WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#1

Ostatnie trzy lata były dla Margo niczym rollercoaster. Wrażeń z całą pewnością jej nie brakowało. Przyjeżdżając do Seattle, dziewczyna z całych sił pragnęła, zapomnieć o niszczącej ją przeszłości. Chciała rozpocząć nowe życie, z dala od całego tego bagna, w którym przyszło jej się babrać w ciągu kilku ostatnich lat. Niestety na samych chęciach się skończyło. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie była prostsza, niż mogłoby się wydawać. Otóż, rzeczywistość okazała się być zgoła odmienna. Choć blondynka robiła co w jej mocy, aby jakoś związać koniec z końcem, imając się przy tym każdego zajęcia, jakie tylko wpadło jej w ręce, zapewniając odrobinę grosza i tak w końcu ponownie wylądowała na ulicy. Właśnie wtedy, gdy Sawyer sięgnęła przysłowiowego dna, z pomocą przyszła jej Jen. Zwariowany rudzielec, który pomógł dziewczynie znów stanąć na nogi, jednocześnie nie oczekując niczego w zamian. To ona zapewniła jej dach nad głową, oraz pracę, dzięki której nie musiała więcej martwić się o swój byt. Tutaj tak naprawdę zaczynają się prawdziwe schody, ponieważ to nie była praca, z której Margo mogłaby być dumna. Będąc striptizerką w nocnym klubie, zarabiała sporo, a sowite napiwki stanowiły namiastkę słodyczy, w całym ogromie goryczy, jaką przyszło jej przełykać niemalże każdej nocy. Nie jest to jednak to, co z całą pewnością każdemu czytającemu, przychodzi teraz na myśl. Choć istotnie blondynka kusiła nagim ciałem męską część populacji Seattle, nie sypiała z żadnym z klientów. Zresztą, żadna z pracujących w "Little Darlings" dziewczyn tego nie robiła.
‌To była żelazna zasada, która dotyczyła każdej kobiety pracującej w tym klubie bez wyjątku. To akurat Margo bardzo sobie ceniła. Owszem, może i była erotyczną tancerką, ale to przecież nie czyniło z niej dziwki, prawda?
‌W ostatnim czasie rutynę Margo przełamał jednak pewien drobny, chociaż istotny szczegół. A mianowicie pewne mrożące krew w żyłach plotki. Wiele znanych jej osób twierdziło, że od jakiegoś czasu, giną w niewyjaśnionych okolicznościach kobiety pracujące w tego typu miejscach. Przepadają bez słowa, niczym kamień w wodę... Sawyer nigdy nie przywiązywała większej wagi do plotek, które uważała za wyssane z palca. A przynajmniej tak było, dopóki w taki sposób nie zniknęła wcześniej wspomniana Jen. Ten rudzielec czasami zwykł znikać sobie bez słowa, uciekając z jakimś tajemniczym amantem, lecz żaden z jej szaleńczych wypadów nie trwał dłużej, niż trzy dni. Po tym czasie, zawsze wracała. Tym razem było zupełnie inaczej. Od jej "zniknięcia" minął już blisko tydzień, co prawdę mówiąc, zaczynało martwić blondynkę coraz to bardziej.
‌Po jedynym ze swoich występów, kobieta narzuciła na siebie jedwabny szlafrok, po czym zeszła ze sceny, udając się do baru, gdzie zamówiła sobie drinka. Właśnie wtedy kątem oka dostrzegła, że pewien siedzący nieopodal przy jednym ze stolików mężczyzna, przygląda jej się od jakiegoś już czasu. Dlatego też, nie myśląc dłużej, Margo ruszyła w jego kierunku, po czym jak gdyby nigdy nic, dosiadła się do zajmowanego przez niego stolika.
- Pozwoliłam sobie do Ciebie dołączyć, ponieważ zauważyłam, że obserwujesz mnie praktycznie od momentu zejścia ze sceny. Co się za tym kryje? - To właśnie była cała Margo. Zawsze niemalże od razu przechodziła do rzeczy, nie owijając przy tym w bawełnę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#któraśzkolei

A zatem podczas gdy w ciągu ostatnich lat Margo odnosiła nieustające wrażenie, jakby oddawała się szaleńczej przejażdżce kolejką górską, Elijah miał zgoła inne przeczucie: otóż takie, że jego własny życiowy rollercoaster, od lat rozpędzony do granic rozsądku, z metalicznym wizgiem mknący wściekle góra-dół, góra-dół po trajektorii losu, nagle się zatrzymał.
Stop.
Hamulce zgrzytnęły w jednej chwili, kolejką rzuciło, pasażerowie - czy też raczej pasażer szarpnął się na siedzeniu, a potem nastała cisza.
Monotonia.
Dziwaczna przewidywalna stagnacja pielęgnowana w codziennym rytmie dnia.
Odkąd bowiem detektyw odszedł z policji, rozszedł się z żoną i wyprowadził z rodzinnego domu, przenosząc do niewielkiego mieszkanka w Chinatown i otwierając własną działalność, każdy jego dzień podobny był tak naprawdę do poprzedniego (z małymi wyjątkami związanymi ze spotkaniem z córką albo jakimś dawnym znajomym - te jednak zdarzały się rzadko). Pomyślałby kto, że praca prywatnego detektywa będzie pewnie bardziej ekscytująca niż codzienne obowiązki tego, który zatrudniony jest na komendzie, ale nic bardziej mylnego. Pracując w policji i zajmując się choćby papierkową robotą w masywnym gmachu w Phinney Ridge, Elijah miał przynajmniej do kogo się odezwać.
A w samozatrudnieniu?
Cóż, jak już nazwa wskazuje, wszystko kręciło się dokoła samo-tności. I samo-dzielności. I samo-wystarczalności. I robienia wszystkiego w pojedynkę.
Bardziej jednak niż konieczność radzenia sobie ze wszystkimi aspektami pracy samodzielnie, wkurzała go monotonia. Poranki rozpoczynane od tej samej obrzydliwej kawy. Te same utyskiwania z Sookie. Te same problemy z zacinającym się komputerem. Ci sami klienci nawet, wydawałoby się - choć oczywiście różni, to jednak zgłaszający się z bliźniaczymi problemami. Niewierne żony, rozpasani mężowie. Problemy matrymonialne. Problemy podatkowe. Nielojalni wspólnicy. Niegrzeczne dzieci. Rodzeństwo czyhające na majątek odziedziczony po zmarłych patriarchach. I co? I tyle. Dzień, kurwa, w dzień.
Aż do niedawna.
Sprawa, która zaczęła się niby niewinnie - ot, kolejna zbuntowana córka, która wyszła i nie wróciła, wielkie mi rzeczy - na oczach detektywa zaczynała ostatnimi czasy urastać do pokaźnych rozmiarów i zdawała się być o wiele bardziej skomplikowana, wielowątkowa i... niebezpieczna niż mógłby na początku przypuszczać. Inna sprawa, że Elijah nadal, kierowany zawodowym instynktem, miał poczucie, jakby w dalszym ciągu gładził tylko sam wierzchołek tej góry lodowej, u której podstawy kryło się o wiele więcej... szlamu. Odnosił wrażenie, że ciągnął za kolejne wątłe sznurki przytwierdzone do tego samego źródła, ale nadal znajdował się daleko, daleko, za daleko od sedna, do którego musiał się wreszcie dokopać jeśli chciał zrobić jakiekolwiek postępy.
Wiedział jednak, za dobrze już nauczony doświadczeniem, że niecierpliwość bynajmniej nie popłaca, a gwałtowne ruchy mogą tylko sprowadzić nań więcej kłopotów. Starał się więc działać systematycznie i powoli - no, na tyle, na ile można działać powoli, starając się jednocześnie uchronić być może kolejne dziewczęta przed losem tak koszmarnym, jak ten z opowieści Ameriki Raiz.
Teraz, usadowiony przy znajdującym się nieco na uboczu stoliku w Little Darlings - klubie o wiele mniej mu znanym niż swojski Dragon - starał się robić właśnie to. Zwalniać rytm. Obserwować. Zamiast ganiać je w histerycznym pędzie, pozwalać, by informacje przyszły do niego same. I... - detektyw zadarł głowę znad swojej w połowie pełnej (lub pustej, jeśli było się pesymistą) szklaneczki whiskey - chyba działało.
