WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dla Edy była to nowość. Przez dwadzieścia pięć lat nie spotkało jej nic złego. Miała kochającą rodzinę, wspaniałych przyjaciół, wymarzoną pracę, ukochanego męża. Nie liczyła drobnych wpadek, czy kłótni, bo wiedziała, że zawsze będą się zdarzać, ale nie było większych tragedii. Nie przeżyła śmierci nikogo bliskiego, nie miała złamanego serca, nic. Aż tu nagle zaczęło sypać się wszystko, bo oprócz choroby i zostawienia męża, ta decyzja spotkała się z dość negatywnym odbiorem. W końcu większość ludzi nie znała powodu, dla którego Eda zostawiła Jonah, traktowali to jako wybryk, może myśleli, że go zdradziła? Dla wielu osób stała się kimś, kim nigdy nie chciała zostać. A teraz jeszcze Monique. To proste, że w końcu pękła i choć zdarzało jej się to wielokrotnie na szpitalnym łóżku, to teraz był to prawdziwy atak łez, strachu. - Tak, masz rację - była optymistką, wierzyła w takie proste słowa, wierzyła w szczęśliwe zakończenia i w miłość aż po grób. Wiedziała, że wszystko się ułoży, bardzo mocno temu ufała. Nie potrafiła myśleć, że tak już będzie zawsze, ale mimo tych pozytywnych myśli w końcu nastał ten moment, kiedy poczuła, że mocno ją to wszystko przytłacza. - Raczej nie - odpowiedziała. Może dla wielu ludzi było to głupie, ale foka była jej przyjaciółką. Eda nie potrafiłaby zliczyć wszystkich godzin, które spędziła w basenie, karmiąc ją rybami i opowiadając o wszystkim, co ją aktualnie trapiło. Naprawdę starała się nią dobrze opiekować, jak zresztą wszystkimi zwierzętami tutaj. - Nie chcę trzymać jej przy życiu, jeśli ma to jej przysporzyć cierpienia, ale też nie chcę dziś pogodzić się z jej stratą - odpowiedziała. Potrzebowała trochę czasu, by przeżyć żałobę na swój sposób. I wiedziała, że mężczyzna ją zrozumie, bo zatrzymał się w momencie, kiedy najbardziej potrzebowała z kimś porozmawiać. Był inteligentny i dobrze dobierał słowa, akurat te, które chciała usłyszeć. Wzruszyła ramionami na wzmiankę o mężu, nie z powodu ignorancji, ale niewiedzy. Nie miała pojęcia, co naprawdę Jonah miał w głowie, bo podczas ich ostatniego spotkania nie był zbyt pozytywnie nastawiony. Dlaczego miałaby się temu dziwić, skoro go zostawiła, nie potrafiąc racjonalnie tego wytłumaczyć? Być może Jonah nie przestał jej kochać, ale czy to się równało z tym, że zamierzał jej wybaczyć? Związek to nie tylko miłość, ale również zaufanie, które Eda zawiodła, szczerość, a Eda nie chciała powiedzieć mu prawdy, kierując się pokrętną logiką. - Była przy mnie moja siostra, teraz wyjechała, więc właściwie jestem z tym sama. Ale Jonah jest ostatnią osobą, której o tym powiem. Nie chcę go tym obciążać ani brać go na litość, dlatego muszę sprawić, żeby mi wybaczył w inny sposób, nie prawdą - wyjaśniła. Nie wiedziała, jakie mężczyzna będzie miał do tego podejście, ale w tej chwili liczyła na szczerość, nie coś, co wyleczy jej serce.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Trochę odetchnął z ulgą, kiedy przyznała mu rację, bo powoli kończyły mu się już pomysły na to, jak jeszcze mógłby nieznajomą podnieść na duchu. I to nie tak, że go męczyła swoją osobą, a po prostu podobne sytuacje były dla niego dość problematyczne i czasem też niekomfortowe. Starał się jednak ze wszystkich sił jakoś poprawić jej nastrój, bo wiedział doskonale, że takie silne przygnębienie to nic ciekawego.
