WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zdecydowanie oswoił się z tym, w jaki sposób Janette wykorzystywała dwuznaczności. Alkohol, który już mu płynął w żyłach oraz ten dolewany zdecydowanie pomagały się rozluźnić, zwykle też bardzo szybko odnajdywał się w różnych sytuacjach. Czuł się dobrze, więc skinął tylko głową.
- Nie mam ulubionego. To w końcu tylko hotele, prawda? - grał na zwłokę odbijając piłeczkę, przy czym zrobił to tonem na tyle obojętnym, na ile było go stać. Zupełnie jakby takie dyskusje lub wizyty w hotelach były dla niego czymś codziennym, zwyczajnym. Po hotelach trochę pojeździł przy okazji uczelnianych meczów, nie były dla niego obce, ale w sytuacji, w której miałby zabrać poznaną w klubie/barze kobietę do takiego miejsca był po raz pierwszy. - Nie dowiesz się póki nie sprawdzisz - uśmiechnął się znad kufla piwa tajemniczo, a niedługo potem zamówił tequilę. Szkoda tylko, że palnął to głupstwo o bajerach i udogodnieniach, ale do cholery skąd on miał wiedzieć, że siedzi przed nim jakaś totalnie dziana laska? Jakoś takie nie pasowały mu do tego typu miejsc, tym bardziej do takiego otwartego rozmawiania z byle kim. Miał prawdziwy mętlik w głowie bo przecież dotarli już tak daleko, a tutaj taki klops. Postarał się zachować jednak rezon - Czasami muszę pstryknąć dwa razy - odparł dość enigmatycznie mając nadzieję, że rozwijanie tej odpowiedzi nie będzie koniecznie. Bogu dzięki (i barmanowi!) pojawiła się tequila!
- Mhm, jednak nie tak -mruknął gdy mając kieliszek w dłoni wpatrywał się naprawdę zajebistą laskę, która w rozchylonych ustach trzymała limonkę. Ten widok rozgrzewał w nim krew. Ujął jednak owoc w dłoń i lekko go obrócił tak że połowa tkwiła w ustach Janette, druga połowa wystawała - Za miłą noc -prosty toast, po którym przejachał językiem po dłoni zlizując sól, wlał w siebie alkohol od razu go przełykając, a potem po prostu się do niej zbliżył i złapał owoc w zęby. Kontakt z jej ustami był krótki, acz na pewno dłuższy niż wymagałoby tego przejęcie owocu. Zdołał też językiem trącić jej dolną wargę, a gdy cofał usta - wraz z limonką - przez kilka miłych sekund dłoń Maysa spoczywała na biodrze kobiety.
- Dzięki - odparł, gdy już wrócił do wcześniejszej pozycji, a wyssany owoc znalazł się w kieliszku - Na czym my to? - zapytał, a jeden z barmanów, choć nie ten, których ich obsługiwał, rzucił coś, że to nie burdel i jak chcą się gzić to nie tutaj.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To było dla niej normalne, tak samo jak stworzenie kampanii reklamowej z nagą kobietą przechadzającą się drogą i skupiającą na sobie pełen pożądania wzrok mężczyzn, a potem spowija ją mgła, po której pokazuje się już w kreacji szatynki i wtedy pragną jej nie tylko mężczyźni, ale też i kobiety. I kto powie czy to jest seksowne czy seksistowskie? Lubiła wywoływać zamieszanie, lubiła gdy było o niej głośno, gdy ludzie dyskutowali, a najbardziej gdy zarabiała na tym, że nosili ubrania z jej kolekcji.
- Tutaj muszę się nie zgodzić. Są przecież hotele z jedną gwiazdką, które nie mają nic do zaoferowania i te pięciogwiazdkowe, które otaczają nas luksusem. - jak można było nie mieć zatem swojego ulubionego miejsca? Najwidoczniej nie zabierał tam wielu pań, może nocował w nich tylko podczas wyjazdów służbowych i dlatego nie przykuwał zbyt dużej uwagi do miejsc? Tak to sobie tłumaczyła projektantka mody.
- Czyżbyś rzucał mi wyzwanie? - tak to odebrała, przygryzła więc dolną wargę licząc na to, że tak, tej nocy na pewno nauczy się od niego czegoś nowego. Zaś na jego kolejne słowa zaśmiała się perliście, rozbawił ją nieźle tym, że czasami musi pstryknąć dwa razy. Oni, ludzie biznesu nie musieli się zbytnio starać, to inni dawali im wszystko, czego by tylko dusza zapragnęła. Na chwilę zrobiło się goręcej, to pewnie przez tę tequilę i limonkę. A potem wszystko przerwał ten drugi barman, którego tylko zmierzyła wzrokiem, a potem uśmiechnęła się flirciarsko do swojego towarzysza.
- Wydaje mi się, że mieliśmy zmienić lokal. Wystarczy tej tequili. - zadecydowała, schodząc ze stołka barowego i łapiąc go za dłoń, by pociągnąć go za sobą w kierunku wyjścia. Nie było co tego dłużej odwlekać, nie chcieli ich tutaj to pojadą gdzieś indziej, w końcu noc jest młoda. A Janette ma się sporo nauczyć tej nocy.
/zt x2

