WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
właścicielka antykwariatu
art books press boo
columbia city
-Zdecydowanie, ale mi jako rodzicowi, zależało o tym, aby nie było niepotrzebnej presji.-powiedziała. Dziecko to było dziecko, niezależnie od talentu. Można pomyśleć o jakiejś karierze czy czymkolwiek innym za parę lat. Na razie chodziło tylko wyłącznie o dobrą zabawę, nawet nie o ruch, sport czy cokolwiek innego. Katherine nie należała do nadambitnych rodziców, którzy od maleńkiego ganiają swoje dzieci na zajęcia dodatkowe, żeby przed pójściem do szkoły znały 3 języki, miały czarny pas w teakwondo i były w samej czołówce wyścigu szczurów. Chciała dla córki jak najlepiej, ale pozwalała jej na posiadanie dzieciństwa, dobrą zabawę i tak dalej.
-Jeśli Grey chce dojść do wszystkiego sam, to musisz mu na to pozwolić. Z resztą... Nie chcę się wtrącać w wasze sprawy-powiedziała. Cóż, znała swojego brata, wiedziała że ten nie byłby zachwycony, gdyby jego siostra się nie dość, że wtrącała w jego życie, to jeszcze w życie jego i jego dziewczyny. Są pewne rzeczy, które trzeba uszanować, niezależnie od wszystkiego. Bo jak to się mówi, dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. -Jeśli Grey będzie wiedział, do kogo w razie potrzeby się zgłosić, to może kiedyś z tego skorzysta. Na siłę nikogo nie uszczęśliwisz-Cóż, chyba nie na to liczyła Rosalie, ale cóż.
studentka weterynarii i stażystka
klinika weterynarii
hansee hall
- Rozumiem. - odparła, kiwając twierdząco głową i nie kontynuując dłużej tego tematu, gdyż wychodziła z założenia że Katherine zapewne chce dać takie wychowanie swojej córce, jakiego sama nie miała. Grayson opowiadał o tym, że gdy zaczął swoją przygodę ze sportem to zarówno rodzice, jak i trenerzy wywoływali na nim presję, może z jego siostrą było podobnie, albo widziała jak to było z bratem, dlatego chciała dla swoich dzieci innego życia? Nie Hepburn było jej oceniać, psychologiem przecież nie była.
- Przepraszam, nie chciałam cię w to wciągać, myślałam że mi coś podpowiesz, bo przecież ty go znasz najlepiej. Twój mąż również musiał do wszystkiego dojść sam, czy od początku dzieliliście się obowiązkami i opłatami gdy zamieszkaliście razem? - zapytała zatem jak to wyglądało w innych związkach niż jej, a trzeba przyznać że to pierwszy raz gdy zamieszkała ze swoim facetem. Przed Graysonem miała tylko jednego, ale on spotykał się z nią i sypiał tylko po to by zagrać w filmie jej ojca, a nie dlatego bo ją kochał i chciał układać sobie z nią przyszłość. To nie miała czego oceniać i porównywać zatem.
- Po prostu chciałabym mu pomóc w wypełnieniu jego marzenia, nic więcej, ale może warto jak ty mówisz odpuścić i pozwolić mu zadecydować samemu. - westchnęła, bo spodziewała się innej porady, w sensie co zrobić by Grayson się zgodził, w zamian usłyszała że powinna odpuścić. Pewnie Katherine miała rację i Rosalie za bardzo się zaangażowała w spełnianie marzeń swojego ukochanego. Powinna skupić się na sobie.
właścicielka antykwariatu
art books press boo
columbia city
Katherine nie była zaangażowana w żadne konkretne zajęcia pozalekcyjne. Nie grała w nic, nie była w żadnej drużynie, nie rywalizowała, nie brała udziału w konkursach. Może jedynie w jakiś naukowych, lecz nie była aż tak dobrą uczennicą, aby coś osiągać. Jednak widziała jaką presję miał jej brat - niezależnie czy była ona od niego samego, rodziców czy trenerów. Może to jakoś podświadomie wpłynęło na to, jak Katherine traktowała wszelkie zajęcia swojej córki. A może po prostu nie miała tego genu współzawodniczego zarówno w stosunku do córki, jak i samej siebie?
