WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://tech.rochester.edu/wp-content/u ... /div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#1 + outfit

Timothy nie brał życia na poważnie i kompletnie nie przejmował się tym, jakie może to za sobą nieść konsekwencje. Żył z dnia na dzień, dobrze się bawił i miał gdzieś to, że w końcu może się to bardzo źle skończyć. Kogo to obchodziło? Jego rodziców, którzy ostatnio nawet się nie dogadywali? Może trochę. Przyjaciół? Jakich przyjaciół... Miał dużo dobrych znajomych, ale czy miał jakiegokolwiek przyjaciela? Nie. Nie miał nikogo takiego, a przynajmniej był ostrożny w określaniu ludzi mianem przyjaciół. Od liceum jego życie kręciło się wśród imprez, a od kiedy pracował w Dragon Club także i wśród nieciekawych ludzi. Ciągle bawił się na tinderze i umawiał się z nieznajomymi. Dzięki pracy w klubie zdobywał też klientów - z którymi na ogół także dobrze się bawił. Nie brał życia na poważnie, chodził po jego bardzo cienkiej krawędzi. Poprzedniego dnia pracował do późna w klubie, na koniec kończąc w jakiejś bliżej nieokreślonej lokalizacji z nieznajomym mężczyzną. Czy się tego wstydził? Nie. Czy o tym mówił? Absolutnie. Dobrze na tym zarabiał, a to wynagradzało bardzo dużo. Poza tym zawsze miał przy sobie biały proszek pozwalający przetrwać mu wszystko. Za pieniądze z facetami nie sypiał często - częściej po prostu dotrzymywał im towarzystwa. Ale robił to i przez to dzisiejszy poranek nie należał do tych najłatwiejszych. Obudził się z ogromnym bólem głowy i ani myślał wstać na poranne wykłady. Opuścił też jedne zajęcia, kiedy w końcu postanowił podnieść się z łóżka i zabrać swój tyłek na uczelnie. Na szczęście, kiedy zszedł na dół w domu nikogo nie zastał, wszyscy zajęci byli swoimi własnymi sprawami. Wziął długi prysznic, zmywając z siebie cały wczorajszy wieczór, ubrał się, zjadł szybkie śniadanie i wyszedł z domu udając się na uczelnie. Dotarł tam w połowie kolejnego wykładu i totalnie się tym nie przejmując wparował na salę. Wykładowca posłał mu jedynie obojętne spojrzenie, widocznie w ogóle nie przejmując się jego osobą, przeciskającą się pomiędzy fotelami w środkowym rzędzie. -Przepraszam, przepraszam, no przepraszam.- gadał pod nosem do ludzi, kiedy prawie przechodził im po nogach. Nie mógł zająć wolnego miejsca gdzieś na kraju. Niran. Oczywiście, że wybrał miejsce obok tego irytującego chłopaka, zawsze wszystko wiedział, słuchał wykładów i robił notatki. Jak on przetrwał bez niego pierwsze lata studiów? W końcu przedostał się na wolne miejsce obok chłopaka. -Co to za wykład?- zapytał siadając obok Nirana, bo nie ogarniał na który udało mu się dotrzeć. Tim nie wyglądał za dobrze, ale jeszcze nie było tak całkiem źle, nadal był nieco skacowany ale da radę. Wysiedzi tutaj do końca zajęć.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#2
Szeroko pojęta grafika komputerowa to coś, co interesuje Nirana od bardzo dawna. Przed laptopem mógłby spędzać większą część dnia. Jako że w większości jest samoukiem, studia tego typu są dla niego przydatne, bo pomagają mu uszeregować wszystko to, co nauczył się sam przez lata. Bo nie oszukujmy się, w Internecie jest praktycznie wszystko. I mimo, że na początku sądził że na zajęciach będzie się nudzić, to jednak sprawiają mu one satysfakcje. Widzi jak dużo udało mu się nauczyć samemu, a jednocześnie pokazują mu, że wiele nowych rzeczy jeszcze przed nim. Jego rodzina jest w lekkim szoku widząc jego zapał, bo w szkole średniej nie był tak chętny do nauki. Ale kto by był, gdyby miał uczyć się budowy pantofelka czy innego kapcia.
Niestety studia mają też swoje słabe strony. Jak choćby to, że musi uczestniczyć w zajęciach z innymi ludźmi. Niran nie jest aspołeczny, ale do prawidłowego funkcjonowania zazwyczaj nie potrzebuje tłumów wokół siebie. Co prawda już trochę się znają, ale praktycznie z większością jest tylko na ‘cześć’ i nie łączą ich jakieś szczególne więzi przyjaźni. Zwłaszcza, że co chwile zmieniają im grupy. W tym roku w jego nowej grupie jest kolejny miszmasz, i o ile niektórych jeszcze kojarzy z wykładów, tak kilka osób zobaczył pierwszy raz na oczy.
Pierwsze kilka godzin na uczelni jakoś przetrwał, chyba poranna energia go nosiła, ale im dłużej tutaj był, tym bardziej opadał z sił. Siedział właśnie na wykładzie i pił dopiero co kupionego Red Bulla i był bardzo wdzięczny wszechświatowi, że wykładowca nie zwraca na niego uwagi. Nawet nie upomniał go, gdy ten otwierał puszkę i po całej sali rozszedł się dźwięk typowy dla sklepu monopolowego. Byli gdzieś w połowie wykładu, gdy drzwi do Sali się otworzyły i wpadł do środka spóźniony Tim. Widział że chłopak od razu odszukał go wzrokiem i zaczął się przepychać w jego kierunku.
W tym roku są pierwszy raz w tej samej grupie. Tim nic sobie nie robi z tego, że z Nirana jest trochę taki dziwak. Ludzie zazwyczaj go ignorują, mimo że ma dobre oceny i świetnie zrobione notatki. Czasami ktoś coś od niego pożyczał, czasami o coś zapytał, ale chyba nigdy z nikim z roku nie rozmawiał o czymś prywatnym.
