WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
-
Ze wszystkich długich sukni, jakie im podstawiono z Sarah na ten wieczór, oczywistym wyborem wydawała się ta z długim rękawem. Megan nadal nie lubiła pokazywać swojego ramienia, nadal miała na tym punkcie koszmarny kompleks, a suknia miała zdecydowanie inne… atuty, które odsłaniała. Do czarnej sukni dobrała złote dodatki i praktycznie była gotowa. Szczerze mówiąc trochę poirytowana była faktem, że Sarah ją w to wciągnęła. Meg miała wystarczająco dużo na głowie, pewnie jeszcze przed lotem do Vegas poleciała na dializę, żeby mieć pewność, że nic się w środku nie rozpadnie, jeśli poleci na weekend z Alexem, Jackiem i Sarah. Tak więc teraz przechadzała się między mężczyznami w średnim wieku, od czasu do czasu rzucającymi seksistowskie komentarze. Jeden uczepił się jej szczególnie bardzo, ale nie przeszkadzało jej to aż tak – jeśli miała być szczera, był całkiem zabawny i zachowywał się wobec niej jak gentleman, a że ciągle szukał fizycznego kontaktu… Cóż, to że dotknął jej ramienia czy talii nie przeszkadzało jej tak długo, jak nie planował macać jej tyłka czy piersi. Ich rozmowa jednak nie potrwała długo, bo właśnie ktoś ją za łokieć odciągnął od mężczyzny, którego zdążyła tylko szybko przeprosić. Gdy Alex i ona znaleźli się pewnie w jakimś bezpiecznym miejscu, przechyliła głowę.
– Powaliło cię, Alex? Co ty do cholery robisz?! – spytała oburzonym półszeptem, nie chcąc robić sceny, ale takie zachowanie zdecydowanie jej się nie podobało. Uniosła brwi i splotła dłonie na wysokości piersi. – Czego chcesz? – uniosła dumnie podbródek, podkręcony włosy odrzucając na plecy i uważnie na niego patrząc.
-
– O co mi chodzi? Naprawdę? – zmierzył ją wzrokiem, nie dowierzając że w ogóle o to pyta. – Przyszłaś tu ze mną, o ile dobrze pamiętam i o ile mi się wydaje, to przyprowadziłem Cię nie po to, żebyś robiła z siebie dziwkę – prychnął, wiedząc oczywiście że to słowa są nie do końca miłe, ale trochę tak było. W ich świecie, gdy zachowywała się w ten sposób, to nie mogło się kończyć dobrze.
-
– Robiła z siebie dziwkę? O ile mi wiadomo, z nikim się nie przespałam, z nikim nachalnie nie flirtuję i nie popierdalam po przyjęciu z cyckami czy tyłkiem na wierzchu – stwierdziła, unosząc dumnie brodę i mierząc go odrobinkę wściekłym spojrzeniem. Uśmiechnęła się jednak zaraz przebiegle.
– A może po prostu jesteś zazdrosny o tamtego kolesia? Notabene nie robił nic, czego Claire nie robiła tobie, kiedy byliśmy razem, więc nie bardzo wiem, czemu masz problem z jakimś kolesiem, kiedy razem nie jesteśmy – wzruszyła ramionami i spojrzała mu w oczy, a ton kobiety wręcz ociekał ironią. Nie chciała dać się wyprowadzić z równowagi, nie chciała też wspominać Claire, ale wyszło jak wyszło. Tamta szmata przecież ciągle szukała kontaktu cielesnego z Alexem, tamten gość robił podobnie i był nagle zły? Przecież Alexowi, jeśli to jego dotyczyło, zupełnie takie gesty nie przeszkadzały!
-
– No jak tak dalej pójdzie to nie wątpliwie się z nim prześpisz – dodał, sfrustrowany okropnie jej zachowaniem, bo naprawdę nie rozumaiła powagi sytuacji. Z reguły na takie spotkania albo przyprowadzało się kurwy, albo swoje partnerki albo wynajęte panie, które miały ładnie wyglądać. Te środkowe i ostatnie nie pozwalały się dotykać nikomu innemu niż panowie z którymi przyszły natomiast te pierwsze... z pewnością za nią została uznana Megan, skoro tamten oblech tak otwarcie ją dotykał i się do nien cieszył.
– Kurwa, myślałem że temat Claire mamy już za sobą – wywrócił oczami, ale zaraz potem puścił jej rękę i lekko przycisnął ją do ściany, układając ręce po obu stronach jej głowy i spojrzał na nią poważnie. – Może w końcu zrozumiesz, że Cię kocham? Czy nadal zamierzasz z nas obojga robić idiotów i do tego wszystkiego robić to w obecności takich ludzi jak Ci tutaj? – zbliżył swoją twarz na tyle blisko niej, by móc dostrzec każdą drobinkę z jej połyskującego cienia który miała na oczach. Nie miał ochoty na te gierki, był wyczerpany, serio. Ale z drugiej strony był też zły, najzwyczajniej w świecie zły.
