WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie zabrał jej dłoni. Nie kazał jej się odsunąć. Sam się nie odsunął… chciał tego tak samo jak ona, nawet jeśli nie mówił tego głośno. Właściwie oboje mieli jeden podstawowy problem – nie potrafili się komunikować. Wcale. Kompletnie. Ani ze sobą ani z resztą świata. No cóż… jest to pewnie coś do wypracowania. Chyba… oby.
Nie spodziewała się jednak zaproszenia na randkę. Kompletnie. Bo samo to było zaprzeczeniem wszystkich ich ustaleń z ostatnich tygodni, jak mogli razem pracować i chodzić na randki? Nawet jeśli miałaby to być jedna randka. Pierwsza i ostatnia? Z jej zdolnościami to wszystko było możliwe – nie była najlepsza w randkowaniu, czego chyba jeszcze nie zdążyła mu powiedzieć, ale z drugiej strony powinien się już zorientować. Randki, związki i cała reszta… nie była wzorem do naśladowania. Jednak jego propozycja sprawiła, że serce zabiło jej trochę mocniej. Chociaż nie odpowiedziała od razu. Przyglądała mu się, uśmiechała się pod nosem – nie zdejmując maski pewnej siebie, może nawet trochę aroganckiej – Nie wiem… powinnam zacząć bardziej się szanować. Żadnego seksu na pierwszych randkach. – zażartowała, oczywiście że tak – I jak wrócisz… zapytaj o to jeszcze raz. – nie zgodziła się, ale też nie powiedziała nie. I zrobiła kolejną głupotę, bo znowu zmniejszyła dystans między nimi, znowu złożyła na jego ustach pocałunek – zapowiedź? Obietnicę? A może po prostu chciała zagrać mu na nerwach? Rozdrażnić? W przypadku Alderidge wszystko było możliwe. Ale nie dała mu szans na zastanawianie się, jeszcze za nim zdążył jakkolwiek zareagować – Do zobaczenia, Hirsch. – rzuciła jak gdyby nigdy nic, wsiadła do auta i odjechała.

/zt

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

dwa

Gdzieś tam podświadomie zdawałem sobie sprawę z tego, że umawianie się na spotkanie z młodszą siostrą kumpla nie jest najlepszym pomysłem, bo pewnie kilka lat temu przysięgaliśmy sobie, że nigdy, przenigdy nie będziemy się ślinić do naszych sióstr, co z tego, że ta moja miała męża i była stara? Faceci wciąż na nią lecieli, widziałem na własne oczy, któregoś razu, kiedy wyciągnęła mnie na miasto pod pretekstem kupienia bratu prezentu urodzinowego, więc w sumie moim kumplom też mogła się podobać, nie? Ale dobra, nieważne, wróćmy do Laury, która to w ostatnim czasie coraz częściej odciągała moje myśli od rzeczy ważnych, na przykład takich, jak zarabianie pieniędzy i pisanie tekstów piosenek. To nie tak, że się zakochałem, bo ja i miłość od dobrych kilku lat się nie dogadujemy, w ogóle nawet nie próbujemy dojść do porozumienia po tym, jak przez własną głupotę straciłem kobietę, na której zależało mi tak, jak nigdy wcześniej na nikim innym, dlatego od tej pory miłość dla mnie nie istniała, a Laurę darzyłem po prostu sympatią, taką zwykłą, koleżeńską, chociaż nie powiem, ale była bardzo ładną dziewczyną i niejednokrotnie w jej obecności wzrok poleciał mi nie tam, gdzie powinien.
Dzisiejszego wieczora umówiliśmy się na plaży, bo po pierwsze, była całkiem ładna pogoda, a po drugie, miałem dość siedzenia na chacie i obserwowania lekko przybrudzonej już białej farby na ścianach w mojej sypialni, którą zresztą powinienem któregoś dnia odmalować, ale póki co nie miałem na to ani siły, ani czasu. Znacznie bardziej wolałem siedzieć na piasku i z lekkim uśmiechem na ustach wpatrywać się w Laurę, w międzyczasie otwierając wino. -Twój brat by mnie chyba zabił, gdyby wiedział, że tu teraz jesteśmy, sami, tylko we dwoje, w dodatku z winem. Mam nadzieję, że nie mówiłaś mu dokąd i z kim idziesz?- na pewno by mi łeb ukręcił, gdyby jakimś cudem się dowiedział, dlatego nawet rozejrzałem się wokół, czy nie zmierza wkurwiony w naszą stronę. -Piękne panie mają pierwszeństwo- znów się uśmiechnąłem, podając jej butelkę z winem, następnie przysuwając się do niej, na tyle blisko, by swobodnie móc założyć jej kosmyk włosów za ucho, przy okazji niby przypadkiem dotykając opuszkami palców jej policzka. Nie wiem, czy była tym skrępowana, nie byłem w stanie niczego wywnioskować, bo... w sumie to tak naprawdę jej nie znałem, nie? Tyle tylko, co zamieniłem z nią czasem kilka słów, gdzieś w przelocie, kiedy wpadałem do jej braci, dlatego też byłem w lekkim szoku, kiedy tak bezproblemowo zgodziła się ze mną spotkać sam na sam.

autor

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
21
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

#35
outfit
Laura nie miała bladego pojęcia, że spotkanie z Ernestem można zakwalifikować do spotkań typu randka. Dla niej był zwykłym kumplem brata, ziomeczkiem, czy jak oni się tam lubili nazywać. Nigdy nie patrzyła na znajomych swoich braci, jak na potencjalnych „chłopaków”. Byli w jakiejś nieokreślonej zakazanej strefie, która powstała na skutek wszystkich opowieści Taylora i Laurenca o ich towarzyszach oraz wyobrażeń Laury na ich temat. Ile to razy słyszała opowieści o tym, jak ich koledzy kogoś podrywali, jak często spotykali się z innymi dziewczynami, teorie o tym, że w ich wieku to jeszcze nie czas na poważne związki, a na podstawie tego w jej głowie wytworzyła się wizja niedojrzałych młodych facetów, którzy nie biorą niczego na poważnie. I jeśli miała być szczera, była przekonana, że swoją własną wizję jej osoby mieli wszyscy koledzy jej braci. Tych braci, którzy nie raz nazywali ją kujonką, którzy żartowali z jej niewyzywających ubrań oraz przypominali wszystkim wokół, że Laura woli książki od ludzi. Z resztą nie ma się co oszukiwani, w większości mieli rację. Młoda Hirsch nie przepadała za imprezami, lubiła za to odwiedzać galerie sztuki, w jej garderobie na próżno było szukać krótkich spódniczek i koszulek z dużym dekoltem, a nie raz też odmówiła jakiegoś wyjścia, kiedy przygotowanie się do dodatkowego projektu było dla niej sprawą priorytetową.
Dlatego też, gdy Farrow zaprosił ją na spotkanie, nawet przez myśl jej nie przyszło, że może spojrzeć na nią inaczej. Od samego początku czuła, że jest to czysto kumpelskie spotkanie. Może chciał wsypać jej brata, który zrobił jakąś głupotę albo się z niego pośmiać? A może miał problem z jakąś dziewczyną i szukał babskiej porady? Chociaż w tym temacie zdecydowanie nie czuła się dobrym doradcą. – Dlaczego? – spojrzała na niego z poważną miną, pytając na serio. – Powinien się cieszyć… - wzruszyła lekko ramionami. – Znamy się, to już plus. Wycieczka na plażę z kimś obcym byłaby mało rozważna z mojej strony. – tak to właśnie widziała. Spotkanie z kolegą brata wydawało się jej niewinne, a przy okazji bezpieczne. Mógł czuć się za nią w pewien sposób odpowiedzialny, dzięki czemu czuła się przy nim całkiem komfortowo. – Nie gadałam z nim dziś. Ostatnio się mijamy. – odpowiedziała na pytanie Ernesta z delikatnym uśmiechem. Miała wrażenie, że ostatnio relacje w jej rodzinie nieco się rozluźniły, jakby każdy miał do kogoś jakieś ale i nie potrafił o tym normalnie porozmawiać. – Oh, dziękuję. – odparła z uśmiechem i odebrała od niego butelkę. Jej wzrok zatrzymał się na chwilę na twarzy Farrowa, a jej przez jej ciało przebiegł dreszcz, kiedy jego dłoń pojawiła się obok jej twarzy, delikatnie zaczesując jej włosy na ucho, muskając przy tym delikatną skórę na jej policzku. Zmrużyła nieco wzrok, przyglądając się mu uważnie, próbując wybadać, dlaczego właśnie to zrobił. Z nieco zakłopotaną miną uniosła butelkę z winem do ust, na chwilę chcąc jakoś ukryć swoją reakcję. – Mmm, niezłe. Półwytrawne? – rzuciła szybko, wlepiając wzrok w etykietę na butelce, niby to szukając informacji i czytając króciutką notkę dotyczącą szczepu wina. - Spróbuj. – kiwnęła lekko głową i oddała mu butelkę.

