WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Never put my love out on the line. Never said ‘yes’ to the right guy. Never had trouble getting what I want but when it comes to you I'm never good enough.
Awatar użytkownika
33
176

Manager

Rapture

columbia city

Post

On chociaż mógł poruchać, ona musiała siedzieć w pieluchach i nie spać nocami, to dopiero było zadanie roku. Też by sobie chciała zapomnieć dzięki jakimś fajnym penisom, finalnie nie wyszło. Za penisy się wzięła dopiero gdy mała skończyła rok :lol: Widziała to taksowanie wzrokiem i mimowolnie włosy do tyłu odrzuciła, żeby bardziej wyeksponować nagie ramiona i dekolt.
- Przeceniasz mnie, nie umiem rysować jednorożców, ale znajdę specjalnie dla ciebie jakiegoś gotowca i przekalkuję, szefie - puściła mu oczko, nie czując się w jego obecności tak źle jak początkowo zakładała że mogłaby się czuć. - Ale to boisz się jej powiedzieć czy to nie istotne? Chociaż bać się nie powinieneś, Elena wydawała mi się zawsze przesłodkim stworzeniem. Tak słodkim, że jak stawiasz obok niej cukiernicę to nikt nie posłodzi już herbaty bo jej obecność wystarczy - albo zgniatasz jej głowę, bo cię irytuje, ale to już zachowała dla siebie, bo nigdy nie lubiła ani Eleny, ani Lavinii. Solidarnie z Calliope, Elaine i Cece :lol:
- To proszę, kartka i zanotuj - podała mu kartkę na jakiejś podkładce i dorzuciła do tego długopis. - No, wolałabym nie, bo pracownicy patrzą a i tak są przez was rozbestwieni jak dziadowskie bicze, więc jak pracujesz to nie chlasz. Proste. Chyba, że zamkniesz się w biurze - rozłożyła bezradnie ręce. Życie, miała pomagać to pomaga, a oni niech się obaj w garść wezmą :lol: - Jay, jestem kobietą. Wszystko mnie interesuje - zatrzepotała radośnie rzęsami. Taka prawda - kobieca ciekawość była okropna, inna sprawa, że skoro oświadczył się jakiejś piździe po dwóch miesiącach to bardzo ją ciekawiło dlaczego nie srał z radości :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

On nie wiedział, że musiała, bo jednak mimo wszystko nic nie wiedział o dziecku, prawda? Gdyby wiedział, pewnie nie byłby zachwycony, ale jednak… Wiedział, że ona by sobie dała radę z dzieckiem. Mimo wszystko. Nell jako matki na przykład nie widział wcale, bo sądził, że totalnie by się jej odwidziało po miesiącu, bo czasami nie rozumiał, czego w zasadzie jego narzeczona chciała i miał wątpliwości, czy sama zainteresowana w ogóle wiedziała.
– Okej, tylko ma być ładny i otoczony tęczami – zaśmiał się cicho, dość luźni. Kiedy wspomniała, że boi się powiedzieć, wzruszył ramionami. – W zasadzie to nie wydawało mi się to szczególnie istotną informacją, ale jednocześnie… Wcale nie jest słodkim króliczkiem – westchnął mimochodem, bo nie była i o ile lubił kobiety z pazurem, to te pojebane go trochę przerastały życiowo i miał wrażenie, że to była jakaś klątwa pierścionka zaręczynowego czy coś – bo w sumie jego poprzednia żona miała pewnie podobnie.
– Okej – wziął kartkę, zanotował co trzeba i jej oddał. – Jak ostatnio sprawdzałem, to ja byłem szefem – zaśmiał się cicho. – Ale mogę się zamknąć w biurze – wzruszył ramionami. – Idziesz się zamknąć ze mną, czy mam spierdalać? Wtedy nawet może uzyskasz odpowiedzi na swoje pytania – wzruszył ramionami i odkręcił nawet butelkę.

autor

-

Never put my love out on the line. Never said ‘yes’ to the right guy. Never had trouble getting what I want but when it comes to you I'm never good enough.
Awatar użytkownika
33
176

