WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

VII

Otworzył drzwi swojego mieszkania, do którego wkroczył, zamykając za sobą. Oparł się o skrzydło plecami i tyłkiem, wzdychając cicho. Doznał niewiarygodnej ulgi, mogąc być już w domu. Na nogach był od samego rana i dopiero niedawno udało mu się wyrwać ze szpitala. Wkroczył dalej, przechodząc do dużego salonu swojego mieszkania i przez poręcz padł na kanapę, przymykając oczu. Z niebywałym komfortem mebla i możliwością zamknięcia oczu, w kategorii największych przyjemności mogły już tylko konkurować myśli o tym, że jutro miał dzień wolny.
Monterrey wybudził się po przespaniu dwóch godzin niemal w pełnym ubraniu. Było to bardzo pomocne, by dalej spróbować przeżyć jeszcze parę godzin. Kiedy tylko zniósł się z kanapy w kuchni szybko przygotował sobie swoje czarne paliwo, czyli kawę. Bardzo szybko znalazł się na tym poziomie, że pił ją o każdej porze. Inaczej się niestety nie dało. A wieczorem musiał być żywy, gdyż miał plany. A te wymagały zrobienia zakupów, na które szybko się wyrwał.
Po pięcioletnim rezydowaniu w Kalifornii, gdzie uczęszczał na uniwersytet w Stanford, jakiś trzy lata temu zdecydował się powrócić do Seattle, by tutaj ostatecznie odbyć swój lekarski staż. Ostatecznie skusił się nawet, by rozpocząć rezydenturę w Swedish Hospital. Nie oznaczało to oczywiście, że już będzie przywiązany na stałe do tego miejsca, ale aktualnie nie czuł się lepiej w żadnym innym miejscu, niż w Seattle. Nawet jeżeli było kapryśne, szare i deszczowe. O tyle też było mu dobrze, że jakby chciał zmienić aurę na inną, to zawsze mógł wsiąść w samolot i udać się do rezydencji w RPA.
Powrót do domu po studiach był trochę powrotem do dawnego życia. Przez jego wyjazd część kontaktów trochę zniknęła, część się zatarła, ale przybywały nowe. Odwiedzał miejsca, które pamiętał, jak jeszcze był nastolatkiem. Część z nich zniknęła albo została zastąpiona innymi lokalami. A przez to, że życie studenckie prowadził w innym stanie, to teraz mógł odkrywać nowe bary, kluby czy restauracje, czego nie miał okazji nigdy robić. Po trzech latach, odkąd się sprowadził na nowo, musiał poukładać przede wszystkim życie w kontekście swojej pracy. Wciąż starał się znaleźć odpowiedni balans, złoty środek między pracą, a własnymi przyjemnościami. Wiele prób kończyło się spaniem w różnych miejscach, niekoniecznie do tego przeznaczonych.
Dzisiaj, choć chętnie zatopiłby się w łóżku pod kołdrą to oczekiwał specjalnego gościa, bo za takiego uważał Lavę, jedną ze swoich dobrych znajomych, właściwie przyjaciółek. Ich relacja była jedną z tych, która przetrwała sytuację, w której bezpośredni kontakt spadł niemal do zera. Zwłaszcza, że zarówno Monty, jak i Lava, oboje przebywali poza Seattle. Co prawda od czasu do czasu udało im się zobaczyć, kiedy oboje przebywali w tym samym momencie w odwiedzinach, lecz to nie było już tu samo. Teraz miał również nastąpić powrót do starych przyzwyczajeń.
Słysząc dzwonek do drzwi Monterrey podniósł się na nogi, leżąc jeszcze przed momentem rozwalony na kanapie, oglądając coś w telewizorze i popijając swoje pierwsze piwo dzisiejszego wieczoru. Czym prędzej znalazł się przy drzwiach, które otworzył i automatycznie posłał w stronę kobiety szeroki uśmiech.
- Kogo witam, kogo goszczę. – odrzekł na przywitanie, przez moment wymieniając się z nią znaczącymi spojrzeniami, które miały wyrażać radość z ich małego reunionu. – Dobrze cię widzieć. – oznajmił szczerze, po czym przygarnął jej ciało w swoje ramiona, witając się przyjacielskim uśmiech. Kopnięciem popchnął drzwi, które się zamknęły a on pozwolił jej się trochę ogarnąć po drodze do jego mieszkania. –Kupiłem… wiele rzeczy. Moja kuchnia stoi przed tobą otworem. Czekałem tylko na ciebie z decyzją o jakimś jedzeniu. – mówił do Lavy jednocześnie przechodząc do otwartej kuchni, by od razu zaserwować piwo. – Tylko nie każ mi czekać długo na decyzję, bo jestem cholernie głodny. – dodał, zerkając na nią przez ramię z nieustającym uśmiechem.

