WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

outfit

Co prawda jeszcze niedawno mówiła Lavie, ze lubi swoją prace i wcale nie jest tak nudna jak brzmi, ale...chciała czegoś nowego. Czuła, ze w Amazonię nie ma już czego szukać, nie ma dla niej możliwości rozwoju i chyba zwyczajnie potrzebowała czegoś nowego. Poza tym tamten moloch kojarzył jej się z Bostonem i jej ucieczka, wiec tak - zdecydowanie potrzebowała czegoś nowego, bardziej ekscytującego i z lepsza stawką. Co prawda znowu aplikowała na asystentkę dyrektora, ale branża była zupełnie inna i kto wie, może któregoś dnia w ogóle się przebranżuje i nie będzie nudna panią z biura.
W każdym razie, jej życie na pewno się zmieni, tylko jeszcze nie wiedziała jak bardzo.
Na spotkanie rekrutacyjne przyszła jakieś dwadzieścia minut wcześniej. Nie mówiła jeszcze nikomu inspekcji planach odnośnie pracy, głównie ze względu na to, ze nie chciała zapeszać - a przy tym i narażać komukolwiek w Amazonie, gdyby jej szef się dowiedział, pewnie wywaliłby ja na zbity pysk.
Tak przecież stało się z Rachel - chciała odejść z Ralphowi Laurena i przejść do Gucci („it’s spelled like »gucky« (...)”) - a ona jednak nie mogła pozwolić sobie na utratę pracy; nie żeby nie miała oszczędności, ale nie oszukujmy się, wyprowadzka na drugi koniec kraju swoje kosztuje, także...
O samej firmie niewiele mogła wyczytać w internecie, wiedziała, ze są nowi na rynku, ale jej to zupełnie nie przeszkadzało, a może nawet działało to na plus. W końcu będzie mogła dołożyć cegiełkę w rozwój firmy, a kto nie lubił czuć się potrzebnym? No przecież, ze każdy!
Po dotarciu na miejsce miła pani z recepcji przywitała ja ciepłym uśmiechem. Była ładna, zdecydowanie atrakcyjna, ubrana znacznie lepiej niż ona sama; spojrzała na swoje odbicie w lustrze (gdzieś na pewno takie wisiało!) i aż się skrzywiła na widok samej siebie - nudny koczek, naturalny makijaż brązowy komplet, nieco zalewający się z jej ciemnym płaszczem. Kobieta wprowadziła ja do niewielkiej sali, na stole stały dwie butelki wody i plastikowe kubeczki; swoje okrycie powiesiła na stojącym w kącie wieszaku (ma to jakaś inna nazwę? xd) i usiadła na wskazanym wcześniej krześle.
Uśmiech zniknął z jej twarzy na krótka chwile tuż po tym jak młodsza od niej kobieta opuściła salę; zaczęła się zastanawiać czy przypadkiem nie zostanie oceniona na podstawie wyglądu - nie była przecież tak atrakcyjna jak tamta, a przecież ludzie lubią otaczać się ładnymi ludźmi.
No ale nic! Jak nie dostanie pracy to trudno, najwyżej popracuje w Amazonie trochę dłużej...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Obrazek
» l o o k «
Jak się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy - W tym wypadku Asmodeus Triumph, któremu nie było do śmiechu od samego rana. Nie przemyślał jednej kwestii w organizacji czasu, a mianowicie takiej, że nie miał mu kto tego czasu organizować, a sam przestał wyrabiać. Teraz jeszcze do miasta przyleciała była narzeczona z dzieckiem, więc stawał na głowie, by ją odzyskać, a córką opiekować tak często, jak to tylko możliwe. Od rana wszystko latało, łącznie z jedenastomiesięcznym dzieckiem, które w pośpiechu odwoził do matki. Spóźni się? Nie lubił tego okrutnie, choć przecież to była jego firma.
Kolejna rozmowa kwalifikacyjna.
Potrzebował tej cholernej asystentki, ale żadna mu nie pasowała. Zgłaszało się wiele pięknych kobiet, które na jakieś płaszczyźnie go zawodziły. Były młode i mało doświadczone, albo nakłamały w cv, albo po prostu je przeceniał. Nie chciał ładnego opakowania do zadań, które przygotował na stanowisku asystentki, potrzebował kobiety silnej i zorganizowanej, to przede wszystkim. Musiała godnie go reprezentować, dobrze wyglądać przy boku, ogarniać wszystkie polecane jej zadania i przede wszystkim, działać na 200%. Może to on miał za wysokie wymagania, a może po protu rozważnie dopierał sobie pracowników?
Pędził Astonem przez ulice Seattle, a na głośnomówiącym odezwała się recepcjonistka.
- Tak jest, czeka już na Pana w sali rekrutacyjnej. - Usłyszał odpowiedź na zadanie pytanie, które padło nim kobieta zdążyła się z nim przywitać.
Za każdym razem, gdy wchodził do biurowca czuł dziwną satysfakcję, a jednocześnie niedosyt. Czegoś wciąż mu tu brakowało, organizacji, czy może... Nie wiedział. Witał się z mijanymi pracownikami, choć nie było ich jeszcze tak wielu. To był kluczowy moment, czas go naglił, a on potrzebował by doba wydłużyła się do conajmniej 34 godzin. Lot inauguracyjny coraz bliżej, tak samo jak wielkie otwarcie, a jemu wciąż brakowało kilku osób. Jak nie ta, to kolejna z brzegu, najwyżej wymienię jak skończy się ten pierwszy syf. Przeszło mu przez myśl, gdy wpadł do sali dość pewnym krokiem. Idealnie w czas. Asmodeus sylwetkę miał zawsze nienaganną, biła od niego pewność siebie i pewna elokwencja, którą gubił jedynie na płaszczyźnie prywatnej, ale nie po to się tu spotkali.
- Witam, Asmodeus Triumph. - Przedstawił się kobiecie dość rzeczowo, chwilę po tym, ja po drodze zdążył zdjąć rękawiczki. Wyciągnął w jej stronę dłoń, którą zapewne uścisnęła (?), zaś jego uścisk był mocny i pewny, jak zawsze. Nie sunął po niej spojrzeniem, a patrzył prosto w oczy przez tą krótką chwilę, gdy się witali. Tak szybko, jak się przy niej znalazł, tak szybko i od niej odszedł, wieszając swój płaszcz obok tego, który już wisiał - zapewne należał do kobiety. Usiadł bez słowa na przeciw niej i wyciągnął z teczki kilka dokumentów i długopis. Chwilę to trwało nim zajrzał w papiery, które uporządkował przed sobą.
- Dobrze. - Podniósł na nią wzrok, splątując dłonie na stole. - Co mi możesz sobą zaoferować? - Lubił stawiać je w takiej sytuacji. Bezpośredniość, pewność siebie, i zaskoczenie.
Jego twarz niczego nie zdradzała.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Samantha pewność siebie miała tylko na płaszczyźnie profesjonalnej, bo w życiu prywatnym jeszcze wiele jej brakowało do spokoju i wiary w siebie. Jednak Nicholson nigdy nie przynosiła prywaty do pracy, a rozmowa należała do tej kategorii, wiec nie biła od niej energia sieroty życiowej.
