WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
25
183

Fotograf/współwłaściciel firmy

Hemsworth Company/studio fotograficzne

the highlands

Post

Z jednej strony wydawało się, że patrząc na Autumn można czytać z niej, jak z otwartej książki, głównie dzięki nieświadomym reakcjom kobiecego ciała, natomiast z drugiej, była zbyt powściągliwa we własnych, jawnych gestach, aby jasno określić jakie ma zamiary wobec drugiej osoby. Subtelny flirt, jakiego dopuścili się podczas tańca, obecnie stanowił jedynie wspomnienie.
- Zrezygnować z deseru? - zapytał, nieco zaskoczony takim pomysłem, bo choć za nimi nie przepadał - przynajmniej nie w formie słodkiego ciastka - to nie odmówiłby sobie odrobiny endorfin przyjętej w takiej postaci. Zaśmiał się - Może innym razem - powiedział, a słowa te wydawały się mieć dwuznaczny wydźwięk, zwłaszcza, że towarzyszył im zawadiacki uśmieszek.
Odbierając swoją kawę, zamieszał ją trzy razy w szklance, chociaż nie dodawał zbędnego cukru. Łyżka obijając się o szkło wydawała charakterystyczny dźwięk. Jayden uważnie słuchając odpowiedzi blondynki, uśmiechnął się, kiedy wspomniała o swojej pasji, jaką była fotografia. Była to rzecz, która niewątpliwie ich ze sobą łączyła, chociaż Jay robił to zawodowo, zarabiając na tym niemałe pieniądze. Słysząc pytanie padające z różowych ust, rozsiadł się wygodniej w fotelu, lekko zapadając w atłasowym materiale.
- Jayden. - przestawił się z imienia, odpowiadając na zadane pytanie. Nie lubił rozmawiać o sobie, dlatego zazwyczaj ograniczał się do udzielania odpowiedzi, kiedy ktoś zadał właściwie pytanie, niemniej Autumn nie mogła być tego świadoma, a przez to mogła uznać go za gbura, kiedy nie dodał nic więcej.
- Inna. Ciężko określić mi o co dokładnie chodzi, ale widzę jakąś zmianę w tobie - powiedział wzruszając przy tym ramionami - Jestem fotografem, potrafię dostrzec więcej niż pozostali - dodał, tym samym zdradzając przed nią kolejną rzecz o sobie.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Polityka firmy zabraniała flirtowania z klientami, przyuważenie takiego zaniedbania mogło się źle skończyć dla blondynki, czego była świadoma. Pewnie gdyby byli gdzieś indziej, na przykład znów w klubie, w którym tańczyli ostatnio, sprzyjałoby atmosferze do flirtowania. A może była powściągliwa, bo chłopak podobał się jej aż za bardzo? Nikt nie wiedział, co się działo w jej głowie przecież. Wtem zrozumiała o co chodziło z deserem, wcale nie chodziło o bezę, a o coś, na czym i ona mogłaby skorzystać.
- Zawsze możemy opuścić tę kawiarnię i skonsumować deser w bardziej intymnych warunkach. - stwierdziła kusząco, oblizując przy tym łyżeczkę, po wcześniejszym zjedzeniu oczywiście małego kawałka kremowego ciastka, które rozpływało się jej w ustach. Jeszcze jak zrobiła to z na wpół przymkniętymi powiekami to musiała wręcz rozbudzić jego wyobraźnię. I to by było pewnie na tyle z polityką nie flirtowania z klientami, bo Blossom postanowiła ją nieco naciągnąć, a mianowicie czy flirtowanie podczas przerwy nadal jest zakazane?
- Mamy zatem wspólną pasję, może chcesz wybrać się w jakichś weekend na szlak górski pofotografować dziką przyrodę? - zaproponowała mu to, z czym się nosiła już od jakiegoś czasu, a mianowicie z taką oto podróżą w celu zrobienia przepięknych fotografii. Nie chciała jedynie jechać sama, a teraz mogłaby mieć idealne ku temu towarzystwo, na czym oboje by skorzystali! Sama zaczęła się również zastanawiać w jakim sensie może być inna. Może to, że nie próbuje udawać Jackie tylko jest sobą?
- Zrób mi zdjęcie i mi je pokaż, to może się dowiemy czym się różnię od poprzedniego spotkania. - rzuciła mu zatem swego rodzaju wyzwanie, samej nie chcąc przyznać się do tego że parokrotnie o nim myślała, że się jej podoba. Czy już to zauważył skoro jest tak doskonałym obserwatorem?

