WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
dreamy seattle
dreamy seattle
-
-
Zwariowanych pomysłów Jasona ciąg dalszy. Po tym jak sobie nawalił więcej kolczyków na uszach, tak przyszedł czas na tatuaż. O ile w ogóle z jakimś skończy... Ale stwierdził, że chciałby sobie jakiś ogarnąć, choć wciąż nie był specjalnie zdecydowany co to konkretnie miałoby być, ani tym bardziej w jakim miejscu. Wyjątkowo miał pustkę w głowie. Jednak był absolutnie pewien, że chce ozdobić ciało jakimś wzorem, nie bacząc na to, czy ktokolwiek będzie przeciwko temu i wpadnie w tryb marudy zaczynając mu to usilnie wybijać z głowy. Jego sprawa. No i przynajmniej nie planuje tego załatwiać po pijaku... wtedy z całkowitą pewnością mógłby pożałować wyboru i potem byłby niezadowolony z efektu końcowego, albo wręcz zniesmaczony na tyle, by chcieć powstałe coś usunąć. Oczywiście ilość pieniędzy nie stanowiła dla niego żadnego problemu i mógłby równie dobrze sobie przerobić niewypał... ale po co? Nieukrywanie byłby to iście lekkomyślny czyn i kolejna głupota do tak zwanej kolekcji z ostatniego czasu, a takowych więcej nie chciał. Nawet dla niego cackanie się w późniejszym czasie z czymś takim by jakoś wyglądało gdyby było potworną pomyłką nie należało do jego priorytetów i jak już zdecydowanie lepiej ogólnie rzecz ujmując wydziarać się raz a porządnie.
Żeby zatem uniknąć błędów, musiał wybrać sobie jakiegoś profesjonalistę, który tworzy wprost arcydzieła, a do tego ma same pozytywne opinie — inni nie wchodzili w grę. Gdyby wybrał pierwszego lepszego tatuażystę, mógłby otrzymać spieprzoną pracę, a na takiej mu również nie zależało. Siedział przed laptopem i zawzięcie szukał. Aż w końcu znalazł kogoś idealnego, a ta jakże zacna nazwa także przyciągnęła jego uwagę. To do Darkshadow postanowił się udać, nieukrywanie na kompletnym spontanie. Na miejscu chciał się przekonać, co będzie dalej... Ale chociaż jedno już z głowy. Założył na siebie niby niepozorną bluzę, niemniej ta była naprawdę bardzo ciepła, a do tego jakieś jasne wygodne jeansy. Do celu na szczęście aż tak daleko nie miał. Stanął przed wejściem dokładnie w identyczny sposób, w jaki uczynił to te kilka dni temu, kiedy wybrał się do klubu ze striptizem. I tak wgapiał się prosto na szybę z lekko rozdziawionymi ustami, przez którą było widocznych kilka prac właściciela tegoż salonu. Lecz tym razem zamiast totalnego zagubienia, z jego twarzy można było od razu wyczytać swego rodzaju rozdarcie. Nie chcąc też tak bez sensu trwać niczym posąg na tym chodniku, przełamał się i wparował do środka przyspieszając kroku. Nikogo nie było akurat przy recepcji, a jako iż mu się bynajmniej nigdzie nie spieszyło doszedł do wniosku, że pierw się rozejrzy, poprzegląda to i owo a nuż coś go nagle olśni. Wtedy kogoś spróbuje zawołać. Chyba że zajmie mu to tyle, że ktoś zdąży już się wyłonić. Wszystko było w jego przypadku możliwe.
Wtem dostrzegł w oddali taką porządną kanapę i niewiele myśląc się na niej usadowił. Och jakże było na niej miękko i komfortowo... Założył nogę na nogę, po czym sięgnął po coś w rodzaju albumu z tatuażami, czy jakkolwiek inaczej to nazwać, który leżał na stoliku obok i powoli sobie to wszystko począł przeglądać. Musiał niekiedy prezentować się dość... komicznie, tak nietypowo. A dlaczego? Bowiem co rusz marszczył nosek, albo robił inną zabawną minę, będąc jednocześnie w całkowitym skupieniu. Wystarczyło na niego jedynie spojrzeć kątem oka by natychmiastowo stwierdzić, że istotnie ma problem z podjęciem ostatecznej decyzji. Niezaprzeczalnie potrzebował jakiejś fachowej rady, którą miał nadzieję niebawem otrzyma jeśli w dalszym ciągu nie znajdzie nic dla siebie.
