WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
-
<div class="ds-tem1">
<div class="ds-tem2">
<div class="ds-tem3">Asylum
<div class="ds-tem4">Wstęp do zabawy+informacje</div></div><div class="tem-in"> <br><br>
„Niezapomniane przeżycie”, „świetna zabawa”, „porywająca rozgrywka” – takie hasła, załączone u tyłu waszych biletów, głoszone były przez organizatorów wydarzenia. Niektórzy z was cmoknęli pewnie żałośnie na te słowa; szczególnie na myśl o wyprawie, jaką podjąć musieliście, by dotrzeć na miejsce zbiórki. Przeszło godzina drogi, licząc od obrzeży miasta. Leśną ścieżką dociera się do szpitala psychiatrycznego – opuszczonego już od wielu dziesięcioleci; dziś przypominającego raczej ruinę tego, czym był w czasach swojej „świetności”. Prowadzony przez siostry zakonne. Podobno – nawiedzony. Idealny, by… zabawić się na Halloween.<br><br>
To czas dla Was na zapoznanie się ze sobą (albo przyjacielską pogawędkę – jeśli już się znacie!); wciąż bowiem widno, a rozgrywka zaczyna się o zmroku! Docieracie więc na niewielki dworek. Zardzewiała furtka z porywem wiatru kwili żałośnie – by nocą budzić niepokój.<br><br>
Kiedy będziecie gotowi, zbliżcie się do frontowych (zamkniętych na trzy spusty) drzwi, aby przyjrzeć się im dokładniej!
<br><br>
GRUPA:<br><br>
• Ariel Darling<br>
• Ida Kennedy<br>
• Kiara Fernsby<br>
• Isaac White<br>
• Shahruz Hale<br>
• Delilah Darenth<br>
</div></div>
</div></div></table>
-
- Ktoś z was nosi soczewki? – zagadnął, kiedy ledwo wyłonili się z lasu na jakąś pokrytą żwirem dróżkę, prowadzącą do celu ich podróży. – To powinno tak piec? – Przebierając się za Lestata de Lioncourt, chciał wypaść tak autentycznie, jak to możliwe, więc nawet skombinował sobie kolorowe soczewki, z których założeniem musiała pomóc mu któraś z sióstr. I mimo iż od ich zaaplikowania minęły już dwie godziny, wciąż czuł się z nimi cholernie dziwnie. W dodatku ciągle mrugał jak ostatni idiota, próbując pozbyć się tego nieprzyjemnego uczucia.
<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 8px; text-align: justify; color: black;padding-top: -40px; margin-top: -22px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 320px; color:#301800;"><center>i felt out so low, felt nowhere to go, but i know you wait for me</center>
</div></center>
-
— Obleciał cię strach i uroniłeś łezkę, a teraz nie chcesz się do tego przyznać czy faktycznie coś cię drażni? Bo jak to drugie to przykro mi, ale coś jest nie halo… zapiec może przy zakładaniu, ale jak się już ułoży na oku to tego nie czujesz — wyjaśniła jako znawczyni, bo sama kiedyś zakładała i podeszła kilka kroków bliżej by znaleźć się przy schodach. — Ciekawe czy tutaj naprawdę straszy… — zastanowiła się na głos rozglądając wokół, ale był tylko las, wielkie schody i budynek, który przyciągał do siebie. Pewnie dlatego zaczęła dreptać po schodach i piąć się wyżej w kierunku drzwi.
-
Wciskając się w kostium faraona, próbował nie myśleć o tym, że będzie mu zimno, a skupić się na tym, że rozgrzeją się alkoholem i jakimiś przysmakami. W końcu szli na imprezę Halloweenową, czego innego mógł się spodziewać?
Może gdyby przeczytał o tym jakiekolwiek informacje zamiast w ciemno kupować to, co mu wskazywała, nie stałby teraz w ciasnym i odkrywającym przebraniu, w środku lasu, z grupą obcych mu ludzi. Długo powtarzał sobie w myślach, że koleżanka zaraz przyjdzie, bo inaczej musiałby ją zabić i wydzwaniając do niej niemal nie zauważył, jak z resztą grupy zaczął się przemieszczać na miejsce.
