WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
prawniczka
Specter Law Group
portage bay
- Pani Layne, proszę otworzyć, jestem Lavender Specter, adwokat. - zwróciła się zatem do drzwi, licząc na to że jej słowa sprawią by kobieta otworzyła drzwi i przede wszystkim wpuściła ją do środka.
-
Dla niej to był zamknięty etap…
Czyżby?
Nic nie wskazywało na to, że na nowo zawisną nad nią ciemne chmury, jednak jak widać wszystko lubi być przewrotne i najwidoczniej znowu to do niej wracało, niczym cisza przed burzą. Odcięła się od ojca. Dla niej po prostu go już nie było. Zabił mamę. I jeszcze wiele innych kobiet. A ona nawet o tym nie wiedziała, do dnia śmierci rodzicielki. Nie mogła odwiedzać go już więcej we więzieniu bo już nie tyle co, nie mogła znieść jego widoku, co po prostu się bała… bała tego, że pozwoli sobie na chwilę słabości.
Zniszczył jej życie. Zniszczył jej matkę. Nikt o zdrowych zmysłach nie chciałby mieć z nim więcej kontaktu. Przebaczenie? Nie, nie wierzyła w to, że takie może mieć kiedyś miejsce. Nawet jeśli tak bardzo starała się być dobrym człowiekiem, to wszystko pomimo upływu kilkunastu lat, dalej było dla niej niczym strup na kolanie po dużym wypadku. Zdrapany na nowo, znowu spowoduje pojawienie się krwi, zanim rana nie zdąży się zagoić. A jeszcze nie zagoiła. Choć pracowała nad tym codziennie, by było to już faktycznie bardziej za nią, jak dotąd. Aż tu nagle pojawia się ktoś, za jej drzwiami.
Czego chce Lavender Specter? Adwokat, która pojawiła się nagle i dzwoni do jej drzwi. Być może wcale nie powinna otwierać. Tej nie powinno tutaj być. Nie czekała na żadnego prawnika, czy kogokolwiek dzisiejszego dnia.
Nie tak, że będzie rozmawiać z nią przez drzwi, dlatego pewnie mogła usłyszeć po chwili otwierany zamek od drzwi, które następnie otworzyła. Przyjrzała się kobiecie, nie wiedząc o co może jej chodzić.
- Tak? W czym mogę Pani pomóc? – zapytała prędko, nie siląc się na szersze otworzenie drzwi, jak było to potrzebne, by tylko wychyliła się zza nich, gdzie nie miała możliwości wślizgnięcia się czasem do środka. Cóż, lepiej było być przezornym i w razie W mieć możliwość, zatrzaśnięcia tamtej drzwi przed nosem. Ale, że dobra duszyczka z niej, to chociaż podjęła rozmowę. Może, a już ona w jakiejś innej potrzebnej komuś sprawie.
prawniczka
Specter Law Group
portage bay
- To nie jest sprawa, o której należałoby rozmawiać przez próg, czy mogę wejść do środka? - zaproponowała zatem swoim typowym, profesjonalnym tonem, próbując przybrać przyjazny wyraz twarzy, tak by kobieta jej zaufała. Jeżeli ta odkryje, że Lavender nie jest groźna, nie jest zagrożeniem to na pewno wpuści ją do środka, a wtedy będą mogły porozmawiać o ojcu kobiety. On naprawdę chciał się zmienić, a nawet gdyby nie mógł wyjść na wolność to chciałby uzyskać przebaczenie od córki przed śmiercią. W końcu często przeczuwamy kiedy zbliża się koniec, prawda? Z drugiej strony każdy zasługuje na drugą szansę, by zacząć żyć od nowa, mimo że on zawsze będzie żył z piętnem tego, co zrobił. Czy ona wierzyła w to, że jej klient naprawdę się zmienił? A jakie to ma znaczenie? Ważne by jego córka w to uwierzyła i żeby dała mu szansę. Ale najpierw musiała wejść do środka, a więc zdobyć zaufanie kobiety.
-
Przez drzwi nie będzie z nikim się porozumiewać. Bądźmy dorośli.
Jednak gdyby na początku znała powód jej przyjścia, już na wstępie zaznaczyłaby jej, że nie ma tutaj czego szukać i powinna stąd znikać. Robienie jednak jakiegoś przedstawienia na klatce, nie było w jej zamiłowaniach. Dlatego pewnie pozwoliła sobie na wpuszczenie jej, skoro ta tak nalegała i nic nie wskazywało na to, że szybko się ulotni, jeśli faktycznie jej nie wpuści.
