WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

/ po grze

Ich poprzednie spotkanie było naprawdę udane. Zjedli dobrą kolację, wypili dobre wino, pogadali, było naprawdę przyjemnie. Nic więc dziwnego, że w głowie Kaina pojawił się już plan zorganizowanie kolejnego tego typu wieczoru. Nikt przecież nie zabroni im widywać się przyjacielsko. Znali się od lat, zajmowali się tym samym, więc nie miał specjalnych oporów przed tym, żeby pojawić się na posterunku, na którym pracowała, tym bardziej że miał do niej pewną sprawę. Dość ważną sprawę.
- Cześć, masz chwilę? - odezwał się od razu, kiedy tylko pojawił się przy jej biurku. Wskazała mu je miła, młoda policjantka, więc w podziękowaniu Kain posłał jej uroczy uśmiech. Kolejny, jeszcze bardziej uroczy, zarezerwowany był dla Sullivan. Miał dla niej coś jeszcze - kubek gorącej kawy z porządnej kawiarni.
- Powiedz, że nie jesteś właśnie w środku jakiegoś skomplikowanego śledztwa, którego nie możesz nawet na chwilę zostawić na boku - zaczął po chwili. Zdjął kurtkę, przewiesił ją przez oparcie i usiadł na krześle obok jej biurka. Musi mieć dla niego chwilę. Musi pomóc mu z jedną dość istotną sprawą. Oczywiście jakoś jej się odwdzięczy, Niech Franca nie myśli sobie, że nie. Stać go na coś znacznie lepszego, niż kawa.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Frankie zdecydowanie mogła się z tym zgodzić – ich spotkanie istotnie, było bardzo udane, oboje byli zadowoleni, a to chyba najważniejsze, prawda? Tym bardziej, że spotkali się bez jakiejś wymuszonej presji, bez jakichś wymyślonych problemów – ot, tylko on, ona i kolacja. Tak było chyba lepiej, prawda? W każdym razie, nie podniosła od razu wzroku znad papierów, nad którymi siedziała. Naprawdę nienawidziła wypełniać wszystkich raportów i innej papirologii, ale ktoś musiał to robić, prawda? Dzisiaj padło właśnie na nią. Gdy usłyszała jego głos, uniosła kąciki ust.
– Dla ciebie? Zawsze. Stęskniłeś się? – zaśmiała się dźwięcznie, wskazując mu krzesło naprzeciw siebie. – Uuu, widzę, że przyniosłeś kawę, tym bardziej mam chwilę – zaśmiała się pod nosem i odsunęła akta, żeby zrobić miejsce na kawę i żeby te w żadnym wypadku się nie zalały, bo gdyby musiała od nowa wypełniać wszystkie dowodowe blankieciki, to chyba dostałaby pierdolca.
– Co się dzieje? – spoważniała nieco unosząc brwi, bo jednak była ciekawa, o co chodziło. Wzięła nawt kubek z kawą i pociągnęła łyka, z wyraźnym zadowoleniem czując, jak kofeina zaczyna krążyć w jej żyłach.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W dodatku rozmowa cały czas jakoś się kleiła i udało im się uniknąć momentów niezręcznej ciszy, a to również było ważne, prawda? Wieczór był przyjemny, ona była przyjemna, on był przyjemny, czego chcieć więcej? Może tylko jakiejś ewentualnej powtórki i kto wie, może będzie ona miała miejsca szybciej, niż ktokolwiek się spodziewa?
- Może odrobinkę - uśmiechnął się. Przecież nie powie, że nawet bardziej, niż odrobinkę. Nie wypadało, prawda? Zresztą, nie przyszedł tu też całkowicie prywatnie, bo miał do niej sprawę. Dobrze, że całkiem nieźle znał jej gust i wiedział, jaka kawa będzie jej smakowała. Łapówka została przyjęta.
- Myślałem też o ciastku, ale nie wiedziałem, czy nie jesteś czasem na jakiejś diecie.
