WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
31
175

mechanik

Chuck's Auto Repai

south park

Post

Czekała jak skazaniec na swoją egzekucję lecz gdy przed jej twarzą wylądowała kawa, z wieloma dodatkami i cudami w oczach zagościł błysk. Gdyby żyła inaczej, to zapewne rozpłakałaby się ze szczęścia. Ona jednak od dawna musiała nauczyć się żyć bez emocji dlatego też rzuciła przed siebie krótkie dzięki i tylko siłą woli powstrzymała się przed pochłonięciem lodów, z zawartością kofeiny. Na swój dziwny sposób była wdzięczna za taki choiny gest, pomimo iż jej wewnętrzna duma krzyczała, aby olała ten podarunek. Z drugiej jednak strony był pragmatyzm oraz głód. Oba uciszyły swoją siostrę szybkimi kuksańcami, dzięki czemu odrzuciła dumę bardzo daleko w trzewia mroku. Skoro już dawali jej dobroci, to chociaż przez chwilę poczuje coś ciepłego w żołądku, a lody przynajmniej na jakiś czas zamaskują problem, z odżywianiem. Gdyby tylko wiedziała, że takie życie ją czeka, to zapewne rozważałaby jakiś rozbój czy coś byle tylko wrócić do bezpiecznej przestrzeni celi. Tam może i trzeba było się dostosować do panujących warunków lecz przynajmniej miała czystą pościel, posiłki, a za dobre sprawowanie mogła korzystać z dobrodziejstwa biblioteki czy innych rzeczy. Tu jednak nie było tak kolorowo. Musiała przewegetować od pierwszego do pierwszego zastanawiając się jak połączyć trudną sztukę płacenia rachunków oraz przeżycia. Nikt jednak nie powiedział, że życie będzie proste, gdy w świetle prawa jesteś już osobą dorosłą i państwo ma cię głęboko w dupie. Za dzieciaka jednak było trochę łatwiej. Westchnęła cicho do własnych myśli i dopiero po dłuższej chwili przysunęła sobie szklankę bliżej. Od mieszanki zapachów zakręciło się jej w głowie, lecz mimo wszystko postanowiła zachować się jak cywilizowany człowiek więc mówiąc prościej zaczęła dłubać słomką w lodach co i rusz kosztując przyjemnej słodyczy, jaka natychmiast rozpuszczała się w jej ustach. Zresztą co miała robić? Teraz była kolej tamtej. Niech powie co ma powiedzieć, a ona posłucha delektując się namiastką normalności.
Normalności jaką oczywiście zakłóciło słowo innych kryminalistów. Vi uniosła nieznacznie brew ku górze lecz twardo milczała zasysając kolejny łyk kawy. Czyżby tylko tym dla niej była? Kryminalistką? Ta dopiero potrafi zepsuć każdą chwilę. -Co jeśli powiem Ci, że był jeden?- Spytała odrywając się niechętnie od dobroci rozsiadając się wygodniej na niewygodnym siedzeniu. Czuła jak ciepło rozchodzi się po jej organizmie przyjemną falą. -Wytarte siedzenie wskazuje, ze często ktoś jeszcze przesiadywał w samochodzie tak samo jak puszki po napojach- Nie, nie poda jej wszystkiego na tacy. Miała zamiar pobawić się z panią władzą tak jak ona bawi się nią. Skoro już miała przed sobą notatnik i minę "wyciągnę z ciebie wszystko" postanowiła, że czas podjąć grę, w jaką nie grała od dawna. -Nie przepadasz za takimi jak ja co Kate?- Spytała specjalnie zmieniając temat. Cóż skoro już ją tutaj miała, to czemu nie przerobić starych urazów i niedopowiedzeń? Przecież dawniej traktowała ją jak kogoś, kogo można było nazwać przynajmniej znajomą, bo do przyjaźni nigdy nie było jej po drodze. -Wiem, ze w tej chwili posłużę ci za kondoma. Wykorzystasz i wyrzucisz. Spoko zrozumiałe w Twojej branży, lecz jak zauważyłaś... -Zawiesiła na chwile głos -My kryminaliści- Podkreśliła dobitnie ostanie słowo szczerząc się ku niej niczym kot, z cheshire. -Nie bawimy się, z takimi porządnymi obywatelami jak Ty bez odpowiedniej zachęty... No chyba, ze widzisz, to zupełnie inaczej i nie jestem tylko narzędziem czy śmieciem.- Zamilkła ponownie przysuwając usta do słomki dając jej przy tym możliwość sparowania ciosu. Fakt zawsze była szczera jednak tym razem naprawdę dobrze bawiła się nawiązując do różnicy, jaka jest między nimi. Ona śmieć i tamta praworządna obywatelka, a może jednak stara znajoma? No dalej Kate wybieraj kim jestem dla Ciebie. Przemknęło jej przez myśl gdy po raz kolejny poczuła ciepła falę rozchodzącą się w żołądku i nie była, to tym razem krew.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zachowanie Vanitas coraz bardziej zadziwiało Kate, i to wcale nie w dobrym tego słowa znaczeniu. Czuła, że z nieznanych jej powodów, kobieta próbuje wywrzeć jakąś presję na niej, a takie coś mocno ją irytowało. Zamarła w bezruchu na kilka sekund, unosząc jedynie brwi i oczy, spoglądając na Van z niezrozumieniem. Wiele w życiu się zmieniło, każdy się zmienił, ale jej dawna pracownica zaczęła wyjeżdżać z wyrzutami? Może bardziej niestworzonym oskarżeniem? Takimi jak ona? Co ona..............no tak. To nie ta "Laura", prawdziwą przeszłość Van przeczytała przecież w aktach kilka godzin temu. Tym bardziej, jak mogła ją oceniać? Wychodzi jednak na to, że to ona jednak ocenia swoją byłą pracodawczynię.

