WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://www.seattle.gov/images/Departme ... /div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

❧ 21 ❧
Znosiła już jajko wyczekując momentu, aż zdejmą jej te ciągnące i coraz bardziej swędzące szwy, które łatały skórę na przedramionach obu rąk Tottie. Formujące się blizny po głębokich nacięciach były świeżą pamiątką halloweenowej zabawy, która wcale nie okazała się dobrze wyreżyserowanym eventem z kontrolowanym podkręcaniem dawkowaniem niepokoju, ale przerodziła się w prawdziwy horror i walkę o życie, w której Whitbread (wraz z czterema innymi uczestnikami) brała udział. Nie umiała zapomnieć o wydarzeniach z tamtego wieczoru, a będąc świadkiem morderstwa, a wcześniej widząc wykrwawiającą się harcerkę, której nie mogła pomóc… coraz mocniej docierało do niej, że zło na świecie ma się dobrze i najwyraźniej wymyka się spod kontroli, zarażając tym obłędem coraz więcej osób. Nie chciała się bać, zamykać w domu i ograniczać swoje potrzeby czynienia dobra. Ale tak trudno jej było ruszyć naprzód, zwłaszcza gdy po tym jak trafiła do szpitala kazano jej się oszczędzać, wciskając na siłę zwolnienie.
Głos rozsądku podpowiadał jej, żeby wstrzymała się z powrotem do rowerowych wycieczek, aż rany całkiem się nie zagoją, ale nie mogła już usiedzieć w domu i zadowolić się tylko spacerami, bezsensownymi podskokami do muzyki, czy mało wymagającą gimnastyką. Chciała się zmęczyć, poczuć wiatr we włosach i wyłączyć myślenie, pędząc na złamanie karku, hen przed siebie. Kompletnie nie zraziła się tym, że na popołudnie zapowiadano opady deszczu, ba! uznała to za przychylność losu, bo dzięki temu była szansa, że będzie mogła się rozpędzić bez obaw, że wleci jej pod koła jakaś roztrzepana mamuśka, goniąca swoje niesforne dziecko. Nie chcąc oddalać się zbyt daleko od domu, wybrała się do parku w Sunset Hill, by przy okazji poczuć morską bryzę i piach w oczach.
Jechała jak wariat; ścinając zakręty testowała już i tak nadwyrężoną kondycję swojego starego roweru, który coraz częściej wymagał reperowania. Nuciła pod nosem, by nie dać się owładnąć ciszy. I w tej szaleńczej pogoni (pewnie za zachodzącym słońcem) Whitbread tylko na chwilę straciła uwagę, zmuszona odgarnąć włosy, które opadły jej na twarz, zasłaniając widoczność. To wystarczyło, by wpakować się wprost na jadącego z naprzeciwka mężczyznę, który może chciał zdążyć przed deszczem, dlatego pedałował równie szybko jak ona?
Tottie udało się jedynie lekko skręcić kierownicę, by nie zderzyć się z nim czoło. Niestety ten ruch sprawił, że kołem zahaczyła o piasek, przez co podcięło jej jednoślad i robiąc fikołka padła jak długa tuż obok ścieżki. Ciężko dyszała i szeroko otwartymi oczami wpatrywała się w ciemne chmury sunące po niebie, obawiając się kiwnąć choćby małym palcem. Niby kontrolowała ten upadek, bo to nie pierwszy raz w jej życiu gdy zaliczała glebę, ale na tę chwilę nie była pewna, czy panowała nad swoim ciałem na tyle, że dalej jest w jednym kawałku...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Bywały takie dni, a przynajmniej Wren miewał takie zaskakująco często, kiedy bez żadnego konkretnego powodu, humor zdecydowanie nie dopisywał, wszystko wypadało, tłukło się, rozmowy z bliskimi zmieniały się przerażająco szybko w kłótnie i wszystko zdawało się jakby poza jego kontrolą. Wszystko działo się automatycznie, a on niekoniecznie potrafił zapanować nad swoimi odruchami i wybuchami. Nie miał też zresztą żadnego konkretnego powodu, by być aż tak wkurzonym na wszystko i wszystkich. A jednak wszystko tego dnia było całkiem przeciwko niemu i on też zdawał się, choć niekoniecznie nad tym panował, być przeciwko wszystkiemu i wszystkim. Pomóc mogło tylko wyrwanie się od wszystkiego, najlepiej związane z jakąkolwiek aktywnością fizyczną. Nie wiedział nawet kiedy po prostu wyciągnął rower, wyszedł z mieszkalnego bloku i odjechał gdzieś przed siebie. Jechał jakby