WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ah, portale społecznościowe. Rzecz święta dla większości młodych ludzi w tych czasach. Nie dla niej jednakże, bo choć ma jakieś konta, prawie wcale ich nie używa. Nie wrzuca co pół godziny swoich zdjęć na instagrama, nie zdaje relacji przyjaciołom i znajomym na snapchacie, nie siedzi i nie lajkuje zdjęć znajomych na facebooku. Ma zdecydowanie ciekawsze i ważniejsze rzeczy do roboty, a nawet jak ma chwilę wolnego, to woli coś poczytać, obejrzeć jakiś film, ewentualnie poprzeglądać wiadomości, aby wiedzieć, co się dzieje na świecie — bo wcale nie trzeba do tego portali społecznościowych. Przynajmniej nie widzi głupoty ludzkiej, a raczej nie w takim stopniu, w jakim mogłaby widzieć, gdyby przeglądała te wszystkie twittery i inne popularne portale. Już i tak wystarczy, że czasem słyszy różne historie od znajomych, przyjaciół czy rodziny i aż ręce załamuje nad ludzką głupotą. Oczywiście nie każe każdemu być ponadprzeciętnie inteligentnym, no ale mózg jednak od czegoś mamy, tak? A niekiedy ma wrażenie, że coraz mniej ludzi go używa.
Uśmiecha się szeroko, bo jakoś nigdy się nad tym głębiej nie zastanawiała, ale chyba ma jakąś dziwną słabość do policjantów — w końcu za mundurem panny sznurem, tak? I tak się na tym skupia, że w ogóle nie zwraca uwagi na znajome nazwisko. O’Donell — właśnie takie nazwisko panieńskie nosi jej matka. Problem w tym, że nie powtarza się go za często w ich domu, a poza tym w tak dużym mieście nazwiska często się powtarzają, więc w jej głowie nie zapala się żadna czerwona lampka, choć chyba powinna.
Głównie jestem studentką weterynarii, choć na razie mam od uczelni wakacje, więc skupiam się na praktykach w klinice weterynaryjnej. A tak poza tym to jestem jeszcze opiekunką wydr w miejskim oceanarium, ale to taka dorywcza robota — odpowiada z uśmiechem, bo naprawdę lubi swoje zajęcia. Nawet studia są do przeżycia, choć już się nie może doczekać aż je ukończy i normalnie będzie mogła pracować na pełen etat jako pani weterynarz. Praktyki, które zaczęła parę miesięcy temu, tylko upewniają ją w fakcie, że chce pomagać zwierzakom. I to wcale nie ma związku z tym, że odkąd zaczęła owe praktyki, przez jej mieszkanie przewija się banda psów i kotów, którym klinika szuka nowego domu. No dobra, może odrobinkę.
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Szczerze? Caine nawet nie wiedział co to jest ten cały Snapchat czy TikTok. Córka jego partnera w Nowym Jorku próbowała go do tego namówić. Mówiła, że „ma dobra twarz” na takie rzeczy. Sam nie wiedział o co jej chodź, ale pozwolił nastolatce założyć na swoim telefonie te aplikacje i ona mu wytłumaczyła jak to wszystko funkcjonuje. Doszedl do wniosku, że to nie dla niego. Ledwo co ogarnia facebooka i instagrama, a nawet tam nie wrzuca swoich zdjęć tylko piękne profilowe, które nic nie zawiera i w zasadzie nikt nie wie, że to on jest. Moze kiedyś uda mu się zrobić jakieś ciekawe zdjęcie i będzie mógł uzupełnić. Młoda go cały czas namawia na to, w zasadzie ta dziewczyna traktuje go jak wujka i tak do niego mówi, ponieważ że swoim partnerem jest w bardzo przyjaznych stosunkach. Porozmawiał z nim o tym wcześniej oczywiście i mężczyzna nie miał do niego żalu o to, że O'Donell wraca do swojego rodzinnego miasta. Nawet sam myślał nad tym by się przeprowadzić do Seattle, bo ma tutaj prawie wszystkich krewnych. Caine by się ucieszył. Miał by swojego najlepszego przyjaciela oraz swoją chrześnice bliżej siebie, jednak nie będzie przecież go zmuszać, ponieważ przeprowadzka to ważna decyzja.
Policjant wiele razy słyszał, że w policji się marnuje, ponieważ mógł by iść gdzieś wyżej, ale tego nie chciał. Od zawsze chciał został policjantem i dążył do tego. Udało mu się nawet awansować na detektywa. Kocha swoją pracę i trzeba przyznać, że w mundurze wygląda naprawdę dobrze. Jako krawężnik robił wrażenie, mówiąc nieskromnie.
- O przyszła pani weterynarz. - powiedział z nie ukrywanym podziwem w swoim głosie. - Wydry są naprawdę fajne. Kiedyś koleżanka miała. - zaśmiał się na wspomnienie owego zwierzaka.
