dziwi się, jak cię znoszę.
Uśmiechnęła się niewinnie i dała mu jeszcze jednego buziaka. Zerknęła na zegarek w telefonie, żeby wiedzieć, ile jeszcze ma czasu, po czym usadowiła się wygodniej. Najchętniej by się teraz zdrzemnęła.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Podarujemy Taylorowi dramatyczne i filmowe zakrztuszenie się, czy też wyplucie tego co akurat miał w ustach. Jednakowoż wrażenie, jakie na nim zrobiło to wyznanie ze strony LIly było spore. Głównie z tego powodu, że najpierw śmiał się pod nosem, gdy wyobraźnia podsuwała mu kolejne obrazy przed oczy: podglądającego Crane'a i tak dalej. Przejście na info: "Hej, mam brata" było tak niespodziewane i nienaturalne, że w pierwszej chwili Mays nawet tego nie przyswoił. Podświadomość obok Crane'a w oknie postawiła jakiegoś zamaskowanego typka, jak nieodblokowaną postać w jakimś mordobiciu.
- Jak to się dowiedziałąś? - zapytał po chwili milczenia, którą poświęcił na przyjrzenie się Lily. Nie wyglądała, jakby miała zaraz rzucić coś w stylu: "ha ha, mamy Cię!" - Jak można się dowiedzieć, że ma się starszego brata? Twój ojciec przyniósł go z komisu? Z darów dla ofiar tej burzy sprzed paru dni? Czy może mama wygrała go w loterii? - ta sytuacja była tak nieprawdopodobna, że dla Maysa nie było absolutnie żadnego sensownego powodu, który by to mógł wyjaśnić w jakiś logiczny, zrozumiały sposób. Niedojedzoną tackę, czy tam papierowy wór z żarciem odłożył na bok i lekko się w stronę dziewczyny przekręcił. W samą porę by posłuchać o poznawaniu chłopaków i tak dalej. Chyba nikogo nie dziwi, że brwi zmarszczył?
- I ilu jeszcze takich muzyków masz w rękawie, co to ich sobie poznajesz? I ich zespoły? - jak na zazdrosnego przystało, to najbardziej przykuło uwagę Taylora. Temat samopoczucia siostry zdecydowanie przestał się liczyć - I kurde... ot tak sobie, twój ojciec uznał, że to na pewno legitne a nie jakiś atak na kasę, czy nie wiem, numer twojej matki by osiągnąć... coś? - tak trochę jęknął. Zabawniej będzie jak wyjdzie na jaw, że on zna Zane'a, tj jej brata. Nie byli super ziomkami, ale znali się całkiem nieźle - Co to w ogóle z atyp?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dla niej również było to nienaturalne – do tego stopnia, że nie podzieliła się tym nikim tak od razu. Potrzebowała chwili, żeby się z tym oswoić i tak naprawdę pierwszą osobą, która dowiedziała się o tej rewelacji, był właśnie Taylor. Wiedziała, że go zaskoczy, ale był też plus tej sytuacji: nie będzie już mógł jej cisnąć, że jest rozpieszczoną jedynaczką, gdy go zdenerwuje! Zawsze mocno ją tym irytował, bo może i miała całą paletę wad, ale uważała, że daleko jej do rozpieszczonego bachora. Chociaż pewnie nawet, gdyby nim była, to nie potrafiłaby tego obiektywnie przyznać.
Uśmiechnęła się lekko, widząc jego EWIDENTNĄ ZAZDROŚĆ, bo nie da się ukryć, że mocno jej to schlebiało. Wreszcie nie tylko ona była zazdrosną stroną w tej relacji.
Spokojnie, to jedyny taki muzyk. Nie rozmawiałam o tym za dużo z ojcem, ale ogólnie chłopak jest raczej wiarygodny. Przyniósł pamiętnik swojej mamy, z którą tata chodził w liceum. Nie chodzi mu o kasę, bo sam się utrzymuje. Wiesz, co jest zabawne? Mieszkamy w tym samym apartamentowcu – pokręciła z niedowierzaniem głową i przesiadła się tak, by lepiej widzieć Maysa. Czy cieszyła się, że ma brata? Tak, ale chciała go lepiej poznać. Niewiele jeszcze o sobie wiedzieli, a to, że wydawał się sympatyczny jeszcze o niczym nie świadczyło. Na razie jednak sytuacja była dość świeża dla wszystkich, więc nie narzucała jakiejś integracji.
Ma na imię Zane, ma swój własny zespół. Nie jest do mnie w ogóle podobny z wyglądu, nie mam jego zdjęcia, ale na pewno będziecie mieli okazję się poznać. Ma dwadzieścia dwa lata, czyli nie podskakuj, bo jest starszy nawet od ciebie – zaśmiała się. – Mam nadzieję, że się polubicie.