automatycznie bez żadnego konkretnego celu, najpierw swoją typową trasą, kierując się od razu na nadbrzeżną trasę przez park Myrtle Edwards i dalej z lewej wciąż mając widok na zatokę. Oglądany już miliony razy o najróżniejszych porach dnia nie budził teraz większych ekscytacji. Mknął przed siebie, nie przejmując się niczym i nikim. Może trochę zbyt szybko, może trochę zbyt agresywnie, ale niekoniecznie myślał w tym momencie o kimkolwiek innym. Potrzeba wyładowania niczym nieuzasadnionej złości zaprowadziła go dość daleko od domu, o czym zorientował się dopiero, gdy trafił do parku Golden Gardens znajdującego się dość daleko na północ od jego dzielnicy mieszkalnej, w Sunset Hill. Zwrócił uwagę w końcu również na pogodę. Zdecydowanie zapowiadało się na deszcz, a powrót do domu miałby mu zająć około 50 minut. Bezsensowne moknięcie na deszczu byłoby zdecydowanie nieprzyjemnym zakończeniem już i tak beznadziejnego dnia, więc podjął szybką i zdecydowaną decyzję, aby zawrócić i jak najszybciej pomknąć do swojego mieszkania w Belltown. Być może była to jednak zbyt szybka i zbyt zdecydowana, bo zrobił zbyt szybki ruch, zawracając i kompletnie nie zwrócił uwagi na to, że ktokolwiek mógłby się w jego pobliżu znajdować. Przez szczególnie widoczne widmo ulewy, w parku zbyt wielu ludzi nie było, a jednak i tak zawracając niemalże się z kimś nie zderzył. A nie zderzył się tylko i wyłącznie z powodu szybkiej reakcji nadjeżdżającej z naprzeciwka osoby. On z kolei dzięki temu miał trochę więcej szczęścia. Zachwiał się, stracił równowagę i upadł na bok. Trochę się przy tym poobijał i pościerał, ale bywały zdecydowanie gorsze upadki. Gdy minął pierwszy szok spowodowany całą sytuacją i upadkiem, podniósł się dość obolały i ruszył w kierunku dziewczyny. – Hej, wszystko w porządku? – zapytał, podając jej dłoń, by mogła się na niej oprzeć i wstać, jeśli by tego chciała.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wdech, wydech i tak jeszcze kilka razy, by minął szok - poleciła sobie w myślach Tottie, przy okazji próbując wyczuć, czy pod palcami dłoni wyczuwa szorstką mieszaninę piasku, kamyków i trawy. Zakręciła też niespiesznie stopami obutymi w trampki. Test na czucie wypadł pomyślnie i Whitbread miała już zacząć przechodzić do analizowania co boli ją najmniej, gdy do jej uszu doleciał dźwięk kroków, a wkrótce pojawił się cień.
- Chyba tak? - niepewnie potwierdziła, nadając swojej wypowiedzi pytający ton. - Mógłby mi pan potwierdzić, że jestem cała? Bo z mojej perspektywy niewiele widać - dodała z przepraszającym uśmiechem. Adrenalina często tuszowała dobry odbiór faktycznych obrażeń, więc Tottie wolała spytać niezależnego eksperta, który miał ogląd na całą jej sylwetkę.
Patrząc pod światło nie od razu dostrzegła rysy pochylającego się nad nią mężczyzny, choć próbowała mu się przyjrzeć mrużąc oczy. Na niewiele się to zdało, więc rudowłosa skupiła się na głosie nieznajomego i to na tej podstawie (bo nie wydawał się ochrypłym gburem), zdecydowała się skorzystać z jego uprzejmości. Jak kraść, to miliony, a jak wyciągać, to od razu dwie ręce - tak można by było podsumować to, co zrobiła Tottie, chwytając oburącz dłoń mężczyzny. W rzeczywistości chodziło o to, by rozłożyć ciężar na dwie dłonie, bo mimo upadku Whitbread wciąż była świadoma, że rany na jej rękach wciąż się goją, więc dobrze by ich było nie rozdrapywać bez potrzeby.
Wybiła się i niemal od razu stanęła na równe nogi, zaraz tego żałując, bo zakręciło jej się w głowie, więc już nie tylko skorzystała z ręki nieznajomego, ale też odruchowo wsparła się na jego ramieniu.
- Przepraszam, że tak się spoufalam, ale proszę dać mi jeszcze chwilkę. Za szybko wstałam i muszę się przyzwyczaić do tej pozycji - wyjaśniła lekko zakłopotana, dopiero teraz mogąc bez przeszkód spojrzeć na twarz swojego wybawcy. Lecz bardziej niż ona, zaciekawił ją jego rower, który leżał po przeciwnej stronie do jej jednośladu. Ściągnęła brwi.