Fakt, nazwiska w Stanach Zjednoczonych powtarzają się nagminnie, a jakie jest prawdopodobieństwo, że akurat teraz Asa siedzi ze swoim przyszywanym wujkiem?Oboje nie mają o tym pojęcia, ponieważ Caine nie wiedział jak wygląda adoptowana córka jego siostry wygląda, więc skąd miał wiedzieć, że to właśnie Asa.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przez swój wiek jest zewsząd wiecznie atakowana przez ludzi gadających o instragramie czy tiktoku. Thomas polubił moje zdjęcie, widziałaś? A widziałaś tego tiktoka od Nathalie? Musimy kiedyś razem coś zatańczyć na tiktoka! No chodź, tylko jedno zdjęcie na instagrama! — i tak dalej, i tak dalej, w podobnym guście. Dopiero parę lat zajęło ludziom zrozumienie, że nie ma czegoś takiego jak tiktok, a zdjęcia na instagrama nie dodaje jak pojebana, a już na pewno nie jak siedzi sobie na kiblu (co czasem niektórzy robią, serio). Ostatnio więc ma już względny spokój, przynajmniej od znajomych i przyjaciół, a to już jednak coś. Proszę się więc nie dziwić, że Asa woli towarzystwo osób nieco starszych, z którymi może sobie pogadać nawet i o bzdetach, jak z większością ludzi, ale bez tego całego paplania o mediach społecznościowych w międzyczasie. No, zazwyczaj.
Dobra, trzeba jednak wspomnieć, że mimo wszystko, na instagramie trochę się udziela. Głównie po to, aby szukać bezdomnym zwierzakom nowego domu. Bo, choćby mocno tego chciała, nie dałaby rady przygarnąć wszystkich sama. Już i tak jej mieszkanie to ich tymczasowy dom, więc niekiedy ma kilka kotów i psa w swoich czterech ścianach — dlatego doskonale wie jaki to obowiązek i ile pracy. Przez to też nie zawsze może wychodzić na miasto, dlatego fakt, że siedzi dzisiaj w barze, jasno wskazuje na to, że aktualnie nie ma na swojej głowie żadnego zwierzaka.
Są fajne. I piekielnie inteligentne. Ale zdecydowanie nie nadają się na zwierzaka domowego. Chyba że ktoś ma ogromne podwórko z jakimś stawem — mówi z uśmiechem, dopijając swojego drinka. W tej samej chwili stwierdza, że już jej wystarczy — nie chce się przecież upić, a już czuje, że alkohol zaczął trochę na nią działać. Poza tym obiecała sobie, że nie będzie tu długo siedzieć. I pewnie już byłaby w drodze do wyjścia, gdyby nie przystojny towarzysz. Gdyby tylko wiedziała, że ten towarzysz to brat jej adopcyjnej matki… Ale skąd miałaby wiedzieć? Zresztą szansa, że na niego wpadnie w tym wielkim mieście, kiedy teoretycznie nie powinno go tu w ogóle być, jest naprawdę minimalna, więc nawet do głowy jej nie przychodzi taka ewentualność.
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Teraz panuje ta cała moda na te wszystkie dziwne portale, których funkcjonowanie jest czasem naprawdę wielką zagadką. Dla niego, w każdym razie. Portale tego rodzaju są również krzywdzące, on, jako policjant doskonale o tym wie. Ileż to razy przerażona mama zgłasza prześladowanie swojego dziecka, albo, że jakieś ostre zdjęcia nieletniej nastolatki wypłynęły w sieci, ponieważ ta chciała udowodnić swojemu chłopakowi, że go kocha, a potem zdjęcia krążą po internecie, albo co gorsza zostały wstawione na portale dla dorosłych bez zgody, a przede wszystkim wiedzy ofiary i potem jest szantażowana. Malo to jest takich przypadków, gdzie przez takie coś młodzi ludzie się zabijają, bo są przedmiotem szantażu oraz drwin ze strony ludzi. Czy naprawdę mało się mówi o takich rzeczach? Jakie kroki trzeba powziąć by dzieciaki w końcu to zrozumiały? Może jest to spowodowane tym, że współczesne dzieciaki nie mają jakiegoś poczucia odpowiedzialności i jakiegokolwiek rozeznania. Biorą za pewnik wszystko co przeczytają czy zobaczą w internecie.
- Nie rozumiem w ogóle idei trzymania takiego rodzaju zwierząt. Nie lepiej kupić psa i kota, które można trzymać w warunkach domowych? - rzucił zastanawiając się przez chwilę. Na tych wszystkich filmikach wygląda to naprawdę łatwo i przyjemnie, ale w rzeczywistości wygląda to zupełnie inaczej. Dla niego egzotycznym zwierzakiem to jest chomik czy żółw,a gdzie tu mówić o wydrze czy szopie, które ludzie tez trzymają, o pająkach nawet nie będę wspominać.
Wypił swojego drinka do końca i postanowił zamówić kolejnego. Caine jest wielkim człowiekiem i musi minąć trochę czasu i spożyć sporą ilość alkoholu by coś poczuć. A jeżeli chodzi o ich spotkanie to na pewno wyjdzie to wszystko później kto kim jest, ponieważ takie rzeczy zawsze wychodzą. - Masz ochotę zatańczyć? - zaproponował nagle, ponieważ piosenka zmieniła się na spokojniejsza.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To dobrze, że znalazła sobie dzisiaj towarzystwo. Bez niego zdecydowanie upiłaby się na smutno, a potem dzwoniła o drugiej w nocy do swojego psychoterapeuty, żeby sobie pogadać, bo przecież jej mały móżdżek nie pomyślałby, że mężczyzna może spać. Tymczasem swoje myśli może zająć czymś o wiele przyjemniejszym od problemów rodzinnych. Nie tylko Dawsonów, których jest teraz częścią, ale również Butlerów — tej swojej prawdziwej, biologicznej rodziny. Bo może i z rodzicami kontaktu nie ma, ale z rodzeństwem stara się rozmawiać. Upewnia się, że każdy jakoś sobie radzi, a jak nie radzi, to próbuje pomóc, jak najlepiej się da. Nie zawsze jej to wychodzi, ale przynajmniej się stara, tak? I tylko zjada nerwy, kiedy najmłodsza siostra po raz kolejny ucieknie z domu dziecka albo rodziny zastępczej, bo przez to czasem nie potrafi spać po nocach. Nic dziwnego, że czasem nadal odwiedza swojego terapeutę, bo bez niego jeszcze by włosy z głowy wyrwała. Wydawać by się mogło, że po adopcji wszystko znowu będzie w porządku, ale chociaż jest zdecydowanie lepiej, wciąż nie jest najlepiej. I czasem zastanawia się, czy kiedykolwiek będzie, czy jednak już na zawsze właśnie takie będzie jej życie — pełne problemów, które nie zawsze może sama rozwiązać.
