WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://www.cravath.com/files/Uploads/I ... /div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- trzydziesta czwarta - Już jakiś czas pracowała w kancelarii, jako asystentka Gabe'a i coraz lepiej odnajdywała się w swojej roli. Rzadziej popełniała błędy, a w wolnych chwilach faktycznie pochylała się nad książkami, by jakoś ukryć fakt, że tak naprawdę nie ma żadnych predyspozycji do pracy w takim miejscu. Nadal jednak nie zaskarbiła sobie sympatii wszystkich, swoje kontakty z innymi pracownikami ograniczając do koniecznego minimum. Dziś jednak miało się to zmienić, bo co tu dużo mówić, ci którzy ją już poznali, chyba zrozumieli, że łatwo wrobić ją w wykonywanie jakiś obowiązków za siebie, w końcu nie potrafiła odmówić pomocy. Dlatego też, gdy przechodziła obok recepcji, pani zza kontuaru zapytała, czy byłaby tak miła i zaniosła pocztę jednemu z partnerów. Na jej nieszczęście nie chodziło o Chaplina, którego już znała, ale i tak wzięła koperty wraz z kluczem od jego gabinetu i skierowała się w odpowiednie miejsce. Najpierw zapukała, a kiedy nikt nie odpowiedział, wsunęła klucz do zamka i ostrożnie weszła do środka pomieszczenia. Zadanie banalnie proste, co mogło pójść nie tak? Podeszła do biurka, poprawiając okulary na nosie, które były nadal w opłakanym stanie, chociaż sposób, w jaki je skleiła był całkiem niezły. Ułożyła starannie koperty i już miała odchodzić, kiedy coś ją podkusiło, aby poprawić je raz jeszcze... niestety przy tym ruchu, gdy cofała dłoń, zahaczyła o jakiś segregator, który runął na ziemię, rozsypując na nią swoją zawartość. Naturalnie Marianne nie zamierzała tak tego zostawiać, więc jak już jęknęła pod nosem, natychmiast kucnęła na ziemi, zbierając dokumenty. W zasadzie nawet jej to nie dziwiło. Ogólnie miała to do siebie, że w wielu sytuacjach była pierdoła, jednak w ostatnim czasie się to znacznie nasiliło, bo co tu dużo mówić - miała na głowie sporo spraw osobistych i nieszczególnie wiedziała, komu mogłaby się z nich zwierzyć. Tłamsiła więc wszystko w sobie, w rezultacie chodząc wiecznie z głową w chmurach, co w miejscu takim, jak kancelaria, chyba nie było najlepszym pomysłem. Dla własnego bezpieczeństwa nie powinna wychodzić poza gabinet swojego przełożonego, by uniknąć wpadek takich jak ta. Na tym etapie jeszcze wierzyła, że szybko posprząta i o jej małym wypadku nikt się nigdy nie dowie, ale nie pierwszy i najpewniej nieostatni raz była w błędzie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

(Przepraszam za zastój, końcówka sesji mnie dobiła)

Ostatnie dni były dla niego naprawdę ciężkie. Poznawał nowego amanta swojej córki, który wciąż wydawał się cholernie podejrzany, dodatkowo borykał się ze sprawami rozwodowymi. Już raz przechodził przez prawnicze piekło z byłą zoną, wiedział jak działa na niego taka sytuacja. Nie sypiał najlepiej, proszki nie pomagały i dzień w dzień poznawał nowe granice cierpliwości, które przekraczały przypadkowo napotkane osoby. Tego dnia musiał załatwić parę pism związanych z dość śliskim śledztwem, a jego klient nalegał na spotkanie...wieczorem. Naprawdę czy ci bandyci nie mieli lepszych godzin pracy?
Opuścił gabinet tylko na moment, ponieważ potrzebował nowej dawki kofeiny. W ciszy robił kawę przysłuchując się krokom na korytarzu i miał nadzieję, naprawdę miał nadzieję skończyć dzień w spokoju. Błagał wszystkie bóstwa świata o parę godzin luzu, którego potrzebował jak tlenu. Z kubkiem gorącego napoju wracał do pomieszczenia, aż zauważył otwarte drzwi. Jeden klucz miał on, drugi wisiał na recepcji na wszelki wypadek, gdyby na szybko potrzebował czegoś na sali sądowej. Zdezorientowany wychylił się zza rogu...i w tym momencie wypuścił kubek z rąk, który runął na ziemię jak grawitacja chciała.
- Popierdoliłaś pokoje czy bawisz się w nieudolnego gliniarza? - spytał na wstępie, czując jak podnosi mu się ciśnienie. Mogła zrzucić wszystko, zniszczyć każdy przedmiot, nawet pieprzoną wazę wartą tysiące dolarów, ale trafiła na segregator z informacjami poufnymi, który mógł pogrążyć pół miasta. No, może lekka przesada, ale zdecydowanie nikt nie powinien mieć dostępu do chociażby jednego papierka.
- Jasno mówiłem na recepcji, że dziś przyjdę po pocztę sam i nikt nie ma kręcić się po moim gabinecie. Dotkniesz jeszcze jednej kartki z tego segregatora, a samodzielnie wykopię cię z tej kancelarii. Dosłownie, nie w przenośni - nie miał na tyle władzy, by ją zwolnić, jednakże nikt nie mówił, że nie może zapodać jej solidnego buta w węszącą dupę. Pracowała dla policji? Właściwie jej nie znał, a ostatnio pani komendant bardziej interesowała się jego klientami, dlatego musiał zachować czujność. Cholerna baba, tak perfidnie przeglądać cudze dane.