- Och, to ty? Jechałeś prosto na mnie - powiedziała z niezadowoleniem, przyciągając ręce do siebie. Zrobiła mały krok do tyłu, tym samym nadeptując na część lampki, która urwała się z jej roweru. Nieprzyjemny trzask sprawił, że Tottie skrzywiła się jeszcze bardziej. Ponownie zatrzymała spojrzenie na oczach nieznajomego, czekając na to, co ma do powiedzenia.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Niekoniecznie odpowiadała mu cała ta sytuacja. Wolałby już pedałować z powrotem w stronę Belltown, tymczasem ze względu na całą tą kolizję i zwykłą ludzką przyzwoitość zamiast wybierać kierunek odwrotny, zsiąść musiał z roweru, aby sprawdzić, czy z dziewczyną wszystko w porządku. Z jego strony wina była całkiem po jego stronie, nie wiedział, że ona też jechała dość nierozsądnie, w dodatku uwagę w kluczowym momencie skupiając na odgarnianiu włosów. Nie wiedział, bo skąd miał wiedzieć. Tym bardziej więc czuł się winny za to, co się w parku wydarzyło i za co niestety czekała go mało przyjemna droga do domu w deszczu. Cóż mógł jednak zrobić? Przecież nie odjechałby, kompletnie nie zwracając uwagi na poturbowaną nieznajomą. Ludzie mogli mieć o nim różne zdanie i to często dość negatywne, jednak takiego świństwa by nie zrobił, nawet jeśli wiązało się to długą jazdą do mieszkania w deszczu. Wydawało się jednak, że z dziewczyną było wszystko w porządku poza niemałym poturbowaniem, przynajmniej tak mu się wydawało. – Lekarzem nie jestem, ale wydaje mi się, że cała! – rzucił, lekki uśmiech jej posyłając. Chwyciła go dość pewnie, więc wydawało mu się, że wszystko w porządku, gdy na obu nogach stanęła przy jego delikatnej pomocy. Być może jednak zbyt pewnie i zbyt szybko, bo chwilę później najwidoczniej zakręciło jej się w głowie i bardziej się na nim swoim ciężarem wsparła. Jemu to specjalnie nie przeszkadzało. Jednak kontakt fizyczny jakikolwiek nie sprawiał mu większego dyskomfortu, przecież to na tym jego praca polegała. – Żaden problem, to zrozumiałe – odparł, znowu delikatny uśmiech posyłając. Trzeba zresztą przyznać, że w tym dniu naprawdę ciężko było zebrać w sobie jakiekolwiek pokłady życzliwości, a jednak nawet mu się udawało. Podczas dłuższej przejażdżki z pewnością duża część negatywnych emocji została za nim w tyle. –Tak, tak, to ja, przyznaję się. Przepraszam. Trochę zbyt szybko postanowiłem zawrócić – wytłumaczył się dość zmieszany zaistniałą sytuacją. Przez sprawdzanie, co z nieznajomą, trochę też zapomniał od razu przeprosić, ale dość widoczne było po nim, jaki był tą całą sytuacją zakłopotany.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Odetchnęła w dość teatralny sposób, by pokazać z jak wielką ulgą przyjęła tę jego diagnozę, którą postawił po dokonaniu oględzin jej zwłok. Tottie nie była typem osoby, która rozpaczałaby nad każdą ranką, siniakiem - oczywiście jeśli mowa o niej samej, bo kiedy krzywda działa się komuś z jej bliskich, to od razu przechodziła w tryb chuchania i dmuchania, najchętniej chcąc wciąż czyjś ból na siebie.
- Jeśli wszystkie kończyny mam dalej przy ciele, to lepiej być nie może - stwierdziła, uśmiechając się lekko. Może jeszcze jakiś czas temu wyżej uniosłaby kąciki ust w górę i nawet się zaśmiała ze swoich własnych słów, ale obecnie nie było to możliwe, bo wydarzenia z halloween, w których brała udział skutecznie hamowały jakąkolwiek wesołość (wspomnienia głowy, która niekoniecznie trzymała się karku, było prawdziwą traumą).
Uśmiechnęła się z wdzięcznością, widząc, że mężczyzna nie odskakuje od niej jak oparzony, tylko przez chwilę posłużył jej nie tylko za holownik, ale i podporę.
- Mówisz tak, jakby to było na porządku dziennym, że ktoś się na tobie uwiesza - stwierdziła z nutką rozbawienia, bo ta wyrozumiałość nieznajomego wobec obcej sobie kobiety była czymś nietypowym, szczególnie w Seattle, gdzie ludzie raczej bywali dość zamknięci w sobie i rzadko (a na pewno rzadziej niż w innych miastach) wychodzili z inicjatywą. - To brzmi podejrzanie. Czyżbym miała do czynienia z jakąś gwiazdą filmową? - zapytała, zatrzymując dłużej spojrzenie na twarzy mężczyzny, której nie kojarzyła, więc przypuszczała, że to pudło i nie trafiła w branżę, która mogłaby dawać zatrudnienie jej wybawcy.
Po tym wyrzucie, zerknęła na nogi mężczyzny, gdzie dostrzegła nie tylko zabrudzenie, ale też inne szkody, które wyglądały na ślady po tej kolizji. Zerknęła też w kierunku swojego roweru i chciała jeszcze coś dodać, ale w momencie, gdy nieznajomy wziął winę na siebie, popatrzyła na niego zaskoczona, od razu łagodniejąc.
- Naprawdę? - zapytała lekko skołowana. Zdawała sobie sprawę, że obwiniła go o swoje przewinienie, a on tak po prostu się z tym zgodził? - Niebywałe! Nie powiesz, że to moja wina? Że powinnam uważać, jak jeżdżę i że nawet za taką kierownicę nie powinny siadać kobiety? - dodała, bo znała te niepochlebne komentarze, które pojawiały się a to w związku z rudością jej włosów, to znów jako przytyk do bezmyślnego zachowania albo były wynikiem pomylenia jej z Aurą, która komuś zalazła za skórę, a to Tottie obrywała, bo nieudolny obserwator nie zauważył różnicy w bliźniaczkach. - Na pewno wszystko z tobą w porządku? - zapytała Whitbread, lekko się odchylając, bo może mężczyzna uderzył się w głowę? Warto było to sprawdzić!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Życzliwa wymiana zdań się ciągnęła, a on zastanawiał się głównie nad tym, czy tego deszczu można się spodziewać zaraz czy dopiero gdy będzie w drodze. Trochę go to męczyło, raczej nigdy nie był mistrzem small talku, więc wyrzucanie z siebie kolejnych zdań zważywszy jeszcze na niekoniecznie ciekawe perspektywy pogodowe, odbywało się z dość dużym trudem. Trochę był z niego dziwak, przede wszystkim jednak mało rozmowny. Tym bardziej, że jednak niekoniecznie miał czas, żeby sobie tak stać i gawędzić nieskończenie. Zdawał się jednak specjalnie nie okazywać tego, bo też sam właściwie nie podejmował konkretnych kroków, by uciec, lecz dalej w konwersacji uczestniczył. Może też trochę dlatego, że jednak przez poturbowanie się przy upadku, trochę go pobolewało i jeszcze nie czuł się na siłach, by wsiąść na rower i ruszyć w drogę.
