WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
-
– Proszę pozwolić mi wytłumaczyć słowa mojej żony. Przed chwilą moja szwagierka, a jej siostra została dźgnięta nożem w waszym kasynie. Oczywiście, możemy iść z tym do mediów, pozwać waszą ochronę i zrobić wszystko, żeby zrujnować waszą reputację, ale możemy tego uniknąć, jeśli pokażecie nam jebane nagranie – uśmiechnął się uroczo, a gdy mężczyzna nie ustępował, mamrocząc coś o procedurach, Jackson westchnął ciężko, pewnie przytrzymał w strategicznym miejscu typa aż stracił przytomność i sam usiadł przed monitorami.
– Okej, to się stało przy kamerze numer siedem – stwierdził, odnajdując odpowiednie przyciski i cofając nagranie, aż faktycznie zobaczyli dziewczyny wygrywające jackpota, a potem kobietę w długiej sukni, która wpadła na Megan. Przechylił głowę.
– To była kobieta – zmarszczył brwi, ale nie było widać twarzy, więc pewnie powoli zaczęli cofać wszystkie kamery, byle odnaleźć tę suknię, którą miała ona na sobie.
-
– Wszystkich was kurwa pozabijam – mamrotała, zaciągając raz po raz papierosem, a potem zmarszczyła czoło, gdy Jackson tak łatwo położył mężczyznę na ziemi bez większego robienia mu krzywdy. Ej, fajne. – Jak... koniecznie musisz mnie tego nauczyć. – stwierdziła, stając za nim gdy usiadł przed monitorami i jedną dłoń położyła na jego ramieniu a drugą wsadziła mu papierosa do ust by mógł sobie coś złapać, jednak zaraz potem fajka zabrała.
– Nie widziałam jej wcześniej, ale może nie zwróciłam uwagi po prostu? Wygrałyśmy dziesięć milionów, więc... – wypuściła powoli dym, uważnie patrząc na nagranie. Twarz była ciężka do zauważenia, ale Sarah miała czas i niemal całą paczkę fajek. Kiedy jednak w końcu coś drgnęło, ścisnęła mocniej jego ramie. – Stój! Czy to jest... – nachyliła się nad nim, żeby lepiej widzieć ekran, a dopalonego papierosa wrzuciła do kubka z kawą jednego z ochroniarzy. – Mówiłam Megan, że powinnyśmy tą szmatę dobić – powiedziała, z niedowierzaniem rozpoznając w jednym ujęciu Claire. Aż tak bardzo chciała się odegrać za Alexa? Weird.
-
– Uciskasz strategiczne miejsce i gość traci przytomność. Ocknie się za jakiś czas, więc nie możemy go tracić – stwierdził, zaciągając się fajką, którą mu włożyła do ust, a potem pewnie wydmuchał dym i patrzył na kobietę w tej sukni.
– To nie był przypadek, że nie widać jej twarzy – westchnął cicho, a po chwili pewnie zauważył jakąś kobietę w identycznej kiecce, chociaż informacja, którą mu przekazała Sarah trochę zbiła go z tropu. – Czyli moja żona jest milionerką? Nice! – zaśmiał się pod nosem, a zaraz potem zobaczył znów kobietę, którą niewątpliwie była Claire.
– Tak, to ona, ale spójrz… – przygryzł dolną wargę, wskazując na trzy inne ujęcia. – Trzy kobiety w tej samej sukience. To zasłona dymna, żeby nie dało się wskazać sprawcy. Ona nie działa sama – powiedział wyraźnie zaskoczony, serio mogliby pracować razem dla FBI. – Well, szkoda, że tego nie zrobiliście, ta kobieta jest dużo bardziej pojebana niż myśleliśmy – stwierdził, przyglądając się uważnie postaci.
-
– Dobrze wiedzieć, ja po prostu uderzyłabym go czymś ciężkim – wzruszyła ramionami, wcale nie żartując. W ostateczności wzięłaby coś ciężkiego i po prostu mu przyłożyła ale skoro był lepszy sposób... żal nie korzystać. – Dobrze, że to nie bal maskowy – westchnęła. Wtedy zdecydowanie ich zadanie byłoby o wiele trudniejsze niż teraz. Poruszyła wyzywająco brwiami. – A najgorsze jest to, że nie mamy intercyzy i będziesz mógł mnie zdradzać a i tak będę musiała się podzielić kasą, ah – skrzywiła się udawanie, cmokając zaraz go w czubek głowy i objęła za szyję chwilowo, no ale potem wiadomo, akcja się zagęściła i Sarah nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć.
