autor

[Billy Murphy]

– Dla ciebie może nie ma, dla mnie ma. Kurwa, postaw się w mojej sytuacji – poprosił, przecierając twarz dłońmi. Naprawdę uważał, że miał duże pokłady cierpliwości. Ale teraz ta cierpliwość była na wyczerpaniu po tym co odpierdalała będąc w ciąży, a teraz w ciąży już nie była. – A ty, gdybyś była na moim miejscu, chciałabyś żeby kobieta, z którą cię zdradziłem i z którą mam dziecko, ale ochujała przebywała z tym dzieckiem i jeszcze w sekrecie?! – odbił piłeczkę z wyraźnym bul wersem, bo nie musiał jej rozumieć. Nie po tym wszystkim.
– Ja? Ja ochujałem? Ustaliliśmy coś, Calliope. Ustaliliśmy i sądziłem, że się tego trzymamy, ale nie. Bo za każdym razem jak widzisz tego chuja, to robi ci wodę z mózgu i robisz coś, co narusza moje zaufanie do ciebie. Jak mam ci ufać? – spytał wprost, patrząc jej w oczy, bo w tym momencie naprawdę nie wiedział. – Nie powiedziałem tego. Kocham cię, wiem że kochasz mnie, ale naprawdę? Robisz to dla mnie? Kurwa, dopuściłaś go do niej. I jeśli nie sądzisz, że będzie chciał się z nią widywać dalej, to naprawdę jest idiotyczne – westchnął ciężko. – DLA CIEBIE JEST CIĘŻKIE?! DLA CIEBIE? A czy chociaż raz pomyślałaś w tym wszystkim o mnie i w jak bardzo gównianej sytuacji stawiasz mnie, bo zrobił oczy kota ze Shreka i nagle zmieniłaś wszystkie nasze ustalenia? Nie jestem zły, że go do niej wpuściłaś. JESTEM ZŁY, BO MI KURWA O TYM NIE POWIEDZIAŁAŚ. ZNOWU – oświadczył, patrząc jej prosto w oczy, również podnosząc głos. I nawet nie klamał, bo w pewnym sensie rozumiał jej punkt widzenia, ale to ona początkowo mówiła, żze nie chce Joe przy małej. Fajnie, jakby go uprzedziła, że jednak zmieniła zdanie.