– Na porządku dziennym może nie, ale pomocnego ramienia nie odmówię – odparł, ramionami wzruszając. Tak się teraz czuł jak jakiś superbohater, że hoho! Na jej słowa o gwieździe filmowej, ledwie powstrzymał się przed śmiechem. – To zależy dla kogo – odpowiedział enigmatycznie z głupawym uśmiechem, jednak miał nadzieję, że dziewczyna nie będzie kontynuować tematu.
– Musiałaś trafić na okropnych mężczyzn w swoim życiu – skwitował jedynie. Można było o nim różne rzeczy powiedzieć i nie zawsze był przyjemnym dla wszystkich typem, ale raczej z takich tekstów wyrósł na poziomie przedszkola. Pewnie wielu facetów nie, niestety, ale jednak Wren żadnym szowinistą, mizoginem czy innym bezmózgiem nie był. A czy wina leżała po stronie Tottie, nie mógł przecież ocenić, za to zdecydowanie zdawał sobie sprawę z tego, że dość bezmyślnie zawrócił, nie myśląc o tym, czy ktoś w jego bliższej okolicy. – Na pewno – odpowiedział. Do wesela się przecież zagoi. Oby tylko nie jego.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Chmury zbierające się nad ich głowami zaczynały gęstnieć i Tottie nie była pewna, czy gdzieś na dłoni nie osiadła jej już pierwsza kropla deszczu. Nieszczególnie jednak zwróciła na to uwagę, skupiając ją przede wszystkim na nieznajomym, o którym próbowała dowiedzieć się czegokolwiek. Nie wydawał się zbyt wylewny, co mogło być wynikiem powypadkowego szoku albo po prostu taki był - Whitbread nie umiała tego ocenić, ale skoro nie uciekł z miejsca zdarzenia, to ciągnęła tę gadkę-szmatkę, bo lepsze to było niż zastanawianie się co i gdzie ją boli, a następnie dzielenie się tym marudzeniem z obcym facetem.
- To miło z twojej… pana strony - skwitowała rudowłosa, nie do końca wiedząc, czy mówić mu per ty, czy panować, więc zawahała się w swojej wypowiedzi.
Zaciekawiła ją kolejna wypowiedź nieznajomego i otwierała już usta, by pociągnąć ten temat, ale wtedy gruba kropla deszczu rozbiła się o nos Tottie. Dziewczyna uniosła głowę i spojrzała w niebo, obrywając kolejną mokrą oznaką nadchodzącej ulewy. Popatrzyła na swój rower, który w obecnym stanie raczej bezpiecznie nie dowiózłby jej do domu, a już na pewno nie w takim tempie, by nie zmokła. Westchnęła ciężko.
- Mam szczęście, by trafiać na przestępców… i piratów drogowych - skomentowała krótko, starając się zażartować i z tej sytuacji, której ślady wkrótce znikną pod strugami deszczu.
Słysząc, że z mężczyzną okej, obejrzała się przez ramię, by zlokalizować jak daleko znajdują się od parkingu albo postoju taksówek, by skorzystać z jakiejś suchej podwózki.
- Daleko stąd mieszkasz? - zapytała Tottie, właściwie nie do końca wiedząc po co. - Nie wygląda jakby prędko miało przestać padać. Zorganizować ci jakąś podwózkę? Bo ja chyba się przejdę… - stwierdziła, ponownie patrząc w niebo. Kucnęła przy swoim rowerze i postawiła go, próbując naprostować kierownicę, która się przekrzywiła.
Ostatnio zmieniony 2020-12-13, 04:05 przez Tottie Whitbread, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zdecydowanie nie należał do najbardziej wylewnych ludzi. Nie wynikało to ani z tego wypadku, ani z powodu zbliżającego się deszczu. Po prostu taki był. Ważył słowa, niekoniecznie potrafił wylewać z siebie myśli w pogawędkach. Small talk zdecydowanie nie był jego mocną stroną. Nie chodziło nawet o to, że nie chciał rozmawiać z daną osobą, tak po prostu miał. Być może mógł wydawać się nieco oschłym, co może po części prawdą było, ale jednak mimo wszystko nie był aż takim bucem, by całą tę sytuację i dziewczynę olać, i odjechać w siną dal.
I na niego spadła kropla, a potem następna i następna. Westchnął przeciągle. Miał nadzieję, że jednak uda mu się dotrzeć przed deszczem albo chociaż załapać się na niego w połowie drogi. Teraz już jednak widział, że nie było na to szans i zastanawiał się, co mógłby zrobić, by uniknąć całkowitego przemoczenia. Strasznie głupio było wyjeżdżać tak daleko w taką pogodę (jakby to było jakiekolwiek zaskoczenie w Seattle) rowerem, a jeszcze ta cała kolizja zdecydowanie odwlekła mu w czasie powrót do domu.
