WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

Ostatnio zmieniony 2022-11-27, 19:47 przez Dreamy Seattle, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

— 7 — ..........Nie ma pojęcia, co tu tak właściwie robi. To nie tak, że ma coś przeciwko wychodzenia do barów, bo ostatnio na nowo się do tego przekonała, ale ma wrażenie, że to nie jest miejsce, w którym dwie młode kobiety mogą w spokoju posiedzieć i porozmawiać. Nie wie dlaczego jej przyjaciółka wybrała akurat to miejsce i zaczyna żałować, że sama czegoś nie zaproponowała. Po czterech latach nie wychodzenia na miasto ma jednak wrażenie, że wszystkie miejsca, do których kiedyś chodziła, już nie istnieją. Zapewne to nieprawda, bo większość wciąż może działać, ale mimo to wolała dać koleżance wolną rękę — i teraz pluje sobie za to w brodę. Naprawdę nie wie co w tym miejscu jest takiego, że ją przyciągnęło, bo nawet w środku ma wrażenie, że to stara, niezbyt przyjemna speluna, pełna podejrzanych typów. Cóż, mówi się trudno, może nikt ich nie zaczepi.
..........Dwie godziny później ich spotkanie się kończy, co przyjmuje z ulgą. I to nie tak, że męczy ją towarzystwo koleżanki, bo z nią mogłaby jeszcze chwilę pogadać, ale atmosfera miejsca zbyt mocno ją przytłacza. Oddycha więc z ulgą, gdy wychodzą z lokalu, zupełnie nie zauważając mężczyzny, który idzie w ich ślady. Zanim jednak do nich dociera, Lana wraz ze swoją towarzyszką się żegna i już po chwili na chodniku zostaje tylko ona, machając znajomej, która akurat wsiadła do samochodu jakiegoś kumpla. Pewnie i ona mogłaby się zabrać, gdyby nie musiała dotrzeć do zupełnie innej części miasta — nie pozostaje jej więc nic innego, jak zawołać taksówkę. Szkoda, że tych w okolicy brak, a przynajmniej na ten moment. Rozgląda się więc dookoła, po chwili postanawiając podejść kawałek na inną ulicę, gdzie prawdopodobnie łatwiej będzie coś złapać. Nie uchodzi jednak nawet dwóch kroków, gdy przed nią wyrasta nieznajomy mężczyzna.
..........Jak ona nie znosi takich sytuacji.
..........Wzdryga się lekko, a potem próbuje wyminąć nieznajomego, ale ten uparcie zagradza jej drogę, posyłając w jej stronę niemal obleśny uśmiech. Plus jest taki, że dookoła nich wciąż kręci się wielu ludzi, więc w najgorszym wypadku skończy się na kłótni i niewielkiej szarpaninie, a przynajmniej taką ma nadzieję.
..........Przepraszam, śpieszę się — mówi twardo, znowu próbując go ominąć i pójść w swoją stronę, ale na próżno.
..........A gdzie panienka się tak śpieszy, co? Może jednak panienka zostanie i dotrzyma mi towarzystwa? — odzywa się nieprzyjemnym, zachrypniętym głosem, jednocześnie sięgając do niej swoimi łapskami, na co Lana gwałtownie odskakuje do tyłu.
..........Proszę mnie nie ruszać. I niech się pan odczepi, powiedziałam, że się śpieszę i nie pana interes gdzie — odpowiada ostrzej, krzyżując ramiona na piersi.
..........No jasna cholera! Dlaczego dzisiaj?
Ostatnio zmieniony 2020-10-12, 16:38 przez Lana Ortega, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#8

Gdyby ktoś jeszcze kilka lat powiedziałby Abrahamowi, że będzie wieczorami włóczył się po barach, doprowadzając się do dosyć opłakanego stanu to pewnie parsknąłby śmiechem. A teraz? Siedział smętnie przy barze nad którąś już z kolei szklanką wypełnioną jakimś tanim burbonem, bo jak wiadomo z każdym kolejnym wypitym drinkiem wysublimowane podniebienie odchodziło w zapomnienie. Sęk w tym, że on już chyba nie wiedział, dlaczego pije. Żyjąc w wyparciu, odganiając od siebie niczym natrętną muchę myśl o jakichkolwiek problemach z udźwignięciem bagażu doświadczeń, staczał się coraz bardziej. Z młodego mężczyzny z charakterystycznym błyskiem w oku i o godnych podziwu ideałach stał się zapijaczonym, brodatym gburem, siedzącym samotnie przy barze. W którymś momencie swojego życia mocno zboczył z trasy i nawet nie zdawał sobie z tego sprawy. Na całe szczęście, chociaż całego jego życie wywróciło się do góry nogami, Abraham zachował jeszcze resztki honoru i wskazówka w jego kompasie moralnym czasem jeszcze drgnęła. Zerknął na wyświetlacz swojego telefonu i zorientowawszy się, że godzina już późna i czas zbierać się do pustego mieszkania, nim przepije cały dzienny utarg, podniósł się z miejsca i powoli ruszył w stronę wyjścia. Na szczęście miał jeszcze tyle oleju w głowie, aby nie podjeżdżać pod bar własnym autem, aby potem w stanie alkoholowego upojenia wracać nim do domu. Dlatego miał zamiar złapać jakąś taksówkę, zamówić ubera, czy w jakikolwiek inny sposób dostać się do ciasnego mieszkania w dosyć szemranej okolicy. Taki miał plan, ale jak zdążyło go nauczyć życie, te często lubiły się zmieniać, rozpadać i tak dalej. Tak właśnie było i w tym przypadku. To właśnie natarczywe próby nagabywania drobnej brunetki, która wyraźnie nie życzyła sobie towarzystwa tego jegomościa, sprawiły, że ta zardzewiała wskazówka szarpnęła się gwałtownie. Może Abraham nie był pierwszej świeżości; jego czarne, przypominające bezdenną studnię oczy były nieco przymglone, krok mógłby być pewniejszy, to jednak nie przeszkodziło mu przed zainterweniowaniem. Niepocieszony kolejną odmową amant po raz kolejny spróbował zbliżyć się do kobiety, ale tym razem napotkał przeszkodę w postaci sylwetki wysokiego, ciemnowłosego mężczyzny. Dłoń Abrahama zacisnęła się na ramieniu napastnika i odepchnęła go na razie jeszcze w miarę delikatnie.
- Nie słyszałeś co pani powiedziała - zaczął, jego słowa także mogłyby być nieco wyraźniejsze, ale ton głosu Abrahama był zdecydowany, nieznoszący sprzeciwu. - Spieprzaj - warknął jeszcze. Czekał trochę na ruch z jego strony, ale tu zadziałał alkohol i rozproszenie uwagi, bo obejrzał się w stronę kobiety, którą nagabywał ten wątpliwej klasy dżentelmen. - Wszystko w porządku? - zapytał, a jego głos złagodniał.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

