WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Patrząc na tę dwójkę, będącą obrazem nędzy i rozpaczy, nie mogła uwierzyć, że wciąż próbują podjąć walkę, choć żaden z nich nie miał szans na wygraną. Nawet jeśli Indio miał swoje za uszami, to jednak w oczach Melusine uchodził za tego nieco bardziej dojrzałego, chociażby z tego względu, że był od niej starszy. Sądziła też, że w ostatnim czasie Sirius nieco zmienił swoje nastawienie i lepiej panował nad negatywnymi emocjami, a przede wszystkim gniewem. Niestety rzeczywistość w bardzo brutalny sposób to zweryfikowała, pozbawiając dziewczynę jakikolwiek złudzeń.
Prostując się, skrzyżowała ręce na piersi, przeskakując spojrzeniem z jednego na drugiego, próbując doszukać się w ich postawie choćby odrobiny skruchy w związku z wydarzeniem, jakie miało miejsce, a oni zamiast ją okazać, wciąż nie mogąc dać za wygraną rzucali w swoim kierunku groźbami, ostatecznie kończąc na licytacji, której głównym eksponatem była ona!
Mimowolnie wzrok policjantów pełen zdziwienie wymieszanego z rozbawieniem padł na sylwetkę brunetki, kiedy najpierw Bosworth oznajmił, że z nią sypia, nie ograniczając się tylko do tego stwierdzenia nadmienił, iż uprawiają seks - chyba tak dla jasności, by Indio nie miał złudzeń - dodatkowo wspominając o fałszywej ciąży. W jednej sekundzie policzki Mel nabrały różowego odcienia, który pogłębił się wraz ze słowami opuszczającymi usta Indio. Uderzyła otwartą, dłonią w czoło. - Was kompletnie pojebało! - krzyknęła, nie zważając na to, że takie słowa zdecydowanie nie przystoją młodej kobiecie.
- Indio, daj mu już spokój! - pouczyła przyjaciela, podchodząc bliżej krat, by go pochwycić, ale był za daleko - Cholera! Proszę to otworzyć! - rzuciła do policjanta, wyraźnie przejętym głosem. Ten, pod wpływem rozkazującego tonu, który nie pasował do dobrego ciała, o mało nie wypuścił kluczy, ale posłusznie otworzył.
Wypowiadając wciąż z charakterystyczną dla ich relacji czułością - Głupek - uderzyła szatyna w ramię, choć strój, który miał na sobie sprawił, że Melusine zabolało to bardziej, po czym podeszła do Siriusa, pozwalając by oparł ciężar swojego ciała na jej. - Żyjesz? - zapytała z wyraźną troską w głosie. Oczywiście o Bassa również się martwiła, ale obecnie on był w nieco lepiej kondycji.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Sirius wywrócił oczami i cwaniacko się uśmiechnął, kiedy Indio po raz kolejny zaczął dawać ujście swoim fantazjom. To nie bywałe, że obaj pomimo powagi sytuacji ani przez chwilę nie potrafili się pohamować - ku uciesze funkcjonariuszy i pozostałych więźniów, którzy potraktowali ich jako atrakcje.
Zawiesił ramiona na kratach, jednocześnie z pokorą spoglądając na Melusine. Naprawdę chciał stąd wyjść. Był doszczętnie przemoczony, miejscami brudny od mułu, obolały i głodny. Gdyby ktoś mu powiedział, ze dzisiejszy dzień zakończy się w areszcie w towarzystwie, to został by w łóżku i zawinął się kołdrą w rolo.
Ich sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Każda chwila względnego spokoju w rzeczywistości była zapowiedzą dalszego etapu awantury. Gdy Sirius usłyszał, że Melusine jest stałym bywalcem w domu jego pięść po raz kolejny dotknęła żuchwy mężczyzny. Jednak zanim zdążył wyprowadzić kolejny cios, sam oberwał od Indio. Zgiął się w pół zaciskając obie ręce na brzuchu. Momentalnie zebrało mu się na wymioty, dlatego nabrał powietrza i zacisnął usta, aby spróbować cofnąć żółć, która podeszła mu do gardła.
Rozkwaszę ci zaraz mordę – powiedział równie cicho, co towarzysz niedoli. Nie chciał po raz kolejny podpaść Melusine, ale nie dało się ukryć, że jego duma została porządnie nadszarpnięta. To była kwestia dwóch minut, żeby ponownie stanął na równe nogi i odwdzięczył się Indio kolejnym uderzeniem. Niestety nie zdążył, bo funkcjonariusze wpuścili do celi dziewczynę i plany szlag trafił. Wyprostował się i oprawszy brodę na jej ramieniu w dziecinny sposób wytknął mężczyźnie język. Minę miał głupią, niemal tępą.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zachowywali się jak dwa, nabuzowane koguty zamknięte w klatce. Po wymianie kolejnych ciosów doskonale wiedział, że za huja się nie pogodzą i nawet błagania i prośby Melu nic nie poradzą. Indio nie miał zamiaru odpuścić, nie gdy szczeniak nadal był tak cholernie pewny siebie. Problem w tym, że Melu z Indio nie zrezygnuje, więc będzie musiał pogodzić się z tym, że także i z Bassem spędza czas, co dawało mu cholernie dziką satysfakcję. Uniósł brwi, widząc jego spojrzenie, to jakże dorosłe pokazanie języka. Chciał wzbudzić w nim zazdrość? Wzruszył tylko ramionami, mając to przysłowiowo w dupie.
Ale, wybawienie jak się okazuje, przyszło jeszcze szybciej, niż by się spodziewał. Podczas gdy sytuacja była względnie opanowana, do aresztu wszedł postawny, dobrze zbudowany mężczyzna, w bardzo drogim garniturze, ewidentnie emanujący władzą. Wszedł w towarzystwie komisarza, dobrego przyjaciela. Od razu skierował wzrok na Indio. Bass mógłby przysiąc, że chciał się uśmiechnąć, aczkolwiek w tej sytuacji byłoby to niezbyt dobrze widziane.
- Chodź, Indio, wracamy do domu.
Krótkie zdanie, wypowiedziane mocnym, nie znoszącym sprzeciwu głosem. Taki był jego przybrany ojciec. Teraz to on spojrzał z wyższością na Siriusa. Większość znała nestora rodu Astor-Bass, a nawet jeśli nie, to z mężczyzny emitowała jakaś dziwna energia i to taka, że nie chcesz za bardzo wdawać się z nim w jakiekolwiek dyskusje. Uśmiechnął się do niego złośliwie, zabierając z pryczy ściągniętą wcześniej kamizelkę i zarzucając sobie na ramiona. Ostentacyjnie nie patrzył na Melu. To jej sprawa, z kim się spotyka, niech jednak nie oczekuje że będzie gnojka tolerował. Ani myślał przebywać w jego towarzystwie dłużej, niż to koniecznie.
- Na mnie już czas panienki, chłopcy, byliście genialni. – rzucił zarówno do strażników, jak i innych osadzonych, mimo obrażeń, nie tracąc poczucia humoru. Poniekąd wygrał i się z tego cholernie cieszył. Ruszył w stronę ojca. - A co do ciebie... – rzucił patrząc chłodno na Siriusa. - Nie chcę cię więcej widzieć na oczy. I jeśli cokolwiek jej zrobisz, jeśli tylko się dowiem że przez ciebie płakała wpierdolę ci tak, że własna matka cię nie pozna. – powiedział cicho, tak by tylko on go usłyszał i stojąca obok kobieta. Cóż, nie dbał teraz w tej chwili o to, co o nim pomyśli. Był wściekły i tego nie ukrywał. Splunął jeszcze raz krwią wprost pod jego nogi i wyszedł za ojcem.

