WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<table><div class="ds-tem0">
<div class="ds-tem1">
<div class="ds-tem2">
<div class="ds-tem3">wiktoriański dom
<div class="ds-tem4">murder house</div></div><div class="tem-in">
Obrazek<br><br>
Wiktoriański dom był kiedyś posiadłością, którą zamieszkiwała rodzina Langdonów. Constance prowadziła dom pogrzebowy, a jej mąż był dozorcą cmentarza. W podziemiach budynku mieściła się kostnica. Miejsca legenda mówi o tym, że rodzina Langdonów przyjmowała u siebie młode dziewczyny na stancję, które na przestrzeni lat ginęły w niewyjaśnionych okolicznościach. Podobno to Constance zabijała je z zazdrości o swojego męża. Na koniec uśmierciła jego, a później sama odebrała sobie życie. Niespokojne duchy tylko w Halloweenową noc snują się po domu i posiadłości wokół. Na ścianach w środku wiszą zdjęcia niektórych ofiar podpisane ich imionami i nazwiskami - Constance Langdon, Michael Langdon, Adelaide Langdon, Vivien Harmon, Moira O’Hara, Chloe Stapleton.
</div>





</div> </div></div></table>
Ostatnio zmieniony 2020-10-31, 11:05 przez Misty Silhouette, łącznie zmieniany 4 razy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<table><div class="ds-tem0">
<div class="ds-tem1">
<div class="ds-tem2">
<div class="ds-tem3">murder house
<div class="ds-tem4">ingerencja mg</div></div><div class="tem-in">

Po tym jak udaje wam się odgadnąć hasło - wchodzicie do środka przez wielkie, skrzypiące drzwi. Wewnątrz panuje mrok, który rozświetlany jest jedynie przez nikłe światło starodawnych kinkietów wiszących na ścianach. Z korytarza możecie przejść do salonu, w którym stoi wielki stół jadalniany okryty śnieżnobiałym obrusem. Przy nim 8 krzeseł i osiem pustych talerzy, na których rozstawiono zdjęcia nieznajomych wam osób. Są młodzi, tyle możecie stwierdzić, a ich twarze wydrapano ostrym narzędziem. Co rusz słyszycie skrzypnięcia starej podłogi, jakby u góry ktoś chodził, a w pewnym momencie dźwięk zapadającej się kłódki - ktoś zamknął wejściowe drzwi od zewnątrz. Schody na piętro są dziurawe, ale jeśli skutecznie ominiecie liche deski, to uda wam się tam dotrzeć. Do piwnicy nie macie dostępu. Możecie eksplorować wnętrze domu, ale pamiętajcie - pod żadnym pozorem się nie rozdzielajcie. <br><br>
Dla swojego dobra - nie odwracaj się,
bo jeśli to zrobisz, oni dopadną cię!
<br><br>

* MG nie daje wam żadnych wyborów - póki co. Macie dwa dni na rozpoczęcie gry, pamiętajcie o aktywności. Kolejny post pojawi się w niedzielny wieczór. Bądźcie czujni!
</div>





</div></div></div></table>
Ostatnio zmieniony 2020-10-31, 11:06 przez Misty Silhouette, łącznie zmieniany 3 razy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