A potem pojawił się Tim, który chyba traktował go jako dawce notatek, punkt informacji publicznej, zegarek kieszonkowy i drogowskaz w jednym. I nie przeszkadzało mu to. Bo, jak już zostało wspomniane, Niran nie był jakoś bardzo aspołeczny i czasami potrzebował porozmawiać z drugim człowiekiem. Chociaż nigdy tego nie przyzna.
- Programowanie aplikacji internetowych – Tim jak zwykle wyglądał jakby się z choinki urwał. Z choinki, na której razem z wiewiórkami urządził sobie imprezę do samego rana. – Wyglądasz gównianie.
Cóż, wyglądał tak i Niran nie miał powodu, żeby to przed nim ukrywać. Może Tim nie ma w domu lustra i potrzebuje takich informacji?
- Mówił też o tym, jak będzie wyglądać zaliczenie. – Jarvis nie kontynuował tego tematu, bo wiedział, że Tim wie, że Niran zanotował tę informację w swoich notatkach, którymi się z nim podzieli. – Ale to będzie dopiero na końcu semestru, zdążysz wytrzeźwieć do tego czasu. Może. – To nie było złośliwe, raczej stwierdzenie faktu. – Masz coś do jedzenia? Nie zjadłem śniadania i zaraz zacznie mi burczeć w brzuchu – wymiana notatek za jedzenie powinna być czymś co wprowadzą w swoich relacjach. – I odwołali nam ostatnie ćwiczenia dzisiaj. Więc wykład na który przyszedłeś jest ostatnimi zajęciami – Leżącego się nie kopie, ale chłopak nie mógł sobie darować. Gdyby on pojawił się na uczelni tylko po to, żeby przez niecałą godzinę siedzieć na wykładzie i to na dodatek na kacu, a potem iść do domu… taka trochę strata czasu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Timothy wybrał ten kierunek tylko dlatego, że w przyszłości bycie grafikiem komputerowym da mu po prostu kasę. Całe życie dziwką nie będzie, nie? No nie będzie, w końcu mu się znudzi, albo ktoś poturbuje go tak mocno, że wybije mu to z głowy. O ile uda mu się łatwo od tego uwolnić. W najgorszym scenariuszu, który miał w głowie wyglądało to jeszcze tak, że nawet jeśli uda mu się skończyć studia, otworzyć jakąś swoją firmę, to przeszłość zapuka mu do drzwi i nikt nie będzie chciał z nim współpracować, skoro obciągnął komuś więcej razy niż był na zajęciach ( no lekko przesadziłam). Jednak w tym momencie kompletnie się tym nie przejmował, czasami może i przyszło mu to do głowy, ale miał swoją kasę, co było dla niego zdecydowanie ważniejsze niż jakaś tam przyszłość, której nie wiadomo czy w ogóle dożyje. Jak tak dalej pójdzie, no to nie wiadomo ile pożyje. Wybrał też grafikę komputerową bo jedyny talent jaki w sobie miał to ten plastyczny, a skoro umiał rysować ołówkiem to w innych odmianach artystycznej dziedziny też się odnajdzie. Odnalazł się, był w tym wszystkim całkiem dobry, zawsze ogarniał zaliczenia i ze wszystkim sobie radził. Potrafił rysować, miał wyobraźnię i pod tym względem studia nie stanowiły dla niego żadnego problemu. Poznawał różne programy komputerowe, coś tam sobie sam też projektował w wolnych chwilach ale wstawanie na zajęcia nie było jego mocną stroną. Tylko niektóre z wykładów były ciekawe, a resztę przesypiał (o ile już się na nich pojawił). Niran był dla niego wybawieniem, ogarniał to, czego Timothy nigdy sam nie mógł, więc zrozumiałe było to, dlaczego kręcił się wokół niego. Poza tym wszystkim to nawet go nie lubił. Za co niby miał lubić Nirana? Za to, że był irytujący? Buzia mu się nie zamykała i co chwilę gadał mu o jakiś głupotach. Zawsze siedział sam, dziwak. -To pewnie może nam się przydać, robisz notatki?- zaglądnął mu przez ramię i podniósł jego zeszyt do góry. -Świetnie.- odłożył na miejsce i oparł się na krześle wyciągając nogi do przodu. Przymknął oczy i już planował nawet coś tam posłuchać, ale Niran wspomniał o tym jak wygląda. Otworzył oczy skanując jego ciało z góry do dołu i uniósł lekko do góry kącik ust. -Czyli tak jak ty zawsze.- przecież nie powie mu nic miłego. Pomimo, że Niran nie wyglądał gównianie. Wyglądał bardzo dobrze. Jak zawsze... ale to wcale nie było istotne, bo Tima to akurat nie interesowało. -Jestem trzeźwy jak nigdy dotąd.- stwierdził znów przymykając oczy ale OCZYWIŚCIE Niranowi buzia się nie zamykała. Westchnął, znów na niego zerkając. Przy okazji sprawdził czy dalej robi notatki. -Aż tak to się nie kolegujemy żebym Cię jeszcze karmił.- no bo co go to obchodziło, powinno, bo wymiana notatek za jedzenie byłaby przynajmniej sprawiedliwa. Jednak Timothy uważał, że niekoniecznie musi dawać coś od siebie w tym układzie. Rozmawiał z nim, to powinno wystarczyć.