/ wątek przerwany

autor

oh.audrey

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

~~010~~ Po ostatniej dzikiej akcji w szkole z Rashelle, oraz tym cudownym dniu udawania dziewczyny Froya, Rutilla była całkowicie wypompowana. Na całe szczęście, w domu nastolatek zachowywał się zupełnie normalnie. Unikał jej, a gdy już spotkali się przypadkiem na korytarzu - był gburowaty, jak zwykle zresztą. Dziewczyna nie była do końca pewna, czy jest to jakaś taktyka z jego strony, a może znudziła mu się ich wspólna gra i całkowicie sobie odpuścił? Niezależnie od tego, co w rzeczywistości faktycznie nim kierowało, ten brak reakcji z jego strony, budził w niej poczucie niepokoju. Coś, jak cisza przed nadchodzącą wielkimi krokami burzą.
Dlatego też, aby nabrać nieco dystansu i uwolnić się chociaż na chwilę od ich fałszywego związku, rudowłosa postanowiła zerwać się dzisiaj z zajęć. Do końca roku pozostało zaledwie kilka dni. Udało jej się zaliczyć wszystkie przedmiony, a więc nic nie stało na przeszkodzie. Wychodząc wczesnym rankiem z domu, Ru owszem zabrała ze sobą plecak, lecz nie było w nim książek, a ręcznik, koc, napój, jakieś kanapki, oraz olejek do opalania. Strój kąpielowy nastolatka miała już na sobie, pod ubraniami.
Docierając na miejsce, rudowlosa wybrała najbardziej odosobnione miejsce na i tak wystarczająco pustej plaży. Chciała być sama, naprawdę tego potrzebowała. Jeden cały dzień z dala od Froya, jego chamskich zagrywek, obmacywania, sztucznych uśmiechów, zakłamanych pocałunków i fałszywej miłości. Rozpromieniona dziewczyna, rozłożyła sobie koc na piasku, wyskoczyła z ciuchów, które wylądowały na ręczniku, pozostawionym nieopodal plecaka. Z niego zdążyła wcześniej wyjąć wodę, oraz olejek, którym zamierzała się posmarować. Zadowolona ułożyła się wygodnie, ciesząc wyśmienitą pogodą, oraz cudownymi widokami.
Rutilla była święcie przekonana o tym, że danego dnia nic już nie będzie w stanie jej popsuć. O tym, w jak wielkim błędzie była, przekonała się zaledwie kilka minut później, gdy otwierając przymknięte powieki, ujrzała nad sobą twarz nastolatka.
Pisnęła tylko, szybko zakrywając dłonią usta. Co za gnojek! - Froy! Do jasnej cholery, co Ty tutaj robisz? Zgubiłeś drogę do szkoły, czy jak? - Zapytała dźwigając się lekko na łokciach, tak było jej po prostu wygodniej.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#muszęzacząćtoliczyć