Niektórzy lubią być po prostu, hm… Oryginalni — stwierdza po chwili namysłu, poprawiając się na swoim miejscu i jednocześnie odrzucając pomysł powrotu do domu. Myśli, że dwa drinki i obecność jakiegoś przystojnego faceta pomoże jej się odrobinę wyluzować. Gdyby wiedziała, że narobi sobie tym jeszcze więcej problemów, czym prędzej uciekłaby z tego klubu i wróciła do swojego domu. Nie ma jednak prawa tego wiedzieć, więc uśmiecha się lekko i kiwa głową, kiedy Caine zaprasza ją do tańca. Zdecydowanie wolniejszego niż to całe klubowe techno, które czasem może usłyszeć na imprezach, a za którym nie przepada. Zeskakuje więc ze swojego miejsca, po czym rusza na parkiet, zerkając jeszcze za siebie, aby posłać mężczyźnie figlarny uśmiech i wyciągnąć w jego kierunku swoją drobną dłoń.
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Caine kiedy mieszkał w Nowym jorku bardzo często tak robił, oczywiście, kiedy wiedział, że następnego dnia ma wolne. Obrazy i myśli nie dawały mu spokoju. Na wydziale, gdzie pracuje widoki bywają makabryczne. Dobra, nie tyle co na komendzie, ale na miejscu zbrodni. Kiedy jest naprawdę ciężko są wysyłani do psychologa, gdzie Caine nie lubi chodzić, bo nie widzi w tym żadnego sensu. Po co ma wylewać swoje żale jakiejś obcej osobie, która doskonale wie lepiej co jest dla nas lepsze i pieprzy jakieś farmazony, których połowa ludzi nie rozumie. Nie z nim takie numery. Dla niego najlepszą odskocznią jest cisa i samotność, ewentualnie jakieś wyjście jak dzisiaj na drinka by posiedzieć w tłumie. Trochę to wszystko sobie przeczy, ale Caine właśnie w taki sposób funkcjonuje. Jego problemy rodzinne chyba nigdy się nie skończą, teraz do tego wszystkiego doszła tęsknota za nimi. Tata i mama byli czymś stałym w jego życiu, ostoją, a teraz? Co prawda ma dobry kontakt ze swoją młodszą siostrą, ale ona tak samo tęskni za państwem O’Donell. Szkoda, że jego życia zawsze musi się skomplikować w najmniej odpowiednim momencie, ale cóż, przecież to wszystko właśnie działa w taki sposób.
- Albo głupi, zależy od punktu widzenia. - odparł i tym razem pokazał swój szeroki uśmiech w całej okazałości. Dzikie zwierzęta powinny być na wolności, a nie w mieszkaniu w bloku, bo to nie jest jego naturalne środowiskowo i zwierzak się męczy, nie ważne czy ma doskonałe warunki.
Oboje na pewno by uciekli gdzie pieprz rośnie, ponieważ Asa teoretycznie jest jego rodziną, ale czy na pewno? Siostra się ich wyparła, wszystkiego co ich łączy. Złapał jej drobną dłoń i poczuł coś dziwnego, zmarszczył brwi, ale szybko się ogarnął. Nie spodziewał się takiej wolnej piosenki w klubie, ale to chyba spoko. Położył delikatnie dziewczynie swoje wielkie dłonie na biodrach. Była tak drobna, że jeszcze trochę i by mógł połączyć palce.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jej akurat terapeuta bardzo pomógł. Może to kwestia tego, że jej adopcyjni rodzice znaleźli jednego z najlepszych w Seattle, gdzie na komisariat został pewnie wysłany pierwszy lepszy człowiek z dyplomem po studiach i niewielkim doświadczeniem. Bo skąd mieliby niby mieć pieniądze na kogoś dobrego? Dobrzy psychoterapeuci i psychologowie kosztują, to jest pewne. Dawsonowie zaś nie mają problemu z pieniędzmi, co przez długi czas było dla niej jakąś abstrakcją. Z domu, w którym bieda aż piszczała, nagle trafiła do jakiejś ogromnej willi z basenem. Nic dziwnego, że przeżyła szok i czasem nadal nie może uwierzyć w to, że teraz to jej życie. Aż czuje się głupio, gdy pomyśli, że większość jej rodzeństwa nie trafiła tak dobrze — część ledwo sobie radzi, najmłodsza siostra wciąż siedzi w domu dziecka i chyba tylko Easton ustawił się równie dobrze, co ona. Oczywiście oboje pomagają im najbardziej, jak się da, ale mimo wszystko nikt nie jest w stanie dać im jednego — normalnej, szczęśliwej rodziny. Dobrze, że chociaż mają ze sobą kontakt i o siebie dbają.
