WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://w.wallhaven.cc/full/ym/wallhave ... /div></div>
Ostatnio zmieniony 2020-10-23, 16:49 przez Misty Silhouette, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<table><div class="ds-tem0">
<div class="ds-tem1">
<div class="ds-tem2">
<div class="ds-tem3">Horror Camp
<div class="ds-tem4">Wanna play?</div></div><div class="tem-in"> Obrazek<br><br>

Docieracie do wspomnianej szopy, zwanej salą zabaw i tortur, po czym pospiesznie wchodzicie do środka i zamykacie się. Wewnątrz panuje półmrok, ale dostrzegacie, że miejsce zostało zdemolowane. Nikogo nie ma w środku, chociaż po reakcji harcerki można uznać, że wszystko miało wyglądać inaczej. <br>
Co tu się stało? — pisnęła różowowłosa i włączyła latarkę, którą właśnie podniosła z ziemi. Dziewczyna była w szoku. — Poszukajmy krótkofalówek, muszą tu gdzieś być — powiedziała do was drżącym głosem, chociaż wcale nie była tego taka pewna. <br><br>

Możecie swobodnie rozmawiać z harcerką.<br><br>

Wasze opcje<br>
1. Przyłączasz się do poszukiwań.<br>
2. Zostajesz na swoim miejscu i biernie przyglądasz się innym.<br><br>

Każdy wybiera jedną z opcji i rzuca w swoim poście kością d5 na powodzenie.<br><br>

Harry <br>
Orientujesz się, że po drodze zgubiłeś jedną rzecz z ekwipunku osobistego. Dodatkowo rzucasz kością d3, której wynik decyduje o tym co zgubiłeś.<br>
1. kompas 2. kieszonkowy nóż 3. bandaż<br><br>


Tottie <br>
Orientujesz się, że po drodze zgubiłeś jedną rzecz z ekwipunku osobistego. Dodatkowo rzucasz kością d2, której wynik decyduje o tym co zgubiłeś.<br>
1. klucze 2. Plaster<br><br>

<br><br>
Następny post MG pojawi się 29.10 około godziny 21:00, jednak jeśli sytuacja w grze będzie rozwijać się prężnie - MG zastrzega sobie prawo umieszczenia takiego posta wcześniej. W sytuacji, gdy gracz nie zdąży dodać posta przed czasem, zostanie pominięty.
</div></div> </div></div></table>
  • Kod rzutów kością d5
<br>

Kod: Zaznacz cały

[dice]d5[/dice]
<br>
  • Kod rzutów kością d2
<br>

Kod: Zaznacz cały

[dice]d2[/dice]
<br>
  • Kod rzutów kością d3
<br>

Kod: Zaznacz cały

[dice]d3[/dice]
<br>
Ostatnio zmieniony 2020-11-03, 17:35 przez Misty Silhouette, łącznie zmieniany 4 razy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Harry autentycznie miał dość. Miał dość wymachującej rękoma Whitbread, miał dość tej zabawy, która ani przez chwilę zabawą nie była, miał dość krzyków, pisków i przede wszystkim bezradności, jaka powoli zaczęła go ogarniać. Słyszał też słowa Hazel, nawet jeśli jego umysł podświadomie próbował je wyprzeć i wyrzucić ze świadomości. Nie, nikt tu nie umrze. Nie może umrzeć, bo to tylko gra. Nie! krzyczał w myślach, pustym spojrzeniem taksując Tottie, Butler i... gdzie do cholery była Aviana? – Whitbread wstawaj, Pies jest w domu, a my musimy...uciekać? To chciał powiedzieć? Tego nie zdążył dokończyć kiedy usłyszał radosny, w tych okolicznościach wręcz groteskowy, dziewczęcy śmiech? Wzrokiem od razu powędrował w stronę dwóch nastolatek, prychając ze zniecierpliwieniem gdy jedna z nich wspomniała o legendach. Jak tak dalej pójdzie oni sami kiedyś zostaną jedną z nich i...
...i właśnie wtedy harcerki zrozumiały o co chodzi, krzykiem przyprawiając Harry'ego o gęsią skórkę. Zdezorientowany zacisnął mocniej rękę na dłoni Tottie, pomagając jej wreszcie wstać, gotowy do ucieczki. Do wzywania pomocy, zgłaszania przestępstwa i ciągania się po sądach, jeśli to miały być następstwa tej chorej, Halloweenowej zabawy. Nie wiedział o co chodzi, ale powoli docierało do niego, że wszystko co tu się dzieje jest prawdą. Że Molly, jak nazwały ją koleżanki, nie żyje, że krew na rękach Hazel naprawdę nie jest idealnie stworzoną charakteryzacją, a mężczyzna z nożem Frankiem. Nawet jeśli nie miał pojęcia kto to w ogóle jest ten Frank.
Haz, odsuń się! – tyle zdążył krzyknąć zanim ostrze przeleciało ze świstem tuż obok nich, raniąc łydkę Harry'ego. Ale tego już nie zauważył. Nie poczuł bólu, pozwalając by adrenalina krążąca w jego żyłach wzięła górę, kiedy upadł na kolana chcąc jak najszybciej zabrać nóż. A później, w równie szybkim tempie uciec do szopy o której wspomniała jedna z dziewczyn. W pośpiechu, w jednej dłoni trzymając ostrze, a w drugą łapiąc za rękę Hazel, pognał za harcerką, co rusz oglądając się za siebie, sprawdzając czy reszta za nimi biegnie. Ale nie biegła. W pewnym momencie stracił ich z oczu i kiedy wreszcie udało im się wbiec do drewnianej szopy, a on sam opadł ciężko na zamknięte drzwi, uświadomił sobie, że kilka osób brakuje. Jednej harcerki, tej rudej. Aviany. I Blake'a.
A na dodatek nie było z nimi tego mężczyzny.
Zanim odezwał się, tym razem mówiąc bezpośrednio do dziewczyny, wziął kilka głębokich wdechów, dopiero teraz uświadamiając sobie, że pulsujący ból na wysokości łydki wcale nie jest zwykłym bólem mięśni. W cienkiej poświacie światła z latarki dostrzegł krew i na nodze, i na trzymanym w dłoni nożu, cicho klnąc pod nosem. Ale nie, nie to było najważniejsze. Znalezienie krótkofalówek, sprowadzenie pomocy. I - przede wszystkim - wyjście z tego cało.
Nic Ci nie jest? – zanim zabrał się do poszukiwań (opcja 1) pytanie to skierował do Hazel, ton głosu zniżając do cichego, ledwie słyszalnego szeptu. Dopiero jego następne słowa wybrzmiały głośno w niewielkiej, drewnianej przestrzeni, ale sam nie wiedział do kogo konkretnie mówi. Może do wszystkich? – Znajdziemy je, tak? Znajdziemy i wyniesiemy się stąd, musimy – powiedział, z całych swoich sił starając się brzmieć przekonująco. Nawet jeśli sam coraz mniej w to wierzył.