Czerwiec upływał nieubłaganie i od wakacji uczniów liceum Seattle dzieliło zaledwie kilka dni. Nauczyciele zaczęli odpuszczać i nawet nie sprawdzali obecności, dlatego nawet Froy pod namową znajomych, postanowił opuścić zajęcia. Wspólnie ze znajomymi z równoległej klasy wybrali się na plaże. Zapakowali koce, ręczniki, przenośnego grilla, przekąski i piwo, które kupił dla nich najstarszy, pełnoletni kolega. Było ich łącznie siedmioro. Poza Froyem na wagary wybrała się sama przewodnicząca (bodajże miała na imię Sara), Gia, Victor, Bobbie oraz para Lilly i Thomas.
Froy wspólnie z Sarą rozłożyli parawan, aby osłonić ich nielegalną imprezę przed oczami gapiów. Lilly i Gia wyciągnęły przekąski, Bobbie natychmiast wskoczył w obcisłe, czerwone kąpielówki, a Thomas zajął się rozpaleniem grilla. Pogoda była idealna i już po chwili wszyscy cieszyli się alkoholem oraz własnym towarzystwem, opowiadając nawzajem najróżniejsze, zabawne historie.
W pewnym momencie pozostali poszli śladem Bobbiego i również ściągnęli zbędne ubrania. Froy pozbył się koszulki, pozostając w krótkich, kąpielowych spodenkach. Potem wspólnie z Victorem i Thomasem wskoczyli do wody. Kiedy wyszli jeden z chłopaków klepnął go w ramię i wskazał na rudowłosą dziewczynę, która leżała nieopodal na ręczniku plażowy. Froy instynktownie się skrzywił, ale przypomniawszy sobie, że od jakiegoś czasu był chłopakiem Rutilli, prędko odłączył się od chłopaków.
Usiadł nad głową dziewczyny i nachylił się na tyle gwałtownie, że woda z jego włosów zaczęła skapywać na jej twarz.
Ciebie również miło widzieć, Ila – powiedział tonem, który wcale nie świadczył o szczerości. Wyprostował się, po czym pomachał do towarzyszy, dając znać, żeby na razie poszli bez niego, bo niedługo do nich dołączy. Potem wsunął kolana pod głowę Rutilli i docisnął ją tak, żeby się na nich położyła. – Nie mogłaś wybrać sobie innego miejsca? Na przykład plaży po drugiej stronie miasta? - zapytał, ckliwie się uśmiechając. Następnie znowu pomachał do Victora i Thomasa, którzy kierując się w stronę ich parawanów, co rusz spoglądali na Froya i Ru. Musiał udawać, że wszystko pomiędzy nim a dziewczyną było w jak najlepszym porządku.
Froy nigdy nie widział Ru rozebranej. Obiegł wzrokiem jej ciało; stopy, łydki, uda, okolice bikini, brzuch, piersi, szyję, aż znowu nachylił się, aby spojrzeć dziewczynie prosto w oczy. Nawet oburącz ścisnął policzki rudowłosej, aby również skupiła na nim swój wzrok. Wtedy pomyślał o tym, czego dowiedział się od Vittorii, a jego twarz ozdobił nieco szyderczy, ale wciąż tajemniczy uśmiech. Nie mógł uwierzyć, że on, Froy Centinego, najlepszy uczeń w szkole, nie zauważył niczego wcześniej.
Jestem tu z paczką znajomych. Powinnaś do nas dołączyć, Ila – powiedział nagle i wstał, brutalnie zrzucając z siebie głowę Rutilli. Następnie wypchnął ją z ręcznika, który prędko podniósł i otrzepał z piasku. Spodziewał się, że dziewczyna nie będzie skora do współpracy, dlatego zanim zdążyła zareagować, złapał ją i przewiesił przez ramię. Gdzieś w międzyczasie wziął także jej pozostałe rzeczy.
Jesteś ciężka – skłamał. W rzeczywistości nie odczuł wagi nastolatki, chociaż na pewno przez całą drogę do parawanów wierzgała i machała rękoma. W końcu jednak dotarli do znajomych Froya i mógł postawić ją na ziemi. – Znacie się, no nie? – rzucił zdawkowo, po czym przysiadł obok Sary, która jako jedynie nie wyglądała na zadowoloną. Pozostali z serdecznością przywitali Rutille, po czym zaproponowali jedzenie i piwo. Gia przedstawiła się jako uczennica z wymiany międzyszkolnej i pokrótce opowiedziała, że w przyszłym tygodniu wraca do Atlanty.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Decydując się dzisiejszego dnia na wagary, Rutilli nigdy nawet przez myśl by nie przeszło, że tak starannie wybierając miejsce swojej ucieczki, trafi akurat na osobę, od której rozpaczliwie pragnęła uciec. Cholernie podejrzane zachowanie Froya, mieszało tej dziewczynie w głowie. Z jednej strony, Ru doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że to, co dzieje się pomiędzy nimi w szkole, to tylko i wyłącznie gra pozorów, którą sami sobie zgotowali. Z drugiej jednak, bliskość chłopaka, jego pocałunki i czułe słówka, choć podszyte były kłamstwem i obłudą, stanowiły coś, o czym ta zakochana nastolatka, śniła dniami i nocami. Jak długo będzie jeszcze w stanie znieść ten cyrk? Na to pytanie, nawet sama Guerra odpowiedzi nie znała.
- Hej! Uważaj! - Prychnęła, przecierając dłońmi mokrą od wody twarz. - Zamiast pleść głupoty pod nosem, mógłbyś się bardziej postarać. Z tego co widzę, mamy zainteresowaną widownię...- Mruknęła, wywracając tylko ironicznie oczyma. Za jakie grzechy ją to spotyka?! - Przestań! Przestań gapić się na coś, czego nigdy nie będziesz miał... - Skwitowała ze złośliwym uśmiechem, który wkradł się na jej wargi, delikatnie sie przy tym rumieniąc. Oczywiście, dziewczyna próbowała się podnieść, ale ten jej na to nie pozwolił. - A skoro już o tym mowa, to chyba ostatnio się trochę zagalopowałeś. Udawanie, udawaniem, ale pozwalasz sobie na zbyt wiele względem mnie. Nie uważasz, że trochę za bardzo wczuwasz się w rolę...MOJEGO CHŁOPAKA? - Ostatnie słowa poirytowana nastolatka, wypowiedziała z prześmiewczym wręcz akcentem.
- Co? Zapomnij, ja... - Ruti urwała w pól zdania, gdy brunet dosyć ostro potraktował jej głowę, następnie zrzucając ją również z ręcznika. - Rany, ale z Ciebie gnojek! - Warknęła, nieporadnie zbierając się z piasku. Gdy rudowłosa zauważyła, że Froy się do niej zbliża, miała w zamiarze ucieczkę, lecz zbyt późno się za nią zabrała, w efekcie czego, ten przerzucił ją sobie przez ramię. Jasne, że Guerra się buntowała, to nie było niczym dziwnym. Tym bardziej biorąc pod uwagę łączące ich relacje. - Dobra już dobra! Pójdę z Tobą, tylko postaw mnie na ziemi, bo nie chcę świecić tyłkiem... - Ru była zła jak osa i gdyby nie to, że znajdowała się wśród znajomych Centineo, ten z całą pewnością zarobiłby liścia.
- Cześć Wam... - Odparła na tyle uprzejmie, na ile w obecnej sytuacji się dało, uśmiechając przy tym uroczo. Nie uszedł jej uwadze fakt, że blond szkapa na jej widok miała minę, jak kot srający na pustyni i postanowiła skrzętnie to wykorzystać. Jak na przykładną dziewczynę przystało, Rutilla zajęła miejsce tuż obok Froylana. Niby przysłuchiwała się prowadzonej rozmowie, lecz momentami wpartywała się w bruneta, niczym zakochana smarkula, co dalekie od prawdy wcale nie było. Palcem kreśliła szlaczki na jego dłoni, celowo go tym prowokując, a Sarze dając tym samym wyraźnie do zrozumienia, że ma spieprzać, bo to jest JEJ teren...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Już ci raz powiedziałem, że nie jesteś w moim typie. Przestać sobie dopowiadać – burknął całkowicie kończąc ten temat. Rutilla w rzeczywistości miała ładną buzię i zgrabną sylwetkę, jednak Froy przywykł już do widoku takich dziewczyn. Nie był typem napalonego nastolatka, który ekscytował się nagością. Jak każdy dorastający mężczyzna czuł popęd seksualny, lecz we właściwy sposób potrafił nad tym zapanować. – Niezupełnie – zaprzeczył, przy czym odgarnął z czoła Ru niesforny kosmyk włosów. – Właśnie tak zachowuję się, będąc w związku, Ila. Nie jestem uroczy i nieśmiały. Nigdy nie byłem i akurat ty powinnaś to wiedzieć. W końcu dzielimy wspólną przestrzeń.
W domu Froy oczywiście starał się ograniczać. Nie chodził w bieliźnie, po wyjściu z łazienki zawsze obwiązywał się szlafrokiem, sam robił pranie i nie wchodził do pokoju Ru bez pukania, chcąc uniknąć dwuznacznych sytuacji. Mimo tego wyrażał się w bardzo bezpośredni sposób i czasami zbliżył się nazbyt blisko - szczególnie wtedy, kiedy go zdenerwowała. Nie miał problemu z tym, aby ją dotknąć.
Nie posłuchał słów dziewczyny. Nie postawił jej wcześniej, chociaż w jednym musiał przyznać jej rację, ta pozycja wyjątkowo eksponowała jej pośladki, dlatego nakrył je ręcznikiem.
W towarzystwie zachowywał się swobodnie. Rozmawiał z Sarą o planach na wakacje, częstując się jednocześnie chipsami i piwem. Kiedy Rutilla przysiadła obok, natychmiast wręczył jej alkohol, który wcześniej odkapslował. Nie reagował, gdy w ten subtelny sposób prezentowała towarzystwu swoją pozycję; gdy gładziła palcem jego dłoń i ocierała się ramieniem. W pewnym momencie po prostu dołączył do tej gry pozorów i położył dłoń na jej nagim kolanie.
Czas mijał, a atmosfera wydawała się być naprawdę bardzo przyjemna i przede wszystkim luźna. Każdy angażował się w pogawędkę, żartował i korzystał z chwili relaksu. Bobbie po ósmym piwie zaczął tańczyć, Victor obrzucił go paluszkami, a Gia niefartownie otworzyła puszkę piwa. Znajdujący się wewnątrz alkohol wystrzelił w powietrze. Froy instynktownie osłonił ramieniem nie Sarę, lecz Rutillę, jednocześnie uśmiechając się i w podejrzanie miły sposób komentując nieporadność Gii. Lilly w obronie koleżanki dwukrotnie klepnęła go w plecy. Był pełen charyzmy i biło od niego nieznana dotąd aura: przychylności i uprzejmości. Po dobrej godzinie Thomas zaproponował kolejną kąpiel. Bobbie, będąc najbardziej wstawionym, zdeklarował się zostać z Sarą na kocu.
Idziesz też? – Froy otrzepał spodenki z pisaku. Na raz dokończył czwarte już piwo i wrzucił puszkę do worka na odpady. Następnie udał się z pozostałymi w stronę wody. Thomas, gdy znajdowali się zaledwie trzy metry od brzegu wziął na ręce Lilly i wbiegł z nią do morza (?). Wtedy Froy znacząco spojrzał na Ru. Uniósł jedną brew i przygryzł policzek, po czym uczynił to samo, co kolega. Woda wpierw wydawała się chłodna, jednak szybko przywyknął do nagłej zmiany temperatury. Stali umoczeni po pas. Kawałek dalej Lilli wyzywała swojego chłopaka i chaotycznie uderzała w jego ramię.
Potrafisz pływać? – zapytał, odstępując od Ru. Zanurkował, po czym po wynurzeniu potrząsnął głową i przetarł dłońmi twarz. Woda ściekała po jego twarzy i torsie. Nagle rzucił się na plecy i zaczął dryfować, dopóki Victor nie zaproponował wyścigu. Zgodził się i na moment zostawił dziewczynę samą. Wrócił dziesięć minut później.
Prawdopodobnie później idziemy do Sary. Zaprosiła kilka osób ze szkoły na imprezę w swoim ogródku – powiedział, nie będąc pewnym, czy Rutilla słyszała wcześniej o tym pomyśle. Właściwie nie wiedział, czy rzeczywiście powinien zabierać ją ze sobą. Mógł po prostu skłamać i powiedzieć pozostałym, że miała inne plany. Z drugiej strony wciąż echem odbijały się w jego myślach słowa Vittorii. Zastanawiał się, czy powinien wykorzystać uczucia Ru, aby zemścić się za to nieporozumienie domniemanego związku. W końcu, gdyby go nie pocałowała, nie doszłoby do sytuacji, w której musieliby udawać parę. – Zrobimy zakupy przed – nie zapytał. Po prostu stwierdził. Przez chwilę się jeszcze wahał, jednak krążący w jego żyłach alkohol nieco podjudzał Froya do działania. Zemsta wisiała w powietrzu, lecz tym razem to z uwagi na sytuację, dobrą atmosferę i szampański humor uznał, że powinni udać się na imprezę razem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

