WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
23
170

studentka weterynarii i stażystka

klinika weterynarii

hansee hall

Post

#3

Jako że klinikę zamykano późnym wieczorem, a przez ostatnie warunki pogodowe szybko było ciemno i zimno to Rose zamykała tego deszczowego wieczoru klinikę. I gdy właśnie to robiła to poczuła nagle jak ktoś przytyka coś do jej pleców, napiera na nią, trzymając za usta. Jakiś mężczyzna mówił do niej że ma być cicho i grzecznie mówić co jej każe, a mianowicie ma w tym momencie otworzyć klinikę i oddać mu zapasy morfiny i leków którymi usypiają zwierzęta. Domyślała się zatem że ma do czynienia z osobą chorą, uzależnioną od morfiny, może od innych narkotyków także, która to wykorzystuje okazję że mało osób wychodzi przez okropną pogodę i napada na apteki oraz takie przychodnie weterynaryjne jak Columbia City Veterinary Hospital? Pierwsze co to spojrzała w oko kamery, mając nadzieję że cała ta sytuacja będzie nagrana, potem postanowiła zaryzykować i z całej siły nadepnęła mężczyźnie na nogę, wcale nie wpuszczając go do środka. Przełożyła cały swój ciężar ciała na tą stopę tak że ten szybko ją puścił i odsunął się, a szatynka wykorzystała jego chwilę nieuwagi spowodowaną bólem by odwrócić się i wyjąć z torebki gaz pieprzowy, który zawsze trzymała w pierwszej kieszeni, a torebkę trzymała zawsze przed sobą. Wycelowała w oczy mężczyzny, który wyglądał jak ćpun na głodzie i prysnęła mu gazem, tak że ten złapał się za oczy, pochylił, wyzywał ją od szmat i próbował zetrzeć piekącą substancję, która osiadła na jego twarzy. Wtem dziewczyna szybko wezwała policję, korzystając z tego że napastnik jest chwilowo ubezwłasnowolniony i czekała w deszczu, licząc na to że policja wkrótce nadjedzie. Nie chciała żeby uciekł, ale w razie czego ma obraz z kamery monitoringu, miejmy nadzieję że gliny rozpoznają złoczyńcę i niedoszłego złodzieja leków.

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

  • 01.
Nie był fanem nocnych zmian. Zwykle budził się przed południem i marnotrawił resztę dnia tylko po to by znów zdrzemnąć się na kilka godzin i ruszyć do pracy. O wiele bardziej preferował zmiany dzienne, po których miał czas dla siebie i swoich bliskich. Nie walczył jednak z systemem i musiał przyznać, że po tych wszystkich latach w szeregach policji zdążył po prostu przywyknąć.
Wieczór był dość spokojny i patrolując z partnerką okolice, odbierał jedynie zgłoszenia o zakłócaniu porządku przez sąsiadów. Nie prosił o więcej, ciesząc się z dopiero co zakończonej większej, narkotykowej sprawy jednak przez radio wywołano w końcu patrol znajdujący się najbliżej kliniki weterynaryjnej w Columbia City. To jego dzielnica i znajdowali się zaledwie trzy minuty od miejsca zgłoszenia. Kiedy zjawili się na miejscu, Lanaghan zapukał w szybę i poprosił kobietę o wpuszczenie ich do środka w celu złożenia zeznań i wszelkich zeznań. Wiedzieli jedynie o potencjalnym napadzie i włamaniu, jednak w okolicy nie dostrzegli nikogo.
Seattle Police Department — zawołał, zerkając przez szybę do ciemnego lokalu i dostrzegł w końcu zbliżającą się do drzwi postać; kobietę, która najpewniej zawiadomiła policję o całym zajściu — Detektyw Lanaghan i Detektyw Parks — wraz z partnerką przedstawił się i wyciągnął odznakę, potwierdzającą ich tożsamość oraz przynależność do tutejszej jednostki policyjnej. — To Pani zgłosiła napaść z bronią? — zapytał, wchodząc do środka. Rozejrzał się jeszcze dokładniej i schował dłonie do kieszeni kurtki. Przychodził tutaj z własnym czworonogiem i nie spodziewał się, że komukolwiek mogłoby przyjść do głowy obrabowanie tego miejsca. To spokojna dzielnica, choć nie była bez skazy. Wszędzie kręcili się dziwni ludzie.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
23
170

