WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<div class="ds-tem0"><div class="ds-tem1"><div class="ds-tem2">
<div class="ds-tem3">Sabat<div class="ds-tem4">ingerencja MG</div></div><div class="tem-in"> Obrazek<br>
Powoli wybudza Was okropny ból głowy. Delikatny powiew wiatru i listopadowe zimno wskazuje na to, że jesteście na dworze. Potrzebujecie kilku, dłuższych chwil, aby zrozumieć, że… Jesteście gdzieś wysoko? Nie możecie się ruszyć, ale palcami czujecie coś drewnianego. Dookoła jest przeraźliwie ciemno, ale gdy Wasze oczy przyzwyczajają się do nocy, już rozumiecie, że każde z Was przywiązane jest do osobnego stosu. Stoicie na drewnianej platformie, obłożonej dookoła słomą. Ręce przywiązano Wam to długiej i grubej belki, lecz o nogach najwyraźniej zapomniano. Jesteście pośrodku pola – ewidentnie przewieziono Was gdzieś daleko.
– Myślałam, że pójdzie wam szybciej, ale wyjątkowo długo staliście na nogach – kobieta, której głos już znacie, cmoknęła z niezadowoleniem. – Przykro mi, naprawdę. Nie chcemy was zabijać, ale tylko w ten sposób w łaski naszego Czarnego Pana. Za niecałe dziesięć minut stosy zaczną płonąć, a my, dostaniemy to, o co walczyliśmy przez wiele lat – władzę – to powiedziawszy, zniknęła w ciemnościach. Prawdopodobnie poszła zwołać wszystkich członków sekty, którzy zebrali się uradowani: Czarny Pan już dziś dostrzeże ich starania.

Czy któreś z Was zabrało cokolwiek ze sobą?

Każdy z Was musi rzucić kostką d6, aby przekonać się, co dokładnie się stało.

Druga, niepogrubiona cyfra jest waszym wynikiem.

Wyrzucasz od 1 – 2: nie masz absolutnie nic w kieszeniach.
Wyrzucasz 3 – 4: przypominasz sobie, że w kieszeni masz zapalniczkę. Teraz tylko musisz ją wyjąć.
Wyrzucasz 5 – 6: pojawiła się nadzieja – w kieszeni masz scyzoryk, bez którego nie ruszasz się z domu. Teraz tylko musisz go wyjąć.


Od teraz możecie swobodnie pisać posty, pamiętajcie, że chodzi tutaj o waszą interakcję. MG tylko nakreśla działania – niezależnie od tego, którą z opcji wybierzecie i jakie będą konsekwencje – możecie przeć do przodu (np. jeśli wylosujecie posiadanie danego przedmiotu, możecie opisać jego wykorzystanie, bądź nie, w grze). Nie próbujcie oszukiwać przy rzutach kostką, MG widzi wszelkie manipulacje i w ich przypadku wyciągnie konsekwencje. Kolejny post pojawi się za 3 dni w godzinach wieczornych (chyba, że Wasze posty pojawią się wyjątkowo szybko!).

</div></div> </div></div>

Kod: Zaznacz cały

[dice]d6[/dice]
Ostatnio zmieniony 2020-11-01, 13:14 przez Misty Silhouette, łącznie zmieniany 9 razy.

autor

Awatar użytkownika
18
157

szukam pracy, będę

pracownikiem roku

sunset hill

Post

Nigdy nie kręciło jej się w głowie tak mocno jak wtedy w krypcie. Świat zaczął wirować jak na karuzeli, ręce bezwiednie zsunęły się z tablicy. Może to faktycznie przez ten dziwny napój, przed którym ostrzegał ją Wyatt? Ostatkiem sił próbowała zorientować się co tutaj zaszło. - Niedobrze mi - powiedziała cicho zanim straciła przytomność i osunęła się na chłodną kamienną posadzkę. Wydawało jej się, że zobaczyła przed sobą podejrzanego mężczyznę, podobnego do tego, który ostatnio ją śledził. Próbowała się od niego odsunąć, ale już nie panowała nad żadnym mięśniem swojego ciała. Prawdę mówiąc, nawet nie była pewna, czy mężczyzna jednak nie był wytworem jej wyobraźni.
Za to ból głowy był prawdziwy. Jakby ktoś jej wbijał szpilki w mózg, ale przynajmniej otworzyła dzięki temu oczy. Wzięła głęboki wdech zimnego powietrza, jakby spędziła ostatnie minuty głęboko pod wodą. Rozejrzała się szybko dookoła, z ulgą zauważając wszystkie osoby z krypty. - Co się stało, gdzie my jesteśmy - wyrzuciła z siebie zachrypniętym głosem, zatrzymując wzrok na Wyatcie. - Wyatt! Wyatt, obudź się! - Chciała go szturchnąć, ale nie mogła się ruszyć, miała związane ręce. Dopiero wtedy zauważyła kobietę, tę samą, która towarzyszyła im w krypcie. Stella zaczęła się wyrywać, chciała do niej dobiec i... uderzyć ją? Pociągnąć za włosy? Rozerwać sukienkę? Tak naprawdę nie wiedziała co chciała jej zrobić, ale nie mogła tak stać bezczynnie. Ta zabawa przestała jej się podobać.
- Zaczną płonąć? To jakiś żart? - W głowie wciąż jej pulsowało, nie potrafiła powiedzieć co jest prawdą, a co kłamstwem. Czy to na pewno była część zabawy? Tak czy siak musiała jakoś się wydostać z tego stosu. Zaczęła się zastanawiać czy nie ma czegoś przydatnego w kieszeni.

