WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://i.pinimg.com/originals/a7/9c/1a ... /div></div>
Ostatnio zmieniony 2021-11-07, 14:11 przez Dreamy Seattle, łącznie zmieniany 2 razy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jak to było, że w tym akademiku istniały tylko dwa poziomy temperatury - osłabiający upał i odrętwiający chłód? A może była to specyfika wszystkich akademików, nie tylko tego, w którym pokój zajmowała Amy? Nie znała wystarczająco wiele obiektów tego charakteru, żeby stwierdzić z całą pewnością, a to już samo w sobie było wiele mówiące, bo potrzebny był jeden, tylko jeden akademik wypełniony studentami, gdzie temperatura ani nie obsypywała przedramion gęsią skórką, ani nie oblewała ich potem.
A może problem był w niej samej? Może wszystko czego doświadczała wydawało się istnieć tylko na jednym z dwóch przeciwnych biegunów. Ileż to razy coś było najlepsze albo najgorsze? Próbowała pozostawać w granicach normalności, neutralności, umiarkowania, lecz nie odnajdywała się jeszcze w tym niesprecyzowanym biomie, mimo najsilniejszych starań. Czyniła postępy, choć wciąż tak łatwo można było ją wtrącić w przesadę.
Amy siedziała zakutana w grubą kangurową bluzę, być może marznąc bardziej niż koleżanka z pokoju obok, albo chłopak mieszkający na końcu korytarza, ale któż mógł wiedzieć? Fakt był jednak taki, że panna Brown otworzyła okno, żeby podnieść temperaturę pomieszczenia.
Od kiedy Gabi się wyprowadziła do Barta, Amy zajmowała jedynkę, tęskniąc za towarzystwem, nocą pociechy szukając w dźwiękach chrapania dobiegających zza ściany. Wychodziła więc często, odwiedzała rodziców, dziadka, którego męczyła przesłuchaniami, braci, a także parki, knajpki czy nawet największe atrakcje Seattle, gdzie dołączała do grup turystów. Ciągnęło ją do kontaktu ludzkiego.
Usadowiła się wygodnie na podłodze w siadzie skrzyżnym, opierając się plecami o łóżko i westchnęła ciężko kiedy otworzyła laptopa i zaczęła przeglądać Netflixa. Już wcześniej dodała kilka produkcji do autorskiej Jej Listy, teraz nie mogąc wybrać między komediami, horrorami i dramatami.
- Weeejdź - zawołała, kiedy ktoś zapukał w końcu do drzwi i uniosła spojrzenie w kierunku wejścia. Gdy ujrzała przyjaciółkę przeciągnęła się wyciągając ręce do góry, które później rozłożyła w zapraszającym geście. Uśmiechnęła się szeroko i z ładnym francuskim akcentem rzekła - Lupin!
Decyzję podjęła, jak się okazało, bardzo łatwo.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#9

Gabi było trochę głupio, że w związku z jej wyprowadzką ze wspólnego mieszkania, Amy została na lodzie i musiała tymczasowo zamieszkać w akademiku, szukając czegoś od nowa. Oferowała nawet, że zapłaci za następny miesiąc swoją połowę, nawet jeśli miała już tam nie mieszkać. Serio, tak wypadało. Wyprowadziła się Barta niemal z dnia na dzień, bez zachowania żadnego okresu wypowiedzenia i tak dalej. Jednak jej za bardzo zależało, aby jak najszybciej przenieść się do ukochanego. Nawet nie tyle przenieść, ale spędzać tam jak najwięcej czasu. Amy jednak nie chciała o tym słuchać.