studentka weterynarii i stażystka

klinika weterynarii

hansee hall

Post

Rose wiedziała jedno, jeżeli pozostaną na zewnątrz to mężczyzna, który ją napadł ucieknie i policja nie będzie mogła go złapać. Zatem otworzyła kluczem drzwi i nie zdążyła nawet szerzej ich otworzyć gdy oprawca wpadł z impetem do środka, szukając źródła wody, która niezbyt mu pomoże w tej sytuacji. Nie zamierzała jednak go ostrzegać przed tym że po kontakcie z wodą środek będzie go piekł jeszcze bardziej, trzeba było napadać ją w środku nocy? Zamknęła przychodnię i mężczyznę z małej łazience, samej co jakiś czas zerkając w ciemność czy przypadkiem nie miał on kolegów, którzy przyszliby po towar. Pewnie stukanie w szybę od drzwi kliniki nieco ją wystraszyło i dlatego niepewnym krokiem ruszyła w stronę wejścia, słysząc jednak że ma do czynienia z policją, otworzyła drzwi i wpuściła funkcjonariuszy do środka, wierząc że nie została oszukana.
- Owszem to ja. Potraktowałam napastnika gazem pieprzowym i zamknęłam w łazience, jednak gdy zaczął się wić z bólu to upuścił broń, którą podniosłam przez chusteczkę i położyłam tam. - wskazała dłonią na metalowy stół, na którym to zwykle stawiało się zwierzęta do badań, gdzie leżał pistolet na chusteczce. Nie była na tyle głupia by wziąć go gołą ręką, dlatego wyjęła najpierw chusteczkę higieniczną i przez nią go chwyciła, nie chcąc zostawiać swoich odcisków palców na broni. Brzydziła się wszelkiego rodzaju agresji i broni, bo to ona tak często krzywdziła zarówno ludzi jak i zwierzęta. Spojrzała na policjantów, jeden z nich był jej całkiem znajomy, był to właściciel golden retrivera, uroczego szczeniaka, z którym to niedawno byli na szczepieniu. Posłała mężczyźnie uśmiech wdzięczności, potem przeniosła wzrok na kobietę, której to nie znała w ogóle.
- Czy mam państwa zaprowadzić do łazienki? Przepraszam, musiałam go tam zamknąć bo bałam się że do waszego przyjazdu coś mi zrobi. - przecież ćpuny na głodzie są nieobliczalne, nieprawdaż? Panna Hepburn wolała zatem dmuchać na zimne, licząc na to że środek nadal będzie działał i mężczyzna nie będzie mógł wykazać się sprytem i uciec z przychodni oknem.
- Zakładam że mężczyzna był uzależniony od narkotyków i środków psychotropowych, bo chciał obrobić klinikę z lekarstw podawanych zwierzętom podczas operacji. Zachowywał się tak jak uzależniony człowiek na głodzie. Wszystko jest nagrane na kamerze z monitoringu kliniki, będę mogła państwu pokazać nagranie. - zakładam że policjanci najpierw chcieli przechwycić sprawcę, dlatego szatynka zaczęła prowadzić ich w kierunku małej łazienki dla personelu.

