WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://s0.geograph.org.uk/geophotos/02 ... /div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#7

Co było lepsze od grzańca na jarmarku świątecznym? Nic. No może jeszcze zakupienie korzennych pierników i wypatrywanie przystojniaków na lodowisku. Tym razem jednak, Adelaide zaprosiła swoją ulubioną dziewczynę na randkę, bo obiecała jej to, po tych wszystkich ekscesach z facetami. Nie potrzebowała ani Jordana, ani Joachima, a Teddy nie musiała się spotykać z Westonem, by spędziły super czas. Nie byli im potrzebni! Przynajmniej nie do całowania się pod jemiołą, nie? W innych aspektach może już trochę bardziej, skoro Teddy tęskniła za cielesnością. Na ten jednak moment mogły zapomnieć o wszystkich troskach i cieszyć się z wieczornego wypadu. Addie zawsze wolała takie miejsca po zmroku, mimo iż nie była fanką ciemności. To mało powiedziane, ale tutaj był inny klimat. Kolorowe światła, muzyka z lodowiska, zapach korzennych przypraw i grzanego wina, a także sporo straganów, prezentów i atmosfera, której nie dało się podrobić. Dlatego zaciągnęła przyjaciółkę pod budę z grzanym winem i gdy kupiły sobie po wersji xl, ofc, a Addie po drodze jeszcze zakupiła pierniki, mogły sobie spokojnie przysiąść na ławeczce i zatopić w rozgrzewającym napoju.
- Mówiłam Ci, że randki ze mną są najlepsze. Potem możemy pójść do chatki Mikołaja i poprosić o fajniejszych facetów. A na końcu na lodowisko, jak już się przeludni - zaproponowała, spoglądając na blondynkę z szerszym uśmiechem. Wpakowała sobie też piernika do ust, bo przecież nie miała co się oszukiwać, po to tu przyszła, walić diety i inne takie pierdoły. Zresztą, one były ostatnie do przejmowania się swoją wagą.
Ostatnio zmieniony 2020-12-06, 21:42 przez Adelaide Callaway, łącznie zmieniany 2 razy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<table><div class="ds-tem0">
<div class="ds-tem1">
<div class="ds-tem2">
<div class="ds-tem3">009.
<div class="ds-tem4">Teddy & Addie</div></div>
</div></div></div></table>

Paddingtonowie uwielbiali celebrować okres świąteczny. Miłość do tego okresu Teddy wyniosła właśnie z domu rodzinnego (bo choć była adoptowana, tak właśnie traktowała dom na obrzeżach Seattle, w którym się wychowywała). Uwielbiała kupować prezenty, wybierać ozdobny papier, w który starannie je pakowała i wreszcie wręczać, by móc zobaczyć radość na twarzach najbliższych. Nawet mały drobiazg był olbrzymim gestem. Dlatego pomysł wieczornego spaceru wśród atrakcji, które oferował bożonarodzeniowy jarmark, był wyborny! A skierowanie się prosto do budki z grzanym winem było wręcz idealnym rozwiązaniem, by dodatkowo się rozgrzać i poprawić sobie nastrój smakowitym alkoholem. <br>
— Nigdy nie przestanie mnie to zachwycać, wiesz? Nigdy — oznajmiła, z powagą potakując głową i rozglądając się na wszystkie strony. Gdzie nie spojrzeć stały udekorowane choinki, ozdobne figurki Mikołajów i zabawne renifery z czerwonymi noskami. — Narysuję ci idealnego faceta, chcesz? Będzie wysoki, dobrze zbudowany, inteligentny, z dużym… potencjałem wykonawczym. I oczywiście przystojny — zaśmiała się, z szerokim, nieco głupkowatym uśmiechem, spoglądając na przyjaciółkę. Wzięła od niej kubek z grzanym winem, którego sam zapach sprawiał, że ślina napływała jej do ust. Spróbowała zrobić niewielki łyk, ale tylko poparzyła sobie język, który zaraz wystawiła, by chłodny wiatr przyniósł jej ulgę. — Nie pij, gorące jak sam ogień — ostrzegła, siadając na ławce obok Addie. Zabrała od niej jednego piernika, który pachniał cynamonem oraz imbirem i odgryzła kawałek. <br>
— Właściwie to nie potrafię jeździć na łyżwach, wiesz? — przyznała, robiąc przy tym trochę przestraszoną minę. — Lodowiska są takie, no wiesz, śliskie. Zaraz bym coś sobie połamała — dodała w gwoli wyjaśnienia.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Grzane wino? Czy chodzi Ci o atmosferę? - Zaśmiała się szczerze. - Mnie osobiście fascynuje wynalazek grzańca i pierników. Nie ma nic lepszego w zimowy wieczór. No, może by się przydał jeszcze jakiś miły, przystojny pan i kocyk, nie? Ale to już szczegół, dziś zastąpimy sobie brzydką płeć - ładnie pachniały, aparycję też miały przyjemną, czego chcieć więcej pod tym kocykiem? - Rysowanie? - Zapytała zdziwiona. - A to nie jest tak, że siadasz Mikołajowi na kolanach i go prosisz osobiście? Czy myślisz, że jesteśmy już na to za stare? A może właśnie w tym tkwił problem - zaczęła głośno rozważać system mikołajkowych życzeń, bo w sumie zawsze w centrach handlowych widziała jakichś grubych dziadków z brodami, a biznes Mikołajów na zamówienie rozkwitał w tym okresie ponad miarę i było ich dosłownie pełno - wszędzie. Ale z drugiej strony, mówi się ostatnio tyle o seksualności, pedofilii i molestowaniu, że nawet by się nie zdziwiła, gdyby było to tylko stoisko z pisaniem listów i rysowaniem laurek.
- Podmuchać? - Wyszczerzyła się do niej, gdy tak wystawiła język i już się nad nią żartobliwie nachylała, jednak szybko zmieniła tor i cmoknęła przyjaciółkę w nos. Opary z grzańca naprawdę działały, bo miała dobry humor. - Z niespodzianek, jutro wracam do domu - mruknęła między jednym kęsem a drugim, gdy piernik wypełniał jej usta. Podmuchała trochę wino, bo miała ochotę już je wypić, a zaraz sięgnąć po kolejne. - Powinnyśmy pojechać na jakieś zakupy świąteczne. Spędzasz je z rodzicami pewnie, hm? Ale i tak mam ochotę wprowadzić trochę klimatu w mieszkaniu - choinkowe świece, może jakaś niewielka, ozdobiona choinka, światełka, no takie bajery, które mogły tutaj również zakupić, ale Addie miała w planach dzisiaj mieć randkę, a nie zakupy, ok. Plus, na pewno się nawalą tym grzańcem prędzej niż później. Nie spodziewała się jednak takiego wyznania, dlatego zmarszczyła brwi. Faktycznie, zawsze omijały dziwnym trafem lodowisko. Jednak zwalała to na brak ochoty czy czasu na studiach. - Tym bardziej, znajdziemy seksownych instruktorów - poruszała brwiami - ale nigdy nie mówiłaś, że Ty i łyżwy się nie lubicie - upiła niewielki łyczek alkoholu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

