WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Czemu? Wiesz, jaką wartość nadałoby to naszemu show? Zostalibyśmy zapamiętani na długo i każdy zazdrościłby nam tego, o czym tylko mogą sobie pomarzyć - przyznał z podstępnym uśmiechem. On zamierzał stawić czoła zadaniu, aczkolwiek w tej chwili najmniej liczyło się dla niego to, co wszyscy na tej sali mogli o nim myśleć. Jego prawdziwym celem było zaimponowanie partnerce tanecznej, ale i innym młodym kobietom, które nie spuszczały z niego wzroku. Będąc samotnym strzelcem, nie musiał przejmować się drugą połówką, którą zostawił w domu.
- No cóż, walka z Tobą zawsze należała do ciekawych. - A walka pomiędzy dominantem a dominantką w łóżku brzmiała nad wyraz intrygująco. Ciekaw był, czy była w tym równie dobra, co w sądzie. Patrząc na nią, spodziewał się, że była w stanie wykrzesać z siebie naprawdę wiele. Jej wzrok krył w sobie więcej, niż chciała mu teraz pokazać, czym czuł się bardzo zaintrygowany.
- Nie ma za co - odparł z szerokim uśmiechem i widocznym triumfem, rozbawiony jej podziękowaniem. Lavender chyba naprawdę zmieniała się pod wpływem mężczyzny, nie zamieniając podziękowania w kolejną uszczypliwość. Nie był tylko pewien, czy utrata pazura, którą tak w niej lubił, była tylko chwilowa, bo jeśli nie to musiałby zacząć się martwić. I zdecydowanie temu zaradzić. Nawet się nie spostrzegł, kiedy zmniejszyła dystans między nimi, a jej ciepły oddech owionął jego kark. Następne jej słowa, bliskość i ciepło dłoni, którą delikatnie ścisnęła go za ramię, rzeczywiście po raz kolejny podziałały na niego, budząc wyobraźnię.
- No tak, po co tracić cenny czas, kiedy czeka Cię całonocny maraton - odszepnął, zanim zdążyła się od niego nieco odsunąć, pozostając jednak nadal w dość bliskiej odległości, by mogli między sobą szeptać na ten iście ciekawy temat. Przy czym wcale nie miał tu na myśli maratonu filmowego. Jeśli mężczyzna, o którym wspominała, dawał jej wszystko, czego chciała to musiał mieć cholerne szczęście. Pasja i idące za nią iskry w łóżku nie zdarzały się często. Zaraz jednak odpowiednio się zreflektował i spojrzał na nią, a w jego oczach na moment pojawiło się wahanie.
- Nie narzekam na brak pieniędzy, tu nie o nie chodzi. Chcę być naprawdę dobry. I chcę, żeby postawiono na mnie przede wszystkim ze względu na talent. Ten jeden rok zawalczyć jeszcze dla Mariners na dobrą pozycję i mógł odejść od nich z szacunkiem - przyznał w końcu, zdobywając się na szczerość, jaką niewielu ludzi obdarowywał. Trzeba wiedzieć, kiedy był dobry czas na przeniesienie się i zdobywanie nowego doświadczenia. I mieć pewność, że pozostawienie tu mamy to naprawdę słuszna decyzja.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
29
165

