WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Rozprawili się z poważnymi rozważaniami dość szybko, co widać było na załączonym obrazku. Uśmiechała się coraz szerzej, słysząc jakie bzdury wygaduje i gdyby na jego miejscu - nie w tej konkretnej sytuacji, nie nago, nie w jej mieszkaniu - był ktoś inny, to prawdopodobieństwo, że uznałaby go za wariata, wynosiło bardzo dużo. Była osobą, która respektowała różne dziwactwa, jednak łatwo potrafiła się też z nich wymiksować. Andrew musiał posiadać coś poza tym szalonym poczuciem humoru, skoro wciąż kręciła się koło niego, pojawiała się u jego boku i zamieniała pierwszą na drugą, drugą na trzecią, a teraz - skoro było po północy, trzecią na czwartą randkę. Jak wielu innych rzeczy, tej konkretnej też nie potrafiła określić konkretnym słowem, bo nie był to ani urok, ani styl bycia. Składało się na to coś większego, co sprawiało, że świecił jak ta lampa wabiąca owady. Całe szczęście, że na koniec nie zabijał.
- Może gdybyś przestał prowadzić tak ekstrawagancki styl życia, to wystarczyłoby na coś więcej - zauważyła całkiem bystrze. - Gardzisz zleżałym homarem z grill baru, pijasz wino za 500 dolarów i wynajmujesz domek za... ile on w ogóle kosztował? - nagle zapytała, bo nie miała bladego pojęcia, ale zdawała sobie sprawę, że całkiem dużo. - Musisz zacząć pracę na drugi etat. Będziesz robił mi zdjęcia z ukrycia, a później sprzedawał w sieci jakieś tanie historie na mój temat. Ty zgarniesz pieniądze za wyświetlenia, a ja stanę się sławna - podsunęła pierwsze co przyszło jej na myśl. I tak, to było zdecydowanie w ich stylu. Rzecz jasna, nigdy nie posunęliby się do tego w realny sposób, ale będąc Sebastianem grabarzem i kiepską randką - mogliby właśnie w taki sposób zarobić na życie.
- Tym sprzątaniem totalnie mnie kupiłeś. Jeśli obiecasz, że będziesz robił to bez koszulki, to nawet wrzucę ci do skarbonki jakiś pieniążek - rozbawiona, przesunęła wargami po jego klatce piersiowej. Niewiele mogła poradzić na to, że chęć obłapiania go był od niej silniejsza. - Jeśli się sprawdzisz, to pomyślę o tym, żeby odstąpić ci jeden pokój. Oczywiście, jeśli obiecasz nie przeszkadzać mi kiedy będę zajęta randkowaniem - wystarczyło, że podrzucał jej temat, a mogła brnąć w niego bez końca.
Objęła go mocno, układając brodę na czubku głowy, gdy wtulał się w jej szyję, a oddechem łaskotał to wrażliwe miejsce. Nie spodziewała się, że ten zwariowany, jednak twardo stąpający po ziemi, dorosły mężczyzna będzie takim fanem bliskości. Z mężczyznami bywało różnie, jednak najczęściej po seksie odwracali się plecami albo po dwóch przelotnych całusach, nakładali na tyłek spodnie i wracali do swoich zajęć. Czułości przeznaczone były dla kobiet i nawet jeśli Aviana teraz ich łaknęła, to Andrew wcale nie pozostawał w tyle.
- Nie brzmisz jakbyś za nim przepadał - ni to stwierdziła, ni zapytała. Ciągle się wierciła, to upijając łyk wina, odłożyła kieliszek na podłogę, to przesuwała się, żeby go pocałować - w usta, brodę, ucho, policzek, to poprawiała pozycję, zarzucając na niego rękę albo nogę. - Nadrobimy każdy stracony film. Od dziecięcych klasyków, po dzisiejsze klapy - zapewniła z uśmiechem na ustach.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pomimo tego, jakie dostrzegał różnice w ich stylu bycia, wiedział, że nie wynikały w zupełności z przepaści majątkowej między nimi. Bardziej tego do jakich standardów byli przyzwyczajeni. W jego rodzinie na ogół pieniądze nie były luksusem, który gwarantował wysoki poziom życia, ale nie byli też biedni. Ot, mieli wystarczająco, czasem nieco więcej. Odkąd zaczął zarabiać, szanował przez to pieniądze znacznie bardziej niż reszta jego studenckiej klitki znajomych. Wydawał mało, choć nigdy nie szczędził na imprezach. W ostatnich latach niewiele się zmieniło. Umiał oszczędzać, na pensję nie narzekał, a dodatek za wyjazd za granicę w takich warunkach dość mocno zasilił jego konto. Ale on nie lubił wydawać na siebie, jeśli nie musiał tego robić, więc pieniądze stały i stały, niewykorzystane, czekając na lepszy moment.
