WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://rolorambles.files.wordpress.com ... /div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

— 4 — ..........Co ona w ogóle tu robi?
..........Przecież powiedziała, że nie przyjdzie. Że ma gdzieś jego i jego występ i w ogóle niech spada na drzewo. Nie chciała marnować na niego ani swojego czasu, ani cierpliwości, która przy nim zawsze wyjątkowo szybko się kurczy — i nic w tej kwestii przez ostatnie lata się nie zmieniło.
..........A jednak przyszła. Pojawiła się w tym cholernym Smoku, choć do klubów jej zazwyczaj nie po drodze. Jest zbyt głośno i za tłoczno, nie mówiąc o światłach stroboskopowych boleśnie bijących po oczach. Jak na ironię jednak sama pracuje w jednym z nich, ale zawsze podkreśla, że to co innego. Bo przecież kiedy jest na scenie, kiedy tańczy, zapomina o tym wszystkim — o tłumie ludzi, o głośnej muzyce, o światłach. Przez moment zupełnie jej to nie przeszkadza. Wystarczy jednak, aby zeszła ze sceny, wszystko to uderza w nią ze zdwojoną siłą. Nic dziwnego, że od razu ucieka do garderoby, a potem przebiera się szybko w swoje ciuchy i czym prędzej wychodzi tylnymi drzwiami, by wrócić do siebie — do cichego, ciemnego i pustego mieszkania.
..........Dlaczego więc dzisiaj znajduje się właśnie tutaj? W zatłoczonym klubie, siedząc przy lepiącym się od słodkich drinków barze, wzrok wbijając w scenę, na której znajduje się on. Jej zmora jeszcze z czasów dziecięcych, która każdego dnia uprzykrzała jej życie, aż do szkoły średniej. To wtedy coś się zmieniło, to wtedy stał się jakiś inny. Już się z niej nie wyśmiewał, nie wyzywał jej od dziwadeł, nie ciągnął za włosy i nie podkładał nóg, aby wywróciła się na środku korytarza, na oczach połowy szkoły. Nie od razu dała się nabrać na tę jego inną twarz, ale z czasem zmiękła — i to był jeden z jej największych błędów w życiu.
..........Teraz wie, że drugi raz już nie da się nabrać.
..........Dlaczego więc, do cholery, tutaj przyszła?!
..........Odrywa od niego swoje spojrzenie, przenosząc je na swoją szklankę z jakimś kolorowym drinkiem, którego prawie wcale nie ruszyła. Muzyka dudni jej w uszach, ale skupiając się na swoim pierścionku, którym bawi się od kilku dobrych minut, jest w stanie jakoś to wytrzymać. Czuje jednak, że jest już na skraju wytrzymania, że jeszcze piosenka lub dwie i stąd wyjdzie. A może już powinna to zrobić? Zanim ją zauważy. Zanim podejdzie i znowu zacznie wyprowadzać ją z równowagi, nawet jeśli nie to będzie jego celem.
..........Obrazek
.............once I rose above the noise and confusion
.............just to get a glimpse beyond this illusion

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

  • 03.
S O U N D T R A C K
Nie przypuszczał kiedykolwiek, że występowanie przed pijanymi ludźmi mu się kiedykolwiek spodoba. Jak na kogoś, kto bardzo mocno dzielił ludzi ze względu na majątek, to wylądował w dość niewdzięcznym fachu. Pocieszał się jednak tym, że nie robił tego dla samego zarobku, a dla frajdy i atencji. Nawet jeśli udawał, że mu na tym nie zależało, to lubił czuć na sobie ciekawskie i pożądliwe spojrzenia. Chciał się jakoś wyrazić, zrobić coś wbrew swojemu charakterowi i przy okazji niepostrzeżenie wkraść w łaski szefostwa, aby zacząć zgarniać jakieś bardziej odpowiedzialne zadania niż praca za barem i na scenie. Schlebiało mu, że był na ten moment jedynym męskim tancerzem, ale też klub z reguły był bardziej oblegany przez heteroseksualnych mężczyzn, którzy nie mieli ochoty oglądać Elvisa w akcji. Dzisiaj mieli bardziej mieszaną widownie, więc przebrał się, naoliwił lekko ciało dla lepszego efektu i wyszedł z autorskim występem.
Na spokojniejszych partiach utworu chodził po scenie tanecznym krokiem i przyglądał się prowokacyjnie ludziom. Kiedy z kolei do gry wkraczał mocniejszy bit, wpadał w lekki trans i tańczył znacznie agresywniej, jakby był w ekstazie, która mieszała się ze złością. Padał na ziemię, uderzał dłońmi o podłogę i wyginał się w łuk, stopniowo odkrywając coraz więcej ciała. Z czarnego garnituru do krótkich skórzanych spodenek i tiulowej czarnej koszuli, która prawie całkowicie prześwitywała. Pod koniec był już w samych spodenkach, bezwstydnie wodząc dłońmi po swoim ciele i mierzwiąc swoje włosy. Jego spojrzenie było bardzo jednoznaczne, ale mina całkowicie arogancka i wręcz gardząca. Na ostatni bit pozwolił sobie jedynie mrugnąć do losowej osoby, a następnie zgarnął swoje rzeczy i wrócił za kulisy. Przeważnie nie rozbierał się w ten sposób, ale to był ten jeden występ, który podchodził pod striptiz. Lubił jego kontrast między pierwszym eleganckim ubiorem i stopniowym wyuzdaniem, które się spod niego wyłaniało.