— I co dalej, Callaway? Liczysz na to, że Mikołaj zostawi ci pod choinką, której jeszcze nie ubrałyśmy i koniecznie musimy to nadrobić, nagiego faceta przewiązanego kokardką, który grzecznie będzie czekał, aż go rozpakujesz? — zażartowała. — Rysunek przynajmniej będziesz mogła powiesić sobie nad łóżkiem — zauważyła jakże inteligentnie. Wprawdzie nie miała talentu (jak większość lekarzy, Teddy nie mogła pochwalić się nawet starannym charakterem pisma), ale z pewnością się postara, by zachować odpowiednie proporcje ów idealnego mężczyzny. — Nie usiądę Mikołajowi na kolanach! Chyba, że znajdziemy jakiegoś, który nie będzie śmierdział tanią whisky i będzie miał mniej niż pięćdziesiąt lat — oznajmiła, bo miała podobne przemyślenia. Swojemu dziecku zaproponowałaby napisanie listu z prośbami o prezenty, a nie przekazywanie ich do ucha brodatego, grubego mężczyzny, któremu nie mogło wieść się w życiu zbyt dobrze, skoro decydował się (za marne wynagrodzenie) przebierać za Mikołaja i całymi dniami wysłuchiwać dziecięcych życzeń.
— Awww, to było urocze. Musisz być taka miła dla mężczyzn, to wtedy na pewno, któryś cię pokocha i nie będę musiała niczego rysować. Będzie mógł zamieszkać z nami, ale musi sprzątać i wynosić śmieci. To bardzo męskie i podniecające, kiedy facet angażuje się w domowe obowiązki, nie? — powiedziała, kiedy już schowała ten nieszczęsny język. Miały nie rozmawiać o mężczyznach, ale chyba nie szło im to za dobrze; typowe kobiety, zawsze plotkują niezależnie od okoliczności.
Kiedy wino trochę przestygło, Teddy ponownie podjęła ryzyko i spróbowała wziąć niewielki łyk – na szczęście tym razem obyło się bez katastrofy. — Świetnie! Czekałam na to, bo oczywiście musimy ozdobić mieszkanie. Trzeba kupić choinkę, sprawdzić, czy światełka działają i… Pamiętasz, gdzie schowałyśmy bombki? — spytała, marszcząc przy tym brwi i pogrążając się w konsternacji. Mieszkanie wynajmowały już od jakiegoś czasu, w sumie było przepełnione ich rzeczami, bo zapewne każdego roku kupowały masę niepotrzebnych gratów (ale za to ładnych), by ich lokum zawsze wyglądało pięknie i klimatycznie. No i przestań! Zakupy to chyba idealna randka dla większości kobiet, a już z pewnością, gdy ktoś za nie płaci złotą kartą kredytową. — I tak, jadę do rodziców. A ty nie? Bo jak masz siedzieć sama, to zabiorę cię za sobą. Tata na pewno się ucieszy, jak będziesz chciała obejrzeć z nim jakiś mecz — zaśmiała się, ale mówiła całkiem poważnie. Przecież nie mogła pozwolić, by najlepsza przyjaciółka spędzała święta sama! A co jeśli branie prądu?! Wykluczone.
— Lepiej zamiast na łyżwy chodźmy na sanki. W parku jest górka, możemy z niej pozjeżdżać — zaproponowała, przegryzając piernika i popijając go winem. — Patrz! — uniosła się nagle, skinieniem głowy wskazując interesujący ją kierunek. — Czy to nie Franklin Smith? Wygląda… Źle. Słyszałam, że wyrzucili go z medycyny.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- To nie byłoby głupie - wywróciła oczami - gdyby to był Weston, sama byś chciała taki prezent - pokazała jej język. To za to docinanie o Hirschu ostatnio, oczywiście. Poza tym, mogła się z niej nabijać ile chciała, ale takim prezentem Paddington na pewno by nie pogardziła. - Wsadzę go w ramkę - zaśmiała się cicho, bo powieszenie na ścianie było odrobinę zbyt dziwne. Plus, znała przyjaciółkę i jej talent też nie był jakiś mocno rozwinięty, w takich tematach zdecydowanie powinny zdawać się na gotowe obrazki z pinteresta lub instagramy pięknych mężczyzn niż rysunki własnej maści. - Jak Ci z Abercrombie? - Poruszała brwiami. - Na takiego Mikołaja mogłabym siadać - w kąpielówkach koloru czerwonego i z czapeczką z pomponem. Świąteczny klimat jak się patrzy. Ale właściwie, modele A&F to mogliby być nawet i bez niczego, nikt by się nie obraził. - Przecież jestem miła! Nie moja wina, że widzą we mnie koleżankę - prychnęła - sama coś o tym wiesz, zawsze jest tak, że jak Ciebie interesuje jakiś facet to on jest albo zajęty, albo uważa Cię za psiapsiółkę cholerną i ugania się za innymi - wywróciła oczami ponownie, bo okej, może i miały nie gadać, ale Adelaide była zwyczajnie podirytowana takim stanem rzeczy. Niestety, standardowo interesowali ją faceci, których nie mogła mieć, a Ci, co wydawali się zainteresowani jej osobą - no cóż, mogli być nawet najprzystojniejsi na świecie, a ona i tak odmówi lub będzie totalnie awkward. - Czy Ty szukasz mi faceta czy sobie sprzątaczki? - Co jak co, ale gotować Addie w samych gaciach będzie na pewno nie na oczach Teddy. Kochała ją, była jej przyjaciółką, ale są granice i taka zazdrośnica jak Callaway na pewno nie lubiła się dzielić.