autor

Awatar użytkownika
43
173

młodszy partner

emerald city law group inc.

sunset hill

Post

  • 22.
Niespodziewany wyjazd Harrisona do Chicago, aby obronić swojego najlepszego przyjaciela przed dożywotnim wyrokiem nieustannie się przedłużał; początkowo miało to być tylko dwa tygodnie, które niestety lecz „w mgnieniu oka” przeobraziły się na dwa miesiące - taki zwrot wydarzeń sprawił, że wszystko zostało na głowie Claribel. Przygotowania do ślubu (do którego pozostał już miesiąc) - wychowywanie Stelli, przejęcie jego spraw, klientów (albowiem nie ufał nikomu bardziej - to akurat godne podziwu) - jak i zaglądanie do ciężko chorej Dottie - czyli byłej żony Crane'a, by pomóc jej przy ich dziecku. Skłamałaby, gdyby powiedziała, że nie tęskni, bo tęskniła bardziej niż mogła to sobie wyobrazić. Harris stanowił jedną z najważniejszych osób w życiu adwokatki i jego brak nieco je zmieniał; przestawała czuć się bezpiecznie - zniknęło to ciepło, którym ją obdarzał. Wiedziała, że praca jest dla mężczyzny ważna - niekiedy ważniejsza niż cokolwiek innego, ale w głębi siebie miała do niego żal, że zdecydował się ją porzucić akurat teraz - gdy niedługo mają zaczynać nowy, wyjątkowy rozdział - jako mąż i żona. W końcu kiedy się jej oświadczał obiecał więcej niżeli bezustannie przebywanie samotnie w czterech ścianach. Posiadali wiele planów - a jednym z nich, najważniejszym - było kolejne dziecko i choć oboje wiedzieli, że istniało małe prawdopodobieństwo by powstało ono naturalnie - to jednak uznali, że warto się zbadać; szczególnie, że Clari nie robiła się coraz młodsza - z tego względu była dzisiaj zła, ponieważ zamiast właśnie wychodzić z gabinetu endokrynologa - siedziała w swoim biurze odwołując kolejną wizytę. Rozłączając się i kładąc telefon na blacie biurka - swoje ciemne tęczówki ulokowała przed siebie. Czy Harrison mówił wtedy prawdę? Chciał mieć z nią dziecko? Czy zgodził się na taką ewentualność tylko po to aby się odczepiła?
Nerwy nie ustępowały gdy postanowiła podnieść się z fotela i skierować do poczekali by kupić kawę - pewnym krokiem podeszła do automatu - zmuszona do ustania w kolejce, skrzyżowała ramiona - a kiedy osoba przed nią się odwróciła Hannigan automatycznie zabiło szybciej serce. Fitz Wainwright - stary przyjaciel, osoba która jednocześnie była przy niej zawsze, by w najgorszym momencie istnienia kobiety tak nagle zniknąć. Czy czuła się urażona? Poniekąd - odejście blondyna nadal bolało, aczkolwiek Claribel nie miała naście lat - dorośli ludzie, zwłaszcza koło czterdziestki nie mogą zachowywać się jak gimnazjaliści - więc zignorowanie go nie wchodziło w rachubę. - Cześć. - mruknęła z wyczuwalną niechęcią, by ostatecznie podejść bliżej urządzenia i wcisnąć odpowiedni guzik - by z automatu wyskoczył kubek a do niego zaczęła lać się kawa. Dwukrotnie zerknęła w stronę niespodziewanego towarzysza, lecz nie zdecydowała się rozpocząć dłuższej rozmowy - jeżeli tego chciał sam mógł to zrobić. Nurtował ją tylko jeden fakt - co robił w kancelarii prawniczej?

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Poczekalnie.
Wszędzie takie same. Owszem, różnią się umeblowaniem, wystrojem, muzyką (lub jej brakiem), poziomem obsługi klienta i milionem innych rzeczy, ale każda z nich sprowadza się do tego samego.
Siedzisz na dupie i czekasz.

Sean do poczekali miał pecha - a raczej, nie tyle do poczekalni, co do samego czekania. Na spotkania, wizyty u lekarzy, prawników czy na wymianę oleju w samochodzie zawsze przychodził piętnaście minut wcześniej. Zawsze, odkąd sięgał pamięcią, musiało wydarzyć się coś, co powodowało, że zamiast kwadransa - czekał godzinę lub dłużej. Powody były różne: a to pani doktor popsuło się auto, a to mechanik rozciął sobie dłoń wymieniając żarówkę, a to jeszcze innym razem klientowi z Europy spóźnił się samolot.
Tym razem dziecko pani mecenas się rozchorowało, musiała je odebrać z przedszkola, zawieźć... gdziekolwiek mamy wożą chore dzieci i wrócić do kancelarii. Całość, oczywiście, nie trwała pięciu minut, więc wszystkie spotkania się poopóźniały, a Sean pił już drugą kawę, którą wręczała mu młoda dziewczyna wyraźnie przerażona niezadowoleniem oczekujących.
Przynajmniej dobra była. Ta kawa, znaczy.