makeup, ciuch i kurtka

Mimo że wzrost i ogólny wygląd pozwalały mu jeszcze chodzić po domach i wyłudzać słodycze, Oscar nie bawił się w ten sposób już od jakiegoś czasu. Przyczyna była prosta, z Valem było po prostu fajniej, więc rok temu sami zjedli masę słodyczy (nikt i tak nie odważył się obrzucić papierem jego domu przecież) i oglądali horrory i nagrania z takich właśnie eventów i Oscarowi cholernie się one podobały. Valowi pewnie też, Oscar wiedział, że też. Tak czy inaczej Reid usłyszawszy, że idą w takie miejsce, prawie wyskoczył z butów i przez ostatni tydzień przemierzał wzdłuż i wszerz lumpeks w poszukiwaniu dobrego przebrania. No, bo przebranie musi być, nie? I to dla niego i dla Vala, a najlepiej żeby pasujące były, bo to zawsze super wygląda jak się ludzie dograją i co chwila wysyłał mu kolejne ciuchy jakie znalazł i pisał co by z nimi zrobił. Ostatecznie chyba zmęczył przyjaciela swoim entuzjazmem, bo Valenty postanowił sam się swoim ciuchem zająć, więc Oscar postanowił, że będzie wspaniałym kościotrupem, taki kostium w sumie zawsze dało się w tym okresie znaleźć.
- Ej, a myślisz że będą takie postaci jak w tych nagraniach, wiesz te clowny i wszystko, piły echaniczne, EJ TO BYŁO SUPER, CHCĘ NAGRANIE JEŚLI TAK, zrobię screena z momentu kiedy się drzesz, wydrukuję, oprawię i powieszę ci na ścianie, w ogóle to fajny masz ten strój, serio w tydzień wszystko tak wykombinowałeś? - wyrzucał z siebie kolejne słowa zadowolony i ucieszony, choć w sumie to dreszcze miał trochę, jak już na miejscu się znaleźli. Raz, że z zimna, bo ten strój dosyć cienki był, a dwa, że w sumie to trochę z jakiejś ekscytacji i chyba trochę dlatego, że wyobraźnia kazała mu już wyobrażać sobie różne wspaniałości.
- W ogóle musisz jutro przyjść, mama mówiła że ciasto zrobi. Mówiłem ci, że jest okej, nie? - chyba gadał nie tylko przez ten Halloween, ale chyba w ogóle było jakoś dobrze, bo matka była trzeźwa od tygodnia już i Oscarowi było jakoś lżej i spokojniej z tym, poza tym przyjaciela odzyskał, dlatego w tej kurtce chodził, bo o dziwo nikt mu jej jeszcze nie ukradł. - Wieki niczego takiego nie robiła. - może trochę lęk pobrzmiewał w jego głosie, bo to niebezpieczne ufać takim chwilom, ale chyba potrzebował tej radości. Ale mówił już ciszej, już docierali na miejsce, a miejsce wyglądało świetnie, zaraz znaleźli się pod domem, o którym zdążył trochę poczytać i lekko mówiąc klimatycznie się zrobiło i w sumie to nawet miał ochotę pochodzić po tym cmentarzu, ale napewno nie sam (nie ze strachu oczywiście, po prostu to ma być zabawa grupowa, co nie), ale już zaraz pojawili się inni ludzie.
No, ale został w miejscu, bo zaraz zobaczył te wielkie drzwi i karteczkę, którą podniósł i odczytał na głos, przyglądając się literkom podkreślonym. - Dadesclenie? Albo to zaklęcie jak z laleczki chucky i zaraz coś zacznie nas prześladować, albo mamy z tego coś ułożyć. - wydedukował jak na młodocianego geniusza przystało, a zaraz jego spojrzenie padło na dziwnego człowieka z lampą naftową. Ale no, nie trzeba było myśleć bardzo długo, żeby odgadnąć hasło (no dobra, Val zgadł) i niebawem udało im się wejść do środka. I w sumie to narazie nawet zamilkł, zaczął się rozglądać, podszedł do kolejnych zdjęć, oglądając je kolejno i w sumie to tych osiem zastaw go ciekawiło nawet. Ale zaraz jak zebrali się razem, przywitał pozostałych.
- Hej! - uśmiechnął się przyjaźnie w kierunku nieznajomych. - Jestem Oscar, a ten wampir to Val, jak coś to tylko udaje groźnego i złego. Ej w sumie to jak to jest, ktoś tu wygra, czy razem mamy się dowiedzieć wszystkiego? - jasne, że nie wiedział, w sumie to do tej pory go to nie obchodziło kompletnie, ale teraz się w nim duch rywalizacji odezwał, więc ruszył w kierunku schodów, zajrzał nawet w tę dziurę w nich, czy coś fajnego się nie kryje, ale powoli idąc wszedł kilka schodków do góry, narazie tylko kilka.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przebieranki zawsze trochę go nudziły, więc te zaczesane do tyłu włosy, czarny płaszcz i białą koszula robić miały chyba za coś co przypominało wampira, choć w rzeczywistości jego dzisiejszy wygląd nie różnił się bardzo od tego, co nosił na co dzień. Całe Halloween nie różniło się szczególnie od innych nocy w roku, skoro całe życie wydawało się być koszmarem, a mimo to Valentina zawsze bawiło to, jak ludzie zachwycają się sztuczną krwią, kiedy on spokojnie mógłby im załatwić prawdziwą. Na przykład wtedy, kiedy jakieś dzieciaki uparcie dzwoniły do drzwi jego mieszkania prosząc o cukierki, których Valya wcale nie planował im dawać. I tak nikt nie doważyłby się pomazać jajkami drzwi kolesia, którego bała się połowa okolicy, wiec z chęcią po prostu otwierałby drzwi i straszył, ze wyżre im mózgi albo ukradnie dusze, jak się kurwa nie zamkną, ale nie robił tego od kilku dobrych lat, bo Oscar chyba by się popłakał i oddałby tym dzieciakom połowę jego mieszkania w zadośćuczynieniu, więc Valentin po prostu udawał, że ich nie słyszy, żeby te małe stworzenie, o którym myślał jak o swoim młodszym bracie, nie stresowało się bardziej niż powinno. I tak życie miał ciężkie, należało mu się trochę zabawy. Pewnie dlatego zgodził się na tę koszmarną zabawę. Piękny był ten dom i chociaż pewnie w zamyśle miał być przerażający, Valya nie mógł oprzeć się wrażeniu, że tu powinien mieszkać właśnie. Nie miałby nic przeciwko jakimś duchom zmarłych lasek, co nie? Brzmiało to całkiem nieźle w sumie. I mógłby sobie jeść kolacje przy tym wyjebanym stole - on i demony. Często mu mówiono, że jest nawiedzony, wiec pewnie by się dogadali.
Na pewno nie dogadaliby się za to z małym Oscarem, który nawijał jak zacięta płyta teraz, a Valentin mógł tylko wzdychać, przyglądając się tym zajebiście niepokojącym zdjęciom - sam musi zacząć tak robić. Wycinać twarze ludzi których nie lubi - czyli większości, bo był bucem wrednym, który właśnie przewracał oczami na monolog swojego młodszego towarzysza.
- Chryste, Oscar, ile można mówić? - jęknął, przeczesując palcami włosy i nawet popatrzył na niego z lekkim szokiem, kiedy pochwalił jego kostium. W tydzień? Chyba w dwadzieścia minut, ale okej, Oscar, go off i guess. - Nie jesteś trochę zbyt radosny? Zajebali tu jakichś ludzi kiedyś podobno, mógłbyś trochę uszanować zmarłych, kurduplu - mruknął jeszcze, starając się ukryć rozbrajające go właśnie rozbawienie. A potem chwilę milczał, stojąc tak z rękami w kieszeniach, wodząc wzrokiem po tej upiornej jadalni. - Wiesz, co jest fajne w Halloween? - zaczął znów w końcu, zmuszając się do zupełnej powagi, ale wtem Oscar nie postanowił zamienić zabawy w murder house w spotkanie towarzyskie na festynie zaraz przy budce z hot dogami. Zmusił się nawet do spojrzenia w kierunku nieznajomych szybko, ale uśmiech się nie pojawił (neurony odpowiednie jakoś nie mogły się połączyć). - Oscar, nie dręcz ludzi. Ekhm, co mówiłem? Ach, tak. Wiecie co jest najlepsze w Hlloween? Można kogoś zamordować z okrucieństwem i wszyscy będą myśleć, ze to dekoracja albo przedstawienie. Wszędzie. NA przykład na ulicy albo w takim domu strachów. I ofiary będą krzyczeć o pomoc, ale nikt nie przyjdzie, nikt nie pomoże, bo wszyscy będą pewni, że to zabawa...Fajny ten dom, kurwa, dobre miejsce na imprezę, nie?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Stojąc przed domem nie bardzo wiedziała, co tu właściwie robi. Nigdy nie była wielką fanką Halloween. No może jako dziecko, kiedy wraz ze znajomymi starała się zebrać jak największą ilość cukierków chodząc po domach. Aktualnie nie bardzo czuła klimat tego święta i nie bawiło ją przystrajanie domu, czy też wymyślanie jak najstraszniejszego przebrania. Zwyczajnie je ignorowała. Można by, więc zadać pytanie, dlaczego właściwie się tu znalazła? Chęć udziału w wydarzeniu była raczej impulsem, niż przemyślaną decyzją i odrobinę żałowała, że nie spędzała teraz tego wieczoru na domowej kanapie, ale skoro już tu przeszła, to nie zamierzała zwijać się w ostatniej chwili. Miała tylko nadzieję, że eksplorowanie domu z zupełnie nieznajomymi ludźmi nie okaże się totalną klapą. Jak na razie trzymała się z boku przypatrując się jedynie swoim towarzyszom i obserwując otoczenie. Musiała przyznać, że faktycznie napawało ono strachem, a już szczególnie, kiedy znaleźli się w środku. Półmrok i wystrój wywoływał u niej nieprzyjemne uczucia, a zmysł słuchu stał się jakby odrobinę bardziej wyczulony. Skrzywiła się lekko słysząc skrzypienia starej, drewnianej podłogi. Klimat niczym z horroru. Zauważając zastawiony stół postanowiła podejść bliżej i przyjrzeć się stojącym zdjęciom. Co one w ogóle miały znaczyć? Wydrapane twarze. Podniosła jeden z portretów i przejechała palcami po zniszczonej powierzchni. Była ciekawa, czy postacie z fotografii były w jakiś sposób ze sobą związane. Pewnie tak, bo raczej wątpiła, że chodzi tu jedynie o jeszcze bardziej mroczny wystrój. Zapewne stałaby tak jeszcze przez moment, jednak do jej uszu dobiegł dźwięk zapadającej się kłódki. Bez namysłu podbiegła do drzwi wejściowych, aby przekonać się, czy faktycznie zostały one zamknięte. Była pewna, że w każdej chwili będzie mogła zrezygnować z zabawy, jednak chyba już było na to za późno. Pociągnęła jeszcze za klamkę, jednak bezskutecznie. Zostali zamknięci z zewnątrz i przynajmniej jej nie podobało się to za bardzo, a zwłaszcza, kiedy jedna z zebranych osób zaczęła gadać o morderstwach. No po prostu cudownie.
- Widzę, że komuś klimat wszedł aż za bardzo - burknęła pod nosem w stronę chłopaka, który wręcz idealnie wpasowywał się w wystrój domu i nie chodziło jedynie o przebranie. Nie wyglądał na kogoś zbyt sympatycznego, jednak jego towarzysz wręcz przeciwnie. Totalne przeciwieństwa. - Wydaje mi się, że ma to polegać na współpracy, a nie rywalizacji - i zdecydowanie wolała tą pierwszą opcję, niż samotne eksplorowanie domu. Trochę, jednak się bała - Jestem Maeve - dodała po chwili, bo skoro oni się przedstawili, a raczej młodszy przedstawił ich oboje, to ona chyba też powinna. - Od czego zaczynamy? - uniosła brwi, bo może oni mieli jakieś dobre pomysły, bo w jej głowie panowała aktualnie pustka i chęć, jak najszybszego wyrwania się z tego okropnego domu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<table><div class="ds-tem0">
<div class="ds-tem1">
<div class="ds-tem2">
<div class="ds-tem3">murder house
<div class="ds-tem4">ingerencja mg</div></div><div class="tem-in">