- Co się za tym kryje? - powoli powtórzył pytanie, fiksując spojrzenie błękitnych oczu na sylwetce smukłej jasnowłosej tancerki - Chyba nic nadzwyczajnego. Podziw? Zachwyt? - przesunął się na kanapie tak, by zrobić dziewczynie odrobinę więcej miejsca - Najzwyklejsze męskie zainteresowanie?
Taa, jasne.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#4

Założyła nogę na nogę, poprawiając się na miękkim siedzisku stylowego fotela. Mięciutkie obicie mebla podburzało zmysły pąsową barwą, która przyjemnie zlewała się z czerwienią wykładzin i podświetlenia. Lecz Annalee zdawała się zupełnie niewzruszenie przemykać wzrokiem po wszechobecnym klimacie erotyzmu, który tworzył każdy pieczołowicie dobrany element wystroju lokalu. Znała to miejsce doskonale - późnymi wieczorami w miękkich fotelach zapadała się męska klientela, spragniona wrażeń wizualnych i skupiona na Annalee. Dziewczyna zaś wiła się w seksualnym tańcu wokół rury, niesiona nutami sprytnie dobranych podkładów muzycznych. Budziła w zgromadzonych mężczyznach pożądliwy płomyk, ten zaś - zajmując ciało ciepłem pobudzenia - zdawał się odłączać im ośrodki mózgu odpowiedzialne za zdrowy rozsądek, gdy klienci sięgali po kolejne drogie drinki i zahaczali o delikatny materiał kobiecej podwiązki następne banknoty. Ot, praca jak każda inna, choć na brak napiwków nie mogła narzekać. Annalee doskonale czuła się w swej tanecznej, dla wielu zapewne niechlubnej profesji, a w specyficznej atmosferze klubu odnajdowała się doskonale. Być może te miesiące, spędzone tu niemal wieczór w wieczór, uodporniły ją na lubieżny żar, który bił z mieszaniny barw, mebli i dekoracyjnych elementów, ale siedziała tu dziś zupełnie niewzruszona. Czekała na drinka zamówionego u znajomego barmana... kogo ona tutaj nie znała? Czekała też na swojego towarzysza, z którym miała spędzić ten wieczór. To było bardzo nietypowe miejsce jak na przyjacielskie spotkania i zwykłe niezobowiązujące pogaduszki, ale w przypadku tego przyjacielskiego wypadu mogła sobie pozwolić na wypicie drinka w klubie. U siebie, jak lubiła mawiać o Little Darlings. Zabawne, że tak przywiązała się do tego miejsca!
W oczekiwaniu na przybycie przyjaciela Annalee skupiała się na znajomej scenie, którą rzadko miała okazję oglądać z perspektywy widza. Gra fioletowo-różowych świateł przyjemnie łamała wszechobecną duchotę czerwieni, a metalowa rura połyskiwała zaczepnie, będąc zapowiedzią niezapomnianych wrażeń dla męskiej klienteli... a pośrednio również i dla niej! Wypicie drinka z Keaganem właśnie w takim miejscu wydawało jej się ciekawsze od spotkania w kawiarni, restauracji czy barze - na scenie niebawem miała pojawić się urocza koleżanka po fachu. Znajoma z garderoby cieszyła oko powabnymi kształtami i urodziwą twarzą, na której niegdyś Annalee lubiła zawiesić wzrok. Dziś druga striptizerka nie robiła na niej wrażenia, gdy myśli Tajki zaczynały się i kończyły na prześlicznej Hanie, ale... miło będzie popatrzeć z przyjacielem na to lubieżne widowisko!
Nie odczuwała skrępowania na myśl o oglądaniu striptizu z mężczyzną... bo czym miała się krępować? Odbierała kobiety równie seksualnie, co płeć przeciwna, a jej relacja z Keaganem były bardzo jasne, choć w ciągu kilku lat znajomości bardzo burzliwie się zmieniały - od zachwytu i fascynacji nastoletniej fanki, przez partnerstwo seksualne w skazanym na porażkę, acz pełnym przygód romansie z idolem, po spokojną, dojrzałą przyjaźń dwojga ludzi, którzy czują już do siebie tylko bezpieczną przyjacielską zażyłość. I mogą popatrzeć razem na gibkie ciało tancerki, która lada chwila pojawi się skąpana w różach i fioletach scenicznych świateł.
Ostatnio zmieniony 2021-08-08, 21:21 przez Annalee Kugimiya, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#1

Dni mijały podobnie do innych, a Keagan zaczął zauważać, że wpada w rutynę, czego naprawdę bardzo nie lubił. Jeszcze za czasów The Relentless gdy nagrywali płyty lub koncertowali on musiał co jakiś czas brać kilka dni wolnego, by nie wpaść w szpony monotonii życia codziennego. Choć czy jego życie kiedykolwiek można było nazwać nudnym? Gwiazda rocka, popularny muzyk znany z bardzo lubianego zespołu, zakrywający twarz maską „barw wojennych” lub też wychodzący na scenę bez nich i biegający po scenie z gitarą nie mogąc zatrzymać się w jednym miejscu dłużej niż na kilka lub kilkanaście sekund. Jednak teraz po tym okresie życia mężczyzny pozostały tylko wspomnienia. Owszem niektóre koncerty zacierały się w pamięci, a niektóre były tak ostre jakby zaraz miał wyjść na scenę i zagrać kolejny gig. Wood’owi zdawało się nawet, że we wspomnieniach patrzy na życie innej osoby, a nie swoje lecz doskonale wiedział, że to co pamięta nie zawsze było takie kolorowe. Wstając od biurka, przy którym jak zwykle tworzył swoje teraz solowe utwory rozejrzał się po pokoju i uśmiechnął do siebie widząc śpiącą na jego łóżku kotkę, zakopaną w kołdrę, gitarę ustawioną niby niedbale na stojaku i różne kartki porozrzucane w losowych miejscach pomieszczenia zapisane jego zgrabnym pismem. Tak, obecne wolniejsze tempo i bycie samemu sobie panem, sterem i okrętem bardziej pasowało Keaganowi. To właśnie był prawdziwy Wood, a przynajmniej tak mu się właśnie wydawało. Gdy wreszcie jego wzrok padł na ścianę, na której wisiał czarny zegar lekko się uśmiechnął. Miał jeszcze co prawda chwilę czasu do spotkania ale musiał się przecież na nie przygotować. Skierował więc swoje kroki do garderoby ściągając z siebie ubrania będące jego strojem domowym i zaczął się ubierać w bardziej wyjściowy anturage. Składał się na niego czarny podkoszulek z jakimś białym nadrukiem, czarne, wygodne spodnie podobne do tych od garnituru, a wszystko wieńczyła niedbale przerzucona przez ramię skórzana kurtka ze złotymi gwiazdami na rękawach. Tak był gotowy więc zadzwonił po taksówkę i wyszedł przed dom. Wieczorne powietrze owiało mu twarz rozrzucając lekko starannie ułożone włosy. Mężczyzna na chwilę zatopił się w swoich własnych wspomnieniach, uśmiechając się do szczęścia jakie odczuwał jeszcze przed dwoma laty. Z zamyślenia wyrwał go dźwięk klaksonu samochodowego. Zastanawiał się nawet wsiadając jak długo kierowca czekał przed nim jednak szpakowaty mężczyzna nic nie powiedział. Po zamknięciu za sobą drzwi wreszcie wyjechał na spotkanie z kobietą, która przewijała się przez jego życie w różnych jego etapach.
AnnęLee pamiętał jako nastoletnią fankę, która była na każdym ich koncercie, prezeskę fanklubu jego grupy fanów, która teraz dość drastycznie się zmniejszyła, dziewczynę, która go zauroczyła swoją osobowością i wreszcie jako kochankę, z którą starał się spędzać czas dzieląc go pomiędzy zespół, trasę i tego, o którym myślał, że jest miłością jego życia. Teraz z perspektywy czasu nie mógł zrozumieć jak mógł się aż tak pomylić. Zajechawszy pod klub i zapłaciwszy z kurs wysiadł z samochodu i wszedł do wnętrza, aż kipiącego z podniecenia. Cóż od dwóch lat starał się go nie odczuwać do nikogo, bo nie chciał ponownie zostać zranionym lecz jak to często bywało głowa swoje, a ciało swoje. Muzyka, znajomy zapach takich miejsc i widok pięknych kobiet prężących swoje ciała na rurze działały i na niego lecz w niewielkim stopniu. Obecnie miał się tu spotkać z przyjaciółką, której nie widział szmat czasu i by nawet na siebie zły, że tak się stało. Ale no cóż za dużo wydarzyło się w jego prywatnym życiu, by mógł pokazywać się w stanie wskazującym na depresję wśród ludzi. Na początek jednak podszedł do baru, by zamówić sobie drinka, a dopiero później skierował się do stolika i siedzącej na czerwonej sofie kobiety.