-Wiesz, znam doskonale Greysona, ale niespecjalnie nigdy rozmawialiśmy, jak on widzi strukturę wspólnego budżetu -roześmiała się, bo mimo wszystko to byłby dziwny temat do rozmów, niezależnie od wieku jak i okoliczności. O takich sprawach się po prostu nie rozmawia i tyle. Temat niewygodny, tak samo jak wiara i polityka. -Wtedy oboje nie mieliśmy za wiele własnych pieniędzy, więc nie bardzo wchodziło w grę, aby ktokolwiek płacił za wszystko. Dzieliliśmy się w zależności od sytuacji. Czasem jedno płaciło za czynsz, czasem drugie.-wzruszyła ramionami. Chwilę trwało, zanim James rozkręcił biznes na tyle, by żyło się im dostatnie, a ona wtedy już spędzała czas w domu, spodziewając się dziecka i potem je wychowując. Ona dokładała się do ich życia w inny sposób - ale to też było bardzo indywidualne podejście, nie u każdego by się to sprawdziło. Dlatego też nie chciała mówić tego na głos.
-Faceci tacy już są. Czasem bronią swoich decyzji jak honoru. Może sama świadomość, że w razie co może się do kogoś zwrócić o pomoc, czy wsparcie będzie wystarczający, by w którymś momencie o to poprosić, czy coś-powiedziała. Zmuszanie kogokolwiek do czegokolwiek nie miało sensu. Tu chodzi o dumę, o honor. Jednak jeśli wiadomo, że można się do kogoś zwrócić w razie potrzeby, to może się tą opcję wykorzysta. A jeśli nie, to Rosalie powinna mieć spokojne sumienie, w końcu zaproponowała.
studentka weterynarii i stażystka
klinika weterynarii
hansee hall
- Wiesz, poczułam się dziwnie, gdy on chciał płacić jeszcze dodatkowo za moje studia czy żebym robiła zakupy takie typowo babskie z jego pieniędzy. On powinien odkładać na swój własny biznes, a ja również zarabiam, ze stypendium dla najlepszych studentów jestem w stanie opłacić kolejny rok studiów, poza tym cenię sobie niezależność finansową i kosmetyki, ubrania, perfumy wolę kupić ze swojej wypłaty. Jedzenie dla nas obojga także. - i chociaż pod wieloma względami kobieta była staromodna to ceniła sobie niezależność finansową na tyle, by nie być utrzymanką swojego faceta i żerować na jego wypłacie, czy otrzymywać od niego wyliczone sumy na dane przyjemności. Uważała że kobieta nie powinna być pod tym względem uzależniona od mężczyzny, bo później jak coś nie wyjdzie to ona zostaje bez niczego i musi zaczynać od nowa. A w obecnych czasach nie można nic uznawać za pewne.
- Jeszcze godziłaś pracę z macierzyństwem, prawda? - podziwiała to wśród kobiet, które nie oddały się pozostaniu w domu i wychowywaniu dzieci tylko wróciły zawodowo do pracy. Przecież one pracowały 24/7. Ona nie wie czy by sobie poradziła z macierzyństwem, studiami i pracą jednocześnie, zatem jedno chociaż musi zakończyć. A po ukończeniu studiów i praca będzie lepiej płatna.
- Czasami zastanawiam się czy to honor czy męska duma. - skomentowała ostatnie słowa blondynki, kręcąc przy tym przecząco głową, bo nie rozumiała tego, jakby przyjmowanie pomocy było złe. Kobiety inaczej podchodziły do tego tematu.