..........To mogła być ona, gdyby tylko pozwoliła sobie zatopić się w bezdennej studni rozpaczy. To mogła być ona, gdyby uległa pokusom i w ten prosty sposób sprawiła, że przez chwilę nie czułaby nic, prócz przyjemnego otępienia spowodowanego płynącym w jej organizmie alkoholem. Wystarczy ten jeden raz, a potem człowiek przepada. Popełnia ten sam błąd w kółko, aż w końcu jest tylko cieniem dawnego siebie. Wiele osób w taki sposób się potyka, wiele osób wybiera tę łatwiejszą drogę, która z czasem staje się tylko i wyłącznie problemem. Bo człowiek to słaba istota, uciekająca od tego, co nieprzyjemne.
..........Nie chciała taka być. Nie chciała uciekać i zapominać, odcinać się od tego wszystkiego, nawet jeśli na początku brzmiało to, jak ulga dla zranionej duszy. Mimo to nie potrafiła żyć tak, jakby nic się nie stało; nie potrafiła przejść do porządku dziennego po tym, co się wydarzyło w jej życiu. Popełniła błędy, wiele błędów, jak każdy w najgorszych chwilach swojego życia, ale nie ten. Z tym jednym zwyciężyła, nie poddała się zdradzieckiej pokusie.
..........Była silna — a jednak nadal tak bardzo słaba.
..........W tamtym momencie wystarczył jeden nieostrożny ruch, aby rozpadła się na kawałki. Może dlatego swoje życie ograniczyła głównie do pracy, odcinając się nie tylko od swojego partnera, ale nawet rodziców, przyjaciół i znajomych. Do domu zaś wracała jedynie na prysznic i kilka godzin snu, bo przebywanie sam na sam zbyt długo powodowało, że załamywała się coraz bardziej. Nie mając czasu na myślenie, nie miała czasu na rozdrapywanie starych ran. I może to właśnie dzięki temu z czasem zaczęła się godzić z tym, co się wydarzyło. A może to widok ludzi, którzy również tracili swoich bliskich sprawiał, że zdała sobie sprawę, że taka jest kolej rzeczy — los nie szczędzi nikogo.
..........Niemniej co by to nie było, dała radę. Wyszła z dołka i choć nadal nie jest dobrze, jest zdecydowanie lepiej. Dowodem jest choćby to wyjście do baru, choć jeśli ma mówić szczerze, teraz żałuje tej decyzji, ale tylko z powodu miejsca, w jakim się znalazła.
..........Niemal czuje, jak po jej ciele rozlewa się ulga, gdy słyszy za sobą czyjś głos. Jeszcze nie wie kto to jest, ale fakt, że ktoś postanowił jej pomóc, trochę podniósł ją na duchu. I dopiero kiedy się spogląda na swojego wybawiciela, rozpoznaje w mężczyźnie jednego ze swoich pacjentów, których miała okazję parę razy zszyć. Uśmiecha się więc do niego niepewnie i lekko kiwa głową.
..........Tak, dzięki — odpowiada, kątem oka widząc jakiś ruch, ale zanim udaje jej się jakkolwiek zareagować, drugi mężczyzna znowu jest przy nich i dość mocno popycha Abrahama, ewidentnie szukając zaczepki.
..........Świetnie, jeszcze tylko bójki tutaj brakuje.
..........Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy, dobra? — warczy tamten, niwelując odległość między sobą a Herschelem do zaledwie kilku centymetrów.
..........No i co ona ma niby teraz zrobić? Wtrącić się? Wątpi, że jakiekolwiek zdroworozsądkowe argumenty dotrą do nieznajomego, a bić się przecież nie będzie.
..........Obrazek
.............in the madness and soil of that sad earthly scene
.............only then I am human, only then I am clean

