WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://www.narcity.com/u/2018/11/21/51 ... /div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#2

Śpieszył się do domu ze spotkania biznesowego, ale auto niefortunnie zaparkował po drugiej stronie jarmarku bożonarodzeniowego. Musiał porządnie nagimnastykować się, aby wyminąć wszystkich ludzi, którzy z przejęciem doglądali okolicznych atrakcji. Tu jakiś renifer, tu choinka i mężczyzna w stroju Świętego Mikołaja, rozdający dzieciom miętowe cukierki i ulotki kawiarni.
Mocniej wepchnął dłonie w kieszenie płaszcza i schował nos w szalik. Zima nie była jego ulubioną porą roku, a na domiar złego zewsząd padał śnieg. Płatki lawirowały w powietrzu, obrzydzając mu ten wieczór.
Właśnie przecisnął się pomiędzy stoiskiem z waflami a kioskiem z pamiątkami, gdy wśród rozświetlonych choinek dostrzegł znajomą twarz. Przystanął na moment, aby lepiej przyjrzeć się kobiecie i upewnić, że rzeczywiście była to Pani Ashdown, a nie ktoś łudząco podobny. Stała pośrodku alejki i podobnie jak dwójka innych przechodniów przyglądała się rozświetlonemu drzewku. Obok niego znajdował się kosz z plastikowymi bombkami, na których można było napisać swoje życzenie i powiesić je na jednej z gałązek.
Spotykamy się w dziwnych okolicznościach — rzucił znienacka, gdy w końcu podszedł na tyle blisko, że mogła go usłyszeć. Wyglądała na zaskoczoną (?) i zmarzniętą. Tego wieczoru było wyjątkowo zimno, co zdążył poczuć na własnej skórze. — Zapomniałem napisać ci, że z dokumentami było wszystko w porządku. Towar pojechał za granicę, a sam kupiec był bardzo zadowolony. — Przypuszczał, że spodziewała się takiej informacji. W końcu znała się na pracy, którą wykonywała, a w dodatku polecił ją mecenas Smith, który współpracował tylko z rzetelnymi ludźmi. Mimo wszystko Leo uznał, że powinna to usłyszeć bezpośrednio od niego. Uratowała go tamtego dnia i pozwoliła zarobić firmie bardzo duże pieniądze. — Czy w podziękowaniu oprócz pieniężnego wynagrodzenia powinienem zaprosić cię na kawę?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dzisiejszy dzień miała nieco spokojniejszy. Oczywiście swoje zrobić musiała, bo przecież dokumenty same się nie przetłumaczą. Po odebraniu synów z przedszkola zawiozła ich do babci na umówione nocowanie. Już od kilku dni ze zniecierpliwieniem czekali na ten dzień i dopytywali się, czy to już. Dla niej w sumie to na rękę. Każdy czasem potrzebuje wolnego dnia od wszystkiego. Nawet od dzieci. Nawet umówiła się z pewnym mężczyzną na randkę. Zastanawiała się trochę, czy aby na pewno powinna, skoro na nowo w jej życiu pojawił się na chwilę biologiczny ojciec Michaela i Vincenta. Stwierdziła jednak ostatecznie, że w sumie i tak nie wie, czy byli by razem, a już zwłaszcza, czy on by w ogóle zaakceptował fakt, że są jego dziećmi. Nie może też wiecznie czekać.
Niestety czekała. Od godziny stała w umówionym miejscu gapiąc się na pięknie oświetloną choinkę. Mężczyzna z którym się umówiła nie odpowiadał na jej smsy ani nie odbierał telefonów. Czekała mając nadzieję, że może jedynie utknął w korku, albo w pracy mu się coś przedłużyło, że nie mógł odbierać telefonu. Po godzinie straciła już wszelkie nadzieje. Było jej zimno, a humor zszedł na poziom melancholii. Westchnęła cicho i wzięła jedną z bombek, na którym można było napisać swoje życzenie. Pomyślała, że dzieciom spodobałoby się takie pisanie na bombce swoich życzeń. Uśmiechnęła się pod nosem zaczynając pisać własne. "Chciałabym, aby Leo poznał prawdę o synach". Zawiesiła bombkę i odsunęła się o dwa kroki do tyłu. Tuż po tym zaskoczył ją sam Leo. Odwróciła się szybko w jego stronę patrząc na niego z wyraźnym zdziwieniem. Miała nadzieję, że nie widział jak wieszała bombkę, a tym bardziej aby nie chciał zobaczyć co na niej napisała.
- Faktycznie dość nietypowe okoliczności. - pokiwała głowę lekko się uśmiechając. Zaczesała włosy za ucho. Jasny, zimowy płaszczyk ładnie kontrastował z jej karnacją i ciemnymi włosami. Uśmiechnęła się zadowolona słysząc, że wszystko poszło dobrze z transportem.