– Przestępców? – zapytał, unosząc brew do góry nieco zaciekawiony, o co chodziło. Być może nie były to dogodne okoliczności, by ze sobą dłużej rozmawiać, ale może w paru słowach mogłaby mu streścić, jak to się stało, że tak źle trafia?
– Mieszkam w Belltown, więc to kawałek stąd – odparł, zastanawiając się już na optymalnie najkrótszą trasą, by jednak nie zmoknąć tak całkowicie, a jedynie trochę bardzo. – Ale jakoś sobie dam radę. Nie przejmuj się – dodał, wzruszając ramionami. Przecież jakoś musiał. Z cukru nie był, więc nic mu się nie stanie. No, może poza przeziębieniem, ale z tym też jakoś da sobie radę. – A ty mieszkasz niedaleko? Na pewno dasz radę? – zapytał, mając na myśli oczywiście jej powypadkowe dolegliwości, które pewnie mogły spowalniać i sprawiać dyskomfort przy chodzeniu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Widząc, że nieznajomy podchwycił temat, którego rozwinięcie wiązałoby się z przywoływaniem przykrych wspomnień, Tottie zdecydowała się machnąć na to ręką, dając w ten sposób znać, że to mało istotne.
- Patrząc na to, ile w historii Seattle mieliśmy złoczyńców, jest całkiem spore prawdopodobieństwo, że trafi się na jakiegoś - odpowiedziała wymijająco, nie chcąc wgłębiać się w szczegóły. Za bardzo by siebie odkryła i choć może czasem dobrze było porozmawiać z kimś obcym o tym, co spędza sen z powiek, tak w tym przypadku Whitbread miała wrażenie, że nie powinna zbytnio się rozgadywać, choćby patrząc na grube krople deszczu rozbijające się o ścieżkę i nie zachęcające do piknikowania pod chmurką.
Zmartwiła się słysząc docelową lokalizację mężczyzny.
- O kurczę… - Rudowłosa przygryzła wargę. Nie spodziewała się, że taki kawał drogi przed nim. - Zamówię ci taksówkę, chociaż tyle mogę zrobić w podzięce, że mnie nie zostawiłeś. Nie wątpię, że sobie poradzisz, ale… mogę? - zapytała przenosząc spojrzenie na nieznajomego. Sporo już miała swoich demonów, by jeszcze dokładać dręczące wyrzuty sumienia, że nie zrobiła niczego, by jakoś odpokutować swoją winę w tej rowerowej kolizji.
- Ja? Tak. W Phinney Ridge, to na pewno bliżej niż Belltown. Poza tym może przy okazji zahaczę o jakiś punkt naprawy rowerów. Mam sentyment do tego, więc liczę, że uda się go jeszcze przywrócić do pełnej sprawności - powiedziała poklepując ramę swojego jednośladu. - Będę szła powoli, tak dla odmiany - stwierdziła z uśmiechem. - Wszystko będzie dobrze - zapewniła, czując się już lepiej. - Dziękuję za troskę - dodała, zanim przykucnęła by pozbierać odłamki ze szkiełka rozbitej lampki, by nie zrobiło szkody jakiemuś innemu kolarzowi, gdyby na nie najechał.

Edit: 10.01.2021 - brak odpowiedzi ze strony współgracza

/ zt.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#4

Każde nowe zlecenie było dla Valerii swego rodzaju wyzwaniem. Za każdym razem starała się wsłuchiwać w potrzeby klienta, by jak najlepiej podejść do wykonania zadania. Wyzwanie stanowiło wcielenie się w postać, jaką miała do odegrania, ale również przewidywania ruchów osoby, która jej to zlecała. Do tego miała do czynienia z różnymi charakterami, które należało w pewien sposób ujarzmić, ugłaskać. Biorąc pod uwagę, że każdy skrywał w sobie pewne tajemnice i emocje, które skłaniały go do wzięcia udziału w tym przedsięwzięciu, nie zawsze było łatwe trzymać język za zębami i nie interweniować bez konieczności. Panna Willis miała to do siebie, że lubiła analizować zachowanie klientów i domniemać, co się za tym kryło, ale nie pozwalała sobie na pokazywanie swych spostrzeżeń, oddzielając to od zadania, na którym miała się skupić.
Uważała, że profesjonalny wywiad to podstawa dobrego rozeznania. Do tego sugerowała spotkania w miejscach publicznych, acz nieco bardziej zacisznych, by w spokoju móc porozmawiać ze zleceniodawcą i zanotować wszystkie ważne informacje, pomocne podczas akcji. Tym razem zdecydowała się na wybrzeże, które w porannych godzinach w lato przyciągało zwykle rodziny z dziećmi. Pewnego razu znalazła tu fajne miejsce, nieco na uboczu od głównej ścieżki. Skryta za szeroko rozpiętym drzewem ławeczka, częściowo schowana również w cieniu rozłożystych gałęzi, dawała unikalny klimat, a jednocześnie głosy przebiegających obok dzieci i ruch na dróżce sprawiały, że jednak nie było się tam zupełnie samym. Lubiła tam wracać. Nazywała to swoim miejscem w nadziei, że naprawdę tylko nieliczni je znali. Bo właściwie podczas jej spacerów prawie nie zdarzało się, by było przez kogoś zajęte. Na miejscu pojawiła się chwilę przed czasem i upewniła się, że i tym razem mogła skorzystać z ulubionej ławki. Wyszła na ścieżkę i rozejrzała się wokół w poszukiwaniu mężczyzny. Gdy tylko zauważyła zbliżającego się w jej stronę chłopaka, którego poznawała z podesłanego w apce zdjęcia, uśmiechnęła się promiennie. W rzeczywistości, z tymi nietypowymi rysami twarzy, wyglądał o wiele lepiej.
