WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
prezenterka radiowa
KIRO Radio
columbia city
Jeśli ktoś miał prowadzić poranną audycję, to zdecydowanie Lava Hale, której nie straszne były poranne pobudki. No może nie zawsze, bo gdy zabalowała, to łatwo nie było, ale starała się, jak to na dorosłą osobę przystało, balować jedynie w weekendy. Humor tego poranka jej dopisywał, trochę żartów z współpracownikami od rana, kilka dobrych piosenek na początek dnia, jeden świetny temat na poranną audycję i rozbudzenie słuchaczy, który spowodował lawinę telefonów. Zaczęło się niewinnie, ktoś zadedykował utwór swojemu eks dodając ślę pozdrowienia dla mojego byłego chłopaka, który zawsze przy tej piosence ściągał koszulkę i robił taniec brzucha. Wiadomość ta rozbawiła Lavę do łez i zachęciła innych, by wysyłać pozdrowienia dla swoich byłych albo dzwonić i na antenie opowiedzieć jakąś anegdotkę. Wszystko o dziwo z pozytywnym wydźwiękiem, bo Lava nie pozwalała na to, by jakieś negatywne emocje zawładnęły jej czasem radiowym. Każdy, kto jej słucha, wiedział, że nie ponarzeka, bo po prostu tego nie puszczą, prowokowanie Hale też wychodziło słabo.
- Telefon nam się urywa, ale teraz chyba moja kolej na historię, skoro wy tak się rozgadaliście. Poza tym właśnie dotarła do mnie wiadomość z taką prośbą. A wiecie, że nie potrafię odmówić moim ulubionym słuchaczom. Posłuchajcie tego, za chwilę do was wracam… - z uśmiechem na ustach mówiła do mikrofonu, czytając na ekranie przychodzące wiadomości od słuchaczy. Kilka kliknięć na konsoli, kolejna nuta włączona, co dało Lavie kilka chwil, by napić się kawy i zamienić kilka słów ze swoim dźwiękowcem.
– Wracam do was z anegdotką, tak jak prosiliście. Znacie ten moment, kiedy planujecie filmowy wieczór? Popcorn, wino, kocyk. Ba, macie nawet plany na coś seksownego, żeby wprowadzić nastrój. Przecież to niekoniecznie jest tak, że musicie obejrzeć ten film do końca, czy mocno się na nim skupiać. – zaśmiała się na samo wspomnienie tamtych wieczorów. Tu kolejna piosenka, bo przerwy między nimi nie mogły być tak długie. Poza tym musiała jakoś utrzymywać słuchaczy na antenie.
– Otóż mój były zawsze, ale to zawsze na takie wieczory wybierał Władcę Pierścienia. Geez, ile ja to razy widziałam… ale on był przekonany, że jeszcze mi tego nie puszczał, po czym komentował film, rzucał informacjami i ciekawostkami, przy okazji wytykając różnice między ekranizacją a książką. Nastrój od razu gdzieś znikał, bo kto potem chce coś robić, jak się naoglądał krasnoludów, owłosionych stup i bandy orków? – pięknie modulowała głosem, nadając opowieści nieco barwy, a na koniec zaśmiała się perliście.
Po kilku minutach kolejny telefon.
– Halo, halo, mamy kolejną anegdotkę? Słucham! – zachęciła swojego rozmówcę.