- Cieszę się, że wszystko się zgadzało. Co zaś tyczy się zapraszania na kawę.... Czy powinieneś to nie wiem, ale możesz, a ja nie odmówię. - zaśmiała się delikatnie. No co, zmarzła, a w sumie przy okazji mogą porozmawiać na temat proponowanej wcześniej pracy w jego firmie. A może to była taka dla niej wymówka by móc być nieco bliżej niego? W sumie nad tym się akurat zastanawiała. Oferta pracy była po prostu kusząca.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

On nie bawił się w randki w ciemno, choć wysoce prawdopodobne, że gdy firma stanie w potrzebie będzie musiał związać się z jakąś dziedziczką. Czasami myślał, że w ich rodzinie małżeństwo z miłości było jedynie rzadkim przywilejem. Nawet teraz, będąc dorosłym, odpowiedzialnym mężczyzną mógł mieć problem z przeciwstawieniem się seniorowi — tym bardziej, że to on dzierżył władzę nad D'C. W tamtej chwili jednak o tym nie myślał. Wolał skupić się na Rae.
Co tu właściwie robisz? — rozglądnął się. — Sama — zauważył. Nigdzie nie dostrzegł płatających się między nogami bliźniaków, a i sama kobieta nie poszukiwała ich wzrokiem. Spodziewał się, że raczej nie pozwoliłaby pięcioletnim dzieciom biegać po olbrzymim jarmarku. On również by tego nie zrobił, choć doświadczenie w opiece nad najmłodszymi miał znikome.
Skorzystajmy z oferty Świętego Mikołaja — wskazał kciukiem na mężczyznę, który dalej rozdawał ulotki kawiarni — wygląda na zmarzniętego. Nie chcę mieć go na sumieniu. — Tego wieczoru był o wiele bardziej wyluzowany, niż podczas ich pierwszego spotkania, kiedy gonił go termin. Dalej miał pod płaszczem koszulę i krawat, jednak psychicznie nie był już tak napiętnowany przez obowiązki. W tym tygodniu dokonał wszystkiego, co należało zrobić. No prawie, bo pozostało mu zatrudnienie Rae. O tym także chciał porozmawiać i gdzieś wgłębi cieszył się, że nadarzyła się ku temu taka spontaniczna okazja.
Nagle wyciągnął dłoń naprzód, aby ściągnąć z jej włosów jakiś zagubiony płatek śniegu.
Jakie masz życzenie? — zapytał, ponownie siląc się na bezpośredniość. Nie widział momentu, w którym wieszała bombkę na choinkę. Po prostu metodą dedukcji uznał, że skoro stała w tej okolicy, to musiała intensywnie o czymś myśleć. Świąteczne drzewka w tej alejce były oznacznikiem marzeń. Odwrócił się w kierunku tego świecącego najjaśniej, a jednocześnie tego, naznaczonego życzeniem Rae. Był człowiekiem twardo stąpającym po ziemi. Nie wierzył w spadające gwiazdki, moc zdmuchania świeczek, a zwłaszcza w choinki spełniające życzenia, dlatego nie zamierzał wieszać swojej bombki.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ona miała średni wybór w tej kwestii. Choć Seattle nie należało do małych miast, to ciężko było znaleźć kogoś, komu nie przeszkadzała by obecność dwójki dzieci. A nawet, gdy już ktoś się taki znajdzie, to nie wiadomo, czy dzieci go polubią, ani jak faktycznie wobec nich by się zachowywał. Miała przez to utrudnione zadanie.
Kobieta podrapała się zakłopotana po karku. Uśmiechnęła się blado i spuściła wzrok chcąc uniknąć potencjalnego, dziwnego patrzenia na jej sytuację.
- Byłam z kimś umówiona. Jednak czekam już godzinę, a ten ktoś nawet nie odbiera telefonu. Podejrzewam, że mnie wystawił - uśmiechnęła się krzywo. Czuła się straszliwie zakłopotana zaistniałą sytuacją. Było nieco niezręcznie, przynajmniej jak dla niej. Pokiwała delikatnie głową ruszając wraz z nim w kierunku wspomnianego Mikołaja. Wzięła od niego jedną ulotkę i podziękowała za nią uśmiechając się przy tym delikatnie. Odwróciła się w kierunku Leo i przyjrzała się ulotce, by zaraz ją przekazać dla mężczyzny. W sumie nie tylko Mikołaj był zmarznięty. Była w wełnianej, czerwonej sukience do kolan, która ukrywała się pod jasnym płaszczem. Do tego bawełniane, ciemne rajstopy i kozaczki na delikatnym obcasiku. Całość była wykończona czerwonym szaliczkiem i małymi kolczykami w kształcie choinek. Brunetka przyglądała się zaskoczona, gdy pozbywał się z jej włosów płatka śniegu. Przygryzła delikatnie wargę, gdy zadał pytanie dotyczące życzenia. Spojrzała wprost w jego oczy.
- Jeśli je wypowiem na głos, to może się nie spełnić. A tak przynajmniej mam chociaż tą nikłą nadzieję na to, że to moje marzenie ma możliwość spełnienia się. - powiedziała cicho nie odrywając od niego wzroku. Zaraz potem zakłopotana odwróciła wzrok. Dziwnie się z tym wszystkim czuła. Poprawiła płaszczyk i podniosła wzrok.