prawniczka

Specter Law Group

portage bay

Post

- Owszem, zgadzam się, jednak jeśli damy się ponieść chwili to możemy wylądować w top 5 filmików na pewnym portalu o nazwie pornhub. - taniec zmysłów tańcem, ale gdy poniesie namiętność to na tańcu może się nie zakończyć, a taki pokaz mógłby być bardzo gorszący dla pruderyjnej części publiczności, a ich rodzice na pewno by nie dali już spokoju tej dwójce, chcąc ich zeswatać. Oczywiście kobieta nie mówiła tego na głos tylko konspiracyjnie szepcząc mężczyźnie, będąc blisko niego, tak żeby nikt inny poza nim jej słów nie usłyszał. Nie wszyscy muszą wiedzieć o znajomości pewnych stron internetowych przez prawniczkę.
- Mam rozumieć że rzucasz mi wyzwanie które z nas bardziej skotłuje pościel w hotelowym pokoju podczas walki? - zapytała zatem wprost, bo chociaż potrafiła doskonale w aluzje, to jednak ton, w jakim wypowiadał się do niej Colton, brzmiało co najmniej jak wyzwanie. A kto jak kto, ale panna Specter uwielbiała przyjmować wyzwania, zwłaszcza te w których była pewna wygranej. A czy tutaj jest przegrany i wygrany? Niekoniecznie, jednak ci młodzi mogą się wzajemnie zadowolić dzięki temu wyzwaniu. Po tych szeptach zaśmiała się prawniczka wręcz perliście. Bądź co bądź kobieta w tych sprawach była równie dobra co w sądzie, co pewnie mogli potwierdzić jej dotychczasowi kochankowie.
- A wiesz, że w tym maratonie najważniejsze nie jest to kto pierwszy będzie na mecie tylko żeby wspólnie dotrzeć na metę, prawda? - dodała bardzo subtelnie, oblizując przy tym wargi i nagle zmieniając temat, co było bardzo przemyślane z jej strony. Nagle temat z seksualnych rozważań przeszedł na całkiem przyziemne, zawodowe pracy. Wiadomo, to była pracoholiczka, ona zawsze rozmawiała o pracy, no pomijając czas gdy zajmowała się przyjemnością, wtedy nie myślała o pracy, ot co.
- Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść niepokonanym? - zapytała całkiem poważnie, rozumiejąc doskonale tę taktykę. Może gdyby kobieta nie dowiedziała się o machlojkach w kancelarii, w której wcześniej pracowała to by też tak została aż osiągnie najwięcej i wtedy odeszłaby niepokonana, by zacząć wszystko samej, jednak sytuacja sprawiła, że Lavender wcześniej postanowiła działać na własną rękę. I póki co wyszło jej to na lepsze.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- To byłoby całkiem ciekawe osiągnięcie, choć pewne triki wolałbym jednak zachować dla wybranych - zmrużył na koniec zawadiacko oko, a w kącikach ust igrał tajemniczy uśmieszek. Lawirowanie pomiędzy dwuznacznościami trwało w najlepsze i musiał przyznać, że świetnie się przy tym bawił. Z pewnością byli w stanie rozpalić publiczność, ale czy naprawdę potrzebowali aż takiej atencji? Wystarczyło, że i tak rzucano im ukradkowe spojrzenia. Czuł na nich wzrok innych kobiet i mężczyzn, lecz praktycznie nie zwracał na to uwagi, skupiając się obecnie na iście interesującej rozmowie z Lavender.
- Pościel to akurat ostatni etap walki, w starciu takich temperamentów równie dobrze cały pokój może zostać pobojowiskiem - po raz kolejny uraczył ją niejednoznaczną odpowiedzią, zerkając na nią przelotnie, by omieść spojrzeniem salę. Aczkolwiek jego wzrok nie zatrzymywał się na nikim w szczególności, gdyż uważnie przysłuchiwał się Lav, która tym razem szepnęła mu coś, co zmusiło go do uniesienia wysoko brwi, by na jego twarzy zawitał szelmowski uśmiech. Ponownie odwrócił twarz w jej stronę i pochylił się nieco, jakby wyjawiał jej jakąś tajemnicę.
- Oczywiście, wraz ze wszystkimi odcinkami po drodze- małymi triumfami dającymi motywację do największej wygranej - odparł niskim tembrem głosu, starannie wypuszczając każde słowo z ust, co działało również na jego wyobraźnię. Takiej pokusie ciężko było nie ulec, a sam ulegał coraz większemu zaintrygowaniu kobietą, która dotychczas wydawała się zupełnie niedostępna. Czy tym razem dobrze odczytywał znaki?
- Coś w tym guście - odparł, zatrzymując na niej nieco dłuższe spojrzenie, niż zamierzał. Nie wiedzieć czemu, przez chwilę głowę zaćmiła mu myśl, co naprawdę kryło się za osłoną tej odważnej, zadziornej kobiety. Próbował to odnaleźć w twarzy Lavender, niestety bezskutecznie. Widząc znak pokazany zza kulis, odchrząknął znacząco. - Chodź, powinniśmy się przebrać do ostatniego tańca. - Utrzymując dłoń na talii dziewczyny, zaprowadził ją we wskazane miejsce, by po chwili spotkać się ponownie, tym razem w wygodniejszych strojach odpowiadających tangu. Oczywiście później mogli wrócić do poprzednich, ale kto by się tym teraz przejmował.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
29
165

