WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

u

Widocznie gdzieś niedaleko musiał rozbić się tir wypełniony po brzegi groszkiem, bo od ponad tygodnia groszek figuruje jako główny dodatek do każdego głównego dania. Nawet w słodkie środy, dumnie reprezentuje zdrowy tryb życia w sekcji “desery”, zaraz obok tego oszukanego placka owocowego, z frużeliną zamiast owoców. (Dlaczego oni trują ludzi?) I choć początkowo dużo osób patrzyło na groszek sceptycznie, teraz widocznie zaczęto traktować to jako normalny stan rzeczy. Groszek dla koneserów. Groszek, jako ostatni bastion w walce z cukrzycą. Groszek - dumny reprezentant mniejszości. Stwórzmy groszek znów wielkim. Ale jakby się nad tym dłużej zastanowić, groszek zawsze rządził się swoimi prawami, nie? Spójrzcie. Większość ludzi powie ci, że to warzywo, ale z botanicznego punktu widzenia wcale tak nie jest - wystarczy zajrzeć do środka. A kwiaty grochu? Te płatki są tak barwne i zróżnicowane, że śmiało można by pomylić je z jakimiś pięknymi polnymi kwiatami. Poza tym, owoce grochu są malutkie, ale zawierają potężne witaminy, bez których człowiek na przykład mógłby się połamać. Albo dostać zawału. Istnieje nawet odmiana grochu, która idealnie opisuje całą rodzinę tych wspaniałych roślin - Lathyrus inconspicuus. Groszek niepozorny. Czy to nie brzmi cool?
Noah skończył wreszcie swój wykład z botaniki, a Finn wciąż żuła kanapkę, ze znudzeniem wbijając wzrok w okno wychodzące na szkolne boisko. Dziewczyna w blond lokach, radośnie rzuciła się swojemu rosłemu chłopakowi na szyję, trzymając w dłoni mały bukiet kwiatów. Tandetne, trzeba przyznać. Wyglądało to co najmniej jak scena zaręczyn, ale wszyscy już zdążyli zakodować, że właśnie kolejna dwójka gotowa jest walczyć o tytuł królewskiej pary na tegorocznym balu. Powtarzała wiele razy, że takie bale są frajerskie, ale nagle zrodziły się w niej wątpliwości, od których rozbolał ją żołądek. Może powinna to przemyśleć. Może to jedna z niewielu okazji, kiedy będzie mogła założyć swój wymarzony strój i skosztować alkoholu na sali gimnastycznej bez jakichkolwiek konsekwencji. Przynajmniej jedno z dwóch. Trochę szkoda, żeby ją to wszystko ominęło. - Ziemia do Finn - Noah pomachał dłonią przed jej twarzą. Właśnie. Ziemia. Na zebraniu samorządu słyszała, że proponowany temat przewodni to wyprawa w Kosmos. Jeżeli Oscar mówił poważnie, to istnieje jeszcze większe prawdopodobieństwo, że Finn się tam pojawi. Może nawet dziś na okienku spróbuje obliczyć, jak duże. Marzyła o brokatowym smokingu.
Ale był jeden problem. Dosyć istotny. Po dzwonku rozdzieliła się ze swoimi nudnymi znajomymi i pognała klasycznie do czytelni. Jedno energiczne pchnięcie drzwi i wzrok bibliotekarki omal nie przegonił jej z powrotem na korytarz.
Stanęła nad Oskarem, pozwalając książce od matematyki upaść ze stłumionym hukiem na stół i stanowczym, ale nieco zrezygnowanym głosem wyszeptała:
- Nie mam z kim iść na bal. Musisz mi pokazać jak działa ten Tinder

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

niebieskie trampki

Bal był na tapecie od początku roku. Nic dziwnego. Jest potwornie ważny i Oscar od dawna o nim marzył. Na różne sposoby, bo przez ostatnie dwa lata był pewien, że będzie super po prostu pójść z Finn albo Stellą, a potem jak zaczął się zastanawiać głębiej, to zaczęła mu się marzyć taka prawdziwa randka. Taka z tańczeniem do północy, z fajnym tematem, żeby koniecznie śmiesznie było i, żeby przyjaciele byli obok, bo to jednak randka na balu, co nie?
I nawet nauczyciel hiszpańskiego z rana chyba załapał, że wszyscy bardziej żyją balem, niż końcem szkoły, bo kazał im robić rozmówki o swoich planach ubraniowych na bal i Oscarowi zabrakło języka w gębie i nie wiedział co ma mówić, bo kompletnie nie miał pomysłu i cieszyło go tylko to, że nie tylko on. I tylko trochę się zagotował, bo wszystkie chłopaki mówili, że wywalone, podczas kiedy to przecież ważne, wszystko jest w takich wydarzeniach ważne, tak? Więc opowiedział, że jeśli temat będzie kosmiczny to chce coś z brokatem chyba, takim ciemnym, żeby było jak gwiazdy, albo coś ala galaktyki, ale tak konkretnie to totalnie nie wie i będzie musiał pomyśleć. I największym odkryciem tego roku był fakt, że kiedy mówi takie rzeczy głośno i wyraźnie, bez skrępowania to inni na to dużo lepiej reagują, bo może i jakiś kutas “wykaszle” gdzieś jakieś ciota, może kogoś to rozbawi, ale przeważająca większość albo ma to gdzieś, albo znajdzie się ktoś, kto podejmie temat, jak teraz Lydia, z którą nigdy wcześniej nie rozmawiał i zrobi się fajnie, bo chociaż trochę zaczął swoją wypowiedź obronnym tonem, to został przez nią wciągnięty w całkiem normalną rozmowę i chyba jakiś akceptowany się poczuł, dużo bardziej, niż przez większość podobnych sytuacji, kiedy trochę uciekał w obawie przed tym, kto co powie, bo przecież babską bluzkę ubrał.