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

5
wygląd
Pusty dom do jakiego wróciła, dzisiaj okazał sie dla niej za pusty. Brakowało jej tylko krat w oknach by niebawem skazać się na niego, niczym więzienie (choć jeszcze niedawno kochała to miejsce, a teraz jedynie przywoływało mieszane odczucia zwątpienia). Chociaż i tak nie wiadomo, gdzie jest aktualnie lepiej - tu czy tam?
Jedno było pewne. Pójście do baru było teraz dla niej najlepszym wyjściem, bo raz – było już późno, a dwa – tam raczej nie jest pusto. Dlatego wypadła z apartamentu jak oparzona w tym czym była, zanim tu wróciła, zapominając wziąć coś cieplejszego, bo temperatura na zewnątrz się zniżyła bardziej, jak jeszcze po południu, kiedy z domu wychodziła. Tragicznie nie było jednak na tyle, by miała telepać się z zimna. Może, kiedy dochodziła do baru przyszła jej myśl, że się w nim jednak ogrzeje. Taksówkarz nie lubił pewnie grzać w samochodzie, a i ona nie była w stanie go o to prosić, bo lepiej, żeby jemu się lepiej jechało, jak jej. Wystarczyło jej wypadków samochodowych w życiu. Tak zginął jej mąż i córka ponad dwa miesiące temu. I jedyne co mogła, to patrzeć się za szybę taksówki wyczekując tego momentu, aż będzie mogła z niej wyjść i zapełnić jakąś tą pustkę, która ją dobijała. Okrutna. Miała szczęście. Dość szybko dotarła na miejsce. Od jakiegoś czasu chciała zahaczyć o Machine House Brewery i wyszło na to, że dzisiaj był ten dzień. Odetchnęła pod nosem, zapłaciła taksówkarzowi, nawet nie siląc się na uśmiech, bo nie powinien tego oczekiwać i pewnym krokiem weszła do środka.
Sama. Tak, ten istotny fakt, niestety mógł odrobinę przerażać. Ale jakoś sobie da radę. W końcu tak bardzo walczy o to, by żyć normalnie. O ile jej normalność teraz, faktycznie jest normalna. Ale może, a już, ktoś będzie tutaj też sam i się dołączy. Bo nie tak, że zakładała spotkać jakichś znajomych. Nawet wolała, żeby kogoś takiego tu nie było. Poszła do ubikacji, bo miała potrzebę, jeszcze zanim podeszła do baru. Zamknęła za sobą drzwi. Załatwiła co trzeba i zaczęła myć ręce, raz za razem, jakby chciała zmyć coś z nich, czego właściwie nie ma, ale ją drażni. Aż śmiało można byłoby zwrócić uwagę, czy coś się nie stało? W porę jednak przestała z tym, zanim ktoś zapytał, po co tak długo myć ręce. Już chciała wychodzić, kiedy przy otwieraniu drzwi, te ani drgnęły.
- Co jest? – pewnie cicho burknęła pod nosem, bo każdy byłby zaskoczony. Ktoś zamknął drzwi od zewnątrz? – Halo? – szarpała się z klamką. – Może ktoś otworzyć drzwi? – burknęła głośniej, ale jeszcze opanowana była. Jeszcze.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