autor

Awatar użytkownika
25
183

Fotograf/współwłaściciel firmy

Hemsworth Company/studio fotograficzne

the highlands

Post

Każda z firm miała własne zasady, których niewątpliwie należało się trzymać, jeśli nie chciało narażać się na gniew przełożonego lub, co gorsza, zwolnienie. I chociaż Jayden był tego świadom, to nie przeszkodziło mu to w rzuceniu odrobinę niebezpiecznej, aczkolwiek kuszącej propozycji, którą Autumn przyjęła. To spotkało się z ciekawskim, niekoniecznie przyjaznymi, spojrzeniami załogi, z którą blondynka dziś pracowała, ale również gości kawiarni. Hemsworth zupełnie się tym nie przejmował, skupiając swoją uwagę jedynie na Autumn. Słysząc padającą z jej ust propozycję uśmiechnął się zawadiacko, czując jak wyobraźnia zaczyna mu działać. Z tego też powodu pokręcił głową, aby odgonić niewłaściwe myśli.
Na szczęście temat, jaki podjęli chwilę później mu na to pozwolił. Kiedy rozmawiał z kimś o fotografii, wówczas całkowicie się w tym zatracał.
- Jestem jak najbardziej za. I tak miałem w planach wykonać podobną, plenerową sesję do swojego portfolio - zgodził się bez najmniejszego zawahania. Uznając to za świetną okazję nie tylko do tego, aby wymienić się z panną Blossom doświadczeniami, ale także nabyć umiejętności, które w pewien sposób nadal były dla niego problematyczne.
Słysząc kolejna słowa, otworzył usta, jednak zanim padła z nich odpowiedź, powietrze między nimi wypełnił charakterystyczny dźwięk telefonu, na którym wyświetlił się numer Siriusa wraz z jego głupim zdjęciem.
- Muszę odebrać - w ten sposób przeprosił Autumn, po czym chwycił aparat, odchodząc na bok. Wrócił po niecałej minucie.
- Niestety zdjęcie będzie musiało poczekać na bardziej przychylny czas. Muszę uciekać, bo przyjaciel mnie potrzebuje - powiedział, wyciągając z kieszeni kurtki pieniądze oraz swoją wizytówkę. Gotówkę zostawił na stole, regulując rachunek, wraz ze sporym napiwkiem, natomiast niewielką karteczkę wręczył do rąk dziewczyny, zanim się z nią pożegnał.
Być może i ona mu się spodobała.


Z tematu x2

autor

-

stick and stones may break my bones
Awatar użytkownika
29
167

Dziennikarka śledcza

The Seattle Times

elm hall

Post

#7 chyba?

look + plaszcz na ramionka bo zmarznie mi dziecko!

Zatracenie się w pracy były chyba jednym z najlepszych rozwiązań jakie River mogła wybrać po tym co się stało kilkanaście dni temu. Była to jedna z najbardziej zwariowanych nocy jakie przeżyła, od wygrania nagrody poprzez zdradę faceta aż po nieziemski seks z przyjaciółką. Wiązało się to z taką iloscią emocji i przeżyć, że jej system po prostu się zwiesił. Stąd nieodbieranie telefonów od Andy i choć chciała bardzo wytłumaczyć co jest między nimi to było jej wstyd. Wstyd za to, że dała nadzieję przyjaciółce. To nie tak, że nie jest dla niej ważna, ale bała się iż teraz ich relacja będzie kompletnie inna. Spieszenie wszystkiego może i jest w stylu Sanders, ale teraz, miała wrażenie że zaczęły w złym momencie. Była podatna na zranienie i nie chciała schrzanić relacje. Wolała wszystko przemyśleć - choć raz!
Pisała artykuł o zmianach rządowych i podejrzanych przelewach, które wynikły w ramach śledztwa jakie przeprowadziła. Musiała to dobrze zinterpretować, aby nikt nie miał wątpliwości o czarnych interesach wyżej postawionych osób w Seattle. W ramach przerwy postanowiła szybko wyskoczyć po coś do jedzenia i picia, a ze kawa stawia ją na nogi to postanowiła podjechać po swoją ulubioną. Jakim cudem nie pamiętała że w Starbucksie do którego zmierza pracuje Maddox, to nawet najstarsi górale nie wiedzą. Jej pamięć postanowiła zrobić psikusa trzymając sztamę z baristką. Wpatrzona jak zwykle w telefon weszła do kawiarni, w jednej ręce dzierżąc sałatkę którą wczesniej zamówiła w restauracji obok. Stanęła przy kasie, dalej nie odrywając wzroku od urzadzenia.
- Karmelowa latte macchiato - rzuciła szybko, czując jakiś podswiadomy lęk. Nie miała pojęcia skad się brał dopóki nie uniosła glowy i nie zauważyła...
- Kurwa! - powiedziala dużo głośniej niż podejrzewała, dlatego natychmaist zatkała buzię, przez co telefon wyladował na ziemi. - Znaczy to nie o Tobie Andy, ja... przepraszam! - schylila się po smatfona upewniając się, że ekran jest w jednym kawałku. Dopiero kiedy calkowicie się wyprostowała spojrzała w pełni na baristke. Kurcze, poczuła motylki w brzuchu raz jeszcze, jak wtedy kiedy ją pocałowała. - Cześć. - szepnęła i spuscila wzrok na torbę aby poszukac w niej portfela. - Już płacę. - rzuciła, ale za chiny ludowe nie mogła znaleźć portfela. - Tylko nie to... - musiała zostawić wczesniej w restauracji. Ale upokorzenie, a za nią już się ciągnie kolejka. Ona zginie kiedys przez tą głowę.