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

On się poddał. Musiał zagłuszyć kolejne wspomnienia, za każdym razem, kiedy do jego uszu dobiegał trzask, wystrzał to on znowu przenosił się na pole bitwy. Odejście żony i syna sprawiło, że Abraham wpadł jeszcze głębiej, dał się porwać kuszącej wizji otępienia i zapomnienia, o wszystkim tym, co go przytłaczało. A jednocześnie utrzymywał, że to wcale nie wymknęło mu się spod kontroli, że bez problemu mógł odstawić szklankę i przeżyć chociażby dzień bez kieliszka. Prawda była jednak taka, że kiedy Cece zabrała ze sobą Jake'a, a on przeniósł się do kawalerki w szemranej okolicy to już przestał się tym martwić. Najdłużej bez alkoholu wytrzymywał, kiedy miał spotkać się z synem, a i czasem umówione wizyty zawalał, bo leżał zalany w trupa na swojej kanapie. I już nie wiadomo co w tym było smutniejsze; to, że on nie chciał sobie pomóc czy fakt, że w gronie jego najbliższych nie znalazł się nikt, komu zależałoby na nim na tyle, aby go ogarnąć.
Najgorsze było to, że on nie widział swojego problemu jako oznaki słabości, a jako chwilę rozluźnienia, na którą przecież sobie zapracował. Uważał się za człowieka silnego, na tyle, że poradził sobie z ciężarem karabinu to i uda mu się unieść bagaż doświadczeń, które wyniósł. Według niego oznaką słabości miało być zwrócenie się o pomoc, a do tej nie chciał się się przyznać. I nie miał pracy, w którą mógł uciec, bo póki jeździł na misje jakoś trzymał się w ryzach, jego problem nie był aż tak kujący w oczy, teraz jednak jego praca polegała na siedzeniu za sklepową ladą, która nie powstrzymywała go przed napełnieniem sobie kubka kawą z prądem.
Teraz jednak nie myślał o alkoholu, czuł namiastkę adrenaliny pulsującą w jego żyłach. Patrzył uważnie na napastnika, który zwrócił swoją uwagę na drobną brunetkę, której twarz była mu znajoma, chociaż jeszcze nie umiał jej nigdzie przykleić. Zdążył się jedynie uśmiechnąć do niej, kiedy mężczyzna pchnął go tak, że nieprzygotowany na to Abraham cofnął się chwiejnie do tyłu. W tym momencie Herschel poczuł narastającą w jego piersi złość. Niewysłowiony gniew, który skierował w stronę napastnika. Chociaż był pijany, to lata treningów pozwoliły mu na odpowiednią reakcję. A przynajmniej taka mu się wydawała, kiedy jego pięść lądowała na twarzy mężczyzny. W całości skupił się na nim, stał się celem jego gniewu, którego nie do końca był źródłem, ale nie zastanawiał się nad tym, kiedy kilkoma wyuczonymi ruchami obezwładniał przeciwnika. - Głuchy jesteś? - warknął, a w jego czarnych oczach pojawiła się niebezpieczna iskra, która zawsze pojawiała się, kiedy cała złość na co dzień ignorowana znajdowała dla siebie ujście. Była też najczęściej zapowiedzią wizyty w szpitalu, podczas których Lana miała okazję opatrywać obitą twarz Abrahama. Może teraz obejdą się bez tego? - A teraz zostawisz panią w spokoju - dodał, kiedy kolanem przyciskał go do parteru. I niby wiedział, że mógł go już puścić, ale nie mógł się do tego zebrać. Mimo iż mężczyzna coś mamrotał, to do Abrahama to jakby nie docierało, krew szumiała mu w uszach.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

..........Wojskowi nie mają łatwo. Widziała to — widziała ich tragedie. Powrót do pustego mieszkania po kolejnej misji, pobudka ze śpiączki bez jednej ręki lub nogi, paraliż, setki blizn na ciele lub, co gorsza, na umyśle. I to zdarza się najczęściej — zespół stresu pourazowego. Coś, co budzi w środku nocy i nie pozwala spać; co nie pozwala normalnie funkcjonować za dnia i sprawia, że człowiek się stacza. Nie potrafi pojąć, jak ci mężczyźni, a czasem i kobiety, po tych wszystkich wydarzeniach się czują. I nic dziwnego, widok martwych ludzi, czasem bliskich przyjaciół, innym razem zupełnie niewinnych osób, w tym małe dzieci, naprawdę może zniszczyć psychikę. Trudno wyobrazić sobie to, co oni tam widzą. Trudno wyobrazić sobie, jak się czują. I trudno im się dziwić, gdy próbują to wszystko z siebie wyrzucić, często jednak w zdecydowanie nieodpowiedni sposób, szkodząc nie tylko sobie, ale czasem i innym.
..........Za pierwszą czy drugą wizytą Abrahama w szpitalu, nie zauważyła niczego podejrzanego. Kiedy jednak pojawił się trzeci i czwarty, nabrała niewielkich podejrzeń. Owszem, zdarzają się osoby agresywne, które zachowują się tak do większości społeczeństwa, ale podczas tych krótkich wizyt dość pobieżnie, ale jednak trochę, Herschela poznała. I bez wahania powiedziałaby, że nie, nie należy do tych wszystkich bucowatych agresorów, których miała okazję w szpitalu nie raz spotkać. O co więc chodzi? Lana może tylko się domyślać, ale znając jego zawód, a raczej były zawód, nietrudno się domyślić. Mężczyźni, którzy nie radzą sobie po wydarzeniach na froncie, często to robią — pakują się w bójki, aby wyrzucić z siebie tę złość, która codziennie się w nich kumuluje. Ale dlaczego? Przez niemoc, którą czują na myśl o przeżytych wydarzeniach? Może przez niewłaściwe decyzje, które zostały przez nich podjęte w trakcie służby? Coby to nie było, pakowanie się w burdy, to nie jest dobre rozwiązanie.
..........Można było to rozegrać w inny sposób; spokojniejszy sposób. Powinna przewidzieć, jak sprawy się potoczą i jakoś temu zapobiec. Ale teraz jest już za późno, co uświadamia sobie wraz z dźwiękiem łamanego nosa. Kurwa.
..........W tej samej sekundzie, kiedy on powala mężczyznę na ziemię i przyciska go do zimnego betonu, ona wyrywa się do przodu. Domyśla się, że ludzie zaczęli się na nich gapić, ale szczerze? Ma to gdzieś. Teraz jej jedynym celem jest to, aby nikt nikomu nie wyrządził więcej szkód. Nie chce, aby Abraham miał jakiekolwiek kłopoty; nie chce też po raz kolejny go zszywać.
..........Nie, przestań. Abe, zostaw go, nie jest tego wart — odzywa się, gdy już ostrożnie do nich podchodzi i staje tuż obok Herschela. Kładzie mu rękę na ramieniu, a potem nienachalnie stara się go odsunąć od nieznajomego. Wie, że jej się nie uda, bo jest dużo silniejszy od niej, ale może chociaż sprawi, że zwróci na nią swoją uwagę i przemówi mu do rozsądku. — Nie chcesz tego, nie chcesz mieć kłopotów, mówię ci. Chodź — dodaje, gdy pochyla się odrobinę niżej, aby móc spojrzeć na twarz Abrahama, która jest wykrzywiona ze złości.
..........Obrazek
.............in the madness and soil of that sad earthly scene
.............only then I am human, only then I am clean