"Właśnie tak zachowuję się, będąc w związku, Ila. Nie jestem uroczy i nieśmiały. Nigdy nie byłem i akurat ty powinnaś to wiedzieć." - Słowa nastolatka, odbijały się echem w głowie rudowłosej. Zdradziecka wyobraźnia, mówiła jedno, a rozum drugie. Gdzieś mimowolnie, Guerra poczęła wyobrażać sobie, jak faktycznie mógłby zachowywać się Froy, będąc jej chłopakiem? Dziewczyna słusznie przypuszczała, że brunet był znacznie bardziej doświadczony, niż ona. To z kolei sprawiło, ze nastolatka wbrew wszystkiemu, zapragnęła tego jeszcze bardziej, niż powinna. Jednocześnie doskonale zdając sobie sprawę, że jest to niemożliwe i nigdy się nie stanie.
Ruti choć na co dzień nie miała zbyt dużej styczności z alkoholem, chętnie przyjęła proponowane jej piwo, pociągając z butelki spory łyk. Tak, to prawda, nastolatka delikatnie rzecz ujmując "znaczyła swój teren" i to było celowe zagranie. Skoro każdy dookoła miał ich za parę, to przecież musiała się tak zachowywać, prawda? Westchnęła tylko rozkosznie, gdy Froy ułożył dłoń na jej kolanie i choć szczerze mówiąc, czuła się z tym nieswojo, to jednak zmuszona była udawać, że tego rodzaju gesty są u nich na porządku dziennym.
Dołączając do paczki, Ru przynajmniej z początku, miała spore obawy, lecz po tym krótkim czasie, oswoiła się z nowymi twarzami, doskonale odnajdując się we wspólnych rozmowach, żartach i wygłupach. Kto wie, może to trzecie już piwo, zatarło większość jej hamulców?
Rudowłosa nie miała zbytnio ochoty na kąpiel, ale szybko zmieniła zdanie, gdy dostrzegła, jak bardzo Froy gryzł się z tym, jak powinien był wobec niej postąpić. Zabawnie było widzieć, jak ktoś taki, jak Centineo mógł mieć jakiekolwiek wątpliwości... Ru objęła chłopaka i przez krótką chwilę, patrzyła mu w oczy, starając się cokolwiek z nich wyczytać. Kontakt rozgrzanego ciała dziewczyny z zimną wodą sprawił, że ta zaczęła drżeć. Musiało minąć trochę czasu, zanim przyzwyczaiła się do zmiany temteratury. Na pytanie Froya, kiwnęła tylko twierdząco głową nic już więcej nie mówiąc. Gdy ten zostawił ja samą, dziewczyna zdecydowała się dołączyć do Lily. Jak się okazało jej nowa znajoma również pasjonowała się tańcem. W prawdzie nieco odmiennym od baletu, ale jednak. Wtedy Ru zdradziła jej swoje plany odnośnie przyszłości, jaką chciałaby z tym związać. Dopiero wtedy, zdała sobie sprawę z tego, że nigdy wcześniej nikomu, poza Vittorią o tym nie mówiła. Lily zdawała się być autentycznie tym zainteresowana. Co więcej poradziła rudowłosej, aby ta wbrew przeciwnościom losu, podążała za swoimi marzeniami. Zanim Froylan zdążył ponownie zaszczycić Ruti swoim towarzystwem, ta umówiła się już na babskie ploteczki z nowo poznaną koleżanką.
- Nie miałam pojęcia o tym, że Sara organizuje u siebie imprezę. Ale z drugiej strony, to nic dziwnego. Podobasz jej się, a ja ewidentnie Wam zawadzam... - Odparła zgodnie z prawdą, uśmiechając się przy tym iście diabelsko. Taki obrót spraw bardzo się dziewczynie podobał, ponieważ wcale nie zamierzała ustępować blondynie miejsca. - Emmm....ja...no okej. - Mruknęła tylko, czując się dziwnie z tym, że Froy w ogóle gdziekolwiek ją zaprosił. Czyżby to miała być ich pierwsza "udawana" randka?
Właśnie w tamtym momencie rudowłosa zdała sobie sprawę z tego, że tylko ona i brunet pozostali jeszcze w wodzie, a gromkie, entuzjastyczne krzyki i zaczepki, świadczyły o tym, że są nie tylko bacznie obserwowani, ale również dopingowani. Zdając sobie z tego sprawę, Ruti objęła rękoma szyję nastolatka, przylegając do niego swoim mokrym od wody ciałem. - Gapią się...- Zauważyła, wydając przy tym z siebie ciche westchnienie. - Pocałuj mnie, bo zdaje się, że dzisiaj jeszcze tego nie robiłeś. Może tym razem pójdzie Ci lepiej, niż ostatnio...- I w ten oto sposób, tak jak na zadzierającą nosa Rutillę przystało, ta znów rzuciła wyzwanie chłopakowi. Niby żartowała, ale jednocześnie zastanawiała się na ile Froy będzie w stanie wczuć się w swoją rolę?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pływając przez chwilę z Victorem kątem oka spoglądał na Rutillę, która rozmawiała z Lilly. Widać złapały dobry kontakt, co nieco go uradowało. W pierwszej kolejności pomyślał o tym, że nie będzie zmuszony towarzyszyć jej cały dzień i nikt nie nazwie go za to złym chłopakiem. Mimo tego wrócił do dziewczyny, kiedy zakończył się wyścig.
Zawadzasz mi w wielu rzeczach, Ila – przypomniał. Na krótką chwilę brzmiąc jak ten Froy Centineo, którego miała codziennie w domu; ten chamski i bezwzględny. Potem jednak się uśmiechnął i ochlapał Rutillę. Tym gestem zmoczył jej twarz i włosy, a następnie odważył się postąpić jeszcze śmielej i chwyciwszy dziewczynę pchnął ją na tyle gwałtownie, że zanurkowała.
Pewnie przez dłuższą chwilę przekomarzał się z Ru, dokuczał jej i podtapiał aż w końcu zostali sami. Machnął lekceważąco ręką do pozostałych, którzy wyszli na brzeg, każąc im po prostu spadać. Nie posłuchali i wykrzykiwali jakieś głupoty przez co zaczął czuć się poirytowany i zażenowany. Wtem, Ru otoczyła jego kark ramionami. Spojrzał na nią nieco zaskoczony. Zrobiła się nazbyt śmiała.
Niech się zajmą własnymi sprawami – burknął. Umieściwszy dłonie na biodrach dziewczyny, spróbował ją od siebie odsunąć, ale wtedy ponownie powiedziała coś, co wzbudziło u Froya konsternacje. Prychnął i zmielił w ustach ślinę. W głowie znowu echem odbiły się słowa Vittorii. – Szukasz pretekstu, aby mnie całować? – zapytał, mrużąc przy tym powieki. Nie zamierzał przyznawać się do tego, że wiedział o jej uczuciach. Z jednej strony byłoby to niekomfortowe dla nich obojga, a z drugiej traktował tą wiedzę, jako atut; coś co w przyszłości przeważy szalę zwycięstwa.
Nachylił się, aby zminimalizować dzielący ich dystans. Dłońmi już nie próbował odkleić od siebie Ru, ale jeszcze mocniej docisnął ją do swojej miednicy. Podstawił usta pod usta dziewczyny. Wpierw mocno w nie dmuchnął, po czym zapoczątkował pocałunek. Był on wolny, delikatny, wręcz czuły. Pieścił jej wargę, a następnie wplótł w ten gest język. Krzyki pozostałych stały się jedynie tłem, które nagle ucichło i dało im chwilę prywatności. Odeszli w głąb plaży, powracając do jedzenia i picia. Mimo tego Froy nie przestał. Jeszcze bardziej pogłębił pocałunek. jedną dłoń zanurzył w wodzie i ścisnął nią pośladek Rutilli. Dopiero po tym skończył.