[dice]d5 = 1232511393 [/dice]

[dice]d3 = 2043453309 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Co z harcerką? Pytanie Tottie nieprzyjemnie dźwięczało jej w uszach, bo pierwszy raz tak brutalnie zderzyła się ze śmiercią. Nikt nigdy nie umarł jej na rękach – bo chyba można śmiało powiedzieć, że tym razem tak właśnie było. Przeszedł ją nieprzyjemny dreszcz, a gdy usłyszała śmiech… aż ją sparaliżowało. Dziewczyny były koleżankami zmarłej harcerki, więc momentalnie dopadły ją wyrzuty sumienia, bo może mogła się postarać bardziej? Mogli ją jakoś uratować? Z zawieszenia wyrwał ją krzyk nastolatki, tak głośny i tak przeszywający, że sama była bliska zatkania uszu i krzyczenia. Może wtedy ktoś by ich znalazł? Może gdyby zaczęli wszyscy krzyczeć to ktoś by ich usłyszał? Meh, nie. Co za idiotyczny pomysł, przecież byli w środku lasu. A to nie był Frank…
Co?! Dalej wszystko działo się tak szybko, tak chaotycznie. Zdążyła tylko złapać dłoń Thompsona, gdy uciekali przez las, za dziewczyną, która wyraźnie znała drogę. Nawet nie zauważyła, gdy grupa się rozdzieliła i prawdopodobnie wszystko się posypało. Szlag.
Zamknęli za sobą drzwi, a ona rozejrzała się po towarzyszach – Nie, wszystko… – jest w porządku? Nic nie było w porządku – Jestem cała. – przyznała, łapiąc kilka głębszych oddechów – Rozdzieliliśmy się. Aviana i Blake… powinniśmy ich poszukać. Powinniśmy się trzymać razem. Wiesz, gdzie mogą teraz być? – spojrzała w kierunku harcerki, która zabrała się za poszukiwania krótkofalówek. Hazel nie chciała bawić się w czarnowidztwo, ale coś jej mówiło, że ten bałagan w szopie mógł świadczyć o jednym – ktoś postarał się, by nic tu nie znaleźć. W świetle latarki harcerki zobaczyła w jakim stanie są jej ręce i to, że jest cała w krwi dziewczyny z pola namiotowego… Molly – oboże… - aż ją wzdrygnęło. Nie dołączyła do poszukiwań krótkofalówek, nie była w stanie. Ze swojego plecaka wyjęła butelkę z wodą, którą przy sobie miała i nerwowo starała się zmyć z rąk jej krew.


Wybrana opcja:
2. Zostajesz na swoim miejscu i biernie przyglądasz się innym.