- Połowę gaży za truskawki i drugie tyle za maliny - odparł bez zastanowienia, uznając, że pytanie o cenę domku było z tych, które lepiej było zbyć żartem. Nie żałował ani dolara, który na to wydał - a nie było tego aż tak dużo, choć zdecydowanie więcej niż zwykle przez ten nagły charakter.
- Mam zacząć robić je teraz? - mruknął, uśmiechając się pod nosem. Dłonią złapał za krawędź koca, sprawdzając, co miała na sobie, jakby nie był tego w pełni świadomy. - Za takie zdjęcia mamy urlop w Meksyku zafundowany.
Zaśmiał się, i na jej, i na własne słowa, po czym przyciągnął ją do siebie, zamykając jej usta pocałunkiem, gdy zaczęła o swoim randkowaniu. Żarty żartami, ale odkrył właśnie doskonały sposób na to, by w jakiś sposób je kończyć, przywracając ich do rzeczywistości, która wcale już tak absurdalna nie była, jak mogło się wydawać patrząc po jej początkach.
W rozbawieniu obserwował, jak zmieniała pozycję dziesięć razy na sekundę. Sam napił się wina, tym samym odwlekając odpowiedź na pytanie, które zadała - nawet jeśli nie miało być w pełni pytaniem.
Ojciec był od dawna wszystkim, co miał. Choć zdarzały się momenty, w których nienawidził go jak każdy, zawiedziony syn, z wiekiem nauczył się, że rodzice niewiele różnią się od nas samych. Starają się jakoś przeć do przodu, na swój sposób, czasem z większym, czasem z mniejszym powodzeniem.
- Wbrew pozorom jesteśmy bardzo zżyci - zapewnił ją, uśmiechając się pogodnie, choć jego myśli powędrowały do sprzątania butelek i ściągania go pijanego z kanapy, żeby zostawił mu pieniądze na drugie śniadanie w szkole. - Brytyjczyka nie ma w sobie ani grosz, więc mój beznadziejny akcent to jego wina.
Napił się wina i, jak ona, odłożył kieliszek na ziemię, przez chwilę wiercąc się tak samo jak ona.
- Elise nie jest zła za wystawienie jej znajomego? - zagadnął, już mniej badawczo niż wcześniej powracając do tego tematu. - Jak to jest mieć tak wielką rodzinę?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Złapała za róg koca, pociągając go z powrotem na dół, jak gdyby gest jaki wykonał był w jakiś sposób gorszący. Widział ją całą - i to tak dosłownie - nie wtedy jak w wodzie, gdy czarna bielizna bardziej lub mniej skutecznie zakrywała, to co przeznaczone było dla oka wyjątkowych. Nabyta świadomość własnej urody, co wcale nie zakrawało o zadzieranie nosa, sprawiała, iż doskonale wedziała, że widok ten sprawiał mu przyjemność i pewnie dlatego z przekory skrzętnie oplotła ciało kocem, ściągając go nieco z niego. Skarciła go też spojrzeniem, ale jej uśmiech zdradzał, że niewiele w tym było prawdy.