autor

--------

Life is full of suprises
Awatar użytkownika
33
184

baristka

Starbucks

elm hall

Post

Minęło sporo czasu.
Andrea miała wrażenie, że spierniczyła całą relację i przyjaźń z River. Przez tydzień chodziła kompletnie struta jak nie ona. Wzięła urlop i większość tego czasu spędzała w domu, a wieczory zapijając w knajpach, bo tak przecież było łatwiej. Przynajmniej zapominała o tym, że jest tak cholernie beznadziejna. Pomagało to jedynie na chwilę by rano obudzić się z kacem gigantem i jeszcze gorszym samopoczuciem. Najgorsze w tym wszystkim było to, że próbowała skontaktować się z River, ale ta jakby naprawdę zapadła się pod ziemię i po prostu nie chciała z Maddox rozmawiać. To chyba bolało najbardziej. Mogłyby nie rozmawiać o tym i po prostu przejść do normalności i to próbowała kilka razy napisać, ale ostatecznie kasowała wiadomość.
Wróciła do pracy i zaczęła względnie normalnie funkcjonować. Nadal mimo wszystko była tą uroczą, sympatyczną i wesołą osóbką, chociaż wewnętrznie nie czuła się tak jak powinna.
Prawdę powiedziawszy nie spodziewała się, że kiedykolwiek spotka River. Zakodowała sobie w tej swojej główce, że ta naprawdę jej nie chce widzieć i nie będzie się w takim razie narzucać.
Była w niezłym szoku gdy River pojawiła się w jej pracy i miała wrażenie, że ta po prostu zapomniała iż właśnie w tym miejscu pracuje Maddox. Chciała się wymigać, ale niestety jej się nie udało i to ona przyjmowała zamówienie przyjaciółki. Nie musiała wiedzieć co chce River, bo doskonale wiedziała i automatycznie wbiła na kasę zanim ta podała swoje zamówienie.
Uniosła brew słysząc przekleństwo. Pewnie kilku klientów spojrzało sie na Sanders dziwnie. Ostatecznie widząc przerażenie Rivi roześmiała się by poprawić jej tym humor. -Nie szkodzi. - rzuciła czekając aż kobieta uiści za swoje zamówienie. Słowa sprawiły, że Andy westchnęła -Nie przejmuj się Riv. - rzuciła szybko i wyciągnęła kartę by zapłacić za nią. Miała w nosie jeśli zacznie stękać, że Andy nie powinna. Mimo wszystko nadal dziennikarkę traktowała jako najbliższą osobę i to się nigdy nie zmieni. -Zaraz będzie Twoje zamówienie - rzuciła pisząc imię na kubku i podając kumplowi, który przygotowywał kawy by zaraz zająć się obsługą reszty klientów. Nie mogła być natarczywa wobec R, więc po prostu zajęła się swoją pracą.

autor

Ady

stick and stones may break my bones
Awatar użytkownika
29
167

Dziennikarka śledcza

The Seattle Times

elm hall

Post

Trudno było widzieć te wszystkie wiadomości i nie odpisywać na nie. Rivi rozumiała potrzebę kontaktu Andy, ale miała tyle myśli na raz że nie potrafiła dobrać odpowiednich słów - a to nie zdarza się często u tej gaduły. Kilka razy wystukiwała litanię na telefonie ale zamiast kliknąć przycik wyślij, kasowała całość. Jej uczucie która tak nagle się pojawiło tamtego dnia, rosło i tego się obawiała. Ładowanie się w kolejny związek gdzie dopiero co zmieniła zamki w drzwiach i wyrzuciła Willa było chyba zbyt szybkie. To nie była wina Maddox, broń boże, tylko samej dziennikarki, u której jeszcze nie wszystko było klarowne. Niezbyt składane zdanie wypowiedziane przez kobietę odbijało się echem w jej głowie przez bardzo długi czas.
- Nie no szkodzi! Ja nikogo nie chcialam tak nazwać, to po prostu uleciało na twój widok. Znaczy... - tłumacząc się, zapędzała się coraz bardziej w kozi róg. - Po prostu się zdziwilam i to taki okrzyk! - brzmiało to corqz gorzej, dlatego przestała skupiając się na zapłaci. - Andy! - rzuciła, gdy tamta zapłaciła za jej zamówienie. No ona sobie chyba żarty robi! Tak nie wolno! - Dziękuję. - rzuciła jeszcze i póki nikt jej nie zwyzywał z kolejki wróciła się do restauracji obok aby zapytać o zgubiony portfel. Na szczęście znalazł się dzięki czemu mogła odebrać zamówienie które było zrobione. - Masz może chwilkę? - no przecież nie będzie udawać ślepej. Skoro już się spotkały to może warto to wykorzystać. Akurat nie było ruchu i niewielka kolejka nie wymagała stania dwóch osób na kasie.
Uśmiechnęła się delikatnie na zachętę i przeszła do stolika czekając aż baristka się przy nim pojawi. Gdy tak się stało River oficjalnie zaczęła swoją kawowo-jedzeniową przerwę.
- Przepraszam. Przepraszam, przepraszam. Ta noc była... szalona i jednocześnie okropna i cudowna. Wyszłam bo... miałam poczucie że... źle zrobiłam i no wiesz. Nie chciałam Ci dawać nadziei. - więc bardzo niemądrze udawala że jest na tyle zajęta aby ignorować Andy. Głupota totalna! - Bo ja... ja poczulam wtedy motylki w brzuchu i... jeju jakie to trudne. - brakowało jej języka w gębie, co zdarza się raz na milion. - Przepraszam jeśli Cię to uraziło, albo nie daj bóg mnie znielubiłaś, ja po prostu potrzebuję to poukładać i wiedzieć, że... że jestem gotowa się zaangażować. - miała cichą nadzieje, że Maddox to zrozumie i pozwoli zebrać River myśli.