właścicielka antykwariatu
art books press boo
columbia city
-Nie chce mówić, że pewne rzeczy wypada, żeby coś mężczyzna zrobił, bo nie żyjemy w XIX wieku... Jednak musicie sami się dogadać, moje rady tu nic nie dadzą...-stwierdziła. Rozumiała zarówno swojego brata, który w taki sposób chciał otoczyć opieką swoją ukochaną, pokazać jej, że traktuje ją poważnie i takie tam, męskie sposoby aby dobrze się czuć, pokazać męskość i tak dalej. Wiedziała też, że czasem trudno jest stać się zależną od kogoś i wręcz panicznie chce się pokazywać niezależność i samodzielność. Kath to znała, w końcu mogłaby żyć dostatnio za pieniądze męża i tylko gotować obiadki, ale wolała mieć coś swojego i stworzyła swój biznes, który może wszyscy jej bliscy traktowali jako zabawę na początku. Tylko nie robiła tego na złość mężowi, aby mu pokazać, że nawet jakby chciał ją poniżyć i zostawić to ona sobie i tak poradzi, tylko dlatego że nie chciała siedzieć cały dzień w domu.
-Nie, właściwie nie. Byłam niedlugo po studiach, nie miałam zbyt dobrej pracy wtedy, więc zrezygnowałam z niej bez problemu. Sklep otworzyłam, jak Lydia poszła do żłobka.-wyjaśniła. Już chciała mówić, że teraz jednak zamierza to robić tak długo jak tylko to jest możliwe, ale ani Rosalie, ani Grayson jeszcze nie wiedzieli o ciąży Kath i na razie tak miało to zostać. No i jeszcze pracowała nad tym- a właściwie to dopiero zaczynała pracować nad tym, jak pogodzić bycie mamą i szefową.
-Może to też być ambicja. Niezależnie jak to nazwiesz, każdy ma prawo podejmować własne decyzje, a dopóki nikogo nie krzywdzą, to trzeba to zaakceptować-powiedziała, choć już potencjalny problem w tym związku - oboje byli bardzo ambitni i to mogło prowadzić do sprzeczek i nieporozumień, bo każde będzie chciało postawić na swoim. Każde z nich miało do tego pełne prawo, w dorosłym wieku trudno zmienić swój charakter i podejście do życia, a generalnie zmienianie się dla kogokolwiek było dość słabe, nie bójmy się tego powiedzieć.
studentka weterynarii i stażystka
klinika weterynarii
hansee hall
- Ale nie czułaś nigdy że twój mąż próbuje cię uzależnić od siebie finansowo? - zapytała zatem wprost, bo do tego Katherine nie nawiązywała. Rosalie czasami się tego obawiała ze strony Graysona z racji tego, że on też był trochę od niej starszy, a raz już pewien mężczyzna nadużył jej zaufania, nie chciała przez to przechodzić ponownie. I nie chodzi tu o to, że nie ufała ukochanemu, bo ufała, ale takie doświadczenia zawsze zostają gdzieś w naszej głowie.
- Nie czułaś że przez taką przerwę masz jakieś braki w swoim zawodzie? - chociaż ich zawody się różniły, to w każdej branży zawsze się coś zmieniało, czy to przepisy odnoście prowadzenia sklepu, czy moda na dane antyki, czy nowe zasady odnośnie przywozu rzeczy zza granicy, a świeżo upieczone matki nie mają wcale wiele czasu by jeszcze się dokształcać w międzyczasie. Zatem kiedy nadrobić ten stracony zawodowo czas? Rosalie póki co nie była w stanie sobie tego wyobrazić.
- Dobrze, postaram się zaakceptować jego decyzję i jej nie podważać. Przecież nie chcę między nami żadnych kwasów. Chociaż to była nasza pierwsza kłótnia odkąd jesteśmy w związku. - wyznała i czuła się z tym dziwnie, bo wcale nie uważała że przez tą kłótnię nie wiem, powinni się z ukochanym rozstać czy dać sobie czas osobno, ona szukała rozwiązania by kłótnia drugi raz się nie pojawiła. Stąd zapewne liczyła na porady siostry Beechama.