- Cześć. Miło cię widzieć. Mam nadzieję, że nie czekałaś zbyt długo. – powiedział siadając obok niej lekko muskając ustami jej policzek. Nie było to oczywiście nic zdrożnego. Keagan często właśnie tak witał przyjaciółki płci pięknej o czym miał nadzieję AnnaLee doskonale wiedziała.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Niewątpliwie - życiu osoby tak znanej i rozchwytywanej jak Keagan daleko było do nudy, przeżywanej każdego dnia przez miliony szarych, zwyczajnych ludzi, którzy trwają od wolnego popołudnia do wolnego popołudnia, pogrążając się w rutynie. Żyją jak automaty, zaprogramowane do powtarzania znajomych czynności każdego dnia, o tej samej porze, w tym samym miejscu i w podobnych okolicznościach. Zadowalają się życiem nudnym i pozwalają młodości przeciekać przez palce, niezdolni do przełamania schematu, w który sami się wpędzili, do szczypty szaleństwa, poszukiwania świeżości...
Codzienność gwiazdy rocka malowała się w zupełnie innych barwach. Jak dzięki znajomości z Keaganem przekonała się Annalee, nie zawsze były to kolory radosne, ale na planszy życia znajomego muzyka niezmiennie widniało mnóstwo wielokolorowych wzorów. Lubiła podążać za jego zespołem, nawet z perspektywy zwykłe fanki poznawać niezwykły artystyczny świat - ile odwagi i głupiego szczeniackiego buntu w sobie miała, że jako zależna od rodziców gówniara nie bała się wymykać z domu, by z grupą znajomych uciekać na ich koncerty daleko, daleko! Później, gdy cielesna zażyłość z artystą pozwoliła jej uszczknąć nieco więcej ze specyficznego muzycznego światka, jej fascynacja tym środowiskiem wzrosła jeszcze bardziej. Czy to wtedy nastąpiła przełomowa chwila, kiedy Tajka obiecała sobie, że nigdy nie da się wcisnąć w żakiet i białą bluzeczkę, by spędzać każde południe za biurkiem w wielkiej korporacji? Może wydarzyło się to wcześniej, ale liźnięcie atmosfery artyzmu, jej niezwykłości, to zaznanie świata pełnego wrażeń utwierdziło Annalee w przekonaniu, że nie chce popaść w rutynę jak inni. I choć nie skończyła jako słynna tancerka, jak marzyła w nastoletnich latach, nie narzekała na swoje życie. Nad kształtem każdego dnia mogła zastanowić się sama, a wieczorna praca w klubie wzbogacała ją o wiele doświadczeń. Żaden dzień pracy nie był dla niej taki sam. Być może gdyby nie relacja z Keaganem, nie odnalazłaby w sobie odwagi, by zawalczyć o życie na własnych zasadach. Miała mu za co dziękować?
I to jak!
O ostatnich wydarzeniach z życia przyjaciela dowiadywała się przede wszystkich z plotek, których wśród fanów i na stronach z ploteczkami nie brakowało, lecz wcale nie czuła się usatysfakcjonowana wiedzą pozyskiwaną z tych źródeł. Nie miała pojęcia, co jest prawdą, co wyssaną z palca plotką, a niektóre informacje brzmiały tak niewiarygodnie! Jedno było pewne - Keagan już nie należał do The Relentless, a rozstanie z zespołem przebiegło w bojowych nastrojach. Zdaje się, że z byłym partnerem też poszło na noże? Zwykła babska ciekawość oczywiście nakazywała jej dowiedzieć się więcej.
- Tylko chwilę. Ale na ciebie mogłabym czekać nawet do rana - odrzekła, a kąciki jej ust drgnęły w pogodnym, szczerym uśmiechu, gdy przywitał się z nią tak po przyjacielsku. - Tak dawno się nie widzieliśmy... mam wrażenie, że minęła wieczność!
Miała wrażenie, że dość długo mijali się, zajęci swoimi sprawami, więc bardzo cieszyła się, że w końcu udało im się spotkać.
- Kolorowy drink czy dziś coś mniej fantazyjnego? - spytała, nie kryjąc przy tym, że nie zamierza dzisiejszego wieczoru przegadać z nim przy pomarańczowym soczku. Rzadko pozwalała sobie na silniejsze upojenie alkoholowe, ale lubiła poprawić sobie humor procentami.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Czasem Wood zastanawiał się jak wyglądałoby jego szare życie. Owszem będąc gwiazdą rocka i grając w popularnym zespole nigdy nie doświadczył nudy codziennej egzystencji. Zresztą nigdy nie wyobrażał sobie, że mógłby wykonywać coś, co posiada sztywne ramy czasowe oraz jest takie samo każdego dnia, miesiąca czy też roku. Keagan nie mógłby tak żyć. Chociaż czy rzeczywiście był szczęśliwy realizując swoje marzenia. Cóż na początku na pewno tak lecz później było tylko popadanie w rutynę i powtarzalność. A gdy myślał, że znalazł kogoś, kto go zrozumie, drugą połowę jego serca to też okazało się ułudą. I chociaż na scenie czy przy spotkaniach z fanami pokazywał radość i entuzjazm, to przez całą ostatnią trasę cierpiał katusze. Nikt nie wiedział, że gdy cały zespół spał wygodnie w hotelu on sypiał w Torbusie, ludzie nie mieli pojęcia, że na próbach dźwięku Angelo wrzeszczał na niego i kazał mu robić coś, co było kompletnym przeciwieństwem dobrej zabawy na scenie. Ale najgorsze było to co się działo gdy reszta zespołu szła do garderób przygotować się do występu, Blackhawk karcił Wooda za błędy, których nie popełnił. Tak ostatnie miesiące bycia w trasie i podróżowania z zespołem były strasznie męczące dla Keagana. Obecnie był spokojniejszy, lepiej sypiał i nie musiał odczuwać każdego dnia bólu w ramieniu czy w boku. Zresztą o tym nie wiedziała żadna prasa, ani żadne portale plotkarskie, ale był taki czas tuż po trasie, który Wood spędził w szpitalu z połamanymi trzema żebrami i pękniętym obojczykiem. Owszem teraz nie było już śladu po złamaniach i niewielkich ranach lub wszechobecnych sińcach na ciele basisty. Lecz zadra w sercu i lekka obawa co do bliskości innych osób pozostała. Dlatego też Wood nie próbował nawiązywać kontaktów z członkami The Relentless, gdyż nie chciał wracać do samotności, cierpienia i nakazowi milczenia, który wydał mu management gdy dowiedział się, że Kegan chce wszystkim o tym powiedzieć. Owszem chciał utrzymywać kontakty z jedną osobą, ale chociaż próbował kilkakrotnie się skontaktować z pałkerem formacji nie otrzymał od niego żadnych wiadomości.
Na szczęście teraz żył swoim własnym życiem i robił to co rzeczywiście kochał. Nawet założył można powiedzieć stronę zrzeszającą jego fanów i musiał przyznać, że był to jeden z lepszych pomysłów na jaki wpadł w życiu. Lecz gdy otrzymał zaproszenie na spotkanie od Annalee był lekko zdziwiony lecz nie żałował, że je przyjął. Teraz siedząc razem z młodą kobietą w klubie czuł się wreszcie swobodnie i nie musiał ciągle odwracać się za siebie gdyż nie słyszał już za plecami wszechobecnych fleszy aparatów fotograficznych.
- Rozumiem. Mam nadzieję, że nie pomyślałaś, że się nie pojawię? Zapomniałem, że w Seattle również bywają korki i to gorsze niż w L.A. – odpowiedział szybko lekko się uśmiechając słysząc ostatnie słowa wypowiedzi Azjatki. W sumie on również mógłby czekać na takie spotkanie i wieczność jeśli byłaby taka potrzeba. Choć przy kolejnych słowach wypowiadanych przez kobietę zaczął się zastanawiać czy nie miała racji. W sumie minęło już sporo czasu od momentu gdy się ostatni raz widzieli.