prawniczka

Specter Law Group

portage bay

Post

- Czy zatem zaliczam się do grona wybrańców? - zapytała się go, oblizując przy tym wargi, bo ona nie miała nic przeciwko temu, by się w tak zacnym gronie znaleźć. Sama chciałaby go sprawdzić, czy naprawdę jest tak dobry, czy tylko tak się przechwala. Niestety miała sposobność poznawania mężczyzn, którzy uważali się za guru w pewnych sprawach, za najlepszych z najlepszych, a jak było naprawdę? Tak, że ona musiała udawać. Przy Dominicu szczerze mówiąc nie chciała tego robić. I owszem, zwracali na siebie uwagę innych na tej sali, ale kobieta nie zwracała na to większej uwagi, lubiła być w centrum uwagi to po pierwsze, poza tym była do tego przyzwyczajona przez wzgląd na to że w sądzie, na sali sądowej często jako prawnik była na celowniku ludzkich spojrzeń, musiała się zatem czuć tam się pewnie i swobodnie.
- Owszem, ale tylko nie w moim apartamencie. Jestem perfekcjonistką i pedantką, spróbujesz rozwalić mi jakąś cenną wazę, a twoje zwłoki zostaną znalezione w czarnym worku nad rzeką. - teraz to zabrzmiała zwyczajnie groźnie, ale to też była część ich słownej gry, która teraz miała dać mu do zrozumienia, że z nią się nie zadziera. Pozostawał im chyba pokój hotelowy do tej ich nocnej rozróby.
- Podoba mi się twój tok rozumowania. - dodała, uśmiechając się znacząco. To było dobre, że on nie był zwolennikiem jedynie jednego bzykanka i idziemy spać, jak to pewnie miało miejsce podczas rutyny w wielu małżeństwach, tylko był w stanie powtórzyć zabawę kilkukrotnie. Czy wspominałam już kiedyś że Lavender była zwolenniczką wielokrotnych orgazmów? Następnie przeszli oczywiście do szatni, gdzie wraz z pomocą pewnie stylistów zostali ubrani w swoje stroje do tanga.
- Dobrze wyglądasz. - odparła widząc już mężczyznę w pełnej okazałości, zanim podała mu dłoń i weszli na scenę wraz z początkiem muzyki pełnej pożądania w każdym brzmieniu. Dali naprawdę niesamowity pokaz, pewnie wielu osobom zaparł ich taniec dech w piersiach i niektórym przeszło przez myśl, że tych dwoje coś łączy. Najwidoczniej oboje byli doskonałymi aktorami pod tym względem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Na to miano zasługują wyjątkowe osoby, a przecież taką jesteś, prawda? - zauważył, unosząc nieco brew do góry. Lavender bez wątpienia należała do wyjątkowych kobiet. Znała swoją wartość, wiedziała, czego chce i zawsze brnęła do wyznaczonego celu. To właśnie wyróżniało ją na tle innych. A nie było nic bardziej pociągającego, niż pewność siebie, którą emanowała z daleka. Połączenie zaczepności, poczucia humoru, temperamentu, a nawet zarozumiałości, tworzyło wybuchową mieszankę, obok której nie sposób było przejść obojętnie. Co ciekawe, jako mężczyzna zauważał to wcześniej, ale nigdy dotąd nie udało mu się przebić przez barierę, którą wytyczyła. Wystarczyło jednak jedno spotkanie z mężczyzną, by zapragnęła więcej.
- Groźby są karalne, pani Specter - odparł wyzywająco na jej groźny głosik. Jako adwokat powinna doskonale o tym wiedzieć. Ton jego głosu zdradzał, że on wiedziałby, co z nią w tej sytuacji zrobić. Na szczęście nie musieli się ograniczać. Wystarczyłoby tylko jedno jej słowo, by wykorzystać daną im szansę.
Na jej słowa jedynie posłał jej łobuzerski uśmiech. Oczywistym było, że zdrowy, młody mężczyzna, a dokładniej pałkarz zamieniający się na boisku w biegacza, by jak najszybciej zdobyć bazy, posiadał niesamowitą siłę i kondycję, którą potrafił wykorzystać również do innych celów, o czym mogło poświadczyć wiele jego fanek. Po przebraniu się, kiedy ujrzał Lavender ponownie, tym razem w krwisto czerwonej sukience z falbanami, z wrażenia aż przygryzł na moment wargę.
- Ty prezentujesz się znacznie lepiej - odpowiedział, nie kryjąc uznania i podał jej dłoń, choć w głowie pojawiła mu się myśl, że jeszcze lepiej wyglądałaby bez tego czerwonego materiału. Jak można się domyśleć, ich wstępna rozmowa znacznie wpłynęła na układ taneczny, który odtworzyli bez najmniejszego błędu. Tango napędzane wyobraźnią i emocjami, które zapaliły się w nich wraz z każdym kolejnym gestem i ruchem, stanowiło widowisko godne zapamiętania przez co najmniej następną dekadę. Po ostatniej figurze, kiedy muzyka ucichła, spojrzeli się na siebie, nie do końca wiedząc, co się właśnie stało. Szybkie tempo sprawiło, że oboje oddychali ciężej, a piersi Lavender falowały, przyklejone do jego ciała. Z trudem odsunęli się od siebie na bardziej neutralną odległość i ukłonili się wśród oklasków, po czym pospiesznie zeszli ze sceny do szatni. Dominicowi zrobiło się gorąco, chwilę więc trwało, zanim wcisnął się z powrotem w swój garnitur.
Kiedy wyszedł ze swojej szatni, korytarz był już praktycznie pusty. Pozostała część uczestników układów zdążyła się już przebrać i ruszyć do zabawy, ale jemu nie w głowie był small talk z resztą towarzystwa. Widząc Lavender, która pojawiła się w drzwiach naprzeciwko, spojrzał na nią i w jej oczach zobaczył coś, co sam czuł.
- Obowiązek spełniony, chyba więc nie jesteśmy już tam potrzebni - stwierdził niskim tembrem głosu. Wystarczyła chwila napięcia, w której przez jego myśli przeszło Pieprzyć wszystko, by bez najmniejszego zastanowienia znaleźć się tuż przy niej. Jedną ręką objął ją w pasie i przycisnął do drzwi tak, że kobieta aż westchnęła. Drugą dłoń położył na jej nagiej szyi i w końcu złączył usta w pocałunku, coraz żarliwiej smakując jej wargi.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
29
165