- Kiepsko, bo nie lubisz kaktusów - zmarszczyła nos na potencjalny kierunek wakacji, który mieli obrać. - Gdybym była sławna jak Emily Ratajkowski, to z moich nagich zdjęć moglibyśmy kupić sobie pałac w Dubaju - podejrzewała, że biedny Andrzej nie wie o kim w ogóle mówi, jednak nie miała zamiaru podnosić się, aby sięgnąć po telefon i pokazać mu kulisy jej ciążowej sesji zdjęciowej. - Tymczasem może nam się udać co najwyżej dotrzeć do tego jeziora, wykupić dwie noce na polu namiotowym i ograniczyć jedzenie do puszek z konserwami - zauważyła rozbawiona perspektywą sprzedawania jej nagości w sieci. Swoją drogą nigdy nie zdarzyło jej się pozować w nagiej sesji, chociaż pewnie mając tych ledwie dwadzieścia lat, miała takie propozycje. Chciała zostawić coś dla siebie i uparcie wierzyła, że może osiągnąć więcej nie w tak łatwy sposób.
Nie spodziewała się usłyszeć odpowiedzi z jego strony, dlatego pytanie zostało ukryte w zwykłym stwierdzeniu. Tak, jakby mówiła o tym, że trawa jest zielona, a słońce żółte - nie zmuszając go do podjęcia tematu, który mógł, ale nie musiał, być drażliwy. Zastanawiała się nawet czy nie zacznie stosować pocałunków nie tylko jako formę zamknięcia jej ust, gdy zaczynała mówić za dużo, ale też jako wymówkę jak w tej grze w pomidora. Tymczasem dzisiejszego wieczora i nocy wszystko było inne - począwszy od nich, przez gesty, którym się obdarzali i do których się posunęli, na rozmowach kończąc. Przeplatali głupoty poważnymi chwilami, znajdując w tym złoty środek.
- To dobrze - uśmiechnęła się na wspomnienie o ojcu. Nie znała go, nie wiedziała czy kiedykolwiek poza, jednak posiadanie rodzina, jakikolwiek by nie był, wciąż było darem i błogosławieństwem. - Nie wiem, bo z nią nie rozmawiałam. Nie miała czasu, jest karierowiczką, która w pełni oddała swoje życie i serce pracy - wzruszyła ramionami, bo chociaż bardzo kochała siostrę, to nie rozumiała jej stylu życiu. Każda z nich jednak była dorosła i co najważniejsze - żadna nie wtrącała się w życie drugiej nieproszona. No, przynamniej do momentu umówienia Aviany z Sebastianem, czego, jak oboje wiedzieli, nie można było mieć jej za złe. - Nie wiem - zaśmiała się, bo jej odpowiedź wydawała się głupia. - Dla mnie to tak normalne, że nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Duża rodzina, to dużo chaosu. I jeszcze więcej hałasu. Zrozumiesz o czym mówię, kiedy ich poznasz - zerknęła w kierunku półki na której stały zdjęcia jej i rodzeństwa. - A jak to jest być jedynakiem? Bo nim jesteś, prawda? - tak przynajmniej wydedukowała.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Może gdyby znał się bardziej na świecie mody to wiedziałby, jak plasuje się Aviana względem Emily Ratajkowsky. Ale nie znał, mógł więc tylko zakładać, że Emily nie dorastała jej do pięt i gdyby zobaczył gdzieś jej zdjęcie to by się w tym założeniu uprzedził. Nie było jednak sensu w ten pomysł brnąć, bo nawet, gdyby mieli zamieszkać w Dubaju, to wolałby, żeby jej nagich zdjęć nie oglądał cały świat. Bo co innego profesjonalna, naga sesja zdjęciowa, a co innego zdjęcie pod prysznicem zrobione przez okno. I nie, żeby to, że on miałby te zdjęcia w czymkolwiek pomagało.
- Puszki z konserwami bywają bardzo dobre - potwierdził, zupełnie bez sensu, bo chyba żadne nie były. - Może nie tak, jak kurczak z rożna i hot dogi, ale już wiemy, że stacja benzynowa jest blisko.
Nie był jakimś ogromnym fanem campingu. Na studiach bawił się na polach namiotowych wyśmienicie - głównie z przyczyn towarzyskich i finansowych, bo w siedzeniu w namiocie samemu nie było żadnego uroku. Ale czasy studenckie miał już za sobą - teraz jeśli była opcja nocowania w hotelu, albo domku do wynajęcia, gdzie docierała cywilizacja, to zdecydowanie wybrałby ją. Może na starość był już mniej szalony, albo wygodnicki, ale, jak mówił jej wcześniej, zaczął doceniać bieżącą wodę i nie czuł potrzeby rezygnowania z tego luksusu w najbliższym czasie.