To, że nie mieszkały już razem, nie musiało znaczyć, że nie będą dłużej koleżankami. W końcu przez ten okres wspólnego mieszkania naprawdę się z sobą zżyły i zaprzyjaźniły. Blondynka chciała jakoś wynagrodzić przyjaciółce to, że ją zostawiła, więc często spędzały czas wspólnie. Jak tego popołudnia. Bart był w pracy, żadne deadline'y nie goniły, mogła robić to, co się jej żywnie podoba. Tak wiec napisała do Amy, zaproponowała ploteczki i dobre jedzenie, więc nie pozostało jej nic innego, jak zahaczyć po drodze o jakąś ich ulubioną restaurację. In and Out na przykład, czy coś innego na przykład. Zamówiła całkiem spore menu, kilka burgerów, frytki, napoje... wyżerka na całego. Jak na dwie piękne kobiety o figurach modelki przystało!
-No cześć.... A u Ciebie inny klimat, czy co?-zapytała, bo sama była w szortach i bluzce na ramiączkach, co wyglądało dość karykaturalnie w porównaniu do zimowej bluzy Amy.-Lupin? Aha-dodała, bo naprawdę nie skumała, że to tytuł filmu, który będzie leciał w tle ich rozmów. Zawsze tak było, niezależnie jak bardzo się starały, aby jednak skupić się na netflixie czy innym filmie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Posiedzisz tu chwilę i ci tyłek zmarznie - zawyrokowała całkowicie pewna, że za parę chwil Gabi sięgnie po miękki koc leżący teraz rozciągnięty na łóżku. - Prawie codziennie budzę się z katarem - jęknęła jak stara babcia podźwigając się z podłogi, by zaraz dołączyć do Gabi i zapuścić żurawia do torby z jedzeniem. Z ręką wciśniętą między bułeczki, a cienkie pałeczki złocistych ziemniaczków, mruknęła w odpowiedzi: - Serial. Francuski. - Kiedy już zaspokoiła swoją ciekawość, wyginając usta w podkówkę i kiwając głową dała przyjaciółce znać, że trafiła w punkt z prowiantem.
- O złodzieju, ponoć fajny, super opis - zarzuciła ręce na ramiona Gabi, zatrzymując się w pół-przytuleniu, wciąż wyliczając zasłyszane zalety netflixowej propozycji - będzie wychodził trzeci sezon za jakiś czas. I lubię aktora - zakończyła i w końcu uścisnęła Moreno witając się z nią.
Nie nosiła w sobie żalu za nieoczekiwaną i szybką wyprowadzkę przyjaciółki, choć rzeczywiście była ona źródłem kilku wnoszących stres w życie Amy problemów. Nie nosiła w sobie żalu już, ale przez jakiś czas chodziła struta, jakby uparcie zbierały się nad jej głową chmury burzowe. Potrafiła jeszcze zrozumieć pogoń za fajnym facetem, ale żeby za Bartem?
Dla Barta wyprowadzić się z dnia na dzień? Tak jakby zakochana Moreno nie mogła wytrzymać bez jego nieznośnego towarzystwa minuty dłużej, spakowała walizkę i pognała w ramiona psychola.
Amy nie przepadała za, teraz już oficjalnym, choć wcześniej zobowiązanym innej kobiecie, partnerem Gabi. Nawet nie chodziło o zdradę. Chodziło o jego charakter. Pewną sztuczność i fałsz, pod którymi panna Brown wiedziała, że kryją się brzydsze motywacje. To był po prostu ten typ człowieka, którego Amy potrafiła wyniuchać na kilometr i w reakcji zmarszczyć nos z niesmakiem.
Wsunęła kosmyk jasnych włosów uwolnionych ze spirali niedbałego koka za ucho i ponownie osunęła się na podłogę, stawiając torbę przy sobie, niewiadomo kiedy pochwyconą. Wygrzebała burgera ze środka i kwinęła głową wskazując przyjaciółce, by usadowiła się obok niej.
- Następnym razem pewnie odwiedzisz mnie we Fremont - rzuciła tajemniczo, zacisnęła usta w wąską linię i spojrzała na Gabi posyłając jej figlarny uśmiech. To jasne, że nie było jej stać na mieszkanie w drogiej dzielnicy, chyba że wypchałaby sobie kieszenie pieniędzmi rodziców.
