WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

Ostatnio zmieniony 2022-01-25, 22:06 przez Dreamy Seattle, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

'till the end
Awatar użytkownika
33
174

wykładowca

University of Washington

-

Post

robię to pierwszy raz od lat, także przepraszam za jakiś marny poziom :lol:

Bycie doktorantem i praca ze studentami to jedne z tych czynności, które zakrawały delikatnie o spełnienie jego marzeń. I naprawdę czuł satysfakcję z tego co robi. Także dlaczego dzisiaj było tak ciężko?
Oczywiście Ryan był dzielny, silny, prowadził zajęcia ze swoim standardowym miłym i pozytywnym nastawieniem. Teraz miał dwugodzinne okienko, podczas którego najczęściej jadł śniadanie w kanciapie, przyjmował studentów, którzy mieli z czymś problem albo byli na tyle ambitni, ze wykonywali dodatkowe projekty. Dziś natomiast było inaczej. Starał się jak mógł, żeby dobrze wypaść na wykładach, które przecież tak uwielbiał, ale zaraz po nich nawet nie miał ochoty na zwykłą kanapkę. Dziś były Jego urodziny. Jego w sensie jego nieżyjącego już męża. Sama świadomość sytuacji dostarczała miliona wspomnień, które powodowały samoistny napływ potoku łez, które tak bardzo nie przystoją młodemu mężczyźnie.
Ryan wiedział, że jego mąż nie chciałby, aby ten się smucił. I przez większość czasu Shepherd właśnie tak postępował. Dziś też musiał być silny. Silniejszy niż zazwyczaj.
I wśród ludzi taki też był. Jednak teraz miał chwilę dla siebie. Mógł płakać, a jedyne usiadł w swoim fotelu i wyciągnął portfel, w którym nadal trzymał ich zdjęcie. Dwoje młodych facetów uśmiechniętych, kochających się, szczęśliwych.
Uśmiechnął się smutno i westchnął. Nie za często pozwalał sobie na myślenie cobybyłogdyby. Ale dziś... mógł. Co by było gdyby Tuck przeżył? Co by teraz robili? Gdzie mieszkali? CZy byliby w Seattle? Czy może zostaliby w San Francisco?
Takie gdybania nigdy nie miały sensu. Nigdy. I działały tylko negatywnie na samopoczucie.
Ale może czasem trzeba było przeżyć takie chwile. Podobno takie momenty oczyszczają.
Podobno te pierwsze daty, urodziny, rocznice są najgorsze. Czy później przyzwyczajamy się do bólu czy uczymy się z nim żyć? Jeśli to jedna bądź druga opcja, Ryan na razie był na początku drogi. Chwilowo samotny, mimo że w Seattle już żył ponad rok. A nadal czuł się obco. Miał fajną pracę, ale nikomu jeszcze nawet dobrze nie zaufał. Na pewno jeszcze nikt nie znał jego historii. Pełnej historii. To pokazuje jak często znamy ludzi tylko powierzchownie. Ryan był otwarty dla studentów, lubił ich. I miał nadzieję, że vice versa. Chyba tylko to go trzymało w ryzach. No i jego pies, Arbuz. Ich pies, Arbuz.

autor

mówią na mnie szeperd

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
21
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

