WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
-
Westchnął ciężko.
- To nadal nie jest okazja, jem i piję na mieście od zawsze, ale niech ci będzie. – uciął temat. Znał go na tyle dobrze, że wiedział iż w pewnych aspektach mężczyzny nie przegada i po prostu szkoda czasu. Powinni korzystać z tej nielicznej chwili, kiedy obaj mogą spędzić czas na typowych męskich rozrywkach, chociaż na chwilę oderwać się od wszystkich problemów które lawinowo lubią spadać im na głowy.
W zamyśleniu pokiwał głową, przyznając mu rację. Z babami same problemy, przez jedną omal nie umarł, druga zniknęła bez śladu pozostawiając pustkę którą stara się wypełniać alkoholem i pracą, aczkolwiek doskonale zdawał sobie sprawę z tego że to nie jest rozwiązanie które sprawdzi się na dłuższą metę. On jednak stracił nadzieję na to, że cokolwiek się u niego ułoży, może po prostu pracować, robić to, w czym jest dobry. Obracał w dłoni pusty kieliszek, żując bez entuzjazmu taco, pogrążony we własnych myślach. Może powinien pojechać w rodzinne strony? Dawno nie widział się z dziadkami, telefony to jedno, a wizja domowego obiadu i ciepłej pościeli była nad wyraz kusząca.
- To trzeba się postarać o to, byś miał chociaż weekend wolny. Wiesz, wystarczy wypad do sąsiedniego miasta, od tak by się odstresować. Nie mów, że cię to nie kusi. – w takich oto słowach Holloway proponował mężczyźnie męski wypad w nieznane. Nieczęsto proponował to komukolwiek, ale już teraz zauważył że Liam też tego potrzebuje. Tak samo jak on.
Agent nieruchomości
patterson immovables
sunset hill
-Widzisz, a ja czasem jem w domu. Opłaca się mieć siostrę-roześmiał się. Przygarnął ciężarną siostrę, bo ta pokłóciła się z rodzicami i koniecznie chciała się wyprowadzić. Teraz, po kilkunastu pewnie tygodniach, chwilami pewnie robił za niańkę, ale też otrzymywał coś w zamian - na przykład właśnie gotowy obiad. Sam Hall też czasem kucharzył - wkręcał się w grillowanie mięsa, jakby miało to podnieść poziom jego testosteronu.
-Weekendy z założenia mam wolne, chyba że jakiś klient się uprze, że udostępni dom do oględzin dla zainteresowanych tylko w weekend-stwierdził. Tak, wyczuł to subtelne zaproszenie do wspólnego wyjazdu.-Pewnie, że by kusiło. Do Vegas pograć w karty na przykład-zaśmiał się. Choć tak naprawdę wolałby pojechać gdzieś się rozerwać, niż zwiedzać, oglądać zabytki i tak dalej. Może to kwestia tego, że był dość zmęczony ostatnimi miesiącami w życiu, a nawet to wolne, które teraz miał, nie było typowym odpoczynkiem.
-Hej, a opowiadałem Ci o mojej byłej z liceum?-zapytał. Nie był pewien, co więcej powiedzieć, więc dla zabicia tej niezręcznej ciszy, która na pewno w tym momencie zapadła, wsadził sobie kilka naczosów do ust i zaczął chrupać.
-
Wywrócił oczami.
- Ja nie posiadam, nie będę się wypowiadał. – miał tylko dziadków i to mu wystarcza, oni byli dla niego rodzicami i rodzeństwem, to dzięki nim udało mu się wyjść na prostą i jakoś sobie radzi. Chociaż czasami myśli jakby to było gdyby posiadał siostrę, albo brata. Ciekawe czy byłby w stanie nawiązać bliskie relacje z kimś, kto jest z nim połączony przez więzy krwi. Cóż, tego zapewne nigdy się nie dowie. Polał im kolejkę, zerkając na towarzysza uważnym spojrzeniem błękitnych oczu.