[dice]d6 = 77828090 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

..........Co do kurwy…? — zaczyna, gdy kilka osób ubranych na czarno wpada do krypty i rzuca się zarówno na nią, jak i na towarzyszów jej zabawy. Ale czy to na pewno jest zabawa? Coś jej się nie wydaje, nie teraz.
..........Uciekaj.
..........Ledwo i z wielki trudem podnosi się ze swojego miejsca, ale tuż przed nią wyrasta jeden z napastników. Czuje, jak adrenalina uderza jej do głowy, więc próbuje walczyć — i mimo osłabienia, które czuje, kopie mężczyznę w krocze, po czym rzuca się biegiem w stronę wyjścia. Nie myśli o innych, nawet się za nimi nie ogląda, bo i tak wie, że to bezsensu. Nie pomoże im, nie w ten sposób. Musi uciec, musi dotrzeć do miasta i wezwać pomoc, może dopiero wtedy reszta będzie miała jakąkolwiek szansę.
..........Niestety, nie pokonuje nawet dziesięciu metrów, gdy czuje, jak czyjeś ręce mocno chwytają jej ciało. Chce krzyczeć, ale nie może, bo ciężka ręka ląduje na jej twarzy, blokując dopływ tlenu. Ostatkami sił zaczyna się wierzgać, znowu próbując kopnąć napastnika, ale chwilę później czuje, jak robi jej się coraz słabiej — aż w końcu mdleje.
..........Kiedy się budzi, nie ma pojęcia, ile czasu minęło, odkąd zemdlała. Może dwie minuty, może dwie godziny, a może dwa dni. Wie jedynie tyle, że jest ciemno i zimno — i dopiero po chwili orientuje się, że nadal znajduje się na dworze. Coś jest jednak nie tak. Próbuje poruszyć rękoma, ale nie może. Nogami też nie może ruszyć i dopiero po chwili zdaje sobie sprawę, że została związana. Związana i przywiązana do drewnianego słupa — zupełnie jak reszta, o czym przekonuje się, gdy rozgląda się dookoła.
..........Co to ma być, do jasnej cholery? Kim wy jesteście? — mruczy słabo w kierunku kobiety, którą zauważa dopiero po chwili. — Czarny Pan, czy to ma być jakiś żart? Naczytaliście się za dużo Pottera, popierdoleńcy — wyrzuca z siebie ze złością. I nie tylko jest zła na tych wszystkich ludzi, którzy najwidoczniej postradali rozum, ale również na siebie, że dała się w to wszystko wciągnąć. Zaczyna się szarpać, ale kiedy słyszy słowo płonąć, zastyga w bezruchu i spogląda z niedowierzaniem na wiedźmę.
..........No chyba sobie jaja robi?!

[dice]d6 = 1984146299 = Fixed[/dice]
..........Obrazek
.............with her sweetened breath, and her tongue so mean
.............she's the angel of small death and the codeine scene

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Rozwój wydarzeń w krypcie przeszedł najśmielsze oczekiwania Aury względem Halloween. Niestety, w tym negatywnym sensie, bo kiedy zorientowała się, że część z jej towarzyszy odpłynęła do krainy nieświadomości, było już za późno na cokolwiek. Mężczyźni, który weszli do środka nie wyglądali na takich, którzy chcieli się dołączyć do wywoływania duchów. Oczywiście Aura nie byłaby sobą, gdyby nie próbowała zrobić czegokolwiek, dlatego z trudem się podniosła, planując dotrzeć do wyjścia; nie potrafiłaby potem nawet określić, czy pokonała chociaż połowę drogi, kiedy nagle w jej głowie coś eksplodowało, a ona zamroczona upadła, już na granicy nieświadomości rejestrując jedynie, że jeden z napastników związuje jej nogi.
Pierwszą rzeczą, która dotarła do niej po tym, jak odzywała świadomość było to, że boli ją głowa. Potem – że nie może się poruszyć, a jej ręce są przywiązane do czegoś. Było ciemno, więc minęła dobra chwila, nim jej wzrok się do tego przyzwyczaił, a kolejne informacje docierały do jej mózgu z opóźnieniem. Byli tu wszyscy. Była tu też kobieta z krypty. I gadała takie głupoty, że Aura miała ochotę zdzielić ją na odlew w twarz, byleby tylko się zamknęła. Oczywiście, mogła sobie o tym jedynie pomarzyć, skoro była przywiązana, a jej ruchy mocno ograniczone.
To już chyba nie jest żart. Ani zabawa – mruknęła w stronę Stelli, choć szczerze mówiąc sama nie chciała w to wierzyć. A może mimo wszystko to była część inscenizacji. Tylko czy wtedy potraktowaliby ich tak ostro?
Aura poczuła jak kipi w niej złość. Nie po to wyszła cało z tej festiwalowej akcji eko-świrów, którzy chcieli puścić tamtą imprezę w dymem, żeby się teraz dać spalić!
Was to kurwa nikt nie nauczył, że nie można bawić się ogniem!? – warknęła, bardziej chyba po to, żeby dać upust własnej złości, skoro kobieta i tak już odchodziła, prawdopodobnie nie zamierzając wyjaśniać im nic więcej. – Musimy się spróbować stąd wydostać, zanim te sukinsyny wrócą. Bo jestem skłonna uwierzyć, że serio chcą spalić nas żywcem – Właściwie łatwiej było powiedzieć niż zrobić, tym bardziej, że sama nie wiedziała, jak tego dokonać. Cholera, może miała w kieszeni cokolwiek, co mogłoby im w tym pomóc?

