WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description
..........Obrazek
.............with her sweetened breath, and her tongue so mean
.............she's the angel of small death and the codeine scene

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

Koniec. Ale tylko na teraz, prawda? Bo ich wyjazd dopiero się rozpoczął, w najlepszy możliwy sposób, jaki Judah mógł sobie wyobrazić. Jeszcze jednym, najprawdopodobniej ostatnim na ten moment spojrzeniem omiótł jej sylwetkę, nim podniósł się z łóżka w poszukiwaniu nie ubrań, a ręcznika, którym mógłby owinąć się w pasie. – Nie wiem jak Tobie, ale mi przyda się prysznic – odezwał się wreszcie, trochę zachrypiałym, niskim głosem, wyjątkowo niepodobnym do tego normalnego, którym jeszcze niedawno proponował jej coś innego, równie mało niewinnego. Chociaż w porównaniu do ostatnich kilkudziesięciu minut zwykły, wspólny prysznic może właśnie był niewinny?
Co z wycieczką? – rzucił nagle, już stojąc przed nią w ręczniku, w którym chwilę później zniknął w łazience, na dobrą sprawę zaglądając do niej dopiero po raz drugi, zaraz po tym, jak szybkim spojrzeniem rozejrzał się po domku, gdy weszli do środka. Całkiem niedawno, a jednak wydawać by się mogło, że co najmniej kilka godzin wcześniej. – Nie mówię, że mamy wyjść już teraz, zaraz. Ale pomyśl o tym, dobrze? Któregoś dnia – krzyknął z drugiego pomieszczenia, odkręcając pod prysznicem wodę, żeby ta zdążyła się rozgrzać zanim wejdzie do środka. – Idziesz?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

..........Opadając na łóżku tuż obok Judah, czuje, jak po jej twarzy spływa kropla potu. Choć lubi, jak jest ciepło, jej ciało nie jest najwidoczniej przyzwyczajone do takiego gorąca, jakie panuje na wyspie. Wie jednak, że już zaraz będzie mogła pójść pod prysznic — jak tylko chwilę odpocznie i dojdzie do siebie po tym, co właśnie zrobili. Na ten moment jednak leży na materacu, z uśmiechem zadowolenia wpatrując się w sufit, by zaraz kątem oka zerknąć na leżącego przy niej mężczyznę. Wciąż nie do końca potrafi uwierzyć, że tu jest, że jeszcze dwa dni temu nie miała pojęcia, że za czterdzieści osiem godzin będzie na pięknej wyspie w towarzystwie kompletnie obcego mężczyzny. I naprawdę nadal nie wie, co takiego Hirsch ma w sobie, że z taką łatwością udało mu się przekonać ją do tego wyjazdu. Niewątpliwie pomógł mu w tym alkohol, który wypiła, ale jednak nie była aż tak pijana — a już na pewno była całkiem trzeźwa, gdy wsiadali do samochodu. Mogła więc się wtedy wycofać, ale nie zrobiła tego. I ma nadzieję, że nie będzie tego żałować.
..........Mi też, zdecydowanie — odpowiada cicho, kiwając głową, ale zamiast się ruszyć tak, jak robi to on, wciąż leży na miękkim materacu, jeszcze niezdolna do ruszenia się gdziekolwiek. Zamiast tego obserwuje, jak czegoś szuka, a potem oplata się w pasie ręcznikiem, by po chwili zniknąć w łazience. — Może jutro? Albo pojutrze? Dzisiaj już nie mam siły — odpowiada, podnosząc nieco głos, aby ją usłyszał. Dopiero wtedy wzdycha cicho i wreszcie podnosi się do pozycji siedzącej, rozglądając się w poszukiwaniu drugiego ręcznika. — Ale nie zostawiałabym tego na ostatnią chwilę, bo może odkryjemy jakieś ciekawe miejsce, w które będziemy chcieli wrócić — ciągnie, wstając z materaca, po czym chwyta odnaleziony wzrokiem ręcznik. — No idę, idę! — śmieje się cicho, by w końcu dołączyć do niego pod prysznicem.
dwa dni później ..........Ma wrażenie, że słońce świeci tu bez przerwy; że nie ma ani jednego dnia, podczas którego choć przez chwilę pada. Oczywiście wie, że to nieprawda i nawet na takich Bahamach spadnie czasem deszcz, ale odkąd tu przyjechali, na niebie nie pojawiła się ani jedna chmurka. Ale to dobrze, prawda? Nie muszą się chować w domku przed brzydką pogodą, mogą zwiedzać, mogą się kąpać, mogą się bawić — korzystać z czasu, jaki tu mają. Choć, mówiąc szczerze, nie płakałaby jakoś mocno, gdyby na jeden wieczór zostali uwięzieni w swojej chatce na plaży. Mogliby wspólnie coś ugotować, zjeść kolację w niewielkiej, acz przytulnej kuchni, a potem spędzić resztę czasu w łóżku.
..........Dopóki jednak jest ładna pogoda, korzystają. Dzisiaj nie jest inaczej, ale zamiast spaceru po okolicy, którą zaliczyli wczoraj, dzisiaj postanowili wynająć jacht i popływać dookoła wyspy. W ciszy i spokoju, tylko we dwójkę (nie licząc mężczyzny, który tym jachtem ma sterować) — pijąc zamówione wcześniej drinki i jedząc zakupione na targu owoce.
..........Mam nadzieję, że nie mam choroby morskiej — śmieje się, gdy z pomocą Judah wchodzi na pokład niewielkiego jachtu. Chociaż Seattle ma dostęp do wód i wiele jachtów, motorówek czy statków buja się w jego porcie, nigdy nie miała okazji popływać czymkolwiek. Ale nawet jeśli gdyby miała, na pewno nie byłaby to tak spektakularna wycieczka, jaką mają odbyć dzisiaj. I naprawdę ma nadzieję, że nagle nie okaże się, że nie jest w stanie w ten sposób podróżować, choć z drugiej strony ma wrażenie, że na tak płytkich wodach, na których niemal nie czuć fal, nic jej nie będzie. Chyba że wypije za dużo alkoholu albo zatruje się owocami, wtedy różne rzeczy mogą się wydarzyć. Ale nie ma co gdybać; nie ma co martwić się na zapas.
..........Już mi się podoba, a nawet jeszcze nie zdążyliśmy wypłynąć — wzdycha cicho, przechodząc na sam dziób i na moment zdejmuje z nosa swoje okulary, aby rozejrzeć się rozmarzonym wzrokiem dookoła. Widziała w internecie zdjęcia, więc wie, że to, co widzi teraz, to dopiero początek. Że czeka na nich jeszcze dużo o wiele piękniejszych widoków.
..........Obrazek
.............with her sweetened breath, and her tongue so mean
.............she's the angel of small death and the codeine scene