/zt

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przez chwilę zastanawiała się czy są tak zaślepieni złością czy może jednak głupi, skoro wciąż próbują podjąć walkę, tylko w imię czego?
Ciche westchnienie pełne pożałowania dla ich postawy - w końcu obaj byli już dorosłymi mężczyznami!, chyba - opuściło malinowe usta, nim znalazła się razem z nimi w celi. Policjanci również nie wykazali się zbyt dużą inteligencją, zamykając ich w jednym pomieszczeniu, ograniczonym ścianami i metalową kratą, ale tego nawet nie skomentowała.
Pokręciła z dezaprobatą głową na poczynania Siriusa, który wciąż nie dawał za wygraną, nieco zdziwiona, że przyjaciela nie zachowuje się lepiej. Tym razem zamiast w bójkę, wdali się w potyczkę słowną, która na chwilę przerwana została pojawieniem się dwóch nowych osób; jedną z nich był nie kto inny, jak Astor-Bass senior. Posłała w kierunku mężczyzny nieśmiały uśmiech, na ułamek sekundy podchwytując jego rozbawione spojrzenie, które przebijało się przez aurę powagi i surowości, jaka od niego biła. Zawsze go bardzo lubiła, nawet wtedy kiedy przez jakiś czas sądził, że z Indio będą tworzyć parę - cieszyła się, że przyjaciel jednak mu to wyperswadował.
- Indio - szepnęła tylko, gdy spomiędzy jego zakrwawionych warg poleciała kolejna groźba, po czym po prostu wyszedł, nawet na nią nie patrząc.
-Mam nadzieję, że obaj jesteście z siebie zadowoleni - mruknęła do, wciąż opierającego się na jej ramieniu, bruneta, zanim opuścili areszt.