Ostatnio zmieniony 2021-08-09, 21:15 przez Amy Brown, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Blondynka się tylko zaśmiała.-Brzmisz jak moja babcia, która nawet w lecie by mnie widziała w bluzie, żeby wilka nie złapać-zaśmiała się. Jak będzie trzeba, to weźmie koc, czy nawet pożyczy bluzę od koleżanki. Skoro nie były w złych stosunkach, a tak twierdziła Amy, bo ze strony Gabi były jedynie wyrzuty sumienia, to przecież taka drobna przysługa nie powinna być problemem, prawda?
-Powinnaś była zostać w tym mieszkaniu i szukać współlokatora-westchnęła, bo takie było jej zdanie i wielokrotnie jej powtarzała. No ale skoro blondynka wiedziała lepiej, to niech nie marudzi, że decyzje podjęte przez nią mają swoje konsekwencje. A tak już na serio, to niech marudzi, Gabi będzie tego wysłuchiwać z pokorą, jak na marnotrawną przyjaciółkę przystało.
Bart był fajnym facetem. Skomplikowanym, składającym się z warstw (ale wcale nie był jak Shrek, ani jak cebula!), a wprost do jego serduszka Gabi potrafiła się wślizgnąć, wydobyć ludzkie uczucia i otrzymać miłość. Naprawdę nie wiadomo, dlaczego Amy go tak bardzo nienawidziła. Może jakby była przyjaciółką żony Jamesa, to byłoby to bardziej zrozumiałe, ale ani Moreno, ani Brown nie znały tej kobiety tak bezpośrednio.
-Freemont? Opowiadaj-powiedziała siadając obok przyjaciółki po turecku i zabierając się za wypakowanie ich całej wysokokalorycznej, powodującej raka i choroby serca uczty. Wyżerka będzie jak ta lala. W sam raz do ploteczek, które zaczynały odgrywać główną rolę. Serial serialem, ale Brown się przeprowadzała, a Gabi też miała coś do powiedzenia. Eksytującego i jednocześnie przerażającego. W takim pozytywnym znaczeniu!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Amy wzruszyła ramieniem, jakby nic więcej nie można było dodać, jedynie mentalnie podać sobie rękę z babcią Gabi, jednocząc się z nią w trosce o pannę Moreno. Jednak wycelowała palec w przyjaciółkę i zagadnęła ją: - A wiesz dlaczego? - spytała, z uśmiechem przedwczesnego tryumfu błąkającym się na ustach - To rozsądek zrodzony z doświadczenia - stwierdziła z pewnością charakterystyczną dla niej samej w najbardziej przemądrzałych momentach, na jakie sobie pozwalała. - Mój tyłek przemarzł już nie raz, czucie ledwo mi wróciło w poniedziałek. Musiałam wygrzewać się na plaży żeby odwrócić ten proces. - tak jakby na powrót przez jej ciało przeszedł impuls chłodu w geście mającym odegnać wyziębienie, albo po prostu dla pobudzenia krążenia, potarła dłonie o nogi.
- To czysto chwilowe rozwiązanie - zatoczyła ręką krąg, wskazując w przybliżeniu środek pokoju. - Prawie się już dogadałam z jednym facetem, ale okazało się że szafa w przedsionku była tak naprawdę toaletą... Jak? - zmarszczyła brwi i spojrzała na przyjaciółkę rozbawiona, jakby to u niej szukała odpowiedzi. - Była też dziewczyna z pająkami... - skrzywiła się w komentarzu. - Spoko laska, ale nie mogłam pozbyć się z głowy myśli, że obudzę się w nocy z tarantulą... - nakryła dłonią twarz dla zobrazowania sceny. - No nie?
