WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Bo Allie była poważna, lekko chłodna i spokojna, do momentu gdy ktoś nie wyprowadził jej całkowicie z równowagi a umówmy się, pijanego człowieka łatwo rozeźlić, szczególnie pijaną kobietę która widzi swojego byłego męża u boku plastikowej dziuni i ta dziunia postanowia ją nawyzywać. Jest argument? Jest. Uniosła lekko podbródek w górę gdy powiedział ze więcej jej nie zobaczy. Bardzo ją to cieszyło, jego tez mogła już nie oglądać?
- Puść, bo naprawdę przypierdolę Ci tak jak powinnam zrobić to kilka lat temu - znowu zaczęła się do niego rzucać, trochę jak taki kogucik, co ogólnie wyglądało śmiesznie bo był od niej spooooro wyższy i ogólnie większy. - Nie miało to być przyjemne, miało Cię nauczyć trzymania się z dala ode mnie - krzyknęła trochę teraz, ale zaraz się lekko uspokoiła, gdy puścił jej dłoń. Było to oczywiście chwilowe, bo przy jego kolejnych słowach wywróciła oczami.
- Nie no jasne, nie było tak. A dziecko masz z probówki - załączyły się jej gorzkie żale, bo sylwester to w ogóle był dla niej ciężki dzień, nie znosiła tego dnia i planowała go spokojnie przepić i przetańczyć ale musiał przyjść i wszystko zjebac. Przyciśnięcie jej do ściany było w miarę rozsądnym rozwiązaniem, bo przez chwile się szarpała, ale w końcu dała za wygraną.
- Nienawidzę Cię - powiedziała cicho, patrząc mu w oczy. - Możesz mnie puścić? Podwijasz mi sukienkę - dodała, poruszając się niespokojnie w tym uścisku, ale to, że stał tak blisko niej i pachniał tak cudownie... zdecydowanie nie pomagało w jej życiu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Noah bardzo w sumie lubił ten jej ognisty charakter – nie narzekał w żadnym wypadku na to, że czasami dość łatwo było ją wyprowadzić z równowagi i właściwie to całkiem schlebiało mu jej postępowanie, gdy na przykład rzucała się z łapami na laskę, która próbowała z nim flirtować. Tak czy siak, kiedy uniosła podbródek w górę, uśmiechnął się blado.
– To przestań mnie napierdalać, Allison – powiedział zupełnie spokojnie, bo nie zamierzał pozwolić, by znów mu się dostało. Stanął po jej stronie i jasne, może nie powinien był tutaj przyprowadzać swojej eks, ale no nie chciał żeby się zrobił taki problem, okej? Odetchnął cicho. – To może być ciężkie – stwierdził całkiem obiektywnie, bo jednak byli sąsiadami i ciężko było się trzymać z daleka. Odetchnął głęboko, słysząc o dziecku. Teraz to on się wkurwił.
– To była jedna noc. Jedna noc, która kurwa nic dla mnie nie znaczyła. Co mam ci powiedzieć, że to był największy błąd mojego życia? Był. Czy mam teraz na to wpływ? No kurwa nie mam, Allison! – krzyknął jej w twarz dosłownie i nie zamierzał już przepraszać, bo zrobił to co najmniej piętnaście tysięcy razy.
– Zdaję sobie z tego sprawę. Chociaż w sumie to nie do końca prawda – stwierdził spokojnie, patrząc mu w oczy, a gdy powiedziała o sukience, pokręcił głową. – Nikogo tu nie ma, a ja też teraz nie patrzę. Poza tym nie przeszkadzało ci to na barze, więc tutaj tym bardziej nie powinno – wyszeptał wprost do jej ucha, napawając się zapachem perfum kobiety. Cholera, tęsknił za jej bliskością, ale na razie nie wykonywał pierwszego kroku.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jej nie schlebiało za to to, że się do tych wszystkich lasek zawsze pewnie szczerzył i pozwalał na te flirty, nawet jeśli sam nie szedł dalej. A nie, raz poszedł i dlatego są w tym punkcie w którym są.
- Nie - burknęła, jak małe obrażone dziecko, ale koniec końców się uspokoiła, nie lubiła gdy ktoś ją tak łapał bo się zaraz denerwowała i miała jeszcze bardziej ochotę tego kogoś bić ale wdech, wydech. Od razu zrozumiała jego słowa. - W takim razie sprzedaj ten apartament i wypierdalaj. Specjalnie to zrobiłeś czy co? - posłała mu jedno ze swoich zabójczych spojrzeń. - Musiałeś się wprowadzić na przeciwko, pojawić na tych świętach i w ogóle? Było mi tak dobrze bez oglądania twojego ryja - jakby była bardziej pijana to chyba by jeszcze splunęła mu pod nogi, serio. Trochę wyładowała na nim swoje flustracje ale nie jej wina, sam się napatoczył.
- ZNACZYŁA WIĘCEJ NIŻ NASZE MAŁŻEŃSTWO - wydarła się, bo skoro on krzyczał to ona tez mogła, tak? Jakie to prymitywne, mówić że taka noc nic dla ciebie nie znaczy ale jednocześnie poświęcasz dla takiej nocy całe małżeństwo...
- To prawda, bo kochałam Cię tak mocno, że teraz mogę równie mocno nienawidzić - powiedziała ledwie słyszalnie, bardziej chyba do siebie samej kierując te słowa. Wstrzymała na moment oddech gdy zaczął szeptać jej do ucha.
