WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://www.itqan-2010.com/sites/defaul ... /div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– 6 – Nigdy nie przepadała za takimi przyjęciami. Grono najbogatszych ludzi w Seattle ubranych w białe ubrania, obwieszonych złotą biżuterią i połyskującymi Rolexami za setki tysięcy dolarów. Witali się buziakami zawieszonymi w powietrzu i krzywili, gdy tylko ktoś odwrócił się do nich plecami. Wyglądali komicznie. A wszystko to w Country Clubie należącym do kryminalisty. Zdawali sobie sprawę z tego, jakim człowiekiem jest Jasper? Czym zajmuje się, kiedy nikt nie patrzy mu na ręce? Jak wielką machiną przestępczą zarządza?
Musiała w jakiś sposób wpasować się w tłum. Tym razem na przeszpiegi nie wysłała jej kancelaria. Czasami brała dodatkowe zlecenia; nie ze względu na pieniądze, których raczej jej nie brakowało, a z czystej ciekawości i ekscytacji, bo kochała swoją pracę. Będąc śledczą w kancelarii pracowała dla klientów – nieważne, czy byli oni bez skazy czy mieli swoje za uszami, to klient płacił i wymagał. Gdy zaś kontaktował się z nią stary znajomy z prokuratury od razu wiedziała, że będzie mogła zwyczajnie zrobić coś dobrego dla Seattle. Choć nigdy nie mówiła tego na głos.
Niemal miesiąc temu na jednej z plaż West Seattle znaleziono ciało zastrzelonego mężczyzny. Nazywano go Johnem Doe, bo nikt nie wiedział, jak naprawdę miał na imię, skąd pochodził, czym się zajmował. Na jego ciele nie znaleziono żadnych śladów oprócz – rzecz jasna – dziury wlotowej pocisku. Już na pierwszy rzut oka sprawa wyglądała na bezlitosną egzekucję. Po kilku dniach badania terenu wokół Doe, ekipa kryminalistyczna trafiła na łuskę z charakterystycznym znakiem. To cud, że się na nią natknęli, bo dookoła był tylko piach. Później informator „z ulicy” potwierdził, że jest to znak rozpoznawczy grupy przestępczej sterowanej przez Davenporta. Sprytne, bo dzięki niemu tylko wszyscy wtajemniczeni wiedzieli, kogo należy się obawiać.
Krążąc pomiędzy stolikami i kiwając głową w akcie fałszywego witania się z ludźmi, których nigdy wcześniej nie widziała, czekała, aż przy wejściu do budynku nikogo nie będzie. Wcześniej dokładnie przestudiowała mapę Country Clubu i wiedziała, jak dostać się do jego gabinetu. W odpowiednim momencie prześlizgnęła się do środka i zostawiwszy za sobą lekko uchylone drzwi, zabrała się za przeszukiwanie biura. Właściwie nie wiedziała dokładnie, czego szuka. Zdjęć denata? Paczki nabojów? Jakichkolwiek dokumentów potwierdzających, że śmierć Johna Doe to jego sprawka? Finalnie, przeglądając stos teczek zamkniętych w jednej z szuflad, trafiła na fotografię mężczyzny; ewidentnie była zrobiona z ukrycia. To wtedy usłyszała kroki na korytarzu.
– Ups – oparła się pośladkami o biurko, chowając dłoń ze zdjęciem za plecami. Jasper Davenport we własnej osobie stał naprzeciwko niej i przeszywał ją wzrokiem. – Masz mnie – uroczy uśmiech i zagryzienie dolnej wargi – przecież jest tylko głupią blondynką, prawda? – Zgubiłam się w drodze do toalety.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

4?

Powiedzmy sobie szczerze, Nora nie miała pojęcia na co się pisze. Na co się porywa właściwie. Myślała, że sprawa będzie jak każda, myślała, że znajdzie szybko dowody świadczące o tym, że jest w to jakoś zamieszany. Ale Jasper doskonale wiedział, że ktoś siedzi mu na ogonie i pozwalał na tą zabawę, dlaczego? Bo się nudził, bo był nietykalny, bo miał ochotę na to, by piękna blondynka, która zadawała niewygodne pytania zobaczyła, że tak naprawdę nic ni wie, nic nie zyska i pewnie nawet niczego się nie dowie. Poza tym, czym byłaby wiedza bez dowodów w sądzie? Jeden nabój i plotki to jeszcze nic takiego, równie dobrze ktoś mógł im sprzątnąć dostawę, prawda? Davenport był więc przygotowany na każdą ewentualność, wiedząc dobrze, że każda zabawa ma kiedyś swój koniec. Bynajmniej nie chciał, by był on katastrofalny dla niego.