Siostra karierowiczka - i tak szok, że załatwiła jej jakąkolwiek randkę. Teraz wyobrażał sobie Sebastiana jako znajomego pracy, pewnie też karierowicza, który w pracy przesiadywałby dniami i nocami, a Aviana siedziałaby w domu. Jeszcze lepiej, że wylądowała jednak z nim. Nie, żeby on nie przesiadywał noc w pracy - po prostu teraz nawet o tym nie pomyślał, skupiając się zamiast tego na tym, jaką noc mieli razem.
- Ale pewnie dużo wsparcia - rzucił luźno, myśląc nad tym. Jaka była różnica między dużym rodzeństwem, a żadnym? Pewnie, jak ona, wiedziałby to gdyby przekonał się jak to jest mieć to drugie. Nie utrzymywał kontaktu z rodziną na drugim kontynencie, a ta tutaj, w Seattle, była skromna. - Tak po mnie widać, że jestem egoistyczny i rozpuszczony?
Zaśmiał się, podążając podświadomie za jej wzrokiem, do półki z rodzinnymi zdjęciami, której nie znalazłaby w jego mieszkaniu. Wydawała się być bardzo zżyta ze swoją rodziną. On też był, po prostu w inny sposób, a to, jak się na ich temat wypowiadał jak na razie tylko działał na jego niekorzyść w tej sprawie.
- Moja mama zmarła, kiedy byłem dzieciakiem w szkole. Od tego czasu wychowywał mnie ojciec - wypalił nagle, szczerze wątpiąc, żeby to był dobry moment na takie rewelacje, ale z drugiej strony kiedy nadejdzie właściwy? - Rodzina w Wielkiej Brytanii to banda dupków, z którymi nie utrzymujemy kontaktu. Rodzina tutaj mała, na pewno nie taka głośna. Ojciec na komisariacie prawie dwadzieścia cztery godziny na dobę. Szybko nauczyłem się jak sobie radzić.
Pocałował ją w czoło, jakby chcąc osłodzić informacje, którymi się podzielił.
- Kiedy ich poznam, hm? - mruknął, cofając się do jej poprzednich słów i uśmiechając się podstępnie, świadom tego, że w tej chwili łapał ją za słówka, bardziej niż obietnice. - To na którą randkę to przypada? Szóstą-ósmą?
Ostatnio zmieniony 2020-10-29, 12:53 przez Andrew Ryker, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ona też, co w ogóle nie powinno dziwić. Ceniła wszystkie wynalazki współczesności i jeśli w jakiś sposób ułatwiały jej życie, to nie zamierzała ich sobie odmawiać. Gdyby jednak w tym momencie Andrew uznał, że powinna się spakować, bo pojadą pod namiot, to nie miałaby nic przeciwko. Co z tego, że panował ziąb, szybka jesień w Seattle zdawała się dobiegać końca, bowiem temperatury nocą coraz niebezpieczniej zbliżały się do magicznej linii zera.
Nie bez powodu milczała, kiedy otworzył się i powiedział coś więcej o sobie. Zadarła głowę, żeby skrzyżować ich spojrzenia, uśmiechnęła się lekko, pocałowała go przelotnie i zamiast drążyć, przynajmniej na chwilę odwróciła kolejność rozmowy.