prawniczka

Specter Law Group

portage bay

Post

- Oczywiście, jestem niepowtarzalna, jedyna w swoim rodzaju. - odparła z całą pewnością siebie, która przecież nie była udawana, była też częścią niej samej. I owszem, była mieszaniną cech, które nie zawsze były cenione przez ludzi czy uważane za pozytywne, ale dodawały one jej tej siły i pazura, który zapewne Dominik w niej polubił, jak zapewne każdy mężczyzna. A mur który wokół siebie budowała był związany częściowo z tym, że ich rodzice chcieli ich ze sobą zeswatać, a ona nigdy nie chciała robić tego, co kazali jej inni, była jednostką indywidualną, podejmującą swoje własne decyzje. Ponadto Dominik wiedział o niej więcej niż inni, bo wiedział o jej wpadce, a o tym się nie mówi potencjalnemu kochankowi, tylko dopiero wtedy gdy się tej osobie ufa do tego stopnia by poczynić takie wyznania. Poza tym nie wiedziała co ich matki mówią między sobą i ile Colton o niej wiedział, czego nie chciałaby by ktokolwiek wiedział na jej temat. Ale odkąd sypiała z Christopherem to powiedzmy sobie szczerze, wyluzowała i nawet to wszystko o czym wspomniałam wcześniej przestało mieć dla niej jakiekolwiek znaczenie.
- Nie jesteś policjantem, nie ukarzesz mnie. Gdybyś nim był to bym z chęcią zobaczyła twój arsenał oraz jakie chowasz kajdanki w sypialni. - odparła nieco ciszej, tak by usłyszał to tylko mężczyzna, oblizując swoje wargi. Trzeba było przyznać że ich konwersacja stawała się coraz to gorętsza, ale trzeba było ją wkrótce przerwać by zatańczyć. A jej czerwona, koronkowa i podkreślająca kształty sukienka prezentowała się na kobiecie naprawdę rewelacyjnie i nie ukrywajmy, powiedzmy wręcz sobie głośno, rozbudzała zmysły. Zatem ich taniec był naprawdę zmysłowy, emanował seksapilem i pożądaniem, brakowało w nim tylko tego efektu złości i kłótni, które podobno były domeną tanga, a przynajmniej tak mówiła im trenerka na zajęciach tańca. Wcześniej nie spodziewała się prawniczka że między nimi może tak nagle pojawić się aż tak silna chemia, ale zarówno zapach mężczyzny, jak i ton jego głosu wpływały na kobietę znacząco. Gdy muzyka skończyła grać to Lavender wcale nie chciała by tak było, chciała kontynuować to co zaczęli. Ale musiała pogodzić się z tym, że wszystko co dobre szybko się kończy, a ten taniec zapamięta na wiele lat. Ukłonili się zatem i każde z nich skierowało się do szatni. I gdy szykowano ich do każdego z tańców to roiło się na zapleczu od wszelakich stylistów, a teraz nie było tam kompletnie nikogo, a kobieta pociągnęła za zamek w sukience i nic. Naciągnęła bardziej materiał sukienki, a zamek ani drgnął ani w jedną, ani w drugą stronę. Potrzebowała pomocy, nie chciała przecież zniszczyć tak pięknej kreacji, wyszła na korytarz i ujrzała tam jego. A oczy Dominica były rozognione, pełne pożądania i pod wpływem jego spojrzenia zrobiło jej się tak gorąco, że chciała by jak najszybciej mężczyzna zdarł z niej tę sukienkę.
- W takim razie przestań gadać i pomóż mi z tym pieprzonym zamkiem. - odparła z szybszym oddechem wprost w jego usta i oddała ten namiętny pocałunek, gdy tylko poczuła jego usta na swoich. Lewą dłoń położyła mu na włosach i zaczęła masować nią skórę jego głowy, pociągając za włosy, prawą nogę zaś oplotła go na wysokości uda, zbliżając jednocześnie swoje rozgrzane ciało do jego ciała. Poczuła szybko jego dłoń na swoim udzie i przerwała pocałunek.
- Chodź do szatni, chyba nie chcesz zrobić pokazu pod publikę. - odparła i przyssała się do jego dolnej wargi, wracając obiema dłońmi na jego klatkę piersiową i odpinając na niej guziki koszuli.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jej przytaknięcie tylko upewniło go w przekonaniu o słuszności własnych spostrzeżeń, co skwitował zawadiackim uśmiechem. I to prawda, wiedział o niej więcej, niż przeciętni mężczyźni, których spotykała na swojej drodze, ale to tym bardziej dawało mu dodatkowe punkty. Wszak lepiej było zaufać komuś, kiedy miało się pewność, że było się akceptowanym, niż obawiać się, iż twoja przeszłość nie wpłynie zbyt pozytywnie na opinię o tobie. Dominic znał Lavender na tyle, by mieć gdzieś co inni o niej mówili i jak pewne sytuacje z przeszłości na nią wpłynęły. Przy nim nie musiała się zupełnie niczym przejmować.
- Nie należę do zbyt przyzwoitych, by móc zostać szanowanym policjantem. Ale na szczęście nie muszę nim być, żeby móc kogoś karać, i to według własnych zasad - przyznał z typowym dla siebie uśmiechem, a jego oczy zdradzały, jak świetnie się bawił ich rozmową. Szkoda, że tę grę przerwały im obowiązki. Taniec pobudził zmysły i sprawiał, że wszystko, o czym mówili, zaczynało przybierać całkowicie inny ton. Wcześniej tylko słowa, niewinne, działające na wyobraźnię, w trakcie pełnej żaru piosenki zaczynały oddziaływać również na emocje, które kotłowały się w głowie Dominica, przez co niemal zapomniał o całym świecie i gdzie się właśnie znajdował. Że patrzyli na nich wszyscy zgromadzeni na bankiecie, a jedyne, o czym on marzył, to zniknąć im z oczu i dokończyć to, co samoistnie zaczęli.
Po powrocie do szatni niełatwo było mu doprowadzić się do porządku, ale wystarczyło ponownie spotkać Lavender, by stwierdzić, że nic innego nie miało teraz znaczenia. Nie przejmował się dosłownie niczym, chciał tylko zdobyć to, czego chciał. Tu i teraz.
Posłusznie zajął jej usta własnymi. Zamek uznał za drobną niedogodność, którą można było rozwiązać w trakcie. Instynktownie położył jej dłoń na oplatanym przez nią udzie i przesunął na jej jędrny pośladek, zaciskając na nim nieco palce. Materiał sukienki bardzo w tym momencie zaczął mu przeszkadzać.
Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
29
165