Westchnął cicho i rozejrzał się wokół po twarzach innych oczekujących. Większość z nich wyglądała na równie poważną i nudną, co właściciele domów pogrzebowych.
-Może zagramy w skojarzenia? - rzucił w stronę towarzyszy niedoli. Uśmiechał się w duchu wyobrażając sobie zniesmaczenie odczuwane przez tych garniturowych sztywniaków.
[Poszukiwania] Praca szuka człowieka w ambitnym, dynamicznym i fabularnie aktywnym zespole Agencji Light Side

"Gotyckie odrzwia chylą się i skrzypiąc suną w bok
I biała pani płynie z nich w brylantowej mgle"

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

5.
Czy można ją było winić za to, że mogła wyglądać ponuro, niczym rasowy właściciel zakładu pogrzebowego? No nie, w końcu nim była. Właścicielką nawet! To do czegoś zobowiązywało. W dodatku znajdowała się właśnie w środku wyjątkowo paskudnego rozwodu, na Boga! W porównaniu z nim, wszystkimi mankamentami, jakie tylko uwypuklał, małżeństwo to było pestka.
Rzadko kiedy zaliczała zwiechy, popadała we wręcz nieprzyzwoicie długie zamyślenie, odpływając w miejsce zupełnie inne niż to, w którym znajdowała się w danym momencie ciałem. Po prostu nie miała na to czasu, jakkolwiek banalnie by to nie brzmiało. Miała ręce pełne roboty, której nigdy nie brakowało. Jej myśli na co dzień były zajęte przeróżnymi kwestiami, o wiele pilniejszymi do rozpatrzenia. Teraz jednak skorzystała z sytuacji, z łatwością ulegając, wtapiając się w tłum posępnych ludzi, i wyciszając, zgodnie z panującą w poczekalni atmosferą. Nawet nie dopadło ją tak często dające o sobie znać poczucie marnotrawienia cennego czasu, czekając w kolejce.
Męski głos niespodziewanie przebił się przez grobową ciszę, jakimś sposobem również przez grube warstwy kobiecych myśli. W konsekwencji machinalnie przeniosła uwagę na, jak jej się zdawało, inicjatora zabawy, a utkwiony na nim wzrok wyostrzał się proporcjonalnie do zanikającej zadumy. Zamrugała dwukrotnie, po czym rozejrzała się dyskretnie po reszcie, najwyraźniej chcąc upewnić się, czy aby nie przesłyszała się, i do wszystkich dotarło to w równym stopniu.
Kąciki ust ciemnowłosej subtelnie poszybowały ku górze w reakcji na śmiałość nieznajomego, wywołującą delikatnie poruszenie u współtowarzyszy. Żadne z nich jednak nie kwapiło się, by sprostać rzuconemu wyzwaniu, wręcz wydawali się dotknięci faktem, że ktoś odważył się zakłócić ich spokój, po który przyszli tu złaknieni. Yael z kolei dzięki temu zrozumiała, że nie bez powodu nie była zwolenniczką takich posiedzeń, niezależnie od wysokiego progu cierpliwości oraz stopnia wygody kanapy, na której akurat siedziała. Zdecydowanie wolała, jeśli coś się działo. Jej przemyślenia, wolne od zgiełku, nie prowadziły do niczego dobrego.
— Rozwód. — Usłyszała swój własny głos, wypowiadający pierwsze lepsze hasło, a spojrzenie zatrzymała na Seanie siedzącym naprzeciwko. Od czegoś trzeba było zacząć, prawda? Zacznijmy więc od rozwodu.
Ostatnio zmieniony 2021-10-07, 15:12 przez Yael J. Thirlby, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W miarę jak wzrok Yael odzyskiwał zwyczajną ostrość, a jej zaduma ustępowała miejsca skupieniu na otoczeniu, Sean przestawał być elementem tła, plamą siedzącą w fotelu, statystą w sztuce pt. "Sześcioro milczących ludzi wpatrujących się przed siebie bez celu". Na pierwszy plan, na swój sposób kalając prestiż tego miejsca, wysuwała się twarz Królika Bugsa uśmiechającego się z t-shirta częściowo skrytego pod sportową marynarką. Yael była w stanie odczytać napis wydrukowany pod wizerunkiem bohatera kreskówki - jakże by inaczej - "Co jest doktorku?".
Jakiś mężczyzna chrząknął wyrażając niezadowolenie. Sean nie wiedział czy oburzenie powodowane było jego propozycją czy ubiorem niespecjalnie pasującym do tego miejsca, a już tym bardziej - do niedawna - dyrektora marketingu Firefly Co. Na wypadek, gdyby było to jednak to drugie, rozprostował nogi, by w całej okazałości zademonstrować niebieskie, przetarte (fabrycznie!) jeansy i "najlepsze wyjściowe trampki".
Miał nadzieję, że dziad padnie na zawał.
Statystycznie rzecz biorąc ktoś musiał zareagować na propozycję gry w skojarzenia. Wydawało się niemożliwym, by stężenie dupków na metr kwadratowy mogło być aż tak wielkie - nie byli w końcu na sympozjum lekarzy-orzeczników. Przez moment panowała cisza, po czym jedna z osób drgnęła, a Sean natychmiast odwrócił wzrok w jej stronę.
Ciemnowłosa kobieta o niecodziennej urodzie kojarzącej mu się z sułtanatem tureckim, choć nie miał najmniejszej pewności jak mogły wyglądać kobiety na dworze Imperium Osmańskiego. Gdyby miał zgadywać jak wyglądałaby córka europejskiej kobiety wziętej w jasyr to właśnie tak by ją sobie wyobraził - z tą różnicą, iż nie doceniłby głębi ciemnych oczu.
-Rozwód.
To jedno słowo przerwało jego, niepoparte żadną wiedzą lub badaniami, rozważania na temat antropologicznych cech nieznajomej. Miał wrażenie, że w tej krótkiej chwili, gdy wypowiadała jeden prosty rzeczownik, on sam zdążył wrócić do Nowego Jorku i na nowo przeżyć uścisk dłoni, jakim zakończył małżeństwo z Eleną. Podobnie jak wtedy, poczuł suchość spływającą mu z ust do gardła i tworzącą tam trudną do przełknięcia kulę. Kulę, którą całkiem nieźle rozpracowywał alkohol.
Masz co chciałeś, cwaniaku, pomyślał.
-Bar - odpowiedział bez większego namysłu.
[Poszukiwania] Praca szuka człowieka w ambitnym, dynamicznym i fabularnie aktywnym zespole Agencji Light Side