...przynajmniej dopóki do sali nie wpadł Asmodeus Triumph, właściciel we własnej osobie - co prawda dostała informacje, o tym kto przeprowadza rekrutacje, ale trochę w to powątpiewała i spodziewała się jakiegoś człowieka z działu HR. Oczywiście od razu wstała i uścisnęli mu dłoń, patrząc mu przy tym w oczy, a z tylu głowy krzyczała „O MÓJ BOŻE!” Facet był...cholera. Przystojny, pewny siebie i niestety nieco ja onieśmielał. Sama nie wiedziała dlaczego tak było i żałowała, ze nie przetrzepała o nim więcej informacji - może profil na Facebooku lub tym...bleh, Instagramie.
Przynajmniej wiedziałaby kogo się spodziewać.
Wysokiego jak dąb mężczyzny, o nienagannej sylwetce, posturze samca alfa i...sama nie wiedziała.
- Samantha Nicholson. - sama nie była pewna czy odpowiedziała mu od razu, czy może minęło kilka sekund zanim zebrała przysłowiową szczękę z podłogi, ale w końcu przedstawiła się jak człowiek i usiadła na przeciwko niego, starając się skupić na samej rozmowie a nie na tym, ze kolor jego oczu przypominał jej letnie, czyste niebo.
Pytanie, chociaż takie właściwe, ale jednak nie do końca spodziewane - myślała, ze zacznie od przedstawienia firmy, podpyta o jej poprzednie doświadczenie czy inne tego typu rzeczy - nieco zbiło ja z tropu, ale naprawdę sprowadziło ja na ziemie (hah).
- Umiem zaparzyć dobra kawę. - borze zielony, miała ochotę pacnąć sama siebie w czoło, ale postanowiła zaryzykować i się zaśmiać, bo chociaż mówiła prawdę, to wolała obrócić to w żart - Mam tez dobra dykcje i jak słychać nie mówię z regionalnym akcentem. - Sam mówiła general american english, czyli takim słyszanym w telewizji krajowej i - co może wydawać się śmieszne - uważała to za duży plus, bo przynajmniej Asmodeus będzie miał pewność, ze nikt nie będzie miał problemu ze zrozumieniem jej czy to przez telefon, czy na żywo.
- Poza tym mam dobra organizacje pracy, prowadzę planery i kalendarze papierowe, a oprócz tego umieszczam informacje o spotkaniach w kalendarzu systemowym. - do tego te ważniejsze spotkania, których nie można przesuwać zaznaczała odpowiednik kolorem, dodawała notatki od siebie, jako mała ściągawkę. - Mam tez doświadczenie na podobnym stanowisku. - oczywiście prace w Amazonię umieściła na CV, ale wolała powiedzieć w razie , gdyby Triumphowi wypadło to z głowy; miał prawo nie pamiętać, spodziewała się, ze przeprowadził już tyle rozmów, a z tego co widziała robotem nie jest.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Powierzenie tak ważnej kwestii, jak znalezienie prawej ręki dla Asmodeusa dla kogokolwiek innego niż on sam byłoby głupie i kompletnie nie leżało w jego naturze. Perfekcjonista, takim słowem mógłby określić się pan Triumph, który lubił wszystkiego dopilnować sam i dopiąć na ostatni guzik. Niestety, powoli przestawał wyrabiać, do tego doszły jeszcze kwestie życia codziennego i potrzebował w końcu zlecić komuś kilka zadań. W ofercie pracy napisał "asystentka", ale prawda była taka, że wymagał od potencjalnych kandydatek czegoś więcej. Czy kobieta, którą miał właśnie przed sobą podoła temu wyzwaniu? To się za chwile okaże. Asmo nie chciał oceniać jej po pierwszych kilku sekundach, bardzo tego nie lubił. Triumph był indywidualistą, który robił wszystko na opak, a jego firma działała zupełnie inaczej jak inne linie lotnicze. Tak samo jak zupełnie inaczej wyglądały rekrutacje. Własna polityka, specyficzna i w środowisku niezrozumiała, a jednocześnie bardzo innowacyjna. Pisali o nich różnie, a opinie były skrajne - Zbankrutują szybciej, niż zdążą oderwać pierwszą maszynę od ziemi, albo zmiotą rynek prywatnego lotnictwa.
Wierzył, że to drugie.
Dlatego stawiał na zespół. Nie musiał być doświadczony i złożony z rekinów, nie. Asmo chciał żeby w jego firmie pracowały osoby ambitnie, niekoniecznie doświadczone. Takich było łatwiej nauczyć własnej polityki, nie mieli naleciałości po innych firmach, byli bardziej otwarci, chętni do działania. Czy Pani Nicholson też taka była? Na pewno nie spodziewała się jego widoku, a przecież uprzedzali, że będzie z nim rozmawiać. Może spodziewała się siwiejącego, grubego dziadka po 60? Wielu tak o nim myślało, nim go zobaczyło. Jej reakcja nie była dla niego nowością. Dlatego to zignorował, podchodząc do sprawy bardzo profesjonalnie.
A ona? Patrzyła mu w oczy tak zacięcie, na wstępie dostając dużego plusa. Pierwsze słowa kobiety nieco zbiły go z pantałyku i uniósł brwi zaskoczony, a jego ciężko było zaskoczyć. Kiedy się zaśmiała, prawy kącik ust Asmodeusa powędrował ku górze. Tylko pewne siebie osoby byłoby stać na taki żart.
- Skąd jesteś? - Kolejne dziwne, z pozoru prywatne pytanie, a tak naprawdę chciał sprawdzić kilka rzeczy. Czy ją testował? Wszystko co robił i mówił było poniekąd testem. Wysłuchał co ma do powiedzenia. Krótko i rzeczono. Oparł się o krzesło, stukając palcami o biurko dwukrotnie w widocznym zamyśleniu. Zapisał coś na jednej cv, jednak nie mogła dostrzec co to takiego było.
- Widzę... Pozornie podobne. - Przerwał w końcu ciszę, mówiąc dość tajemniczo i jednocześnie odpowiadając na jej ostatnie słowa. Uniósł wzrok na rozmówczynię, w końcu bardziej się jej przyglądając. Nie miała zbyt krótkiej spódniczki, ani dekoltu, mocno różniła się od innych kandydatek. Miała w sobie jednak pewną elokwencję i coś, czego chyba szukał - postawę. Jej ubiór dobrze o niej świadczył, podeszła profesjonalnie.
- Jak u ciebie z językami obcymi? - Rzucił pierwsze pytanie, przewracając długopis w palcach.
- Skąd nagle taka zmiana branży? Masz jakąkolwiek wiedzę na temat lotnictwa? Rozbił się nasz samolot, ani ja, ani mój wspólnik nie odbieramy, nie ma nas, zostajesz w firmie sama, dobija się prasa z pytaniami, trzeba podjąć jakieś decyzję, co robisz? Moja żona prosi o przepchnięcie umowy, na którą nie wyraziłem zgody, wysyłasz, czy nie? Jest mój podpis. Wysyłam cię na spotkanie samą, wszystko jest dograne, ale widzisz, że ktoś próbuje nas oszukać, jednak kazałem ci się na wszystko zgodzić i tylko sfinalizować umowę. Jaka decyzja? - Zarzucał ją trudnymi pytaniami, nie dając możliwości na szybką odpowiedź. Dopiero gdy skończył, jego oczy lekko zwęziły się, jakby z ciekawości na to, co mu odpowie. Presja, duża ilość decyzji, krótki czas. Takie było lotnictwo, a Asmo chciał sprawdzić, czy Samantha sobie z tym poradzi. Nie powiedział jej jeszcze dokładnie na czym mają polegać jej obowiązki, jakie będzie jej wynagrodzenie, ale z tych pytań mogła jasno wywnioskować, że to nie tylko podawanie kawy i prowadzenie kalendarza.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jej doświadczenie na stanowisku miało aż sześć miesięcy, bo w Bostonie zajmowała czymś zupełnie innym. Tam pracowała w wielkiej korporacji, zreszta Amazon tez był rekinem, ale na innej posadzie, zgodnej ze swoim wykształceniem. Nie bała się jednak zmian w życiu, właściwie to ich łaknęła póki mogła sobie na to pozwolić. Zdawała sobie przecież sprawę, ze z wiekiem stawała się coraz mniej atrakcyjna na rynku pracy. Chciała wiec znaleźć swoje miejsce możliwie jak najszybciej, a oprócz tego zwiedzić trochę świata. Miała nadzieje, ze czasem - jeśli prace dostanie - będą wyjazdy służbowe. I nie myślała tu o seks-delegacjach.