autor

--------

Life is full of suprises
Awatar użytkownika
33
184

baristka

Starbucks

elm hall

Post

Andy po prostu chciała wiedzieć przede wszystkim czy z River wszystko w porządku. Na tym chyba najbardziej jej w tym momencie zależało. Kij z tym, że przyznała się do uczuć wobec przyjaciółki.
-Wiem Sanders. Nie plącz się już - uśmiechnęła się delikatnie. Nie musiała przed nią się tłumaczyć. Znały się już jakiś czas i przecież Andy wiedziała, że to nie było skierowane do niej. -Tak to moje imię i przestań. Oddasz przy okazji - puściła jej oczko i zajęła się innymi ludźmi. Była strasznie rozgadana z klientami gdy River wróciła po kawę, która już była gotowa. Próbowała się na niej nie skupiać i dać jej po prostu żyć, więc nie naskakiwała. Nie zapytała jak tam leci czy nie zainteresowała się... bo nie wiedziała też jak do tego podejść. Zresztą to River zaprzestała kontaktu, więc mimo wszystko baristka powinna to uszanować.
-Daj mi pięć minut - rzuciła uśmiechając się lekko i zastępując na moment kumpla przy robieniu kawy, bo ten musiał do kibelka na szybko. Na jej szczęście weszła managerka, która widząc River kopsnęła Andy w zad i kazała jej zmiatać do Sanders. Jedna z niewielu osób, która sama się domyśliła, że jej pracownica coś czuje do przyjaciółki. Zresztą to po prostu było widać gołym okiem. Blondynka umyła łapy z kawy i ruszyła do stolika zajmowanego przez dziennikarkę. Słuchała nie przerywając jej ani na moment, chociaż naprawdę chciała to zrobić.
-Po pierwsze. Ja przepraszam, bo nie powinnam tego wszystkiego mówić. Nie powinnam stawiać Cię w tak niewygodnej sytuacji - to zdecydowanie nie była pora ani czas na wyznania, ale niestety alkohol zrobił swoje i palnęła najgorsze głupotę w swoim życiu. -Po drugie nie ma szans bym Cię znielubiła. Jesteś zbyt urocza - posłała jej rozbrajający uśmiech i za chwilę spoważniała -Po trzecie. Nie dałaś mi nadziei. Obie możemy po prostu o tym zapomnieć jeśli tylko chcesz. Ja wiem, że nie zapomnę, ale dostosuje się i nie będę o tym mówić. Przejdziemy do normalności. Tak jak było. - zamilkła na moment uważnie przyglądając się przyjaciółce. I wygląda na to, że na chwilę po prostu zatraciła się we własnych myślach. -Nie musisz się angażować Riv, bo nie chcę byś już teraz wskakiwała w jakikolwiek inny związek czy to ze mną czy z kimkolwiek innym. Masz czas. Serio. I jak będziesz chciała pogadać to pamiętaj, że jestem - uśmiechnęła się lekko, zbliżyła do niej by cmoknąć w głowę tak jak to zawsze robiła -A teraz wybacz, ale muszę wracać do pracy. Ludzie pono potrzebują kawy. Udanej przerwy Riv - uśmiechnęła się zadziornie i ruszyła w swoją stronę by ponownie zacząć robić kawy dla ludzi i zagadywać ich w międzyczasie.

autor

Ady

stick and stones may break my bones
Awatar użytkownika
29
167

Dziennikarka śledcza

The Seattle Times

elm hall

Post

Ucieszyła się, że kobieta poświęci jej chwilę czasu, bo może po tej rozmowie wyklaruje się jakaś odpowiedź dotyczaca ich relacji. Naprawdę nie chciała tak znikać i sprawić, że Andy pomyśli iż to koniec znajomości. Jednak nie mogła sobie pozwolić na rozproszenie myśli, które kręciły się wokół tamtej nocy i tego dziwnego przejmujacego uczucia. Dawno tak się nie czuła przy Willu. Maddox była prawdziwym oparciem w trudnych chwilach, zawsze mogła na nią liczyć a dodatkowo... tak świetnie całuje... Odgoniła szybko tą myśl, otwierając pudełko z sałatką i wbijając w nią widelec. Podziubie chwile jedzenie ale zapewne za moment straci apetyt. Upiła łyk kawki który okazał się zbawienny, ponieważ rano nie wypiła małej czarnej i funkcjonowała trochę jak zombie.
Odetchnęła z ulga na stwierdzenie że dalej ją lubi. Uff, to kamień z serca, choć Rivi czuła że sprawiła przykrość przyjaciółce nie odpisując na wiadomości a także unikając jakiegokolwiek kontaktu. Czasu nie cofnie ale może uda jej się naprawić choć trochę to co popsuła.
- Ale Andy... właśnie o to chodzi że ja nie chce zapomnieć. Nie potrafię. - bo nawet teraz te cholerne motylki nie pozwalały jej zjeść sałatki którą odstawiła na bok. Może w pracy ją jeszcze ruszy? - Dobrze wiesz, że to będzie inna normalność. - bo po czymś takim bardzo trudno się odnaleźć, a przynajmniej tak uważała Sanders.
Westchnęła słysząc o czasie - jasne ma go wiele, ale tak w drugą stronę to czy ona chce długo czekać? Brak temu logiki, bo dziennikarka sama już nie wiedziała czego chce. Uśmiechnęła się na tego buziaka i wzrokiem tęsknie podążyła za baristką. No tak, praca nie wybiera, dlatego Riv wypiła swoją kawę, sałatkę schowała do torby i podążyła do drzwi, tylko po to aby obrócić się na pięcie i podejść do lady. - O której dzisiaj kończysz? - podpytała, bo jednak ta krótka wymiana zdań wcale ją nie satysfakcjonowała. Gdy już się dowiedziała konkretną godzinę rzuciła krótkim "To odbiorę Cię" i wróciła do roboty. Zapisała sobie w telefonie, że ma przyjść po Andy i ustawiła alarm, w razie jakby zapomniała. Wszystko szło z planem skończyła wcześniej artykuł a dźwięj budzika postawił ją na nogi. Pojawiła się na zamknięcie Starbucksa.
- To co, jedziemy do mnie? Chyba że wolisz coś zjeść na mieście, zapewne umierasz z głodu! Albo może coś zamówimy? Nie jest Ci zimno? - tak, ze stresu wyleciala z mnostwem pytań. Chciała po prostu zagaić rozmowę. Starała się bardzo, bo... bo zalezy jej na baristce, okej? Okej!