- To jak? Idziemy do kawiarni? Przyznam, że zmarzłam tak samo jak ten nieszczęsny Mikołaj - zaśmiała się delikatnie. W głębi duszy zastanawiała się jak długo wytrzyma z tym, aby mu powiedzieć. Może powinna teraz? Bo może by nie chciał, aby matka jego nieślubnych dzieci pracowała u niego w firmie. Może wywołało by to zbyt duży skandal? Może nigdy nie powinna mu tego mówić? Może jednak to marzenie się nie spełni? A tak bardzo chciała, aby jej dzieci poznały ojca. Miały chociaż namiastkę pełnej rodziny.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Podejrzewam, że tak właśnie jest — powiedział otwarcie z lekkim uśmiechem. Nie bawiła go ta sytuacja, ale też nie współczuł Rae. Przypuszczał, że poczułaby się tylko gorzej, gdyby zaczął ją nagle pocieszać. To nie było nawet w jego stylu, dlatego postanowił nie komentować tej sytuacji. Oczywiście swoje pomyślał, bo wystawienie kobiety w ciemny, mroźny wieczór w jego oczach było czymś nieprzyzwoitym i niekulturalnym. Powinna zostać chociaż powiadomiona o odwołaniu randki.
Mikołaj wyglądał na wdzięcznego, kiedy do niego podeszli. W skostniałych dłoniach trzymał już tylko niewielki plik ulotek. Pewnie po ich rozdaniu będzie mógł albo pójść na przerwę, albo wrócić do domu.
To coś ważnego? — dopytał, zauważając podejrzany błysk w jej oczach. To nie to, że był ciekawy pragnienia Rae, lecz coś go tknęło. W jednej chwili zaczęła zachowywać się bardzo osobliwie, a dotychczas była bardzo swobodna.
Musimy przejść całą tą kolorową alejkę. — Ponownie schował dłonie do kieszeni płaszcza. Jemu również było zimno, a przez to że zapomniał zabrać czapkę z samochodu zmarzły mu uszy. Chociaż Rae, która minioną godzinę spędziła przed tą nieszczęsną choinką z życzeniami wyglądała o wiele gorzej. Miała już czerwone policzki i koniuszek nosa. — Chodźmy.
Do kawiarni doszli w niespełna pięć minut. Droga była ośnieżona, dlatego zanim weszli do środka otrzepali buty. Leo wybrał najbardziej ustronne miejsce, a następnie złożył zamówienie na espresso i coś, co wybrała dla siebie Rae. W lokalu panował przyjemny klimat, choć doskwierał mu jeszcze chłód. Siedzieli raptem chwile, dlatego nie zdążył się rozgrzać. Mimo wszystko ściągnął płaszcz, a następnie także szal i krawat, który zawczasu schował do kieszeni.
Zastanowiłaś się nad pracą u mnie? Mogę cię dalej próbować przekupić, jeżeli oferta ci nie odpowiada — powiedział. Miał jednak nadzieję, że rae zgodzi się bez większych negocjacji.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ostatecznie pokiwała jedynie głową zamykając jakby temat nieudanej randki. No cóż. Trudno się mówi i płynie się dalej. Dobrze, że jej nie pocieszał, bo faktycznie czułaby się bardziej przygnębiona. A tak, choć spotkanie nieoczekiwane, to był troszkę niczym rycerz w lśniącej zbroi, który wyciągnął ją z kłopotów zapraszając na kawę w ciepłej kawiarni. Chociaż przynajmniej w kawiarni. Kiedyś spotkała ją sytuacja, ze w wietrzny wieczór spotkała się z mężczyzną i choć wspominała kilka razy, że może zaszli by na jakąś kawę się ogrzać, to udawał, że jej nie słyszy. Po trzech godzinach spacerowania w mroźny wieczór zrezygnowała z powtórnej randki. Przemarzła wtedy na kość. Brrr. Lepiej takich rzeczy nie wspominać.
- Tak. To coś nawet bardzo ważnego, nie tylko dla mnie. - pokiwała delikatnie głową. No cóż, chociaż tyle mogła na razie powiedzieć. Och wciąż miała mętlik w głowie. Nie wiedziała jak się za to wszystko zabrać. Z jednej strony nie chciała mu mówić nic, by nie narobić mu problemów. Z drugiej zaś strony obawiała się, że jeśli wyjdzie to przypadkowo, to może się na nią wściec. A tego również nie chciała. W tej skomplikowanej sytuacji ciężko było dobrać odpowiedni środek, aby obie strony były zadowolone.