-15- Nigdy nie przypuszczała, że zamiast cieszyć się wolnym dniem będzie wręcz marzyć o dyżurze w szpitalu, jednak w tej chwili właśnie tego potrzebowała. Musiała zająć czymś myśli, Przestać wciąż w kółko analizować rozmowę z Davenportem i choć na moment zapomnieć o wszystkich informacjach jakie jej przekazał. Praca wydawała się dziś zbawieniem, jednak ku jej rozpaczy i nieszczęściu akurat dzisiejszego dnia miała wolne. Właśnie wtedy, kiedy najbardziej potrzebowała ucieczki w wir szpitalnego życia, a siedzenie sam na sam w czterech kątach pokoju wydawało się piekłem. Jasne, mogła zadzwonić, chociażby do Nathaniela i wylać z siebie wszystkie myśli, które dręczyły ją od wczorajszego dnia, jednak nie była pewna, czy angażowanie go w to wszystko to dobry pomysł. Wciąż nie miała pewności, czy Jasper nie blefował. Musiała zweryfikować to na własną rękę, chociażby poprzez rozmowę z siostrą, która od zawsze była najbliżej ojca ze wszystkich członków rodzeństwa i która dodatkowo zajmowała ważne stanowisko w rodzinnej firmie, więc musiała coś wiedzieć. Problem był w tym, że Mae wciąż nie była na to gotowa. Zbyt bardzo bała się usłyszeć od niej słowa potwierdzenia. Zdecydowanie bardziej wolała, choć na chwilę oderwać się od tego wszystkiego w najmniej rozsądny sposób z możliwych - udała się, więc do baru postanawiając zapić wszystkie smutki. Nie było to zbyt mądre posunięcie. Zupełnie nie w jej stylu. Zwykle wolała stawiać czoła problemom, a nie szukać drogi ucieczki w alkoholu, jednak dopiero co dowiedziała się, że istnieje możliwość, że była okłamywana przez całe życie, a jej ojciec jest zupełnie innym człowiekiem, niż myślała. Ciężko jej było sobie z tym poradzić. Nie potrafiła tego przetrawić i spróbować ułożyć sobie to wszystko w głowie. Po prostu nie. Nie miała na to teraz siły.
- Poproszę daiquiri - mruknęła w stronę barmana i po otrzymaniu zamówienia zajęła miejsca przy stoliku w kącie lokalu nieopodal damskiej toalety. Głośna muzyka i rozmowy ludzi w pełni zagłuszały jej myśli. Właśnie tego teraz potrzebowała. Nie wiedziała nawet ile czasu spędziła w lokalu, choć sądząc po ilości pustych kieliszków, które właśnie barman sprzątnął z jej stolika - sporo. Z dziwnego stanu zawieszenia wyrwało ją dopiero zamieszanie przy wejściu do toalety, a właściwie głos dochodzący z jej środka. Niechętnie rzuciła okiem na powstałą sytuację i dostrzegła migdalącą się parę opartą o drzwi. W pierwszej chwili nie miała zamiaru się w to wtrącać. To nie była jej sprawa, a zresztą zapewne sami w końcu zauważą, że utrudniają komuś wyjście. Sekundy, jednak mijały, głos się nasilał, a oni wciąż zdawali się zbyt zajęci sobą, aby cokolwiek usłyszeć. Cudownie. Nie miała ochoty się w to mieszać i zgrywać bohaterki, jednak za bardzo było jej żal dziewczyny, która była uwięziona w toalecie za sprawą napalonych ignorantów, którzy nie potrafili trzymać rąk przy sobie w miejscu publicznym. - Możecie obmacywać się gdzieś indziej? Ktoś wyraźnie chce stamtąd wyjść - burknęła wstając od stolika i podchodząc do drzwi. Może zareagowała zbyt ostro, jednak zaczynali jej już działać na nerwy, a alkohol robił swoje. Obyło się, jednak bez większej kłótni i speszeni odstąpili od barykadowania drzwi - Wszystko dobrze? - zapytała unosząc brwi ku górze i spoglądając na blondynkę, której nareszcie udało się wyjść ze środka.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dziewczyna w bieli – zarówno sama Thorn, jak i napotkana kobieta, posiadały takie odcienie swoich ubrań. Wyglądały niczym anielice, chociaż to mogły by tylko pozory, ukryte pod płaszczem pełnego pozorów. Pomogła jej jednak, gdzie kto wie, cze tamtej nie było bliżej do takiej, jak niej samej? Zawsze uważała, że samotność można wypić do dna, choć to smutne. Teraz bywały momenty, że nie potrafiła tego nawet przełknąć, by do tego dna dojść. Tak naprawdę nigdy nie czuła się samotna. Aż do momentu, te parę tygodni temu, kiedy straciła męża i córkę. Gdzie nie ważne, iloma osobami będzie się teraz otaczać. Wszystko dla niej nie ma teraz najmniejszego sensu, bo ten sens jej zabrano, okrutnie, bezlitośnie… bezpowrotnie. Chociaż tak bardzo stara się ten sens odzyskać. By nie zatracić siebie. Jednak czy, aby czasem siebie nie zatraciła w czymś jej nieznanym czy mylącym? Niczego nie mogła być teraz pewna. Patrząc w lustro, niekoniecznie widziała tą samą Thorn, jaką widzieć powinna. Nawet jeśli to wciąż ona. Z tą samą twarzą, blond włosami, zgarniętymi za uszy w niektórych momentach, spojrzeniem... chociaż nie, te było jednak inne.
Czy anielice piją jednak koktajle alkoholowe? Ona miała sucho w gardle jeszcze i potrzebowała wypić tyle, by zagłuszyć własne myśli. Aczkolwiek zamknięcie w łazience i przedłużenie tego, wcale jej niczego nie ułatwiało.
Czy w tym tłumie może zginąć samotność?
Kiedy drzwi się otworzyły, uwalniając ją z tej klatki łazienki, powinna odetchnąć.
- Serio?! – mruknęła pod nosem, nie wiedząc początkowo na kim powinna zatrzymać swoje spojrzenie z tą wypowiedzią, ale słysząc głosy zza drzwi, domyśliła się, że to nie o tą kobietę chodzi, a o tą dwójkę winnych i mających zupełnie na to wywalonych kochasi.
- Nie spodziewałam się czegoś takiego. Muszę się napić – zakomunikowała otwarcie, kręcąc z niedowierzania jeszcze głową, że w ogóle to jest możliwe, żeby ktoś komuś tak drzwi do łazienki zabarykował w takim miejscu.
- Co pijesz? – zapytała wprost, bo jakby była jej winna ratunku, więc postawienie alkoholu, było dla niej najlepszym wyjściem na spłacenie tego małego długu wdzięczności. Szczególnie, że właśnie zabierała się za wywarzanie tych drzwi, ale w porę wyszło, że nie musiała tego robić.
Po chwili już była pod barem by zamawiać coś, co może uratować ten wieczór. O ile to w ogóle możliwe? Nie tak, że zamierzała z tym przesadzać, bo czasem może odwrócić się to w odwrotną stronę. Nie ciężko zrobić z plusa, minus w jej przypadku. Chociaż zazwyczaj łatwiej dorysować kreskę bardziej z minusa w plus. Niby.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Samotność. Teraz właśnie czuła się samotna, choć wokół niej przewijało się mnóstwo ludzi, to w środku staczała pojedynki z własnymi myślami bez żadnego wsparcia. Sam na sam starała się z nimi bić, wyrzucać je głowy, jednak one zdawały się wracać ze zdwojoną siłą. Nieustępliwie wciąż i wciąż wchodziły na tory rozmowy z Jasperem, a ona tak bardzo chciała się od tego odciąć. Choć na chwilę zapomnieć i żyć tak, jak wcześniej, kiedy jej problemem nie była niezgodna z prawem działalność ojca i uczucia względem człowieka, którego powinna nienawidzić. Jednak czy potrafiła? Nie było to ważne, bo przecież musiała. Inaczej zmuszona byłaby zaakceptować to czym się zajmował, a przecież było to całkowicie sprzeczne z jej moralnością, więc to co powinna zrobić zdawało się być jasne, choć niewyobrażalnie trudne.
Jej spojrzenie powędrowało w stronę odchodzącej pary, która jeszcze przed chwilą cieszyła się własnym towarzystwem pod drzwiami, a teraz opuszczała lokal z zawstydzonymi minami. Nie była pewna, czy bardziej zirytowana była ich szczęściem, które tak chętnie pokazywali innym, czy może pełnym ignorancji zachowaniem. Nie było to teraz ważne. Rozważając to kolejny raz doszłaby do tego samego punktu i własnych rozterek. Wolała skupić swoją uwagę na czymś innym, chociażby na kobiecie, która stała teraz przed nią, a którą udało jej się uwolnić z pomieszczenia.