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Bo faktycznie tak było, Abraham nie był człowiekiem agresywnym, nie odnajdował przyjemności w bójkach, w które się wdawał. W każdym razie, nie pakował się w nie, dla samej chęci oddania kolejnego ciosu. Być może w pewnym sensie uważał, że to on zasługuje na każde uderzenie? Trudno powiedzieć, wydawało się, że w tych momentach, kiedy niepokojąco wyglądające iskierki jarzyły się w oczach Abrahama, ten stawał się inną osobą. Oszołomiony nadmiarem negatywnych emocji, których sam nie umiał zrozumieć, poddawał się tej, która była najłatwiejsza do zinterpretowania, złości. Na siebie, na ludzi, na swoich kompanów broni i na tych, którzy stali po drugiej stronie. Na tych, którzy jednym słowem, rozkazem, lekkomyślnie wysyłali ich na śmierć i na tych, którzy bezwzględnie tę śmierć zadawali. Lista była długa i powodów do złości coraz więcej. A on? Nie umiał albo nie chciał okazać słabości, dlatego nie potrafił dojrzeć swojego problemu. Utknął w jakimś absurdalnym stanie wyparcia i nawet jeżeli uniósł rękę na swoją żonę. Czy to już przypadek beznadziejny?
Być może, sądząc po jego obecnym zachowaniu. Patrzył na mężczyznę niczym drapieżnik na swoją ofiarę. A przecież nic takiego się nie stało, nie zaatakował panny Ortega, nawet jej nie dotknął, ale co z tego? Przecież Herschel wiedział, co chodzi po głowie tego jegomościa. I znowu zaczęło się usprawiedliwianie; przecież nie mogło być nic złego w stosowaniu środków siłowych w obronie kogoś słabszego, bo chociaż nie odejmował Lanie siły charakteru to w fizycznym starciu nie miała szans ze swoim napastnikiem. No właśnie, bo jeżeli to, co teraz robił było złe, to czym różniło się to, od tego czym zajmował się podczas służby? Czy w takim razie był złym człowiekiem, chociaż służył w imię ojczyzny? Czy to coś w ogóle zmieniało, w końcu pozbawiał kogoś życia, prawda?
Gdzieś z daleka, jakby znajdował się pod wodą, doszły do niego słowa brunetki, chociaż nie od razu zrozumiał ich treść. Otumaniony złością umysł w zwolnionym tempie przyswoił to, co powiedziała Lana. Na początku ani drgnął, wlepiając czarne oczy w napastnika, który chyba ostatecznie pożałował, że zdecydował się na zaczepienie niewinnej kobiety przed barem. Dopiero, kiedy Lana podjęła próbę odciągnięcia go od mężczyzny, Abe przeniósł na nią nieco nieobecne spojrzenie. Powoli wracał do rzeczywistości, oddawał kontrolę nad swoim ciałem temu mężczyźnie, którym był jeszcze kilka lat temu. Odzywał się rozsądek, szepczący, że miała rację. Przełknął ślinę i powoli zaczął się podnosić, kiwając twierdząco głową, jakby nie umiał jeszcze wydusić z siebie słowa. - Tak, chodźmy - rzucił, rzucając jeszcze jedno spojrzenie mężczyźnie. Odchrząknął i odruchowo zaczął poprawiać naciągnięty materiał koszulki. Zapewne odeszli kawałek, zanim alkohol znów wzbierze w żyłach obu panów i po raz kolejny poczują nagły przypływ złości i wzajemnej niechęci, bo tak, Abraham gardził takimi ludźmi. - Przepraszam - zwrócił się do brunetki po chwili ciszy. Nie był w sumie pewien za co przepraszał, prawdopodobnie za to, że po raz kolejny Lana stawała się - tym razem bezpośrednim - świadkiem jego agresji. - Odprowadzić cię? - normalnie by nie pytał, ale po swoim popisie chyba nie powinien się narzucać, prawda?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