Po nim parę piosenek miała America, więc miał czas na odpoczynek i przejście się do baru. Zarzucił na siebie tylko prześwitującą koszulę i udał się w konkretnym kierunku. Nim zdążyła się zorientować, wyrósł u boku Inanny i posłał jej bezczelny uśmieszek. - Postaw mi coś dobrego - mruknął jej nad uchem, wskazując podbródkiem na bar. Była tu w końcu klientką, a on właśnie odstawił dla niej solidny występ. Wypadało okazać trochę wdzięczności. - Wiedziałem, że przyjdziesz - dodał, siadając na stołku obok i rozglądając się dookoła. - Ładnie wyglądasz - czy mówił prawdę? Ciężko powiedzieć, a jego beznamiętny ton wskazywał, że być może chciał się z nią jedynie podrażnić. Owinął sobie kawałek jej włosów wokół palca, ale szybko zabrał rękę i puścił jej oczko. - Ja też nie jestem na sprzedaż, uprzedzam pytanie i policzek w Twoją stronę - prychnął z kpiną, nawiązując do ich poprzedniego spotkania i tego, że dostał od niej w mordę, bo zapytał ile musi jej zapłacić, żeby mu się oddała. Zdążył już zapomnieć, że kobieta nie zawsze rozumiała żarty i ironie, co nie było jej winą. Nie chował urazy, ale czuł satysfakcję, że faktycznie się złamała i tutaj przyszła. Ciekawił go powód tej decyzji, ale jak na aroganckiego dupka przystało, założył, że po prostu na niego leciała.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

..........Drga lekko, gdy w pewnej chwili Elvis pojawia się u jej boku. Domyślała się co prawda, że w pewnym momencie do niej dołączy, ale zrobił to akurat wtedy, gdy kompletnie nie zwracała uwagi na otoczenie. Gdy była tak pochłonięta własnymi myślami, że nie zauważyła, jak się do niej zbliża. Nie jest jednak zaskoczona jego widokiem. Słowami zresztą też nie, bo bywa czasem aż nadto przewidywalny. Wiedziała, że będzie triumfował, bo to ten typ, który wręcz uwielbia mówić a nie mówiłem, gdy tylko nadarzy się ku temu okazja.
..........Zarozumiały dupek.
..........Myślałam, że w tak dobrym klubie, pracownicy mają drinki za darmo. Albo chociaż jakieś zniżki — rzuca pozbawionym emocji tonem, zerkając na niego kątem oka. — Może czas pomyśleć o zmianie miejsca pracy? — dodaje, popijając swojego drinka, który dość tani nie był. Dobry klub, to wysokie ceny. Kto by jednak pomyślał, że właściciele są tak skąpi, że każą płacić za nie własnym pracownikom? Przynajmniej teraz wie, że podjęła dobrą decyzję wybierając Rapture, bo tam przynajmniej, gdy jest na zmianie, może napić się drinka czy dwa na koszt firmy. Nie, żeby z tego korzystała, bo po każdym występie od razu ucieka do garderoby, a potem do domu.
..........Skąd pomysł, że przyszłam tu dla ciebie? — pyta, odstawiając szklankę z drinkiem na blat baru, po czym wbija w niego swoje ciemne, przenikliwe spojrzenie. Jej prawa ręka zaś znowu wędruje do pierścionka na serdecznym palcu lewej dłoni, aby zacząć się nim bawić. Jego komplementu jednak nie komentuje, wygodniej jest go po prostu zignorować, bo nigdy nie wie, co w takich sytuacjach powinna zrobić lub powiedzieć. Dlatego nie mówi nic, nie wiedząc nawet, czy mówi prawdę, czy znowu kłamie. Z jednej strony bywa przewidywalny, z drugiej wciąż nie wie, co tak naprawdę siedzi mu w głowie. Co o niej sądzi? Czego od niej chce? Może dlatego nie potrafi tak szybko kopnąć go w dupę — bo chce dowiedzieć się prawdy.
..........Ale czy jest to w ogóle możliwe?
..........Nie martw się, nie zamierzałam o to pytać. Nie interesujesz mnie — stwierdza, odwracając wreszcie od niego wzrok. Ten jeden pocałunek przed siedmioma laty, to był błąd. Chwila słabości, której zdecydowanie nie zamierza powtarzać. Myślała, że się zmienił, ale teraz wie, że jest dokładnie taki sami. I dokładnie tak samo ją irytuje. Nie powinna więc tutaj przychodzić, zdecydowanie. Nie powinna dawać mu tej satysfakcji. Ale kto w ogóle powiedział, że przyszła tu dla niego?
..........Obrazek
.............once I rose above the noise and confusion
.............just to get a glimpse beyond this illusion

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jego uśmiech zaczął się delikatnie powiększać. - Nie płacimy, ale nie o to przecież chodzi - Dragon był miejscem jego pracy, więc logicznym było, że zależało mu na dobrych obrotach. Wyłudzanie drinków od klientów czy klientek było więc doskonałym sposobem na to, aby przyczynić się do większego zarobku. Tego alkoholu to on nawet w gruncie rzeczy nie potrzebował. Chodziło bardziej o komplement z jej strony wyrażony w mniej oczywisty sposób. Niestety liczył na zbyt wiele, ale czego mógł się spodziewać po kimś, kto faktycznie zarabiał na siebie poprzez taniec w klubie. Czasem zapominał, że inni ludzie nie szastali kasą na prawo i lewo.