- Hmm... w tej szafce nad kuchnią, do której żadna z nas nie sięga. Trzeba będzie się wspinać. Albooooo, poprosimy Westona - mrugnęła do Paddington. To był jakiś plan, prawda? Nie powie, że nie był całkiem genialny! Przecież one dwie nie były jakieś ultra wysokie, a damy w potrzebie to na pewno lepsza sytuacja niż jakieś desperackie próby niszczenia samochodów, o których zresztą obie pomyślały. Udane były, nie ma co. - Możliwe, że się spotkamy u rodziców, ale ostatnio jest między nimi jakiś kwas. Widzę się z ojcem niedługo to wypytam. Z Timem i Mią kupiliśmy im wycieczkę, może tam się trochę pogodzą, wychillują, wiesz.. taki romantyczny wypad - miała nadzieję, że wszystko się naprostuje - ale wzięłam w drugi dzień świąt zmianę - sama nie wiedziała dlaczego. Po prostu czuła, że powinna była pracować, może odrobinę odsunąć swoje myśli od wszystkiego.
- Skąd ja Ci sanki wezmę?! - Spojrzała na nią jak na głupka, bo chyba musiałyby je komuś zajebać lub kupić jakieś jabłuszko. - Nie cykaj się, zrobimy kilka kółek i zobaczysz, że to proste. Jak się boisz instruktorów to ja Cię potrzymam za rączkę - zaproponowała, zanim Teddy wyleciała z jakimś obserwowaniem innych ludzi. Już myślała, że to Hirsch i zabiło jej mocniej serce z nerwów, ale na szczęście był to tylko znajomy z medycyny. - Jak się ćpa metę - popiła grzańca, mrużąc lekko oczy - nie każdy nadaje się do tego zawodu, Teddy. Ale szkoda chłopaka - była empatyczną osobą, nawet jeśli miała swoje humorki i cięty język. Zawsze była dobra, starała się przynajmniej taka być i rozumiała, że ludzie mają często pod górkę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wymownie przewróciła oczami, by dać wyraz swojej frustracji. — On się nie odzywał, ja się nie odzywam. Myślę, że temat zamknięty, więc błagam, nie przypominaj mi o nim — mruknęła. Nie chciała stracić dobrego, świątecznego nastroju, który towarzyszył jej od kiedy zobaczyła te wszystkie ozdoby i poczuła smak oraz ciepło grzanego wina z korzenną przyprawą i skórką pomarańczy. Nie była zła o to, że przyjaciółka wspomniała o Westonie; była zła, bo z każdym mijającym dniem uświadamiała sobie, że pocałunek był błędem, którego jeszcze przez jakiś czas będzie żałowała. Takie życie. Dobrze, że miała Addie!
— To jakaś chora zależność, nie? Ludzie w ogóle nie powinni się wiązać. Z nikim. Gdyby każdy był singlem, życie byłoby prostsze. Jeśli chciałabyś mieć dziecko, to robisz sobie dziecko. Bez wspólnego kredytu, bez wspólnego mieszkania. Ot, łączy was dziecko i seks ewentualnie. A jak masz ochotę na kogoś innego, to proszę, śmiało, droga wolna — powiedziała mocno poruszona, robiąc przy tym dziwne miny, które chyba miały pokazać, jak bardzo nie podoba jej się obecny system. — No dobra, może też bym nie chciała z nikim dzielić się moim facetem, ale na pewno wiesz, o co mi chodzi — dodała, zerkając na przyjaciółkę. Plątała się w zeznaniach, bo w głowie miała masę niepoukładanych myśli. Raz pozytywnych, raz negatywnych. Musiała dać im upust, a jak zrobić to lepiej, jak nie poprzez wygadanie się?
— Szukam TOBIE faceta, ale NAM sprzątaczki. Dobry układ? — spytała, przegryzając piernika. Będą pewnie musiały w końcu zacząć wykonywać jakieś ćwiczenia, bo choć praca w szpitalu dawała im w kość (pewnie wciąż biegały po korytarzach, by załatwiać coś dla specjalistów oraz rezydentów), to jednak zjadane kalorie magicznie nie znikały – a szkoda, wielka szkoda.
— Proś go sobie, proszę bardzo. Kto wie? Może ci nawet pomoże — wzruszyła ramionami, spojrzenie wlepiając gdzieś daleko przed siebie. Zrobiła się naprawdę drażliwa na punkcie tego chłopaka. Frustrowało ją to, że felerny pocałunek sprawił, że całkowicie stracili ze sobą kontakt. Teddy czuła się trochę urażona, on z pewnością miał wyrzuty sumienia w związku z obecną jeszcze narzeczoną, a to wszystko składało się w jedną wielką katastrofę.
— Ja zaczynam tuż po świętach, więc się miniemy. I w ogóle to fajny pomysł z tą wycieczką. O ile nie zechcą się pozabijać, jeśli spędzą za dużo czasu sam na sam ze sobą — zauważyła, trochę zaniepokojona tymi informacjami. Żadne małżeństwo nie było idealne, ale jeśli kryzys dopadał związek rodziców, zwykle negatywnie odbijało się to na dzieciach. Paddington nie chciała, by przyjaciółka musiała przez to przechodzić.
Właściwie to mogłyby ukraść jakimś dzieciom i umówić się z nimi, że zjeżdżają po kolei, nie? Są ładne, roześmiane, na pewno dogadałyby się z jakimiś rezolutnymi chłopcami! Ewentualnie przekupiłby ich grzanym winem! — Nie cykaj się, nie cykaj. Sama się nie cykaj! A jak już będę martwa leżała w kałuży krwi i z twoją płozą wbitą w moją czaszkę, to mój duch będzie cię nawiedzał każdej nocy i powtarzał: A NIE MÓWIŁAM?! — zażartowała, choć wizja nauki jazy na łyżwach naprawdę ją trochę przerażała. Z drugiej strony raz się żyje, a im przyda się trochę ruchu. — Walić Smitha, chodź na te łyżwy — oznajmiła. Zebrała się w sobie, jednym duszkiem wypiła pozostałe wino (dolewka później, ponoć jeździ się na trzeźwo) i podniosła swój ciężki zadek z ławki.