-Żartujesz?- podniósł głos, przez co zwrócił na siebie uwagę przynajmniej połowy sali. -Panie Callaway, czy ma nam Pan coś do powiedzenia?- usłyszał nagle i przeniósł wzrok na wykładowcę. Skąd gość znał jego nazwisko, przecież ta sala była pełna. Tim wiedział, że się wyróżniał, ale bez przesady. Może kiedyś z nim spał? Przez co zapadł mu w pamięć. Nie, zdecydowanie Tim nie sypiał z wykładowcami. -Absolutnie nie.- mruknął i podparł się o ławkę przed nim, na szczęście to był koniec wymiany zdań i wszyscy na sali zajęli się dalej wykładem. -Na chuj tu szedłem?- zapytał Nirana. -Nie mogłeś mi wcześniej napisać, że nie mam po co przychodzić?- no teraz to już na pewno nie dostanie nic do jedzenia.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Niran zdaje sobie oczywiście sprawę, że ludzie za nim nie przepadają. Pewnie mają go za dziwaka, albo niedojrzałego gówniarza, bo trzeba przyznać, że nie wygląda na studenta, raczej na ucznia szkoły średniej. I to pierwszej klasy. On jednak na uniwersytecie odnalazł się zadziwiająco dobrze. Jak musi pracować z kimś w grupie to też mu to w miarę wychodzi, przecież go to nie zabije. Jakieś tam kontakty z innymi ludźmi dla jego zdrowia psychicznego też są dobre. Tak przynajmniej każdy twierdzi.
Zdawał sobie oczywiście sprawę, że Tim na nim żeruje. Ale jeśli w zamian za dzielenie się notatkami (które i tak musi dla siebie przygotowywać), dostanie coś na kształt rozmowy z drugą osobą, to raczej jest to tego warte. I tak nic na tym nie traci.
- A ja uważam, że nie zabiłoby Cię, gdybyś w zamian za korzystanie z moich notatek, raz na jakiś czas w ramach podziękowania odwdzięczył się kanapką. Burgerem. Frytkami. Czymkolwiek w sumie, byleby nie miało to ryby w składzie. Nienawidzę tego oślizgłego gówna. Też nie lubisz ryb? Jak w ogóle można to jeść? – standardowo zadał milion pytań i nie dał nawet sekundy na odpowiedź.
- Yhym, trzeźwy? Nie wyglądasz - I najprawdopodobniej się nawet tak nie czuje.
- Nie krzycz, przeszkadzasz innym – wywrócił oczami. Prawda jest taka, że nawet gdyby chciał, to nie miałby jak dać mu znać, że są odwołane zajęcia. – Nie mam twojego numeru, więc nawet nie miałbym jak Ci napisać o tym. Nie wspomnę nawet, że ktoś na naszej uczelnianej grupie wrzucił o tym informacje. Więc to twoja wina, że nie wiesz. – Nie wspomnę, ale wspomnę. – Jakim cudem ten gość wie jak masz na nazwisko? – Nie mieli wcześniej z nim zajęć przecież. A teraz tylko prowadzi wykłady, na których Tim nie zawsze się pojawia. – Zwróciłeś uwagę na to, co dzisiaj jest daniem dnia na stołówce? – Nawet nie czekając na odpowiedź, zaczął sprawdzać to w Internecie. – A tak w ogóle to masz chyba brokat na włosach. To musiała być ciekawa impreza – Dodał już bardziej do siebie niż do Tima.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Na tym etapie ich znajomości Timothy go trochę wykorzystywał. Nie kierował się sympatią, a po prostu miał w tym interes i to wszystko. Niran nie pasował do świata w którym obracał się Callaway ( i to mogło działać jedynie na jego korzyść, świat Tima był gówniany). Postrzegał Nirana jako wygadanego, sympatycznego (tylko trochę dziwnego) chłopaka, najpewniej pochodzącego z dobrego domu. Dobrze się uczył, robił notatki i zawsze wszystko wiedział. Był ogarnięty, a co najważniejsze miał wielkie pokłady cierpliwości do Tima, który też bywał upierdliwy. Dogryzał mu, żerował na nim, nie dawał kompletnie nic od siebie. Jasne, rozmawiał z nim ale sam doskonale wiedział, że jest to po prostu słabe. Jednak najwyraźniej nikomu to nie przeszkadzało. Niran z nim rozmawiał, ratował go notatkami i nigdy nie kazał mu spadać. Jeśli w zamian wystarczyła mu jedynie rozmowa... To dla Tima jeszcze lepiej.
-Odwdzięczył się?- zmarszczył brwi, że co? To w ogóle jest takie słowo? -To by oznaczało, że musimy gdzieś razem wyjść, poza uczelnie. Wiesz.. nie chowam w kieszeni burgera ani frytek. Mógłbym zadowolić Cię jedynie tym co mam w spodniach ale... - o jezu stop. -Wbijasz w taką rybę widelec i wkładasz do buzi, mniej więcej tak można to jeść.- zmiana tematu. Czy Tim lubił ryby? Raczej za nimi nie przepadał, zjadł od czasu do czasu ale nie było to jego ulubione danie.
Przewrócił oczami na tekst o tym, że nie wyglada na trzeźwego. -Tak wygląda ktoś na kacu, a nie ktoś pijany. Od razu widać, że nie masz doświadczenia.- westchnął zsuwając się jeszcze bardziej na fotelu. -W którym wieku ty żyjesz? Kto teraz potrzebuje numeru telefonu drugiej osoby żeby się z nią skontaktować.- nie pamiętał kiedy ostatnio wysłał do kogoś smsa. Było wiele innych dróg kontaktu. -Dobra, możesz już skończyć mówić? W ogóle nie robisz notatek.- zauważył zerkając na jego zeszyt. Wzruszył jedynie ramionami na jego pytanie, jego ojciec był wykładowcą, więc pewnie Tima kojarzyło tutaj większość ludzi. Ciężko było w takiej sytuacji olewać zajęcia, ale i tak zdarzało mu się to robić.