Z tematu x2

autor

I like my girls just like I like my honey, sweet A little selfish I like my women like I like my money, green A little jealous
Awatar użytkownika
31
176

diler dragów /mechanik

chuck's auto repair

south park

Post

Magiczne dni w Nowym Orleanie dobiegły końca co oznaczało brutalny powrót do rzeczywistości. Maxine po powrocie pomieszkiwała kilka dni u siostry, ale wróciła do siebie, bo rodzice robili zapowiedziany nalot córeczce idealnej i jedynej tak naprawdę, bo przecież nie uważali Maxine za córkę. Miała bardzo ochotę wbić podczas tego małego spotkania, ale zrobiłaby również i siostrze na złość, a tego nie chciała. Nie kiedy tak bardzo przyjemnie spędziły czas na wyjeździe. Szkoda tylko, że ponownie musiały pałać do siebie niechęcią i pokazywać ludziom, że tak naprawdę nic ich nie łączy. Maxine czasami naprawdę to drażniło, ale wiedziała, że to nie byłby za fantastyczny pomysł.
Planowała po prostu przez jakiś czas jedynie sobie popracować w warsztacie i głównie zająć się dilerką, ale jednak gang miał naprawdę inne plany i koniec końców była jedną z osób biorących udział w sporej bójce z konkurencyjnym gangiem. Dobrze, że nie doszło do żadnej strzelaniny i w parku zanim pojawiła się policja tłukło się prawie piętnaście osób. Max i wielu innych złapano i zabrano na komendę by przesłuchać i sprawdzić stan trzeźwości. Max w tamtym czasie akurat była na haju tak naprawdę, więc można było uznać ją za niepoczytalną, a sama wciskała uparcie psom kit, że zobaczyła iż się wszyscy biją to dołączyła. Nie, nie zna nikogo z tych facetów i jedynie zastrzyk adrenaliny (oraz prochy) napędziły ją by też tak chciała. Nigdy w życiu nie wsypie żadnego z chłopaków z gangu. Była lojalna aż to grobowej deski. Siedziała za kratkami do rana, a potem zlitowali się nad nią i mogła wykonać telefon by ktoś ją odebrał. Oczywiście nagrała się siostrze na automatyczną sekretarkę, bo Cai pewnie była w pracy. Nie do końca wierzyli w jej bajeczkę, więc dostała wpis i oskarżenie o udział świadomy udział w bójce. Nawet nie wiedziała, że były dwie osoby śmiertelne, bo jednak ktoś miał przy sobie ostry przedmiot. Teraz jedynie czekała na to, że Cai się nad nią zlituje i przyjedzie popołudniu wpłacić kaucję i zgarnąć ją do domu. Jeśli nie... będzie musiała kombinować. Max nie wyglądała najlepiej, ale to było do przewidzenia. Liczne siniaki i zadrapania. Była też pewna, że ma uszkodzonych kilka żeber, bo miała problemy z oddychaniem i wszystko ją bolało.

autor

Ady

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wiadomość, jaką pozostawiono jej na sekretarce była tym, czego spodziewała się od chwili gdy straciła, z oczu siostrę. Dobrze wiedziała, że tamta nie będzie w stanie wytrzymać długo. Pomimo obietnic czy chęci. Znała ją zbyt dobrze, by wierzyć w te zapewnienia, a mimo wszystko naprawdę chciała. Przez chwilę nawet łudziła się, że wszystko będzie tak jak miało być. Jednak najwyraźniej marzenia, pragnienia, plany... Wszystko, to nie było dla niej. Dla nich. Cai nie śpieszyła się. Nie poleciała od razu pod wskazany adres. Nie była już głupią, naiwną dziewczyną. Owszem nadal wiedziała, że musi być dla młodej teraz kimś w rodzaju matki, a co za tym idzie znów zająć się jej brudnym życiem niezależnie, od tego czy chciała, czy też nie. Przecież na dobrą sprawę Max ją zdradziła. Znów wbiła nóż w plecy. Najpierw obietnice, a teraz to!
Trudno.
Cai wreszcie dotarła na komisariat, w jakim chciano ja potraktować niczym zwykłego petenta. Już widziała to znudzenie na twarzy policjanta. Wyraz dezaprobaty gdy mówiła, do kogo przyjechała. Biedactwo nawet starało się coś powiedzieć. Spławić ją. Ona jednak nie miała ochoty na takie zabawy, a tym bardziej na traktowanie. Bez słowa wyciągnęła swoją legitymację biura śledczego. W takich chwilach cieszyła się, że jako pracownik cywilny pracujący dla rządku oraz rządowym budynku musiała posiadać wyrobioną legitymację. Owszem różniła się od tych oficjalnych, lecz niewiele osób wiedziało, na co ma zwracać uwagę, dzięki czemu rozmowa zmieniła swój ton. Jako agentkę zaprowadzono ją do pokoju przesłuchań, oraz zapewniono ją o doprowadzeniu podejrzanej. Zostało jej jedynie czekanie. Przez chwilę przechadzała się po tym małym pokoiku, gdzie znajdował się stolik, dwa krzesła i tyle. Przez chwilę zastanawiała się, po co tu przyjechała. Dlaczego chce rozmawiać, z tą dziewczyną, a co najważniejsze co jej powie. Przez chwile nawet zastanawiała się, w jakim stanie jej jest mała dziewczynka. Jednak szybko odrzuciła, ta myśl. Musiała byc dziś twarda. Nie, nie da się jej oczarować. Nie ugnie się przed jej zachowaniem, przeproszeniem w spojrzeniu czy kłamstwom, jakie wypowiadały jej przyjemne usta. Cai znów przyłapała sie na powrocie, do wspomnień. Znów skarciła samą siebie, za takie zachowanie. -Przyszłaś po prostu porozmawiać...- okłamywała samą siebie w chwili gdy przysiadała na krawędzi stolika wbijając przy tym spojrzenie w stronę drzwi, w jakich zapewne niedługo pojawi się jej młodsza kopia.