Jeszcze tego brakowało, żeby w momencie, gdy ojciec chyba przywykł do świadomości jej związku z Tayem, zaczął tępić go zmartwiony, starszy brat, który wyrósł nagle spod ziemi. Wtedy trudno byłoby o dobre relacje Lily z Zane’em, nawet gdyby okazał się spoko. No ale jak Li dowie się, że chodzi z kumplem brata, to poczuje się jak w amerykańskim serialu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Oczywiście, że był zazdrosny, bo skoro już po jakimś roku znajomości, tak plus minus, porzucili pozory i poszli po rozum do głowy, skoro zaczęli się umawiać i spotykać jak ludzie, a nie... cholera wie jak co, to logiczne, że taka wzmianka mu do gustu nie przypadła. Dużo czasu potrzebował aby zrozumieć, że w Lily pociąga go coś więcej niż zgrabne ciało, fajny tyłek i ładna buzia, ale gdy już zrozumiał to głupio byłoby tylko liznąć cały ten ambaras by się zaraz pożegnać przez jakiegoś muzyka. Lub jego zespół.
- Jak z telenoweli. I nie jestem do końca przekonany, czy to nie jakiś skok na kasę. Nietrudno mi sobie wyobrazić jakąś niecną zemstę. Oglądałaś Oldboy'a? Można kurde zemstę planować - brwi Maysa wciąż pozostały ściągnięte, a jego oblicze nie do końca wesołe i szczęśliwe. Tylko swej naturze, raczej nie zakładającej nadmiernego rozmyślania i dzielenia włosu na czworo, mógł zawdzięczać to że przestał się tym martwić na zapas - Phi. I co z tego, że jest trochę starszy? To muzyk. Pewnie wątły i kościsty - prychnął nadymając się przy tym, bo uznał to za atak na jego osobistą męskość. Był wszak futbolistą, grał w grę pełną przemocy i testosteronu. Jasne, gracze z jego pozycji, o ile nie nazywają się Steve Atwater albo legenda Seattle Kam Chancellor raczej nie słyną z potężnej sylwetki, niemniej wiedział jak przywalić. Muzyk? Phi! Pewnie malował paznokcie - Zaraz Zane...? - coś skojarzył - Kurde... - tutaj się lekko zamyślił, ale potem pewnie dzwonek jakiś zabrzmiał czy inny gong oznajmiający że lada moment przerwa się skończy i trzeba wracać na lekcję - Planuję kupić sobie nowy motor, w końcu wiosna już za rogiem, także za jakiś czas będę po ciebie przyjeżdżać - mruknął jeszcze, skradł jej całusa i obejmując w pasie odprowadził na lekcję. A potem się zawinął.

zt x2

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#1 (outfit jakiś wrzucę potem :) )

Damien zawsze wychodził z założenia, że zwyczajna ludzka życzliwość jest czymś, na co powinno się zwracać uwagę. Dlatego też kiedy dwa tygodnie temu jedna z nauczycielek poprosiła jego - jednego z lepszych uczniów i nie należących równocześnie do tych, którzy czuję się nieswojo w towarzystwie innych – by w pewnym sensie zaopiekował się nową uczennica, która była w Seattle od niedawna, to nie miał z tym najmniejszego problemu i w zasadzie od razu powiedział „tak”.
W ten sposób też poznał Rose, czyli dziewczynę, z którą niemal od razu złapał całkiem dobry kontakt i przynajmniej kilka wspólnych tematów, dzięki czemu naprawdę dobrze im się rozmawiało. Finalnie nawet jego pomoc dziewczynie nie skończyła się tylko na ogarnięciu szkoły, ale i pokazał jej przez te dwa tygodnie przynajmniej kilka miejsc w mieście. Najpewniej już podczas któregoś, z kolejnych spotkań doszedł do wniosku, że dziewczyna zwyczajnie mu się podoba. A i z biegiem czasu – a przypominam, że to były dopiero dwa tygodnie! – odniósł wrażenie, że i on nie był jej całkiem obojętne. Tylko, no właśnie, czas, który spędzili razem to były zaledwie dwa tygodnie i jeśli do niczego między nimi nie doszło, tak naprawdę wspólne spędzanie czasu już chyba powoli wchodziło im w nawyk. Nawet jeśli pojawiła się jakaś okazja, by wyjść na imprezę z innymi rówieśnikami, to raczej pojawiali się tam razem, lub przynajmniej razem ostatecznie siedzieli, czy też przebywali w swoim towarzystwie. Kilkukrotnie też byli „ofiarami” gier w butelkę, gdzie musieli na przykład dać sobie całusa w policzek. A jeszcze dzień, czy dwa wcześniej, kiedy ich wyzwanie skończyło się, krótkim, ale i tak chyba odrobinę przedłużonym pocałunkiem w kącik ust? No... on miał potem problem z zaśnięciem!