Więc z jakąś mocą do tej biblioteki przyszedł, jakiś taki radośniejszy, bo takie drobiazgi przecież dają człowiekowi dziwną siłę, nawet jeśli to tylko ubranie i nic tak bardzo ważnego to przecież swobodne czucie się jako on było ważne i Oscar chyba powoli zaczynał to rozumieć. I nawet wyjął zeszyt, żeby zadanie domowe od razu zrobić, bo w domu nie będzie musiał, kiedy naprzeciwko siadła Finn i prawie podskoczył i zamierzał już zacząć paplać, że NIE UWIERZYSZ, CO SIĘ WYDARZYŁO, ale ona odezwała się pierwsza i to też bardzo ważne było, więc ciuchowe wyznania poczekają.
- Po pierwsze idziesz ze mną, albo ja zabieram Ashtona a ty Stellę, albo któreś zabiera Vala, albo nie wiem, ale coś w tym stylu, jak nikogo sobie nie znajdziemy i też będzie super, bo ja przeforsuję ten kosmos i to będzie najlepsza impreza naszego życia niezależnie od tego, czy ktoś nas będzie kochał, czy będziemy wieczorami głaskać psy i płakać do komedii romantycznych rozmawiając o tym, że to bzdura i miłość nie istnieje, jasne? - zaczął więc rozmowę i uśmiechnął się szeroko, choć doskonale rozumiał, bo sam przecież chciał zaprosić KOGOŚ i tańczyć z kimś wolne tańce i w mieć te śmieszne, urocze zdjęcie w ramce, znaczy z przyjaciółmi też chciał, ale z KIMŚ też bardzo. I może nie zostanie królem balu, bo ten konkurs jest homofobiczny i paskudnie wyklucza i należy nim gardzić (chyba, że Finn znajdzie faceta i wystartuje, wtedy ten konkurs będzie super), ale kogo w ogóle to obchodzi, kiedy może być tak świetnie.
- Po drugie ściągaj aplikację, zaraz zrobimy ci super zdjęcie i wymyślimy opis, tylko nie dawaj lajków byle komu, tak. No i musisz wpisać, że masz osiemnaście lat, inaczej ci numer zbanują ponoć. - ostrzegł jeszcze, chowając zaraz zeszyt i unosząc się nad ławką, żeby śledzić ruchy palców przyjaciółki na ekranie telefonu, kiedy ta zgrywała aplikację.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Finn zaraz po swoim wywodzie zdesperowanym, usiadła z skwaszoną miną obok Oscara i słuchając go, wbijała wzrok w książkę od matematyki, jakby ta była winna śmierci co najmniej połowy jej rodziny. Nie wiedzieć czemu, takie w niej ten obraz ze stołówki wywołał oburzenie. – Też tak sądzę. W tym roku nasz rocznik jest odpowiedzialny za organizację balu i mam nadzieję, że razem ze mną pójdziesz zakłócić spokój obrad samorządu, jeżeli jakaś Stacy postanowi zrobić z tego Royal Wedding. Val nie jest za stary? – z książki, przeniosła wzrok na Oscara. – Słuchaj, pójdziemy wszyscy razem, na pewno. I będziemy wyglądać po prostu zjawiskowo. Ale wiesz o co mi chodzi? Nawet jeśli miłość nie istnieje, to tylko tutaj, na Ziemi jesteśmy tego pewni. Skąd wiesz, czy ktoś nie czeka na ciebie w statku kosmicznym? – oczy Finn zabłysnęły radośnie, bo dobrze wiedziała, że on wie. Z żadnym ze swoich przyjaciół nie zatańczy wolnego, to by było co najmniej dziwne. Na pewno jest osoba, którą chciałby zaprosić tylko po to, żeby wymieszać poncz z nalewką, wymknąć się tylnym wejściem i pić ten poncz z bidonu pod szkolnymi trybunami nie martwiąc się, że ten pył kosmiczny zostawia po sobie ślady. A potem wrócić i zrobić sobie grupowe zdjęcie z kartonowym kosmitą. I mieć brokat na policzkach.
Problem był jednak taki, że Finn kompletnie nie nadawała się do flirtowania, tym bardziej do randkowania. Nawet najmniejszy komplement z jej ust brzmiał jak cicha prośba o telefon do pogotowia podrywu. Była przy tym niesamowicie spięta, a jeśli ktoś naprawdę jej się podobał, potrafiła zaplątać się w jednym zdaniu co najmniej trzy razy. Oscar na pewno pamięta do dziś, jak odciągał Finn z miejsca zdarzenia, by uratować resztki jej godności przed zdezorientowanym spojrzeniem puzonistki z orkiestry dętej. Tinder był jej ostatnią bronią. Wzbraniała się od tego uparcie. Ale wyjątkowe sytuacje wymagają użycia wyjątkowych środków.
Wyciągnęła z kieszeni telefon. – To chyba nie będzie duże kłamstwo. W opisie dodam, że mam urodziny za 4 miesiące – wzruszyła ramionami, chociaż trochę ją przeraził swoją instrukcją. – Może wybierzemy jakieś zdjęcie z galerii? Dzisiaj nie czuję się zbyt wyjściowo. Szczególnie przy tobie - bo ta koszula to był jakiś sztos totalny. - Chyba mam sałatę między zębami. Mogę się nie uśmiechnąć? Ale wtedy wyjdę na jakąś nudziarę. Może dodam jakiegoś mema? Żeby potwierdzić, że jestem zabawna – odwróciła telefon w stronę Oscara, żeby pokazać mu to

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Jasne, Stacy nie ma najmniejszych szans. - bo ten bal ważny był, a Oscar nie da go sobie przecież zepsuć, po tej ostatniej lekcji zaczął już na poważnie dobrze się czuć z myślą o nim przecież, nawet jeśli bez faceta by przyszedł tylko z przyjaciółmi, a raczej AŻ z przyjaciółmi, to przecież super będzie, ale nie na jakiś ślub królewski, rany. - Obiecuję, że jedyny Wedding Royal na jaki pójdziesz będzie wtedy, kiedy ja będę brał ślub, a i tak będzie wtedy coś fajnego i albo kosmicznego, albo się pomyśli. Ale bal to bal, ma być fajny, a nie jakiś zestaw księżniczek i kryształów, no rany, absurd.