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Podjęła ryzyko, które wiązało się z tym, że sprawca wpuszczony do środka mógłby wyrządzić więcej krzywd aniżeli z zewnątrz. Sam preferowałby raczej zamknąć się od środka, co by nie narażać siebie i kliniki na szwank. Mężczyzna zdążyłby uciec ale przynajmniej byłaby bezpieczna, a to w tejże chwili było priorytetem dla wszystkich. — Zamknęła go Pani tutaj? W łazience? — rozchylił delikatnie usta, czując lekkie zdezorientowanie. Wierzył, że zabezpieczyła drzwi na tyle, by unieruchomić mężczyznę do ich pobytu. Otwarcie drzwi wiązało się jednak z tym, że sprawca mógłby zaatakować pierwszy, więc musieli zachować czujność i ostrożność. — Wezwiemy dodatkowy patrol i zabezpieczymy broń — urwał, spoglądając na partnerkę, która wciągnęła na swe dłonie czarne, lateksowe rękawiczki. Kobieta opróżniła magazynek i zablokowała spust, po czym schowała broń do przyjazdu policji, która zapakuje dowód napaści i go skonfiskuje. Musiał przyjrzeć się temu także balista, który ustali, czy broń nie brała udziału w innym przestępstwie.
Na zewnątrz zajmą się Panią funkcjonariusze — pokierował ją na w stronę drzwi wyjściowych, po czym z bronią i partnerką skierował się pod drzwi łazienki w której przebywał mężczyzna. — Seattle Police Department — krzyknął ostrzegawczo i prze kluczył drzwi kluczem, po czym mocnym kopnięciem otworzył drzwi pomieszczenia. Od razu dostrzegli siedzącego pod ścianą sprawcę, którego przydusili do ściany i zakuli w kajdanki. Wyprowadzili go w końcu z kliniki i wsadzili do policyjnego radiowozu, stojącego pd budynkiem. Cała akcja nie trwała więcej niż cztery minuty.
Bardzo prawdopodobne ale pobierzemy odciski palców i sprawdzimy jego akta by mieć pewność z kim mamy do czynienia — odparł stanowczo, wpuszczając kobietę z powrotem do kliniki, w celu zadania jej krótkich, sztampowych pytań — Nie wie Pani kim był i czy kręcił się tu wcześniej? Sprawdzimy jeszcze zapis z monitoringu z ostatniego tygodnia żeby ustalić czy działał sam — odparł, licząc, że kobieta udostępni mu materiały z kamer od ręki. Im szybciej rozwiążą sprawę tajemniczego narkomana, tym szybciej jej życie wróci do normy. — Proszę stawić się jutro w naszej jednostce w Phinney Ridge, w celu złożenia zeznań — dodał i westchnął, zdobywając się na drobny uśmiech. Dopiero teraz zorientował się, że kojarzył ją z gabinetu, kiedy to pojawiał się z Murrey'em na wszelkich badań i szczepieniach.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
23
170

studentka weterynarii i stażystka

klinika weterynarii

hansee hall

Post

Gdy jesteśmy w sytuacji zagrażającej naszemu życiu to czasem podejmujemy fatalne w skutkach decyzje. Bo kto odpowiedzialny zamknąłby się wraz z przestępcą, który tylko został opsikany gazem łzawiącym? Jednak w tamtej chwili Rose myślała że postępuje słusznie, zamykając przestępcę w łazience z uszkodzoną klamką od okna, tak że ciężko by było je otworzyć, przede wszystkim miejscu bez lekarstw i narzędzi, którymi mógłby zaatakować, nie licząc lustra, które przecież mógł rozbić, albo właśnie to wcześniej wspomniane okno. Zamknęła mężczyznę na klucz oraz zastawiła drzwi krzesłem, dla pewności gdyby ten jednak próbował je wywarzyć. Pewnie gdyby nie było ich dłużej to zdałaby sobie sprawę z tego, jak idiotycznie i nieodpowiedzialnie postąpiła w tej chwili, ale nie jest w stanie cofnąć przeszłości, więc ma dużo szczęścia że funkcjonariusze przybyli na czas. Dopiero słysząc jego pytanie poczuła jak głupio postąpiła, więc rumieniec wstydu pojawił się na jej twarzy.
- Tak, nie chciałam by miał dostęp do leków albo ostrych narzędzi, których mamy tutaj całkiem sporo, wiem że to głupie, ale tylko to przyszło mi do głowy, chcąc pomóc wam w złapaniu go. - przeprosiła ich zatem za swoje nieodpowiedzialne zachowanie, mówiąc to przepraszającym tonem, uciekając chwilowo wzrokiem ze wstydu. Powinna jednak przeprosić samą siebie za narażanie się dla bycia bohaterką. Pokiwała twierdząco głową, zerkając w stronę broni. Cieszyła się że policjanta zabezpieczyła to narzędzie zbrodni, bo ona nawet nie umiałaby się nią posłużyć, ani tym bardziej wyjąć z niej naboi, by nie zrobiła nikomu krzywdy. Potem została wyprowadzona za drzwi, a cała akcja nie trwała długo, mimo to szatynka zaczęła trząść się na zimnie, pewnie z powodu stresu i opadającej z niej adrenaliny, aniżeli z powodu zimna spowodowanego deszczem. Niebawem jednak znów była w środku i rozmawiała z policjantem.
- Gdy przystawił mi broń do pleców, to uczucie... to było straszne, nie wiedziałam z początku jak się zachować, to co wy musicie przeżywać na służbie jest naprawdę godne podziwu. - powiedziała głośno, wpatrując się w mężczyznę, ale mówiąc bardziej do siebie niż do niego, a to oznaczało że powoli emocje zaczynają z niej opadać i że powoli zaczyna dochodzić do niej co się właśnie wydarzyło i do czego mogło dojść, co jej groziło.
- Niestety nie znam go i nie mam pojęcia czy tutaj kiedykolwiek był i nie jestem właścicielką tej kliniki, ale wydaje mi się że nie powinno być problemu z udostępnieniem nagrania z monitoringu. - dlatego nawet nie konsultując tego z właścicielem kliniki, poniekąd dlatego bo nadal była w szoku, włączyła komputer, który zapisywał takowe rejestry, wpisała odpowiednie hasło i szukała, pewnie z pomocą mężczyzny, który to się nad nią pochylił, odpowiedniego folderu z nagraniami. Nie codziennie szukało się zapisu z monitoringu w komputerze firmowym. Gdy zatem podniosła głowę nieco wyżej, ich spojrzenia się spotkały.
- Używa pan bardzo ładnie pachnącej wody kolońskiej. - powiedziała, posyłając mu delikatny uśmiech, a potem pozwoliła by to on działał dalej na komputerze, obserwując policjanta by nie grzebał w poufnych folderach kliniki. Kontrola podstawą zaufania jak mawiają.
- Oczywiście, stawię się jutro na posterunku. Przepraszam jednak za moją śmiałość, ale czy mogłabym poprosić o eskortowanie mnie do akademika? Nie czuję się po tym napadzie gotowa by wracać tam sama. - i to w dodatku w ulewę w ciemności czekając na autobus. Przecież jeśli sprawca napadu nie działał sam, tak jak zasugerował jej policjant, to jego kolega może się czaić gdzieś w pobliżu i na nią napaść, a ona się najzwyczajniej w świecie tego bała. Drugi raz może już nie mieć tyle szczęścia co za pierwszym razem.