Kiedy Van skończyła z wyrzutami, Kate powolnym ruchem odłożyła ołówek na bok, przesunęła notatnik, złączyła dłonie i oparła się o stół, ze wzrokiem niemal wlepionym w jej oczy. Agentka nie miała z tym problemu, po za tym tego też uczą na przesłuchaniach, jako skuteczna metoda wywierania presji.

- Van - wskazała otwartą dłonią na nią - jeśli mogę się tak do ciebie zwracać. Spotkałam cię przypadkiem, dosłownie kilka godzin temu. - zrobiła krótką pauzę - Zapamiętałam cię jako dobrą osobę, sumienną, która po prostu z nieznanego mi powodu zostawiła nagle pracę. Potrzebuję pomocy, owszem, ale przyszłaś tu, więc zgodziłaś się mi pomóc, inaczej nawet byś nie wybrała się w tym kierunku. Ugościłam cię we własnym lokalu, podchodzę do ciebie jak do każdego innego, a może nawet lepiej, ze względu na dawne powiązania.

Właścicielka lokalu dopiero teraz spuściła wzrok, ale nie był to objaw słabości czy zakłopotania, a jedynie próba zatrzymania tego co miało nadejść, czego próbowała uniknąć. Jednak nie dała rady, była bardzo kiepska w kontaktach z takiego typu ludźmi, rzucającymi dziwnymi tekstami, próbującymi wzbudzić do siebie sympatię, poprzez nietrafione oskarżenia i branie na litość. Niektórzy mogą to odbierać jako niestabilność emocjonalną, ale prawda jest taka, że Kate podchodziła do życia prostymi równaniami, pomijając pracę. Po chwili podniosła głowę, a na jej twarzy dopiero teraz widać było zirytowanie, po raz pierwszy od ich ponownego spotkania - jedno było pewne, Van wyprowadziła ją z równowagi.