-
Na przestrzeni mijających lat, mężczyzna rozwinął swój niezaprzeczalny talent, a to zaowocowało całkiem pokaźnymi zyskami. Niestety nie wszystko szło tak gładko, jak można by się tego spodziewać. Owszem Owen spełniał się zawodowo, lecz prywatnie jego życie stopniowo się sypało. Dziś po przeszło 15 latach, jego salon nadal prosperuje na najwyższych obrotach. Rodzina? Praktycznie nie istnieje. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie była nawet bardziej, niż prosta.
Kochająca żona, okazała się przebiegłą materialistką, która do zacnej swoją drogą listy przewinień, dołączyła zdradę. Tego Brown nie mógł i nie chciał jej wybaczyć. Obecnie para jest w trakcie rozwodu, z czym mężczyzna nie do końca sobie radził. Dlatego też poświęcił się w stu procentach swojej pracy, spędzając w studiu praktycznie całe dnie.
A skoro o tym mowa ten dzisiejszy wcale nie różnił się niczym nadzwyczajnym od wszystkich poprzednich. Może z wyjątkiem tego, iż pierwsza klientka Amy Dawson miała pojawić się dopiero o 12:30. Co za tym idzie, tatuażysta miał jeszcze całkiem spory zapas czasu. Udał się więc na zaplecze, musiał coś wszamać i koniecznie napić się kawy. To właśnie od tego napoju rozpoczynał każdy swój dzień. Wracając jakiś czas później na tzw. recepcję, zauważył siedzącego na kanapie chłopaka, którego wyraz twarzy ewidentnie zdradzał niezdecydowanie co do malunku, jaki przypuszczalnie miałby w niedalekiej przyszłości zdobić jego ciało.
Przez jakiś czas Owen przyglądał mu się w ciszy, licząc jednocześnie na to, że ten się na coś zdecyduje. Kiedy tak się nie stało, w końcu postanowił zabrać głos.
- Kiedy robiłem sobie pierwsze tatuaże też nigdy nie potrafiłem się zdecydować...- Zagaił przyjaźnie, wracając przy tym do swoich wspomnień. - W tych segregatorach jest naprawdę ogromny wybór, ale ja ostatecznie zawsze decydowałem się na coś wymyślonego przez siebie. - Kontynuował, opierając się tyłkiem o biurko, jednocześnie popijając sobie przy tym kawkę. Chciał jakoś dodać otuchy nieznajomemu i zachęcić go tym samym do tego, aby nieco się otworzył i zdradził mu, czego on by chciał. W końcu jakby na to nie patrzeć, takiego tatuażu nie zmyje po kilku dniach zwyczajny strumień ciepłej wody. To musiała być w pełni świadoma decyzja.
-
W każdym razie Owen i Jason mają wyraźnie wiele podobieństw do siebie, więc niewykluczone, iż wyjdzie z tego jakaś fajna znajomość, może przyjaźń? Wszystko jest możliwe, a tutaj szanse na to były przeogromne. W kwestii związków Kim także miał okropnego pecha i zazwyczaj trafiał na takie kobiety, które go wykorzystywały ze względu na kasę, urodę i inne takie. Z taką różnicą, iż jak dotąd nie udało mu się związać z żadną na dłużej, o ślubie nie wspominając. A takowy zdawał się być czymś chwilowo dla niego nieosiągalnym do zrealizowania. Przez tyle porażek, sam wolał skupić się na tym, co sprawiało mu największą przyjemność i co mu wychodziło. Jedyne co, a raczej kto się nagle wkradł w jego myśli i nie chciał z nich wyjść... był jego ochroniarz. Przyjął wreszcie do wiadomości, iż faktycznie darzy go głębszymi uczuciami od dawna i nie miał siły już tego dłużej negować. Zamierzał stawić temu czoła i mu to koniec końców wyznać, bo nie będzie tego kisił w sobie w nieskończoność... problem w tym, że się tego cholernie bał i nie wiedział jak się do tego zabrać. Na razie... jedyne co, to na pewno chciał jakiś tatuaż, który będzie mu się właśnie z nim kojarzył. I jeśli miałoby się okazać, że ten nie czuje do niego tego samego... trudno i tak pragnął mieć go bliżej, choćby jako wzór na swym ciele. W ten czy inny sposób Jared ma w jego sercu szczególne miejsce, znają się obaj od gówniaka, dlatego jest dla niego aktualnie jedną z najważniejszych osób. Stąd między innymi wykluł się ten pomysł, by załatwić sobie dziarę, aż trafił ostatecznie tutaj.