Sięgnęła po zwiniętego w papier solidnego burgera, którym pewnie w zwyczajnych okolicznościach spokojnie by się najadła, lecz z czystego łakomstwa sparowała go z frytkami. Jeszcze przed pierwszym gryzem nakreśliła Gabi sytuację: - Natknęłam się na ogłoszenie jednej dziewczyny, dogadałyśmy się. Musi mieć niezłe zaplecze, bo płacę naprawdę niewiele jak na taką dzielnicę. Ona pokrywa dużą część opłaty. - zatopiła zęby w bułce obsypanej sezamem, pozwalając sobie na krótką pauzę. Pokiwała głową z aprobatą przeżuwając solidny gryz i przetarła kciukiem kącik ust. - Sam pokój jest troszkę mniejszy niż ten, kuchnia jest piękna - przewróciła oczami niemal jak w ekstazie, zachwycając się przyszłym mieszkaniem. - Nie chciałam się rozpływać nad wystrojem, żeby mi ceny nie podniosła i przychodziło mi to cholernie trudno. Ma z nami mieszkać jeszcze jakiś chłopak, ale poznam go dopiero jak się wprowadzę. Raczej nie będziemy sobie wchodzić w drogę, a może nawet okażą się super - posłała uśmiech Gabi, kompletnie usatysfakcjonowana z tego jak ułożyły jej się sprawy mieszkaniowe. Cudownie było dzielić przestrzeń z przyjaciółką, ale obie miały świadomość, że w którymś momencie nadejdzie czas na zmiany. - Jakbyś chciała odsapnąć od Barta to możesz wpadać. - nie mogła sobie pozwolić na wstrzemięźliwość od drobnych uszczypliwości względem partnera Gabi.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Babcia Moreno bardzo martwiła się o swoją wnuczkę, jako że ta w domu miała tylko męski wzór do naśladowania, a jak wiadomo, faceci o wielu sprawach nie myślą, a o jeszcze większej ilości spraw nie wiedzą. W temacie kobiecych porad Gabi mogła tylko liczyć na swoje ciotki. Nie narzekała, ale nie dało się to ukryć, że została wychowana w dość męski sposób i jest bardzo podobna do swojego ojca. Jednak to chyba nie był jakiś problem, ani dla niej, ani dla nikogo innego. -Ojoj, zabrzmiało jakbyś tyle już w życiu przeżyła, tyle dzieci wychowała...-zaśmiała się. Wiedziała, że Amy nie ma nic złego na myśli, że nie chciała niczego złego i tylko jej usposobienie. Właściwie, to nie było pewności, czy Brown by się w ogóle pofatygowała, aby pogrozić koleżance palcem mówiąc "a nie mówiłam?"
-To nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło! Nawet tutaj można sobie wygrzać stare kości, choć wiadomo, porównaniu do choćby Florydy, to jest takie mocne 3/10-zaśmiała się. Nie była wielką fanką resortów i wylegiwania się na plaży, ale wiedziała jak coś takiego może wyglądać i że Waszyngton, choć ma długie, jeśli nie bardzo długie linie brzegowe (co z tego, że część była jeziorami albo zatokami, to jednak nie było to samo. Ani w kolorze wody, ani w temperaturze i rodzaju piasków.
-O fuj. Doceniasz teraz jak fajnie było ze mną mieszkać?-zaśmiała się. Pewnie, czasem się sprzeczały, miały różne podejście do wielu spraw, ale miały normalną łazienkę, żadnych pająków (poza pojedynczymi, takimi małymi, niegroźnymi, które same się pojawiają w rogu pokoju), a co najlepsze, wiele nocy spędziły w salonie, jedząc i oglądając filmy i tak dalej. No i nieczęsto Gabi przyprowadzała facetów (Barta) do swojego mieszkania. Same plusy.
-Brzmi nieźle, ale jak coś jest zbyt dobre, żeby było prawdziwe... To wiesz, że z reguly prawdziwe nie jest-tym razem ona się podzieliła ludową mądrością, ale naprawdę nie chciała, aby jej przyjaciółka wpadła w jakieś bagno tylko dlatego, że czynsz był niski. Choć z drugiej strony - może faktycznie dziewczyna szukała współlokatorów z innego powodu, niż że jej na czynsz brakuje, to jak najbardziej było prawdopodobne.