autor

I like my girls just like I like my honey, sweet A little selfish I like my women like I like my money, green A little jealous
Awatar użytkownika
31
176

diler dragów /mechanik

chuck's auto repair

south park

Post

Przebywając tyle godzin w celi miała czas na zastanowienie się nad samą sobą i to tak bardziej porządnie niż po prostu dojście do wniosku, że jest kompletnym zerem. O tym akurat wiedziała doskonale i nie musiała sobie przypominać. Zresztą rodzice skutecznie jej o tym przypominali no i miała idealną siostrę.
Mogła zadzwonić do szefa warsztatu albo do kogokolwiek innego by ją wyciągnął z tego bagna, ale ona oczywiście zadzwoniła do niej. Do osoby, dla której przecież miała się zmienić. I co? I znowu zawaliła, nic nowego. Naprawdę chciała pokazać Cai, że jest w stanie się zmienić, ale niestety towarzystwo w jakim się obracała naprawdę źle na nią wpływało. To właśnie to będzie najgorzej skrócić, bo całe swoje nastoletnie i dorosłe życie obracała się właśnie w niezbyt przyjemnym towarzystwie odnajdując w nich naprawdę lojalnych przyjaciół i uważając ich za drugą rodzinę. To oni tak naprawdę interesowali się nią i Max była im wdzięczna za to. Może właśnie dlatego była na ich każde zawołanie nawet jeśli wiedziała, że tym samym łamała obietnicę daną siostrze.
Przysypiała gdy pojawił się policjant mówiąc by zbierała tyłek. Była wręcz pewna, że po prostu ją wypuszczą i tyle, więc była nieco zaskoczona gdy policjant zaprowadził ją wciąż skutą w stronę pomieszczeń do przesłuchań. Czy oni kompletnie postradali zmysły by jeszcze ją maglować? Drzwi się otworzyły i mężczyzna wepchnął ją do pomieszczenia.
-Cai? O co chodzi? - spytała wyraźnie zaskoczona siadając naprzeciw niej będąc wciąż skutą kajdankami. Na jej widok uśmiech pojawił się na twarzy Max, a serce delikatnie przyśpieszyło.

autor

Ady

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

-Maxine Hernandez, oskarżono Cię, o branie czynnego udziału w bójce. Stawianiu czynnego oporu przed funkcjonariuszami. Branie udział w czynnej grupie przestępczej, handel prochami. Od siebie dodam, że zapewne wszystko, to było spowodowane poprzez zażycie substancji psychoaktywnych, co zapewne wyjdzie po przebadaniu składu moczu.- tymi właśnie słowami ją przywitała. Bez uśmiechu, radości czy choćby spojrzeniem ku niej. Wzrok przecież miała wbity w akta własnej siostry, jakie przyniesiono jakiś czas wcześniej wraz, z kawą jaką sobie zażyczyła. Kubek parował radośnie, owiewając ją przyjemnym zapachem, jaki koił przynajmniej w tym momencie jej własne emocje. Czuła się naprawdę źle. Widziała zdjęcie swojej siostry zrobione niedawno. Pięknie prezentowało się na tle surowej żółtej teczki, w jakiej znajdowały się wszystkie, przewinienia dzisiejszej, a może i wcześniejszych nocy. Nic się nie zmieniła. -Jeśli miałaś szczęście, to nie dowalą Ci morderstwa...-dodała, ściszonym głosem rzucając ku niej teczkę tak, aby prześlizgnęła się wprost pod nos tej małej. Niech ma. Niech poczyta sobie wszystko, to co jej powiedziała, oraz wszystko inne czego jeszcze nie wymieniła, a przyznać trzeba, że sporo tego było. -Radzę Ci zadzwonić, do adwokata. Jeśli takiego nie masz, to dostaniesz- Dodała, obejmując dłońmi kubek tak, aby nikt przez przypadek nie zauważył drżenia jej rąk. Przyjemne ciepło rozeszło się po jej palcach i pięło się wyżej gdy unosiła kubek, do ust kupując przy tym sobie trochę czasu. Ten natomiast mógł posłużyć młodszej, do jakiejś reakcji, a może i też nie? Przecież miała tak ładnie wypalony mózg przez, to wszystko. Cai nie zdziwiłaby się gdyby okazało się, iż jej siostra jednak nie jest w stanie wiele mówić. Zresztą nie przyszła tutaj dla zabawy, a tym bardziej by ją ratować. Przyszła tutaj, aby w jakiś sposób wyprostować siostrę, a jednocześnie sprawić, aby zrozumiała i może nawet przewartościowała swoje życie. -Masz coś do powiedzenia w tej kwestii? - Spytała gdy wreszcie odstawiła kubek na blat, unosząc przy tym spojrzenie ku młodej. W jej oczach jednak nie było już ufności, jaką tamta widziała jeszcze jakiś czas temu. Nie było miłości czy paniki. Były po prostu puste niczym, u świeżych zwłok, z jakich ulotniło się życie przed paroma chwilami. Czyżby Cai grała, a może po prostu już całkiem straciła zaufanie, do swojej siostry? Nie, na pewno, to nic z tych rzeczy. Gdyby chciała ją porzucić, to nie przyjechałaby. Nie siedziała w tym pokoiku i nie marnowała swojego życia, dla kogoś takiego jak ona. Więc, o co chodziło? Co zmieniło się od chwili powrotu, aż do chwili obecnej?