- Boże, przestań! - próbowała go barkiem odepchnąć ale skończyło się tym ze przesunęła jego twarz tak, że mogła spojrzeć mu głęboko w oczy. - Nie boisz się, że zajmie się nią ktoś inny jeśli ty tego nie zrobisz? Faceci lubią takie jak ona. Po za tym pewnie jest wściekła że zostałeś ze mną - chciała go w jakiś sposób odepchnąć, żeby w końcu wyszedł i ją tu zostawił, bo im dłużej był tak blisko tym bardziej chciała go zabić i pocałować jednocześnie a to złe!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W sumie to on flirtował zupełnie nieświadomie. Doskonale wiedział oczywiście jak flirtować, ale zwykle dla tamtych kobiet był po prostu miły. Westchnął cicho i wzruszył więc ramionami, gdy spytała, czy zrobił to specjalnie. Właściwie i tak i nie, ale nie chciał chyba się jej przyznawać.
– Lubię mój apartament, nie widziałem cię sześć lat, nawet nie wiedziałem, że dalej tam mieszkasz, Allison. Nie wszystko kręci się wokół ciebie – oczywiście, że wiedział i oczywiście, że trochę chciał jej sprzedać prztyczka w nos. Inna sprawa, że sam trochę wpadł we własną pułapkę, nie? Uniósł brwi i pokręcił głową. – Kurwa, co roku jestem na tym bankiecie i doskonale o tym wiesz, Allie. Może sama tam przyszłaś, bo chciałaś podświadomie mnie zobaczyć? – uniósł brwi, bo jednak to jej obecność była dla niego dziwna, nie na odwrót. Inna sprawa, że nie przewidział, że Sarah ją zaprosi, chociaż się przyjaźniły i powinien.
– NIKT KURWA NIGDY NIE ZNACZYŁ DLA MNIE WIĘCEJ NIŻ TY, OKEJ? – też się teraz wydarł, patrząc jej prosto w oczy. Nic nie znaczyła i nigdy nie chciał poświęcić małżeństwa. Był pijany, naćpany i smutny. Odpokutował za to swoje i miał już w tym momencie dość.
– Wiesz dobrze, że to nie jest takie proste. To, że kogoś chcesz nienawidzić, to nie znaczy że go nienawidzisz – zmrużył oczy, mówiąc niemalże oskarżycielskim tonem te słowa. Odetchnął ciężko i pokręcił głową.
– Nie. Niech robi co chce, to ona odjebała – wzruszył ramionami. Wiedział, że chujowo to wyglądało, ale nie potrafił się od niej odsunąć. Nie potrafił jej tak po prostu zostawić, bo to ona w tym konflikcie miała rację. A może po prostu miał do niej słabość? Sam już kurwa nie wiedział. Dlatego właśnie ją pocałował. Cholernie namiętnie, nie puszczając jej nadgarstków. Także tak.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Megan i Alex raz u niej w domu byli i niby Clarence mu nie powiedział? Jasne.
- Nie dość, że jesteś dupkiem to jeszcze kłamcą, Charlstone - gdzieś wtedy znowu go lekko pchnęła, bardziej palnęła w ramkę pewnie. A na jego kolejne słowa aż prychnęła. - Kurwa, chyba żartujesz. Nie zrobiłabym nic, żeby spotkać się z tobą specjalnie, wiesz? Sarah mówiła, że Cię nie będzie, a gdybym wiedziała że przyjdziesz i to z tym pustakiem na pewno bym nie przyszła - powiedziała poważnie, cholernie zimnym tonem mimo oczywistego upojenia. Nie planowała nigdy więcej z nim rozmawiać, a teraz zaliczali trzecie spotkanie w ciągu kilku dni i nie czuła się z tym okej. Chciała drzeć się dalej, ale gdy powiedział to co powiedział, zamilkła, patrząc na niego z lekkim niezrozumieniem.
- W takim razie Ci z całego serca współczuje, bo musisz być naprawdę okropnym człowiekiem, skoro zrobiłeś to tez sam sobie - uniosła lekko brew w górę. Pewnie już wcześniej o tym rozmawiali, ale wtedy Allie się tylko darła i praktycznie nie słuchała. - Szkoda, jedyne o czym marzę to żebyś zniknął z tej planety i z mojej głowy - pokręciła głową, bo przecież nigdy do końca o nim nie zapomniała. O pierwszych miłościach się nie zapomina, a on do tego był ogromną... niemniej, chciała mu coś jeszcze odpowiedzieć ale poczuła jego usta na swoich i aż jęknęła spod nich, zupełnie się tego nie spodziewając nawet jeśli podświadomie tego chciała. Pocałunek odwzajemniła, w końcu tez wyrywając ręce i przyciągając go do siebie jak najbliżej, nogę mu nawet na biodro zarzuciła, żeby nie odsunął się od niej nawet na milimetr. Nienawidziła go za to co z nią robił, ale nie potrafiła przestać, potrzebowała się w tym momencie wyżyć i zdecydowanie w jej aktualnym zachowaniu było coś zupełnie innego niż kilka wieczorów wcześniej. Jedną rękę wsadziła od razu pomiędzy nich, zaczynając majstrować przy zapięciu jego spodni, bo przecież nie było czasu, nie?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Muszę z tym żyć – stwierdził, wzdychając ciężko i spojrzał na nią z lekkim rozbawieniem. To robienie z niego złoczyńcy stulecia nie do końca się mu podobało, ale jednocześnie było całkiem zabawne. Ta czy siak, wzruszył ramionami. – No to kłamała – wzruszył ramionami – Albo nie wiem, nie wiedziała, że będę – stwierdził cicho, patrząc jej w oczy. Nie zamierzał się już drzeć. Zamierzał po prostu dać spokój tym awanturom, chociaż jej bojowe nastawienie nieco go irytowało.