- To nie za szybko? Nie śpiesz się, nie ma do czego. W okolicach dwudziestejdrugiej-pierwszej będzie optymalnie - uśmiechnęła się rozbawiona wizją poznawania go z całą swoją rodziną. Prawdopodobnie już kiedy przekroczyliby próg domostwa, w którym zawsze przy takich okazjach panował chaos, nikt nie zwróciłby uwagi, że kogoś ze sobą przyprowadziła. Może dopiero przy stole? Albo jeszcze później? W przeciwieństwie do Andrew, który musiał do tego przywyknąć, nie wyobrażała sobie, aby kogokolwiek z rodziny miało w jej życiu zabraknąć. To fakt, że każde z nich kroczyło odrębnymi ścieżkami, ale byli związani niewidzialną nicią, jaka wciąż ich ze sobą łączyła. Myśl, że miałaby teraz stanąć nad grobem kogokolwiek z bliskich wywoływała skrajne emocje. Nawet nie potrafiła pojąć co musiało czuć dziecko obserwujące spuszczaną do zimnego dołu trumnę. - Brakuje ci jej czasami? - wiedziała, że minął szmat czas, który dawno pozwolił ranom się zabliźnić, mimo to, były sytuacje, w których obecność mamy - nawet dla faceta - była niezastąpiona. - Przykro mi, że musiałeś dorosnąć zbyt szybko - posmutniała mimowolnie, wyobrażając sobie małego dzieciaka rzuconego w świat dorosłych. I zmuszonego - niestety - radzić sobie samemu, w pojedynkę. Jej życie zdecydowanie było łatwiejsze. - Czyli rozumiem, że Wielka Brytania nigdy nie zostanie naszym wakacyjnym kierunkiem? Nie będziemy jeść hot dogów nad Tamizą, ani próbować wkraść się do Buckingham Palace? - rozluźniając atmosferę, zapytała z udawanym smutkiem słyszalnym w głosie i wymalowanym na twarzy. W tle muzyka zmieniła się po raz kolejny, mieszając utwory z plej listy Aviany, a ona od czasu do czasu nuciła coś kompletnie niezrozumiałego pod nosem, nie posiadając za grosz talentu wokalnego.
Sięgając po kieliszek z winem odstawiony na podłogę, przekręciła się kolejny raz, aby się napić, a później swobodnie ułożyć brodę na jego klatce piersiowej i patrzeć prosto w niebieskie tęczówki. - Chciałbyś wrócić na front? - zapytała. - Skąd w ogóle pomysł, żeby tam pojechać? - tak, to też chciała wiedzieć. Ludzie nie podejmują takich decyzji spontanicznie, z dnia na dzień nie postanawiają wyjechać do kraju ogarniętego wojną, nie podają się śmierci na srebrnej tacy, czekając aż po nich przyjdzie. Bez względu na to jaką rolę tam pełnił - był w niebezpieczeństwie. Chciała wiedzieć czy kryła się za tym zwykła zawodowa śmiałość czy coś więcej.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

O ile zdecydował się temat swojej rodziny poruszyć, nie wiedział, czy chciałby długo o tym rozmawiać. Z niektórych traum się wyrastało. Mówili, że czas leczy rany, ale te wciąż zarastały w blizny, nie znikały nigdy w zupełności. Podejrzewał, że gdyby postanowił porozmawiać z jakąkolwiek terapeutką, miałaby mu wiele do powiedzenia o tym, dlaczego zachowuje się w ten lub inny sposób i jak wielki wpływ to wszystko miało na niego gdy był dzieckiem. Ale i on, i jego ojciec uważali, że takie rzeczy nie są dla nich. Jeden uciekł w alkohol, a drugi w pracoholizm. Niby z perspektywy kogoś innego różnica pewnie nie była tak wielka, ale on czuł,że funkcjonował lepiej i sam kazał ojcu siedzieć dłużej na komisariacie.
- Codziennie - odpowiedział, jakby słowo wyrwało mu się z ust zanim zdążył je przeanalizować, zdecydować, czy powinien je wypowiadać, czy lepiej sobie darować. Drgnął, reflektując się w tym dopiero po chwili, wyrywając samego siebie z zamyślenia. - Ale mało pamiętam z czasów, kiedy wszystko było dobrze.
Pamiętał moment, w którym zaczęła chorować i wszystko potem wydawało się klarowne, przejrzyste. Ale wcześniej jego dzieciństwo było rozmyte, z niektórymi, ostrymi momentami, które był w stanie przywołać z pamięci.
Uśmiechnął się, w duchu wdzięczny za rozluźnienie tematu hot dogami jedzonymi nad Tamizą. Nie czuł żadnego wstrętu do tamtego kraju, ot, po prostu nie trzymało w nim go absolutnie nic, więc nie widział nigdy powodu by tam pojechać.