prawniczka

Specter Law Group

portage bay

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
29
165

prawniczka

Specter Law Group

portage bay

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

autor

stick and stones may break my bones
Awatar użytkownika
29
167

Dziennikarka śledcza

The Seattle Times

elm hall

Post

Kolejna gra

River po raz kolejny przejrzała się w lustrze, poprawiając już i tak idealny makijaż. Chciała wyglądać perfekcyjnie aby pokazać się jak najlepiej na firmowym evencie. Nie wiedziała czy zdobędzie nagrodę, ale jeśli nie to przynajmniej zdziry z działu plotkarskiego pozazdroszczą jej figury… albo sukienki! Wybór Andy był trafiony w punkt. Odsłaniała tyle ile chciała jednocześnie sprawiając wrażenie niewinnej. Taki efekt musiał olśnić wszystkich! Jeszcze raz skrupulatnie ułożyła włosy, spsikała je lakierem aby na pewno żadne pasemko nie wyszło na niezapowiedziany spacer i poprawiła tusz na rzęsach. Chyba była gotowa… o ile czegoś oczywiście nie zapomniała. Jej luki w pamięci były okropne, wiele razy przysporzyła sobie nimi kłopotów a lekarz nic nie mógł na to poradzić. Podobno kiedyś samoistnie wszystko minie. Ona jednak wolałaby aby to było szybciej niż później. Uśmiechnęła się do psiaka który siedział i przyglądał się co robi jego właścicielka. W porównaniu do Williama on był przy niej i interesował się tym co się dzieje. Pogłaskała go po mordce i wzięła z salonu małą kopertówkę aby upchać do niej kartę, telefon, chusteczki oraz szminkę. Więcej rzeczy nie będzie jej potrzebne. Teraz jedynie musiała zaczekać na Andy. Czy denerwowała się wzięciem znajomej zamiast chłopaka? Ani trochę, William wolał być w pubie z jakimiś kumplami niż celebrować pracę River, która swoją drogą jest dla niej naprawdę ważna. Brak bliskiej osoby na podobnym evencie byłby po prostu przykry i pokazywał jak Sanders po wypadku nie potrafi wziąć się w garść.
Czekała, czekała i się doczekała bo Andy zadzwoniła po nią, że czeka na dole z miłym panem taksówkarzem, który je zawiezie.
- Raz kozie śmierć. – stwierdziła po czym poprawiła marszczenie na sukience i bardzo powoli (obcasy to jednak zło!) zeszła po schodach aby na dole… zaniemówić. Gdy tylko wyszła z kamienicy zauważyła Andy. Ale to nie była baristka Andy, ani też jej kumpela Andy… to była SEKSBOMBA Andy. Dziennikarkę wbiło w podłogę gdy zobaczyła jak ubrana jest kobieta. Nie podejrzewała, że tak się odstrzeli na jej galę. Szczerze? River szybciej zabiło serce, ale do tego się nie przyzna bo w końcu ma chłopaka – co prawda który jest nieznośny, ale jednak go ma! Trudno było jej zebrać myśli dlatego rzuciła jedynie krótkie. - Wow! – podeszła bliżej do kobiety i pocałowała ją w policzek. No nie mogła wyjść z podziwu, naprawdę! - Czemu chowasz te nogi w jeansach! To grzech! – zaraz odzyskała język, który kazał jej powiedzieć taką głupotę. Gdyby mogła przybiłaby sobie facepalma, ale wiązałoby się to z rozmazaniem makijażu a tego pod żadnym pozorem nie chciała. Teraz to ona się blado prezentuje przy Maddox! - Nie żartowałaś kiedy mówiłaś, że będę zaskoczona. Odjęło mi mowę, a to się rzadko zdarza. – jeszcze kilka razy zlustrowała kobietę od góry do dołu i wsiadła z nią do taksówki. Oczywiście w tym momencie zapaliła się jej czerwona lampka. - Nie wiem czy zamknęłam drzwi od mieszkania. – i to chyba nie była wina luk w pamięci a bardziej stresu, ponieważ mimo wszystko czuła, że należy jej się ta nagroda, a jury może zdecydować inaczej.