-Mam to gdzieś, ale znając twoje szczęście to pewnie ryba.- uśmiechnął się pod nosem. On sam i tak nie miał zamiaru zaglądać na stołówkę, zjadł śniadanie w domu, a zajęcia jak się okazało i tak miały się niedługo skończyć. -Nigdy nie mogę pozbyć się tego gówna.- mruknął wyraźnie niezadowolony i przeczesał kilka razy włosy palcami, chociaż nie miał pojęcia skąd tym razem w jego włosach znalazł się brokat, nie miał zbyt wielu wspomnień z ostatniej nocy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Niran nie pasował do żadnego świata i czuł się dobrze tylko w swoim własnym. Nie potrzebował na siłę znajdować chętnych, by do niego dołączyli. Nigdy nie szukał na siłę znajomych, albo sami się znaleźli, albo ich nie było, Niran nie miał jakiegoś parcia na posiadanie znajomych. Ta garstka osób w realu z którą rozmawiał mu zdecydowanie wystarczała. A jak potrzebował kogoś z kim będzie się fajnie dogadywał, to zazwyczaj kogoś takiego znajdywał w tym lepszym świecie – online. Gdy nie ograniczają cię bariery geograficzne, to okazuje się, że ludzi podobnych do Ciebie jest sporo, tylko żyją po drugiej stronie kraju, albo gdzieś w Europie lub Azji.
W spodniach, serio?
- Mówiłem o obiedzie, nie o jakiejś nędznej przystawce, także nie skorzystam – to było słabe Tim. – I skończmy temat ryb, bo mi słabo i niedobrze jednocześnie. – Lepiej dla niego jak skupi się na myśleniu o rzeczach przyjemniejszych niż ryby i zawartość spodni Tima. Jak burger, którego planuje zjeść na kolację. I pół nocy spędzonej na graniu w Call of Duty. Tak, to brzmi zdecydowanie ciekawiej. – Coś w tym jest. – przyznał szczerze, bo akurat nie ma co oszukiwać, alkohol nigdy nie był mu gdzieś po drodze. Oczywiście zdarza mu się napić, ale nie przesadzał z częstotliwością. Zdecydowanie woli swoje energetyki. I swojego red bulla, który mu się właśnie kończy. A końca wykładu nie widać… - W social mediach śledzę ludzi z którymi chcę utrzymywać jakikolwiek kontakt prywatnie, więc nie dziw się, że Ciebie tam nigdy nie wyszukałem – to akurat prawda, nawet mu przez myśl nie przeszło, żeby wyszukać Tima gdziekolwiek, więc nie, nie mógł mu nigdzie napisać o odwołanych zajęciach. – Bo akurat większość rzeczy z dzisiejszego wykładu i tak wiem. Poza tym, nie mówi niczego ciekawego teraz/b] – Niran lubi swoje studia, a ten przedmiot wydawał się wyjątkowo ciekawy. Trafili tylko na nudnego jak flaki z olejem wykładowcę. – Ha! Lasagne. - Jedyny pozytyw dzisiejszego dnia. – Spróbuj szamponem, powinno pomóc. – Niran dobra rada. - Ewentualnie płynem do czyszczenia toalet. On podobno zabija wszystko jak leci.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To nie tak, że Timothy miał takie parcie na posiadanie znajomych. Miał ich sporo bo często obracał się w świecie imprez, był barmanem, robił drinki i zwyczajnie nie miał problemów w kontakcie z innymi ludźmi. Z łatwością przychodziła mu rozmowa z tyle co poznaną osobą, lubił poznawać ludzi ale też lubił czerpać z tego korzyści i przyjemności. Tak naprawdę Tim był też cholernie samotny. Najbliższą mu osobą była jego siostra i to z nią miał zawsze najlepszy kontakt, to ona znała go najlepiej, a oprócz niej nie ufał nikomu w stu procentach, nie zdradzał swoich sekretów, nie mówił o swoim prywatnym życiu. Kreował się na pewnego siebie, wesołego chłopaka, którym w jakimś stopniu oczywiście był, ale też świat w jaki się wpakował nie był wcale dobrym pomysłem na życie. Dla niego obecnie było to tylko i wyłącznie chwilowe wyjście, podobały mu się pieniądze, które z tego miał, podobało mu się czerpanie przyjemności ale nadal nie wiedział co strzeliło mu do głowy żeby puszczać się za pieniądze.
-To byłby dopiero deser.- parsknął śmiechem, no to miał być tylko żart. W ogóle Niran go nie załapał, a może Callaway chciał sprawdzić jego reakcję na taki tekst. Mogło się okazać, że Jarvis jest homofobem i straciłby zęby. Nic takiego się nie stało, więc pewnie jeszcze kiedyś sobie pozwoli na coś w podobnym stylu. -Okeeej.- znów przymknął oczy rozkładając się na fotelu. W dalszym ciągu chciało mu się spać, a głowa ani trochę nie przestała go boleć. -W takim razie w ramach odwdzięczania się...- skoro nie przyjął tego co Tim miał w spodniach. -Proponuję wypad na piwo, przy okazji jedzenia burgera.- mówił całkowicie poważnie. Może w końcu przemówiła przez niego jakaś jego miła część? Może nie chciał być dla niego takim ostatnim dupkiem, który żerował na jego notatkach. Chociaż nie wiedział co strzeliło mu do głowy, żeby proponować mu wspólne wyjście na piwo. Szybciej by go zakneblował.