Dzisiejsza impreza była nudna, kilka drinków, rozmów z bogatymi ludźmi, przechadzanie się po ogrodach, obserwacja zakochanych par, bogatych córeczek tatusiów, które puszczały mu oczka i nadętych gnojków, którzy nie potrafili poprawnie trzymać kija golfowego. I była też ona, zjawiła się, jak podejrzewał, wykorzystując sytuację, że Jasper oficjalnie był zajęty, że będzie sporo ludzi, zamieszania i alkoholu, który uśpi czujność. W innym wypadku, nadziałaby się na kogoś z jego ekipy, kto po prostu czuwałby przed jego gabinetem, dziś jednak, widząc jak kieruje się w stronę budynku kazał się wycofać - być w pobliżu, ale dać jej zielone światło, zastanawiając się jednocześnie co wymyśli śledcza. Dał jej dwie minuty, w których mogłaby coś znaleźć, ale wcale nie musiała i wszedł do środka, opierając się o biblioteczkę. Uśmiechnął się kącikiem ust, ściągając okulary z nosa i przyglądając się jej na tyle bezczelnie, że gdyby nawet ubrała mniej prześwitującą kieckę, wszystko by widział. A może to tylko działała jego wyobraźnia. - Mhhm.. zgubiłaś się i pewnie w mojej szufladzie szukałaś też klucza do tej magicznej toalety, co? - Odparł z ironią, ale nie ruszał się z miejsca, obserwując każdy jej gest, krok, mimikę. Jeśli wydawało jej się, że karta pt "głupia blondynka" przejdzie, to faktycznie nie doceniała przeciwnika.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Brnięcie w kłamstwo na tym etapie nie miało większego bez sensu. Opierając się nonszalancko o biblioteczkę całym sobą pokazywał, że doskonale wie, kim jest Nora. Wprawdzie nadal nie wiedziała, w jaki sposób dowiedział się o grzebaniu w szufladzie, ale miała teraz na głowie większe problemy. Przez kilka długich sekund wpatrywała się w szatyna z tym samym, uroczym uśmiechem, aby finalnie zdjąć maskę typowej blondynki i zacisnąć usta w cienką linię. Kurwa.
– Jak zwał, tak zwał – powiedziała w końcu i wywróciła oczami, bo owszem, miał ją w garści, ale nie mogła mu tego pokazać. Była idiotką myśląc, że jej nie rozpozna. Nie śledziła go od dzisiaj, od dłuższego czasu pozostawała jego ogonem i istniał cień szansy, że gdzieś już ją widział. Powinna lepiej przemyśleć tę sprawę, dogadać się z prokuratorem, który wiedziałby, że musi wezwać posiłki, jeśli nie da znaku życia po godzinie… Ale nie. Tak bardzo wierzyła w swoje umiejętności, że gdzieś po drodze zupełnie zapomniała o zdrowym rozsądku. Czy powinna się go bać? Niewątpliwie byłaby jeszcze głupsza, gdyby jej serce nie zabiło te kilka razy szybciej w obawie o własne życie. Ten człowiek z zimną krwią mordował niewygodne dla niego osoby. Uniosła brwi ku górze, gdy zaczął rozbierać ją wzrokiem. Ona w tym momencie zdecydowanie nie skupiała się na aparycji Davenporta, choć skłamałaby, gdyby powiedziała, że podczas przeglądania zebranych na niego akt nie pomyślała o tym, że wygląda… Dobrze. – To ja będę się zbierać – pierwsze, co przyszło jej do głowy, to próba wyminięcia szatyna i ulotnienie się z Country Clubu. Wsiadłaby do autobusu, przesiadła na pociąg, następnie wskoczyłaby do taksówki i spróbowała zgubić ogon, który z pewnością by za nią wysłał. Przefarbowała włosy, nałożyła na twarz ciemne okulary. Plan idealny. Tylko dlaczego myślała, że bez problemu ją wypuści? W dłoni nadal kurczowo ściskała zdjęcie, wiedząc, że za nic mu go nie odda. Kurwa, ten facet pewnie miał rodzinę. Ludzi, którzy wciąż czekali na jego powrót.. Zupełnie nieświadomi tego, że po śmierci został porzucony jak zwykły odpad.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie musiała wiedzieć, że Jasper miał dosłownie wszędzie kamery, a już na pewno we własnym gabinecie - na zaś. Nie musiała wiedzieć, że w momencie, gdy przekroczyła ten próg, była na celowniku jednego z jego ludzi. Jasper nie wydawał się zbyt wzruszony całą sytuacją, ale to nie znaczyło, że był głupcem. Doskonale wiedział, jak piękne kobiety potrafiły zawrócić w głowie i sprawić, by człowiek przestał logicznie myśleć. A Nora na pewno wykorzystywała swoją urodę oraz tą cholerną kieckę do własnych celów, a przynajmniej do rozproszenia jego uwagi. Kto wie, czego tu szukała? Kto wie, co planowała? Paranoja? Nie. Raczej środek ostrożności. Gdyby ją miał, to pewnie nie jadłby w lokalnych knajpach, bojąc się, że ktoś go otruje, nie wychodziłby z kumplami na piwo i nie zachowywałby się jak zwyczajny obywatel z country clubem na karku. Dla ludzi ze Seattle Davenport był po prostu dziedzicem tej małej fortuny, którą przejął po ojcu i prowadził w należytym porządku.