autor

--------

Life is full of suprises
Awatar użytkownika
33
184

baristka

Starbucks

elm hall

Post

Wyjście na galę zbliżyło się nawet nie wiadomo kiedy. Andrea z tego powodu wzięła kilka dni wolnego, bo to nie było wiadomo jak to pójdzie i czy nie będzie potrzebowała leczyć kaca. Przede wszystkim jednak potrzebowała się przefarbować. Już i tak planowała to od dłuższego czasu ale teraz akurat była najlepsza okazja, bo zamierzała się przecież wystroić dla River. Kreacja została pożyczona od znajomej, ale leżała na Andy jak ulał i sama baristka musiała przyznać, ze faktycznie wyglądała zabójczo. Może to głupie, ale miała cichą nadzieję, że Riv przynajmniej chociaż raz przejdzie przez tą szaloną czuprynę, że Andy może być obiektem zainteresowania Sanders. Miała naprawdę już teraz w nosie co na to Will, bo ten dupek nie zasługiwał na River ani w jednym calu i Andrea zrobi wszystko by przekonać przyjaciółkę do rzucenia tego typa.
Czy stresowała się tym wyjściem? Oczywiście, że tak. Przede wszystkim przez fakt, ze dawno nie wyglądała jak milion dolarów preferując ponad wszystko jeansy. Plus to nie było zwykłe wyjście i musiała uważać na ilość wypijanego alkoholu. Nie chciała przynieść Riv wstydu. Wsiadła do wcześniej zamówionej taksówki i podjechała po przyjaciółkę. Musiała wyjść z taksówki by po nią zadzwonić, więc Sanders mogła zobaczyć ją w pełnej krasie i tak Mad czuła się odrobinę niezręcznie paradując w takim stroju. Już dawno dla nikogo się przecież nie stroiła. Uśmiechnęła się szeroko na widok przyjaciółki. Czyżby faktycznie zrobiła na niej wrażenie? Ogólnie taki był plan i zamysł i widocznie ta sztuka się jej udała, bo RIver wyjść z podziwu nie mogła.
-Jeansy są wygodniejsze. Poza tym widziałabyś mnie podającą kawę w tym stroju? - przewróciła teatralnie oczami. Zrobiła nawet mały piruet, uważając przy tym by się nie wywalić. -Poza tym musiałam się odstawić by nie przynieść wstydu mojej kobiecie - zaśmiała się i dopiero po chwili do niej dotarło co powiedziała. No cóż, czasu nie cofnie i nie będzie się z tego tłumaczyć, bo zaraz wyjdzie na jaw, że ma nieziemskiego crusha na Riv. -Mogę podskoczyć i sprawdzić - rzuciła szybko nie dając nawet River odpowiedzieć po wygramoliła się z taksówki i uważając by się nie wyjebać w szpilkach zniknęła w drzwiach budynku. Nie potrzebowała klucza od Riv, bo miała własny w torebce. Miała go w razie potrzeby i gdyby się coś stało. Nie była creepem i nie przychodziła by ją obserwować w nocy!
-Wszystko pozamykane - zakomunikowała siadając na miejscu i przeczesując delikatnie ręką włosy. Trochę by sprawdzić czy włosy trzymają się na miejscu -Można jechać - zakomunikowała taksówkarzowi, który skomplementował je i pogwizdując ruszył na galę.