Kobiety były na nich prawie całe życie, co? Nie wiedział, nie znał się na tym, wolał więc nie popełnić gafy. Wystarczyło jednak słowo, a od razu pobiegnie do cukierni i przyniesie jej jakieś super wypieki.
- Chodzi o mojego brata. Od jakiegoś czasu nie daje znaku życia, zaczynam się martwić, a nie chcę oficjalnie węszyć. Pomyślałem, że może coś wiesz albo coś słyszałaś...
Wystarczył mu tylko jakiś mały trop. Przede wszystkim chciałby wiedzieć, że z Ablem wszystko jest w porządku. Może i byli przeciwieństwami, może i stali po przeciwnych stronach barykady, ale byli rodziną, a rodzina musi o siebie dbać.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To naprawdę było w gruncie rzeczy dużo – Frankie naprawdę nienawidziła tych momentów niezręcznej ciszy przeplatających się gdzieś tam podczas pierwszych randek i fazy, w której dopiero dwójka ludzi się poznaje. Co prawda oczywiście, zarówno ona jak i Kain się trochę zmienili, bo przecież od lat się nie widzieli, ale nadrabianie zaległości było całkiem przyjemne w gruncie rzeczy i ani trochę nie było dziwne.
– Odrobinkę, huh? – zaśmiała się pod nosem i wywróciła oczyma, bo domyśliła się, że wcale nie przyszedł tutaj w sprawach prywatnych. Na pewno byli jakoś ustawieni na obiecane gotowanie u niego, tak? W każdym razie napiła się odrobinę kawy. Idealna.
– Nie, nie jestem na diecie, możesz przynieść też ciastko następnym razem. No, chyba że uważasz, że powinnam iść na dietę? – uniosła wymownie brwi, zadając to pytanie-pułapkę. Zupełnie szczerze, naprawdę nie sądziła, żeby jakiejkolwiek diety potrzebowała co nie? W końcu dużo się ruszała i w ogóle. Uniosła brwi.
– Nic nie wiem, nie zajmuję się już Dragonem, ale słyszałam, że Jackson Russell tam wrócił. Może kazał mu się zaszyć albo coś? Powinieneś chyba z tym pójść do niego – uśmiechnęła się delikatnie i spojrzała na O’Donella. Oczywiście, wiedziała trochę, ale faktycznie nie chciała się narażać szefostwu i póki co starała się nie węszyć tam jakoś przesadnie. - Mogę się spróbować dowiedzieć czegoś, ale nieoficjalnie - dodała jeszcze, unosząc brwi i pociągając kolejny łyk kawy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Ty? Na diecie? Nigdy - uśmiechnął się. Zdecydowanie nie powinna tego robić, bo wyglądała świetnie. Nie ukrywajmy, była naprawdę piękną kobietą, w dodatku wciąż jeszcze całkiem nieźle ją znał i naprawdę przyjemnie spędzi z nią jeszcze więcej czasu, bo faktycznie nieco za nią tęsknił, tyle tylko, że chwilowo jego głowa była zaprzątnięta czymś nieco innym.
Być może on i Abel nie byli najlepszymi braćmi na świecie, chociaż może powinni, biorąc pod uwagę to, że mimo wszystko byli bliźniakami. Stali po dwóch stronach barykady, jeden był gliną, drugi - wręcz przeciwnie. Mimo wszystko powinni mieć ze sobą jakiś kontakt, stąd próba dodzwonienia się do braciszka, ale ten jakoś nie odbierał. To wydało mu się nieco podejrzane.
- Niby tak, mógłbym, ale mam jakieś dziwne przeczcie, że Russell wcale nie chciałby ze mną rozmawiać - tym bardziej, że Kain był obecnie agentem federalnym. Umówmy się, oboje wiedzieli, czym zajmował się Jackson, co robił dla niego Abe, nic dziwnego w tym, że wizyta śledczego nie byłaby mu do końca na rękę. - Opcja nieoficjalna byłaby chyba najlepsza. Gdybym tylko mógł jakoś ci w tym pomóc...