– Gwarantuje ci, że nikt nie ma o mnie gorszego zdania niż ja sam – stwierdził w sumie zgodnie ze swoim przekonaniem, ale na ostatnie słowa już nie odpowiedział. Po prostu całował ją tak, jakby miało nie być jutra – z pasją, namiętnością, jednocześnie dobierając się do jej bielizny i przesuwając dłońmi po zgrabnym ciele kobiety. Wszyscy wiemy co było potem, ale dodam jeszcze, że kiedy usłyszał gdzieś w międzyczasie fajerwerki, to zaśmiał się cicho.
– Szczęśliwego nowego roku, Allie – mruknął między pocałunkami. Cholera musiał przyznać, że serio tęsknił za jej ciałem, ale nie miał pewnie za dużo czasu, by się nad tym zastanawiać, niestety.

Ztx2

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<img src="https://i.imgur.com/naotAS0.png">

Na swoje własne nieszczęście, Darby ostatnimi czasy zaczęła częściej korzystać z mózgu, a co za tym szło – myślała, zastanawiała się, rozważała opcje, planowała i wpadała w coraz to większą panikę, stwierdzając, że jej życie w Seattle jest pozbawione jakiegokolwiek sensu. Nadal nie pracowała, nadal nie miała zbyt wielu przyjaciół, znajomych, z Chandlerem bywało … różne. Ostatnimi czasy nie potrafiła wybić sobie z głowy głupich rozmów i sytuacji, które stworzyły pomiędzy nimi swoisty konflikt? Niedopowiedzenia? Im większy wysiłek wkładała w to, by o nim nie myśleć, tym gorsze okazywały się rezultaty. Widziała go cały czas, okej? W salonie, kuchni, mijała w drzwiach do łazienki i przedpokoju; absolutnie nie mogła się ukryć. Potrzebowała więc drogi ucieczki. Chociaż jednego, spokojnego wieczoru spędzonego jak najdalej od domu. Kilku drinków, godziny na pakiecie, luźnych rozmów i chwili zapomnienia. Z tego też powodu, w weekendowy dzień napisała szybkiego smsa do Teddy, mówiącego, żeby się zbierała. Sama postanowiła wystroić się w sukienkę, ubrać nieco wyższe buty, umalować i krzyknąć w drzwiach, ze wróci późno, nawet jeśli nikogo to nie obchodziło. – Dobrze, że jesteś – powiedziała na przywitanie, całując przyjaciółkę w policzek, gdy ta dołączyła do niej pod klubem. – Przysięgam, że musiałam uciec z tego domu wariatów. To co, idziemy się napić? – rzuciła, niemalże jednym tchem, zaraz po tym ciągnąć ją do środka. Gdy już znalazły się przy barze, zamówiła dwie tequile, a po raz kolejny odezwała się dopiero wówczas, gdy je wypiły. – Dzięki. Mam dość siedzenia w domu, czuję się jak intruz, wiesz? Ale to dłuższa historia i jestem za trzeźwa, żeby o niej rozmawiać – przewróciła oczami, po czym zamówiła kolejne shoty. – Więc co tam ciekawego, hm? Masz jakieś historie, niekoniecznie wymagające alkoholu, czy będziemy siedzieć w ciszy, dopóki … – zerknęła do swojego portfela, jakby przypominając sobie, że jest biedna – ktoś nie postawi nam drinka? – zakończyła, szczerząc zęby w szerokim uśmiechu.
Ostatnio zmieniony 2021-02-28, 14:56 przez darby walmsley, łącznie zmieniany 2 razy.
<center></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<table><div class="ds-tem0">
<div class="ds-tem1">
<div class="ds-tem2">
<div class="ds-tem3">015.
<div class="ds-tem4">Teddy & Darby</div></div>
</div></div></div></table>

Teddy mogłaby jej pozazdrościć, bo w przeciwieństwie do przyjaciółki, ona bezustannie analizowała swoje życie, rozważała różne opcje i szukała bezpiecznych decyzji – jej mózg działał na podkręconych obrotach praktycznie całą dobę! Nie wspominając o tym, jak dużego skupienia wymagała od niej praca. Żaden pracownik medyczny nie mógł pozwolić sobie na „wyłączenie” szarych komórek podczas dyżuru. <br>
— Czy ty zamierzasz złamać dzisiaj kilka męskich serc? — spytała, przyglądając się Darby, którą niezwykle rzadko widywała w takiej odsłonie. Sama też postawiła na nieco seksowniejszy strój, bo powyżej uszu miała codziennego przywdziewania dresów lub szpitalnego kitla. A przecież była kobietą i lubiła czuć się kobieco! Do tego makijaż, lekko wystylizowana fryzura i była gotowa na podbój parkietu (bo mężczyzn podrywać nie miała zamiaru). <br>
— Ale nie ruszamy dzisiaj więcej tequili. Wciąż mam do niej wstręt. Może jakieś słodkie szoty? Najwyżej będziemy wymiotować wszystkimi kolorami tęczy — zaproponowała, prędko skreślając tequilę z listy dostępnych alkoholi. Jeden kieliszek, a już poczuła mdłości. Pewnie jeszcze przez jakiś czas będzie jej się kojarzyła z nieszczęsną imprezą, na którą (będąc całkiem pijaną) zaprosiła Westona. Wtedy wydawało się do dobrym pomysłem. Ale z perspektywy czasu? Cóż, chyba nie wyszło najgorzej. <br>
— To może wódka jeśli chcesz czegoś, co rozplącze ci język? — rzuciła, oglądając wystawę butelek za plecami barmana. — Dom wariatów, co? Ja ostatnio mam podobnie. Do Addie przychodzi jakiś Jordan, a wtedy boję się ściągnąć słuchawki z uszu, wiesz? — przewróciła oczami, ale zaraz zaśmiała się wesoło. — Życzę im wszystkiego najlepszego. Na pewno będą mieli ładne dzieci. Ale mogliby je płodzić w innym miejscu — dodała. Współlokatorka wmawiała jej, że to skomplikowana relacja, ale zdaniem Teddy kochali się, tylko żadne jeszcze o tym nie wiedziało. Jeszcze.