- Czyli Vegas. Dobry wybór. Spodziewaj się mojego telefonu jak wszystko ogarnę. Pamiętaj, wiem gdzie mieszkasz, jestem zdolny wyciągnąć cię siłą, jeśli zajdzie taka potrzeba. – obaj muszą się stąd wyrwać bo z Chrisem jest ostatnio gorzej, czasami robienie dobrej miny do złej gry nie wystarcza, nawet to że wszystkie swoje przeżycia spisuje w pamiętniku niewiele daje. Chyba czas na poważnie zainteresować się jakąś terapią. Już miał wypić zawartość kieliszka, gdy pytanie Liama skłoniło go do zatrzymania ręki w połowie drogi.
- Raczej nie. Chyba, że byłem pijany i nic nie pamiętam, to tak. – odparł, w końcu przyciskając usta do kieliszka i wlewając w siebie kolejną dawkę alkoholu. Miał mocną głowę, mała szansa że się upije, aczkolwiek różnie to bywa. - Ja z liceum w sumie niewiele pamiętam. Prócz imprez, rzecz jasna. I pani od biologii. No ale co z nią? – spojrzał na niego wyczekująco, szykując się na jakąś bombę.
Agent nieruchomości
patterson immovables
sunset hill
Liam nie zawsze miał dobre relacje z siostrą. Cóż, kochał ją tak... bezwarunkowo, jak się rodzinę kocha. Pewnie, to tylko rodzina i nie ma obowiązku, ale Liam mimo tego, że była sporo młodsza od niego i często musiał się dla niej poświęcać - np. spędzać czas z nią, zamiast sam na sam ze swoją dziewczyną, ustępować jej i tak dalej. A mimo to była mu bliska i teraz, jak powoli dorastała, potrafił znaleźć z nią język. Jednak też potrafił docenić fakt, że miał pełną rodzinę, choć im człowiek bardziej dorastał, tym mniej zważało się na to, czy kolega lub koleżanka wychowali się w rozbitej rodzinie, jakby po skończeniu pewnego wieku przestawało mieć to znaczenie. A takie rzeczy, wieloletnie z resztą, odciskały piętno na całe życie.
-No dobra, namówiłeś mnie-roześmiał się. Jeśli wszystko będzie mu pasowało, to z przyjemnością się rozerwie i przegra trochę hajsu. Nie za wiele, oczywiście, bo choć nie był specjalnie lotny w te wszystkie gry karciane, automaty i inne hazardy, wiedział, że nie da się nie obstawić choć raz będąc w otoczeniu tylu różnych kasyn!
-Obstawiam to pierwsze-skwitował i zrobił sobie krótką przerwę na kilka kęsów dobroci, które stały przed nimi. To bycie jednorękim bandytą było jednak dość problematyczne, ale człowiek musiał sobie jakoś radzić.-spotkaliśmy się ostatnio dwa razy. Raz totalnie przez przypadek, w szpitalu. A potem moja siostra ją do mnie zaprosiła.-Cóż, Emma naprawdę lubiła mieszać w życiu brata i tutaj nie da się ukryć, że miała wiele za uszami.-Niby wszystko spoko, ale zeszliśmy na temat naszego zerwania... To znaczy, ona zerwała ze mną, bo ponoć ją zdradziłem ... Czego nie zrobiłem-wyjaśnił. Nie chciał już tłumaczyć, że ktoś go widział z kimś, gdzieś, a ona od razu posądziła go, że umoczył fiuta w innej dziewczynie, kiedy był prawiczkiem. -Na co ona odpowiedziała, że to był błąd, wciąż mnie kocha, pocałowała mnie i poszłaaa-zaakcentował ostatnie słowo, mając na myśli, że Belle właściwie uciekła z jego domu, nawet nie czekając na ten obiad, na który została zaproszona. Dla podsumowania słów i tej dzikiej akcji, wychylił kieliszek tequilli i się skrzywił. No, wyrzucił te słowa z siebie. Co on teraz miał biedny zrobić.-No i tego, jak miałem ten wypadek, to Emma do niej zadzwoniła, nagadała że umieram i tak dalej.-dodał jeszcze, bo właśnie sobie przypomniałam, że ta gra ma miejsce już po wypadku, więc Liam miał kolejne spotkanie z byłą na swoim koncie.
