WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Akurat tego wieczoru Sirius naprawdę zamierzał spotkać się wyłącznie z Archerem. Miał to być typowy, męski wypad w towarzystwie whisky i paru niezdrowych przekąsek. Mimo tego, kiedy zauważył Fernandę, to zareagował instynktownie. Skoro zamierzał ją uwieść, to nadarzyła się ku temu idealna okazja - przynajmniej żeby wdrożyć ideę w rzeczywistość.
Słysząc słowa dziewczyny i spoglądając w jej świdrujące oczy przez chwilę miał wrażenie, że został przyłapany. Zadarł podbródek i zacisnął żuchwę. Nagły gorąc rozwiał się po jego skórze. Rezon odzyskał dopiero kilka sekund później. Wówczas uśmiechnął się tajemniczo i pokiwał głową.
- Skoro doszliśmy do porozumienia, to czy będziesz dzisiaj moją Bellą? - zażartował, choć jego wyciągnięte ramię świadczyło o tym, że mówił poważnie.
Sytuacja pomiędzy nimi wyglądała bardziej klarownie, niż zaledwie dziesięć minut temu. Negatywne emocje Fernandy przygasły, chociaż śmiał przypuszczać, że wciąż miała się na baczności.
- To dopiero początek historii - dodał, podsumowując to wszystko, co właśnie powiedziała dziewczyna. Było w tym drugie dno, które każde z nich mogło inaczej zdefiniować. Sirius właśnie rozpoczął swoją zemstę. W tamtym momencie spoglądając na Fernandę, wyobrażał sobie minę Darrella. Ich ponowne spotkanie było nieuniknione, a jednocześnie zwiastowało coś niedobrego, wręcz okrutnego. Chwila, w której spojrzą sobie w oczy będzie tym, co doprowadzi do destrukcji psychikę Fernandy.
Tamtego listopadowego wieczoru, stojąc przed wejściem do Kremwerk Sirius nie czuł żadnych oporów. Słał fałszywe uśmiechy, robił obłudne gesty i wypowiadał się tak, aby przypodobać się blondynce. Z drugiej strony wtedy nawet sam nie zdawał sobie sprawy, że właśnie w taki sposób obnosił się z dziewczynami, na których mu zależało. Był po prostu uprzejmy.
- Tylko słodkie przekąski - oznajmił. Bang Bang Cafe nie było miejscem, gdzie można było zjeść syty posiłek. W menu znajdowały się rozmaite słodkości, jak naleśniki, gofry, lody i ciasta. Poza tym mieli rozbudowane propozycje ciepłych napoi oraz pięć kolorowych, ale bezalkoholowych drinków. Stawiali na wzniesienie przytulnej atmosfery - idealnej do beztroskich pogawędek. W tle zawsze leciała klasyczna melodia, która pozwalała jeszcze lepiej wchłonąć klimat kawiarni.
- Coś, co będzie mniej słodkie. Tak mi się wydaje. - Podszedł do kasy. Młoda, nieco pulchna kobieta przyjęła jego zamówienie. Postanowił zdać się na jej wiedzę i poprosił, aby sama wybrała dla nich ciasto. Zaznaczył, że powinno pasować do karmelowego latte.
Udał się za Fernandą. Zajął miejsce po drugiej stronie stolika.
- Niezupełnie - zaprzeczył. - Przychodzę tutaj czasem z kuzynką. Ma czteroletniego syna, który lubi tutejsze gofry - wyjaśnił połowicznie. Przypomniał sobie, jak ostatnim razem pojechał do Kaylee i mały Kaykay ubrudził włosy farbką. Było przy tym wiele krzyku, bo chłopiec jak na dziecko miał dosyć pedantyczne usposobienie. Kuzynka musiała prędko doprowadzić go do czystości, chociaż wpierw zażartowała, że tak go zostawi.
- Mieszkasz w okolicy, czy przyjechałaś taksówką? - zapytał. Wiedział, że jako ktoś z nazwiskiem Hamilton mogła sobie pozwolić na mieszkanie zarówno w Belltown, jak i droższej dzielnicy Seattle. On sam wynajmował pokój w akademiku, a w niedługim czasie zamierzał wyprowadzić się do Chinatown. Ceny tamtejszych kwater były dosyć przystępne dla kogoś, kto był na stażu.
Ich zamówienie dotarło po niespełna pięciu minutach. Oprócz karmelowego latte dostali jedną porcję szarlotki z lodami waniliowymi. Sirius złapał za łyżeczkę i zgarnąwszy kawałek ciasta, przyłożył ją do ust Fernandy.