I tu ci muszę przyznać rację — śmieje się jeszcze, ale już po chwili są na parkiecie. Jego bliskość jest elektryzująca. Coś się w niej przekręca, gdy Caine staje tak blisko niej i kładzie dłonie na jej biodrach. Ona zaś obejmuje go za szyję i, odrobinę mimowolnie, przysuwa się jeszcze bliżej. Może nie jest to ogromny klub z dudniącą muzyką, a jedynie bar z niewielkim skrawkiem parkietu, ale jej to wcale nie przeszkadza, wręcz przeciwnie — jest jej to na rękę. Zagryza lekko dolną wargę, uśmiechając się pod nosem, kiedy jej serce przyspiesza odrobinę z ekscytacji. Już dawno nic takiego nie czuła. W ostatnim czasie była na kilku mniej bądź bardziej udanych randkach z facetami, z jednym czy dwoma poszła nawet do łóżka, ale przy żadnym z nich nie czuła jeszcze czegoś takiego. A mężczyzna jest przecież zdecydowanie dużo starszy od niej! Ale czy to jej w czymś przeszkadza? Jasne, że nie. Sama przecież zaczęła z nim flirtować, choć na początku w ogóle nie sądziła, że potrwa to dłużej, niż kilka wymienionych zdań.
Jest naprawdę miło, ale… Kurde, chyba muszę już wracać — wzdycha w pewnej chwili, gdy powoli kończy się druga piosenka. Najchętniej zostałaby tu jeszcze trochę, ale jest już późno, a przecież obiecała, że jutro wpadnie do oceanarium do wydr. Mimo to, nadal się od niego nie odsuwa, jedynie unosi głowę odrobinę wyżej, aby móc na niego spojrzeć swoim ciemnym, przeszywającym spojrzeniem.
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jest bardzo prawdopodobne, że psycholog czy tam terapeuta na komisariacie to zwykły konował, który nie wiedząc co ma robić w życiu poszedł na psychologię/psychiatrię. Często się słyszy, że ludzie tak robią i potem psychiatrów jest jak ślimaków czy grzybów po deszczu i co jeden t niby lepszy, a tak naprawdę powtarzają regułki z podręcznika, które mają na tej śmiesznej podstawce do kartek czy jak to się tam nazywa. Caine jest skrytą osobą i nie lubi zbytnio opowiadać o swoim życiu, szybciej powie, że ktoś ma wypieprzać tylko ostrzej i tyle w temacie, ale jeżeli chodzi o jego prace to robi to co trzeba by ją zachować, więc jak musi iść do psychologa to idzie, wyżali się tak jak powinien, żeby mu te konowały nie narobiły burdelu w papierach i dowiedzenia. Dla niego nie musiał by tego być, ale jak ktoś potrzebuje to proszę bardzo, to nie tak, że O’Donell neguje działania tych lekarzy i uważa, że nie pomagają, jak jest ktoś dobrym terapeutą to pomaga, bo wiele jest takich przypadków, że ludzie zostali uratowani przez terapię.
- Często ją mam. - powiedział i puścił oczko. W jego głosie nie dało się wyczuć jakiegoś sarkazmu, tyko lekki żartobliwy ton. Caine jest pewny siebie i zna swoją wartość, nie musi się dowartościowywać różnymi dziwnymi rzeczami, a zwłaszcza młodymi pannami, którymi to nawet starsi od niego lubią się otaczać, ale wiadomo, że to wszystko dla kasy. Nie powie, Asa mu się podoba i jest pomiędzy nimi jakaś chemia, ale jeżeli dziewczyna nie chce niczego więcej to nie będzie naciskać. - To może cie odprowadzę? - zaproponował od razu patrząc na dziewczynę. Skoro chciała iść do domu to nie będzie na siłę jej tutaj trzymał, a będzie pewniejszy jak odprowadzi ją chociaż do taksówki, bo wątpił by podała mu adres, pod którym mieszkał.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W niektórych przypadkach psycholog czy terapeuta nie ma po prostu sensu. Wielu ludzi w tych czasach chodzi na wizyty, bo teraz to takie modne i wszyscy gdzieś chodzą, chociaż ich największych problemem jest to, że nie dostali podwyżki w pracy, tylko ta świnia Kate albo zboczeniec Greg. No naprawdę? Tyle ludzi radzi sobie z gorszymi problemami, ale dzisiejsza społeczność jest zbyt wrażliwa. Już nawet nie można wyrazić własnego zdania głośno, bo a co jeśli kogoś to urazi? I gdzie ta wolność słowa, kurwa? Kiedy nachodzą ją takie myśli, jeszcze bardziej ma ochotę się napić, ale dzisiaj na szczęście nie zastanawia się nad takimi sprawami. Bardziej skupia się na towarzystwie mężczyzny. I to nie tak, że Asa poluje na starszych, bardziej dzianych facetów, jak wiele dziewcząt w podobnym do niej wieku. Pieniądze przecież ma dzięki adopcyjnym rodzicom, a starsi faceci owszem, są bardziej poukładani, bardziej doświadczeni i często bardziej pociągający, ale wcale nie szuka na siłę kogoś, kto byłby dekadę od niej starszy. Zresztą, na ten moment nie szuka w zasadzie niczego. A to, że od jakiegoś czasu chodzi na randki, oznacza jedynie tyle, że ma ochotę poznać nowe osoby i po prostu dobrze się bawić. To nic złego, prawda?