autor

I like my girls just like I like my honey, sweet A little selfish I like my women like I like my money, green A little jealous
Awatar użytkownika
31
176

diler dragów /mechanik

chuck's auto repair

south park

Post

Takiego przywitania to się nie spodziewała. Caitria rzuciła oskarżeniami, którymi Max została obarczona i młoda doskonale wiedziała, że jeśli faktycznie to prawda to może się skończyć odsiadką. Nigdy nie przeszło jej przez myśl, że faktycznie mogłaby trafić do więzienia na długo i to sprawiło, że zrobiło jej się niedobrze -Tych dwóch mi nie udowodnią - mruknęła pod nosem. Dbała o to by jej z gangiem nie powiązali, a tym bardziej by nie złapali jej na handlu. Podczas bójki nie miała kompletnie nic przy sobie, więc mogli ją cmoknąć w trąbkę. -Czekaj jakie morderstwo! Ja nic nie zrobiłam! - uniosła się z krzesła przy czym zaraz stęknęła. Nie była pewna czy jej własne obrażenia nie są jakieś poważniejsze, przecież policjanci nawet się tym nie zainteresowali, więc sama Max nie wiedziała czy tylko jest poobijana. Dzwonienie po adwokata było absurdalne i dlaczego Cai była tak bardzo oschła i nie była sobą. Maxine naprawdę teraz nie bardzo wiedziała co robić i jak się zachować, bo to wszystko nagle zaczynało ją przerastać. Nie dość, że mogła skończyć w więzieniu to jeszcze jej ukochana Cai podchodziła do tego wszystkiego niczym oschła baba, którą kompletnie nie znała. Widziała ten wzrok i on kuł mono w serce. Maxine naprawdę zawaliła wszystko i zamiast zacząć swoją uroczą śpiewkę spuściła jedynie wzrok na swoje ręce i zamilkła na moment. -Pomożesz mi czy zamierzasz mnie tylko dobić? - spytała ciszej ponownie spoglądając na straszą siostrę. Na pomoc rodziców nigdy nie mogła liczyć i to Caitria była tą najbliższą jej osobą, którą notabene Max raniła najmocniej. Gdyby tylko mogła zmienić się dla siostry i gdyby to było takie łatwe. Naprawdę chciała być tą osobą, którą oczekuje od niej Cai. Problem w tym, że nie wiedziała od czego tak naprawdę ma zacząć. -Potrzebuję odwyku - wymamrotała. Wcześniej robiła to, bo jej kazano. Teraz chciała siostrze udowodnić, że naprawdę spróbuje się zmienić. Dla niej. Dla nich. Jeszcze nie miała pojęcia jak odciąć się od gangu, ale tym będzie się martwić później. Spojrzała na siostrę tymi swoimi ślicznymi ślepiami i faktycznie można było w nich odczytać skruchę, taką prawdziwą. Maxine nie uwierzy, że siostrze na niej nie zależy i przyszła tu jedynie ją pogrążyć i sprawić by faktycznie trafiła do więzienia. Jeśli tak się stanie to wydostanie się ze starych nawyków będzie bardzo trudne. Zresztą z pewnością groziło jej za to wszystko kilka ładnych lat.

