WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://i.pinimg.com/564x/29/6d/e1/296d ... /div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

  • 04.
Sprawa gangu narkotykowego, którą przejęli około dwóch tygodni temu znacznie się przeciągała, angażując tym samym całą jednostkę w poszukiwania szefa kartelu, który od miesięcy terroryzuje miasto, zaopatrując nieletnich w sprzedaż prochów na obrzeżach miasta i biedniejszych ulicach. Próbowali dopaść głowę Los Chachos i sprzątnąć towar z ulic, jednak doszło do napaści na szefa jednej z restauracji, która po godzinach stanowiła kryjówkę handlarzy. Sprawą zajęli się także detektywi z wydziału zabójstw, a nawet samo FBI, które coraz to częściej interesowało się sprawami, które prowadziła jego jednostka. Nie lubił gdy ktokolwiek mieszał się w ich działania, dlatego był sceptycznie nastawiony na tę współpracę.
Siedział za biurkiem, przetrzepując na komputerze monitoring, który zarejestrował auto jednego z członków gangu przed miejscem zabójstwa, kiedy sierżant wprowadził na górę kobietę z federalnych, która miała towarzyszyć im podczas przesłuchania jednego ze świadków. Podniósł wzrok zza monitora, kiedy usłyszał swoje imię, wyszeptane przez jego partnera, który wpatrywał się w drzwi wejściowe co najmniej jakby zobaczył ducha. Wszyscy wpatrywali się tępo w blondynkę i niepewnie, kątem oka zerkali na Lanaghana, czekając na jakąkolwiek reakcje z jego strony. — Słuchajcie, dr Mitchell została oddelegowana z FBI by pomóc nam doprowadzić sprawę Los Chachos do końca. Ma przesłuchać naszego świadka, więc przekażcie jej wszystko co ustaliliśmy do tej pory i wprowadźcie ją w szczegóły — wyjaśnił stanowczo sierżant i ruszył prosto w stronę swojego biura, zostawiając blondynkę z resztą oddziału. Jedna z jego partnerek wyszła przed szereg i zaprowadziła ją do socjala, proponując coś do picia, więc Mark czując łomotanie w piersi, chwycił za kurtkę i od razu ruszył do wyjścia potrzebując chwili dla siebie. Wyciągnął papierosa, którego włożył do ust i odpalił nerwowo, próbując powstrzymać drżące dłonie. Nigdy nie spodziewał się, że w drzwiach jego jednostki zastanie akurat ją. Demona przeszłości, który po latach zjawia się i wywraca wszystko do góry nogami. Masa pytań pojawiła się w jego głowie i sam nie wiedział czy powinien podejmować próbę skonfrontowania się z nią.
Po ponad czterdziestu minutach, blondynka opuściła pokój przesłuchań i po zdaniu krótkiego raportu sierżantowi, skierowała się do wyjścia. Nie próbowała nawet zerknąć na Lanaghana i wierzył, że także powinien odpuścić.. ale nie potrafił. Nie krył się dłużej za biurkiem i nie uciekał zlękniony na papierosa, ruszył jednak na dół by móc ją dogonić.
Anne — rzucił pospiesznie, zatrzymując kobietę przed budynkiem komisariatu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kiedy decydowała się na badawczą współpracę z FBI – wiedziała, że będzie ciężko. Rozmowy z wielokrotnymi mordercami, gwałcicielami. Miała za sobą długie godziny spędzone w aresztach i więzieniach, słuchając z dokładnymi detalami, jak mordercy napawają się cierpieniem swoich ofiar. Jak szukali nowych sposobów na zadawanie bólu. Jednak żadne z tych spotkań nie wywołało takiego stresu, jak to dzisiejsze. Niby nic, krótka konsultacja psychiatryczna. Ale miejsce – nie było bez znaczenia. Wchodząc do środka, poczuła się niemal zbombardowana spojrzeniami. Miała tylko nadzieje, że zachowuje chłodny dystans i nie daje po sobie poznać zakłopotania.