"Gotyckie odrzwia chylą się i skrzypiąc suną w bok
I biała pani płynie z nich w brylantowej mgle"

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W przeciwieństwie do zebranego tu towarzystwa nie widziała nic gorszącego w tym, jak prezentował się współuczestnik zabawy, a wbrew pozorom nie umknął jej nadruk na koszulce i ekscentryczność (w odniesieniu do miejsca, w jakim przebywali) jego wyglądu. Po prostu lepiej maskowała wszelkie odczucia i wrażenia z tym związane. Ale przecież dała się wciągnąć w tę niesłychaną grę, więc w oczach tych wszystkich ludzi zapewne była równie zdegenerowana, co on.
Z jednej i z drugiej strony dało się zarejestrować pojedyncze pomruki niezadowolenia, a Yael mogła się tylko zastanawiać, jak to możliwe, że do tej pory żadnemu ze świadków niezobowiązującej wymiany skojarzeń nie zaczęło przeszkadzać oddychanie albo drzemiący i pochrapujący w kącie mężczyzna. Ewentualnie mogła jeszcze żałować, że przyszło jej spędzać czas w towarzystwie tych konserwatystów, albowiem nie pozostając obojętna na próbę rozruszania kolejki, automatycznie wystawiła się na ich niepochlebną ocenę. Szacowała w myślach, ile minie czasu zanim ktoś z nich upomni ich o ciszę.
Bar.
Jak ona dawno nie była w barze i baro-podobnych miejscówkach. Tak się złożyło, że od pewnego czasu żadna z dróg, którymi chodziła, nie prowadziła do tego typu lokali. Dobrze, że jeszcze nie zapomniała, z czym to się wiązało, dlatego powiedziała, co pierwsze przyszło jej na myśl. Oczywiście zaraz po tym, kiedy uświadomiła sobie swoje braki! I że użycie słowa bar w kontekście rozwodu, w przypadku nowego znajomego zabrzmiało dosyć wymownie. Prawdopodobnie również dla niego nie był to pusty, pozbawiony emocjonalności termin. Gdyby poznała kontekst dzisiejszej wizyty Seana w kancelarii wraz ze skojarzeniami, jakie nasuwała mu jej niecodzienna uroda, zrewanżowałaby się i postarała, aby wcześniej rzucone spontanicznie hasło było bardziej świadomym wyborem, uderzającym bezpośrednio w niego. Na szczęście i bez tego się udało. Niezamierzenie, co prawda, ale jednak!
— Old Fashioned. — Uniosła brew, a na pełnych ustach zamajaczył cień szelmowskiego uśmiechu. Jak się bawić, to się bawić.
Ostatnio zmieniony 2021-10-07, 21:57 przez Yael J. Thirlby, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