-Brzmi nieźle. Na pewno wpadnę i kupię Ci jakiegoś kaktusa jako prezent-zaśmiała się, bo może parapetówki nie będzie, ale prezenty są zawsze mile widziane, prawda? A kaktus to taki dobry, bezpieczny prezent, nie trzeba się nad nim cackać jak nad dzieckiem. -Dzięki, ale mi to nie grozi...-przygryzła wargę. To był zawsze grząski temat, a jednak było coś, o czym Gabi musiała powiedzieć, bo aż się gotowała.-Bart się oficjalnie rozwodzi ze swoją żoną-powiedziała w końcu, bo w momencie, kiedy związek Jamesa i Gabi stał się oficjalny, to było gdy się rozeszli. A do rozwodu miało dojść dopiero teraz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Zabrałam ze sobą farelkę - uśmiechnęła się do przyjaciółki i naciągnęła wyżej spodnie na tyłek. Pogoda w Seattle nie rozpieszczała, ale czasem dwadzieściacztery stopnie wystarczały, żeby poczuć ciepło na nagiej skórze. Amy złapała nawet nieco opalenizny, choć może bardziej zawdzięczała ją kalifornijskiemu słońcu, pod którym spędziła tydzień na początku wakacji.
- Zawsze doceniałam - odparła z prawie autentyczną szczerością. Jakkolwiek uwielbiała towarzystwo Gabi, musiała przyznać, że było coś co czasem doprowadzało ją do szału. Moreno potykała się o kable, jakby było to stałym elementem jakiegoś rytuału, strącała kubki ze stołu niczym prawdziwy kot, rozlewała herbatę po stole jak trzylatek, nawet wyłamała drzwiczki niskiej szafki ze sklejki, kiedy zahaczyła o nie nogą. Jakim cudem?!, Amy wskazała wtedy na miejsce zbrodni w dramatycznym geście, błagając o odpowiedź, którą byłaby w stanie zrozumieć.
Wygięła usta w podkówkę i spojrzała na Gabi, jakby zraniona jej realistyczną przestrogą. Jak przyjemnie było czasem zatopić się w świecie fantazji i uwierzyć, że przyszłość jakoś się ułoży i w dodatku zakręci w pozytywną ścieżkę. - Chcę jeszcze przez chwilę marzyć - smętnie opuściła rękę, którą trzymała burgera i wygięła się, kładąc głowę na łóżku. - Będę w stanie wiele zaakceptować - powiedziała, jakby już przemyślała dawno temat - Mogę się zająć ładowaniem zmywarki... i tak dalej... - przymknęła na moment oczy, nie chcąc wymyślać ciągu poświęceń, którymi miałaby wynagrodzić pannie Rhodes atrakcyjną kwotę czynszową. Gabi na pewno zrozumiała co miała na myśli. - Najwyżej po miesiącu tu wrócę - wyprostowała się i wzięła gryza burgera.
- Co? - spytała z wyrazem szoku na twarzy, z na wpół przeżutym burgerem wyglądającym z półotwartej buzi. - Serio? - szybko przełknęła to co miała w ustach i zaczęła wypytywać przyjaciółkę: - Kiedy się dowiedziałaś? On już złożył papiery? Widziałyście się? - zacisnęła palce na przedramieniu Gabi i nachyliła się ku niej lekko - Co planujecie?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

-Zdecydowanie twoja wewnętrzna emerytka się w tobie odzywa-zaśmiała się, bo chyba tylko jej babcia, pani latynoskiego pochodzenia używała słów takich jak "farelka", inne osoby nazywały to grzejnikiem, klimą czy czymkolwiek inny. Bo jak powszechnie wiadomo, klima potrafi i grzać i chłodzić! No ale nie spodziewajmy się jej w akademiku....