Nic więcej nie powiedział, przyglądając się blondynce z zainteresowaniem. Nie wiedział za bardzo co ma z nią zrobić, ale na pewno nie zamierzał jej wypuszczać z tego gabinetu. Została przyłapana na gorącym uczynku, a więc powinni sobie porozmawiać tak od serca, prawda? I niech się cieszy, że miał dzisiaj dobry humor. Może nie pociągnąłby za spust, ale... no właśnie, zawsze był ten moment, gdy trzeba było wątpić. W przypadku takich ludzi nie było pewności. - Hm... dlaczego? Impreza niedawno się zaczęła - uśmiechnął się lekko, zerkając na jej dłonie, które chowała za plecami. Podstawówka. Aż cicho westchnął. Przekręcił zamek w drzwiach, gdy tylko je zamknął i zrobił kilka kroków do przodu. - Hm.. zacznijmy od tego, że powinniśmy się chyba sobie przedstawić - ta szopka zaczynała nawet go bawić, ale nie zamierzał chować maski do kieszeni, bo przecież oficjalnie nigdy nie poznali się, nigdy nie wymienili uścisku dłoni, dlatego też nim się obejrzała - Jasper stał naprzeciwko niej, w odległości półtora, może dwóch kroków. - Jasper Davenport, właściciel country clubu, a to.. moje biuro - wyciągnął w jej stronę dłoń, czekając na reakcję. Ciekaw był, czy uściśnie mu dłoń, czy przedstawi się, czy pokaże mu, że jednak skrywała coś za plecami. Coś, co nie należało do niej.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

4.
outfit Przez ostatnie dwa tygodnie Sabini pracowała zdalnie, zaglądając do Country Clubu jedynie od czasu do czasu. Skręcenie kostki nie należało do tych przyjemnych doświadczeń, a w przypadku jasnowłosej sytuacja była już całkiem do dupy, bo ona żyła swoją pracą i, w przeciwieństwie do większości zapracowanych ludzi, naprawdę nie marzyła o jakiejś dłuższej przerwie. Nie wspominając już o tym, że interesy same się nie załatwiały....
Dobrze, że managerka w miarę szybko się wykurowała, wszak na horyzoncie pojawiły się nowe możliwości, z których grzechem byłoby nie skorzystać. Prawdę mówiąc, Anabelle rzadko układała się z Rosjanami, ponieważ miała do nich mocno ograniczone zaufanie, ale ci i tak byli lepsi od przebiegłych Chińczyków, którzy przeważnie próbowali wciskać ludziom jakieś badziewia. Ana kontaktowała się z potencjalnym sprzedawcą za pomocą pośredników, bo tak było po prostu bezpieczniej, nie tylko dla niej, ale również tej drugiej strony. Dopiero po wymienię kilku istotnych informacji, została ustalona data oraz miejsce spotkania. Country Club był idealnym miejscem do załatwiania tego typu interesów. Ludzie przychodzili tutaj z różnych powodów — planowanie ślubu, jakiegoś innego ważnego wydarzenia, w sprawie legalnej współpracy... Obecność dziwnych i bogatych typów wcale nie wzbudzała tutaj żadnych podejrzeń. Sabini nie do końca wiedziała, z kim przyjdzie jej dzisiaj załatwiać interesy i vice versa, mimo wszystko starała się jak najlepiej przygotować do tego spotkania, w końcu nie reprezentowała tylko siebie, a przede wszystkim Jaspera. To on był głową ich zorganizowanej grupy, ona była jedynie, a może aż, jego prawą ręką.
Zająwszy miejsce na wygodnym fotelu za biurkiem, blondynka zaczęła przeglądać jakieś dokumenty. W pomieszczeniu przebywała dwójka jej pracowników. Telefon jednego z nich nagle zaczął wibrować. Mężczyzna wyjął go z kieszeni w celu odczytania wiadomości. Ich rosyjscy goście właśnie przybyli na miejsce, o czym natychmiast ją poinformował.
Przyprowadź ich — powiedziała Anabelle do pracownika, po czym przerwała wertowanie steku papierów i założyła nogę na nogę, cierpliwie czekając na wcześniej wspomnianych „delegatów”.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

1

Ostatnie promienie słońca przebijały się przez gęste chmury, które napłynęły nad miasto znad oceanu. Dimirti siedział pogrążony w myślach – szum miasta w samochodzie, był znikomy. Ciche mruczenie cztero-litrowego V8 uspokajało mężczyznę i wprowadzało spokój w strapioną życiem duszę. Niemieccy konstruktorzy nie po raz pierwszy zaskakiwali go swymi pomysłami i osiągnięciami, a modele e 63 s matic, były dlań spełnieniem dziecięcych pragnień motoryzacyjnych, gdzie ogromna moc przekładała się na komfort zostawiając w tyle konkurencję. Zmodyfikowane czarne mercedesy, były pierwszym co zastał, gdy przyleciał pół roku temu do Seattle. Bart znał go jak nikt i wiedział doskonale co lubi.
W myślach cofał się do dnia, w którym przyszło oficjalne zaproszenie do negocjacji. Pośrednicy spisali się całkiem nieźle w tak krótkim czasie. Naturalnym było, że jeszcze tego samego dnia dostanie na biurko teczkę z informacjami odnośnie przyszłego partnera biznesowego. Jego życiorys, ukończone szkoły, z kim i co robi, gdzie jada, itd. Ludzie wokół Rosjanina nie byli pierwszymi lepszymi osiłkami z łapanki, a często ich przeszłość wiązała się z wywiadem, kontrwywiadem, jednostkami specjalnymi, a nawet znaleźli się duchowni. Chociaż w dzisiejszych czasach ich rola i pozycja nie była już tym samym.