autor

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

#3
outfit
Praca w KIRO radio miała kilka zalet, a jedną z nich było to, że miała w miarę normowane godziny, w czasie których miała do wykonania swoje obowiązki. Wake Up in Seattle with Lava na szczęście nie było najwcześniejszą audycją, ale zaczynało się już o 8:00, by towarzyszyć większości społeczeństwa w drodze do pracy. To oznaczało, że na miejscu musiała się pojawić co najmniej godzinę wcześniej. Nie oszukujmy się, wcześniej by nie wstała, byłaby nieprzytomna. A że lubiła małe rytuały, które wprowadzały odrobinę spokoju do jej życia, to poranki miała zaplanowane tak, by wykorzystać je jak się dało. W drodze do pracy zgarniała śniadanie, które zjadła przygotowując się do audycji, a jej trakcie wypijała zieloną herbatę i kawę. Po audycji spędzała kilka godzin przy papierkowej pracy, odpisując na maile, planując kolejne audycje, przygotowując playlisty i ogarniając różne rzeczy na miejscu. Następnie szła na jogę, którą na szczęście miała po drodze, więc nawet nie musiała zbaczać z trasy. Po powrocie do domu przygotowała wegański posiłek i poświęcała jeszcze chwilę pracy, zbierając jakieś dodatkowe informacje do audycji, bowiem zawsze musiała być na bieżąco. Późne popołudnia i wieczory miała dla siebie, lubiła móc postawić granicę między pracą a życiem osobistym. W końcu wieczorem nikomu nie była potrzebna. I jedne z czym musiała się pilnować, to by wieczorem za bardzo nie zabalować, by być w stanie poprowadzić audycję. W związku z tym w tygodniu spotykała się ze znajomymi, z którymi nie planowała przedłużających się do samego rana bawić. A weekendami nadrabiała zaległości. Przez ostatnie kilka lat nieco się zmieniła, doświadczenia związane z praktykowaniem jogi, podróżami i zmianami pracy, doprowadziły ją do miejsca, w którym była spokojniejsza, poukładana i nie potrzebowała tylu bodźców. Jednak ostatnio coś ją ciągnęło poza dom, do ludzi i do emocji.
Pomysł spotkania się ze swoim starym przyjacielem był wręcz idealny. Zawsze była zaskoczona, że udało im się utrzymać relacje, mimo tego, że byli w ciągłych rozjazdach, ale najwidoczniej naprawdę nadawali na tych samych falach, bo gdy wrócili do miasta, ich znajomość jakoś sama zmartwychwstała. Dlatego uszykowana na wieczorne spotkanie udała się do mieszkania przyjaciela. Szeroki uśmiech pojawił się jej twarzy, kiedy drzwi się otworzyły, a jej oczom ukazał się wysoki mężczyzna. – Lava Hale, we własnej osobie. – zaśmiała się. W końcu trochę, tak jakby, była sławna, nie? Lubiła sobie z tego żartować. Dużo osób znało jej imię i głos, ale w sumie nazwiska i twarzy już nie bardzo. – Ciebie również. – odparła rozkładając ramiona, by móc go przytulić. Podała mu od razu papierową torbę, w której było białe wino i kukurydza, z której mogli zrobić popcorn, na wypadek gdyby mieli ochotę obejrzeć jakiś film. Zrzuciła kurtkę i buty, bo na boso było jej zdecydowanie wygodniej i udała się za nim do kuchennej części mieszkania.
– Świetnie. – zaśmiała się słysząc to zawahanie przy ilości składników, które zakupił. Sama miała podobnie, uwielbiała spożywcze zakupy, ale czasami przeginała, bo wydawało się jej, że wszystko się jej może przydać. – Fantastycznie. Mam kilka pomysłów, ale skoro jesteś głodny, to może zrobimy jakiś szybki makaron? – zaproponowała.
- Co powiesz na puttanescę, ale bez anchois? – uniosła pytająco brew. Była to z pewnością najszybsza propozycja, makaron do spaghetti gotował się tylko kilka minut, a pomidory przygotowywało się równie sprawnie. Tylko te anchois… których Lava nie jadała będąc weganką, a które i tak odrzucały ją swoim zapachem. Poza tym planowała przygotować wersję bardziej swoją, niż książkową. A kiedy tylko uzyskała odpowiedź, zakręciła po kuchni, szukając wszystkich składników, które były jej potrzebne do przygotowania tej szybkiej kolacji.

autor

Pateczka

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Monterrey przejął małe zakupy od swojej przyjaciółki i zaniósł je do kuchni, w której w końcu oboje się znaleźli. Teraz mieli zapas jedzenia i picia, by mogli przyjemnie przetrwać cała noc. W zasadzie nastawiał się na wszystko, bo nie mieli jakichś sprecyzowanych planów poza tym, że spotkanie miało nastąpić w ich spotkaniu.
- Białe wino, nasze ulubione. – zerknął z uśmiechem na Lavę, wyjmując butelkę z torby. Tak samo kukurydzę, którą na razie odłożył na bok. Od razu ściągnął dwa kieliszki do tego alkoholu, które wisiały za nóżkę do góry dnem. Odnalazł korkociąg i zaczął wkręcać go w korek. Kiedy udało mu się go wyciągnąć rozlał trochę płynu do szkła a następnie podał jej kieliszek do ręki. – Za spotkanie. – stuknął się od razu szkłem, racząc dziewczynę swoim uśmiechem, a następnie upił parę łyków, odstawiając ostatecznie wino na blat.
- Oczywiście, puttanesca to wspaniały wybór! Nie mam pojęcia co to jest, ale brzmi bardzo egzotycznie i to mi się podoba. A brak anchois na pewno przeżyję, skoro i tak bym nie wiedział, że normalnie jest tam potrzebne. – zaśmiał się, wzruszając bezradnie ramieniem. – Tylko postarajmy się, żebym nie był bezradny i chociaż trochę ci pomógł. – oznajmił, chcąc być przydatny i nie zwalać gotowania na nią, bo w końcu on zaprosił dziewczynę do siebie. Na szczęście wyolbrzymił sobie chyba potrawę przez jej nazwę, bo gdy okazało się, że jest to praktycznie spaghetti poczuł się nieco pewniej i wiedział co robić. Na wstępie i tak ograniczył się głównie do krojenia warzyw, zostawiając również swoją kuchnię dla jej potrzeb.
- Co tam słychać w eterze? – zapytał w międzyczasie przygotowywania składników, zerkając na Lavę, jednocześnie podziwiając jej nienaganny, ładny strój. Uwielbiał jej strój oraz dodatki, które nosiła, a które nierzadko nawiązywały do afrykańskiego stylu, co było w pewien sposób mu bliskie.
W pewnym momencie wymienił się z Lavą obowiązkami, oddając pod jej władanie wszystkie składniki, które miały się znaleźć w ich kolacji, biorąc na siebie zagotowanie makaronu. Jako, że rola ograniczała się głównie do odczekania odpowiedniej ilości czasu, by makaron wyszedł al dente. W tym czasie kosztował wina, opierając się bokiem o kuchenną zabudowę, przyglądając się swojej towarzyszce.
- Zostajesz już w Seattle, czy planujesz znów gdzieś wybyć w najbliższym czasie? – zapytał ją, znając poniekąd jej przyzwyczajenia. Niemniej wiedząc, że odnalazła stała pracę w radiu zastanawiał się, czy to oznaczało, że zostanie już tutaj na dłużej.