- Niestety czasem pewne czynniki utrudniające życie pojawiają się zupełnie niespodziewanie - mruknęła ponuro całość zwieńczając wymuszonym uśmiechem, który miał ukryć nagromadzony w niej smutek. Niestety nieudolnie. Bo choć chciała zgrywać pozory, żartować i udawać, że wszystko jest w porządku, to nie potrafiła. Zbyt bardzo była rozbita, aby w prosty sposób skryć to pod maską udawanego szczęścia. . - Cóż, w tym chętnie Ci potowarzyszę. Zdecydowanie potrzebuje większej dawki alkoholu - dodała po chwili spoglądając w stronę baru. W głowie już jej szumiało, jednak wciąż nie wystarczająco. Może tym razem powinna postawić na coś mocniejszego, niż kolorowe drinki? - Może być burbon - stwierdziła naciągając na ramiona luźny sweter, który zdołał z nich opaść przez powstała zamieszenie i ruszyła w stronę baru.
Nie uważała, że blondynka była jej coś winna. W końcu nie zrobiła praktycznie nic, a jedynie zasugerowało parze, aby nie blokowała drzwi. Nie było to dużo i zdecydowanie nie aż tyle, aby można było mówić o jakimś długu, jednak nie zamierzała protestować. Najwyżej postawi jej następną kolejkę i wyrówna ten rachunek - Jesteś tu sama? - zapytała po chwili unosząc brwi do góry. Nie znała jej, jednak wydawała się być osobą, która raczej nie narzeka na towarzystwo, a szczególnie te ze strony płci przeciwnej.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdyby kobiecy umysł dało się wyłączyć.
Gdyby…
Thorn teraz była faktycznie samotna. Chociaż u niej objawia się to tak, że mogłaby otaczać się wieloma ludźmi, nawet bliskimi robiącymi dla niej wszystko, a to uczucie pustki nie minie. Tak, jakby nie dało się to niczym zapełnić. Być może to wszystko było po prostu jeszcze za bardzo świeże. Potrzebowała czasu. Tylko ile czasu będzie potrzebować? I czy to minie? – dobre pytanie. Nie raz staje się w sytuacji nad którą nie panujemy. Być może nas przerasta, bądź wcale nie powinna mieć miejsca. Ona nad niczym teraz nie panowała. Nawet jeśli usilnie starała sobie wmówić, że panuje nad wszystkim i niebawem wszystko powinno być już dobrze. Jeszcze moment. Nie prawda. Niektóre decyzje jakie teraz może podejmować, mogą być nierozważne i błędne. Ale jeszcze ta myśl – co pomyśli sobie o niej Jake czy córka, nie pozwalały jej zatracić całkowicie siebie. Nawet jeśli ich już tu nie było. Dlatego mogła się napić z zupełnie nieznajomą kobietą, bez żadnych ukrytych celów. Ot, po prostu w podzięce i być może ratunku nie bycia jednak samej. Nie powinna być sama.
Pochodziła z rodziny wojskowej, gdzie powinna być twarda.
Największym żartem było to dla niej, że jej mąż policjant zginął w wypadku samochodowym, gdzie tir nie dał im żadnych szans na przeżycie, jak w jakiejś akcji robiąc swoje, gdzie doszłoby do jakiejś strzelaniny czy czegoś. Musiała się w końcu liczyć z tym, że ten broni innych, ale i tez naraża się bardziej. A tu stało się zupełnie coś nieoczekiwanego dla niej, bo do cholery jasnej, nie tak powinien umrzeć! I to jeszcze zabierając ze sobą małą Mikaelę. Nie rozumiała dlaczego jej (matki, żony) tam nie było z nimi. Być może miała myśli, że powinna. Czy powinna się tego wstydzić?
Nie ma nic gorszego, jak stracić ochotę do życia.
Była jednak twarda. Nie mogła odejść. Zawiodłaby wtedy tych, co odeszli. Nie w taki sposób.
Nie mogła nawet doszukiwać się szczęścia innych, bo to wcale by nie pomagało i byłoby fałszywy. Ciężko było znaleźć jakiekolwiek pocieszenie ostatnio. Chociaż może alkohol pocieszy na moment?
- Weź nawet nie mów. Nie lubię takich momentów – westchnęła pod nosem, nie doszukując się nawet w nieznajomej szczęścia, czy też nieszczęścia, jakie może mieć w swoim życiu. Co nie znaczy, że nie życzyła jej dobrze. Bo nie tak, że życzyłaby komuś źle – no może oprócz winnego tej sytuacji, kierowcy tira, która przeżył to wszystko. Nie tak, że czyhała na niego z pistoletem, chcąc wymierzyć sprawiedliwość z własnych rąk.
Jakiś uśmiech na jej twarzy się pojawił na myśl, że są w tym dwie. Obie. Potrzebujące się napić. Przytaknęła głową na jej wybór alkoholowy. Niech będzie burbon. Raz, dwa uporała się z zamówieniem u barmana i skierowała swoje spojrzenie na nią.
- Tak, całkowicie sama. Moje życie ostatnio to jeden wielki bałagan, którego nikt nie jest w stanie posprzątać za mnie. A dzisiaj dom wydawał się niczym więzienie. A Ty? Jesteś tu z kimś? – zapytała, nie szczypiąc się z unikaniem tematu, którego poruszać nie powinna. Ale jak inaczej wyjaśnić, że znalazła się tu sama? Chyba, że nie powie iż przyszła na jakieś polowanie, bo niektóre kobiety tak robią?
Czy to ten moment, kiedy powinny się przedstawić?
Szklanki z alkoholem już miały przed sobą. Nawet butelkę miały, bo o nią też poprosiła od razu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Może powinna udawać.
Przełknąć nagromadzony smutek i zastąpić go dobrze wyuczonym, udawanym uśmiechem. Przecież potrafiła. Niemalże całe życie wcielała się w rolę. Zgrywała idealną córkę, sumienną uczennice i najlepszą przyjaciółkę. Udawanie przed nieznajomą powinno być banalnie proste, skoro bez problemu okłamywała nawet najbliższych. A jednak.. nie chciała. Może ostatnio zbyt wiele się wydarzyło, a może szczerość blondynki sprawiła, że sama również nie chciała zakładać szeroko uśmiechniętej maski. Nieznajoma nie wstydziła się własnych emocji.
Może powinna brać z niej przykład i przestać tuszować smutek uśmiechem.
- Chyba nikt ich nie lubi - westchnęła pod nosem wykrzywiając usta. Nie starała się już. Usiadła przy stoliku naprzeciw niej i przesunęła szklankę z bursztynowym trunkiem bliżej siebie. Przez moment zawiesiła na niej wzrok zastanawiając się, czy może być jeszcze gorzej. Cały świat runął jej na głowę, a ona nie miała nawet siły, aby podjąć próbę odbudowania go od nowa. Wolała uciekać od problemów i sączyć alkohol użalając się przy tym nad sobą. Do niczego to nie prowadziło
- To samo mogłabym powiedzieć od własnym życiu - odparła po chwili i uśmiechnęła się przy tym gorzko. Zdawało się to nawet zabawne, że wśród tylu osób trafiła akurat na taką, która zmagała się z podobnymi problemami, choć oczywiście nie takimi samymi. W końcu jej bliscy wciąż żyli. Umarł jedynie ich dawny, wyidealizowany obraz, który miała wykreowany w głowie, a który okazał się być fikcją. - Nie. Przyszłam tu, bo.. - zmarszczyła brwi nie wiedząc w jaki sposób ująć to słowami - ..upijanie się przed lustrem zdawało się być jeszcze gorszym pomysłem - dokończyła w końcu wzruszając ramionami. Szczerość nie była łatwa. Choć ciężko było stwierdzić, czy trudniejsze było przyznanie przed samą sobą, jak jest źle, czy może przed kimś obcym.
- Za beznadziejne życie - uniosła szkło do góry i upiła łyk alkoholu wykrzywiając przy tym usta. Chyba właśnie doszło do niej, dlaczego zwykle wolała sączyć kolorowe drinki, niż coś mocniejszego. W obecnej sytuacji nie miało to jednak znaczenia. Liczyło się tylko to, aby w szybki sposób odurzyć się na tyle, aby oczyścić głowę ze złych myśli - Maeve - przedstawiła się po odłożeniu szklanki na blat i wyciągnęła w jej kierunku dłoń