- No dobrze – sapnęła i otworzyła szerzej drzwi, odsuwając się nieco. Jeśli chciała porozmawiać o jej ojcu, co do niej pewnie doszło, ale nie miała sił na zaczynanie tego tematu, bez pewności, że o to faktycznie może chodzić – to zawsze może szybko oświecić ją o jej pogubieniu i wtedy odprawić. Zawsze szkoda też mogło być tak młodej dziewczyny w byciu adwokatem samego diabła.
- Chodźmy do salonu – pokierowała ją, siadając pewnie na kanapie pierwsza, pozwalając jej na to samo. Proponować do picia jeszcze nic nie będzie, bo nie wie nawet, czy ta długo zostanie i czy zaraz nie wróci tam skąd przyszła. – O jakiej sprawie to mowa, Pani… Specter? – ot, nawet zapamiętała sobie jej nazwisko.
I zaraz miało się zacząć...
Prawda za prawdę?
Czy fałsz za fałsz?
A może jedno z drugim się połączy. Zakończenie tego spotkania może być różne.
prawniczka
Specter Law Group
portage bay
- Otóż niedawno zostałam pełnomocnikiem pana Ryana Lane. - powiedziała na początek, chcąc zaobserwować reakcję ze strony jego córki. Czy przypadkiem nie widzi jak napięła się jej żyła? Czy nie widzi jakiegoś skrzywienia, złości?
- Pozwoli pani że przejdę od razu do rzeczy. Pani ojciec ma szansę na wcześniejsze zwolnienie warunkowe za dobre sprawowanie, wniósł nawet w tej sprawie odpowiednie dokumenty. Jednak nie znamy wyroku sądu, a pan Ryan się zmienił i prosił o widzenie z panią. On naprawdę żałuje swoich czynów i oczekuje wybaczenia. Tylko pani może mu wybaczyć blizny, które w pani stworzył. - tę krótką przemowę powtarzała jeszcze do lusterka w samochodzie, brzmiała więc bardzo przekonująco. Ryan Lane był też niezłym manipulantem, więc może i sprawił, że Specter mu uwierzyła w te bajki? Któż to wie, ona nie była w tej sprawie stronnicza. Musiała chronić interesów swojego klienta.
-
I jak ona ma czelność tutaj przychodzić? Ta cała Specter musiała być równie obłąkana, jak jej ojciec.
- On zabił moją matkę. I nie tylko ona była jego ofiarą. Na to nie ma przebaczenia. On tego wcale nie żałuje! Ktoś taki nie powinien być wypuszczany na wolność. To taka gra by zdobyć to czego on chce - rzuciła z syknieciem podnosząc się na proste nogi. I nawet się nie zachwiała. Komunikat był prosty, kiedy wyciągietą nagle dłoń, skierowała w stronę wyjścia z jej mieszkania. - Nic z tego. Przepraszam. Nie pomogę Pani. Proszę wyjść - zażądała machinalnie, czując że dalsza rozmowa z nią sprawi tylko, że zacznie być jeszcze bardziej podenerwowana.
Smutne było to, że ciągnęło się to wszystko za nią ciągle. Nie pozwalając zapomnieć jej o bolesnej przeszłości. A ona chciała tylko spokoju, który i tak ciężko było utrzymać w jej głowie. I kiedy już wydawało się, że się z tym uporała, to dalej wracało. Jakby dostała rykoszetem i wszystko było nie tak.
prawniczka
Specter Law Group
portage bay
- Nie widzieliście się od dłuższego czasu, a czas spędzony za kratkami zmusza osadzonych do przemyśleń. Pani ojciec naprawdę się zmienił i żałuje wszystkiego co zrobił do tego stopnia by targnąć na swoje życie jeśli nie uzyska od pani przebaczenia. - nadal mówiła profesjonalnie, jej twarz nie okazywała żadnych emocji. W końcu była adwokatem diabła. Skoro argument zmiany i chęci przebaczenia nie przemawiał do Layne to może wizja rychłej śmierci ojca do niej dotrze?
- Naprawdę jest pani gotowa mieć go na sumieniu? - zadała to pytanie zaraz po tym jak wstała z kanapy i stanęła z kobietą twarzą w twarz. Jeszcze nie zamierzała wychodzić, pewnie dlatego jeszcze nie wyciągnęła swojej wizytówki z tym jakże przemyślanym tekstem "jeśli zmieni pani zdanie to proszę zadzwonić".