- A ty, sama oceniasz mnie, chociaż nie masz do tego kurwa żadnego prawa. Uważasz, że traktuję cię jak śmiecia, chociaż ani razu nie dałam ci tego odczuć. Sądzisz, że twoja przeszłość nakreśla mi punkt widzenia, chociaż nawet nie wiesz jak zapatruję się na ludzi, którzy mimo takowej, zmieli się. Więc jeśli chcesz rozmawiać w ten sposób i masz zamiar mnie oceniać, to tam są drzwi. - wskazała jej wyjście dłonią. Nie unosiła głosu, nie chciała robić scen, ale była bardzo konkretna i wypowiedziała te słowa twardo. Oparła się twardo, unosząc się znad stołu, z nieprzyjemnym spojrzeniem. Prawdę mówić, widziała Kate po raz pierwszy w takim stanie, nawet za czasów gdy tu pracowała, nie zdarzyło jej się tak zachować w stosunku do niej. Faktem jest, że kiedyś Van kłamała na temat wszystkiego, a także nie wyjeżdżała z takimi tekstami, więc nie było powodu, aby Kate się tak zachowała.

autor

Awatar użytkownika
31
175

mechanik

Chuck's Auto Repai

south park

Post

Obserwowała jej zachowanie, z dziwnym spokojem, jaki nie pasował do tej sytuacji. Każde słowo wypowiadane przez dziewczynę. Mięsień poruszający się na twarzy czy choćby jakąkolwiek zmianę zachodzącą w jej postawie. Wszystko, to było ważne dla tej chwili. Widziała nie raz jak ludzie potrafią się zmieniać, gdy wyprowadzi się ich z równowagi. Minuty, w jakich zmieniają się w potwory czy ofiary. Wszystko zależało od dobrze dobranych słów. Widziała ten proces wiele razy czy to w domu, czy na ulicy. Widziała również ludzi opanowanych i z nich wolała brać przykład. Dlatego właśnie panowała nad sobą. Nauczyła się tego na potrzeby przetrwania tak samo, jak nauczyła się zmieniać skórę i tożsamości gdy zachodziła taka potrzeba. Dlatego pracując tutaj była tą dobrą dziewczyną, z sąsiedztwa nazywaną Laurą. Teraz jednak nie musiała niczego udawać. Była sobą. Przynajmniej na samym początku. Teraz bowiem na nowo wcielała się w inną osobę jak nauczył ją przybrany ojciec. Zawsze jej powtarzał, że musi się dostosować do sytuacji. Gdy trzeba reagować, a czasem tylko obserwować. Tak było i tym razem. Gdy wreszcie wybuch minął Vi zrobiła coś czego zapewne nikt się nie spodziewał. Wstała bez słowa, z miejsca i zamiast udać się do wyjścia podeszła do Kate i najzwyczajniej w świecie przytuliła ją do siebie mając gdzieś czy zaraz dostanie po twarzy, zastrzeli ją czy spacyfikuje. To nie było ważne. Wiedziała już, to czego chciała. Miała pewność, że ta nadal jest tą samą osobę, jaką znała. -Nigdy cię nie oceniałam. Wprost przeciwnie. Dałaś mi chwilę normalnego życia i musiałam się upewnić, że nadal jesteś taka, jaką cię zapamiętałam Kate- Wyjaśniła, a raczej wyszeptała jej do ucha i dopiero po tych słowach zrobiła krok w tył pozwalając jej na, to co chciała zrobić. Naprawdę Vi liczyła się ze wszystkimi konsekwencjami swojej prowokacji. Oczywiście mogła właśnie w tej chwili spalić za sobą resztkę niedbałego mostu jednak to było nieważne. Najwyżej jeśli teraz tamta powie odejdź, to odejdzie. Nic nowego. Zawsze tak było. Zawsze traciła wszystkich ludzi, na jakich jej zależało więc i tym razem nie będzie rozczarowana. Przecież nie rozczaruje się ten, który nie ma większych wymagań. Prawda? Przez chwilę mierzyła ją spojrzeniem tym samym co w chwilach, gdy tutaj pracowała. Była to mieszanka ciekawości oraz niemego pytania. Znając Kate, to zapewne zapamiętała ten wzrok. Jak nic znów przed nią stała ta sama Laura, jaką znała, a może było, to już inna sobą, jaką poznała, z akt? Liczała. Jedyne, na co sobie pozwoliła, to podsunięcie notatnika, w jakim pojawiły się dwa adresy. -Radze ci to sprawdzić, lecz najpierw zmień ciuchy. W tych za bardzo się wyróżniasz.- Wyjaśniła spokojnym tonem, w jakim nie było już oskarżeń, a raczej dziwny spokój jak gdyby wcześniejsze wyrzucenie wszystkiego, z siebie jakoś wpłynęło na jej dusze i umysł. Czyżby naprawdę tego potrzebowała? Chwili szczerości? Podobno ona oczyszcza. tak mówią.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Mało powiedzieć, że Kate kompletnie się tego wszystkiego nie spodziewała. Widać było to nie tylko w jej minie, ale i zachowaniu. Przytulenie odebrała jako coś totalnie dla niej obcego, po prostu zamarła i marzyła o tym aby to się skończyło. Rozumiała oczywiście dlaczego do tego doszło, ale gdyby miała wybór, na pewno uniknęłaby tego zbliżenia. Straciła już rachubę, ile to lat upłynęło od ostatniego takiego zdarzenia. Nie odezwała się jednak, czekała na rozwój sytuacji, która jednak rozwinęła się na tyle, że warta była tego wszystkiego. Nareszcie, miała jakieś poszlaki. Spojrzała na Van, a w jej oczach było widać pewien spokój i wdzięczność.