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Udawanie było słabe. Jednak sama właśnie to robiła w niektórych momentach, nawet nie zastanawiając się nad tym bardziej. Czy jednak teraz było to konieczne? Zdecydowanie nie. Zazwyczaj odgrywało się to wśród bliskich jej osób, którzy mogli zacząć ją dziwnie oceniać, czy też po prostu żałować. Nie mogła już słuchać za każdym razem „czy wszystko z porządku?” bo odpowiedz będzie zawsze taka sama – nie. W ogóle nie jest w porządku. Dlatego starała się zgrywać silną i twierdzić, że daje sobie jakoś radę. Choć tak naprawdę niekoniecznie sobie dawała, robiąc rzeczy, których wcześniej by nie robiła. Bezmyślnie, by chociaż na moment rozładować tą złość i rozpacz, jaka w niej siedzi. A dopiero potem się nad nimi zastanawiać. Ale jak widać nie tylko ona udawało. Czy gdyby rozejrzała się po tych wszystkich ludziach w tym barze, czy większość z nich nie byłaby równie fałszywa, jak ona? Może niekoniecznie teraz, w tym momencie. Przy jakiejś innej sytuacji, o innym czasie. Teraz całą prawdę ciężko jest znaleźć w ludziach, bo zawsze jest coś, co ktoś chce ukryć, nawet bezmyślnie, czy chwilowo. Nie chciała jednak zakładać jakiegoś klubu tych zranionych i jednoczących się w bólu. Na ten moment zachowywała się naturalnie. Bez żadnych ściem. Lekko poirytowana tym, co wcześniej miało miejsce, nie kryjąc się z tym. Ale i też otworzyła się na nową znajomość. Co będzie z tym dalej, to już jednak wielka niewiadoma, nawet dla niej. Równie dobrze mogą się polubić, jak do siebie zniechęcić. Ale to taka kolej rzeczy, przy poznawaniu się. Więc nie będzie doszukiwać się tutaj czegoś niepokojącego.
Picie samej do lustra? Przytaknęła jej głową, dodając pochwalny przelotny uśmiech.
– Racja, dobrze zrobiłaś. Picie do lustra strasznie ssie i ogólnie lepiej tego nie robić, jak chciałoby się mieć jeszcze cale lustro. Chyba, że to picie byłoby na wesoło, to może skończyłoby się to jedynie na kabarecie. Niczym więcej – rzuciła i odetchnęła, nie chcąc nawet stawiać się teraz w jednej, jak i drugiej opcji bycia przed lustrem. Ostatnio mało kiedy patrzyła w lustro. Chyba, że się trzeba było pomalować, to już mus jednak. Ale ograniczała to, jak tylko mogła. Dla swojego dobra.
- Za zapomnienie może lepiej – dodała swoje trzy grosze do toastu, bo tego jednak pragnęła bardziej, jak pić za coś, co już i tak dobija. Napiła się parę łyków mocnego alkoholu i pewnie sama się przy tym lekko skrzywiła. Paliło w gardle przez moment, ale szybko się do tego przyzwyczaiła w kolejnym łyku. - Mocne jakieś - cmoknęła. Spojrzała na nią, jak tylko usłyszała jej imię i szybko odstawiła swoje szkło na blat, by zrobić to co ona i wyciągnąć ku niej dłoń. – Danielle, ale możesz mówić mi Dan – rzuciła skrótem i uśmiechnęła się nawet do niej odrobinę.
- Dolać Ci, koleżanko? - zapytała, łapiąc za butelkę, jaką wcześniej zamówiła, by sobie i jej dolać - amerykańskiego whiskey.