-
– Nie sypiałam z klientami w Little Darlings i tutaj również nie zamierzam, ale nawet jeśli chciałabym się z nim przespać, to już nie twój interes – wywróciła teatralnie oczyma. Panie do towarzystwa owszem, miały ładnie wyglądać, ale miały też flirtować z potencjalnymi klientami, tak powiedziała jej Sarah, która przyszła jednak w charakterze partnerki Jacka. Meg jednak nie przyszła w charakterze kobiety Alexa i obstawiała, że tu właśnie go najbardziej boli.
- Nie, zdecydowanie nie mamy tego za sobą skoro wkurzasz się dokładnie za coś, za co ja „nie powinnam była… – tutaj zabrakło jej odrobinę oddechu, bo przyparł ją do ściany, po raz kolejny tworząc pułapkę, z której nie mogła się wydostać. Serce zaczęło bić jej kilka razy szybciej, gdy był tak blisko ciężko było jej się oprzeć i powstrzymać chociaż przed dotknięciem Alexa. - …Się denerwować – szepnęła cicho, patrząc mu w oczy, a jej klatka piersiowa unosiła się i opadała powoli, kiedy starała się wyregulować oddech i nie dać się otumanić zapachowi wody kolońskiej.
– Więc może powinieneś przestać mnie kochać – spojrzała na niego butnie, zerkając mu prosto w oczy, wyraźnie poirytowana, jeszcze bardziej dociskając plecy do ściany, chociaż nawet to nie pomagało, bo jednak teraz był jeszcze bliżej, zaledwie na wyciągnięcie ust. – Powinnam już chyba iść i wrócić na przyjęcie, puść mnie – poprosiła, starając się brzmieć chłodno i neutralnie, chociaż w ogóle jej to nie wyszło. Inna sprawa, że nie ruszyła się nawet o milimetr, bo nie miała takiej szansy, gdy był tak blisko.
-
– Tak długo jak coś do Ciebie czuję, to zdecydowanie jest to mój interes, Megan – powiedział cicho, odwracając na krótką chwilę wzrok. – Chociaż tobie moje towarzystwo zdecydowanie nie przeszkadza, jak widać – wzruszył ramionami, wyraźnie zraniony jej zachowaniem. Po co to wszystko? Zupełnie jej nie rozumiał. Zmarszczył czoło na jej słowa, ale zauważył to lekkie zawahanie oddechu gdy przyparł ją do ściany. Cóż, on też miał problem z tym, żeby się jej oprzeć ale póki co był jeszcze silny. Z lekkim niedowierzaniem i rozczarowaniem pokręcił głową, gdy powiedziała że powinien przestać ją kochać.
– Tego właśnie chcesz? – zapytał, napierając na nią odrobinę bardziej i jeszcze usilniej nawiązując kontakt wzrokowy. – Mam Ci olać, przestać kochać i zapomnieć o tym, jak bardzo kocham Ciebie i Twojego syna? Po chuj się tak zachowujesz? Co próbujesz tym ugrać, Herondale? – nie zamierzał jej wypuszczać z tego lekkiego uścisku, wręcz pomniejszym wolną przestrzeń pomiędzy nimi i westchnął ciężko. – Nie wrócisz tam już. Dla Ciebie to koniec przyjęcia – dodał, początkowo chłodno, a potem zabrał jedną dłoń ze ściany i musnął nią jej obojczyk, idąc lekko w kierunku szyi.
– Nie potrafię zrozumieć twojego podejścia – szepnął, zatrzymując dłoń na jej policzku i przyglądając się jej uważnie. Jak miał się odkochać albo ją olać, huh? Przecież była idealna, najlepsza, najwspanialsza, no kurwa! Z tego powodu, najwyzczajniej w świecie ją pocałował – początkowo delikatnie, a jeśli nie stawiała oporu, to zdecydowanie przerodziło się to w coś namiętniejszego.
-
–Nie jesteśmy już razem. I to od dawna, Alex – powiedziała spokojnie, chociaż w rzeczywistości ich relacja była usiana ciągłymi wzlotami, upadkami, rozstaniami i powrotami. Teraz jednak nie mogła wrócić. A może… Tym bardziej, gdy zobaczyła jego spojrzenie tuż po tym, jak oświadczyła, że powinien przestać ją kochać. Mimowolnie wstrzymała oddech, gdy zapytał, czy tego właśnie chce. Gdy był tak blisko, kłamanie przychodziło jej z trudem
– Nic nie próbuję ugrać – oświadczyła na wdechu, nadal wstrzymując powietrze. Jej słowa były ledwo słyszalne, chociaż na korytarzu i tak panowała głucha cisza, bo pomieszczenia do imprez miały dźwiękoszczelne ściany. – I co, odprowadzisz mnie do sypialni i poczytasz bajeczkę na dobranoc, żebym tam nie wróciła? – spytała z lekką ironią, chociaż spuściła wzrok na jego dłoń, która powędrowała na jej obojczyk i przesunęła się teraz w kierunku szyi. Zadrżała, wypuszczając powietrze z płuc i dopiero uświadamiając sobie, że cały ten czas nie oddychała.