[dice]d6 = 1969834796 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ostatnie, co pamiętała, to przytłumione męskie głosy, których nie była w stanie rozpoznać oraz nie zwiastujące niczego dobrego słowa czarownicy, po których odpłynęła w sen. Nie wiedziała, ile mogło minąć czasu, ale miała wrażenie, że cała wieczność, i że gdy już się obudzi, to będzie po wszystkim, a ta farsa okaże się wyjątkowo realistycznym snem. Niestety, ale po przebudzeniu było tylko gorzej, bo dopadł ją ból głowy i lekkie odrętwienie. Szybko zorientowała się, że nie było jej dane temu przeciwdziałać, bo... była przywiązana? Wyglądało na to, że zmienili również miejsce. Instynktownie szarpnęła rękami raz, ale stanowczo, jednak ani drgnęło.
— Co za sucz — wymamrotała pod nosem, powoli odzyskując świadomość tego, co właściwie się stało, i w jak niekorzystnym położeniu znajdowała się teraz. Zresztą nie tylko ona, ale wszyscy. Jak widać fakt, iż niektórzy z nich pozostali przytomni po wypiciu eliksiru, nie miało służyć niczemu dobremu, bo skończyli tak samo. Liczyła, że może dzięki temu będą w stanie sprowadzić pomoc albo jakkolwiek przerwać tę absurdalną zabawę.
Nie wiedząc czemu, ale mimo zdezorientowania, w reakcji na słowa kobiety zaczęła się histerycznie śmiać, bowiem brzmiała co najmniej, jakby to ona coś wypiła zamiast nich, chociaż ogarniająca ją z każdą minutą coraz to większa bezradność, też miała w tym swój udział. Czarny pan? Palenie na stosie? To musiał być żart albo wciąż była na jawie. Nadal miała wrażenie, że znajdują się w jakiejś specjalnie zaprojektowanej symulacji, przeprowadzonej z taką dbałością o detale, aby biorące w niej udział osoby zaznały prawdziwej adrenaliny i emocji towarzyszących w doskonale znanych im z horrorów i halloweenowych opowiastek sytuacji.
Nie zamierzała się szarpać i wierzgać, bo zdążyła zauważyć po innych, że to bezskuteczne. Natomiast pamiętała, że jeszcze wchodząc do krypty miała przy sobie nóż do obrony, bez którego praktycznie nie ruszała się z domu po napadzie sprzed kilku lat, ale możliwe, że w tym ferworze go zgubiła albo celowo została go pozbawiona.

[dice]d6 = 1749823480 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Bycie delikatnym kwiatem nie przeszkadzało Pinkamenie w futrowaniu się różnymi tajemniczymi substancjami, zapewne to dlatego jej organizm był już na nie choć trochę odporny - przynajmniej bardziej, niż standardowo, na co dowodem byli padający jak muchy towarzysze zabawy. Nie była jedyną, która nie straciła przytomności ze względu na napój, ale na niewiele im się to zdało. Nie do końca rozumiała, co się dzieje, ale ponieważ inne jeszcze świadome osoby rzucały się na obcych, Pinkie poszła w ich ślady. Niestety, nie dość, że była mała, to jeszcze nieco osłabiona, więc po chwili i ona straciła przytomność w wyniku uderzenia.
Ocknęła się na środku szczerego pola, chociaż niewiele widziała, bo przecież było ciemno. Słyszała jednak czarownicę, a także nowych znajomych, towarzyszy niedoli, którym, zdaje się, też wracała świadomość.
- Ale... To przecież zabawa, prawda? - palnęła, bardzo chcąc wierzyć, że tak jest faktycznie. Rozejrzała się po innych, próbowała odnaleźć wzrokiem Stellę, by tamta potwierdziła, że tak, w istocie, to tylko mocno realistyczny halloweenowy fun. Stella była już jednak spanikowana, inni powoli też zaczynali się tak zachowywać, zatem nie było innej możliwości, jak ta, by udzieliło się to Pinkie. Najpierw zaczęła cicho szlochać, a potem szarpać się, próbując uwolnić związane ręce. Wydała z siebie przenikliwy krzyk, a potem jeszcze jeden, aż w końcu nie zabrakło jej powietrza. Wtedy znów tylko cicho płakała. Dostrzegła, że osoba obok niej zaczyna szperać po kieszeniach. Pinkie również spróbowała ich dosięgnąć - po raz kolejny, psychologia tłumu - ale zupełnie nie miała teraz pojęcia, czy cokolwiek do nich chowała przed wyjściem z domu, a już tym bardziej coś, co mogłoby jej pomóc.

[dice]d6 = 966777282 [/dice]
<link href="https://fonts.googleapis.com/css?family=Dancing+Script" rel="stylesheet" type="text/css"><style>.domi{width: 200px; position: relative; z-index: 2; border: #456a7a 2px solid; padding: 2px; margin-bottom: -1px; margin-top: 1px;}.sie{width: 220px; position: relative; z-index: 3; font-family: Calibri; letter-spacing: 1px; line-height: 10px; font-size: 10px; margin-right: -15px; margin-top: 5px; color: #43646f;}.impo{width: 320px; position: absolute; z-index: 1; margin-left: -150px; margin-top: -50px; filter: grayscale(50%);}.ssible1{position: relative; z-index: 2; width: 210px; height: 160px; border-left: transparent 2px solid; border-top: transparent 2px solid; margin-right: -10px; border-image: linear-gradient(to bottom right, #456a7a, transparent, transparent); border-image-slice: 1; margin-top: 50px;}.ssible2{position: relative; z-index: 2; width: 210px; height: 160px; border-right: transparent 2px solid; border-bottom: transparent 2px solid; border-image: linear-gradient(to top left, #456a7a, transparent, transparent); border-image-slice: 1;}.panic{font-family: Dancing Script; text-transform: lowercase; font-size: 26px; color: #6e909c; text-shadow: #43646f 1px 1px 2px;}</style><center><img src='https://www.pngkey.com/png/full/12-1282 ... parent.png' style class='impo'><div class='ssible1'><div class='ssible2'><img src='https://64.media.tumblr.com/1c2c4cedc25 ... v_250.gifv' style class='domi'></div></div><div class='sie'>And when I knock at one hundred and two and I see your pyjamas I can’t stop smiling <span class='panic'>at you</span></div></center></br></br>