Dzięki za grę. Jak będziesz chciała zagrać jeszcze kiedyś bo z Dan coś mi nie wyszło za bardzo, to polecam Ryana ;)
[koniec]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

II.
Tak naprawdę starszy Owlsley nie miał zamiaru wychodzić dzisiejszego wieczoru. Wolał kupić sześciopak piwa i odpalić jakąkolwiek grę na konsoli, gdyby nie fakt, że jego tutejsze mieszkanie takowej nie posiadało – cały swój dobytek zostawił w Kalifornii, a jedyne co ze sobą zabrał to komputer, przypominający mu jedynie o zaległej papierkowej robocie. Z roztargnieniem rozejrzał się po zbyt pustym lokum i podjąwszy decyzję w zaledwie dziesięć sekund, wziął szybki prysznic i narzucił na siebie coś przyzwoitego. Jak to się mówi, niech los go zaskoczy. Szybkie randki tinderowe powoli zaczynały go męczyć, i bądźmy szczerzy – gdyby po raz kolejny przyszło mu słuchać o tym jak jakaś laska założyła sobie konto, bo chciała zapomnieć o swoim eks, prawdopodobnie strzeliłby sobie w twarz, a swoje flaki pozostawił na krześle. Według niego cała idea aplikacji mijała się mocno z celem w takich przypadkach, a mimo to, wciąż posiadał ją na swoim telefonie, o czym świadczyły co rusz pojawiające się nowe wiadomości. Musiał dać sobie parę możliwości, w końcu miłości życia nie poznaje się każdego dnia.
W końcu taksówkarz zatrzymał się na wyznaczonym miejscu. Wcisnąwszy mu spory napiwek, mruknął coś na kształt pożegnania i chwilę potem był już w środku. Lokal musiał należeć do tych popularniejszych, skoro nawet w czwartkowy wieczór pojawiał się tutaj całkiem spory tłum. Przy barze zamówił whysky i rozejrzał się w poszukiwaniu znajomych twarzy, ale... To nie było Los Angeles.
Nagle tuż koło niego ktoś zaczął gwałtownie machać rękami. Widząc pusty kieliszek po tequili i wyraz drobnej brunetki, która miała taki wyraz twarzy jakby zaraz miała albo wszystko wypluć albo zadławić się na śmierć, wychylił się, by ukraść kawałek cytryny spod baru i ją poratować. – Jezu, dziewczyno. Tak bez niczego? – zapytał ze śmiechem, pojawiając się przy jej boku.

autor

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
21
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

#30
outfit
Jak to było, że Laura nie lubiła wychodzić na imprezy i domówki, unikała spotkań w dużym gronie znajomych, nie dała się wyciągać na wypady do knajp, a tym razem znów dała się namówić, by wybrać się ze znajomymi do baru? Naprawdę nie rozumiała. Wydawało się jej, że jest asertywna, tym razem jednak górę wzięły emocje, które potrzebowała uciszyć. Nie powinna być w tym barze, nikt nie powinien jej tam wpuścić, nie miała przecież nawet 18 lat, a dodatku alkohol mogli jej podawać dopiero od 21 roku życia. A jednak… i tak była, i barman z uśmiechem na ustach serwował drinki Hirschównie oraz jej znajomym. Wytłumaczenie tej sytuacji było tylko jedno, za to banalnie proste. Wpadła w oko Joshowi, studentowi, który miał własną kapelę i tego wieczoru grali właśnie w tym barze, a on bardzo chciał, by się na tym koncercie pojawiła, dlatego jakoś ją do baru wprowadził. To nie tak, że uczucia Josha były odwzajemnione, owszem był przystojny, całkiem nieźle ogarniał życie, świetnie śpiewał, a przy okazji miał piękny uśmiech, ale nada… nie był Leonardem, przez którego nadal cierpiała, chociaż minęło już sześć tygodni. Tak, niestety liczyła. Dlatego też postanowiła posłuchać rad swojego najlepszego przyjaciela, naprawdę nie wiedząc czemu, bo on wcale w sercowym sprawach nie był lepszy, i pozwoliła Joshowi się podrywać. A raczej miała zamiar pozwolić, kiedy już zejdzie ze sceny.
Stałą przy barze, do którego została wysłana przez znajomych, którzy jednogłośnie stwierdzili, że jej uśmiech powinien pozwolić na wepchnięcie się do kolejki i tym samym przyśpieszy proces przygotowywania alkoholu dla całej ekipy. Dlatego też najpierw uśmiechnęła się uroczo do barmana, złożyła zamówienie i rozejrzała się wokół, wzdychając cicho. Czuła, że nie pasuje do tego miejsca (wiedziała to) i byłą pewna, że teraz tylko procenty w jej organizmie sprawią, że da radę to przetrwać. Wzięła więc jeden kieliszek z tequilą i wychyliła go na raz, czując jak mocny alkohol rozlewa się po jej gardle i niemal pali wnętrzności. Skrzywiła się i zaklęła wmyślać, dopiero po chwili zauważając cytrynę przed swoją twarzą. Odebrała kawałek cytrusa od mężczyzny i zacisnęła na nim zęby, przez moment czując ulgę, a potem znów się krzywiąc. – Trzeba być twardym, nie? – zażartowała, naprawdę próbując się w tym momencie uśmiechnąć, ale nadal czuła na języku sok z cytryny. – Dziękuję za ratunek. – dodała po chwili, kiedy już jej nieco ulżyło i uśmiechnęła się nieco śmielej. – Kiedyś pewnie nauczę się pić. – rzuciła, żeby nie pomyślał od razu, że to nieszczęście początkującej osoby, która nie miała pojęcia co z tą nieszczęsną tequilą zrobić. Nie do końca wiedziała, ale gdyby ktoś to zauważył, to pewnie zakwestionowałby jej wiek.