Nie trzymała się tez sztywno maniery pracy danego miejsca, w tym wypadku największego sklepu internetowego. Zdawała sobie sprawę z tego, ze każda firma ma swoją politykę, system i inne rzeczy, dlatego uważała, ze nie ma co przenosić nawyków do nowego miejsca pracy. Niektóre oczywiście można (jak staranne prowadzenie kalendarza, czy zaparzanie świetnej kawy), ale Asmodeus wydawał się być zupełnie inny od jej dotychczasowego szefa, a jako asystentka musi się przecież dopasować do osoby, z która będzie blisko współpracowała.
Z Bostonu w Massachusetts. – odpowiedziała krótko, starając się nie brzmieć zbyt emocjonalnie, przez co głos wydawał się być chłodniejszy niż jeszcze kilka chwil temu. Jeśli ktoś zna jej historie, to pewnie wcale by się nie zdziwił na taka reakcje - chociaż naprawdę trzymała emocje najnowszy - jej rodzinne miasto źle się jej kojarzyło, a za każdym razem jak myślała o Bostonie wracały do niej nieprzyjemne wspomnienia, a przed oczami zawsze widziała twarz męża, który w szalenie ogóle nie przypominał człowieka, którym był wśród innych.
Znam na poziomie B2 włoski oraz hiszpański. - odpowiedziała bez zająknięcia, niemal od razu. Co prawda kiedyś próbowała nauczyć się tez rosyjskiego, ale cyrylica ją przerosła i przerwała naukę.
Otworzyła usta na kolejne pytanie, by mu odpowiedzieć, jednak mężczyzna nawet nie czekał i bombardował ja kolejnymi zagadnieniami. Nie zamierzała kłamać - o lotnictwie wie tylko tyle, że samolotu latają, nie można na ich pokładzie palić, a płyny o pojemności 100 ml zostały wprowadzone po ataku 9/11. Wysłuchała zatem co ma do powiedzenia pan Triumph, zastanowiła się nad każdym pytaniem, chociaż nie jakoś dogłębnie, bo jednak znowu rozproszyła się kolorem jego oczu, a kiedy skończył mówić odchrząknęła.
Lotnictwo jest dla mnie nową branżą, ale lubię stawiać sobie wyzwania, uczyć się nowych rzeczy i wierzę, że przy osobie takiej jak pan – komplement zawsze był dobrym wyjściem, prawda? Zresztą wyczytała, ze facet ma długoletnie doświadczenie, pewnie dlatego spodziewała się tutaj kogoś starszego - wkrótce wszystko będę miała w małym paluszku. – nawet uniosła rękę z wystawionym najmniejszym palcem jako dowód, ze to co mówi jest zgodne z prawdą. - Jeżeli doszłoby do katastrofy, oczywiście odpukać, to po pierwsze nie moja rolą byłoby odpowiedzieć prasie, chyba, ze osobiście by mi pan lub pański wspólnik to zalecili. Staram się o posadę asystentki, nie rzecznika prasowego. – możliwe, że dostanie teraz minusa, ale wydawało jej się to jasne jak słońce, ze bez wyraźnego polecenia nie będzie sama decydować o tym co powiedzieć prasie a czego nie. Wiedziała, ze nie może być w pracy sierota, która czeka, aż jej pokażą palcem, czy podprowadza za rączkę, ale nie do niej należy ostatnie zdanie. - Firma nie jest żony, tylko pana oraz wspólnika. A jeśli widzę, ze coś jest nie tak, staram się o przerwę, by moc się z państwem – miała tu na myśli Asmodeusa oraz jego przyjaciela, którego autorka nie pamięta nazwiska i nie jest pewna, czy było ono umieszczone w karcie – skontaktować aby przedyskutować wszelkie wątpliwości. – miała jednak nadzieje, ze do takiej sytuacji nie dojdzie, gdy nie będzie jeszcze zaznajomiona w branży na tyle by móc takie rzeczy zauważyć i ewentualnie samej jakoś to przeprowadzić, ale teraz postawiła na opcje, która podpowiadała jej intuicja.
Zapewne łatwiej by się jej myślało, gdyby pan Triumph tak jej nie onieśmielał. Może lepiej jak nie dostanie tej posady? W Amazonie nikt tak na nią nie działał.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Mówiąc o swoim pochodzeniu nieco przygasła, a Asmodeus wychwycił tę zmianę. Nic jednak nie powiedział, przytakując nieznacznie głową. Znów zapisał coś na kartce, analizując każdy, nawet najmniejszy szczegół. Triumph był cholernym perfekcjonistą i wszystko w jego głowie było dokładnie tak samo poukładane jak i w papierach. Jedynie jego życie prywatne było jednym wielkim pierdolnikiem, ale na szczęście nie przenosił tego na swoją pracę. Samantha umiała to tak samo odseparować? Na razie wyglądała mu na babkę z głową na karku, jej postura była nienaganna, sposób wypowiadania się i widoczne łaknienie zmian. Triumph miał niezwykły talent do rozszyfrowywania ludzi, choć może miało na to wpływ wieloletnie doświadczenie z ludźmi i zarządzanie nimi. Latanie to nie tylko obsługa maszyny, to również praca z człowiekiem, bycie psychologiem i ponoszenie odpowiedzialności za innych. Asmo może i był nieodpowiedzialnym dupkiem, ale w pracy? Stawał się kimś zupełnie innym.
Znów zapisał coś na jej cv, kiedy mówiła o językach. Dobrze, bo on akurat tymi językami nie operował. Asmo znał Francuski, Niemiecki, Chiński i po trochu z innych języków zachodnich. Przydałby mu się ktoś od Włoskiego i hiszpańskiego, w końcu były to równie popularne języki co Angielski.
Uśmiechnął się znów w ten specyficzny, kącikowy sposób, gdy tak miło łechtała jego ego. Jak wiele o nim wiedziała? Prześledziła jego przeszłość i media społecznościowe? Zastanawiał się, na jakim poziomie jest przygotowana, bo przecież nie rzucałaby takich słów, chyba, że... chyba, że była sprytna. Tak, czy inaczej, dostała od niego plusa. Asmo jednak milczał, przeszywając ją spojrzeniem, jakby próbował tym samym ją zdekoncentrować. Ani na chwilę nie odwrócił wzroku, potakując jej jedynie w odpowiednich momentach. Skończyła mówić, a on znów coś zapisał. Odpowiadała mu bardzo spokojnie, nie wyglądała na zestresowaną, zdziwioną, czy wytrąconą z równowagi. Czy mówiła dobrze, czy nie? Nie miał żadnego klucza, nie wymagał konkretnej odpowiedzi, w którą się wstrzeli, czy też nie. Analizował co mówiła i stwierdzał, czy mu się to podoba, czy nie. Jednak ona nie mogła dostrzec odpowiedzi w jego twarzy, która nie zmieniała swojego wyrazu. Podniósł wzrok znad kartki na kandydatkę. Chwilę jeszcze milczał w widocznym zastanowieniu i znów stuknął palcami o blat. Ona jednak wydawała się spokojna i może trochę zbyt mocno skoncentrowana na jego spojrzeniu?