- To chyba odpowiednia pora, aby zapytać, co lubisz robić w wolnym czasie? - kontynuował rozmowę. - Otwórz buzię - ponaglił.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To wszystko, co działo się obecnie z całą pewnością, wyglądałoby zupełnie inaczej, gdyby tylko Fernanda, była świadoma tego, co szykuje dla niej okrutny los. Niestety, nie posiadała "szóstego zmysłu" a jej kobieca intuicja, jak zresztą widać, nadawała się do wymiany. Jednak z drugiej strony, dlaczego miałaby w ogóle podejrzewać, że ten chłopak, który jeszcze kilka minut temu, zapewniał ją o swych dobrych intencjach, w rzeczywistości faktycznie okaże się jej zgubą? Nie miała prawda o tym wiedzieć. Zawsze istniała też szansa na to, że kierowany chęcią zemsty, student sztuki ostatecznie zmieni zdanie, a podjęte przez niego decyzje, odejdą w zapomnienie, lecz czy tak się stanie, tego nie wiedział nikt...
- Czy jeśli się zgodzę, będę tego żałować? - Zapytała, po prostu licząc na szczerą odpowiedź że strony bruneta. Jego zachowanie, mieszało jej nieco w głowie. Do tej pory znała go, jako chamskiego gbura, który nie liczył się z opinią innych. Teraz Sirius, pokazywał Fernandzie zupełnie inną twarz. Ta zastanawiała się tylko, na ile prawdziwą? Jeśli miałaby być szczera chociażby w stosunku do samej siebie, to zmuszona była przyznać, że od bardzo dawna nikt nie adorował jej w taki sposób. Ostatni związek blondynki, nie zakończył się najlepiej i choć od tamtej pory, zdążyło minąć pół roku, młoda Hamilton nie była do końca przekonana, czy w danej chwili jest gotowa na coś nowego? W każdym razie, na pewno nie chciała o tym myśleć akurat teraz. Tym bardziej, jeśli sprawa dotyczyła tego konkretnego chłopaka.
- Nie wiem Sirius, czy chciałabym w ogóle pisać kolejną jej część. Sam wiesz, że współpraca nie wychodzi nam najlepiej...- Przypomniała mu, jednak to był żaden wyrzut. Dziewczyna tylko stwierdzała niepodważalne fakty. - Słodkie przekąski są tym, czego obecnie najbardziej mi trzeba. Wszystko co się tutaj znajduje, wygląda naprawdę przepysznie. - Odparła z uznaniem, jednocześnie zapisując w swej własnej pamięci, aby ponownie odwiedzić to miejsce w najbliższym czasie.
- Mam nadzieję, że zdanie się na obcą osobę w kwestii jedzenia, będzie strzałem w dziesiątkę. Jeśli nie, to następnym razem, spotkamy się na siłowni...- Fer pozwoliła sobie na drobny żart, aby nieco rozładować atmosferę. Choć było naprawdę miło, ona nie do końca, czuła się tak swobodnie, jakby sobie tego życzyła. Może była to wina ich wcześniejszych spięć? Kto wie...
- Jak to jest mieć w rodzinie takiego malucha? - Zapytała z wyraźnym zaciekawieniem, spoglądając przy tym z uwagą na swojego dzisiejszego towarzysza.
- U mnie na przykład, nie ma dzieci w podobnym wieku. Większość kuzynostwa jest znacznie starsza, a co za tym idzie, ich dzieci również. Natomiast Ci, którzy są w zbliżonym wieku, ani myślą o założeniu rodziny. Chociażby mój brat. Ten to dopiero stracony przypadek. Dla niego liczy się tylko praca, praca i jeszcze raz praca. Wątpię, abym została kiedykolwiek ciocią. Niestety Darren nie lubi dzieci. A szkoda, bo chętnie zajęłabym się takim brzdącem...- Przyznała z rozbrajającą, jak na nią szczerością, wzruszając przy tym nieznacznie ramionami. Jego kolejne pytanie, zbiło ją z tropu. Nie chciała mówić mu, gdzie w rzeczywistości mieszka.
- Przyjechałam taksówką. Mogłam własnym autem, ale założyłam, że będę piła, więc nie było to takiej możliwości. - Skwitowała, mając jednocześnie nadzieję na to, że uda jej się zmienić temat rozmowy. Za nic w świecie nie chciała, aby Bosworth wiedział skąd się wywodzi.