Jest przestraszony. Według mnie nie był gotowy na morderstwo. Nie wiedział z czym wiąże się udział w gangu. – tak to ujęła. Chodziło jej zwyczajnie o to, że oskarżony miał wyrzuty sumienia. Był roztrzęsiony i z trudem pozbywał się sprzed oczu obrazu swoich ofiar. Pokazywanie mu zdjęć, wcale nie pomagało. Wręcz odwrotnie, coraz bardziej wpędzało go w paranoje i depresję, przez co zamykał się w sobie.
Jest poczytalny. Wydaje mi się jednak, że ktoś niejako zmusił go do morderstwa. To chyba miała być forma "przysięgi". Zaangażowany w zabójstwo niejako z automatu należy do grupy. To forma inicjacji. – nie pytała go o samo morderstwo. Była to raczej forma krótkiej terapii, by sprawdzić czy w ogóle jest poczytalny. Czy wiedział co robi i czy może odpowiadać przed sądem. I tak, może. Był świadom tego co robił. Wiedział jak skończy się pociągnięcie za spust, ale mimo to zrobił to. Nie broniła go, ot – stwierdzała tylko jaki jest jego stan psychiczny.
Wydaje mi się, że najwięcej informacji uda się z niego wydobyć na tle wyrzutów sumienia. Napewno nie pomoże mu przywoływanie obrazu zwłok. Jest tym zwyczajnie przybity. – brzmiało to niemal jak wołanie o współczucie. Przedstawiła jeszcze parę faktów na temat jego stanu psychicznego. Był poczytalny, wiedział co robi, przestraszony. Wręcz przerażony. Bał się również o swoją rodzinę. Zemsta karteli narkotykowych jest niemal sławna na całym świecie. Wszystkie dane – krótki i rzeczowy raport przekazała pewnie na ręce jednego ze współpracowników Marka. Może nawet niegdysiejszego wspólnego znajomego. Pewnie bywali razem w restauracji, w ramach podwójnych randek. Uśmiechnęła się na koniec, zapinając dwurzędowy, beżowy pechowiec, przewiązując go w pasie.
Do zobaczenia. – rzuciła jeszcze tylko, rozglądając się – a raczej patrząc w jedno, konkretne miejsce. Biurko Marka. Nic jednak nie mówiąc, wyszła na ulicę, biorąc głęboki wdech. Potrzebowała tego zimnego powietrza. Zamknęła oczy na parę sekund. Z tego 'spokoju' wyrwał ją znajomy głos.
Cześć Mark. – niemal zabrakło jej tlenu w płucach, gdy wymawiała jego imię.
Prosiłam żeby przysłali kogoś innego, ale niestety. – szybkie wytłumaczenie. Tłumaczyła się z faktu, że to ona przyjechała, zamiast wyjaśnić mu, kiedy wróciła do miasta.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie przypuszczał, że ktokolwiek, kto przeszedł przez to co ona przed laty, byłby w stanie poddawać innych analizom i pracować w przestępczym środowisku. Po tego typu akcjach zostają traumy i uprzedzenia, jednak nie było to coś z czym nie można by było sobie poradzić, a sam nigdy nie twierdził, że Annie należała do ludzi mimozowatych. Była silna i pragnęła tej pracy jak żadnej innej ale Lanaghan obawiał się, że to przez co przeszła, wyryło w niej pewnego rodzaju piętno, które zwykle zmieniało życie ofiar napaści o sto osiemdziesiąt stopni.