właścicielka antykwariatu
art books press boo
columbia city
-Broń boże-powiedziała bez zastanowienia się, choć musiała przyznać, że taki pomysł nigdy jej przez głowę nie przeszedł. Może dlatego, że o przemocy ekonomicznej, nazywając tej nazwy, mówi się o problemie dopiero od niedawna. -Ale nie zawsze James tak dobrze zarabiał, więc to nie tak, że faktycznie miałby mnie od czego uniezależnić-powiedziała, nie będąc wcale pewną, czy używa odpowiednich słów do opisu tego stanu, w którym byli jako para, gdy Lydia się urodziła. Jednak nie da się ukryć, że nawet przez moment nie przeszło jej nigdy przez głowę, ani teraz, ani przez te wszystkie lata, że James ma jakieś niecne zamiary względem niej. No może to nie była prawda, na samym początku znajomości mogła podejrzewać, że chce ją tylko zaliczyć, ale to szybko minęło i poszło w niepamięć.
-Zawodzie? Ja po ciąży zaczęłam robić coś zupełnie innego!-zauważyła. Jak Lydia poszła do przedszkola, to jej matka zaczęła od zera, budowała biznes, szukała lokalu, myślała nad reklamą i tak dalej. Nie można powiedzieć, czy cokolwiek straciła przez ciążę, wręcz wiele możliwości się przed nią otworzyło. Nie miało to może bezpośredniej zależności z ciążą - lecz po prostu dobry moment to był dla niej, kiedy mogła się zająć sobą i pomyśleć nad czymś nowym.
-Kiedyś musi być ten pierwszy raz, nie ma się co martwić-stwierdziła. Posiadanie różnych zdań nie było problemem, lecz trzeba było umieć się kłócić, powiedzieć basta, przeprosić potem i tak dalej. Jednak wiedziała, że nie ma problemu z tym, że czasem się człowiek kłóci. Nawet warto, dla oczyszczenia atmosfery.
studentka weterynarii i stażystka
klinika weterynarii
hansee hall
- Rozumiem. Mam nadzieję że nie oceniasz mnie przez pryzmat moich wątpliwości, ale zawsze sądziłam że w związku potrzebny jest finansowy kompromis, podział wydatków, bo coś takiego widziałam w swojej rodzinie od zawsze. A mój wcześniejszy chłopak chciał tylko żerować na pieniądzach moich rodziców, zaś Grayson chce za wszystko płacić sam, więc sama rozumiesz, miałam do czynienia z dwiema zupełnie różnymi jednostkami, co sprawia że w mojej głowie pojawiają się jakieś wątpliwości, których przecież nie powinno być. - aż zakryła twarz dłonią, bo serio nie wiedziała, skąd się biorą w niej jakieś takie wątpliwości po kłótni z ukochanym. A może w każdym związku tak było, że po kłótni wątpiło się w relację i albo to wygrywało, albo wręcz przeciwnie, pokonało się je i nadal tworzyło się silniejszy związek? Poza tym była na czasie z różnymi problemami dotykającymi kobiet i właśnie pojawiło się pojęcie przemocy ekonomicznej, nad którym zaczęła się zastanawiać. Czasami chyba analizowała za bardzo rzeczy, których nie było w jej relacji, co od czasu do czasu robi każda z nas.
- No właśnie, dlatego boję się tego, że po ewentualnej ciąży potem nie nadrobię zawodowych zaległości i będę martwa zawodowo. - obecnie młode kobiety przecież dążyły do kariery, do tego by być najlepszą w swoim fachu i chyba zawsze przerażała je wizja okresu macierzyństwa, gdzie masz sporą przerwę od pracy. Jednocześnie Rosalie marzyła też o tym by mieć z Graysonem w przyszłości rodzinę, choć obawiała się bliźniąt, wiedząc że on pochodzi z rodziny, gdzie takowe się zdarzają. W końcu on i Kath są idealnym tego przykładem.