Sorry, jestem chora i nie wychodzę z łóżka. Baw się dobrze!
Klnąc pod nosem potknął się o jakiś kamień w swoich sandałach i prawie wywalił na wstępie.
- Ile to ma trwać? - westchnął, spoglądając po pozostałych w nadziei na odpowiedź w stylu dwadzieścia minut, a potem chlejemy. Zaszedł już tak daleko, że głupio było się wycofywać, choć stary budynek nie wyglądał zbyt zachęcająco. Nie widział też żadnych ludzi wychodzących ze środka na zewnątrz. W zasadzie to poza ich grupą nie widział nikogo, co sprawiało, że narastały jego złe przeczucia co do tego, jaki bilet kupił.
Czy wpakowałem się w sex dungeon?
-
Droga do opuszczonego szpitala dłużyła się niemiłosiernie. Dopiero po kilkunastu minutach marszu ujrzała brudny, zaniedbany budynek, w których kiedyś prawdopodobnie leczono pacjentów elektrowstrząsami. Na samą myśl przeszedł ją nieprzyjemny dreszcz, toteż w ramach oderwania myśli od przerażającego widoku, postanowiła zagadać do faraona idącego tuż obok i panny Kennedy.
– Na stronie było napisane, że od dwóch do trzech godzin – swoją drogą, mogli napić się w trakcie zabawy. Nie poinformowano ich o zakazie przynoszenia alkoholu, toteż blondynka wyjęła piersiówkę zza pazuchy i wyciągnęła dłoń w stronę nieznajomego. – Chcesz trochę? – zogniskowała na nim spojrzenie niebieskich tęczówek. – Jestem Kiara, ta z młotkiem to Ida – głową kiwnęła w stronę blondynki. – Ida, podziel się z nami proszę, po co ci ten młotek? – że też nie zapytała o to wcześniej. – Hej wszystkim – dodała, gdy już znaleźli się pod budynkiem. – Wyjmij je, przecież w ciemności i tak nie będzie ich widać – wzruszyła ramionami, po czym idąc w ślady pogodynki (tak, Kiara od razu rozpoznała Ariel), również zbliżyła się do drzwi.
-
Alkoholu nigdy nie odmówił. Nie, żeby był chlejusem, gdy był sam nie pił praktycznie nigdy, ale gromada obcych mu ludzi i fakt utkwienia w środku lasu jakoś nakłaniał do sięgnięcia po piersiówkę, więc to też zrobił.
- Niebieską pigułkę też dla mnie masz? - spytał Morfeusza nim pociągnął sowity łyk zaoferowanego przez nią napoju. Swoją drogą, czym był alkohol jak nie ucieczką od rzeczywistości - na swój sposób niebieską pigułkę właśnie mu dała.
Wraz z dwójką kobiet, powoli ruszył do drzwi, gdy oddał jej już jej podarunek. Nie szukałby jednak w środku duchów, a kogoś, kto organizował to przedstawienie, kogo mógłby spytać o zwrot biletu na przykład. Albo co mają w planie, bo przecież na pewno musiał taki powstać. W innym wypadku organizatorzy imprezy nie wywiązywaliby się z ich przeciętnej roboty.
Drzwi były na razie zamknięte, a on i tak nie wiedział, czy wnętrze było gorszym wyborem niż tkwienie w tym zadupiu, do którego dotarli. Podążając za wzrokiem Morfeusza, zerknął na wampira z soczewkami i w duchu docenił jego poświęcenie dla kostiumu. Założenie czapki to jedno, a wpakowanie sobie kawałka plastiku do gałek ocznych to drugie.
- No te okulary na pewno też ci się przydadzą - zwrócił uwagę, wskazując rękami na parę na jej nosie.
Jeśli środek miał wyglądać jak to, na co patrzyli teraz, to pewnie nie było szału.
- Jedyne, co tu straszy to grzyb na ścianach - rzucił do drugiej blondynki, obracając się z powrotem w ich kierunku.