..........Niektórzy, w ten właśnie sposób, faktycznie karają siebie — wdają się w bójkę, licząc na to, że to oni zostaną sprani na kwaśne jabłko i podświadomie zgadzają się na każdy cios, jakby rzeczywiście na to zasługiwali. Ale umysły takich osób są zazwyczaj spaczone; skrzywione przez wydarzenia, które miały miejsce w ich życiu. Stają się własną karykaturą, zazwyczaj nawet nie będąc tego świadomym. Czy właśnie to stało się z Abrahamem? Nie potrafi powiedzieć, głównie dlatego, że żaden z niej psycholog, ale widzi, że coś jest nie tak — coś w jego oczach sprawia, że czuje się, jakby przez moment nie oglądała prawdziwego Herschela, a jego gorsze ja.
..........Czy to czyni z niego złego człowieka? Nie. Jest po prostu zagubiony — bo wojna właśnie to robi z ludźmi. W pewnym momencie wszystko przestawia; sprawia, że człowiek sam już nie wie, co jest dobre, a co złe. Gdzie znajduje się ta cienka granica pomiędzy obroną własnego kraju, a morderstwem drugiej osoby. Gdyby jednak był zły, nie miałby wyrzutów sumienia. Nie zastanawiałaby się nad tym, czy to, co robi na służbie jest słuszne. I może nie jest idealny, może popełnił w swoim życiu wiele błędów, ale ludzie tacy właśnie są — nieidealni, pełni wad i słabości, którym ulegają. Jeśli jednak żałuje — wciąż istnieje dla niego szansa.
..........Czy jest naiwna, myśląc w ten sposób? Czy jest naiwna, myśląc, że ludzie mogą się zmienić? Że on może się zmienić, gdyby tylko chciał? Nie uważa tak — wszakże wiele osób na przestrzeni lat się zmieniało. Abe musi tylko znaleźć coś, co sprawi, że postanowi coś ze swoim życiem zrobić — bo pierwszy krok jest zawsze najtrudniejszy.
..........Doskonale widzi moment, w którym Herschel powraca do siebie; kiedy złość opada i dociera do niego fakt co właśnie zrobił. W duchu oddycha z ulgą, ciesząc się, że nie będzie musiała szarpać się z dwa razy większym mężczyzną. Naprawdę nie chciałaby, aby coś mu się stało; nie chciałaby też, aby zrobił krzywdę temu drugiemu człowiekowi.
..........Upewniwszy się, że to faktycznie koniec bójki, a drugi mężczyzna nie jest sam i ma się nim kto zająć, odciąga delikatnie Abrahama na bok.
..........Wiem, nie gniewam się — odpowiada, posyłając mu lekki uśmiech. Nie jest na niego zła, w końcu stanął w jej obronie i choć mógł zareagować z mniejszą agresją, chciał dobrze. — Niemniej, dziękuję. Uratowałeś mnie przed towarzystwem niezbyt przyjemnego osobnika — dodaje zaraz, bo mimo wszystko jest mu wdzięczna, że okazał zainteresowanie i się za nią wstawił. Woli się nie zastanawiać, jakby potoczyła się ta cała sytuacja, gdyby nie on. I to nie tak, że nie potrafi spławić natręta, ale kto wie, co siedziało mu w głowie. Do jednych odmowa w końcu dociera i dają sobie spokój, ale nie wszyscy są tacy inteligentni i jest aż nazbyt świadoma, że w niektórych przypadkach dochodzi do fizycznej konfrontacji — a w tej szansy by raczej nie miała.
..........Jeśli nie masz nic lepszego do roboty… Byłabym wdzięczna — mówi po chwili namysłu. Z jednej strony faktycznie będzie czuła się bezpieczniej, z drugiej jeszcze przez moment będzie mogła mieć na niego oko i upewni się, że faktycznie się uspokoił i nie wróci tu, aby dokończyć dzieła.
..........Obrazek
.............in the madness and soil of that sad earthly scene
.............only then I am human, only then I am clean

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Chyba właśnie to przydarzyło się Herschelowi; w którymś momencie zboczył z właściwej ścieżki. Stracił z oczu cel, oddał się swoim demonom, powoli odpychając od siebie wszystkie osoby, którym w jakikolwiek sposób mogło na nim zależeć. I skończył tak; na samym dnie, zapijając się w trupa niemalże każdego wieczoru byle nie myśleć, byle nie słyszeć i nie pamiętać obrazów, które wyrywały się z pamięci. Bo na drugi dzień nie pamiętał z tego nic, a cena jaką musiał za tę chwilę otępienia zapłacić była niewielka, w końcu czymże jest kac w zamian za chwilę spokoju, prawda?
Nie widział, że życie wymknęło mu się spod kontroli, że jeszcze chwilę temu mógł dumnie wypinać pierś w żołnierskim mundurze, mając u swojego boku kochającą żonę i być może snując plany na powiększenie tej dwuosobowej rodziny. Teraz? Tak naprawdę miał szczęście, że nie skończył bezrobotny na ulicy, jedynym ratunkiem dla niego był sklep i cierpliwość jego stryja. Cały problem polegał na tym, że kiedy żona odeszła, rodzina się odwróciła i został sam na sam ze swoimi myślami to już nie widział powodu, dla którego miałby się starać.
Dzisiaj miał szczęście. Może był to trochę lepszy dzień, a może obecność Lany powstrzymała go przed zatraceniem się w swojej złości. Zostawił mężczyznę, pozwolił mu się pozbierać i kilka głębokich oddechów pozwoliło mu odzyskać jakże kruchą i niestabilną kontrolę nad swoim gniewem. Pozwolił odciągnąć się gdzieś na bok, jednocześnie poprawiając naciągnięte podczas szarpaniny ubrania. - Nie ma sprawy, na pewno nic ci nie zrobił? - spytał, zerkając w stronę brunetki. Niestety, ale Herschel widział już nie raz i nie dwa podobny typ w akcji. I szczerze nimi gardził, co mogłoby zakrawać o hipokryzję w jego przypadku. Niemniej jednak, dzisiaj częściowo pokazał się z tej lepszej strony. - Niespecjalnie mam co robić, także panie przodem - zwrócił się do niej. Czy chociaż jeden dobry uczynek, tak niewielki może być oznaką tego, że jest jeszcze szansa na odkupienie? Być może.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