-
Nie potrafił zrozumieć relacji, jaką ma rodzeństwo, nawet z dużą różnicą wieku. Miał tylko dziadków, a oni prócz jego matki dzieci nie posiadali, a co za tym idzie innych wnucząt, z którymi Holloway mógłby się bawić za dzieciaka. Zazdrościł innym, że mają kochającą, pełną rodzinę, braci, siostry. Niemniej, nigdy nie była to wielka zazdrość, po latach zrozumiał że jego dziadkowie zrobili wszystko, by zapewnić mu szczęśliwe dzieciństwo, a przecież nie musieli. Mogli oddać go do domu dziecka, zapomnieć o tym co zrobiła jego matka. Gdyby nie oni pewnie teraz by z Liamem nie siedział w tym miejscu. Ta zazdrość mu minęła, teraz zastępowana przez zwykłą, dziecięcą ciekawość. Bo on nigdy tego nie miał.
W duchu zatarł rączki niczym pięciolatek dumny z szatańskiego planu podebrania słodyczy koledze. Taki wypad im obojgu zrobi dobrze, a nawet jeśli mieliby przegrać całą kasę na pobyt, będzie warto chociaż na chwilę oderwać się od codziennej rzeczywistości i problemów które lubią spadać na głowy falami.
Wywrócił oczami. Mogło się tak zdarzyć że podobną rozmowę odbyli przy drugiej butelce wódki więc jest usprawiedliwiony, miał prawo takiej rozmowy nie pamiętać. Niemniej, nie skomentował tego w żaden sposób tylko słuchał jego słów, posilając się tym co mieli na stole, bo szkoda by im wystygło. Z każdym kolejnym słowem przyjaciela rozumiał, w jakim położeniu się znalazł i teraz nie było mu do śmiechu, nie rzucił więc żadnym komentarzem, tylko dolał im alkoholu i przez chwilę wpatrywał się w szklankę.
- Nie powiem, wpakowałeś się w niezłe gówno, przyjacielu. – zaczął, przerywając tylko na łyk alkoholu nim podjął wątek. - Oczywiście, ja ci wierzę, że jej nie zdradziłeś, znam cię nie od dzisiaj, wiem że nie umiesz kłamać, a także nie dałbyś rady zataić czegoś takiego przed nią. Bez urazy. – posłał mu lekki uśmiech. - Co jednak stawia ją w niezbyt ciekawym świetle, bo jeśli wmówiła sobie, że ją zdradzasz bez podania jakiegokolwiek dowodu to coś jest na rzeczy. – dla niego to już jest cholernie dziwne. Sam był zdradzany, ba, widział ten incydent na własne oczy. Poniekąd wiedział co mówi. - Jednak w pierwszej kolejności podstawowe pytanie: co ty sam o tym wszystkim myślisz, Liam. O niej, o jej uczuciach. No i czy sam ją kochasz? – przekrzywił na bok głowę dopijając to, co mu zostało. Chyba powinien zrobić drugą specjalizację z psychologii, to mu się na pewno przyda.
Agent nieruchomości
patterson immovables
sunset hill
To, że ktoś ma i dwójkę rodziców i rodzeństwo absolutnie nie musiało znaczyć, że była to normalna rodzina, ani że można czegokolwiek zazdrościć. Czasem mniej znaczy lepiej, a uczucie jednej osoby to jest coś lepszego, niż jakieś udawanie ze stron dużej rodziny. Liam nie mógł, nie wypadało mu, narzekać, jednak wiedział, że były aspekty, które można było poprawić i jeśli on kiedykolwiek założy własną rodzinę, to postąpi inaczej. To też było normalne, bo jakieś 20 lat temu świat był zupełnie inny.
-Weźmy pod uwagę, że to było liceum, wtedy to wszystko jakoś inaczej się... cóż, czuło-stwierdził. Mógł udawać, że to były poważne sprawy, ale nie oszukujmy się, nastolatkowie inaczej podchodzili do pewnych spraw.-Cóż, jak mam być szczery, to powiedziała mi "dobrze wiesz co zrobiłeś" i to był koniec rozmowy-zaśmiał się. Cóż, bycie gówniarzem było dość inne od rzeczywistości prawie 30 letniego człowieka. Zwłaszcza takiego po przejściach.