-
<div class="ds-tem1">
<div class="ds-tem2">
<div class="ds-tem3">Asylum
<div class="ds-tem4">ingerencja mg</div></div><div class="tem-in">
Zbliżacie się do potężnych, choć bez wątpienia naruszonych już zębem czasu drzwi. Ariel – podchodząc jako pierwsza, zdążyłaś przed resztą grupy rzucić uważnym okiem na zamknięte przed wami skrzydło. Pierwotnie założone zamki od dawna przyrdzewiały; klamki zostały prawdopodobnie powyrywane przez pijanych nastolatków, którzy okolice nawiedzonego szpitala, upodobali sobie jako świetną miejscówkę campingową. Dziś wrota trzymane były jednak w zwartym ścisku nie tylko nowego, ale także i dobrej jakości łańcucha i kłódki.<br>
Isaac – bez wątpienia widać było po tobie, że na ten moment udział w zabawie nie był spełnieniem twoich najskrytszych marzeń. Być może to kwestia kostiumu, w parze z ziąbem, który nastawał wraz ze zmrokiem; zacząłeś wnikliwie przyglądać się nieszczelnym, a często także i powybijanym oknom. Twojej uwadze nie umknął fakt rozbłysku jedynej działającej latarni ogrodowej – a także tego, że snop jej światła spoczywał na pobłyskującym w trawie przedmiocie.<br>
Klucz.<br>
Klucz od kłódki.<br><br>
Co czeka was po przekroczeniu progu?<br><br>
Przestronne pomieszczenie. Przestronne, choć wcale nie obszerne. To od niego wychodzi labirynt korytarzy, które przybliżą was dziś do rozwiązania zagadki przeklętej placówki. Co ważne, wita was nie tylko początkowa, głucha cisza, ale także i nastrajający odpowiednio mrok, rozrzedzony wyłącznie szwankującymi jarzeniówkami.<br>
W kącie holu, niegdyś służącego najwidoczniej również za recepcję, dostrzegacie niewielki stolik, na nim z kolei krótkofalówkę przygotowaną do odbioru wiadomości.<br>
– Obecność nowych gości, wierzcie nam, nie umknęła naszej uwadze. Zasady waszego pobytu są proste. Po pierwsze – przekraczając próg tego budynku pozwólcie sobie uwierzyć, że to, co dzieje się wokół, jest prawdą. Pozwólcie, że zdradzę wam sekret… – Głos urywa się na moment, by nadać kolejny komunikat; tym razem głębszym już tonem. – Po terenie szpitala wciąż tułają się dusze brutalnie zamordowanych pacjentów. Nie wyjdziecie stąd, dopóki nie rozwikłacie… Jego zagadki. Tego, który chlubi się swoim dokonaniem. Rzezią, jaka miała tu miejsce przed laty. Dziś mówimy o nim Bloody Face, a przecież… przecież był taki sam, jak oni. Był jednym z nich. Tylko odkrycie jego tożsamości pozwoli na zawsze oczyścić to miejsce z plugastwa zbrodni, którą skrywają te mury. – Kolejna, tym razem dłuższa przerwa. – Wyznaczcie osobę, która odpowiedzialna będzie za komunikację. Niech weźmie ze sobą tę krótkofalówkę. Następnie zadecydujcie, które skrzydło szpitala decydujecie się zbadać jako pierwsze. Przypomnę – każde z nich chowa swoje sekrety, zagadki i próby. <br>
Podnosicie wzrok.<br>
Rzeczywiście – widzicie korytarze prowadzące do skrzydła zachodniego, północnego oraz wschodniego. Od którego zaczniecie?<br><br>
Notka: Jeśli wybory zostaną podjęte sprawnie, następny post MG może pojawić się wcześniej, niż za trzy dni.