[dice]d5 = 803308867 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W obliczu tego, co się stało, widok dwóch dziewczynek, które podeszły do nich wyraźnie rozbawione, był tak groteskowy, że Tottie zaczynała się zastanawiać, czy to, co wydarzyło się chwilę temu, ta cała akcja ratowania zakrwawionej harcerki i wiadomości o jakimś uzbrojonym w nóż typie, nie były skutkiem tego uderzenia w głowę, którego doznała z niewiadomych przyczyn. Niewiele widziała, bo nie miała przy sobie latarki, ale próbowała ocenić, czy nie walnęła się w głowę o wystający konar, bo może trzeba było ostrzec innych? Szczególnie wyższych niż to jej 177 centymetrów wzrostu, bo istniała szansa, że ktoś sobie oko wykole robiąc niekontrolowany ruch. Długo jednak nie było jej dane badać okolicy i próbować cokolwiek wypatrzeć w mroku, bo krzyk, jaki wydała z siebie jedna z przybyłych był tak autentyczny, że Whitbread zatrzęsła się, czując przy okazji jak całe jej ciało pokrywa gęsia skórka. Czy ktoś umiałby tak udawać? Rozsądek podpowiadał, że tak, oczywiście, w końcu miała uczestniczyć w zabawie z aktorami, więc do perfekcji opanowali napędzanie stracha, tylko w takim razie dlaczego tamta zakrwawiona nie dała żadnych oznak życia, a jej ciało wydawało się być bezwładne…?
W tej krótkiej analizie nie pomagało pulsowanie, które po tym jak Tottie zlokalizował guza, zdawało się wcale nie tracić na sile. Nie było jednak czasu dłużej się nad sobą użalać i skupiać się na sobie, szczególnie, gdy grupa zerwała się do biegu. Nie wystartowała od razu, bo po tym jak zrobiła gwałtowny ruch, to lekko zakołowało jej się w głowie, przez co nim dołączyła do grupy, straciła kilka cennych sekund. Mimo to zdążyła zauważyć, że przez chwilę znów byli w komplecie (co przyjęła z ulgą)… by nagle ponownie się rozdzielić! Dotarło to do niej, gdy wpadli do szopy, a ona chciała zapytać o coś Blake’a… którego nie było. Znowu! Czy w ogóle był tam z nimi, czy to kolejne omamy?
- Hej, uspokój się i powiedz, gdzie wcześniej leżały - poradziła Tottie, a tę prośbę o uspokojenie, to skierowała chyba bardziej do siebie, niż do różowowłosej. Niby przestrzeń nie była duża (albo tak się wydawało Tottie?), ale wałało się tu tyle gratów, a nic nie było widać, szczególnie jak nie miało się własnej latarki. - Jest tu jakieś światło? - zwróciła się do przewodniczki, bo to ułatwiłoby poszukiwania, które i tak rozpoczęła, przyłączając się do reszty (opcja nr 1). Była też druga zaleta oświetlenia - rozdzielona grupa szybciej ich znajdzie, widząc jakiś jaśniejący w mroku punkt (a przynajmniej na to liczyła rudowłosa…).
- A jak oni też zaczną szukać nas i się miniemy? - zwróciła się do Hazel, chociaż właściwie nie oczekiwała odpowiedzi, a chciała wyrzucić z siebie wątpliwości. Byli w impasie, a do tego nie znali terenu… - Nawet te, które powinny wiedzieć, gdzie się znajdują się pomyliły, to czy my też nie zabłądzimy? - zapytała zerkając to na różowowłosą, to znów na Butler. Chciała wierzyć, że to pomyłka harcerek, a nie zamach tego całego nie-Franka na życie Aviany i Blake’a.
Kiedy przerzucała rzeczy, w pewnym momencie dotarły do niej słowa Harrego. Zerknęła w jego stronę, a że akurat w pobliżu snop światła z latarki harcerki zahaczył o nogę Thompsona, to zauważyła jego ranę.
- Trzeba to opatrzyć - mruknęła właściwie sama do siebie i sięgnęła ręką do kieszeni. Jednak brakowało tego, czego szukała…- Bo na nic się zdadzą twoje obietnice, jak się nam tu wykrwawisz - dodała głośniej, bynajmniej nie siląc się na bycie miłą.

Rzut na powodzenie:
[dice]d5 = 1997528098 [/dice]

Co zgubiono:
[dice]d2 = 93784899 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<table><div class="ds-tem0">
<div class="ds-tem1">
<div class="ds-tem2">
<div class="ds-tem3">Horror Camp
<div class="ds-tem4">Wanna play?</div></div><div class="tem-in"> Obrazek<br><br>


Hercerka zaczyna płakać, ale jednocześnie intensywnie szuka krótkofalówek, nie odzywając się ani słowem. Widzicie, że zaczyna być z nią źle.
<br><br>

Harry<br>
Zgubiłeś kieszonkowy nóż, ale zabrałeś ze sobą nóż myśliwski, który od teraz jest jedną z rzeczy w Twoim ekwipunku. Całkiem nieźle.
Poszukiwania nie idą ci jednak najlepiej i znajdujesz tylko rzeczy kompletnie nieprzydatne. <br><br>

Hazel<br>
Odpoczywasz i zajmujesz się sobą, jednak im dłużej bezczynnie siedzisz, tym więcej czarnych myśli zaczyna cię nawiedzać. Poddasz się im?<br><br>


Tottie<br>
Zgubiłaś klucze wraz ze scyzorykiem i przydatnymi gadżetami. Na pewno nie poprawiło ci to humoru. Mimo to przeszukujesz szopę i faktycznie trafiasz na krótkofalówkę, która wydaje się być jednak uszkodzona. Umiesz ją obsługiwać? Jeżeli zdecydujesz się spróbować naprawić sprzęt, rzuć kością d2 na powodzenie. <br><br>