#84

outfit

Sesja powoli zaczynała dawać o sobie znać. To był idealny moment, by oddać wszystkie dodatkowe prace i ze spokojną głową oddać się nauce do końcowych egzaminów i innych zaliczeń. Laura jak zawsze miała tego na głowie bardzo dużo. Za dużo. Uwielbiała się uczyć, jednak nie będzie tajemnicą, że najlepiej przychodziła jej nauka rzeczy, które ją interesowały. Większość tych przyjemnych przedmiotów zostawiała sobie na koniec, mając wrażenie, że lubianych wykładów zostawało jej więcej w głowie, a więc i mniej wysiłku musiała wkładać w przypomnienie sobie najważniejszego materiału.
Wykłady pana Shepherda należały do jej ulubionych, a zadawanych przez niego dodatkowych zadań zawsze podejmowała się bez większego namysłu, wiedząc, że będzie to coś ciekawego i angażujący w ten stymulujący i dający satysfakcję sposób. Nie biegła więc przez długie i niekończące się uniwersyteckie korytarze w stronę jego gabinetu dlatego, że chciała jak najszybciej oddać projekt i mieć go z głowy, by zająć się tym, co lubiła, ale… prawda była taka, że po prostu skończyła ten projekt i chciała go oddać. Musiała go oddać, by zrzucić ze swoich barków, a przy okazji wykreślić z listy zadań chociaż jeden punkt.
Drzwi do gabinetu wykładowcy były lekko uchylone, jakby te kilka centymetrów przestrzeni dawało znać, że w środku ktoś siedzi i można do niego zajrzeć, ale jednak należy zapukać, by uszanować jego prywatność. Tak też zrobiła, a przy pukaniu drzwi cicho zaskrzypiały i otworzyły się nieco bardziej.
Laura była lekko zdyszana, ale wcześniejsze zajęcia się nieco przedłużyły, a ona musiała mieć pewność, że dotrze do tej części uniwersytetu, zanim Shepherd ją opuści.
– Panie Shepherd? Dzień dobry, mogę? – zagadnęła z delikatnym uśmiechem, starając się uspokoić oddech. Stała w progu jego gabinetu i czekała na zaproszenie, a gdy skinął głową, weszła w głąb pomieszczenia. Dopiero wtedy zauważyła smutek malujący się na jego twarzy. Nerwowo przełknęła ślinę i oblizała usta.
– Przyniosłam prezentację na zaliczenie, miałam ją z Panem skonsultować… – zaczęła, przenosząc ciężar ciała z jednej nogi na drugą.
– Ale jeśli to nie jest odpowiedni moment… nie chciałabym przeszkadzać. Mogę przyjść… innego dnia. – dodała, bo to przecież było dodatkowe zadanie i mogło poczekać. A jeśli mężczyzna potrzebował chwili dla siebie, to nie chciała mu zawracać głowy.

Ryan Shepherd

autor

oh.audrey

'till the end
Awatar użytkownika
33
174

wykładowca

University of Washington

-

Post

Ryan pewnie dalej trwałby w takim letargu zagłębiając się w myśli i wspomnienia, gdyby właśnie nie Laura. Jedna z jego ulubionych studentek. Teoretycznie nie powinno się mieć takich ulubionych uczniów, ale tutaj logika przegrywała z uczuciami. Trzeba było mieć ulubionych uczniów.
Shepherd był nauczycielem, u którego wszyscy mieli czystą kartę. Nieważne co o kim usłyszał, czy dobrego czy złego, to studenci musieli się wykazać. Zarobić na swoją opinię. Dobrą czy złą. Nie sugerował się też wyglądem. Czy ktoś wyglądający miło aż krzyczał, że uwielbia historię czy sztukę? Bądź też historię sztuki, bo za te trzy przedmioty odpowiadał Ryan, w zależności od kierunku, na którym ktoś studiował. Nie, zdecydowanie nie. A osoba, nazywana przez wspólczesny świat alternatywką, nie mogła zachwycać się Monetem bądź Rodinem? Nic nie było w życiu tak prosto zbudowane, wręcz skomplikowane do granic możliwości. Dlatego też Shepherd nie oceniał książki po okładce.
Wracając do Laury. Lubił ją. Zawsze empatyczna, uśmiechnięta, ambitna i skupiona na zajęciach. Wnikliwie słuchała każde jego słowo, zdarzało się też, że zadawała pytanie. I to nie z tych głupich, takich, o których mówił już podczas wykladu, czego szczerze nie lubił. Przecież wystarczyło słuchać. Tylko takie, które czasem i pana profesora zmuszały do zgłębienia tajników swoich przedmiotów. Wtedy umawiał się, że doczyta i da jej odpowiedź. I zawsze dotrzymywał słowa. Nie potrafił kłamać, wymyślać, nawijać makaron na uszy. Nie pamiętał czegoś, nie wiedział, wolał się przyznać, doczytać, zgłębić problem i dopiero wtedy poszerzać horyzonty innym.
Kiedy studentka zapytała o pozwolenie na wejście, kiwnął głową, ale nie zdążył uciec od ponurych myśli i na jego twarzy malował się smutek.
-Tak, zapraszam. - aż sam nie poznał swojego głosu. Może dlatego, że dalej nie do końca był sobą, tym profesorem Ryanem Shepherdem, który przebywał w murach University of Washington, tylko tym małym, zagubionym, na sali szpitalnej, który twierdził, że już nic dobrego w życiu go nie spotka.
- Nie, w porządku. Zostań. Po prostu dziś miałby urodziny.- Zanim pomyślał co powiedzieć, to z jego ust wydobyły się takie słowa, które dla dziewczyny na pewno nie miały najmniejszego sensu. A do Shepherda dotarło w jakiej beznadziejnej i niekomfortowej sytuacji postawił Laurę. Potrząsnął głową. Nic mu chyba nie zostało jak wyjaśnić jej sprawę. Nie z tego powodu, ze chciał się komuś zwierzyć. Chociaż może jednak...?
- Tak, usiądź.- Wskazał jej fotel naprzeciwko siebie. - Przepraszam, że zastałaś mnie w takiej sytuacji. Po prostu... jeszcze rok temu miałem męża, który zmarł. I dziś są jego urodziny. Poczułem, że winien jestem ci wyjaśnienie. - Westchnął, bo naprawdę nie chciał, aby było dziwnie. Chociaż już i tak było. Nie chciał żadnych spojrzeń ze współczuciem bądź politowaniem, ale już mleko się rozlało, jakoś przebrnie.
- Także wracając do projektu, - Odsunął od siebie rozmyślania i portfel ze zdjęciem, pochylając się w kierunku studentki, ale utrzymując dystans. - Chciałabyś o coś dopytać?- naprawdę był gotowy pomóc.