autor

--------

Life is full of suprises
Awatar użytkownika
33
184

baristka

Starbucks

elm hall

Post

Andy biła się z myślami przez cały ten czas. Walczyła z wielkim poczuciem winy, że zawaliła na całej linii ale również z chęcią po prostu pojawienia się przed drzwiami mieszkania należącego do River. Chciała wszystko przegadać i wyjaśnić, ale narzucałaby się, a tego nie chciała.
Słowa River sprawiły, że wewnętrznie micha jej się cieszyła. Wychodiło na to, że nie tylko ona nie chce zapomnieć o tym co wydarzyło się w mieszkaniu Andrei, a to oznaczało iż ma faktycznie jakiś cień szansy. -River nie musi być inna - sama próbowała sobie to wmówić, bo prawda jest taka, że mimo wszystko ich przyjaźń odrobinę się zmieniła. Maddox już na pewno swobodnie nie będzie się czuć jeśli chodzi o obecność prawie nagiej River. Sama będzie próbowała unikać takich akcji by Sanders nie poczuła się nieswojo.
W tej całej sytuacji to tak naprawdę własnie dziennikarka rozdawała karty, a Andy musiała się po prostu dostosować to tego wszystkiego. To River potrzebowała wszystko przemyśleć i poukładać sobie w głowie. Ogarnąć jak teraz będzie tak naprawdę wyglądała ich relacja. I włąśnie z tym wszystkim zostawiła ją baristka przy stoliku by powrócić do pracy. Niby mogła posiedzieć jeszcze, szefowa nie byłaby zła, ale jednak Andy naprawdę chciała by ta miała czas dla siebie tak naprawdę. Poza tym chyba sama również musiała poukładać sobie w głowie i tyle. Widziała gdy jej przyjaciółka wstawała od stolika i podążała ku drzwiom wyjściowym. Westchnęła sobie cicho i skupiła się na pracy. Była wręcz pewna, że ta już wyszła z lokalu i gdy usłyszała jej głos to się lekko przestraszyła. -O osiemnastej - odpowiedziała szybko i zanim dodała, że nie musi po nią przychodzić to River już sobie poszła. Mała uparta bestia.
Nie była pewna czy to dobry pomysł by spędziły wspólnie więcej czas, ale nie miała większego wyboru i kiedy zarzuciła skórę na plecy i wyszła z pracy by pozwolić szefowej zamknąć kawiarnię to na nią już czekała River. Natłok pytań sprawił, że stała chwilę jak wryta i przyglądała się kumpeli -Nie umieram z głodu Riv, wręcz przeciwnie. Nie jestem zbytnio głodna. I zdecydowanie nie jest mi zimno - rzuciła z rozbawieniem zapinając kurtkę. -Pójdę tam gdzie masz chęć - przed końcem pracy wysłała wiadomość do współlokatora by ten wyprowadził Mellow na krótki spacer, bo nie była pewna o której wróci do domu. -Wybieraj mała - rzuciła ostatecznie uśmiechając się przy tym zadziornie i szturchając ją lekko w ramię. -Wiesz, że nie musisz ze mną spędzać czasu prawda? Jak potrzebujesz pobyć sama to naprawdę to szanuję Riv - chwyciła przyjaciółkę za ramiona by ta nie mogła się wyrwać nigdzie -Poważnie mówię. Odprowadzę Cię do domu po prostu co? - nie chciała się narzucać i tyle, chociaż jej mózg krzyczał wręcz by się nie wygłupiała i spędzała każdą możliwą okazę z dziennikarką by pokazać jej, że Andy naprawdę zależy i nie przespała się z nią tylko po to by ją zaliczyć.

autor

Ady

stick and stones may break my bones
Awatar użytkownika
29
167

Dziennikarka śledcza

The Seattle Times

elm hall

Post

Kilka razy zmieniała słowa które powie jak się spotkają gdy tylko ją ujrzy. To że akurat wyszły pytania o tak banalne rzeczy nie było ani trochę planowane. Uleciały szybciej zanim zdążyła pomyśleć i szczerze? To chciała przybić sobie facepalma, ponieważ nie tak miała zacząc tą rozmowe i ponowne spotkanie z Andy. No nic, jakoś trzeba to przetrwac i wziąć się w garść!
- W razie co mam jeszcze troche salatki jakbys pozniej zglodniala. - bo po tej wpadce z kawką kompletnie odechciało jej się jeść. Wolała skupić się na artykule który pisze już od kilku dni. Stała jak glupia ponieważ nie spodziewala się, że to ona ma wybrać gdzie się wybiorą. Myślała, że Maddox coś podrzuci a ona po prostu powie tak i ruszą siną w dal.
- Ej, jakbym nie chciała spędzać z Tobą czasu to by mnie tu nie było! Także cichosza. - bo nie może teraz tak mówić. Ona chciała tu być i zamierzała dobrze się bawić! Znaczy... no tak - wlasnie tak. Chwilę rozważała gdzie mogą iść rzucając pomyslami głośno ale żaden ostatecznie się nie przyjął. Wtedy doznała olśnienia.
- Pianino! - wykrzyknęła szczęśliwa, dopiero pozniej orientując się że Andy jest lekko zdezorientowana. - No taki instrument z klawiszami, no wiesz. - nikt jej nie powie, że kobieta nie zna takiej rzeczy. Zresztą zaraz Rivi zaczela sie śmiać bo mina baristki była bezcenna. - Od kilku dni noszę się z kupieniem pianina do domu! Kiedyś całkiem nieźle mi szło. A skoro wywaliłam biurko Willa mam miejsce aby je postawić! - tak musiała dokładnie opisac czemu chce je mieć - taki kaprys ot co! Szybko wpisała w google gdzie jest sklep ktory kilka dni temu sprawdzala i zamowila im ubera. Siedząc na tylnym siedzeniu i mając tak blisko kumpele nie czuła się skrępowana, dlatego... położyła dłoń na jej kolanie, przecież to nie grzech, prawda? Tym razem ona dawała delikatne sygnały że jest zainteresowana co może z tego wyjść!
Dojechały bez żadnych większych przestojów, a ucieszona River weszła do sklepu muzycznego kierując się na odpowiedni dział.
- Widzisz?! - wskazała na ładne czarne pianino. - Tak wygląda! - zasmiala się dalej nabijając się z baristki. Oczywiscie zaraz poczula uderzenie w ramie w ramach oddania za to dowcipkowanie. - Sprawdzimy je? - usiadła na krzesełku i odstawiła torbę obok instrumentu. Poklepala miejsce koło siebie i spojrzala na klawisze. - Umiesz grać? - to pytanie chyba powinna zadac wczesniej ale co z tego!