– Skoro nie działa sama, to z kim? I dlaczego akurat Megan? – znała odpowiedź, ale mimo wszystko nie wydawało się to wystarczającym powodem do dźgania kogoś nożem. – Zrób jakieś screenshoty czy coś. Trzeba będzie zidentyfikować te laski i ogarnąć listę gości. Nie mogła tu wejść tak po prostu. Chyba, że... – urwała. Chyba, że przyszła z kimś z przyjęcia. – Ona musi współpracować z kimś kogo znacie, J. A może od początku była podstawiona? Już jako nauczycielka? – odgarnęła do tyłu włosy, biorąc głęboki oddech. To wszystko było coraz bardziej popieprzone.
-
– Wtedy byś musiała mu płacić odszkodowanie, gdyby cię pozwał, a teraz nie musisz – wzruszył leciutko ramionami. Tak czy siak, skinął głową, bo wtedy byłoby zdecydowanie trudniej. – Kto wie, może sobie znajdę jakąś fajną blondynkę, chociaż… Właściwie już takową znalazłem – zaśmiał się pod nosem, ale zaraz kiedy akcja się zagęściła, westchnął mimowolnie.
– Pytanie brzmi, czy aby na pewno ma obsesję na punkcie Alexa, czy może ktoś ją podstawił – zastanowił się, wzdychając ciężko i spoglądając na ukochaną – Wszystkie nagrania przesyłam już na swojego maila – odetchnął mimowolnie, próbując ogarnąć te laski. - Mogła, jeśli była jako pani do towarzystwa, to nikt jej tutaj nie identyfikował. Ktoś musiał je wszystkie wprowadzić na przyjęcie – stwierdził, patrząc na nią z wyraźnym przerażeniem, bo to wszystko wymykało się spod kontroli.
– To się niczego nie trzyma, S. Prześwietliliśmy wszystkich, wszyscy wiedzą, że nie można z nami zadzierać. Nie mam pojęcia, w jaki sposób to ogarnąć, bo jeśli to nikt kogo znamy, to musi współpracować kto zna nas aż za dobrze, ale nikt nam z Alexem nie przychodzi do głowy – stwierdził cicho, przecierając twarz dłońmi i oddychając głęboko.
-
– Jakbym dobrze uderzyła to z pewnością by mnie już nie pozwał – uśmiechnęła się nieco niewinnie w tym momencie. Już jakiś czas temu mówiła mu, że jest w stanie zabić za Megan i najwyraźniej nie żartowała. Do tego chyba on będzie musiał przywyknąć. Pacnęła go w ramię. – Żadnych długonogich blondynek, bo będę mniej urocza – przewróciła oczami, oczywiście wiedząc że żartował. Pokiwała powoli głową, słysząc jego słowa. Zaczynała wątpić czy w tym wszystkim chodzi jedynie o obsesję na punkcie Alexa, bo zdecydowanie na to nie wyglądało – raczej na jakiś personalny problem i konflikt, którego całkowicie nie umiała pojąć.
– I prześlij też do Abe'a, żeby zaczął już coś działać – zachęciła go do tego wiedząc, że Abe był świetny w takich sprawach i zdecydowanie miał łatwiejszy dostęp do wszystkiego będąc w Seattle. – Coś w tym jest, mnie i Megan też nie sprawdzali – przygryzła delikatnie dolną wargę, odsuwając się od niego i zaczęła się przemieszczać po pomieszczeniu, jednocześnie go słuchając. Stanęła w miejscu podpierając się pod boki.
– Może źle szukacie – powiedziała cicho, intensywnie się nad czymś zastanawiając. – Może wy wcale z tym kimś nie współpracujecie i może go nawet nie znacie? Z tego co dziś zauważyłam, więcej osób zna was niż znacie wy. Może to ktoś zupełnie obcy albo tak mało charakterystyczny że nie bierzemy go nawet pod uwagę? – podeszła z powrotem do niego i się nad nim nachyliła, dłonie kładąc na podłokietnikach w fotelu. – Wystaw mnie temu komuś. Zaaranżujmy to jakoś, nie wiem. Ostentacyjnie się wyprowadzę, albo coś w tym rodzaju. To się dzieje ciągle, gdy robimy rotacje miejsca zamieszkania albo gdzieś wyjeżdżamy. Może to jakiś sposób? – spojrzała mu całkiem poważnie w oczy. Po tej akcji nie było czasu na czekanie, działo się zbyt wiele strasznych rzeczy i ona nie zamierzała dłużej się temu przyglądać.