Macie chwilę wytchnienia, ale czy jesteście w stanie się uspokoić, pomimo tragicznych wydarzeń, których byliście świadkiem?<br>
Możecie wykorzystać ten czas na dokładne przyjrzenie się miejscu, w którym się znajdujecie. Jest to dosyc spora szopa, przerobiona na rodzaj chaty wypoczynkowej, czyli dużego salonu. Nie ma tutaj okien, ale na ścianach wisi wiele dziwnych obrazów. Część z nich jest po prostu straszna lub wręcz makabryczna. Pod ścianami stoi kilka kanap. Część stołów została przewrócona, tak samo jak szafki i telewizor, który prawdopodobnie robi tutaj jedynie za bezużyteczny rekwizyt, bo orientujecie się, że nie ma tu prądu. Na ścianach wiszą jednak lampy naftowe, które dają wystarczająco dużo światła, abyście dobrze wszystko widzieli.
W pewnym momencie rozlega się walenie do drzwi. Leniwe, silne uderzenia, odbijając się echem od drewnianych ścian. Zabezpieczyliście jedyne wejście, czy każdy może tu tak po prostu wtargnąć?<br><br>

Wasze opcje<br>
1. Decydujecie się otworzyć drzwi i sprawdzić kto czai się na zewnątrz.<br>
2. Pospiesznie barykadujecie się wewnątrz z nadzieją, że ktokolwiek wali w drzwi, na pewno tu nie wejdzie. <br><br>

Wspólnie wybieracie jedną z opcji, po czym jedno z was rzuca kością d2 lub d5 na powodzenie. <br><br>

Następny post MG pojawi się 31.10 około godziny 21:00, jednak jeśli sytuacja w grze będzie rozwijać się prężnie - MG zastrzega sobie prawo umieszczenia takiego posta wcześniej. W sytuacji, gdy gracz nie zdąży dodać posta przed czasem, zostanie pominięty.
</div></div> </div></div></table>
  • Kod rzutów kością d5
<br>

Kod: Zaznacz cały

[dice]d5[/dice]
<br>
  • Kod rzutów kością d2
<br>

Kod: Zaznacz cały

[dice]d2[/dice]
<br>
Ostatnio zmieniony 2020-10-31, 09:33 przez Misty Silhouette, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie! Nigdzie stąd nie wychodzimy – momentalnie przerwał poszukiwania, zerkając na Hazel znacząco, jakby samym spojrzeniem chciał wybić jej z głowy ten nieprzemyślany pomysł. – Najpierw znajdziemy krótkofalówki, wezwiemy pomoc i dopiero wtedy pomyślimy co dalej – dodał, energicznie kiwając głową na znak, że zgadza się z Tottie. Bo faktycznie, co jeśli wyjdą, a Aviana i Blake w tym czasie do nich dołączą? Nie, nie mogli sobie na to pozwolić. Nie mogli zgubić się w lesie po raz drugi, kiedy to właśnie w szopie czekał na nich chociaż cień szansy na to, że uda się wezwać pomoc.
I wrócić bezpiecznie do domu.
Ale żeby tak było, najpierw musiał zaangażować się w poszukiwania. Dłuższą chwilę milczał, celowo ignorując płacz harcerki, który w niczym im nie pomagał, celowo ignorując głosy dziewczyn, szczególnie Tottie, która zauważyła ranę na jego łydce. Mimowolnie machnął na to ręką, w dalszym ciągu skupiając się na przerzucaniu niepotrzebnych im rzeczy na drugą stronę, gdzieś, gdzie pobieżnie już wszystko przejrzał. – Kurwa nic tu nie ma – rzucił nagle, może do samego siebie, może do całej grupy, pozwalając by jego słowa pozostały bez komentarza. Kawałek złamanej świeczki na który właśnie trafił, cisnął ze złością w przeciwległy kąt, chwilowo się poddając. Zresztą... czy oni naprawdę jeszcze z tego wyjdą? Nic na to nie wskazywało. – Daj, potrzymam Ci – tym razem odezwał się do Hazel, wyciągając w stronę butelki dłoń, też ubrudzoną krwią. Swoją czy tej harcerki? Trzymał przecież Butler za rękę, ale równie dobrze mógł dotknąć łydki, z której dalej sączyła się czerwona, ciemna ciecz. Dopiero teraz dotarło do niego, że sam jest ranny, więc tym bardziej chwilowo zaprzestał dalszych poszukiwań, jak najdelikatniej starając się podwinąć dresowe spodnie. – Haz, potrzymasz... – zdania nie dokończył, orientując się właśnie, że spośród wszystkich rzeczy jakie zdołał upchnąć po kieszeniach, nie miał przy sobie kieszonkowego noża. Ale dalej miał ten myśliwski, ten, który go zranił. Podał go Butler, po dłuższej chwili dokopując się wreszcie do bandaża, który... po cholerę on go tu miał? Przecież nie przewidział, że ktoś będzie potrzebować. – Pomożesz? – niby sam by dał sobie radę, ale widząc w jakim stanie jest Hazel chyba podświadomie chciał ją czymś zająć. Przynajmniej na chwilę, tę krótką chwilę jaka minęła nim rozległo się głośne walenie do drzwi. Blake? Aviana? I chociaż odruchowo chciał poderwać się z miejsca, resztki rozsądku kazały mu podnieść do góry rękę i zatrzymać wszystkich zanim któreś z nich zrobi coś głupiego. – KTO TAM?!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tottie się speszyła, uświadamiając sobie, że może za ostro zaatakowała dziewczynę, która przecież w obecnej sytuacji nie jest niczemu winna. Nie miała przy sobie chusteczek, by podać harcerce, by ta mogła otrzeć łzy, które w tej chwili były najmniej pomocne, ale wydawały się Whitbread wcale nie takie obce - w końcu ona też miała momenty, kiedy czuła się bezsilna i musiała jakoś dać ujście tym emocjom.
- Hej… to nie twoja wina. Coś wymyślimy - powiedziała cicho, podchodząc bliżej różowowłosej, nie chcąc bardziej pogłębiać jej histerii, która zdawała się tylko podkręcać zdenerwowanie Harrego. Sama Tottie, choć starała się opanować, myśleć racjonalnie, ale miała problem ze skupieniem się, bo żołądek ściskał się jej w supeł, gdy myślała o tym, że gdzieś tam, w niewiadomym kierunku pobiegli inni. Pobiegł Blake. Jak miała go sobie raz a dobrze wybić z głowy (a od lat się starała!), skoro ciągle działo się coś, co wręcz nakazywało jej o nim myśleć? Los najwyraźniej lubił sobie z niej kpić i wcale jej tego nie ułatwiał…
Już wyciągnęła plaster i chciała go podać Thompsonowi, ale ten machnął ręką, najwyraźniej nie chcąc jej pomocy. Cofnęła więc dłoń, wsuwając go z powrotem do kieszeni. I o ile opatrunek znalazła niemal od razu, tak klucze gdzieś się jej zapodziały. Obróciła się wokół własnej osi, by zorientować się (a może raczej trochę połudzić), czy przypadkiem nie wypadły jej gdzieś tutaj. Była świadoma tego, że scyzoryk, pilnik i inne rzeczy wchodzące w skład jej breloczka już nie raz uratowały jej życie, jak pokonywała dłuższe dystanse na rowerze i doszło do jakiejś możliwej do usunięcia awarii jej jednośladu. Do tego, kurczę, to były klucze od domu. Pewnie trzeba będzie wymienić zamki, a to kolejny wydatek, a te ostatnio mnożyły się na potęgę. Musiała ostrzec Aurę, a żeby to zrobić, trzeba było odzyskać komórkę, którą pozostawiła przy wejściu na teren pola namiotowego. Trzeba było wezwać pomoc, trzeba było znaleźć…
- Krótkofalówka! Jest! Mam! - wykrzyknęła triumfalnie, wygrzebując urządzenie spod sterty plakatów i innych papierów, które leżały w kącie sali. - Tylko dlaczego nie działa? - Mimo próby uruchomienia, krótkofalówka zdawała się nie reagować. Whitbread potrząsnęła nią, ale to również nie przyniosło efektów. Wyglądało, jakby jakaś część obudowy zaklinowała się i trzeba ją było czymś odgiąć. Rudowłosa zaczęła więc ponownie rozglądać się po podłodze, w poszukiwaniu czegokolwiek, co nadałoby się do tego celu. I natrafiła na kolorowe pinezki, które wysypały się z pudełka, więc chwyciła jedną z nich i zaczęła majstrować przy krótkofalówce, licząc prawdopodobnie na cud.
W pierwszym momencie zignorowała pukanie do drzwi, bo myślała, że ma jakieś omamy słuchowe, dopiero po tym, jak Harry zareagował, popatrzyła w kierunku wejście.
- Może niech poda nasze imiona, żebyśmy wiedzieli, że to na pewno ktoś, kogo znamy - zasugerowała, najwyraźniej zapominając o tym, że ona nikomu się nie przedstawiła.