autor

--------

Life is full of suprises
Awatar użytkownika
33
184

baristka

Starbucks

elm hall

Post

To było na swój sposób urocze kiedy River tak zarzuciła ją taką ilością pytań. Andy to nawet nieźle bawiło, ale też rozluźniła się automatycznie, bo trochę obawiała się, że ponownie zaczną wcześniejszą rozmowę. A Maddox zdecydowanie w żaden sposób nie chciała naciskać na przyjaciółkę i poważnie mówiła o daniu jej tyle czasu ile faktycznie potrzebowała.
-Nie zgłodnieje. Lepiej żeby ty miała na później - rzuciła kręcąc głową. Andrea ostatnimi czasy praktycznie wcale nie jadła, a jedynie pakowała w siebie tony kawy i alkoholu, ale tego nie powiem przecież Riv, bo ta jej łeb urwie. -Jeny! No przepraszam! - uniosła ręce w geście poddania. Jak nic wolna River zaczynała się rządzić niczym pani na włościach! Było to mega zabawne i baristka nie zamierzała już nic mówić lecz dała jej po prostu wybrać miejsce. Jak już taka groźna jest to niech się zastanawia, a co!
Gdy padło to jedno słowo Andy zmarszczyła brwi i spojrzała na kumpelę dość niezrozumiale. Jakie panino do cholery?! Chyba zbłądziła gdzieś w temacie i teraz z pewnością wyglądała tak jakby za cholerę nie wiedziała co to jest pianino i na co im to. -Na co Ci to? - rzuciła nadal wyglądając dość komicznie. Serio Sanders czasami miała po prostu własny tok myślenia za którym Andy nie potrafiła nadążyć. Dopiero gdy ta wyjaśniła o co chodzi blondynkę olśniło -Nie mogłaś tak od początku? Przez chwile myślałam, że zgubiłam gdzieś połowę naszej rozmowy - uśmiechnęła się zadziornie i zmierzwiła swoje krótkie włosy. Chyba powinna raz zapuścić kudły i dorobić się długich włosów. Wyglądała wtedy jak nie ona. -Will bardzo się do Ciebie dobija? Czy po prostu dał sobie spokój? - musiała wiedzieć, bo maczała palce w nastraszeniu faceta by kompletnie dał spokój dziennikarce.
W samochodzie przez moment poczuła się nieco niezręcznie... a może raczej próbowała nie poddać się pokusom, które kiedyś były mega niewinne? Bo to zwykle ona łapała Riv za rękę czy kładła dłoń na kolanie. Teraz próbowała się powstrzymywać. Jednak kiedy RIvi sama wykonała taki gest Andy nie potrafiła się nawet powstrzymać od lekkiego uśmieszku i położeniu własnej dłoni na tej należącej do ciemnowłosej.
Weszły do świata, które dla Maddox było kompletnie obce, przecież matki nigdy nie było stać na takie rzeczy dla córek. -Zabawne Sanders - uderzyła ją lekko w ramię i próbowała nawet przez chwilę zabić wzrokiem, ale nie wyszło bo sama była nieźle rozbawiona. Usiadła obok Riv przed pianinem i głupkowato się w nie wpatrywała. -Nie. Nigdy nie miałam styczności. Ojciec przepijał wszelkie pieniądze jakie tylko znalazł, więc mama nie miała kasy na żadne takie cuda - uciekła wzrokiem przed Sanders na moment, bo mówienie o czasach dzieciństwa były czymś czego starała się naprawdę unikać. Wstydziła się tego wszystkiego.