- Ale wy chyba nigdy się nie sprzeczacie z mężem, czy po prostu skrzętnie to ukrywacie przed innymi? - zapytała, bo Wheterby wyglądali na bardzo zgodne małżeństwo, nie wyobrażała sobie zatem małżonków kłócących się.
właścicielka antykwariatu
art books press boo
columbia city
-Temat finansów jest delikatny, ale wydaje mi się, że nie ma jednego, idealnego rozwiązania. Każdemu co innego pasuje-stwierdziła. No nawet oni w związku już mieli dwa różne podejścia - najpierw James wszystkich utrzymywał, a teraz Katherine też zarabiała, lecz nie na tyle, aby móc zapewniać połowę domowego budżetu. Wiedziała, że niektóre pary robią inaczej i są szczęśliwe, bez problemowe i tak dalej. Dlatego też chciała uspokoić Rosalie że powinna odpuścić jakieś uprzedzenia i pozwolić sytuacji się samej ukształtować tak, jak byłoby najlepiej. Może Grayowi chodziło o to, że to pieniądze jej rodziców, a nie jej własne? Trudno powiedzieć, Kath nawet nie próbowała się domyślać, bo też nigdy na takie tematy z własnym bratem nie rozmawiała. Ani ile on zarabia, ani czy chce utrzymywać swoją dziewczynę, czy będzie chciał, aby rzuciła pracę czy cos w tym stylu.
-Wiesz, właściwie w każdej branży kobiety chodzą na macierzyński i wracają po nim z sukcesami-powiedziała. Cóż, ona nie musiała się o nic takiego martwić, ale to był na pewno urok własnego biznesu. Choć z drugiej strony, to ona musiała się zająć tym, aby znaleźć kogoś na swoje zastępstwo, czy nawet rozważała zwinięcie biznesu... Wszystko na swoje plusy i minusy i Kath miała w przyszłości poważną decyzję do podjęcia, już o niej troszkę myślała.
-Myślę, że dobrze to ukrywamy. -roześmiała się. Oczywiście, że się sprzeczali. O niewyrzucony karton od mleka, rozpieszczanie Lydii i te sprawy. Jednak to były sprzeczki, nic poważnego.
studentka weterynarii i stażystka
klinika weterynarii
hansee hall
- W takim razie będziemy musieli dojść razem do jakiegoś kompromisu pod tym względem. - stwierdziła, bo tak chyba będzie najlepiej. Chociaż świetnie zdawała sobie sprawę z tego że będą musieli wrócić ponownie do tematu, a już ostatnio było nieprzyjemnie. Tylko dlaczego jej ukochany jej nie rozumiał, a ona nie rozumiała jego w tym temacie? A ona już nie mogła się doczekać, aż zacznie zarabiać prawdziwe pieniądze po studiach jako specjalistka w swojej dziedzinie. Na pewno wtedy będzie już łatwiej. I również uspokajały ją kolejne słowa bardziej doświadczonej kobiety.
- Nie wiem czego się właściwie obawiam, chyba po prostu nie jestem jeszcze gotowa na to by zostać matką. - bo i nie była gotowa, miała dopiero dwadzieścia trzy lata i plany na rozwijanie kariery, a czas na dzieci przyjdzie z czasem. Jej rodzice też wcale prędko się o nią nie postarali, oddając się najpierw karierze i co? Urodziła się zdrowa, a to najważniejsze.
- Czy uważasz że my się z Graysonem dobrze uzupełniamy? - zapytała ni stąd ni zowąd, bo uważała że państwo Wheterby właśnie idealnie się uzupełniali. Ale nie wątpiła w swój związek, kochała Gray'a, on ją i to było najważniejsze dla nich obojga. Jednak dobrze było znać też zdanie innych na swój temat.
właścicielka antykwariatu
art books press boo
columbia city
-Bez kompromisów się w żadnym związku nie obejdzie-zaśmiała się. Czy to w temacie finansów, wesela czy jakimkolwiek innym -sytuacji, gdzie trzeba wspólnie podjąć decyzję, aby oboje byli zadowoleni. Czasem to będzie decyzja czy apartament w centrum, czy domek na obrzeżach, a czasem czy pizza na kolację, czy może sushi. Jednak okazji do podejmowania wspólnych decyzji będzie miliard i to tylko w pierwszym roku wspólnego mieszkania. Wiadomo, że w pewnym momencie nawet rozmowa o tym, co zamówić może zadziałać jak lont, który może spowodować niemały wybuch.