autor

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

- Teraz się zastanawiam, czy nie trzeba było kupić dwóch. – zażartowała widząc jego zadowolenie. Białe było zdecydowanie najlepsze. A że Lava nieco doświadczenia z alkoholami miała, bowiem kilka miesięcy za barem spędziła, a że nie chciała wtedy lecieć na zmywaku, to kurs barmański ogarnęła, a że miejsce, w którym pracowała, to nie była jakaś speluna, tylko całkiem zacne miejsce, to też nawet zaliczyła jakiś winiarskie szkolenie, co by nie było przypału, kiedy klient coś zamówi. Uniosła kieliszek, który jej podał i stuknęła się z nim, by po chwili upić łyk. – Niezłe. – zawyrokowała, niczym doświadczony sommelier i uśmiechnęła się.
- Nic egzotycznego w tym nie ma oprócz tych nieszczęsnych śmierdzących anchois, bez których prawdopodobnie to danie zyskuje na smaku. – stwierdziła rozbawiona.
– A tak to, pomidory, cebula, czosnek. O, trochę świeżej pietruszki i jakiś twardy ser. – wymieniła listę składników, by jej przyjaciel wiedział, czym się zająć, po czym zadowolona z jego chęci pomocy oddała mu połowę zadań, przesuwając w jego stronę kilka przygotowanych składników, szykując przy okazji patelnię i oliwę. Przygotowania nie trwały długo, bowiem ta wersja była wersją ekspresową, którą Lava i tak zawsze upraszczała, by było prosto, szybko i smacznie. Ale tu wolała nie wnikać w nazwy tych wszystkich dań, które ostatecznie i tak przechodziły mały lifting. A wystarczyło powiedzieć makaron spaghetti z pomidorami, chociaż to za długo.
- Ostatnio całkiem spokojnie. Już całkiem dobrze się wdrożyłam w pracę, więc jest okej. Tylko mam jakiś mały deficyt wyjść. Strasznie mnie ciągnie, żeby trochę pobalować. – odpowiedziała na jego pytanie, całkiem szczerze oczywiście! Bo skoro czuła się bezpieczna w pracy, a szefom podobała się jej audycja, a w życiu było dość spokojnie przez to, że skupiła się na robocie, to powoli zaczynało jej brakować emocji, spotkań z ludźmi. – A u ciebie jak? – spytała z uśmiechem, kiedy podał jej składniki, które wrzuciła na rozgrzaną patelnię i zaczęła wyciągać przyprawy z szuflady. Makaron zostawiła Monte, bo jednak trzeba było go przypilnować, żeby nie wykipiał, kiedy spuściłoby się z niego wzrok choćby na sekundę. – Talerze tu? – spytała, a kiedy dostała odpowiedź, wyciągnęła potrzebną im do jedzenia zastawę oraz tarkę do sera.
- Na razie zostaję. W sumie ta praca mnie trochę blokuje, ale mi się podoba, więc nie ma na co narzekać. A gdybym się chciała gdzieś wybrać, to teraz marzy się po prostu zwiedzanie, więc jak przystało na odpowiedzialną i niezależną kobietę w moim wieku, założyłam konto oszczędnościowe, żeby potem roztrwonić te oszczędności w Europie. – odpowiedziała naprawdę zadowolona ze swojego planu, na co wskazywał szeroki uśmiech. Lubiła swoją pracę, ale nie wyobrażała sobie wykonywać tego samego przez kolejne kilka lat. Minęło kilka minut, a na stole pojawiło się jedzenie i uzupełnione winem kieliszki. – Mam nadzieję, że było wystarczająco szybko. – zażartowała, podsuwając w jego stronę talerzyk z serem, który dla niego utarła, bo sama jako weganka, od kilku dobrych lat nie miała nabiału w ustach.