Jeśli to nie byłby dla ciebie problem — mówi, odsuwając się nieco i zakładając za ucho kosmyk włosów. — Będę naprawdę wdzięczna — dodaje i posyła mu piękny, szeroki uśmiech. Chętnie zaliczy krótki spacer, ale samej na pewno nie chciałaby o tej porze wracać do domu. Seattle to duże miasto i wie, że za rogiem czają się różne osoby, dlatego zazwyczaj korzysta z autobusów i taksówek, ale skoro miałaby przy sobie mężczyznę, na dodatek policjanta, nie będzie musiała nikogo się bać. A przynajmniej spędzi jeszcze chwilę z nowym znajomym. — To idziemy? — pyta, a zaraz potem zaczyna kierować się do wyjścia, bo torebkę cały czas ma przy sobie, a kurtki akurat żadnej dzisiaj nie ma. Kiedy wychodziła z domu, było dość ciepło. Nie sądziła jednak, że trafi do baru i wyjdzie z niego później, niż zamierzała, a o tej porze na zewnątrz bywa już zazwyczaj chłodno. Ale kiedy wychodzi wreszcie na zewnątrz i zatrzymuje się na chodniku, stwierdza, że nie jest wcale tak źle.
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Caine miał wrażenie, że ludzie z pokolenia na pokolenie robią się coraz bardziej dziwni? Tak, wydaje mi się, że taki określeniem można to nazwać. Nie radzili sobie z najprostszymi problemami, wystarczyło, że ktoś źle na nas spojrzy i już towarzyszą nam stany depresyjne. Nie potrafił tego zrozumieć. Kiedyś ludzie szli do psychologa z naprawdę poważnymi problemami, które wymagały interwencji takiego lekarza, a teraz ludzie lecą do gabinetu naprawdę z błahostkami, jednak też to jest spowodowane tym, że coraz więcej osób oddala się od siebie i nie ma z kim porozmawiać. Obca osoba wysłucha nas lepiej niż rodzina, ponieważ nas nie zna, a najbliższe nam osoby potrafią rozgadać nasze tajemnice, oczywiście nie zawsze, ale w większości przypadków właśnie tak się dzieje. Jest to niestety gorzka prawda, która towarzyszy naszemu życiu rodzinnemu. Caine wbrew temu co widać jest rodzinnym człowiekiem i kocha całe swoje rodzeństwo, bo byli tego nauczeni od najmłodszych lat i wie, że w każdej sytuacji może na nich liczyć i powiedzieć wszystko. Właśnie w taki sposób powinna działać rodzina. Nie zważać na sprawy materialne, chociaż w tym momencie Cainowi nie brakowało niczego, zapracował na siebie i na to co ma.
- Nie ma problemu. - odparł z lekkim uśmiechem patrząc na dziewczynę. Nie miał zamiaru długo siedzieć w klubie, więc dla niego wyjście o tej porze nie jest żadnym problemem. Nie będzie miał też pewnego rodzaju wyrzutów sumienia jak odprowadzi dziewczynę do domu, chociaż w jakieś bezpieczne miejsce, bo nigdy nie wiadomo co się może zdarzyć. O”Donell widziała sporo w swojej pracy i nie chciał by coś się stało dziewczynie. Seattle jest naprawdę niebezpiecznym miejsce, sam to doskonale wiedział, ponieważ pracował w służbach porządkowych tego miasta zanim wyjechał do Nowego Jorku. - Jasne. - rzucił tylko.
Wyszli na zewnątrz i Caine zaciągnął się świeżym powietrzem, no dobra, może nie do końca, ponieważ powietrza w tym mieście nie można w taki sposób nazwać, ale wiadomo o co chodzi.
- Nie jest ci zimno? - zapytał spoglądając na dziewczynę uważnie. Caine miał w zwyczaju brać ze sobą kurtkę, gdy wychodził wieczorami.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie lubi przyznawać się do tego, że chodzi do terapeuty. Nie lubi, gdy ludzie mają ją za wrażliwą, skrzywdzoną dziewczynkę, która nie potrafi poradzić sobie sama. Dlatego właśnie mało kto o tym wie — jest to jej mały sekret, o którym powiedziała jedynie nielicznym. I naprawdę nie rozumie dlaczego inni tak chętnie dzielą się tym, że chodzą do specjalisty. Czy to naprawdę jest się czym chwalić? Od kiedy fakt, że nie radzimy sobie sami ze sobą, to powód do dumy? Nie powinno być odwrotnie? Naprawdę nie rozumie tego świata i czasem ma wrażenie, że urodziła się nie w tych czasach, co powinna.