Sprawdzam, czy udało się naprawić krótkofalówkę:
[dice]d2 = 1341810425 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie dołączyła do poszukiwań. Nie mogła się skupić na niczym innym niż ta cholerna krew na jej rękach. Czuła,że zaczyna brakować jej tchu, że tętno niebezpiecznie przyspiesza a serce zaczyna walić jakby zaraz miało wyskoczyć jej z klatki piersiowej. Drażnił ją płacz harcerki, co było prawdopodobnie straszną hipokryzją z jej strony, bo sama była bliska rozpłakania się, ale hej… za bieganie po lesie uciekając przed mordercą nie ma jakichś sprawności harcerskich? Ona tu przyszła na imprezę, mieli się dobrze bawić i może miało być strasznie, ale teraz to wszystko zaszło zdecydowanie za daleko. Gdy zmaterializował się przy niej Harry, który jej pomógł - nawet się nie odezwała. Za to w pewnym momencie zaczęła się po prostu trząść. Zwłaszcza, że zobaczyła, że jest ranny i aż ją… no nie, to na pewno nie zrobiło jej dobrze - Ja… ja… nie mogę. - chciała mu pomóc, ale w momencie gdy próbowała, ręce zaczęły jej się trząść tak bardzo, że nie była w stanie. Nawet tego noża, który jej wręczył do potrzymania nie mogła utrzymać, chociaż bardzo się starała, zaciskając na nim drobne palce - Tu nie ma czym oddychać. - oczywiście, że nie ma w momencie, gdy masz atak paniki. Harcerka zginęła, Harry był ranny… spojrzała na Tottie, która walczyła z krótkofalówką. Przez chwilę jej się przyglądała, ale zaraz rozległo się pukanie do drzwi. Mrożące krew w żyłach pukanie do drzwi… - To mogą być Blake i Aviana. - mogli, oczywiście… ale równie dobrze mógł to być mężczyzna, który wcześniej ich gonił. Bo czy Blake i Aviana pukali by w ten sposób? Tak jakby chcieli ich nastraszyć? - Tak, to na pewno oni. Musimy stąd iść, powinniśmy stąd jak najszybciej wyjść. - tak jak ona, gdy ruszyła prosto do drzwi stodoły, wyciągając rękę do klamki i decydując się je otworzyć.