Zamówiła dwa szoty w różowym kolorze i dwa zielone. <br>
— Ja stawiam. Nie będziemy świecić cyckami dla kilku drinków. Szanujmy się, D. — oznajmiła. — Chyba, że masz jakiś plan. Ale to chyba nieładnie, co? Taki Janusz pewnie pomyśli, że jak postawi ci „sex on the beach” to otrzyma, no wiesz, stosowną rekompensatę za wydane dolce — powiedziała i rozejrzała się w poszukiwaniu kogoś, na kim warto byłoby zawiesić oko. Oczywiście nie dla siebie! Wprawdzie relacja z Westonem dopiero raczkowała, ale nie chciała niczego popsuć. Ale Darby mogła się zabawić. Śmiało!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Była głupia, permanentnie. I chociaż momentami można by jej pozazdrościć swobody, na dłuższą metę takie podejście nie sprawdzało się najlepiej. Ostatecznie problemy wcale nie znikały, gdy niepostrzeżenie zamiatała je pod dywan, a wręcz przeciwnie! Rosły do monstrualnych rozmiarów, by w rezultacie uderzyć w nią z całym impetem. Dlatego teraz przeżywała zbyt wiele rzeczy na raz i usilnie próbowała odgonić od siebie negatywne myśli, między innymi wychodząc w miasto. Bo co mogłoby jej pomóc bardziej, niż dobra zabawa? – Być może – powiedziała, z cwaniackim uśmiechem na twarzy. Ostatnimi czasy czuła się zdecydowanie swobodniej w relacjach damsko-męskich i niechętnie musiała przyznać, że po części była to zasługa Chandlera. Szkoda, że z nim nie szło tak łatwo i że kompletnie nie potrafili się dogadać przez głupie … nieporozumienie? W zasadzie było ciężko nazwać w jakikolwiek konkretny sposób ich mały zgrzyt. – A ty przypadkiem z kimś się nie spotykasz? – zapytała, unosząc brew, gdy również przyjrzała się uważniej przyjaciółce. Pewnie wiedziała, że coś się u niej dzieje, aczkolwiek nie miała pojęcia, na jakim etapie obecnie utrzymują się ich relacje . W każdym razie wyglądała rewelacyjnie! A to był idealny wieczór na nadrobienie wszelkich zaległości. – O! No dobrze – zgodziła się szybko, bo było jej kompletnie obojętne, jaki alkohol tego wieczoru będą spożywać. Darby zdecydowanie nie należała do osób zbyt wybrednych, a teraz chciała po prostu napić się czegokolwiek, co zawierało procenty. Dużo procentów. – Tak, wódka, to jest to – przytaknęła, aczkolwiek najpierw musiały zmęczyć jeszcze ten jeden kieliszek tequili, który zdążyła już zamówić. – Nie narzekaj. Zaraz stwierdzą, że chcą zamieszkać razem i będzie jeszcze gorzej. O! Albo Addie się wyprowadzi … I co wtedy zrobisz? Szukanie współlokatorów wśród obcych ludzi nie jest najlepszą opcją, znam to z autopsji – skrzywiła się lekko, nawet jeśli jej narzekanie, w tym przypadku, było całkowicie niesłuszne. Po pierwsze, Jonesowie nie byli aż tacy źli, a po drugie, nigdzie indziej nie mieszkałaby za darmo. Nie ma co się nawet oszukiwać. – Chciałabym wierzyć, że nie każdy facet ma takie podejście, wiesz? Zresztą w sumie, może czegoś takiego mi trzeba. Poznać przystojnego kolesia, wrócić z nim do domu i modlić się, żeby nie był mordercą, ani nie miał chorób wenerycznej, jak w ten piosence, którą w kółko słucha Chandler – mimowolnie zaśmiała się pod nosem, bo melodia, którą niejednokrotnie słyszała zza ściany, stale chodziła jej po głowie. – Chociaż tutaj jest jakoś drętwo, nie? Mieszkam w Seattle już dobre kilka miesięcy i nadal nie poznałam ciekawych miejsc – westchnęła.
<center></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Co mogło pomóc lepiej na natłok myśli niż dobra zabawa? Alkohol! Prawdopodobnie spoglądając długodystansowo pomysł ten nie był najlepszy, bo zaraz po przebudzeniu okaże się, że oprócz potwornego kaca spowodowanego procentami, powrócą także wszystkie zmartwienia – może nawet ze zdwojoną siłą. Teddy przerabiała to na własnej skórze, w dodatku nie na tyle dawno, by zapomnieć i powtórzyć ten bolesny błąd.