- Cześć. Reece, prawda? Jestem Sophia, miło mi Cię poznać - przedstawiła się imieniem, które figurowało w aplikacji dla własnego bezpieczeństwa i wyciągnęła dłoń w jego stronę. No, cóż, przybył, więc to nie mogła być pomyłka. - Może usiądźmy gdzieś, gdzie będzie nam wygodniej? Znam do tego idealne miejsce - zaproponowała i gestem wskazała niepozorne z tej perspektywy drzewo. - Może to nie wygląda jak profesjonalny gabinet, ale wbrew pozorom pozwoli nam spokojnie zająć się Twoją sprawą - dodała nieco żartobliwie, z bijącą pewnością siebie kierując się w tamtą stronę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#1

Gdyby ktoś kiedykolwiek powiedział Ree, że podejmie taką decyzję, to natychmiast by go wyśmiał. Nawet teraz z tyłu głowy nazywał ten pomysł absurdalnym, wręcz idiotycznym. W dodatku nie powiedział o niczym Terremu. Odkąd pamiętał dzielili się sekretami i wspólnie dźwigali bagaże trosk i niepowodzeń. Niestety zbyt dobrze znał przyjaciela i słusznie sądził, że spróbowałby wpłynąć na jego zdanie, dlatego na wybrzeże udał się w tajemnicy.
Przez ostatnie tygodnie notorycznie widywał ex narzeczoną. Były to krótkie, przypadkowe i właściwie nic nieznaczące spotkania, podczas których Reece czuł zażenowanie, irytację i olbrzymi żal. Rozstali się w okropnych warunkach. Kobieta porzuciła go przed ołtarzem, jakby był śmieciem. W tamtym okresie naprawdę im się układało. Codzienność wypełniała miłosna sielanka i nie istniały żadne powody, argumentujące jej decyzję. Ree starał się być dobrym mężczyzną. Odbierał ją z pracy, przygotowywał śniadania, organizował romantyczne weekendy i zapewniał o swojej miłości. W zmian otrzymywał to samo, dlatego gdy zrozumiał, że jego związek był jedynie obłudną farsą, spędził kilka tygodni w towarzystwie butelek z alkoholem. Teraz Pola znowu pojawiła się na jego drodze i choć od ich niedoszłego ślubu minęły lata, to wciąż czuł się dotknięty. W dodatku nieszczególnie zmienił swoje życie. Nadal pracował dla Arlingtona i posiadał to samo mieszkanie. Kupił klub na obrzeżach, co było wynikiem jego złamanego serca. Ten lokal zapoczątkował tą niefortunną relacje. Niestety nie poznał żadnej kobiety, która byłaby równie wartościowa. Balansował między jednym półrocznym związkiem a drugim i w najbardziej krytycznych chwilach dochodził do wniosku, że wciąż mu czegoś brakowało. I choć to niedojrzałe oraz niedorzecznego, to nie chciał, aby Pola kiedykolwiek się o tym dowiedziała.
- Cześć, Sophia . - Nie analizował czy przedstawiła się prawdziwym imieniem, czy postąpiła wręcz odwrotnie. Nie interesowało go to, bo liczył jedynie na pomyślne rezultaty.
Uścisnęli sobie dłonie.
Sophia była ładna i przede wszystkim całkowicie w jego typie. Lubił drobne kobiety o zjawiskowych oczach w odcieniu oceanicznej głębi oraz sympatycznym uśmiechu. Nie przepadał za sztucznością, a tej brakło w jej wizerunku.
- Przejdźmy odrazu do formalności . - Nerwowo spojrzał na zegarek. Za godzinę musiał jechać do rezydencji Arlingtonów. - W zgłoszeniu nie pisałem za wiele. Wolę teraz wszystko powiedzieć - stwierdził, po czym usiadł we wskazanym miejscu. - Mam nadzieję, że dobrze będzie nam się współpracowało. Nie wiem, jak dokładnie działa wasza agencja, ale zapłacę za wyłączność.
Ree dowiedział się o aplikacji dzięki barmanowi, którego zatrudnił kilka tygodni wcześniej. Mężczyzna chciał odegrać się na żonie za zdradę i zaaranżował udawane, "intymne" spotkanie w ich rodzinnym domu. Później z ekscytacją opowiedział o wszystkim szefowi. Wpierw Ree sądził, że jego pracownik naprawdę upadł na głowę, jednak w obecnej sytuacji zastanawiał się, czy domniemana choroba psychiczna nie dotknęła także jego. Siedział w osobliwym miejscu w parku z dziewczyną, która wkrótce miała udawać narzeczoną. Mimowolnie pokręcił głową i przygryzł wewnętrzną stronę policzka. Potem kontynuował:
- Chcę wzbudzić w kimś zazdrość - powiedział zdawkowo.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Oczywiście, po to właśnie jest to spotkanie. Za moment przejdziemy do szczegółów - przytaknęła. Odpowiadała jej jego rzeczowość. Zdarzało jej się współpracować z osobami, które na początku nie do końca wiedziały, czego właściwie chciały i w związku z tym trudniej było odczytać ich potrzeby. Wiązało się to także z dłuższą analizą, gdyż należało je pokierować w odpowiednią stronę.