Wybrana opcja:
1. Decydujecie się otworzyć drzwi i sprawdzić kto czai się na zewnątrz.

Rzut kością:

[dice]d5 = 79996273 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<table><div class="ds-tem0">
<div class="ds-tem1">
<div class="ds-tem2">
<div class="ds-tem3">Horror Camp
<div class="ds-tem4">Wanna play?</div></div><div class="tem-in"> Obrazek<br><br>


Harcerka podskauje, słysząc walenie do drzwi. Spogląda wystraszonym wzrokiem na Hazel, która zdecydowała się na najbardziej ryzykowane rozwiązanie. Po chwili ciszy, obok nóg Butler z dosyć sporą prędkością przetacza się, prawdopodobnie męska, ucięta głowa, niczym kula do kręgli. Zatrzymuje się pod stopami różowowłosej. <br>
- Frank? - pyta dziewczyna w lekkim szoku, po czym zaczyna krzyczeć i nie może przestać. Jedno wiecie już na pewno. To nie wcześniej wspomniany Frank jest mordercą.
<br><br>

Hazel<br>
Otwierasz drzwi, ale na pierwszy rzut oka nikogo nie dostrzegasz. W pewnym momencie coś przetacza ci się pod nogami. Instynktownie robisz krok do tyłu i śledzisz turlającą się po podłodzę głowę, jakby nie mogło do Ciebie dojść co, a może kto, to jest. Dopiero krzyk harcerki przywraca cię do porządku, ale jest już za późno. Silna, męska dłoń łapie cie za gardło i wyciąga na zewnątrz. Rzucasz kością d5.<br><br>

Tottie<br>
Nie udało ci się naprawić krótkofalówki, więc z uczuciem porażki odkładasz sprzęt gdziekolwiek i skupiasz się na tym co dzieje się przy drzwiach, tym bardziej, że Hazel właśnie je otworzyła. Widzisz co się dzieje. Jak zareagujesz?<br><br>

Twoje opcje<br>
1. Rzucasz się Hazel do pomocy.<br>
2. Uspakajasz harcerkę.<br>
3. Wystraszona oddalasz się w głąb szopy i nie robisz nic.<br><br>


Harry<br>
Nie dość, że nikt nie odpowiada na twoje pytanie, to nie udaje ci się zatrzymać Hazel, powstrzymując ją przed otworzeniem drzwi. Wygląda na to, że wszystko postawione zostało na jedną kartę. <br><br>

Twoje opcje<br>
1. Rzucasz się Hazel do pomocy.<br>
2. Uspakajasz harcerkę.<br>
3. Wystraszony oddalasz się w głąb szopy i nie robisz nic.<br><br>


Aviana i Blake<br>

Podbiegacie bliżej szopy, akurat w momencie, w którym otwierają się drzwi, a zamaskowany morderca wrzuca coś okrągłego do środka, po czym wyciąga waszą znajomą na zewnątrz. Nie jesteście pewni czy to ten sam mężczyzna, który był z wami nad jeziorem, ale wątpicie, że dotarłby tu tak szybko i wydaje wam się, że ten ma inną maskę. <br><br>

Wasze opcje<br>
1. Rzucasz się Hazel do pomocy.<br>
2. Wbiegasz do szopy.<br>
3. Uciekasz do lasu.<br><br>

Każdy wybiera dla siebie jedną z opcji, po czym rzucacie kością d2 lub d5 na powodzenie.<br><br>

Następny post MG pojawi się 03.11 około godziny 21:00, jednak jeśli sytuacja w grze będzie rozwijać się prężnie - MG zastrzega sobie prawo umieszczenia takiego posta wcześniej. W sytuacji, gdy gracz nie zdąży dodać posta przed czasem, zostanie pominięty.
</div></div> </div></div></table>
  • Kod rzutów kością d5
<br>