- Już myślałam, że będę musiała ci pogrozić nakazem sądowym. - zaśmiała się - Dzięki.

Kate schowała notatnik do kieszonki i na chwilę zamarła. Czy była jej coś winna? Zdecydowanie nie. Czy chciała jej się jakoś odwdzięczyć? Owszem. Postukała palcami o stół, aż nagle się odezwała.

- Słuchaj. Jeśli potrzebujesz pomocy, pracy czy cokolwiek, po prostu poproś. Jeśli mogę coś dla ciebie zrobić, powiedz. Wciąż mamy wolne etaty w pubie, więc możesz...nie wiem...urwać się z tamtej części miasta? Zmienić otoczenie i stopę życiową? Oczywiście to twój wybór, ale zawsze masz tutaj otwarte drzwi.

autor

Awatar użytkownika
31
175

mechanik

Chuck's Auto Repai

south park

Post

Spojrzała na nią, z wyraźnym rozbawieniem malującym się na twarzy, jakie mówiło jasne, że nie będzie, to jej pierwszy nakaz sądowy. Już miała powiedzieć coś więcej, lecz jej propozycja sprawiła, że zamarła na chwilę. Po raz pierwszy ktoś dał jej wybór. Oczywiście mało oczywisty jednak mimo wszystko wybór. Zmierzyła ją więc badawczym spojrzeniem i spytała -Ty tak poważnie?- Dobra, może nie było, to zbyt inteligentne pytanie jednak jedyne, jakie przeszło jej przez gardło. Przecież jak, to miała znów tu wrócić? Po tym wszystkim? Po kłamstwach, ucieczce? Zakręciło się jej w głowie, przez co musiała usiąść. Przez chwilę podpierała głowę o dłoń układając wszystkie klepki na miejscu, a następnie wypaliła -Spoko. Jednak stawiam jeden warunek- Zawiesiła na chwilę głos, a następnie dodała bez większych emocji w głosie. -Jadę z Tobą- To nie tak, że wątpiła w dziewczynę jednak mimo wszystko dobrze zdawała sobie sprawę, że będzie ona wystawiona jak na tacy gdy pojedzie na podane adresy sama bez przygotowania i znajomości dzielnicy. Dobra może i ją znała jednak czy oby na pewno? Akta , notatki i inne pierdoły nie sprawiają, że zna się życie prawda? Ona znała miejsce oraz ludzi więc chcąc nie chcąc musiała być jej przewodnikiem po tym dzikim miejscu. Lepiej od Kate wiedziała gdzie trzeba się ruszyć oraz z kim porozmawiać, aby przypadkiem nie wpaść na minę prawda? Wrosła w tą dzielnicę przez lata, a co za tym idzie miała wiedzę, jakiej tamtej brakowało. Wracając jednak do jej propozycji. Cóż wiedziała, że dzięki temu będzie mogła zarobić więcej, a może i kiedyś wynieść się ze swojej nory. Sam plan był piękny, a zarazem dość trudny do wykonania. Może za rok, dwa gdy odłoży na coś lepszego? Równie dobrze taki dzień mógł nie nadejść nigdy, o ile ktoś zwietrzy całą tą intrygę i dobitnie wybiją jej, z głowy pomysł opuszczenia "rodziny" jaką mimo wszystko byli. Każdy przecież znał tam każdego i mimo wszystko pomimo patologii na swój sposób się wspierali. Była, to naprawdę dysfunkcyjna rodzina, lecz jedyna, jaką miała, a teraz? teraz miała na swój pokrętny sposób ją zdradzić dla lepszego życia? Pomyśli nad tym gdy tylko załatwi sprawę, po jaką tutaj przyszła, o ile tamta się zgodzi. Przecież nie miała pewności czy tak będzie.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Całkowicie poważnie. Udowodniłaś, że jesteś w porządku, a mogę pomóc ci uciec z tego błędnego koła. Musisz tylko chcieć.