..........Chciała pomagać — dlatego właśnie wybrała pielęgniarstwo. I choć myślała o nim naprawdę długi czas, zanim na dobre zdecydowała, że to jest właśnie to, co chce robić, gdzieś w międzyczasie zastanawiała się też nad psychologią. Wszakże to również pomoc, tyle że inna. Może nawet ważniejsza? Bo na co człowiekowi zdrowe, silne ciało, kiedy siada psychika? I może nawet wybrałaby właśnie ten kierunek, gdyby nie zdała sobie sprawy, że nie jest on dla niej — bo czasem przejmuje się aż za bardzo; bo emocje niekiedy biorą nad nią górę i nie tylko mogłaby nie być zbyt obiektywna, ale mogłaby się też za mocno przywiązywać. Zupełnie tak, jak przywiązuje się do niektórych swoich pacjentów w szpitalu. Ale tam nie jest to nic złego, tam nikt jej nie zruga i nie powie, że nie powinna, bo takie zachowanie w żaden sposób nie przeszkadza jej w pracy. Co innego w zawodzie psychologa — dlatego po prostu się do tego nie nadawała. I nie nadaje nadal, bo nic a nic się nie zmieniła, przynajmniej w tej kwestii.
..........Właśnie dlatego powoli zaczyna się o Abrahama martwić. Znowu zaczyna się za bardzo przejmować, ale po prostu tak już ma — widzi kogoś z problemami i automatycznie chce mu pomóc, nawet jeśli nie wie w jaki sposób. W zasadzie w kwestii Herschela w ogóle wie bardzo niewiele, a część z nich to i tak zwykłe przypuszczenia. To jednak wystarczy, aby zaczęła go mieć na oku. Jakby własnych problemów miała za mało! Ale to może właśnie o to chodzi? Specjalnie zajmuje się tymi należącymi do innych ludzi, aby nie myśleć o swoich? Cóż, to na pewno wiele by wyjaśniało.
..........Na pewno. Nawet mnie nie wystraszył, jedynie trochę zirytował. Nie znoszę takich nachalnych typów — odpowiada, mimowolnie się wzdrygając, po czym na moment zerka do tyłu, aby upewnić się, że mężczyzny i jego kumpli już nie ma. Może nawet mogłaby się nim zainteresować, gdyby tylko nie był pijany i nie zachowywał się, jak świnia. Bo co z tego, że mógłby ujść za przystojnego, a na sobie miał całkiem porządne ciuchy, skoro zachowywał się, jak największy w mieście burak? Czasem zmiana zachowania potrafi zdziałać cuda — szkoda tylko, że tamten nieznajomy o tym najwidoczniej nie wie.
..........Wzdycha cicho, wzrokiem wracając do swojego towarzysza, po czym posyła mu delikatny uśmiech i powoli rusza w kierunku swojego mieszkania.
..........Mam nadzieję, że tobie też nic się nie stało? Żadnych ran, które znowu musiałabym zszywać? — pyta z lekkim rozbawieniem, raz jeszcze na niego zerkając, tym razem odrobinę kontrolnie. Niestety w tym świetle nie może mu się dobrze przyjrzeć. — Jak ręka? — Kolejne pytanie pada z jej ust, gdy przypomina sobie, z jaką zaciekłością Abe przywalił tamtemu mężczyźnie. Nie zdziwiłaby się więc, gdyby jego dłoń odrobinę na tym ucierpiała.
..........Obrazek
.............in the madness and soil of that sad earthly scene
.............only then I am human, only then I am clean

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Abraham zawsze miał w sobie kompleks bohatera; chciał ochraniać. Z jakiegoś powodu wydawało mu się, że wstąpienie do wojska będzie najlepszą drogą do spełnienia tego celu. I rzeczywiście, pierwsze lata potwierdzały jego stwierdzenie; wszakże nikt nie widział wtedy żadnych niepokojących znaków. Przecież tylko spoważniał, ale to normalnie, nikt nie zostaje dzieckiem na całe życie, prawda?
Ostatnie lata mocno mocno zweryfikowały to, do czego finalnie doprowadziła go obrana przez niego ścieżka. To, czy była dobra, czy zła i co właściwie sprawiło, że Abraham znalazł się na samym dnie mogło być już kompletnie inną kwestią. Niemniej jednak doświadczenia wyniesione z armii przygniatały go każdego dnia. Wpływały na jego codzienność już nie tylko podczas pijackich eskapad, które często kończyły się wizytą w szpitalu. I mógł to bagatelizować, obracać w żart, mówić, że wpada tu za każdym razem tylko po to, aby zobaczyć Lanę, ale to nie sprawiało, że problem znikał. Zdecydowanie nie.
Zamilkł i w sumie nie powiedział nic. Bo kim on był, aby oceniać tego gościa? Czyż on nie robił gorszych rzeczy swojej własnej żonie? Ręka wisząca w powietrzu nad jej twarzą do dzisiaj nawiedzała go w snach. W uszach dzwonił jego krzyk.
Odwzajemnił jej uśmiech. - Wyjątkowo nie - rzucił chcąc powstrzymać rozbawiony ton rozmowy, który nadała ich rozmowie. Zerknął na swoją dłoń i kontrolnie kilka razy zgiął i rozprostował palce. Cóż, jeżeli coś się stało to alkohol skutecznie maskował ból. - Będę żyć - dodał spokojnie. Abraham odprowadził Lanę pod same drzwi mieszkania, aby pożegnać ją uprzejmie i ruszyć w tylko sobie znanym kierunku.

/zt

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

9.