Wywrócił zaraz oczami, bo to takie głupie i w ogóle to kto wpada na takie pomysły.
- Val sobie załatwi lewą legitymację i zastraszy typa co będzie pilnował wejścia, nie martw się. - dodał jeszcze całkiem szczerze i spokojnie, bo jeśli jest coś co o Valentinie wiedział napewno to to, że jak się na coś uprze to to zrobi i, że jak zobaczy, że im zależy żeby przyszedł to się uprze żeby przyjść. Proste.
Choć zaraz westchnął, bo rozumiał doskonale przecież, bo mogli gadać, że miłość jest dla słabych i śmiać się ze śliniących się par, ale tak właściwie to każdy przecież chciał czegoś takiego, może nie ślinienia się z kimś na korytarzu, ale właśnie wgapiania w gwiazdy, robienia sobie zdjęć w kosmicznych ramkach i wszystkich tych fajnych rzeczy, więc westchnął ciężko.
- Eh no, to by było najpiękniejsze w świecie, boże. - mruknął i oparł się o biurko przed sobą i rozłożył żałośnie, wzdychając, bo właściwie to jeśli ten bal im nie wyjdzie to mogą tak sobie tutaj umrzeć, co za różnica, jeśli nie czeka ich kosmiczna miłość? - Musimy ich przekonać na ten kosmiczny bal, chcę brokatową marynarkę i kolory galaktyki i wszystko. - oznajmił z uporem. I chciał, żeby go ktoś kochał, nie jak przyjaciele tylko inaczej właśnie i żeby go kochał w tych kolorach właśnie, nie w żadnym garniturze w który by się musiał przebierać. - Dobra, też wracam na tindera.
Na jej urodziny za cztery miesiące, pokiwał lekko głową. Może sam powinien coś takiego napisać, ale urodziny za ponad rok brzmiały już mniej fajnie, więc lepiej nie, może niech to wyjdzie w rozmowie, przecież tym razem sprostowałby sprawę, prawda? Prawda?
- A co masz w galerii? Ocenimy, ale super dzisiaj wyglądasz, mam ochotę ci ukraść te spodnie, dałbym ci się poderwać gdybyś powiedziała, że po randce zamienimy się ciuchami. - stwierdził jeszcze z szerokim uśmiechem. - Ale nie próbuj tego, ludzie raczej boją się creeperskiego podrywu.
Uprzedził jeszcze, bo kto tam Finn wie. Oscar w sumie wcale nie czuł się mistrzem podrywu, ale nie reagował AŻ TAK niezręcznie jak przyjaciółka, która chyba czasem zapominała, że zanim zacznie być przed kimś tą prawdziwą, wspaniałą sobą, powinna przez jakiś czas być tą trochę normalniejszą sobą przeznaczoną dla nieznajomych, czy coś.
- Boże nie można dawać memów na tindera, możesz dać śmieszny opis jak chcesz być zabawna, ale żadnych memów. Możesz nimi zamiast tego witać ludzi, moje ulubione to whale hello, chociaż nikt mi na to nigdy nie odpisał, ale uważam, że skoro go nie docenili to po prostu nie byli godni.
Objaśnił jeszcze, podciągając jedną nogę na krzesło i wchodząc w galerię zdjęć przyjaciółki, żeby poszukać czegoś, co by się nadawało do wykorzystania.
W tym czasie na korytarzu rozbrzmiał dzwonek, więc chyba powinni iść, ale przecież nie mogą teraz, kiedy takie ważne rzeczy się dzieją.
- Chodź między półki, bo bibliotekarka nas wykurzy stąd. - powiedział tylko, zgarniając swoje rzeczy i telefon Finn, żeby się z nią ukryć między książkami bezpiecznie na najbliższych czterdzieści pięć minut, jedna lekcja chyba im wystarczy na dopracowywanie tego profilu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pokiwała twierdząco głową, bo Oski totalną rację miał i ona na pewno już się mentalnie od dawna nastawiała na ten ślub, żeby… Obrączki nieść. Bo druhną nie zostanie nigdy, nawet jeśli by mieli jej zapłacić. Chyba, że w jakimś odjechanym stroju by przyszła. Sukienkę mogłaby ostatecznie włożyć, jeżeli miałaby w sobie cos, co czyniłoby ją mniej sukienkową, niż normalnie. Rozumiesz.
Finn zazdrościła Oscarowi tego sprytu, którego jej brakowało. Przy kłamaniu cała jej buzia robiła się zaraz czerwona, ręce krzyżowały się nerwowo, gardło zaciskało nagle, utrudniając sprawną komunikację, a Oscar miał ewidentny talent – po prostu wszystko uchodziło mu na sucho. I nawet powieka mu nie drga. Nawet się nie zająknie. – Boże, nie chcę wylądować przez ciebie u dyrektora, jeszcze zabierze mi stypendium… Ale z Valem pójść na bal, to trochę bajka jednak – rozmarzyła się, dosłownie na kilka sekund, bo zaraz do niej dotarło, że to niepoważny pomysł jest. Fajny, ale nadal niepoważny. Właśnie. Miłość w wykonaniu ich rówieśników była słabo wyreżyserowanym filmem soft porno, w dodatku z tandetną charakteryzacją i Duą Lipą w tle. Miłość na ich zasadach jest z innej planety. Dlatego oni muszą błyszczeć. I wszystko dookoła też. – Ja już nie widzę innej opcji, to ma się po prostu wydarzyć i już.
Stukała podekscytowana ołówkiem w swój podręcznik, aż ktoś w końcu kazał jej przestać.