Laura May Hirsch

autor

mówią na mnie szeperd

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
21
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

Naprawdę nie chciała mu przeszkadzać, gdyby tylko wiedziała… ale nie mogła wiedzieć, bo rana była świeża i widać było, że nadal nie była w stanie się dobrze zabliźnić. Szczerze mówiąc, prawdopodobieństwo było duże, że nigdy się jej to nie uda. Poniekąd to rozumiała. Poniekąd, bo nikt z jej bliskich nie odszedł z tego świata, jednak niektórzy opuścili ją w okrutny sposób, a ona do tej pory nie potrafiła sobie z tym poradzić. Znała więc poniekąd ten smutny wzrok, gdy znienacka w głowie pojawiały się wspomnienia, które z jednej strony przywoływały uśmiech na twarzy, a jednocześnie towarzyszył im ból.
W takich momentach próbowała zająć sobie głowę czymś innym - książki były w tym celu świetne, jednak szybko orientowała się, że nie potrafi się na nich skupić. Nie było idealnego rozwiązania. Rozmowa z drugą osobą zdawała się pomocna, jednak tylko wtedy, gdy nie myślało się o niej jak o obarczaniu problemami i troskami.
Laura na szczęście lubiła rozmawiać i była naprawdę dobrym słuchaczem. Była łagodna w obyciu, zawsze troskliwa i empatyczna. Nigdy nie oceniała, nie wydawała własnych opinii, no, chyba że ktoś o nie prosił. Nie lubiła się wtrącać w nie swoje sprawy, jednak bywały sytuacje, w których druga osoba wydawała z siebie takie nieme błaganie o pomoc, o którą nie potrafiłą prosić.
Na twarzy Laury pojawiła się konsternacja, gdy wykładowca wspomniał o urodzinach. Nie miała pojęcia, o kim właśnie mówią. Jego smutek wskazywał jednak na bliską mu osobę. Nie chciała wyciągać z niego informacji, natomiast… skoro już o tym wspomniał, to może, ale tylko może, potrzebował o tym komuś powiedzieć?
– Dobrze, dziękuję. – kiwnęła głową i zajęła miejsce, które jej wskazał. Odwiesiła swoją torbę o oparcie fotela i powoli przesunęła wzrokiem po biurku należącym do mężczyzny. – Naprawdę, nie chciałam przeszkodzić w tej… chwili. To ja przepraszam. – zaczęła, czując narastające również i u niej smutek. – Bardzo mi przykro. – zerknęła na mężczyznę i nerwowo przygryzła wargi. – Czy mogę… czy mogę Pana jakoś wesprzeć, jakoś pomóc? – zapytała, bo jednak był to trudny moment i czasami spędzanie takich dni samemu nie było najlepszym rozwiązaniem. Rok nie był w stanie zabliźnić rany, przez rok nie można było o kimś zapomnieć. Rok to było zdecydowanie za mało, by w oczach nie pojawiały się łzy przy każdym wspomnieniu utraconej osoby.
– Eem… tak, wracając do projektu. – spróbowała te wszystkie smutne myśli odsunąć na bok i skupić się na tym, po co przyszła. Pokiwała głową i wyciągnęła z teczki kilka kartek, a także mały przenośny dysk.
– Wydaje mi się, że skończyłam prezentację. Chciałabym jednak zapytać o jeden punkt, bo wydaje mi się, że mogłabym go bardziej rozbudować, jednak… to będzie wykraczać poza zakres omawianego tematu. – wyjaśniła swój problem i przekazała mu notatki, wskazując na kartce na miejsce, o którym mowa. – I nie wiem, czy zakończyć w tym miejscu, czy kontynuować prace. – dodała jeszcze. Być może było to pytanie, które mogła zadać w mailu, jednak mieli z Sheperdem równe ustalenia, a praca była dodatkowa, więc mogli to omówić, a wykładowca mógł jej coś podpowiedzieć.