Szarlotka z jej ulubionymi swoją drogą, lodami waniliowymi, wyglądała apetycznie. Choć karmelowe latte, wcale nie było gorsze. Dziewczyna zmarszczyła wyraźnie brwi, gdy chłopak podsunął pod jej nos łyżeczkę z ciastem.
- Sirius, co Ty rob...- Urwała w pół zdania, gdy owa łyżeczka w końcu wylądowała w jej ustach. - Mmm...pyszna! - Mruknęła z zadowoleniem, niczym dobrze najedzony kociak. Po chwili, nabrała na własną łyżeczkę trochę lodów i odwdzięczyła mu się tym samym gestem. - Poczęstujesz się? - Zaproponowała, zabawnie się przy tym uśmiechając.
- Lubię horrory i wieczory z dreszczykiem. Czas wolny w towarzystwie dobrej książki i fotografię...- Wymieniała, wyliczając swoje zainteresowania na palcach. - A czym interesuje się na co dzień taki artysta, jak Ty?

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

W tamtym momencie Sirius nie myślał o zmianie decyzji. Jego plan był idealny, dopracowany w każdym calu i przede wszystkim w finale dotykał osoby, której nienawidził. Nie brał pod uwagę uczuć Fernandy. Stanowiła dla niego jedynie pionek; niezbędny element do zrealizowania niecnego, wręcz brutalnego pomysłu. W tym wszystkim zdążył zapomnieć o cierpieniu Ursuli, o jej rozdartym sercu i poczuciu odrzucenia; zdążył zapomnieć jakie to było niesprawiedliwe.
Przysłoniła go zemsta, dlatego uśmiechał się obłudnie i mówił tylko to, co wypadało kunsztownie.
- Zależy dokąd dojdziemy - odpowiedział wymijająco. Doskonale znał zakończenie ich wspólnej ścieżki, która dzisiejszego wieczoru miała swój początek. Nie zamierzał odpuszczać. Znając prawdę nie pozwoliłby teraz odejść Fernandzie. Przypuszczał, że nigdy nie nadarzy mu się lepsza okazja do utarcia nosa Darrenowi. Brzmiało to trywialnie, a w rzeczywistości postanowił egoistycznie posłużyć się żywą istotą. W dodatku dziewczyną, która prawdopodobnie nie miała pojęcia o tym, co wydarzyło się pomiędzy jej bratem a Ulą. Właściwie Sirius sam wszystkiego nie wiedział. Siostra mu się nie zwierzała, dlatego był dopiero w trakcie zbierania układanki.
- Masz dużo czasu żeby się zastanowić. - Wzruszył ramionami. Wiedział, że pośpiech był czymś zgubnym. Jego zemsta nie obejmowała ram czasowych. Był gotów poczekać i uwodzić Fernandę przez następne kilka tygodni. - Może na początek dasz mi swój numer telefonu? To nic zobowiązującego. - Wyciągnął z kieszeni spodni telefon i przytrzymał go przed dziewczyną. Na ekranie widniała klawiatura do zapisywania nowych kontaktów.
Raczej oboje wiedzieli, że była to niema deklaracja próby rozwinięcia tej relacji. Wymiana numerów telefonu w większości przypadków oznaczała drugie, prywatne spotkanie.
Mimowolnie uśmiechnął się, słysząc ten wypowiedz blondynki odnośnie siłowni. Nie był to głupi pomysł, choć Sirius ostatnio ćwiczył niewiele. Za dwa miesiące kończył się semestr. Starał się poprawić oceny, a jednocześnie pracował nad projektem w biurze marketingowym. Wspólnie z nowym zespołem mieli za zadanie zareklamować wystawę odnośnie starożytnego Egiptu. Odbiorcami były dzieci.
- Tak naprawdę nie jesteśmy spokrewnieni. To rodzina mojego ojczyma, ale pomimo tego mamy bardzo dobry kontakt. Keylen jest wulkanem energii i wydaję mi się, że jestem jego ulubionym wujkiem. Czasami muszę się nim zająć - odpowiedział, starając się brzmieć naturalnie. Niestety wzmianka o Darrenie podburzyła jego emocje. Nerwowo zacisnął rękę na kolanie pod stolikiem. Siriusa niezbyt obchodził ten temat, jednak musiał zgrywać pozory. - Nie powinno się żyć tylko pracą. To niezdrowe - skomentował, po czym westchnął. Miał nadzieję, że nie będą kontynuowali tego wątku.
- Możemy jeszcze gdzieś iść się napić - zaproponował. Potem spojrzał na zegarek, który znajdował się nad wejściem do kawiarni. Było stosunkowo wcześnie, a jutro zaczynał się weekend. Zresztą w chwili ich spotkania oboje zamierzali wejść do klubu i prawdopodobnie spędzić tam czas do rana.