autor

oh.audrey

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Chyba każdy z nas zna ten moment, gdy mocny trunek wypala wnętrzności i trzeba poratować się czymkolwiek, by przebrnął w kierunku żołądka bez jakichkolwiek powrotów. Widząc damę w potrzebie, nie zastanawiał się dłużej — po prostu złapał co akurat miał koło siebie i postanowił być bohaterem dzisiejszego wieczoru. Kiedy dziewczyna wgryzała się w cytrynę, dopiero wtedy zdołał jej się przyjrzeć. Od razu mógł powiedzieć, że była od niego młodsza i nie miała większego do czynienia z alkoholem. Trochę mocniejszy makijaż, wyższy obcas i można śmiałoby stwierdzić, że na oko ma około dwadzieścia pięć, sześć lat na karku. Shane niby obiecywał sobie, że nie będzie umawiał się z młodszymi kobietami, tym bardziej takimi, które nie za bardzo wiedziały jak pić, ale przypadkowe spotkanie to nie randka, prawda?
Oczywiście — przytaknął, wciąż śmiejąc się pod nosem. Na dodatek potrafiła wybrnąć z tak dramatycznej sytuacji z małym poczuciem humoru. — Nie ma problemu, serio. Też kiedyś byłem w takiej sytuacji, tylko moja upadła w piach i nie było żadnej innej pod ręką — z piersi wyrwało mu się teatralne westchnięcie, które zaraz skwitował szelmowskim uśmiechem. — Kiedyś na pewno. Shane — bo chyba wypadałoby się wreszcie przedstawić. Sądząc po tym, że piła tequilę w samotności, nie miała na imprezie żadnego towarzystwa, a i Owlsley nie zamierzał pić w pojedynkę — Jesteś sama czy dasz się porwać na drinka? — zapytał, przekrzywiając delikatnie głowę w kierunku akurat zwolnionych dwóch hookerów przy barze. Nie miała zbyt wiele czasu do zastanowienia, biorąc pod uwagę taki tłum w środku lokalu, a mimo to Shane jak to na gentelmana przystało, czekał cierpliwie.

autor

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
21
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

Każdy zna. A niedoświadczona w piciu Laura znała go aż za bardzo. Nie przepadała za alkoholem, ale zdążyła już zauważyć, że przy okazji spotkać, w których musiała się nieco bardziej towarzysko udzielać, pomagał jej się nieco ośmielić i nie uciec przy pierwszej lepszej okazji. Do niedawna była przekonana, że nie często będzie sięgać po drinki przed dwudziestymi pierwszymi urodzinami, ale rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Nie do końca w jej stylu był też ten ciemniejszy makijaż, ułożone włosy i jakieś dwa guziki za dużo odpięte od jej koszuli. Ale działało, to jak miało, więc nie mogła narzekać. Co prawda nie szukała w tym barze faceta, nie rozglądała się za kimś, kto postawi jej drinka albo weźmie jej numer, czy zaprosi na randkę. Miała się bawić ze znajomymi i na chwilę zapomnieć o swoich troskach, jednak w tej chwili, kiedy alkohol zaczynał płynąć w jej organizmie, a Shane przyglądał się jej uważnie, nie chciała odchodzić od baru.
Przeniosła spojrzenie na mężczyznę i zaśmiała się, gdy opowiedział o cytrynie, która wylądowała w piachu. – Na pewno wyciągnął lekcję z tamtej sytuacji. – zażartowała. – Albo wybierać inny alkohol albo bardziej pilnować swoich cytryn. – dodała i wzruszyła lekko ramionami, jakby to co powiedziała było jakąś oczywistością. – Laura. – odpowiedziała z delikatnym uśmiechem. Była w szoku, ze w ciągu dwóch minut udało się jej nawiązać jakąś znajomość, z kimś totalnie obcym w barze, w którym byłą pierwszy raz, kiedy w „normalnych warunkach” wolała wystawić na pierwszy ogień jakieś koleżanki.
- Nie jestem, ale wydaje mi się, że moi znajomi tak dobrze się bawią, że nie zauważą, że dałam się porwać na drinka. – zauważyła spoglądając na stoli, przy której siedziało kilkoro studentów. Po nich z pewnością było widać, że byli pełnoletni i mogli być w tym miejscu, co z pewnością i Laurze dodawało automatycznie kilka lat. – Z drugiej strony… to by było okropne, gdyby ktoś faktycznie mnie porwał, a oni by tego nie zauważyli. – skrzywiła się, bo przedziwna myśl przeszła jej głowę i chyba nie do końca świadomie się nią z nim podzieliła. – Zajmiesz dla nas miejsce? Podrzucę im zamówienie i wracam. – zaproponowała, mając nadzieję, że ktoś nie sprzątnie im tego miejsca sprzed nosa. Z kilkoma kieliszkami w dłoniach przecisnęła się przez tłum i odłożyła je na okrągły stoli, po czym poinformowała znajomych, że to jeszcze nie wszystko i wróciła do baru, gdzie usiadła obok nowo poznanego mężczyzny. – Mam nadzieję, że się nie rozmyśliłeś. – rzuciła z uroczym uśmiechem.