Spojrzała na Oscara, jakby ten właśnie przyznał się do przyklejania gumy pod stolikiem. Z trudem stłumiła śmiech. – Jeżeli to byłby twój tekst na podryw, to nie wiem, czy chciałabym od ciebie jakichkolwiek rad. - a dosyć duże nadzieje w nim pokładała. Jego miłosne historie ktoś powinien spisywać. Przecież Finn nie zależało na wielkiej miłości, aż po grób. Chciała jakiejś zmiany w swoim życiu, pełnym cyferek, myślowego bałaganu i kawy waniliowej ze szkolnego automatu. Może zdarzy się jakiś cud, może na świecie istnieje osoba, która nie wywróci oczami i nie odwróci się na pięcie, nie pozostawi po sobie gorzkiego smaku upokorzenia. – Tak zwana naturalna selekcja. Swoją drogą, bardzo to urocze. Wiesz, że taki wieloryb zjada dziennie kilka ton jedzenia? W dodatku mają ogromne serca, no bo całe są ogromne..
Niechętnie zebrała ze stolika swoje rzeczy i rzucając bibliotekarce pełne zawiści spojrzenie, ruszyła za Oscarem między półki z książkami. Usiadła na ziemi, opierając plecy o regał. – Okej, bez memów, niech ci będzie. Wystarczy, że można się pośmiać ze mnie. To jakie zdjęcia zazwyczaj wrzucają inni? Patrz, to jest fajne, nie? Pamiętasz, jak nas potem goniły? Straszne.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- W razie czego biorę to na siebie, co mi zrobi? - wywrócił oczami. Nie miał stypendium, którego mogłoby mu być szkoda, ocena z zachowania za same nieobecności była średnia, nigdy też mu nie przeszkadzała, bo żadne studia mu się nie marzyły, a nawet jeśli czasem coś go ciągnęło w tym kierunku to sobie uświadamiał, że i tak na żadne się nie dostanie, więc nie ma czym sobie głowy w ogóle zawracać. Bal będzie po prostu zakończeniem szkoły, więc równie dobrze on może Vala zaprosić, jeśli i tak pójdą tylko tą swoją małą grupką, a nie będą mieli par i wielkich miłości o jakich tak bardzo marzyli.
Choć miłość byłaby taka świetna i chyba oboje za dużo o tym myśleli i możliwe, że trochę to wyolbrzymiali, ale Oscar bardzo swoje marzenia o romantycznych gestach i fajnych wspólnych chwilach marzył.
- Nie doceniasz mojego talentu, poza tym na bank dałabyś się wyrwać. - jego twarz rozjaśnił uśmiech, bo to przecież jasne i oczywiste i nikt mu nie odmówi, tak?
- Wow, serio? Raz zjadłem kilogram frytek na kolację i prawie padłem, wow. Choć w sumie faktycznie one są olbrzymie, to inaczej. Jest w ogóle aż tyle ryb, w sensie bo wielorybów pewnie też jest sporo, więc skoro one zjadają każdy po kilka ton ryb dziennie to nie zabraknie kiedyś ryb? - musiał się pochwalić frytkowym osiągnięciem, bo nie miał wątpliwości, że Finn znała kogoś, kto byłby w stanie mu dorównać, choć zdecydowanie wieloryby były bardziej godne podziwu pod względem jedzenia (choć w innej wadze, więc Oscar nadal miał prawo być z siebie dumny), ale zaraz z przejęciem skupił się na światowej populacji ryb, bo chyba słabo by było, jakby wszystkie ryby zostały zjedzone, a poza tym to co by wtedy jadły wieloryby?
- A jeśli wszystkie ryby znikną o wieloryby zaczną wyjadać plankton i co jak potem planktonu zabraknie? - dodał jeszcze, - Czy wieloryby zjedzą kiedyś wszystko co jest w oceanie i zaczną polować na ludzi?
Wow. Wow. To odkrycie całkowicie zmieniło na ten moment świat i życie Oscara, trzeba ocalić ryby, tylko jak to zrobić?
Ale zaraz musieli się przemieścić i siadł obok Finn, zaglądając jej w telefon, bo ważna misja jest, ważniejsza nawet niż wszystkie ryby świata.
- Nie wiem no, ładne po prostu, nie? - wzruszył ramionami i pokręcił głową. - Bardziej widać całe otoczenie i te łabędzie niż ciebie, bez sensu. - skrytykował jeszcze, tak poza tym to miał traumę do tych łabędzi, bo okropnie syczały i on był pewien, że miały zęby czy coś i na bank chciały ich pogryźć. - Okropne były, to jakieś mutanty, dobrze że w ogóle udało nam się nawiać bo pewnie słabo byśmy skończyli po tym starciu, daj spokój.
Przyznał.
- Pokazuj co jeszcze masz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Finn nie zależało na reputacji, bo żadnej nie miała. Na spotkaniach szkolnego samorządu pojawiała się tylko dlatego, że po prostu lubiła wiedzieć. Lubiła obserwować ludzi, którym zależy na wyimaginowanych, kruchych opiniach. Którzy robią z siebie błaznów na apelach, jąkając coś przy mównicy z kartki i wycierając pot z czoła. W zasadzie też nie miała zbyt wiele do stracenia, a za zaproszenie osoby o podejrzanej aparycji i z lewą legitymacją, nie groziło chyba odebranie stypendium? Finn na samą myśl zakręciło się w głowie. Patrzyła na Oscara, a na jej twarzy malował się cień niepewności. Może udałoby się wynegocjować tylko jakieś godziny do odbębnienia w czytelni? Mieliby trochę czasu, żeby przygotować się do egzaminów. – Zwariowałeś, jeden za wszystkich, wszyscy za jednego – oburzyła się, bo Oski nie będzie sam odpowiadał za ich wybryki. – Zresztą, powinniśmy pomyśleć o tym w ten sposób. Co by się nie działo, jak sam mówiłeś, idziemy tam razem. Ale zanim zaczniemy kogokolwiek straszyć Valem - musisz przyjść na najbliższe zebranie. Trzeba przeforsować kosmiczny bal. To jest teraz nasz priorytet.