-No nie wiem. Na pewno wtedy ją kochałem i myślałem że będziemy ze sobą jeszcze długi czas. Ale teraz? Zdążyłem się hajtnąć i rozwieść, nie mogę powiedzieć, że do dziś ją kocham-powiedział szczerze. Pozbierał się po tym zerwaniu. Jednak czy miał do niej jakieś wąty, uraz i tak dalej. Bo nie miał, Wybaczył, zapomniał. Powiedzmy, że zdążyli sobie wyjaśnić sprawę, oboje zrzucając winę na koleżankę Belle, która puściła jakieś plotki. Jeśli młodsza Hale chciała nawiązać kontakt z dawną koleżanką, to nie miał najmniejszego problemu. -Co mogę sądzić o jej uczuciach? Jeśli tyle lat mnie kocha, to znaczy mam wciąż to coś, nie?-zażartował, wlewając w siebie kolejny kieliszek tequilli.
-
Niemniej, chciałby kiedyś poczuć, jak to jest mieć rodzeństwo, kogoś z kim wiążą cię więzy krwi. Może na świecie jest ktoś z nim spokrewniony, ktoś kto pomoże mu ogarnąć swoje życie, chociaż w tym wieku to już ciężko. Chris nie wybiegał już na kilka lat wprzód, wiedział że ma małe szanse na własną rodzinę, w pewnym momencie poddał się i już do tego nie dążył. Co ma być to będzie, a on nadal będzie udawał, że wszystko jest w porządku.
- O tak, liceum. Wtedy byliśmy panami życia i wierzyliśmy że możemy wszystko. – pokiwał głową, samemu wspominając czasy ogólniaka kiedy wszystko było łatwiejsze, kiedy nie musiał się o nic martwić i miał dosłownie każdą. Niemniej, tamte czasy nie wrócą, musi pogodzić się z tym że ma prawie cztery dychy na karku i już nic nie jest łatwiejsze jak wtedy.
- Mimo wszystko, nadal coś tam do niej czujesz, nawet jeśli sam twierdzisz inaczej. Stara miłość nie rdzewieje, jak to mawiają. – wzruszył lekko ramionami. Takie rzeczy się czuje, on jest dobrym obserwatorem i widzi w oczach Liama że jednak coś jest na rzeczy, aczkolwiek ta relacja jest mocno skomplikowana i pogmatwana. W sumie chciałby mieć takie problemy jak Hall, a jednak nie zazdrości mu położenia. Wywrócił oczami. - Nie pochlebiaj sobie. W tej chwili wyglądasz jak połamaniec. A ja nadal mam ciało dwudziestokilku latka. – podsunął mu swój kieliszek by przypadkiem o nim nie zapomniał. W sumie Chris naprawdę nie wygląda na swoje lata może to kwestia genów, może styl życia, jednak daleko mu jeszcze do kryzysu wieku średniego, przynajmniej jeśli chodzi o kwestie fizyczne. - Niemniej, tą sytuację wypadałoby wyjaśnić, dojść do tego co między wami jest. Bo coś jest, temu nie da się zaprzeczyć. Jednak zwodzenie i mijanie się z tematem nigdy nie jest dobre. – nie chciał, by przez jakąś kobietę Liam cierpiał. Nie zasługiwał na to.
Agent nieruchomości
patterson immovables
sunset hill
-Dokładnie. Wierzyliśmy, że dorosłość jest zajebista, a życie przyjemne-zaśmiał się. Wtedy każdy marzył, aby się usamodzielnić, wyprowadzić od rodziców i wraz z nowym etapem w życiu, patrzyli entuzjastycznie na przyszłość. Teraz zarówno Chris jak i Liam, wiedzieli już z czym to się je. Że rachunki, kredyty i tak dalej to nic przyjemnego, a ponoszenie odpowiedzialności jest trudne. Choć szczerze mówiąc, Hallowi nie koniecznie było spieszno do powrotu do lat nastoletnich, mimo że nie miał żadnej traumy, nikt go nie prześladował w szkole i tak dalej.