Mógł zatem powiedzieć, że był przygotowany i odrobił „zadanie domowe” uśmiechała mu się ta pozycja wyjściowa i mogła wiele zmienić w rozmowach. Chociaż życie płata różne scenariusze i trudno przewidzieć, co los da. Aczkolwiek można próbować i starać się przeznaczenie kształtować.
Droga nie była długa, ale i tak odetchnął z ulgą, że już się zakończyła. Wysiadł z wozu i rozejrzał się wokół. Jego oczom ukazała się całkiem miła rezydencja w której przy innych okolicznościach mógłby zagrzać trochę czasu grając w golfa, czy chodząc do sauny. Przyznać musiał, że tego drugiego mu nieco brakowało w Stanach. Kątem oka dostrzegł jak z pozostałych wozów wysiadają ludzie w garniturach – uśmiechnął się kwaśno. Wyglądali jak niedźwiedzie, które przyjechały na bankiet w obcisłych i wymuskanych ubrankach. Jednak takie były wymogi, ot ryzyko branży, co tu dużo mówić?
Wszedł do środka wraz połową tej zacnej gromadki, by w holu pozostawić większość, a w dalszą drogę wraz z „przewodnikiem” podążyć jedynie w towarzystwie dwóch przyjaciół: Borysa i Sigurda, byli to mężczyźni przewyższający Dimitirego wzrostem i posturą. Pierwszy z nich, był człowiekiem mierzącym na oko metr osiemdziesiąt osiem, o sylwetce bardziej kanciastej niżeli podłużnej. I oczach tak intensywnie zielonych, że przywodziły na myśl szmaragdy, które mówiły i ostrzegały, że ma się do czynienia z: wprawnym kłamcą, wytrawnym mówcą, cwaniakiem, hultajem, ze specyficznie ukierunkowaną moralnością, który za pieniądze gotowy sprzedać własną babkę, przy okazji jeszcze odnajdzie, w tym korzyść. Jego towarzysz, był dwumetrowym olbrzymem, o aparycji idioty. Acz bystre oczy, którymi taksował otoczenie zdradzały, że bynajmniej daleko mu do takiego. Trudno też tak powiedzieć, o kimś kto do snu czyta o fizyce kwantowej, a przy śniadaniu zacytuje Szekspira, a czasem i Alighieri się trafi, jeśli akurat temat, ku temu sprzyjający.
Wesoła kompania weszła z uśmiechami lub ich cieniem malującym się na ustach do gabinetu, w którym urzędowała filigranowa blondynka. Dimitri bez wahania podszedł i przywitał się wyciągając prawicę w stronę kobiety, a jeśli ta mu ją podała musnął ustami jej chłodną skórę.
Dobry wieczór – uśmiechnął się pogodnie w oczekiwaniu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Sabini miała okazję współpracować z naprawdę różnymi ludźmi — począwszy od zwykłych gangsterów i na bardzo wpływowych szefach wielkich organizacji skończywszy —, toteż trzyosobowa grupa Rosjan nie zrobiła na niej większego wrażenia. Facet, który najprawdopodobniej nią przewodził, wyglądał na wyjątkowo młodego. Ana mimo wszystko spodziewała się kogoś... starszego, w dodatku o niezbyt przyjemnej aparycji. Z drugiej strony on zapewne też nie spodziewał się zobaczyć na jej miejscu młodej blondynki o niepozornym wyglądzie.
Witam — odparła menadżerka nieco chłodnym tonem, by potem wstać z fotela i podać Rosjaninowi dłoń w celu wymiany uścisku dłoni. On jednak postanowił ją zaskoczyć, stawiając na bardzo tradycyjny gest — pocałunek w dłoń. Ana próbowała sobie przypomnieć, kiedy po raz ostatni jakiś mężczyzna pocałował ją w dłoń. Po chwili stwierdziła jednak, że to naprawdę nieistotne oraz że warto było skupić się na interesach, a nie na jakichś pierdołach.
Ana — przedstawiła się, licząc na to, że jej potencjalny wspólnik zrobi to samo.
Wskazawszy na krzesło znajdujące się przy biurku i zachęciwszy tym samym Dimitriego do zajęcia na nim miejsca, kobieta wróciła na swój fotel, po czym lekko popchnęła drewniane pudełko z papierosami oraz cygarem w jego stronę. Nie wiedziała, czy facet lubił sobie zapalić, ale mimo wszystko postanowiła mu to zaoferować. Osobiście nie była palaczką, dym tytoniowy trochę jej przeszkadzał, aczkolwiek wiele osób z jej otoczenia paliło, więc musiała się do niego przyzwyczaić. Gdyby Dolohov nie miał ochoty na fajkę, to zawsze mógł się poczęstować szklanką wody, która została dla niego przygotowana. Na alkohol było jeszcze za wcześnie...