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Hola! To Ty mi możesz dokuczać o Hirschu czy wzbudzać zazdrość jakimiś propozycjami randek z Jordanem, ale ja nie mogę mówić o Westonie? Gdzie... tu... sprawiedliwość?! - Szturchnęła ją po chwili w boczek. - Przestań się boczyć i daj mi telefon - wyciągnęła dłoń po jej smartfona, bo miała dość tego, że przyjaciółka była tak cholernie uparta. Sama zaraz napisze do tego całego kochasia i ich po prostu umówi na jakąś kawę. Nie ma mowy, nie zamierzała oglądać jej złej, sfrustrowanej i przede wszystkim zawiedzionej. Wiedziała jak to jest, wiedziała jak czuje się osoba, która lokuje uczucia tam, gdzie nie powinna i znała odrzucenie. Nie mogła patrzeć na Teddy w takim wydaniu. Zrobiłaby dla niej wszystko nawet jeśli miałaby przegiąć kilka strun. - Najlepiej sobie nie robić dzieci - zaśmiała się - bo dzieci to też problem, po co wychowywać bachora samego? Ale cóż, mówisz tak tylko, bo jesteś zła! - ach, spostrzegawcza. - Dobrze wiemy, że gdybyście oboje nie byli tak uparci, to pewnie teraz zamiast ze mną na jarmarku siedziałabyś w jego mieszkaniu i bóg wie na czym by się całowanie skończyło! - I jasne, żadna z nich nie chciała się dzielić. Niby dlaczego Addie zrobiła się taka defensywna w stosunku do Langleya, chociaż nie miała żadnego prawa? Była zagubiona w tym co czuła, może było to tylko podniecenie, a może fakt, że nie mogła go mieć, więc inne też nie powinny. A jednak, zazdrość brała górę i w przypadku Teddy i Westona było podobnie. Chciała go, nie lubiła jego narzeczonej i cóż, teraz wcale łatwiej nie było, bo chłopak zawalił na kilku poziomach.
Na usta jej się cisnęło, że Jordan w sumie sprząta, ale tylko wywróciła oczami. - Napisz na tinderze, że szukasz mi chłopaka i nam sprzątaczki, może jakiś się nawinie. A jak będzie chciał trójkąt, to wiesz - mrugnęła do niej żartobliwie. - I mam nadzieję, że pomoże! A potem Cię zaliczy, bo jesteś okropna, gdy masz PMS! - Prychnęła i pokazała jej język. Cóż, kochała ją jak siostrę, nie mogła się na nią gniewać, zwłaszcza, że Callaway mówiła prawdę. - Boimy się z Timem, że jednak się pozabijają - westchnęła - niby taty nie będzie mi szkoda, bo ma jakiś kryzys, ale mama to co innego - zawsze miała lepszy kontakt z Averill. Była jej idolką, kochała ją najmocniej na świecie i cóż, gdyby miała stanąć po kogoś stronie - to właśnie jej. Chyba, że pojawiłyby się jakieś zdrady, ale w to wątpiła. Nie widziała przecież tego, że ich małżeństwo rozpadało się z niewierności, nie wiedziała też kogo była to wina. Shitstorm dopiero miał nadejść.
- A będziesz wtedy w samym ręczniku? - Zapytała o wizualizację jej ducha. - Bo jeśli tak, to możesz mi powtarzać ile chcesz - zaśmiała się i zaciągnęła ją po łyżwy. Z nią nie miała się co bać! Gdy się ogarnęły i weszły powoli na lodowisko, trzymała przyjaciółkę za rękę, co by się nie wywaliła. A jeśli, to zrobią to razem i przynajmniej się pośmieją. - Okej, to teraz powoli - zarządziła, odwracając się do niej przodem i trzymając ją za dłoń pewnie. Sama jechała tyłem, kontrolując balans.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Paddington przewróciła tylko wymownie oczami, nie chcąc spierać się z przyjaciółką. Addie miała trochę racji – czepianie się doktora Hirscha oraz Jordana sprawiało jej niemałą przyjemność, ale kiedy role się odwracały i Weston trafiał na ich języki, wolała milczeć.
Zmarszczyła brwi, ale dość naiwnie – licząc na to, że Callaway nie namota w jej życiu jeszcze bardziej – podała jej telefon. — Najlepiej wyślij mu swoje nagie zdjęcia, może wtedy się zainteresuje — rzuciła ponuro. Szczelniej owinęła szalik wokół szyi, nie zważając na to, co wyczyniała jej towarzyszka. Nie chciała przecież tracić świątecznego humoru! Ostatecznie to przecież Adelaide jako pierwsza wspomniała Bowsleya i gdyby nie to, Teddy ani razu nie wypowiedziałaby dzisiaj jego imienia. Nie chodziło o złość czy zawód. Czuła się trochę winna, to prawda, ale też liczyła na to, że będą mieli okazję wyjaśnić sobie nieporozumienie, do jakiego między nimi doszło.
— Jarmark z tobą zawsze będę stawiała ponad randki z facetami, przysięgam! — zapewniła, a na znak, że mówi całkowicie poważnie, teatralnie przyłożyła rękę do serca. Słysząc kolejne słowa przyjaciółki, oparła się o drewnianą ławkę i schowała we własnych ramionach. — Ty to wiesz jak mnie zdołować — mruknęła pół żartem pół serio. Tak, była pogubiona. Pewnie nie mniej niż Addie, która najwidoczniej również przeżywała uczuciową huśtawkę. — I wcale nie mam PMS — dodała i również wytknęła język. Zachowywały się głupkowato, czyli jak zawsze w swoim towarzystwie, co oczywiście nie oznaczało, że nie odczuwały wobec siebie najwyżej troski. Dokuczały sobie odnośnie facetów, którzy przyprawiali je o zawrót głowy, ale tak naprawdę chciały dla siebie jak najlepiej.
