WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Uniosła na moment kącik ust, ale nic już nie powiedziała, bo też za wiele o strukturach szpitala nie wiedziała, a wypowiadać się na tematy o których nie miała pojęcia, po prostu nie lubiła. Generalnie nie lubiła mówić. Na przyjęciach rodzinnych rzadko kiedy się odzywała, więc rozmowy z Lisą często były mocno utrudnione.
- Wiem tato, ale uważam - powtórzyła, bo rozumiała, że ojciec się martwi, ale też za każdym razem wolała podkreślić, że jest to niepotrzebne. Może i była młoda, dwadzieścia jeden lat skończyła dopiero co, osobiście bardzo była z tego dumna, głównie w kontekście swojego związku z Remim, bo chociaż nigdy te słowa nie padły, to zdawała sobie sprawę z tego, że nic między nimi by nie było, gdyby nie te to, że udało jej się przekroczyć pewną granicę wieku. Chciałaby, żeby rodzice o tym wiedzieli, o tym, że Soriente nie był zwyrolem lecącym na młode dziewczyny, ale też niekoniecznie dobrze umiała informować o takich rzeczach i wolała odsuwać od siebie poważne rozmowy.
- Serio? Aż tak nie lubisz Remiego, że wolałbyś, abym spotkała się z kimś z Internetu? A jak to jakiś psychol gwałciciel? - mruknęła, przechylając głowę do boku. Rozumiała, że minie sporo czasu zanim tata jej polubi Remiego i dzielnie to znosiła, ale też nie planowała udawać, że jej to nie przeszkadza. Tym bardziej, że no... nie wyobrażała sobie siebie zakładającej konta na portalu randkowym. Ulżyło jej przynajmniej przez jego następne słowa i można nawet powiedzieć, ze odetchnęła z ulgą, bo byłoby głupio, gdyby miał ją za desperatkę. - Nie planowałam tego, ok? Ale to nie tak, że on się mną bawi... musicie w to uwierzyć - rzuciła pod nosem, bo nie było w niej dość brawury, żeby mówić o podobnych sprawach głośno i pewnie.
- Karaiby też super. Przywieźcie mi czapkę - poprosiła, bo innych pamiątek nie potrzebowała, a bez czapki z daszkiem od lat nie ruszała się z domu. Nawet w szkole miała pozwolenie na noszenie ich na lekcjach, bo po prostu bez okrycia głowy za bardzo się stresowała. Takie tam jej dziwactwa. - Jakikolwiek koktajl bez cukru i śmietany - poprosiła, bo poza wodą właśnie to stanowiło podstawy jej żywienia. No, a przynajmniej w tych czasach, gdy żywiła się normalnie. Aktualnie znów wiele spraw ją przerażało, więc niekoniecznie cieszyła się na myśl o spożywaniu posiłków. To nie tak, że chciała koniecznie siebie odchudzić, po prostu w jakimś stopniu ją to uspokajało. Głodówka, jak i niedawno odkryte papierosy, z którymi oczywiście dość dobrze się ukrywała.
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Stanley też nie chciał jej zanudzać wszystkimi tymi technicznymi kwestiami. Zdawał sobie sprawę z tego, że była to dla niej tak samo czarna magia jak dla niego gimnastyka artystyczna. Co prawda zawsze pojawiał się na jej zawodach i kibicował z całego serca, ale przecież oczywistym było, że jego mała dziewczynka była dla niego najlepsza, nie?
– W porządku, tak tylko mówię, Lissie – odparł, unosząc dłonie w poddańczym geście – naprawdę nie chciał jakoś marudzić, ale zarówno on jak i Liv byli chyba odrobinę nadopiekuńczy. Chociaż może to było normalne? Może rodzice już całe życie mieli martwić się o swoje dzieci? Nie, żeby jakoś szczególnie mu to przeszkadzało, ale zupełnie szczerze – chyba sam nie sądził, że jeszcze w tym wieku będzie się aż tak wszystkim przejmować. Nawet nie do końca wiedział, czego było to kwestią. Co zaś Remiego się tyczyło, to Stanley chyba niestety miał już na jego temat wyrobioną opinię i wcale nie był skłonny do jej zmiany.
– No przecież nie kazałbym ci od razu iść do mieszkania jakiegoś gościa w twoim wieku, Lis. Po prostu chciałbym, żebyś miała otwarty umysł na nowe możliwości – powiedział łagodnie, trochę zgodliwie nawet, pomijając kwestię tego, że przecież w jego opinii sam Remi był trochę zwyrodnialcem. – Uwierzę, jak zobaczę, Lis. Po prostu się martwię i muszą go lepiej poznać – wypowiedział te słowa dość niechętnie, sam nie wierząc, że to powiedział. Taka jednak była prawda, chociaż wątpił, że bliższe poznanie Remiego jakkolwiek wpłynie na jego ocenę.
– Oczywiście, że ci przywieziemy – uśmiechnął się szeroko, bo na pewno kiedy podróżowali też służbowo przywozili Lisbeth czapki z daszkiem. Taka mała tradycja, która gdzieś tam się utarła w ich rodzinie. – W takim razie ten – stwierdził, wybierając jeden z koktajli, które faktycznie nie zawierały ani cukru ani śmietany. Po chwili zapłacił, biorąc dla siebie czarną kawę i zapewne zaprowadził ją do stolika.
– Bardzo dużo utrudnia ci kontuzja? – spytał, z troską lustrując ją wzrokiem i zajmując się nieco ciekawszym tematem niż Remi czy wyjazdy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Chociaż bardzo by chciała, aby rodzice nie przejmowali się nią za bardzo, to i tak nie miała im takiego zachowania za złe, bo wiedziała, że sama była tego powodem. Może nigdy nie przyniosła im trosk typu zawalanie szkoły, czy imprezowanie przed pełnoletniością, ale cóż... Trudno powiedzieć, by mieli z nią spokojne życie. Zaburzenia odżywiania, depresja, to wszystko z czym niekoniecznie chcieli się mierzyć, a przez Lisę musieli, dlatego też teraz tak usilnie próbowała podkreślać, że wszystko jest już dobrze.
- Rozumiem, ale osobiście uważam, że nie ma dla mnie zbyt wielu możliwości - odpowiedziała z przekąsem. Może kiedyś ktoś się nią interesował, zważywszy na jej buzię, ale charakter szybko takie osoby odstraszał. Nie należała do tych dziewczyn, które szybko stawały się obiektem sympatii innych osób. - Poza tym, no wiesz... - poczuła, że się rumieni. - Wydaje mi się, że go kocham, okey? - dodała zażenowana, a fakt że wiedziała, jak to brzmi, wcale nie pomagał. Była młoda, nigdy wcześniej z nikim nie była, więc takie wyznanie nie mogło brzmieć zbyt przekonująco, a jednak dla Lisy stanowiło szczerą prawdę. - Boję się tego lepszego poznawania - przyznała bez bicia, bo na pewno nie była z tych osób, które chciały się czymkolwiek afiszować. W zasadzie nie miałaby nic przeciwko temu, aby żyć pod kamieniem i jedynie wciągnąć tam Remiego, aby wraz z nią udawał, że nie istnieje. Tylko, że Soriente niekoniecznie przejawiał podobne podejście do życia. Uśmiechnęła się na wzmiankę o czapce, a potem razem z tatą udała do stolika, gdzie siłą rzeczy spojrzała na swoją rękę.
- Musiałam przerwać treningi... Osobiście chciałam w nich brać udział, nie forsując ręki, ale i tak musiałam je przerwać - nie trzeba było jej znać, by zauważyć, jak bardzo taki stan rzeczy jej się nie podobał. Sport był jeszcze do niedawna wszystkim, co miała, poza tym nie chodziło jedynie o pasję... W jej psychice zakodowała się zasada, że nie może sobie odpuścić. - Będę musiała nadganiać dużo - wyjaśniła, nawet jeśli to tylko tydzień, to dla niej cała wieczność. Podchodziła do tego nawet zbyt poważnie, raczej obsesyjnie, ale tak juz miała. - Jak się wygoi, będę chciała usunąć bliznę... Wiesz, brzydko by wyglądała na zawodach. W szpitalu mi to zrobią? - zagadnęła, bo kto miał to wiedzieć lepiej, jak nie jej tata. Poza tym wydawało jej się, że może poczuje się dobrze z tym, że Lisa prosi go o pomoc, nawet jeśli nie umiała tego zrobić bardziej bezpośrednio.
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
31
168