- W porządku, to może przejdę do zakresu obowiązków. Nie bez powodu pytałem o takie, a nie inne rzeczy. Potrzebuję swojej prawej ręki, nie tylko od organizacji i spostrzeżeń. Prowadzenie kalendarzy, owszem, aranżacja spotkań i czasu, oraz uczestniczenie w nich. Chciałbym żebyś była moim trzecim okiem, uszami, których nie mam. Nie możesz się bać zwrócić mi uwagi, czy wypowiedzieć własnego zdania. Maile, telefony, delegacje, czasami reprezentowanie firmy kiedy nas akurat nie będzie, ale również i przy moim boku. Nie będziesz uprawniona do składania żadnych podpisów, spokojnie, żadna odpowiedzialność na tobie nie spocznie. Jestem otwarty również na propozycje i pomysły co do funkcjonowania pewnych mechanizmów. Zapewniam oczywiście wszelkie materiały i ostrzegam, że na tej posadzie czas na życie osobiste mocno zmaleje, jak i przed tym, że nie toleruję spóźnień, opóźnień, czy lenistwa, zaniedbania. Byłabyś gotowa się tego podjąć? Oczywiście wynagrodzenie również wzrasta, proporcjonalnie do wykonywanych obowiązków. Proponuję siedem tysięcy dolarów miesięcznie, bez możliwości negocjacji, z możliwością późniejszych podwyżek i premii. Przeloty, hotele i wyżywienie oczywiście pokrywa firma. Dodatkowo bilety pracownicze dla ciebie i rodziny w naszych liniach i współpracujących, jak już wejdziemy w któryś sojusz. - Zdawał sobie sprawę, że to bardzo dobre warunki, a kobieta zarabiała prawdopodobnie połowę tego na stołku zwykłej asystentki. Nie musiał pytać, Asmo wiedział ile ma przeznaczone na tą posadę i na co może sobie pozwolić, a na co nie. - Jaki masz okres wypowiedzenia w Amazonie? - Przygotował długopis do zapisania tych danych.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Niestety nienawidziłam na jego temat tyle, co zapewne powinna, bo przecież jego widok w sali ja zaskoczył. Spodziewała się zwyczajnie kogoś starszego biz w rzeczywistości i nie miała pojęcia, ze urodziła mu się córka. Sprawa z gwałtem pewnie tez jej umknęła, ale zwyczajnie chciała tylko wiedzieć najważniejsze rzeczy - doświadczenie czy informacje na temat firmy. I to właśnie tym drugim się kierowała przy researchu, bo od zawsze była zdania, ze jeśli idzie się gdzieś na rozmowę to trzeba mieć pojęcie gdzie się idzie. Żeby nie zaliczyć wtopy rzecz jasna.
Także tak, zdawała sobie sprawę, ze komplement może zostać odebrany w dwojaki sposób - albo chęć podlizania się, może wyróżnienia bądź bez podejrzeń - ale ona naprawdę tak myślała. Przecież życie na tym polega - wieczne uczenie się nowości, czy doskonalenie w dziedzinie, w której aktualnie jesteśmy dobrzy i często pomagają nam w tym ludzie, którzy maja jeszcze lepsza wiedza na dany temat.
- Wiele nas łączy, panie Triumph. Również nie znoszę spóźnialstwa, lenistwa czy zaniedbania. Jak jestem w pracy, to jestem w pracy, moje życie prywatne nie będzie miało wpływu na jakość wykonywania moich obowiązków. - chyba, ze znowu weźmie sobie za męża psychopatę, który będzie ją lał do nieprzytomności. Oczywiście nie planowała, była tez dużo bardziej ostrożniejsza, a jej życie prywatne ograniczało się do wieczorów ze współlokatorka i rozmyślania na temat kobiety-kopii-lub-sobowtórki widzianej jakiś czas temu w supermarkecie. Vanessa Hirsch według Google, nadal milczała. Ale! Oczywiście teraz się nad tym nie skupiała, chociaz miała ochotę się zaśmiać kiedy wspomniał o tym wpływie pracy na prywatę, bo halo, jakie życie, jaka rodzina? Ta kobieta chyba była jedna z najbardziej samotnych ludzi w Seattle. I prawie nie spała, czyż nie była ideałem? No przecież, ze była. I Wsmo to chyba zauważył, bo spytał o okres wypowiedzenia w Amazonie, a ona odpowiedziała mu od razu, bez zająknięcia - Dwa tygodnie. - krótko i na temat, nie chciała się jeszcze cieszyć, bo może to wcale nic nie oznaczało, ale po co inaczej by pytał? Mimo wszystko kącik ust uniosła do góry, po czym nalała sobie trochę wody do plastikowego kubeczka (a może bardziej fancy i do szklanki?), bo z tego wszystkiego zaschło jej w gardle.

Pierwowzor był fajniejszy :C

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Rozróżnianie relacji zawodowych od prywatnych było bardzo ważne i Asmodeus bardzo sobie cenił taką umiejętność. Nie lubił, gdy ktoś wchodził z butami w jego życie, a już na pewno nie lubił, gdy robili to jego pracownicy. Tworzyły się różne plotki, które Triumph rzadko ucinał, choć zawsze zapamiętywał kto i co. Jego asystentka nie mogła być plociuchą, musiała być zawsze po jego stronie i najlepiej, jakby trzymała się od jego prywatnego życia daleko. Oczywiście wolałby mieć z nią luźne relacje, bardziej koleżeńskie, choć wciąż profesjonalne i zapewne wiedziałaby ona o nim tyle, na ile by pozwolił jej wniknąć. Sam pewnie chciałby dowiedzieć się o niej nieco więcej, to dość mocno ułatwiało współpracę. Pozwalało poznać te lepsze i gorsze strony, bo życie osobiste wiele mówiło o pracowniku - o wpływał na jego pracę, bardzo często.
Mając przed sobą Samanthe, wiedział jedno - nie jest to żadna napalona młoda laska na ważne stanowisko. Musiała być rozważna i na pewno doświadczona. Podobało mu się, że mówi krótko i rzeczowo, nie zaczyna opowiadać bajek i nie wchodzi na strefy, których nie chciał teraz poruszać. Reagowała bardzo spokojnie na wszystko co mówił i przede wszystkim czuł, że zainteresowana jest stanowiskiem.
Nie nim.
Uśmiechnął się delikatnie po jej słowach i przytaknął głową. Zapisał również to co powiedziała o wypowiedzeniu - dwa tygodnie. Dużo, ale akurat do końca roku starczy. Może zacząć od nowego, nowy rok, nowy początek. Triumph wiedział, że przypadków nie ma, jak nikt inny zdołał się na tym poznać. Dlatego niespodziewanie, ale jednak wciąż powoli wstał, chwytając jej cv, które pełne było jego notatek. Spojrzał na nie, jakby coś czytał i nagle przedarł je.