Manager

Rapture

columbia city

Post

Ale jak kiedyś kulturalnie zapytała, pewnie już nawet wiedząc że jest w ciąży co myśli o dzieciach i zobaczyła jego minę to miała motyw - o niee, pora zawijać manatki. I zawinęła, ze skutkiem rozpaczy i udręki życiowej. To co by zrobił faktycznie to inna kwestia, ale Lexie należała do osób które wolały zapobiegać pożarom niż potem gasić je szklanką wody.
- Tak jest - puściła mu oczko. W jej głowie utkwiło słowo szefie i gdyby nie miał narzeczonej, to uznałaby to za całkiem dobry początek gry wstępnej, ale nawet jeśli tej blondi nie znosiła, to nie będzie taka zła i okrutna! - Co ty mówisz? Kiedy pękła? Po trzech miesiącach? Długo jej to zajęło. - i to nie tak, że była o nią zazdrosna (no ale trochę była, bo jej się po dwóch miesiącach nie oświadczył, cóż) ale ogólnie nie znosiła dwóch wcześniej wspomnianych dupeczek. Obie jebnięte, głupie i cholernie sztuczne, przynajmniej w jej mniemaniu. I całej reszty ludzi :lol: Wzięła kartkę i długopis.
- Jesteś człowiekiem, który nam płaci. Ja pilnuję, żeby to miało ręce i nogi, wiesz? - dźgnęła go lekko palcem w klatkę piersiową. Ale kiedy zapytał czy idzie z nim, zmarszczyła czoło. - Ale też mogę pić czy muszę cię słuchać na trzeźwo? - zapytała, ale widać było że w tym momencie stuprocentowo żartowała. Wyszli zatem z zaplecza, wzięła marynarkę i zmierzyła wzrokiem jakiegoś małolata, któremu wcisnęła kartkę w rękę i kazała liczyć CAŁY alkohol. Ups. - Trzeba zatrudnić nowego barmana, zwolniłam jednego - stwierdziła, wzruszając delikatnie ramionami.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Jasne, ale teoretyczne sytuacje trochę inaczej widziało się niż te, które wiedziało się, że są realne, prawda? Tak mu się wydawało przynajmniej i w zasadzie trochę tak miał. Kiedy puściła mu oczko, skinął głową i z rozbawieniem ją obserwował.
– Ano, trzy miesiące z hakiem – westchnął ciężko, bo zasadniczo naprawdę wiedział, że będzie musiał to skończyć, ale ślub się zbliżał, ona wybierała suknię, a on kombinował, jak się z tego wszystkiego jak najszybciej wyfiksować.
– Wiem i bardzo doceniam twoją pomoc, damy ci jakiś ładny bonusik za to liczenie butelek – zaśmiał się, puszczając jej oczko i gdy spytała, czy może pić, spojrzał na nią, jakby się zastanawiał. – No myślę, że ewentualnie mogę cię poczęstować – wzruszył ramionami.
– Jesteś managerem, zwolniłaś, to zatrudnij. Takie mamy zasady. Jak coś się psuje, to naprawiasz – pokazał jej język, zamykając za nimi drzwi do gabinetu i wrzucając po kilka kostek lodu do szklaneczek, by zaraz obojgu whisky nalać.

autor

-

Never put my love out on the line. Never said ‘yes’ to the right guy. Never had trouble getting what I want but when it comes to you I'm never good enough.
Awatar użytkownika
33
176