-Serio?-zapytał, nieco zdziwiony. Wiedział, że to co do niej czuje, to nie jest nienawiść, bo to dawno mu przeszło. No myślał teraz o niej, ale nie umiał powiedzieć, z jakiego powodu. Nie chciał też wyśmiewać jej zachowania, nazywać ją idiotką i tak dalej, choć to po prostu nie było w jego stylu, a nie że chciał ją chronić od przytyków, czy komentarzy na temat jej dość dziwnego działania.
-Widziała mnie i nie tylko w gorszym stanie, w końcu pracuje w szpitalu.-zauważył. Widziała go jak jeszcze był w krwi, a to i tak chyba nie było niczym wielkim w porównaniu do stanu innych pacjentów. Bo Christopher chyba nie wiedział, że była Halla pracowała z nim w jednym budynku. Sama informacja o byciu lekarzem (czy wręcz pracy w szpitalu, mogła przecież być salową) to nie było nic wielkiego, a szpitali w takim mieście jak Seattle było kilka. A to, że byli na randce i to nie udanej, to już w ogóle inny temat. Ale spokojnie, to nie będzie nic wielkiego, ot zdziwienie. -Ciało może masz, twarz już niekoniecznie-zaśmiał się, pokazując palcem na jego buźkę, bo choć wyglądała przyzwoicie, tak trochę zmarszczek już tam było.
-Ale ta rozmowa będzie niezręczna....-jęknął. Cóż, Liam nie był inny niż inni faceci, nie lubili szczerych czy trudnych rozmów. Z resztą, co mieli powiedzie. Belle chyba zdawała sobie sprawę, że postawiła swojego ukochanego w dość niezręcznej sytuacji. Nie koniecznie samą informacją, ale tym, jak to przedstawiła. Co innego, jakby w trakcie wspominek rzuciła lekko "wiesz, tak naprawdę chyba się nie wyleczyłam z Ciebie", a co innego rzucić nagle, pocałować i wybiec.
-
Nieznacznie się uśmiechnął.
- Oczywiście że wierzyliśmy, że było przyjemnie. W sumie do pewnego momentu to była prawda. – sam dosyć szybko przekonał się, że to jednak kłamstwo i że beztroskie lata już nigdy nie wrócą. Wpakował się w kłopoty i uciekł z rodzinnego miasta chcąc chronić rodzinę. Co i rusz uciekał, gdy wszystko się waliło, teraz miał jednak nadzieję że w końcu wszystko się ułoży i nie będzie musiał stąd wyjeżdżać. Za bardzo polubił to miasto i co poniektórych ludzi, jednak starych nawyków nie tak prosto się pozbyć, wystarczy moment, a spakuje manatki i ruszy przed siebie szukając szczęścia gdzie indziej.
- Serio, Liam, wiem co mówię. Może nie jest to takie uczucie jak kiedyś, ale jednak coś tam się w tobie czai. Wierz mi, wiem co mówię. – nie jest specjalistą, daleko mu do tego, ale takie mankamenty potrafi wyczuć, to wszystko widział w jego oczach, chociaż oczywiście nie miał pojęcia jak bardzo skomplikowana jest relacja, nie wiedział też tego kim dokładnie była ta dziewczyna. Cóż, lepiej pewnych tematów nie poruszać, bo mogłoby się zrobić niezręcznie, skoro sam Holloway kiedyś do niej startował. Nie chciał stać na drodze szczęścia przyjaciela, wolał usunąć się w cień rzucając dobrą radę i pomagając mu jako tako pozbierać to do kupy. Nadstawił ucha, słysząc że dziewczyna pracuje w szpitalu, była to jednak zawodowa ciekawość, szpitali w tym mieście jest od zatrzęsienia, a on sam nie zna wszystkich pracowników, trzyma się tylko z wybraną garstką w tym ze swoim współlokatorem.