autor

Pateczka

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Doglądał tego makaronu, nie chcąc oczywiście zepsuć im kolacji na tak prostej czynności. Kierował się wskazówkami i timingiem Lavy, która wyglądała na taką, co dba o to, jak wszystko jest przyrządzane i co je. On z racji małej ilości czasu dla siebie, wiecznego bycia w szpitalu albo spania żywił się tym, co popadnie, a najczęściej kawą. Dlatego teraz tak bardzo czekał na to spaghetti, bo to pierwszy od dawna posiłek, który był przyrządzany u niego w kuchni, nie odgrzewany w mikrofalówce od bardzo dawna.
- Czasem słucham twojej audycji w drodze, kiedy mam poranną zmianę. Przyznam się szczerze, że nie spodziewałem się, że masz takie gadane. Muszę kiedyś spróbować dodzwonić się na antenę. Byłoby super tam z tobą porozmawiać. Dla niepoznaki przedstawię się inaczej. – uśmiechnął się lekko, przedstawiając poniekąd swój chytry plan, ale najpierw musiał być tym szczęściarzem, który dostanie się na otwartą linię do radia.
- Uch, nawet nie zaczynaj… – westchnął głośno upijając przy tym wino i machając wolną ręką, by nawet nie wspominała mu o chęci balowania. – Ja w zasadzie nie mam czasu na nic. Przez ostatnie trzy dni byłem w szpitalu jakieś sześćdziesiąt godzin? Okres zimowy jest najgorszy. Zdarza się więcej wypadków i potrzebny jest personel. Już nawet nie pamiętam, kiedy ostatnim razem byłem na jakichś zakupach. Nie wspominając o wyjściu na jakiś alkohol. – pożalił się jej, akurat chyba mając trochę nieco gorzej. Stałe godziny? W jego pracy nie istniało nic takiego. Ani nawet to, że z pewnością przyjdzie na jedną godzinę i na pewno skończy o tej mu przypisanej. Monty westchnął jeszcze sobie cicho, ale uśmiechnął się, nie trąc dzisiaj tracić humoru. – Tak, na górze. – przytaknął na pytanie o talerze, a sam ruszył się by dopatrzyć makaronu, który zabrał po chwili z ognia i odcedził.
- Podróż po Europie? Brzmi super. Ale pamiętaj, że obiecałaś mi przyjąć moje zaproszenie i wybrać ze mną do RPA. – spojrzał na Lavę znacząco, acz z humorem, kiwając przy tym głową jak utwierdzając ją bardziej, że pamięta. Oczywiście nie bez znaczenie wspomniał o tym miejscu, z którego poniekąd pochodził, z którego pochodziła jego mama i które było jego drugim domem. – Jeśli chodzi o wyjazdy, to po cichu liczę, że w okolicach świąt uda mi się gdzieś na moment wyjechać. Ale nie nastawiam się zbytnio, bo wiadomo jak to się może zakończyć. Telefonem, że jestem potrzebny. – przewrócił oczami, ale zaśmiał się pod nosem. Czuł, że trochę za dużo narzeka na pracę, ale w końcu sam sobie zgotował ten los. I chociaż musiał zrobić sporo wyrzeczeń z tego powodu, to nie żałował swojej decyzji.
Kiedy Lava oznajmiła, że jedzenie jest gotowe, Monty pokiwał głową z uznaniem. – Wystarczająco szybko. Nawet zdążyłaś zetrzeć ser. – przyklasnął jej, nie powstrzymując się od wzięcia kilku żółtych, serowych nitek między palce, które następnie wsunął do buzi. – Kocham ser. – wyznał czując ten wspaniały smak. – Chodźmy do salonu. Będzie wygodniej. – zaproponował, po czym wziął talerz ze swoją porcją spaghetti, talerzyk z serem i jakoś jeszcze między palcami ujął kieliszek, który na szczęście był pusty. I tak musiał wrócić się jeszcze po wino, gdy tylko rozstawił się ze wszystkim na stoliku, przy dużej kanapie w salonie. Rozlał im ponownie alkohol i upił parę małych łyków dla smaku. Odstawił kieliszek na podłodze, przy meblu, jak to miał w nawyku, a potem ułożył się wygodnie w pozycji półleżącej, przerzucając nogi na oparcie kanapy. Postawił sobie talerz na klatce piersiowej i sięgnął po pilot, by włączyć telewizor i wybrać coś, co mogłoby im lecieć na razie w tle. – Jesteś z kimś aktualnie? – zapytał w pewnym momencie, tak po prostu, po przyjacielsku, zerkając co chwila na dziewczynę, a wolną ręką okręcając makaron na widelec.

autor

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

-Naprawdę? – spojrzała na niego zaskoczona i rozbawiona jego słowami. Może i kilka lat temu nie była tak świetnym mówcą, bo swoją karierę zaczynała od pisania, ale z każdym tygodniem gadanie w radiu przychodziło jej coraz łatwiej.
– Wydawało mi się, że zawsze miałam gadane, ale trzeba przyznać, że w radiu to zupełnie co innego. Myślisz, że nie poznam twojego głosu? Ale spróbuj! – dodała wzruszając lekko ramionami, aż w końcu uniosła znacząco brew, jakby wyzywając go do podjęcia próby dodzwonienia się na antenę. Z pewnością miło by było usłyszeć znajomy głos podczas pracy i wiedzieć, że bliscy jej ludzie naprawdę słuchają jej audycji i w jakiś sposób doceniają jej pracę.
Zaśmiała się, kiedy zaczął machać ręką. Skupiła na nim wzrok, słuchając o dyżurach w szpitalu. Mogła się tylko domyślać, jak wygląda praca w szpitalu i jak wykańczająca i angażująca jest. Z jego opowieści nieco wiedziała, jednak nigdy sama nie doświadczyła czegoś podobnego. – Ale ratujesz ludzi. W zasadzie taką odpowiedź z ust lekarza chciałabym usłyszeć. – odpowiedziała rozbawiona. – Jeśli będziesz potrzebował jakiejś pomocy, to daj znać. Wyjście na alkohol też załatwimy. Dziś poszło mi nieźle, nie? Alkohol sam do ciebie przyszedł. – dodała podczas wyciągania talerzy, których lokalizację jej wskazał. Nie miała problemu z pomaganiem ludziom, czy chodziło o pomoc w zrobieniu zakupów, emocjonalne wsparcie, czy zwykłe towarzystwo przy lampce wina.
- Słońce, to zaproszenie już jest dawno przyjęte. Powiedz tylko słowo i lecimy. – odparła, wyraźnie szczęśliwa z faktu, że Monterrey jeszcze o tym zaproszeniu pamiętał. Niemal każda podróż była przez Lavę akceptowalna. A w takim towarzystwie tym bardziej! – Chociaż może z moją obecną pracą może nie być to takie łatwe. Wtedy musimy zsynchronizować urlopy. – stwierdziła po chwili, przypominając sobie, że aktualna praca była ogromnym zobowiązaniem i nie mogła z dnia na dzień zniknąć, bo zastępstwo nie znalazłoby się tak szybko. Zwłaszcza, że audycja nosiła jej imię, a inne Lavy po Seattle raczej nie chodziły tłumnie. – Domyślam się. Mam nadzieję, że jednak ci się uda. Przydałby ci się urlop, nawet krótki. Już nie wspomnę, że przydałyby ci się dwa. Jeden, żeby się wybawić, a drugi, żeby odpocząć. – tak to chyba widziała. Zawód, który wybrał Monte był cholernie wielką odpowiedzialnością, ale wiadomo, że każdy w końcu potrzebowała namiastki normalnego życia i odpoczynku. A ona była w stanie zapewnić mu i jedno i drugie, gdyby tylko o to poprosił. Najpierw obskoczyliby kilka imprez i domówek, a potem zabrałaby go do jakiegoś SPA i na medytację, żeby potem pilnować, żeby przez czternaście godzin odsypiał to wszystko.
- Cieszę się. – uśmiechnęła się i wzięła swój talerz i kieliszek, by przejść z nimi do salony, który zaproponował Monte. Usadowiła się wygodnie na kanapie, krzyżując po turecku nogi, tak by widzieć swojego towarzysza i jednocześnie opierać się o oparcie miękkiego mebla. Sięgnęła po wino, a zaraz potem zajęła się makaronem, gdzieś pomiędzy kolejnym kęsem prosząc, żeby włączył jakiś kanał z muzyką. Nie przepadała za tym, kiedy coś gadało w tle, kiedy sama próbowała prowadzić rozmowę. No i chciała się skupić na spędzaniu czasu z przyjacielem, a nie na gapieniu się w telewizor. Uniosła pytająco brew, kiedy zadał jej pytanie, a na jej twarzy pojawił się uśmiech, kiedy pokręciła głową. – Nie-e. – odparła krótko.
– Chyba bycie z kimś nie jest aktualnie na mojej to do liście. A ty? – rozwinęła nieco odpowiedź i zapytała o to samo. Na pewno znał ją na tyle, by zauważyć, że Lava nie była z tych kobiet, dla których liczyły się długie związki i ciągłe poszukiwania drugiej połówki.