Manager

Rapture

columbia city

Post

- Ale możemy być ci wszyscy wdzięczni, dzięki tobie nie robi wody z mózgu Niko. Chyba, że ją rzucisz. Wtedy pewnie znowu zacznie - powiedziała, zanim zdążyła ugryźć się w język, bo Townsend pewnie nie byłby zadowolony gdyby to usłyszał, ale cóż. Pewnie pomogłaby mu znaleźć patent na to wszystko, ale nie pytał - więc nie mówiła.
- Skoro tak rzucasz bonusikami, to jutro będę liczyć listki sałaty - stwierdziła, wywracając z rozbawieniem oczami, ale generalnie nie liczyła na żadne bonusy za to, że coś robi bo robiła to, co musiała, nie? - Wredny jak zawsze - westchnęła, teatralnie włosy do tyłu odrzucając. - No i zatrudnię. Tylko nie wiem czy zatrudniamy pana czy panią. Chcesz jakąś ładną blondynkę na osłodzenie ciężkiego życia? - bo wiedziała, że gustował w blondynkach i jeśli bardzo by potrzebował, to mogła mu jakąś ładną znaleźć, nawet głupią, byle ładną. Może się ją wytresuje :lol: Po wejściu do gabinetu, rzuciła marynarkę na kanapę i usiadła przy biurku, ale po tej stronie typowo dla gości i tak dalej.
- To mam wam coś kupować na prezent ślubny czy nie? - zapytała z rozbawieniem, ale zlustrowała go wzrokiem. Jakkolwiek Nell nie znosiła, to chyba Jasona wyobrażała sobie z nią szczęśliwszego skoro tak szybko popłynął z tematem ślubu i w ogóle. - Pomijam fakt, że nie zostałam zaproszona, ale zamierzałam podrzucić ci coś przez Elaine. Tak w ramach starej, dobrej znajomości - dodała, przesuwając palcami po brzegu szklanki którą jej pewnie zaraz podał.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

– Czyli to Niko jest biedny i poszkodowany? Jakoś nie sądziłem, że znasz Niko aż tak dobrze – stwierdził, wzruszając ramionami, bo nie sądził, ale dobrze było zawsze wiedział, kto z kim w tych konotacjach rodzinnych trzymał. Kiedy spomniała o listkach sałaty, uniosł brwi.
– Za listki się nie należy – pokazał jej język c zrozbawieneim, a gdy wspomniała, że jest wredny jak zawsze, wywrócił oczyma. No on wcale się wredny nie czuł, złapał się więc teatralnie niemalże za serce i zlustrował ją nieco rozbawionym spojrzeniem. – Ja, wredny? Ranisz me serce, moja droga. Ranisz na wskroś – zaraz jednak westchnął ciężko. – Brunetkę możesz, chwilowo mam przesyt – wzruszył ramionami. – Ale jak masz potrzebę emocjonalną, to męski barman też przejdzie – dodał jeszcze, bo jasne, jak miała potrzebę popatrzeć na hot barmanów, to jakoś przeżyje, nie? :lol:
– Możesz się z tym wstrzymać – stwierdził, siadając za swoim biurkiem, naprzeciw niej, obracając szklankę w dłoniach, chociaż nieco spoważniał. – Nie zostałaś, bo nawet pracować ze mną nie chcesz, więc nie sądziłem, żebyś chciała być na ślub zaproszona – dodał, wywracając oczyma, upijając jednocześnie odrobinę trunku ze szklanki.
- Skoro wiesz wszystko, co u mnie, to może pochwalisz się co u ciebie, huh? - spytał, patrząc jej w oczy z autentycznym zaciekawieniem.

autor

-

Never put my love out on the line. Never said ‘yes’ to the right guy. Never had trouble getting what I want but when it comes to you I'm never good enough.
Awatar użytkownika
33
176

Manager

Rapture

columbia city

Post

- A kto inny? Rzuciła go, a potem na pogrzebie starego Costasa się z nim przespała i udawała, że to się nie wydarzyło - mówiła szybko, bez większego przemyślenia i wtedy zrozumiała co powiedziała, więc patrzyła na niego, nie mrugając nawet. - Kurwa, przepraszam, pewnie to nie jest temat o którym chcesz rozmawiać - nacisnęła palcem swoją skroń, ale jakoś założyła że wiedział. No musiał wiedzieć, nie?
- Ale to spora oszczędność, okej? Jeden listek w tą, jeden w tamtą, nigdy nie wiesz czy nikt nie kradnie - powiedziała żartobliwie, bo po tym co powiedziała chwilę wcześniej chyba wolała wybrnąć przyjemniej z tego. - No przestań, nigdy twojego serduszka nie chciałam ranić - puściła mu oczko, bo nie chciała. Uwielbiała go jako człowieka, kochała jako faceta, ale cóż. - Czyli już nie jestem w twoim typie? To dobrze, poczułam się bezpieczniejsza - rzuciła z rozbawieniem, ale i tak pewnie finalnie zatrudni faceta :lol:
- Nie powiedziałam, że nie chcę z tobą pracować, po prostu bałam się, że będzie dziwnie i nie przyjemnie. - stwierdziła, wzruszając delikatnie ramionami. Chociaż po tym co powiedziała to zaproszenia na pewno nie dałaby jej Elena :lol: Upiła łyk whisky i wzruszyła ramionami.
- Nic ciekawego. Sporo pracowałam, nie jestem z nikim zaręczona i ogólnie rozważam zostanie lesbijką. Wasze mózgi mnie przerastają, kobiece wydają mi się prostsze - ale nie zostanie lesbijką, bo jednak nie chciała Lily wprowadzać do życia drugiej kobiety. Wystarczyło, że Cece robiła za mame numer dwa.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