Ruszyła wraz z mężczyzną w kierunku wspominanej kawiarni. Poprawiła swój czerwony szalik mocniej się nim opatulając. Schowała zmarznięte dłonie do kieszeni, by choć trochę je ogrzać, chociaż w tych warunkach niewiele co to dawało. Jak dobrze, że ich spacer długo nie zajął. Chociaż prawdopodobnie gdyby nie było tak zimno i ślisko, to zajęłoby im to jeszcze mniej czasu. Rae była jednak na delikatnym obcasiku i musiała uważać jak idzie bardziej niż Leo. W kawiarni kobieta wybrała dla siebie americano. Ot klasyk dla niej. Z resztą najbardziej jej odpowiadało. Ona nie od razu zdjęła płaszcz. Wpierw wyciągnęła dłonie z kieszeni i dmuchając na nie zaczęła je o siebie pocierać, aby szybciej je rozgrzać. Dopiero po chwili zdjęła płaszczyk odkrywając w pełni swój wieczorowy ubiór. Tego dnia miała na sobie czerwoną, wełnianą sukienkę z dekoltem w łódeczkę oraz czarny żakiecik, który miał po prostu dać jej nieco więcej ciepła, niż sama kurtka. Nie spodziewała się bowiem wcześniej, że tyle będzie musiała czekać i marznąć na dworze. Odwiesiła swój płaszczyk wyciągając wcześniej z niego portfel i telefon. Obie te rzeczy położyła na blacie stolika i usiadła wygodnie przysuwając się bliżej.
- Zastanawiałam się. A co do przekupywania... To właściwie nielegalne. Podawanie atrakcyjnych ofert pracy już zaś legalne. Proponuję więc tą drugą opcję. Nim jednak tak się stanie wolałabym zadać kilka pytań - zaśmiała się delikatnie ponownie pocierając swoje ręce i dmuchając na nie, aby jeszcze się rozgrzały. Na razie były czerwone od zimna.
- Mówiłeś, że nadal będę mogła współpracować z innymi. Tylko ja widzę w tym mały problem. Jeśli pracowałabym w Twojej firmie, to musiałabym to robić wtedy w domu. A po pracy wolę zająć się synami, niż ponownie pracą. Ty byłeś wyjątkiem potwierdzającym tą regułę. Zwykle raczej nie przyjmuję żadnych zleceń po godzinie szesnastej. - oparła łokcie o blat i splotła swoje palce przyglądając się teraz uważnie mężczyźnie. Byłą ciekawa, co jej na to odpowie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Powiedzmy, że trzymam kciuki.
Zdecydowanie Leo wolałby wiedzieć, że został ojcem. Nawet jeżeli stało się to przypadkiem i pod wpływem alkoholu, to powinien chociaż mieć szansę poznać swoich synów. I patrząc na to również z drugiej strony — im także należała się prawda. Gdyby byli nieco starsi zapewne sami zaczęliby dociekać i dopytywać o drugiego rodzica.
Tamtej nocy mieli po dziewiętnaście lat. To był ostatni tydzień przed jego wyprowadzką do Londynu. Nie zdążyli poznać swoich imion, skupiając się wyłącznie na zaspokojeniu potrzeb, które dominowały w tamtej chwili. Może gdyby nie zniknął z Seattle, to ich historia potoczyłaby się zupełne inaczej. Może zostaliby parą, albo chociaż uczestniczyłby w dorastaniu bliźniaków. Nie wiem, czy sześć lat temu nadałby się na ojca, jednak znając prawdę z pewnością nie zgodziłby się wylecieć z kraju.
Rae wyglądała ślicznie, a jej sukienka i kolczyki w kształcie choinek idealnie wpasowały się w bożonarodzeniowy nastrój kawiarni. Gdzieniegdzie wisiały złote, zielone i czerwone łańcuchy oraz kolorowe bombeczki. Pomimo że Leo nie przepadał za okresem świąt, to nie był do nich jakoś szczególnie źle nastawiony. Mikołajowy szał znosił z należytym spokojem, bo w życiu miał wystarczająco problemów, aby przejmować się kolędnikami, światełkami i jaskrawymi ozdobami.
Ja płacę — powiedział, widząc na stole portfel Rae. Nie wiedział, czy wyciągnęła go, aby nie wypadł z płaszcza, czy rzeczywiście zamierzała pokryć swój rachunek. Wolał jednak natychmiast postawić sprawę jasno, coby nie doszło do nieporozumienia. — Słucham zatem.
Ciekawość wkradła się na twarz Leo, kiedy wspomniała o pytaniach. Wiedział, że będzie w stanie udzielić jej wszystkich odpowiedzi na miejscu. W D'C Chocolate to on podejmował decyzję, więc tego jednego mogła być pewna.