— Nigdy nie byłaś kokietką, Darby, co się zmieniło? — spytała, dostrzegając niepokojący błysk w oku przyjaciółki. W tym względzie były podobne; Teddy nie była mistrzynią podrywu, co Weston mógłby potwierdzić. Głupia, zamiast zaprosić chłopaka na kawę i precla, popsuła własny samochód, by mieć wymówkę, dzięki której mogła pojawić się w jego warsztacie i nie wzbudzać podejrzeń. Gdyby wszyscy byli równie biegli w tajemnej sztuce podrywu, na świecie rodziłoby się o połowę mniej dzieci! A i bez tego zmagamy się z kryzysem reprodukcyjnym. — Tak Walamsaley — rzuciła ostro, celowo przekręcając nazwisko, na którym można było połamać sobie język. — Spotykam się z kimś. I to wcale nie przypadkiem, a celowo — zażartowała, sugestywnie machając przy tym wyregulowanymi brwiami. Nie piała ze szczęścia tylko dlatego, że relacja z chłopakiem była na wczesnym etapie. Nie chciała niczego popsuć pośpiechem lub przesadną ekscytacją. Jedynie kilku bliskim osobom wspomniała o Westonie. Uznała, że tak będzie bezpieczniej, jeśli coś się nie uda i okaże się, że ich miłosna historia skończy się szybciej niż się zaczęła. Darby mogła zaufać. Mogła jej powiedzieć o wszystkim. Ale czy po to tu przyszły? Skądże! Choć pewnie po kilku szotach rozplącze się jej język.
Skrzywiła się z niesmakiem, ale wypiła drugi kieliszek tequili, po którym wzdrygnęła się, teatralnie trzepocząc ramionami. — Niech więc będzie wódka — przytaknęła. Obie były drobne, Darby była nieco wyższa, ale to wcale nie oznaczało, że będzie w stanie wypić znacznie więcej i zachować trzeźwość umysłu. — Może zawczasu powinnam dać znać Westonowi, by w razie czego był gotowy po nas przyjechać, co? — powiedziała pół żartem, pół serio. Teddy zawsze przewidywała najgorsze. I bardzo, bardzo nie lubiła być zaskakiwana.
— Nawet mnie nie strasz. Nie chcę nikogo szukać, ani tym bardziej wracać do rodziców. Do szpitala jechałabym pewnie dwie godziny w jedną stronę, nie dziękuję za takie atrakcje — oznajmiła. Kiedy wreszcie skończy staż i zacznie lepiej zarabiać, może uda jej się samodzielnie opłacać rachunki? Póki co była zmuszona dzielić się mieszkaniem. Ale nie narzekała – prawie. Addie była cudowną współlokatorką i bliską przyjaciółką. Dzięki temu codzienność nie była smutna i nudna.
— Więc działaj. Jedna przygoda ci nie zaszkodzi — rzuciła z przekonaniem i zajrzała do swojej torebki. Wyciągnęła z niej prezerwatywę i pomachała nią przed oczami przyjaciółki. — Darby oto kondom. Kondomie poznaj Darby. To małe, lateksowe cudo chroni przed chorobami! Nie musisz mi dziękować — zaśmiała się. Jako lekarz zawsze miała przy sobie prezerwatywę! Musiała uświadamiać ludzi, że warto się zabezpieczać. Nawet jeśli seks był wtedy nieco mniej przyjemny fizycznie, psychicznie odczuwało się większą swobodę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Niewątpliwie po alkoholu można było zrobić, czy też powiedzieć dużo głupot – Darby była na to świetnym przykładem, skoro nawet na trzeźwo nie należała do osób najmądrzejszych, a procenty jedynie potęgowały jej typową naiwność. Pod tym względem była absolutnie bezkonkurencyjna. – Nadal nie jestem – stwierdziła, przewracając oczami. Jakiekolwiek podrywy nie były jej najmocniejszą stroną; nawet teraz, gdy zaszły pewne zmiany. Owszem, zyskała nieco więcej pewności siebie, aczkolwiek przy innych osobach, które znała … była to zaledwie kropla w oceanie. Nadal wiele jej brakowało, a cała sztuczka polegała na tym, że nikt nie uciekał przy pierwszym spotkaniu. S u k c e s. – Chociaż … – westchnęła lekko, nerwowo zakładając za ucho niesforny kosmyk włosów. – Chandler mi trochę pomógł, wiesz? Sprawił, że jestem nieco mniej beznadziejna. Tylko mu tego nie powtarzaj! – szybko dodała ostatnie słowa, zupełnie tak, jakby Teddy rozmawiała z Jonesem codziennie i miała mnóstwo okazji, by zdradzić jej najmroczniejsze sekrety. Szczegółów tej historii nie chciała jednak zdradzać – zupełnie tak, jakby nie planowała dzielić się swoją rozległą wiedzą – aczkolwiek nie, niezupełnie o to chodziło. – Celowo? W takim razie koniecznie musisz opowiedzieć mi więcej – powiedziała, ze śmiechem. Nie planowała jednak wyciągać od niej szczegółów na siłę; ostatecznie dopiero zaczęły pić, nie? Miały dobre kilka godzin i Walmsley (bo przekręcania swojego nazwiska bardzo nie lubiła, aczkolwiek wiedziała, że stanowi ono