Rodzinne spory nigdy nie były proste. Wprawdzie wśród rodzeństwa Addie byli już wyłącznie dorośli ludzie, to jednak kłótnie między rodzicami, wciąż bolały równie mocno. Szczególnie gdy miało się ich za wyjątkowo udaną parę i wzór do naśladowania. — Nie przesadzaj, na pewno będzie dobrze. Pokrzyczą na siebie, a później im przejdzie. A dokąd ta wycieczka? Gdzieś do ciepłych krajów? Matko, wiesz, że nigdy nie miałam czasu na porządne wakacje? Zawsze tylko studia i praca i studia i jeszcze więcej pracy — zaśmiała się, ale taka była prawda. Nie odpuszczała. Nie rozpraszała się. Starała się robić wszystko, by dopiąć swego i zostać lekarzem. A żeby to osiągnąć, wiele musiała poświęcić. Nieczęsto pojawiała się na imprezach, uczyła się po nocach i jednocześnie pracowała jako kelnerka, by trochę odciążyć rodziców. Wprawdzie była jedynaczką, ale wymarzyła sobie kosztowne studia.
— Nie. Raczej w stroju kostuchy i z sierpem w dłoniach — odpowiedziała szybko. To miała być straszna wizja. Nie strasznie seksowna!
Wejście na lodowisko łączyło się z tym, że Teddy wciąż marudziła, że się zabije i wcale nie chce tego robić, a Addie zmusiła ją podstępem.
— Jak ludzie to robią? — krzyczała, starają się utrzymać równowagę. Nawet jeśli dziewczyna trzymała ją za dłonie, nie czuła się pewnie na własnych płozach. — Zabiję cię, kiedyś, wiesz? — zaśmiała się. A wtedy ktoś bardzo szybko przejechał obok nich. Teddy – jak na zawołanie – straciła równowagę i polecała w dół, ciągnąć za sobą przyjaciółkę. Lód był cholernie twardy i cholernie zimny.
— Obiłam sobie tyłek!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Wiem, że mam hot body, ale mimo wszystko to Ciebie mam zamiar uszczęśliwiać, nie siebie - pokazała jej język i zaśmiała się cicho, dobierając telefon od przyjaciółki i wystukując wiadomość. Adresatem był Weston, ale zanim kliknęła "wyślij", pokazała Teddy: "Hej, Wes. Wymyślałyśmy z Addie, pamiętasz, moją uroczą współlokatorką, jak Cię do nas zwabić podstępem na zepsuty kran, ale stwierdziłyśmy, że pewnie zalałybyśmy tym i sąsiadów. Proszę, jeśli nie chcesz tej katastrofy - spotkajmy się. Wiem, że mamy do obgadania, a ja... nie chcę Cię tracić. Na żadnym poziomie. Spotkajmy się, choćby u mnie. Twoja, Teddy".
- Całkiem niezłe huh? Powinnam robić to zawodowo. Wysyłać smsy jako zerwania, adnotacje, jakieś spotkania, zaproszenia na randki - skupiała się teraz na czymś innym, ale poniekąd chciała też ją rozproszyć, wcisnąć "send" i elo, mieć to z głowy. Nie robiła tego, bo miała resztki godności, samozaparcia i za bardzo szanowała Paddington, by tak ingerować jej w życie, ale chciała pokazać dziewczynie jakie to proste. - No oby, bo inaczej znam siedem sposób krojenia ludzkich zwłok, by nie zostało z Ciebie nic, a mnie o nic by nie podejrzewali. Plus mama ma kontakty - wyszczerzyła się. Chciała sypnąć jej tu listą kontaktów, ale właśnie znała tylko Jordana, który był w wojsku i teraz to nie wiedziała co robił, a potem miała sporo znajomych lekarzy i barmanów. Ten ostatni sort przynajmniej wiedział gdzie kogo szukać w razie czego. - Nigdy Cię nie dołuję, przyznaj - przytuliła ją mocno i cmoknęła w polika, bo to jakieś pomówienia - ehe, jesteś pewna? Nasze cykle zazwyczaj są mocno synchronizowane - spojrzała sobie na nią bezczelnie i pewnie macnęła ją w cycka, patrząc czy jest odpowiednio napięty jak przy pms. No, ale skoro nie chciała rozwijać tej myśli to tylko wywróciła oczami.
- Bahamy, im dalej tym lepiej czy coś - zaśmiała się - ale tak, mamy nadzieję, że na siebie pokrzyczą, zejdzie z nich ta para kompletnie i w końcu się pogodzą. A jak nie, to niech przestaną nas oszukiwać, że wszystko gra. Jesteśmy dorośli, zrozumiemy a przynajmniej ja. Nie wiem jak Mia, z nią może być problem. A Tim to już i tak żyje w swoim świecie - prychnęła, bo jej brat znikał na długie godziny, szlajał się z ludźmi, pracował po barach. Był pełnoletni, nic nie mogła na to poradzić na dobra sprawę, ale czasem brakowało jej tego, że miała władzę nad nimi i kazała im po prostu siebie słuchać. - A myślisz, że ja miałam? Przypominam, że siedziałyśmy na tych zajęciach, a po nich do zamknięcia bibliotek i zakuwałyśmy. Doktor Fairware cisnął nas z zaawansowanej anatomii, jakbyśmy miały zapomnieć choć jednej kostki w organizmie. Tragedia. Przez niego tyle imprez przegapiłam - skrzywiła się, bo jej życie towarzyskie na medycynie ssało mocno pałę. Miała Teddy. Ale to było okrojone towarzystwo, mało czasu na zabawę i chyba teraz powinny odrobinę skorzystać. - Może czas się gdzieś wybrać na chwilę - zasugerowała, zastanawiając się nad opcjami.