Widząc, że Reece’owi zależało na czasie, zajęła swoje miejsce i wyciągnęła z torby teczkę z całą papierologią. Otworzyła ją na części formularzowej i, trzymając w dłoni długopis w pogotowiu, spojrzała na mężczyznę z uwagą. - Rozumiem, że zależy Ci na dłuższym wynajęciu, niż jednorazowe zlecenie? Mam na myśli - na pewien okres czasu, tak? - upewniła się, po czym dostosowała się do okoliczności i przeszła do rzeczy: - Nie będzie z tym żadnego problemu. A skoro już mowa o funkcjonowaniu firmy, to krótko wspomnę, że zajmuję się wcielaniem w konkretne postaci według indywidualnych preferencji klienta, zarówno na jeden dzień, czy przez pewien ciąg spotkań. Przy tym zaznaczę, że z mojej strony obiecuję pełną dyskrecję, co potwierdzi podpisanie umowy o zachowaniu poufności. Będziesz więc chroniony prawem, a dzięki dobremu rozpoznaniu nie zrobię nic, co wykraczałoby poza ustanowione przez Ciebie granice. - Dlatego to spotkanie było szczególnie ważne dla dobra postępów zlecenia, czego klient nie powinien ignorować. - Wszystkie pozostałe informacje odnośnie płatności czy ewentualnych reklamacji w razie braku zadowolenia z usług znajdują się w umowie do wglądu przed podpisaniem, do czego przejdziemy po ustaleniu konkretów sprawy. - Położyła na moment rękę na teczce, wskazując tym, że wszystko miała ze sobą. - Czy do tego masz jakieś uwagi? - zapytała, by w razie jakichkolwiek wątpliwości móc je od razu rozwiać.
Może cała koncepcja firmy dla części osób nie brzmiała poważnie, ale dla nich naturalnym były kwestie formalne, które stanowiły podkładkę w razie niedogodności, czy to z jednej, czy z drugiej strony. Dawało to bezpieczeństwo obu stronom układu, niezwykle ważne w tak delikatnych kwestiach. RentMe nie zawierało umów na ładny uśmiech i dzięki temu każdy musiał trzymać się wytyczonych zasad. Jeśli oni szanowali klienta, musiało to działać z wzajemnością, bez żadnych krzywych akcji.
- Okej. Kim jest dla Ciebie ta osoba? - zadała pytanie, przygotowując się do notowania. Już nie raz spotykała się z tego typu zadaniem, dlatego nie sprawiło to na niej większego wrażenia. Nie zamierzała wypytywać o szczegóły relacji, które przecież nie były jej sprawą, wystarczyło poznać status tej osoby, bo równie dobrze mógłby to być ktokolwiek - koleżanka, dziewczyna, brat, a nawet chłopak. Różnie to w życiu bywało. - Kim chcesz, żebym dla Ciebie była? - Spojrzała na niego znad formularza. Opcji było naprawdę wiele, a wszystko zależało od pomysłu Reece’a. - Zastanawiałeś się już, jak mogłoby to wszystko wyglądać? Może jakaś konkretna scena, miejsce, czy wydarzenie? - dorzuciła, mając na myśli ewentualne nieprzypadkowe spotkanie między całą trójką.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Myślałem o trzech, czterech miesiącach. Wstępnie — podkreślił ostatnie słowo.
Ree nie spodziewał się takiego, wręcz nienagannego profesjonalizmu. W obecnym świecie mianem przyjaciółki do wynajęcia określa się raczej kobiety lekkich obyczajów. Nawet jeżeli byłaby taka opcja, to nie zamierzał korzystać z usług seksualnych, ale to, co przedstawiła mu Sophia całkowicie go zaskoczyło. Kolejno spoglądał wpierw na nią, a następnie na plik dokumentów, w którym znajdowała się formalna część ich układu. Nie był przygotowany na taki obród sprawy, dlatego początkowo nieufnie podszedł do tematu papierologii. Dopiero po wysłuchaniu wyjaśnień i argumentów kobiety przystał na wszystko, co powiedziała.
Nie wiedziałem, że w tego typu sprawie chroni mnie jakiekolwiek prawo — wyznał zgodnie z prawdą. Gdy dokładnie się nad tym zastanowił, to tego typu umowa była wiążąca zarówno dla jednej, jak i drugiej strony. O ile wcześniej wciąż wahał się, czy powinien wynająć Sophie, to wzmianka o jej milczeniu i jego preferencjach przechyliła szalę. Popchnęła Reece naprzód przez co wstąpił na drogę, z której nie mógł już zawrócić. Zależało mu jedynie na stworzeniu wokół siebie odpowiednich pozorów. Zaangażowanie w tym celu jakiejkolwiek koleżanki, prawdopodobnie w przyszłości wiązało się z ujawnieniem prawdy.
Nie mam żadnych uwag, ale pozwolisz, że zanim podpiszę, to zabiorę umowę do domu. Przeanalizuję ją sobie na spokojnie. Nie chciałbym przez przypadek oddać ci wszystkich swoich pieniędzy — zażartował, choć kryła się w tym odrobina ironii. W radiu i telewizyjnych wiadomościach ciągle szaleje burza, dotycząca kredytowych wyłudzeń. Nie chciał być tym, którego wymienią w następnej kolejności na pasku informacyjnym. Mimo wszystko sprawa dotyczyła dużej kwoty.