autor

Ady

stick and stones may break my bones
Awatar użytkownika
29
167

Dziennikarka śledcza

The Seattle Times

elm hall

Post

River nie mogła przestać się śmiać po słowach kumpeli, ale Andy miała dużo racji. Dziennikarka wyskoczyła jak Filip z konopii z tym pianinem i trudno było stwierdzić o co jej dokładnie chodzi. Na szczęście wytłumaczenie dobrze się przyjęło, dlatego nie rozwijała dalej tej myśli. Westchnęła delikatnie kiedy padło pytanie o Willa.
- Dobija się do mnie na telefon, wysyłał smsy z przeprosinami dopóki go nie zablokowałam. Był kilka razy pod mieszkaniem i... zachowywał się agresywnie, ale twardo stałam przy tym że to koniec. A no i zamki zmieniłam, także nie ma mowy aby sobie tam wszedł. - mogła spać spokojnie nie przejmując się tym, że nagle obudzi się koło swojego eks. W tej chwili mężczyzna dla niej nie istniał i była pewna że tak jest lepiej dla niej. Niejako uwolniła się od ciągłego narzekania i wkurzającego wytykania błędów. No i oczywiście od... przemocy jaka raz na jakis czas się pojawiała.
Na miejscu kiedy weszły do sklepu muzycznego Rivi była zianteresowana wszystkim, ale musiała się uspokoić i faktycznei pojsc w kierunku działu skąd ma kupić instrument. Znajac ją gdyby pojawiło się jakies rozproszenie to kupiłaby gitarę, cymbałki i skrzypce a o pianinie kompletnie by zapomniała.
Widziała ten wzrok który wiele zdradzał - jest to raczej pierwsze spotkanie i zaznajomienie z tym pudłem. Jednakże kolejne słowa które Maddox wypowiedziała uderzyły River w serduszku. Coraz bardziej rozumiała czemu kobieta jest cięta na przemoc. Zakładała że w domu nie było najlepiej a informacja o pieniądzach jedynie sprawiła iż lekko posmutniała. - Przykro mi Andy... hej, spojrz na mnie - poprosiła ladnie i usmiechnela sie gdy kobieta spojrzeniem wróciła na jej buźke. - To żaden powód do wstydu, z takich beznadziejnych warunków wyrosłaś na naprawdę cudowną kobietę. Ja jestem z Ciebie dumna. Liczy się co jest tu i teraz, a teraz będzie Pani grać. - zaśmiała się po czym pokazała jej naprostszą melodię świata czyli Happy Birthday - kilka powtarzających się dźwieków ktore nie wymagają aż tak duzych umiejetnosci. Kazdy glupi to zagra! Wzięła palec wskazujący Andy i położyła na pierwszym klawiszu tak aby wydał dźwięk. - Musisz robić to delikatnie, wtedy nie będą takie mocne i ostre dźwięki. - pozniej pokazala kolejną kombinację. Powtórzyła to dwa albo trzy razy, pomagając odpowiednio trafić po czym dała pole do popisu dla baristki. Nic trudnego, naprawdę! - No dawaj będzie dobrze! - musiala ją zachęcić!

autor

--------

Life is full of suprises
Awatar użytkownika
33
184

baristka

Starbucks

elm hall

Post

Wszystko byłoby w porządku gdyby NAJPIERW Riv ją wprowadziła w cały pomysł pianina. Przynajmniej nie wyglądałaby jak idiotka, która kompletnie nie wie o co drugiej osobie chodzi. Taki trochę przygłup, którym w tym momenice była przy przyjaciółce.
-Czyli nic do niego nie dotarło - zmarszczyła brwi zastanawiając się nad czymś bardzo intensywnie, ale zaraz wybiła sobie to z głowy chwilowo. Najpierw poświęci czas Sanders, a potem wykona jeden mały telefon i namówi kumpli na ponowne odwiedzenie Willa. -Cieszę się, że wymieniłaś zamki. Przynajmniej nie będę się martwić, że on wparuje do Ciebie i znowu będzie chciał cię skrzywdzić - jeśli dojdzie do takiej sytuacji... to tym razem Maddox się nie powstrzyma i będzie chciała go zamordować głoymi rękami. Zasługiwał na spuszczenie niezłego manta, ale Riv prosiła by mu krzywdy nie robiła więc trzymała rączki przy sobie chwilowo.
Nie była muzyklanym człowiekiem. Nie grała na intrumentach i miała wrażenie, że słoń jej na ucho nadepnął, więc trzymała się od sklepów muzycznych z daleka. Zresztą nie ciągnęło jej w tym kierunku, a jako dzieciak doskonale wiedziała, że na to nie było po prostu pieniędzy. Niektórzy znajomi River uczęszczali na dodatkowe lekcje gry na czymkolwiek, a ona prędzej chodziła do pracy niż miała zajęcia dodatkowe po szkole. Ktoś musiał finansowo pomóc jeśli na ojca nie było co liczyć.
Nie chciała spojrzeć na River i z początku naprawdę się temu opierała, ale ostatecznie skapitulowała i ulokowała swoje spojrzenie w tym należącym do Sanders. Uśmiechnęła się lekko -do cudowności to mi naprawdę daleko. - przewróciła teatralnie oczami i zaraz popukała Rivi w łepek. -Pogrzało Cię do reszty. Serio. Ty grasz, a ja tylko ładnie wyglądam siedząc tutaj. Taki jest deal - rzuciła szybko próbując się jakoś wymigać z tego wszystkiego.
Siedziała grzecznie i naprawdę próbowała swoich sił w tej grze, ale ostatecznie skapitulowała gdy ponownie jej palce trafiły nie w te klawisze, które powinny -Poddaję się. To naprawdę nie moja broszka. Moje palce są wyćwiczone w zupełnie czymś innym - rzuciła szybko zanim pomyślała co takiego wygaduje. Pewnie po tej jednej nocy jej przyjaciółka mogła to potwierdzić, ale przecież Maddox miała nie wspominać nic co wiązało się z tamtym wieczorem... głupia. No po prostu brak słów.