problem – nawet dla niej samej, gdy przy odpowiedniej ilości procentów zaczynał plątać jej się język) była przekonana, że prędzej czy później zaczną rozmawiać na niekoniecznie wygodne – w tej chwili – tematy. – Możesz? Zrób to, koniecznie. Lepiej teraz, niż jakbyś miała dzwonić później i … – wzdrygnęła się. Wcale nie dlatego, że perspektywa rozmowy Teddy z Westonem wydawała się taka zła, ale dlatego, że bała się głupich pomysłów, które mogłyby, teoretycznie, pojawić się w jej głowie. Bo co, gdyby czasem poprosiła Chandlera, by po nią przyjechał? Nie, nie, nie. I nie. Natchniona tą myślą, wzięła do ręki telefon, z którego usunęła numer Jonesa; i tak niezbyt często go używała. – Może ja? Nie płacę czynszu, nadal nie nauczyłam się prasować ubrań – dlaczego żelazko jest zawsze tak mocne? – ale gotuję nie tak fatalnie! Jeśli mam z czego – skłamała, a może żyła w błogiej nieświadomości? Prawda jest taka, że Darby Walmsley była prawdopodobnie najgorszą lokatorką, jaką można sobie wymarzyć wyobrazić. Czasami zastanawiała się, dlaczego Czendi nadal jej nie wyrzucił. Było mu jej żal, czy po prostu chodziło o zwyczajną obojętność? – Teddy … przecież wiem, czym jest kondom – skrzywiła się, ale po kilku sekundach zawahania wyrwała prezerwatywę z dłoni przyjaciółki i schowała do torebki. – Na wszelki wypadek – dodała, mając świadomość, że takie okoliczności pewnie nie zajdą. Wbrew pozorom nie była desperatką; plus niekoniecznie nadawała się do jednorazowych przygód. – Toooo … – zaczęła sugestywnie, kiwając głową w kierunku bary. Kolejny kieliszek? Pierwszy, drugi i piąty? Walmsley naprawdę tego potrzebowała. Po zagryzieniu cytryną kolejnej dawki alkoholu, spojrzała na Paddington z nieco zażenowaną miną. – Chyba, jest takie małe prawdopodobieństwo, że być może i przypadkiem zrobiłam coś głupiego? Nie, nie zrobiłam. Ale próbowałam, tak jakby – przyznała pokrętnie.
<center></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

— Pędzę mu wszystko wygadać! Widzisz, jak się za mną kurzy?! — rzuciła z nutą cynizmu ozdobionego głupkowatym uśmiechem. Nie dość, że Teddy nie miała okazji osobiście poznać tajemniczego króla kebabów, który uratował przyjaciółkę przed zesłaniem do przytuliska dla bezdomnych, to dodatkowo nie odczuwała najmniejszej nawet potrzeby dzielenia się z nim szczegółami dotyczącego jakże istotnych, prywatnych kwestii, które poruszały. Do niektórych informacji dostęp powinny mieć wyłącznie kobiety, przyjaciółki, ufające sobie i – na wszelki wypadek – mające na siebie wzajemnie tak wiele haków, że obawiałyby się lawinowego ujawniania sekretów. Jedna ujawniona tajemnica pociągnęłaby za sobą kolejne! Nie, Paddington nie chciałaby poczuć na własnej skórze zemsty, jaką Darby mogłaby jej zaserwować. — Milczę jak grób — obiecała. — Ale dlaczego tak ci na tym zależy? Nie możesz mu po prostu podziękować? Albo poprosić o kolejne nauki? Może jeszcze coś z ciebie będzie — zasugerowała, momentalnie wybuchając śmiechem. Nie, nie zamierzała jej urazić! Chciała tylko odrobinę ponabijać się z życiowych problemów, które najwidoczniej mąciły spokojną egzystencją panny Walmsley.
Może wcale nie był to taki zły pomysł? Wyciągnęła telefon i szybko wystukała na ekranie kilka wiadomości do chłopaka, w których pokrótce wyjaśniła, jak sprawy mają się obecnie i jak niechlubnie mogą się skończyć. Była przekonana, a to przekonanie graniczyło z pewnością, że Weston wolałby osobiście dostarczyć ją do mieszkania niżeli zaufać przypadkowemu taksówkarzowi.
— Darby, czy ty próbujesz wcisnąć mi najgorszy kit, jaki w życiu słyszałam?! Przecież wiem, że nie potrafisz zrobić nawet jajecznicy. A jeśli chodzi o prasowanie, to widać, że nie pogodziłaś się z żelazkiem — pokiwała głową, samej sobie przytakując, jednocześnie dokładniej przyglądając się ubraniom założonym przez przyjaciółkę, po czym opróżniła kolejny kieliszek. — Wiesz, że zawsze możesz przyjść, prawda? Nasza kanapa nie jest najwygodniejsza, a Addie czasami chrapie tak głośno, że słychać ją przez ściany, ale gdybyś potrzebowała, możesz się u nas zatrzymać na jakiś czas — zapewniła. Nie wyobrażała sobie zostawić żadnej osoby bliskiej na lodzie, a tym bardziej Darby, która nie dość, że niezbyt ogarniała trudną grę zwaną życiem, to jeszcze wiecznie pakowała się w jakieś cudaczne tarapaty. Jakby przyciągała je niczym magnes!