Niestety okazuje się, że frekwencja nie dopisała, a ludzie wyraźnie przestraszyli się Halloweenowej imprezy w Murder House. Wygląda na to, że Oscar i Valentin są jedynymi eksploratorami tej nawiedzonej posiadłości. Początkowo nie dzieje się nic niepokojącego, rozglądacie się dookoła, gdy do środka wpada jakąś dziewczyna - nie znacie jej - którą zasypujecie salwą słów. Patrzy na was z nieodgadnionym wyrazem twarzy, nie potrafiąc zdecydować się czy bardziej ją bawicie czy przerażacie. Chociaż przez moment wydaje się, że Maeve spróbuje uciec, to nie ma ku temu szans, bo drzwi zatrzaskują się ponownie. Z ukrytych głośników zaczyna płynąć cicha melodia wygrywana na pianinie, skrzypienie podłogi na piętrze nie ustaje. Kusi was aby tam pójść? Wszystko co zakazane wydaje się być takie ekscytujące. <br><br>
Wychodząc na korytarz słyszycie szczęk otwieranych drzwi - to te od piwnicy, które wcześniej były zamknięte od wewnątrz. Nie próbujcie oszukiwać, człowiek posiada nieodpartą chęć smakowania wszystkimi zmysłami tego, czego nie powinien, więc nogi niosą was w najciemniejsze i najchłodniejsze miejsce tej starej posiadłości. Zeszliście na dół, drzwi znowu się zamknęły. Wąskie korytarze mieszczą za ścianami ukryte pomieszczenia do których nie możecie się dostać - tylko jedno ma wykutą w ścianie dziurę. Jesteście zmuszeni przez nią przejść, bo na wprost was wyrasta wilgotna ściana.
To była kostnica. Tutaj niegdyś przetrzymywano zwłoki, wszystko jest zniszczone, porośnięte mchem, zabrudzone. Na chirurgicznym stole pod ścianą stoi telewizor, który nagle się włącza. Widzicie na nim scenę: dziewczyna siedzi przypięta pasami do elektrycznego krzesła, zalewa się łzami, nie widać nikogo innego, ale wyraźnie przed kimś drży. Do jej oczu zbliża się wielki szpikulec, próbuje się wyrwać, a film się urywa.
W tej kolejce rzucacie kostkami.<br><br>

Wybory, których możecie dokonać i zawrzeć w poście:<br>
a) Decydujecie się pomóc dziewczynie,<br>
b) Ignorujecie ją i postanawiacie bawić się dalej w sami.<br>
<br>
Rzut kością:<br>
Rzucacie kością d2 na powodzenie akcji. Jeśli wypadnie 1 - konsekwencje waszych czynów będą neutralne bądź pozytywne. Jeśli wypadnie 2 - negatywne bądź katastrofalne. Zostaną one zawarte w kolejnym poście MG.<br><br>

Od teraz możecie swobodnie pisać posty, pamiętajcie, że chodzi tutaj o waszą interakcję. MG tylko nakreśla działania – niezależnie od tego, którą z opcji wybierzecie i jakie będą konsekwencje – możecie przeć do przodu. Nie próbujcie oszukiwać przy rzutach kostką, MG widzi wszelkie manipulacje i w ich przypadku wyciągnie konsekwencje. Kolejny post pojawi się za 3 dni w godzinach wieczornych.

MG ZAZNACZA, ŻE OSOBY, KTÓRE DO TEJ PORY NIE NAPISAŁY NA EVENCIE NIE MOGĄ JUŻ DO NIEGO DOŁĄCZYĆ.
</div></div></div></div></table>

Kod: Zaznacz cały

[dice]d2[/dice]
Ostatnio zmieniony 2020-10-31, 11:09 przez Misty Silhouette, łącznie zmieniany 4 razy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

America potrzebowała rozrywki – ale w tym sensie, żeby to ją ktoś rozerwał, a nie wiecznie ona kogoś. To naprawdę męczy. I chciała być u bram posępnego domostwa pierwsza – a tymczasem jakoś tak… wzięła i się spóźniła. Ledwo zdążyła wymyśleć przebranie – a i tak leciała z pracy, w stroju (KLIK-1, KLIK-2) będącym średnio dobraną mieszaniną jej outfitu z pracy i jakiejś śladowej grung’e’owo-gotyckiej koncepcji z dodatkiem hasła "Ucieczka z Domu Obłąkanych) – na którą dla ochrony przed chłodem narzuciła skórzaną kurtkę; do tego zaśmiała swoje zwyczajowe w takich razach rozdeptane martensy – no i trudno.
I jak zwykle musiała wpaść zdyszana, spocona, zamiast wolnej, gotowej na czyjeś pomysły głowy – z głową pełną rozważań, czy nie zapieprzała aż tutaj na darmo (wydając kupę dolców na taksówkę, bo oczywiście tylko taksówka wchodziła w grę, jeśli nie chciała trafić na moment, gdy ktoś będzie podkładał pod jej docelowy dom –rytualny pożar, czy w inny sposób rozbierał scenografię po zakończonej zabawie…)
– Ja pierdole, no… – wysapała, napierając ramieniem na potężne drzwi wejściowe, bynajmniej nie mając głowy do rozglądania się, czy ktoś zerka na spóźnialskich z przysłoniętego okna. – Szlag…
Drzwi chciały ją chyba odepchnąć, trzeba było trochę z nimi powalczyć – walka nie była wyrównana, drzwi miały przewagę oczywistą – ale Ammy się przedarła, a wpadłszy do ponurego wnętrza zobaczyła tylko czubek cienia ostatniej przed nią osoby, znikający w następnym pomieszczeniu. Tam też się skierowała, rzecz jasna, również Ammy, gnana nadzieją, że jeszcze trochę wysiłku i będzie tam, gdzie planowała, choć sama już teraz zastanawiała się, czy tego chce.
No –ale skoro już dom ją wpuścił przez drzwi wejściowe, to przecież nie godzi się dać stąd drapaka; pod jakim niby pozorem?
Łatwo było podziałać jej na ambicję: ledwo przeszedł ją dreszcz wątpliwości – w sercu pojawiła się tania duma i dziecinna, ale szczera reakcja: „Ja nie dam rady? Ja??”