Jeśli chciała z nim pracować, musiała wiedzieć jedno - bywał nieprzewidywalny.
Kartka opadła na biurko w dwóch częściach, a on zapiął marynarkę.
- Proszę Samantho, abyś w takim układzie złożyła jutro wypowiedzenie. - Rzucił po chwili ciszy, podczas której wpatrywał jej się w oczy dość chłodno. Teraz? Znów mogła uraczyć się jego uśmiechem i ciepłym zaś spojrzeniem. Obszedł stół i wyciągnął w jej stronę dłoń do uściśnięcia. Nie będzie bawił się w żadne "odezwę się". Nie miał czasu, a ona wydawała się idealna. - Witam na pokładzie. - Jakże nie mógł doczekać się, by wypowiedzieć te słowa. Teraz? Mogła już podziwiał idealne rząd jego śnieżnobiałych zębów.
Wiedział, że ta rozmowa pewnie będzie jedną z dziwniejszych w jej życiu, ale taki właśnie był Asmodeus Triumph.
Inny i cholernie specyficzny.
- Prześlę ci mailem wszystkie potrzebne materiały do nauki. Wiem, że mamy po drodze święta, ale potrzebuję byś była przygotowana od nowego roku. - Patrzył na nią z góry, stojąc dość blisko. Asmo przyzwyczajony był już do patrzenia na wszystkich w ten sposób - rzadko kiedy trafiali się bliscy jego wzrostu.
- Podpiszemy umowę na czas określony przy następnym spotkaniu. Pół roku, a później się zobaczy. - Puścił jej oczko, będąc już całkowicie sobą. Rozluźnił się, wyglądał przyjaźnie, choć wciąż biła od niego niesłychana pewność siebie, a postawa była nienaganna.
- Odprowadzę cię. Jeśli będziesz miała jakieś pytania, pisz na mój numer. Prześlę ci go w mailu. - Wyprostował ramię, wskazując jej wieszak z ich płaszczami.
Musiała przygotować się na specyficzną formę pracy.
//zt x2

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Obrazek
» l o o k «
- Prosiłbym cię, byś pojechała ze mną dzisiaj do firmy. - Rzucił dość tajemniczo przy śniadaniu, po którym otworzył laptopa, nic więcej nie tłumacząc. Musiał zająć się kilkoma mailami, których swojej asystentce przekazać nie mógł. Starał się o sojusz dla swoich linii, choć nie było to łatwe z racji zbyt krótkiego istnienia na rynku. Szybko w niego weszli, co było atutem, jednak nie wystarczającym, jak się okazuje.
Minnie z jego pracownikami do czynienia miała tylko raz - na locie inauguracyjnym. W siedzibie Triumph Airlines też była tylko raz, na oficjalnym otwarciu. Podczas bankietu zabrał ją na szybkie zwiedzanie firmy, jednak później nie było już ku temu okazji. Wiele bowiem działo się w ich życiu, które wciąż nie potrafiło przejść w spokojny tryb. Pojawienie się córki Asmodeusa, zaledwie o rok młodszej od Minnie też nie ułatwiało sprawy, wręcz ją skomplikowało. Dziewczyna była bardzo zdystansowana i miał wrażenie, że potrzeba czasu, by się przed nim bardziej otworzyła. Choć i tak wiedział już o niej wiele. W domu jednak za często nie bywał, praca pożerała go całkowicie, przez ten czas był również na jednym szkoleniu. Musiał wznowić się, zrobić type rating na nowy typ samolotu. Przesiadał się Airbusa na Boeinga, a to nie było proste zadanie. Znów miał całą masę nauki przed sobą, co pożerało całkiem sporo czasu. Dziewczyny nie dogadywały się ze sobą, a on musiał odcinać od nich grubymi drzwiami. Zdarzało się, że wychodził z domu, by mieć święty spokój, a raz nawet powiedział, że zostaje w firmie, a zamiast tego uciekł do sąsiada, tam odnajdując spokój. Poniekąd. Zbierało mu się, nawarstwiało, ale jakoś dawał radę, musiał. Niedługo czeka go symulator, a później w kocu wyczekany pierwszy lot. Jakże on tęsknił za lataniem! Czuł swoistą pustkę, której nie dało wypełnić się bliskością Minnie, czy obecnością Nefi. Jedynie ponowne zasiądnięcie za sterami pomoże mu odnaleźć ukojenie. Jeszcze troszkę, jeszcze chwilka.
Na razie musi zająć się innymi sprawami. Zapisał Ivy do szkoły, którą sobie wybrała, a z Minnie wciąż czekała go rozmowa o jej przyszłości. Dlaczego wszystko musiało być na jego barkach? Niegdyś tak mocno unikał odpowiedzialności, a teraz? Spotykał się z nią na każdym kroku.
-Dzień dobry Panie Triumph. Dzień dobry... -Rzucali jego pracownicy, których mijał z Minnie przy boku. Nie wiedzieli jak się do niej zwracać, niektórzy rzucali bezosobowe powitanie, inni dodawali jej nazwisko, jeśli znali. Nisko kłaniając się i uśmiechając szeroko, kiedy mijali ich na korytarzach. Przechodząc przez biuro odprawy załóg, natknęli się akurat na pełną załogę, szykującą do lotu. Asmo zamienił krótkie słówko z Kapitanem lotu na boku, przepraszając Minnie. Miał wrażenie, że niektórzy przyglądają jej się nieco zbyt długo, ale nie komentował tego. Jeszcze nie, choć zapamiętał sobie jednostki zbyt natarczywe. Droga do sali rekrutacyjnej nie była długa, ale miał wrażenie, jakby musieli pokonać okropnie długi labirynt z przeszkodami, by do niego dotrzeć. W drodze do siedziby również nie zdradził ukochanej niczego więcej, rzucając odczepne "zobaczysz". Nie było sensu, by drążyła.
W końcu udało się - weszli do pustej sali, a Asmo odetchnął, opierając się o zamknięte drzwi. Minnie mogła nieco zdziwić się na widok miejsca, w którym byli, przecież to nie był jego gabinet.
- Dzisiaj są jacyś wyjątkowo upierdliwi. - Wyznał z widoczną ulgą, że są już z dala od pracowników i odsunął w końcu od drzwi, idąc przez pomieszczenie. Byli w nim sami, nawet Nefi została w domu pod okiem opiekunki. Nie zostawiali jej jeszcze z Ivy, nie była na to gotowa.
Dlaczego Asmodeus był dzisiaj taki tajemniczy? Wciąż nie powiedział Minnie, o co chodzi.
- Jak wrażenia? - W sumie nie była tu, jak wszystko tętniło życiem, a dziś tętniło i to bardzo. Dwanaście lotów i stażyści - po drodze zatrzymywało ich naprawdę sporo osób.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

13.

Przez ostatnie dni, Minnie chodziła cały czas podirytowana. Nie potrafiła odnaleźć się w nowej sytuacji i chociaż powrót do Asmo, był według niej jej najlepszym wyborem i decyzją, tak pojawienie się jego córki w ich życiu i w mieszkaniu wszystko skomplikowało. Widziała, że chwilami nie dogadywali się tak jak wcześniej, nie mieli dla siebie tyle czasu i miała wrażenie, cały czas, że coś jest nie tak. Z Ivy, również się nie dogadywała, najczęściej się kłóciły, czy wymieniały złośliwe komentarze, gdy mężczyzny nie było w pobliżu. To było silniejsze od każdej z dziewczyn.