- Jesteś nudna, a chciałam się zabawić - nawet jako duch będzie pruderyjna? Phi! Co za przyjaciółka. A miały się ze sobą dzielić i inne pierdoły. - Nie zabijesz, bo nie możesz beze mnie żyć. A poza tym, ludzie to robią, bo są trochę bardziej wyluzowani, a Ty myślisz tylko o scenariuszach śmierci. Uwierz mi, znam ten stan. Ale ze mną nic Ci się nie stanie, ostrożnie krok po kroku - chciała by była pewna każdego poślizgu, delikatnie i do przodu, ale wtedy jakiś palant przejechał, ona straciła balans i wylądowała na tyłku. A Addie na niej. Oparła dłonie o lód po obu stronach dziewczyny i zaśmiała się. - Wymasuję w domu - pokazała jej język - uważaj, to taka romantyczna sceneria, że mogłabym Ci skraść buziaka pod jemiołą - pokazała jej na dekoracje nad lodowiskiem, światełka, przeplatane z jemiołą, krzewami i bombkami. Callaway poruszała brwiami zaczepnie i pochyliła się nad przyjaciółką, jakby faktycznie chciała to zrobić, testując ją po raz drugi, ale odrobinę się droczyła, bo wiedziała, że Teddy będzie naburmuszona za to lodowisko.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przygryzła wargę, czytając wiadomość, którą Adelaide złożyła w zaskakująco szybkim tempie. Musiała przyznać, że zawierała praktycznie wszystko, co Paddington chciała przekazać; była dowcipna, przy tym bezpośrednia, ale jednocześnie niezbyt nachalna, a przede wszystkim pokazywała, że ów nieszczęsny pocałunek bezustannie krążył jej po głowie. Mimo to nie zdecydowała się na wysłanie wiadomości. Tchórzyła. — Jesteś w tym naprawdę dobra! — powiedziała, nie kryjąc zaskoczenia. — Pomyślę nad tym, dobrze? A na razie zapiszę ją w wersji roboczej — dodała, szczerze przyznając, że obecnie nie jest w stanie podjąć żadnej konkretnej decyzji. Rozmowa z Westonem z pewnością przyniosłaby jej ulgę, ale przeprowadzenie jej najpierw wywróciłoby żołądek dziewczyny do góry nogami.
— Twoja mama jest przerażająca. Niesamowita, ale nadal przerażająca — zażartowała, udając, że naprawdę przestraszyła się groźby pod swoim adresem. Nie miała pojęcia, do czego zdolna była rodzina Callaway, ale nie zamierzała się o tym przekonywać, z pewnością nie na własnej skórze.
— No proszę, Bahamy! — aż zacmokała z wrażenia. — Jak było was na to stać? Ja swoim planuję kupić zestaw pościeli albo robota kuchennego — zaśmiała się, ale mówiła prawdę. Może w przyszłości, gdy już będzie szanowanym chirurgiem, będzie sprawiała rodzicom absurdalnie drogie prezenty, ale póki sama ledwo wiązała koniec z końcem, musieli cieszyć się niewielkimi upominkami. Przynajmniej od serca.
Teddy nie miała rodzeństwa. Paddingtonowie nie zamierzali przechodzić przez mozolny proces adopcyjny więcej niż jeden raz. Dlatego blondynka nie potrafiła wyobrazić sobie, jak to jest dzielić z kimś troski o najbliższych. Na szczęście miała Addie, którą traktowała jak członka rodziny. Kto wie? Może gdyby miała siostrę, Callaway i tak byłaby dla niej ważniejsza? Bo byłaby siostrą z wyboru.
— Jeśli o nas chodzi, to Bahamy raczej nie wchodzą w grę, ale może SPA? Jakiś fajny hotel z basenami termalnymi? Do tego przystojni barmani, którzy całą noc będą serwować nam gorące drinki — rzuciła, zabawnie poruszając przy tym brwiami. Kilka dni relaksu z pewnością bardzo by je wzmocniło! Miałby okazję zapomnieć o nieprzyzwoitym (ale za to jakże pociągającym) romansie z lekarzem i wyprzeć ze wspomnień mechanika, którego może udałoby się zastąpić kimś innym.
Jazda wydawała się przyjemna – choć niekwestionowanie straszna. Teddy uważała swoje życie za bardzo cenne i jego utrata byłaby szkodą dla całego społeczeństwa! Przewróciła oczami, gdy Addie nazwała ją nudną, ale ostatecznie miała sporo racji. Blondynka rzadko robiła szalone rzeczy. A jeśli już się na takowe decydowała, to przeważnie za namową przyjaciółki, która miała masę pomysłów na sekundę.
Upadek, zamiast złości, wywołał w Teddy niekontrolowany napad śmiechu. Oczywiście nie mogła się powstrzymać i rzuciła zabójcze, żądne krwi spojrzenie, chłopakowi, który spowodował wypadek (a raczej jego plecom, bo typ niespecjalnie się przejął). — O, o, o! Koniec ze słodyczami podjadanymi w nocy! Przytyłaś! — żartowała, kiedy ciemnowłosa wygodnie sobie na niej leżała. Zaraz jednak zmieniła pozycję, a na wspomnienie o jemiole, Paddington spojrzała do góry. Uśmiechnęła się lekko i pocałowała przyjaciółkę w policzek. — Przynajmniej będę mogła mówić, że ktoś na mnie poleciał, nie? Jak mama zapyta przy świątecznym stole, to opowiem jej o romantycznym pocałunku pod jemiołą — zaśmiała się, po czym obie zaczęły się podnosić. Addie poszło to całkiem zgrabnie, ale Teddy miała problem z utrzymaniem równowagi. Na szczęście pomocna dłoń wystarczyła i zaraz mogły wrócić do jazdy.
— Proponuję jakoś niewinnie zaatakować tego idiotę, co ty na to? Może przypadkiem pchniemy go na bandę, co? — zaproponowała odwet. Najwyżej skończy się to olbrzymią kłótnią, co tam!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Mówię Ci, zakładam biznes - hehe, taka z niej będzie spryciara, zamiast zostać kardiochirurgiem to będzie wysyłać smsy w różnych problematycznych kwestiach. - No dobrze, szanuję Twój wybór, ale powinnaś mimo wszystko chwytać byka za rogi. Powiem tak: raz się żyje, Teddy - spojrzała na przyjaciółkę całkiem serio, teraz już sobie nie strojąc żarty. - Jeśli nie wykonasz tego kroku, potem możesz żałować. A nie powinnaś żałować, bo jeśli ma być to będzie, a jeśli nie jest pisane - to po prostu się to skończy. Ale wtedy zamkniesz pewien rozdział, nie będziesz myśleć, nie będziesz cierpieć i ruszysz dalej. Czy to nie lepsze od oglądania się za ramię i sprawdzania czy napisał? - Żarty żartami, ale chciała dla niej najlepiej, nawet jeśli to oznaczało, że Westona nie będzie w jej życiu. Wszechświat i gwiazdy mówiły wiele, dyktowały często wydarzenia, nawet jeśli nie mieliśmy o tym pojęcia, czasem po prostu nie jest komuś pisane i trzeba zaufać losowi. Jednak - jeśli Paddington nie spróbuje, to się nie dowie, a cierpieć tak czy siak będzie mogła. Czasem trzeba zerwać plaster i nie tchórzyć.