autor

Awatar użytkownika
18
157

szukam pracy, będę

pracownikiem roku

sunset hill

Post

Ta zabawa zawierała elementy, przez które zaczęła poważnie powątpiewać w intencje towarzyszącej im kobiety. Niby Stella nie miała nic przeciwko takim ekscesom, ona lubiła wszystko co nowe i ekscytujące, ale ta impreza miała być legalna, nie powinni ich faszerować żadnymi podejrzanymi substancjami. Gdyby nie to, że przed chwilą straciła przytomność (i wciąż nie czuła się najlepiej), uznałaby ten stos za dalszą formę zabawy, ale w tej sytuacji rósł w niej coraz większy niepokój, podburzany reakcją pozostałych. Na ich twarzach pojawiło się niedowierzanie, a z ust zaczęły padać przekleństwa, ale najbardziej przejęła się płaczącą Pinkie.
Musimy się spróbować stąd wydostać, zanim te sukinsyny wrócą. Słowa rudej kobiety odbijały się echem w jej myślach, kiedy próbowała jakoś sięgnąć do kieszeni kurtki. Szybko wyczuła pod palcami chłód metalu, no tak, przecież nosiła go ze sobą od kilku dni przez tego stalkera. Wcześniej uważała to za paranoję i złościła się na samą siebie, ale teraz była sobie wdzięczna. Serce jej przyspieszyło (o ile to w ogóle możliwe), a na twarzy wymalowała się determinacja. W końcu udało jej się wysunąć nieduży scyzoryk i zaczęła skrupulatnie przekrajać linę. Poczuła się jak bohater filmu szpiegowskiego. Po minucie, która w jej wyobrażeniach trwała wieki, uniosła ręce do góry i spojrzała z satysfakcją na pozostałych, pokazując im swoją tajną broń. Podbiegła do Pinkie i zaczęła szybko przecinać linę. - Nie martw się, Stella Martinez cię uratuje - w innych okolicznościach wypięłaby dumnie pierś, robiąc z chustki pelerynę, ale w tym momencie siedziała skulona za jej plecami, nerwowym ruchem walcząc z grubą liną. - Wyatt, poradzisz sobie? - Zapytała znajomego, co i rusz zerkając przed siebie, obawiając się, że zaraz tutaj wróci ta nawiedzona kobieta. Kucnęła przy Aurze, teraz majstrując przy jej nadgarstkach. - Kurde, ciężko to idzie - stęknęła cicho, starając się jej przy tym nie skaleczyć.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Spał sobie w najlepsze, nawet chyba śniło mu się coś całkiem przyjemnego, bo nie był specjalnie zadowolony, że Stella go budzi. Może nie było mu najwygodniej, ale często sypiał w kiepskich pozycjach, w końcu mieszkał z rodzeństwem i rodzicami w niewielkiej klitce. Zamrugał, krzywiąc się lekko i ziewnął.
Czemu na mnie krzyczysz? — zapytał odrobinę niewyraźnie i rozejrzał się nieprzytomnym wzrokiem. Po chwili doszło do niego, że coś tu chyba nie gra. W końcu ostatnie co pamięta, to że był na imprezie halloweenowej w krypcie i bawili się w wywoływanie ducha, który nie potrafił w rymy. Nie wrócił do domu i wcale nie był w swoim łóżku, ani tym bardziej łóżku Stelli (chociaż to lepiej, bo ona ma strasznego ojca). Zauważył, że jest na zewnątrz i nie może poruszać rękami. W dodatku czuł coraz silniejszy ból głowy. To wcale nie było przyjemne.
Co wy tak klniecie? — dodał, rozglądając się i przyzwyczajając oczy do ciemności. Każda z tych bab mówiła coś brzydkiego, jakby nie było im już wystarczająco nieprzyjemnie. Poruszył powoli nogami, sprawdzając czy też zostały unieruchomione. Próbował usilnie przypomnieć sobie czy nie ma czegoś przydatnego w kieszeni. Ale czy to by zrobiło różnice, skoro i tak nie mógłby tego wyjąć? Westchnął ciężko i potrząsnął głową, aby strącić z nosa plastikowe oprawki okularów, które tylko mu teraz przeszkadzały. Nie miał nawet pojęcia czy to przypadkiem nie część przedstawienia, jakiegoś dziwnego scenariusza, jakiejś atrakcji, czegoś w stylu escape roomu. Nie chciało mu się wierzyć, że jakiś świr naprawdę chce ich spalić na stosie. — Wy tak na poważnie? To pewnie jakieś żarty — dodał, chociaż zaczął się niecierpliwie kręcić, bo więzy uwierały go w szczupłe nadgarstki.

[dice]d6 = 1018528540 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wyczuła pod palcami niewielki przedmiot i zdała sobie sprawę, że przecież zawsze miała przy sobie zapalniczkę, niezależnie od sytuacji. Nóż najwidoczniej zgubiła, ale może nic straconego, dlatego sięgnęła głebiej do kieszeni, nie szczędząc przy tym małej gimnastyki, co by ułatwić sobie pracę, która nie była znowuż taka łatwa, kiedy miało się skrępowane ręce. Wreszcie udało jej się ją dobyć, ale nie chciała za wczasu afiszować się ze swoim znaleziskiem, na wypadek gdyby go upuściła i przepadł, a jej nagły entuzjazm wywołany perspektywą wydostania się, okazałby się zbyteczny. Jasne, mogła liczyć na pomoc Stelli, ale nawet jeśli niczym nie zdążyła jej podpaść, to nie była pewna, ile mają jeszcze czasu zanim pojawi się ich wiedźmia kostucha. Wolała trochę przyspieszyć akcję ratunkową, skoro już nadarzyła się ku temu szansa.
Zawahała się na krótko przed odpaleniem zapalniczki, gdy już udało jej się ją odpowiednio wymanewrować (a przynajmniej tak jej się wydawało!), bo nie dość, że byli otoczeni dość łatwopalnymi materiałami, do podpalenia których wystarczył jeden nieostrożny ruch, to istniało ryzyko, że podchodząc do tego zbyt pochopnie, pokaleczy się i nic z tego nie będzie. Podejrzewała, że bez skaleczeń i tak się nie obejdzie, ale może będzie w stanie oszczędzić sobie niepotrzebnych, jak na przykład, no nie wiem, tych związanych ze spaleniem na stosie. Zaklęła pod nosem, po czym odpaliła zapalniczkę, manipulując nią tak, aby jak najszybszym i najbardziej skutecznym sposobem nadpalić sznur, czy czym tam byli związani, jednocześnie z zaciśniętymi w zawziętości ustami starając się ignorować towarzyszące czynności lekkie poparzenia skóry na nadgarstkach. Wreszcie poczuła, jak sznur zaczyna się luzować, więc szarpnęła nieco mocniej i po krótkiej chwili wyswobodziła dłonie.
— To potwierdzone naukowo, że palenie może uratować ci życie — powiedziała z triumfalnym uśmiechem. — Nawet tego patafiany nie potrafią zrobić porządnie. — Nie mogła przejść obojętnie wobec faktu, iż odpowiedzialni za zatrzymanie ich ludzie, wykonali wątpliwą robotę, co jak widać, wyszło im na dobre. Później jednak będzie czas na celebrację, więc chowając zapalniczkę z powrotem do kieszeni, spojrzała w kierunku Stelli, spełniającej się teraz w swoim bohaterskim czynie. Zerknęła jeszcze przelotnie na chłopaka, który możliwe, że majstrował coś przy swoich kieszeniach, więc ona w tym czasie postanowiła ruszyć w stronę Sage.
— Mam nadzieję, że po tym dniu zyskam jakieś moce, bo inaczej wszystko to nie miało sensu — skwitowała, stając za dziewczyną, którą rozwiązywała. Eileen dość sceptycznie podchodziła do spraw związanych z wierzeniami, ale jeśli to wydarzenie miałoby służyć czemuś wykraczającym poza ich osobiste preferencje, to wyłącznie temu. Może nawet po jakimś czasie spodobałoby jej się i uzna, że zrobi z tego użytek, chociażby w zemście na czarownicy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<div class="ds-tem0"><div class="ds-tem1"><div class="ds-tem2">
<div class="ds-tem3">Sabat<div class="ds-tem4">ingerencja MG</div></div><div class="tem-in">
Sytuacja robi się coraz bardziej niebezpieczna. To, że teraz jesteście na polu sami, wcale nie oznacza, że za chwilę nie wrócą na nie Wasi oprawcy. W trakcie prób ratunku dostrzegacie bowiem niewielki ołtarz, złożony z poroży, kości i dziwnych roślin. Jeżeli nie chcecie spłonąć, musicie się spieszyć.