autor

Ady

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

-Dość!- Cai uniosła głos, jednocześnie uderzając dłonią w stolik. Echo, jakie poniosło się po pomieszczeniu, rezonowało dłuższą chwilę, lecz wreszcie przeminęło wraz, z jej podniesionym głosem, jaki nie pasował, do tej ułożonej dobrej dziewczyny, jaką widziała Max. Cai nie była w nastroju na takie rozmowy. Nie miała siły na kolejne przepychanki słowne czy cokolwiek co teraz wymyśli jej siostra. Wiedziała dobrze, że właśnie teraz musi być twarda. Musi oprzeć się tym sarnim oczom oraz buzi, jaką miała ochotę uchwycić we własne dłonie i ucałować. Była głupia. Wiedziała, to naprawdę dobrze. Jednak mimo wszystko musiała być twarda. Nie dla niej, nie dla siebie, lecz dla nich, o ile coś takiego miało mieć miejsce. -Dwie ofiary śmiertelne. Sprawca, do ustalenia... i przestań pieprzyć!- Całe opanowanie, jakie jeszcze chwilę temu miała w sobie, gdzieś uleciało. Chciała wierzyć, że to nie jej wina. Naprawdę. Jednak, do czasu pozyskania odcisków palców nie miała pewności. Nie wiedziała, czy jej mała siostrzyczka, to zrobiła czy też nie. Strach, jaki nią teraz owładnął, był czymś, czego sama się nie spodziewała, a mimo wszystko musiała grać dalej. Musiała pokazać jej, że nie jest tutaj jako siostra czy kochanka, lecz ktoś zupełnie inny. Jednak kolejne słowo otrzeźwiło ją na tyle ,by przetarła twarz dłonią. Westchnęła i ponownie ujęła w dłoń kubek. Upiła kolejny ciepły łyk i dopiero wtedy odpowiedziała. -Występuję tutaj jako przedstawiciel prawa, a zarazem Twoja siostra. Gdyby nie moje działanie, to już dawno gniłabyś w celi, oczekując na proces...- Wyjaśniła najbardziej spokojnym głosem, jaki potrafiła w tej chwili, z siebie wykrzesać, lecz znów wszystko runęło w chwili gdy padły kolejne słowa. -O, to się nie bój... Załatwię Ci odwyk oraz prawnego opiekuna, do czasu uzyskania odpowiedniego świadectwa. Dla Twojej wiadomości najczęściej zostaje nim najbliższa rodzina, a co za tym idzie rodzice, bądź rodzeństwo. - Rzeczowo wyjaśniła cała krwiste odwyku oraz warunków, jakie musi spełnić. Nadmieniła przy tym wszystkie kary, jakie czekają ją za złamanie takowego, oraz co najważniejsze wyjaśniła, że w jej przypadku najprawdopodobniej jej siostra zostanie prawnym opiekunem. Wszystko, to wyjaśniła głosem, jaki nie należał, do niej. Jak gdyby mówiła, o całkiem obcej osobie. Gdy wreszcie skończyła, wstała, z miejsca i podeszła ku siostrze. Usiadła tuż naprzeciw niej na skraju blatu i nachyliła się ku niej tak, aby kolejne wypowiedziane słowa nie zostały zarejestrowane przez mikrofon. -Kochałam Cię. Nadal Cię kocham Max... -Tylko tyle. Zapewne powiedziałaby, o wiele więcej, lecz nagle rozkasłała się. Szybko zasłoniła usta dłonią. Jednak było, to na tyle nieudolne, iż przez palce zaczęła, cieknąc jej krew, jaką wypluwała, z płuc. Tym razem przegrała. Nie ukryła tego, przed nią. Kaszel trwał zaledwie chwilę, lecz, tyle wystarczyło, aby dłoń przesiąknął krwią, a jej twarz wykrzywił grymas bólu. Zaklęła szpetnie gdy tylko wszystko się uspokoiło. Odruchowo wytarła dłoń, o spodnie i dodała zmęczonym głosem -Jutro Cię wypuszczą. Noc jednak spędzisz tutaj... Zastanów się nad swoim życiem, a gdy już to zrobisz, to wiesz, gdzie mieszkasz. - Chciała pogładzić ją po twarzy. Przytulić. Jednak szybko zdała sobie sprawę, że wyciągnęła ku niej zakrwawioną dłoń, jaką szybko cofnęła. Musiała iść. Wiedziała, o tym dobrze. Jednak nie potrafiła się ruszyć. Nadal przecież wpatrywała się w jej sarnie oczy i z każdą kolejną chwilą coraz trudniej jej było się otrząsnąć.

autor

I like my girls just like I like my honey, sweet A little selfish I like my women like I like my money, green A little jealous
Awatar użytkownika
31
176