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ważne, że nic się Pani nie stało. Następnym razem radziłbym zachować większą ostrożność i poczekać na patrol — roześmiał się, nie życząc jej oczywiście kolejnych przyjemniaczków, którzy czaili by się pod kliniką na głodzie. Miała wiele szczęścia i trzeba przyznać, że posiadanie gazu pieprzowego poniekąd uratowało jej życie, spowalniając tym samym napastnika. Człowiek w strachu nie zawsze działał z rozwagą i całkowicie to rozumiał. Miała przystawioną broń do pleców i mimo to zachowała zimną krew, traktując go gazem i zamykając w łazience.
Przyznaje, że nie jest kolorowo ale zdążyliśmy się przyzwyczaić. To nasza praca i wspieramy się na tyle by wyjść z całej akcji bez szwanku — wytłumaczył, uśmiechając się ciepło. Jego praca od zawsze wiązała się z ryzykiem, że pewnego dnia on lub ktokolwiek z jego oddziału mógłby skończyć w czarnym worku i to nie tak, że wcale się o to nie martwił. Robił to nieustannie - zwłaszcza, gdy ucierpiała na tym jego była narzeczona i nienarodzony syn. Unikał więc zobowiązań i skupiał się na pracy, nie chcąc narażać życia innych osób. Kochał swoją pracę bez względu na współczynnik zagrożenia.
W takim razie potrzebujemy jakichś namiarów na właścicielkę tej kliniki — odparł, nie chcąc pociągać jej do takiej odpowiedzialności. Nie była osobą decyzyjną i nie chciał robić nic wbrew jej woli. Poza tym powinna wiedzieć co wydarzyło się w klinice pod jej nieobecność. Zanim brunetka podała im numer kontaktowy do właścicielki, włączyła komputer na zapleczu i bez żadnych konsultacji weszła do systemu, zgrywając cały zapis z monitoringu, Pochylił się nad nią, dopatrując dat i plików, które znaleźć się powinny na płycie. — Ja? — zerknął na nią z góry i roześmiał się — Dziękuje — odparł, przyglądając jej się przez krótką chwilę. Sam w końcu pod jej okiem dopilnował materiałów z kamer i kiedy cały zapis znalazł się na dysku, podniósł się z krzesła i przekazał dowody partnerce.
Jej prośba nieco zbiła go z pantałyku ale przecież była całkowicie zrozumiała. Zgodził się w końcu i zawołał partnerkę kierując się do wyjścia. — Odwieziemy tą Panią do domu i wrócimy do jednostki — rzucił i otworzył brunetce tylnie drzwi auta. Sam w końcu zajął miejsce kierowcy i po ustaleniu adresu dziewczyny, skierowali się pod jej lokum.
Kojarzę Panią. Byłem kilka razy w klinice z psem i chyba nawet rozmawialiśmy na recepcji, raz czy dwa — zauważył, odprowadzając brunetkę pod same drzwi jej mieszkania.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
23
170