Uśmiechnęła się triumfalnie, gdy przyjaciółka zabrała od niej prezerwatywę. Z uwagi na to, że była lekarzem, na jej brakach spoczywała odpowiedzialność uświadamiania zagubionych ludzi. Z zadowoleniem wypiła kolejny kieliszek alkoholu. Teraz mogła umierać ze spokojem, nie bojąc się, że głupiutka Darby złapie rzeżączkę!
— Chcesz mi coś powiedzieć? — spytała. Chciała unieść jedną brew, by wyrazić ciekawość, ale zamiast tego podniosła obie i przez chwilę dziwacznie wybałuszyła oczy. — Ja na przykład, żeby poderwać Westona, popsułam sobie samochód. W zasadzie to kumpel mi go popsuł. Ale poprosiłam go o to, więc tak jakby sama to zrobiłam, wiesz, nie? — mówiła, coraz bardziej ściągając brwi. Zamówiła kolejną porcję shotów, obdarzając barmana szerokim uśmiechem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Ha, ha, ha. Zabawne, Teddy, naprawdę zabawne – powiedziała, przewracając oczami i robiąc lekko naburmuszoną minę. Czy musiała sobie z niej żartować, gdy Darby mówiła o sprawach najwyższej wagi? Czy nie wiedziała, jak poważne konsekwencje niosłoby za sobą zdradzenie Chandlerowi szanownemusprzedawcykebsa takiej tajemnicy? Która właściwie tajemnicą wcale nie była. Darby po prostu nie chciała podbijać jego – już wystarczająco wysokiego – ego. Nie byłaby jednak na tyle kreatywna, by móc faktycznie wymyślić jakąś ciekawą zemstę; naturę miała raczej ugodową. A przynajmniej z takiego założenia nieustannie wychodziła. – Nie wiem, po prostu … on jest najbardziej upartym i nieznośnym człowiekiem na świecie, okej? Prawienie mu komplementów, czy proszenie o cokolwiek, tylko pogarsza sytuację, która i tak jest raczej kiepska – ponowne, bezpodstawne narzekanie, po którym brakowało jedynie tupnięcia nogą wskazującego na to, że zachowuje się co najmniej dziecinnie. Absolutnie nie zdawała sobie z tego sprawy. A może po prostu nie chciała?
Ukradkiem zerknęła przez ramię przyjaciółki, by zobaczyć co właśnie robi. Zobaczyła imię Westona i to jej w zupełności wystarczyło, dlatego też z uznaniem kiwnęła głową i posłała jej szeroki uśmiech. Śmiało mogły pić, ze świadomością, że w razie potrzeby ktoś je odbierze.
- Dobrze już, dobrze. Nie potrzebuję nowego domu, przynajmniej na razie. Tylko, że sprawy są dość … skomplikowane i nie do końca potrafię poradzić sobie z kilkoma kwestiami, wiec momentami czuję się jak intruz, okej? Rozumiesz? – nie, zapewne nie rozumiała, ponieważ sama Darby zdawała sobie sprawę, jak chaotyczne są jej myśli. Wiedziała również, że wymagają głębszego kontekstu, którym teraz niekoniecznie potrafiła się podzielić. Liczyła, że to się zmieni za kilka kolejek! – Ale dzięki. Dobrze słyszeć, że w razie czego mam się gdzie zatrzymać – powiedziała, posyłając jej uśmiech, za którym kryła się wdzięczność. Nawet chrapanie Addie w żaden sposób jej nie zniechęcało, ponieważ potrafiła zasnąć w praktycznie każdym warunkach – pod tym względem ciężko było ją prześcignąć; była niezaprzeczalnym mistrzem.
- Trochę chcę, trochę nie, ale pewnie powiem – zaczęła, krzywiąc się delikatnie. Jej zachowanie sugerowało poniekąd, że Paddington powinna wyciągnąć od niej informacje, by Walmsley miała nieco mniejsze wyrzuty sumienia. – Co? Naprawdę? A nie mogłaś się z nim spotkać jakoś … no inaczej? – bo nawet Darby wiedziała, że jest zdecydowanie więcej opcji, na zagadanie do faceta. – Okej, to słuchaj, dobrze? – przerwała, by wypić kolejkę. – Ja, Chandler. Ja i Chandler. No mieszkamy razem, nie? I ostatnio stało się coś bardzo dziwnego, wiesz? Jakby chciał mnie pocałować i ja jego też, a potem poszłam na randkę z jakimś kolesiem, którego imienia nie pamiętam i jak wróciłam, to znowu na coś się zanosiło … No i teraz nie odzywamy się do siebie, bodajże ponad tydzień? Jestem przekonana, że ostatnio prawie wszedł w ścianę, próbując mnie unikać – uśmiechnęła się lekko na to wspomnienie, bo pomimo tragicznej sytuacji – bawiło.
<center></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Najwidoczniej m u s i a ł a. Przyjmując każde ze słów przyjaciółki z nienależytą powagą, prawdopodobnie zamiast robienia specjalizacji chirurgicznej, trafiłaby na oddział psychiatryczny – oczywiście jako pacjentka z poważnymi zaburzeniami, której nikt nie potrafiłby zrozumieć, no może poza samą Darby. — Na moje oko, to sprawy nigdy nie komplikują się same. Ale masz rację, nie warto zbytnio rozdmuchiwać mężczyznom ego. To oni powinni komplementować nas, prawda? — przyznała, lekko wzruszając ramionami. — Chociaż ja lubię od czasu do czasu powiedzieć Westonowi coś miłego. To bardzo go cieszy, wiesz? Lubi być doceniany — wyznała, próbując skonfrontować swoje wcześniejsze słowa z rzeczywistością bycia w związku, która ponownie ją dopadła. W zasadzie sama tego chciała, prowokując kolejne spotkania z chłopakiem, który na początkowym etapie ich znajomości był w związku z inną dziewczyną; czuła się z tym źle? Skądże. Może jedynie odrobinę się obawiała, że skoro raz zrezygnował z wieloletniego związku, zrobi to po raz kolejny. Na szczęście były to myśli, które niezbyt często błąkały się po jej głowie.