- To jej nieco współczuję, bo zapewne zachęcająco wtedy nie wyglądałeś. – w szpitalu nigdy nie wygląda się idealnie, szczególnie jeśli jest się pacjentem. Wiele widział, wiele słyszał, szpital to miejsce plotek i różnych historii, nie każdy daje radę tam pracować, trzeba mieć mocne nerwy. Akurat to on na szczęście ma, inaczej nigdy by lekarzem nie został. - Patrzyłeś ostatnio w lustro? Czy wszystkie potłukłeś nie mogąc znieść swojej brzydoty? – odzywki na poziomie pięciolatka w przedszkolu, no ale nie pozwoli sobie na takie traktowanie przez młodszego mężczyznę, chociaż wiedział że to jedynie żarty, takiej zniewagi pozostawić samej sobie nie może. Miał ochotę złapać ten jego palec, ale się powstrzymał. Mimo wszystko trochę racji ma, latka lecą, a po jego twarzy najbardziej to widać.
Wzniósł oczy ku niebu.
- Ale jest to koniecznie inaczej będziesz stał w tym samym miejscu i huja cokolwiek się wyjaśni, a nie wiem jak ty, ja chciałbym wiedzieć na czym stoję. Umówcie się w neutralnym miejscu i pogadajcie. Wiem że szczerość to nie jest nasza dobra strona, ale czasami trzeba się wysilić. – niczym guru instruował swojego podopiecznego jak ma postępować w obecnej sytuacji. Przez brak szczerości rozwaliły się wszystkie jego relacje, nie chciał by Hall popełnił ten sam błąd. - Wiesz, mogę iść z tobą jak się boisz. – wzruszył ramionami. Niczym dobry tatuś idący z synem do dentysty.
Agent nieruchomości
patterson immovables
sunset hill
-To "do pewnego momentu" jest idealnym stwierdzeniem-roześmiał się. Gdyby można było przez całą dorosłość żyć tak, jak się to robiło mając kilkanaście lat, to faktycznie byłoby przyjemne i każdy by chciał być dorosły. Jednak z każdym miesiącem, nie mówiąc o roku, życie stawało się trudniejsze, bardziej skomplikowane, czy wymagające. No bo kiedyś zastanawiał się człowiek, czy będzie miał wystarczająco kasy, aby zabrać dziewczynę do kina i kupić zestaw z popkornem i napojami, a teraz? Czy za 15 lat wciąż będzie miał wystarczająco dobrą pracę, aby spłacić kredyt hipoteczny, zaciągnięty na taką fanaberię, jaką był własny dach nad głową. A jak człowiek dorobi się dziecka.. To dopiero można osiwieć ze stresu! Na szczęście Liamowi to na razie nie groziło... Choć chciał mieć w przyszłości dzieci, zdecydowanie,
-Więc mówisz, że według CIebie czeka mnie 7 lat bez zmian, tak?-zapytał, wsadzając sobie kilka kolejnych nachosów. Chętnie by zjadł coś konkretniejszego, bo gotowanie mu nie wychodziło, a jego siostra do garów się nie nadawała. Dlatego też sięgnął po kartę, patrząc czym mógłby napełnić brzuszek. A co do siedmiu lat bez zmian, nawiązywał do mema o Schoppenhauerze
-Ale nie chciałbym jej skrzywdzić, mimo wszystko. Bo nie wiem, czy w ogóle ma sens uważanie, że ona mnie wciąż kocha. Jesteśmy zupełnie inni niż w liceum. Wtedy chciałem się z nią zestarzeć i tak dalej.... Ale wtedy byłem młody i głupi-wykręcił się. Ta poważna rozmowa na taki niewygodny już go przerażała. Faceci zdecydowanie nie lubili takich rzeczy, oj nie.
-
Podsumował temat rozmarzonym uśmiechem. O tak, szczeniackie czasy były najlepszym, co go spotkało. Uważał, że może zrobić wszystko, że wszystko mu wolno, popełnianie błędów przychodziło mu z taką łatwością, jak obecnie krojenie ludzi. Brak zmartwień i trosk, za tym najbardziej tęsknił. Lata później, jeszcze na studiach, wszystko zaczęło się zmieniać, chociaż i ta beztroska trochę w nim została. Sam blondyn, już od czasów liceum, a także studiów, marzył o rodzinie. Te dziesięć lat temu miał okazję na to, jednak młodość to czasami także tchórzostwo. Nim sytuacja się wyjaśniła, uciekł od odpowiedzialności i teraz cały czas pluje sobie w brodę, bo dzisiaj wszystko mogłoby być zupełnie inne.