Pamiętajcie, że stosy są dość wysokie (będąc przywiązanymi do belek i budząc się, czuliście, że jesteście gdzieś wysoko oraz mocne podmuchy wiatru) i nie jest tak łatwo z nich zejść ani dostać się na kolejne.

STELLA
Sprawnie poradziłaś sobie z wyjęciem scyzoryka z kieszeni i przecięciem liny. Nie jeden komandos chciałby mieć takiego zawodnika w swojej drużynie. Kiedy jednak zeskakiwałaś ze swojego stosu, aby dostać się do Aury, źle stanęłaś i prawdopodobnie skręciłaś kostkę. Póki co nie czujesz bólu – adrenalina skutecznie skupiła Twoje myśli jedynie na przetrwaniu.

Podczas pomocy Aurze usłyszeliście głosy i śmiechy nadchodzące z oddali – Wiedźma wraz z grupą wracali na pole. Musiałaś zostawić więc więzy Aury przecięte zaledwie w połowie, aby zsunąć się na dół i schować za stosem. Niestety, nie byłaś wystarczająco szybka. Grupa dostrzegła Cię i nagle usłyszałaś…

– Stella? – kościsty chłopak wytrzeszczył przerażone oczyska, wpatrując się prosto w Ciebie i zrobił kilka kroków w tył, tak jakby już szukał dogodnego kierunku ucieczki. To właśnie wtedy orientujesz się, że stoi przed Tobą Malcolm, z którym chodzisz do jednej szkoły. – Ja… Ja nie wiedziałem, że ty tu będziesz – przeniósł spojrzenie na Wiedźmę, którą każdy z Was znał już z krypty. – Cornelia, ja nie chcę jej zabijać. To moja koleżanka z klasy – powiedział ściszonym, błagalnym głosem.

Masz wybór:

1) Odwracasz się i pędem biegniesz w stronę lasu, wiedząc, że to jedyny sposób na uratowanie siebie.
2) Wdajesz się w rozmowę z Malcolmem, mając nadzieję, że będzie on w stanie przekonać grupę do niezabijania Was.

Rzucasz kostką na powodzenie:

Wyrzucasz 1: skutki pozytywne
Wyrzucasz 2: skutki negatywne

EILEEN
Szczęście Ci dopisuje – wiesz, że Twoje szanse na przeżycie znacznie wzrosły, gdy znalazłaś zapalniczkę w kieszeni. Jesteś zwinna i inteligentna, szybko radzisz sobie z przepaleniem liny i pokazujesz, że jednak masz serce – wyruszasz na pomoc Sage.

Udało się! Pannę Huxley najwyraźniej ktoś związał niedostatecznie mocno, bo liny puszczają po kilkunastu sekundach majstrowania przy nich. Niestety i Wy macie problem z nadchodzącą grupą morderców. Idziesz w ślady Stelli, ale w przeciwieństwie do dziewczyny, Tobie udaje się schować na stosem. Jeden z mężczyzn zauważa Twoją nieobecność.
Nagle czujesz, że masz coś w wewnętrznej kieszeni kurtki. To Twój nóż.

Masz wybór:

1) Odwracasz się i pędem biegniesz w stronę lasu, wiedząc, że to jedyny sposób na uratowanie siebie.
2) Oprócz Cornelii i Malcolma, w grupie jest jeszcze czterech innych mężczyzn. Rzucasz się na jednego z nich, próbując go obezwładnić i wziąć jako zakładnika.

Rzucasz kostką d2 na powodzenie:

Wyrzucasz 1: skutki pozytywne
Wyrzucasz 2: skutki negatywne

SAGE
Eileen pomogła Ci się uwolnić, ale nie możesz zejść na dół, bo grupa wróciła na pole. Póki co udajesz, że nadal jesteś przywiązana do belki i zastanawiasz się, w jaki sposób możesz pomóc nowym znajomym oraz samej sobie. Rozglądasz się dookoła.

Stella jest na dole i właśnie dowiaduje się, że jej kolega z klasy jest satanistą. Co się dzieje z tą młodzieżą?
Eileen chowa się za stosem i ze swoim temperamentem prawdopodobnie jest Waszą największą szansą na przetrwanie.
Aura wciąż jest przywiązana do belki, ale dostrzegasz, że robi coś z nadgarstkami.
Wyatt jest po prostu sobą i zjebał jedyną szansę na ratunek (o tym więcej poniżej).
Pinkie być może zabije Wyatta wcześniej niż palący się stos.

Do głowy przychodzi Ci kilka potencjalnych rozwiązań. Rzucasz kostką d3, aby dowiedzieć się, które z nich zrealizujesz.