Wpatrzony tępo w monitor komputera, przysłuchiwał się opinii, którą składała na ręce sierżanta, przełykając ciężko ślinę. Niegdyś uwielbiał barwę jej głosu, jednak teraz przechodził go nieprzyjemny dreszcz, który przywoływał bolesne wspomnienia sprzed kilku długich lat. Skłamałby gdyby powiedział, że nie tęsknił i o niej zapomniał, bo ilekroć próbował zamknąć za sobą ich rozdział i poznawał kogoś, przypominał sobie ile kosztowała ich jego praca i jakie niebezpieczeństwa ze sobą niosła. Nie chciał by ktokolwiek musiał przez niego cierpieć, dlatego zbudował wokół siebie mur, który trzymał go z dala od wszelkich zobowiązań i uczuć. Szkoda tylko, że mur ten był nieszczelny.
Nie wiedziałem, że wróciłaś do Seattle — przyznał szczerze, nie śledząc jej nawet w social mediach. Ciężko przechodził ich rozstanie, utratę dziecka i jej wyjazd, dlatego starał się za wszelką cenę odciąć i zniknąć z życia blondynki, trzymając ją od siebie z dala bezpieczną. — Dobrze wyglądasz — zlustrował ją wzrokiem i uśmiechnął się niepewnie. Po tych wszystkich latach znów była promienna i pełna życia. Cieszył się, że nie poddała się po wszystkich tragediach w swoim życiu i spełniała się w tym co kochała najbardziej - w swojej pracy,

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Już jakiś czas temu. – odpowiedziała spokojnie. Dopiero po chwili postanowiła się odwrócić do niego przodem. Uśmiechnęła się lekko. – Właściwie, bywałam regularnie. Wyjazdy były związane właśnie... – w bliżej nieokreślonym miejscu gestykulowała dłonią, chyba wskazując na budynek za jego plecami. – ... właśnie z pracą. Jeździłam po stanowych więzieniach. Przeprowadzałam badania i terapie na osadzonych. – nie wdawała się w szczegóły. Wolała nie opowiadać mu teraz o fakcie, że rozmawiała przede wszystkim z seryjnymi mordercami, osadzonymi w więzieniach w latach 2007 - 2020. To z nimi przeprowadzała długie i ciężkie rozmowy. Między innymi z pedofilem, który dopuścił się potrójnego morderstwa na dzieciach. Jedna z najtrudniejszych spraw, jakie musiała wysłuchiwać. W dodatku, mężczyzna nawet nie definiował swojej seksualności jako pedofilskiej. To co dawało mu satysfakcję seksualną to morderstwo dziecka, a nie sam akt gwałtu. Został skazany na karę śmierci. Do dzisiaj odsiaduje swój wyrok w celi śmierci. Jest nieśmiały, wręcz spokojny, o bardzo wysokim ilorazie inteligencji. Zapamiętał wiele szczegółów. Z każdym kolejnym spotkaniem opowiadał więcej i więcej. Nie zasłaniał się już niepamięcią. Z chęcią wracał do najdrobniejszych detali, do miejsca i narzędzi zbrodni.
Przepraszam, że się nie odezwałam. Właściwie chyba nie wiedziałam czy powinniśmy się spotykać. – jak zwykle, mówiła prosto z mostu. Nie czarowała żadnymi wymówkami i bajkami o zbyt napiętym grafiku czy telefonie utopionym w sosie pomidorowym. Zwyczajnie nie czuła się gotowa, ani pewna siebie, by napisać lub zadzwonić. Może potrzebowała jakiegoś bodźca. Takiego jak dzisiaj. Niezależnego od niej. Albo zwyczajnie wciąż nie była gotowa i dzisiejsze spotkanie było okrutnym żartem losu.
Dzięki. Ty też całkiem nieźle się trzymasz. Wszystko u Ciebie w porządku? – spojrzała w górę na budynek departamentu policji. – Wciąż poświęcasz tak wiele czasu pracy? – chciałoby się dodać, że to chyba jego największa miłość. Darowała to sobie jednak. Kłótnia to mimo wszystko ostatnia rzecz na jaką miała ochotę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie mógł mieć jej za złe ani wyjazdu ani faktu, że milczała przez te wszystkie lata. Na tym właśnie polegało rozstanie i oboje wiedzieli, że jakikolwiek kontakt jedynie by wszystko utrudniał. Nie miała też obowiązku spowiadania mu się z tego czym się zajmowała i gdzie była; jej powrót to także nie jego sprawa.