Tylko się nie zakochaj – powiedział złośliwie i wytknął język, który zaledwie kilka sekund temu trzymał pomiędzy jej wargami.
Po powrocie na brzeg dołączył do towarzystwa. Bobbie zasnął. Victor zakrył jego głowę bluzką, aby nie dostał udaru. Gia grillowała kiełbasę i kromki chleba, jednocześnie rozmawiając z Thomasem. Lilly i Sara zaczęły pić szoty w plastikowych kubeczkach.
Posmaruj mnie. – Froy wręczył Ru krem z filtrem i odwrócił się plecami.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Dokładnie to samo, mogłabym powiedzieć o Tobie...- Zauważyła, cmokając przy tym zabawnie. - Bo o ile mnie pamięć nie myli, to TY wprowadziłeś się do MOJEGO domu i od tamtej chwili uprzykszasz mi życie nie tylko w szkole, ale i poza nią. - To była tylko połowiczna prawda. W gruncie rzeczy, ową egzystencję uprzykrzali sobie wzajemnie i to z niewiarygodną wręcz częstotliwością, która bądź co bądź, doprowadziła ich do sytuacji, w której trwali obecnie, udając zakochaną parę. - Nie, nie, nie! - Krzyknęła, po czym roześmiała się w głos, gdy chłopak chlapał ją wodą, na całe szczęście, wcale nie pozostawała mu dłużna. Dziewczyna nie miała pojęcia ileż to czasu trwała ta ich zabawa, ale szybko powróciła na ziemię, gdy brunet znów pokazał jej swoje prawdziwe "ja"
- Pretekstu? Nie...- Skłamała z łatwością, patrząc mu przy tym prosto w oczy. - Ja tylko daje Ci mozliwości, z których możesz skorzystać, aby nie wyjść na mięczaka przed swoimi znajomymi...- Wciąż kłamała, bo naprawdę pragnęła tego pocałunku, nawet jeśli nie byłaby w stanie przyznać się do tego chociażby przed samą sobą.
Dziewczyna nie sądziła jednak, że jej niewinna prowokacja odniesie aż taki sukces. Pisnęła tylko cichutko, gdy nastolatek jeszcze mocniej docisnął ją do swojej miednicy. Nigdy dotkąd Rutilla nie była tak blisko z żadnym innym chłopcem. To wszystko co przeżywała teraz, tutaj z Froyem, było dla niej zupełnie nowe. Ten pocałunek w przeciwieństwie do dwóch poprzednich - okazał się prawdziwy. Był dokładnie taki, o jakim rudowłosa marzyła odkąd, obdarzyła uczuciami Centineo. Zanim zdążyła się tak naprawdę zorientować, mruknęła przeciągle z wyraźną aprobatą dla poczynań Froya. Naprawdę jej się to podobało. Co więcej, czuła się wręcz odurzona jego bliskością. Przez krótką chwilę, Guerra napawała się smakiem ust swojego chłopaka. Froylan nie musiał jednak długo czekać na rozwój sytuacji. Pod naporem zainicjowanego przez niego pocałunku, nastolatka nieśmiało rozchyliła wargi tak, aby ich języki mogły spleść się ze sobą. Dłonie rudowłosej, z karku chłopaka, przesunęły się na jego placy, po których w przypływie pożądania, jakie mimowolnie poczuła, delikatnie przejechała paznokciami, pozostawiając na nich ledwie widoczne ślady.
Z tego wszystkiego nie przeszkadzała jej nawet zaciśnięta na pośladku dłoń bruneta. W normalnych okolicznościach nigdy w życiu by mu na to nie pozwoliła. Ale jak widać na załączonym właśnie obrazku, alkohol robił spustoszenie nie tylko w jej głowie. Jakież ogromne było rozczarowanie Ru, gdy chłopak w końcu przerwał ich pocałunek, osadzając ją w zawstydzającej sytuacji. "Kocham Cię od bardzo dawna, a Ty głupku nawet tego nie widzisz..." Pomyślała i przez dłuższą chwilę jeszcze pozostała w wodzie, próbując dojść do ładu ze samą sobą. Nie musiała widzieć swojego odbicia w lustrze, aby wiedzieć, że się zarumieniła. Usta paliły ją żywym ogniem, lecz o wiele bardziej odczuwalnym, niż za pierwszym razem w sypialni chłopaka.
Nie chcąc dłużej zwlekać z wyjściem na brzeg, Ru kilkukrotnie ochlapała twarz zimną wodą. Co, jak co, ale szybko musiała otrząsnąć się z tego dziwnego uczucia, jakie ogarnęło ją, gdy całowała się z Froyem. Dołączając do reszty, Guerra, delikatnie usiadła okrakiem na nastolatku, grzecznie stosując się do jego polecenia. Dłonie wyraźnie jej drżały, gdy smarowała kremem jego plecy. Rutilla żywiła tylko cichą nadzieję na to, że chłopak tego nie wyczuje. Za sobą, rozkojarzona nastolatka słyszała cichutkie entuzjastyczne szepy, oraz nieco głośniejsze przytyki Sary, odnoszące się do tego, iż nie mogą się od siebie odkleić... Ależ ta jędza działała jej na nerwy! Jak dobrze, że już wkrótce odechce jej się czepiania, gdy Froy pojawi się na imprezie wraz ze swoją dziewczyną...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Sama jesteś sobie winna. – Wzruszył ramionami. Czasami Froy przesadzał. W większości przypadków mógł po prostu odpuścić Ruti i ignorować jej występki, ale prawdopodobnie nie potrafił tego zrobić. Zawsze był bardzo bezpośredni i skory do krytyki.
Przez wzgląd pocałunek nikt ze znajomych nie określiłby go mianem mięczaka. Było to dobrze wychowane i elokwentne towarzystwo - poza Bobbiem, który nazbyt pajacował i wypił więcej, niż pozwolił jego organizm. Pomimo tego Froy zagrał tak, jak chciała tego Rutilla i pocałunkiem zakończył ich wodne igraszki. Później z satysfakcją doglądnął jej czerwonych policzków i delikatnie zamglonych oczów. Cokolwiek wcześniej powiedział, to zdecydowanie trafił w sedno. Dzięki Vittorii był tego pewien bardziej niż zwykle.
Na kocu sięgnął po piąte piwo. Otworzył też jedno dla Ru i Victora, który stopniowo także tracił kontakt z rzeczywistością. Bawił się przednio, przełączając muzykę na spotifach. W końcu Gia zabrała mu telefon i ustawiła jakiś skoczny kawałek, a wszyscy uznali, że czas się poruszyć.
Gdy tylko Ru skończyła wsmarowywać krem, wstał i zaprosił ją do tańca - o ile tak można nazwać szarpnięcie, za sprawą którego po prostu musiała do niego dołączyć. Zaczął krążyć dłońmi po jej nagim, rozpalonym przez słońce ciele i na przemian łapał Ru za ręce, aby nią zakręcić. Wszyscy przez alkohol poruszali się nieco pokracznie, wręcz chwiejnie, jednak w żadnym stopniu nie psuło to dobrej zabawy. W pewnym momencie Sara uwiesiła się na ramieniu Froya, oznajmiając, że zrobiła odbicie. Wcześniej słyszał przytyki dziewczyny, które notorycznie kierowała do Ru. Ignorował to, jednak gdy na ucho podczas tańca-przytulańca spróbowała podważyć jego decyzję, to poczuł rozeźlenie. Blondynka uznała, że nie miał gustu spotykając się z Guerrą. Przy tym uznała siebie za lepszą partię. Jeszcze nigdy nie była tak bezpośrednia; bezpośrednia i bezczelna, dlatego odpadał jej ramiona ze swojego karku. Odszedł, usiadł na kocu i sięgnął po szóste piwo. Wtedy Lilly zaproponowała grę w butelkę.