- Wiesz u mnie wiele rzeczy się pozmieniało. O paru z nich na pewno wiesz z kolorowej prasy czy też z Internetu. – stwierdził dając skończyć Azjatce swoją wypowiedź. Prawda była taka, że były basista The Relentless nie wiedział czy Annalee będzie chciała się z nim spotkać oraz czy przez swoje położenie nie przysporzy jej kłopotów. Ok, sam potrafił sobie z nimi radzić ale nie chciał by ktoś musiał ponosić jakiekolwiek konsekwencje przez znajomość z nim. Teraz jednak postanowił, że musi wrócić do dawnej aktywności nawet jeśli przyjdzie mu odpokutować za to.
- Zdecydowanie coś mniej fantazyjnego. Ostatnio staram się uważać z alkoholem. – rzekł dość tajemniczo gdyż wiedział, że kobieta i tak wypyta go o wszystko co będzie mógł powiedzieć.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nikt nie wiedział, jaki ciężar doświadczeń Keagan dźwigał na zmordowanych barkach, nawet Annalee. Fani i znajomi patrzyli na sukces artystyczny rockowej grupy, widzieli ich szerokie uśmiechy, wyczuwali przyjacielskie więzi między muzykami, słuchali wywiadów pełnych zapewnień o bliskich relacjach członków zespołu... i wierzyli w to, czym karmiły ich oficjalne wystąpienia grupy - czy to w wywiadach, programach telewizyjnych, na scenie albo na popularnych obecnie portalach społecznościowych. Poznając Keagana osobiście i wchodząc z nim w bliską relację, Annalee przekonała się, że świat gwiazd nie jest tak gładki i radosny, jak przedstawiają to kłamliwe media. Zrozumiała, że u jej idoli istnieje duży rozstrzał między wizerunkiem scenicznym a prawdziwym człowiekiem, który skrywa się pod tą medialną maską, zaprojektowaną z dbałością o najdrobniejszy szczegół. Czy było to dla niej rozczarowanie? W małym stopniu, zdawała sobie bowiem sprawę, że to, co widnieje na szklanym ekranie, nie zawsze ma odzwierciedlenie w rzeczywistości, a kontakt z fanami najczęściej jest podtrzymywany ze zwyczajnej dbałości o źródła zarobków, więc gdy zaczęła odkrywać tajemnice ulubionego basisty, dostrzegać różnice między scenicznym wizerunkiem a jego prawdziwym, wrażliwym ja, nie przeżyła głębokiego szoku. Niemniej dało jej to do myślenia i pozostawiło z przekonaniem, że nie wolno wierzyć w nagłówki artykułów na portalach plotkarskich, sztuczne instagramowe uśmiechy czy formułki powtarzane w co trzecim wywiadzie. Scena rządziła się swoimi prawami. Była tylko wykreowanym światem, dalekim od ciemniejszej, złowrogiej rzeczywistości.
Dlatego też poddawała w wątpliwość wszystko, co przeczytała na temat Keagana i nie wyrabiała sobie żadnych opinii - najpierw chciała od przyjaciela dowiedzieć się, co się stało naprawdę. Tylko on mógł powiedzieć jej prawdę, bo kto inny? Fani, którzy tworzyli setki teorii i kipieli od przedziwnych domysłów? Na pewno nie! Strony zajmujące się odzieraniem celebrytów z prywatności? Tym bardziej nie! Cieszyła się, że przyjął jej zaproszenie. To spotkanie miało zaspokoić jej ciekawość, ale nie to było najważniejsze - główną radość tego wieczoru odnajdowała w widoku przyjaciela, jego uśmiechu i spojrzeniu, którego tak bardzo jej brakowało! Nawet jeśli nie zechce zdradzić jej, co wydarzyło się między nim a wokalistą The Relentless, wyjdzie z tego spotkania szczęśliwa, że spędziła z Keaganem trochę czasu!
- Nie podejrzewałabym, że mógłbyś mnie wystawić. - Posłała mu pogodny uśmiech. Nie przyszłoby jej do głowy, że Keagan mógł ją wystawić lub zwyczajnie zapomnieć o spotkaniu! Po chwilach spędzonych razem, muzyk nadal kojarzył jej się ze słownością i lojalnością. Nie wierzyła, że mógł się znacząco zmienić w ciągu paru ostatnich lat, więc gdyby przyszło jej na niego czekać bardzo długo, najpewniej uszczypnąłby ją niepokój, że po drodze musiało stać się coś złego. Zaśmiała się.- No tak, korki! Nocne Seattle potrafi zadziwić swoją żywotnością, prawda?
Sam nawiązał do wydarzeń, o których rozpisywała się prasa, więc poczuła przypływ śmiałości i już nie wahała się przed podjęciem intrygującego tematu. Skoro sam wspomniał o ostatnich burzach, raczej nie miał oporów.
- Właśnie... widziałam sporo zaskakujących informacji o twoim rozstaniu, odejściu z The Relentless... tak, wiem, jak działają te wszystkie tabloidy. Nie wierzę w każdą plotkę, ale... nie ukrywam, zaniepokoiły mnie niektóre doniesienia - odrzekła szczerze, a jej gładka twarz stężała w wyrazie powagi. Jej wzrok na chwilę zatrzymał się na oczach Keagana, lecz nie chcąc wywierać na niego presji nachalnym spojrzeniem, Annalee rozejrzała się z nadzieją, że odnajdzie w pobliżu kelnera. O, proszę! Koleżanka akurat uwijała się między fotelami, robiąc porządek po niedawnych klientach, idealnie! Tajka przywołała ją poufałym machnięciem ręki i poprosiła o przyniesienie ulubionego drinka, po czym pozostawiła przyjacielowi wybór trunku dla siebie - nie chciała decydować za niego, zwłaszcza dowiedziawszy się, że obecnie uważa z alkoholem. Nie miała pojęcia, czego mógł sobie teraz zażyczyć.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W sumie teraz po wszystkich doświadczeniach i przejściach z byłym zespołem, a głównie z jego wokalistą zastanawiał się czy jego lojalność i trzymanie się jota w jotę umowy, którą podpisał z managementem ma w ogóle sens. Owszem dochodziły do niego strzępy informacji czy to z tabloidów czy to magazynów plotkarskich o tym, że to on był powodem rozstania oraz o tym, że podobno w ostatniej trasie Angelo nie mógł z nim wytrzymać. Ech, gdyby ci wszyscy dziennikarze dowiedzieli się jak to było naprawdę… To podejrzewał, że długo nie mogliby wyjść ze zdziwienia. Ale Keagan o takich sprawach wolał przy plotkarskich mediach nie dyskutować chociaż nie raz i nie dwa dziennikarze zadawali mu takie pytania ale głównie słyszał dlaczego rozstali się z Blackhawkiem. No cóż na to pytanie Wood nie zamierzał odpowiadać, bo wówczas mógł by zrujnować nie tylko wizerunek Aniołka ale i jego kolegów z zespołu. I choć na wizerunku byłego kochanka mu nie zależało o tyle z wizerunkami i opiniami na temat pozostałych chłopaków było już z goła inaczej dlatego uparcie milczał jak grób lub też zbywał dziennikarzy starannie ułożoną bajeczką, którą wymyślił na poczekaniu któregoś dnia i nauczył się jej tak dokładnie, że sam zaczynał wierzyć, że to prawda. Jednak siedząc teraz w klubie z Anną nie zamierzał milczeć i opowiadać bzdur. Chciał, by ona wiedziała jak to było naprawdę jednak nie wiedział za bardzo jak przejść do tego trudnego dla niego tematu.
Owszem jego wizerunek sceniczny był inny od tego jaki Keagan był na co dzień. Niby zawsze chętnie spotykał się z fanami nawet jak włóczył się sam po ulicach różnych miast, uwielbiał też to uczucie gdy połączenie pomiędzy zespołem a publiką się nawiązywało i gdy on czuł, że musiał dać z siebie wszystko aby podziękować ludziom za to, że zechcieli przybyć na ich koncert. Natomiast rozbijanie gitar czy też ubieranie się tak jak planował Angelo czy też te wszystkie czułe gest jakie kiedyś wokalista wykonywał w jego kierunku przywodziły mu teraz na myśl nieszczerość i wymyśloną na potrzeby zespołu zażyłość, która skończyła się po może pięciu latach funkcjonowania The Relentless. Tak dopiero teraz docierało do niego wiele spraw i to sprawiało, że czasem chciał krzyczeć oglądając stare nagrania, że to kłamstwo i widowisko pod publiczkę. Teraz na szczęście nie musiał już udawać i był od tego wolny.