I z tym rozpędem zaatakowała podwoje, które właśnie w tej sekundzie… zatrzasnęły się głucho przed jej nosem.
– Ej?? – ledwo zahamowała, wyprostowała się i dogięła do tyłu, żeby nie przywalić nosem w drewno, uniosła przedramiona do góry z łokciami przyciśniętymi do boków: – Oh, c’mooon! – i zaraz opuściła je teatralnie, choć nikt tego przecież nie wiedział.

Nikt?
Chwila…
Ammy nastawiła uszu – i usłyszała melodię na pianinie, – Mhm, okej, jest klimacik… – wypowiedziała głośno nie wiadomo do kogo, okręcając się powoli wokół własnej osi z głową zadartą do góry.
Bo było słychać nie tylko pianino, ale i odgłosy kroków…
Nagle zrobiło się jakoś tak chłodno. Utkwiwszy w pół drogi, między zablokowaną drogą na zewnątrz i zatrzaśniętymi drzwiami do wewnątrz, w pustym i nagle zgoła zimniejszym holu, America poczuła strużkę potu na plecach.
– Haloo? – zawołała, miało być pewnie i głośno, wyszło jakoś tak nieśmiało… – Haaalo!
Teraz wyszło głośno – a może nawet za głośno… A co, jeśli ktoś ją usłyszał?
Pff… bez sensu? przecież chciała, żeby ktoś ją usłyszał, prawda?
No –prawda, ale ktoś z tych, którzy tu przyszli tak jak ona. Ale oni sobie poszli, już pewnie zażywają przyjemności i zabawy (kto w obecnych czasach bierze takie strachy na serio?)
(no właśnie.)
(Mhm – w takim razie skąd ta strużka potu na plecach?)
– Pieprzyć to –burknęła pod nosem, zaraz jednak dodając (jakby jednak ktoś słuchał): – Jeśli ktoś tu jest, to może niech… Hm? Co nie?
Echo poniosło to kretyńskie pół pytanie, a gdy wybrzmiało – Ammy stwierdziła, że w sumie nie wie jak się zachować w tej sytuacji. Zaczęła badać dostępny obszar w poszukiwaniu klamki, która ustąpi i przepuści ją dalej, w dziwnej nerwowości wobec kroków nad sobą i z gęsią skórką, unoszącą włoski na karku na dźwięk pianina.
Jeśliby udało jej się w jakiś sposób przedostać bez kłopotu do pozostałych, bo któraś klameczka była w alternatywnych drzwiczkach w dół do kostnicy –miała dla nich coś w rodzaju „Cześć, jestem Ammy i sorki za spóźnienie, ale starajmy sięnie ginąć bez siebie nawzajem”, hehe, ale śmieszne, tjaa…
Ale jeśli te wysiłki spełzły na niczym – pozostało jej poddać się czyjejś pomysłowości na tę opowieść, w której miała się pierwotnie rozerwać, a na razie ulegała swojemu pośpiechowi, dyskomfortowi spóźnienia, oraz wrażeniu, że nie jest tu sama w sensie nieco innym, niż ten z pocieszających piosenek.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- To takie bez sensu gadanie, jakbym zginął to bym nie chciał żeby ludzie z szacunku dla mnie byli smutni, raczej na odwrót. - wywrócił oczami na uwagę przyjaciela, przechadzając się po pomieszczeniu i oglądając zdjęcia i czasem zerkając na górę, bo te dźwięki były trochę niepokojące jednak. W sumie wszystko tutaj przyprawiało go o dreszcze, ale to był taki miły lęk, Oscar bardzo lubił o napięcie jak przy oglądaniu horrorów właściwie, kiedy lęk dotyczył czegoś odległego, choć jego wyobraźnia teraz pracowała na najwyższych obrotach i w sumie to chyba trochę zaczynał się wczuwać, a w tym samym czasie Valenty zaczął mówić w sumie to całkiem przerażające rzeczy.
- Ej, ale to właściwie prawda, jakby to prowadził jakiś psychol to dzisiaj by mógł zrobić wszystko i w sumie to nawet nikt by nie zareagował jakbyśmy dzwonili po pomoc, bo pewnie by myśleli, że to halloweenowe żarty. - przyznał, ale wcale nie uważał, że to super, bo te drzwi którymi Meave chciała zaraz po wejściu uciekać się zatrzasnęły przecież i to dosyć przerażające było, tak? Rany, tu się może wszystko stać. I nie zastanawiał się nad tym glębiej, ale jakoś tak zlazł z tych schodów, znajdując się zaraz trochę bliżej dzisiejszego wampira.
- M… poszedłbym na górę, bo tam chyba ktoś jest. - zaproponował w odpowiedzi na słowa kobiety zaraz. - W sumie to mi też już klimat wchodzi.
Przyznał jeszcze, nie żeby się bał, absolutnie, choć na pewno nie będzie szedł ostatni, bo za osatnią osobą pewnie wyskoczy jakiś klaun, albo inny ktoś i będzie łapał, co nie? A ledwo się ruszyli i dało się słyszeć szczęk drzwi, więc skoro tak im się podpowiada to ruszyli do tej piwnicy jednak.
- Nie wiem, czy to taki super pomysł iść do piwnicy, kiedy na górze na bank ktoś jest i kiedy na dole można nas zamknąć. - oznajmił jakby totalnie zapomniał, że sam chciał tu być i, że nikt im prawdziwej krzywdy przecież nie zrobi. Ale no szli,
I wcale nie był pewien czy chce iść za Valem i bać się, że jakiś aktor go złapie, albo jakiś psychol prawdziwy, czy dać przyjacielowi iść z tyłu i bać się, że on jakiegoś aktora pobije, jak ten go złapie. Bo Meave chyba też zestresowana była i chyba też nie chce z tyłu być. A w sumie to Oscar nie chciał też z przodu, ale się nie przyzna, że jest cykorem, więc po któtkim rozważaniu przemknął między nimi, kierując się po schodkach w dół i rozglądając dookoła. Oczywiście zaczął sobie świecić telefonem, szukając miejsca, w które dadzą rady wejść. I w tym momencie drzwi się za nimi zatrzasnęły, a on aż podskoczył i prawie by telefon upuścił, ale no, miał go dalej i tylko złapał Vala za rękaw, oczywiście nie ze strachu, a po prostu, żeby go nie zgubić, tak.
- Mówiłem… - mruknął tylko, bo on wcale nie był za schodzeniem na dół przecież, ale stać tak nie będą, więc ruszył dalej. I w sumie to tak naprawdę to super się bawił, bo może i był przerażony, a jego wyobraźnia torturowała go strasznymi domysłami jak z horrorów, ale to był ten dobry rodzaj nierealnego lęku.
Więc szedł dalej i świecił trochę telefonem i zaraz znaleźli jakieś pomieszczenie w tym chłodnym labiryncie (no, powiedzmy, że labiryncie, Oscar jest szesnastolatkiem, ma prawo wyolbrzymiać).
I w sumie to miał ciarki, bo pomieszczenie serio było klimatyczne.
- Ej, a myślicie że ta cała historia jest zmyślona, czy że serio ktoś tu mordował i w ogóle? - spytał, ale ledwo skończył mówić i zamilkł, bo odpalił się telewizor i Oscar znowu lekko podskoczył. Okropne te jumpscare’y na żywo.
- Ej, chyba powinniśmy jej poszukać… - mruknął, jak nagranie się skończyło. - Zobaczmy czy nie ma tu jakiegoś przejścia, co?
Oczywiście, że się bał, że jak stanie tak, że nie będzie miał za plecami Vala to coś na niego wyskoczy, więc trzymał się przyjaciela i świecił czasami tak, żeby było widać Meave, bo wiadomo że na nią też uważał, a poza tym ona obca jest, więc może być dodatkowym straszakiem, albo duchem tak naprawdę, nie wiadomo.