Och, Owen ma dużego plusa u Jasona. On sam musi wprost rozpocząć dzień od kawy, w innym wypadku byłby jak takie chodzące zombie. Zapewne dogadają się w tej kwestii niemalże bez słów! Egzystencja bez tego zacnego napoju nie istnieje, dosłownie.
Tak go pogrążyło to szukanie i przerzucanie rozmaitych kartek, że aż stracił rachubę czasu, kompletnie nie orientując się też o tym, iż jest przez kogoś obserwowany. O dziwo zapach ukochanego napoju też nie był w stanie zwrócić jego uwagi na coś innego. Nie miał pojęcia, jak długo już tak siedzi na tej kanapie i próbuje znaleźć jakiś wzór, który na dłużej mógłby przykuć jego uwagę. Szczerze, to bardziej robił to, by może zaznać jakiegoś olśnienia i się zainspirować innymi dziełami. Wprawdzie wciąż nie wiedział, co konkretnie by chciał, ale jakieś tam zalążki projektu mogły mu widnieć w głowie, w sensie... z czym dokładnie miałby być ten tatuaż związany. A tutaj po prostu chciał jakby dodać jedno do dwóch i może coś by z tego ciekawego wyszło. Lecz jak na złość nic zbytnio nie wpasowywało się do jego wizji. Ponadto sam choć jest artystą, z rysowaniem miał pewne problemy. Nie umiałby przelać tego, co widzi oczyma wyobraźni na papier. Wyszłoby to koślawe, krzywe i brzydkie... a to z pewnością nie mogłoby ozdobić jego ciała.
Z tego transu wyrwał go głos mężczyzny, przez co omal nie wypuścił katalogu z rąk/ Nieukrywanie lekko się wystraszył, co na szczęście szybko minęło. Skierował powoli twarz bardziej na rozmówcę, posyłając mu delikatny uśmiech.
— Dobrze wiedzieć, że nie jestem jedyny. — parsknął uroczym śmiechem, nie spuszczając z niego wzroku. Dopiero teraz spostrzegł przy nim kubek kawy, przez co jego oczy automatycznie się zaświeciły na ów widok, co z pewnością nie umknie Owenowi. To jego niepodważalna słabość, więc taka reakcja z jego strony była absolutnie czymś normalnym. — Tak, sam wolałbym coś wymyślonego przez siebie, jakiś koncept mam... gorzej z jego wykonaniem. Uwierz mi, mam dwie lewe ręce jeśli chodzi o rysunki. — zauważył nieco speszonym głosem, a jego dłoń wylądowała na karku i począł się nią tam nerwowo masować. Wiedział doskonale, iż tatuaż to poważna sprawa i nie chciałby wybrać czegoś, czego mógłby potem żałować. W związku z tym pozwolił sobie na dłuższe rozważania nie spiesząc się przy tym, by nie podjąć decyzji zbyt pochopnie. — Twoje prace bardzo mi się spodobały, dlatego wybrałem twój salon. Wiem, że dasz radę sprostać moim wymaganiom. — skwitował szczerze po krótkiej pauzie równie pogodnym tonem co wcześniej. Właściciel na wstępie wywarł na nim dobre wrażenie. Wyczuł w nim chęć dodania mu otuchy, co jedynie sprzyjało i pozwalało mu się szybciej wyluzować, a wraz z tym czuć swobodniej w jego towarzystwie. Z tego względu intuicja mu podpowiadała, że będzie im się świetnie rozmawiało.
-
Niestety nie było to takie proste, jak mogłoby się pierwotnie wydawać. Owszem zapału Owenowi nigdy nie brakowało, lecz z jego funduszami, przynajmniej na starcie było dosyć krucho. Ponadto wielkimi krokami zbliżał się jego ślub z ukochaną Kirsten, a Seth był już przecież w drodze, więc pieniądze były mu potrzebne nie tylko na rozruch własnego interesu, który przecież nie gwarantował mu kokosów, przynajmniej na początku.