Kilogram frytek? Patrzyła na Oscara ze zdziwieniem, bo nie miała pojęcia, gdzie w takim ciele zmieściłoby się aż tyle jedzenia. – Wiesz, natura to sobie sprytnie wymyśliła i w normalnych warunkach nigdy nie powinno zabraknąć ryb. Tylko jest jeszcze człowiek - chociaż kiedyś słyszała, że dojrzewający chłopcy potrzebują o wiele więcej kalorii, tylko czy frytki były dobrym źródłem wartości odżywczych? – Nawet kiedyś czytałam o tym w Nature. Znaczy, nie o tym, że wieloryby będą zjadać ludzi, bo ich przełyk nie jest do tego przystosowany, nie zmieściłbyś się tam, wiesz? Chociaż są ogromne, to ich przełyki są wąziutkie i z naukowego punktu widzenia nie jest to w ogóle możliwe. Ale co do samego planktonu i jego ilości, to faktycznie, przez zmianę klimatu i ingerencję człowieka, wieloryby po prostu nie będą w stanie przetrwać i prawdopodobnie w niedalekiej przyszłości wyginą, jak większość gatunków. Szkoda, bo to naprawdę niesamowite zwierzęta. Wyobrażasz sobie mieć serce wielkości samochodu osobowego i żyć spokojnie ponad 100 lat? – spojrzała na Oscara wielkimi oczami. – Myślę, że prędzej wieloryby zaczną polować na ludzi w ramach zemsty, za te wszystkie szkody, które im wyrządzamy. Też brzmi cool – wcale nie.
Skrzywiła się na te słowa krytyki, ale pokiwała głową.- Masz rację, za dużo traumatycznych wspomnień. A pamiętasz to? Jak zwykle musiałeś zrobić zdjęcie, kiedy akurat mrugnęłam
Po kilkunastominutowej debacie w końcu udało wybrać się odpowiednie zdjęcie. Ostatecznie stanęło na fotce z kotem ojca, Pulpetem, na którym Finn wygląda trochę jak zjarana, ale to ma świadczyć tylko o tym, że wcale nie jest sztywniarą, w dodatku lubi koty, a koty są przecież c00l. Teraz Finn patrzyła na swój prawie dokończony profil i skubała nerwowo dolną wargę, myśląc nad opisem. – Nie wiem, Oscar. Może nie będę pisać za dużo o sobie? A ty co napisałeś?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Rany, Finn. Dobra, mamy masę czasu na to. - wzruszył po prostu ramionami, bo jak podobała mu się idea ładowania się wszędzie RAZEM, tak w tym temacie głupie mu się to wydawało, bo jemu niczym ważnym szkoła raczej zagrozić nie mogła. Ale nie chciał się o takie bzdury kłócić na ponad pół roku przed balem, bo jeszcze oboje zmienią swoją koncepcję jakieś milion razy, a poza tym ważniejsze rzeczy mieli na głowie przecież. Finn ma rację, kosmos jest teraz najważniejszy. - Będę na sto procent i będę super przekonujący, jak odmówią to nie wiem, co zrobię ale pożałują bardzo mocno.
Zapewnił, kiepski bardzo był w groźbach, z jakiejś przyczyny w ogóle nie wzbudzał respektu w ludziach, a odkąd zaczął nosić rzeczy które zdecydowanie bardziej mu się podobały i odpowiadały, miał wrażenie że tych resztek mini-grozy jaką kiedyś mógł wzbudzać w najsłabszych jednostkach, teraz nie wzbudzał nawet w mrówkach ukrytych w szkolnej piwnicy.
Ale to nie ważne, on coś wymyśli, argumentami ich pobije czy coś, albo wykorzysta swoją największą supermoc i po prostu przegada ich wszystkich. W tym był dobry. Albo będzie gadał, aż się zgodzą, żeby po prostu się zamknął.
I słuchał zaraz o waleniach i w sumie to mimo że Finn znowu mówiła w języku mądrych ludzi to tego nawet fajnie się słuchało i próbował sobie nawet wyobrazić przełyk u walenia, bo dziwnie jakoś mu było z tym, że zwierzę, które chyba jest tak wielkie jak ich szkoła nie połknęłoby żadnego ucznia. Szkoła codziennie połyka ich setki.
- A to pewne, że wyginą? - spytał jeszcze, bo smutny los waleni nawet faktycznie go zasmucił, bo faktycznie wydawały się super i słyszał gdzieś, że wydają fajne dźwięki i zawsze mu się wydawało, że to takie śmieszne zwierzęta ze spokojną energią dziadków, urocze były, a jak wiedział, że nie mogłyby go zjeść to lubił je nawet trochę bardziej. - Ale wolałbym, żeby się nie mściły na mnie jednak.
Dodał zaraz, wcale nie cool, już starczy że rekiny jedzą ludzi.
- Rany, nie możesz wrzucić zdjęcia na krótym mrugasz, dalej. - skrytykował kolejne zdjęcie i tak oglądał, to z urodzinn Finn, całą serię z ich ostatniego nocowania, przebieranki w lumpeksie i dużo innych, aż nie znalazło się to jedno całkiem urocze i takie, co wyglądało fajnie i wszystko się na nim zgadzało i mogło w pełni reprezentować to jaka Finn była super.
- Chyba bez sensu pisać o sobie, w sensie nie wiem, ja nie umiałem, wpisałem cokolwiek. - wyjął zaraz swój telefon i pokazał jej swój profil, w którego opisie widniało tylko Napisz jaka jest twoja ulubiona rasa kosmitów - jeśli się zgadzamy, pierwsza randka za 5 minut. - Napisz coś w języku mądrych ludzi może, z tym ci nie pomogę, ale może trafisz na kogoś z takim mózgiem, że doceni, albo kogoś, kogo chociaż to zaciekawi?