-Ałć.- położył teatralnie rękę na klatce piersiowej, w której gdzieś tam pewnie znajdowało się jego serce. Nigdy dla nikogo go nie otworzył, ale na pewno tam było. -Dajesz mi kosza?- no generalnie nie to nie, wiadomo, Timothy chciał tylko notatki, a że miał je nawet bez prywatnych spotkań to dla niego wszystko było spoko. -Bleh, jedzenie.- skomentował jego podekscytowanie na informację o tym, że na stołówce jest lasagne. Kiedy wstał, to miał jeszcze jakiś apetyt ale teraz, zamiast trochę lepiej, czuł się tylko gorzej i nie byłby w stanie nic przełknąć. -Ha, ha, ha. Dzięki za złote rady.- przewrócił oczami, kiedy skończył wytrzepywać brokat z włosów. Jak nic, zaraz ktoś go wyprosi z tej sali, mimo że starał się zachowywać naprawdę cicho. -Długo jeszcze?- jęknął opierając czoło o blat stolika przed nim. Kręcił się na swoim miejscu okropnie, a był tu dopiero może jakieś piętnaście minut.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Niran do końca nie potrafił stwierdzić, dlaczego dzisiejsza rozmowa z Timem aż tak im się przedłuża. Zazwyczaj tyle do siebie nie mówią, a zwłaszcza już na wykładzie. Ale może ma na to wpływ fakt, że nic ciekawego ich nie ominie, jeśli się wyłączą ze słuchania. Albo może dlatego, że Tim będąc na kacu nie do końca ogarnia co robi i z kim rozmawia? Kto wie. Albo po prostu Niranowi rozwiązał się język, a wtedy jak już zacznie mówić, to przestanie wtedy, gdy go zakneblują.
Jarvis oczywiście zdawał sobie sprawę, że kwestia spodni i obiado / deseru była żartem. Nawet miał na to odpowiedzieć, kiedy następne słowa Tima go bardzo zaskoczyły.
- Serio? Piwo i burger? – No błagam, nawet ktoś z mega wybujałą wyobraźnią, nie byłby w stanie sobie wyobrazić ich razem na obiedzie. Czymkolwiek. Bardziej dwóch różnych osób w ich grupie nie ma. Niran uważa Tima za typka towarzyskiego, w jego otoczeniu często byli różni ludzie, i widać było, że mu to nie przeszkadza. A Niran to… Niran. Żyje w swoim świecie, jak ktoś coś od niego chce to mu pomoże, a potem wróci do swojego świata, w którym ludzie zbytnio nie zwracają na niego uwagi. O tym, że nie traktują go poważnie nawet nie wspomni. - Jak już wygadujesz takie rzeczy, to powinieneś zdecydowanie ograniczyć to, co piłeś w nocy. Chyba Ci szkodzi – Tak, takie dobre rady są zdecydowanie w jego stylu. Przecież nie weźmie na poważnie takich słów.
- Zdziwiony, że ktoś jest odporny na twój urok osobisty? – Dla niego Tim jest raczej zwyczajny, ale nawet ślepy by zauważył, że ludzie zwracają na niego uwagę. Tylko Niran zlewa takie rzeczy i nie ogląda się za ładnymi ludźmi. W sumie to jego mózg ledwo rejestruje to jak ktoś wygląda.
- Jeszcze pół godziny i będziesz wolny. –Może nawet wcześniej niż te pół godziny, bo akurat ten wykładowca lubił szybciejj kończyć zajęcia.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Timothy też nie potrafił tego stwierdzić, wcale nie miał ochoty z nim rozmawiać, chciał od niego tylko notatki, a inne kontakty z tym związane nie były mu ani trochę potrzebne. Niran nie był osobą, na którą zwróciłby normalnie uwagę, tym bardziej że sam nie otrzymywał zbyt dużo uwagi z jego strony. Możliwe, że wszystkiemu winny był właśnie kac, nadal czuł się słabo, a rozmowa z chłopakiem odwracała trochę jego uwagę i mimo wszystko czas zajęć też w ten sposób leciał mu trochę szybciej.
-Chciałem, żebyś zdobył trochę doświadczenia w piciu, trochę wyluzował i może wyrwał jakąś laske.- przewrócił oczami, chciał być miły ale nie zamierzał tego powtarzać. Skoro Niran miał to w dupie to dobrze. -Wręcz przeciwnie, właśnie załatwiłem sprawę odwdzięczenia się, więc to co piłem w nocy zdecydowanie mi nie szkodzi.- taki błyskotliwy był na kacu. Nie miał zamiaru z tego rezygnować. Lubił dobrą zabawę, a za jego złym samopoczuciem nie stał jedynie alkohol. Zaproponował mu jedzenie, bo podobno chłopak był głodny ale jak widać nie miał zamiaru z tego skorzystać. -Więc twierdzisz, że mam urok osobisty?- odpowiedział pytaniem na pytanie, chociaż może odrobinę był zdziwiony ale nie miał zamiaru jakoś szczególnie się tym przejmować, a tym bardziej się do tego przyznawać. Niran najwidoczniej nie lubił, nie umiał i nie chciał się z nim bawić, a na żadne poważniejsze rzeczy Timothy nie miał ochoty, a już na pewno nie miał ochoty kogoś do siebie na siłę przekonywać.
Callaway przeciwnie, oglądał się za ładnymi ludźmi, a oni (zazwyczaj) oglądali się za nim. Lubił takie życie i póki co nie miał zamiaru go zmieniać. -Wspaniale, ale nie przeboleje, mogłem w ogóle nie przychodzić.- mruknął w rękę na której się opierał. Mógł jeszcze spać albo robić milion innych, ciekawszych rzeczy, bo akurat ten wykład nie zainteresował go ani trochę i znając jego szczęście to pewnie nawet nie był obowiązkowy. -A wcześniej na zajęciach było coś ważnego?- zagadał, skoro mieli jeszcze chwilę, potem miał zamiar wyłudzić już te notatki i iść do domu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Oj, Tim nie powinien z góry zakładać, że Niran to takie dziecko zamknięte w czterech ścianach, które pija jedynie sok porzeczkowy. Może na hasło impreza w piątek nie reaguje z jakimś przesadnym entuzjazmem, ale zdarza mu się gdzieś tam wyjść. Jakąś garstkę znajomych jednak ma.