- No wiesz co. Znasz mnie i wiesz, że gdybym nie mógł się pojawić dałbym znak na pewno podając powód nieobecności. – powiedział udając lekko obruszonego lecz wesołe iskierki w jego oczach mogły powiedzieć siedzącej koło niego kobiecie prawie wszystko. Owszem żartował i choć może nie zaśmiał się na cały regulator to jednak słowa wypowiadane przez niego w kierunku Azjatki były żartem. Może i dobrze ukrytym ale jednak Wood nie mówił tych słów poważnie. No może oprócz usprawiedliwiania swojej nieobecności. W tym przypadku był śmiertelnie poważny.
- Tak korki w Seattle są czasem nie do zniesienia. Lecz korki w innych większych miastach czasem je przewyższają ale z tym, że to miasto jest bardzo żywotne i potrafi pokazać to w najmniej spodziewanym momencie to masz stuprocentową rację. – dodał kończąc swojego drinka, którego sączył już jakiś czas. Owszem może i był w trakcie ograniczania alkoholu i przechodzenia na bardziej zdrowy tryb życia jednak takie spotkanie z przyjaciółką trzeba było uczcić i wiedział, że przy tej okazji bez drinków się nie obejdzie. Tym bardziej, że kolejne pytania były dla niego ciężkimi wspomnieniami.
Słysząc kolejną wypowiedź Anny westchnął głęboko i spojrzał prosto na nią. Cóż musiał wreszcie stawić czoła wspomnieniom choć do łatwych nie będzie to należało.
- Na początku jestem ci wdzięczny za to, że nie wierzysz we wszystko co piszą, bo większość z tego to po prostu informacje wyssane z palca lecz niektóre niestety są prawdziwe. Widzisz jak zapewne wiesz moje drogi z zespołem się rozeszły choć tak naprawdę wyglądało to tak, że mnie wyrzucili, bo według Blackhawka sprawiałem problemy. Akurat on chciał ruszyć z nagraniami, a ja byłęm na leczeniu w zamkniętym ośrodku psychiatrycznym, po myślach o próbach samobójczych. To, że się nie odzywałem zostało zrozumiane tak przez management, że nie chcę mieć nic wspólnego z zespołem choć napisałem im, że idę na leczenie i za moimi plecami znaleźli nowego basistę i zaczęli nagrania. A ja po wyjściu dowiedziałem się, że nie mam już po co wracać do The Relentless. – powiedział spokojnie choć te wspomnienia bardzo go bolały i były czymś w rodzaju szczerej spowiedzi choć Anna na pewno nie była nikim kto mógłby takową przyjąć. I gdy już chciał kontynuować zobaczył koło ich stolika kelnerkę. Uśmiechnął się do niej i zamówił o dziwo samą colę z lodem i lionką. Wolał opowiedzieć to na trzeźwo. Więc na jednym drinku chciał tego wieczoru poprzestać, bo to nie był koniec rewelacji jakie miał do powiedzenia byłej kochance, a teraz bardzo oddanej przyjaciółce. A przynajmniej właśnie tak Wood postrzegał siedzącą koło niego kobietę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Porzuciła już temat korków w Seattle i nocnego życia miasta, traktując go jedynie jako wstęp do właściwej rozmowy - ot, początek, który nie musi rozwlekać się na długie dyskusje. Zresztą jej ciekawość nie odpuszczała i naciskała, by jak najszybciej dowiedzieć się prawdy i choć dziewczyna, nie chcąc wywołać u Keagana psychicznego dyskomfortu, nie dawała po sobie poznać, jak bardzo jest zaintrygowana ostatnimi przejściami przyjaciela, wewnątrz kipiała niezdrowym babskim wścibstwem. I nie musiała czekać długo - szybko bowiem Keagan przeszedł do sedna, skupiając jej uwagę na każdym podawanym fakcie. Zastygła w miękkim fotelu, wyłączając zmysły na dudniącą w tle muzykę i śmiech innych gości. Skupiła się tylko na przyjacielu.
Gdyby Annalee nie miała świadomości, w jaki sposób działają wszelkie plotkarskie media, pewnie byłaby pierwszą radzącą Keaganowi udzielenie wywiadu, by publicznie opowiedzieć swoją wersję wydarzeń, ale obawiała się, że to mogłoby mu jedynie zaszkodzić. Czytała wszelkie prasowe czy internetowe doniesienia na temat przyjaciela i łapała się za głowę, poddając w poważną wątpliwość praktycznie każde z nich, a kiedy próbowała te plotkarskie rewelacje podsumować w głowie, nie mogła uciszyć kłującego boleśnie wrażenia, że basisty pozbyto się z zespołu w jakichś znanych jedynie grupie celach, nie konsultując z nim tego i dla wygodny robiąc z niego kozła ofiarnego. Gdzie wówczas był Keagan? Och, gdziekolwiek był i czymkolwiek się zajmował - wybrano doskonały moment na usunięcie go z zespołu i stworzenie pewnej medialnej narracji, której nie będzie łatwo odwrócić. W medialnych przepychankach zwykle kto pierwszy, ten lepszy - świat zdążył naczytać się rewelacji rozsiewanych przez zespół, więc Keagan był na straconej pozycji. Musiałby prostować wszelkie plotki i oszczerstwa, kiedy odbiorcy już zdążyli się uprzedzić, a sam powrót do tematu mógł zostać odebrany jako niepotrzebne rozdrapywanie niezagojonych ran i próby nakręcania afery na nowo. Przeczekanie z kolei, bez prób oczyszczenia się z medialnych zarzutów, było równoznaczne z wywieszeniem białej flagi. W jego położeniu idealny sposób na rozplątanie wizerunkowych supełków nie istniał - pozostało przeczekać burzę i powoli przekonywać opinię publiczną, że wersja zespołu mija się z prawdą, choć z perspektywy Annalee było to piekielnie frustrujące. Nie chciała, by o Keaganie wypowiadano się w złym tonie, ot, przyjacielska lojalność!
- Nie miałam pojęcia, że byłeś w takim stanie... - rzekła półszeptem w pierwszej reakcji na opowieść przyjaciela i... poczuła się winna? To było absurdalne, ich drogi rozeszły się przecież dawno temu, zmieniając krótki romans w luźną przyjaźń. Nie musiała wiedzieć, co dzieje się z Keaganem, znać jego stanu psychicznego i nie ciążył nad nią obowiązek pomocy, lecz nieprzyjemny chłód wyrzutów sumienia smagnął jej ramiona delikatnym dreszczykiem. Nie musiała, nie była w obowiązku... ale może mogła jednak zrobić coś więcej? Może powinna w porę zainteresować się przyjacielem, który długo nie dawał znaku życia, zaniepokoić milczeniem czy po prostu zawalczyć o tę przyjaźń, by nie rozmyła się z upływem czasu? Powinna, na pewno...
Odsunęła jednak na bok swoje własne uczucia. To nie był czas na szarpaninę z poczuciem, że zawaliła jako przyjaciółka, nie na niej bowiem skupiała się ta rozmowa - w centrum był Keagan, opowiadana przez niego bolesna historia ostatnich miesięcy życia i jego emocje, których bez wątpienia nie brakowało pod płaszczykiem spokoju.
- Przecież... - zająknęła się początkowo, poszukując odpowiednich słów, ale gdy już zaczęła - zdania same popłynęły z ust, napędzane zdumieniem, niesmakiem i rozczarowaniem, które wywołała postawa reszty zespołu, - Przecież to nie była twoja wina, że w tamtym okresie nie byłeś w stanie wejść do studia. Potraktowali cię jak przedmiot, który łatwo można zastąpić nowym, ale... cholera, gdzie w tym wszystkim przyjacielska albo chociaż współpracownicza lojalność? Gdzie poszanowanie dla człowieka, z którym tyle lat spędzili w jednym zespole?
Gdzie człowieczeństwo, cisnęło się na usta, lecz Annalee ugryzła się w język. Wystarczyło zapalczywego tonu we wcześniejszych słowach, by zdradzić poziom wzburzenia Tajki po tym, co usłyszała, nie chciała wchodzić w nazbyt emocjonalny ton. Poczuła zbyt mocną gorycz rozczarowania grupą, którą kiedyś lubiła i szanowała. Przeraził ją poziom ich interesowności i odczłowieczenia. Zabawić się w miłość i przyjaźń, ukraść długie lata podejmowaniem wspólnych aktywności, by finalnie, gdy ludzka zabawka znudzi się, a na horyzoncie zamajaczy nowsza i ciekawsza - porzucić bez słowa, po tchórzowsku i nastawić przeciwko całe otoczenie?