autor

Ady

stick and stones may break my bones
Awatar użytkownika
29
167

Dziennikarka śledcza

The Seattle Times

elm hall

Post

Gdyby mogła to by rzuciła stanowczym sprzeciwem co do słów kumpeli! Dla niej była cudowna i to nie tylko jako przyjaciółka ale w głównej mierze osoba. Pomaga, dba o nią i widać że jej zależy, nie jak niektórym, a że miała ciężkie dzieciństwo które nie zdefiniowało Andy to tylko (i aż) powód do dumy. Przewróciła oczami na to co powiedziała Maddox. Czemu ona tak w siebie nie wierzy! Na początku szło dobrze, palce trafiały na odpowiednie klawisze rozbrzmiewając przyjemnymi dla ucha dźwiękami. To że pare razy coś się omskło to nie powód do poddania się! No ale nie będzie naciskać.
Komentarz jakim rzuciła baristka na chwilę wybił River z rytmu, dlatego lekko zarumieniła się na policzkach. Widać że an rozmowe o tym co zaszło jest jeszcze za wczesnie, a przynajmniej w tym momencie. Dlatego cicho zachichotała pod nosem jak podlotek. - Są i nie powiem. Dają większą ilość przyjemności niż te na klawiszach. - zasmiala sie otwarcie po czym spojrzeniem wróciła na instrument. - Zagrać Ci coś? - podpytała a gdy tamta skinęła głową, rozprostowała palce i jeszcze moment wpatrywała się w nie. Czy pamięta jeszcze coś z lekcji jakie dawała jej mama, a potem nauczycielka? Się okaże.
Rozsiadła się wygodniej i powoli zaczęła grać jedną z jej ulubionych melodii. Nie miala pojecia czy Andy ją zna, a nawet jak nie to dzięki niej ją pozna - a warto! Płynnie przesuwała palce na kolejne dźwięki nawet na moment nie posiadając większego przestoju. Wszystko pdzychodziło bardzo prosto, aż sama była zdziwiona. Może jednak pamięć nie jest tak zawodna? Czemu nie moze pamietac innych rzeczy tak jak właśnie to!
Gdy skonczyla usmiechnela sie i spojrzala na Andy. - Tadam! Jak byłam młodsza to grywałam na pianienie w domu. Matka lubiła tego słuchać. - zamyslila sie na moment zapominając o bożym świecie. Wyrwały ją dopiero jakieś słowa Maddox. - Co? Sorki odpłynęłam. - zasmaiala sie i lekko popukala w glowe. - Coś mi pod kopułą wolniej pracuje. A wiesz jaki ma to ciekawy tytuł? Gotowa?! RIVER flows in you. - fajny zbieg okolicznosci, idealny do żartów! Zwłaszcz atakich drętwych jakie nierzadko paplała na lewo i prawo. - Chyba sie nada do mnie do domu, nie? - zastanawiala sie jak je wniesie jesli nie mają usługi dowozu. Instrument sporych gabarytow sprawi na pewno wiele trudnosci. Może poprosi Miga?

autor

--------

Life is full of suprises
Awatar użytkownika
33
184

baristka

Starbucks

elm hall

Post

Nie wierzyła w siebie i miała podkopaną własną samoocenę właśnie przez wzgląd na przeszłość. Niektórych rzeczy zasłyszanych jako dzieciak od rodziny nie da się potem wymazać nawet jakby mocno się chciało. I tak było z Andy. Jednak nawet mimo tego nadal była w dużym stopniu pewna siebie, a o tym co działo się w przeszłości po prostu nie mówiła. To oddzieliła od siebie wielką ścianą i tyle.
Nie powinna rzucać niczym związanym z seksem z racji tego co między nimi zaszło i chciała przez sekundę cofnąć swoje słowa widząc minę Riv, ale nie zrobiła tego. Niestety Maddox taka już była i rzucała takimi tekstami mimo wszystko. Jednak kiedy usłyszała odpowiedź Riv uśmiechnęła się zadziornie. Ktoś tu mimo wszystko pamiętał wspólny wieczór dokładniej niż się Maddox zdawało! -Jasne- skinęła głową i przez moment zamilkła by jej towarzyszka zaczęła grę. Może i Andy się na tym kompletnie nie znała, ale widać było że Sanders lubiła grywać na tym instrumencie i przede wszystkim umiała, więc baristka siedziała cicho i wsłuchiwała się w melodię. Możliwe, że gdzieś tam już to zasłyszała, ale w tym momencie nie potrafiła sobie przypomnieć dokładnie co to za muzyka. Z zafascynowaniem dziecka przyglądała się zwinnym palcom, które przemykały po czarnobiałych klawiszach.
-Wow. Musiałaś długo ćwiczyć by umieć takie melodie - rzuciła, ale chyba nie do końca to dotarło do przyjaciółki, bo wyglądała na lekko nieobecną, ale Andy nie zamierzała jej przeszkadzać. -Pod kopułką wszystko Ci dobrze pracuje - uśmiechnęła się i zmierzwiła kudły River. Jak ona nie znosiła gdy ta się pukała w łeb. Roześmiała się gdy usłyszała tytuł i nawet powstrzymała przed głupkowatym komentarzem, a to już wiele jak na Maddox dzisiaj! -Myślisz, że się zmieści? Nie żeby coś ale bardziej praktyczne byłoby zmieszczenie tam keyboard. No wiesz, nie chodzi już o ilość miejsca, ale ktoś to musi wnieść, a ja nie jestem na tyle silna - zauważyła. Pianino czy fortepian chyba bardziej nadawał się do domku jednorodzinnego bo nie trzeba byłoby wnosić tego na któreś tam piętro i jeśli kiedyś Riv faktycznie się dorobi męża i domku będzie łatwiej z keybordem po prostu!

River Sanders

autor

Ady

ODPOWIEDZ

Wróć do „Fremont”