Czy proponował jej właśnie wspólną nieoficjalną zabawę w detektywów? Ależ owszem! To może być całkiem fajna przygoda, chociaż i tak najważniejsze będzie sprawdzenie tego, co działo się Ablem. Może jego Kajli przykuła go kajdankami do łóżka gdzieś w zapleczu Dragona i trochę o nim zapomniała? To trzeba zbadać.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Liczyłam na taką odpowiedź – przyznała z delikatnym rozbawieniem czającym się gdzieś w kącikach ust. Odetchnęła głęboko i spojrzała na niego. W gruncie rzeczy znal ją chyba lepiej niż ktokolwiek inny i chyba chciała mu się podobać, więc gdyby powiedział, że powinna, to EWENTUALNIE by to rozważyła. Tak czy siak odetchnęła głęboko. Rozumiała troskę O’Donnella o jego brata. Sama przecież miała rodzeństwo i doskonale wiedziała, jak to jest – troszczyć się o nie i po prostu najzwyczajniej w świecie martwić, nawet jeśli nie zawsze było im ze sobą po drodze – w końcu jej własny brat był przecież uzależniony od narkotyków, co także kłóciło się z jej etyką zawodową.
– Istnieje taka szansa, raczej nie są szczególnie przyjaźnie nastawieni do gliniarzy, ale… Chyba pracujesz z osobą, która ostatnio kręci się wokół Dragona – uśmiechnęła się nieco tajemniczo. Powiązania Constance Turner (kiedyś Tagliente) z Clarence’ami i Russellami były dość oczywiste, tak samo jak zażyłe relacje, chociaż sama szatynka miała nieskazitelną opinię jako agentka, co było dość ciekawe. – Znasz ją? – spytała jeszcze, unosząc jedną brew, bo sądziła, że istnieje szansa, że na siebie wpadli czy tam coś.
– W porządku, powęszę po cichu, a ty nie możesz mnie wydać. Ewentualnie dowiedz się czegoś o Constance Turner, to agentka w FBI, ostatnio często się ją widuje w Dragonie – stwierdziła, wzruszając ramionami. Może czegoś się dowie, może nie – nigdy nie wiadomo, na co się trafi, right?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

EWENTUALNIE nie wchodziło nawet w grę, bo podobała mu się taka, jaką była. Mimo wszystko musiałby wtedy przyznać, że to całkiem przyjemne uczucie, gdy ktoś chce dla ciebie ładnie wyglądać. A to, że w jej obecności Kain jakoś tak nieco bardziej prężył pierś, na pewno było zupełnie przypadkowe. Nie mogło być inaczej.
Gdyby potrzebowała pomocy bratem, również mogła na niego liczyć. Mógł poszukać dojść, pozbyć się jego dilera, załatwić mu jakiś ośrodek, zrobiłby wszystko. Dosłownie wszystko.
- Pracuję? - spytał, bo nie do końca był jeszcze pewien, kogo miała na myśli. I absolutnie nie pomyślałby sobie, że może być coś złego w tym, że rodzina lub przyjaciele kręcą się tam, gdzie nie powinni. Jakby nie było, jego własny brat poszedł zupełnie inną drogą i pracował w Dragonie oraz zajmował się wszystkimi dziwnymi sprawami dla rodziny Russell. Co Kain miał na to poradzić? Miał wywlec go siłą z tego środowiska? Ha, gdyby wiedział, że teraz będzie go szukał, zrobiłby to z całą pewnością. Wyciągnąłby go i kazałby mu uciekać na drugi koniec kraju, jak najdalej od całego tego mega toksycznego środowiska.