</div></div>
</div></div></table>
-
- Ech, kurwa... - westchnął, usłyszawszy drugą część jej wypowiedzi, tym razem tą bardziej pomocną. I co on miał z tym fantem zrobić? Ręce miał brudne, bo wcześniej potknął się o jakiś wystający z ziemi, twardy korzeń i ledwo uchronił się przed śmiercią, prawdopodobnie wprawiając swoich towarzyszów w lepszy nastrój. Przynajmniej tak przyczyniał się do kreacji lepszej atmosfery. - Ktoś ma czyste ręce, żeby mi wyjąć te soczewki? - Perspektywa obcych dłoni, grzebiących mu przy gałkach ocznych, była średnio zachęcająca, zwłaszcza w Halloween, ale czy miał jakieś inne wyjście?
- Fajny młotek, mogę sobie z nim potem strzelić fotę? - zapytał Idę, gdy już Kiara zwróciła uwagę na jej straszliwy atrybut. - W ogóle, za kogo się przebrałaś? - Zmarszczył nos. - Bo wyglądasz trochę jak ten hydraulik, który był u mnie parę razy... Chyba nazywał się Juan. Nawet też był tak poplamiony jak ty, tylko w jego przypadku to chyba nie miała być krew tylko keczup z hotdoga. - Nie wiadomo dlaczego pomyślał, że ta zabawna historyjka przełamie pierwsze lody. Musieli się zintegrować, jeśli mieli tutaj spędzić następne dwie godziny.
Gdy, po wstępnych oględzinach, przekroczyli próg rzekomo nawiedzonego psychiatryka (zakładam już, że Isaac podniósł ten klucz i podzielił się skarbem, żeby nie przedłużać), Shah wepchnął się przed wszystkich niczym największy chojrak Seattle. Oglądał na Netflixie dużo horrorów, takie rzeczy go nie przerażały.
- Recepcja jak u mojego lekarza pierwszego kontaktu - stwierdził wesoło, po czym skierował się w tamtym kierunku. Był pierwszym, który dostrzegł krótkofalówkę. Podniósłszy ją i przycisnąwszy odpowiedni przycisk, drgnął nieco na brzmienie głębokiego, przerywanego cichymi trzaskami głosu. - Uuuu, dobra atmosferka - stwierdził, kiedy wszyscy wysłuchali przerażającego komunikatu. Prawdopodobnie trochę psuł swoim entuzjazmem całą tę aurę, ale miał to gdzieś. - Mogę wziąć krótkofalówkę? Spróbuję umówić się z tym typkiem na randkę. - To byłoby super śmieszne. - Chyba że chcecie robić wyliczankę. - Głos należał do reszty.
<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 8px; text-align: justify; color: black;padding-top: -40px; margin-top: -22px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 320px; color:#301800;"><center>i felt out so low, felt nowhere to go, but i know you wait for me</center>
</div></center>
-
Kiedy Kia przedstawiła je Faraonowi to Idzisława machnęła mu ręką na powitanie. - Siema, ta z młotkiem to ja - rzuciła. Wywróciła oczyma co ją oczywiście trochę zabolało, ale jednocześnie nikt tego nie widział. - Kia, Kia, Kia. Kijanko ty moja niewyrośnięta, ile razy ci mam powtarzać, że ten młotek to bilet miesięczny w metrze i karta stałego klienta w starbucksie jednocześnie - no czy to nie było to oczywiste? Ech w sumie może to i dobrze? Niedługo wszyscy zaczną chodzić w ogrodniczkach i z młotkiem w torebce.
Ten młody wampirek to jednak wiedział o czym gada. - Zajebisty, co nie? No jak chcesz, ale spróbuj mi go podebrać to cię znajdę - rzuciła, szukając w torebce skręta bo była pewna, że gdzieś go ma. Odpaliła go, a dopiero potem spojrzała na zebranych. -Och, pardon. Chcesz? - spytała tego młodego, bo taki pocieszny się jej wydawał.
Cóż, nawet bez trawki Ida zaczęła cicho rechotać jak żabson (SEKSOHOLIK), no bo Ida to dziwak i ją takie klimaty bawiły. Przyszła tu tylko, żeby sie Kia ze strachu w majtochy nie posikała. - Na moje to możesz sobie nawet to wziąć - wzruszyła ramionami i wzięła pierwszego bucha. A potem dopiero do niej dotarło kto tu z nią jest. - O MATKO BOSKO, ej Kia, czy to ta babeczka z telewizora? - rzuciła, patrząc na Ariel. No co? Niektórzy dla funu oglądali filmy, a Idella oglądała prognozy pogody.