autor

Ady

stick and stones may break my bones
Awatar użytkownika
29
167

Dziennikarka śledcza

The Seattle Times

elm hall

Post

Ta gala była wydarzeniem na tyle ważnym, że River nie wzięłaby pierwszej lepszej osoby. Andy była jej aniołem stróżem, który pilnował aby żadna głupota wywołana jej pamięcią nie zepsuła dnia. Od wyjścia ze szpitala czuła nieustające wsparcie od kobiety, która tak naprawdę nie musiała tego robić. Skąd się to wszystko brało? Sama nie do końca wiedziała, ale była wdzięczna Andy za to iż jest obok, tak jak właśnie teraz.
- Widziałabym i powiem, że nie jeden facet i laska rzuciliby się po twój numer. Ale fakt, byłoby to mało praktyczne. Chociaż muszę przyznać że nie obraziłabym się widząc Cię częściej w takim stroju.- no musiała po prostu powiedzieć co jej w głowie siedzi. Serio, Maddox mogłaby mieć każdego w tym momencie. Strój po prostu zwalał z nóg, a jej figura była idealna!
- Twojej? – uniosła jedną brew i się zaśmiała ponieważ uznała to przejęzyczenie za urocze, nie spodziewając się że może faktycznie oznaczać coś więcej. Może ona jest ślepa na jakieś sygnały? Z Willem jest już jakiś czas w związku i chyba rozleniwiła się na tyle aby nie widzieć tak ewidentnego zainteresowania ze strony drugiej jednostki. Ale nie można jej winić, zwłaszcza teraz gdy stresowała się wyjściem na ten event. Już kilka razy w głowie miała żeby nie iść i zostać w domu oglądając jakieś denne komedie romantyczne. Na szczęście wielką motywacją okazała się możliwość wyjścia z Maddox!
Nie zdążyła rzucić, że nie jest to konieczne ponieważ Andy szybko zniknęła, a Sanders jedynie uśmiechnęła się przepraszająco do kierowcy, który już miał ruszać. Wolała się jednak upewnić aby nie mieć później ciężkiej rozmowy z chłopakiem, który na pewno wymyślił by przytyk w jej kierunku z tego powodu.
- To dobrze. – podziękowała kumpeli i mogły ruszać co przyjęła z małą ulgą. - No i pierwsze co, to gdzie podziały się twoje szalone niebieskie włosy! Już się do nich przyzwyczaiłam, nie że w blondzie nie jest Ci ładnie, wręcz przeciwnie – wyglądasz oszałamiająco! – buzia jej się nie zamykała przez większość drogi do momentu kiedy nie dojechały na salę. Było tam mnóstwo ludzi, którzy właśnie pojawiali się ze swoimi połówkami. Z daleka poznała Tish z działu plotkarskiego oraz swojego przyjaciela Miguela z narzeczonym. Pomachała do niego a ten wyszczerzył się jak głupek – a powiększył uśmiech i z zaskoczeniem oglądał gdy koło niej pojawiła się seksbomba w postaci Andy! Zapewne w jego myślach pojawiło się you go girl!. On jest chyba jedyną osobą z działu plotkarskiego którą faktycznie da się lubić!
- Na pewno jeszcze nie raz jakiś facet zawiesi na Tobie oko. – zaśmiała się i złapała za rękę Maddox aby już po kilku minutach znaleźć się w środku. Miały swój stoliczek wraz z Migiem oraz Anthonym (jego narzeczonym) oraz Betty i Oleną. - Wszyscy, to jest Andy. – po czym przedstawiła kumpeli każdego kto z nimi zasiadał.
- Widzę, że ostrzysz sobie ząbki na Riv. – oczywiście Mig rzucił to szeptem do Andy, która w tym momencie wyglądała na lekko zdezorientowaną. Sanders zaproponowała, że pójdzie dla nich po coś do jedzenia więc mężczyzna miał pełne pole popisu do rozmowy z blondynką. - No i dobrze, ten pacan Will na nią nie zasługuje. Taka kobieta to skarb a on nie wie co ma. W zeszłym roku River pomogła mi finansowo choć sama ledwo wiązała koniec z końcem. - uśmiechnął się i posłał buziaka Anthonemu, który zmył się po jedzenie wraz z Riv. - Te luki w pamięci to horror, ale słyszałem, że jej pomagasz… a no wiesz, plotki się szybko rozchodzą, poza tym… ta sukienka! Na pewno jest po to aby choć trochę pobudzić jej wyobraźnię. – przed nim się nic nie ukryje.
- To o czym wy tak szeptacie? – spytała kiedy przyszła z dwoma talerzami frykasów. Jeden położyła przed kumpelą a drugi przed sobą. Od razu wzięła się za pałaszowanie, jednakże nie odrywała wzroku od spiskujących, bo oni na pewno mają coś na sumieniu!