-Masz pełne prawo do tego, nikt wam nie każe od razu zostawać rodzicami-zapewniła. Cóż, temat dzieci był do tej pory dość drażliwy dla Kath, państwo Beecham mieli już trochę wnuków i chyba byli ostatnimi osobami, które będą dopytywać się o następne. Kath to wiadomo, na pewno nie będzie pytać. Z resztą, wydawało się to dość oczywiste, że nie na samym początku związku się o tym myśli, tylko każdy da sobie kilka lat, aby przeżyć swoją młodość w inny sposób, niż w pieluchach. Nie żeby Kath żałowała, czy była niezadowolona ze swojego życia...
-A powiedz, czy to cokolwiek zmienia?-zapytała z lekkim uśmiechem. Wiedziała, że fajnie usłyszeć "wow, pasujecie do siebie" czy "wydajecie się idealną parą", ale jeśli ktoś by jej powiedział, że James jest zupełnie inny od niej i raczej nie wydają się być dopasowani do siebie, to by się tylko roześmiała. No i co z tego, że według tej osoby nie mają przyszłości razem? Wtedy para i tak się zaweźmie i po kilku latach z przyjemnością pokaże się im ... figę z makiem.-Najważniejsze, że wasze wybory są dla was odpowiednie, wy wiecie co robicie... No i wy wiecie co dla was jest najważniejsze-wytłumaczyła swoje słowa. Naprawdę nie miała nic złego na myśli, ani nie chciała przekazać nic złego. Pewnie, że wydawali się fajną parą, ale czy to miałoby coś do powiedzenia, jakby tak naprawdę, za zamkniętymi drzwiami im się nie układało?
studentka weterynarii i stażystka
klinika weterynarii
hansee hall
- Długo zajmuje wypracowanie takiego kompromisu? - zapytała, bo pewnie z czasem będzie to dla obojga łatwiejsze, bo będą znali swoje potrzeby, rozumieli je, a tak to póki co każde próbuje postawić na swoim, sądząc że tak będzie lepiej dla obojga. Jak to Kath doskonale wie, jeszcze spora droga między Rosalie i Graysonem zanim będą tak idealną parą jak Katherine i James.
- Moja mama powtarza "byle przed 30tką, bo potem mogą się urodzić dzieci z wadami", co uważam za pewnego rodzaju hipokryzję, gdy sama urodziła mnie po 30tce, a raczej ledwie przed 40tką, a nie uważam się za wadliwą sztukę. - co prawda państwo Beecham mieli sporo wnuków, a państwo Hepburn żadnego i póki jeszcze ich córka była młoda i studiowała to nie będą na nią naciskać, ale jak za dwa lata skończy studia to zaczną się pytania "a kiedy planujecie zostać rodzicami?".
- Miło byłoby usłyszeć że mamy twoją aprobatę. Jeszcze nie poznałam waszych rodziców, trochę się tym stresuję, jacy oni są? Grayson niewiele mówi o waszym tacie, o mamie trochę więcej, ale też nie wiem nic konkretnego. A chcę wiedzieć jak powinnam przygotować się na spotkanie z nimi. - skoro jej ukochany twierdził, że wszyscy ją pokochają, to nie powinna się niczego obawiać, ale ona chciała zrobić na jego rodzinie jak najlepsze wrażenie. I na pewno nie będzie zadawała takich pytań jak obecnie jego siostrze.
właścicielka antykwariatu
art books press boo
columbia city
-Nie mam pojęcia. U nas było inaczej-powiedziała tylko. No jednak gdy sytuacja gdy jedna osoba jest już "dorosła", samodzielna i cóż, gdy już się dorobiła, a druga osoba jest jeszcze przed tym. Ona nie miała w tym doświadczenia, bo właściwie poza jakimś przelotnym związkiem w liceum, to James był jej jedynym mężczyzną, z którym do wszystkiego dochodzili wspólnie.