Na te słowa blondynka się uśmiechnęła. No jej się bardzo dobrze mieszkało z Amy, doceniała jej obecność, fakt, że mogła w każdej chwili wbić do jej pokoju, aby pożyczyć sweter, czy namówić na oglądanie serialu, zamówienie pizzy czy czegoś podobnego. Gabi nie była idealną współlokatorką, była ciapą, którą czasem trzeba było ratować, czasem opatrzyć, a czasem lepiej było nie powiedzieć nic, tylko przewrócić oczami. I wcale w tym momencie nie ścierała sosu z burgera ze swojej ręki, bo za mocno go ścisnęła. Szczegóły, naprawdę, szczegóły.
-Nie mówię, że to na pewno jakaś ściema, ale po prostu brzmi to podejrzanie dobrze-przecież lepiej być ostrożnym, szukać samemu haczyków, niż rzucić się jak dzik w żołędzie, marząc o tym, że wszystko się ułoży, bo dlaczego nie? -Napisać Ci list referencyjny, że polecam tego użytkownika?-zapytała. Cóż, nie miałaby z tym problemu, oprócz tego, że brzmiało to dość... żałośnie. Jednak jakby miała spotkać tą nową współlokatorkę, to bez problemu powie, że fajnie się z Amy mieszka i tak dalej.
-Serio. Powiedział mi, że ustalili to i że są na etapie ogarniania papierów. -powiedziała. Może nie była to konkretna data, może nie była to najbardziej rzeczowa odpowiedź ze wszystkich możliwych, ale to zawsze było coś, prawda? Nie miała najmniejszego powodu, aby nie wierzyć ukochanemu. Po co miałby kłamać? W końcu tak naprawdę niczego to nie zmieniało. Cóż... zmieniało, bo powiedział, że skoro będzie miał rozwód, to może się z nią oficjalnie związać, ale tak naprawdę byliby ze sobą niezależnie od wszystkiego. -Nie wiem co teraz. Ale to chyba dobrze wróży naszej przyszłości-uśmiechnęła się tajemniczo. Jakoś trudno jej przechodziło przez gardło, aby powiedzieć osobie, która nie znosi Jamesa, że ten chce wziąć ślub z Moreno i to raczej w bliższej niż dalszej przyszłości. Choć i tak nie mówimy tutaj o następnych tygodniach, czy nawet miesiącach.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Za dużo czasu spędzam z dziadkiem - uniosła brew i uśmiechnęła się nieco kpiąco, może żartując z siebie, a może też z samego staruszka. Senior Brown poddawał się coraz bardziej Alzheimerowi, ale to nie choroba czyniła z niego zabawnego człowieka. Już wcześniej, właściwie dla Amy od zawsze, dziadek był chodzącym memem. Był tak cudownie przedziwny, czarujący, jedyny w swoim rodzaju, zaskakujący, z miejsca ikoniczny, śmieszny i-i...
Amy go cholernie kochała. Uwielbiała spędzać z nim czas, fantazjowała na temat sekretów, które musiał przecież ukrywać, był tak niecodzienny, że nie mogła uwierzyć w tą jego wersję, która była oficjalnie znana rodzinie. Ten człowiek musiał przeżyć wiele, zobaczyć jeszcze więcej i niech ją skicha jeśli nie odkryje wszystkiego zanim pamięć straci zasięg i dostęp do wydarzeń sprzed lat.
- Znalazłam ostatnio trzy listy, śmierdziały wilgocią i ziemią. W środku nic bardzo ciekawego. Jakiś koleś, pewnie przyjaciel, bo pisał ciepło, opisywał swoje przygody z niemiecką tancerką. Nie szczędził szczegółów. - zaśmiała się prosto w burgera.
Opowiadała przyjaciółce o swoich planach wyciągnięcia z dziadka wszelkich brudów, a Gabi już dawno poznała się na Amy, kiedy przyłapała ją kiedyś myszkującą w swojej szafie. Brown nie miała żadnych niecnych planów, nie chciała ukraść żadnej bluzki, ani wąchać gaci, jedynie ciekawość zawiodła ją do czeluści drewnianego mebla zawalonego ciuchami.