- O jak miło z twojej strony, że troszczysz się o to, żebym miał cudowne wspomnienia ze studiów – Nie no tak poważnie to całkiem spoko ze strony Tima, nawet troszeczkę miło się Niranowi zrobiło, że ktokolwiek pomyślał o tym, że mógłby jakoś fajnie spędzić dzień, nawet jeśli to jest Tim.
- Wow, niesamowicie rozmowy jesteś, jestem w szoku – No takiego słowotoku ze strony Callaway’a to się nie spodziewał – Takim nawet pozytywnym – to ostatnie bardziej powiedział sam do siebie ale Tim i tak pewnie usłyszał, ale w sumie nieważne.
- Tak, dokładnie. Twój urok osobisty powala na kolana, dobrze że siedzę, bo bym upadł z wrażenia – Tak szczerze mówiąc, to Jarvis nie zastanawiał się nigdy nad tym jaki Tim jest, nie potrzebował tego do szczęścia. Ale jakiś tam urok pewnie ma, skoro sprawia wrażenie gościa ze spora liczbą znajomych.
Nie Tylko Tim uważał, że ten dzień jest raczej zmarnowany, Niran też dzisiaj się wybitnie nudził. Wcześniejsze zajęcia raczej można też zaliczyć do bardziej nudnych niż zazwyczaj.
- W sumie to tak. Projekty z Wizualizacji i grafiki 3D mamy wysłać typkowi dzień przed przedostatnimi zajęciami. – przeczytał mu to, co zapisał wcześniej – A z teoretycznych aspektów grafiki komputerowej będą do zrobienia projekty w grupach dwuosobowych. Za tydzień mamy mieć już swoje grupy i wtedy dostaniemy od niego terminy i tematy. – Skończył zdawać relację i zamknął notatnik –A poza tym nic ciekawego.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Praktycznie go nie znał, więc zakładał różne rzeczy. Niran nie wyglądał na osobę, która lubi imprezować, więc Timmy dopisał sobie do tego własną historię. Nigdy nie widział go na żadnej imprezie, ani w barze, czy klubie. Teraz też nie wyrażał najmniejszych chęci aby iść z Timem na piwo, więc dla niego sprawa była jasna. Jednak to nie była jego sprawa, Niran mógł robić co chce, a najważniejsze, że robił notatki, dlatego się go trzymał i nie miał zamiaru zmieniać zdania.
-Ze mną miałbyś najlepsze.- stwierdził, bardzo skromnie. Timothy spokojnie zadbałby o wspomnienia Nirana, zadbałby o to, żeby były niezapomniane. Jednocześnie mógłby go wciągnąć w jakieś gówno, więc najlepiej będzie, jeśli Niran faktycznie będzie trzymał się przy swoim i jedynie obdarowywał Tima notatkami nie wchodząc z nim w żadne inne relacje.
-Ciesze się, że wywieram na tobie pozytywne wrażenie.- teoretycznie, bo przecież nic go nie obchodziło to, jakie wrażenie na nim wywiera, nie musiał wywierać absolutnie żadnego. Chociaż faktycznie jakoś za bardzo się rozgadał, co nie było do niego podobne. Zazwyczaj siedział cicho, a przynajmnie kiedy był na kacu i w towarzystwie Nirana. - Ha, ha, ha.- skomentował tylko jego upadanie na kolana i już nie miał zamiaru kontynuować tego tematu. Chciał przetrwać ostatnie minuty wykładu i wrócić do domu... Tylko po to żeby zagrzebać się znowu w łóżku i odespać ostatnią noc.
Próbował przyswoić informacje, które chłopak mu właśnie przekazywał ale chyba niezbyt mu to wychodziło. Słowa przelatywały przez jego uszy, nawet nie docierając do mózgu. Twarz miał ukrytą w rękach i leżał na ławce wzdychając tylko na te wszystkie informacje. Nienawidził robić projektów. -W grupach dwuosobowych?- zerknął na niego podnosząc głowę lekko do góry. Świetnie! Więc Niran zrobi, a Timmy... Na pewno będzie mu w tym towarzyszył. Wykład na całe szczęście w końcu dobiegł końca, a Tim nawet wysilił się na krótkie na razie kiedy szybko zbierał się do wyjścia. Zapomniał nawet o tych notatkach, które miał od niego wziąć, ale przecież był na to jeszcze czas. Będzie mógł z nich skorzystać, kiedy będą robić projekt, za jakiś czas. Wyszedł z sali i w końcu mógł wrócić do domu.

ztx2

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

#15

Praca w marketingu okazała się łatwiejsza, niż przypuszczał. Chodził wyspany, nie bolały go mięśnie od dźwigania ciężarów oraz zaczął regularnie jadać posiłki. Nawet znajdował chwilę, aby w spokoju napić się kawy, co podczas zmian na stacji benzynowej było rzadkością. Dzięki temu, że miał regularne godziny pracy zaczął lepiej skupiać się na nauce. Nigdy nie poświęcał wykładom należytej uwagi, jednak mając głowę wolną od zmęczenia, łatwiej przychodziło mu rozumowanie nowych treści. Naprawdę wiele dobrego wynikło ze zmiany stanowiska Siriusa.
Tego dnia na uczelni miał same ćwiczenia. Przechodził od sali do sali i wykonywał rozmaite projekty, co rusz brudząc się farbkami albo kalecząc nożykiem. Dochodził już wieczór, kiedy dołączył na ostatnie zajęcia - rzeźbiarstwa w glinie. Dłonie piekły go od ciągłej pracy i ponadto wyskoczyły mu trzy, duże bąble. Mimo tego brnął dalej, bo zbliżał się koniec semestru i pozostało niewiele czasu, aby poprawić oceny.