-
...głos już narzucał zadanie, starała się skupić na uwagach jednocześnie zastanawiając się, czy ktokolwiek się ich podejmie. Prawdę powiedziawszy entuzjazm pana Soczewki nieco podtrzymywał ją na duchu i gdyby to on przejął krótkofalówkę byłoby jej bardzo na rękę. — Jestem za, bierz jeśli chcesz — oznajmiła zakładając ręce na klatce i rozglądając się wokół.
-
– Co tylko zechcesz – naprawdę miała w kieszeni czerwoną i niebieską pigułkę, w końcu w pewnym momencie będzie musiała dodać wiarygodności swojemu przebraniu, a fakt, że regularnie występowała na scenie, pomagał jej wejść w różne role. – Przez okulary nie pieką mnie oczy – odgryzła się jeszcze, gdy już dotarli do drzwi. Przez krótki moment była pewna, że faraon przeniknął przez ścianę do środka, ale finalnie okazało się, że wciąż stoi tuż obok niej. Omamy? Alkohol? A może niedojebanie?
– Kiedyś będę wyciągać cię z aresztu – posłała uroczy uśmiech kuzynce, a chwilę później uniosła brwi ku górze. – A nie, czekaj… Już to robiłam – pokręciła głową, tym razem ponownie zwracając uwagę na klucz leżący na ziemi. – Tak. Ty jesteś Ariel, prawda? Ariel Darling? – nie podzielała ekscytacji panny Kennedy, ale być może pogodynce zrobi się miło, że ktoś ją zna? – Wchodzimy? – rzuciła do wszystkich i już po chwili przekraczali próg budynku. Środek był brudny, zakurzony, prawdopodobnie zapleśniały i nie brakowało w nim różnego rodzaju graffiti. Wystarczyło kilka sekund w tym miejscu, aby stwierdzić, że zapisanie się na zabawę być może nie było najlepszym pomysłem. – Dziwny klimat… – mruknęła pod nosem i podskoczyła, gdy skrzeczący głos z krótkofalówki rozszedł się po pomieszczeniu.
– Bierz ją – instynktownie zbliżyła się do Idelli. – W którą stronę idziemy? – do wyboru mieli co najmniej kilka korytarzy i jakimś trafem żaden nie zachęcał.
-
Dreszczyk emocji go ominął, bo, podobnie jak Kiara, nie należał do osób strachliwych. Bać mógł się nieświeżego jedzenia u chińczyka i grzyba na ścianach, ale nie mrocznego prowadzącego ich grę. Wszedł więc do środka i obserwował przez chwilę pozostałą część grupki, zastanawiając się, czy autentycznie tylko tak mało osób zgłosiło się do tej zabawy, czy to był limit. Może zostali wybrani? Spośród setek chętnych, teraz to oni stali w tym lesie, umierając z zimna?
Miło było poczuć się wyjątkowym, choć raz.
- Że Mario? - spytał głupio, patrząc na kobietę z młotkiem, gdy przyrównał ją do hydraulika. No ale nie miała czerwonej czapki, więc jeśli miała być Mario, to się nie postarała. Ale oferowała skręta, mógł wybaczyć jej wszystko. Przyda się później, gdy utkną na pierwszej zagadce. Tego się spodziewał - zagadek. To w końcu musiał być jakiś escape room.
- Wampir zaraz będzie ślepy, to krótkofalówka mu się przyda - potwierdził, bo żywcem nie mogło mu być bardziej obojętne to, kto z nich ją weźmie. Spojrzał na mężczyznę i uśmiechnął się do niego pokrzepiająco. - Odnajdziemy cię zanim zrobi to Bloody Face, obiecuję.