- Dzięki. Pogadam z nią - usmiechnął się. - Zdecydowanie cię nie wydam. Żartujesz? Nigdy w życiu. Nie ma takiej opcji - zapewnił ją. - Oczywiście jakoś ci się za to odwdzięczę. Jeszcze nie wiem jak, ale coś wymyślę.
Pewnie postawi na jakąś dobrą kolację albo porządny obiad. Należało jej się. Zresztą, i tak chciał spędzić z nią jeszcze trochę czasu, więc ta rozmowa... Ważna, to nie ulegało wątpliwości, ale w jakiejś części na pewno była też pretekstem do kolejnego spotkania.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Cóż, całe szczęście, bo on również się jej podobał takim, jakim był. Uwielbiała jego uśmiech, lubiła jego charakter i zdecydowanie nie chciała, żeby kiedykolwiek to się zmieniło, tym bardziej, że nawet po tylu latach dostrzegała w nim tego faceta, w którym kiedyś była szaleńczo zakochana. Fran nie potrzebowała pomocy, jeśli chodziło o jej brata, starała się raczej nie wtrącać w to, co robił ze swoim życiem, ale czasami serce jej się łamało, gdy go widywała. Pokiwała głową na jego pytanie.
– Z tego co wiem, to teraz chyba jest na urlopie w FBI ze względu na ciążę ale do Dragona chadza, a to raczej niezbyt przyjazne miejsce dla ciężarnych, więc stawiam, że jest blisko z właścicielami – wzruszyła ramionami zupełnie niewinnie. Oczywiście nigdy nie wydała Constance, którą znała raczej średnio, bo słyszała, że była jednym z lepszych ludzi w FBI, ale wiadomo – coś musiało być na rzeczy, a Kain mógł to sprawdzić, skoro ona sama gdzieś tam mimo wszystko została od sprawy odsunięta, nie? Odetchnęła głęboko.
– Nie ma za co. Daj znać, jak poszło – puściła mu oczko i westchnęła cicho. – Doceniam to – uśmiechnęła się nieco bardziej uroczo, a gdy powiedział, że się odwdzięczy, uniosła jedną brew, przechylając głowę i taksując mężczyznę wzrokiem. – Ach tak? W takim razie mam nadzieję, że będziesz kreatywny – puściła mu oczko, z rozbawieniem się mu przyglądając i popijając kawę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

I pomyśleć, że po tylu latach i tylu przejściach wciąż mieli o sobie podobne zdanie, bo on również widział w niej kobietę, którą kochał przed laty. To wszystko, co wydarzyło się pomiędzy... To, że oboje nie ułożyli sobie życia z kimś innym... Może to znak? Może tak właśnie miało być? Może mieli wpaść na siebie dokładnie teraz, kiedy oboje mieli już na koncie różne doświadczenia? Nie był przesądny, ale kto wie, kto wie?
- W ciąży? - nie to, żeby zdziwiło go to, że ciężarka chodzi w takie miejsce, bo to przecież nie jest jego sprawa, co ludzie robią w wolnym czasie, ale zaczął zastanawiać się, jakież to będzie widowisko, jeśli kobieta zacznie rodzić w Dragonie, hehe. - Czy wszyscy w tym mieście są z nimi blisko? Boże, co to za rodzina.
Diabelska. Taka, która wciągnęła we wszystko jego brata, a teraz biedny Kain musiał go szukać. Co poradzić, martwił się. Sam oczywiście tez będzie węszył, drążył temat, ale każde wsparcie będzie szalenie potrzebne.
- Mógłbym zaprosić cię na jeszcze jedną kolację, ale nie wiem, czy nie pomyślałabyś wtedy, że mam wobec ciebie jakieś plany. No bo... Załóżmy, że mam. Wtedy nie chciałbym, żebyś już teraz o tym wszystkim wiedziała.
A może chciał? To wszystko było skomplikowane. Franca pojawiła się w jego życiu, a jego brat się z niego ulotnił. Jak to wszystko potrafi być przewrotne.