Wywrócił oczami, lekko przy tym wzdychając. - Proszę Cię. Przecież doskonale wiedziałaś, że tutaj pracuję. Myślałem, że przez to będziesz się trzymać z daleka, ale najwidoczniej nie doceniłem naszego przyciągania - widać było, że ta sytuacja dawała mu sporo satysfakcji i nawet jeśli zachowywał się tak, jakby już ją całkowicie rozgryzł, to wcale tak nie było. Zakładał, że przez Aspergera będzie bardziej bezpośrednio i łatwa do odgadnięcia, ale jej obecność w Dragonie szczerze go zaskoczyła. Skoro jednak nie mogła mu się oprzeć, to dlaczego wciąż zachowywała się wobec niego tak wrogo? Z drugiej strony... nie była to pierwsza osoba, która żyła ze sobą w podobnym konflikcie. Z jednej strony go pragnąc, a z drugiej nienawidząc. Lubił balansować na tej granicy. Dostarczało mu to adrenaliny.
- Nie muszę Cię interesować, żebyś ze mną rozmawiała - zauważył, w ogóle niezniechęcony jej opornością na kontakt. Mało tego, zajął miejsce obok niej. - Skoro nie jesteś tu dla mnie, to po co? - zapytała z zaciekawieniem. Głupi uśmieszek ani na moment nie schodził mu z twarzy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

..........A o co chodzi?
..........Zamiast jednak zadać mu to pytanie, milczy. Tak czy inaczej, nie zamierza mu stawiać żadnego drinka, skoro mężczyzna może mieć go za darmo. Dlaczego miałaby wyrzucać pieniądze w błoto? Bo ona, rzecz jasna, tak właśnie to widzi. Jej zaś nie stać, aby szastać tak pieniędzmi, zapewne w przeciwieństwie do niego. Bo oczywiście, że zdaje sobie sprawę z tego, że Elvis wciąż ma dużo kasy i, gdyby tylko chciał, w ogóle nie musiałby pracować. Takie uroki posiadania bogatych rodziców. Ina nie ma niestety takiego szczęścia, choć nigdy nie narzekała na to, że jej rodzicom się nie przelewa. Jako dziecko nie wymagała zbyt dużo, teraz zresztą też nie wymaga. W końcu mieszka w niezbyt urokliwym mieszkaniu w South Parku i tańczy w klubie, choć, prawdę mówiąc, nie ma zbyt wielkiego wyboru. Nie teraz, gdy została wyrzucona kilka lat temu ze szkoły baletowej, ma jedynie średnie wykształcenie i nie potrafi komunikować się jak normalna osoba z innymi ludźmi. Bo może i mogłaby dojść do czegoś więcej, ale wie, że nie da rady. Nie, kiedy ma w swoim życiu barierę, której nie da rady pokonać w żaden sposób.
..........Nie mam zamiaru trzymać się z daleka od jakichkolwiek miejsc tylko dlatego, że prawdopodobnie spotkam tam osoby, za którymi nie przepadam. Wybacz, nie masz aż takiego wpływu na moje życie, Elvis — mówi beznamiętnie, wciąż na niego nie patrząc. Nie przepada za kontaktem wzrokowym i choć czasem od niego nie ucieka, nie oznacza, że jej on nie przeszkadza.
..........Chwyta za słomkę, która wystaje z jej szklanki, po czym miesza nią swojego drinka, aby upić niedużego łyka słodkiego napoju. Nie przyszła tu dla niego, w żadnym razie. Przyszła tu… Z ciekawości? Tego, jak porusza się na scenie — i tyle. Dlatego po jego występie miała zamiar stąd czym prędzej zniknąć, ale zanim jej się to udało, pojawił się tuż obok niej.
..........Nie, nie musisz — przyznaje po chwili namysłu, bo rozmowa przecież nic nie oznacza, prawda? Domyśla się jednak, że wystarczy chwila, a będzie miała go dość. On lubi gierki, ona nie jest w nich zbyt dobra. Wystarczy chwila, aby zaczęła boleć ją głowa i poczuła irytację. Mimo to pozwala sobie zostać jeszcze chwilę dłużej, między innymi dlatego, aby nie zmarnować tych kilku dolarów, które wydała na horrendalnie drogiego drinka. — Zobaczyć konkurencję? — odpowiada, choć brzmi to bardziej jak pytanie, jak gdyby nie była tego pewna. — Nie wiem. Z ciekawości może. Nie planowałam tu przychodzić — dodaje po chwili, przymykając na moment oczy, by mogłby odrobinę odpocząć od migającego światła. — Czemu cię to właściwie interesuje? — pyta, znowu na niego zerkając. Zastanawia się, dlaczego nie da jej po prostu świętego spokoju. Dlaczego nie uczepi się kogoś, kto naprawdę ma ochotę na jego towarzystwo? Czyżby lubił wyzwania?