Rozejrzał się dookoła gdy biała Morfeusz zadała swoje pytanie. Nie dostrzegł niczego charakterystycznego w żadnej odnodze korytarza, więc w głowie założył, że może być to im obojętne. Zastanawiał się tylko, na ile zaawansowana będzie ta rozrywka, którą sami sobie zgotowali. Czy będą wyskakiwać na nich aktorzy z nożami? Czy umrze dziś na zawał serca?
Boże, nareszcie.
- Chodźmy tam - zaproponował, wskazując na zachodni korytarz. Sprawiał wrażenie człowieka z planem, ale posiadał go mniej więcej tyle, ile odzieży chroniącej go przed wiatrem - czyli niewiele.
Jeśli nie spotkał się ze sprzeciwem, ochoczo ruszył przed siebie, pomimo swojego sceptycyzmu ostrożnie rozglądając się dookoła, a w szczególności od nogi.
-
Idąc przez las głownie rozglądała się na boki i starała udawać, że nie jest przestraszona, chociaż tak naprawdę była posrana, przypomniał jej się wszystkie filmy jakie widziała i wyobraźnia zaczęła działać.
W końcu stanęli przez tym ogromnym domem i Delka wiedziała, że już lepiej nie będzie, będzie tylko coraz straszniej i zaczęła się zastanawiać po cholerę wzięła udział w tym dobrowolnie.
- Mam nadzieje, że to będą jakieś zagadki, a nikt nie pogoni nas z piłą łańcuchową. - odparła patrząc na wielki stary dom, który stał przed nimi. Na zewnątrz wyglądał naprawdę przerażająco, kiedy przekroczyli próg domu okazało się, że wnętrze wcale nie zachęcało do pozostania w tym jakże strasznych progach.
- Żałuje, że tu przyszłam. - mruknęła do wszystkich, obejmując swoje ramiona, bo przeszył ją niewyobrażalny chłód. Ruszyła za faraonem, przynajmniej jego widok nieco nadawał komizmu tej całej sytuacji, bo zupełnie jego strój nie pasował do tego popierzonego miejsca.
-
<div class="ds-tem1">
<div class="ds-tem2">
<div class="ds-tem3">Asylum
<div class="ds-tem4">ingerencja mg</div></div><div class="tem-in">
Zdecydowaliście się ruszyć w stronę zachodniego skrzydła.<br><br>
Pomimo tego, że wybrany przez was korytarz zastawiony był zdezelowanymi witrynami lekarskimi, wydawał się także nieco szerszy w porównaniu do pozostałych. Pod nogami chrzęściły grudki piachu i gruzu – a każdy powiew wiatru wpadający przez zabezpieczone kratami, wybite okna, unosił w powietrze pył kurzu. Niemal po omacku przemieszczaliście się do przodu, przed siebie.<br><br>
Przy odrobinie dalszego rozeznania (czy raczej wytężenia wzroku), zdajecie sobie sprawę z tego, że wokół was znajduje się mnóstwo identycznie wyglądających drzwi. Za większością z nich znajdziecie wyłącznie schowki, dziś wypełnione połamanymi, plastikowymi kubłami, zabrudzonymi materiałami i opróżnionymi opakowaniami po od dawna nieużywanych już środkach czystości, chemikaliach.<br><br>
A jednak – u końca korytarza następuje rozwidlenie. Wygląda na to, że odpryski farby na zamkniętych drzwiach zostały przykryte kolejną jej, zdecydowanie świeższą, warstwą. Na środku jednych z nich widnieje napis "SZUKAJCIE ODPOWIEDZI", na drugich z kolei namalowane sprejem oznaczenie [KLIK]. Czy było to naprowadzenie na to, czego właściwie szukacie?<br><br>
– Jeśli nie wzięliście ze sobą telefonów, to... Na pewno znajdziecie tu też jakieś latarki – odezwał się głos w krótkofalówce.<br><br>
Chciałbym, abyście w waszych postach zawarli czynność przeszukiwania korytarza, schowków, otoczenia – ogółem (na potrzeby rozgrywki możecie uznać, że niektóre drzwi prowadzą do jakichś pomniejszych salek; wedle uznania). Mechanika dla tego posta przedstawia się w ten sposób:<br><br>
Zadanie – wykonać 6 rzutów (niezależnie od ich wyniku, po 6 rzutach następuje odnalezienie wskazówki).<br>
Uwaga: To, czy wasza postać podejmuje się szukania, czy nie – zależy od was. Jeśli jednak każdy dokona takiej próby (6 osób przypisanych do eventu), tak poszukiwania zakończą się w jednej kolejce.<br><br>
Rezultaty:<br>
W trakcie poszukiwań…<br><br>
1-2 – … nabawiasz się płytkiego, choć jednocześnie nieco uciążliwego skaleczenia/rozcięcia.<br>
3-5 – … nabawiasz się kilku otarć/uszkodzeń kostiumu.<br>
6-10 – … bezproblemowo radzisz sobie z przetrząsaniem kolejnych zakamarków.<br><br>
Każdy na rzut ma 24h (post może być krótki, ważne by dokonano w nim rzutu za pomocą komendy). Jeśli ktoś nie zdąży, dopuszcza się, by pozostali gracze rzucili po raz kolejny. Następny post MG pojawi się po 6 rzutach.