♫♪♫ -Loverboy.
Sean odpowiedział bez chwili namysłu, zanim jeszcze na dobre przebrzmiały słowa "old fashioned". Na samo skojarzenie nic nie mógł, bowiem
(I learned my passion)
w szkole średniej i na studiach zasłuchiwał się bez opamiętania w piosenkach granych przez Queen, zaś samego Freddie'go do teraz uważał za absolutnie najgenialniejszego wokalistę, jaki stąpał po ziemi. Gdyby cała muzyka świata miała zniknąć, a on miałby wybrać jeden zespół, którego twórczość, by ocalała to bez wahania wskazałby właśnie tę brytyjską kapelę. Towarzyszyła mu w czasie wzdychania do Shannon Harper, jego
(In the good old-fashioned)
pierwszej miłości - od której, tak na marginesie, dostał klasycznego kosza pod tytułem "Naprawdę powinniśmy pozostać przyjaciółmi". Wsłuchiwał się w linię basu zagraną do "Another One Bites The Dust" przez Johna Deacona, gdy wkuwał daty na egzamin z historii i nostalgiczną solówkę gitarową Briana Maya z "Bijou", gdy bezcelowo wpatrywał się w płonące ognisko kilka tygodni po śmierci matki. "Nieśmiertelnego" oglądał chyba z piętnaście razy głównie po to, by zachwycać się nad tym krótkim fragmentem, gdy Kurgan wiezie porwaną Brednę Wyatt przez
(School of loverboys)
Nowy Jork, a na koniec ujęcia Freddie śpiewa kilka wersów piosenki Sinatry. Wreszcie, po obronie dyplomu, zdzierał gardło z przyjaciółmi zawodząc wniebogłosy, że są Książętami Wszechświata.
Nie spodziewał się jednak, by kobieta naprzeciwko również obrała muzyczny tok myślenia w tej sytuacji, więc nie zastanawiając się wielce postanowił swoje skojarzenie opatrzyć komentarzem muzycznym w wykonaniu skrajnie odbiegającym od genialnego wokalisty.
-Dining at the Ritz we'll meet at nine precisely, I will pay the bill, you taste the wine... - zanucił nieśmiało.
[Poszukiwania] Praca szuka człowieka w ambitnym, dynamicznym i fabularnie aktywnym zespole Agencji Light Side

"Gotyckie odrzwia chylą się i skrzypiąc suną w bok
I biała pani płynie z nich w brylantowej mgle"

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Loverboy.
Zmarszczyła brwi w odpowiedzi na tak szybką reakcję mężczyzny, chociaż nie specjalnie zdziwił ją jego refleks. Może był tak obcykany i wyćwiczony, że miała do czynienia z jakimś mistrzem w dziedzinie skojarzeń, o ile w ogóle takie pojęcie funkcjonowało w tym kontekście. Ale to by wyjaśniało, dlaczego w ogóle chciał grać. Jakiś podstęp? Natomiast to, co było pewne, to fakt, iż sprawił jej niemałą zagwozdkę tym hasłem, a przymrużone delikatnie oczy w zastanowieniu stanowiły tego potwierdzenie.
Przeniosła kontrolnie wzrok na drzwi gabinetu, jak gdyby zaraz miał ktoś przez nie przejść i na chwilę wstrzymać grę, ale w rzeczywistości wypełniała w ten sposób czas poświęcony na znalezienie odpowiedniego skojarzenia, które nie przychodziło tak łatwo. Z jakiegoś powodu nie chciała, aby wysiłek, jaki wkładała w tę zabawę, stał się aż tak widoczny, zupełnie jakby rzutował na całokształt jej osoby, a nie świadczył wyłącznie o tym, że zwyczajnie była kiepska w skojarzenia. Umiała za to bezbłędnie przeprowadzić zabieg cholecystektomii. Problem w tym, że teraz to nie miało żadnego znaczenia. Chociaż...
Loverboy. Miłość. Serce! To już jakieś medyczne powiązanie. Pomostowanie aortalno-wieńcowe? Arytmia? Atak serca! Tę wewnętrzną wymianę myśli po raz kolejny przerwał głos głównego prowodyra, cicho i melodyjnie wybrzmiewający. Kobiecie zajęło chwilę, żeby oswoić się z faktem, iż ten nucił słowa piosenki. W jej oczach narastało zaskoczenie przebiegiem sytuacji i coraz bardziej osobliwymi okolicznościami. Przygryzła wargę, powstrzymując się przed zwerbalizowaniem rozbawienia, po czym, kiedy stwierdziła, że zadanie to było utrudnione mając przed sobą amatora śpiewu, w całkowicie naturalnym odruchu spuściła głowę, a okalające policzki gęste pukle włosów skutecznie przysłoniły wypisany na twarzy szczyt braku profesjonalizmu z jej strony. To było absolutnie konieczne, jako że czuła, że zawiodła oczekiwania swojego towarzysza, nie wtórując mu w przedstawieniu. Jedyne, na co się porwała, to wystukiwanie rytmu obcasem o podłogę.
Nagle drzwi pomieszczenia, na którym przed momentem skupiona była uwaga Yael, otworzyły się gwałtownie i wypadł z nich najpierw wzburzony mężczyzna, a za nim równie rozdygotana kobieta, pokrzykująca:
— To jeszcze nie koniec, kochasiu, słyszysz? Puszczę cię z torbami, ty... ty... łachmyto. Biznesmenie od siedmiu boleści. Popierdółka jesteś, a nie biznesmen. Tfu! — Kobieta szybko została z powrotem wciągnięta do środka, a wrota zatrzasnęły się za nią z hukiem. Ta dramatyczna scenka nie okazała się kompletnie bezużyteczna w odbiorze jej świadków, ponieważ Thirlby uświadomiła sobie, że za każdym kochasiem, w gotowości do pożarcia działania zawsze stała: — Modliszka.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