Ryan Shepherd

autor

oh.audrey

'till the end
Awatar użytkownika
33
174

wykładowca

University of Washington

-

Post

Zazwyczaj tak jest, że rany nie zabliźniają się, jedynie uczymy się żyć z bólem i się do niego przyzwyczajamy. Taka kolej rzeczy. Z czasem nawet przychodzi jakiś promyczek nadziei, że może tak miało być. Wśród psiarzy jest takie powiedzenie- nie otrzymujesz od losu takiego psa, którego sobie wymarzyłeś, a takiego, ktory na tym etapie twojego życia jest ci potrzebny. I zazwyczaj to się sprawdza. Może tak samo jest z innymi sytuacjami w życiu. Dostajesz od losu to, czego na tym etapie potrzebujesz, a nie to, o czym marzysz. Ewentualnie mogą być to tylko lipne brednie, a zycie to suka. Jednak lepiej się myśli, że smutne wydarzenia mają sens i są częścią jakiegoś większego planu. Ale skończmy filozofować.
Przekierowanie uczuć na pracę to zazwyczaj dobry pomysl, chociaż zakrawa trochę o widmo pracoholizmu. Trzeba sobie jakos radzić. Może dlatego Ryan ostatnio dużo przesiadywał w pracy. Sprawdzał projekty, wyszukiwał nowe interpretacje starych dzieł, przeglądał publikacje i ciekawostki, które skupiłyby uwage studentów na wykładzie na dłużej niż siedem minut. A to już coś. I czy to wszystko pomagało? Tak, na codzień tak. Tylko wlasnie...na codzien.
Profesor machnął ręką na jej przeprosiny. Tak naprawdę nic konkretnie się nie stało. Oprocz dość dziwnej, niekoniecznie komfortowej sytuacji między ich dwójką, kiedy żadne nie wiedziało co powiedzieć i jak ominąć temat, aby nikt nie poczuł się olany.
- Dziękuję, naprawdę nie trzeba. I tak czuje się bardzo źle, że znasz moja tajemnice. - mrugnął do niej okiem. Nie chciał jej stawiać w jakiejś dziwnej sytuacji. Mimowolnie stała się jego powiernikiem i Ryan czuł, że akurat Laura nie będzie osobą, która wypuści na niego jakieś niemiłe plotki.
Mężczyzna pokiwał głową w celu pozbycia się wszelkich wspomnień i z ulgą przyjął zmianę tematu. Nie ma co gdybać. Spojrzał z uwaga na prace studentki i wczytał się w treść. Zamyślił się na chwilę, ale za moment zagaił:
- Możesz tu wprowadzić część dygresji, przez co wyjdziesz poza ramy tematu, ale też szybko to ukrócisz. Dorzucisz coś dodatkowego bez zbędnego wchodzenia w szczegóły. - bardzo lubił ambitnych studentów. I to nie z tego powodu, co większość doktorantów, czyli dlatego, że odwalali za nich brudną robotę, a sami robili plagiat kilku prac. Dla Ryana własność intelektualna była święta. Przepadał za takimi duszyczkami jak Laura z innego powodu - bo im się jeszcze chciało. W odróżnieniu od większości aktualnego społeczeństwa, które chce załatwić wszystko szybko, po najmniejszej linii oporu i najlepiej bez żadnego zaangażowania.
- Bardzo podoba mi się ten fragment. - wskazał na dwa akapity. - Nie mogę doczekać się, aż będę mógł sprawdzić całość. - uśmiechnął się delikatnie. Tak, świetny projekt jest zawsze dobrą odskocznią od szarej rzeczywistości. Ale nerd :lol:

Laura May Hirsch

autor

mówią na mnie szeperd

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
21
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

Laura dość chwiejnie balansowała na granicy wiary w los i przeznaczenie – przeważnie wtedy, gdy coś szło nie po jej myśli – a wiarą w swoją sprawczość i po prostu przypadkowość wydarzeń, gdy przychodził moment, w którym była zadowolona z własnych decyzji. Ludzie od zawsze odczuwali ogromną potrzebę wiary w coś niestworzonego i niepojętego, by temu czemuś przypisywać to, nad czym nie mieli kontroli. I choć Laura nie chciała to wierzyć, to wychowana w wierzącej rodzinie, czasami nie potrafiła się pozbyć tego toku myślenia.
Wiele osób szukało pocieszenia i dystrakcji w pracy. Jeśli tylko nie przypominała ona o utraconych osobach, była idealną ucieczką od codzienności, która dopadała po powrocie do domu i wszelkich smutków. W pracy trzeba było się jakoś trzymać, robić dobrą minę do złej gry.
– O nie, proszę… oczywiście zachowam to dla siebie. – najpierw pokręciła lekko głową, bo ostatnie czego chciała, to by mężczyzna źle się przez nią czuł. Rozumiała jednak, że przeszkodziła mu w bardzo prywatnym momencie i wcale nie powinna znać tej tajemnicy. Przygryzła wargi i zmarszczyła czoło. Czuła się w tej sytuacji bardzo niekomfortowo. Były tylko dwie drogi ucieczki – drzwi albo rozpoczęcie rozmowy na temat jej dodatkowego zadania.
Starała się trzymać wzrok na swoich dłoniach, by nie stresować Shepherda jeszcze bardziej swoją obecnością i spojrzeniem. Czekała, aż przejrzy przekazane mu notatki i będzie miał coś do powiedzenia. W końcu uniosła spojrzenie i trochę odetchnęła z ulgą, gdy zobaczyła jego minę.
– Och, no dobrze. – pokiwała głową, słysząc jego sugestię. Nie miała nic przeciwko dodaniu jeszcze kilku akapitów do swojej pracy, temat bardzo jej leżał, więc mogła poświęcić mu jeszcze nieco czasu. Choć trzeba przyznać, że chciała to też jak najszybciej oddać, żeby skupić się na innych egzaminach. Zawsze należała do tej ambitnej grupy studentów i naprawdę się starała, ale w czasie sesji stres ją nieco zjadał, nawet gdy niektórych testów i ocen była pewna.
– Naprawdę? Bardzo się cieszę. Na to poświęciłam naprawdę sporo czasu, a przy trzecim źródle wpadłam na dodatkowe informacje i musiałam zgłębić temat. – odparła z uśmiechem, ciesząc się, że wykładowcy podoba się jej praca. Miło było zostać docenionym. – Myślę, że będę potrzebować jeszcze tygodnia, by dopisać te kilka rzeczy, które mi pan podpowiedział. Mam przyjść za tydzień na konsultacje, czy od razu wysłać pracę mailem? – poinformowała i zerknęła na niego pytająco. – Nie chciałabym zawracać panu głowy, pewnie inni studenci będą chcieli skorzystać z konsultacji. – dodała jeszcze, bo ona przecież miała tylko dodatkową pracę, a inni może mieli jakieś problemy z zaliczeniem przedmiotu. No nie wiedziała. I chyba chciała uniknąć powtórki z dziś i niezręcznej sytuacji.

Ryan Shepherd

autor

oh.audrey

ODPOWIEDZ

Wróć do „University of Washington”