Pozwól, że przejdę do rzeczy... — zaczęła, wlepiając bezwstydny wzrok w twarz Rosjanina. Wolała nie marnować swojego i przy okazji jego czasu. — Podaj dokładną ilość oraz ostateczną cenę — powiedziała, łapiąc przy okazji jakiś długopis oraz kartkę papieru w razie, gdyby musiała sobie coś zanotować czy obliczyć. Nie planowała się z nim zawzięcie targować i wolała, żeby od razu podał jej cenę, z której nie zamierzał zejść. Oboje wiedzieli, czego dotyczyły rozmowy, choć Sabini z pewnością będzie chciała zobaczyć jakiś przykładowy egzemplarz i poprosić jednego ze swoich towarzyszy o profesjonalną ocenę sprzętu. Jeżeli obie strony będą usatysfakcjonowane, to dopiero wtedy przejdą do ustalania szczegółów ewentualnej transakcji.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dimitri – odparł, bez chwili wahania, po czym zajął wskazane miejsce naprzeciwko blondynki. Na wejściu zlustrował gabinet i musiał przyznać, że prezentował się on całkiem dobrze. Chociaż bywało, że podpisywał intratne umowy w gorszych miejscach niż można to sobie było wyobrazić. Ten luksus, a raczej komfort posadzenia czterech liter na fotelu, był jednakże przyjemny i łatwo doń przywyknąć. Nie interesowały go papiery i drobiazgi leżące na biurku, byłoby to niestosowne wścibiać nos w nieswoje sprawy, mimo iż czytanie tekstu do góry nogami nie stanowił większego problemu dla kogoś takiego, jak Dimitri. Od dłuższego czasu natomiast oczy Rosjanina nienachalnie badały twarz blondynki, o imieniu Ana. Uśmiechnął się nawet na propozycję zapalenia w budynku, lecz podziękował. Starał się tego nie robić, a że palić mu się zdarzało to zazwyczaj wychodził na balkon tudzież udawał się na spacer, aby śmierdzący opar z fajek nie wsiąkał w ściany i meble.
Zaskoczyła go. Konkretną i zdecydowaną postawą i specjalnie pokazał po sobie, że wywarła na nim takie, a nie inne wrażenie. Musiała zapewne z niejednym zatwardziałym burakiem walczyć, o te kilka procent mniej lub więcej, a czasy, były takie, że ludzie woleli uparcie iść w zaparte niżeli pozwolić sobie na stratę. Jednak nie dla niego podwórkowe i krajowe utarczki i walki kogucików. On przychodził tu jako gracz międzynarodowy reprezentujący nie tylko siebie, ale przede wszystkim interes swojej rodziny. Owszem głęboko utajniony i skryty, acz to niczego nie zmieniało. Przyszedł tu osobiście nie wysyłając swoich ludzi, którzy by dopięli tą transakcję na ostatni guzik. To też liczył na pewną wzajemność i poszanowanie, a jak widać przeliczył się. Wystarczył jeden gest wyrażający dezaprobatę grymas, aby Borys uśmiechnął się kwaśno, a Sigurd prychnął. Oni już wiedzieli, co chodzi po głowie ich przyjaciela.
Jak rozumiem całą operację przeprowadzę z panią? – Odparł zaskakująco miło i serdecznie uśmiechając się przy tym delikatnie. To pytanie, było poniekąd zbędne, lecz miało służyć; jako wstęp do rozwinięcia wątku i danie do zrozumienia sekretarce, że jeśli jeszcze nie była pewna, to tak, teraz jest najlepszy moment, aby dyskretnie lub też i nie dać znać szefowi, że miło byłoby, gdyby wpadł, gdziekolwiek jest i cokolwiek robi… Bowiem interesy czekają, a biznes to biznes, prawda?
Czas to pieniądz, lecz ja tego i tego mam pod dostatkiem – rozsiadł się wygodniej w fotelu i uśmiechnął się serdecznie, ba! Nawet sięgnął po szklankę z wodą i upił kilka łyków. Po czym skrzywił się jakby w naczyniu był ocet. – Woda? – spojrzał z wyrzutem na blondynkę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Anabelle poniekąd przywykła do bycia dyskryminowaną ze względu na swoją płeć, wszak takowej dyskryminacji doświadczała już od najmłodszych lat. Wychowała się bowiem wśród prawie samych mężczyzn, którzy uparcie twierdzili, że kobieta jest istotą słabą, nienadającą się do pewnych rzeczy i odkąd pamięta, próbowała udowodnić sobie oraz innym, jak bardzo mylne było to twierdzenie. Sabini nie chcieli dać jej szansy, nie chcieli wciągnąć ją w swoje nielegalne interesy, aczkolwiek jej przyjaciel nie miał już przed tym tak wielkich oporów — nauczył ją wszystkiego, obdarzył zaufaniem... Nie zamierzała go zawieść. Co ciekawe, do tej pory, pomimo wielu przeszkód, blondynka radziła sobie zaskakująco dobrze.
Słowa Rosjanina nie do końca spodobały się jasnowłosej, ale nie dała po sobie tego poznać. To nie pierwszy raz, kiedy potencjalny klient lub handlarz nie brał jej na poważnie, tudzież nie mógł uwierzyć, że przyjdzie mu współpracować z przedstawicielką płci pięknej. Na takiej płaszczyźnie.
Zgadza się. Jakiś problem? — zapytała, unosząc jedną brew. Wolała się upewnić, że Dimitri mimo wszystko potraktuje ją jako kogoś równego sobie, że nie jest jednym z tych dupków, którym obecność kobiety na takim stanowisku wydawała się śmieszna. Zresztą, jakie to miało dlań znaczenie? Chciał zarobić. Kasa powinna się zgadzać. Co za różnica, kto płacił?