autor

--------

Life is full of suprises
Awatar użytkownika
33
184

baristka

Starbucks

elm hall

Post

Andrea sama nawet nie wiedziała dlaczego tak bardzo jest troskliwa w stosunku do River. Dopiero z czasem do niej dotarło, ze z dnia na dzień po prostu się zakochiwała coraz mocniej. Dziwne uczucie, na które pozwoliła sobie całkowicie przypadkiem.
-Wątpię by szefostwo pozwoliłoby na taki strój - zaśmiała się . Zresztą wolała by to właśnie Sanders widywała ją w takich strojach niż wszyscy inni, bo to na niej miała zrobić wrażenie a nie na randomowych ludziach. Numery telefonów nie były jej potrzebne. Zresztą dziwnie jej było chodzić na randki i może mogła mieć w tym momencie każdego, ale ona zapatrzona chwilowo była tylko w jedną osobę, która widocznie była ślepa na wszelkie teksty Maddox.
-No w tym momencie mojej. Halo idziemy razem na imprezę - wyszczerzyła ząbki by idealnie wybrnąć z tej sytuacji. Co jak co to było wiarygodne! Razem poszły na imprezę i Andy zamierzała się trzymać tylko i wyłącznie River i tyle. Teraz kiedy wiedziała w jaki sposób William ją traktuje tym bardziej nie zamierzała się powstrzymywać przed niczym tak naprawdę. Małymi kroczkami będzie pokazywać Sanders, że jej na niej zależy i to nie jedynie jako przyjaciółce. River zasługiwała na wszystko co najlepsze, a Andy chciała mimo wszystko pokazać, że to na może jej to dać.
Wreszcie ruszyły na miejsce imprezy i tak szczerze to Andy czuła się odrobinę nieswojo niczym ryba wyciągnięta z wody tak naprawdę. Ludzi kompletnie nie znała i poruszała się po nieznajomym terenie, więc jedynie była dodatkiem dla River w tym momencie. -Jakoś mnie to nie cieszy - mruknęła pod nosem na tyle cicho by Riv tego nie usłyszała.
Machnęła na przywitanie do wszystkich i uśmiechnęła się lekko. Naprawdę czuła się delikatnie nieswojo, a gdy znajomy River z buta wyskoczył od tak po prostu z tym całym tekstem o startowaniu do River to faktycznie spłonęła rumieńcem -To aż tak widać? - spytała konspiracyjnie. Jeśli faktycznie da się to zauważyć to dlaczego jej urocza Riv tego nie widziała? Interesujące. -Pomagam, bo zasługuje na wszystko co najlepsze, a już szczególnie na pomoc -wzruszyła ramionami -I może faktycznie masz rację. Chciałam by podziałała, ale mam wrażenia, że ta nadal jest zapatrzona w Willa - westchnęła cicho. Chyba nie powinna porywać się z motyką na słońce, serio. Powinna wystarczyć jej przyjaźń z Sanders!
-O niczym ciekawym słońce. Komentujemy ludzi - wyszczerzyła się w stronę swej towarzyszki i podsunęła sobie swój własny talerz, bo dotarło do niej, że od rana nic nie jadła, a raczej brzuch jej o tym poinformował. -Bardzo zestresowana? - spytała cicho pochylając się w stronę przyjaciółki.

autor

Ady

stick and stones may break my bones
Awatar użytkownika
29
167

Dziennikarka śledcza

The Seattle Times

elm hall

Post

- Przede mną rzadko kiedy coś podobnego się ukryje. Zresztą Rivi często o Tobie nadaje w pracy. Dużo częściej niż o Williamie. - uśmiechnął się przyjaźnie i puścił jej oczko aby moment później upić szampana który został im dostarczony przez kelnerów. Widać, że Miguel to typ którego nie da się nie lubić. Jest zawsze otwarty i wiecznie uśmiechnięty. Podobnie do Sanders która była kulką radości i beztroski - do czasu gdy pisze artykuł i musi przybrać groźną minę - wtedy uśmiech na jej twarzy jest nieobecny!
- Bo jej to trzeba dobrze wyartykuować. Dopóki jest w związku to wszystko będzie postrzegać jako przyjaźń. Musisz usunąc tę barierę. - czy namawiał Maddox do czegoś złego? Ale skąd! On widział to jako szanse dla swojej przyjaciółki która z Williamem marnieje. A kto wie czy on jest na przykład powodem tych luk pojawiających się w pamięci? Tak, Mig wyrobił sobie już własną teorię, gdzie to jaśnie pan chłopak jest tym złym i przez niego Riv fiksuje - oczywiście to bujda, ale w ten sposób mógł go nie lubić jeszcze bardziej. - Szałowa kiecka - teraz musisz tylko zawrócić nią w głowie Rivi, a najlepiej bez niej. - zaśmiał się po czym przybrał pozę myśliciela co by kumpela nie drażyła tematu.
- Dokładnie! Widziałaś Tish? Wygląda jak karp na święta! Ciekawe ile dała za ten botoks. - wzrok dziennikarki powędrował na kobietę o której niby to dyskutowali. Faktycznie - zrobiła się trochę za mocno, ale nie zamierzała tego komentować. Wystarczy że drą koty o wartości w ich artykułach.
- Szczerze? Bardzo... znaczy nie samym byciem tutaj, bo to przyjemność, ale wiesz... Tish od bardzo dawna chełpi się że wygrywa rok w rok. Chciałabym jej w końcu utrzeć nosa. - rzuciła pakując do buzi mini kanapeczkę z krewetką. Były naprawdę dobre!
Miguel zajął się rozmową z Betty która jest z działu śledczego tak jak Riv, ale Olena była wpatrzona w telefon - zapewne sprawdzała wyniki jakiegoś meczu - dział sportowy. Także mimo wszystko Riv i Andy miały troche prywatności.
- Jak Ci smakuje? Już wypiłaś szampana?! Trzeba było na mnie poczekać. W ogóle to powinnam wziąc coś mocniejszego od czego miałabym kopa. - stwierdzila spoglądając jak dwóch kolesi - zapewne świeżaczków pije coś z piersiówki.
- Jak tam Sanders? Gotowa na kolejną przegraną? - Tish znalazła się w mgnieniu oka przy ich stoliku. Miguel się zjeżył i już miał coś powiedzieć, ale River uspokoiła go ruchem ręki. Sama sobie poradzi! - A co to? Już cię chłopak rzucił przez twoje dziury w pamięci? - spojrzała na Andy i uśmeichnęła się złośliwie.

autor

--------

ODPOWIEDZ

Wróć do „Georgetown”