Gdy wszyscy zasiedli w kole, położył dłoń na udzie Ru i oparł głowę o jej ramię, jednocześnie obserwując szyjkę butelki. Zatrzymała się ona na Thomasie. Następnie na Victorze, Gii, znowu Thomasie, Victorze, Froyu, który odpowiedział na pytanie, dotyczące firmy ulubionych prezerwatyw, Lilly, Sarze, Froyu, mającym za zadanie wypić na raz siódme piwo i w końcu Rutilli. Pytanie zadała Sara. Blondynka z jadem w głosie zainteresowała się jej życiem seksualnym.
Jest dziewicą – wtrącił nagle Froy. – Nie uprawialiśmy jeszcze seksu – odpowiedział za Rutillę. Uważał, że nie powinna wypowiadać się na ten temat, bo Sara jedynie czekała na okazję, aby znowu jej przytknąć. Tymczasem jedynie westchnęła z przekorą i zakręciła butelką, która zatrzymała się na Froyu. Thomas postanowił pociągnąć wcześniejszy temat i zapytał, czy zamierzał rozdziewiczyć Ru.
Oczywiście. Będę twoim pierwszym – zwrócił się bezpośrednio do rudowłosej, siląc się na rozanielony uśmiech. Pozostali się zaśmiali, a Lilly zaczęła entuzjastycznie klaskać. Gra toczyła się dalej. Przyszła po raz na Thomasa, Gię, Victora, Gię, dwa razy z rzędy Sarę i Froya, któremu zadanie miała zlecić sama Ru.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Choć Rutilla rzadko przyznawała Froyowi rację, to jednak w tym momencie nie mogła się z nim nie zgodzić. Tak, to prawda. Dziewczyna była sama sobie winna i to od bardzo dawna. Można by nawet z czystym sercem rzec, że od chwili, w której zakochała się w nim bez pamięci. Tylko, że obecnie Guerra nie zdawała sobie jeszcze sprawy z tego, iż będzie to dla niej wyjątkowo kosztowna lekcja życia.
Nawet jeśli nastolatka nie znała znajomych Centineo tak dobrze, aby móc się o nich w jakikolwiek sposób wypowiadać, to jednak nie miała najmniejszych podstaw do tego, aby powiedzieć coś złego na ich temat. Wszyscy do tej pory zdążyli już sporo wypić, w tym sama Ruti. A zachowywali się jak zwyczajna grupa młodych ludzi - nic znaczącego się nie działo. No może poza tym przeklętym pocałunkiem, który sprawił, ze nogi Ru wciąż drżały pod wpływem samego wspomnienia tej bliskości.
Kawałek, który Gia puściła z telefonu, był ulubionym Guerry. Nic więc dziwnego, że dziewczyna szybciutko przystała na propozycję Froya. W prawdzie podczas tańca, był zdecydowanie zbyt blisko niej, lecz dotyk jego dłoni na jej rozpalonej skórze, rekompensował ten cały dyskomfort i wstyd, jakie tliły się gdzieś wewnątrz niej. Niestety ta magiczna na swój sposób chwila, w pewnym momencie, została brutalnie przerwana przez Sarę, która nie dość, że odepchnęła Ru, to jeszcze bezczelnie uwiesiła się na Froyu. Widząc to, nastolatka wywróciła tylko wymownie oczyma, po czym wróciła z powrotem na koc. Lily dostrzegając niezbyt fajną sytuację, chciała zwrócić blondynie uwagę, ale Rutilla wymownym gestem, poradziła jej, aby odpuściła. Gra w butelke, którą koleżanka zaproponowała sprawiła, że rudowłosa była jej naprawdę wdzięczna. Jeszcze wtedy nie była świadoma tego, że szybko pożałuje swojego uczestnictwa w niej.
Z ogromnym uczuciem ulgi, obserwowała, jak ta przekleta butelka wspaniałomyślnie ją omijała. Pech chciał, że owe szczęście nie mogło przecież trwać w nieskończoność. Zawistna przewodnicząca nie odpuszczała. Jak widać na załączonym właśnie obrazku, usilnie strała się upokorzyć rudowłosą i trafiła w punkt, ponieważ jej pytanie, wbiło dziewczynę w spore zakłopotanie. Bliskość opierającego się o nią Froya, wcale nie ułatwiała udzielenia składnej odpowiedzi.
- Emmm....ja nie...to znaczy my wcale...- Urwała nagle, gdy jej ukochany postanowił odpowiedzieć za nią. Jego słowa były miażdżące. Ru gapiła się na niego z rozdziewioną buzią, nie wierząc w to co słyszy. - Eeee...okej. Chyba muszę się napić. - Po tym stwierdzeniu dziewczyna wstała i chwyciła kolejną już dzisiaj puszkę z piwem, którą otworzyła i wypiła praktycznie na raz. Na pytanie Tomasa skierowane do Froya, wywróciła tylko wymownie swoimi zielonymi oczyma. - No serio? - Rozłożyła ręce w bezradnym geście. - Dzięki Kochanie! Naprawdę dobrze jest wiedzieć, że ostrzysz sobie na mnie kły...- Mruknęła z przekąsem, klepiąc chłopaka po ramieniu, gdy wróciła z powrotem na swoje miejsce.
Poczucie zażenowania minęło, gdy przyszła jej kolej na wymyślanie zadania dla Froya...wtedy na jej ustach pojawił się diabelski wręcz uśmieszek. - Uwielbiam jak robisz wszystko to, czego od Ciebie chcę...- Wymruczała zwracając się bezpośrednio do samego zainteresowanego, na chwilę przed tym, zanim skradła mu uroczego całusa.
- Skoro jesteś taki "otwarty" chcę, abyś pozostawił mi po sobie jakiś ślad. Coś co sprawi, że nie zapomnę tego dnia. Interpretacja dowolna...- Dziewczyna nie miała tutaj wcale na myśli czegoś nie wiadomo jak niestosownego. Chciała go po prostu sprawdzić, ucierając przy tym nosa wrednej Sarze. A niech jej oczy wypali i pójdzie w pięty! Alkohol buzował w jej żyłach, przez co Ruti była znacznie odważniejsza, niż zwykle.
W normalnych okolicznościach, wymyśliłaby coś innego. Ale z drugiej strony biorąc pod uwagę stan upojenia Froya, nie mogła kazać mu przecież wskoczyć do wody. Zrobić striptizu równiez nie, bo chłopak i tak niewiele dziś na sobie miał. A calować blondyny na pewno by mu nie pozwoliła...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Temat seksu nawet dla samego Froya był niewygodny, jednak on był młodym mężczyzną. W dodatku miał już za sobą parę aktów miłosnych i bardziej wypadało mu o tym mówić, niż Ru. W tamtym momencie nie chciał jej w żadnym stopniu obrazić, lecz po prostu wybrnąć z tej niesfornej rozmowy. Tym bardziej, że dostrzegł zakłopotanie na jej twarzy.