autor

oh.audrey

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

— Grzech zrezygnować z tequili na resztę młodości — był już dużym chłopcem, z pewnością o wiele lepiej potrafił poradzić sobie w takich sytuacjach. Jego wątroba po tylu latach alkoholizacji w pobliskich barach wołała czasem o pomstę do nieba, ale czym byłby dorosły mężczyzna bez dawki procentów? Nie był alkoholikiem, i daleko było mu do tego, lecz przy każdym wyjściu na miasto pokusił się o mniejszy — lub większy — drink. Tak dla towarzystwa i odstresowania się, bo odwagi miał aż nadto.
— W takim razie Lauro, miło mi Cię poznać — powiedział, lekko ściskając jej dłoń. Pierwszy krok był już za nimi, teraz wypadałoby się trochę lepiej poznać. Słysząc jej słowa, tylko wzruszył ramionami. Nie zamierzał na nią naciskać, jeśli przyszła ze znajomymi, nie chciał psuć jej zabawy. Może udałoby mu się nawet do nich dołączyć? — Gdyby ktoś Cię porwał, ja z całą pewnością bym zauważył. — co prawda marne pocieszenie jak na nowo poznanego faceta, ale zawsze coś, prawda? — I nawet pobiegłbym z pomocą. — z bronią czy bez, ale popędziłby co tchu. Nawet w wolny czwartek.
No już Shane, dosyć tego tej heroicznej postawy, każdy wie, że jesteś bohaterem.
— Jasne, leć, będę czekał — machnąwszy ręką w stronę wskazanych wcześniej miejsc, uśmiechnął się przyjaźnie i chwilę potem już sadowił swoje siedzenia na jednym z nich, w oczekiwaniu na swoją towarzyszkę. W międzyczasie dopił swojego drinka do końca, tak by rozpocząć nową kolejkę od początku i rozejrzał się, by odszukać ją wzrokiem. W samą porę, bowiem już zmierzała w jego kierunku. Odwzajemnił uśmiech, jak mu się wydawało zachęcający, i poklepał krzesło obok siebie.
— Rozmyślić się jeśli chodzi o Ciebie? Nigdy — wyznał, bardziej do jej ucha niż w przestrzeń. Zaraz potem odsunąwszy się na bezpieczną odległość, co by jej nie speszyć, zawołał jednego z barmanów. — To na co masz ochotę? Kolejka Twojego ukochanego — tu uśmiechnął się uroczo, puszczając do niej oczko — czy tym razem coś lżejszego?

autor

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
21
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

– Skoro tak mówisz. Ja chyba nie miałaby z tym jakiegoś większego problemu. – zaśmiała się. O wiele łatwiej przychodziły jej lżejsze alkohole albo coś wymieszanego z sokiem. Jakieś lekkie białe wino, czy słodkie drinki o wiele bardziej jej podchodziły, chociaż w tym wieku nie powinny. Z pewnością według swojego ojca powinna się krzywić już na samą myśl o alkoholu, a co dopiero spożywać go nielegalnie w barze, co gorsza z jakimś nieznajomym. Ojciec na szczęście nic nie wiedział, wiedząc, że tej nocy jego córka nocuje u koleżanki.
– Mi również. – odpowiedziała uroczym uśmiechem i delikatnym ściśnięciem jego dłoni. Alkohol naprawdę musiał jej dodać nieco pewności siebie, skoro jeszcze nie wymsknęło się jej nazwanie Shane’a panem i nie uciekła przerażona tym, że podrywa ją facet po trzydziestce. – Dobrze wiedzieć. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie i nie będziesz musiał interweniować. – odpowiedziała z uśmiechem. Oczywiście dobrze było usłyszeć takie zapewnienie, ale Laura nie mogła zapominać, że dopiero, co poznała tego faceta i równie dobrze on mógł się okazać porywaczem. Nie chciała jednak snuć w głowie czarnych scenariuszy, nie wspomniała nawet o tym, że w torebce miała na wszelki wypadek gaz pieprzowy. Przezorny zawsze ubezpieczony, nie? Zwłaszcza, że nie wiedziała jeszcze czym Shane się zajmuje i że w tej kwestii mogłaby mu zaufać.
– Ha, mówisz tak, bo jeszcze mnie nie znasz. – zażartowała. I nie chodziło tu o jej charakter, a o wiek, którego mężczyzna nie znał. I zdecydowanie nie musiał poznawać. Poczuła, jak oblewa ją fala gorąca, kiedy poczuła ciepły oddech Shane’a na swoim policzku. Uniosła nieco brew i przyjrzała mu się z bliska. – Oboje już wiemy, że nie umiem pić tequili i wątpię, żeby stwierdzenie praktyka czyni mistrza mogło się tu sprawdzić, dlatego zdecydowanie wybieram coś lżejszego. – odpowiedziała z uśmiechem. Nie lubiła się upijać, wręcz nie lubiła tego uczucia które towarzyszyło przy spożyciu zbyt dużej ilości alkoholu, ale kolejny kieliszek czegoś mocniejszego na pewno pomoże jej się rozluźnić. Poprosiła o jakiegoś lekkiego drinka, kiedy barman się obok nich pojawił, a kiedy Shane zamawiał coś dla siebie, rozglądała się wokół, zastanawiając się, czy znajomi już zorientowali się, że ich opuściła, by siedzieć z kimś innym. – To co, Shane, powiedz mi co sprowadza cię się do tego miejsca? Przyszedłeś na koncert niszowych zespołów? – uniosła pytająco brew i przesunęła się na swoim krześle nieco w jego stronę, by łatwiej im było rozmawiać.

autor

oh.audrey

ODPOWIEDZ

Wróć do „Machine House Brewery”