To świetnie, aczkolwiek ja go aż tyle nie mam — skwitowała, mając na myśli oczywiście czas, bo na brak gotówki na razie nie narzekała. Jeszcze dwa tygodnie temu nie mogła narzekać na brak wolnego czasu, ale jeżeli wraca się do pracy po dłuższej nieobecności, to niestety ma się sporo do nadrobienia.
Sabini wyprostowała się na fotelu i założywszy nogę na nogę, ponownie wbiła wzrok w twarz swojego rozmówcy, któremu najwyraźniej nie spodobał się smak, a raczej jego brak, przezroczystego napoju. Menadżerka ledwo powstrzymała się przed parsknięciem śmiechem.
Chyba nie oczekiwałeś, że będzie to Stolichnaya* — popatrzyła na mężczyznę z politowaniem. W przeciwieństwie do niego darowała sobie zwroty grzecznościowe i tak dalej. No i hej, byli w Ameryce, a nie w Rosji! Najpierw interesy, a później wódka.
Szczegóły poproszę — zwróciła się do Dimitriego w języku rosyjskim, bo wcześniej prosiła po angielsku i chyba czegoś nie zrozumiał. Akurat nie miała problemów z dogadaniem się po rosyjsku. Uczyła się tego języka od dziecka, choć już jakiś czas temu przestała go używać. Teraz nadarzyła się świetna okazja, żeby to i owo sobie przypomnieć.


*znana sowiecka wódka

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Rosjanin nie powstrzymywał lekkiego grymasu, który subtelnie mówiąc, mógł być imitacją uśmiechu. Z lekka drwiący, acz nie lekceważący. Nie można powiedzieć, że był zaskoczony śmiałością w słowach, lecz jak na jego gust wszystko odbywało się bez należytego w tej branży szacunku dla interesów. To wszakże nie były zakupy w supermarkecie, a konkretna i czasochłonna operacja do której należy się odpowiednio przygotować i rozplanować wszystko i dopiero zacząć działać. Tak, aby wszystko było legalnie i zgodnie z prawem panującym w stanie Waszyngton. Nie był amatorem, który wpadnie przez brak odpowiednich zezwoleń i pokwitowań, ani mu się śniło pójście na dno przez taką bzdurę, gdy wszystko inne było legalne i z dobrych źródeł. To też słowa kobiety, jej pewność i władcza postawa, którą prezentowała nie podobały się Rosjaninowi. On bowiem nie miał nic do stracenia, a oni zdecydowanie więcej, lecz być może jeszcze o tym nie wiedzieli, albo i wiedzieć nie chcieli? To nie miało znaczenia.
Spojrzał na twarz Borysa, która wyrażała więcej niż tysiąc słów i mężczyzna widocznie nie krył się z takimi, a nie innymi emocjami. Wiedział, że jego przyjaciel, jest człowiekiem czynu, acz słowa jakie mogłyby paść z jego ust raczej nie przypadłyby blondynce do gustu.
Wrócił oczami do sekretarki, o zimnym spojrzeniu. – Pani jak mi się wydaje myli niebo z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni rzeki. – Uśmiechnął się samymi jeno kącikami ust. – Być może dla lokalnych i krajowych dżentelmenów pani obecność w negocjacjach nie jest przejawem braku szacunku, lecz my w Rosji zgoła inne, w tym zakresie mamy mniemanie. – Bynajmniej nie uchybiał kobietom, ani ich nie dyskryminował, gdyż kilkakroć przekonał się, iż ich ręka i mądrość nieraz słuszniejszą bywa niżeli mężczyzny, lecz tu nie o płeć, a o pozycję chodziło. Bowiem, gdyby to ona przewodziła tej organizacji wówczas nie byłoby żadnego problemu, lecz kim ona była w tej strukturze? Sekretarką, asystentką, prawą ręką? A nawet jeśli tą ostatnią to mimo wszystko wypadałoby poinformować wpierw, ale i tak kultura, kulturą.
A szkoda, że to nie Stoli, może wówczas milej by się rozmawiało? – Uśmiechnął się serdecznie odsłaniając przy tym rząd perłowo-białych zębów.
Przyznać musiał, że sekretarka robiła dobre wrażenie jednak pośpiech ją zdradzał, a ten nigdy nie był dobrym doradcą.
Spokojnie… najpierw opowiedz mi o sobie. Chętnie wysłucham z kim przyszło mi robić interesy skoro twój szef nie raczył się pojawić – cień uśmiechu nie znikał z twarzy Rosjanina.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Blondynce nie podobał się fakt, że Rosjanin nie potrafił lub nie chciał mówić wprost, tylko owijał w bawełnę. Czy tak naprawdę trudno było podać ilość sztuk danego towaru oraz określić jego cenę? Gdyby Dolohov podał jej jakąś cenę z kosmosu, nie będąc gotów z niej zejść, to dalsza współpraca nie miałaby przecież sensu i mogliby zakończyć wszystko tu i teraz. Dzięki temu Ana nie musiałaby tracić cennego czasu. Swoją drogą, Jasperowi wcale nie zależało na tej transakcji. Ba! On o niczym jeszcze nie wiedział, a co za tym idzie, nie byłby na jasnowłosą zły, gdyby ta okazja przeleciała im koło nosa.