-Wiesz, każda kobieta, która zajdzie w ciążę po 30 jest traktowana jako ciąża geriatryczna. Jest to może obraźliwie, ale lekarze po prostu używają takiego słownictwa. -powiedziała, bo to mogło być coś, o czym Kath wie najlepiej, w końcu spodziewała się dziecka po trzydziestce. Czy słyszała o tym, że jest za późno? Nie, nikt nie miał odwagi, aby czegoś takiego kobiecie powiedzieć. Czy słyszała, że teraz będzie jej łatwiej niż za jakieś 5-6 lat? Jak najbardziej. Jednak nie to było dla niej najtrudniejsze w tym całym procesie.
-Na pewno nie musisz się niczym stresować. Choć pamiętam, jak ja przedstwiałam ich Jamesowi-roześmiała się. Właściwie to nie wiedziała, co może powiedzieć o swoich rodzicach, choć oczywiście, znała ich doskonale. Jednak Grayson miał na pewno rację w tym, że jak będzie sobą, to ją wszyscy polubią, a z czasem pokochają. To nie powinien być żaden problem. Jak już nie będzie zadawać takich pytań, to chyba będzie okej. Bo jednak były one dość.. osobiste.
studentka weterynarii i stażystka
klinika weterynarii
hansee hall
- Przepraszam że tak dopytuję, mam nadzieję że nie jestem zbyt męcząca i uciążliwa pod tym względem, lecz nie mogę na ten temat porozmawiać ze swoimi rówieśniczkami, bo im w głowie tylko imprezy i o nikim nie myślą na stałe. - pewnie tym samym szatynka odkryła przed kobietą swoje zamiary wobec jej brata, że traktowała ten związek bardzo serio i to miała być relacja na stałe. I nie, nie życzyła rozstania Wheterbych, świat musiałby wtedy odwrócić się biegunami gdyby to się stało!
- W takim razie lekarze chyba zatrzymali się w czasach średniowiecznych i powinni zaktualizować swoje podręczniki, bo z tego co zauważyłam to duża część kobiet decyduje się na dziecko ukończywszy trzydziesty rok życia. - oburzyła się na samo to określenie, bo to znów obrażało kobiety, które chciały się kształcić i rozwijać zawodowo. Nie żyjemy przecież w średniowieczu gdzie szybko trzeba było zachodzić w ciążę bo szybciej się umierało.
- Stresował się, co nie? - zapytała, bo wiadomo dla Kath i Graysona to była sytuacja łatwiejsza niż dla ich partnerów, bo oni znali doskonale swoich rodziców, a ich partnerzy? Musieli pokazać się z jak najlepszej strony by rodzice uznali ich za godnych ich dzieci.
właścicielka antykwariatu
art books press boo
columbia city
-Och Rosalie, nie ma problemu. Tylko obawiam się, że ja też nie jestem dobrą osobą, bo jednak trudno porównać żonę ze sporym stażem i młodą, nową dziewczynę?-nie była pewna, czy użyła odpowiedniego, a nawet dobrego określenia na Rosalie, ale no nie łudźmy się. Kath w tym momencie była stateczną żoną ze sporą córką - poza tym, związała się z chłopakiem w swoim wieku - trudno było to porównywać do związku Beechama.
-Świat się zmienia, kiedyś to nastolatki rodziły dzieci i to po osiem, dziesięć... Jednak od lat nie zmieniło się to, że z wiekiem pojawiają się różne problemy-cóż, blondynka nie chciała udawać, że się zna, czy że popiera takie nazewnictwo, ale cóż, robili tak mądrzejsi od nich obu i najwyraźniej mieli jakieś powody ku temu-Z resztą, czy to nie Ty powinnaś lepiej orientować się w tym medycznych tematach?-wiedziała, że dziewczyna to raczej w temacie zwierząt się orientowała, ale tak czy siak wiedziała więcej niż Katherine, dla której to był totalnie obcy temat i w sumie to nie lubiła widoku krwi.
-James? Raczej on nie z tych...-choć bardzo prawdopodobne jest to, że Wheterby robił dobrą minę do złej gry. Albo uważał, że obojętnie, w końcu trudno było przewidzieć że ten związek, w college'u będzie tym jedynym. Może się i chce często, ale pewności nigdy nie ma.