ObrazekCieszył się, że jego rozwód wyglądał inaczej: bez krzyków, wyzwisk i scen przy ludziach. Pewnego dnia poszli z Eleną do prawnika i oznajmili mu, że ma zająć się formalnościami Zapytani o to czy myśleli już o sposobie podziału majątku zgodnie uznali, że najsprawiedliwiej będzie sprzedać wszystko, co się da, dodać do oszczędności i podzielić na pół. Co najlepsze, oboje do samego końca trzymali się tej wersji. Nawet honorarium dla adwokata zapłacili "na pół".
ObrazekZ jednej strony to rozstanie było proste, bowiem odbyło się bez kłótni i niezliczonych walk, ale z drugiej rozwód był o tyle trudny, że realnie jego jedyną przyczyną było wygaszenie się żaru między małżonkami. Patrząc z perspektywy czasu zastanawiał się czy oni kiedykolwiek kochali się w romantycznym tego słowa znaczeniu, czy też po prostu byli pokrewnymi duszami, które przeżyły okres rozbuchanej namiętności.
Obrazek-Modliszka.
ObrazekNie wytrzymał i parsknął krótkim śmiechem jednoznacznie spoglądając na drzwi, za którymi zniknęła wrzeszcząca kobieta. To było dobre. Naprawdę.
ObrazekModliszka.
ObrazekPodobał mu się tok myślenia nieznajomej brunetki, ale po krótkiej chwili jego wesołość zastąpiona została konsternacją. Nie był entomologiem i modliszki kojarzyły mu się głównie z tym, z czym kojarzą się większości ludzi: z robalem odgryzającym głowę facetowi po kopulacji. Kopulacja zaś nie była słowem, które powinno paść w grze w skojarzenia z nieznajomą kobietą - jeśli przeszło mu ono przez myśl to w najlepszym wypadku gdzieś z tyłu głowy, kompletnie niezauważone przez jego mózg.
ObrazekModliszka.
ObrazekZielony robal. Odnóża złożone jak do modlitwy. Modlitwa. Zakonnica. Kościół...
ObrazekModliszka.
ObrazekDoprowadza samca do zguby. Femme fatale. Przejmuje władzę nad mężczyznami. Kocica. Uwodzicielka. Obrał dobry kierunek, czuł to. Teraz tylko należało wszystko połączyć w jedno i nawiązać do najprostszego - popkultury. Skojarzenia z popkulturą zawsze sprawiają, że człowiek wygląda na dobrze wykształconego. Nachylił się, oparł łokcie na kolanach, złączył dłonie i oparł brodę na kciukach.
Obrazek-Sharon Stone.
Ostatnio zmieniony 2021-10-09, 23:53 przez Sean Anderson, łącznie zmieniany 2 razy.
[Poszukiwania] Praca szuka człowieka w ambitnym, dynamicznym i fabularnie aktywnym zespole Agencji Light Side

"Gotyckie odrzwia chylą się i skrzypiąc suną w bok
I biała pani płynie z nich w brylantowej mgle"

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Czy Yael, wiedząc wcześniej o swoim mężu wszystko to, co wiedziała teraz, w ogóle poślubiłaby go? Nie. Czy z perspektywy czasu żałowała, że to zrobiła? Też nie, ponieważ nigdy niczego nie żałowała. Nawet wtedy, kiedy rozwód zaczął przypominać paskudną, ropną, ślimaczącą się ranę. Stał się bardzo wymagający i przesądzający o prawdziwym skrywanym głęboko obliczu, nie tylko szanownego małżonka, ale także jej samej. To właśnie o sobie, postawiona w sytuacji, w której nigdy dotąd nie była i nie zamierzała się znaleźć, dowiedziała się iście pouczających rzeczy. W takich momentach wszystkie najgorsze cechy człowieka wiodły prym w postępowaniu, mimo że o wiele bardziej chciałoby się być kimś ponad to, przechodząc przez dany proces w pokojowym nastroju. Co prawda nie wszczynała publicznych awantur, wciągając w swoje brudy osoby trzecie, ale naprawdę dużo ją kosztowało, aby nie wykrzyczeć tego, co leżało jej na sercu.
Nie, ona nie żałowała. Wykorzystywała nabyte doświadczenia i wiedzę do przyszłych działań. Poza tym często nawet nie jest w stanie się przewidzieć konsekwencji. Co więcej, ona była trochę niepoprawną romantyczką, w związku z czym nie zniechęcała się szybko i nie wykluczała scenariusza, w którym kiedyś wyjdzie za mąż drugi raz. A może nawet trzeci.
Sharon Stone.
Skinęła głową, jakby znajdowała w tym powiązaniu sens, po czym, prawie jak na komendę, założyła nogę na nogę, jednak z pewnością nie z tak samo powalającym efektem oraz założeniem, co wywołana do tablicy Stone w kultowej scenie Nagiego instynktu, czym zaskarbiła sobie sympatię zdobyła uznanie u całej męskiej populacji, i przynajmniej połowy żeńskiej. Jedno w kwestii fenomenu aktorki było pewne: jej imię nie schodziło z wielu ust przez długi czas.
— Kobieta. — Po prostu. Tylko albo aż. Ciemnowłosa poszła obranym przez siebie kierunkiem: niby banalny, po linii najmniejszego oporu, ale kobieta kojarzyła się z wieloma rzeczami, na pozór niezależnymi od siebie nawzajem. Pozostawiła mu więc uchyloną furtkę i była ciekawa, w jaki sposób mężczyzna to wykorzysta.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