Kod: Zaznacz cały

[dice]d5[/dice]
<br>
  • Kod rzutów kością d2
<br>

Kod: Zaznacz cały

[dice]d2[/dice]
<br>
Ostatnio zmieniony 2020-11-01, 17:02 przez Misty Silhouette, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdzieś tam z tyłu głowy może miała myśl, że otwieranie drzwi to kiepski pomysł. Ale górę wzięła panika, nie potrafiła nad nią zapanować, potrzebowała odrobiny świeżego powietrza i naprawdę liczyła, że to reszta ich grupy, bo rozdzielenie się było najgorszym, co mogli zrobić. Pociągnęła drzwi do siebie, powiew chłodnego powietrza uderzył ją w twarz i… nic. Pusto. Przerażająca cisza, aż…
Odskoczyła w tył, gdy coś przeturlało jej się pod nogami. Co to do cholery było? Spojrzała w kierunku, w którym się potoczyło, spojrzała na harcerkę i z powrotem na głowę? To była czyjaś głowa? Serce podskoczyło jej do gardła i poczuła jak robi jej się słabo, krzyk dziewczyny rozsadzał jej czaszkę i chociaż przez chwilę po prostu się na to wszystko patrzyła - w końcu się ocknęła. Chłodne powietrze, adrenalina - ciężko powiedzieć, ale na ułamek sekundy odzyskała świadomość i panowanie nad sobą. Rzuciła się do drzwi, żeby na powrót je zamknąć i zabarykadować, bo biorąc pod uwagę jaki dostali prezent - łatwo się było domyślić, że pukającymi nie byli Aviana i Blake. Próbowała je zatrzasnąć, ale nie zdążyła.
Za to zdążyła krzyknąć. Właściwie to nie tylko krzyknąć, co po prostu krzyczeć. Gdy mężczyzna wyciągał ją z szopy w kierunku lasu zaczęła krzyczeć, szarpać się, drapać, gryźć i z całych sił starała się odzyskać wolność - jak złapane w klatkę zwierze. Była przerażona, chociaż możliwe, że nawet to nie oddawało stanu w jakim była w tym momencie brunetka. Miała na dłoniach krew harcerki, przed chwilą pod jej nogami przeleciała męska głowa, a teraz sama została zaatakowana przez osobę, która najprawdopodobniej była za to wszystko odpowiedzialna. Nie widziała dla siebie dużych szans na przeżycie.


[dice]d5 = 1110457655 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Griffith ucieszył się, że pomimo tego, iż odniósł kontuzję i zdał się na prowadzenie w nieznanie Avianie, więc jego decyzyjność oraz orientacja w terenie gdzieś tam się zmniejszyła, to w drodze powrotnej udało im się znaleźć ów miejsce, do którego - najprawdopodobniej - podążyli Tottie, Hazel oraz Harry z tą bardziej ogarniętą z harcerek. A przynajmniej jeszcze żywą, w co należało wierzyć.
- Jeszcze kawałek - rzucił, dopingując ciemnowłosą i przed tym, nim puścił jej dłoń, skinął do niej potakująco głową. Bez wątpienia trzeba było przyznać, że miała niezłą kondycję i pomijając chwilę, gdzie ogarnęła ją lekka panika, na szczęście nie zamurowało jej w miejscu, bo taki postój mógłby być najgorszym, co mogło się stać. Wtedy rzeczywiście mogliby wpaść na mordercę, a tak...
...okej, i tak na niego wpadli jak się okazało.
Nie byli dostatecznie blisko, aby zweryfikować co takiego potoczyło się do wnętrza szopy, lecz już bez trudu rozpoznał kogo nieznajomy mężczyzna wyciągnął ze sobą. Hazel. Rzucił soczyste przekleństwo, zastanawiając się, czy ma cokolwiek, czym mógłby go zaatakować, a poza zegarkiem, fajkami i zapalniczką nie miał nic sensownego, a to tak średnio mogło się przydać w tym starciu. Albo i niekoniecznie? Pstryknął wiotkim strumieniem światła, w międzyczasie zastanawiając się, czy marne poparzenie typka pomoże. Przy okazji, całkowitym przypadkiem, dostrzegł odbicie płomienia w czymś połowicznie przydeptanym w ziemi. Nóż kieszonkowy. (dzięki Harry, dzięki MG)
- Tu chyba musimy się rozdzielić - powiedział, spoglądając przelotnie na znajomą - tylko... uważaj - dodał jeszcze, następnie przyspieszając, bo wybrał opcję numer jeden, by pomóc Butler.


Może tym razem dla odmiany te kostki


[dice]d2 = 2110759495 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Naiwnie wierzył, że krzycząc głośno kto tam, po drugiej stronie rozlegnie się znajomy głos Aviany albo Blake'a. Naprawdę Harry w to wierzył. Nie sądził, że w obliczu wszystkiego co do tej pory się wydarzyło może być jeszcze gorzej, ale, jak mówią, nadzieja matką głupich, nie? Więc kiedy miał tę nadzieję, że za drzwiami stoją osoby, które poznali zaledwie kilkanaście, może kilkadziesiąt minut temu, a zanim nikt im nie odpowie te same drzwi pozostaną zamknięte, był po prostu głupi.
Nie zdążył złapać Hazel zanim poderwała się z miejsca sięgając do klamki i zanim do środka, po krótkiej chwili ciszy, ktoś coś wrzucił. Coś, co okazało się być ściętą, ludzką głową, na widok której harcerka zaczęła krzyczeć. Dopiero wtedy Thompson uświadomił sobie po czym dokładnie sunął przed chwilą wzrokiem i co też zauważyła Hazel, dalej stojąc w tych drzwiach. Na chwilę, ciężko powiedzieć czy krótką czy długą, coś go sparaliżowało i zamiast rzucić się, żeby je zamknąć, a Butler wciągnąć do środka, po prostu tępo się w nią wpatrywał.
Aż zniknęła z zasięgu jego wzroku.
Momentalnie rzucił się do wyjścia (opcja 1), w ostatniej chwili łapiąc w dłoń nóż, który jeszcze niedawno oddał Hazel i który, dzięki bogu, zostawiła tam, gdzie oboje dopiero co siedzieli. Nie miał pojęcia co się dzieje i kto wyciągnął ją na zewnątrz, ale nic z tych rzeczy nie miało teraz znaczenia - nie w obliczu niebezpieczeństwa, w którym znalazła się Butler. Zanim wybiegł na zewnątrz zdążył jeszcze krzyknąć do Tottie i harcerki krótkie zostańcie tu, po raz kolejny naiwnie licząc, że naprawdę w szopie zostaną. A może już nie licząc tylko błagając? Chociaż nie o tym zdawał się myśleć biegnąc za Hazel i za wielką, nieznajomą postacią, doskonale zdawał sobie sprawę, że teraz tylko od nich zależy to czy sprowadzą tą pomoc. Pomoc, której Hazel tak teraz potrzebowała, rozpaczliwym krzykiem dając o sobie znać.