Gdy ją tak pocałował, początkowego trzepnęła kilka razy swoją torebką, ale po chwili się poddała temu pocałunkowi, z tym, że z jej strony nie było tutaj czułości i delikatności. Nie, było czyste wkurwienie, a gdy się od niej oderwał, to pewnie zmrużyła oczy.
– Co ty do kurwy nędzy wyprawiasz? – spytała wyraźnie poirytowana, ale nie dała mu szans na odpowiedź, bo tym razem przyciągnęła go do siebie za krawat i pocałowała ponownie, nadal z wyraźną irytacją, dając upust całej irytacji i nerwom, jakie się w niej nazbierały ostatnimi tygodniami.
-
– I może w tym problem – powiedział spokojnie, choć w jego oczach spokoju na pewno nie mogła dostrzec. Gotowała się w nim złość i zazdrość i dziś, pod wpływem alkoholu i zmęczenia (bo pewnie od rana miał rozmowy z nowymi partnerami biznesowymi) po prostu to wszystko pękało. – A żebyś wiedziała. I będę pilnował, żebyś nigdzie nie poszła – warknął, choć oczywiście nie w taki sposób, by musiała się go bać. Nie przejmował się tym napierdalaniem torebką, pewnie nawet złapał ją za jedną rękę i lekko przycisnął do ściany, żeby się uspokoiła.
– Biorę to co moje. – mruknął w jej usta, ale gdyby powiedziała nie to oczywiście by się wycofał. Nie zrobiłby niczego wbrew jej woli jednak to, że potem sama się wpiła w jego usta, dało mu zielone światło. Nie wiele myśląc, zsunął rękę na jej talię, potem niżej, do rozcięcia w jej długiej sukni i wsunął pod nią dłoń, jednocześnie jej nogę zarzucając sobie na biodro. W dupie miał nawet te kamery wkoło. Niech patrzą. Pocałunkami zjechał na jej szyję, lekko ją w niektórych miejscach przygryzając, przez c o pewnie zostawi tam ślady, ale... trochę jakby znaczył teren
-
– Może, ale ja nie jestem już twoim problemem – podkreśliła dobitnie, ale gdy warknął, że będzie pilnował, by nigdzie nie poszła, odetchnęła cicho. Damn, naprawdę cholernie seksownie dzisiaj wyglądał i czując jego dłoń, która przycisnęła jej rękę do ściany… Uświadomiła sobie, jak bardzo jej ciało za nim tęskniło. Nawet nie kłóciła się z tym, że brał co należało do niego, bo właściwie tak właśnie było. Torebka jej wyleciała z rąk, ale nieszczególnie się przejęła, bo już odwzajemniała jego pocałunki i faktycznie zarzuciła nogę na jego biodro, czując, że serce jej gwałtownie przyspiesza. Przygryzła dolną wargę, wczepiając dłonie w jego włosy. Przycisnęła go bardziej do siebie i pewnie spojrzała mu w oczy.
– Nie powinniśmy poszukać nieco bardziej ustronnego miejsca? – spytała, chociaż właściwie wszystko było jej jedno, bo dłonie zgrabnie zsunęła i rozpięła pasek jego spodni. Koszmarnie go teraz pragnęła i pewnie, chciała rozładować to napięcie, które się między nimi gotowało tak naprawdę od dnia, w którym Claire zawitała w ich życiu. Dopiero teraz to z niej wychodziło w postaci gwałtownych ruchów i namiętnych pocałunków. Po prostu nie mogła się mu oprzeć.
-
– Nie – powiedział, dość stanowczym tonem i uniósł wzrok by móc na nią spojrzeć. Jedną dłonią ujął jej twarz i przytrzymał tak, by nadal na niego patrzyła. – Wiem, że mnie kochasz. Nie wiem tylko, co mam zrob ić żebyś przestała udawać, że jest inaczej. Wiem też, że wierzysz mi co do Claire ale po prostu Cię to zraniło – mówił powoli, spokojnie, zupełnie innym tonem niż przedtem i uniósł brew w górę jakby coś przetwarzając.