Jak widać, wtedy wszystko było dla niego jednym, wielkim znakiem zapytania, lecz mimo tego chłopak nie poddał się i dalej parł do przodu, w pogoni za własnymi marzeniami.
Ryzyko jak najbardziej opłaciło się, ale niestety na tym przeklętym po wsze czasy świecie, wszystko ma swoją cenę, a Owen swój "rachunek" właśnie spłacał i o tym, jak wielką cenę przyszło mu zapłacić za spełnienie swoich najskrytszych marzeń, wiedział tylko on sam...
Wracając jednak do wydarzeń chwili obecnej, jego dzisiejszy "klient" - bo tak przecież musiał go w danej chwili określić, w rzeczywistości okazał się miłym, młodym chłopakiem, choć w oczach Browna uchodził za raczej nieco zagubionego. A przynajmniej takie pierwsze wrażenie sprawiał. Być może tatuażysta był w błędzie, ale kto to wie? Wszystko wyjdzie przecież z czasem, tak jak to zwykle bywa.
Jedym, co było tutaj pewne nie na 100 procent, a nawet na 200, to tatuaż. Mężczyzna zachodził w głowę, zastanawiając się jednocześnie, jakim sposobyem by tu cokolwiek z tego chłopaczka wyciągnąć? W końcu, aby ruszyć z miejsca i zrobić cokolwiek, musi wiedzieć od czego zacząć, prawda?
Dostrzegając ten specyficzny tak dobrze mu znany błysk w oku na widok kawy, Owen zsunął dupsko z blatu biurka i wyszedł na chwilę na zaplecze, po to, aby po chwili wrócić z drugim kubkiem świeżo zaparzonej kawy, którą podał chłopakowi.- Zacznijmy może od przejścia na Ty...- Mruknął, wyciągając rękę w kierunku swojego towarzysza. - Jestem Owen. - Dodał, zerkając kątem oka na swoje projekty, te które chwilę wcześniej przeglądał blondyn. - To co? Powiesz mi chociaż co chodzi Ci po głowie? Projektem się nie przejmuj, bo ja mogę zrobić Ci go tutaj na miejscu, od ręki...- Stwierdził, z uśmiechem, aby dodać chłopakowi odrobiny otuchy.
-
I tak też w istocie było; w tym przypadku pierwsze wrażenie było zgodne z prawdą, a Owen się nie pomylił w wysnuwaniu swych wniosków odnośnie zachowania Jasona. A był on zarówno z deka zagubiony, jak i kompletnie niezdecydowany w kwestii wyboru wzoru, który jednak na zawsze będzie już widniał na jego ciele. Musiał to naprawdę porządnie przemyśleć, by nie popełnić kolejnej gafy, której by potem mógł żałować. Jedyne co to jakiś zarys pomysłu tkwił w jego umyśle, lecz nawet patrząc na różne prace mimo ich niesamowitej zjawiskowości... nic mu jakoś z jego wizją się nie zgrywało; to nie było po prostu to. I choć bardzo podobało mu się to co widział, nie mógł nic z tego dopasować ani też złączyć jednego z drugim. Dlatego tyle mu to przeglądanie zajmowało, aczkolwiek wciąż z uporem maniaka szukał dalej. Dopiero głos nieznajomego mężczyzny był w stanie wyrwać go z tego transu i nader głębokiej kontemplacji nad swoim przyszłym tatuażem. Powiódł spojrzeniem za znikającym na moment Owenem, marszcząc lekko brwi w zastanowieniu, gdyż nie bardzo wiedział z początku, dokąd i po co się udał. Jakie było jego zdziwienie uświadczywszy go z kawą i najwyraźniej niosącego ją dla niego. Och, jakże mu się ciepło na serduszku zrobiło! Rzadko widywał ludzi, którzy tak sami z siebie coś dla kogoś drugiego robili, tym bardziej bez pytania.