-
Z każdą kolejną minutą irytacja mieszała się z rozbawieniem, gdy w przytaczanej przez nią anegdotce rozpoznał samego siebie. Co u licha nie pasowało jej we "Władcy Pierścieni"? Żachnął się kilkukrotnie, jednak nie czekając długo, postanowił zadzwonić i skonfrontować ich doświadczenia na oczach, a raczej uszach świadków. - Johnny.- przedstawił się pierwszym imieniem, jakie przyszło mu do głowy. Nie bardzo wiedział, co tak właściwe zamierzał zrobić, a usłyszenie swojego głosu najpierw na żywo, a następnie w radiowej audycji było tak dziwacznym doświadczeniem, że na chwilę zaniemówił. - To nie anegdota, ale zazdroszczę ci faceta. Miał łeb na karku! Chciałem tylko powiedzieć, że moim zdaniem masz ogromne szczęście. Moja była nie potrafiła zrozumieć, jak dobrym jest ten film. Za każdym razem zarzucała mi, że oglądamy go tylko dla Liv Tyler, a bez karmelowego popcornu nie chciała nawet rozpocząć dyskusji o jakimkolwiek maratonie filmowym. - prychnął nie dbając o to czy go rozpozna, ba! Na swój sposób nawet chciał by zidentyfikowała głos niejakiego Johnnego i rozpoznała w ni swojego byłego, fana hobbitów i elfów.
prezenterka radiowa
KIRO Radio
columbia city
- Cześć, Johnny. – odparła zadowolona, że kolejna osoba chce z nią rozmawiać. Dała mu chwilę, by zaczął mówić, zdając sobie sprawę z tego, że wiele osób dzwoni do niej z samochodu, gdzie czasem szwankował zasięg albo potrzebowali skupić swoją uwagę na drodze, a nie gadaniu do telefonu. Czego z resztą robić nie powinni, a jak już, to miała nadzieję, że mają ją na jakimś zestawie słuchawkowym albo idzie na głośniku. Bezpieczeństwo na drodze jest przecież najważniejsze, o czym czasem na antenie przypominała. Jej czoło zaczęło się powoli marszczyć, kiedy mężczyzna zaczął bronić jej byłego, wielkiego fana Władcy Pierścienia. Przygryzła wargi, by powstrzymać śmiech, gdy zdała sobie sprawę z tego, z kim rozmawia. Powoli pokiwała głową, układając sobie to wszystko w głowie. Dobra była w głosy, miała świetny słuch, ale wiadomo, że telefon zniekształcał dźwięk. Nie pomyślała od razu, że mógł do niej dzwonić Stephen, jednak gdy wyjechał z tekstem o Liv Tyler, wiedziała, że to on. W tym miejscu też parsknęła śmiechem.
- Cóż, musimy w takim razie pozazdrościć jego aktualnej partnerce. Mam nadzieję, że jest wielką fanką tego filmu. Niemniej jednak nie dziwię się twojej byłej. Jak można chcieć robić maraton filmowy bez odpowiednich przekąsek? I potem co, przerwać w połowie w poszukiwaniu jedzenia? Z tego co słyszę, to twoja była też miała łeb na karku. I cóż, jedyne co mogę dodać, to że Liv Tyler jest miłym dla oka elementem tego filmu. – odpowiedziała, próbując powstrzymać rozbawienie. Nie zamierzała jednak od razu przyznawać, że wie z kim rozmawia, bez tego nie byłoby zabawy. No i… czy on już wtedy wiedział, że podobają się jej kobiety?
-
-Cześć wszystkim, już traciłem nadzieję, że załapię się na wolną linię.- i załapie się na nią ktoś, kto faktycznie ma coś ciekawego do powiedzenia. Może byłoby lepiej, dyby faktycznie nie udało mu się dodzwonić do Kiro, ale z całą pewnością nie byłoby tak zabawnie, jak teraz gdy mógł rozpocząć swój monolog.
-Też tak myślę, prawdziwa szczęściara z każdej panny, która spotka na swojej drodze.- wywrócił oczami, mówiąc to zdanie, czego na całe szczęście nie mogła zaobserwować Lava, ani nikt ze słuchaczy tejże audycji. - Cóż, rozumiem twój punkt widzenia. Przekąski są ważne, ale nie tak ważne jak fabuła filmu. Nie rozumiem, jak można zadecydować o wyższości kwaśnych żelków, nad historią drużyny pierścienia. A co do Liv zgadzam się w zupełności. Może ten wniosek pojednałby nas przed laty, ale niestety skończyło się na popcornowej batalii.- dodał nieco rozbawiony ich jakże absurdalną wymianą zdań. Cóż, najpewniej nie wiedział, że nie tylko ona, ale i ona mogła już wtedy z rozmarzeniem przyglądać się młodej Liv Tyler, ale pewnie nie robiłoby mu to żadnej różnicy. Tak na dobrą sprawę pewnie wielu rzeczy nie wiedzieli o sobie, gdy wchodzili w swój dawny związek i pewnie wciąż wiele kwestii pozostawało dla nich tajemnica.