- Jeszcze królowa nie zrobiła ze mnie banity - odparł, pochylając się po swój kieliszek z winem i upijającłyka. - Jeśli będziesz chciała, to zamiast do Meksyku, możemy jechać tam.
Ich wszystkie, hipotetyczne podróże były dokładnie tym - hipotetycznymi. Ale może powinni na poważnie się nad nimi zastanawiać, skoro powoli zacznie im kiedyś brakować miejsc, w których odwalą coś absurdalnego.
Uśmiechnął się znad kieliszka, patrząc na nią z góry. Miała talent do zadawania tych pytań, na które nie miał zbyt pozytywnych odpowiedzi. I tym razem kiedy znowu rzuci jej przybijającą historią, pewnie pomyśli, że trafiła na bardzo beznadziejny przypadek.
- Widziałem ofertę last minute i postanowiłem się skusić - odpowiedział z rozbawieniem, grając na zwłokę.
Sam do końca nie wiedział w jakich proporcjach mieszały się powody, dla których wyjechał. Nie był tylko jeden, choć na pewno był główny. Miał dość Seattle, miał dość sytuacji, która wcześniej w tym roku się wydarzyła. Czy miał dość pewnych osób, tak jak ona miała dość swojego męża? Nie. On zwyczajnie miał dość siebie i tego, jak zachowywał się przy nich.
- Było dużo powodów - powiedział zdawkowo, nie chcąc, żeby pomyślała, że wykracza poza jakieś granice zadając to pytanie, ale też nie wiedząc, jak przekazać to tak, by nie wyszedł na zniszczonego człowieka, którym przy niej w ogóle się nie czuł. Nie chciał też kłamać. - Ale wino nie pasuje zbyt do wojny i śmierci, nie uważasz? - mruknął w jej włosy, pochylając się tak, że na moment nie była w stanie patrzeć mu w oczy. - Albo pasuje zbyt dobrze - dodał, z większym rozbawieniem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Po szczerym wyznaniu zrobiło jej się jeszcze ciężej na sercu. Jasne, był dorosłym facetem i patrzył dzisiaj na śmierć swojej matki inaczej, jednak ona na moment zobaczyła w nim tego chłopca, który być może i radził sobie świetnie, ale brakowało mu najważniejszego elementu układanki zwanej rodziną, tego co ją scalało - matki. Nic nie mówiąc, wdrapała się na niego wyżej, przygniotła swoim ciałem jego i mocno objęła go wokół szyi najpierw całując policzek, później drugi, brodę, czoło, a finalnie złączając ich usta w subtelnym, delikatnym, przesyconym uczuciami pocałunkiem. Jak gdyby za jego sprawą chciała zabrać cały ból, który czuł kiedyś i który, być może, czuje dzisiaj.
- Uważam - uśmiechnęła się, przyjmując zakończenie przez niego tematu za jasne i klarowne. Nie była tą osobą, która wymuszałaby teraz na nim dalsze opowieści. Co prawda nie powiedział jej zbyt wiele, właściwie tyle co nic, nie odpowiedział nawet na pytanie, czy gdyby chciał, gdyby miał szansę, wróciłby tam z powrotem, ale wierzyła, a przynajmniej wolała się teraz okłamywać, że jego odpowiedzią byłoby stanowcze nie. Nie ze względu na nią, chociaż egoistycznie powinna przyznać, że tak, ale na siebie i dla siebie. - Co w takim razie pasuje do wina? - zapytała, odsuwając się, bo chowanie twarz za burzą jej włosów w niczym mu nie pomagało. - Jesteś głodny? - chcąc-nie-chcąc podniosła się wreszcie z kanapy, omiotła spojrzeniem salon i starała się znaleźć coś wygodnego, co mogłaby na siebie nałożyć i po co nie musiałaby fatygować się aż do sypialni. Jego koszula odpadała, chociaż podobno utarło się, że mężczyźni uwielbiają kobiety, które zakładają na siebie ich ciuchy. Nie chciała mu kraść jedynego wygodnego elementu garderoby, który tutaj miał. Jeśli jednak ten ekshibicjonizm o którym mówili przypadkiem nie był tylko wyimaginowany - droga wolna, mógł paradować nawet i z gołym tyłkiem. Ona zaś zniknęła w sypialni, gdzie narzuciła na siebie - strój numer 4 tego wieczora - bluzę i bieliznę po czym wróciła do salonu, przyglądając mu się, gdy wciąż leżał na kanapie.