Finn zawsze miała masę memów i żartów, których on nawet nie próbował zrozumieć, ale pewnie by mu się spodobał jakiś taki mądry opis. I z niepokojem teraz zerkał na czas, bo lekcja się kończyła i w sumie to się wahał, czy po kolejnym dzwonku zamierza iść na historię, czy nie posiedzieć tu dłużej.
- Albo o kosmosie coś, to zawsze jest super, a ty super rzeczy o nim mówisz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Finn wcale nie uważała, żeby Oscar nie wzbudzał respektu, po prostu takich jak oni nikt na korytarzach nie zauważał. A tym bardziej na zebraniach, gdzie zbierała się cała śmietanka towarzyska szkoły. Dla Finn to czasami ulga, przejść obok wszystkich i nie wzbudzić zainteresowania, szczególnie na szkolnej stołówce. Nikt nie chce napluć jej do lunchu, nikt nie wytrąca jej z ręki kartonu z sokiem pomarańczowym. Nie no, tak źle nigdy nie było. Czasem jednak chciałaby być zauważona w sytuacji innej niż ta, w której ktoś potrzebuje pomocy z zadaniem domowym. Na przykład raz dziewczyna z kółka szachowego pochwaliła jej kolorowe ogrodniczki. To był całkiem miły dzień. Może powinni się tak ubrać na kolejne zebranie? Może wtedy ktoś ich zauważy i potraktuje poważnie? Czy człowiek w kolorowych ogrodniczkach może być traktowany poważnie?
- Tak pewne jak to, że nie zdasz sprawdzianu z matematyki – odpowiedziała wywracając oczami, bo w sumie po to się w tej bibliotece spotkali. Kolejny raz, tym razem to nie Finn dała się wciągnąć w plotki, a sama generowała nowe problemy i zajmowała głowę przyjaciela dziwnymi refleksjami o waleniach. W dodatku marnują swój cenny czas na instalowanie jakiejś marnej aplikacji randkowej – od samego myślenia o niej Finnley zakręciło się w głowie. Co ty właściwie robisz, Davis? Ze skupieniem przyjrzała się Oskarowemu profilowi i niesamowicie jej się ten tekst spodobał. Aż się uśmiechnęła szeroko. – I oni naprawdę potrafią wysyłać do czegoś takiego zdjęcia swoich penisów?
Kątem oka dostrzegła bibliotekarkę, która już od dłuższego czasu spoglądała na nich z niezadowoleniem.
- Dobra, jeżeli napiszę coś fajnego, to algorytm to odczyta i automatycznie dopasuje mnie z kimś równie fajnym? To tak działa? – spojrzała na Oscara swoimi wielkimi oczami, bo co jeżeli już tylko kilka kroków dzieliło ją od poznania (możliwe) miłości swojego życia? Tutaj, w tej zakurzonej bibliotece, pod regałami? Zaraz zapomniała o marnowanym czasie, o sprawdzianie z matematyki, o zbliżającym się końcu okienka, a myślami całkowicie odpłynęła do tego balu, który ma się odbyć za kilka miesięcy i na którym będzie mieć wystrzałowy garnitur i równie wspaniałą osobę towarzyszącą.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Oscarowi odpowiadała taka kolej rzeczy - byli po prostu oni, kilka osób które lubił i z którymi dobrze się spędzało czas i rozmawiało, a cała reszta była wielką masą, którą obserwowali z odległości, z ciekawością pewną, czasem z przestrachem. Bo choć Reid lubił zwracać na siebie uwagę to wiedział, że uwaga uczniów liceum jest ponad jego siły i możliwości i zdecydowanie lepiej okazyjnie się po nią zgłaszać, niż notorycznie na siebie ściągać.
- Zdam, Ash mi tłumaczył, potem ty, potem znowu Ash i znowu ty, mam już dość, to nadal nie ma sensu, ale przysięgam, przerobiłem wszystkie możliwe zadania i dostanę cztery, a jeśli dostanę cztery to nie będę musiał poprawiać ostatniej jedynki. - taki był jego niecny plan, mało realny, bo czwórki na swoim sprawdzianie z matmy nie zobaczył nigdy w swoim życiu, a większość tych nauk i tłumaczeń odciągał, zajmując swoich korepetytorów znacznie ciekawszymi tematami, ale chyba najważniejsze, że chociaż on sam w to wierzył choć przez chwilę?
- Nooo… ja myślę, że nie do końca chodzi o mnie, profilówkę czy opis, co o to, że się cieszą że ktoś ich zobaczył. Inaczej tego nie wyjaśnię, nawet mnie kosmici nie podniecają, okej. - przyznał, unosząc przy tym obie dłonie, jakby się poddawał, czy coś. Prawda jest taka, że nie rozumiał, mimo że sam przecież był chłopakiem nie mniej, niż ci wszyscy, który podobnymi zdjęciami go czasem witali.
Wzruszył jednak ramionami, bo poza chwilą dyskomfortu, w gruncie rzeczy było mu to obojętne, póki autor zdjęcia znajdował się gdzieś daleko. Zaraz uśmiechnął się szeroko, kręcąc przy tym głową, rany. Finn jest taka super mądra, a na takich rzeczach się nie zna!
- Nie, po prostu ustawiasz sobie odległość z jakiej ma ci podsyłać osoby i po prostu oglądasz profile i przesuwasz w lewo albo w prawo, ale jak tych profili ileś zobaczysz to musi się trafić ktoś fajny, a jak sama pokażesz jaka fajna jesteś to szybciej cię z kimś sparuje, proste. - objaśnił więc zaraz tonem tinderowego mędrca, ale też rozmażony był potwornie, bo to takie ważne było - znaleźć miłość swojego życia, randkę na bal, kogoś kto byłby obok do robienia wszystkich rzeczy, dzielenia myśli, czy byłoby to oglądanie filmów, polowanie na ufo, czy cokolwiek innego. - Musisz mi mówić, jak się z kimś umówisz. Jest tylu ludzi że musi nam się udać kogoś spotkać, co nie.
Podsumował w końcu i z niechęcią zmarszczył nos, kiedy z korytarza wyraźnie rozbrzmiał dzwonek.