Zajął swoje stanowisko z tabliczką trzynaście. Usiadł na niestabilnym, ubrudzonym przez różne materiały taborecie i wyrzucił na stół glinę. Zgodnie z instrukcjami profesora zaczął ją rozrabiać w rękach, a następnie skupił się na tworzeni. Nie minęło nawet dziesięć minut, gdy do sali weszła piętnastoosobowa grupa. Na czele stała niska, pulchna blondynka, która oświadczyła, że w dzieckanacie kazano im uczestniczyć w tych ćwiczeniach. Okazało się, że ich profesor dostał biegunki i musieli się gdzieś podziać.
Sirius wpierw nie zainteresował się gośćmi. Dopiero kiedy wykładowca oświadczył, że każda osoba ma znaleźć sobie parę, zaczął rozglądać się dookoła. Nie lubił pracy w zespole. Przeważnie towarzysze nie rozumieli, albo nie podzielali koncepcji jego pomysłów, stąd często dochodziło do konfliktów. Sirius nie był osobą, która była zdolna do kompromisów. Szybko się denerwował i reagował zbyt impulsywnie.
Wyprostował się, gdy do jego stanowiska podeszła szczupła dziewczyna o dużych oczach i sympatycznej twarzy. Wystawiła rękę, lecz cofnęła ją, widząc ubrudzone gliną dłonie Siriusa.
- Siadaj - skinął głową w kierunku taboreta, zjandującego się nieopodal. Odezwał się pierwszy, jeszcze zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć. - Skończę to sam - oświadczył, jednak w tym samym momencie spotkał się ze spojrzeniem profesora. Siwy, tęgi mężczyzna podszedł do nich ze skrzyżowanymi ramionami, a zdanie które wypowiedział, zdenerwowało Siriusa:
- To jest praca wspólna. Jak wykonasz sam projekt, to podzielę waszą ocenę na pół.
Ostatnio zmieniony 2021-11-15, 15:53 przez Sirius Bosworth, łącznie zmieniany 2 razy.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#001 Pomimo życia w niezaprzeczalnym luksusie, posiadania całkiem zacnego zaplecza i ogromu, otwierających się przed nią możliwości, Fernanda Hamilton w rzeczywistości nigdy nie była szczęśliwa. Nie mogła być, skoro przez cały okres dzieciństwa i wczesnego dorastania, otoczona była służbą, niańkami, czy ochroniarzami, którzy śledzili niemalże każdy postawiony przez nią krok. Zawsze ktoś dzielnie trwał przy jej boku. Niestety nie mogła liczyć na tych, na których najbardziej jej zależało.
Rodzice - to zawzięci biznesmeni, nastawieni w dwustu procentach na pracę i rozwój budowanego latami imperium. Ojciec co rusz stawiawiał swoje obrzydliwie luksusowe hotele dla bogaczy. Matka? Posiadała rozrastającą się z każdym mijającym dniem sieć restauracji, sygnowanych jej nazwiskiem. Darren? Kończąc swoje studia, spędzał coraz to więcej czasu za biurkiem, stając się prawą ręką wielkiego Dariusa Hamiltona. Gdzie w tym wszystkim była Fernanda? Poza starszym bratem, nikt nie przywiązywał do niej większej wagi. Zmieniło się to dopiero w momencie, w którym niegdyś grzeczna i ułożona dziewczynka, w końcu postanowiła się zbuntować, chcąc chociaż raz postawić na swoim. W ten oto sposób, skutecznie zwróciła na siebie uwagę rodzicieli. Po licznych sprzeczkach i awanturach ostatecznie, opuściła rodzinny dom, rozpoczynając w pojedynkę swoje nowe "dorosłe życie"
Mieszkała w jednej z lepszych dzielnic Seattle. Miała do swojej dyspozycji ogromny apartament, w którym spokojnie mogłaby pomieścić się pięcioosobowa rodzina. Z końcem każdego miesiąca na jej konto bankowe, wpływała pokaźna suma pieniędzy, ale co najciekawsze, Fer nie tknęła z tego ani grosza. Wbrew pozorom, żyła dosyć skromnie dzięki własnym oszczędnościom, które swoją drogą powoli zaczynały się kurczyć. Właśnie dlatego w ostatnim czasie młoda kobieta, poczęła rozglądać się za pracą, oraz znacznie mniejszym mieszkaniem, jakie zdecydowanie bardziej by jej odpowiadało. Tak naprawdę panna Hamilton nie potrzebowała tego, czym tak chojnie zasypywał ją ojciec. Nie chciała chełpić się czymś, co wcale do niej nie należało...
Cały dzisiejszy dzień dziewczyna spędziła głównie na uczelni, nie licząc jednej dwugodzinnej przerwy, którą wykorzystała na to, aby wyskoczyć na miasto i coś zjeść. Ostatnie zajęcia tego dnia, miała mieć z profesorem Sulkinem, lecz ten nie przyszedł. Podobno się czymś struł, ale jaka była prawda? Tego nie wiedział nikt. W związku z tym jej grupa liczyła na wcześniejszy powrót do domów, ale koniec końców, dyrekcja zdecydowała o tym, aby wysłać ich na zajęcia z rzeźbiarstwa w glinie. Choć nie wszystkim się to podobało, biorąc pod uwagę liczne głośne protesty, sama Fernanda była zadowolona. Nigdy dotąd nie miała z czymś takim do czynienia, więc nic dziwnego, że chciała na własne oczy zobaczyć co z czym się je.
Docierając do odpowiedniej sali, po wcześniejszym wysłuchaniu poleceń profesora, Hamilton udała się do poleconego jej stanowiska, przy którym siedział nieznany jej chłopak. W pierwszym odruchu, wyciągneła swoją smukłą dłoń, aby się z nim przywitać, lecz widząc jego ubrudzone gliną ręce, zrezygnowała z tych uprzejmości. Nie chcąc się sprzeczać, posłusznie zajęła miejsce, przy znajdującym się obok wolnym taborecie. Stwierdziła, że skoro nie będzie mogła czynnie uczestniczyć w powierzonym im zadaniu, to chociaż popatrzy. Niestety jej niezbyt ambitne plany szybko zostały pokrzyżowane, gdy prowadzący owe zajęcia profesor pojawił się nagle przy ich stanowisku, stawiając sprawę jasno.