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dalej nie pomyślał jeszcze o powrocie. Nie miał na to czasu. Ale czy można mu się dziwić, skoro codziennie coś robili? Minęły dopiero dwa dni, a Judah naprawdę nie miał na takie rzeczy czasu. Chwili wytchnienia między jednym spacerem a drugim, zwiedzaniem pobliskiego miasteczka, robieniem zakupów na targu. Czasami nawet zapominał, że jest tu tylko kolejnym turystą z innego kraju, po którym po miesiącu nie będzie już śladu - bo zdawać by się mogło, że miał tu wszystko. Dach nad głową, ciągłe zajęcia, towarzystwo, miejsce do robienia zakupów, miejsce do spędzania wolnego czasu. Zatracił się w tym do tego stopnia, że nie pomyślał o powrocie do pracy, a wiadomości do dzieci wysyłał znacznie rzadziej niż tego pierwszego dnia poza domem. I absolutnie nie myślał o powrocie. Jeszcze nie teraz.
Zresztą jak mógł, skoro Sage odwracała całą jego uwagę? Momentami nawet od widoków, które rozpościerały się przed nimi, gdy tylko wypłynęli z portu na wynajętym na cały dzień jachcie. Nie patrzył na lazurową wodę, której miał pod dostatkiem przez ostatnie dwa dni i którą zobaczy jeszcze nie raz, nie spoglądał też w stronę nieba zlewającego się z morzem w jedność, delikatnie zacierając granicę między nimi na horyzoncie. Patrzył na Sage. To, jak powoli przeszła na dziób jachtu, jak zdjęła okulary i uśmiechnęła się do niego, żartując o chorobie morskiej. Jak zachwycona spoglądała na widok, który jemu chwilowo umykał. I na który wreszcie sam spojrzał, zatrzymując się kilka kroków za nią, by jeszcze raz, ostatnim spojrzeniem wrócić do oddalającego się portu. – Też mam taką nadzieję, bo w razie czego już odpłynęliśmy. I nie jestem pewny czy możemy zawrócić – a raczej - czy sam Judah tego chciał? Bo kto o zdrowych zmysłach wolałby teraz wrócić na stały ląd zamiast podziwiać widoki, robić zdjęcia, a w międzyczasie popijać szampana? Na pewno nie on. Wszystko to jednak było tylko żartem, bo gdyby była taka potrzeba, od razu poinformowałby człowieka, który tym jachtem kierował, że niestety to by było na tyle. Muszą wrócić, bo Sage poczuła się źle.
Ale póki nie czuła - korzystał tak samo jak ona. Upił łyk zawartości kieliszka i zanim stanął tuż obok niej, podchodząc bliżej barierki, odstawił go gdzieś, gdzie miał pewność, że nie spadnie. Chociaż nawet gdyby spadł szampana mieli wystarczająco. O tym też pomyślał jeszcze zanim weszli na pokład. – Czyli dalej nie żałujesz, że przyleciałaś tu ze mną? – zagaił nagle, kątem oka spoglądając na jej reakcję. Judah, do cholery, jak mogłaby żałować? Czy cokolwiek z jej zachowania na to wskazywało? Czemu się zgodziłaś? – jeszcze nie zdążyła odpowiedzieć na pierwsze pytanie, a już padło drugie. Konkretne, będące wyrazem ciekawości. Czystej ciekawości, która teraz kierowała Judaszem, zastanawiającym się... czemu. Po prostu czemu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