studentka weterynarii i stażystka

klinika weterynarii

hansee hall

Post

/jeeej, masz tak uroczy avek że nie mogę oderwać od niego wzroku normalnie :heart:

Policjant ten zareagował bardzo w porządku w stosunku do niej, nie strofował jej, również nie wydarł się na nią za to jak nieodpowiedzialnie się zachowała, a więc doceniała jego spokojne podejście w stosunku do niej i jego zachowanie.
- Mam jednak nadzieję że nie będzie już następnego razu. - odpowiedziała całkiem poważnie, bo takiego strachu, jakiego to doświadczyła tego wieczoru to nie chciała doświadczać już nigdy, tak samo nie chciała znać tego poczucia gdy lufa pistoletu jest przystawiona do jej ciała. Może to życie nauczyło ją tego że mimo przerażenia powinna zachować zimną krew, powinna się bronić, a przynajmniej tego spróbować. A zepsute okno w łazience czasem się przydaje, zwłaszcza gdy zamyka się w niej przestępcę bez możliwości wyjścia z pomieszczenia. Pokiwała twierdząco głową na znak że go rozumie, jednak ona by na dłuższą metę nie mogłaby pracować w takim ryzykownym zawodzie. Chyba by zwariowała z tą świadomością, że wielokrotnie celowano do niej z broni, albo czując narzędzie zbrodni przytknięte do jej ciała. Ci ludzie musieli mieć naprawdę silną psychikę i nerwy ze stali, podziwiała ich właśnie za to oraz za to że mimo pracy w ciągłym niebezpieczeństwie nadal potrafili zachować w sobie człowieczeństwo, nie stając się jednocześnie niezniszczalnym robotem, czego idealnym przykładem był właśnie Mark.
- Oczywiście, już podaję. - podała mu namiary na właścicielkę kliniki w międzyczasie gdy pracował komputer. Wciąż nie była pewna czy tym samym nie przekroczyła swoich uprawnień, może sama powinna zadzwonić jako pierwsza i powiadomić o wszystkim kobietę, zanim ta dowie się o całej sytuacji od policji czy co gorsza z internetu bądź gazet?
- Ale pozwolicie że to ja pierwsza powiadomię właścicielkę kliniki o tym zdarzeniu oraz o tym że udzieliłam panu tych nagrań? - zaproponowała, czując że jest to winna kobiecie, poza tym tak powinien zachować się odpowiedzialny pracownik, przede wszystkim powinien zapytać o możliwość udostępniania różnych rzeczy związanych z kliniką, ale już o tym pomyślała szatynka wystarczająco za późno. Z tego względu sama poniesie konsekwencje swojego czynu, ale może szefowa będzie z niej zadowolona? Czas pokaże. Na szczęście mężczyzna zgodził się odwieźć ją do domu, dzięki czemu Hepburn czuła się bezpieczna.
- Dziękuję. - zwróciła się do mężczyzny wsiadając do samochodu i doceniając to zachowanie dżentelmena gdy ten otworzył jej drzwi. Gdy jednak ruszyli i mężczyzna się do niej zwrócił to spojrzała w lusterko, by móc widzieć jego twarz.
- Proszę mi mówić Rosalie, a najlepiej Rose. I tak, również pana kojarzę z kliniki. Jest pan właścicielem Murray'a, prawda? Śliczny psiak, jak znosi ostatnie szczepienie? - o zwierzętach to by mogła rozmawiać godzinami, a że miała doskonałą pamięć do imion to potrafiła na pamięć znać imiona swoich zwierzęcych pacjentów. Mówi się że każdy pies wygląda tak samo, ale to nieprawda, one różnią się tak samo jak ludzie, mają swoje znamiona, specyficzne zachowania, coś co odróżnia je na tle innych i Rosalie potrafiła to dostrzec. Gdy jednak została odprowadzona pod akademik, spojrzała najpierw w stronę drzwi wejściowych, a potem znów na mężczyznę.
- Dziękuję bardzo za odwiezienie, teraz czuję się bezpieczniej. Jednak chciałabym się jakoś odwdzięczyć za tę uprzejmość, więc może da się pan zaprosić na jakąś ciepłą herbatę do środka albo na jakąś kawę bądź kolację w ciągu najbliższego tygodnia? - zaproponowała, a potem stanęła na palcach by móc złożyć na policzku mężczyzny krótki pocałunek, zwany cmokiem. Następnie uśmiechnęła się, licząc na to że nie zachowała się niewłaściwie wobec funkcjonariusza.