Kate mówiła szczerze, nie mogła dać jej wszystkiego na tacy, gdyż nie na tym polega ta pomoc, a wręcz nie odniosłoby to skutku, którego dla niej chciała. Mogła jej natomiast dać szansę na zmiany w życiu, a pomimo pracy w FBI, nie było szczytem jej marzeń zamykać ludzi, którzy robili to co robili, gdyż nie mieli rzeczywiście w życiu wyjścia, a którzy chcieli się zmienić.

Kiedy jednak Van wystrzeliła z warunkiem, Kate szybko podniosła wzrok zaskoczona.

- Cieszę się, że chcesz pomóc Van, ale nie pracujesz w FBI, czy nawet policji. Nie masz przeszkolenia, nie mogę cię narażać na niebezpieczeństwo. Po za tym, gdyby coś ci się stało, straciłabym robotę. Poradzę sobie. - uśmiechnęła się, chcąc rozładować ewentualne napięcie. W rzeczywistości, agencja FBI mogła korzystać ze wsparcia obywateli, ale gdyby coś jej się stało, miałaby masę papierkowej roboty, a tego wolała uniknąć.

autor

Awatar użytkownika
31
175

mechanik

Chuck's Auto Repai

south park

Post

-Nie prosiłam, o pozwolenia- Sprostowała szybko, a na jej ustach zagościł szelmowski uśmiech zwiastujący, że właśnie knuje coś niedobrego. -Słuchaj mam gdzieś twojego pracodawcę. Jednak nie mam gdzieś Ciebie. Może i jesteś funkcjonariuszem bezprawia jednak nie jesteś jedną, z nas... Nie wiesz jak poruszać się w tamtym miejscu. Na co zwrócić uwagę oraz co najważniejsze rzucasz się w oczy- Zaczęła wyliczać odginając przy tym kolejne palce jak miały w zwyczaju robić małe dzieci. Cóż czasem pomimo faktu bycia wyrzutkiem społecznym potrafiła zachować się jak przystało na ludzi posiadających coś, z dziecka. Tak było i w tym przypadku. -Mając przy boku kogoś z wewnątrz masz większe szanse, a do tego ze swoimi pogadają szybciej niż...- Zawiesiła na chwilę głos, by nie powiedzieć głośno co myślą, o takich jak ona ludzie mieszkający w miejscu, pod jaki ją wysłała. Cóż miała swoje racje i niezależnie od jej humoru czy innych czynników miała zamiar jej pomóc. Dlatego właśnie wstała, z miejsca i wkładając dłonie do kieszeni kurtki rzuciła krótko. -Idziesz Kate?- Niby pytała, a zarazem jasno mówiła, że i tak pójdzie. Cóż pozostało jej towarzyszce? Mogła ją zlać i odjechać. Mogła również pozostać na miejscu i udać się na wyznaczone miejsce później jednak coś wewnątrz jestestwa Vi mówiło, że nie jest z tych ludzi co czekają, a wprost przeciwnie. Pewnie natychmiast ruszy pędem niczym pies tropiący. Tyle dobrego. Znała ten typ człowieka i wiedziała czego może się po nim spodziewać. Dlatego też nie czekała na nic więcej tylko ruszyła w stronę wyjścia nie oglądając się za siebie. Będzie chciała, to pójdzie za nią. Jeśli natomiast wybierze inaczej cóż. Poczeka na nią albo wyśle swoje ogary tropiące. W obu przypadkach będzie wiedziała jak sprawy się mają. Przecież nie tylko FBI ma swoich szpicli oraz obserwatorów. U niej w dzielnicy również były jasno określone role oraz kasty, a ona z racji urodzenia i wychowania tam mogła pozwolić sobie na trochę udogodnień zwłaszcza iż czasem nadal pracowała dla swoich starych znajomych oraz odsiedziała swoje. Nadal była kimś, co dawało jej lekką przewagę gdy przebywała u siebie. Teraz jednak miała zamiar nagiąć nieco swoją pozycję. Będzie warto? Nie miała pojęcia. Zaryzykuje. Straci? Wygra? Już na swój sposób ryzykowała przyjmując jej propozycję odnośnie pracy. Jednak, z tym upora się innym razem.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