Byłą narzeczoną — odpowiedział nazbyt nerwowo. Szybko jednak się zreflektował i odchrząknąwszy, kontynuował bardziej spokojnie i naturalnie — Potrzebuję nowej narzeczonej. — Cały czas starał się utrzymywać z Sophią kontakt wzrokowy. Przerywał dopiero w momencie, w którym zarzucała spojrzenie na formularz. Wówczas pobieżnie rozglądał się po okolicy. Zanim ponownie się odezwał, to krótko, aczkolwiek cynicznie się zaśmiał i przetarł dłonią kark, jednocześnie kręcąc głową. — To nie tak, że chcę teraz za nią z tobą łazić. Nie liczę, że do mnie wróci, bo nie jestem pewny, czy byłbym zdolny, aby znowu przyjąć jej uczucia. Mimo tego chciałbym pokazać, jak wiele straciła przez tamtą decyzję. Liczę, że będziesz mogła mi towarzyszyć w przynajmniej 1/3 dnia. Średnio cztery razy w tygodniu muszę sprawdzać wieczorami sytuacje w swoim klubie. Przez resztę czasu pracuję w ochronie. Moglibyśmy sporadycznie wychodzić na spacery, do kina czy galerii. Mam z Polą wspólnych znajomych. Wiadomość szybko się rozniesie — ogólnikowo postarał się wyjaśnić swój punkt widzenia.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Rozumiem. Będę dostępna, dopóki będzie zachodzić taka potrzeba. - Uśmiechnęła się pogodnie. Jeśli wszystko będzie szło według przewidywanego planu, dla firmy oznaczało to stały dochód i możliwość jej dalszego rozwoju, o co tak zabiegała ze swoim współpracownikiem. Przy długotrwałej współpracy z klientem otwierały się nowe możliwości, jak kolejne osoby w teamie i własne biuro do spotkań czy przetrzymywania całej dokumentacji, która na razie zajmowała szafę w jej prywatnym mieszkaniu. Warto więc było poświęcić się sprawie Reece’a, nie tylko ze względu na jego miłą aparycję.
- Chcemy, by każdy, kto się do nas zgłosi, czuł się komfortowo z myślą, że nie ma tu miejsca na przekręty. W miarę możliwości staramy się również zminimalizować ryzyko niepoprawnych zachowań zarówno ze strony klienta, jak i pracownika - wyjaśniła spokojnym tonem, na końcu posyłając mu cieplejsze spojrzenie. Wykazywała się znacznie większą wiedzą w tym temacie, ale mężczyzna nie musiał wiedzieć, że rozmawiał z samą właścicielką, która nie dawała się zagiąć.
- Myślę, że gdybyśmy nastawiali się tylko i wyłącznie na zarobek to nie zyskalibyśmy tak wielu pochlebnych opinii i, co za tym idzie, nie doszłoby do naszej rozmowy - zauważyła, podtrzymując nieco żartobliwy ton. Reece wyglądał na odpowiedzialnego i inteligentnego faceta, któremu ciężko byłoby wmówić coś, co nie było warte zachodu. Ostrożność nigdy nie szkodziła i to wzbudzało w niej szacunek. - Ale oczywiście, możesz na spokojnie zapoznać się z umową i przekazać ją podczas kolejnego spotkania. Co ważne, jeśli mam być skuteczna, to najlepiej będzie zawęzić grono osób wtajemniczonych do niezbędnego minimum. Nie licząc już do tego działu prawnego. - Jej usta ponownie rozszerzyły się w uśmiechu, w którym kryła się mała doza rozbawienia, jednak nie było w tym zupełnie nic prześmiewczego. Akceptowała fakt, że mógł chcieć skonsultować umowę z prawnikami. Nie mogła mu tego zabronić. A to mogło tylko upewnić go w przekonaniu, że nie mieli zamiaru naciąć go na dodatkowe koszty. Podpunkt o reklamacji i zwrotu pieniędzy w razie niezadowolenia z usług był w stanie udobruchać właściwie każdego klienta.
Na informację o byłej narzeczonej i pewną wyczuwalną nerwowość, pokiwała tylko głową i zanotowała. - Z pierścionkiem, czy jeszcze przed zaręczynami? - Uniosła pytająco brew, po czym dodała w celu wyjaśnienia: - Ludzie, a już zwłaszcza kobiety, zwracają uwagę na detale. Mogę sama się tym zająć - zaoferowała. Nie planowała naciągać go na jakiekolwiek dodatkowe koszty, znała świetną wypożyczalnię biżuterii, z której usług niezmiennie korzystała. Każda kreowana postać wymagała sprzedania się odpowiednim wyglądem.
Przysłuchiwała mu się w skupieniu, spoglądając na przemian na mężczyznę i w formularz, zręcznymi ruchami kreśląc poszczególne litery. - No, dobrze. Wspomniałeś o pracy w ochronie i swoim klubie. Powiesz mi, na czym konkretnie polegają Twoje zajęcia? - Długopis zawisł na moment w powietrzu w oczekiwaniu na kolejne informacje. - Jakie są też Twoje zainteresowania poza pracą? - Wszystkie wiadomości mogły przydać się w wymyślaniu randek, czy chociaż podczas wspominania o nich w rozmowach. To zrozumiałe, że mężczyźni za tym nie nadążali, ale która narzeczona nie wiedziałaby takich podstawowych rzeczy?

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Golden Gardens”