ObrazekUśmiechnął się w reakcji na ruch wykonany przez nieznajomą. Mimowolnie zwrócił uwagę na kozaki*, które miała na sobie. Obcasy miały to do siebie, że kobiece nogi układały się w ten charakterystyczny, bardzo atrakcyjny sposób.
Obrazek-Kobieta.

Obrazek-Naprawdę oglądasz się za kobietami idąc ze mną za rękę? - Elena szturchnęła Seana łokciem między żebra śmiejąc się z jego zmieszania.
Obrazek-To, że wybrałem danie główne nie znaczy, że nie mogę jeszcze zerknąć na menu - odpowiedział jej z niepewnym uśmiechem. - Zwłaszcza, że czekam aż zostanie mi podane.
Obrazek-Życzy je pan sobie do łóżka?
Obrazek-Oczywiście, że tak. Teraz jednak skosztuję przystawek - dodał i pocałował narzeczoną w usta.


ObrazekSean nigdy nie zdradził swojej żony - ani, gdy byli małżeństwem, ani wcześniej, ani nawet, gdy nie byli już razem, a rozwód był jedynie formalnością potwierdzającą to, co zaszło. Jeśli miał być szczery, nigdy nawet nie przyszła mu do głowy myśl, że mógłby przespać się z inną kobietą. Wiedział, że w przypadku Eleny było podobnie. Nie zmieniało to jednak faktu, że często na inne kobiety spoglądał, nawet gdy jego partnerka była w pobliżu.
ObrazekW tych spojrzeniach, nierzadko długich i omiatających kobiety od stóp do głów nie było nic zdrożnego. Nie rozbierał ich wzrokiem, nie miewał fantazji erotycznych z ich udziałem, nie myślał o nich w kategoriach "poszedłbym z nią do łóżka". Sean po prostu doceniał kobiece piękno.
Kiedyś wyjaśnił Elenie, że - z braku lepszego porównania - można to odnieść do konesera sztuki podziwiającego obrazy, ale nie był pewien czy zrozumiała to, co próbował jej przekazać. Nie obruszała się, gdy mimochodem powiódł wzrokiem za, spowitymi w rajstopy, nogami "jakiejś innej" albo, gdy wpatrywał się w skupioną twarz studentki czytającej notatki na ławce. Często razem z nim przyglądała się mijanym kobietą, czasem nawet komentowała ich urodę. I na ogół oceny te były bardzo pozytywne. Nie wiedział czy go rozumiała, ale na pewno akceptowała ten dziwny nawyk.
ObrazekA on odpłacał jej wiernością i autentycznym, nieskrępowanym pożądaniem - przynajmniej do czasu aż to nie wygasło. I nie, do poczucia pociągu seksualnego nie potrzebował głębokiej więzi z drugą osobą. Oprócz, byłej już, żony był z innymi kobietami i one, na gruncie fizycznym, zdecydowanie potrafiły go nakręcić. Po prostu stałe związki wyłączały u niego chęć na seks z kimś poza partnerką.
ObrazekTak czy inaczej, choć czasem sam w głowie nie mógł tego ułożyć, uwielbiał patrzeć na piękne kobiety, przy czym pojęcie piękna było dla niego w tym kontekście bardzo szerokie. Nie uprzedmiotowiając ich nawet w najmniejszym zakresie, uważał je za...
Obrazek-Dzieło sztuki.

*Prosty facet jestem, jeśli rodzaj obuwia widoczny na zdjęciach to nie są kozaki to mnie, proszę, popraw :)
Ostatnio zmieniony 2021-10-09, 23:56 przez Sean Anderson, łącznie zmieniany 2 razy.
[Poszukiwania] Praca szuka człowieka w ambitnym, dynamicznym i fabularnie aktywnym zespole Agencji Light Side

"Gotyckie odrzwia chylą się i skrzypiąc suną w bok
I biała pani płynie z nich w brylantowej mgle"

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Też bym powiedziała, że są to kozaki, ale w dzisiejszych czasach, z tymi wszystkimi trendami, pewnie mają swoją odrębną nazwę. Nie wiem, możliwe, że w krzyżówkach pisze się już o kozakach jak o przestarzałej formie :lol:

Dzieło sztuki.
Ktoś, kto myślał o kobietach jak o dziełach sztuki, raczej nie mógł mieć złych intencji. Samo określenie, paradoksalnie, nie mówiło za wiele o dziele sztuki (które przecież doskonale wie, że jest dziełem sztuki i samo potrafi się obronić) ale o osobie, z której ust padło podobne skojarzenie. W odczuciu Thirlby zdradzała ona bowiem dbałość o detale, nieograniczoną przestrzeń dla wyobraźni, szeroką perspektywę w rozumieniu oraz postrzeganiu otaczającego świata, i dużą wrażliwość na piękno, zarówno to zewnętrzne, jak i wewnętrzne, które często oddziaływały na siebie nawzajem. Ktoś taki po prostu nie mógł chcieć uprzedmiotawiać, pojąć umysłem - w dalszym ciągu ograniczonym, nawet w swojej szczytowej skali - wszystkich towarzyszących temu doznań. Ktoś taki nawet nie starałby się tego zrobić, gdyż zapewne wiedział, że nie miałby szans w tym starciu. Dzieło sztuki było jednak najbliższą, najbardziej trafną próbą obrania w słowa całego zjawiska. Jeszcze lepiej, jeśli tym kimś była kobieta, doceniająca rozległe piękno innych kobiet. Taki układ robił na Yael szczególnie mocne wrażenie.
Zanim zdążyła jakkolwiek odeprzeć słowa nieznajomego, jakiś inny mężczyzna, siedzący po jej lewicy, nachylił się do niej i szepnął konspiracyjnie: Donatello. Spojrzała na niego kątem oka, jakby dopiero teraz zorientowała się, że przecież Sean i ona nie znajdowali się tu sami.
— Akt — powiedziała po chwili, przekornie do udzielanej wskazówki. W konsekwencji napłynęła do niej kolejna cenna uwaga, wieszcząca zgorszenie, tym razem poczyniona przez kobietę: bezwstydnica. To był jeden z tych komentarzy, które wypowiadało się z pozorną dyskretnością, ale jednak tak, aby z całą pewnością dotarł do osoby, której dotyczył. Ciemnowłosa jednak puściła to mimo uszu, a kąciki jej ust uniosły się w subtelnym uśmiechu w momencie, w którym skrzyżowała spojrzenie z towarzyszem gry.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

ObrazekAkt.
ObrazekSpośród tak wielu słów, które mogła wypowiedzieć, jej wybór padł na przedstawienie nagiego ciała w sztuce. Zastanawiał się ile było w tym odpowiedzi na sugestię mężczyzny wypowiadającego przydomek włoskiego rzeźbiarza, tak ważnego dla renesansu, ile połączenia słów "kobieta" i "dzieło sztuki", a ile indywidualnej przekorności. Sean zastanawiał się czy nie próbuje go wciągnąć w jakąś słowną pułapkę, a przede wszystkim - jak powinien odpowiedzieć.
ObrazekPodać nazwisko Ralpha Gibsona? W Nowym Jorku w już-nie-ich-wspólnym-mieszkaniu na ścianie wisiały trzy oprawione wydruki zdjęć tego fotografa i, opisując ich tematykę, wystarczyłoby powiedzieć, że żadne z nich nie przedstawiało zachodu słońca. Byłby to logiczny trop, jednak wydawał się zbyt wąski, specyficzny, bardzo sui generis dla Andersona, by użyć go w grze w skojarzenia z osobą, której nie znał. Możliwe, że - podobnie jak większość ludzi - nigdy nie słyszała tego nazwiska - on sam znał je tylko dlatego, że osobiście kupił kopie jego fotografii wybierając "jakieś obrazki do zawieszenia na ścianie".
ObrazekMoże zatem "sypialnia"? Proste i uzasadnione, bowiem niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto ze swoją partnerką chociaż raz nie zabawił się w pana fotografa i nie wykonał przy tym kilku amatorskich aktów. Było to jednak zbyt bezpośrednie, mogło zostać odebrane jako niedwuznaczna propozycja, a nie znał rywalki na tyle dobrze, by wiedzieć gdzie leży jej granica dobrego smaku i niewinnej, choć nabierającej rumieńców, zabawy.
ObrazekZ rozmyślań wyrwało go syknięcie innej, obecnej w poczekalni, kobiety. Nie był w stanie jednoznacznie ocenić czy wypowiedziane przez nią słowo kierowane było do amerykańskiej aktorki czy ciemnowłosej nieznajomej, ale dotknęło go osobiście, bo to właśnie on wciągnął ją w tę grę. W XXI wieku granice dopuszczalnego zostały przesunięte o lata świetlne w porównaniu do ubiegłych stuleci, a on sam w kontekście rozmów na każdy temat uważał się za wyjątkowo postępowego i łamiącego tabu. W odniesieniu jednak do - nawet potencjalnej - obrazy kobiety był raczej staroświecki.
ObrazekBywał też złośliwy. Lubił wbić szpilę w taki sposób, by poczuli to tylko zainteresowani - jeśli byli winni.
Obrazek-Molier napisał świetną sztukę w pięciu aktach - powiedział dość głośno, ale nawet nie uraczył dewoty spojrzeniem. - Świętoszek.

Tak strasznie żałuję, że Sean nie ma prawa znać Krasickiego :)
[Poszukiwania] Praca szuka człowieka w ambitnym, dynamicznym i fabularnie aktywnym zespole Agencji Light Side

"Gotyckie odrzwia chylą się i skrzypiąc suną w bok
I biała pani płynie z nich w brylantowej mgle"

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Emerald City Law Group Inc.”