No cóż, zaimponowała jej swoją gotowością i stanowczością, musiała to przyznać w sobie. Spojrzała na nią bez słowa, jak gdyby zaskoczona, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Wolała załatwić sprawę szybko, a obecnie ciężko było o wolnych agentów. Miała też rację, że ona zna to środowisko, wiedziała jak działać aby cokolwiek zdziałać.

Kiedy Van wyszła, poczekała jeszcze kilka sekund, dopiła kawę i wstała, kierując się na zewnątrz. Stanęła obok niej na zewnątrz, założyła okulary i powiedziała.

- W porządku. Ale masz się słuchać co mówię. Nie zgrywaj bohaterki, tacy giną pierwsi wbrew pozorom.

Po czym skierowała się do samochodu i zaczęła na towarzyszkę.

autor

Awatar użytkownika
31
175

mechanik

Chuck's Auto Repai

south park

Post

-Łatwo poszło- rzuciła pod nosem oczywiście mając głęboko w dupie jej pouczenia. Kate nie wiedziała na co się pisze. Nie miała prawa wiedzieć jak bardzo jest w czarnej dupie, a mimo wszystko zgrywała wielką panią agent. Cóż. Z tej dwójki, to przynajmniej tamta ma mniejsze szanse na przeżycie skoro ma zamiar tak kozaczyć. Dziewczyna odruchowo wzruszyła ramionami, a na jej ustach zagościł wredny uśmieszek. Znów wracała na własne śmieci. Znów mogła bezkarnie bawić, się w to, co najbardziej lubiła. Dodajmy do tego fakt, że przy okazji może obić parę twarzy, a może nawet i wyniesie, z podanych adresów coś więcej sprawiał, że czuła się naprawdę dobrze, z tym wszystkim.
-Nigdy się nie nauczycie- stwierdziła w chwili, gdy znalazła się w samochodzie. Odruchowo omiotła wnętrze spojrzeniem szukając czegoś, co można w jakiś sposób spieniężyć. Znalazło się parę rzeczy godnych wykręcenia oraz tych mniej ciekawych jednak nie miała zamiaru na chwilę obecną zajmować się takimi rzeczami. Zawsze była nadzieja, że jak tamtej coś się stanie, to można będzie spożytkować ten samochód. Przynajmniej na części, o ile wcześniej przebiją numery.. Nie. Stop! O czym ona myślała. Najwyraźniej nie można pozbyć się starych nawyków jednak to nie jej wina dobra? Ot głupie myśli towarzyszące jej w czasie jazdy do wyznaczonego celu i tyle. Przecież jakoś musiała sobie zająć czas skoro na rozmowę nie miała, co liczyć?
2x z/t

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „The Crocodile”