- On naprawdę może nie mieć dużo czasu, nie musi pani mu szczerze wybaczyć, wystarczy to powiedzieć przy spotkaniu tak, by on w to uwierzył i zaznał spokoju ducha. - po chwili jednak uznała że to co mówiła wcześniej było zbyt mocne, więc postanowiła jeszcze podejść kobietę od jej strony. Może tym razem się jej uda?
-
Nie była pierwszym adwokatem, którego pewnie spotkała na swojej drodze. Chociaż jeszcze nigdy nie miała zetknięcia z kobietą w tej roli. Gdzie raczej byli to głownie mężczyźni. Nie zamierzała (cokolwiek by się działo) ich jednak słuchać. Nie mogła sobie pozwolić na taki kategoryczny błąd, by znowu wejść po uszy w bagno, którego nie chciała mieć. Nigdy. Szkoda jej tylko było tej młodej kobiety, która mogła uwierzyć w słowa jej ojca (chyba, że wierzyła w siłę pieniądza, który zarobi podczas jego obrony), który aż do zabicia matki wydawał się jej najważniejszym w jej życiu Aniołem. Okazało się jednak, że bliżej mu jednak do diabła. Powinna ją jednak ostrzec, żeby uważała. Być może więzienne pomieszczenia nie przeszkodziłyby mu w popełnieniu kolejnej zbrodni. Ne było jednak mowy o złagodzeniu sytuacji z każdą kolejną chwilą, bo czuła, że tego po prostu nie zniesie.
- Jeśli żałuje, to niech odkupi swoje winy siedząc za kratami. Niech tam pozostanie i nikomu więcej nie robi krzywdy – drgnęła na kolejną myśl wywołaną jej słowami. – Zabicie się to tylko i wyłącznie oznaka tchórzostwa. A jeśli tak chce mojego przebaczenia, to proszę mu przekazać, chociaż na Pani miejscu i dobra, radziłabym pozostawić tą sprawę i do niego nie wracać… niech po prostu zostawi mnie w spokoju – zaznaczyła twardo, nie zamierzając łagodnieć w tym momencie i dawać jakieś złudne przesłanki. Wkurzyła się jednak na jej kolejne pytanie, zaciskając znowu dłonie machinalnie.
- Wiem, że to Pani praca, ale to słaby tekst dla kogoś, kto przeżył to samo co ja. Sumienie? Jedyne co podpowiada mi moje sumienie, to ostrzeżenie Pani przed moim ojcem – dodała z prychnięciem i jedyne co mogła, to pokazywać jej teraz drzwi. Ostrzegła ją, na tym zakończy. Niczego nie była komukolwiek winna. Jej, czy też ojcu.
Wyciągnięcie czerwonej płachty do byka, to niezbyt dobre posunięcie.
Na ten moment niczego więcej nie mogła od niej oczekiwać.
Spokój ducha? Przebaczenie? Spotkanie?
- Wie Pani, gdzie są drzwi – wyrzuciła, podchodząc do okna i stając do niej tyłem.
Niech ona sobie już pójdzie.
prawniczka
Specter Law Group
portage bay
- A co jeśli on będąc na wolności już nigdy by nikogo nie skrzywdził? Co jeśli to, co nim wtedy kierowało do zbrodni to była choroba, którą pokonał? - zadała tej kobiecie jeszcze te pytania retoryczne, na które sama by nie znała odpowiedzi. Chciałaby wierzyć w niewinność swojego klienta, lecz teraz naszły ją wątpliwości. Nie okazała ich jednak kobiecie.
- Może dla pani to tchórzostwo, ale dla niektórych to ostateczność. - próbowała jednak nadal bronić swojego klienta, jak już wcześniej wspominałam taką miała pracę, jej zadaniem było przekonanie kobiety by jednak spotkała się z ojcem, nawet jeśli miałaby go okłamać z tym całym przebaczeniem. Spojrzała kobiecie prosto w oczy.
- Czy naprawdę pani uważa że ze strony pani ojca coś mi grozi? - zapytała bardzo poważnie, oczekując oczywiście szczerej odpowiedzi od Mikaeli i bez niej nie zamierzała stąd wyjść. Tym samym kupiła sobie jeszcze trochę czasu u kobiety.
