WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nabrał powoli powietrza zamykając przy tym oczy. Trzymał je tak długo jak tylko był w stanie, a następnie spokojnie je wypuścił. Grudniowy chłód sprawiał, że twarz oraz dłonie mrowiły mu przyjemnie z zimna. Był zdecydowanie osobą ciepłolubną i czuł się najlepiej w upalne letnie dni, kiedy to zwolniony był z noszenia koszulki. Tego wieczoru pragnął jednak oczyścić się z przygnębiających go myśli i nawet coś tak trywialnego jak chłodne powietrze przyczyniało się do tego, że faktycznie czuł się lżej. Wpatrywał się dłuższą chwilę w panoramę miasta, ale w końcu sięgnął do swojej zniszczonej upływem lat torby aby wyciągnąć skręta i termos z winem. Dokładnie taki sam zestaw pił tutaj ponad rok temu w towarzystwie Milah.
Nie myślał już o nim... zbyt często. Oczywiście trochę to było nieuchronne, bo jakby nie patrzeć, to przejął po nim jego kawiarnię. Nawet jeśli teraz czuł już w kościach, że była jego, to jednak jej biologicznym ojcem był Khayyam. Nie utrzymywali kontaktu i nie wiedział do końca z czego to wynikało. Czyżby brunet pragnął zacząć swoje życie na nowo u boku syna oraz partnera? A może wcale nie miał tak silnej potrzeby odcięcia się od Ameryki i jedynie miał za dużo na głowie? Sam nie zamierzał się do niego odzywać. Nie było takiej potrzeby. Wszystkie formalności z Liberte już przecież załatwili, a przed wyjazdem odbyli rozmowę na temat emocji Laurence'a wobec niego. Nie powiedziałby, że nadal go pragnął czy zmagał się z zauroczeniem, ale z racji, że ostatnio samotność dawała mu się szczególnie we znaki, to myślami powracał do ostatniej znaczącej relacji. Odkręcił termos i upił sporego łyka, krzywiąc się przy tym śmiesznie, ale cierpki smak zaskoczył jego kubki smakowe.
- Chyba muszę wymienić to wino na jakieś inne. Nie wiem jak klienci mogą to pić - roześmiał się pod nosem. Sam nie był koneserem, ale sprzedawali to w Liberte wiec jakieś rozeznanie miał. Wino z termosu (oczywiście oryginalnie podawane było w butelce, ale sobie chłopak przelał dla pozorów) cieszyło się sporą sympatią, ale Laurence najwyraźniej tego nie rozumiał.
- Byłbyś dumny z mojego przebranżowienia. W rok z pizzy przerzuciłem się na ciasta. Co prawda nie jestem jeszcze na poziomie Rochelle, ale mam plan na takie ciastka z najwyższej półki - uśmiechnął się sam do siebie i upił kolejnego łyka, który tym razem przyjął się już o wiele lepiej.
- Wiesz, miałem ostatnio kryz... - przerwał i obrócił się gwałtownie przez ramię, bo usłyszał pękającą gałąź. Jakoś tak kompletnie odruchowo schował nieodpalonego wciąż skręta do kieszeni kurtki i pełnym spłoszenia wzrokiem przyjrzał się mężczyźnie który znajdował się nieopodal. - Nieładnie się tak skradać. Chyba, że chcesz mnie zamordować - nie wyglądał mu na psychopatę, ale gdyby musiał rozwinąć uzasadnienie takiego poglądu to nie byłby w stanie.

autor

sometimes all you can do is lie in bed and hope to fall asleep before you fall apart
Awatar użytkownika
30
162

przelewam siebie na płótno

prowadzę antykwariat

elm hall

Post

Zbliżał się już wieczór. Słońce już dawno zniknęło za horyzontem, pozostawiając po sobie bladą łunę, która z każdą, kolejną minutą ginęła, wchłaniana przez granat nadchodzącego wieczoru. Gdzieniegdzie tliły się dogasające ogniska, pozostałości po wycieczkowiczach, chwytających się resztek dnia.
Brodziła w kamieniach. Nie bez celu, idąc drogą znaną tylko swoim stopom, które nadawały kierunek. Zbierała myśli, ale bezskutecznie, bo te lawirowały i wymykały się gdy tylko próbowała je nieśmiało pochwycić. Żadna głębsza analiza nie wchodziła w grę. Zostawało tylko błądzenie, ale nie bez celu.
Być może wybór tego miejsca o tej porze nie należał do najlepszych, ale lubiła je. Było inne, majestatyczne i sprawiało, że tętno przyspieszało jej za każdym razem kiedy stawała u podnóża ruin.
Przymknęła powieki, na chwilę dłuższą niż zazwyczaj. Pozwoliła wedrzeć się zapachom wilgoci, kamienia i pobliskiego lasu do płuc, a kiedy je otworzyła nieopodal zamajaczyła niewyraźna sylwetka. Grzechem byłoby nie pozwolić wiedzionym ciekawością nogom obrać nowego kierunku. Odwrócić się - ot tak - i wrócić do domu, nie mogła. Nie po przejściu tych wszystkich kilometrów, przez które miała wrażenie, że zaraz odpadną jej nogi. Zaryzykowała więc, skradając się wśród gęstwin i nadgryzionych czasem kamieni, w razie gdyby miało okazać się, że to jakiś duch, psychol albo ktokolwiek, kto nie ma najlepszych zamiarów.
- Ty tutaj? - jej oczy zrobiły się wielkie jak spodki. Była pewna, że to jakaś fatamorgana, że go tam nie ma, a jej umysł jest zepsuty do tego stopnia, że tworzy teraz za nią obrazy. Zamrugała dwa razy, a on nadal tam stał, wyglądając na równie zaskoczonego co ona. - Postanowiłeś dla odmiany spróbować zwiedzania opuszczonych miejsc? - czuła jak zaczyna się denerwować. Nie była przygotowana na to spotkanie, a już na pewno nie na to, że serce podskoczy jej do gardła, a mózg odmówi posłuszeństwa, podsyłając ustom jakieś bzdurne słowa.
There used to be a time you took all my light
Like nothing was left to find ☾ ☾ ☾

autor

lena

ODPOWIEDZ

Wróć do „Wedgwood”