Wyrzucasz 1: postanawiasz nic nie robić, czekając, aż rozwinie się sytuacja.
Wyrzucasz 2: jest coś, w czym jesteś dobra – darcie się w niebogłosy. Postanawiasz wykorzystać tę umiejętność i zaczynasz krzyczeć, ile sił w płucach, aby odwrócić uwagę napastników od Eileen i Stelli.
Wyrzucasz 3: wykorzystujesz fakt, że Wiedźma stoi tuż pod Twoim stosem i rzucasz się na nią.


WYATT
Czy jest coś, co kiedyś zrobiłeś dobrze? Teraz, kiedy w końcu pojawiło się światełko w tunelu i mogłeś pomóc nie tylko sobie, ale również Pinkie, która znajduje się tuż obok Ciebie, zwaliłeś sprawę. Zapalniczka, którą wyjąłeś z kieszeni, wypada Ci z drżących rąk i spada prosto w trawę przy stosie. Nic dziwnego, że łzy bezsilności napływają Ci do oczu, kiedy słyszysz, że mordercy wracają.

Zauważasz jednak dziwną rzecz… Czy Twoja belka się kołysze?

Rzucasz kością d2

Wyrzucasz 1: płaczesz na tyle głośno, że zainteresowała się Tobą sama Cornelia. Sugeruje, że to Ciebie spalą pierwszego, bo nie może słuchać tych jęków.
Wyrzucasz 2: próbujesz rozkołysać belkę z nadzieją, że ta w końcu się złamie.

AURA
Nie jesteś w aż tak beznadziejnej sytuacji, ale zdecydowanie czujesz bezsilność – przecież Stella była tak blisko rozcięcia Twojej liny. Niemniej, jesteś bystra i niezłomna. Właśnie dlatego zaczynasz intensywnie ruszać nadgarstkami, próbując przetrzeć resztę liny, która nie została przecięta przez pannę Martinez. Robisz to przez niecałe dwie minuty, aż w końcu czujesz luz!

Nie masz nic do samoobrony, więc musisz działać w inny sposób. Wiesz, że praca grupowa to podstawa i do głowy wpada Ci kilka pomysłów, dlatego rzucasz kością d3, aby dowiedzieć się, który z nich zrealizujesz:

Wyrzucasz 1: postanawiasz nic nie robić, czekając, aż rozwinie się sytuacja.
Wyrzucasz 2: jest coś, w czym jesteś dobra – Supernatural. Serial z Deanem i Samem w rolach głównych po raz pierwszy do czegoś Ci się przydaje – przypominasz sobie słowa satanistycznej modlitwy i wypowiadasz je na głos, chcąc tym samym pokazać, że jesteś częścią sekty.
Wyrzucasz 3: wykorzystujesz fakt, że jeden z mężczyzn stoi tuż pod Twoim stosem i rzucasz się na niego z góry.

PINKIE
Niestety, z całej grupy masz największego pecha. Czwarty mężczyzna, dzięki latarce czołowej, dostrzega przedmiot, który spadł na ziemię ze stosu Twojego sąsiada – Wyatta. Podnosi zapalniczkę i krzyczy:

– Tak sobie, kurwa, pogrywacie? – zapala ogień i przykłada go do Twojego stosu, który momentalnie zajmuje się ogniem. Zaczynasz czuć okropny zapach dymu. – Jezu, Gus, co ty robisz? – krzyczy Cornelia. – Przecież nie odprawiliśmy jeszcze rytuału.

Rzucasz kostką d2:

Wyrzucasz 1: ogień rozprzestrzenia się, a Ty w panice próbujesz się uwolnić. Zaczynasz kaszleć od dymu.
Wyrzucasz 2: coś jest nie tak… Czy drewno i słoma są… Mokre? Nie zajmują się ogniem tak szybko, jak powinny. To Twoja szansa na przetrwanie.


MAPKA, CZYLI KTO GDZIE OBECNIE SIĘ ZNAJDUJE: Obrazek Od teraz możecie swobodnie pisać posty, pamiętajcie, że chodzi tutaj o waszą interakcję. MG tylko nakreśla działania – niezależnie od tego, którą z opcji wybierzecie i jakie będą konsekwencje – możecie przeć do przodu (np. jeśli wylosujecie posiadanie danego przedmiotu, możecie opisać jego wykorzystanie, bądź nie, w grze). Nie próbujcie oszukiwać przy rzutach kostką, MG widzi wszelkie manipulacje i w ich przypadku wyciągnie konsekwencje. Kolejny post pojawi się za 3 dni w godzinach wieczornych (chyba, że Wasze posty pojawią się wyjątkowo szybko!).

</div></div> </div></div>

Kod: Zaznacz cały

[dice]d3[/dice]

Kod: Zaznacz cały

[dice]d2[/dice]
Ostatnio zmieniony 2020-11-05, 21:30 przez Misty Silhouette, łącznie zmieniany 2 razy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nienawidziła bezsilności; tych momentów, kiedy była kompletnie zdana na los, a ten przecież nie zawsze był zbyt przychylny. Przekręciła delikatnie głowę, chcąc dostrzec majstrującą przy jej linie Stellę.
Spokojnie, chyba mamy trochę czasu, zanim tamci wrócą – starała się panować nad drżeniem własnego głosu, a przede wszystkim nad zniecierpliwieniem, które szarpało ją od środka. Strach także jej towarzyszył, oczywiście, że tak, chociaż tyle dobrego, że zwykle potrafiła jako tako nad nim zapanować i to chyba tylko dzięki temu nie straciła jeszcze głowy. No i jeszcze dzięki złości na tych idiotów, którzy ich tu przywiązali i chcieli spalić.
Gdyby tylko wiedziała, że wypowie te słowa tak bardzo nie w czas – w momencie, w którym na polu pojawili się ponownie ich napastnicy. Kiedy Stella zeskoczyła z jej stosu, do Aura dotarło, że jej więzy nie są przecięte w całości. Zaklęła pod nosem, ale nie mogła tracić czasu, tamci byli coraz bliżej, a ona wciąż była tu uwięziona. Mimowolnie zerknęła na prawo, gdzie Sage wciąż chyba tkwiła przywiązana, natomiast nigdzie nie widziała Eileen. Po jej lewej stronie też coś się działo, ale tam wolała nie zerkać, nie chcąc się rozproszyć. Zaczęła energicznie poruszać nadgarstkami – skoro lina była już naruszona, może uda jej się ją przerwać. Przygryzła wargi, starając się nie zwracać uwagi na to, że obciera sobie skórę na nadgarstkach najpewniej aż do krwi – była pewna, że ten ból i tak byłby niczym w porównaniu do tego, co mogłoby ich czekać, gdyby stosy zostały podpalone. Ta świadomość oraz determinacja, by jednak przeżyć ten wieczór, dodawały jej siły i w momencie, gdy zaczynała już tracić nadzieję, że uda jej się uwolnić, poczuła nagle, jak więzy puszczają. W końcu! Teraz tylko musiała wymyślić, co mogłaby zrobić, żeby pomóc sobie i swoim towarzyszom wyjść z tego cało.