- W twoim przypadku będzie to z czternaście. – odparł, samemu niespecjalnie zadowalając się tymi przekąskami, bo gdy pijesz, potrzebujesz czegoś bardziej treściwego. Sam sięgnął po drugą kartę, wodząc palcem po pozycjach, jednocześnie słuchając jego słów. Zmarszczył brwi, chcąc rozszyfrować zawartość jednego dania, jednocześnie słuchając jego słów.
- Mimo wszystko, powinniście porozmawiać. Takie niewyjaśnione sytuacje potrafią się ciągnąć, wiem co mówię. – spojrzał na niego uważnie. - Ja sam wolałbym wiedzieć, na jakim gruncie stoję, a wierz mi, wiem co mówię. Poza tym, teraz jesteś tylko głupi, więc nie możesz zwalić tego na wiek Liam. – i mówi to dinozaur, który popełniał takie same błędy i nie potrafił wziąć odpowiedzialności za swoje czyny. Jak to mawiają, zapomniał wół jak cielęciem był, teraz jedyne co mu pozostaje, to doradzanie młodszemu przyjacielowi.
Agent nieruchomości
patterson immovables
sunset hill
Liam bardziej niż o rodzinie, marzył o kobiecie. Może brzmi to źle, bo przecież małżeństwo, czy nawet konkubinat, albo pies to też rodzina, ale chodziło mu bardziej o to, żeby nie być samemu. No, teoretycznie sam nie był, bo psa miał, ale żony, ani dziewczyny nie. Kiedyś myślał, że to mu raczej nie grozi, skoro szybko po Belle znalazł dziewczynę, z którą się ożenił.
-Za kogo Ty mnie masz, Chris, tylko jedno lustro miałem w domu-No bo, przecież za każde lusterko było 7 lat, tak? Nie, żeby którykolwiek z nich w takie rzeczy wierzył, bo co jak co, ale żaden z nich płaskoziemcą nie był. Choć u Liama w niektórych aspektach brak było wiedzy, co nie przeszkadzało mu w daną teorię wierzyć.
-Pewnie masz rację. Jednak się do tego nie palę-powiedział. Na zdrowy rozum faktycznie, powinien porozmawiać z Belle. Tylko najpierw musiał wiedzieć, co jej powiedzieć, a z tym było już trudniej. Na pewno musiał wszystko przeanalizować. Bo nawet jeśli stwierdzi, że nic do niej nie czuje, to jednak nie chciał zrobić tego w jakiś taki sposób, aby jej nie zranić. -Może i głupi jestem, ale piękny nadal-zaśmiał się, parafrazując swoje słowa. -TO co jemy?Quasadille z wieprzowiną?-zaproponował, patrząc na kartę. Zdecydowanie przyda im się zapchać żołądek.
-
Holloway marzył o kimś, z kim związałby się na resztę życia. Trzy razy myślał, że udało mu się złapać pana Boga za nogi, że w końcu będzie miał u swojego boku kogoś, kto da mu szczęście i radość. Trzy razy się zawiódł trzy razy stracił nadzieję. Teraz był ostrożny, nie ufał aż tak, jak wcześniej, wracał do pustego domu i użalał się nad sobą, bo tylko to mu wychodziło.
- A szyby? Jak je wymyjesz mogą robić za lustro. – wywrócił oczami, mimowolnie się uśmiechając. Jakoś poprawił mu się humor, cieszył się też że Liam bardziej się uśmiecha, chociaż miał nadzieję że weźmie sobie jego słowa do serca i wyjaśni to, co dzieje się między nim, a tą dziewczyną. Nie powinien tego tak zostawiać i w sumie blondyn dołoży wszelkich starań, aby nie popełnił jakiegoś błędu, nawet jeśli ma to zrobić siłą, o.