Tłumacz jest mi potrzebny na miejscu. Mówiłem ci, że możemy ustawić limit tygodniowych dokumentów, ale jeżeli trafiłoby się znowu jakieś pilne zlecenie, nie będę miał czasu jeździć do twojego biura. Jestem w stanie ustanowić ci czas pracy między 8 a 14, żebyś miała jeszcze chwilę na pozostałe zlecenia, a resztę dnia poświęcisz dzieciakom. W takim wypadku i tak wynagrodzenie pozostanie bez zmian, bo będziesz musiała wyrobić swój limit. Myślę, że to dobre rozwiązanie zarówno dla ciebie, jak i dla mnie. — Skrzyżował ramiona i wygodniej rozsiadł się na krześle. Jeżeli mieli podjąć współpracę, to niestety na jego zasadach.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Niestety Rae nie wiedziała co wolałby mężczyzna. Oboje nie mieli szans poznać się na jakiekolwiek innej płaszczyźnie niż seksualnej. Ot podążyli droga cielesnej uciechy. Nie znali się tak na prawdę w ogóle. Rae jedynie pamiętała, że to on. On jak widać nie pamiętał, bo wciąż wyglądało na to, że jej nie rozpoznał. Na pewno przecież zaczął by już zadawać pytania co do dwójki jej pociech. Inteligentny facet, więc na pewno połączyłby kropki. Czuła się okropnie. Nie wiedziała co ma robić, a siedział przed nią przystojny ojciec jej synów. Na prawdę ciężko było się jej powstrzymać przed nerwowym klapnięciem głową w blat i zakryciem się dłońmi. W myślach wręcz krzyczała o pomoc, w podjęciu tych kilku ważnych decyzji. Na zewnątrz zaś delikatnie się uśmiechała patrząc wprost na niego jak gdyby nigdy nic się nie wydarzyło.
Duch świąt Bożego narodzenia w tym roku obdarzył ją największą niespodzianką w życiu. Nie spodziewała się bowiem tego, że napotka na swojej drodze ponownie Leo. Patrzyła na niego jak na obrazek . jakąś fatamorganę. Złudzenie optyczne, które w każdej chwili może się rozmyć. Sen, z którego zaraz się wybudzi i wszelkie jej rozmyślania kolokwialnie mówiąc, pójdą się jebać.
- Och... Dobrze... - skinęła głową odruchowo łapiąc za swój portfel. Delikatnie go przesunęła pokazując, iż nie skorzysta z niego, ale woli mieć go pod ręką. Poklepała delikatnie przedmiot jakby upewniając się, że leży we właściwym, bezpiecznym miejscu.
Ashdown wsłuchała się w jego słowa. Zamyśliła się na dłuższą chwilę, a w tym czasie przyniesiono im ich zamówienie. Ostrożnie ujęła swoją kawę by pozwolić dłoniom odpowiednio się ogrzać. Nie chciała ich przypadkiem poparzyć po przez różnicę temperatur.
- Rozumiem. - Pokiwała delikatnie głową. Przytknęła sobie wskazujący palec lewej dłoni do ust w zamyśleniu. Spojrzała gdzieś w bok zastanawiając się nad tą propozycją. Czy tak czy siak musiałaby zrezygnować z bycia sądowym tłumaczem. Z drugiej strony była to przyjemna i lekka opcja z odpowiednią gotówką w zapasie oraz innymi dodatkami. Poza tym mimo wszystko pozbycie się zbędnej nerwówki podczas rozpraw. Zadania od innych firm zwykle były proste i dość często polegały właśnie na tym, co ostatnio zrobiła dla samego Leo. Tłumaczenie transportów. Miałaby sporo czasu na uczenie się kolejnego języka. Zastanawiała się nad chińskim. Trudny język ale niezwykle ciekawy. upiła łyk kawy.
- Zgoda. Niech i tak będzie - spojrzała na niego uśmiechając się delikatnie i prostując na krześle.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie był świadomy z jakimi rozterkami walczyła właśnie Rae. Sześć lat temu wypił zbyt dużo, aby pamiętać cokolwiek z tamtej nocy. Twarz dziewczyny była rozmazana, a jedyne co zdołało mu nie umknąć to fakt, że oboje bawili się znakomicie. Późnym rankiem obudził się sam w hotelu, pośród porozrzucanej pościeli i ubrań. Gdzieś po podłodze walały się jeszcze butelki wina, które przyszło im wypić wspólnie. Zresztą w najdziwniejszych snach nie podejrzewałby, że ta dziewczyna, ta Rae Ashdown, wyglądająca niezwykle przyzwoicie i niewinnie, mogłaby dopuścić się takiego uczynku. Z drugiej strony na przestrzeni ostatnich lat on również przeszedł metamorfozę. Dojrzał.
Obserwował jej poczynania, uznając że wyglądała uroczo z wciąż czerwonymi policzkami i dłońmi, oplatającymi kubek kawy. Wykonał taki sam gest, bo jego palce także były skostniałe. Następne ostrożnie napił się espresso.
Cieszę się — przytaknął, jednocześnie intensywnie się uśmiechając. To była dobra wiadomość nie tylko dla firmy, ale również dla drugiego tłumacza, którego ostatnimi czasy przytłaczał nawał obowiązków. Leo już wcześniej myślał, aby zatrudnić mu kogoś do pomocy przy wypełnianiu zleceń, jednak co rusz mu to umykało przez inne sprawy. I tak oto, zupełnym przypadkiem napotkał na drodze Rae Ashwood, która wydała się odpowiednia. Gdyby tylko wiedział kim tak naprawdę była, to być może zmieniłby opinię. — Czy możemy podpisać umowę już w nowym roku? — dopytał. Pozostało kilka dni do sylwestra. Zarówno on, jak i jego pracownicy wyrobili się z wszystkim w tym tygodniu, zatem nie miał w zanadrzu żadnego zadania dla Rae. Powinna cieszyć się wolnym czasem razem z dziećmi, dopóki jeszcze mogła.