— Jasne, nawet tak wolę! Nie przepadam za tonem formalnych określeń. Ow... czyżbyś czytał mi w myślach? Jejku, dzięki za kawę! — przyznał, zgadzając się z nim w kwestii przejścia na „ty”, a następnie zażartował sobie, podczas gdy ten wręczał mu do rąk ciepły, świeżo zaparzony specjalnie dla niego napój, który tak kochał. Odebrał kubek od niego z wciąż wielkimi, świecącymi się oczami, jawnie okazując mu wdzięczność i lekko mu się ukłonił, co mogło wydać się dla Browna nieco dziwne. Chyba wynikło to z jego przyzwyczajeń związanych z kulturą Koreańską, z którą miał w swoim życiu sporo do czynienia. Ostatecznie jego rodzina stamtąd pochodzi. Stąd też niektóre rzeczy odbywały się już z automatu, miał po prostu takie odruchy. Upił kilka łyków, po czym posłał mu ten swój piękny uśmiech. — A ja Jason. Miło mi cię poznać Owen! — również się przedstawił, a jednocześnie uścisnął wyciągniętą ku niemu dłoń, co uczynił z wyraźną radością, może brzmiąc troszkę odrobinę zbyt entuzjastycznie. Cóż... on tak czasem miał, gdy nie czuł przygniatającego go zmęczenia — wtedy jest marudny, senny i praktycznie nie do życia. Ale z reguły to pocieszny człowiek, wręcz kulek jakich mało, nawet jeśli miewa te swoje grumpy momenty. W sumie cieszył się, że miał do czynienia z kimś, kto o nim w ogóle nie słyszał. W sensie... mógł się z nim tak zwyczajnie zapoznać, a nie tak typowo jak zwykle bywało, że od razu ktoś się ekscytował na jego widok i znał jego tożsamość ze względu na jego całkiem pokaźną sławę. Taka przyjemna odmiana, o!
By odpowiedzieć na jego kolejne pytanie, które zaliczało się do tych trudniejszych, musiał się chwilkę dłużej zastanowić. — Coś tam mam. To tak po kolei... skoro moją miłością jest muzyka, myślałem by jednym z elementów był kawałek pianina, z którego wydobywają się nuty. Ten instrument jest mi taki... najbliższy. — zaczął tak zabawnie marszcząc nosek i brwi, będąc w absolutnym skupieniu. Starał się mu przedstawić jak najlepiej to, co mu w tej głowie siedziało. Nie wątpił w to, iż będzie w stanie sam mu ten projekt wykonać. Nie bez powodu go wybrał po przeczytaniu samych dobrych opinii, nie? — Pod spodem wokół tych nut dodać może jakieś odciski psich łap. Mam ukochanego psa i wydaje mi się, że by się to tak ładnie ze sobą komponowało. Wiesz, takie dwie dla mnie najważniejsze rzeczy. — kontynuował ze spokojem nie spiesząc się nigdzie i chcąc nie pominąć ani jednego najdrobniejszego detalu, aby Owenowi ułatwić pracę. Ostatni tak zwany element będzie dla niego zasadniczo najtrudniejszy. Nikomu o tym jeszcze nie powiedział poza bratem, a jest to konieczne, skoro... to dla niego tak istotne i chce to mieć wydziarane. A nie uda się, jeśliby mu nijak o tym nie napomknął. — Przechodzę teraz do czegoś bardziej... osobistego. Mam też prośbę. Zachowałbyś to co powiem tylko dla siebie? Nie chciałbym, aby ktokolwiek poznał ukryte znaczenie jakie się za tym będzie kryło. Przynajmniej... na razie. — poprosił, wyduszając to ledwie z siebie, ale jakoś sobie poradził, a co! Na samą myśl nieświadomie na jego policzkach pojawiły się czerwieńsze kolory, a jego wzrok był delikatnie rozbiegany. Tak, to było dla niego peszące, dlatego był taki zawstydzony. Oczywiście zamierzał mu zdradzić ten trzeci detal dotyczący jego wyobrażenia odnośnie dziary, niemniej ta jedna rzecz musiała być spełniona, aby ten był w stanie się tym na większym luzie podzielić. Nie byłoby z tym problemu... gdyby to nie chodziło o faceta, w którym się buja, co dopuścił na dokładkę niedawno w końcu do siebie. Sam jednak nie wie, czy ta konkretna jednostka mogłaby jego uczucia odwzajemnić. Uznał, że... chociaż tak będzie miał go bliżej przy sobie jeśli sprawi sobie tatuaż, który będzie mu się z nim kojarzył i o nim przypominał, do tego połączony z innymi jego miłościami jak choćby ta gra na pianinie, czy jego pupil, który zresztą jest zarówno jego jak i Jareda oczkiem w głowie. Według niego był to świetny pomysł i jeśli będzie mu to dane, być może kiedyś mu pokaże dzieło, jakie z tego powstanie. Bo jest z myślą głównie o nim.