prezenterka radiowa
KIRO Radio
columbia city
- Ha, w takim razie musimy pochwalić twoją cierpliwość. – zaśmiała się. Wiedziała, że na linii zawsze czeka masa osób i od samego początku zastanawiał ją fenomen tego, że ludzie tak chętnie dzwonili, dzielili się swoimi historiami, pozdrawiali bliskich i wybierali swoje ulubione utwory.
- Drogi Ste… Johnny – zaczęła rozbawiona, niekoniecznie chcąc zdradzać, że właśnie prowadzi prywatną rozmowę na antenie.
– Według mnie w tych maratonach nie jest najważniejsza fabuła filmu, czy też przekąski. To jak z chodzeniem do kina i na film. Czy naprawdę uważasz, że oprócz Liv, która mogła przykuwać uwagę twojej partnerki do ekranu, chodziło jej o to, by śledzić uważnie historię drużyny pierścienia, czy może żeby faktycznie rozpocząć popcornową batalię, która prawdopodobnie sprawiała, że poświęcałeś jej czas, zamiast dziesiąty raz oglądać ten film? – była ciekawa, czy Stephen kiedyś spojrzał na to w ten sposób? Czy zdawał sobie sprawę z tego, że kiedy Lava zaczepiała go podczas oglądania filmu, karmiła go popcornem, układała głowę na jego ramieniu albo kolanach, to chodziło jej po prostu o to, by być blisko niego, a nie oglądać film?
-
- To moja mocna strona, wiedziałem, że w końcu będzie z niej użytek.- stwierdził z przekąsem, bowiem nie zawsze był tak cierpliwy, za jakiego się podawał. W zasadzie stoicki spokojem wykazywał się tylko w pracy, wiedząc, iż na lotnisku nie dały rady funkcjonować przez dłuższy czas bez zachowania zimnej krwi.
- Cóż, być może. Nie jest najlepszy w odczytywaniu tego typu komunikatów. To, co mówisz, ma wiele sensu, ale nie każdy czyta ci w myślach. Znaczy się, nie każdy czytał w jej myślach Wybacz przejęzyczenie.- stwierdził, po czym momentalnie urwał swą wypowiedź, zdając sobie sprawę, że chyba się zagalopował. To nie była ich terapia, nie rozgrzebywali problemów sprzed lat na oczach, a raczej uszach obcych ludzi. Przez myśl przeszło mu wprawdzie, że brunetka mogła go rozpoznać, ale postanowił się nie nakręcać, bo i po co? -W takim razie przeceniłem fabułę drużyny pierścienia, nie przypuszczałem, że ktoś byłby w stanie poświęcać się i śledzić losy Niziołków tylko dla mnie. Lekcja na przyszłość.- stwierdził, puentując cała sytuacje. Jedno jest pewne, tego typu rozmów zdecydowanie zabrakło im te kilka lat temu. Może gdyby niedomyślny Stephen w porę zorientował się jak ogromną wagę dla dobrego funkcjonowania ich związku mają te drobne popełniane przez Lavę gesty, to odgrywaliby teraz tej przedziwnej radiowej scenki?
prezenterka radiowa
KIRO Radio
columbia city
Zaśmiała się, bo z pewnością pamiętała ten jego brak cierpliwości. W sklepie zawsze poganiał ją, żeby szybciej wybierała owoce albo denerwował się, gdy stali w korkach. Wcale jej to nie dziwiło, wiele osób w takich sytuacjach była niecierpliwa.