Zanim jeszcze rusza w kierunku swojego mieszkania, rozgląda się przez moment dookoła. Fakt, że dookoła wciąż kręci się mnóstwo ludzi jasno mówi, że jest jeszcze wczesna godzina. I gdyby nie to, że jutro ma naprawdę dużo rzeczy do zrobienia, najpewniej sama zostałaby jeszcze trochę — i wypiła zdecydowanie więcej. Ale pojawienie się na pogrzebie babki na kacu, to zdecydowanie nie jest dobry pomysł. Matka by ją chyba zabiła, bo przecież wszystko ma być idealne — czego w ogóle nie rozumie. Nie rozumie po co podjęła się zorganizowania stypy, skoro od lat nie ma z rodziną kontaktu, a ze swoją matką widziała się chyba raz, odkąd Asa została przez nich zaadoptowana. Ale cóż, jej decyzja. Szkoda tylko, że i ona musi brać udział w tej szopce.
Nie jest źle — odpowiada i macha ręką, bo może i nie jest tak ciepło, jakby chciała, ale z zimna się nie trzęsie. Na razie.Poza tym nie mieszkam zbyt daleko. Także obiecuję nie ciągać cię przez pół miasta — mówi, posyłając mu szeroki uśmiech, po czym powoli rusza w kierunku swojej dzielnicy. Zdecydowanie lepszej niż ta, w której znajduje się bar. W końcu to rodzice zafundowali jej mieszkanie, a oni nie kupiliby jej byle czego.
Tęskniłeś za Seattle? — pyta nagle, zerkając na niego kątem oka. Sama nigdy nie wyjeżdżała poza miasto na długo, jedynie jakieś wakacje, które trwały maksymalnie dwa tygodnie, więc nawet nie miała okazji zatęsknić. Ba! Zazwyczaj nie chciała wracać, bo pogoda w takiej Tajlandii jest zdecydowanie lepsza, niż tu, w Seattle, ale nie wie czy po dłuższym czasie nie zechciałaby wrócić. W końcu tutaj ma wszystko - rodzinę, znajomych, studia. Nie chciałaby zapewne z tego rezygnować.
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post




Skomplikowało się. Wszystko się skomplikowało. Od powrotu do miasta minęły prawie dwa miesiące, a jej życie nadal kręciło się wokół pracy. Nie wiedziała, że powrót do normalności może być tak przytłaczający. Tak.. dobijający. Czasami w jej głowie pojawiały się myśli o powrocie. Zwłaszcza ostatnio, gdy spotkała kogoś, kogo raczej spotkać nie planowała. W jej głowie rozpętał się kolejny sztorm i była gotowa na ucieczkę. Tylko resztki zdrowego rozsądku sprawiły, że została na miejscu. Seattle było bezpieczne i dawało jej poczucie stabilizacji, które tylko musiała… ogarnąć. Jakoś. Wiedziała przecież, że nie przeżyłaby powrotu na Bliski Wschód. Wróciłaby w drewnianej skrzynce i… może wtedy też skończyłyby się wszystkie jej problemy, ale chyba jednak nie była jeszcze gotowa umierać.
Pracowała dużo, a może nawet bardzo dużo. Praca dostarczała jej adrenaliny, rozrywki i sprawiała, że nie myślała o wszystkim, co czekało na nią po wyjściu ze szpitala. No i właśnie… nic na nią nie czekało i to było w tym wszystkim najbardziej przygnębiające. Starała się unikać pustego mieszkania i przygnębiających czterech ścian.
Dlatego, gdy już kończyła dyżur wychodziła na miasto. Po prostu – jak za starych dobrych czasów. Jeden drink, drugi i kolejny. Przypadkowy kochanek, spotkanie dawnych znajomych i zawieranie nowych przyjaźni, o których zapominała następnego poranka. Nie był to najzdrowszy tryb życia, ale… co zrobisz? Najzdrowsze zapewne byłoby spotkanie z psychoterapeutą. Niedoczekanie.
Siedziała przy barze i zamówiła kolejny szot tequili. I przewróciła wymownie ślipiami, gdy siedzący przy niej mężczyzna nie odpuszczał. Zanudzał ją historią swojego życia i próbował uskutecznić bardzo, ale to bardzo nieudany podryw. Najgorsze, że jednocześnie nie rozumiał, gdy mówiła, że nie jest zainteresowana. Nie była! Zdecydowanie nie była. W końcu nie wtrzymała, poderwała się z barowego stołka i odwróciła się, by w kolejnej sekundzie wpaść z impetem prosto w ramiona innego mężczyzny, który zapewne planował zamówić drinka tuż nad jej ramieniem. Spojrzała na niego i w ułamku sekundy zdecydowała się na najbardziej durny obrót sprawy – Przyszedłeś, hej! – zacisnęła palce na jego koszuli i wspięła się na palce, żeby lekko musnąć jego policzek, zostawiając na nawet na nim lekki ślad po swojej pomadce – Kolega za nic nie chciał przyjąć do wiadomości, że na kogoś czekam, więc może… usiądziemy przy stoliku? – zaproponowała, nie dając mu dojść do słowa i jakiejkolwiek reakcji, bo to mogłoby zniszczyć jej plan wyrwania się ze szponów największego nudziarza w całym barze. Niewiele dalej myśląc złapała nieznajomego za dłoń i pociągnęła przez tłum bawiących się ludzi w kierunku jakiegoś pustego stolika. Chociaż tak naprawdę… wystarczyło, że się ewakuowała, tak? – Dzięki. I… przepraszam. Mam nadzieję, że dziewczyna cię za to nie zabije. – rzuciła pogodnie i bez większego skrępowania sięgnęła do jego policzka, by wytrzeć z niego czerwony ślad po szmince – I nie przeszkadzam. Chyba, że jednak masz ochotę na drinka… za pomoc w ewakuacji, ja stawiam. – zaproponowała swobodnie, ładnie się przy tym do niego uśmiechając.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Naprawdę ciężko określić czy to, że nieznajoma wpadła wprost w ramiona Zacharyego to szczęście czy raczej jakiegoś rodzaju przekleństwo. Zdecydowanie niewątpliwym fartem było to, że mężczyzna nie był jeszcze dzisiejszego wieczoru zaprawiony w boju, czyli pozostawał trzeźwy. Został dłużej w biurze, bo nowa sprawa wymagała odrobiny więcej zaangażowania oraz zdecydowanie mniej sączonego w tzw. międzyczasie whisky. Tak więc dopiero teraz miał czas na oddanie się swojemu ulubionemu hobby w ostatnim czasie, którym było upijanie się. I tu, można pomyśleć, że kolejny fart - w końcu choć jeszcze o tym nie wiedzieli to tak wiele ich łączyło, jeśli chodzi o wybór rekreacji, kiedy pozwalało im na to życie, czyli codziennie!