- A tak całkiem serio, dziękuję ci. To, że zgodziłaś się mi pomóc, naprawdę wiele dla mnie znaczy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Może to i dobrze – w końcu to oznaczało, że coś ich łączyło, coś więcej niż tylko przelotny romans, coś więcej niż oboje mogliby przyznać. Być może faktycznie tak właśnie miało być? Mieli się rozstać, żeby teraz ponownie się spotkać i… No właśnie, co? Tego Francesca jeszcze nie była pewna, ale chyba była całkiem ciekawa i otwarta na to, żeby się dowiedzieć. Pokiwała powoli głową.
– No tak, ludzie czasami zachodzą w ciążę – stwierdziła z rozbawieniem, chociaż właściwie rozumiała, skąd jego zdziwienie się brało – ponieważ ona również była zaskoczona. Wzruszyła lekko ramionami i westchnęła cicho. – To Russellowie. W wielu miejscach mają swoje dojścia, Kain – zauważyła z delikatnym, bladym uśmiechem, błąkającym się na ustach. Taka była prawda, nie było sensu owijać w bawełnę czy tam coś.
– Mógłbyś, owszem. Poza tym, nawet jeśli masz jakiekolwiek plany wobec mnie, to chciałabym je znać. Przyznawaj się, co tam twoja głowa wymyśliła, O’Donell – zmrużyła podejrzliwie oczy, ale błyszczało w nich delikatne rozbawienie całą sytuacją. Odetchnęła głęboko i pokiwała głową.
– Żaden problem, wiesz że… Zawsze ci pomogę, Kain. Bez względu na wszystko – stwierdziła, na sekundę muskając jego dłoń swoją dłonią w bardzo czułym, uroczym geście. Uśmiechnnęła się jednak i zaraz ową dłoń zabrała, wzdychając cicho. – Potrzebujesz czegoś jeszcze? – zapytała spokojnie, bo pewnie już koledzy zaczynali rzucać im jakieś wymowne spojrzenia, a ostatnie, czego Fran teraz chciała to jakieś głupie plotki!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zdecydowanie łączyło ich coś więcej. Przecież gdyby był to tylko przelotny romans, to Kain nie mówiłby o tym, że chce się żenić i spędzić z nią resztę życia. Nie każda kobieta to od niego słyszała. W zasadzie... Była tylko ona. Nikt więcej na to nie zasłużył. Nikt więcej nie był tak wyjątkowy, jak ona.
- To akurat wiem, po prostu nie spodziewałem się tego, że polecisz mi akurat ciężarną agentkę.
Nie to, żeby w jakiś sposób upośledzało to jej zdolności, bo tak zdecydowanie nie było! Cieszył się nawet z tego, że będąc w agencji, naprawdę można ułożyć obie życie. Może więc i dla niego jest jeszcze jakaś nadzieja?
Liczył tez na to, że nadzieja pomoże mu znaleźć własne dojście do rodziny Russell.
- Hej, jeśli mam jakieś plany, to na pewno ci ich nie zdradzę. Nie teraz i nie tu. Chociaż i tak wiesz, jakim jestem facetem i jeśli coś chodzi mi po głowie, to są to rzeczy poważne.
Cieszył sie, że mu pomoże, bo to kolejna okazja do kolejnych spotkań.
- Nie. W zasadzie to tyle. Chciałem tylko prosić cię o pomoc, bo sam nie wiem nawet, od czego zacząć. Pójdę już, masz pewnie mnóstwo pracy - puścił jej oczko. - Gdybyś się czegoś dowiedział, to zadzwonisz? Znaczy, zadzwonić możesz i tak, na przykład, gdybyś chciała zjeść ze mną jakiś lunch. Od ciebie zawsze odbiorę - usmiechnał się. Poprawił swoje okulary, swoją marynarkę, żeby inni widzieli, jakiś to elegancki gość jej się trafił, po czym pożegnał się i poszedł.

/ zt

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Seattle Police Department”