Drogi panie Blackhawk, czy był pan kiedyś człowiekiem nie tylko cieleśnie, ale i emocjonalnie?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Keagan doskonale wiedział, że nie obejdzie się bez wyjawienia przyjaciółce ciemniejszej strony jego byłego życia w TR. Owszem był wdzięczny Tajce, że nie zaczęła od razu z grubej rury tylko od niewinnego tematu o korkach w mieście. Oczywiście można było zacząć tą pogawędkę od podzielenia się swoimi opiniami na temat pogody czy też o tym jak dziewczęta wdzięczyły się przy rurze chociaż akurat w tym temacie podejrzewał, że Annalee przebiłaby go w swojej wiedzy na temat Pool Dance. Lecz choć Keagan nie miał może ostatnio łatwo to podejrzewał, że lepiej mu będzie powiedzieć o tym komuś, komu ufa niż dziennikarzom, którzy na pewno przekręcili by jego słowa i obrócili kota ogonem. Dlatego też rozmowa z przyjaciółką wydawała mu się naturalna gdyż na byłych przyjaciół czy też byłego chłopaka nie miał co liczyć.
Teraz dopiero Wood zaczynał się zastanawiać czy zaczęcie tematu od jego pobytu w zakładzie psychiatrycznym było dobrym pomysłem. Lecz chyba wolał wyrzucić z siebie jedno z najgorszych przeżyć w jego życiu na samym początku niż opowiadać najpierw o tym jak do tego doszło. Niestety to alej bolało i choć czarnowłosy mężczyzna dalej się uśmiechał to w środku czuł niewyobrażalny smutek i rozczarowanie byłymi współpracownikami i kumplami. Sam nie wiedział, że gdy zaczną się kłopoty i wśród członków zespołu ktoś będzie potrzebował pomocy i wsparcia jako pierwszy zostanie olany. A Wood był pewny, że jego zachowanie w trakcie ostatniej trasy z zespołem nosiło znamiona przeżytej traumy. Jednak nikt się tym nie zainteresował. No może oprócz zespołowego wesołka lecz on akurat nie wziął tego na poważnie.
- Tak naprawdę prawie nikt nie wiedział w jakim kiepskim stanie psychicznym byłem w ostatniej mojej trasie z The Relentless i po niej. A wszystkiemu winien był niestety Angelo i jedna jego decyzja. Oczywiście później zrzucił ją na naszego managera ale wątpiłem, by on wpadł na coś takiego. Widzisz to co mnie doprowadziło to tak kiepskiego stanu psychicznego była niemożność pojechania na pogrzeb mojej babci, która wychowała mnie jak matka, a później śmierć mojego dziadka prawie na moich oczach. – powiedział patrząc na Tajkę ze spokojem w głosie i smutkiem w oczach. Cóż nie wiedział, że tak wiele emocji jeszcze się w nim kotłowało. Owszem już samo mówienie o tym, że ktoś, kto go podobno rozumiał siłą zatrzymał go na trasie, aby nie mógł pożegnać się z ukochaną babcią było bolesne, ale wyznanie, że później był prawie świadkiem śmierci swojego dziadka, którego traktował jak ojca najprawdopodobniej dobiłoby Wooda, gdyby nie to, że przepracował to w Zakładzie. Oczywiście te wspomnienia nadal go bolały ale musiał nakreślić chociaż przyjaciółce co doprowadziło go do myśli samobójczych.
Kolejna wypowiedź Annalee wzbudziła lekki uśmiech na twarzy muzyka. Cóż z tą ludzką zabawką była naprawdę blisko nawet nie wiedziała jak lecz do tego Wood również zamierzał dojść. Jednak teraz musiał jej odpowiedzieć na zadane pytanie.
- Niestety nie wiem gdzie się wówczas podziała przyjaźń, poszanowanie człowieka i lojalność współpracownicza. Nawet nie wiem czy mnie tak naprawdę szukali, bo osoba zajmująca się moim domem doskonale wiedziała gdzie jestem i miała przykazane powiedzieć członkom zespołu wszystko gdyby się o mnie pytali jednak gdy wyszedłem z Zakładu ten człowiek pokręcił przecząco głową gdy zapytałem go o zespół. Widzisz tak naprawdę wiele spraw The Relentless sam załatwiłem. Logo, kostiumy sceniczne czy też niekiedy biżuteria lub tatuaże były mojego pomysłu. Lecz o tym nikt nie wspomniał. Zawsze było mówione, że to pomysł Angelo i tak dalej. Owszem nie wychylałem się ale myślałem, że ktoś wreszcie powie prawdę o moim zaangażowaniu w ten zespół. Lecz jak widać tak się nie stało. – zakończył odpowiedź na pytanie i choć bardziej był to mini monolog w jego wykonaniu to nawet przez moment nie zamierzał okłamywać przyjaciółki. Dlatego gdy wypowiadał każde zdanie patrzył tylko na nią. I gdyby ktoś pomyślał, że to byłby koniec rewelacji jakie Keagan miał do zafundowania pannie Kugimyia to niestety bardzo, by się pomylił gdyż to był dopiero początek szczytu góry lodowej na jaką Wood musiał się wspiąć emocjonalnie i starać się z niej nie spaść później na pysk.
- Lecz najgorsze co mnie spotkało spowodował nie kto inny jak sam Blackhawk. – powiedział chcąc zaznaczyć, że jego były chłopak był o wiele gorszy od wszystkich rewelacji jakimi do tej pory podzielił się z kobietą. Lecz gdy chciał już przejść do sedna zaschło mu w gardle i przeszkodziło mu ponowne pojawienie się kelnerki.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Keagan mógł czuć spory komfort, opowiadając Annalee o swoich ostatnich bolesnych doświadczeniach, miał bowiem niepisaną gwarancję, że Tajka nie wyniesie opowiedzianych przez niego wydarzeń z obrębu stolika i foteli, na których teraz spoczywali. Miała ciekawską naturę kobiety, chciała dowiedzieć się, co tak złego spotkało jej przyjaciela, niemniej nigdy by jej nawet nie przemknęło przez myśl, żeby opowiedzieć o tym komukolwiek, nawet bliskim osobom. Potrafiła dochować tajemnicy, nie była też typem plotkary, która musiała koniecznie podzielić się z otoczeniem sensacyjną historią, którą zasłyszała tu czy tam. Keagan był bezpieczny, zwierzając się przyjaciółce z tamtych bolesnych wydarzeń, choć dziewczyna czuła wciąż narastającą bezsilność. Co więcej mogła zrobić, jak tylko go wysłuchać? Nie miała mocy, by jakkolwiek pomóc mu z naprawą medialnej reputacji czy zemstą za takie potraktowanie... była tylko nieznaną szerszej publice tancerką erotyczną, która miała swój mały klubik w Seattle i w obliczu wielkiego świata mediów stawała się drobną mróweczką, ot, taką idealną do rozdeptania przez rockowych tuzów.
- Tak mi przykro... - powiedziała, spuszczając wzrok na wyszorowany do czystości stolik, jakby nie mogła po tym wyznaniu utrzymać z przyjacielem kontaktu wzrokowego i w istocie, nie było to łatwe. Wieść o śmierci bliskich osób wzbudza współczucie, smutek i pragnienie pocieszenia, tylko... jak pocieszyć? Co zrobić, żeby pogrążony w żałobie przyjaciel mógł poczuć się lepiej? W takiej sytuacji głos staje się więźniem gardła, sensowne słowa uciekają na koniec języka, mózg nie znajduje dobrego pocieszenia i... pozostaje to oklepane "tak mi przykro". Nie sposób znaleźć sensowne pocieszenie dla żałobnika. - A ich zachowanie było... och, nieludzkie! Nawet jeśli w tym okresie mieliście artystyczne zobowiązania, musieliście gdzieś wystąpić, to cholera, istnieją takie wyjątkowe sytuacje, w których każdy, posiadający choć namiastkę człowieczeństwa, odpuści. Koncert można przełożyć. Można na jeden występ wynająć muzyka sesyjnego. Istnieją przecież rozwiązania.