-
Zawsze mogła pomyśleć o swoim życiu, jeśli tylko takie uważała za coś ważnego. Niestety kariera i co właśnie siedziało w jej głowie, przyćmiło jej rozsądne myślenie. Być może nie warte było to wszystko. Ale pewnie przekona się o tym wszystkim dopiero po fakcie.
Nie odpowiedziała na jej pytania, które dla niej wydały się bezsensowne. Co jeśli… boże, to można rozważać, kiedy ktoś zrobił coś błahego, ale nie odebrał śmierć innego człowieka w sposób naprawdę bezwzględny.
- Proszę już wyjść. Ta rozmowa nie ma żadnego sensu. Nie zmienię swojego zdania – rzuciła jeszcze tylko i westchnęła ciężko. Wiedziała, że ta nie odpuści zbyt łatwo, ale miała nadzieję, że ten na nowo powracający koszmar się skończy i zaraz nastanie tutaj błoga cisza, tuż po jej wyjściu.
Spojrzała na nią w milczeniu na moment, kiedy zadała ostatnie pytanie. Tak naprawdę nie musiała zastanawiać się nad tym zbyt długo, ale nie mogła stwierdzić czy ona mówi poważnie i czy zaczęła jej wierzyć, czy też ma to w sobie jakiś inny cel.
- Niech Pani uważa – powiedziała tylko i podeszła sama do drzwi, bo to jej odchodzenie strasznie się przeciągało, które jej otworzyła, pokazując drogę gdzie powinna się udać.
prawniczka
Specter Law Group
portage bay
- Jeśli jednak zmieni pani zdanie, to zostawię moją wizytówkę. - Specter uważała, że w jakimś stopniu dotarła do kobiety, może i nie powiedziała że to zrobi, nie zgodziła się, ale coś ją ruszyło, wzburzyło, a skoro są emocje to będą też i przemyślenia. Nie dała swojej wizytówki kobiecie do rąk, pewnie by od razu ją podarła, więc prawniczka otworzyła swoją kopertówkę, wyjęła z niej wizytówkę i odłożyła ją na pobliski blat, ruszając za kobietą w stronę wyjścia. Jednak nadal nie uzyskała odpowiedzi na swoje pytanie.
- Proszę mi powiedzieć, co mi grozi? Jestem kobietą, podobnie jak pani, proszę okazać mi kobiecą solidarność. Ponadto chciałabym zauważyć że ja również mam coś do stracenia. - powiedziała delikatnym już tonem. Może i niewiele miała do stracenia, w końcu nie osieroci dziecka które leży na cmentarzu, ale pozostawiłaby po sobie rozżalonych rodziców, może nawet i budujące się w niej niewyjawione uczucie?
-
Spojrzała na nią dopiero wtedy, kiedy była w drzwiach, mając nadzieję, że szybko znajdzie się po ich drugiej stronie. Zmarszczyła czoło i mrugnęła oczami, bo to o co pytała było dla niej czysto retoryczne.
- Jest Pani adwokatem mordercy, który zabił mnóstwo niewinnych kobiet. Niech Pani sobie sama odpowie na swoje pytanie. Jednak jeśli to nie zrozumiałe o czym mówię, to powiem jeszcze tylko tyle – rzuciła jej szybko i westchnęła, bo niepotrzebnie tylko przeciągała swój czas, kiedy powinna już dawno zniknąć i sobie iść.
- Z mordercami lepiej się nie zadawać, szczególnie takimi – wyjaśniła i jeśli jeszcze stała w jej mieszkaniu, to pozwoliła sobie na przesunięcie jej przez drzwi, by zrobić to co chciała od parunastu przeciągających się minut.
Zamknąć za nią drzwi, najlepiej na wszystkie zamki i skierować się do kuchni, by się czegoś teraz napić. Oby nie alkoholu.
prawniczka
Specter Law Group
portage bay
- Dziękuję zatem, nie zawracam już pani głowy, proszę tylko o telefon gdy pani się uspokoi. Do zobaczenia. - odparła jej jedynie na słowa, które nadal nic nie wniosły. Bo co mogło jej grozić za kratkami, gdzie spotykała się ze swoim klientem pod czujnym okiem policyjnych kamer? Po chwili wyszła, zatem Layne nie musiała jej wyrzucać. Jeszcze obejrzała się na schodach zanim zeszła na dół, a potem zniknęła, wracając do pracy.
/zt x2