diler dragów /mechanik

chuck's auto repair

south park

Post

Uniesienie głosu przez starszą siostrę zbiło Max z tropu. Naprawdę się tego nie spodziewała. Nawet nie podejrzewała, że Caitria jest w stanie tak zrobić. Była tą cichszą wersją i bardziej ułożoną i to Max najczęściej w domu darła pysk i się ze wszystkimi kłóciła. - Nie pieprzę! Możesz mnie podejrzewać o najgorsze, ale znasz mnie na tyle by wiedzieć, że nie zrobiłabym tego - warknęła w odpowiedzi. Jasne, może i brała i babrała się w wielu rzeczach, ale życia ludzkiego nigdy nie odebrała. Inaczej już całkiem zniknęła by z życia Cai wiedząc doskonale, że gdyby siostra się o tym dowiedziała to znienawidziłaby ją. Chciała machnąć rękami w różne kierunki zapominając przy tym, że ma skute ręce. Nadgarstki zgrzytnęły, a twarz Max wyraziła ból, który temu towarzyszył. Jeszcze chwila i zaraz naprawdę zrobi sobie jakąś krzywdę przypadkiem. Miała Cai za złe, że jej nie wierzyła. Jednak z drugiej strony... przecież obiecała, że się ogarnie, a wylądowała tutaj.
Prychnęła pod nosem gdy ta zaczęła jakieś durne wyjaśnienia o gniciu w celi. Jak jej tak bardzo zależy to może ją tu zostawić. Wystarczy, że wyjdzie z tego pomieszczenia i nie kiwnie placem jeśli chodziło o pomoc. Max była w tym momencie w stanie przyjąć na klatę wszystko.
Odwyk... ostatni na jakim była nawet nie wyszedł i bała się, że mimo najszczerszych chęci to również pójdzie nie tak jakby chciała. Przecież była wiecznym rozczarowaniem dla wszystkich bliskich! Jednak słuchała uważnie co Cai do niej mówi i kiwała głową potwierdzając, że naprawdę słucha. Cai miałaby być jej opiekunem. Na to zdecydowanie mogła się zgodzić. Gdy się zbliżyła i wyszeptała te słowa serce Max przyśpieszyło nieznacznie. Była kochana... przez jedyną osobą jaka na tym świecie się liczyła. To dla niej spróbuje odwyku i będzie się starała wyjść z tego bagna, ale obie wiedziały, że będzie cholernie trudno.
-Wszystko okej Cai? - uniosła się chcąc pomóc siostrze. Martwiła się o nią i jej zdrowie. Jej własne było niczym przy pannie idealnej. Skinęła głową. Spędzi tu jeszcze jedną noc, a potem wróci... ale nie do siebie. Pójdzie prosto do Cai by spróbować wszystko naprawić. -Powiesz mi co się dzieje? - wstała z miejsca stając naprzeciw siostry i chwytając jej dłoń w swoje. Miała w nosie czy jest zakrwawiona czy też nie. Martwiła się i to było widać w jej postawie i wzroku, który utkwiła w starszej Hernandez.

autor

Ady

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nienawidziła tego wzroku, a zarazem mogła, zatracisz się w nim. Prawie tak samo jak w dotyku. Przyjemnym w swojej surowości, a zarazem tak delikatnym. Sprawiającym, że nie była w stanie cofnąć dłoni, mimo iż chwili temu, to właśnie zrobiła. Siedziała więc tak, wyrównując przy tym oddech. Uspokajając serce, jakie zbyt intensywnie zareagowało. Miała mniej czasu ,niż myślała. Przecież od ostatniej takiej sytuacji nie minęło zbyt wiele czasu, a mimo wszystko łudziła się, że zdąży wszystko naprawić. Ogarnąć, ta mała zagubioną dziewczynkę.
-Jest dobrze- odpowiedziała jedynie w chwili gdy wreszcie mogła wydusić, z siebie koleje słowa. Jednak czy chciała? Nie miała tyle siły, by wszystko jej tłumaczyć. Nie potrafiła również przyznać się, do słabości. Jedyne, na czym teraz się skupiła, to obecna chwila. Raz jeszcze zmusiła, się do spojrzenia w jej oczy. Słaby uśmiech, jakim ja obnażyła. Oraz słowa. Nijak nieodnoszące się do zaistniałej sytuacji.
-Wypuszcza Cie rano, do tego czasu wniosek zostanie przesłany, do odpowiedniego miejsca, a za każdy kolejny wybryk będę odpowiedzialna ja.- Nie dodała, że robi to wszystko dla nich, że może stracić wszystko, na co pracowała przez jej zachowanie. Jednak obie chyba zdawały sobie sprawę, z tego, że Cai znów bierze na siebie zbyt wiele. Odpowiedzialność za drugie życie. Za dziecko, jakim była jej siostra. Wreszcie cofnęła dłoń. Schowała je w kieszeniach. Tak było lepiej. Bezpieczniej.
-Nie mogę zrobić nic więcej mala - dodała przepraszającym tonem, mimo iż mała ochotę sprać ja tu i teraz. W sumie chciała coś jeszcze. Nieomieszkala jej tego powiedzieć tym ich specyficznym spojrzeniem, jakie wymownie skierowała ku kajdankom, a jej usta bezgłośnie wyszeptały "musimy takie załatwić"

autor

I like my girls just like I like my honey, sweet A little selfish I like my women like I like my money, green A little jealous
Awatar użytkownika
31
176