..........Dziwi ją, że w takim miejscu, jest tyle rzeczy do roboty — tyle miejsc do odwiedzenia, tyle widoków do zobaczenia, tyle szlaków do przemierzenia i tyle jedzenia do spróbowania. Faktycznie nie mieli czasu, aby się nudzić, aby myśleć o czymkolwiek innym, a tym bardziej o powrocie do Seattle, pracy i swoich żyć. Co prawda nie wie, czy nie zmieni się to za kilka dni, gdy już wszystko zwiedzą i wszystkiego spróbują, ale na razie o tym nie myśli. Chociaż czy to w ogóle możliwe? Zwiedzić całą wyspę w kilkanaście dni? Ma wrażenie, że zobaczenie wszystkiego zajęłoby im kilka miesięcy — i naprawdę nie miałaby nic przeciwko, aby tyle tutaj zostać. Z dala od deszczowego Seattle i problemów, które tam zostawiła. Tutaj nie musi się niczym przejmować, tutaj jest bezpieczna. Nic dziwnego, że najchętniej już by tu została. Nie tylko dla pięknych widoków, dobrego jedzenia i towarzystwa Judah, ale właśnie przede wszystkim dlatego, że tu nie musi się bać.
..........Lepiej więc, aby na żartach się skończyło — rzuca, wciąż się uśmiechając. Oczywiście wie, że gdyby tylko któreś z nich chciało, mogliby w każdej chwili zawrócić, wrócić na ląd, a potem do chatki, którą wynajmują, ale naprawdę by tego nie chciała. Marzy o zacumowaniu w jakiejś niewielkiej zatoczce, gdzie, schowani przed wzrokiem innych, mogliby pływać nago, opalać się i robić wszystko, na co tylko najdzie ich ochota. I tak przez kilka godzin, nawet aż do zachodu słońca, gdyż jedzenia i picia mają wystarczająco dużo, nie tylko dla siebie, ale i dla mężczyzny, który zajmuje się prowadzeniem jachtu.
..........Nie chcąc wpaść przypadkiem do wody, cofa się nieco od niskich barierek, aby zaraz opaść na materac, który znajduje się na dziobie. Z powrotem wciska na nos okulary przeciwsłoneczne, a potem odchyla się nieco do tyłu, aby oprzeć się na rękach. Dopiero wtedy zerka na Judah, przez moment przypatrując mu się w milczeniu, jak sam podziwia widoki, które się przed nimi roztaczają.
..........Mam nadzieję, że pytasz tylko po to, aby upewnić się w tym, co już wiesz, a nie dlatego, że naprawdę masz jakiekolwiek wątpliwości — mówi, unosząc lekko brwi do góry. Nie uważa, aby kiedykolwiek dała mu choćby najmniejszy powód na to, aby myślał, że jej się tu nie podoba i żałuje, że zgodziła się na ten wyjazd. Nie żałuje, zdecydowanie nie.
..........Zaraz jednak marszczy nieco brwi, gdy z jego ust pada kolejne pytanie. Dlaczego? Nie łatwo jest na to odpowiedzieć, szczególnie że wciąż nie jest przyzwyczajona do swojej nowej tożsamości. Do imienia, do historii, do tego, że wróciła do Seattle, ale jako ktoś inny i nawet nie może skontaktować się z własną rodziną. Nie była z nimi blisko, ale to właśnie oni przygarnęli ją pod swój dach, gdy zmarła jej matka, więc poniekąd jest im wdzięczna. A teraz musi o nich zapomnieć i nawet nie wie, na jak długo.
..........Potrzebowałam wakacji. Gdziekolwiek, z kimkolwiek. Potrzebowałam na moment o wszystkim zapomnieć. Odpocząć — odpowiada po chwili namysłu, wzruszając przy tym lekko ramionami. Neutralna i całkiem szczera odpowiedź, bez konkretów, których nie może mu podać. Nie może i nie chce. Nie przyjechała tu w końcu po to, aby rozpamiętywać to, co wydarzyło się w Nowym Jorku. — Dlaczego zapytałeś? — Odbija piłeczkę, bo jest ciekawa, dlaczego na te wakacje nie zabrał kogoś, kogo zna. Jakiejś dziewczyny, przyjaciółki, może nawet swoje dzieci. Zamiast tego wybrał ją — obcą dziewczynę w barze. — Dlaczego mnie? — doprecyzowuje po kilku sekundach, zastanawiając się, co takiego w niej jest, że podszedł akurat do niej, a nie do innych kobiet znajdujących się w tamtym barze.
..........Obrazek
.............with her sweetened breath, and her tongue so mean
.............she's the angel of small death and the codeine scene

autor

Zablokowany

Wróć do „Gry”