- Nie, nie! Nie będzie takiej potrzeby...- Zaprostestowała niemalże od razu, gdy dotarło do niej, że ta kiepska ocena, mogłaby zaniżyć jej semestralne stopnie. - My...na pewno się jakoś dogadamy, prawda? - Tym razem Fer zwróciła się bezpośrednio do towarzyszącego jej nieznajomego, licząc jednocześnie na to, że ten zrozumie powagę sytuacji. Gdy wykładowca w końcu zainteresował się pracą kogoś innego, zostawiając ich w spokoju, ta odezwała się ponownie. - Widzę, że nie tryskasz entuzjazmem, ale mógłbyś się chociaż postarać. Mi też nie bardzo jest to na rękę, ale jakoś musimy przetrwać te dwie godziny wspólnie... - Stwierdziła, zdejmując przy tym z siebie jeansową kurtkę, którą razem z torbą, odłożyła gdzieś na stole za nimi. - Mam na imię Fernanda, a Ty? - Zagaiła, aby wiedzieć jak zwracać się do tego gbura, z którym przyszło jej dziś pracować...

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Spojrzał wpierw nerwowo na profesora, a następnie na dziewczynę, która prędko usiłowała załagodzić sytuację. Pomimo że nie miał najmniejszej ochoty na jakąkolwiek współpracę, to jednak musiał przyznać jej racje. Podział oceny na pół oznaczał, że nie udałoby mu się wyjść z zagrożenia z zajęć rzeźbienia z gliny. Gdy profesor odszedł, przedstawiając identyczny argument innemu zespołowi, Sirius westchnął. Przez chwilę się nie odzywał, a jedynie ukradkiem spoglądał na towarzyszkę. Potrzebował parunastu sekund, aby się uspokoić. Mimowolnie zacisnął brudne dłonie na kolanach, brudząc przy tym spodnie. Nic nie odpowiedział na pytanie, lecz zgodnie przytaknął.
Na pewno jakoś się dogadamy? – powtórzył, ironizując przy tym. – Jesteś z innego kierunku. Pewnie z gliną miałaś styczność jak bawiłaś się gdzieś w błocie, jako bezzębne, brzydkie dziecko – kpił dalej. Profesor wymagał od nich współpracy, jednak było to żmudne zadanie skoro tylko Sirius posiadał niezbędne umiejętności - o wiedzy nie wspomnę. Tym bardziej czuł się rozeźlony. Przypuszczał, że projekt i tak będzie zmuszony wykonywać samodzielnie, ale będą musieli udawać, że robią wszystko razem. Na uczelni siedział od samego rana. Od niewygodnych, pokrętnych pozycji bolały go plecy, a dłonie od prac technicznych. Liczył, że przynajmniej ostatnie ćwiczenia będą mniej wymagające.
Sirius – powiedział, brzmiąc przy tym surowo i kąśliwie. Chwilę później przygryzł policzek i głośno westchnął. Jakkolwiek na to spojrzał, to nie mieli wyboru. Jego koledzy z roku także nie tryskali entuzjazmem. Zewsząd dało się słyszeć upomnienia odnośnie niedelikatnych, wręcz gwałtownych ruchów dłoni. Każdy student sztuki wiedział, ze glina potrzebowała czułości i pieszczot, tymczasem intruzi postępowali z nią tak, jakby była kupą gówna. To pierwsze o czym pomyślał Sirius, kiedy patrzał na okularnika, który zajmował stanowisko z numerem dziesięć. Wepchnął on palucha w sam środek wazonu Sonyi. Dziewczyna przez ostatnie dziesięć minut budowała wąską formę, a przez ten incydent musiała zacząć od początku. Wtedy Sirius ostrzegawczo spojrzał na Fernandę, jakby chciał jej powiedzieć, że spotka ją kara, jeżeli pokusi się o taki występek.
Zrobimy to inaczej – powiedział nagle. Nie zamierzał tak jak Sonya ponownie tworzyć kształtu. Nie miał w sobie tyle cierpliwości, aby uśmiechnąć się, jak ona do okularnika i powiedzieć, że nic się nie stało.
Wstał i chwyciwszy taboret, położył go za Fernandą. Następnie ponownie zajął miejsce, sprawiając, że dziewczyna znalazła się pomiędzy jego rozchylonymi udami. Brudnymi rękoma pochwycił jej drobne, delikatne dłonie i umieścił je na glinie nakrywając swoimi.
Po prostu rób to co ja – rozkazał głosem, który w tamtym momencie nie przyjąłby żadnego sprzeciwu. Głowę wychylił nad ramię Fernandy. Jego policzek ocierał się o skroń dziewczyny, a klatka piersiowa ciągle napierała na jej plecy. W tej pozycji mogła wyczuć każde drżenie oraz każde spięcie Siriusa.
Tymczasem Sonya, której również zależało na ocenie, podłapała pomysł. Usiadła za okularnikiem, lecz ich proporcje nie sprzyjały temu pomysłowi. Dziewczyna była mniejsza, zaś on wysoki i szeroki.
Tutaj popraw – rzucił śmiało, lecz o wiele sympatyczniej, niż wcześniej. – Glina ucieka – wtrącił i ścisnąwszy prawą rękę Fernandy zebrał nią tworzywo. – Skup się. – Przełożył głowę nad drugie ramię.

autor

P o l a

ODPOWIEDZ

Wróć do „University of Washington”