Może żałuje, że do mnie wrócił? Nieraz właśnie takie myśli, przechodziły jej przez głowę, zwłaszcza gdy do późna się uczył, a ona zasypiała w pustym łóżku. Nie tak to wszystko miało wyglądać. Miała nadzieję, że to tylko przejściowe i zaraz, wszystko znów wróci do normy. Zaczęła nawet się coraz częściej zastanawiać nad swoją przyszłością, czy może powinna wrócić na studia, rozejrzeć się za pracą. Tylko po co? Sam fakt, że Asmo ją utrzymywał, mogli udawać, że ten związek oparty jest na czystym sponsoringu i samych zależnościach, był cholernie podniecający.
Zmarszczyla nosek nie wiedząc po co, ciągnie ją akurat dzisiaj do swojej firmy. Akurat, gdy miała później umówioną wizytę na kosmetyczki, w smsie przełożyła ją na kolejny dzień i o umówionej porze, wiedząc, że raczej jej nie ominie dzisiejsza podróż.
W drodze do biura patrzyła najpierw na to, co mija ich za oknem, a po chwili swój wzrok skupiła na Asmo. Był tak przystojny, skupiony tylko na drodze, jeszcze jego garnitur, tak idealnie na nim leżał. Jak, taka nastolatka jak ona, mogła mieć tak wiele szczęścia. Wchodząc do budynku, niekoniecznie starała się zapamiętywać osoby, które mijali. Pracowali dla jej mężczyzny, więc ona będzie tutaj tylko gościem, kiedy będzie miała ochotę, troszkę mu poprzeszkadzać. W drodze zapewne odrzuciła gdzieś swój płaszcz i jedynie, przytaknęła delikatnie głową, na te wszystkie dzień dobry rzucane w ich stronę. Czuła chwilami przy długie spojrzenia na sobie, ale całkiem je ignorowała. Nie zwróciła też większej uwagi na Kapitana, który prowadził dzisiejszy lot. Po co? Skoro mała przy sobie Asmodeusa, który miał dużą większą władzę, był przystojniejszy i dużo lepiej wyglądał w mundurze, niż ten drugi mężczyzna.
Rozejrzała się po sali, do której weszli i spojrzała dopiero na ukochanego. Nie rozumiała, dlaczego właśnie tutaj. Ma być z nim przy jakiejś rozmowie? Nieee, to kompletnie odpadało. Wiedział, że Minnie nie ma o firmie zielonego pojęcia.
- Podoba mi się fakt, jak wszyscy Ci się kłaniają i mają Cię za taki autorytet. Jest to strasznie podniecające - odezwała się w końcu, a jej usta ułożyły się w zadziorny uśmiech. Oparła się tyłkiem o długi stół, tak samo też dłońmi.
- Jednak gdy mówiłeś, że mam pojechać z Tobą do firmy, sądziłam, że w końcu zobaczę Twój gabinet, Jest chyba bardziej ustronnym i prywatnym miejscem niż ta sala? Hm? - ani na moment, nie spuszczała z niego swojego spojrzenia, jakby chciała coś wyczytać z jego wyrazu twarzy, bądź postawy, ale nic. - Chyba, że chcesz zaliczyć wszystkie, możliwe miejsca? - przecież Minnie, nie myślała teraz o niczym innym. Niby z jakiego innego powodu, chciał, aby przyjechała z nim? Wsunęła swój drobny tyłek na stół, siadając już na nim, a nie tak jak wcześniej się opierając.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Lubił ją zaskakiwać i sprawiać, że czuła się przy nim dobrze. Mając tak młodą kobietę, trzeba było myślec o wszystkim, a przede wszystkim sposobie zatrzymania jej przy sobie. Uzależnienie jej od niego w 100% byłoby najlepsze, ale on chciał pokazać Minnie, że traktuje ją poważnie. Po tym wszystkim co przeszli i po tym, jak nastolatka o sobie uważała chciał wprowadzić do ich życia trochę więcej zaufania i właśnie robił to poprzez okazywanie go. Minnie była jeszcze w wielu kwestiach niedojrzała i czasami ta jej niedojrzałość bardzo na niego wpływała, ale on sam przecież robił wiele głupstw, więc wykazywał zrozumienie. Cierpliwość przede wszystkim.
Posłał jej kącikowy uśmiech, idąc w stronę drobnej sylwetki, opierającej o stół, przy którym siedziało już tak wiele osób - a może zamiast na nim, ona znajdzie się niedługo przy nim? Do wszystkiego zaraz dojdą - chociaż w inny sposób, niż Minnie tego zapewne chciała.
- Tak? - Spytał niskim barytonem, opierając dłonią o stół, zaraz obok jej biodra. - Na mój gabinet przyjdzie jeszcze czas maleńka. - Oparł się i drugą ręką, po drugiej stronie wąskiej talii blondynki i nachylił nad nią, jakby jego zamiary były dość oczywiste. - Nie przyszliśmy się tu dziś bzykać. - Rzucił nagle, ocierając o jej usta, których nie ucałował. Nagły zwrot akcji. Asmo odsunął się od dziewczyny, obchodząc stół. Stanął po jego drugiej stronie, opierając dłońmi i nachylił nad nim. Jednak nie odrywał wzroku od Minnie, która na pewno musiała być zdziwiona jego słowami. Tak, co jej piękna główka innego mogła sobie pomyśleć?
- W domu... jest jak jest. Chciałem tą rozmowę przeprowadzić na spokojnie, bez Ivy, bez Nefi, w ciszy. Tu jest idealnie. - Posłał jej dziwnie podstępny uśmieszek, jakby planował to od dawna. W sumie właśnie tak było. Nie wiedział na jakim etapie ze swoją nauką jest Minnie, co sobie tam wymyśliła i ułożyła, a nie mieli o tym jeszcze okazji rozmawiać. Studia? Szła na nie już tyle razy i jak jej wychodziło? Oczywiście nie przeszkadzało mu jak siedziała bez pracy w domu, zajmując się Nefi, bo tak też było idealnie, a fakt, że wyglądało to jak sponsoring tylko ich nakręcał. Asmodeus jednak martwił się, że z czasem może się to blondynce znudzić i zapewne by tak było, bo ile można siedzieć w domu, chodzić na zakupy i do kosmetyczki? Po pierwsze, planował zorganizować jej zajęcie, a po drugie udowodnić, że myśli i myślał właśnie poważnie o ich związku, jej powrocie. Mogli tworzyć przyszłość wspólnie, nie tylko prywatnie, ale też zawodowo. Triumph Airlines to jego firma, mógł zarządzać nią jak tylko żywnie zapragnął, tak samo jak zatrudniać kogo chce, na jakim stanowisku tylko sobie wymyśli. Wspólnik? Nie miał nic przeciwko, przegadał z nim kwestię, którą za chwilę poruszy z ukochaną - uważał nawet, że to całkiem dobry pomysł. Młodzi ludzie mieli inne spojrzenie na niektóre sprawy, znali się na trendach, na tym, co się podoba ludziom, co nie, a przecież linie lotnicze były dla ludzi, więc to ich upodobania powinny zostać spełnione.