autor

Pateczka

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Gdyby to ode mnie zależało, moglibyśmy się pakować nawet jutro, ale trudno jest mi znaleźć w moim grafiku nawet parę dni z rzędu. Nie wspominając już o tym, że w praktyce często zjawiam się w szpitalu na telefon albo dowiaduję się znienacka, iż muszę zostać dłużej, bo to i tamto, a jeszcze trzeba dorzucić nagłe wypadki. – westchnął cicho, opowiadając poniekąd prawdę o swojej pracy. Ratowanie ludzi było naprawdę wspaniałą sprawą, ale czasem, trzeba się było temu poświęcać nawet kosztem własnego, wygodnego życia. – Jak zapytasz lekarza o jakikolwiek urlop, to chyba dostaniesz spojrzenie pełne litości albo pytanie a co to takiego? – Monterrey roześmiał się na moment nad czymś, o czym marzył, ale z drugiej strony, prawie że nie istniało w jego życiu, tak jak i innych pracowników medycyny. – Myślę, że nawet wolnym weekendem bym nie pogardził, a tak całkiem serio może uda mi się wymknąć gdzieś w okolicach świąt. Dawno nie odwiedziłem również swojej mamy. – zamyślił się na moment, patrząc w jeden punkt gdzieś na ścianie, aż w końcu przesunął swoje źrenice na dziewczynę. – Ale pamiętam o swoim zaproszeniu. Spróbuję pokombinować, może uda się coś zorganizować w okolicach Nowego Roku.
Będąc już na kanapie, Monterrey sięgnął po pilot i przełączył parę kanałów, wybierając stację muzyczną, na szczęście wolną od rozrywkowych programów. Skrzyżował nogi w kostkach, które miał założone na oparcie kanapy i dalej zajadał się swoim makaronem.
- Czyli dalej tinder, randki i przelotne romanse? – zapytał, zerkając na siedzącą obok przyjaciółkę. W tym aspekcie byli całkiem podobni. Nie interesowali się czymś na stałe i na siłę nie szukali swoich drugich połówek, ewentualnie wpadając w pojedyncze przygody. Niemniej, z czasem, a może i również z wiekiem ludzkie pragnienia i cele się zmieniały, więc jak najbardziej byłby w stanie zrozumieć, jeśli Lava rozglądała by się za jakąś osobą do czegoś na bardziej poważnie. – Ja? Nie jestem… – powiedział to trochę przeciągając, jakby wahając w trakcie odpowiedzi, czy na pewno mówi zgodnie z prawdą. Nie musiał i nie chciał niczego przed nią zatajać. Niestety jego relacje były jednym wielkim bałaganem i gdy myślał o niektórych kobietach, jakie znalazły się na jego życiowej drodze, nie do końca wiedział, jaki posiada wobec nich status. W tym momencie dojrzał pytające spojrzenie Lavy, na co zmrużył na sekundę oczy, ale zaraz jego twarz rozweseliła się w lekkim śmiechu. – No nie mam, nie mam nikogo, już mnie tak nie skanuj. – pokręcił głową i wpakował sobie do buzi trochę więcej jedzenia, by mieć czym zając buzię, która nie potrafiła przestać się uśmiechać mimo jego woli, co mogło wzbudzać podejrzenia, iż coś zataja. – Nie mam czasu na takie rzeczy. Widzisz, dopiero teraz zdołałem się złapać z tobą, z osobą którą znam, a co tu mówić o poznawaniu nowych. I proszę, tylko nie wyjeżdżaj mi o żadnych stażystkach. – pokręcił głową, mówiąc trochę niezrozumiale, gdyż przeżuwał jednocześnie makaron. O praktykantkach już się nasłuchał, choć prawda była też taka, że dużo lepsze, a może nawet bliższe relacje nawiązał w ostatnim czasie z lekarkami, które w szpitalu były dłuższe stażem. I niekoniecznie były w podobnym wieku.