[dice]d2 = 597507224 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<table><div class="ds-tem0">
<div class="ds-tem1">
<div class="ds-tem2">
<div class="ds-tem3">murder house
<div class="ds-tem4">ingerencja mg</div></div><div class="tem-in">

America, kiedy podchodzisz pod drzwi te są zamknięte, nie ma szans, abyś dostała się do środka. Obchodzisz dom dookoła i dostrzegasz drugie drzwi, które są uchylone i prowadzą na dół. Przyszłaś tutaj się bawić, więc dlaczego nie spróbować. Tym bardziej, że w pewnej chwili do twoich uszu dociera skomlenie dziewczyny, która ledwie słyszalnym głosem mówi - Pomocy, błagam, pomóż mi - po czym milknie. Kiedy wchodzisz do środa - drzwi za tobą zatrzaskują się z łoskotem, a ty w przestrachu spadasz ze schodów. W środku panuje kompletna ciemność, nie ma tu okien, nie ma źródła światła. Zostajesz sama z różnymi lękami, które tylko się nasilają.<br><br>

Oscar jako jedyny wydajesz się zainteresowany pomocą dziewczynie, chociaż nie wiesz czy to żart czy coś naprawdę się z nią dzieje. Może to fala twojego bohaterstwa, a może chwilowa utrata rezonu, jednak wychodzisz przez dziurę dzięki której się tutaj dostaliście i dostrzegasz otwarte drzwi po drugiej stronie korytarza. Biegniesz tam, poganiając resztę grupy, aby do ciebie dołączyli. Podobnie jak America słyszysz płacz dziewczyny i myślisz, że jesteś blisko, aby jej pomóc. Wchodzisz do pomieszczenia - drzwi za tobą się zamykają. <br><br>

Zostajecie rozdzieleni na dwie grupy.
<br><br>
Meave i Valentin - musicie znaleźć wyjście z piwnicy na własną rękę. Może w pomieszczeniu, w którym byliście znajdziecie jakieś pomocne narzędzia? A może jeśli dobrze się rozejrzycie okaże się, że jest inna droga ucieczki na górne piętro? Okna nie wchodzą w grę, bo jeśli już jakieś są, to albo zamurowane albo z grubymi kratami.
W tej kolejce nie rzucacie kościami.<br><br>

America i Oscar - zostajecie zamknięci w drugim pomieszczeniu razem, początkowo nie wiecie o swojej obecności, ale wraz z zamknięciem się jednych drzwi - otwierają się drugie. Staje w nich dozorca ubrany we frak - ten sam, którego widzieliście już z dołu, z lampą naftową w dłoni. Szepcze do was: - Uciekajcie, póki was nie dopadła - po czym znika, zostawiając szparę dzięki której wychodzicie na zewnątrz. Przechodzicie do tematu: Cmentarz <br><br>


Od teraz możecie swobodnie pisać posty, pamiętajcie, że chodzi tutaj o waszą interakcję. MG tylko nakreśla działania – niezależnie od tego, którą z opcji wybierzecie i jakie będą konsekwencje – możecie przeć do przodu. Kolejny post pojawi się za 2 albo 3 dni - w zależności od rozwoju sytuacji.
</div>


</div></div></table>
Ostatnio zmieniony 2020-10-31, 11:10 przez Misty Silhouette, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wysiłki dostania się stąd głębiej w skrzypiące trzewia domostwa spełzły na niczym. America zainwestowała jeszcze trochę nerwów i czasu w siłowanie się kilkoma klamkami, ale to nie miało sensu. Chwilę wahała się w bezruchu, nasłuchując (co wcale nie polepszyło jej humoru), ale ostatecznie zrobiła sobie dla otuchy minę „Jak nie drzwiami, to przez komin, ale wejdę!”, uśmiechnęła się półgębkiem do samej siebie i postanowiła wyjść z budynku, żeby poszukać innego wejścia. Na pewno jest jeszcze jedno –lub niejedno – bo to spory dom o skomplikowanej, archaicznej konstrukcji.
Takoż i uczyniła. Po wyjściu ruszyła wzdłuż ścian w lewo, aż zawędrowała na tyły, po drodze rozglądając się zarówno po najbliższym otoczeniu domu, jak i po jego ścianach. Cóż – miejsce na halloweenową rozrywkę wybrano idealnie. Zakładała sobie w duchu, że gdyby jednak nie było tu żadnego wejścia, to jest w stanie nawet wybić jakąś szybę. W końcu…
– O! – samo jej się powiedziało na widok uchylonych drzwi w załomie tylnej ściany. W tym „O!” był ton radosny – w końcu plan był znaleźć się w środku – ale kiedy już się okazało, że proszę bardzo – u progu Ammy poczuła jednak ten dreszczyk, zwłaszcza keidy w chwili, gdy położyła dłoń na klamce, doszedł jej uszu cichy głos.
Dziewczęcy.
W zasadzie – skomlenie…
Dreszczyk przeszedł w dreszcz, gdy Ammy rozróżniła słowa. „Pomocy, błagam, pomóż mi”…
Znieruchomiała… coś jeszcze? Nie. ALe wołanie o pomoc było czytelne, ton zaś świadczył raczej o tym, że pomoc potrzebna jest tak generalnie, a nie w jakiejś konkretnej sytuacji. Tym bardziej warto sprawdzić. W końcu chodziło we wszystkim o dreszczyk!
– Okej… –powiedziała sobie pod nosem, pchnęła uchylone drzwi i przestąpiła próg, trafiając do wilgotnej, mrocznej sieni. Szukała właśnie jakiegoś włącznika światła, a może świecy, gdy nagły zgrzyt za jej plecami niemal pchnął ją do przodu. Odgłos był nagły i tak przemożny, że Ammy faktycznie postąpiła odruchowo krok naprzód – i to był błąd.
Schody otworzyły się pod nią w ciemności zupełnie nieoczekiwanie. Tracąc równowagę (w ten typowy sposób, gdy sądzimy, że jest o co oprzeć kończącą krok stopę – tymczasem okazuje się (za późno), że nie ma) runęła w dół.
Krzyknęła odruchowo – krótko, głośno – spadając w totalnej bezsilności, niezdolna zatrzymać się na stromych schodach, złapać poręczy, zaprzeć stopami, nic…
Wreszcie dramatyczna walka o równowagę została… przegrana, ale za to zakończyła się. America leżała na zimnej podłodze poobijana, w kompletnej ciemności, z lekkimi zawrotami głowy. Pierwsze co zrobiła, to siadła na tyłku, skuliwszy nogi, i zaczęła dotykać najbardziej bolących miejsc. Trafiła głównie na stłuczenia, chyba ostatecznie niegroźne, choć bolesne, oraz na rozciętą skórę na lewym łokciu. Na twarzy czuła przede wszystkim gorąc krwi i adrenaliny, jeśli były tam jakieś obtarcia, to trudno. Zdaje się że bez krwi nie ma Halloween, więc…
– Okej… – sapnęła sobie, macając dłońmi podłogę wokół siebie. Adrenalina związana ze strachem spadania powoli ustępowała miejsca czujności zmysłów, a one podpowiadały że…
…że warto się zacząć jakby… bać?
Ciemność jest okej, kiedy można jej zaufać. Ciemność pod kołdrą, ciemność w znajomym pokoju, gdy się człowiek obudzi w nocy. Ale tutaj… Tutaj mogą być robaki. Albo jakiś mazut, błoto, syf, krew…(?!), ohydnie myśleć o tym, co może namacać tą dłonią… STOP! Nie macać!
Dłoń Ammy znieruchomiała. Nie, kurde, nie –nie chciała się zbyt dosłownie dowiedzieć, co jest wokół niej…
Nie: chciała – bo lepiej wiedzieć…
Tyle że lepiej… nie wiedzieć. Psiakrew… Umysł zaczynał przechodzić w tryb strachu. Czuła, że przestaje mieć pełną władzę nad myślami. Wyobrażenia zaczynały podsuwać coraz większą obawę budzące obrazy i sytuacje, a nad wszystkim tym zaczynało się formować drżące lodowate pytanie: „Co mnie tu spotka?”
Tak: było jej zimno i nieprzyjemnie. To na pewno. Czuła, że drży –z wilgoci i zimna, w tym i z zimna własnego potu, który nagle zaczęła produkować z podejrzaną intensywnością… Przeniosła ciężar ciała na przód i ostatecznie klęknęła, wsparta na dłoniach. I w ten sposób, oddychając płytko i szybko, postanowiła poruszać się do przodu: macając nieśĶiało, z obawą dłońmi przestrzeń niedaleko przed sobą… Żeby przynajmniej dojść do ściany. Ściana to pierwszy cel. Oby była gdzieś blisko…