Kiedy ponownie skosztował kawy do kawiarni wszedł krzepki mężczyzna. Najpierw poawanturował się chwilę przy ladzie z kasjerem, robiąc przy tym hałas na cały lokal, a następnie nerwowo podszedł do ich stolika. Spojrzał wpierw na Leo, później na Rae, którą pochwycił za ramię i uniósł do góry.

(Ot, małe urozmaicenie :serducho: )

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To fakt, że ona jako pierwsza wybyła z pokoju hotelowego. O poranku obudziła się oczywiście na kacu, chociaż na pewno nie miała aż takiego, jak sam Leo. Mimo wszystko mniej wypiła. A nocne igraszki spowodowały wypocenie części alkoholu znajdującego się w organizmie. Szybki prysznic był orzeźwiający, choć wtedy darowała sobie mycie głowy. Od opłukać ciało i się rozbudzić. To jednak ją wtedy postawiło jako tako na nogi. Pamiętała, że cmoknęła go w czoło na do widzenia. Czuła się wtedy niczym nowo narodzony ptak. Wolna i szczęśliwa. A później... No cóż. Działo się co się działo. Już nie byli nastolatkami z buzującymi hormonami. Byli w pełni dorośli, posiadający masę własnych obowiązków na głowie. Zmienili się oboje.
- Jasne. Nie ma problemu - Również skinęła głową. Początek roku zapowiadał się interesująco. Sama nie wiedziała czy to dobry znak czy też nie. Niektórzy powiadali, że lepiej nie zaczynać całkowicie od nowa z początkiem roku, bo może się to źle skończyć. Z drugiej zaś strony mówiono, że nagłe zmiany owocują samymi sukcesami i pozytywnymi zmianami. Tak na prawdę przekona się o tym na własnej skórze cóż to może przynieść jej nowy rok. Sama końcówka starego roku zapowiadała się spokojnie. Teraz było mało zleceń. Wszystkie firmy szykowały się do zamykania spraw i krótkiej przerwy, by nowy rok przywitać z tak zwanym czystym kontem. Spraw sądowych również nie było wiele. A ona uczestniczyła i tak tylko w tych łagodnych. Zwykle chodziło o jakieś wykroczenia czy coś w ten deseń. Miała zamiar w pełni korzystać z możliwości spędzenia nadchodzących dni z synami. Może gdzieś z nimi pojedzie? Chociaż czas w domu również potrafili sobie urozmaicić. Budowanie iglo na podwórku było całkiem przyjemne.
Kobieta upiła łyk kawy zadowolona z tego, że coś może w końcu się ruszy w jej życiu. Już chciała się o coś zapytać, gdy do lokalu wtargnął mężczyzna, który od razu zaczął się o coś awanturować. Zmarszczyła delikatnie brwi zerkając w jego kierunku. Robiła to ostrożnie, bo nie chciała aby ją zaatakował tylko przez to, że na niego spojrzała. Pech chciał, że czy tak, czy siak stała się jego celem. Jęknęła, gdy szarpnął ją do góry. Spojrzała przestraszona, bo nie wiedziała o co właściwie temu facetowi chodzi. Jej krzesło przewróciło się podczas szarpnięcia jej do góry. Rae mimowolnie sięgnęła wolną dłonią po kubek i całą jego zawartość wylała na mężczyznę, który ją trzymał. Po prostu chlusnęła w niego swoją kawą. Sama nie wiedziała co robić. to był odruch bezwarunkowy. Przy tym niejako pokazała się jej złość, bo rzuciła w jego kierunku kilkoma hiszpańskimi przekleństwami i kazała się puścić. Czysta nagła improwizacja. Nie pytajcie, ona sama nie wiedziała co robi.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Właściwie, to można napisać, że Rae tylko w połowie zacznie rok 2021 z nowymi doznaniami. Leo był już kimś, kto wcześniej kwitował na jej koncie doświadczeń. Teraz zapowiadało się na to, że muszą dokończyć sprawy, które zaczęli sześć lat temu. Mawiają, że ,,lepiej późno, niż wcale". Albo ,,karma wraca". Czas pokaże, jakim przysłowiem określona zostanie ich odgrzana relacja.
Więc w kwestii interesów mamy już wszystko ustalone. Kończymy ten rok z wyjaśnionymi sprawami. To dobry znak. — Nawet nie wiedział, że był w olbrzymim błędzie i tkwiąc w tej błogiej nieświadomości, uśmiechnął się po raz kolejny. Dopiero teraz poczuł, że jego obowiązki naprawdę dobiegły końca. Te kilka ostatnich dni mógł oficjalnie spędzić w spokoju; odpocząć od produkcji i papirologii, a także od akcji na giełdzie. Za dwa dni musiał jedynie zlecić księgowemu roczne podsumowanie, bilans strat oraz korzyści D'C Chocolate, a także rozdać pracownikom noworoczne paczki z czekoladą i premią. Rae też się na to załapie - od razu o tym pomyślał.