- Powiedz mi Minnie, myślałaś już co dalej? Co chcesz robić? Co ze studiami, pracą? Mówiłem ci wielokrotnie, że możesz nie pracować i wciąż podtrzymuje to zdanie. Lubię cię utrzymywać. - Tu przez jego twarz przebiegł dobrze jej znany uśmiech. Wiedziała, że ten fakt go podnieca. - Obawiam się jednak, że kiedyś się znudzisz, a nie chcę sytuacji za kilka lat pod tytułem "przez ciebie mam puste cv!", jakby nagle naszła cię nieodparta ochota rozwoju osobistego. - Wyprostował się, stając teraz idealnie obok samolotu, który widniał w tle. Wyglądał teraz bardzo poważnie i mówił poważnie. Poruszane właśnie kwestie były dla niego bardzo ważne. Może Minnie o tym tak nie myślała, wszakże była lekkoduszna, ale on odkąd był prezesem parzył na pewne sprawy inaczej.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Były pewne rzeczy, które działały na nastolatkę podniecająco. Władza, pieniądze, garnitur/mundur, opanowanie, ale też zdecydowanie. To wszystko w połączeniu jeszcze z mężczyzną, którego się kocha? Przecież, nie mogła marzyć o niczym innym, więcej. A to właśnie widziała w Asmo, od chwili, kiedy przekroczyli próg jego firmy. Kochała każdą jego wersję, tą opanowaną z pracy i tą czułą, kiedy byli tylko we dwoje. W tym wszystkim była pewna równowaga, chociaż z pozoru można było jej niezauważyć.
- Mhm - mruknęła cichutko w odpowiedzi, kiedy ich spojrzenie się spotkało, a nastolatka delikatnie przygryzła dolną wargę. Nieświadomie nawet, jeszcze bardziej się oparła na dłoniach, aby miał idealny widok na jej piersi pod białym sweterkiem. Mogła poczekać, aż dojdą do jego gabinetu, może zostawią go sobie na sam koniec? Jej myśli ani przez moment nie były poprawne, gdy w wyobraźni widziała jak rozpina guziki od marynatki mężczyzny, aby dość szybko przejść do paska od spodni. Rozchyliła nawet delikatnie swoje usta, czekając aż złączy je w pocałunku i poczuła, jakby oblewał ją zimną wodą. - Co? Dlaczego? - słychać było, że jej głos był zawiedziony, a nastolatka aż musiała kilkukrotnie zamrugać powiekami. - Zrobimy to szybko, przed Twoim spotkaniem. Asmo, tak dawno tego nie robiliśmy - jeszcze była grzeczna. Nawet się niewinnie uśmiechnęła do pilota, jakby chciała go przekonać. Jakie były jej szanse? Przez moment myślała, że bardzo wysokie, a kiedy się odsunął, spadały do zera. Powinien się cieszyć, że powoli, wracała jej pewność siebie, bo gdyby zrobił tak dwa, bądź trzy tygodnie temu, znów by się w sobie zablokowała, bądź obwiniała, że to jej wina.
Kompletnie, nie wiedziała, o co może chodzić. Patrzyła, jak odchodzi i niechętnie zsunęła się ze stołu. Najpierw ustała obok stołu, aby zaraz usiąść na jednym z krzeseł naprzeciw Asmodeusa. Skoro sam się odsunął, postanowiła utrzymać ten dystans, przynajmniej przez chwilkę. Jej brwi uniosły się ku górze, jakby nadal nie rozumiała, o czym chce rozmawiać. Skrzyżowała nawet ręce na klatce piersiowej, oczekując na kolejne słowa. Chciał porozmawiać o tym, że nie dogadują się z Ivy? To by akurat ją nie zdziwiło. Czy może o tym, że powinna zachowywać się bardziej odpowiedzialnie, skoro jest o rok starsza? Wszystkie jej domysły na nic się zdadzą, dopóki sam nie powie, po co z nią tutaj przyjechał.
Poczuła się w jednej momencie jak na rozmowie z rodzicem, gdy pytał o jej przyszłość, na którą nie znała odpowiedzi. Czemu, gdy zachowywał się jak jej ojciec, musiała znów przygryzać wargę? Dość szybko jednak się otrząsnęła, po kolejnych wypowiedzianych słowach.
- Najpierw mówisz, że nie masz nic przeciwko, abym nie pracowała, bo lubisz mnie utrzymywać, tak też to lubię. Aby za chwilę, dać mi do zrozumienia, że powinnam czymś jednak się zająć? - pochyliła się bardziej nad stołem, na którym ułożyła swoje dłonie. - Nie przerwałam studiów, jeśli o tym myślisz, po prostu udało mi się studiować zdalnie - nie wiedziała na jak długo, bo nie była pewna, czy na pewno chce to robić, ale skoro się tego podjęła, chciała skończyć, chyba... I tak jednak wolała skończyć je na uczelni z NY, niż znów zaczynać wszystko od nowa w Seattle. - A o pracy, jeszcze nie myślałam. Miałam ją zacząć po powrocie do Los Angeles, ale tam nie wracam. Asmo, od dwóch, może trzech tygodni wiem, że tutaj zostaję, nie mamy stałej opiekunki dla Nefi. Jak wyobrażasz sobie to, abym poszła do pracy? Miałabym pracować w jakimś nocnym klubie, czy barze? Akurat, wracałbyś z pracy, a ja bym do niej szła, przecież to byłoby bezsensu - pokręciła przecząco głową. Oczywiście, Minnie nigdy w życiu nie poszłaby do takiej pracy, ale chciała mu pokazać tym samym, że ciężko jest jej cokolwiek znaleźć, zwłaszcza z ich czasem. Nie wyobrażała sobie pracować w takim miejscu i jeszcze nie wracać na noce. Nie o takim życiu zawsze marzyła. - Może Ty mnie zatrudnisz w swojej firmie jako stewardessę? Mogłabym sobie polatać - tych słów również nie mówiła poważnie, powstrzymywała się, tylko aby się nie zaśmiać. Minnie i stewardessa, przecież to do siebie w ogóle nie pasowało, Asmo usłyszałby na nią więcej skarg w jeden tydzień, niż na innych przez co najmniej dwa lata. Wiedziała, że jej nie zatrudni, po pierwsze Nefi, a po drugie była za niska, nawet w szpilkach. Nadal chyba musi ją utrzymywać.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Widział i czuł, jak desperacko go pragnie, a jej słowa jeszcze bardziej go nakręcały, ale nie teraz, musiał mieć silną wolę. Asmo zdążył rzucić jeszcze krótkie - A będziemy, kiedy ja o tym zadecyduję. - głosem nieznającym sprzeciwu, pewnym siebie i szorstkim. Wiedział, że już teraz Minnie nie odbierze tego jak odrzucenia, jak mogłaby, skoro co rano mówił jej jak pięknie wygląda i nie potrafił powstrzymać się przed całowaniem jej ust, gdy tylko nadarzała się okazja. Fakt, dawno ze sobą nie sypiali, ale siedział do późnej nocy, czasem wczesnego ranka nad nauką, a kiedy wracał do łóżka, ona już spała. W dzień? Również nie mieli takiej możliwości, przez Ivy i Nefi. Jego pracę. Wszystko się tak nagle zmieniło, życie wyglądało zupełnie inaczej niż te kilka miesięcy temu. Gorzej? Według Asmodeusa nie, ale musieli być cierpliwi. On był i jak na tym wyszedł? Stał właśnie przed Minnie jako prezes linii lotniczych, człowiek sukcesu, spełniający swoje marzenia, sięgający wysoko, z dumnie uniesioną głową. Czuł się wspaniale, mając pod sobą ogromny zespuł, będąc w posiadaniu kilku dużych samolotów, mając u boku kogoś takiego jak Minnie - pięknie się przy nim prezentowała idąc korytarzami biurowca, a jednocześnie była tak wspaniale kochana w czterech ścianach domu. Może ostatnio zachowywała się inaczej, momentami nawet miał jej dość, ale nigdy na tyle, by myśleć o zmianie. Nigdy jej już nie zamieni, była jego kolejnym sukcesem. Kochał tą gówniarę. Nawet jeśli nie rozumiała o czym do niej teraz mówił. On nie usiadł, stał w tym samym miejscu, zaciskając palce wokół fotela. Posłał jej delikatny uśmiech, nieco służbowy, a nieco zawadiacki, słuchając jak do niego mówi i nie przerwał ani razu. Oj Minnie, jesteś taka urocza w tej swojej niedomyślności.