To chyba oczywiste skoro jesteśmy parą – wyjątkowo zaakcentował ostatnie słowo, po czym upił łyk swojego piwa. Na moment cała uwaga towarzystwa skupiła się wyłącznie na nich. Mierzyli się gorliwym spojrzeniem, jakby w ten niemy sposób wyzywali się na pojedynek. Chwilę trwogi przerwała Lilly, która ponownie zakręciła butelką i Gia, włączająca następny utwór na liście spotifów.
Przestań się boczyć – szepnął, kiedy pozostali byli zajęci obserwowaniem Thomasa. Chłopak udawał zachowanie aktora z serialu "Szkoła dla Elity". – Miałem im powiedzieć, że mnie nie pociągasz? Nie byłby to dla ciebie policzek? – zapytał i jeszcze jeden raz sięgnął po swoje piwo. Froy robił wszystko, aby nikt nie domyślił się, że uczucia z jego strony stanowiły jedynie element gry. Mówił i odpowiadał tak, jakby naprawdę był zaangażowany w tą relację. W rzeczywistości wciąż zastanawiał się, co powinien uczynić z Rutillą. Znając prawdę, czuł się zwycięzcą.
Nie jestem pantoflem – zauważył, gdy wzrok rówieśników ponownie skupił się wyłącznie na nim. Dziewczyny zachichotały, a Lilly zwróciła Thomasowi uwagę, że powinien brać z Froya przykład. W międzyczasie Victor sprawdził stan wciąż śpiącego obok Bobbiego.
Po tym krótkim, znaczącym pocałunku, Froy podejrzliwie spojrzał na Ru. Wcześniej nie sądził, że będzie usiłowana go prowokować. Celowo stwarzała idealną atmosferę do prezentowania wszem ich obłudnej relacji; celowo pozostawiała mu otwarte furtki, jakby rzeczywiście chciała skosztować uroków bycia z nim w związku. A Froy się nie wahał. Wspiąwszy się na kolana ujął w dłonie policzki Ru. Następnie zbliżył twarz do jej twarzy, po czym spoczął ustami na szyi. Wargami dotkliwie wessał kawałek jej skóry na którym chwilę później pozostał sino-czerwony ślad.
Potem wziął ósme piwo i zakręcił butelką. Szyjka wskazała na Lilly, Sarę, Victora i znowu Froya. Pytania nadal utrzymywały się w tematach związków damsko-męskich lub insynuowały niestworzone sytuacje. Przyszła ponownie kolej na Rutilę. Sara zapytała, czy naprawdę była zakochana we Froy, czy po prostu imponował jej fakt, że chodziła z jednym z bardziej popularnych chłopców w szkole.
Strzał w dziesiątkę, Sara – przytaknął Froy i klepnął Ru w kolano. – Liczę na szczerą odpowiedź, Ila – zaśmiał się.
Niedługo później wszyscy zgodnie stwierdzili, że powinni zacząć się zbierać. Było późne popołudnie, a wieczorem mieli spotkać się w ogrodzie Sary. Wcześniej należało zrobić zakupy i... nieco wytrzeźwieć.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nawet jeśli chłopak naprawdę nie miał w zamierze wtórować Sarze w upokarzaniu jej, to jednak jego otwarte wypowiadanie się w kwestii dziewictwa Guerry, było ciosem poniżej pasa, przynajmniej w mniemaniu dziewczyny. Skąd on w ogóle mógł wiedzieć takie rzeczy? Przecież nigdy w żaden sposób nie dała odczuć mu, że nie ma najmniejszego nawet pojęcia o tym, o czym mówi, choć było to prawdą. Rutilla poczuła drobne ukłucie smutku, gdy Froy z taką pewnością w głosie rozpowiadał o tym, że faktycznie zamierza być jej pierwszym mężczyzną. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie była nawet prostsza, niż mogłoby się wydawać. A do wszystko dlatego, że nastolatka naprawdę tego pragnęła. Zdarzało jej się nawet fantazjować na temat czegoś, czego nigdy nie będzie mieć.
Świadomośc tego, że Ru nie pociaga Froya nawet w najmniejszym stopniu, była dosyć przykra i cholernie zaniżała jej ogólną samoocenę, ale dzielnie to zniosła, robiąc przysłowiową dobrą minę do złej gry.
- Skoro w Twoich oczach nic sobą nie reprezentuje, to idź poszukaj tych wszystkich atutów u Sary...- Auć. W rzeczywistości rudowłosa wcale nie chciała tego powiedzidzieć, ale nie zapanowała nad tym, czując zwyczajną zazdrość. Może właśnie to było powodem wymyślenia przez nią tak absurdalnego zadania, które w rzeczywistości stanowiło strzał we własną stopę. Ruti jeszcze chyba nie do końca zdawała sobie sprawę z tego, iż Froya nie powinno się prowokować, ponieważ konsekwencje mogą być ogromne. Teraz jednak dziewczyna miała to zwyczajnie gdzieś. Nie sądziła przecież, że Centineo aż tak poważnie weźmie sobie owe zadanie do serca (o ile w ogóle je posiadał).
Gdy chłopak wspiął się na kolana, Guerra zamrugała kilkukrotnie powiekami. W jego spojrzeniu dostrzegła coś, czego nie potrafiła jednoznacznie określić, ale nie spodobało jej się to praktycznie wcale. Nastolatka wyraźnie zadrżała na całym ciele, gdy usta Froya już w następnej chwili, znalazły się na jej szyi. Jednak zamiast zaprotestować, tak jak nakazywał jej zdrowy rozsądek, ta odchyliła głowę, bardziej eksponując tę część swojego ciała, dzięki czemu brunet miał do niej znacznie łatwiejszy dostęp.
Ru po cichu liczyła na to, że towarzystwo szybko zakończy przeklętą grę, zanim znów przypadnie jej kolej. Niestety tak się nie stało, a co gorsza pytanie po raz kolejny, zadawała jej chuda blond szkapa. Ku zdziwieniu wszystkich zgromadzonych, tym razem rudowłosa nie miała żadnego problemu z tym, aby udzielić odpowiedzi.
- Prawdą jest to, że kocham cię Froy od bardzo dawna, ale Ty połapałeś się w tym strasznie późno. Jednak nic straconego, bo wciąż możemy nadrobić ten czas...- Odparła ze szczerością, która zszokowała ją samą. Przyznała się do swoich uczuć przy tych wszystkich nowo poznanych ludziach. Szkoda tylko, że Froylan weźmie jej odpowiedź za zwyczajne kłamstwo, wymyślone przez nią na potrzeby wspólnie prowadzonej farsy.
Na tym w zasadzie gra w butelkę zakończyła się. Dziewczyna, nie czekając na swojego "podchmielonego chłopaka" poczęła się zbierać. Specjalnie jednak zgarniała swoje rzeczy wyjątkowo wolno, tak aby reszta paczki zdążyła ją wyprzedzić.
Gdy ta dwójka ponownie została sama, Rutilla zgromiła Froya lodowatym wręcz spojrzeniem. - Musiałeś akurat wymyślić sobie pieprzoną malinkę? I to jeszcze w takim miejscu?! - Syknęła ze złością, wskazując brunetowi swoją szyję. - Jak ja niby ukryję ją przed ojcem? Kretyn! No po prostu kretyn! - Prychnęła tylko na odchodnym, kręcąc głową z wyraźnym niedowierzaniem. Do czego właściwie zmierzała ta ich gra?