Słuchaj Dimitri.... Jesteśmy w Seattle, to nasz teren i to my ustalamy tutaj zasady. Jeżeli coś ci się nie podoba, to tam jest wyjście — wskazała ręką drzwi wyjściowe z gabinetu — Możesz znaleźć sobie innego kupca — powiedziała ze wzruszeniem ramion. Skoro przyjechał tutaj robić interesy, to powinien mieć odrobinę pokory. Swoje zasady, którymi kierował się, robiąc interesy w Rosji, mógł sobie teraz wsadzić w tyłek. Sabini nie zamierzała się za bardzo uginać. Poza tym ona nie wypytywała Dimitriego o jego szefa i o to, dlaczego ten nie zjawił się tutaj osobiście. Nie obchodziło ją nawet to, jaką pozycję zajmuje w organizacji tak długo, jak był w stanie dostarczyć jej odpowiedni towar w przyzwoitej cenie. Inaczej byłoby w przypadku, gdyby zdecydowali się na stałą współpracę. O tym na razie jednak nie było żadnej mowy.
Wolę, kiedy ludzie zachowują pełną trzeźwość umysłu podczas omawiania interesów — odparła, by potem lekko przygryźć policzek od środka. Najchętniej przewróciłaby oczami, ale ostatecznie się powstrzymała. Przyjemności mogły zaczekać, o ile picie wódki można było nazwać przyjemnością. Anabelle osobiście nie przepadała za czystą.
Jestem zastępcą, przeprowadzam większość transakcji. — zdradziła. Gdyby jasnowłosa była jakąś sekretarką, to z pewnością siedziałaby na recepcji, a nie w gabinecie szefa. — Czegoś jeszcze chciałbyś się dowiedzieć, zanim postanowisz przejść do omawiania szczegółów? Może interesuje cię numer mojego buta? Trzydzieści osiem. Nazwa ulubionych perfum? Byredo, Black Saffron. Nie lubię wódki — to ostatnie było niezwykle istotne!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Drwiący uśmieszek nie schodził z ust Rosjanina, a zwłaszcza nie po tym jak kobieta odsłoniła się zdradzając swoje zniecierpliwienie w rozmowie. Było to nawet zrozumiałe, lecz w sztuce negocjacji, którą tutaj uprawiali, była to raczej amatorszczyzna niżeli konkretny plan postępowania. Kobietę zdradzało wszystko, co uważny obserwator dostrzega, a czego osoba z kwalifikacjami i doświadczeniem Dolohova zauważyć może. Stąd i ten uśmiech malujący się na jego wąskich ustach.
Jej prowokację najzwyczajniej w świecie zlekceważył. Być może i czuła się mocna z pozycji w jakiej była i z jakiej przemawiała, być może i brało się to po trosze z faktu, iż rozmawiać zwykła z im podobnymi ludźmi. Rozumiał to i potrafił się dostosować, kiedy chciał. Dziś jednak, nie był ten dzień. Liczył na cieplejsze powitanie na grzecznościowe propozycje, którym się nie odmawia i na inne podobne temu przyjemności, które owocują w późniejszym czasie, gdy przychodzi uzgodnić szczegóły między firmami.
A zaczynając od wystawienia szczegółów transakcji; od kwoty, ilości, itd… zaczyna się człowiek czuć niemal zbędny. On był prawą ręką swego brata, a za interesy na zachodzie odpowiadał osobiście, to też te prymitywne porównywanie „kto ma większą władzę” było dlań dziecinną igraszką i śmiechu wartą zabawą dla osób cierpiących na brak pewności siebie i tego co reprezentują.
Och, jak miło! I dlaczego nie mogłaś tak od początku? – uśmiechnął się szczerze i sympatycznie, a jego słowa miały tyle z sarkazmem, co szklanka, z której pił z wódką.
Ruchem dłoni – stanowczym, acz nie pretensjonalnie-władczym odprawił dwójkę ochroniarzy i sam wstał. Podszedł do okna i spoglądał na pole golfowe i ludzi, którzy bawili się w tę emocjonującą grę, której sam specjalnie nie lubił, ale nie zwykł czepiać się czegoś, z czego można nieźle zarobić.
Zatem, jak na równych sobie przystało zapraszam panią na kolację, a interesy zapewniam opłacą się tak pani, jak i pani szefowi – jego propozycja była od serca. W dalszym ciągu chciał, aby rozmowa o biznesie nie zaślepiała oczu, które powinny być trzeźwe w osądzie i otwarte na nowe możliwości.
Odwrócił się plecami do okna i spojrzał na blondynę z zaciekawieniem, czy zechce przyjąć zaproszenie i zarazem ukrytą pod nim propozycję rywalizacji, czy też będzie uparcie stała przy swoim i zaprzepaści handelek.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dolohov mógł sobie tłumaczyć jej pośpiech, jak tylko chciał. Nic jednak nie zmieniało faktu, że Sabini nie lubiła, kiedy ktoś marnował jej cenny czas i wolała skupiać się na konkretach. Niestety na razie Rosjanin jeszcze żadnych konkretów nie podał, a co za tym idzie, jasnowłosa zaczęła nabierać wobec niego pewnych podejrzeń... Niepoważni „biznesmeni” rzadko do niej przychodzili, ale jednak się to czasem zdarzało. Miała nadzieję, że wyżej wspomniany mężczyzna nie jest jednym z tych, którzy czegoś chcą, ale nie wiedzą czego, tudzież czerpią przyjemność z zabawy w kotka i myszkę. Martwiący również był fakt, że ostatnio ktoś chciał Anę porwać i do tej pory nie udało jej się ustalić tożsamości stojącej za tym wszystkim osoby. Owszem, miała już jakieś poszlaki, ale to wciąż za mało, by cokolwiek stwierdzić. Na chwilę obecną, to mógł być dosłownie każdy, dlatego rozsądne byłoby zachowanie względnej ostrożności.