Nie byłem pewny czy kiedykolwiek zechcesz tu wracać ale cieszę się, że się na to zdecydowałaś — uśmiechnął się szczerze. Przez ponad rok zastanawiał się nad miejscem jej pobytu i tym jak radziła sobie po ich rozstaniu, nie chcąc by z jego winy zmuszona była uciekać i się ukrywać. Seattle było jej domem, który opuściła głównie przez jego pracę. Nie potrafił zrezygnować ze swojego oddziału, nigdy nie był gotów na taką zmianę. Nawet po jej wyjeździe nie potrafił poświęcić pracy dla niej, pozwalając jej tym samym na zniknięcie z jego życia na długie lata. Twierdził, że nie byłby dobrym ojcem, skoro nie potrafił zadbać o bezpieczeństwo własnej rodziny i postawić jej na pierwszym miejscu. Oczywiście wierzył w to, że tak właśnie było ale brak poświęcenia wskazywał na to, że było odwrotnie. — Nie musisz mnie przepraszać. To zrozumiałe — przyznał i zwilżył językiem usta.
Wcale na to nie liczyłem, bo Twój wyjazd dał mi jasno do zrozumienia, że nie ma dla nas przyszłości — dodał, odwracając wzrok i wlepiając go w przejeżdżające za jej plecami auta. Wcale nie mówił tego z żalem, choć tak mogła to odebrać przez wgląd na to, że wciąż nie potrafił o tym swobodnie rozmawiać. — Tak, chyba tak — przytaknął, wracając wzrokiem do dziewczyny. Niewiele zmieniło się przez te wszystkie lata - wciąż poświęcał się pracy i jedyną zmienną w jego życiu był szczeniak Goldena Retrievera, który pojawił się w jego życiu przed dwoma miesiącami. — Znasz mnie, nie lubię siedzieć w miejscu ale zwolniłem tempo. Trochę podróżuje, trochę pracuje i staram się zachować jakiś balans w tym wszystkim — wyjaśnił, wciskając dłonie do kieszeni kurtki — Słuchaj, podejrzewam, że nasza współpraca może jeszcze trochę potrwać, dlatego nie chce by było dziwnie. Cały mój wydział Cię zna i wiedzą co się stało przed laty, dlatego nie chce wprowadzać no wiesz, ciężkiej atmosfery i utrudniać śledztwa — przeszedł w końcu do meritum, próbując pogodzić sprawy służbowe z ich skomplikowaną przeszłością. Chciał zachować profesjonalizm ale czuł by się źle gdyby traktował ją z dystansem, jak obcą osobę. Każdy wiedział ile la niego znaczy Anne i wszelkie próby zamiecenia wszystkiego pod dywan przyniosły by zupełnie odwrotny efekt. — Jeśli chciałabyś się spotkać i porozmawiać poza jednostką to moglibyśmy skoczyć kiedyś na kawę — zaproponował dość niepewnie, nie wiedząc czy rzucanie takimi pomysłami to dobry pomysł.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Potrzebowałam po prostu trochę czasu dla siebie. Ot, taki reset. – puściła mu perskie oczko. Właściwie, potrzebowała odpoczynku nie tyle od samego Marka – co od całego swojego otoczenia i życia. By nie bała się wieczorem wyjść do parku biegać, by nie musiała stresować się każdym skrzypnięciem podłogi czy ściany w swoim mieszkaniu. Odpoczynek, tak bym to nazwała. Choć znalazła dziwny sposób na jego realizację.