diler dragów /mechanik

chuck's auto repair

south park

Post

Może i Max miała przepalony mózg i czasem zachowywała się jak idiotka. Jednak jeśli chodziło o zdrowie swojej siostry to martwiła się chyba nawet gorzej niż rodzice. A kaszlenie krwią nie było normalne i to była oznaka czegoś gorszego niż zwykłe przeziębienie czy jakaś tam tygodniowa grypa. Jednak i tym razem nie wyciągnęła z panny idealnej żadnych informacji na co jedynie przewróciła teatralnie oczami. Coś się działo, a Max była kompletnie nieświadoma zagrożenia i ją to okropnie drażniło. Jednak teraz nie była pora na sprzeczanie się ze starszą siostrą o to wszystko. Spędzi nockę na niewygodnym spaniu i z samego rana wróci do Cai by ją wypytać co tak naprawdę się dzieje i jak może pomóc.
Skinęła głową nawet nie ruszając się z miejsca o krok. Czy miała świadomość jak wiele znowu Caitria bierze na siebie? W nikłej części. Jeszcze do niej nie dociera, że faktycznie musi zacząć zmieniać swoje życie, bo inaczej to właśnie Cai się za jej wybryki oberwie. Chwilowo i tak wiele nie mogła, bo siedziała za kratkami, a i trochę jej zejdzie dochodzenie do siebie po tej całej akcji z bójką.
-I tak robisz wystarczająco Cai. Znowu wyciągasz mój tyłek z kłopotów - westchnęła cicho. Mimo tego, że często jej wręcz nienawidziła za bycie idealną córeczką to jednak Maxine zawdzięczała jej naprawdę wiele.
To specyficzne spojrzenie sprawiło, że Max skręciło w środku i uśmiechnęła się zadziornie. Ktoś tutaj ma ochotę być skutym. Max uniosła brwi i również wyszeptała bezgłośnie 'Da się załatwić'. Jeśli siostra sobie tego życzy to Max faktycznie ogarnie taką zabawkę, to nie było problemu. -Cai... - oparła się czołem o czoło siostry -Dziękuję - wyszeptała krótko i ostatecznie odsunęła się na bezpieczną odległość. To nie było raczej miejsce do schadzek. Zresztą wiedziała, że zaraz ją zgarną do celi, bo przecież czekała ją jeszcze jedna nocka w tym miejscu.

autor

Ady

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Mówiąc szczerze, to nawet Cai nie do końca wiedziała, co na siebie sprowadza. Owszem zgłębiła temat na tyle, by już jakiś czas temu sporządzić odpowiednie pismo kierujące jej siostrę na odwyk, oraz by to właśnie ona została prawną opiekunką. Jednak nigdy nie miała sposobności, do tego, aby coś zadziałać ku temu. Teraz jednak sposobność pojawiła się sama. W postaci niesfornej dziewczyny, jaka najwyraźniej miała inne podejście, co do świata i zachowania, na co Cai musiała reagować. Owszem mogła prawnie odpowiadać, za nią lecz jednocześnie miała prawo nią dysponować, do czasu uzyskania zadowalającego wyniku w czasie trwania odwyku. Było, to trudne. Zapewne również i będzie bolesne. Jednak musiała, to zrobić. Po raz ostatni w ich małej historii. Wiecznie przecież żyć nie będzie, a chciała odejść, mając nadzieje, że tamta na swój sposób będzie bezpieczna? -Nie zawiedź mnie- Trzy słowa wypowiedziane w chwili, gdy tamta zabierała głowę, a przyjemna chwilowa bliskość aż kusiła, aby zrobić coś głupiego. Jeden niewinny krok. Jednak nie mogła. Nie teraz. Zgarnęła więc teczkę, z blatu sięgnęła do kieszeni, z jakiej wyciągnęła kluczyki, a następnie rozkuła siostrę. -Teraz grzecznie wrócisz, do celi- oznajmiła, wstając, z miejsca, by już w kolejnej chwili podejść, do drzwi, w jakie zastukała parę razy i gdy tylko pojawiła się głowa policjanta, wytłumaczyła mu, na czym stoją. Miał odprowadzić panienkę, do celi i nie skuwać, chyba, że będzie sprawiać problemy, a rano ma zostać zwolniona na jej odpowiedzialność. Po raz ostatni zerknęła na siedzącą młodą bestię. I tyle. Nie powiedziała nic więcej. Przecież nie musiała. Przez tą krótką chwilę padło więcej niemych słów niż wszystko było warte. Max wiedziała, na czym stoi, i tylko od niej zależało czy rzeczywiście zechce się zmienić. Miała wybór. Teraz, a tym bardziej rano. Wiedziała gdzie mieszka, a później? Później jakoś, to będzie. Niezależnie od kaprysów rodziny czy większej ilości obowiązków, jakie na siebie brała. Da radę. Musi. Cai wyszła, przez drzwi zostawiając siostrę wraz, z policjantem i własnymi wyrzutami sumienia, o ile coś takiego posiadała. Twój ruch siostrzyczko.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Seattle Police Department”