– Przespała się z Niko na pogrzebie starego Costasa? – przechylił lekko głowę. – Nie, to jest temat, o którym bardzo chcę porozmawiać, skąd w zasadzie się dowiedziałaś? – zapytał nieco nachalnie, bo… Trochę go to zbiło z tropu. Pogrzeb Costasa. Byli już wtedy razem, przecież… Miał już wtedy dla niej pierścionek. Kurwa. Pierdolony idiota z niego.
– Znając ciebie i twoje flow, to ty jesteś najbardziej niebezpieczną osobą, jeśli chodzi o ten potencjalnie zaginiony listek sałaty – rzucił z rozbawieniem i spojrzał na nią – Najciemniej jest pod latarnią, nie? – puścił jej oczko z rozbawieniem. Westchnął cicho, gdy wspomniała, że nie chciała jego serduszka ranić. – No nie wiem w takim razie, jak je teraz posklejasz – wygiął usta w podkówkę, chociaż w jego głowie kołatały się słowa o Niko. No zajebie gnoja jak go zobaczy.
– Zawsze będziesz, widziałaś się w lustrze? Jesteś w typie każdego – no jego zdaniem tak było. Obiektywnie wyglądała wspaniale. Zawsze. – I jest dziwnie i nieprzyjemnie? – uniósł brwi, upijając trochę ze szklanki. No chciał dbać o komfort swoich pracowników!
– Nie jestem do końca pewien, czy bycie homo jest wyborem, ale wizja ciebie z jakąś hotówą… Fajna, nie powiem, że nie – powiedział z lekkim rozbawieniem. No nawet bardzo fajna, szanował tę wizję.

autor

-

Never put my love out on the line. Never said ‘yes’ to the right guy. Never had trouble getting what I want but when it comes to you I'm never good enough.
Awatar użytkownika
33
176

Manager

Rapture

columbia city

Post

- Tak - mogła skłamać, ale wiedziała, że w tym momencie to już niczego nie zmieni. - No… od niego. Widzieliśmy się kilka dni temu i mi mówił - widziała jego reakcje i teraz już wiedziała, że nie wiedział do tej pory. - Ale nie mów, że wiesz ode mnie, proszę. Niko się wkurwi - skrzywiła się, bo sama się na siebie w tym momencie zezłościła. Znaczy, no dobrze, żeby Jason wiedział, bo fanką zdrad nie była, ale nie chciała też wkopywać Townsenda, nie?
- Dobra, to nie będę ich liczyć i dalej będę mogła jeden dziennie ukraść - przygryzła z rozbawieniem wargę, a kiedy powiedział, że nie wie jak ona to poskleja, poruszyła brwiami. - Mam swoje sposoby, ale nie tak od razu. Poznajmy się najpierw lepiej - zażartowała, wzdychając cicho. Niestety, znali się dość nieźle i w tym momencie czuła co siedziało w jego głowie bo widziała to po prostu w jego oczach. Zjebała w chuj.
- Czyli co, jestem jak volkswagen albo skoda? Słabo, sądziłam, że jestem bardziej jak mercedes albo BMW - zrobiła smutną minę, jakby zranił w tym momencie jej ego. - Nie. Nawet tęskniłam za tym twoim kiepskim poczuciem humoru i sztywno wyprasowaną koszulą jakbyś ją krochmalił godzinami przed wyjściem - palcem go delikatnie trąciła w nos, uśmiechając się do niego uroczo. No, tęskniła. Ale nie na tyle, żeby teraz nie móc spać po nocach przez myślenie o nim, to miała za sobą :lol:
- Jakbym miała być homo, to zaproszę cię do trójkąta. Albo żebyś sobie chociaż popatrzył. O ile nie weźmiesz ślubu albo nie oświadczysz się za dwa miesiące kolejnej, bo z obrączką cię nie przyjmę - pokazała mu język, wzdychając cicho. Żonaci są fe, przynajmniej dla Lexie.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