- Nie chcę tam iść.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Patrzyła na niego z miną wyrażającą głęboki żal, bo widziała dobrze to Oscarowe cierpienie i ogromnie mu współczuła, że musi przechodzić przez tę mękę, bo jej cyferki w głowie układały się jak na baczność – czasami po prostu patrząc na zadanie, widziała już jego rozwiązanie. I może faktycznie nie była najbardziej empatyczną osobą na ziemi, ale starała się. Naprawdę się starała. I Ashton też się starał. Wszyscy się starali, żeby Oscar szczęśliwie zdał do następnej klasy, niekoniecznie samodzielnie, ale z kim w takim razie Finn uciekałaby z wfu? Z kim stanowiłaby tę niewidzialną część? Czasem trzeba nagiąć swój kręgosłup moralny, w imię solidarności. W imię niepowybijanych palców i nieposiniaczonych kolan. W imię zachowanej godności.
Oscar zaś doskonale rozumiał świat, w którym ona czuła się jak dziecko we mgle. Zmarszczyła czoło, kiedy zaczął tłumaczyć jej psychologię wysyłania nagich zdjęć. Cieszą się, że ktoś ich zobaczył. Okej, nie tylko o te akty ekshibicjonizmu chodzi, wiedziała przecież. Czasami łatka niewidzialnego przywiera do ciebie za mocno i jedynym wyjściem jest po prostu wyskoczyć komuś z telefonu. Finn nerwowo strzelała sobie z palców, słuchając dalszej instrukcji. Kolejne wrogie spojrzenie ze strony bibliotekarki. Przesuwasz ludzi w lewo lub w prawo. Wow. To aż takie proste?W zasadzie trochę brutalne.– Nie chcę za dużej odległości – to wiązałoby się z dodatkowymi kosztami, a terrarium dla Saturna pochłonęło jej ostatnie oszczędności.
Potem trzeba było ustawiać preferencje i Finn od razu odmówiła oglądania męskich torsów i innych części ciała, bo były to jedne z niewielu rzeczy, które ją autentycznie przerażały. – Oczywiście, dowiesz się pierwszy. Jeżeli to w ogóle się wydarzy… a jak mnie sparuje, to co wtedy? Już gotowe? Daj – podekscytowana wzięła od Oscara swój telefon i spojrzała na nowo stworzony profil. – Rany, to wygląda całkiem cool, prawda? – wtedy zadzwonił dzwonek. Finn poderwała się z ziemi i przerzuciła plecak przez ramię. Doskonale wiedziała, że na zbliżającej się lekcji będzie tylko ciałem - tak ją to poszukiwanie drugiej połówki pochłonęło. – Chodź, nie marudź. Pani Hagan co prawda wygląda jak wieloryb, ale jej niestety nie grozi wyginięcie.

Ztx2

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#2

Poniedziałki takie były. Męczącym, egzystencjalnym bólem na tyłkach połowy uczniów, szczególnie jeśli nie byli oni rannymi ptaszkami. Noah Fisher zdecydowanie do takowych nie należał. Wstawanie wcześnie rano, tylko po to, żeby znaleźć się w miejscu, w którym wcale nie chciał być? Bloody brilliant! Najchętniej powiedziałby, aby jego nie liczono, ale niestety nie było takiej opcji. Dlatego, zamiast tego, nagminnie spóźniał się do szkoły. Milionowa ilość drzemek, które ustawiał na swoim telefonie, by koniec końców przypadkiem całkowicie wyłączyć budzik nie sprzyjały punktualności. Większość nauczycieli w ciągu trzech lat liceum zdążyło przyzwyczaić się do faktu, że pan Fisher spóźniał się na zajęcia i przymykali na to oko. Byli jednak i tacy, jak pan Brown, nauczyciel historii, którzy nie lubił spóźnialskich. Dlatego właśnie Noah dostał za zadanie napisanie eseju o rdzennych amerykanach - tak, żeby nie zapomnieć o podstawach. Szczególnie, że chłopak nie wychowywał się w Stanach Zjednoczonych. Szatyn przywykł już do podobnych kar, chociaż nie mogl powiedzieć, że był zachwycony. Nigdy, przeciez dla rozrywki nie bawił się w pisanie nudnych esejów. Nie było jednak tego złego, co by na dobre mogło nie wyjść. Kto bowiem wie, czy nie uda się Noah wyrwać w bibliotece jakiejś ładnej dziewczyny? Był dobrej myśli. Dlatego wszedł do pomieszczenia, kończąc rozmowę telefoniczną. Ku zaskoczeniu wszystkich, wiedział bowiem, że nalezalo zachowac tutaj ciszę i spokoj, a on podpadl dzisiaj juz wystarczajaco pracownikom szkoly.