– Wyjdź za mnie, Megan. – powiedział nagle, jakby to wypadło z jego ust zupełnie nieprzemyślane i serio szczerze. – Weźmy ślub, żebym mógł Ci udowodnić, jak bardzo Cię kocham i że nikt inny oprócz Ciebie mnie nie obchodzi – zbliżył swoją twarz do jej twarzy, a jedną dłonią objął ją delikatnie w talii. – Po prostu to zróbmy a gdy wrócimy do domu, będziesz mogła zrobić drugi ślub dla wszystkich których będziesz chciała, po prostu... zgódź się – szepnął, opierając swoje czoło o jej i przymknął oczy. Czy był szalony? Może, ale nie chciał je jtracić, chciał ją zatrzymać...
-
– Nie wiesz, Alex. Nic nie wiesz. Przestań – szeptała nerwowo, trochę rozpaczliwie, jakby przerażona, że udało mu się przejrzeć jej plan. W gruncie rzeczy zupełnie nie chodziło o Claire, ale nie chciała mu o tym mówić. Wolała, żeby wierzył, że przez to wszystko nie chce mieć z nim nic wspólnego, ale kolejne słowa totalnie zbiły ją z tropu.
– C-co? – spytała głucho, bo nie wiedziała, czy sobie żartował, czy może po prostu był pijany. - Zdecydowanie za dużo wypiłeś, Alex – rzuciła, kręcąc głową, starając się ten pomysł obśmiać, ale było to ciężkie z kilku względów – po pierwsze, był zbyt blisko, a po drugie wcale nie zionął alkoholem. To wszystko działo się na trzeźwo, co jeszcze mniej usprawiedliwiało ich zachowania.
– Jesteś szalony. Alex, nie. Nie rozumiesz, nie możemy się pobrać – powiedziała cicho, ale kiedy był tak blisko, nie mogła się powstrzymać i jakoś tak mimowolnie musnęła swoimi ustami jego wargi. – Nie możemy… – powiedziała teraz rozpaczliwie, gładząc jego policzek, bo jej samej łamało to serce bardziej niż można było przypuszczać.
-
– Dlaczego mam przestać? – zapytał, przechylając lekko głowę na bok. – To ty przestań mnie odpychać to wszystko... kogo próbujesz oszukać, że tego wszystkiego nie chcesz? Rzucę nawet tą zasraną pracę i kupimy sobie dom gdzieś na przedmieściach. Zrobisz w tym domu wszystko co będziesz chciała, nawet basen na środku jebanego salonu. Będę się troszczył o Ciebie każdego dnia tylko przestań – sam wszedł w lekką fazę rozpaczy, przeczesując palcami jej podkręcone włosy i jednocześnie muskał nosem jej nos i policzki. Od tego że mogła umrzeć, bardziej przerażało go to, że go odpychała. On nie bał się jej śmierci, bo wiedział że do niej nie dojdzie, po prostu.
– Dobrze wiesz, że wypiłem ledwie dwa kieliszki szampana – mruknął odrobinę zraniony jej słowami, ale kiedy musnęła wargami jego usta, przyciągnął ją bliżej siebie. – Wyjdź za mnie – powtórzył cicho, ale nadal pewnie czując jak jej słowa wbijają się w niego niczym stos sztyletów. Nie rozumiał, miała rację. Nie potrafił zrozumieć jak można kogoś kochac i jednocześnie odpychać tak bardzo jak ona odpychała jego. Po prostu nie.
-
– Myślisz, że tego chcę!? Myślisz, że chcę cię ciągle odpychać? Myślisz, że tak mi jest wygodnie?! – wykrzyknęła nagle niemal ze łzami w oczach, bo nie wiedziała, jak mu to wytłumaczyć. – Kocham cię bardziej niż kogokolwiek na świecie, gdybym nie umierała, to wyszłabym za ciebie tu i teraz, ale nie zrobię cię kolejny raz wdowcem! – oświadczyła czując, że drgają jej usta, a oczy błyszczą nerwowymi łzami. - Widziałam, jak przeżywałeś utratę Grace! Nie mogę ci tego zrobić, nie możesz znów kogoś tracić w taki sposób, chcę żeby ci było łatwiej, więc przestań mi to utrudniać! Znienawidź mnie, do cholery, znienawidź mnie w końcu, bo będzie nam wtedy obojgu łatwiej! – krzyknęła rozpaczliwie, zgarniając swoją torebkę z podłogi i pobiegła w stronę kasyna, ocierając nerwowo łzy z oczu. Nie zamierzała się odwracać, zresztą, była na siebie wkurzona, że cały misterny plan poszedł właśnie się pierdolić, bo wiedziała, że Alex tym bardziej nie odpuści. Może to ona powinna to zrobić? Może powinna była za niego wyjść? Z tym że naprawdę nie chciała, żeby stał się wdowcem po raz kolejny z jej winy.
zt