[dice]d3 = 1241351353 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

..........Nie ma nic, zupełnie nic. Nie ma jak się uwolnić, więc pozostaje jej tylko się szarpać, co zapewne pozostawi otarcia na jej nadgarstkach. Widzi jednak kątem oka, jak najpierw uwalnia się Stella, a zaraz potem Eileen. Aż pluje sobie w brodę, że sama niczego ze sobą nie wzięła, ale… Skąd miała wiedzieć? Cholera, to miała być tylko głupia zabawa! Kto by przypuszczał, że wydarzy się coś takiego, chociaż od samego początku miała złe przeczucia. Głównie od momentu, w którym wypili to zielone cholerstwo.
..........W milczeniu obserwuje, jak Stella przeskakuje na stos obok, aby móc uwolnić Aurę. Mniej więcej w tym samym czasie do niej przeskakuje Eileen, która zaczyna grzebać przy jej więzach, co przyjmuje z niemałą ulgą. Widzi też z daleka, że i Wyatt odrobinę się szarpie, ale nie widzi, co on dokładnie wyprawia. Szybko jednak przestaje się tym interesować, bo nagle słychać głosy — to banda zjebów znowu do nich wraca, cholera wie z jakimi planami. Chociaż chwila, czy nie powiedzieli dokładnie, co chcą z nimi zrobić?
..........Kurwa — znowu klnie, przyklejając się z powrotem do belki, gdy Eileen zeskakuje na dół i chowa się za stosem, na co ona nie ma już czasu, chociaż jej nowej koleżance udało się przeciąć jej liny. Wie jednak, że nie uda jej się schować na czas, więc pozostaje na swoim miejscu, obserwując, jak rozwinie się sytuacja.
..........Stella nie ma tyle szczęścia, co Eileen. W zasadzie nikt nie ma tyle szczęścia, co ona, choć ona sama również nie znajduje się w takiej złej sytuacji — jest w końcu wolna i jeszcze nikt tego nie zauważył. Rozglądając się dookoła, zastanawia się co zrobić. Szczególnie że sytuacja staje się z chwili na chwilę coraz gorsza. A kiedy jeden z napastników podnosi coś z trawy, by po chwili zacząć z wściekłością coś krzyczeć, już wie, że to oznacza kolejne kłopoty. Nie sądzi tylko, że aż tak wielkie.
..........Z niedowierzaniem wytrzeszcza oczy, gdy stos pod Pinkie zaczyna się palić. Przez moment ma ochotę ruszyć jej na ratunek, ale kiedy widzi, że wiedźma stoi tuż pod jej stosem, odrzuca ten pomysł.
..........Co robić?!

[dice]d3 = 1243139823 = Fixed[/dice]
..........Obrazek
.............with her sweetened breath, and her tongue so mean
.............she's the angel of small death and the codeine scene

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ogromne przerażenie wypełniło Pinkie, przez co właściwie ledwo docierało do niej, co się w ogóle dzieje. Wiedziała jedno: było z nimi bardzo źle i to wcale nie było już zabawne. Wciąż wstrząsał nią szloch, choć próbowała nad sobą nieco zapanować, zwłaszcza, kiedy zobaczyła, że komuś udało się zejść ze stosów. Czyżby był dla nich jeszcze jakiś ratunek? Nie była jednak w stanie nic z siebie wydusić, ani słowa. Chciała do domu. Do taty, albo do Pandy, albo do którejś z sióstr na przykład. Na pewno nie chciała być tutaj, każde inne miejsce wydawało jej się o niebo lepsze.
Niestety, Stelli nie udało jej się pomóc, przeszkodzili jej w tym napastnicy, którzy postanowili do nich wrócić. Pinkie wystraszyła się, że potraktują ją jeszcze gorzej, skoro nie była im posłuszna. Sama w swoich kieszeniach nie miała nic, czego się zresztą spodziewała, nie miała też najmniejszego pomysłu, jak mogłaby spróbować się uwolnić. Próbowała wyśliznąć choć jeden ze swoich szczupłych nadgarstków, ale wydawało się, że wiążący znał się na rzeczy i raczej nic z tego nie wyjdzie.
Nie miała pojęcia, skąd wzięła się pod jej stosem zapalniczka, jednak kiedy zorientowała się, co zamierza zrobić ten barbarzyńca, wystraszyła się jeszcze bardziej, o ile to w ogóle możliwe. Patrzyła, jak podpala słomę pod jej stosem, a kiedy pojedyncze płomienie zaczęły zajmować coraz to większy obszar, znów zaczęła krzyczeć wniebogłosy, wręcz zdzierając sobie gardło. Jednocześnie zaczęła się szamotać, próbując się uwolnić, ale chaos w jej ruchach wcale jej w tym nie pomagał.