[dice]d5 = 775897584 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

O ile jakieś proste prace przy rowerze były w zasięgu Tottie, tak sprzęt elektroniczny, który wymagał czegoś więcej niż wymiana baterii, kliknięcie przełącznika albo inne dociśnięcie poluzowanych przewodów, pokonał ją. Krótkofalówka nie reagowała i Whitbread miała już zamiar podrzucić ją Harremu, żeby może zerknął, bo kto wie jakie miał doświadczenie z podobnymi urządzeniami (a rudowłosa zakładała, że większe niż ona), ale ten zajęty był Hazel. Aż cisnęło się jej na usta skomentowanie tego ich gruchania, bo ogarnęła ją złość, dodatkowo podbita tym niepowodzeniem z krótkofalówką.
- Co się ze mną dzieje…? - wymamrotała pod nosem, pytając samą siebie, bo czuła, że zachowuje się nie tak, jak zazwyczaj. A przecież była już w sytuacjach kryzysowych, więc czemu teraz tyle w niej jadu i złośliwości? Ta niechęć do ludzi? To było jej tak bardzo obce…
Teraz jednak nie pora była na analizowanie, bo nim się Tottie obejrzała, drzwi zostały otwarte, a za nimi wcale nie stała Aviana i Blake. Ciemność, która biła z zewnątrz została przerwana przez ruch, a właściwie przedmiot, który wtoczył się do środka. O przeklęte lampy naftowe! Lepiej byłoby nie widzieć tej głowy…
Rozdzierający krzyk harcerki ponownie przeszył wciąż tlącą się bólem głowę rudowłosej. Zamknęła na chwilę oczy, ściskając mocno powieki. Nie pomogło. To nie był koszmar, choć w międzyczasie zdążyła też się uszczypnąć - bezskutecznie. Gdy tylko otworzyła oczy, Hazel zniknęła, a wraz za nią wypadł z szopy Harry, coś pokazując w ich kierunku albo jej się to przywidziało. Dziewczyna, która została z nią w środku wciąż krzyczała, a głowa leżała obrócona twarzą w stronę Whitbread. Carl?
- Nie, nie, nie… Tego już za wiele! - powiedziała Tottie, wycofując się w głąb szopy (opcja numer 3), byle dalej od paniki różowowłosej, od tego makabrycznego rekwizytu i nieznanego, które w ciemności czyhało na nią na zewnątrz.

[dice]d5 = 959672192 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dziękowała wszystkim niebiosom - i święty, skoro mieli Halloween - że mimo, iż Blake nieco niedomagał, to nie wytrąciło go to z równowagi na tyle, aby stracić orientację w terenie i opanowanie, jakie zawsze towarzyszyło mężczyznom w sytuacjach podbramkowych. Maszerowała co prawda przed nim wedle instrukcji i niedługo później znaleźli się na przeciw upragnionej (miejmy nadzieję) szopy. Wydawało się, że panował tutaj względny spokój, a przynajmniej większy, niż ten, który towarzyszył im w okolicach jeziora, ale i to było zwodnicze. Wszystko w tym piekielnym wieczorze było zwodnicze.
Obserwowała wydarzenia z - jeszcze - bezpiecznej odległości, gdy w pewnej chwili ktoś niemalże siłą wyciągnął Hazel z wnętrza szopy. Krzyknęła głośno, przestraszona, co było właściwie nieuniknione, bo miała dość tego piekła, w które się wpakowali. Rozglądała się dookoła za czymś co mogłoby im pomóc, ale w oczy rzuciła jej się tylko deska z kilkoma starymi, zardzewiałymi gwoździami. Ona nie była na tylko odważna jak brunet numer jeden i brunet numer dwa, poza tym nerwowo rozglądała się za Tottie, której nie miała w zasięgu wzroku. Czy to możliwe, że coś jej się stało? - Blake! - krzyknęła nim zdołał oddalić się daleko i rzuciła w jego kierunku znalezisko, mogące stanowić jakieś ułatwienie w walce. Sama zaś wbiegła do szopy (opcja numer dwa) mając nadzieję, że odnajdzie tam zaginioną towarzyszkę... żywą. - Tottie? - krzyknęła, wyciągając z kieszeni latarkę. - Tottie? - powtórzyła, widząc ją roztrzęsioną w rogu szopy. - Hej spokojnie - dobiegła do niej, pochyliła się i przytuliła do siebie, ignorując fakt, że być może nie życzyła sobie wkraczania w jej przestrzeń osobistą. - Spójrz na mnie, wszystko jest dobrze. Zaraz się stąd wydostaniemy. Wydostaniemy, ok? Jeszcze chwila - sama nie wierzyła własnym słowom, ale panika była ostatnim co powinny teraz robić.

[dice]d5 = 1358006306 [/dice]

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Horror Camp live”