-
– Co do tego nie ma wątpliwości, ale trupów w kanciapach też wolimy uniknąć, przynajmniej na razie – powiedział spokojnie, a zaśmiał się cicho na słowa o blondynkach chociaż nic nie odpowiedział, bo bardziej skupił się na ekranach. – Wszystko już jest u Abe’a, powinien się tym zająć jak najszybciej – pokiwał głową, bo wiadomo, Abel naprawdę był jednym z jego najbardziej zaufanych ludzi, niemal jak brat!
– No właśnie. Po prostu byliście z nami. Ty w sumie byłaś na liście jako moja partnerka, ale Meg już nie, bo była w charakterze… Towarzyszki – powiedział dość sugestywnie, bo wiadomo o co chodziło. Nie była kurwą, ale… Eskortą, jak to się ładnie nazywało. Tak czy siak, westchnął ciężko.
– Nawet jeśli go nie znamy to współpracuje z kimś kogo znamy, a to nie ma sensu. Nie ma szans, żeby ktoś, kto nas nie zna wiedział o nas tak dużo, S. Tutaj jest problem. Może właśnie nikt nie powinien się nigdzie przeprowadzać, może… Może powinniśmy wszyscy razem mieszkać i to ustanie? – westchnął ciężko. – Nie zniósłbym myśli, że coś ci się stało, gdybyś została przynętą, S – zacisnął usta, chociaż doskonale wiedział, że to jest jakiś pomysł. Pomysł, który będą musieli rozważyć.
-
– Na razie – powiedziała pod nosem, wiedząc, że to nie trup ochroniarza pierwszy zaścieli ścieżkę śmierci która niebawem się rozegra. Przyjęła pozycję bojową i zdecydowanie wolała zabić tego kogoś, nim on zabije ją albo kogoś z jej najbliższych. Nawet jeśli Jackson widział to trochę inaczej.
– Była jako kurwa, wiadomo. – przewróciła oczami. Jasne, że nie to miało którekolwiek z nich na myśli zabierając tam Megan, ale przecież obie pracowały w Little Darlings i nie raz robiły za panie do towarzystwa, z tymże Meg z nikim po takich spotkaniach nie sypiała, nie? Pokręciła głową.
– On zna was, ale wy nie znacie jego i w tym cały problem, Jackson – dźgnęła go lekko palcem w klatkę piersiową, unosząc brew w górę. – Albo znacie ale wydaje się tak niegroźny, że nawet nie myślicie o nim w ten sposób. Może to jakiś drobny diler albo złodziejaszek? Na pewno nie jest kimś ważnym, bo takiej osoby byście nie przeoczyli – wpadła w tryb rozwiązywania problemów, a jego kolejne słowa sprawiły, że odepchnęła jego krzesło do tyłu i głośno westchnęła. – Mieliśmy już pogróżki listowne, trumne, wieniec, wypadek po którym my straciliśmy dziecko a Megan żywotność nerek i do tego spalony dom, a teraz... mamy nóż w nerce mojej siostry. – wyliczała na palcach, krzywiąc się z każdym słowem. – Na co teraz czekasz? Na strzał z pistoletu czy zaszlachtowanie kogoś z nas na środku ulicy? – złapała się za głowę, przeczesując palcami włosy, totalnie przerażona tym wszystkim co działo się wkoło. Odetchnęła głęboko i na nowo do niego podeszła.
– Jeśli będę przynętą będziesz miał kontrolę nad tym co się dzieje, bo będziemy przygotowani ale gdy to wszystko olejemy... ciągle będziemy się miotać. Prędzej coś mi się stanie. – pogładziła go po policzku palcami, ale zaraz cofnęła rękę. – Muszę... to zmyć - miała oczywiście na myśli krew młodszej Herondale.
-
– Właściwie nie jesteśmy pewni czy Claire nawet się nazywa Claire. Dokumenty można bardzo łatwo sfałszować, S – powiedział, wzdychając mimowolnie. Okej, to co mówiła miało sens, ale nie było opcji, żeby ktoś ich aż tak dobrze poznał, nie znając kogoś z ich otoczenia. Nie było szans, żeby ktokolwiek ogarniał tak dobrze ich powiązania, ba! Prawie nikt nie wiedział, że mieli dzieci, nie licząc oczywiście ochrony, Abla i najbliższych współpracowników, którzy by na pewno ich nie wydali.
– Nie pozwolę, żeby się komuś coś więcej stało – westchnął cicho. – Zastanowimy się nad byciem przynętą. Zaczniemy od kupna nowego domu. W końcu jesteś milionerką, nie? – uśmiechnął się. – Potem udamy kłótnię, ty się wyprowadzisz, a ekipa remontowa wcześniej wszędzie zamontuje kamery. Dom będzie całkowicie obstawiony. Ktokolwiek to będzie, nie damy mu się zastraszyć – oświadczył z bladym uśmiechem.
zt