– Och – westchnął ciężko, bo chujowo się poczuł. – Nie no, nie powiem od kogo wiem, wazne że wiem i teraz wiem, że ten ślub to już na pewno nie dojdzie do skutku – wzruszył ramionami. No nie dojdzie, chociaż przez to, co Nell zrobiła, miał ochotę pociągnąć tę farsę i odjebać szopkę, żeby zostawić ją przed ołtarzem. To by była całkiem urocza zemsta za to, co Nell odjebała, nie? Na Townsenda też się lekko wkurwił, ale to nie on był w związku, prawda?
– Przymknę na to oko – faktycznie jedno oko przymknął, posyłając jej lekko rozbawione spojrzenie. – A to się nie znamy? Jason Rosenthal, miło mi. Bolało jak spadałaś z nieba? – poruszył brwiami z rozbawieniem, ten tani podryw jej serwując, ale w głowie planował zemstę. Cóż.
– Jesteś jak Porsche, każdy cię chce, niekażdego stać – wzruszył ramionami, patrząc na nią z rozbawieniem, gdy tak lekko mu dosrała. – Chciałabyś tak umieć krochmalić koszule, Lex – pokazał jej język w tym momencie. Dawno się tak dobrze w czyimś towarzystwie nie bawił i naprawdę jej mu brakowało przez ten czas.
– Uuu, szanuję. Mogę popatrzeć – poruszył brwiami. Nie no, generalnie z obrączką na palcu by się jej do łóżka nie pchał, też miał swoje zasady, tak?

autor

-

Never put my love out on the line. Never said ‘yes’ to the right guy. Never had trouble getting what I want but when it comes to you I'm never good enough.
Awatar użytkownika
33
176

Manager

Rapture

columbia city

Post

- Przykro mi, że tak wyszło - powiedziała szczerze, bo ona chyba nie miała nigdy myśli, że z Jasonem było coś na tyle nie tak, żeby go zdradzać. Wkurwiał ją czasami, ale nie na tyle żeby wpuszczać między nogi kogokolwiek innego. Szanujmy się. Ogólnie zdrad nie znosiła. - Nie zasłużyłeś na to - dodała jeszcze, wzruszając delikatnie ramionami. Zaśmiała się jednak cicho słysząc ten tani tekst na podryw.
- Aż taka jestem paskudna, że zakładasz, że zderzyłam się twarzą z asfaltem? - zapytała z rozbawieniem, klepiąc go po dłoni. oczywiście, żart zrozumiała, ale wiadomo :lol:
- No, tania nie jestem - wypięła dumnie klatkę piersiową do przodu i wywróciła zaraz oczami. Nie była, jej eks mężowie się o tym przekonali gdy każdego oskubała z hajsu, ale zasłużyli! - Nie zdążyłeś mnie tego nauczyć, dlatego muszę chodzić w bieliźnie zamiast koszulach, cóż - przesunęła palcami po koronkowym materiale gorsetu który miała na sobie i uśmiechnęła się do niego niewinnie. Ona zawsze w jego towarzystwie dobrze się czuła. I większości pewnie się śmiali niż płakali w swojej relacji.
- Najpierw się rozstań z Eleną, potem rozważymy inne opcje - pokazała mu język, ale zaraz poprawiła się na krześle, nogę na nogę zakładając. - A tak serio, to pomyśl nad tym wszystkim jeszcze. Skoro to był raz, a ona go odcięła to może… nie wiem, to naprawdę nic nadzwyczajnego? Ludzie popełniają błędy, Jay - sięgnęła do jego dłoni i pogładziła palcami jego wierzchnią część. - Miłość podobno wybacza czy coś - dodała, chociaż gdy ją mąż numer jeden zdradził wybaczyć mu nie zamierzała, nie?