++++++++++++++++++++++++++

Ale może "blisko" to jest ta dziewczyna, której głos słyszała?
Błąd – błąd, że skupiła się na tym wspomnieniu, a przestała pilnować dotknięć w ciemności…
– Aaa!
Ciało! Czyjeś ciało!!…
Tętno podskoczyło jej do górnych granic skali, przez moment wydawało się, że można oszaleć – ale taka reakcja jest jednak najczęściej nadmierna i u Ammy też trwała kilka podprogowych milisekund, przerwanych nieoczekiwanie kolejnym jeszcze bodźcem.

Oto bowiem gdzieś w ciemności otwarły się drzwi, w smudze światła zaś pojawił się jakiś dozorca we fraku (którego Ammy nie widziała podczas wejścia do domu) – i w tej samej smudze światła, gdy obróciła się gwałtownie przez ramię, zobaczyła też posiadacza tej ręki, której przed chwilą ku swemu przerażeniu, ślepemu w ciemności, dotknęła: był nim…
– Kurwa…
…kto? Jakiś młodszy od niej chłopak… Całkiem chyba żywy… Uf – już chciała się roześmiać z nerwowej ulgi, już chciała mu powiedzieć, że się w sunie cieszy, gdy przemówił mężczyzna we fraku – a jego słowa przepędziły tę jej chwilową ulgę w kąt.
„Uciekajcie, póki was nie dopadła”…
America spojrzała na chłopaka wzrokiem „Co jest, kurwa?”, natychmiast się poderwała – i zawahała w półkroku.
– Uciekamy? Słuchaj… wszystko tutaj gra? – pytała, ale jednocześnie szła ku pozostawionym przez lokaja uchylonym drzwiom. No bo skoro koleś, który wygląda jak część tego domu, radzi uciekać, to przynajmniej wyjść z godnością byłoby chyba warto?
– Ja idę – obwieściła, opanowując drżenie głosu. Nie będzie tu przecież drżeć jak osika przed tym – ile on mógł mieć… – siedemnastolatkiem, nie?
– Chodź – kiwnęła na niego dłonią, już nie patrząc wstecz na niego, czy też idzie, tylko przekraczając próg, za którym zniknął dozorca…
Ostatnio zmieniony 2020-10-29, 02:45 przez America Raiz, łącznie zmieniany 2 razy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie czuła się zbyt komfortowo słuchając o morderstwach do których mogło dojść w czasie Halloween, bo szczerze wolała nie rozważać takiej możliwości. Przecież miała to być tylko zabawa, prawda? Nic więcej. Wszystko było jedynie wymysłem organizatorów i nie było w tym nic prawdziwego. Właśnie tak sobie powtarzała robiąc kolejne kroki po schodach prowadzących do piwnicy, gdzie wcale nie miała ochoty schodzić, jednak przecież mieli rozwikłać zagadki, więc nie będzie stała bezczynnie w miejscu, a już zwłaszcza, że wtedy zostałaby prawdopodobnie sama, a tego wolała uniknąć.
- Też wolałabym tu nie schodzić - mruknęła w stronę Oscara idąc gdzieś pomiędzy nimi i modląc się, aby nic na nich nie wyskoczyło, bo wtedy najprawdopodobniej dostałaby zawału i została pierwszą ofiarą halloweenowej nocy. Jak nie trudno się domyślić nie należała do zbyt odważnych osób. Zwykle wolała zbytnio nie ryzykować, ale na tym chyba polegała cała zabawa. Aż podskoczyła, kiedy do jej uszu dobiegł dźwięk zamykanych drzwi - Jezu, czy oni mają z tym jakąś manię? - skomentowała sama do siebie, bo naprawdę wolałaby, aby była jakaś droga ucieczki, ale jak widać ktoś usilnie starał się ich skierować w głąb tego przeklętego pomieszczenia, gdzie wcale nie chciała iść. Już samo zejście tu było beznadziejnym pomysłem, bo w końcu w horrorach zwykle w piwnicy coś się czaiło, więc zapewne lepiej było unikać tego miejsca, ale już chyba nie mieli wyjścia. Trzeba było iść dalej.
Przemierzanie przez wąskie korytarze nie było zbyt przyjemne, jednak przynajmniej nie było mowy, że wyskoczy na nich coś z boku. Nic, więc dziwnego, że ponownie wepchnęła się gdzieś w środek, aby uniknąć ataku z pozostałych dwóch stron. Nie była zbyt chętna, aby przechodzić przez dziurę w ścianę, ale zdawało jej się, że w następnym pomieszczeniu jest więcej światła, a zresztą była to jedyna możliwa droga - Chyba wolę nie wiedzieć - no bo w końcu, gdyby faktycznie dom był miejscem zbrodni, to bałaby się o wiele bardziej. Już sam klimat tego miejsca wywoływał u niej ciarki.
Skrzywiła się lekko rozglądając się po miejscu. Było o wiele gorzej niż na górze. Tam przynajmniej ktoś wcześniej nie przytrzymywał zwłok - Czy tylko ja żałuje, że tu przyszłam? - uniosła brwi, a gdy nagle telewizor się włączył, to odruchowo cofnęła się do tyłu wpadając na ścianę za sobą. Nie podobało jej się to co widziała. Nie lubiła patrzeć na cierpienie innych, jednak nie była równie chętna, co Oscar, aby biec jej na ratunek. Równie dobrze mógł, to być jakiś podstęp. - Pocze.. - nie dokończyła, bo chłopak już ruszył i zniknął jej z oczu. Czy na pewno dobrym pomysłem było, to aby się rozdzielać? Wydawało jej się, że nie, a zwłaszcza, że teraz została sam na sam z osobą, która jeszcze niedawno mówiła o morderstwach - Musimy go poszukać - stwierdziła rozglądając się po pomieszczeniu w poszukiwaniu czegoś, co pomogłoby im się stąd wydostać - Mam nadzieję, że nie skorzystasz z okazji i nie spróbujesz mnie zamordować - rzuciła żartobliwie w stronę chłopaka, aby nieco rozładować grobową atmosferę .