- Moja mama robi mi obciach, to jedyna rzecz, która mnie w niej przeraża - no poza krojeniem trupów i takie tam, ale to już mały szczegół - ostatnio wytykała mi w smsach, że pewnie dalej się brudzę jedzeniem i bym nie robiła przypału na randkach. A to ona mi go robi! Nie ja sobie - jęknęła, bo żałowała, że podjęła temat randek i innych takich, bo Averill to naprawdę uwielbiała swoim dzieciom robić piekło. - Last minute i podzieliliśmy się na trzy osoby - zaśmiała się i podrapała się po karku - nie wyszło wcale tak drogo, a poza tym, Tim zarabia całkiem niezłe napiwki w barach, więc daliśmy radę. Po prostu na urodziny niczego nie dostaną - wyszczerzyła się, bo faktycznie poszaleli z pomysłem, ale był to takie wyjazd, który właściwie przypadał im za niedługo i mogli się zrelaksować przez kilka dni. Oferta kusząca, oby nikt nie wyciął im tam nerek. - Ooo.. spa brzmi super! Weekend w jakimś fajnym domku ze spa i termami - pokiwała głową - marzę o relaksie. Pewnie na Sylwestra wszystko już zabookowane, ale po nowym roku? Jak już się ogarniemy z dyżurami - musiały to wszystko dobrze zaplanować, by dodatkowo dostały w tym samym czasie wolne! Taki wyjazd na pewno oczyściłby głowy, bo obie miały niezłe problemy jeśli chodziło o facetów i najwidoczniej na razie lepiej miało nie być. Przynajmniej nie u Addie, która wkopywała się w coś tragicznego. Dla Teddy był jeszcze ratunek.
Mogły przewidzieć, że się wywalą, ale nie, że zostaną bezczelnie zaatakowane! Przynajmniej się pośmiały, a wielkiej szkody nie było. - Więcej ciała do kochania - pokazała jej język - no i bardzo dobrze, jestem Twoją jedyną prawdziwą miłością, Twoja mama na pewno o tym wie i nas akceptuje! - wstała powoli, pomagając przyjaciółce, by przypadkiem się nie wywaliła jeszcze raz, skoro dla niej łyżwy nie były zbyt stabilne. - Jasne - zmrużyła oczy, obserwując gamonia, który je staranował - możemy też wylać na niego coś ciepłego, przy wejściu jest buda - pokazała jej na małe stoisko z napojami - mokry i staranowany może poczuje jak to jest! - Weszła w bojowniczy nastrój, więc teraz tylko całe Seattle powinno uciekać. Godzilla nadchodzi. Albo Addilla.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Mogłaby połączyć oba zawody, prawda? Musi tylko pamiętać, by nie pisać podczas trzymania w ręku skalpela, bo mogłoby to skończyć się nieprzyjemną katastrofą i odebraniem uprawnień do praktykowania medycyny – a Teddy dobrze wiedziała, że przyjaciółka nie zniosłaby odsunięcia od zawodu chirurga. — Raz się żyje, wiele razy umiera. Może więc oszczędzę sobie tej jednej śmierci, co? Właściwie to arsenał argumentów masz naprawdę spory. Wiesz jak jest, łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Dlatego poczekam i zobaczę co się stanie — powiedziała, nie chcąc dłużej zastanawiać się nad tym, co właściwie łączyło ją z mechanikiem. Lubiła go. Naprawdę go lubiła, jednak sytuacja, w jakiej znajdował się do Weston wymagała ostrożności ze strony Teddy, która zamiast to uszanować, zrobiła coś, co najwidoczniej było nie na miejscu, przez co doświadczyła odtrącenia. Bolało. Ale to minie. Jak wszystko, nie?
— Jeden prezent na wszystkie okazje w roku!? To brzmi jak plan doskonały. Nie trzeba za każdym razem wysilać szarych komórek, by coś wymyślić — zaśmiała się, ale pochwalała plan Callawayów. Może sama podejmie podobną decyzję w przyszłym roku? Choć z drugiej strony nie potrafiła wyobrazić sobie swoich rodziców leżących na plaży i popijających kolorowe drinki z palemką. Paddingtonowie byli zbyt… prości na takie wakacje. A może Teddy błędnie ich odczytywała? W każdym razie musi to porządnie przemyśleć.
— Tak! To będzie idealny sposób na przygotowanie się na wszystko, co nas czeka w nowym roku. Załatwimy sobie wolne. Thomas wisi mi przysługę, więc zamieni się ze mną na dyżury w razie czego — powiedziała, zacierając ręce. Damski wyjazd z pewnością dobrze by im zrobił. Addie miałaby czas, by przestać myśleć o Jordanie, a Teddy zapomniałaby na chwilę o Bowsleyu. Mogłyby narobić obciachu, bo i tak nikt by ich tam nie znał! To będzie wyjazd w stylu – co zdarzyło się w Las Vegas, zostaje w Las Vegas.
Gdy już zdjęły łyżwy, blondynka przyczaiła się za bandą – udając, że podziwia ludzi, którzy potrafili jeździć o wiele zgrabniej od niej – i ulepiła kulkę ze śniegu, którą posłała w stronę chłopaka. Pociągnęła Addie za rękaw i obie skryły się za bandą odgradzającą lodowisko. Posłały w jego stronę jeszcze kilka śniegowych piguł, aż w końcu uciekły z lodowiska, by nie zostać schwytanymi za tę okrutną napaść śnieżną.