..........Obrazek
.............once I rose above the noise and confusion
.............just to get a glimpse beyond this illusion

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

1.
stylówka

Nic nie układało się tak, jak powinno. Do klubu nie miała daleko, mieszkała w okolicy, ale i bez tego wiedziała z jakiej renomy słynęło to miejsce. Nic więc dziwnego, że jej prywatne śledztwo w końcu ją tutaj doprowadziło. Nie musiała mieć w tej kwestii doświadczenia, by dostrzec kilka osób, w których krwioobiegu poza alkoholem znajdowały się inne, o wiele mniej legalne substancje. Mimo to musiała zadowolić się siedzeniem na dupie i obserwacją. Barman wydawał się być głupim młokosem, z którym można by poplotkować, niby przypadkiem wyciągając od niego informacje, których zdradzać nie powinien. Tak sądziła, a jednak nic od niego nie dostała... przypadek, czy może dobre przeszkolenie personelu? Wolałaby celować w to drugie, zamiast zastanawiać się, czy aż tak zdziadziała na tym rocznym urlopie, że nie jest w stanie zdobyć kilku informacji. Chciała wtopić się w tłum na tyle, na ile było to możliwe. Zamówiła piwo, upiła z niego dwa łyki, nie więcej i usiadła w rogu przy barze, niby coś tam sprawdzając w telefonie, ale była to tylko przykrywka, za którą kryła wspomnienia posyłane raz po raz, w kierunku klientów tego przybytku. Ostatnio tak właśnie wyglądało jej życie, sprowadzało się do obserwacji, gonitwy za duchem kogoś, kogo pewnie już jej poczynania nie obchodziły. Nieistotne. I tak musiała to zrobić, może dla niego, a może dla samej siebie. Nie potrafiła pójść na przód i irytowało ją słuchanie o tym, że czas leczy rany. Cały ten pseudo pozytywny bełkot wywoływał w jej głowie migrenę i nic poza tym, żadnego spokoju, ani wytchnienia. Musiała działać po swojemu, a poza tym... chyba nie chciała dopuścić do siebie myśli, że mogła zostać oszukana... przez jedyną osobę, której naprawdę kiedykolwiek zaufała. To byłoby jak przyznanie się do największej porażki. Wolała więc nie doszukiwać się momentów, w których jego zachowanie, gdy jeszcze żył, faktycznie mogłoby być podejrzane. Po prostu. Wyłączyła się na taki rozsądek, chociaż sama nie określiłaby tego tymi konkretnymi słowami i skupiła się na wierze w osobę, którą kochała, chociaż i po te terminy sama by nie sięgnęła.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przyszedł tutaj tylko dlatego, że musiał znów spotkać się z Jacksonem, a co tu dużo mówić jego relacja z nim w ostatnim czasie nie układała się najlepiej, zresztą jak prawie z całym rodzeństwem - oczywiście poza Kylie, z którą w zasadzie wspólnie siedzieli ubabrani w tym bagnie po uszy. Przez to bagno miał na myśli zatrzymaną przez władze potężną inwestycję, w którą Russellowie włożyli sporo pieniędzy, a która obecnie stała pod wielkim znakiem zapytania. Ogólnie nie wyglądało to najlepiej, ale przecież nie z takich opresji się wychodziło, prawda?
W każdym razie alkohol zawsze pomagał Willowi ubarwić spojrzenie w przyszłość. Tak więc po mało przyjemnej rozmowie z bratem postanowił poprawić sobie nastrój drinkiem, albo kilkoma zależy od tego jak ten wieczór się potoczy. A jak się miało okazać, szybko znalazł się powód dla którego warto było się tu zjawić.
Siedział przy barze na swoim zwyczajowym miejscu, a wokół niego znajdowało się kilku znajomych z którymi prowadził mniej, lub bardziej zajmujące konwersacje. W zasadzie miał już myśleć o powrocie do domu, gdy młody barman zatrzymał się przed nim jednoznacznie informując, że ma coś ważnego do przekazania. Jeszcze nim skończył opowiadać o węszącej pannie, Will spojrzał na przeciwległy koniec baru, w kierunku opisywanej przez mężczyznę "atrakcyjnej blondyneczki". Podziękował chłopakowi i odnotował w pamięci, aby załatwić mu jakiś bonus za dobrze wykonywaną pracę. Tak więc minęło ponad pół godziny podczas której Russell obserwował podejrzaną kobietę, aczkolwiek przekonany był, że ze wszystkich obecnych tutaj ludzi, akurat ona miał najmniej wspólnego z jakimikolwiek nierządnościami. Intuicja mówiła mu, że jest gliną, ale dopiero doświadczenie mogło to zweryfikować.
Dlatego znudzony posyłaniem jej oczywistych znaków i przeciągłych spojrzeń, postanowił wreszcie podejść, skoro gra i tak już się zaczęła. Najpierw jednak kazał barmanowi nalać kobiecie drinka z zaznaczeniem, że to od niego, a gdy już to się stało, po raz kolejny posłał blondynce spojrzenie jednoznacznie wskazujące na zainteresowanie jej osobą.