autor

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

- Dobrze, że nigdy nie miałam pomysłu, żeby zostać lekarzem, bo na pewno nie dałabym rady tak żyć. – wywróciła oczami i westchnęła teatralnie. Tak jak niektórych przerażały braki planów i nieustalanie grafików, tak Lavę wręcz paraliżował strach przed tym, że miałaby gdzieś utknąć na bardzo długo, bez możliwości żadnych zmian. A poniekąd praca lekarza taka była, Monte na pewno liczył się z tym, że w ciągu całego roku trafi mu się może jakiś cały wolny weekend. I tu nie chodziło o wolne dni, a wolność Lavy. – A może trzeba cię porwać? – zaproponowała poruszając sugestywnie brwiami. Oczywiście był to głupi pomysł. Tak jak kilka kolejnych, które przyszły jej do głowy. Jedne co pozostawało, to korzystać z tych chwil, które mu się trafiały. Chociaż mógł też zmienić miejsce pracy i praktykować prywatnie, nie? Wtedy jakoś bardziej panowałby nad swoim grafikiem.
- Brzmi dobrze. Ja potrzebuję wiedzieć dwa dni wcześniej i mogę jechać. – odpowiedziała zadowolona. W końcu miała urlop do wykorzystania, na pewno w dwa dni znalazłaby zastępstwo, a Seattle na pewno nie płakałby za nią, gdy ta zrobiła sobie wypad do RPA.
- Dokładnie. – przytaknęła. - Czy może być coś lepszego? – uniosła pytająco brew i zaśmiała się. Większość osób jednak doceniała stabilne związki i chciała szukać miłości na całe życie. Lava najwidoczniej nie trafiła jeszcze na osobę, z którą chciałaby spędzić kolejne lata. Chociaż jeszcze rok temu miała nadzieję, że tą osobą może być jej przyjaciółka, ta jednak wybrała zupełnie inną drogę, zostawiając rysę na sercu Hale, które teraz nie chciało słuchać o zaangażowaniu i otwieraniu się na kolejne osoby, które potencjalnie mogłyby ją znów zostawić. Liczyła na to, że sama tymi randkami i przelotnymi romansami nie robi bałaganu w swoim życiu, do tej pory wydawało się jej, że trafiała na podobnych sobie, szukających raczej przygód towarzyszy jednej nocy.
- Przecież nic nie robię! - roześmiała się, ale spojrzała na niego znacząco, bo jednak ta jego mina trochę była podejrzana. – Oh nie, o stażystkach nie zamierzałam wspominać. Wydaje mi się, że wdawanie się w romanse w pracy nikomu nie służy. Potem jest zawsze płacz i krzywe spojrzenia, a weź potem się z tym użeraj przez następne kilka miesięcy, aż komuś nie przejdzie. – odpowiedziała i sapnęła cicho, bo to chyba jeden z gorszych scenariuszy. Trzymała się z daleka od romansów w pracy, narzucając sobie kilka zasad randkowania, żeby żyło się lepiej. – Dlatego tinder jest dobry, nie musisz mieć czasu, czasami chętni znajdują się w ciągu pół godziny. – stwierdziła zadowolona.
- Chyba, że wpadła ci w oko jakaś pacjentka i dlatego tak ci się oczy świecą? – rzuciła po chwili, wciągając szybko powietrze i mając minę, jakby właśnie wpadła na najlepszy pomysł świata.

autor

Pateczka

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Temat partnerski, choć wymierzony przez niego w Lavę odbił się szybko w jego stronę. Ona sprytnie sprowadziła temat do poznawania się przez aplikacje. Za to Monty musiał teraz jakoś lawirować między prawdą a kłamstwem w odniesieniu do romansów w pracy. Zapychał buzię makaronem ile się dało, ale przecież długo tak nie pociągnie, bo jedzenie w końcu się skończy. A w dodatku język rozplącze mu się po większej ilości alkoholu.
- Na pewno romanse w pracy nikomu nie służą. Lecz nie jest to takie proste, powstrzymać się przed tym. Przed osobą, z którą widzisz się niemal codziennie po parę albo nawet paręnaście godzin. Pokusa jest zbyt wielka, by nie chcieć zrzucić z siebie tego napięcia. – odparł, próbując być trochę adwokatem diabłów, którzy mogli dopuścić się takich czynów. Śmiał jednak przypuszczać, że gdyby zrobić wywiad środowiskowy na losowych ludziach, seks w pracy albo z kimś z pracy wyszedłby na całkiem normalną sprawę. Takie mamy czasy.
- Chętni na randki czy na seks? – zapytał, unosząc lekko brew do góry, przybierając nieco cwaniacką minę podczas drążenia tematu. – Czy wpadła mi w oko jakaś pacjentka? Czasem trafiają całkiem ładne, lecz nie uważam, że szpital to miejsce dla nich. Poza tym, to byłaby całkiem osobliwa relacja, gdybym na przykład spotykał się z kimś, komu przedtem grzebałem w wnętrznościach. – zaśmiał się cicho, kończąc jednocześnie jedzenie. Co prawda, dla niego widok czyiś narządów nie wzbudziłby żadnych odruchów czy nieprzyjemnych wspomnień, ale zastanawiał się, co by myślała Lava, gdyby miała się spotykać z kimś, u kogo widziała wcześniej wątrobę albo jelita.
Po chwili odpoczynku Monterrey przekręcił się i wstał na nogi. Zabrał swój talerz oraz talerz przyjaciółki i odniósł je do kuchni, by nie zalegały im w salonie. Darował sobie jednak mycie. Zamiast tego rozpakował paczkę z ziarnami kukurydzy, jedną z wielu, jakie łącznie mieli. Wsadził ją na moment do mikrofalówki, z której przez 2-3 minuty dobiegało strzelanie. Wyciągnął gorące opakowanie i wysypał popcorn do szklanej misy, z którą wrócił do dziewczyny. Postawił ją na stoliku przed nimi, a następnie opadł z powrotem na kanapę, tym razem siadając w normalnej pozycji, tuż obok Hale.
- Co dziś oglądamy? Jakieś filmy czy serial? – zapytał, bo w sumie nie ustalili tego dokładnie wcześniej. Sam też nie był pewien, czy ma bardziej ochotę na jakiś filmowy maraton, czy serialowy binge watching. – Mam też konsolę. – wzruszył ramieniem, śmiejąc się, gdy wspomniał o takiej rezerwie, jeśli nie uda im się podjąć demokratycznej decyzji ani jakiejkolwiek. Przy okazji nalewał im kolejną porcję wina.