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdzieś w tym wszystkim przestał rozumieć gdzie kończyła się zabawa a zaczynał horror. Dom śmierdział starą wilgocią, która przeżerała mu nozdrza, głowa bolała, wzrok zaczął rozmazywać się lekko na krawędziach. Dziewczyna, która do nich dołączyła nie wydawała się być zachwycona okolicznościami, Oscar za to wręcz przeciwnie - był na swoim placu zabaw i choć w oczach iskrzył strach, to podekscytowanie widać było w dłoniach i ruchach ciała.
Zatrzaskujące się drzwi i uciekające dziewczyny nie przerażały Valentina w ogóle, ale denerwowały okrutnie, bo nikt nie miał prawa odcinać mu drogi wyjścia. MU. DROGI. WYJŚCIA. Jakieś głośne i ostre Ej, kurwa! rzucone w przestrzeń, kiedy Maeve - jak się okazało - nie udałą się próba otwarcia drzwi.
- Nie będą nas tu chuje zamykać - rzucił jeszcze, ale ten ciąg myśli przerwała ta upiorna melodia, więc Valya pozwolił sobie na ostentacyjne przewrócenie oczami. Piwnica - głupi pomysł, ale przecież nie stronił nigdy od głupich pomysłów. Gdzieś w tym wszystkim tracił trochę poczucie realności, jakby był pijany, bo te krzyki, te nagrania, te rozbiegane spojrzenia towarzyszy zaczęły wydawać się jakieś zupełnie odległe. Przyglądał się temu z zainteresowaniem, mrużąc oczy i przechylając lekko głowę. Co to za szpikulec? Fajny szpikulec. Wiele rzeczy można było zrobić taki szpikulcem. Z podziwem uniesione brwi, subtelny uśmiech.
- Poszukać? Po co? Wygląda jakby dobrze się bawiła - ale Oscar nie słuchał wcale, już znikał mu z oczu, a on musiał iść za nim, pilnować tego kurdupla musiał, tak? Nie mógł pozwalać mu tak się odłączać, ale za późno było, bo ten już był za zatrzaśniętymi drzwiami, a Valya już bardzo chciał zapalić i znaleźć ten szpikulec. Mógłby nim straszyć pijanych klientów w Dragon Club. Do tego jednak potrzebował nieco spokojniejszej głowy i Oscara bezpiecznego w domu, a zamiast tego dostał tę przeuroczą piwnicę i zdenerwowaną kobietę z wielkimi oczami.
- Musimy - odparł wiec szybko, rozglądając się jeszcze raz po ciemności pomieszczenia. I musiał uśmiechnąć się nieznacznie, zaczepnie trochę, na jej kolejne słowa, bo było przecież tak wiele rzeczy, o których te ładne stworzenie z bystrym poczuciu humoru nie miało pojęcia. - Nie tak od razu - odpowiedział i patrzył jeszcze na nią chwilę, nim kolejny uśmiech - dużo słodszy tym razem - rozpromienił twarz, a wzrok znowu uciekł w przestrzeń. Musieli wyjść. Jakoś. Nie lubił zamkniętych pomieszczeń, a jeszcze bardziej nie lubił, kiedy ktoś go do czegoś zmuszał, a ten cholerny dom zmusić go właśnie chciał do gnicia w śmierdzącej piwnicy. Ułożył ręce na ścianie i kilka metrów przeszedł tak, dotykając badawczo cegieł, stukając w nie co jakiś czas, nasłuchując bardziej pustego dźwięku, bo przecież jeżeli w nawiedzonych domach coś jest pewne to to, że masa tu ukrytych pokoi i przejść. - Ale póki jesteś żywa, możesz poszukać jakiegoś jebanego portalu do góry...albo czegoś do obrony - głos był pewny i chłodny, a sam Valentin na sekundę odwrócił się w jej stronę, wyciągając z kieszeni sprężynowy nóż i unosząc go lekko. - Tak na wszelki wypadek, gdyby gdzieś w górnej łazience ukrywał się jakiś psychol z siekierą, no nie? Inny niż ja, ja mam nieco więcej finezji.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<div class="ds-tem0">
<div class="ds-tem1">
<div class="ds-tem2">
<div class="ds-tem3">wiktoriański dom
<div class="ds-tem4">ingerencja MG</div></div><div class="tem-in">
Widać, że nie zostaniecie przyjaciółmi, ewidentnie za sobą nie przepadacie, ale jeśli chcecie się stąd wydostać, to musicie współpracować. Szukacie możliwego wyjścia z piwnicy, kiedy nagle znowu włącza się telewizor. Teraz widzicie nie tylko dziewczynę, która zemdlała albo - o zgrozo - jest nieżywa, a jej koszulka przesiąknięta jest krwią, ale po chwili obraz przenosi się na zewnątrz. Widzicie Americę i Oscara, którzy nieświadomi zagrożenia starają sobie jakoś poradzić z napotkanymi kłopotami. Za ich plecami czai się zamaskowany człowiek - chce ich skrzywdzić czy nie?<br>
Po chwili na ekranie pojawia się wielki napis: <br>
ÓWALDKO
<br>To ewidentna podpowiedź dla was. Jeśli odgadniecie hasło - znajdziecie tam klucz, który pozwoli wam wydostać się na piętro.

Wasze opcje:
1. Udaje wam się wydostać na piętro, a stamtąd na zewnątrz - biegniecie na pomoc pozostałej dwójce.
2. Udaje wam się wydostać na piętro, a stamtąd na zewnątrz - biegniecie przed siebie, aż trafiacie do opuszczonej posiadłości na sąsiedniej działce.