- Czekałem z dwadzieścia minut, aż wreszcie na mnie spojrzysz. To jakaś celowa gra? - Zagadnął, gdy już usiadł na hokerze obok, wraz ze szklaneczką szkockiej, którą odstawił na bar, lekko opierając się przy tym o jego blat. - I nie mów mi, że samotna kobieta w Dragonie nie szuka towarzystwa, bo to kiepskie kłamstwo - dodał, aby wyjść na bardziej zawadiackiego. Podczas ostatnich trzydziestu minut blondynka spławiła kilku gości, a przy tym i tak nadal zdawała się rozglądać po tłumie. Zakładał więc, że albo czekała na kogoś, albo oczekiwała spotkania z kimś kto da jej czego potrzebuje, lub wyda się kimś kto może jej to dać.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ignorowanie tych bodźców otoczenia, które jej nie odpowiadały, nigdy nie było dla niej zbyt trudne. Teraz też przestała wsłuchiwać się w muzykę, jej oczy nie męczyły się od migoczących świateł, może tylko denerwowało ją to, jak raz po raz ktoś ją szturchał. Wolała jednak te pijane osoby, robiące to przypadkiem, niż mężczyzn, w których oczach musiała wyglądać na desperatkę czekającą na cud, a co za tym idzie - łatwy cel. Dała kilku takim mężczyznom do zrozumienia, że nie jest zainteresowana i wierzyła, że będzie miała s pokój, aż koło szklanki z jej piwem barman nie postawił jakiegoś drinka, tłumacząc kto za niego zapłacił. Gdyby podniosła spojrzenie, facet pomyślałby, że to znak, zaproszenie, więc Megara zaledwie skinęła głową i wróciła do własnego zajęcia, wierząc, że jak się dobrze przyjrzy, to bez problemu wyłapie jakiegoś młodocianego dilera w tłumie, który przyciśnięty do muru powie więcej od tutejszego barmana. Nie mogła przewidzieć, że w jej planie były pewne luki i fundator jej drinka zdecyduje się podejść mimo wszystko. W dodatku już po pierwszej wypowiedzi dało się usłyszeć, na jak pewną siebie osobę trafiła.
- Żadna gra. Chciałam zaoszczędzić ci czasu - odpowiedziała na wydechu, w końcu obracając głowę w jego kierunku i cóż, trzeba było przyznać, że nieco się zaskoczyła. Odrobinę, bo wcześniej widziała jak siedział z grupką ludzi, więc nie cierpiał na brak towarzystwa, a mimo to chciało mu się do niej fatygować. Nie wyglądał też na desperata, który musiał bawić się w posyłanie komuś drinka, by zwrócić na siebie uwagę, ale czy mogła wiedzieć to na pewno? Uniosła brew w odpowiedzi na jego stwierdzenie, a potem uśmiechnęła się na moment, chociaż nie było w tym wiele z rozbawienia. Zamiast też jakkolwiek skomentować jego domniemania, złapała za nóżkę kieliszka, w której barman podał jej drinka i przesunęła go w kierunku nieznajomego mężczyzny. - Dziękuję, ale nie będę mieszać - dodała, skinąwszy na kufel z piwem, z którego jeszcze nic prawie nie ubyło. Z jednej strony chciała go zbyć, z drugiej będąc odwróconą w jego kierunku, miała okazję w nieco bardziej otwarty sposób przyjrzeć się komuś stojącemu dalej, w tłumie, pod ścianą, kto przykuł jej uwagę. Może nie było to zbyt grzeczne, ale co tu dużo mówić, wątpiła, by jej chwilowy towarzysz chciał spędzić w jej towarzystwie dłużej czasu, niż kilka minut. Nie miała co do tego złudzeń i nauczyła się żyć z podobnymi faktami tak, żeby było jej to na rękę. Tak, jak teraz, bo przecież nie przyszła tutaj dla przyjemności.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Coś zawsze ich zdradzało. Może to ten przenikliwy wzrok, którym niby bezwiednie obdarowywali tłum wokół, ale który tak naprawdę starał się zapamiętać każdy nawet najmniejszy szczegół mogący pomóc im w śledztwie. A może wymowna obojętność z jaką traktowali potencjalnych kandydatów na przelotny, jednonocny romans. Glinę zawsze dało się rozpoznać, a w szczególności taką, która chciała informacji, a nie możliwości przesiąknięcia do świata, który notabene tak bardzo pragnęła poznać. Oczywiście pewności mieć nie mógł, ale intuicja mówiła mu, że siedząca obok, atrakcyjna blondynka, wcale nie przyszła do Dragona szukać chwil upojenia i zapomnienia. Zjawiła się w klubie w jakimś konkretnym celu, a on chciał go poznać, bo cóż... Powodów dla których policja pojawiała się w rodzinnym biznesie Russellów, było wiele. Niekoniecznie każdym należało się przejmować, ale Will wyznawał zasadę, że pieski niekoniecznie powinny czuć się swobodnie podczas bezczelnego węszenia nie na swoim terenie.