- Jesteś co najwyżej przeciętny, ale podoba mi się twój entuzjazm. – przeskakiwał od jednej pozycji do drugiej, nie za bardzo wiedząc, na co się zdecydować. Mimo wręcz codziennego stołowania się w knajpach takich jak ta, nie zna się na takiej kuchni. - Ty wybierasz, mnie w sumie zadowoli wszystko, co ma w sobie górę mięsa. – i mówi to lekarz. No cóż, pewne rzeczy nigdy nie ulegną zmianie. Odłożył kartę i uzupełnił ich szkła, czując że alkohol to lekarstwo na wszelkie smutki, jakie ich dopadają. - Mam nadzieję, że kiedyś przyjdą takie czasy, kiedy nie będziemy narzekać na kobiety, a na pogodę na przykład. – mruknął, prawie w to nie wierząc.
Agent nieruchomości
patterson immovables
sunset hill
Naiwnym byłoby stwierdzić, że Liam myślał, że Belle jest tą jedyną, ale nie da się ukryć, że spodziewał się, że ich związek zakończy się nieco inaczej i w innym momencie. Jednak co do Tori, to był przekonany, że to się inaczej skończy. Jednak nie zamierzał poddawać się już na zawsze, jedynie postanowił zrobić sobie przerwę. A jednak tego nikt (nic) nie chciało tego słuchać.
-Szyba to nie to samo. Za zbicie nie dostaje się żadnego gratisa-zaśmiał się. Cóż, nie trzeba było mówić na głos, że Liam nie posiadał aż tak czystych szyb. Poza tym, mimo że miał całkiem przyjemną buźkę, to nie zamierzał przeglądać się za każdym razem w lustrze. Nawet teraz, aby sprawdzić, czy ranki się już pogoiły, czy jeszcze nie.
Nic dobrego nie przychodzi z żarcia tylko roślin, białko też było potrzebne do dobrego rozwoju, a po fasoli się pierdzi... Choć to chyba ich nie ominie, bo w końcu meksykańska kuchnia jest pełna czerwonej fasoli.
-Jestem pewien, że Bell myśli inaczej-cóż, to musiało mieć jakiś wpływ na to, że od tylu lat go kochała, prawda? O dużego penisa na pewno nie chodziła, bo oni nigdy nie spali ze sobą w młodości. -Myślisz, że kobiety kiedyś wyginą, doktorku?-zapytał z rozbawieniem. Nie, mężczyźni nawet gdy nie interesują się kobietami (czyli tak w wieku średnio 4 do 10 lat), to narzekają na baby. Bo wtedy uważają je za wredne, głupie i odrażające.
-
On tak samo myślał o pewnej dziewczynie którą poznał na studiach. Byli młodzi, zakochani w sobie do szaleństwa, snuli plany na przyszłość. W pewnym momencie jednak wszystko prysło, gdy dziewczyna zaczęła podejrzewać że jest w ciąży uciekł bez jakiegokolwiek słowa. Od lat pluje sobie w brodę, że tak postąpił, mimo że był to fałszywy alarm, powinien jednak wziąć odpowiedzialność za swoje czyny. Może fakt, że do tej pory nie potrafi ułożyć sobie życia, jest karą za to, co zrobił?
- Prócz rozciętej łapy, jak właśnie jej użyjesz. – mruknął, posyłając mu lekki uśmiech. On sam unikał patrzenia w lustro, życie w ciągłym biegu, niewysypianie się, nocne dyżury odbiły na nim piętno, jedyne co widział to podkrążone oczy, zarośnięty ryj i te włosy sterczące na wszystkie możliwe strony. Co nadal nie oznacza, że nie jest przystojny, śmiał twierdzić że kobietom się podoba, w szczególności młodszym.
Wywrócił oczami.
- Niech ci będzie. – w końcu zdecydował się na to, co chce zjeść, mając za nic jakiekolwiek konsekwencje jedzenia pikantnego żarcia i takiego co ma w sobie tonę fasoli. Gestem dłoni przywołał do ich stolika kelnera. - Wypluj to słowo. Na kogo byśmy wtedy narzekali? Bez nich w sumie byłoby też nudno, warto więc dla nich cierpieć. Nawet jeśli zwykle nie wiemy o co im chodzi. – złożył swoje zamówienie i sięgnął po kolejny kieliszek alkoholu. W sumie to nastrój mu się nawet poprawił, a ostatnio to nie sztuka.