</div>
</div></div></div></table>
Losujecie za pomocą komendy
Kod: Zaznacz cały
[dice]d10[/dice]
-
- Mogłaby być Mario w sumie - przytaknął Isaacowi, kiwając głową niczym największy znawca strojów halloweenowych.
Ucieszył się nawet, że nikt nie chciał odebrać mu krótkofalówki. Czuł, że szykowała się niezła zabawa, a bycie w posiadaniu takiej zabawki w pewien sposób czyniło go królem gry, nie?
Co? Babeczka z telewizora? Shahruz rozglądnął się dookoła w poszukiwaniu Pameli Anderson, ale niestety słono się przeliczył, bo rozchodziło się o Ariel, która uprzejmie zgodziła się pomóc mu z soczewkami.
- Kurwa, jednak się cykam - przyznał po chwili, krzywiąc się na samo brzmienie tych obdzierających go z hartu ducha słów. - Że mi wyciągniesz gałkę oczną czy coś. - Wolał już cierpieć. Przynajmniej tak mógł udawać, że był mesjaszem XXI wieku. - Darling, darling... - zanucił, uśmiechając się tak, jakby ten jeden buch już zdołał go wprawić w zabawny nastrój. - Fajne połączenie. - Trochę syrenkowo, trochę romantycznie.
- Dzięki, stary - rzucił do Isaaca, gdy ten zapewnił go o tym, że uratują go w potrzebie. Jeżeli mieli umrzeć to przynajmniej w spoko towarzystwie.
Kiedy ruszyli w stronę zachodniego skrzydła, a Delilah wyrzekła na głos swoje czarne myśli, Shah spojrzał na nią ze zdziwieniem. Już się bała? To co będzie później, gdy zabawa dopiero się zacznie?
- Daj spokój, siostro. - W wampirzym wydaniu mogli przecież być rodzeństwem. - Będzie super. O, widzicie ile zajebistych drzwi? Tyle możliwości. - Ucieszony, otworzył pierwsze z nich, z którego wypadło kilka wiaderek. - To akurat mało halloweenowe. - Zmarszczył nos, patrząc to na leżące na ziemi wiaderka, to na napis na drzwi opatrzone napisem. - Myślicie, że to jakaś wskazówka? - musiał się dopytać. A nuż coś przeoczył?
Nie czekając na odpowiedź, otworzył kolejne drzwi, które prowadziły do jakiegoś niewielkiego pomieszczenia, pełnego zakurzonych regałów. Zachęcony straszną atmosferką, zaczął rozglądać się po tamtych rejonach, co rusz podnosząc jakieś nowe przedmioty.
[dice]d10 = 137426037 [/dice]
<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 8px; text-align: justify; color: black;padding-top: -40px; margin-top: -22px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 320px; color:#301800;"><center>i felt out so low, felt nowhere to go, but i know you wait for me</center>
</div></center>