- Bloody brilliant, mate - powiedzial, zajmujac pierwszy wolny stolik, gdy pracownica biblioteki rzucila mu ostrzegawcze spojrzenie. - W takim razie do zobaczenia - dodal i rozlaczyl sie, by w tym samym czasie dostrzec, ze dosiadl sie do zajetego stolika. Kojarzyl skads ta dziewczyne i to nie tylko dlatego, ze przyciagala uwage uroda. Nie mial jednak pojecia skad, a wydawalo sie, ze bez tej informacji, tak bardzo nurtujacej, nie bedzie w stanie zaczac swojej pracy. - Czy my przypadkiem nie bylismy na tej samej imprezie u Johnsona? - zapytal wiec szeptem, nachylajac sie lekko w strone dziewczyny nad stolikiem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#1

Poniedziałki. Większość normalnych ludzi gardzi nimi, albowiem właśnie ten dzień tygodnia jest następstwem końca weekendu. Dorośli wracają do pracy, uczniowie do szkoły, każde z nich ma własne powody, aby gardzić poniedziałkiem, jednakże są też takie jednostki, które się wyłamują. I właśnie do nich zaliczała się młoda Miller. Owszem, w sobotę i niedzielę miała trochę czasu dla siebie i bliskich, ale to właśnie tygodniu miała zajęcia taneczne, gdzie mogła być sobą i się po prostu wyszaleć. To zabrzmi zabawnie, bo przecież nastolatka mogłaby to zrobić w weekend, wychodząc ze znajomymi na domówkę, jednakże nie Yukari. Miała swój własny plan, może nie na życie, ale definitywnie do końca liceum — w tygodniu szkoła, taniec, muzyka i śpiew, w weekendy nauka, rodzina i znajomi. I nieważne jak ktokolwiek próbował namówić ją do wyjścia, potrafiła się stanowczo postawić i wykonać swoje zadania tak, jak to sobie zaplanowała. Jednakże ten poniedziałek miał być zupełnie inny, a zaczęło się już od tego, że dziewczynie odwołano jedną i ostatnią lekcję. I o ile jej rówieśnicy bardzo się ucieszyli z tego powodu, ona czuła, że właśnie zakłócono jej perfekcyjnie rozplanowany grafik. Bezsensowny byłby powrót do domu, albowiem spędziłaby w nim kilkanaście minut i musiałaby już wychodzić, żeby zdążyć do szkoły tańca. Dlatego też postanowiła spędzić trochę czasu w bibliotece, co by być chociaż trochę do przodu. I zanim ktokolwiek zapyta, nie — Miller nie spędzała w bibliotece zbyt dużo czasu, ale pracownice już ją kojarzyły i to na całe szczęście dobrze, dziewczę zawsze sprzątało po sobie książki i nigdy nie zakłócało spokoju w tym miejscu.
Dotarłszy już do biblioteki, Yu przywitała się cicho z bibliotekarką, a następnie odbyła podróż pomiędzy regałami. Kiedy już znalazła trzy odpowiednie książki, które miały jej pomóc w napisaniu wypracowania z geografii. Uważała, że to było nawet urocze ze strony nauczyciela, że dostała temat związany z Japonią, ale to i tak nie oznaczało, że nie potrzebuje ona wsparcia w postaci materiałów naukowych (internet też się przyda, ale ciiii). Zajęła pierwsze lepsze miejsce, wyciągnęła wszelkie niezbędne rzeczy (notatnik i długopis) z torby i zaczęła z książki wypisywać wszelkie informacje, które mogłyby być dla niej przydatne. Była tak skupiona na swoim zadaniu, że nawet nie zauważyła momentu, w którym ktoś się do niej dosiadł. Dopiero w chwili, kiedy owa osoba zwróciła się do niej, Miller zamrugała parę razy zdezorientowana i zauważyła czyjąś obecność. Powoli przeniosła spojrzenie z zapisanych stron notatnika na nastolatka, który nachylił się nad nią i zadał jej pytanie. Zdezorientowana przechyliła głowę lekko w bok, zastanawiając się, o czym nieznajomy mówi. - Ani przypadkiem, ani specjalnie - zauważyła całkiem spokojnie, bo hej! Nawet nie znała osobiście żadnego Johnsona, a jedynie ze słyszenia! - Ewidentnie musiałeś mnie z kimś pomylić - szepnęła cicho, uśmiechając się przyjaźnie, bo hej! Nie miała serca z lodu, a jedynie była po prostu zabiegana!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Bycie znajomym z bibliotekarkami? Noah zapewne udałoby się to wyłącznie w ten negatywny sposób, dlatego, że coś przeskrobał i właśnie dlatego został przez nie zapamiętany. Fisher nie przykładał bowiem dużej wagi do zasad panujących w szkole i… właściwie gdziekolwiek. Lubił robić to na, co miał ochotę. Nawet jeśli nie uchodziło mu to na sucho (a zazwyczaj nie uchodziło). Zdarzało mu się jednak zachować odpowiednio do sytuacji. Posiadał bowiem dobre wychowanie, tylko nie zawsze szło ono w parze z nastawieniem młodego Fishera.
Dlatego zamiast pozwolić uczennicy siedzącej przy stoliku pozwolić w spokoju i ciszy pracować, musiał się odezwać. Niezmiernie nurtowało młodego muzyka skąd kojarzył dziewczynę. Był bowiem pewien, że nie widzi jej po raz pierwszy. Jasne, niezupełnie zaskakujące było to wrażenie. W końcu chodzili do tej samej szkoły, a ta wcale nie była tak ogromna. Na pewno minęli się nie raz na korytarzu. Noah posiadał jednak nieopisane uczucie, że przeprowadzili ze sobą przynajmniej jedną konwersację. Czy był, aż tak bardzo w błędzie? Sam już nie wiedział. Poczuł konsternację, kiedy usłyszał słowa nastolatki. Zmrużył, aż lekko oczy, ewidentnie mocno się nad sprawą zastanawiając. Widać było, że nie dawało to chłopakowi spokoju. – Jesteś pewna? – dopytał, zerkając na nią znad telefonu, który szybko wyciszył, gdy ciszę panującą w bibliotece zagłuszył dzwonek nadchodzącego połączenia. Na wyświetlaczu dostrzec można było, że do nastolatka próbuje dobić się Queen of England aka jego mama. Noah jednak odłożył komórkę wyświetlaczem w stronę blatu stolika i uśmiechnął się do Yukari, gdy potwierdziła po raz kolejny, że na pewno wcześniej się nie spotkali. – W takim razie jestem Noah – powiedział, puszczając jej oczko, po czym wyciągnął z plecaka zeszyt i otworzył go na temacie eseju. – Bloody hell – burknął do siebie i westchnął ciężko. – Nie wiesz przypadkiem, w której sekcji są książki o rdzennych amerykanach? – przerwał raz jeszcze szeptem spokój dziewczyny siedzącej naprzeciwko. Podobno kto pyta nie błądzi, a on nie sądził, aby naruszył jej przestrzeń osobistą tak bardzo, żeby dostać od niej już teraz książką w głowę.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Ballard High School”