Myślę, że mój wyjazd był tylko następstwem. Decyzję podjęła... ta odznaka. – skinęła głową. Pewnie nosił ją na klatce piersiowej, zawieszoną na sznurku albo przypiętą do paska. W każdym razie, praca z jaką się borykał. Albo może zaangażowanie i pełne oddanie jakie temu przyświecało – to był powód ich rozstania. Inaczej nigdy by się na to nie zdecydowała. Szczególnie po utracie ciąży. Takie zdarzenia zawsze lepiej przeżywać w towarzystwie bliskiej osoby. A nie samotnie, z dala od domu, przysłuchując się spowiedzi seryjnego mordercy.
nie chce wprowadzać no wiesz, ciężkiej atmosfery i utrudniać śledztwa. Z trudem powstrzymała się przed wywróceniem oczami. Jak zwykle, praca była na pierwszym miejscu. Mark był w stanie dostosować siebie i całe swoje otoczenie. Postawić wszystko na szali, na włosku – by tylko praca układała się dobrze. Nawet teraz. Nie wiedziała czy w ogóle interesuje go jakakolwiek rozmowa – czy zwyczajnie chciał mieć pewność, że ich przeszłość nie utrudni jego pracy. Pokręciła lekko głową, darując sobie nawet westchnienie.
Nic się nie zmieniło. – uśmiechnęła się lekko.
Nie martw się. Będę w stu procentach profesjonalna. – obiecała, nawet unosząc dwa palce ku górze, w ramach nieco przerysowanej przysięgi. – Nie będziesz miał przeze mnie żadnych problemów, ani niezdrowej atmosfery. Na koniec dnia, jestem tylko konsultantem. Pewnie zobaczę oskarżonego jeszcze dwa? Może trzy razy włączając salę sądową. – nie widziała większego sensu, by ciągnąć te spotkania z oskarżonym. Chodziło tylko o określenie jego poczytalności. Zwykła praca biegłego psychiatry. Nie był chory umysłowo, ani nie był seryjnym mordercą. Nie będzie musiała kontynuować z nim spotkań, jeśli nie wykaże takiej chęci Biuro Federalne.
Jasne, bardzo chętnie. Miło będzie usłyszeć co wydarzyło się w Twoim życiu przez ostatnie miesiące. – wolała użyć słowa "miesiące". Brzmiały mniej dramatycznie niż lata.
Może zostawię Ci mój nowy numer. – wprawnie otworzyła niewielką torebkę, w której miała wizytówki. Był tam nie tylko numer jej gabinetu lekarskiego, ale także k komórka zapisana na odwrocie. Zawsze miała jedną specjalną, na ciekawe przypadki!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przytaknął skinięciem głowy, nie kwestionując motywów jej wyjazdu. Potrzebowała przestrzeni i poczucia bezpieczeństwa, którego nie potrafił jej zapewnić, pracując w wywiadzie.
Anne, nigdy nie chciałem by praca w wywiadzie wpłynęła na nasz związek. Od początku wiedziałem z czym wiąże się ryzyko i starałem się Ciebie chronić ale to co się stało.. — urwał, jąkając się — ja.. ja tego nie przewidziałem. To nigdy nie powinno się stać i przepraszam — dokończył i choć nie chciał wracać pamięcią do sytuacji sprzed lat, czuł, że musiał złożyć przeprosiny na jej ręce jeszcze ten jeden raz. Cofnięcie czasu niestety nie było możliwą opcją, więc niewiele więcej mógł zrobić. Był okres w jego życiu, kiedy przyglądał się odznace z obrzydzeniem.. Powątpiewał w system, powątpiewał w to, że jego działania w wywiadzie miały przynosić ludziom dobro, nie zło. Przyglądał się skorumpowanym funkcjonariuszem i walce z rasizmem. Coraz częściej wątpił w siebie. Lubił jednak to co robił i wierzył, że był w tym naprawdę dobry ale czy potrafił równie mocno zaangażować się w życie rodziny?
Nie, wcale nie stawiał swojej kariery ponad nią. Mogła błędnie odczytać jego intencje ale w rzeczywistości nie chciał by zmuszeni do współpracy unikali swojego towarzystwa i wciągali w to resztę zakłopotanego zespołu. Chowanie się po kątach i odwracanie wzroku było mało dojrzałym podejściem do sprawy.