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

– Mi też – wzruszył bezradnie ramionami. No było mu calkiem przykro, ale generalnie płakać nie zamierzał. Zamierzał za to się zemścić. Westchnął mimochodem, gdy wspomniała, że nie zasłużył na to. – Nie mów nikomu, że wiem, okej? Muszę to ogarnąć i ogarnę, ale jeśli ona będzie wiedzieć to się nie uda – uśmiechnął się lekko i Lex mogła się domyślić, że jakiś konkretny plan w jego blond główce się rysował.
– Tak, dokładnie to zakładam, jesteś szpetna w chuj, osobowość też masz nie za ciekawą – zaśmiał się szczerze, bo poważnie była jedną z osób, z którymi najlepiej się zawsze dogadywał i generalnie zawsze mu było jakoś przykro, że finalnie im nie wyszło.
– Nie jesteś, fakt – uśmiechnął się lekko. – Ech, przynajmniej sztos to wygląda – wzruszył ramionami, mimochodem lustrując koronkowy materiał, ale zaraz wrócił wzrokiem do jej oczu. – Och, rozstanę się – poruszył brwiami z rozbawieniem, bo wolał w ten sposób maskować, że zabolało, ale chociaż miał pretekst, żeby spierdalać, right?
– Miłość tak, ale ona jest po prostu popierdolona, Lexie – powiedział wprost – I ja może też jestem, ale jej wieczne zmienianie zdania do szału chuja mnie doprowadzi – oświadczył, wzruszając ramionami.

autor

-

Never put my love out on the line. Never said ‘yes’ to the right guy. Never had trouble getting what I want but when it comes to you I'm never good enough.
Awatar użytkownika
33
176

Manager

Rapture

columbia city

Post

Zacisnęła tylko delikatnie usta gdy powiedział, że jemu też i pogładził go delikatnie po ramieniu. Nie powiedziała mu tego, po to, żeby go zranić - nigdy nie miała tego na celu, dlatego nawet gdy z nim zrywała próbowała zrobić to normalnie, po ludzku, a nie dojeżdżać go jakimikolwiek głupimi argumentami. Była z zasady wredną osobą, ale wiadomo. Pokiwała głową. - Nie powiem, ale tylko wtedy jeśli powiesz mi, co się w tej przystojnej główce zrodziło, bo będę musiała okłamać Townsenda, więc poproszę o argumenty dlaczego miałabym to zrobić Nie lubię kłamać ani zatajać prawdy - stwierdziła, chociaż robiła to idealnie skoro nadal sie mu nie wygadała :lol:
- Ale jestem dobra w łóżku, tym nadrabiam, wiesz - posłała mu rozbawione spojrzenie. Upiła spory łyk ze szklanki, opróżniając ją w całości i odstawiła na blat biurka. - Twoim pracownikom też się podoba - zaśmiała się cicho. Nauczona latami doświadczeń wiedziała, że dobrze dobrany outfit był połową sukcesu - szczególnie gdy pracowało się z facetami. Lexie widziała po nim, że wcale nie było mu z tym wszystkim o czym się dowiedział łatwo, ale nie chciała na niego zbyt mocno naciskać. Nie rozmawiali ze sobą prawie cztery lata - nie chciała go ciągnąć za język zbyt mocno w tak delikatnej sprawie, nie?
- Znam ją, mam tego świadomość - stwierdziła wzdychając ciężko. Ścisnęła teraz nieco mocniej jego dłoń. - I co, zaczęła je nagle zmieniać? Na pewno miała tak od początku, po prostu dupa i cycki w głowie ci zawróciły - wywróciła oczami. No co mu miała powiedzieć? - Nie masz już dwudziestu lat, Jason. I jeśli szukasz stabilizacji, nawet podświadomie, to szukaj jej wśród kogoś dojrzałego, a nie przy kimś kto jest wieczną nastolatką. - dodała, wzruszając delikatnie ramionami i uśmiechnęła się do niego pokrzepiająco. - I też nie oświadcza się komuś po dwóch miesiącach, taka rada na przyszłość - puściła mu oczko.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Widział jej reakcję, a jego spojrzenie wyraźnie złagodniało. Jason potrafił być cudowny, ale potrafił być też chujem, szczególnie gdy ktoś go zdradził bądź zranił, a obiecał sobie, że popierdolonej żony numer dwa miał nie będzie, więc skoro Nell okazała się być popierdolona – cóż nie zamierzał grać w jej gierki.
– Zamierzam ją zostawić przed ołtarzem – powiedział wprost, patrząc jej w oczy – I tak catering jest zamówiony, i tak wszystko jest opłacone, więc… – rozłożył delikatnie ręce. Zaśmiał się lekko gdy wspomniała, że jest dobra w łóżku. Była, zdecydowanie. Tutaj zaprzeczyć nie mógł. – Domyślam się – zaśmiał się cicho – Pewnie dlatego musiałaś zwolnić barmana, zapatrzył się na twoje walory – poruszył brwiami, puszczając jej oczko i uśmiechnął się do niej lekko. Dobrze było porozmawiać z kimś tak luźno. Brakowało mu tego.
– Nie, jej się po prostu ciągle odmienia, a ja nie mam nastroju być z kimś, kto jednego dnia godzi się na kupno apartamentu, a drugiego chce wypierdalać stąd na drugi koniec świata – westchnął, bo czasami miał wrażenie że z tymi wahaniami życiowymi Nell miała jakąś dwubiegu nówkę. – Teraz się do mnie praktycznie nie odzywa. Nie wiem, o co jej chodzi – westchnął mimochodem, ale gdy wspomniała o wiecznej nastolatce, pokiwał głową. Zaśmiał się cicho.
– Dla ciebie też miałem pierścionek, tylko mnie zostawiłaś, zanim ci go zdążyłem dać, Charlstone – rzucił z uśmiechem. Miał. Pewnie gdzieś nadal leżał na dnie szuflady bo nie miał serca go oddać.