Pierwszy raz był świadkiem tak impulsywnej reakcji. W bójki wdawał się jedynie w szkole średniej, ale nawet wtedy rywale nie byli w stanie niczym go zaskoczyć. Zazwyczaj chodziło o jakąś pierdołę, której wyjaśnienie wymagało użycia przemocy. Nastrzelali sobie pięściami, a później szli do ,,bazy" napić się piwa. Taka natura chłopaków. Teraz jednak miał do czynienia z agresywnym mężczyzną, który w dodatku skumulował złość na Rae. W pierwszym momencie był mocno zdezorientowany. W drugim, kiedy dziewczyna zaczęła się bronić i oblała napastnika kawą postanowił się wtrącić. Nie wiedział kim był ów pan. Przez myśl mu przeszło, że może to domniemany ojciec bliźniaków, ale to nie zmieniało faktu, że nie powinien w ten sposób obchodzić się z kobietą. Nerwowo odepchnął mężczyznę tak, że wpadł on na pobliski stolik i strącił z niego filiżanki, a następnie zasłonił plecami Rae.
W porządku? — zapytał przez ramie, aby czasem nie stracić z oczu napastnika. W międzyczasie oboje poczuli woń alkoholu, co było równoznaczne z tym, że przeciwnik miał we krwi promile. Właśnie zbierał się na równe nogi, aby ponownie zaatakować, jednak w porę z zaplecza wyszła obsługa kawiarni. Trzech wysokich młodzieńców wyrzuciło go na zewnątrz. Jeszcze chwile mogli obserwować przez szybę, jak wykłócał się o coś, co nie miało sensu, po czym odpuścił i oddalił się wgłęb jarmarku. — Czy na pewno w porządku? — Leo nachylił się nad Rae i delikatnie ujął jej drobne ramiona. Potrząsnął nimi nieznacznie, aby dodać jej otuchy. — To twój znajomy? — zapytał nagle, kładąc nacisk na ostatnie słowo. Nie chciał z góry zakładać, że ten mężczyzna był kochankiem, albo ex kochankiem. Zresztą, to nie jego interes, aby wtrącać się w cudze kłótnie. — Może wyjątkowo odwiozę cię do domu? — zaproponował.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Cała ich relacja była bardziej skomplikowana, niż oboje by przypuszczali. Choć Rar już wiedziała, rozpoznała go, to fakt iż jeszcze mu nic nie powiedziała komplikował wszystko jeszcze bardziej.
W odpowiedzi na jego słowa pokiwała delikatnie głową. Przez myśl przeszło jednak zapytanie, czy aby na pewno zrobiła dobrze, że się zgodziła. Pytań i wątpliwości miała wiele. Pozostały one już tylko dla niej. Upiła łyk ciepłej kawy skupiając się na jej smaku.
Sytuacja potoczyła się w dziwacznym kierunku. Wszystko trwało trwało bardzo krótko. Szybka akcja i reakcja. Była w szoku i jeszcze nie zakontraktowała jak sama zareagowała na to, że ktoś tak bezwiednie nią szarpnął. Nie zdarzyło się jeszcze, aby coś takiego ja w ogóle spotkało. Stała z pustym kubkiem w dłoni gdy Leo odepchnął od niej napastnika. Na pierwsze jego pytanie nawet nie zareagowała. Patrzyła na jego plecy jak na mur, który odgradzał ją od niebezpieczeństwa.dopiero przy drugim pytaniu ocknęła się z tego zawieszenia. Odstawiła pusty kubek i pokiwała delikatnie głową.
- Tak, tak... W porządku. Dziękuję - odparła machinalnie. Wzięła głębszy wdech i powoli wypuściła powietrze. Delikatnie drżała że zdenerwowania. Podkręciła przecząco głową.
- Nie. Nie znam tego mężczyzny. Pierwszy raz go widziałam. - Kobieta westchnęła cicho i odsunęła się. Zebrała swój płaszcz z podłogi i podniosła przy okazji krzesło.
- Myślę, że to dobry pomysł.- przyznała zakładając płaszcz. Schowała do kieszeni portfel i telefon. Wciąż drżała po tej sytuacji. Miała wrażenie, że jej serce wali niczym młot. Domyślała się, że chwilę potrwa uspokojenie się.
Wszystkie poprzednie rozmyślania uleciały gdzieś w przestrzeń. Jej umysł krążył wokół tej dziwacznej sytuacji sprzed chwili. Odruchowo rozmasowywala swoje ramię, za które złapał ją nieznajomy, napity mężczyzna. Oj będą siniaki. Jego chwyt był na prawdę silny. Marzyła już tylko o gorącej kąpieli i ciepłym łóżku. Po prostu chciała odpocząć. Nic więcej.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nieczęsto zdarzało mu się kogoś podwozić do domu, a zwłaszcza własnych pracowników. Nie chciał wyjść na stronniczego, jednak dzisiejsza sytuacja była wyjątkowa.