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jasne ale niech zrobi to Pani jak najszybciej żeby nie wydłużać tych wszystkich procedur i papierologi — poprosił uprzejmie, chcąc zamknąć sprawę jak najszybciej. Nie doszło do kradzieży i nikt nie ucierpiał, więc nie było dochodzenia. Wyglądało to na zwykła próbę rabunku przez okolicznego ćpunka. Nie miał podstaw do tego by osobiście informować kierowniczkę o całym zajściu, dlatego nie chcąc komplikować spraw pomiędzy dziewczyną, a pracodawcą zgodził się poczekać aż brunetka sama załatwi tę sprawę. Gdy już to zrobi, będą mogli otwarcie porozmawiać z właścicielką i nie zaszkodzą tym samym żadnemu pracownikowi. Sądził nawet, że szefowa powinna być dumna ze swej podwładnej; wykazała się sprytem i odwagą, zasługiwała na podwyżkę!
Mark — uśmiechnął się, przedstawiając się dziewczynie. Wcześniej raczej nie spoufalał się w żaden sposób z ofiarami bądź osobami, które zgłaszały przestępstwa ale nie była mu zupełnie obca. Oboje dość dobrze kojarzyli się z kliniki i nie było potrzeby trzymać się tych wszystkich form grzecznościowych. Tak było o wiele łatwiej! — Lepiej niż myślałem. Ma apetyt, bawi się i sporo pije ale doktor uprzedzał, że tak będzie, więc jestem spokojny. Za miesiąc czeka nas ostatnie szczepienie przeciwko wściekliźnie i w końcu skończy się ta cała izolacja — wyjaśnił, czekając z niecierpliwieniem aż będzie mógł z psem bez obaw spacerować po parku i dopuszczać go do innych psów. Teraz, kiedy przechodził przez swoje pierwsze szczepienia był bardziej narażony na wszelakie choróbska, więc Lanaghan dmuchał na zimne. Nigdy wcześniej nie miał pod opieką szczeniaka, dlatego po omacku starał się go chronić i robić wszystko według zaleceń weterynarza. — Odwdzięczyć za co? Wykonywałem tylko swoje obowiązki, a poza tym Pani, znaczy się, Rose.. sama odegrałaś największą rolę w zatrzymaniu — machnął ręką, nie chcąc by czuła się zobowiązana do tego by jakkolwiek mu dziękować. Doceniał to ale przecież była to jego praca. — Ale kolacja brzmi w porządku. Teraz niestety muszę wracać do pracy ale umówimy się w tygodniu. Gdy wpadniesz złożyć zeznania to jakoś dogadamy szczegóły — odparł i chciał się wycofać, gdy dziewczyna zbliżyła się i musnęła wargami jego policzek. Początkowo zastygł i patrzył na nią bez ruchu, nie do końca wiedząc jak powinien się zachować ale uznał to za podziękowania i zerknął w stronę auto, gdzie czekała jego partnerka. Nie chciał by wyciągnęła pochopne wnioski z całej sytuacji ale całe szczęścia zajęta była przeglądaniem się w ekranie telefonu i popijaniem kawy.
Dobrej nocy — rzucił na pożegnanie i ruszył z powrotem w stronę nieoznakowanego auta. Sam nie chciał nadinterpretować całego zajścia ale zadawał sobie to pytanie przez kolejną godzinę. Czy ona właśnie zaprosiła go na randkę?
  • zt.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Columbia City Veterinary Hospital”