Niemniej, może gdyby coś wypił, to jego konsternacja byłaby mniejsza. O wiele bardziej miałby na wszystko po prostu wywalone. A tak... Dało się wyczytać w jego oczach to cholerne zmieszanie oraz skrępowanie, które naturalnie w tej niespodziewanej sytuacji wystąpiło. Zachary spiął mięśnie, wziął głęboki oddech i zmierzył nieznajomą uważnym, nieco pytającym spojrzeniem. Panna szybko jednak doszła do wniosku, że odezwać musi się do kogoś jeszcze, a wtedy wszystko stało się jasne. I tak banalnie proste, jak dwa plus dwa oraz wynik tegoż dodawania. Nie był typem, który pędził każdej damie na ratunek. Ta jednak wykazała się niesamowitą elastycznością, wykorzystując wpadnięcie na kogoś jako swoją deskę ratunku. Punkt dla niej. I odrobina uznania, która czaiła się w spojrzeniu Sherwooda. Dłoń mężczyzny zaś powędrowała w okolice biodra szatynki, po to, by przyciągnąć ją do siebie nieco bliżej. Zaznaczenie terenu, nikomu nie powinno w tej chwili wadzić. Chyba.
-Och, ci koledzy... Kiedy nauczą się, że nie mają ze mną szans? - westchnął teatralnie, jakby owa nieznajoma faktycznie była jego ukochaną, a oni - przez zapewne jego spóźnienia - nieustannie musieli walczyć z namolnymi typami, liczącymi na to, że dzisiejszego wieczoru im się poszczęści. Niestety. Nie dziś. Nie z nią. A przynajmniej nie jemu.
Zachary nie miał nic lepszego do roboty. Mógł siedzieć przy stoliku zamiast baru - żaden problem. Mógł mieć towarzystwo, bo to w jakiś sposób mogloby usprawiedliwić kolejny wieczór spędzony na piciu. Może nawet nieco wybielić jego i tak beznadziejną już reputację - nawet, jeśli to głównie ta własna o samym sobie, istniejąca głównie w jego głowie. W każdym razie nie miał nic przeciwko, niech go prowadzi gdzie chce!
-Jestem za stary na dziewczyny - odparł, uśmiechając się przy tym łagodnie i rozbawieniem. Kobieta na sto procent była od niego sporo młodsza. Nienaganna figura, to rzuciło mu się w oczy już, kiedy prowadziła go do wolnego stolika. Ciemne pukle, szczupła, ale zaokrąglona twarz... Duże źrenice... Może to głupie, ale przypominała mu kogoś z niedalekiej przeszłości. Nie była idealnym odbiciem, tak jak siostra bliźniaczka jego zmarłej żony, ale... Miała w sobie coś podobnego. Ten błysk w oku? Podobne ułożenie fryzury? A może on, aż za bardzo doszukiwał się tych drobiazgów... To też całkiem możliwe. Niemniej... Po tym jak je dostrzegł, nie miał już żadnych oporów przed tym, by pozwolić sobie na takie towarzystwo tego wieczoru. Może to masochizm, ale tak w tej chwili Zach nie uważał. -Nie odmawiam drinków, zwłaszcza zaradnym kobietom - odparł z jeszcze szerszym uśmiechem. -Do tego twój kolega będzie miał szansę odrobinę dłużej poobserwować nas z zazdrością... Aż mi go szkoda - dodał, śmiejąc się, może nieco zbyt złośliwie. Cóż. Życie jest złośliwe, ludzie też. Po co udawać, że jest inaczej? Lepiej być sobą, szkoda tylko, że czasem stać nas jedynie na to, by pokazywać najgorszą wersję siebie. Zachary'emu tylko do takiej ostatnio było blisko.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Naciągnął na siebie szarą bluzę z kapturem i zmierzwił wciąż lekko wilgotne włosy. Ręcznik, dresy, klapki pod prysznic, koszulka, adidasy… Rozejrzał się wokół. Krótki gwizd zwrócił jego uwagę, Logan odwrócił się w ostatnim momencie, żeby złapać rzucony w jego kierunku przedmiot.
- Dzięki, zawsze zapominam. – mruknął, unosząc na chwilę wyżej butelkę szamponu, która zaraz wylądowała z resztą rzeczy w torbie. – Na razie.