Noworoczne zmiany w barze nie należały do jego ulubionych. Doskonale już wiedział, że może się spodziewać klientów, którzy nie zakończyli jeszcze imprezowego cugu okołosylwestrowego, albo tych, którzy już złamali swoje noworoczne postanowienia, a piwo miało być ich pocieszeniem.
Kiedy tylko robiło się luźniej, korzystał z okazji i wychodził na papierosa, żeby odetchnąć względnie świeżym powietrzem i obserwować kursujących w tę i z powrotem ludzi, zastanawiając się co takiego przyciągnęło ich tego dnia. Wolał sam oceniać ludzkie zachowania, niż próbować je zrozumieć przez rozmowę. To nie tak, że był kompletnym gburem i odludkiem, ale większość prawdziwych historii miała zabarwienie rozczarowania, czuł się więc lepiej z samodzielnie wymyślonymi ich wersjami.
Słysząc obok siebie dwie dziewczyny, które wypiły już o jedno piwo za dużo, a sączyły kolejne, rozmawiając głośno o byłym jednej z nich, odszedł spory kawałek dalej, dając sobie przyzwolenie na kolejnego papierosa, ale kiedy próbował odpalić zapalniczkę, nie działo się kompletnie nic. - Zaajebiście - mruknął, nie do końca pod nosem i z głębokim westchnieniem zaczął się rozglądać po nielicznych przechodniach na ulicy, mając nadzieję, że dostrzeże wśród nich kogoś z żarzącą się fajką. - Hej, mogę ogień? - zwrócił się do sylwetki w oddali, półbiegiem pokonując dzielącą ich odległość, a kiedy tylko podszedł bliżej, rozpoznał rude włosy i... - Kurwa, Alt - cóż za ironia, że właśnie na nią wpadł, uciekając przed historią o byłych. Zacisnął szczęki, nie mówiąc już nic więcej, bo zupełnie nie był przygotowany na to spotkanie. Chciał zachować się normalnie, dojrzale, dorośle, w końcu byli dorosłymi ludźmi, a jednocześnie nie wiedział co ma zrobić i powiedzieć, tysiące myśli toczyły bitwę w jego głowie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Brudnoszare chodniki, wyściełane kolorowymi papierkami po petardach, przypominały jej dlaczego tak bardzo nie lubiła tego jednego dnia w roku - sylwestra. Tona śmieci i niedopałków, które były trochę jak nadszarpnięte zębem czasu pole minowe (wdepniesz i wybuchniesz albo wdepniesz, a noga wciąż będzie na swoim miejscu) były żywym dowodem postępu konsumpcjonizmu w tych czasach. Wystarczyło przecież zapakować kilkadziesiąt wybuchających na kolorowo patyków w nawet niekoniecznie ładne, ale kolorowe, walące po oczach opakowanie i voilà. No i jeszcze te pocałunki równo o 00:00 i niekończący się łańcuch postanowień noworocznych, o których z nastaniem dnia następnego i tak połowa osób zapominała. Oh, rzygała tymi wszystkimi mlaskającymi dookoła parami. Zresztą po paru butelkach nie była wtedy sobą. Koło czwartej wykonała nawet telefon, ale była pewna, że to zupełny przypadek. A może to była piąta? Nie liczyła. Wedle ustaleń świadków, dotarła wtedy do domu, więc to musiał być przypadek. Zresztą napisała, że przez przypadek. To powinno rozwiać wszelakie wątpliwości, prawda?
Zła była na siebie, że ten temat znowu wrócił jej do głowy i kręcił się po niej jak upierdliwy komar, którego nie da się odgonić. O czym to ona... Ach tak, telefon. Musi go wymienić na nowy. Ten ewidentnie się psuje.
Odruchowo sprawdziła godzinę, a potem pogrzebała głębiej w swoim plecaku i wyciągnęła z niego paczkę fajek. Dlaczego nie nosiła ich jak normalny człowiek w kurtce? A to chyba przez tą dziurę, którą w niej wypaliła w sylwestra. Kieszeń poszła cała. No nic. Zaciągnęła się kilka razy, a dym nikotynowy, który wypełnił jej płuca sprawił, że od razu poczuła się jakaś szczęśliwsza.
Ktoś wołał o zapalniczkę. Nie ma sprawy. W pierwszym odruchu wygrzebała ją z kieszeni spodni, a kiedy zorientowała się kto to zapytanie w jej stronę wysunął, w takt soczystej kurwy uśmiechnęła się złośliwie, podsuwając mu to o co pytał niemalże pod nos.
- Ciebie też miło widzieć - skomentowała jego powitanie, buchając mu dymem prosto w twarz i wcale nie zrobiła tego specjalnie. Cechowała się niezdrową tendencją do robienia takich nieprzyjemnych rzeczy, zupełnie nie myśląc o tym, że wcale nie chciałaby się znaleźć wtedy na ich miejscu. To jest z dymem na twarzy.
Podrapała się po głowie, przeciągając ten niezręczny moment, bo sama też nie wiedziała co ma mu powiedzieć. O, widzę, że jesteś w pracy, no kurwa genialne.
- Do której pracujesz? - zapytała zamiast tego, zanim ugryzła się w język. Podobno za ciekawość ludzie idą do piekła, czy jakoś tak. Nie planowała żadnej romantycznej schadzki, ani nic z tych rzeczy, ale to przyszło jakoś tak naturalnie.
<img src="https://i.imgur.com/yLuH5Kb.gif"; width="300">