Machnęła ręką na propozycję Moreno i mruknęła w odpowiedzi - Nie tam, jakoś sobie poradzę. Musiałam zrobić na niej dobre wrażenie, a zamierzam ją w sobie rozkochać. Nie będzie chciała żadnych pieniędzy, moje towarzystwo będzie wystarczające - kiwnęła głową - Ale jeśli chcesz mnie skomplementować to możesz, bronić się nie będę.
Mimo że ceniła w sobie szczerość, życzyła przyjaciółce jak najlepiej i nie przepadała za jej partnerem, czasami widok ufnej i zadowolonej Gabi zmiękczał jej serce, powstrzymywał potok krytycznych względem Barta komentarzy. Może naprawdę ją kochał? Może nie był jedynie zapatrzonym w siebie dupkiem i chciał ją traktować jak najlepiej i co ważne, rzeczywiście tak było, a uprzedzenie Amy, jej upór stawał na drodze rozsądkowi, zakrzywiając obraz związku przyjaciółki?
Gabi się cieszyła. Jak można było psuć i podważać jej nadzieje?
Amy przysunęła się do przyjaciółki i zarzuciła rękę na jej ramię, przyciągając ją do siebie. - No to jak? Jest cały twój - uśmiechnęła się do niej - Jesteś szczęśliwa? Jak jesteś szczęśliwa to i ja jestem. Ale bez presji!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gabi była zżyta z rodziną, najbardziej z ojcem, ale także jego siostrami, które starały się zastąpić jej matkę w tematach, z którymi papa Moreno jako mężczyzna sobie zupełnie nie radził. Jednak nie miała w rodzinie kogoś takiego jak senior Brown. Słyszała wiele o tym mężczyźnie, Amy często o nim wspominała, zawsze okraszając to jakimiś anegdotami. Było widać, że ta dwójka ma jakaś unikalną więź ze sobą i było to godne pozazdroszczenia. Wnukowie i dzieci rzadko kiedy mieli takie bliskie relacje, a to chyba była szkoda... Jednak zdecydowanie nie była to wina tylko tej młodszej strony.
-Nie wiem, czy chciałabym znać takie szczegóły-zaśmiała się. Cóż, niby w książkach takie opisy się zdarzają, ale jednak to były prawdziwe opisy czyjegoś życia i doznań, coś zupełnie innego. Poza tym, nie wiadomo, czym ludzie się podniecali kilkadziesiąt lat temu.
-Liczmy na to, że będzie okej. W końcu są też dobrzy ludzie na świecie. A ludzie wynajmują mieszkania z różnych powodów-zauważyła. Nie wszyscy robią z tego biznes, chcąc jak najwięcej zarobić na wynajmujących, aby móc żyć jak pączek w maśle. Może akurat Amy trafiła na osobę, która potrzebowała po prostu kogoś, aby się dorzucił do rachunków, albo zajmował się kwiatkami, gdy ta osoba wyjeżdża. Możliwości było sporo, także trzeba było być dobrej myśli!
James nie był ideałem, to była w stanie powiedzieć nawet Gabi. Widziała jego wady, przynajmniej te niektóre. Nic więc dziwnego, że inne osoby, które patrzyły na niego inaczej, bez zainteresowania i miłości, mogły widzieć więcej. Jednak trzeba było dać każdemu szansę, aby mógł pokazać kim jest i tak dalej. O nic więcej nie prosiła Amy. Belle, druga przyjaciółka Gabi też nie przepadała za jej wybrankiem, ale nie robiła z niego diabła wcielonego.-Jestem szczęśliwa. Choć akurat jego stan cywilny na razie mnie nie interesuje-zaznaczyła. Przecież odkąd ten się rozstał z żoną byli parą i ten podpis pod papierkiem rozwodowym niczego nie zmieniał. A ślubu jeszcze nie planowała, nie myślała o tym. Co prawda Bart coś przebłąkiwał na ten temat, ale nie sądziła, że to stanie się lada dzień. To by było za szybko, dopiero niedawno tak naprawdę związali się jak dorośli ludzie, bez ukrywania się przed kimkolwiek.

autor

Zablokowany

Wróć do „Domy”