- Spokojnie, mam go pod dostatkiem, więc nie szkoda mi tych kilku minut - odparł. - Tym bardziej, że mogą okazać się dobrą inwestycją, a nie zmarnowanym czasem - dodał jeszcze bez najmniejszego zająknięcia, bo tego typu rozmowy były dla niego niczym chleb powszedni. I nie chodziło tutaj o uwodzicielskie, pełne podtekstów słówka kierowane do potencjalnych partnerek. Will miał całkiem niezłą wprawę w bajerowaniu każdego, od głupiej blondyneczki (nie żeby akurat swoją rozmówczynię za taką uważał), aż po gburowatego dyrektora banku. Umiał odnaleźć się w konwersacji z każdym, a w szczególności, gdy mu na tym naprawdę zależało. - Nie ma problemu - odpowiedział także spoglądając na kufel, po który sięgnął i, pewnie ku zaskoczeniu nieznajomej, spełnił do dna. - Teraz już mieszać nie będziesz - wyjaśnił dlaczego pozwolił sobie na tak bezczelne zachowanie, a po odstawieniu pustego szkła na barze, poprawił swoją pozycję na krześle i ponownie spojrzał w stronę blondynki. Przez chwilę odniósł wrażenie, że ją znał. To spojrzenie, lekko zadarty nos, przyjemne dla oka rysy twarzy... Widział ją już wcześniej, ale póki co pamięć nie chciała pozwolić mu na przypomnienie sobie niczego więcej. - A więc... Czekasz na kogoś, czy po prostu jesteś wybredna? - Zadał kolejne, bezczelne i pewne siebie pytanie, ale potrzebował przyprzeć ją do muru. I to nie tak, że stosował jakąś chamską formę podrywu. Absolutnie nie miał zamiaru obdarzać blondynki tego typu zainteresowaniem, nawet jeśli była naprawdę śliczna. Kochał Nellie, a teraz zajmował się po prostu pracą i obowiązkami.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wbrew temu, co chciałaby sobą reprezentować, nie była dobra w dyskusjach, nie umiała ich prowadzić niezależnie od tego, czy chciała kogoś sobie zjednać, czy zniechęcić, chociaż niewątpliwie z drugą opcją radziła sobie lepiej. Poza tym zawsze w podobnych sytuacjach czuła się w obowiązku, by wyraźnie pokazać, że nie jest zainteresowana. Nie dlatego, że była takim typem człowieka, a dlatego, że przecież ona i Scott... nie było go, ale gdyby był... zacisnęła dłoń w pięść, zła na siebie, że znów o nim myślała. Szczególnie teraz, gdy miała robotę do zrobienia. Powinna pozbyć się natręta i wierzyła, że ma to za sobą, jednak jak bardzo się pomyliła - o tym miała się przekonać, jeśli nie po samych jego słowach odnośnie czasu, to po czynach już na pewno. Była w szoku, gdy wypił jej piwo i co gorsza, szok ten był na tyle duży, by przez moment nie wiedziała kompletnie, co powiedzieć, czy jak zareagować. Chyba nie wierzyła, że to wydarzyło się naprawdę. On zdążył zadać już kolejne pytanie, a ona nadal patrzyła na pusty kufel, jakby to wszystko nie chciało jej się zgrać w logiczną całość.
- A ty książkę piszesz, czy po prostu jesteś nachalny? - burknęła w końcu, nie dbając o to, że jej słowa są niemiłe. Nie miała pojęcia o co temu typowi chodzi, był przystojny, po zegarku na jego ręce wnosiła, że stać go było na imponowanie kobietą, które tego potrzebowały... więc dlaczego przyczepił się do niej? Czyżby męska duma aż tak miała zaboleć, gdyby jakaś panna nie przyjęła od niego drinka? - Zdajesz sobie sprawę z tego, że teraz byłabym skończoną idiotką, gdybym wypiła tego drinka? - zapytała i to też po raz kolejny zmusiło ją do szybkiego przetwarzania informacji. Spojrzała zaraz na kolorowy napój marszcząc przy tym brwi. - Co tam wrzuciłeś? - dodała oskarżycielsko, bo pamiętała, gdzie się znajduje. Nie czuła też potrzeby, aby szukać sobie w nim przyjaciół. Niby z tyłu głowy miała te jego słowa o inwestycjach, ale coś jej mówiło, że byłaby skończoną idiotką, gdyby mu zaufała. To nie był ten typ, którego można zastraszyć odznaką policyjną, a właśnie w takich celowała Megara. Nie widziała więc możliwości, aby coś dla siebie ugrać. W dodatku, gdy spojrzała teraz w tłum, chłopaczek, którego chwilę temu obserwowała zniknął, a jej wymsknęło się pod nosem bezdźwięczne kurwa. Po tym też zwilżyła wargi i z niezadowoleniem spojrzała na nieznajomego. - Słuchaj, nie wiem, czy przegrałeś jakiś zakład, czy podszedłeś do mnie z nudów, ale serio koleś, marna ze mnie rozrywka - czuła pewnego rodzaju frustrację, a on jednak mimo jej założeń, utrudniał jej inwigilowanie tego miejsca, co z punktu widzenia jej planu było dużą przeszkodą.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Z początku chciał po prostu utrudnić jej prowadzenie inwigilacji w miejscu, w którym swojego słodkiego, małego noska, wtykać nie powinna. Normalna sprawa, barman wyczuł, że blondynka wydaje się być gliną i zaalarmował kogoś odpowiedniego, pewnie gdyby Jackson był obecny, to on teraz interweniowałby w tej sprawie, a tak zaszczyt spławienia pieska przypadł Willowi. Jednakże po kilku słowach kobieta zdawała mu się być dziwnie znajomą i to już sprawiło iż znalazł kolejny powód dla którego byłoby dobrze lepiej się jej przyjrzeć.