Po krótkiej wymianie zdań, poukładał w głowie wszystkie fakty. Pochopnie ocenił Rae, sądząc, że znała tamtego mężczyznę. Spodziewał się jakiegoś spowinowacenia, a tymczasem niefortunny atak na nią okazał się przypadkiem. Złym przypadkiem — należy dodać.
Chodźmy stąd — rzucił, widząc, że stali się atrakcją pośród reszty klientów. Goście lokalu posyłali im ciekawskie spojrzenia, z którymi nawet nie próbowali się kryć. Oni także błędnie odebrali to wydarzenie, ale nie widział sensu w tłumaczeniach.
Pomógł jej z podniesieniem krzesła, a także ubraniem płaszcza. Następnie sam się okrył i skinął w kierunku drzwi. W ich stronę poszedł jednak pierwszy, bo nie mogli mieć stuprocentowej pewności, że napastnik nie ukrył się gdzieś za winklem. Leo się nie bał. Po prostu martwił się o Rae, która diametralnie skurczyła się w jego oczach. Była spięta i zdenerwowana.
Droga do auta minęła im spokojnie, choć w ciszy. Szli zwartym krokiem, a śnieg skrzypiał pod ich butami. Kiedy dotarli na miejsce otworzył jej drzwi, pomógł wsiąść do środka i zapiął pas, sądząc, że przez grzmiące w jej wnętrzu emocje mogłaby o tym zapomnieć. Później zasiadł za kierownicą i ruszył.
Twój dom znajduje się daleko od jarmarku. Ktokolwiek to był jestem pewny, że tam nie dotrze, ale nie zapomnij zamknąć drzwi i okien — powiedział, skręcając w Phinney Ridge. — Twoje dzieci są z kimś w domu? — dopytał. Zatrzymał się na podjeździe, spoglądając w okna domku. Wszędzie było ciemno, co wzbudziło jego podejrzenia. Zdążył domyślić się, że Rae nie zostawiłaby bliźniaków samych na pastwe tych wszystkich niebezpieczeństw czyhający w urządzeniach elektrycznych, kominku, wodzie i przyborach kuchennych.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To był wręcz dziwaczny przypadek. Chociaż powiadają, że nigdy nic nie jest przypadkiem. Zawsze coś się z czymś wiąże. Nie rozglądała się będąc w pobliżu choinki. Może tam już sobie jakoś upatrzył? W końcu wparował tuż po tym, jak otrzymali swoje kawy. Rae wolała jednak nad tym się teraz nie zastanawiać. Mogłoby to ją wprowadzić w jeszcze większe przerażenie, niż to w którym znajdowała się aktualnie. Cieszyła się, że Leo ją odwiezie. Będzie czuła się znacznie bezpieczniej z nim, niż gdyby miała wracać komunikacją miejską.
Skinęła głową na znak, że to dobry pomysł, by w końcu wyruszyć z restauracji. Szła tuż zanim. Głowę miała nieco pochyloną, a włosy przykrywały częściowo jej twarz. Czuła się strasznie. Chciała się ukryć przed niechcianym wzrokiem gapiów. Czuła się, jakby była na wybiegu w zoo niczym główna atrakcja dnia.
Na szczęście sprawnie dotarli do auta, a napastnika nie było widać w pobliżu. Skinęła głową w podziękowani, gdy pomagał wsiąść jej do auta. Nie spodziewała się jednak, ze zapnie jej pas. Patrzyła nieco zaskoczona i zakłopotana. Pokiwała jednak zaraz głową mówiąc przy tym ciche "dziękuję". Była spięta, nieco skulona. Nogi nerwowo złączone, a dłonie zaciskały się na materiale płaszcza. Napięcie powoli opadało z mijaną trasą. Odetchnęła z ulgą, gdy ujrzała swój dom.
- Masz rację. I obiecuję sprawdzić wszystko nim położę się do łóżka. - uśmiechnęła się delikatnie odpinając swój pas. - Są u moich rodziców. Dzisiaj tam nocują. Już od tygodnia czekali na to, by móc spędzić noc u dziadków, którzy będą pozwalać wchodzić sobie na głowę. - zaśmiała się lekko na wspomnienie ich zniecierpliwionych min i tej radości, gdy wybiegli z auta przywitać się z ukochanymi dziadkami. Spojrzała na mężczyznę. Byli tak strasznie do niego podobni. Dostrzegała te podobieństwa. Rysy twarzy, zarys ust. Odwróciła wzrok by znów spojrzeć na swój dom.
- W sumie z kawy wyszły nici. Moja cała została wylana. Szkoda dobrej kawy - zaśmiała się lekko chcąc mu niejako pokazać, że czułą się już znacznie lepiej, niż na samym początku powrotu do domu.

autor

Zablokowany

Wróć do „Jarmark Bożonarodzeniowy”