Rozumiem... Po prostu każdego dnia staraj się oswajać z tą myślą, w końcu będzie łatwiej — zasugerował, nie licząc wcale, że dziewczyna z dnia na dzień pogodzi się z odejściem swojej zwierzęcej towarzyszki. Wiedział jednak, że czas goił rany, co do tego nie miał żadnych wątpliwości. Choć może niezupełnie o to chodziło... Po prostu z czasem obojętnieliśmy na niektóre dramaty, uprzednio się do nich w pewien sposób przyzwyczajając. To nie tak, że nagle znikały, że tak jak kości zrastały się, że wystarczyło zaszyć je jak rany... Zawsze pozostawał po nich minimalny ślad, widoczny już do końca życia, ale z czasem stawał się mniej zauważalny dla naszego oka, które zaczynało się z nim niespostrzeżenie oswajać. — Skoro tylko choroba odpowiada za decyzję, jaką podjęłaś, ciężko będzie ją odkręcić, odtrącając jednocześnie prawdziwą przyczynę. Nie znam całej historii i pewnie moje zdanie niekoniecznie cię obchodzi, ale na twoim miejscu pozwoliłbym mu poznać prawdę, zasługuje na nią. Może nie brałbym go na litość i nie wymagał wybaczenia, ale po prostu powinien mieć tę świadomość, co tknęło cię do odejścia. W tym przypadku czas jest kluczowy, a dla twojego męża to z pewnością też nie jest łatwa sytuacja. Prawda trochę by ją rozjaśniła — stwierdził, trochę pokrętnie, ale starał się ostrożnie dobierać słowa. Kobieta mogła oczywiście nie wziąć ich pod uwagę, bo sama odpowiadała za swoje życie, a zresztą dopiero się poznali, ale Fitz liczył, że jednak jego punkt widzenia przemyśli. — Dopiero po tym powinnaś udowodnić mu, jak wciąż wiele dla ciebie znaczy, ale w głównej mierze powinnaś skupić się na swoim zdrowiu — dodał, brzmiąc teraz jak typowy lekarz, ale cóż... medycznego wykształcenia z człowieka wyplenić się nie dało. Po chwili zaczął też szukać czegoś w kieszeni, wyjmując z niej wizytówkę z jego numerem telefonu. Nie wiedział, czy to dobra decyzja i czy nie będzie jej żałować, ale póki co nic nie zapowiadało się na to, że kontakt z brunetką miał okazać się zdradliwy. — Proszę. Skoro nikt bliski ci już nie został, warto mieć jakiś wybór, nawet wśród nieznajomych. Takim chyba i tak łatwiej się zwierzyć — skierował skrawek papieru w jej stronę, uznając, że lepiej było wyjść z taką propozycją, niż potem mieć kobietę na sumieniu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie chciała nikogo zadręczać swoimi problemami, dlatego zazwyczaj starała się zatrzymywać dla siebie wiele kwestii. Ale tym razem po prostu odpuściła i wyrzuciła z siebie to wszystko, zupełnie nie zdając sobie sprawy, że dla słuchacza może to być tak samo trudne jak dla niej. Chyba sama do końca nie wiedziałaby jak doradzić komukolwiek w takiej kwestii, ale mężczyzna siedzący obok niej świetnie dawał sobie radę, bo Eda naprawdę poczuła się znacząco lepiej. Chłodne spojrzenie Fitza sprawiło, że sporo do niej dotarło, choć nie czuła się na siłach, żeby wcielić to w życie. Nie potrafiła nie odczuwać bólu, nie tęsknić, zwyczajnie przestać. Ostatecznie i tak musiała przepracować to w samotności, bo ileż można było tłumaczyć, prawda? Wiedziała, że nie pogodzi się z czyjąkolwiek śmiercią, ale musiała do niej przywyknąć. Nie wiedziała też, czy zobojętnieje, choć mocno w to wątpiła, to chyba dzisiaj chciała takiego otępienia. Chciała po użalać się nad sobą, nawet jeśli miałoby to zostać odebrane tak, jak dotychczas przez pozostałych ludzi dookoła. – Naprawdę tak myślisz? – westchnęła. Jego zdanie bardzo ją obchodziło. Był osobą postronną, nie znał ani jej, ani jej męża. Co prawda, znał tylko jej wersję wydarzeń, ale Eda nie miała powodu, żeby kłamać. Nie starała się również w żaden sposób wybielać. Wiedziała, że narozrabiała, a opinia kogoś, kto nie żywił w jej kierunku żadnych uczuć była dla niej istotna. – Nigdy nie chciałam, żeby czuł się w obowiązku wobec mnie, dlatego tak bardzo odwlekam powiedzenie mu prawdy. Chcę, żeby do mnie wrócił z miłości, żeby mi wybaczył dlatego, że mnie kocha. Nie dlatego, że mogłabym umrzeć – wyjaśniła. Rozumiała punkt widzenia Fitza, sama też doskonale wiedziała, że prawda jest najważniejsza, nawet ta najgorsza, ale jej wydawało się, że w tym przypadku przeciwnie. Ale może jej towarzysz miał rację? Może powinna w końcu podjąć jakąś rozsądną decyzję, jeśli chciała zacząć od początku? Nie mogła tego zrobić, zatajając najważniejsze informacje. – To właśnie starałam się robić przez cały ten czas – odpowiedziała, a na jej twarzy w końcu pojawił się uśmiech. Była mu naprawdę wdzięczna, że zwrócił na nią uwagę. Wzięła do ręki wizytówkę i przyjrzała się jego danym. – Na pewno się odezwę, nie dlatego, żeby znów smęcić, ale żeby się odwdzięczyć. Bardzo mi pomogłeś, Fitz i cholernie to doceniam – powiedziała, podnosząc się z ławki. Musiała wracać do swoich obowiązków i nie chciała go dłużej zatrzymywać. W końcu przyszedł tu obejrzeć zwierzęta, nie marnować swojego czasu na kogoś, kto nie potrafi poradzić sobie z własnymi problemami.

[z.t.]

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Seattle Aquarium”