- Nikt nie czyta w myślach innych. Czasami wystarczy zapytać. Tak samo, jak czasami należy głośno powiedzieć, czego się oczekuje. Ale tego się uczymy całe życie. Na pewno teraz wiecie, jakie błędy popełniliście. Ważne, by nie popełniać ich w przyszłości. – uśmiechnęła się pod nosem, kiedy się przejęzyczył i zaczęła mówić. Nie miała problemu z przyznawaniem się do błędów, nawet jeśli robiła to antenie, to i tak nikt nie wiedział (taką miała nadzieję), że naprawdę mówią o niej, a że Arthron zrozumie jej słowa. Nie mogli nic poradzić na to, że spotykali się, kiedy ona była poznającą życie studentką i bycie w związkach nie było jej mocną stroną. Z resztą do teraz, tego akurat nadal się nie nauczyła. - Dokładnie. – zgodziła się z nim. Dla niej oczywiste było to, że oglądała z nim ten film tylko dlatego, żeby spędzać z nim czas i móc się w niego wtulić pod kocem. – A teraz, gdy to już wiesz… może gdy spotkasz swoją byłą, to będzie dobra okazja do przegadania tej sprawy po latach? Może wam obojgu dobrze to zrobi. – zaproponowała. Po tej rozmowie poczuła, że bardzo chętnie by go zobaczyła.
-
W zasadzie Stephen podobnie unikał negatywnych relacji w swoim życiu, czasem jednak było to nieuniknione. Szedł przez życie wystarczająco długo by zrozumieć, że nie każdy będzie podchodził do niego z szacunkiem, które on sam oferuje już na początku nowej znajomości. A to jak nie trudno się domyślić kumulowało przedziwne sytuacje, które nieoczekiwanie stawały się katalizatorem konfliktów z prawdziwego zdarzenia.
-Zdecydowanie. Wszystko jest jak lekcja. Możemy więc stwierdzić, że właśnie odrobiłem zaległe zadanie domowe. Nieco po czasie, ale liczę, że nie na marne.- nikt nie czyta w myślach innych. W punkt. Niestety było to coś, czego Stephen nie mógł uzmysłowić sobie od dziecka. Odkąd zginęli jego rodzice miał w zwyczaju dystansowanie się od innych. Jak gdyby alienacja miała mu pomóc w przezwyciężeniu żałoby i niesłabnącego poczucia bezsilności. Nie dopuszczał do siebie innych, starając się zdusić w sobie jakiekolwiek refleksje nad tym co miało miejsce. Ta niechęć do dzielenia się przemyśleniami z osobami z nawet najbliższego otoczenia, przełożyła się w późniejszym czasie do jego związkowych poczynań. Czego skutki możemy zaobserwować, chociażby podczas radiowej audycji.
-Myślę, że to doskonały pomysł. Z chęcią porozmawiałbym z nią w cztery oczy. Może to doskonały moment, by zachęcić ją do tego, nie uważasz? Jeśli to słyszysz, to odezwij się, proszę, obiecuję nie męczyć się losami drużyny pierścienia, Johnny.- zawtórował, bo w zasadzie czemu nie. Nie widzieli się szmat czasu i szczerze mówiąc uśmiechnął się na samą myśl o ponownym spotkaniu Lavy. Z całą pewnością miałby jej sporo do powiedzenia, szczególnie po tej rozmowie.
prezenterka radiowa
KIRO Radio
columbia city
- To doskonały moment. Halo, była dziewczyno Johnna, jeśli to słyszysz, odezwij się do niego! Trzymam kciuki, żeby udało się wam dogadać! – zachęciła samą siebie do kontaktu ze swoim byłym i zaśmiała się melodyjnie, po czym dodała, że następne utwory już czekają, więc muszą kończyć i zachęciła innych słuchaczy do wykonania telefonu. A kiedy tylko znalazła chwilę, sięgnęła po swój telefon i napisała wiadomość do Stephena, nadal nie mogąc uwierzyć, że jakąś chwilę temu przeprowadzili taką przedziwną rozmowę na antenie radia.
/zt. x 2