- Ani jedno, ani drugie, po prostu zobaczyłem ciebie samotną przy barze i postanowiłem spróbować szczęścia, czy coś w tym złego? - Postawił na nieszczerą szczerość, bo przecież zależało mu na zdobyciu jej sympatii, a nie wykurzeniu z lokalu. W sensie najpierw myślał o tym drugim, ale skoro miał wrażenie, że skądś znał tę kobietę, to teraz chciał już tego pierwszego. - Słucham? - Słowa blondynki szczerze go zaskoczyły. - Po pierwsze nie jestem jakimś zwyrolem, po drugie spójrz na mnie - tutaj zrobił chwilę przerwy i w charakterystyczny sposób przesunął dłońmi wzdłuż swojego ciała, muskając czarny t-shirt opuszkami palców. - Nie potrzebuję tabletki, aby uwieść kobietę, a po trzecie wywaliłbym stąd każdego, kto spróbowałby zrobić coś takiego - dokończył i specjalnie w ostatnich słowach zawarł informację mogącą dać blondynce do myślenia. Liczył tym samym na to, że i ona przestanie stawiać opór, a złapie haczyk i zechce poszukać informacji u kogoś, kto o tym miejscu powinien wiedzieć odpowiednio wiele.
Lecz wpierw udał lekko urażonego jej słowami i przez chwilę wbił wzrok w bliżej nieokreślony punkt za barem. Nie dawało mu spokoju przekonanie, że ją znał, a co gorsza, że jej osoba wiązała się z jakimiś nieprzyjemnymi wspomnieniami. Skąd to wiedział? Niewyjaśnione uczucie poddenerwowania nie chciało go opuścić odkąd podszedł do niej bliżej i przekonany był, że nie miało ono nic wspólnego z ewentualnym zawodem jaki wykonywała blondynka. Chodziło o coś innego, ale w tamtej chwili Will za nic nie umiał sobie przypomnieć, o które wspomnienie chodzi. W jego życiu przez wiele lat wydarzyło się zbyt dużo gównianych i popieprzonych sytuacji, aby móc szybko je przesortować i dopasować odpowiednią z nich.
- Pozwól, że ja to ocenię, dobrze? - Westchnął teatralnie i z nutką zrezygnowania w głosie odezwał się ponownie, a nim spojrzał na blondynkę, przywołał barmana. - Na co masz ochotę? - Zapytał. - Mów. Wypiłem twoje piwo, a więc jestem ci winien drinka, którego nie będziesz się obawiała - dodał, a żeby wspomóc ją w podjęciu decyzji, przywołał na twarzy swój uroczy, wyuczony uśmiech, którym grał, gdy sytuacja tego wymagała. W ogóle często grał, a już szczególnie w Dragonie, gdzie bycie dupkiem po prostu się opłacało, chociaż... Może tylko tak się oszukiwał? Patrząc na to do czego był zdolny, chyba takie określenie mógł z czystym sumieniem przypisać i prawdziwemu sobie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie rozumiała mężczyzn takich, jak on. Nie potrafiła też z nimi rozmawiać, a przynajmniej nie z poziomu anonimowej klientki baru, bo jako policjantka, cóż... to nie świadczyło o niej najlepiej, ale odznaka dodawała jej poczucia władzy i skłamałaby mówiąc, że nigdy z tego poczucia nie skorzystała. Po prostu tak czuła się bezpieczniej, milcząc i każąc innym również milczeć. Gubiła się w słowach, a w takich końskich zalotach tym bardziej, szczególnie, że nie rozumiała za grosz, co nim kieruje. Fakt, może nie była brzydka, potrafiła to racjonalnie ocenić, ale dookoła było wiele kobiet, które włożyły mnóstwo wysiłku, by podbić swoją atrakcyjność fryzurą, makijażem i ubiorem. Ona siedziała po męsku, włosy miała złapane w końcu ogon i nawet jej spojrzenie zniechęcało do interakcji.
- Nie jestem samotna - skłamała od razu, bez zająknięcia, na moment patrząc mu w oczy i co najważniejsze, zrobiła to odruchowo i bezwiednie. Chwila, w której zdała sobie sprawę, że to nieprawda nie była przyjemna. Nie dała tego po sobie poznać, ukrywanie emocji dobrze jej wychodziło, ale to nie znaczy, że ta myśl nie zabolała. Sama sobie wymierzyła ten cios, po raz kolejny tego dnia przywołując w myślach obraz Scotta. Gdyby tu był, nie musiałaby bawić się w tę całą farsę. Nie mogła jednak pozwolić sobie na to, by uczucia nią zawładnęły, więc postanowiła nieco uwagi poświęcić nieznajomemu i faktycznie na niego spojrzała. - Gdyby każdy atrakcyjny mężczyzna był dobrym człowiekiem, świat byłby pewnie lepszym miejscem - mruknęła, nieszczególnie kupując taką śpiewkę. Wiedziała, gdzie jest, a w swojej może niedługiej, ale jednak kryminalnej karierze, niejednokrotnie przekonywała się o tym, że miła dla oka aparycja i niegodziwość lubią ze sobą iść w parze. Nie umknęło jej jednak to, jak sformułował zdanie. - Wywaliłbyś? Jeśli coś ciebie łączy z tym miejscem, to tym bardziej nie powinnam niczego od ciebie pić - zauważyła, unosząc na moment kącik ust do góry, jednak nie był to pozytywny uśmieszek. Mimo wszystko wierzyła nadal, że zaraz się go pozbędzie, ale najwyraźniej nie miało się tak stać. W zasadzie była tutaj w pracy, ale on jej ją utrudniał i chyba czuła potrzebę wypicia czegoś. Westchnęła więc cicho i skinęła głową w kierunku jego szklanki ze szkocką. Skoro zamierzał stawiać, to napije się przynajmniej czegoś dobrego.