zt. x2

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pogoda w Seattle rzadko rozpieszczała jego mieszkańców. Nauczeni przykrymi doświadczeniami zawsze nosili ze sobą parasole, bo nigdy nie wiadomo było, kiedy leniwie płynące po nieboskłonie obłoki, zamienią się w ciemne, groźnie łypiące chmury, z których strugami sączy się woda. Wbrew powszechnej opinii "Nie znasz dnia ani godziny", bywało - zupełnie jak dziś - że poranek witał mieszkańców promieniami słońca, malującymi się na twarzy niektórych z nich subtelnymi, brązowymi plamkami, zwiastując nagłą zmianę pogody, choć ta nie trwała zazwyczaj dłużej niż jeden dzień.
Nic więcej dziwnego, że gdy występowała ta anomalia, jak zwykła nazwać to naturalne zjawisko Melusine, każdy wykorzystywał ją do granic możliwości, więc brunetka nie była w tym odosobniona. Dodatkowo korzystając z faktu, że ten magiczny dzień wypadł w sobotę, postanowiła zignorować wszystkie obowiązki, jakie miała dziś do wykonania, zaraz po śniadaniu udając się do schroniska.
Mimo ładnej pogody plaże Seattle o tej porze roku świeciły pustkami i tylko szalone, może pozbawione instynktu samozachowawczego osoby się na nią wybierały. Pennifold miała w tym wyższy cel. Trzymając na smyczy kilka psów - w liczbie pięciu - spacerowała piaszczystym podłożem, a jej stopy co jakiś czas grzęzły w mokrym piasku. Chłodne, powietrze zmagało jej policzki nadając im żywszego odcienia, a rozpuszczone włosy unosiły się na wietrze, co jakiś czas przesłaniając dziewczynie drogę.
Nie zarejestrowała nawet, kiedy spokojny spacer zmienił się w morderczy, odbierając oddech, wywołujący w palenie w płucach bieg, kiedy to psy zwęszyły jakąś zdobycz. Kolejne szarpnięcie sprawiło, że zmarznięte palce puściły smycze, zachęcając podopiecznych do pogodni.
- Cholera, nie! - krzyknęła za nimi, opierając dłonie na udach. Próbowała odzywać oddech, wtłoczyć życiodajny tlen w płuca, których o mały włos nie wypluła. W uszach jej szumiało i nie był to przyjemny szmer fal, a serce biło nierównym rytmem. - Bestia, Baset. Piękna! - nawoływała, zachłannie łapiąc powietrze. Było to bezskuteczne.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Alki Beach”