właścicielka antykwariatu

art books press boo

columbia city

Post

#22

Noo, w końcu. Po miesiącach, wielu miesiącach starań, w końcu kreska na teście ciążowym się pojawiła w odpowiednim miejscu. A raczej plusik, druga kreska i informacja o ciąży, bo brunetka stosowała różne testy ciążowe, aby mieć pewność, że nie ma żadnego fałszywego wyniku. Cóż, to tylko test, więc mimo wszystko umówiła się na pierwszy możliwy termin do ginekologa, aby wszystko potwierdził i uspokoił kobietę. Niby wszystko wiedziała, bo już przez to przechodziła, ale minęło naprawdę sporo czasu, plus wtedy zorientowała się dużo później, że okres się jej spóźnia. Nie da się ukryć, że Lydia, córka Wheterby'ch, była niewielkim wypadkiem przy pracy. Jednak w niczym to nikomu nie przeszkadzało, bo tylko połączyła młodych rodziców jeszcze bardziej i do dziś byli naprawdę wspaniałą parą.
Katherine stresowała się niczym nastolatka przed pierwszą randką, ale cóż... To kwestia tego, że naprawdę pragnęła tej ciąży. Pragnęła w tym momencie, żeby wszystko było okej. Niestety, jej mąż nie mógł pojawić się z nią na tej wizycie, dlatego też nie miał jej kto trzymać za rękę, czy też może próbować żartem rozładować atmosferę. Trudno, następnym razem. Nie była podłamana, dlatego uśmiechnęła się do kobiety, która usiadła tuż obok niej. Oczywiście, że zerknęła na jej brzuch, w końcu do ginekologa przychodzi się też w innych sytuacjach.

autor

B.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Swedish Hospital”