Anabelle postanowiła pójść w ślady Rosjanina i poprzez lekkie skinienie głowy dać do zrozumienia swoim ludziom, żeby opuścili gabinet. Ich obecność zupełnie jej nie przeszkadzała, ale tak po prostu było sprawiedliwie. Gdy tylko mężczyźni opuścili pomieszczenie, blondynka utkwiła spojrzenie w swoim gościu. Podobnie jak on, nie przepadała za golfem. Zdecydowanie wolała tenisa, chociaż od tego postanowiła sobie zrobić dłuższą przerwę. Nie chciała bowiem ryzykować, że nabawi się kolejnej kontuzji.
Usłyszawszy propozycję Dimitriego, Ana zaśmiał się drwiąco, a raczej parsknęła cicho pod nosem tylko po to, by za moment spoważnieć.
W porządku, ale pod paroma warunkami — odparła, odkładając długopis na blat biurka. — Zjemy tutaj, w Country Clubie, przestaniesz owijać w bawełnę i w międzyczasie dostarczysz moim ludziom próbkę towaru — powiedziała całkiem poważnie, wciąż patrząc na Dolohova. Nie wiedziała, czego jeszcze zażyczy sobie ten panicz. Wprawdzie przywykła do różnych dziwnych propozycji, szczególnie ze strony klientów, którzy myśleli, że ładna blondynka musi być głupia i można się z nią zabawić. Sabini nie lubiła być oceniana przez pryzmat płci oraz wyglądu i chętnie sprowadzała takich typów na ziemię. Jasne, mogła się trochę poświęcić po to, by ubić dobry interes, ale bez przesady, wszystko miało swoje granice.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ów panicz uśmiechnął się, a jakże wesolutko na słowa blondynki musiała pokazać wszak, że są sobie równi, musiała bo innej opcji nie było; udowodnić, że nie jest ciemną krową, i że ma charakterek, cóż było robić? Dimitri skrzyżował przedramiona na piersi i spojrzał na kobietę uśmiechając się przy tym cały czas.
Skoro sobie tego życzysz to niech i tak będzie – odparł i pokonał kilka kroków dzielących go od biurka, za którym siedziała kobieta. Była drobna, lecz oczy zdradzały drzemiącą w niej pewność siebie. Rosjanin nie wiedział jeszcze czego pragnął od niej. Jednak zapewne będzie chciał jeszcze kilka razy ją zobaczyć, bowiem wydawała mu się ciekawą osóbką. Nieco nadętą i zbyt pewną siebie, to jasne, ale jednak w dalszym ciągu intrygującą.
Co do wspomnianego towaru, o który tak ochoczo zabiegasz, aby zobaczyć próbkę jego mocy i uroku to zapewniam, zobaczysz. Lecz nie tu, a w nieco ustronniejszym i przyjaznym środowisku, gdzie oczy postronnych nie będą nas niepokoić. – Była głupia jeśli sądziła, że Rosjanin lata po mieście z bronią, którą chce sprzedać, a tym bardziej jeśli sądziła, że przywiezie ją do tego miejsca… Naiwność ma swoje jednak zalety, i Dimitri je wykorzysta z przyjemnością. Zwabi i zauroczy produktem prezentując jego siłę i moc, w dogodnych warunkach, gdzie jego ludzie przedstawią ów sprzęt i zademonstrują wszystkie jego zastosowania tak praktyczne jak i teoretyczne.
Nie trapiła go myśl, co dalej będą z tą bronią robili, czy ją odsprzedadzą, czy też zatrzymają? Miał w głębokim poważaniu te decyzje bowiem nikt go z tymi egzemplarzami nie połączy. Już jego ludzie o to zadbali, aby wszystko było jak najbardziej legalnie i przejrzyste – wręcz do bólu. Tak, aby każdy prokurator, czy państwowa instytucja, która zechciałaby oskarżyć go o handel nie miała podstaw, oczywiście pewne kwestie musiały zostać, tak by towar nie był, aż zanadto „czysty” - tym samym nie wzbudzał zainteresowania. Mieli wprawę w tym jak i innych kwestiach, a Dima, chociaż w tym biznesie nigdy nie zagrzał specjalnie miejsca, a jedynie spoglądał z boku to wiedział, że czasem zarobić mniej, ale bez ryzyka, było lepszą opcją niżeli zarobić dużo z ogromnym ryzykiem i ściągnąć na się oczy drapieżników czekających tylko na twój niebaczny ruch i potknięcie.
Panienka zawszę taka w gorącej wodzie kąpana, czy jedynie dzisiaj? – zagadnął, ciekawy jej osobowości.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Country Club”