Kiedy więc zauważył w szkole, że dziewczyna siedziała na ławce przy szkolnym boisku, czy raczej stadionie, niemal od razu dostrzegł, że była nie w humorze i raczej coś się stało. Nie zastanawiał się nawet i już po chwili usiadł obok niej na ławce, na której się znajdowała.
— Coś się stało? — Zapytał, omijając zwykłe przywitanie się, bo pewnie widzieli się wcześniej gdzieś na korytarzu między lekcjami, gdzie najpewniej wymienili się uśmiechami, czy też właśnie jakimś zwykłym przywitaniem.
— Wyglądasz, jakbyś chciała komuś zrobić krzywdę. — Pozwolił sobie zauważyć, i choć przez chwilę przez głowę przeszła mu myśl, by się odsunąć, bo jeszcze mu się oberwie, tak szybko ją od siebie odegnał, nie mając zamiaru tak po prostu jej nie pomóc. W końcu... był jej... opiekunem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Najgorsze w byciu nowym było to, że trzeba było walczyć o pozycję. Byłaś tu zerem i dopiero po opowiedzeniu się za którąś ze stron, mogłaś jasno należeć do tej grupy. Problem pojawiał się wtedy, gdy wszyscy już byli na tyle zamknięci, że na 3 roku, mogło być ci zwyczajnie ciężko.
Jak Rosie.
Nie lubiła się nad sobą użalać, bo to nie było w jej stylu, ale też bycie zepchniętą na obrzeża towarzystwa też nie było najfajniejsze. Dobrze, że miała Damiena. Chłopaka, którego przydzieliła jej szkoła, więc w teorii powinno być nudno i sztywno.
Ale nie było.
Z początku może rzeczywiście nie było jakoś super, ale po pewnym czasie naprawdę zaczęła doceniać jego towarzystwo, chociaż sama siebie przekonywała, że jest inaczej. Z początku chciała zbliżyć się do niego jedynie po to, żeby doprowadzić do szału jej mamę i babcie, bo cholera jasna nikt nie będzie jej narzucał przeprowadzki. A jeśli już to zrobiły, to musiały liczyć się ze wszystkimi konsekwencjami, wliczając w to spotkania z chłopakiem.
Owszem, był przystojny i uroczy, ale raczej daleko mu było do typowych podrywaczy, więc gdyby nie nadarzyła się okazja, raczej próbowałaby z kimś innym, ale naprawdę wydawał jej się być dość łatwym celem.
Skrupulatnie oglądała wszystkie komedie romantyczne, gdzie babeczki miały rozkochać w sobie facetów. Może, gdyby kończyła te filmy, zorientowałaby się, że w 99% przypadkach te osoby się ze sobą schodzą, ale ona naprawdę początkowo zakładała, że on będzie jedynie znajomym.
Sprawa zmieniła się podczas jednej z imprez, na które oboje byli zaproszeni. Czyiś rodzice wyjechali za miasto, zostawiając dzieciakom wolną chatę, a młodzi nie próżnowali i po kilku piwach wypitych z czerwonych kubków Rosie cieszyła się swobodą, buntem i… towarzystwem Damiena. Mając go wtedy pocałować, tak naprawdę celowała w usta… Niestety, zachwiała się i wylądowała gdzieś obok. Od tamtej pory nie pisała już w pamiętniku, że znalazła kolejny sposób na poderwanie go, a opowiadała, co robili… Kiedy się znów spotkają.
Mieli dzisiaj, późnym popołudniem, ale Rosie po skończeniu lekcji trafiła akurat na jedną z dziewczyn, która chyba nie była zachwycona myślą, że Rose planuje dołączyć do drużyny cheerio. Otoczona wianuszkiem wielbicielek wdała się z Larkin w pyskówkę, która skończyła się tym, że Rose spoliczkowała tamtą, gdy tamta rzuciła, że jej matka się puściła. Oczywiście nie uszło jej to płazem i po chwili Rose miała zdarte dłonie i kolana od chropowatej nawierzchni boiska.
Gdy tamte odeszły, Rose wściekle związała grube włosy gumką i zaczęła długopisem skrobać w ławce, że Simons to dziwka.
Wtedy nadszedł Damien, a ona napis nakryła udem w szkolnym mundurku.