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- To nie... - urwał, bo przecież wiedziała, że ani miło mu ją było widzieć, ani jakoś specjalnie nie miał z powodu jej obecności cierpieć bolączek w życiu. To Tylko zapalniczka, uruchomienie jej mechanizmu, odpalenie od iskry strużki gazu i przyłożenie jej do końcówki wymiętolonego w kieszeni papierosa. Tylko tyle, a jak zbawiennie działało czasem na zszargane nerwy Winchestera. I chociaż ostatnio wcale się nie stresował, przynajmniej lubił tak uważać, ignorując zupełnie swoją niespodziankową randkę z przyjaciółką kumpla, czy spotkanie na targowisku z dziewczyną z internetu, teraz musiał przyznać, że gdzieś na wysokości żołądka zawiązał mu się supeł, który prowokował niekoniecznie przyjemne motylki w brzuchu. - Jak zawsze - wzruszył ramionami, próbując ukryć szczere zdziwienie, że Alt w ogóle zapytała. Nigdy nie potrafił dobrze określić końca swojej zmiany - czasem było to do ostatniego klienta, czasem można było niespodziewanie wyjść w połowie wieczora, a czasem... Cóż, nienormowane godziny pracy miały swoje plusy i minusy. Raz, że był w stanie pracować i jednocześnie studiować, swoją drogą mało kto przychodził na piwo w środku dnia, a dwa, że dostosowanie jakichkolwiek spontanicznych nawet planów nie było w tym wypadku aż tak niemożliwie, jak przy zwyczajnej, etatowej pracy. - To co, wpadłaś na piwo? - rzucił, ściskając cały czas między palcami jej zapalniczkę, właściwie dopiero przy tym pytaniu postanowił ją oddać, zamiast zwyczajowo schować ją gdzieś do kieszeni spodni i znaleźć dopiero przy wyjmowaniu ubrań z prania. Tak, był zaskoczony i zupełnie nie spodziewał się spotkać dziewczyny na swojej drodze szczególnie, że żarliwie ostatnio opowiadał wszystkim o tym, że Cunningham jest już przeszłością, a tu właśnie pojawiła się na drodze Finna, nawet nie zakładając, że nowy rok, nowy ja, można było jakoś usprawiedliwić jego poirytowanie, jeśli rzeczywiście tym było. A jeśli Alt chciała odzyskać swoje pozostawione u niego majtki, z tym mogło być ciężej, bo nie tak dawno, w asyście jednego z kumpli, pozbył się tego elementu garderoby, z całkiem sporą pewnością twierdząc, że na zawsze.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Uśmiechnęła się złośliwie, widząc, że przez chwilę próbował wytłumaczyć jak bardzo niemiło jest mu ją widzieć. Chciałaby powiedzieć, że i vice versa, ale ciekawość podszyta skrywanym, całkiem ciepłym uczuciem jakie wobec niego żywiła, nie pozwoliła jej na te manewry. Zastygła więc w oczekiwaniu na zwrot zapalniczki i delektowała się papierosowym dymem, który osadzał się substancjami smolistymi na płucach. Nie było to ani zdrowe, ani nawet smaczne, a jednak za każdym razem gdy wtykała papierosa do ust, czuła ciężką do wyjaśnienia satysfakcję. Można byłoby to nawet porównać do toksyczności ich związku, który niejednokrotnie rozpadał się (głównie z jej powodu), a mimo to nigdy raz, a dobrze. Choć to właśnie ten raz miał być determinujący ostatnie postanowienia, miał przyświadczyć o konieczności zaprzestania dalszych schadzek, to gdzieś w głębi duszy była niemalże pewna, że ta historia wcale nie będzie miała takiego końca. A może była to po prostu zwykła zuchwałość, jedna z irytujących cech, których nie będzie w stanie nigdy się wyzbyć.
- Oj - wyrwało jej się, kiedy dotarła do niej odpowiedź zgodna z kluczem. Bo niby czemu ten jeden raz, miałby skończyć wcześniej? Nie łudziła się przecież, że na jej widok, rzuci szmatę, którą przecierał wcześniej blat o podłogę, i z wywieszonym językiem ruszy za nią. Nie. To wtedy były ktoś inny. Na pewno nie Finn. - Może liczyłam na to, że ruch nie dopisuje i nie będzie sensu w siedzeniu do samego zamka - mruknęła enigmatycznie, trochę do niego, a trochę jakby informowała przestrzeń, skąd w ogóle wzięło się jej to (jak widać) absurdalne pytanie. Skinęła głową, chociaż było to paskudne kłamstwo. Wcale nie wybierała się na piwo, a on nawet jej nie zaprosił, ale...
- Skoro zapraszasz - nie zapraszał. Uśmiechnęła się znowu, nieco przebiegle, jakby w jej głowie zrodził się nowy plan, o którym wiedziała wyłącznie na sama. Albo i nie. Nawet ona nie wiedziała co to za nowy schemat ruchów, który miał przyświadczyć o zwycięstwie. Bo co to za zwycięstwo, kiedy się nie wie o co się walczy? Ach. Doskonale wiedziała, co było nagrodą, ale nie śmiała nawet wypowiedzieć tego w myślach. - Mogę liczyć na jakąś zniżkę? - zagaiła nieśmiało, wcale nie myśląc o tych wszystkich parach majtek, które u niego zostawiła, ani o tym, że na taką ulgę obecnie chyba nie zasługiwała. Jakiś czas temu oboje podjęli decyzję o nowym życiu, pozbawionym toksyn, jakie wprowadzało wciśnięcie niepozornego klawisza alt, ale stojąc tak tutaj, mimo niewidzialnej bariery jaka ich dzieliła, miała wrażenie jakby nic się nie zmieniło. Albo wszystko. Nie potrafiła jeszcze zdecydować.
<img src="https://i.imgur.com/yLuH5Kb.gif"; width="300">

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Machine House Brewery”