<br>Pamiętajcie, aby swój wybór oznaczyć w poście pomarańczowym kolorem.
Kolejny post pojawi się za 2 albo 3 dni - w zależności od rozwoju sytuacji.
</div>
</div> </div></div>
Ostatnio zmieniony 2020-10-31, 16:29 przez Misty Silhouette, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

-Miło mi, że już teraz nie postanowiłeś zabawić się w mordercę - nigdy nie spodziewała, się, że wypowie takie słowa w kierunku kogokolwiek, jednak wciąż miała nadzieję, że jedynie żartował. Zresztą nie on był jej głównym problemem aktualnie, a to, że musieli się stąd wydostać. Problem był w tym, że nie za bardzo wiedziała, co robić i jak dostać się na górę, aby dotrzeć do chłopaka, który postanowił ruszyć na misje ratunkową. Przeczesywanie pomieszczenia zdawało się iść bezskutecznie. Natrafiała jedynie na dziwne przedmioty i nawet nie miała ochoty wiedzieć do czego służą. Liczył się czas, a oni nie mieli go za dużo. - Jakbyś nie zauważył, to właśnie to robię - burknęła pod nosem może odrobinę zbyt nerwowo, jednak targały nią emocje i odsunęła chirurgiczny stół, aby zobaczyć, czy na pewno nie znajduję się pod nim jakieś przejście. Nie miała ochoty schodzić jeszcze bardziej w dół, ale zostanie tutaj również nie wchodziło w grę. - Czyli zabijasz swoje ofiary bardziej subtelnie? Od rozwalenia ich klatki piersiowej siekierą wolisz delikatne cięcie w okolicy gardła? - uniosła brwi nie za bardzo wiedząc w jaki sposób traktować jego słowa, jednak aby do końca nie zwariować wolała brać je w formie żartu. - Nie wiem, czy mam się cieszyć, czy bać, że trzymasz w ręku nóż - niby miał być na kogoś, kto ich zaatakuje, ale kto wie. Dlaczego w ogóle sama nie pomyślała, żeby wciąć coś na obronę? A no tak, bo miała to być wyłącznie zabawa. Szkoda, że aktualnie bawiła się średnio, a za to zaczęła się obawiać o własne życie.
Westchnęła zrezygnowana, kiedy po przeczesaniu kolejnej pułki okazało się, że również na niej nic nie ma, gdy nagle ekran telewizora po raz kolejny dał o sobie znać. - Nie podoba mi się to - skrzywiła się na widok krwi, a raczej zakrwawionej ofiary. W pracy przyzwyczajona była do widoku czerwonego płynu, ale zwykle nie w takich ilościach, a dodatkowo nie w miejscach potencjalnej zbrodni - To wszystko wygląda cholernie realistycznie - dodała po chwili, a przez myśl przeszło jej nawet, że może mieć racje, co do morderstw popełnianych w Halloween. Bardziej przeraził ją, jednak widok na sytuacje na zewnątrz. Zamaskowana postać nie wydawała się mieć dobrych zamiarów, a nastoletni chłopak i dziewczyna obok niego zdawali już sobie nie radzić, więc była pewna, że grozi im niebezpieczeństwo. Musieli do nich biec, ale wciąż nie wiedzieli jak się stąd wydostać. Przynajmniej dostali zagadkę. Po prostu cudownie. Zaraz ktoś zginie, a oni muszą rozwiązywać zagadki. Jaki psychopata to wymyślił. Nie tracąc czasu wyciągnęła z kieszeni telefon, aby zrobić zdjęcia wyświetlanym literom w przypadku, gdyby ekran postanowił ponownie się wyłączyć.
Zmarszczyła brwi starając się ułożyć z rozsypanki jakieś słowo. Przez dłuższą chwilę zupełnie jej nie szło. Każda kombinacja wydawała się bezsensowna, a strach i obawa o parę na zewnątrz wcale jej nie pomagała - Lodówka! - wyskoczyła nagle, jakby dostając olśnienia i błyskawicznie pobiegła w stronę urządzenia. Przez moment nie zawahała bojąc się, co może zastać w środku. Czyjąś odciętą głowę, kończyny? Chyba już nic by jej nie zaskoczyło. Na szczęście w środku był jedynie klucz - Myślisz, że to od drzwi na górę? - zapytała obracając się w jego kierunku. Wydawało się to logiczne, bo żadnych innych drzwi nie zauważyła.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

-Miło mi, że już teraz nie postanowiłeś zabawić się w mordercę - nigdy nie spodziewała, się, że wypowie takie słowa w kierunku kogokolwiek, jednak wciąż miała nadzieję, że jedynie żartował. Zresztą nie on był jej głównym problemem aktualnie, a to, że musieli się stąd wydostać. Problem był w tym, że nie za bardzo wiedziała, co robić i jak dostać się na górę, aby dotrzeć do chłopaka, który postanowił ruszyć na misje ratunkową. Przeczesywanie pomieszczenia zdawało się iść bezskutecznie. Natrafiała jedynie na dziwne przedmioty i nawet nie miała ochoty wiedzieć do czego służą. Liczył się czas, a oni nie mieli go za dużo. - Jakbyś nie zauważył, to właśnie to robię - burknęła pod nosem może odrobinę zbyt nerwowo, jednak targały nią emocje i odsunęła chirurgiczny stół, aby zobaczyć, czy na pewno nie znajduję się pod nim jakieś przejście. Nie miała ochoty schodzić jeszcze bardziej w dół, ale zostanie tutaj również nie wchodziło w grę. - Czyli zabijasz swoje ofiary bardziej subtelnie? Od rozwalenia ich klatki piersiowej siekierą wolisz delikatne cięcie w okolicy gardła? - uniosła brwi nie za bardzo wiedząc w jaki sposób traktować jego słowa, jednak aby do końca nie zwariować wolała brać je w formie żartu. - Nie wiem, czy mam się cieszyć, czy bać, że trzymasz w ręku nóż - niby miał być na kogoś, kto ich zaatakuje, ale kto wie. Dlaczego w ogóle sama nie pomyślała, żeby wciąć coś na obronę? A no tak, bo miała to być wyłącznie zabawa. Szkoda, że aktualnie bawiła się średnio, a za to zaczęła się obawiać o własne życie.
Westchnęła zrezygnowana, kiedy po przeczesaniu kolejnej pułki okazało się, że również na niej nic nie ma, gdy nagle ekran telewizora po raz kolejny dał o sobie znać. - Nie podoba mi się to - skrzywiła się na widok krwi, a raczej zakrwawionej ofiary. W pracy przyzwyczajona była do widoku czerwonego płynu, ale zwykle nie w takich ilościach, a dodatkowo nie w miejscach potencjalnej zbrodni - To wszystko wygląda cholernie realistycznie - dodała po chwili, a przez myśl przeszło jej nawet, że może mieć racje, co do morderstw popełnianych w Halloween. Bardziej przeraził ją, jednak widok na sytuacje na zewnątrz. Zamaskowana postać nie wydawała się mieć dobrych zamiarów, a nastoletni chłopak i dziewczyna obok niego zdawali już sobie nie radzić, więc była pewna, że grozi im niebezpieczeństwo. Musieli do nich biec, ale wciąż nie wiedzieli jak się stąd wydostać. Przynajmniej dostali zagadkę. Po prostu cudownie. Zaraz ktoś zginie, a oni muszą rozwiązywać zagadki. Jaki psychopata to wymyślił. Nie tracąc czasu wyciągnęła z kieszeni telefon, aby zrobić zdjęcia wyświetlanym literom w przypadku, gdyby ekran postanowił ponownie się wyłączyć.
Zmarszczyła brwi starając się ułożyć z rozsypanki jakieś słowo. Przez dłuższą chwilę zupełnie jej nie szło. Każda kombinacja wydawała się bezsensowna, a strach i obawa o parę na zewnątrz wcale jej nie pomagała - Lodówka! - wyskoczyła nagle, jakby dostając olśnienia i błyskawicznie pobiegła w stronę urządzenia. Przez moment nie zawahała bojąc się, co może zastać w środku. Czyjąś odciętą głowę, kończyny? Chyba już nic by jej nie zaskoczyło. Na szczęście w środku był jedynie klucz - Myślisz, że to od drzwi na górę? - zapytała obracając się w jego kierunku. Wydawało się to logiczne, bo żadnych innych drzwi nie zauważyła.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „murder house”