autor

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

Jeśli tylko chciał albo potrzebował, mógł jej powiedzieć o swoich romansach w pracy. To, że miała na ich temat określony pogląd, nie oznaczało, że ich nie tolerowała. Była otwarta, czasami chyba, aż za bardzo, więc rozmowa z nią nie powinna być problemem. A czasem dobrze jest z kimś szczerze pogadać, nie?
- Oj uwierz mi, wiem coś o tym. Dlatego teraz staram się ich unikać. – wywróciła oczami. Jeszcze rok temu była przekonana, że zakochała się na poważnie, w kobiecie z którą pracowała i z którą się przyjaźniła. Potrzebowała kilku długich miesięcy, by dojść do siebie po tym uczuciu, dlatego teraz za wszelką cenę chciała unikać podobnych sytuacji. Chociaż prawda była taka, że coś podobnego mogło wydarzyć się z kimś obcym.
- Na randki i na seks. Ale na seks jest zdecydowanie więcej chętnych. Ale nie oszukujmy się, od tego jest ta aplikacja. – wzruszyła lekko ramionami. Niezobowiązujące spotkania jej odpowiadały, wtedy czuła, że panuje nad sytuacją oraz że druga strona prawdopodobnie również szuka czegoś przygodnego. Po Jasmine musiała odreagować, wpadając w wir przypadkowych randek, często dając się namówić koleżankom na jakieś spotkania z ich znajomymi albo korzystając z aplikacji.
- No nie wiem. – westchnęła. No nie znała się na tym, ale w nieco romantyczniejszej wizji relacji pacjentki z lekarzem wyobrażała sobie jej nagłe ozdrowienie i niekoniecznie grzebanie w jej wnętrznościach. Ale przynajmniej wiedziałby, że wszystko tam u niej w środku jest na swoim miejscu, nie? To zawsze jakiś plus, chyba.
Oddała mu swój talerz i sięgnęła po wino. Usiadła wygodniej, zerkając w tej krótkiej przerwie na swój telefon, skoro i tak czekała na popcorn. – O, następny match! – krzyknęła podekscytowana z kanapy i odwróciła się do Monte, szczerząc się do niego. – Ja mam chyba problem… - stwierdziła po chwili, krzywiąc się przy tym, bo może jednak nieco przeginała? Musiałaby poważnie przemyśleć swoje wybory. Wszystkie koleżanki uganiały się za poważnymi relacjami, ale jej na tym nie zależało.
- Zagrajmy w wyścigi, co? – zaproponowała, kiedy usiadł obok niej. Nie lubiła oglądać filmów i gadać podczas nich, musiała się na czymś skupić, a skoro już tak sobie gawędzili, i to na całkiem poważne tematy, to nie chciała psuć tej atmosfery szczerości.

autor

Pateczka

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Monty pokiwał głową i ruszył się na moment, by włączyć konsolę, która leżała pod wiszącym na ścianie telewizorem. Akurat było mu wszystko jedno, co będą robić. Może to był nawet lepszy pomysł, bo przy filmie istniało ryzyko, że zaśnie. Zwłaszcza popijając do tego wino. Zaraz wrócił na miejsce, siadając tym razem nieco bliżej i podał jej jednego pada.
- Nie wiem, czy jakieś mam. Najwyżej postrzelamy do siebie. – uniósł kąt ust do góry, sięgając po kieliszek, by znów upić parę łyków. W międzyczasie zerkał w jej stronę, gdy przeglądała telefon i oznajmiła mu, że ma kolejne dopasowanie. Nawet nie pytając się o zgodę odchylił się tak, by móc zobaczyć zdjęcie tego potencjalnego szczęśliwca. Oczywiście nie zdziwiło go self-made zdjęcie swojego lustrzanego odbicia, z lekko uniesioną dolną krawędzią koszulki, która odsłaniała całkiem niezłe mięśnie. – Muszę go zweryfikować. – oznajmił swojej przyjaciółce i przyjrzał się jeszcze przez moment, ale szybko wygiął usta, jakby z niesmakiem. – Zobacz, jaki ma wielki nos. – zaśmiał się kręcąc głową. Taki był z niego pomocnik.
Wrócił na moment do szykującej się dla nich rozrywki, choć rozmowa sama w sobie była wciągająca. Zwłaszcza po takim czasie. – Szkoda, że nie mam Guitar Hero. Byłoby jak za dawnych czasów. – odrzekł, szturchając ją nieco swoim ramieniem, próbując przywołać również u niej wspomnienia, gdy była to ich gierka numer jeden. – Szczerze mówiąc, nie wiem, gdzie podział się mój zestaw. Może jest w moim rodzinnym domu, ale równie dobrze mógł przepaść podczas studiów. – wyznał swoje wątpliwości, a jakby miał zakładać, to jednak ta druga opcja była bardziej prawdopodobna. Przynajmniej teraz miał kolejną rzecz, którą mógł wpisać do listy (nie)potrzebnych wydatków.
Monterrey włączył symulator wyścigowy, który akurat miał zainstalowany, gdy w międzyczasie rozległ się kolejny sygnał na telefonie Lavy. A zaraz po nim padł kolejny. Wszystkie takie same jak to, gdy dostała powiadomienie o nowej parze. Mężczyzna zerknął na nią z uniesioną brwią i patrzył, jak ona z uśmieszkiem zerka na niego a następnie wertuje oczami kolejne profile. – Chyba teraz naprawdę masz problem. – odrzekł, a następnie pokręcił głową śmiejąc się. – Szczerze mówiąc, myślałem, że te aplikacje są już przeżytkiem i pewnie są jakieś nowe formy, przez które ludzie się spotykają, o których nie mam pojęcia, bo jestem za stary. Ale najwidoczniej się myliłem. – wyznał jej swoje myśli, oczywiście nie godząc w to, że ona czy inne osoby nadal z tego korzystają. Jak widać, to on nie miał racji. Z drugiej strony zawsze odważyłby się stwierdzić, że Lava była atrakcyjną i cholernie pociągającą osobą, więc ilość dzienna kandydatów, nawet wieczorna, nie dziwiła go zbyt mocno.
- Przynajmniej ktoś może liczyć na seks w najbliższym czasie. – oznajmił z dość dużym westchnięciem, żartobliwie aż lamentując, po czym zerknął automatycznie na Lavę, wyczuwając, że rozbawiło ją trochę jego wyznanie. – Tu nie ma się z czego śmiać. – pokręcił głową, a następnie dźgnął ją palcem w bok, za karę. – Wiesz, jak bardzo dawno z nikim nie byłem w łóżku? – zostawił na moment to pytanie w zawieszeniu, by dopić kolejną kolejkę wina czując, że w taki sposób jedynie może to odreagować. – Już nawet nie mówię o żadnych randkach, bo na to w ogóle nie mam czasu. A jakbym zaprosił jakąś pannę do siebie, to jestem w stanie się założyć, że gdy tylko znalazłbym się w łóżku, to bym zasnął. A jeszcze najgorsze w tym wszystkim jest to, że czasem chęć łapie mnie w najbardziej niespodziewanych momentach albo miejscach. Mój układ hormonalny chyba całkowicie postanowił się przeorganizować. Albo jest w trakcie. – ponownie sobie westchnął, słysząc podśmiechiwanie się przyjaciółki, co go również rozbawiło. – Dolej nam wina lepiej, a nie będziesz śmiać się z człowieka w potrzebie. – odrzekł znów ją delikatnie szturchając. W międzyczasie zajął się ustawieniami w grze, by mogli trochę sobie ze sobą porywalizować, jako wirtualni kierowcy.