Ogółem Jason przedstawił całość Owenowi, dogadali się, a po pokazaniu tego, co wyszło Brownowi... Kim był zauroczony i zachwycony tym projektem. Obiecał mu oczywiście dochować tajemnicy, o którą go poprosił. Ostatecznie... zdecydował się, by mu zrobił ten tatuaż od razu, zwłaszcza że mógł go spokojnie wepchnąć przed kolejnym klientem. Oniemiał dostatecznie widząc efekt końcowy, dlatego zmiękł, będąc absolutnie przekonanym, że go chce na swoim ciele. Nie musiał tego dłużej rozważać. Po prostu się zdecydował.
Spędzając na fotelu coś około dwóch godzin, wzór został naniesiony tam gdzie uznał za najlepsze — czyli częściowo na prawym boku, dochodzący aż do kawałka pleców. Pogadali pewnie jeszcze trochę póki mogli. Było bardzo miło, Jason na pewno będzie chciał utrzymać z nim kontakt. Ponadto zupełnie nie pożałował tego, że tu przyszedł. Taki zadowolony z uśmiechem na ustach opuścił salon, jak już przyszedł na niego czas.
[z/t]
-
Przeczekała nawet trochę czasu, w razie gdyby jej się po prostu odwidziało. Zdarza się przecież, że wszelkie zachcianki z czasem tracą na sile, by w końcu pozostać zapomniane. W tym przypadku jednak było zupełnie na odwrót, Gabi przekonywała się, że odpowiedni tatuaż tylko dodatkowo wzmocniłby jej styl. A przede wszystkim, dobrze zrobiony tatuaż, bo naoglądała się różnych bazgrołów, których nawet za dopłatą nie chciała mieć na swojej skórze. Z myślą, że im prędzej to załatwi, tym szybciej będzie mogła cieszyć się zagojoną ozdobą, wzięła się za porządny research, by znaleźć dobrego tatuatora. W taki sposób trafiła na "Darkshadow", a po przeczytaniu kilku(nastu) pozytywnych opinii, zdecydowała się właśnie tam umówić na wizytę.
Stojąc przed budynkiem z szyldem głoszącym, że tu właśnie robią tatuaże, nie mogła pozbyć się ciężkiego do określenia przez nią wrażenia. Czuła coś na wzór ekscytacji, pomieszanej z ciekawością. Robiła w życiu wiele rzeczy, przez które jej rodzice rwaliby sobie włosy z głowy, gdyby tylko wiedzieli o przynajmniej ćwiartce z nich, przy których zrobienie tatuażu wypadało dość blado. Jednak było coś jeszcze, coś co ciężko było jej przyznać się przed sobą, ale czego jednocześnie była doskonale świadoma. Cholernie bała się igieł i właśnie to spowodowało, że stojąc przed wejściem po raz kolejny zastanowiła się nad tym, czy naprawdę tego chce. Może dzięki temu pozbędzie się swojego lęku lub przynajmniej go zmniejszy. Istniało też ryzyko, że taka terapia zadziała w zupełnie odwrotny sposób, tylko mocniej przekonując Gabi w tym, że faktycznie jest się czego obawiać.
Jednocześnie nie chciała, by coś tak przyziemnego jak strach przed czymś, co w zasadzie nie jest groźne, zapanował nad nią. Wzięła głęboki wdech i nie zwlekając dłużej, niż to konieczne, weszła do środka, zanim się zdążyła rozmyślić.
Wnętrze studia było stylowe, to musiała przyznać, co tylko zadziałało dodatkowo na korzyść. I co sprawiło, że nie odwróciła się na pięcie, by wyjść szybciej, niż tu weszła, mając świadomość, że w tym miejscu kłuje się ludzi. Igłami.
- Dzień dobry. - rzuciła, starając się zapanować nad drżeniem głosu i wyglądać na zupełnie swobodną i pewną tego, co chce zrobić.