autor

-

Never put my love out on the line. Never said ‘yes’ to the right guy. Never had trouble getting what I want but when it comes to you I'm never good enough.
Awatar użytkownika
33
176

Manager

Rapture

columbia city

Post

- I naprawdę to ci ulży emocjonalnie? - zapytała spokojnie, bo jej zdaniem ten pomysł był mocno średni. - Zwyzywaj ją, wypierdol z mieszkania, ale to chyba trochę… too much - stwierdziła, bo chociaż rozumiala, że był zraniony to nie do końca sądziła, że takie upokorzenie było słusznym rozwiązaniem, nie? - Pieniądze zawsze można odzyskać, poza tym wątpię, żeby ci na nich zależało. Nakarmcie tym jedzeniem jakieś dzieci czy coś - wzruszyła ramionami. Zawsze takie rzeczy można jakoś ogarnąć, nie? Nie skomentowała jego kolejnych słów o barmanie, tylko poruszyła z rozbawieniem brwiami.
- Ale po prostu niektórzy ludzie tak mają, że nie są pewni tego czego chcą. Ty też nie zawsze byłeś wzorem pewności wszechświata, nie? - wywróciła oczami z lekkim rozbawieniem, ale westchnęła zaraz ciężko. - To zapytaj, po prostu. Zawsze jesteś taki wygadany, a teraz nie umiesz zapytać o tak prostą rzecz? - przechyliła lekko głowę na bok, a kiedy powiedział, że miał dla niej pierścionek, wstrzymała oddech. Halo, no tak nie robimy.
- Zostawiłam cię, bo tak było lepiej dla nas obojga. W pewnych tematach mieliśmy po prostu inne wizje wszechświata. - powiedziała łagodnym tonem, ale patrzyła na niego z lekką czułością w tym momencie, trochę niekontrolowaną, bo nie sądziła, że zależało mu… aż tak. - Ale tęskniłam za tobą w sumie - uśmiechnęła się do niego uroczo, nie koniecznie mając na myśli, że cokolwiek mogło z tego by być, tylko po prostu tęskniła jak za człowiekiem.

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „Rapture”