autor

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

- Jak to nie masz wyścigów? – jej usta wygięły się w niezadowoloną podkówkę, nawet pociągnęła noskiem, udając smutek. Ale chciała grać w wyścigi, nie w strzelanki, bo w to nie umiała i pewnie w nikogo by nie trafiła, no nie bawiłaby się wtedy dobrze.
– Ależ proszę cię bardzo. – zgodziła się i nawet bliżej mu ten telefon podsunęła, żeby mógł się przyjrzeć, palcem po ekranie przesunęła, żeby zobaczył kolejne zdjęcie. – E tam wielki. – wzruszyła ramionami. Trzeba było jednak przyznać, że przy randkach przez Internet zwracało się uwagę na wygląd, także jej kolejny wybranek na jedną noc musiał mieć w sobie coś, co by wydawało się jej atrakcyjne. A w tym przypadku była to raczej jego szczęka i umięśnione ciało, którym chętnie się na zdjęciach chwalił.
– Faktycznie! Wtedy byłaby zabawa! – zaśmiała się, przypominając sobie długie godziny spędzone na próbie pobicia rekordu. – Musisz poszukać, koniecznie. – oznajmiła, bo nie mógł od razu zakładać, że się zgubiło, mogło się tylko zapodziać w jakimś pudle i może czekało, aż ktoś znów zapragnie tego użyć? A Lava była gotowa, by podjąć takie wyzwanie.
Spojrzała na niego rozbawiona, kiedy nazwał jej kolejne pary na tinderze problemem. Pokręciła powoli głową i zmarszczyła czoło. – Żartujesz teraz, prawda? Po pierwsze, jestem zaskoczona, że tego nie masz, bo jak nie masz czasu na nic, to akurat to świetna opcja, by znaleźć kogoś na ostatnią chwilę, na chwilę. – zaczęła swój wywód i sięgnęła po kieliszek z winem. – A po drugie… czy ja mam ci przypominać ile mam lat? Jaki za stary? To jak ja mam się czuć? Co ja mam szukać randek na znajdźmiłość.com?! – pokręciła głową, bo naprawdę nie wierzyła, że mając tyle lat w ogóle mu przez usta przechodził tekst, że jest stary. Ona była starsza, a stara się nie czuła.
Roześmiała się, kiedy westchnął i przygryzła wargi, próbując się opanować.
– Staram się nie śmiać, przepraszam. – uniosła dłonie w poddańczym geście i zakryła usta wierzchem dłoni. Jego wyznanie naprawdę ją rozbawiło, ale domyślała się, że jego praca zajmuje tak dużo czasu, że nie ma czasu na seks, a co dopiero randki. – Powiedz mi, od jak dawna? – no chciała wiedzieć, serio! – A to nie jest tak, że facetów łapie chęć w najbardziej niespodziewanych momentach? – uniosła pytająco brew, bo facetem nie była, więc miała prawo się zastanawiać, a na podstawie poznanych wcześniej mężczyzn i swoich łóżkowych doświadczeń, spokojnie mogła stwierdzić, że no chętni to oni byli prawie zawsze.
– To może powinieneś tego tindera założyć jednak, co? Nie masz jakiejś znajomej, która jest w podobnej sytuacji, która chciałaby tylko rozładować napięcie, a niekoniecznie potem zostawać do śniadania albo chodzić na randki? – zasugerowała, wbijając na chwilę wzrok w ekran telewizora.
– Już nalewam. Nie mogę odmówić człowiekowi w potrzebie. – zaśmiała się i wyciągnęła się, by sięgnąć po butelkę i dolać im wina. Odebrała pada (czy pad? Tak to się nazywa, nie? KONTROLER, o!) od mężczyzny, chwilę przyglądając się jak wybiera różne opcje na ekranie dużego telewizora, komentując wybór trasy i samochodów, aż w końcu doszli do jakiegoś porozumienia.
– W sumie taka relacja nie byłaby zła. Spotykasz się, kiedy potrzebujesz, wszystko jest ustalone, więc nie liczysz na więcej, nie musisz się też przejmować innymi przygodnymi randkami i obawiać, że ten może okazać się psycholem albo mieć małego… – zaczęła spoglądając na niego, rozważając zalety takiego układu.

autor

Pateczka

Zablokowany

Wróć do „Domy”