Drzwi przebieralni zamknęły się trzaskiem za jednym z trenerów. Logan naciągnął torbę na ramię. Mięśnie lekko go pobolewały, ale tym rodzajem bólu, od którego był uzależniony. Czuł wyczerpanie przy jednoczesnym rozedrganiu, jakby jego serce pompowało wraz z krwią wysokie dawki adrenaliny, które dostarczały energii większej niż w tym momencie jego ciało mogłoby spożytkować. Nie przepadał za wieczornymi wypadami na siłownię, zwłaszcza gdy następnego dnia musiał wcześnie wstać. Wizja przewracania się z boku na bok, wyplątywania się ze skotłowanej pościeli, by w końcu do trzeciej w nocy siedzieć z laptopem na kanapie była dzisiejszego dnia tak samo nieprzyjemna jak zwykle.
Poczuł nagłą wibrację na lewym nadgarstku. Zerknął na tarczę smartwatcha i odczytał wiadomość. Tego potrzebował. Poprawił torbę na ramieniu i energicznym krokiem wyszedł z siłowni. Przybliżył nadgarstek do twarzy.
- Będę w West 5 za dwadzieścia minut. Szykuj kasę, bo przegrany stawia.
Kwadrans później Logan wyprostowany jak struna pokonywał na elektrycznej hulajnodze kolejne przecznice. Chłodne powietrze chłostało go po twarzy, a wysoko nad głową chmury zbierały się leniwie, ale złowróżbnie, by za parę godzin zalać miasto deszczem. Seattle nie było idealnym miastem, chyba że ktoś lubił zabierać ze sobą wszędzie parasolkę i nie miał nic przeciwko rezygnacji z planów w ostatniej chwili. Logan zerkał z niepokojem na niebo, wewnętrznie próbując pogodzić się z myślą, że do domu wróci dziś taksówką. Wciąż czuł dyskomfort w poruszaniu się samochodem. Nie zamierzał jednak , nawet z tego powodu, odwoływać spotkania. Trudno mu było zignorować rzucone wyzwanie, obsesja na punkcie rywalizacji towarzyszyła mu od dziecka i choć uważał, że powinien nieco wyluzować, zmiana nie nadejdzie tego dnia. Heath wiedział za którą strunę szarpnąć, żeby sprowokować Logana.
Zwolnił gdy dojechał do rzędu motocykli zaparkowanych przed barem. Złożył swoją hulajnogę, przekroczył próg lokalu i zostawił swój transport przy wieszakach. Przechodząc przy długim barze omiótł spojrzeniem salę wypatrując znajomej czupryny. Kiedy zorientował się, że pojawił się jako pierwszy zamówił piwo i udał się do jednego ze stolików. Przy rzutkach stała obecnie para, wydawali się być bardziej zainteresowani sobą niż tarczą.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#3
Heath miał sporo ostatnio na głowie, także spotkanie z jakąś istotą żywą, która nie posiadała ogona i nie była czteronożna wydawała się dobrym planem na dzień dzisiejszy. Tym bardziej, że po tym jak został ugryziony przez psa, który miał wściekliźnie i szybką wizytą w szpitalu, należało mu się trochę odpoczynku od pracy. Dlatego też napisał do swojego przyjaciela, mając nadzieję, że wiadomość o kolejnej rywalizacji w rzutki przekona go do szybkiego zebrania swoich czterech liter i wybrania miejsca spotkania. W końcu w nie jednym barze mogli sobie pograć i nie jeden już zapisał się do ich ulubionych na liście, gdzie serwowali dobry alkohol oraz można było poderwać piękne kobiety. Heath akurat nie należał do grupy podrywaczy, ale lubił sobie czasem zawiesić oko na jakieś pięknej blondynce lub powiększonych cyckach kelnerki, bo w końcu to facet i nie wygra ze swoją naturą. Na szczęście u boku miał kumpla, który nie raz zdzielił go w łeb, gdy za bardzo zaczął się ślinić na widok jednej z tancerek. Dzisiaj miał nadzieję, że tak się nie stanie, w końcu chodzili tylko o piwo i grę.
Widząc zatem odpowiedź na swoją wiadomość, ruszył tyłek z kanapy. Wziął prysznic, ubrał się przyzwoicie, założył zegarek i wziął klucze do motoru. Niby miał samochód, ale tego dnia wolał przejechać się na dwó kołowym pojeździe, w końcu wolał je bardziej. Nie spodziewał się być nawet wcześniej, bowiem ogarnięcie mu się trochę zajęło, dlatego widok kumpla z piwem wcale to nie zdziwił. Sam poprosił o to samo i zajął miejsce obok Logana.
- Gotowy żeby przegrać? - Zapytał, uśmiechnięty od ucha do ucha. Zetknął tylko na parę, która grała akurat w rzutki, choć faktycznie bardziej się tam obściskiwali niż czymkolwiek rzucali. Już miał zwrócić im uwagę, ale jeszcze postanowił im dać chwilę dla siebie, a sam wtenczas mógł nadrobić zaległości z kumplem. - Ostatnio nie miałeś czasu wyskoczyć na piwo, podrywales kogoś, czy w pracy urwanie głowy? - Zapytał i jednak nie byłby sobą, gdyby nie pomagał chwilę później ręka przed całującą się parą, by stad spadali. Niech znajdą sobie hotel, a nie im grę zajmują. Dzięki temu na szczęście chwilę później zwolniła im się tablica i mogli rozpocząć rywalizację.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „South Park”