Nie, nie w tym rzecz — parsknął śmiechem, spuszczając wzrok — Nie chce żebyśmy się unikali przez wgląd na naszą przeszłość. Każdy się nam przygląda i oczekuje jakichś reakcji, to mega dziwne — niestety, każdy lubił sensacje i okazje do plotek, a ostatnio czego pragnął to zwiększenie zainteresowania w jednostce swoją osobą. — Staram się ułatwić nam współpracę żebyś nie czuła się w naszej jednostce źle — dodał z uśmiechem. Nigdy wcześniej nie mieli okazji do współpracy i musiał przyznać, że zawsze obawiał się połączenia sił i pracy z Mitchell. Lubił swoją prywatność i wracanie do blondynki po ciężkim dwunastogodzinnym dyżurze by móc zresetować umysł i odciąć się od spraw wywiadu.
Wyciągnął dłoń po wizytówkę z numerem dziewczyny i wcisnął ją do tylnej kieszeni jeansów. Nie wiedział czy dobrym pomysłem było rozdrapywanie starych ran ale naprawdę chciał móc się z nią spotkać i uspokoić męczące go przez lata wyrzuty sumienia. Miała zostać matką jego nienarodzonego syna, nie mógł tak po prostu dać jej odejść. — Zadzwonię — rzucił z uśmiechem i zrobił kilka kroków w tył, przyglądając jej się na odchodne. Odwrócił się w końcu i wrócił do środka, gdzie czekała na niego sprawa do rozwiązania.
  • zt.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#9

Długie doświadczenie nauczyło go sprawdzać i analizować każdą sytuację. Gdy zdarzy się coś nieoczekiwanego, nie tracić czasu, nie zastanawiać się jak do tego doszło i dlaczego, nie żałować, nie zgadywać czyja to wina, nie zastanawiać się, jak następnym razem uniknąć podobnego błędu. Wszystko to można załatwić później, jeśli się przeżyje. Najpierw należy dokonać oceny, przeanalizować sytuację, rozpoznać plusy i minusy, odpowiednio się zachować. Dzięki temu może uda się przeżyć i zająć resztą.Chociaż z drugiej strony nie można wymagać, byśmy byli w stanie przewidzieć wszystkie następstwa naszych czynów, wyobrażając sobie najpierw bezpośrednie, potem pośrednie i wreszcie wyimaginowane skutki życiowych decyzji. Nikt wówczas nie miałby odwagi ruszyć się z miejsca, do którego przykułyby go wątpliwości. Złe i dobre uczynki oraz słowa rozsiewają się jak ziarna, mniej lub bardziej równomiernie, padając na grunt przyszłych dni, również tych, których my sami nie doczekamy, by potwierdzić nasze przypuszczenia, pogratulować sobie wnikliwości lub prosić kogoś o wybaczenie.
Od jakiegoś czasu jego praca praktycznie stała w miejscu z powodu zbyt wielu analiz i pobierania próbek substancji chemicznych z miejsc odnalezienia kolejnych ciał oraz braku jakichkolwiek poszlak. Dzieciaki ginęły, a on nie mógł nic na to poradzić. Dustin wyjechał, Charlotte urodziła, a jego zespół chciał przekazać sprawę innemu oddziałowi i przejść do kolejnej. Chyba jemu tylko na tyle zależało, że nie mógł pogodzić się z tym, że szczególnie władze były powiązane z jego śledztwem, bo w końcu o porwaniach nie było żadnych informacji. Policja zbywała zgłoszenia o zaginięciu, albo starała się przedłużyć rozpoczęcie poszukiwań. Gdy jednak już do nich dochodziło, nagle ktoś natrafiał na zwłoki, których to coraz więcej przybywało.