Ją to bawiło, a jego zupełnie na odwrót.
- Kobieta prezesa nie będzie jakąś tam stewardessą. Zapomnij. - Uniósł brwi i zaczął przechadzać się wzdłuż stołu, splątując ręce za sobą. Chodził jakby nad czymś dumał, a kiedy znów zaczął mówić, nie zatrzymał się.
- Widzę, że jesteś pogubiona, tu studia, tu nie wiem co chcę, tu nie podejmę pracy, bo dziecko... Widzisz, myślałem nad tym od jakiegoś czasu. Nie wiedziałem, jak ułożą się sprawy między nami, ale teraz kiedy już wiem, mogę podjąć tę rozmowę. - Nagle zatrzymał się i spojrzał na Minnie z dziwnie zadowolonym z siebie uśmieszkiem, a jego błękitne oczy wbite były w jej jasne jak lazur tęczówki. - To jest tylko propozycja, Minnie. Nie zmuszę cię i nie będę zły, jeśli odmówisz. Tak, jak mówiłem na lotnisku, zawsze robiłem wszystko dla ciebie. Tak jest i tym razem. - Wciąż przeciągał dojście do sonda sprawy. Odsunął sobie krzesło, rozpiął niespiesznie marynarkę i usiadł dokładnie na przeciwko swojej ukochanej. Nachylił się nad stołem, na którym splątał ze sobą dłonie, patrząc w oczy Minnie z pełną powagą.
- Może to zabrzmi nieco poważnie, szczególnie, że nie masz doświadczenia, ale zapewniam, że przeszłabyś przez wszystkie szkolenia i certyfikacje zanim podejmiesz stanowisko. Długo myślałem nad odpowiednim, ale teraz już wiem - proponuję ci posadę rekrutera stewardess, szefowej wyszkolenia, oraz szefowej pokładu, od czasu do czasu. Z czasem. - Bo do tego dłuższa droga, szczególnie, że Minnie nigdy nie latała. Czy była za niska? Normalnie tak, ale w jego liniach wzrost liczył się jedynie na B777, którym co prawda latał Asmodeus i na którym co prawda chciał, by latała Minnie, ale był szefem, mógł sobie robić co chciał.
Znów posłał jej delikatny uśmieszek.
- Co ty na to? - Czuł jakąś dziwną satysfakcję.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zaskoczyło ją trochę, że zignorował jej wszystkie, wcześniejsze słowa, przez co tylko, jeszcze bardziej się pogubiła. W tym momencie nie wiedziała już co myśleć, ani o czym myśli Asmo. Jego asystentką również by nie mogła być ze względu na ich relację, to byłoby nieprofesjonalne, na szczęście wiedziała, że to stanowisko jest już zajęte. Tak bardzo, chciała już go pospieszyć, aby powiedział, o co mu chodzi i aby nie trzymał jej dłużej w niepewności. Zamiast tego, siedziała w ciszy, podążając za nim swoim wzrokiem. Wiedział, jaka jest niecierpliwa! Powstrzymywała się, aby nie zacząć się kręcić na fotelu, gdzie siedziała, zamiast tego, zaczęła bawić się kosmykiem swoich długich włosów.
- Do rzeczy, Asmo. Proszę - chciała, aby jej w końcu wszystko powiedział. Od początku do końca. Mieli już nie mieć przed sobą żadnych tajemnic, więc wiedziała, że wszystko jej powie. Niestety, Minnie w tym momencie, była bardzo niecierpliwa. Cały czas, na jej twarzy widoczne było zaskoczenie, jakby sama się już w tym wszystkim pogubiła i nie wiedziała do końca, co się dzieje. Troszkę chyba odetchnęła z ulgą, skoro mogła na jego propozycję odmówić i nie będzie musiała zgadzać się w ciemno. Czy on się z nią cały czas droczył? Nie mógł powiedzieć wszystkiego od razu? Cichutko wypuściła powietrze, na moment przenosząc wzrok na samolot, który był za nim, aby ponownie spojrzeć na Asmo.
Jego słowa, propozycja, jakby to wszystko do niej docierało, rozumiała słowa, ale zapamiętała tylko te ostatnie. Naprawdę chciał, aby miała tak odpowiedzialne stanowisko? Ona? Chwilami, sama się we wszystkim gubiła, a on chciał jej pod tym względem zaufać? Będzie miała taki duży wpływ na to, kogo zatrudnią w firmie? Gdyby nie ich rozstanie do tej pory sama, podpisywałaby się Triumph i byłaby żoną prezesa, a nie tylko jego dziewczyną. Wtedy pewnie, byłoby inaczej, ale nieważne! Skupiła się już tylko na obecnej chwili, a jej usta ułożyły się w uroczym uśmiechu. Nie było już widać zniecierpliwienia, naprawdę się cieszyła, mógł to zobaczyć nawet w jej oczach.
- Naprawdę?! Oczywiście, że się zgadzam! Przecież to jest najlepsza praca, jaką mogłabym sobie wymarzyć. Nawet, nie wiem, co mogłabym Ci powiedzieć! Ojejku, Asmo! Tak bardzo dziękuję, że o mnie pomyślałeś! Postaram się, abyś nigdy nie żałował swojej decyzji - zasłoniła na moment nawet usta, aby nie zachować się jak typowa nastolatka, ale naprawdę się cieszyła! Nie będzie musiała pracować po nocach, okej będzie musiała się troszkę pouczyć, przysiąść pewnie do notatek, ale była w stanie to zrobić. Minnie była mądra, niekiedy tylko zachowywała się jak typowa, głupiutka blondynka, ale z tępą laską przecież Asmo by nie był.
Najchętniej? Obeszłaby stół, ale z jakiegoś powodu została na swoim miejscu, skoro była to rozmowa o pracę. Troszkę inna, bardziej w ich stylu, w końcu sypiała z szefem, ale jednak nadal rozmawiali o pracy.
- Opowiesz mi o wszystkim, prawda? Jak to ma wyglądać, te wszystkie szkolenia, wszystko w swoim czasie. Ale... Jeśli się zgodzę, to znaczyłoby, że od tego momentu, byłbyś moim szefem? - ponownie, bardziej pochyliła się nad stołem, a ich spojrzenie mogło się spotkać. Już się przecież zgodziła, ale pewnie i tak sporo jeszcze przed nimi. Minnie dopiero teraz, zaczęłą trzeźwo myśleć, więc niech nie myśli, że wszystko pójdzie tak ładnie i gładko, a nastolatka zgodziła się bez żadnego ale.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Triumph Airlines S.A.”