[dice]d2 = 718418617 [/dice]
<link href="https://fonts.googleapis.com/css?family=Dancing+Script" rel="stylesheet" type="text/css"><style>.domi{width: 200px; position: relative; z-index: 2; border: #456a7a 2px solid; padding: 2px; margin-bottom: -1px; margin-top: 1px;}.sie{width: 220px; position: relative; z-index: 3; font-family: Calibri; letter-spacing: 1px; line-height: 10px; font-size: 10px; margin-right: -15px; margin-top: 5px; color: #43646f;}.impo{width: 320px; position: absolute; z-index: 1; margin-left: -150px; margin-top: -50px; filter: grayscale(50%);}.ssible1{position: relative; z-index: 2; width: 210px; height: 160px; border-left: transparent 2px solid; border-top: transparent 2px solid; margin-right: -10px; border-image: linear-gradient(to bottom right, #456a7a, transparent, transparent); border-image-slice: 1; margin-top: 50px;}.ssible2{position: relative; z-index: 2; width: 210px; height: 160px; border-right: transparent 2px solid; border-bottom: transparent 2px solid; border-image: linear-gradient(to top left, #456a7a, transparent, transparent); border-image-slice: 1;}.panic{font-family: Dancing Script; text-transform: lowercase; font-size: 26px; color: #6e909c; text-shadow: #43646f 1px 1px 2px;}</style><center><img src='https://www.pngkey.com/png/full/12-1282 ... parent.png' style class='impo'><div class='ssible1'><div class='ssible2'><img src='https://64.media.tumblr.com/1c2c4cedc25 ... v_250.gifv' style class='domi'></div></div><div class='sie'>And when I knock at one hundred and two and I see your pyjamas I can’t stop smiling <span class='panic'>at you</span></div></center></br></br>

autor

Awatar użytkownika
18
157

szukam pracy, będę

pracownikiem roku

sunset hill

Post

Chwilowa radość szybko się skończyła, kiedy przyszli napastnicy, a ona była w lesie (nomen omen) z rozwiązywaniem swoich towarzyszy niedoli. Już prawie przecięła linę przy nadgarstkach Aury, kiedy usłyszała nadchodzących napastników. Szybko zeskoczyła ze stosu, ignorując ćmiący ból w kostce. Nerwowo rozejrzała się dookoła, ostatecznie postanawiając schować się za jednym ze stosów, ale nic z tego. Zauważono ją. Schowała dłonie za plecami, żeby nikt nie zauważył jej noża. Noża, w zasadzie był to po prostu scyzoryk, nic szczególnie groźnego, ale w tym momencie to był jedyny przedmiot, który dodawał jej pewności siebie. Serce biło jej jak oszalałe w tej niewielkiej nastoletniej klatce piersiowej, kiedy tak spoglądała na nadchodzące osoby.
Jakie ogarnęło ją zdziwienie, kiedy w jednym z nich rozpoznała Malcolma, swojego znajomego ze szkoły. Nie przyjaźniła się z nim, czasem nawet zdarzało jej się z niego zażartować, ale przecież nie mógł zapomnieć o tych dobrych chwilach jak np. fakt, że pozwoliła mu ostatnio ściągać na sprawdzianie z matematyki albo to, że nie wybrała go jako ostatniego do grupy na wfie. - Malcolm! - Jego zawahanie było jej jedyną szansą, której zamierzała się kurczowo trzymać. - Malcolm, ja pierdole, w co ty się wpakowałeś - jej głos zrobił się bardziej piskliwy z nerwów, bardzo tego nie lubiła, więc szybko odchrząknęła. Wlepiła w chłopaka piwne tęczówki swoich dużych oczu (ze strachu jeszcze większych niż normalnie), samej nie do końca wiedząc jaki ma cel. Zastraszyć go? Wzbudzić współczucie? - Malcolm - powtarzała jego imię jak mantrę. - Malcolm, nie słuchaj się jej, potem będziesz tego żałować - nawet nie chciała myśleć czym dokładnie jest to, bo wciąż spychała myśl, że ktoś faktycznie mógłby chcieć ją zabić. Śmierć była dla niej abstraktem, który przecież nie tyczy się młodych ludzi, - Proszę - dodała, co dla niej było dość niespotykane, ale chłopak musiał zrozumieć, że tym razem sobie nie żartuje. Mimo wszystko na wszelki wypadek zacisnęła mocniej palce na rękojeści niewielkiego nożyka, gotowa wciąż nogi za pas.

[dice]d2 = 1607582759 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Rozglądał się, jakby dalej nie docierało do niego, że to dzieje się naprawdę. W końcu można było mieć wrażenie, że to jakiś pokręcony sen. Wyatt nieraz miewał dziwne sny, więc do jego życia to akurat pasowało. Nikt nie zwracał na niego uwagi i nie był pewny czy to dobrze, czy wręcz przeciwnie.
Co się dzieje? Kto idzie? — pytał, sprawdzając co ma w kieszeniach. Ku jego zadowoleniu wygrzebał z kieszeni spodni zapalniczkę, a ku rozpaczy wysunęła mu się ona spomiędzy palców i gruchnęła o drewniany podest, po czym odbijając się od deski, przeskoczyła aż pod stos, do którego przywiązana była Pinkie. Niektóre z dziewczyn biegały i chowały się, zauważył wśród nich Stellę. Inne dalej były uwięzione. W końcu ludzie, którzy zbliżali się do nich, podeszli bliżej, a Stella zaczęła gadać z jakimś gościem. Co tu się działo? Czy ona była w to jakoś zamieszana?
Wtedy inny nieznajomy podszedł do Pinkie i podpalił jej stos zapalniczką Wyatta. Z jakiegoś powodu chłopak poczuł się przez to winny.
Przepraszam! — krzyknął do przywiązanej dziewczyny, która zaczęła się dymić. Znaczy siano pod nią zaczęło. Leicester dmuchnął kilka razy w jej stronę, jakby chciał ugasić stos. Było to zarówno wyjątkowo desperackie, jak i komiczne. Nie miał pojęcia co robić. Czuł się zarówno bezsilny i bezuzyteczny. Nawet nie mógł się uszczypnąć w ramię albo uderzyć w policzek, żeby upewnić się czy to sen, czy jawa. Skrzywił się lekko i poruszał dłońmi, a potem całym ciałem, jakby chciał uwolnić ręce, później po prostu oderwać je razem ze sznurkiem. A co jeżeli jego też podpalą, jak Pinkie? Nie chciał spłonąć, a na pewno nie tak młodo!

[dice]d2 = 205066820 [/dice]

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Sabat”