/zt

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
27
175

rozpoczyna rezydenturę na kardiochirurgii

Swedish Hospital

sunset hill

Post

#7

Belle mimo tego że wuj wciąż traktował ją jak dziecko to była przecież pełnoletnia. I chociaż nigdy nie była z mężczyzną w sytuacji intymnej to jak każda dorosła kobieta miała sny z pewnymi fantazjami seksualnymi. Tym razem śniło jej się, że obudziła się naga w łóżku pocałunkiem, niczym królewna z bajki, a gdy otworzyła oczy to ukazał się jej wyglądający niczym alwaro lekarz ze szpitala, o którym ostatnio wspominała Teddy, a mianowicie Flynn Cassady. On również był nagi, w sensie mogła zobaczyć we śnie jedynie jego twarz i kawałek torsu, który przypominał niejednego modela ukazującego się na instagramie. We śnie pan doktor spytał się jej, czy ma już wystarczająco dobry dzień, a ona mu odpowiedziała że dzień ten może być jeszcze lepszy, więc on wsunął się pod kołdrę, a blondynka zaczęła chichotać... wtem przebudziła się. W łóżku była oczywiście sama. Uznała zatem że to był głupi wytwór jej wyobraźni, w końcu mówiła dzień wcześniej koleżance z pracy, że jest to jeden z najprzystojniejszych lekarzy w szpitalu. Postanowiła zatem wybrać się na jarmark, gdzie była umówiona z Laurą. Początkowo były umówione na gorącą czekoladę, ale grzane wino tak pięknie zapachniało, że Chateux zwróciła się w jego stronę, zamówiwszy sobie jedną porcję. Czekoladę kupi dla Hirschówny. Upiła jeden łyk tego świątecznego napoju i był wręcz przepyszny, czuła wręcz jak jej ciało rozgrzewa się od środka. A potem idąc przez chwilę z na wpół przymkniętymi oczami i rozkoszując się smakiem wina wpadła na kogoś. Trochę napoju niestety wylądowało na męskiej kurtce, zresztą jej jasna kurtka również zdobiona była małą plamą.
- Ojej, przepraszam bardzo, straszna ze mnie niezdara. - zaczęła przepraszać nieznajomego w kurtce, a gdy podniosła wzrok nieco w górę to aż zaniemówiła. Otóż oblała właśnie Flynna Cassadego z jej snu. Rumieniec wkradł się na jej twarz nieproszony, ale zawsze można było go zwalić na to rozgrzewające wino, albo na to, że na kogoś wpadła, niekoniecznie na to, że jej się śnił tej nocy. Uśmiechnęła się do niego przepraszająco.
- Jeszcze raz przepraszam panie doktorze, ale w ramach przeprosin mogę panu postawić grzane wino, albo gorącą czekoladę. Grzańca mogę polecić, czekolady jeszcze nie próbowałam. - zaproponowała w ramach przeprosin, choć pomyślała po chwili, że słowo "postawić" nie było na miejscu. Lepiej żeby mu nic nie stawiała, w końcu łączy ich wspólna praca. Na samą myśl znów naszło ją wspomnienie snu, więc jej rumieniec trochę się zwiększył, aż pokręciła przecząco głową. Skup się dziewczyno, nie bujaj w obłokach, powtarzała sobie.

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Flynn nie był fanem przesadnej światecznej atmosfery, przestrzeni skomponowanych wedle horror vacui, wypełnionych po brzegi kocami, cacuszkami, błyskotkami, świeczkami i paterami z owocami. Absolutnie nie preferował zimnego, bauhausowkiego minimalizmu ze stalą i szkłem na czele (które bez zaskoczenia stanowiły główne tło do rozmaitego szeregu filmowych psychopatów), ale w szczególności w grudniu konfrontował się z zagraconą przestrzenią, nadmiernie uzupełnioną o niekończące się łańcuchy lampek. Najpewniej z braku czasu, sam nie kłopotał się nawet o choinkę czy jej marną namiastkę, wciśniętą w kąt mieszkania, bo za mało bywał w domu, żeby się nią nacieszyć (chyba, że upchnąłby ją gdzieś w sypialni, gdzie kierował swoje kroki po długich dyżurach), a na święta i tak najczęściej (jeśli udało mu się wziąć urlop, co wcale nie było takie oczywiste) odwiedzał ojca.
Nie znajdował odpowiedzi, w jaki sposób znalazł się na świątecznym jarmarku w poszukiwaniu ulubionego likieru jajecznego (sic) swojej starszej sąsiadki, która dbała o jego roślinki i raz na jakiś czas wspominała o swojej wnuczce — to nie był zbieg okoliczności — i choć noworoczne prezenty nie były jego specjalnością, zawsze o niej pamiętał. Wtopiony w meandry weekendowego tłumu, z dłońmi wciśniętymi w kieszenie puchowej kurtki, lawirował pomiędzy stoiskami, odruchowo marszcząc nos w reakcji na wachlarz zbyt słodkich zapachów. Należał zapewne do mniejszości, której nie rozczulały nuty cynamonu, gorzkiej pomarańczy i kwaśnej żurawiny. I w momencie, gdy wydawało się, że już wypatrzył charakterystyczną butelkę o cienkiej szyjce, poczuł nagle podwójne uderzenie: fizyczne i gorąca na klatce piersiowej (nie budzące w żaden sposób skojarzeń z filmowymi motylami w brzuchu). Mruknął coś niezrozumiałego, powstrzymując pocieranie mokrej kurtki dłońmi, zdeterminowany, żeby uniknąć bezpośredniego kontaktu ze słodko pachnącym płynem. Dopiero po chwili przyjrzał się sprawczyni całego zamieszania, która zdążyła już go nazwać panem doktorem, więc uniósł mimowolnie jedną brew i rozpoznał młodą pielęgniarkę.
— Dzień dobry, nie, dziękuję, chyba obejdę się smakiem, zapachem właściwie. — teraz będzie niósł ze sobą zapach świątecznej bombonierki. Przyjrzał się zakłopotanej dziewczynie, oblanej rumieńcem w kolorze jej napoju i choć niezależnie od tego, jak Flynn średnio był zadowolony z konieczności oddania kurtki do prania, to jednocześnie wiedział, że to nie jest jakikolwiek problem, a już na pewno zupełnie niewart dalszego roztrząsywania. — Proszę się nie przejmować, obeszło się bez oparzeń, to tylko kurtka. — zapewnił Belle, z lekkim, przyjaznym uśmiechem.

autor

Zablokowany

Wróć do „Jarmark Bożonarodzeniowy”