Następne słowa były dla niej kolejnym wstrząsem i wtedy już, gubiąc poczucie niezręczności po informacji o śmierci dziadków Keagana, Annalee podniosła z powrotem wzrok i poczęła świdrować twarz przyjaciela zdumionym spojrzeniem ciemnych oczu, w którym pobłyskiwały iskierki szczerego zainteresowania. Rozmawiali zaledwie przez chwilę, a jej po raz drugi, nie, trzeci, podskoczyło ciśnienie, rozbudzając ochotę na ukręcenie Blackhawkowi aroganckiej głowy. Cholerny, wyzbyty wszelkich ludzkich uczuć, narcystyczny...
- Tacy z nich byli przyjaciele... z niego przede wszystkim, przecież rządzi tą bandą, nie? - prychnęła. - Dopóki byłeś przydatny, podsuwałeś mu pomysły i tańczyłeś, jak ci zagrał, byłeś świetnym przyjacielem. Kiedy natomiast podwinęła ci się noga i potrzebowałeś pomocy, wyrzucił cię na śmietnik i znalazł kolejną zabawkę. Wyzuty z człowieczeństwa skurwiel. Co jeszcze zrobił?
Była już mocno zirytowana i zaskoczona, bardzo niemile zaskoczona wieściami o muzyku, którego niegdyś szanowała i lubiła. Sądziła, że granica szoku już została przekroczona i cokolwiek Keagan opowie dalej, nie zaskoczy tancerki jeszcze bardziej, jakby zaczęła spodziewać się wszystkiego po były partnerze przyjaciela. Takie przynajmniej miała wrażenie, co bowiem muzyk chciał jej jeszcze przekazać?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wood nie wiedział co sprawia, że przed Tajką zawsze najlepiej mu się otwierało i to jej opowiadał o swoich wzlotach i upadkach. Jednakże czasem miał wrażenie, że te spokojne chwili kiedyś miną i stanie się to czego najbardziej się obawiał. Oczywiście wiedział, że Annalee niczego nie rozpowie ale muzyk nigdy nie wiedział jacy ludzie siedzieli wokoło nich. W końcu teoretycznie mógł tam być jakiś pożal się boże dziennikarzyna z plotkarskich pisemek i mógł to wszystko zapisywać co mówił basista. Jednak po tym jak dla rozluźnienia atmosfery rozejrzał się dookoła i nie zobaczył wpatrujących się w niego ciekawskich oczu mógł kontynuować swoją opowieść. Choć to co miał powiedzieć Tajce nie zaliczało się do najmilszych wspomnień.
- Spokojnie. Przepracowałem to w swoim odosobnieniu w zakładzie i teraz jestem silniejszym człowiekiem choć czasem samo wspominanie o tym wszystkim powoduje daleki ostry ból. Wszyscy, którzy to słyszeli mówili, że to w końcu zblaknie i wydaje mi się, że właśnie tak jest. No i jest jeden pozytyw tego zamknięcia. Wróciłem do spraw, które będąc w college’u uwielbiałem. Pisania wierszy i malowania obrazów. Teraz te teksty przerabiam na piosenki. Chcę zrobić taki osobisty album, by wykrzyczeć to wszystko co mi leżało na wątrobie. – rzekł kończąc swój przydługi monolog. Cóż miał nadzieję, że zainteresuje swoją przyjaciółkę tym, że mimo wszystko tworzy muzykę, bez której tak naprawdę nie mógł by normalnie funkcjonować. Po czym gdy poczuł, że zaczyna mu zasychać w gardle przełknął parę razy ślinę i wziął długi łyk napoju, który stał przed nim. Tak zbliżał się do najcięższych i najbardziej bolesnych wspomnień. Jednak najpierw wysłuchał uważnie to co mówiła jego przyjaciółka i coraz bardziej smutno się uśmiechał.
- Widzisz z tego co mi przekazał wówczas Angelo nie mogli ani znaleźć muzyka sesyjnego, w co nie uwierzę, ani odwołać koncertu ani po prostu przesunąć go o jeden dzień. Zresztą wówczas byliśmy bardzo blisko miejscowości, w której się wychowałem. Wtedy wydawało mi się, że tylko nasz pałker, z którym dzieliłem sypialnię w tour-busie wiedział co przeżywam, bo gdy budziłem się zlany potem zawsze stał przy moim łóżku i starał się mnie jakoś pocieszyć. Jednak reszta chłopaków nic nie wiedziała i nawet bym się nie zdziwił gdyby nie wiedzieli do tej pory. – powiedział chcąc usprawiedliwić trochę kolegów z zespołu. Owszem później jak próbował się skontaktować z perkusistą zespołu został olany ale podejrzewał, że to też jest winą nikogo innego jak Angelo, który podobno poczuł się zraniony i zawsze miał za długi język. Keagan podejrzewał co mógł naopowiadać reszcie zespołu i nie winił ich za to, że chłopacy nie chcieli się z nim kontaktować. W końcu wersja Blackhawka mogła być mocno podkolorowana. Gdy i tą kwestię starał się wyjaśnić jak mógł najlepiej mimowolnie zacisnął pięści i gdy to zrobił poczuł lekki dyskomfort w lewym ramieniu. Wiedział od czego i właśnie do tego teraz zmierzał. Lecz najpierw musiał opisać Tajce jak bardzo krwiożerczy jest światek muzyków.
- Widzisz nie wiem dokładnie jak działał wówczas umysł Angelo ale być może rzeczywiście według niego stałem się zbędny. Teraz rzeczywiście cały anturaż zespołowy jest wymyślony przez Blackhawka, a ja za swoje pomysły dostałem „zadośćuczynienie” w postaci finansowej lecz powiem ci szczerze, że przeliczając godziny pracy jakie wkładałem niekiedy w przygotowanie ciuchów czy też logo zespołu nie było to współmierne do mojego czasu. Ale nie chciałem się żreć z managementem, bo jeszcze mogliby to wykorzystać przeciwko mnie. Więc odpuściłem. – zakończył wypowiedź i smutno spojrzał na swoją lewą rękę. Wiedział, że musi to zrobić. Chciał podzielić się z Anną wszystkim co go potkało jednak nie wiedział od czego zacząć. Długo milczał wpatrując się w niewidoczne pod ubraniem poprawiające ruchomość stawu tape’y. Wreszcie odetchnął głęboko, odwrócił na chwilę wzrok na scenę by przyjrzeć się popisom tańczącej tam dziewczyny i wreszcie zsunął z lewego ramienia kurtkę skórzaną.
- W ostatnią noc, którą spędziłem z Angelo razem w naszym domu Blackhawk wpadł wkurwiony do sypialni i bezceremonialnie wyciągnął mnie z łóżka. Nie pamiętam po czym odpoczywałem ale Angelo wiedział, że jestem zmęczony. Położyłem się więc wcześniej i nie spodziewałem się takiej pobudki. Było już grubo po północy, a zalany w trzy dupy Blackhawk nie dość, że wyciągnął mnie z łóżka i przyłożył w twarz, bym się obudził, to jeszcze kazał mi się wynosić z sypialni. Nie kontaktowałem za bardzo więc mój były ukochany stwierdził, że pewnie jestem pijany i chciał zaciągnąć mnie do łazienki, a gdy zacząłem się bronić wykręcił mi lewy bark i przed tym jak usłyszałem trzaśnięcie kości wbił kolano w mój kręgosłup i pociągnął jednocześnie za bark. Zawyłem z bólu i z ręką wyrwaną prawie ze stawu jakoś zszedłem na dół i zadzwoniłem po karetkę. Następnych dni nie pamiętam. Lecz gdy się obudziłem leżałem z ręką na wyciągu. Lekarze w szpitalu powiedzieli mi, że znaleźli mnie na schodach naszego domu bez przytomności. Złożyli mi operacyjnie rękę i wyprowadzili z kilku pomniejszych obrażeń. Po czym kiedy wyszedłem wreszcie ze szpitala po około pół roku zacząłem rehabilitację, która trwa do dzisiaj. – zakończył patrząc na ciągnące się prawie do łokcia czarne tapy, które zaczynały się gdzieś w okolicy spojenia łopatki i obojczyka.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Bardzo jej schlebiało, że Keagan widział w niej powierniczkę swoich tajemnic - choć mówiąc szczerze, również jej tak poważna rozmowa w Little Darlings wydawała się nieco ryzykowna. Dotykała zbyt wielu drażliwych tematów, sięgała po najgłębsze, najbardziej bolesne sekrety... być może Keagan miał już przepracowane cierpienie z niedalekiej przeszłości, niemniej jednak Annalee jako przyjaciółka miała odruch chronienia go, by po raz kolejny nie został skrzywdzony, tym razem przez wszędobylskich paparazzi lub gumowe uszy imprezowiczów, którzy rozpoznali w nim znanego muzyka. Przez myśl przemknęło jej, że mogła zaprosić go do siebie i w ciszy, w salonie, przy lampce wina mogli porozmawiać na temat ostatnich przykrych doświadczeń przyjaciela, ale nie spodziewała się, że uderzy ją tak gruby kaliber tych doświadczeń. Media, choć rozpisywały się długimi akapitami na temat Wooda i okoliczności jego opuszczenia grupy, podawały zaledwie kilka procent rewelacji, które wydarzyły się w rzeczywistości i często były one niezgodne z rzeczywistością. Annalee, mając te wszystkie artykuły w pamięci, spodziewała się jedynie uszczegółowienia plotkarskich rewelacji, nie historii tak odbiegającej od medialnej, tak bolesnej i szokującej dla byłej fanki zespołu.