- Cześć. - Rzuciła, próbując naciągnąć materiał na czerwone kolana, ale ostatecznie położyła tam po prostu dłonie, licząc, że nie zauważy. - Simons się przywaliła… Nie wiem, czy powinnam iść na ten trening… Zostało tylko pół roku. - Może powinna sobie darować? - Mniejsza. Co u ciebie? Co chcesz dziś robić? - Może jakby go zaprowadziła do siebie, to mama by się wściekła i pozwoliła jej wrócić? Musiałaby jednak sporo narozrabiać, żeby wkurzyć mamę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W zasadzie każda przeprowadzka się wiąże z tym, że jest się w nowym miejscu kimś nowym. Thank you, cpt. obvious. Faktem jest jednak, że w niektórych przypadkach dopasowanie się do nowego otoczenia jest... trudne. Wszystko zależy od własnego charakteru i często, wbrew pewnemu przekonaniu, bycie kimś otwartym na innych może wcale nie pomóc, a wręcz przeciwnie. Tak samo bywa z osobami o mocnym charakterze, gdzie na pewno Rose właśnie taki posiadała. W końcu przychodząc do nowego miejsca i do nowych ludzi najważniejszym jest nie, by zająć czyjeś miejsce w hierarchii, a by do tej hierarchii się dołączyć. Jeżeli więc przychodzi ktoś o mocnym charakterze, to osoby o podobnym charakterze prędzej będą się czuły zagrożone, niźli będą się cieszyć, że znajdzie się nowa osoba, która by się do nich dopasowała. Zresztą, często tacy ludzie wolą dmuchać na zimne i po prostu na dzień dobry nie pozwolić nowym osobom się wstrzelić w towarzystwo.
Nie dziwił się, kiedy dziewczyna początkowo może nie była zachwycona jego towarzystwem, ale na dobrą sprawę wystarczyło kilka rozmów, po których się to szybko zmieniło i widział, że się do niego przekonywała. Nawet bardziej, niż poczatkowo myślał, że było to w ogóle możliwe. On zdecydowanie nie był typem chłopaka, który by ją jakoś podrywał, czy dawał jej do zrozumienia, że jest nią wyraźnie zainteresowany. Jednak... w rozmowach z nią i nawet siedząc obok jakoś naturalnie przychodziło mu to, że... naprawdę dobrze spędzało się z nią czas. A kiedy dziewczyna wyraźnie dawała mu do zrozumienia, że w jakimś stopniu odwzajemnia jego zainteresowanie, to... no naprawdę był szczęśliwy. Musiał też przyznać, że w jego oczach ani trochę nie wyglądało to tak, jakby dziewczyna w którymkolwiek momencie nie była wobec niego szczera ze swoim zachowaniem.
Jeżeli u niej ten przełom nastąpił podczas tamtej imprezy, kiedy pocałowali się w kącik ust, gdzie on zdecydowanie nie zdawał sobie sprawy z tego, ze jej plan był trochę inny, to... u niego pewnie było to już trochę wcześniej. Bo w sumie, u niego takiego przełomu nie było. Co prawda skoro coś zaczynał do niej czuć i było to w zaledwie dwóch tygodni, to i tak było to szybko, więc... czy samo to w sobie już nie było jakimś przełomem? Pewnie było, chociaż raczej mówimy tutaj o innym, niż ten, który przeżywała Rose.
— Simons? — Uniósł wysoko brwi i... katem oka zauważył, że dziewczyna ukrywa coś na swoich kolanach, bo jednak... robiła to w dość oczywisty no i troche nieporadny sposób. Nawet jeśli teraz finalnie zakryła całe kolana dłońmi, to... raczej było to dość nienaturalne zachowanie, czyż nie?
— Ty się z nią pokłóciłaś, czy pobiłaś? W ogóle dlaczego miałabyś sobie odpuścić? Niech się goni idiotka. —Powiedział, bo w sumie, nie był jej fanem. Może nie było tak, że jej nie lubił, ale... skoro tak traktowała jego... no. Rose. W sensie, nie jego Rose, tylko po prostu Rose, to już jej nie lubił. Proste!
— U mnie to w sumie nic nowego, wszystko po staremu. Teraz się wkurzam na taką jedną Simons. — Powiedział, obdarzając rozmówczynię uśmiechem.
— A potem... w sumie myślałem, czy nie skoczyć do sklepu z komiksami. Jak chcesz to się możesz zabrać? Znaczy, jeśli chcesz, nie? — Powiedział, wcale nawet nie chcąc dać jej do zrozumienia, że mu zależy, czy coś. Chociaż oczywiście, jeśli chciałaby się z nim zabrać, to on na pewno by się ucieszył!

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Ballard High School”