- Cieszę się, że przyszłaś. - Przywitał się z Anną, gdy tylko przekroczyła próg jego miejsca pracy. Znał ją przez swojego przyjaciela, który niegdyś z nią pracował, a więc nie jednokrotnie stawali na swej drodze i chyba posiadali ze sobą dobrą relacje, o ile można tak powiedzieć. Jakoś czas temu napisał do niej, prosząc o pomoc, bo nie wiedział już kompletnie do kogo innego mógłby się zgłosić, a ona w końcu pracuje w FBI. - Chcesz coś do picia? Kawy, Herbaty? Wybacz też za bałagan na moim biurku, mam sporo dokumentów do przejrzenia. - Odparł, gdy tylko podsunął jej krzesło, by mogła usiąść przy biurku. Zwykle zachowywał tu początek, ale w ostatnich dniach był tak zajęty sprawa zmarłych dzieciaków, że nawet nie spieszno było mu się ogolić, a co dopiero mowa o poukładaniu papierów.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Koniec roku i początek nowego, nie przyniosły wielkich zmian w życiu Leslie. Właściwie to nie przyniosły żadnych. Wciąż tkwiła w martwym punkcie, jedyną stabilizację odczuwając względem życia zawodowego i uczuciowego. Nie mogła tego samego powiedzieć o przeszłości. Marcus milczał tygodniami, ale w końcu zaburzył spokój, jakim próbowała się cieszyć każdego dnia.
Jedno spotkanie na parkingu centrum handlowego, gdy wyłonił się zza rogu, rodząc palpitacje jej serca, nad którymi z trudem zapanowała, a potem telefony. Kilkanaście nieodebranych połączeń, jeszcze więcej wiadomości z prośbą o spotkanie. Smsy pełne zapewnień, że się zmienił i chciał spróbować raz jeszcze. Argumentów przemawiających jego zdaniem za tym, że był lepszy od Travisa i że powinna do niego wrócić. Nie brakowało również licznych przeprosin za to, co zrobił jej przed kilkoma, długimi miesiącami. Nie wierzyła w ani jedno słowo. Potakiwała, wdawała się w dyskusje, ale robiła to, by uśpić czujność mężczyzny. Wiedziała, że nie mogła uciekać przez resztę życia i powinna zaryzykować, żeby policja w końcu go schwytała.
Nikomu nie powiedziała o swoim planie. Nieprzemyślanym planie. Gdy dzień po rozmowie z Marcusem, jaką przeprowadzili przez telefon, kiedy była w pracy, zbierała się do wyjścia wysyłając krótką wiadomość do Williama, dotarło do niej, że Marcus mógł ją śledzić i zrozumieć, że ich spotkanie miało być pułapką w jej wyobrażeniach. Mimo to zabrała torebkę, kluczyki od samochodu i skierowała się wprost na komisariat, który objechała kilkukrotnie, chcąc się upewnić, że żaden podejrzany samochód nie jechał za nią.
Kiedy znalazła się w budynku, zapytała jednego z policjantów, gdzie znajdzie McCoya i pokierowana na odpowiednie piętro, ruszyła do windy, a następnie do pomieszczenia, w którym dostrzegła znajomego, siedzącego przy biurku.
Cześć, przepraszam, że tak nagle wyskoczyłam z tym spotkaniem i wiadomości były zdawkowe, ale to ważne – rzuciła, przystając obok. Ściągnęła kurtkę, przewiesiła ją przez oparcie krzesła i usiadła. – Rozmawiałam z Marcusem. Od kilku dni się do mnie dobijał. Wysyłał wiadomości, dzwonił. Wszystko zachowałam, żebyś mógł je przeczytać. Pojutrze mamy się spotkać i pomyślałam, że... Może to dobra okazja, żeby go złapać? – wyjaśniła w wielkim skrócie swoją wizytę, unosząc przy tym lekko brew. Bo czy nie powinna ustalić pierw działań, a potem terminu spotkania? Sama nie wiedziała.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Seattle Police Department”