Teraz natomiast było za późno. Podjęli rozmowę tutaj i powinni ją dokończyć bez przerywania, jednym skokiem wspólnie nurkując w krwawym morzu bólu i rozczarowań. Jeden raz. Nie więcej. Bez przerywania, by wrócić do tego w przyszłości i rozdrapywać podgojone szramy w psychice przyjaciela. Dlatego, choć na co dzień czuła się w Little Darlings bezpiecznie, raz na jakiś czas rozglądała się nerwowo, by mieć pewność, że nikt im się nie przygląda i nie nadstawia ucha. Nie zauważyła nic niepokojącego, dzięki czemu jej niepokój przygasił się przy kolejnym omieceniu wzrokiem najbliższych stolików. Lecz nadal nie traciła czujności, choć większość jej uwagi skupiała się na następnych słowach przyjaciela.
Te słowa raniły. Szokowały. Zostawiały w gardle ucisk żalu, w ustach zaś gorycz rozczarowania, którą dziewczyna nieskutecznie próbowała przepić kolejnymi łykami alkoholu. Przez lata była wierną fanką The Relentless, podążała ich śladami jako nastoletnia buntowniczka, wraz z przyjaciółmi żadna przygody i bycia bliżej, tę odrobinkę bliżej idoli niż większość. Przez długie lata idealizowała ich i stawiała w roli wzorów do naśladowania. Choć to były zamierzchłe czasy, od których Annalee wydoroślała, nabywając przy tym umiejętność patrzenia na idoli bardziej krytycznym okiem, to nadal bolało, że w gówniarskich latach na piedestale stawiała osoby, które absolutnie na to nie zasługiwały.
- Może mógłbyś ich pozwać o lepsze zadośćuczynienie? - zaproponowała dość nieśmiało, nie mając pojęcia, czy jej pomysł w ogóle ma jakiś sens. Nie wątpiła, że Keagan ma pieniądze, a co za nimi szło - możliwość wynajęcia najlepszych adwokatów, by jak równy z równym powalczyć w sądzie o pieniądze, które mu się należały. Nie kontynuowała jednak tego tematu, dostrzegłszy spojrzenie, którym mężczyzna obrzucił swoje ramię. Wydawało się to sygnałem, iż chce powiedzieć jeszcze więcej, toteż zamilkła, gotowa słuchać dalej.
Po następnej porcji przykrych faktów, tym razem skupionych na samym byłym partnerze Keagana, nie zespole, Annalee milczała przez dłuższą chwilę, rozszerzonymi ze zdumienia źrenicami badając twarz przyjaciela. Tak wiele zdążyło ją już zaskoczyć podczas jego szczerych zwierzeń, że nie spodziewała się niczego gorszego, jeszcze bardziej szokującego czy bolesnego - lecz rzeczywistość znów uderzyła w nią jak obuchem. Z pamięci wyłonił się obraz jej pokoju w rodzinnym domu, pełnego muzycznych i buntowniczych akcentów, a wśród nich - ogromny plakat z twarzą Angelo, który dumnie wisiał nad biurkiem. Jej idol. Wzór. Ideał przez lata. Skończony sukinsyn.
- Nie wiem... nie wiem, co powiedzieć - wydusiła z siebie w końcu. Trwała tak, zesztywniała w głębokim zdumieniu, zapomniawszy z tego wszystkiego, że w dłoni wciąż ściska ozdobną szklankę z kolorowym alkoholem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tak naprawdę z nie tak dalekiej przeszłości Woodowi zostało niewielu zaufanych znajomych. Po tym jak Angelo wyrzucił go z ich posiadłości wielu z jego przyjaciół lub też kolegów po prostu się do niego przestała odzywać, a fani, którzy uwielbiali go w TR uwierzyli w to, że sam chciał odejść oraz w oskarżenia jego osoby o gwałt, którego nie było. Także obecnie bardzo ostrożnie podchodził do znajomych czy też jakichś fanów. Lecz akurat jego relacji z Annąlee był pewny. Dlatego też to wlaśnie jej się zwierzył. Poza tym jego lekarze, którzy się nim opiekowali mówili mu, że im częściej będzie o tym mówić tym szybciej te nieprzyjemne wspomnienia zblakną. Poza tym Keagan był dość przezornym człowiekiem i zawczasu przygotował małą dywersję jak to robił będąc jeszcze w TR. Owszem było to w jakimś sensie kłamstwo ale wolał mieć pewność, że nie zostanie złapany w ogień pytań dziennikarzy lub też „ataków” fanów, którzy chcieliby dać mu do zrozumienia, że jest śmieciem. Lecz niestety wiedział doskonale, że ludzie mogą być wszędzie, a gumowe uszy również mogą usłyszeć coś co nie jest przeznaczone dla nich. Przez co zanim pomyślał o kontynuacji swojej opowieści rozejrzał się bardzo uważnie po pomieszczeniu czy nie ma wycelowanej w ich stronę obiektywu kamery lub aparatu albo mikrofonu jakiegoś radiowca z bożej łaski. Dopiero gdy sam się upewnił, że jest bezpieczny i jego sekrety nie wyjdą na światło dzienne lekko odetchnął, wziął głęboki oddech i powoli wypuścił powietrze z płuc słuchając odpowiedzi Tajki.
- To niestety nie jest takie proste. Widzisz gdy wreszcie wyszedłem ze szpitala dostałem telefon od management, że mam się tam stawić i podpisać nowy kontrakt. Nie wiedziałem wówczas o co chodzi i dopiero gdy przyszedłem do siedziby naszego managera pod groźbą, że moje sekrety zostaną ujawnione zmusili mnie do podpisania papierów zakazujących mi występowania na drogę sądową i udowadniania swoich racji któremukolwiek członkowi zespołu. Owszem po tym jak Angelo mnie pobił chciałem mu wytoczyć proces cywilny jednak adwokat, z którym rozmawiałem i jednocześnie mój przyjaciel powiedział mi, że mogę przez takie działanie narazić się na nieprzyjemności. Dlatego też sobie odpuściłem. Wiesz przecież jak takie rozprawy przyciągają dziennikarzy różnych stacji radiowych, telewizyjnych i reporterów z różnych gazet. Wolałem oszczędzić sobie czytania następnego dnia, że jestem świrem i głupkiem. – powiedział spokojnie patrząc na kobietę. Owszem zdawał sobie sprawę, że zapewne wygrałby w sądzie ale miałby zszarganą reputację i zostałby narażony na ataki nie tylko fanów ale i dziennikarzy, którzy zadawaliby durne pytania szukając sensacji. Może i takie zachowanie nie pasowało do Keagana ale widać było, że mężczyzna zmienił się i było to widoczne. Według niego stał się bardziej przystępny dla fanów i o wiele częściej zwracał uwagę na to co mówił i przed kim się otwierał.
- Nie przejmuj się. Wierzę, że te rewelacje mogą być wstrząsające dla prawdziwych fanów lub też osób, które trzeźwo myślą, ale choć to może zabrzmieć trywialnie właśnie takie jest normalne życie. Poza tym było jeszcze parę nieprzyjemnych momentów tuż po burzliwym rozstaniu z Angelo ale nie wiem czy już ciebie nie zanudziłem na śmierć swoimi opowieściami. Więc może powiesz co u ciebie się zmieniło? – zaproponował zmianę tematu gdyż nie wiedział jak powiedzieć Tajce o tym, że został niesłusznie posądzony o gwałt. To mogłoby go zniszczyć w oczach przyjaciółki, a tego naprawdę nie chciał.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Little Darlings”