- Jedzenie - skinęła głową i pomaszerowała do kuchni, otwierając lodówkę, żeby prześwietlić jej zawartość. Godzina była zdecydowanie nieodpowiednia, żeby gotować, a co dopiero jeść, jednak niespecjalnie przywiązywała do tego teraz wagę. - Mogę zrobić ci kanapkę z żółtym serem - zawołała rozbawiona, bo nie tak dawno chwaliła się swoimi umiejętnościami w kuchni. - Albo makaron... - do którego doda coś, co na pewno będzie smakować dobrze. - Szybka decyzja, wiesz, że nie lubię czekać - wciąż stojąc w drzwiach lodówki, oparła się ramieniem o nie i nie odrywała od niego spojrzenia czekoladowych tęczówek.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Parsknął śmiechem, gdy nagle znalazła się wyżej, praktycznie na nim leżąc. Nie miał jednak na co narzekać. Każdy z jej pocałunków sprawiał, że jeszcze mocniej zaciskały się jego objęcia. Przywracała go do rzeczywistości, która nie była tak zimna i odległa jak wspomnienia. Sprawiała, że skupiał się na tu i teraz, na tym, co było istotne. A temu wieczorowi nie potrafił zarzucić niczego złego. Wszystko było, po raz pierwszy od dawna, poukładane na swoim miejscu.
Trzymając ją w swoich ramionach, z muzyką wciąż grającą cicho w tle, zastygł w miejscu, przez chwilę tylko się nią rozkoszując. Nie chciał jeszcze wracać do siebie i zostawiać jej tutaj samej. Kiedy się odsunęła, zaprotestował cicho, otwierając znów oczy, gdy poduszka w postaci jej włosów wysunęła się spod jego głowy.
- Hm? - mruknął na jej pytanie, sam nie wiedząc, czy w sumie był głodny, czy nie. Niby zjedli mało, ale jak na razie jego umysł skupiał się na zupełnie innych rzeczach i nie starczyło mu sił przerobowych na myślenie o jedzeniu.
Gdy wysunęła się spod jego ramienia, a także spod koca, uśmiechnął się pod nosem. Samemu nie ruszał się z miejsca, po prostu ją obserwując, póki miał okazję.
- Mówiłem ci już, jaka jesteś piękna? - spytał, ignorując to, jak tanio brzmiało to jako komplement. No i to, że już jej to dziś mówił.
Gdy zniknęła w sypialni, też odnalazł swoje spodnie, bo nie był zwolennikiem biegania na waleta po domu, szczególnie czyimś. Gdy wróciła, podnosił z ziemi swoją koszulkę, nakładając ją, ale na razie darując sobie jej zapinanie.
- A pizza? To włoskie i to włoskie - spytał z rozbawieniem, wskazując na prawie pół opakowania, wciąż nietknięte, leżące na stole.
Podszedł do niej, maszerując do kuchni jej tropem i zerknął znad jej ramienia do lodówki. Dochodziła już pierwsza w nocy, brzmiało jak idealna pora na gotowanie.
- Na co masz ochotę? - zagadnął, całując ją w tył głowy, gdy zakończyła oględziny lodówki.
Cokolwiek wynalazła, albo w końcu zdecydowała się na pizzę, potowarzyszył jej w jedzeniu i pomógł dopić wino. Mimo wszystko, czuł, że zbliżał się moment powrotu do mieszkania - jakkolwiek blisko jej nie czułby się teraz, nie chciał pchać tego jeszcze dalej. Już dość mieli doznań tej nocy. Koło drugiej, pocałował ją na dobranoc i wyszedł z mieszkania.

zt x2

autor

Zablokowany

Wróć do „Domy”