Znowu się zaśmiał, bo twarz Fernandy przez krótką chwilę przypominała minę małego, rozanielonego dziecka. Jej oczy aż zabłysły, a usta wykrzywiły się w piękny uśmiech. Kiedy pierwszy zachwyt opadł, przyszła jego kolej. Otworzył szeroko buzię i posmakował szarlotki. Akurat to ciasto jadał już wielokrotnie mimo tego miło było otrzymać je bezpośrednio z łyżeczki drugiej osoby. Z Lunet stronili od takich gestów.
- Wszystkim co ma związek ze sztuką, chociaż tworze wyłącznie na uczelni. Czasami wezmę udział w jakiejś wystawie, ale przeważnie brakuje mi na to czasu. - Ponownie wziął łyżeczkę z ciastem i delikatnie wetknął ją pomiędzy usta Fernandy. - Zdarza mi się panoszyć po South Parku. Sporadycznie pojawiam się też w klubie kickboxingu. Właściwie to jestem nudziarzem - zażartował, jednocześnie przygotowując dla dziewczyny kolejną łyżeczkę z poczęstunkiem.
Sirius naprawdę nie uważał się za interesującego chłopaka, a na pewno nie takiego, z którym chciałaby spędzać czas dziewczyna z dobrego domu. Zdarzało mu się nadużyć alkoholu, popadał w konflikty i bójki. Na domiar złego momentami nie potrafił zahamować nad językiem, bywał natarczywy i bezpośredni. Tego jednak nie musiała wiedzieć.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdyby tylko ta niczego nieświadoma dziewczyna, zdała sobie sprawę z tej okrutnej intrygi, jaką Bosworth dla niej wymyślił, z całą pewnością życia by mu nie starczyło, aby odpokutować za swoje winy. I to nie dlatego, że Darren zapewne, połamaby mu wszystkie kości w ciele. Nieee, to sama Fernanda, uczyniłaby co tylko w jej mocy, by ten podły kłamca pożałował, tego że w ogóle się urodził. Młoda Hamilton od zawsze uchodziła za niezwykle pomocną i wyrozumiałą kobietą, lecz gdy ktoś znalazł jej za skórę, ten blondwłosy anioł, potrafił przeistoczyć się w zło wcielone. Na całe szczęście, Sirius jeszcze nie zdawał sobie sprawy z owego faktu...
- To zależy, czego ode mnie oczekujesz? - Zapytała wprost. Nigdy nie należała do dziewczyn, które "owijają w bawełnę" nawet jeśli siedzący naprzeciw niej chłopak, rzeczywiście nieco ją onieśmielał, to wcale nie znaczyło, że zacznie się przed nim kulić, starając się ukryć zaczerwienioną od buzujących w niej emocji twarz. Jeżeli student sztuki na to właśnie liczył, to przyjdzie mu obejść się smakiem - Fernanda nie była tego typu osobą.
Blondynka przez kilka sekund obserwowała, telefon, znajdujący się przed jej oczyma, zupełnie tak, jakby zastanawiała się, czy ta gra[/b] rzeczywiście jest warta zachodu? Ostatecznie jednak wprowadziła tam swój numer, bo przecież to jeszcze niczego nie dowodziło, prawda?
Po tym grzecznie wysłuchała opowieści chłopaka, co jakiś czas mu przy tym przytakując. Zgadzała się niemalże ze wszystkim, co do niej mówił. W międzyczasie, zetknęła na własny zegarek i wtedy dotarło do niej, że to spotkanie niestety musi dobiec końca.
- W zasadzie, to bawię się całkiem nieźle, ale muszę już iść...- Odparła niechętnie, kończąc napoczętą wcześniej latte. Miała plany i to konkretne, a one nie obejmowały imprezowania do białego rana w towarzystwie Boswortha. - Jutro czeka mnie ciężki dzień. - Wyjaśniła pokrótce, mówiąc zgodnie z prawdą. Otwarcie nowego hotelu ojca i związana z tym impreza, obligowała ją do do uczestnictwa w danym wydarzeniu.
- Może następnym razem, nauczysz mnie samoobrony? W końcu nigdy nie wiadomo, kiedy mogą mi się owe umiejętności przydać, co nie? - Rzuciła swobodnie, zostawiając na stoliku pieniądze, będące równowartością złożonego przez nich zamówienia. Następnie wstała, oddała Siriusowi jego marynarkę i opuściła lokal.

zt. x2

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Kremwerk”