— Rozumiem — przyznała z udawaną stanowczością. — Nie, właściwie to nie rozumiem — dodała natychmiast, robiąc przy tym zmieszaną minę, bo niby skąd miała wiedzieć, jak Darby czuje się w obecnej sytuacji? Znała kilka faktów, które posklejała ze strzępków informacji, które co jakiś czas przekazywała jej wiecznie roztrzepana i gubiąca głowę Walmsley, ale nic poza tym.
Tym razem to Teddy w teatralny sposób przewróciła oczami. Już miała odpowiedzieć, dlaczego wybrała taki, a nie inny sposób na wymuszenia spotkania z Bowsleyem, kiedy Darby weszła jej w słowo i zaczęła snuć swoją opowieść. To nie mogło skończyć się dobrze – dwie przekrzykując się blondynki, które zamierzały uzewnętrznić się ze swoimi troskami. Gratka dla każdego, kto miał je w zasięgu ucha. W każdym razie potulnie zamilkła i słuchała, i słuchała, i słuchała. Aż w końcu wypiła kieliszek alkoholu, by przełknąć tę historię. — To w zasadzie chcesz randkować z innymi czy z Chandlerem? Udziwniacie to wszystko. Nie możesz go po prostu pocałować? Musisz go sprytnie podejść. Udaj damę w potrzebie, choć w sumie ty chyba udawać nie musisz, i w ramach wdzięczności rzuć mu się na szyję. Żyli długo i szczęśliwie. Koniec — zaśmiała się, całkowicie trywializując problem. Gdy jednak oberwała piorunującym spojrzeniem przyjaciółki, wzięła głęboki oddech i wysiliła szare komórki, bo powiedzieć coś mającego większy sens. — Nie wiem, Darby, po rozstaniu z Sydneyem* straciłam wiarę, że jakkolwiek znam się na sprawach damsko-męskich. Strzelam, że Chandler chce się do ciebie zbliżyć, ale jest osłem, który nie wie jak się do tego zabrać. Zresztą ty nie jesteś lepsza — mruknęła, potakując samej sobie, jakby powiedziała coś bardzo, bardzo odkrywczego.

* tak chyba będzie miał na imię ex Teddy, no.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Głupotą można się zarazić, prawda? Czy to nie tak szło? Niezależnie od odpowiedzi, Darby Walmsley swoją paplaniną potrafiła bardzo namieszać człowiekowi w głowie; szczególnie takiemu o przeciętnej inteligencji (swoim nadprzeciętnym brakiem tej jednostki). – No jak to nie same? Jeśli tak, to kto je komplikuje? – o właśnie, na przykład w takich momentach wykazywała tę wspomnianą, życiową mądrość. – Ale Weston to co innego. Budujecie ze sobą jakąś relację i czasami musisz być miła, to chyba całkiem normalne. No a ja z Chandlerem … jedyne co chcę z nim zbudować, to fort z kebabów – przewróciła oczami, jednocześnie notując w swojej głowie, że jest to iście rewelacyjny pomysł! Chociaż może nie? Czy istniała w ogóle możliwość, żeby coś takiego powstało? Powinna zapytać o to Jonesa przy najbliższej okazji. Czyli wtedy, kiedy ponownie zacznie się do niej odzywać.
- Teddy, spokojnie, zaraz to wszystko wytłumaczę – powiedziała, uspokajającym tonem, jakby rzeczywiście istniał w tym wszystkim jakiś większy sens. Darby musiała jednak zrobić odpowiednie wprowadzenie, by wytłumaczyć, dlaczego zdarza jej się czuć jak intruz w niekoniecznie własnym domu. – NIE CHCĘ być z Chandlerem. Ani z nim randkować, ani go całować, ani nic innego. Teddy, skąd ci to przyszło do głowy? – popukała się w czoło, by zademonstrować, jaką herezję wygłosiła właśnie jej przyjaciółka. – Nie lubimy się, zapamiętaj. Nie lu-bi-my się, okej? On mnie nie chce, ja jego nie chcę. Nie podoba mi się ani trochę, wiesz? W ogóle – wmawiała bardziej sobie, niż jej. – To znaczy jest OBIEKTYWNIE przystojny, ale nie przesadzajmy. Znam wielu facetów, którzy wyglądają zdecydowanie lepiej – czy znała? Może tak, może nie, nigdy się nawet nad tym nie zastanawiała. Nigdy nie sądziła, ze będzie musiała prowadzić takie porównania. – To nie mogłoby się udać, po prostu – dodała jeszcze na wypadek, gdyby Teddy nadal nie rozumiała w czym rzecz. – Co z tym Westonem? – zapytała, płynnie zmieniając temat. Miała lekkie wyrzuty sumienia, że wcześniej praktycznie weszła jej w słowo.
<center></center>

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „The Crocodile”