- Niech będzie to, co ty - rzuciła, nie dbając o to, by zabrzmieć entuzjastycznie. Nie czuła takiej potrzeby i było jej na rękę, by wiedział, że wcale się nie cieszyła na to towarzystwo. Siedziała jednak cały czas w miejscu, bo jeśli wiedział coś o tym klubie, to warto byłoby go przepytać.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W jej głosie wyczuł zbyt wiele pewności siebie, aby móc uwierzyć iż to co powiedziała jest kłamstwem. Rzuciła w niego odpowiedzią, która miała dać jej tarczę, poinformować Willa, żeby miał się na baczności, bo możliwe iż w każdej chwili zjawi się ten ktoś, a nawet jeśli nie zjawi, to czeka na nią w jakimś mało przytulnym mieszkaniu, popijając piwko i jedząc odgrzewaną kolację. Skąd takie domysły? A no stąd, ze jeśli pani policjant wieczory spędzała w klubie to raczej niespecjalnie sprawdzała się w roli pani domu i przykładnej kuchareczki. Oczywiście mogło być inaczej, aczkolwiek przeczucie mówiło mu, że snucie przytulnego domowego ogniska nie leżało w kręgu zainteresowań posępnej blondyneczki.
- Tutaj jesteś - odpowiedział zgodnie z prawdą, bo nie zauważył, aby miała jakiekolwiek towarzystwo. - To znaczy byłaś, ale jak widzisz sytuacja uległa zmianie - oznajmił obdarowując ją przy tym przeciągłym spojrzeniem upiększonym o uroczy i tajemniczy uśmiech, który był już przez niego wyuczony do perfekcji. - Dziękuję za komplement - złapał ją za słówko udając przy tym rozbawienie. Tak naprawdę miała akurat absolutną rację, a on... - Może akurat jestem w tym nikłym procencie mężczyzn, którzy mogą spełnić twoje życzenie? - Nie był. Był idealnym zaprzeczeniem jej słów. Człowiekiem, który sprawiał iż świat wcale nie był lepszym miejscem, chociaż... Miał na koncie kilka dobrych uczynków i jeden wielki - Lean. - Niby dlaczego? Nie rozumiem twojego toku myślenia.... - Specjalnie przeciągnął patrząc przy tym na jej osóbkę z nadzieję, iż zaraz blondyneczka dokończy zdradzając mu swoje imię. Może gdyby je poznał szybciej odnalazłby w odmętach swojej pamięci wydarzenia z którymi powiązać mógłby siedzącą przed nim dziewczynę. - Dobry wybór - rzucił i skinął na barmana, a sekundę później i przed blondynką stanęła kryształowa szklanka. - Za spotkanie - uniósł swoją whisky i po chwili oczekiwania, upił niewielką jej ilość. - A więc... Co szukasz w Dragonie skro nie jesteś samotna, ani nie przyszłaś tutaj z grupką przyjaciół - zapytał wprost, bo przecież jakiś powód powinna posiadać. Oczywiście Russell był wręcz przekonany, że przyszła szukać tutaj informacji, ale nie miał pojęcia jakich. Miło byłoby się czegoś więcej dowiedzieć od uroczej pani policjant, a skoro sama zapędziła się w kozi róg, to może zechce uczknąć mu rąbka tajemnicy w nadziei, że i on jej coś zdradzić.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Powoli zaczynało do niej docierać, że tu jej możliwości się kończą i jeśli do tego momentu niczego nie znalazła, to już raczej nie znajdzie. W dodatku towarzystwo mimo wszystko nie sprzyjało. Uniosła brew słysząc to, jak upierał się przy tym, że była samotna. Prychnęła tylko, nie widząc powodów, aby wchodzić z nim w polemikę, tym bardziej, że przez to pewnie tylko chętniej by z nią rozmawiał.
- Nie wiem... jesteś? - zapytała spokojnie, nie chcąc się bawić w takie gierki słowne. Rozejrzała się raz jeszcze, ale nic ciekawego dookoła się nie działo. Nie powinna trwonić zbyt wiele czasu na takie przygody przy barze, bo jeszcze za dużo osób ją zapamięta i później trudniej będzie jej to miejsce inwigilować. - To śliskie miejsce, każdy o tym wie - westchnęła w odpowiedzi na jego słowa, dochodząc do wniosku, że naprawdę nie ma co bawić się w takie gierki. Poczekała więc, aż barman przyrządzi dla niej drinka, a następnie objęła go dłonią, nic nie robiąc sobie z jego komplementu. Złapała za swoją szklankę, gdy zadawał pytanie, na które Meg nie planowała odpowiadać. Po prostu przysunęła szkło do ust i jednym haustem wypiła całą jego zawartość, odstawiając nauczycie z głośnym stuknięciem na bar. Niezbyt elegancko przetarła jeszcze usta i spojrzała na mężczyznę, krzyżując z nim po raz ostatni spojrzenia.
- Na pewno nie nachalnego towarzystwa do rozmowy - odpowiedziała niezbyt grzecznie, zaraz zeskakując ze stołka na parkiet. Straciła przez to na wysokości, ale już trudno, jakoś przeboleje. - Dzięki za drinka - rzuciła jedynie i nie odwracając się już za siebie, zniknęła w tłumie, a potem w drzwiach oddzielających ją od świeżego powietrza. Nic interesującego się nie zadziało, ale nie chciała się na tym skupiać, nie pierwszy raz śledztwo nie przyniosło żadnych rezultatów.

<zt x2> <3

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Dragon Club”